Kochani, zakladam ten watek, zeby mnie kto jutro nie ubiegl. Zaczynamy, kto, co, w jakich ilosciach, z jakim nadzieniem, lub lukrem, lub posypka.
Ja uprzejmnie informuje, iz niczego nie pieke, ale jesc zamierzam:). Dzisiaj wstepna rozgrzewka przy pomocy Schaumküsse, czyli takich murzynkow z pianka w srodku. Jutro udaje sie do (podobno) najlepszej cukierni w Lübeck, gdzie paczki wykonywane sa na oczach konsumenta. Pierwszy raz wybralam sie nawet tam na kawe, zeby poogladac:) Panie sprawnie sie uwijaja i nadziewaja paczki na taki szpic i "pompuja" nadzienie. Nadzien jest z pietnascie, albo i wiecej. Wytropilam, ze pracuje tam pani z Polski, czyli nasi sa:)
Oczywiscie, najlepsze paczki niemieckie nie umywaja sie do paczkow polskich, a szczegolnie tych z pewnego miejsca w Gdansku:) Kiedys, gdy pracowalam jeszcze w Polsce, nasz cudny szef przywiozl z soba caly karton paczkow z pod lady, od znajomego cukiernika. Paczki nadziewane konfitura z rozy. Poezja!!! Niestety takich w wspomnianej wyzej cukierni nie ma!
Bawmy sie i folgujmy sobie, kto chce juz dzisiaj "probujac" jakosc wypiekow, a kto chce od jutra.
Ci co na diecie, uprzedzalam!! Bylo nie wchodzic:))
E, ja na diecie - wchodzę :) Odważna jestem! W przeciwieństwie do Ciebie zamierzam piec i nie jeść, ha! Ale to dziś, jutro mogę nie obstawać tak bardzo przy swoim zdaniu.... Ja tradycyjnie z marmoladą owocową i lukrem. Takie mam "zamówienie". A jak w zeszłym roku i latach poprzednich nie byłam na diecie to jadłam.... tak z 5 takich z cukeirni. Jak były domowe liczba wzrastała, o zgrozo! To pozdrawiam i zyczę smacznego!
A wcale, ze nie, bo to watek o konsumpcji, czyli ile kto w paszcze wlozyl!!!! :)
W zwiazku z tym faktem, wszystkich odchudzajacych prosimy sie o oddelegowanie sie do watka o umartwianiu sie:)) Prosze nam nie psuc atmosfery rozpusty:))
Bawcie się, bawcie...Chociaż jestem na diecie nie boli mnie to...Mogę Wam nawet te pączusie i faworki donosić i będę się cieszyć,że Wy się cieszycie ! Więc wcinajcie i za mnie. Ja w przyszły roku - jak dożyję - też będę wcinać. Pozdrawiam Was żarłoki pączkowo i faworkowo
O rany a mnie sie cos pochrzanilo i myslalam, ze dopiero za tydzien jest tlusty czwartek.Kupilam dzisiaj 6 paczkow i pomimo niedawnej diety zezarlam jednego.Wyglada na to ze trenowalam przed jutrzejszym dniem....No to jutro od rana do dziela.smaze paczki wedlug przepisu nutelli, moje wlasne rogaliki z usmiechem i faworki wg mojego przepisu, ktorego dotychczas nie mialam kiedy zamiescic.Napewna beda to zabojcze ilosci i zabojczeobzarstwo ale coz...nasza tozsamosc jest w tradycji :).Pozdrawiam wszystkich
Uwielbiam pączki z marmoladą, ale nie może być jej ani za dużo ani za mało...Najchętniej marmolada różana, choć taka tradycyjna, swojska jabłkowa czy tam owocowa również mnie jara. W lukrze koniecznie kandyzowana skórka pomarańczowa.
Ale też czasem w chwilach jakiegoś totalnego zaćmienia chętnie jem z nadzieniem adwokatowym. Ilości? Hm. Maksymalnie 3. I koniecznie z kawą.
Przyznam, że uwielbiam pączki od Bliklego. Samodzielnie robione raz wyszły super, za drugim razem syf. :) Surowe w środku. No a mój mąż ciągle o chruścikach gada. W sensie, że on będzie robił.
Ja będę musiała zadowolić sie jedynie faworkami własnej roboty, pączki zawsze spartolę, więc juz sie za to nie zabieram, a tutejsze pączki(niemieckie) są może i zjadliwe, ale do naszych to im baaardddzzzo daleko. Od czasu do czasu je zajadam, bo ja straszny łasuch jestem, ale w Tłusty Czwartek nigdy ich nie kupuję... to jakis taki mój znak protestu (?), tęsknoty...czy sama nie wiem czego.... Za to o godz.17 zasiadam przed TV i w Teleexpresie oglądam te polskie najpyszniejsze pączusie... i łykam ślinkę! Oj,coś zaczynam się wzruszac... Wszystkim Wam życzę bardzo wilu barzdo pysznych pączusiow, jedzcie na zdrówko!!!
Ja zrezygnowałam w tym roku z pączków domowych - za dużo ich i za szybko się starzeją. Polukrowanych nie da się odświeżyć - lukier się topi. Kupimy kilka sztuk. Natomiast wczoraj robiłam faworki. Moje dziecko użyło swojej siły bramkarza szczypiorniaka - są przepięknie i przesmakowicie "wybite" - jak mówił Marcin, że to było za karę, za to, że wypiły całą resztę grappy (w butelce zostało tak mało, że nie byłoby komu dzielić) i się nie podzieliły. Całą noc leżakowały w misce pod pokrywka - przynajmniej nie wyschły jak bez przykrycia ani nie zmiękły jak w worku foliowym. Już zaliczyłam deser pośniadaniowy...
Zjadlam 10 sztuk liliputkow i chyba to bedzie na tyle,jakas pelna sie czuje:)chyba ze do wieczora mi przejdzie-to jednego z nadzieniem rozanym,lukrem i skorka pomaranczowa... Specjalnie wczoraj pieklam zeby dzis zapaszek sie nie unosil w mieszkaniu,bo mi on apetyt odbiera... Chyba cos siupne to moze przejdzie:))))))))
Zjadlam dwa tylko, cos mi dzisiaj formy brakuje:) Jednak co wlasnej roboty, to wlasnej roboty. Najbardziej jednak lubie faworki, tych niestety nigdzie tutaj kupic sie nie da:(
Hm jeśli myslisz o malutkiej cukierni obok starego Steru we Wrzeszczu to muszę Cię zmartwić. W ubiegłym roku zniknęła :( Och co to za pyszne pączki tam były a jaka dowolność cudnych nadzień: różane, budyniowe, adwokaty, marmolady takie i siakie..... to se ne wrati....
Rzeczywiście sprzedawano w niej niepowtarzalne pączki, co prawda w tłusty czwartek szli raczej na ilość i na jakość i lepiej było delektować ich wyrobami w inne dni, ale zniknięcie tego punktu to duża strata.
Kochani,
zakladam ten watek, zeby mnie kto jutro nie ubiegl.
Zaczynamy, kto, co, w jakich ilosciach, z jakim nadzieniem, lub lukrem, lub posypka.
Ja uprzejmnie informuje, iz niczego nie pieke, ale jesc zamierzam:). Dzisiaj wstepna rozgrzewka przy pomocy Schaumküsse, czyli takich murzynkow z pianka w srodku.
Jutro udaje sie do (podobno) najlepszej cukierni w Lübeck, gdzie paczki wykonywane sa na oczach konsumenta. Pierwszy raz wybralam sie nawet tam na kawe, zeby poogladac:) Panie sprawnie sie uwijaja i nadziewaja paczki na taki szpic i "pompuja" nadzienie. Nadzien jest z pietnascie, albo i wiecej. Wytropilam, ze pracuje tam pani z Polski, czyli nasi sa:)
Oczywiscie, najlepsze paczki niemieckie nie umywaja sie do paczkow polskich, a szczegolnie tych z pewnego miejsca w Gdansku:)
Kiedys, gdy pracowalam jeszcze w Polsce, nasz cudny szef przywiozl z soba caly karton paczkow z pod lady, od znajomego cukiernika. Paczki nadziewane konfitura z rozy. Poezja!!! Niestety takich w wspomnianej wyzej cukierni nie ma!
Bawmy sie i folgujmy sobie, kto chce juz dzisiaj "probujac" jakosc wypiekow, a kto chce od jutra.
Ci co na diecie, uprzedzalam!! Bylo nie wchodzic:))
Bawmy sie, tlusty czwartek jest raz w roku!!!
E, ja na diecie - wchodzę :) Odważna jestem! W przeciwieństwie do Ciebie zamierzam piec i nie jeść, ha! Ale to dziś, jutro mogę nie obstawać tak bardzo przy swoim zdaniu.... Ja tradycyjnie z marmoladą owocową i lukrem. Takie mam "zamówienie". A jak w zeszłym roku i latach poprzednich nie byłam na diecie to jadłam.... tak z 5 takich z cukeirni. Jak były domowe liczba wzrastała, o zgrozo! To pozdrawiam i zyczę smacznego!
To tak jak ja :). Smażę chrust, niech się dzieci opychają, ja popatrzę.
hahaha, aloalo, to chyba nie odwaga, tylko ciekawosc:)))
Zrobiłam dzisiaj próbę i zjadłam dwa ale kupne, nie wiem czy będę jutro piekła, może??
a jednak ktoś cie ubiegł :P http://wielkiezarcie.com/forum_watek.php?id=232035&post=232035
A wcale, ze nie, bo to watek o konsumpcji, czyli ile kto w paszcze wlozyl!!!! :)
W zwiazku z tym faktem, wszystkich odchudzajacych prosimy sie o oddelegowanie sie do watka o umartwianiu sie:))
Prosze nam nie psuc atmosfery rozpusty:))
ok, już spadam ...i nie psuję atmosfery
makusiu, no i po co te dasy? :))
Ja jutro zrobię faworki, ale muszę je mocno sprać bo ostatnio nie były za fajne. Lenistwo nie popłaca. pozdrawiam
Bawcie się, bawcie...Chociaż jestem na diecie nie boli mnie to...Mogę Wam nawet te pączusie i faworki donosić i będę się cieszyć,że Wy się cieszycie ! Więc wcinajcie i za mnie. Ja w przyszły roku - jak dożyję - też będę wcinać. Pozdrawiam Was żarłoki pączkowo i faworkowo
Ja jutro oponki. Robię i jem. A co! Raz - nie zawsze!
Ja mam zamiar i robić i jeść. W tym roku znowu przepyszne pączki z przepisu Nutelli z marmoladą różaną, część z lukrem a część z cukrem pudrem.
Jestem na diecie, ale jutro piekę faworki. Zrobię sobie dyspensę i pare sztuk zjem, !
Ja planuję jutro zrobić róże. Mam nadzieję, że mi wyjdą bo robiłam je ostatni raz jakieś 15 lat temu.
Ilka, roze karnawalowe robila moja sw. Babcia...wklej fotki, nich sobie chociaz popatrze...
O rany a mnie sie cos pochrzanilo i myslalam, ze dopiero za tydzien jest tlusty czwartek.Kupilam dzisiaj 6 paczkow i pomimo niedawnej diety zezarlam jednego.Wyglada na to ze trenowalam przed jutrzejszym dniem....No to jutro od rana do dziela.smaze paczki wedlug przepisu nutelli, moje wlasne rogaliki z usmiechem i faworki wg mojego przepisu, ktorego dotychczas nie mialam kiedy zamiescic.Napewna beda to zabojcze ilosci i zabojczeobzarstwo ale coz...nasza tozsamosc jest w tradycji :).Pozdrawiam wszystkich
Uwielbiam pączki z marmoladą, ale nie może być jej ani za dużo ani za mało...Najchętniej marmolada różana, choć taka tradycyjna, swojska jabłkowa czy tam owocowa również mnie jara. W lukrze koniecznie kandyzowana skórka pomarańczowa.
Ale też czasem w chwilach jakiegoś totalnego zaćmienia chętnie jem z nadzieniem adwokatowym. Ilości? Hm. Maksymalnie 3. I koniecznie z kawą.
Przyznam, że uwielbiam pączki od Bliklego. Samodzielnie robione raz wyszły super, za drugim razem syf. :) Surowe w środku.
No a mój mąż ciągle o chruścikach gada. W sensie, że on będzie robił.
To dzisiejsze pączki z przepisu mojej mamy,wyszły jeszcze lepsze niż ostanie
Kochana, tutaj mozna kupic tylko paczki "amerykanskie" ,,,,bleee:)
Pamietam warszawskie ze slynnej cukierni ( Bliker???), podobno dostarczali do angielskiej krolowej, to byly paczki:)
A paczki mojej babci z ucierana roza,,,nigdy nie zapomne:)
Natomiast jadlam wspanialosci w cukierni ( wtedy najlepszej) w Lubeck i lepszych tez nie pamietam, np: placki ze sliwkami ,,,mniam,,,
U nas pieka tradycyjne bulki drozdzowe ( semla) , napelnione masa marcepanowa i bita smietana, zjem kawalek i juz mi za duzo:)))))
haha, Blikle-go , mialo byc:)
ja dziś przez cały dzionek zjadłam 6 sztuków!!
mały trening...?!
co to będzie jutro..
nie piekę..
kupuję sprawdzone, pyszniutkie po całe 0,79 zł
Ja będę musiała zadowolić sie jedynie faworkami własnej roboty, pączki zawsze spartolę, więc juz sie za to nie zabieram, a tutejsze pączki(niemieckie) są może i zjadliwe, ale do naszych to im baaardddzzzo daleko. Od czasu do czasu je zajadam, bo ja straszny łasuch jestem, ale w Tłusty Czwartek nigdy ich nie kupuję... to jakis taki mój znak protestu (?), tęsknoty...czy sama nie wiem czego.... Za to o godz.17 zasiadam przed TV i w Teleexpresie oglądam te polskie najpyszniejsze pączusie... i łykam ślinkę! Oj,coś zaczynam się wzruszac... Wszystkim Wam życzę bardzo wilu barzdo pysznych pączusiow, jedzcie na zdrówko!!!
Ja zrezygnowałam w tym roku z pączków domowych - za dużo ich i za szybko się starzeją. Polukrowanych nie da się odświeżyć - lukier się topi. Kupimy kilka sztuk.
Natomiast wczoraj robiłam faworki. Moje dziecko użyło swojej siły bramkarza szczypiorniaka - są przepięknie i przesmakowicie "wybite" - jak mówił Marcin, że to było za karę, za to, że wypiły całą resztę grappy (w butelce zostało tak mało, że nie byłoby komu dzielić) i się nie podzieliły. Całą noc leżakowały w misce pod pokrywka - przynajmniej nie wyschły jak bez przykrycia ani nie zmiękły jak w worku foliowym.
Już zaliczyłam deser pośniadaniowy...
Zjadlam 10 sztuk liliputkow i chyba to bedzie na tyle,jakas pelna sie czuje:)chyba ze do wieczora mi przejdzie-to jednego z nadzieniem rozanym,lukrem i skorka pomaranczowa...
Specjalnie wczoraj pieklam zeby dzis zapaszek sie nie unosil w mieszkaniu,bo mi on apetyt odbiera...
Chyba cos siupne to moze przejdzie:))))))))
Hm jeśli myslisz o malutkiej cukierni obok starego Steru we Wrzeszczu to muszę Cię zmartwić. W ubiegłym roku zniknęła :( Och co to za pyszne pączki tam były a jaka dowolność cudnych nadzień: różane, budyniowe, adwokaty, marmolady takie i siakie..... to se ne wrati....
Rzeczywiście sprzedawano w niej niepowtarzalne pączki, co prawda w tłusty czwartek szli raczej na ilość i na jakość i lepiej było delektować ich wyrobami w inne dni, ale zniknięcie tego punktu to duża strata.