moj 6,5 roczny Kubus od siepnia jest uczniem 1 klasy (mieszkamy w niemczech).To zdolne dziecko i nie ma zadnycz powodow z przyswajaniem wiedzy, ladnieczyta i liczyna poziomieklasy 3 ale...nie ma ochoty sie uczyc.Mowi, ze szkola jest nudna tylko pauzy sa fajne.nie lubi pisac i malowac.Porafi w szkole przesiedziec lekcje patrzac na kredki i nie zwazajac na to ze ma arkusz pracy do wypelnienia.Ostatnio mial maly test (latwa) .Moje dziecko na 35 punktow w 35 minut 28 zrobilo zle.Gdy tylko wrocismy po szkole do domu dalam mu to samo jeszcze raz do zrobienia .Po 8 minutach oddal mi bezblednie wypelniony test.w domu prace robi szybko i dobrze a w szkole siedzi i patrzy w okno.Jego wychowawczyni mowi, ze wieiz kuba jest bardzo zdolny i nie ma zadnych luk edukacyjnych, wie ze umie to czego nie chce mu sierobic.Masleze moje dziecko ma problem z organizacja pracy a moze troche z koncentracja.Mam nadzieje , ze ktos z WZtowiczow cos mi poradzi.Chce dodac, ze Kuba jest grzeczny, spokojny i posluszny.nie przeszkadza w lekcjach.Proszeo rade jak moge pomoc mojemu dziecku
Może on sie po prostu nudzi ,bo umie to co dzieci w klasie muszą sobie przyswoić. Miałam to samo, bo idąc do pierwszej klasy umiałam płynnie czytać i liczyć też na wyższym poziomie. Nauczyłam się przy starszym o trzy lata bracie ślęcząc nad nim jak odrabiał lekcje. Nie zastanawiałaś się żeby zrobić mu testy żeby sprawdzić na poziomie której klasy ma wiedzę i przesunąć go o np. klasę wyżej?
To nie byloby takie proste dlatego ze Kuba czyta i liczy bardzo fajnieale pisze troche gorzej.Nie chce go pchac na sile wyzej bo dopiero od 3 lat mieszkamy w niemczech.Jest bardzo sprawny intelektualnieale manualnie napeno nie przewyzsza innych dzieci.Ja tez poszlam do szkoly z umiejetnosciami na wyrost i wiem, ze to nie jest dobrze.Ja jestem mama zdecydowana a Kunba jest posluszny.Wydaje mi sie ze on potrzebuje troszke nacisku bo jest leniuchem.W domu jest bez zarzutu bo wie ze ja jestem konsekwentna i nie odpuszcze.nie pozwalam mu tez na pauze kiedy chce i na dowolnosc czy mu sie chce pracowac czy nie.Sadze ze zbyt duza dowolnosc w szkole powoduje ze on nie wie co ma robic.Np dzieci dostaja tzw warsztat zimowy, jest to 13 arkuszy do wypelnienia w dowolnym czasie.Moj syn przez 2 miesiace zrobil tylko 2 bo on nie umiesobietego czasu w szkole jeszcze organizowac.Zastanawiam sie czy emocjonalniedojrzal do obowiazku szkolenego.Kwalifikacja dzieci do pierwszej klasy opiera sie tylko na dojrzalosci intelektualnej
Piszesz o sprawności manualnej - a zastanawiałaś się nad jedna z form dysleksji - dysgrafią? Nie zawsze występują wszystkie objawy, nie zawsze jest to widoczne. Mój syn - zresztą bardzo zdolny - jeżeli idzie o lotność umysłu, zasób słownictwa, liczenie od przedszkola borykał się z tym problemem. zauważyły to nauczycielki - bo nie umiał trzymać długopisu w ręce, nie umiał wycinać. Od 6 latka był pod opieką poradni pedagogicznej - miał zajęcia dla dzieci dyslektycznych. Tak było do trzeciej klasy podstawówki - potem, gdy sprawnością intelektualną przewyższał pozostałe dzieci (a było ich za dużo żeby tylko dla niego tworzyć grupę, przy innych po prostu się nudził) nie było już zajęć. Efekt - pogorszenie pisma. W tej chwili jest w gimnazjum- ja nie umiem przeczytać tego co napisał, wszystkie dłuższe prace z polskiego pisze na komputerze (już od 5 klasy podstawówki0. Pisanie na komputerze bardzo pomogło - przestał usuwać przymiotniki, byle tylko nie pisać, prace stały się bogatsze.
Ale wracając do poziomu niższego - Marcin nigdy nie rysował, malował, wycinał. W szkole, gdy były prace plastyczne potrafił przez godzinę ustawiać farbki na piramidę i nie zrobić nic. Dopiero wszystko - mozolnie robiliśmy w domu (on robił, ja nigdy nawet kreski za niego nie postawiłam, wiedząc, że mogę w ten sposób zrobić mu krzywdę). W przedszkolu kolorowanie obrazka zajmowało kilka godzin. Jego rysunki do dzisiaj przypominają głowonogi przedszkolaka. A przy tym jest uzdolniony w kierunkach ścisłych - matematyka (jako pięciolatek zamiast budować z klocków liczył tabliczkę mnożenia rozkładając na kupki klocki - np 3x5 - bo akurat takie zadanie było w komputerowym programie dla dzieci), fizyka, chemia. Dosyć dobrze gra w brydża.
Masz racje,wlasnie z tego powodu zostwilam mijegi syna jeszcze na rok w tzw.Schulkindergarten(cos w rodzaju zerowki).I widze,ze to mu dTez troche sie boje,ze bedzie sie nudzil,bo juz duzo umie,ale mysle,ze jakos tam bedzie.Podziwim Cie,ze jestes taka konsekwentna.Ja sie tez staram,ale nie zawsze mi to wychodzi.Mysle,ze maly sie przyzwyczai.Nie moze nauczycielka go troche dopilnowac?Mozze porozmawiaj z nia.Pozdrawiam
W pierwszej kolejności porozmawiaj z własnym dzieckiem, potem z nauczycielem. Może jest jakiś problem w zespole klasowym, podpytaj dziecko jakie ma relacje z panią. Często dzieci zdolne są pomijane i czują się gorsze- też chcą być pytane, mieć okazję do zaprezentowania. Zapytaj nauczyciela, czy może poleca zajęcia z reedukacji- ale nie na kompensację braków, ale na ćwiczenie koncentracji. Takie zajęcia, fajnie poprowadzone, mogą też pomóc mu lubić inne formy twórczości własnej- np malowanie. A może nauczyciel poleci jakies kółko zainteresowań? Zachęcenie dziecka do malowania to może być np fajna kolorowanka ze spidermanem itp.Na tym etapie jest to potrzebne do ogólnego rozwoju sprawności manualnej. Może kup farby do szkła i razem malujcie na szybach w domu, na wielkich arkuszach szarego papieru, na starym prześcieradle? Z doświadczenia nauczyciela wiem, że to najbardziej opornych zachęca.... Jest jeszcze coś takiego jak męczliwość dziecka- w grupie czuje się zmęczone, nie podejmuje aktywności. Trzymam kciuki!
A czy Kubuś chodził do przedszkola? Ja na początku podytałam bym go o kontakty z dziećmi. Czy ma jakiegoś swojego dobrego kolegę z klasy. Jak się przedstawiają Pani kontakty z jego wychowawczynią. Bo skoro jest problem to trzeba go wspólnie rozwiązać.Według mnie dziecko czuje się niuezbyt pewnie w szkole i tęskni zaamą i domem.Ale tp tylko moje gdybanie.Mój Kubuś jest jedynym bcokrajowcem w swojej szkole i nikt nie zna tam języka polskiego. Też było mu ciężko ale dzięki wspólnej pracy jest teraz najlepszym uczniem w 2 klasie. Ma 7 lat.
Hallo Asia! Nie wiem do jakiego przedszkola chodzil Kuba, bo u nas sa przedszkola "otwarte grupy" tzn. dziecko moze robic to na co ma ochote, jak chce malowac to idzie do grupy gdzie maluja, jak spiewac to tam gdzie spiewaja itd.... Dzieci nie sa wogole przygotowywane na szkole, brak dyscypliny i konsekwencji. Nauczyciele maja duzy problem zawsze z 1. klasistami, dzieci sa zdolne ale nie wszystkie moga sie od razu przestawic na "zycie" szkolne. Mnie sie wydaje, ze Kuba ma ten sam problem. Porozmawiaj nalepiej z nauczycielka i innymi matkami. Bac tez w ciaglym kontakcie z nauczycielka (chodzi o ten warsztat ), wtedy mozez sama Kube troche popedzac, az z czasem on sam bedzie sie pilnowal. Dla mnie to jest typowy "Umstellung"- problem.
Mysle , ze masz racje.Kuba chodzil 2 lata do przedszkola.jego wychowawczyni byla streng (ostra).Kuba ja uwielbial.wiedzial na co moze sobie pozwolic a na co nie.To samo jest w domu.Kocham dzieci aleczasem podnasze glos i wiedza ze jestem bardzo konsekwentna.mysle ,ze takim maluchom trzeba organizowac czas.Kuba jak dostal te13 blatow to przegladal je zamast wziac sie do roboty.On jest troche wycofany, zawszeda sie popchnac przejawia totalny brak agresji.Chodzi na pilke nozna ale bio sie odebrac pilke bo moze komus zrobic krzywde gdyby musial popchnac (wielkie z niego chlopisko)Dzieci go lubia a szczegolnie dziewczynki bo je broni przed innymi.Ogolnie mysle ze fajny z niego dzieciak tylko w szkole troche apatyczny i nadwrazliwy.Wiem,ze musze mu poswiecic duzo czasu bo zadna szkola niezastapi mu mojej opieki.Trocheprzezyl bo moj 1 maz zginal jak kubus mial 5 miesiecy.Taty niezna.3 lata temu powtorniewyszlam za maz i przyjachalismy do niemiec.Nowy dom, rodzenstwo, tata.przedszkole z nieznanym jeszcze jezykiem...Pozorniezaaklimatyzowal sie bardzo szybko ale kto to wie czy jego psychika nieodcierpiala troszke.Bardzo dziekuje Wam za porady.Mysle Sanello,ze masz racje z identyfikacja problemu.Serdecznie pozdrawiam wszystkich
Ważne by chłopczyk miał chociaż jednego dobrego kolegę , to bardzo pomaga. Zasada jest taka im mniejsze dziecko tym szybciej się aklimatyzuje w nowym środowisku, trzeba jedynie nawiązac dobrą współpracę ze szkołą. Mój mały na przykład matematykę przerabia na poziome 3 klasy - a islandzki nadal na poziomie 1 klasy. Wiadomo bariera językowa jest duża, a islandzki jest jednym z bardzo trudnych języków. Z czasem wszystko się wyrówna. Ja myslę ,że chłopczyk może się nudzić tak jak mój Kubuś na początku szkoły.A co Kubuś ma do powiedzenia?
Moj Kubus (fajna zbieznosc imion) mowi, ze szkola jest czasem nudna.Wczoraj mieli na metematyce temat figury geometryczne to az oczy mu sie swiecily.Kuba umie prawie cala tabliczke mnozenia i dodaje w pamieci liczby do 1000.Kocha liczyc.Lubi tez wycinac, kleic itp ale nie przejawia w tym kierunku specjalnego talentu.mowi tez , ze pani ciagle pyta tych samych uczniow a on czociaz trzyma reke w gorze bardzo rzadko ma glos.Rozmawialam z nauczycielka.Ona mowi,ze Kuba poprostu nie ma ochoty i pracuje za wolno bo mu to nie sprawia radosci.Synek chodzi do klasy integracyjnej,jedno dziecko ma problem wychowawczy, jedno prawie nie mowi po niemiecku itp.Ta klasa opiekuje sie wychowawczyni i specjalnie do klasy przydzielona pani pedagog.Ona tez nie ma pomyslu, mowi, ze boi sie go naciskac bo moze plakac albo sie obrazic.Powiedziala jej ze z tym napewno niebedzie problemu no i zobaczymy.Martwie sie tym, ze Kuba nie jest ani troche asertywny.Wychowuje dzieci w poczuciu wrazliwosci na innych, ze trzeba dawac od siebie nie byc tylko biorca.Czyzby to byl blad.Moze lepiej wychowywac malego samoluba, ktory bedzie myslal,ze jest pepkiem swiata...?Wychowanie dzieci to bardzo trudne zadanie...
Przykro mi, nie wiedzialam, ze tyle zescie juz przesli, a przede wszystkim Kuba w tym swoim krotkim zyciu. Proponawalam bym ci rozmowe z dzieciecym psychologiem, w Niemczech jest to normalne, ze z najmniejszym problemem mozna isc do psychologa i bardzo duzo ludzi i dzieci z tego korzysta. W gimnazjum do ktorego chodza moje dzieci jest na miejscu psycholog. W podstawowce tego nie ma, ale dzieciecy lekarz cie moze skierowac i polecic jakiego dobrego w poblizu. Ja bym tak zrobila, bo nie wiadomo w jakim stopniu ucierpiala jego psychika i czym szybciej sie problem wyjasni, tym lepiej dla Kuby i dla ciebie.
Trzeba wziąść pod uwagę fakt, że podstawówki w innych krajach mają różne priorytety i inne rozwiązania edukacyjne i wychowawcze. Na przykład na Islandii pierwsze lata szkolne traktuje się jako płynne przejście z przedszkola do podstawówki. Każdemu zależy ,żeby nie zniechęcić malucha do szkoły. Do każdego dziecka podchodzi się indywidualnie. W sumie ten sposób jest prowadzona reszta edukacji. Bo np. dziecko w szkole średniej samo decyduje co chce i w na jakim poziomie się uczyć. W sumie młody człowiek kończący szkołę ma dobrze ugruntowaną wiedzę z tego co mu jest naprawdę potrzebne do dalszej nauki lub wykonywania wyuczonego zawodu. Myślę ,że w Niemczech też jest inaczej niż w Polsce.
Ja myślę, ze problem może być inny. Piszesz że dziecko wszystko umie a w szkole nic nie chce robić. Może w klasie jest jakis terrorysta. Może synek jest uważany za kujona czy lizusa. Chcąc zdobyć przyjaciól stara się komuś zaimponować złymi wynikami w nauce.
As ,gdyby miał 13-16 lat jak mój Starszy tobym uwierzyła w to co piszesz. On ma dopiero 6,5 lat. W młodszych klasach dzieci wykazują zapał do nauki bo chcą być we wszystkim naj i chcą żeby je chwalić. Tutaj może byc inny problem.
Chyba tak jak radzi sanella powinnam siez nim udac do dzieciecego psychologa.Problem moze byc bardziej zlozony niz nam sie wydaje.Uwazam ze emocjonalna dojrzalosc do szkoly jest bardzo wazna.Tutaj nikt na to nie patrzy.Wazne dzy dziecko spelnia warunki wypunktowane na arkuszu tzn odroznia kolory,ksztalty itp.I tak maly cyborg idzie do szkoly i ma sie tam uczyc.Co przy tym czuje..kogo to obchodzi...
Jeszcze przyszlo mi cos do glowy.Moze lepiej by bylo jakby Kuba chodzil do "normalnej" klasy. U nas w podstawowce jest barzo duzo dzieci z innych krajow, ale celowo nie robia klas integracyjnych, bo uwazaja, ze dzieci tego nie potrzebuja i zawsze sobie daja rade. Moze dla Kuby jest za duzo tej dodatkowej opieki, nie musi sie za duzo sam wysilac i robi sie wygodny. Nalepiej jak na to spojrzy psycholog...
Moja Martynka w pierwszym roku szkolnym dwukrotnie zmieniała klasę. Raz ,żeby miała kolęzankę z tego samego osiedla i razem mogły chodzić do klasy. Ale nagla zauważyłam,że .... właśnie zachowywała się jaj twój Kubuś. Próbowałam rozmawiać z jej nową wychowawczynią, ale trudno mi szło bo sama jej nie lubiłam, przypominała właśnie nauczycielkę z Niemiec , więc po miesiącu mała trafiła do swojej poprzedniej klasy. i czuła się jak pączek w maśle. Znowu była ulubienicą , ale bardzo krąbrną swojej ukochanej pani Krysi. Pani Krysia była wspaniałym nauczycielem i przyjacielem wszystkich swoich dzieci w klasie to się normalnie czuło. Może pomys z przeniesieniem Kubusia nie jest zły? Ale na początku radzę porozmawiać z obecną wychowawczynią. Mego Kubusia wychowawczyni nie jest według mnie ideałem ,ale skoro mój Kubuś mówi,że jest najlepsza to ja się cieszę. Co mówi Kubuś o swojej wychowawczyni. Jeżeli jest mu obojętna , albo jej nie lubi to właśnie to może być największym problemem. Mam wrażenie,że ona go ignoruje, a on swoim zachowaniem mówi do niej "HALO TU JESTEM. Pomyśl twój szef ciebie w pracy olewa i podwyżki dostają wszyscy oprócz Ciebie , to jak się czujesz?
Pogadam dzisiaj z Kuba i Wam napisze.Dziekuja Wam bardzo,to dla mnie bardzo wazne podzielic sieklopotem z innymi babkami.nie mam tu zadnej serdecznej kolezanki wiec...tym bardziej
Podzielam Twoją opinię , że lepiej chyba byłoby , gdyby Kubuś chodził do "normalnej " klasy. Skopolendra, być może dzieci są łagodniej traktowane ,ze względu na różne bariery np. językowe ( jak wspomniałaś). skoro Kuba potrzebuję silnej ręki to w klasie o normalnym profilu nauczania może by się bardziej odnalazł. Spróbuj porozmawiać z dyrektorem co o tym myśli . Może zachowanie Kuby wynika ze złej relcaji z wychowawcą . Skoro Kuba trzyma w górze rączkę i Go nie pyta , to coś jest nie tak . Tym samym zniechęca swoim zachowaniem do nauki Twojego synka . W sumie tak jak inne kobitki Ci doradzają , spotkanie z psychologiem na pewno przyniesie pozytywny rezultat. Dobrze ,że zauważyłaś problem syna na początku Jego nauki . Wspólnie z psychologiem , wychowawczynią , no i oczywiście z synkiem na pewno znajdziecie złoty środek . Trzymam kciuki za powodzenie .
moim zdaniem na początek nauczyciel, pedagog lub ktoś taki. Psycholog potem. Tym bardziej, że psycholog zapyta o relacje z nauczycielem i jego reakcję na sytuację. Porozmawiaj z nauczycielką- ona wie (a przynajmniej powinna) jak Twoje dziecko funkcjonuje społecznie, jaki ma poziom gotowości szkolnej. Jeśli ona do tej pory nie reagowała, to może nie jest aż tak wielki problem, żeby zaczynać od psychologa.
Ciąganie dziecka po psychologach może być przez dziecko odebrane, chyba to JA jestem problemem. Najpierw spokojnie wybadaj Kubusia, potem wywiad z jego wychowawczynią. Nie możemy zapominać, że nauczyciele też nie są nieomylni i są tylko ludzmi. Na pewno wszystko się wyjaśni tylko trzeba spokojnie podejść do problemu , bo złość i irytacja to zli doradcy.
Ciąganie dziecka po psychologach może być przez dziecko odebrane, chyba to JA jestem problemem. Najpierw spokojnie wybadaj Kubusia, potem wywiad z jego wychowawczynią. Nie możemy zapominać, że nauczyciele też nie są nieomylni i są tylko ludzmi. Na pewno wszystko się wyjaśni tylko trzeba spokojnie podejść do problemu , bo złość i irytacja to zli doradcy.
Przepraszam ze tak pozno odpisuje ale malo ostatnio siadalam przy komputerze,wlasciwie tylko na krotko.Moj synek okazal sie madrym dzieckiem.Zaczal pracowac na lekcjach szybko.Pani wymyslila sposob i teraz dzieci za sprawna prace dostaja na lekcji pieczatke z pingwinkiem (maskotka klasy).Po nazbieraniu 5 pingwinkow kazdy dostanie lizaka.Moj kuba ma juz 4 :)Wyglada na to zewszystko jest na dobrej drodze.Wydaje mi sieze najbardziej pomoglo mu tlumaczenier, ze jest juz duzy a to niesie za soba obowiazek dobrego uczenia sie.Moja starsza corka (11 lat) jest bardzo pilna uczennica co jest dla Kubusia dobrym wzorem.Skorzystalam z Waszych porad,poswiecam kubie troche wiecej czasu,maluijemy razem,czytamy (najczesciej to on dla mnie czyta),kleimy itp.Postepy sa z dnia na dzien.Pani pedagog klasowa po namysle stwierdzila ze Kuba powinien miec trochewiecej czasu na uporzadkowanie sobie przyswojonej wiedzy gdyz w ciagu trzech lat uczy sie juz trzeciego jezyka (angielski) i moze miec troche problem z usystematyzowaniem sobie tego co umie.Np jezyki moga mu sie mieszac itp. Chce bardzo podziekowac wszystkim,ktorzystarali sie mi pomoc. Jest to pomoc nieoceniona bo dzieki niej ochlonelam z poczatkowych emocji i zaczelam siedo tych porad stosowac.Jeszcze raz porozmawialam z pania no i sama zaczelam dzialac.Moj synek wraca zeszkoly usmiechniety:)Bardzo dziekuje
Na fajny pomysł wpadła nauczycielka. To na dzieci działa. Nauczycielka w przedszkolu mojej córki nie oceniała ich wcale bo niektóre dzieci są wrażliwe i jak cos im nie wychodzi to płaczą. Ostatnio zaczeła jednak oceniać przez pieczątki i na moja córkę tez to lepiej działa. Dla ścisłości. Córka ma 5 lat. Mieszkam na wsi więc jest u nas mozliwość w tym roku posłania dziecka do zerówki juz jako 4,5,6 lat. Każdy rocznik ma inny program dostosowany do wieku.
Mój Kubuś do tej pory ma oceny opisowe. Nawet jest specjalny arkusz do tego są w nim nie tylko opisy osiągnieć dziecka , ale i jego stosunku do innych dzieci i nauczycieli, nawet czy dziecko jest smutne czy wesołe i w jaich okolicznościach. Dopiero teraz zastanawiamy się czy wprowadzać oceny normalne czyli od 1 do 10.
moj 6,5 roczny Kubus od siepnia jest uczniem 1 klasy (mieszkamy w niemczech).To zdolne dziecko i nie ma zadnycz powodow z przyswajaniem wiedzy, ladnieczyta i liczyna poziomieklasy 3 ale...nie ma ochoty sie uczyc.Mowi, ze szkola jest nudna tylko pauzy sa fajne.nie lubi pisac i malowac.Porafi w szkole przesiedziec lekcje patrzac na kredki i nie zwazajac na to ze ma arkusz pracy do wypelnienia.Ostatnio mial maly test (latwa) .Moje dziecko na 35 punktow w 35 minut 28 zrobilo zle.Gdy tylko wrocismy po szkole do domu dalam mu to samo jeszcze raz do zrobienia .Po 8 minutach oddal mi bezblednie wypelniony test.w domu prace robi szybko i dobrze a w szkole siedzi i patrzy w okno.Jego wychowawczyni mowi, ze wieiz kuba jest bardzo zdolny i nie ma zadnych luk edukacyjnych, wie ze umie to czego nie chce mu sierobic.Masleze moje dziecko ma problem z organizacja pracy a moze troche z koncentracja.Mam nadzieje , ze ktos z WZtowiczow cos mi poradzi.Chce dodac, ze Kuba jest grzeczny, spokojny i posluszny.nie przeszkadza w lekcjach.Proszeo rade jak moge pomoc mojemu dziecku
Może on sie po prostu nudzi ,bo umie to co dzieci w klasie muszą sobie przyswoić. Miałam to samo, bo idąc do pierwszej klasy umiałam płynnie czytać i liczyć też na wyższym poziomie. Nauczyłam się przy starszym o trzy lata bracie ślęcząc nad nim jak odrabiał lekcje.
Nie zastanawiałaś się żeby zrobić mu testy żeby sprawdzić na poziomie której klasy ma wiedzę i przesunąć go o np. klasę wyżej?
To nie byloby takie proste dlatego ze Kuba czyta i liczy bardzo fajnieale pisze troche gorzej.Nie chce go pchac na sile wyzej bo dopiero od 3 lat mieszkamy w niemczech.Jest bardzo sprawny intelektualnieale manualnie napeno nie przewyzsza innych dzieci.Ja tez poszlam do szkoly z umiejetnosciami na wyrost i wiem, ze to nie jest dobrze.Ja jestem mama zdecydowana a Kunba jest posluszny.Wydaje mi sie ze on potrzebuje troszke nacisku bo jest leniuchem.W domu jest bez zarzutu bo wie ze ja jestem konsekwentna i nie odpuszcze.nie pozwalam mu tez na pauze kiedy chce i na dowolnosc czy mu sie chce pracowac czy nie.Sadze ze zbyt duza dowolnosc w szkole powoduje ze on nie wie co ma robic.Np dzieci dostaja tzw warsztat zimowy, jest to 13 arkuszy do wypelnienia w dowolnym czasie.Moj syn przez 2 miesiace zrobil tylko 2 bo on nie umiesobietego czasu w szkole jeszcze organizowac.Zastanawiam sie czy emocjonalniedojrzal do obowiazku szkolenego.Kwalifikacja dzieci do pierwszej klasy opiera sie tylko na dojrzalosci intelektualnej
Piszesz o sprawności manualnej - a zastanawiałaś się nad jedna z form dysleksji - dysgrafią? Nie zawsze występują wszystkie objawy, nie zawsze jest to widoczne. Mój syn - zresztą bardzo zdolny - jeżeli idzie o lotność umysłu, zasób słownictwa, liczenie od przedszkola borykał się z tym problemem. zauważyły to nauczycielki - bo nie umiał trzymać długopisu w ręce, nie umiał wycinać. Od 6 latka był pod opieką poradni pedagogicznej - miał zajęcia dla dzieci dyslektycznych. Tak było do trzeciej klasy podstawówki - potem, gdy sprawnością intelektualną przewyższał pozostałe dzieci (a było ich za dużo żeby tylko dla niego tworzyć grupę, przy innych po prostu się nudził) nie było już zajęć. Efekt - pogorszenie pisma. W tej chwili jest w gimnazjum- ja nie umiem przeczytać tego co napisał, wszystkie dłuższe prace z polskiego pisze na komputerze (już od 5 klasy podstawówki0. Pisanie na komputerze bardzo pomogło - przestał usuwać przymiotniki, byle tylko nie pisać, prace stały się bogatsze.
Ale wracając do poziomu niższego - Marcin nigdy nie rysował, malował, wycinał. W szkole, gdy były prace plastyczne potrafił przez godzinę ustawiać farbki na piramidę i nie zrobić nic. Dopiero wszystko - mozolnie robiliśmy w domu (on robił, ja nigdy nawet kreski za niego nie postawiłam, wiedząc, że mogę w ten sposób zrobić mu krzywdę). W przedszkolu kolorowanie obrazka zajmowało kilka godzin. Jego rysunki do dzisiaj przypominają głowonogi przedszkolaka.
A przy tym jest uzdolniony w kierunkach ścisłych - matematyka (jako pięciolatek zamiast budować z klocków liczył tabliczkę mnożenia rozkładając na kupki klocki - np 3x5 - bo akurat takie zadanie było w komputerowym programie dla dzieci), fizyka, chemia. Dosyć dobrze gra w brydża.
Masz racje,wlasnie z tego powodu zostwilam mijegi syna jeszcze na rok w tzw.Schulkindergarten(cos w rodzaju zerowki).I widze,ze to mu dTez troche sie boje,ze bedzie sie nudzil,bo juz duzo umie,ale mysle,ze jakos tam bedzie.Podziwim Cie,ze jestes taka konsekwentna.Ja sie tez staram,ale nie zawsze mi to wychodzi.Mysle,ze maly sie przyzwyczai.Nie moze nauczycielka go troche dopilnowac?Mozze porozmawiaj z nia.Pozdrawiam
W pierwszej kolejności porozmawiaj z własnym dzieckiem, potem z nauczycielem. Może jest jakiś problem w zespole klasowym, podpytaj dziecko jakie ma relacje z panią. Często dzieci zdolne są pomijane i czują się gorsze- też chcą być pytane, mieć okazję do zaprezentowania. Zapytaj nauczyciela, czy może poleca zajęcia z reedukacji- ale nie na kompensację braków, ale na ćwiczenie koncentracji. Takie zajęcia, fajnie poprowadzone, mogą też pomóc mu lubić inne formy twórczości własnej- np malowanie. A może nauczyciel poleci jakies kółko zainteresowań? Zachęcenie dziecka do malowania to może być np fajna kolorowanka ze spidermanem itp.Na tym etapie jest to potrzebne do ogólnego rozwoju sprawności manualnej. Może kup farby do szkła i razem malujcie na szybach w domu, na wielkich arkuszach szarego papieru, na starym prześcieradle? Z doświadczenia nauczyciela wiem, że to najbardziej opornych zachęca....
Jest jeszcze coś takiego jak męczliwość dziecka- w grupie czuje się zmęczone, nie podejmuje aktywności.
Trzymam kciuki!
A czy Kubuś chodził do przedszkola? Ja na początku podytałam bym go o kontakty z dziećmi. Czy ma jakiegoś swojego dobrego kolegę z klasy. Jak się przedstawiają Pani kontakty z jego wychowawczynią. Bo skoro jest problem to trzeba go wspólnie rozwiązać.Według mnie dziecko czuje się niuezbyt pewnie w szkole i tęskni zaamą i domem.Ale tp tylko moje gdybanie.Mój Kubuś jest jedynym bcokrajowcem w swojej szkole i nikt nie zna tam języka polskiego. Też było mu ciężko ale dzięki wspólnej pracy jest teraz najlepszym uczniem w 2 klasie. Ma 7 lat.
pisałAM JEDNA REKA , I WIdać efekty. przepraszam
Hallo Asia! Nie wiem do jakiego przedszkola chodzil Kuba, bo u nas sa przedszkola "otwarte grupy" tzn. dziecko moze robic to na co ma ochote, jak chce malowac to idzie do grupy gdzie maluja, jak spiewac to tam gdzie spiewaja itd.... Dzieci nie sa wogole przygotowywane na szkole, brak dyscypliny i konsekwencji. Nauczyciele maja duzy problem zawsze z 1. klasistami, dzieci sa zdolne ale nie wszystkie moga sie od razu przestawic na "zycie" szkolne. Mnie sie wydaje, ze Kuba ma ten sam problem. Porozmawiaj nalepiej z nauczycielka i innymi matkami.
Bac tez w ciaglym kontakcie z nauczycielka (chodzi o ten warsztat ), wtedy mozez sama Kube troche popedzac, az z czasem on sam bedzie sie pilnowal. Dla mnie to jest typowy "Umstellung"- problem.
Mysle , ze masz racje.Kuba chodzil 2 lata do przedszkola.jego wychowawczyni byla streng (ostra).Kuba ja uwielbial.wiedzial na co moze sobie pozwolic a na co nie.To samo jest w domu.Kocham dzieci aleczasem podnasze glos i wiedza ze jestem bardzo konsekwentna.mysle ,ze takim maluchom trzeba organizowac czas.Kuba jak dostal te13 blatow to przegladal je zamast wziac sie do roboty.On jest troche wycofany, zawszeda sie popchnac przejawia totalny brak agresji.Chodzi na pilke nozna ale bio sie odebrac pilke bo moze komus zrobic krzywde gdyby musial popchnac (wielkie z niego chlopisko)Dzieci go lubia a szczegolnie dziewczynki bo je broni przed innymi.Ogolnie mysle ze fajny z niego dzieciak tylko w szkole troche apatyczny i nadwrazliwy.Wiem,ze musze mu poswiecic duzo czasu bo zadna szkola niezastapi mu mojej opieki.Trocheprzezyl bo moj 1 maz zginal jak kubus mial 5 miesiecy.Taty niezna.3 lata temu powtorniewyszlam za maz i przyjachalismy do niemiec.Nowy dom, rodzenstwo, tata.przedszkole z nieznanym jeszcze jezykiem...Pozorniezaaklimatyzowal sie bardzo szybko ale kto to wie czy jego psychika nieodcierpiala troszke.Bardzo dziekuje Wam za porady.Mysle Sanello,ze masz racje z identyfikacja problemu.Serdecznie pozdrawiam wszystkich
Ważne by chłopczyk miał chociaż jednego dobrego kolegę , to bardzo pomaga. Zasada jest taka im mniejsze dziecko tym szybciej się aklimatyzuje w nowym środowisku, trzeba jedynie nawiązac dobrą współpracę ze szkołą. Mój mały na przykład matematykę przerabia na poziome 3 klasy - a islandzki nadal na poziomie 1 klasy. Wiadomo bariera językowa jest duża, a islandzki jest jednym z bardzo trudnych języków. Z czasem wszystko się wyrówna. Ja myslę ,że chłopczyk może się nudzić tak jak mój Kubuś na początku szkoły.A co Kubuś ma do powiedzenia?
Moj Kubus (fajna zbieznosc imion) mowi, ze szkola jest czasem nudna.Wczoraj mieli na metematyce temat figury geometryczne to az oczy mu sie swiecily.Kuba umie prawie cala tabliczke mnozenia i dodaje w pamieci liczby do 1000.Kocha liczyc.Lubi tez wycinac, kleic itp ale nie przejawia w tym kierunku specjalnego talentu.mowi tez , ze pani ciagle pyta tych samych uczniow a on czociaz trzyma reke w gorze bardzo rzadko ma glos.Rozmawialam z nauczycielka.Ona mowi,ze Kuba poprostu nie ma ochoty i pracuje za wolno bo mu to nie sprawia radosci.Synek chodzi do klasy integracyjnej,jedno dziecko ma problem wychowawczy, jedno prawie nie mowi po niemiecku itp.Ta klasa opiekuje sie wychowawczyni i specjalnie do klasy przydzielona pani pedagog.Ona tez nie ma pomyslu, mowi, ze boi sie go naciskac bo moze plakac albo sie obrazic.Powiedziala jej ze z tym napewno niebedzie problemu no i zobaczymy.Martwie sie tym, ze Kuba nie jest ani troche asertywny.Wychowuje dzieci w poczuciu wrazliwosci na innych, ze trzeba dawac od siebie nie byc tylko biorca.Czyzby to byl blad.Moze lepiej wychowywac malego samoluba, ktory bedzie myslal,ze jest pepkiem swiata...?Wychowanie dzieci to bardzo trudne zadanie...
Przykro mi, nie wiedzialam, ze tyle zescie juz przesli, a przede wszystkim Kuba w tym swoim krotkim zyciu. Proponawalam bym ci rozmowe z dzieciecym psychologiem, w Niemczech jest to normalne, ze z najmniejszym problemem mozna isc do psychologa i bardzo duzo ludzi i dzieci z tego korzysta. W gimnazjum do ktorego chodza moje dzieci jest na miejscu psycholog. W podstawowce tego nie ma, ale dzieciecy lekarz cie moze skierowac i polecic jakiego dobrego w poblizu. Ja bym tak zrobila, bo nie wiadomo w jakim stopniu ucierpiala jego psychika i czym szybciej sie problem wyjasni, tym lepiej dla Kuby i dla ciebie.
Trzeba wziąść pod uwagę fakt, że podstawówki w innych krajach mają różne priorytety i inne rozwiązania edukacyjne i wychowawcze. Na przykład na Islandii pierwsze lata szkolne traktuje się jako płynne przejście z przedszkola do podstawówki. Każdemu zależy ,żeby nie zniechęcić malucha do szkoły. Do każdego dziecka podchodzi się indywidualnie. W sumie ten sposób jest prowadzona reszta edukacji. Bo np. dziecko w szkole średniej samo decyduje co chce i w na jakim poziomie się uczyć. W sumie młody człowiek kończący szkołę ma dobrze ugruntowaną wiedzę z tego co mu jest naprawdę potrzebne do dalszej nauki lub wykonywania wyuczonego zawodu. Myślę ,że w Niemczech też jest inaczej niż w Polsce.
Ja myślę, ze problem może być inny. Piszesz że dziecko wszystko umie a w szkole nic nie chce robić. Może w klasie jest jakis terrorysta. Może synek jest uważany za kujona czy lizusa. Chcąc zdobyć przyjaciól stara się komuś zaimponować złymi wynikami w nauce.
As ,gdyby miał 13-16 lat jak mój Starszy tobym uwierzyła w to co piszesz. On ma dopiero 6,5 lat. W młodszych klasach dzieci wykazują zapał do nauki bo chcą być we wszystkim naj i chcą żeby je chwalić.
Tutaj może byc inny problem.
Chyba tak jak radzi sanella powinnam siez nim udac do dzieciecego psychologa.Problem moze byc bardziej zlozony niz nam sie wydaje.Uwazam ze emocjonalna dojrzalosc do szkoly jest bardzo wazna.Tutaj nikt na to nie patrzy.Wazne dzy dziecko spelnia warunki wypunktowane na arkuszu tzn odroznia kolory,ksztalty itp.I tak maly cyborg idzie do szkoly i ma sie tam uczyc.Co przy tym czuje..kogo to obchodzi...
Też mi się wydaje,że dziecięcy psycholog to dobry pomysł:)
Jeszcze przyszlo mi cos do glowy.Moze lepiej by bylo jakby Kuba chodzil do "normalnej" klasy. U nas w podstawowce jest barzo duzo dzieci z innych krajow, ale celowo nie robia klas integracyjnych, bo uwazaja, ze dzieci tego nie potrzebuja i zawsze sobie daja rade. Moze dla Kuby jest za duzo tej dodatkowej opieki, nie musi sie za duzo sam wysilac i robi sie wygodny. Nalepiej jak na to spojrzy psycholog...
Moja Martynka w pierwszym roku szkolnym dwukrotnie zmieniała klasę. Raz ,żeby miała kolęzankę z tego samego osiedla i razem mogły chodzić do klasy. Ale nagla zauważyłam,że .... właśnie zachowywała się jaj twój Kubuś. Próbowałam rozmawiać z jej nową wychowawczynią, ale trudno mi szło bo sama jej nie lubiłam, przypominała właśnie nauczycielkę z Niemiec , więc po miesiącu mała trafiła do swojej poprzedniej klasy. i czuła się jak pączek w maśle. Znowu była ulubienicą , ale bardzo krąbrną swojej ukochanej pani Krysi. Pani Krysia była wspaniałym nauczycielem i przyjacielem wszystkich swoich dzieci w klasie to się normalnie czuło. Może pomys z przeniesieniem Kubusia nie jest zły? Ale na początku radzę porozmawiać z obecną wychowawczynią. Mego Kubusia wychowawczyni nie jest według mnie ideałem ,ale skoro mój Kubuś mówi,że jest najlepsza to ja się cieszę. Co mówi Kubuś o swojej wychowawczyni. Jeżeli jest mu obojętna , albo jej nie lubi to właśnie to może być największym problemem. Mam wrażenie,że ona go ignoruje, a on swoim zachowaniem mówi do niej "HALO TU JESTEM. Pomyśl twój szef ciebie w pracy olewa i podwyżki dostają wszyscy oprócz Ciebie , to jak się czujesz?
...no, też bym się gapiła w okno i bawiła długopisem, bo wtedy ręce opadają. Wiele w tym racji, ale psycholog dziecięcy nie zaszkodzi.
Pogadam dzisiaj z Kuba i Wam napisze.Dziekuja Wam bardzo,to dla mnie bardzo wazne podzielic sieklopotem z innymi babkami.nie mam tu zadnej serdecznej kolezanki wiec...tym bardziej
Już masz!! Ja też tu trafiłam na Serdeczne Dusze.
Faktycznie Kuba może czuć się obojętny , odrzucony i skutecznie zniechęcony .
moim zdaniem na początek nauczyciel, pedagog lub ktoś taki. Psycholog potem. Tym bardziej, że psycholog zapyta o relacje z nauczycielem i jego reakcję na sytuację. Porozmawiaj z nauczycielką- ona wie (a przynajmniej powinna) jak Twoje dziecko funkcjonuje społecznie, jaki ma poziom gotowości szkolnej. Jeśli ona do tej pory nie reagowała, to może nie jest aż tak wielki problem, żeby zaczynać od psychologa.
Ciąganie dziecka po psychologach może być przez dziecko odebrane, chyba to JA jestem problemem. Najpierw spokojnie wybadaj Kubusia, potem wywiad z jego wychowawczynią. Nie możemy zapominać, że nauczyciele też nie są nieomylni i są tylko ludzmi. Na pewno wszystko się wyjaśni tylko trzeba spokojnie podejść do problemu , bo złość i irytacja to zli doradcy.
Ciąganie dziecka po psychologach może być przez dziecko odebrane, chyba to JA jestem problemem. Najpierw spokojnie wybadaj Kubusia, potem wywiad z jego wychowawczynią. Nie możemy zapominać, że nauczyciele też nie są nieomylni i są tylko ludzmi. Na pewno wszystko się wyjaśni tylko trzeba spokojnie podejść do problemu , bo złość i irytacja to zli doradcy.
Co z Pani synkiem?
Przepraszam ze tak pozno odpisuje ale malo ostatnio siadalam przy komputerze,wlasciwie tylko na krotko.Moj synek okazal sie madrym dzieckiem.Zaczal pracowac na lekcjach szybko.Pani wymyslila sposob i teraz dzieci za sprawna prace dostaja na lekcji pieczatke z pingwinkiem (maskotka klasy).Po nazbieraniu 5 pingwinkow kazdy dostanie lizaka.Moj kuba ma juz 4 :)Wyglada na to zewszystko jest na dobrej drodze.Wydaje mi sieze najbardziej pomoglo mu tlumaczenier, ze jest juz duzy a to niesie za soba obowiazek dobrego uczenia sie.Moja starsza corka (11 lat) jest bardzo pilna uczennica co jest dla Kubusia dobrym wzorem.Skorzystalam z Waszych porad,poswiecam kubie troche wiecej czasu,maluijemy razem,czytamy (najczesciej to on dla mnie czyta),kleimy itp.Postepy sa z dnia na dzien.Pani pedagog klasowa po namysle stwierdzila ze Kuba powinien miec trochewiecej czasu na uporzadkowanie sobie przyswojonej wiedzy gdyz w ciagu trzech lat uczy sie juz trzeciego jezyka (angielski) i moze miec troche problem z usystematyzowaniem sobie tego co umie.Np jezyki moga mu sie mieszac itp.
Chce bardzo podziekowac wszystkim,ktorzystarali sie mi pomoc. Jest to pomoc nieoceniona bo dzieki niej ochlonelam z poczatkowych emocji i zaczelam siedo tych porad stosowac.Jeszcze raz porozmawialam z pania no i sama zaczelam dzialac.Moj synek wraca zeszkoly usmiechniety:)Bardzo dziekuje
Bardzo się cieszę,że Kubuś w szkole jest teraz zadowolonym i pilnym uczniem. Pozdrawiam serdecznie.
Na fajny pomysł wpadła nauczycielka. To na dzieci działa. Nauczycielka w przedszkolu mojej córki nie oceniała ich wcale bo niektóre dzieci są wrażliwe i jak cos im nie wychodzi to płaczą. Ostatnio zaczeła jednak oceniać przez pieczątki i na moja córkę tez to lepiej działa. Dla ścisłości. Córka ma 5 lat. Mieszkam na wsi więc jest u nas mozliwość w tym roku posłania dziecka do zerówki juz jako 4,5,6 lat. Każdy rocznik ma inny program dostosowany do wieku.
Mój Kubuś do tej pory ma oceny opisowe. Nawet jest specjalny arkusz do tego są w nim nie tylko opisy osiągnieć dziecka , ale i jego stosunku do innych dzieci i nauczycieli, nawet czy dziecko jest smutne czy wesołe i w jaich okolicznościach. Dopiero teraz zastanawiamy się czy wprowadzać oceny normalne czyli od 1 do 10.