Na wstępie chcę napisać, że odróżniam otyłość od nadwagi i uważam nadwagę za stan dopuszczalny, i u pań nieraz nawet lekko wskazany, natomiast otyłość spowodowana właśnym niechlujstwem jest mało estetyczne. do tego wbrew pozorom nie jest tylko sprawą osoby otyłej. Do takiej osoby dokładamy wszyscy tak jak do polaczy, alkoholików i innych uzależnionych. Szkodliwość otyłości wykracza poza gabaryty osoby otyłe.. W związku z tym uważam również, że sposób odżywiania tych osób nie jest do końca ich sprawą. Faktem jest, że tak ja we wszystkich uzależnieniach te osoby mogą sobie pomóc jedynie same i tylko wtedy, gdy pojmą, że mają problem. Gdyby to nie był problem, to nie zajmowały by się tym instytucje na szczeblu co najmniej ministerialnym. Do napisania tego skłoniły mnie wypowiedzi kilku osób w wątku Co Wy ludzie macie???
Nie sądzisz, że generalizujesz? Że nie każdy otyły jest na własne życzenie? Że są uwarunkowania genetyczne, zmiany hormonalne, których nie idzie zmienić?
Co zrobić z otyłością, która nie jest spowodowana własnym niechlujstwem?
Mam koleżankę. Słusznych rozmiarów, które z wiekiem tylko się powiększają. Na studiach znalazłyśmy dietę o leczeniu głodem. Dziewczyny się założyły, że wytrwają. Mogly pić tylko soki owocowe, nic jeść. Ta co powinna schudnać - nie drgnęła wizualnie, zeszczuplały jej i tak niezbyt obfite nogi. Druga zrobiła się szkieleciciem.
Mam też znajomą - kobietka przeogromna. Ale być tak zadbaną, tak modnie ubraną, mimo kilogramów chciałoby wiele z nas.
Zgadzam się z tobą ekkore. Mojej mamy znajoma odżywia się bardzo racjonalnie,zdrowo,chudo.I wydawać mogłoby się ,że jest kobietą szczupłą i zdrową.A tu niestety.Niewielka nadwaga i zawsze podwyższony cholestelor. Teść mój natomiast uwielbia mięso i wszelkie jego przetwory - zwłaszcza tłuste.Potrafi same skwarki ze słoniny zjadać łyżkami.I jest człowiekiem szczupłym a wyniki w normie. I gdzie tu sparawiedliwość.
Tylko, ze jesli te osoby sie roperuje i zalozy stend na zoladku, to chudna...jaki z tego moral? ze nie sa w stanie jesc malo. Z roznych przyczyn, hormonalnych, czy genetycznych...ale jedza po prostu zle i za duzo!
Ja bardzo przepraszam ale to co napisalas to...bzdura. Osoby chudna z wyglodzenia schudlby kazdy majac 1/10 zoladka bez wzgledu na wage wyjsciowa. Takie osoby zywia sie jednym joghurtem dzienni i polkromka chleba. Chyba nie chcesz mi powiedziec ze to jest modelem zdrowego odzywiania? Poza tym na operacje zoladka sa kierowane tylko i wylaczniew osoby z chorobliwa otyloscia ktora zagraza juz zyciu, i one nie "zra" przedtem bo tak im sie podoba lecz przewaznie dlatego, ze maja zupelnie zaburzony system laknienia na skutek chorob ukladu pokarmowego badz pracy receptorow w mozgu. Sorry ale jak cos takiego czytam to...Po prostu kolejne uproszczenie tematu.
Wcale nie jest tak jak piszesz, znam takie osoby, glowne ich zaburzenia to psychologiczne, po operacji po prostu nie sa w stanie duzo jesc, jedza normalnie, ale malo i czesto..chudna 20-30 kg.Niestety zabiegi te maja duze skutki uboczne, i czesto sie od nich odchodzi, niektore sa wrecz zakazane
Jeali w Polsce jest jak piszesz to bardzo mnie to dziwi bo....nikt przy zdrowych zmyslach (u nas)nie bedzie operowal osoby cierpiacej na otylosc na tle psychicznym. Tzn. na przyklad pocieszajaca sie jedzeniem i uciekajaca w jedzenie. Tu operacja zreszta tylko czesciowo (ew. moze uzupelniac leczenie) a ryzyko powiklan i chorob jako nastepstwo operacji jest wysokie. Tutaj powinno sie pomyslec o psychoterapii i to szeroko zakrojonej i dlugotrwalej.
Najczesciej wszystkie te problemy sa ze soba powiazane, czesto wlasnie ludzie uciekaja do jedzenia zeby zaspokoic braki uczuciowe (psychologiczne) jedza, bo lubia siebie, kochaja siebie, czesto nawet nie widza sie grubymi. Chlopak 40 lat 200 kg nie czuje sie gruby, prawie nie moze chodzic i nie czuje sie gruby. Wiekszosc potrzebuje lekow psychotropowych, zeby zrozumiec, ze jest inne wyjscie z sytuacji. U niektorych operacje te stosuje sie tylko na jakis czas, kiedy dochodzi do odpowiedniej wagi, zdejmuje sie "obraczke", pacjent jest "wyleczony" ale musi byc pod kontrola, prawie stala. Oczywiscie kazdy przypadek ma swoja historie i jest traktowany personalnie.
Otyłość jest nie tylko spowodowana obżarstwem. Niektóre leki powodują otyłość, znam to z własnego doświadczenia. Dlatego nie można generalizować i potępiać w czambuł wszystkich otyłych.
Tym bardziej, ze to czy jestesmy otyli zalezy w duuuzej mierze od trybu zycia, genow a w zwiazku z tym przemiana materii oraz odzywianiem sie tzw fast- foodami gdzie pewne polaczenia powoduja tycie na zawolanie ze tak powiem.Wlasnie u osob majacych i tak sklonnosc do tycia.
Przyklad z mojego podworka: ja sama jestem gruba z przyczyn nie do konca zaleznych ode mnie. WCALE SIE NIE OBZERRM. Moj ex jadl i je jak smok: satlatki, zdrowe ale ( od zawsze)i byle co w tym i fast -foody i bigosy i majonezy i czort wie co. Do dzis jest szczuply a ma 55 lat. Jego Mama miala tak samo. A wyniki krwi, cholesterol itp. ma doslownie przykladowe. Moje (nasze ;-)) dzieci odziedziczyly to po nim i moga nie jesc ale zrec (!) wszystko co popadnie i jesli przybedzie im 2 kilo to wystarczy dzien kiedy jedza mniej i straca trzy. Dodam ze corka ma 159 wzrostu i wazy od lat miedzy 52 a 55 kilo. Nigdy zadnej diety nie stosowala i choc w domu gotuje, bez przesady, chudo obzera sie regularnie w Fast foodach z przyjaciolmi. Za to w domu tez gotuje z glowa ale normalnie. ma pewna marote, nie wiem skad bo u nas nikt, nawet Jej Brat tak nie robi, DO WSZYSTKIEGO daje majonez. I jezeli pisze do wszystkiego to i to mam na mysli doslownie do wszystkiego oprocz moze ciasta. Do miesa z sose i do tego bez do klusek i do frytek do kotletow i do zrazow...do jajek i jarzyn...Wyniki super. Gdybym ja tak jadla pewnie juz bym umarla na serce albo miazdzyce :-)
To nieprawda ze grubym jest sie tylko wtedy gdy sie caly dzien obrzera ale osoby sklonne do otylosci musza bardziej uwazac bo wlasnie one wiaza kazdy gram.
Dorotka, w 100% przyznaje Ci racje, u mnie jest to samo, moje dziecie jedyne potrafi wyjesc pol lodowki i jest chudy jak patyk, jego ojciec mimo ze ma 48 lat nadal zachowuje sylwetke. A ja? Cale zycie walcze ze swoja waga. Geny odziedziczylam po Babci ze strony ojca, jak sobie troche z jedzeniem "odpuszcze" to w zaden ciuch nie wchodze. Poza tym, w dziecinstwie moi dziadkowie zmuszali mnie do jedzenia, i efekty mamy jak widac - klopoty z waga. Przestroga dla mlodych Matek. Nic na sile !! Zauwazylam tez pewna prawidlowosc, po przyjezdzie do Stanow poznalam kilka dziewczyn, po pol roku kazda z nas miala klopoty z waga, mimo tego ze w MacDonald's nie jadalysmy, a pracowalysmy naprawde ciezko. Syrop kukurydziany ( high fructose corn syrup) jest tu dodawany do wszystkiego, lacznie z chlebem. Pozdrawiam Ela
Sadze, ze jednak i otylosc i nadwaga i niedowaga i norma sa pojeciami wzglednymi. Czy to sprawa tylko osoby dotknietej przypadlosci? 1. Nie - jesli chodzi o wzgledy estetyczne, tyle tylko, ze estetyka tez jest postrzegana roznie- zatem to takze mocno wzgledne. Ktos moze byc dla mnie calkiem nieapetyczny - bo otyly, bo chudzielec, bo brudny, bo smierdzacy, bo niechlujnie ubrany, bo ..... 2. Nie - jesli chodzi o wzgledy zdrowotne - sam moze miec w nosie swoje zdrowie, ale ma zapewne bliskich- chocby majac ich na uwadze powinien dbac o siebie. Generalnie to wlasnie uwazam, ze otylosc (poza przypadkami chorobliwymi) jest swoista oznaka niechlujstwa. No chyba ze takie niechlujstwo to tez choroba (glowy).
Z innej strony - analizuje swoja nadwage. Mam 171 cm wzrostu, wiec wyznaczajac moje granice normy w wadze otrzymuje zadziwiajace wskazniki - dolny 59 kg - (przy BMI 20) i gorny - 73 kg (przy BMI 25). Teoretycznie zatem - wazac obecnie 74 mam gorna granice przekroczona bardzo nieznacznie. Ale przeciez widze otluszczone i malo estetyczne brzuszysko i oponke okolodupna. Jednak gdybym zrzucil do 59 kg - chyba wygladalbym mocno srednio.
Mój trener zawsze jak słyszy o BMI to dostaje cholery :)) mowi ze to dobre dla ludzi zasiedziałych, cierpiących na totalny brak aktywności fizycznej. Ot, taki se ogólny początkowy wskaźnik. Bo potem są jeszcze uwarunkowania genetyczne, grubo/chudokościstość, masa mięśniowa. Gdyby tak BMI miał być wyznacznikiem, ten rewelacyjnie zbudowany, choć niski facet, mógłby zostać określony wyjątkowo niezdrowym typem z nadwagą :))
Marinik...bo to nie tylko kwestia wagi...ja mierze 170 i waze 62 kg, wazylam rok temu 65 i te 4 kg chcialam schudnac, bo wlasnie tak jak piszesz, to brzuch, to oponka, a to nogi...od 2 lat regularnie chodze na basen i gimnastyke 4 razy w tygodniu po godzinie, jem chudo, ale ze wzgledow zdrowotnych (nowotwor) i schudlam tylko 3 kilo! Ale! jestem o dwa rozmiary chudsza! zniknely opuchniete nogi, wzdety brzuch i oponka! Masa ciala pozostala prawie taka sama...zamiast miekkiego tluszczyku tu i owdzie wychodowalam sobie ladne miesnie. Nie wystarczy tylko malo jesc. :)
To oczywiste, że dieta jest jednym tylko składnikiem, ale gdy mniej czsu poświęcamy na jedzenie to mamy go więcej na inne rzeczy. Życzę Tobie abyś sobie jak najszybciej poradziła z chorobą. Pozdrawiam
Może niezbyt wyraźnie to napisałem, ale wątek dotyczy osób "zdrowych". Na jednostki chorobowe nie zwracam uwagi, bo się na tym nie znam. Wiem o czym piszę. Przez lata całe moja mama opowiadała o swojej skłonności do tycia. Od kilku lat gdy się nią opiekuję zrozumiałem na czym ta skłonność polega. Jest to zjadanie do końca, żeby się nie zepsuło, tego kęsa nie ma co zostawiać, jak częstują to trzeba jeść, dojadanie między posiłkami iwiele innych czynności powodujących "skłonności" do tycia.
To moze poglebic tycie u osob sklonnych masz racje. Ale sklonnosc sama w sobie to nie bzdura wyssana z palca lecz dziedzictwo ewolucji. I tych majacych sklonnosc jest wiecej bo to oni potrafili w wiekszosci przezyc wszelkie kataklizmy glodu i nieurodzaju. Jesli ktos zna historie Ameryki to wie dlaczego akurat Amerykanie sa procentowo tak otyli. oczywiscie ze majac te predyspozycje musieli by unikac fst foodow, miec wiecej ruchu niz ich kolega z drugiej grupy o szybkiej przemianie materii.
Wiadomo, ze nie wystarczy powiedziec: jestem gruba bo tak mam i machnac reka. Trzeba sobie zdawac sprawe: mam sklonnosc do tycia i w zwiazku z tym musze duzo bardziej uwazac na to co jem i jak zyje.
Wlasnie takie osoby tyja duzo latwiej niz chudna, to u nich efekt jojo jest jeszcze wyrazniejszy, to one czesto tyja przy (normalnie zalecanych) 1300-1500 kcl przy siedzacym trybie zycia, natomiast przy 100kcl zaczynaja chudnac co innych przy 1000kcl juz by wykonczylo i wyniszczylo.
I jeszcze jedno chyba powinnismy zdawac sobie sprawe z tego ze chyba zadna galaz medycyny nie ma i nie miala tyle blednych teorii jak wlasnie nauka o zywieniu. Gdyby wszystko bylo takie proste jak sie wydaje a ZP tak skuteczne na dlugi okres czasu stosowalne to nie byloby miedzy nami grubasow.
Oczywiscie masz racje Dorota....mam brata, ktory ma sklonnosci do tycia i walczy z tym cale zycie, ale on kocha jesc i jest lakomy i bardzo szybko je...czesto osoby otyle szybko jedza, prawie polykaja...to tez ma znaczenie. Ale nie o tym chcialam mowic...ogladalam ostatnio taki program w TV o nadwadze i sposobu jej leczenia...byly rozne osoby, z duza nadwaga i srednia, takie ktore cale zycie byly na diecie i nigdy nie udalo im sie schudnac....dopoki nie poszly do kliniki specjalizujacej sie w odchudzaniu. Ich pobyt tam byl minimum 3-5 miesiecy. oprocz stosownej diety, a wlasciwie to zadnej diety bo jedli wszystko, tyle ze z umiarem, porcje 100 gramowe takie jak kazdy powinien jesc na codzien. Nie chodzili glodni. Po kilka godzin dziennie spedzali na cwiczeniach fizycznych. I co najwazniejsze nie mogli podjadac o kazdej porze dnia i nocy. Niektorym podawano leki. Wszystkie te osoby wychadzac z kliniki byly odchudzone otyle ile bylo potzreba, 20czy 30 kg. Potem oczywiscie sa sledzone, kontrolowane w ambulatorium zeby zachowac wage lub bardziej schudnac. To mnie bardzo zastanawia. Sami nie potrafia, czesto potzrebna jest pomoc z zewnatrz, ale chudna. Podobnie jest z cukrzykami, pacjent wchodzi do gabinetu i mowi do lekarza, stosuje diete, a cukier skacze! A w poczekalni slyszalam jak opowiadal innym "wstaje o 2 w nocy i podjadam bo nie moge spac"
Szybkie jedzenie sprzyja tyciu. Zgadzam sie zuplnie tak jak i jedzenie przes telewizorem (bo nie wiemy ile zjedlismy. nie zdajemy sobie sprawy z tego ile jemy). Tak w klinice schudniesz bo masz wiecej ruchu jestes motywowany i nie kazdy ma 100gramowe porcje lecz porcje dostosowane do organizmu. Zaburzenia laknienia - wlasnie to pojadanie co moze miec podloze psychiczne (glod emocjonalny) ma znaczenie. Piszesz o lekach. To wszystko to oznaki zlozonej choroby i uzaleznienia psychicznego, brakow emocionalnych, stresu. Ale nie tego ze takie osoby "tylko zra" . Inni w tej sytuacji jedza tak dsamo maja te same zle nawyki i nie tyja. Jeszcze inne nie jedza lecz pala nalogowo jako odstresownik badz pija. Nic nie zmienia jednak faktu ze podstawy otylosci nie leza w tym (80%) ze jesz dla zabawy bez umiaru i jedynym twoim zainteresowaniem jest jedzenie i samas sobie winna zes gruba, lecz w predyspozycji, ogolnemu stanu zdrowia. Nawyki u osob z predyspozycja poglebiaja tylko stan. Niestety.
Miałem też dwie żony "ze skłonnością". obserwuję również otoczenie i moje kontakty z paniami nie skończyły się na żonach. Jak widzisz mam jaki taki materiał porównawczy. Pozdrawiam
Z tą dopłatą to mocno przesadziłeś. Jestem osobą otyłą z powodu choroby. Nikt za mnie nie dopłaca, od kilku lat idę do lekarza tylko po receptę, bo bez niej nie kupię leku, który muszę brać do końca życia.Więc zanim powiesz coś, zastanów się czy warto sprawić komuś przykrość. Nikt nie chce być otyły, samotny, potrzebyjący pomocy itp., ale czasami tak się staje. Pozdrawiam!
Czytanie ze zrozumieniem. Jeśli piszę o osobach otyłych z niechlujstwa to znaczy, że nie piszę do osób chorych. To nie jest wątek dla osób chorych! Proszę, jeśli musisz się wypowiadać, to poszukaj tematu o osobach otyłych z powodu choroby. Ja w nim nie będę pisał, bo on mnie nie będzie interesował. Nie jestem dietetykiem. Uruchomiłem ten temat, bo wiem, że można jeść aby żyć a nie odwrotnie. Pozdrawiam
Jak piszesz na forum to piszesz do wszystkich - zarówno tych chudych, jak i tych otyłych z powodu chorób metabolizmu czy też otyłych z powodu nadmiernego objadania się. Nie mozesz powiedzieć, że nie życzysz sobie, aby nie czytały tego osoby otyłe chore.
Zastanawia mnie skąd tyle obrzydzenia z powodu otyłości innych - tyle, że aż trzeba je obgadywać poza plecami, wytykając publicznie ich wady, bez ich udziału, z których sami sobie zdają sprawę, jest im z tym źle, ale nie potrafia inaczej albo też nie zdają sobie sprawy. Nie wydaje mi się, aby ktoś dał nam moralne prawo do oceny innych, do piętnowania pod pręgierzem.
To, że zwymyślasz kogoś od grubasów niewiele pomoże, na pewno nie poczuje on z tego powodu w sobie motywacji do walki. A może odwrotnie - zamknie się w swojej skorupce i zaje stres? Czy nie powinno się takie osoby wspierać, aby miały chęć do wytyczenia sobie celu a nie zrównywać z błotem? Jedzenie to w tym wypadku nałóg. Dlaczego łatwiej tolerujemy palacza czy alkoholika?
Wlasnie zje stress. Bo tu czesto tez jest pies pogrzebany. Jeden zapije a inny zje. Tylko niewielu z tych "madrych" czasem tylko rozpieszczonych przez los, widzi za czyims brzuchem czlowieka ktoremu powinno sie i warto pomoc. Lepiej wytknac palcem i powiedziec "ale gruby/gruba pewnie zre caly dzien" co w wiekszosci wypadkow wcale nie musi byc prawda. Ale jest latwiejsze oczywiscie i daje poczucie bycia lepszym. Zrozumialabym gdyby bycie szczuplym zalezalo tylko od dyscypliny ale nie zalezy. Bo jak mawiala moja byla tesciowa widzac co potrafi zjesc jej syn "ciebie synu to lepiej ubierac jak zywic. ". A syn? Jadl zawsze szybko,tlusto, slodko i mial szczescie ze ma dobra przemiane materii i jest z natury szczuply.
Ciekawe tylko ze ci panowie wytykajacy zonie otylosc strasznie nie lubia kiedy takowa zona sie odchudza i nie ma golonek i karkowek na stole...
Czos! nie jest latwo byc zrozumianym, zanim nie napiszesz 100stronewej epopei...panstwo, sluzba zdrowia, budzet doklada do osob chorych, przewlekle chorych, a poniewaz otylosc prowadzi do wiekszosci chorob cywilizacyjnych, wiec tak jakby te osoby "ciazyly" bardziej. Nie znaczy to, ze musza czuc sie winne! Ja jestem chora na raka, chuda i rujnuje budzet panstwa bardziej niz niejeden grubas, ktory pewnie nigdy nie byl u lekarza, i umrze na zawal! Ale, wcale mi nie przykro z tego powodu! Grubi, chorzy glowa do gory!
CZOSIE , poruszyłeś temat - tabu . Większość otyłych teraz jest otyłych z powodu choroby , jedzą mało i zdrowo , nie podjadają między posiłkami , nie rzucają się na jedzenie jak zgłodniały zwierz , nie jedzą w pośpiechu i na stojąco albo na siedząco przed telewizorem . Tylko skąd 80% komentarzy dotyczy ciast i innych słodkości , dlaczego najwięcej komentarzy jest pod przepisami typu pyszna sałatka z zupek chińskich albo pierś kurczaka zapiekana z majonezem albo żeberka w keczupie ?
No wlasnie i akurat ty nie mozesz sie odzywiac tak jak uwaza sie za normalne i sama wiesz ile wyrzeczem ile dyscypliny kosztuje akurat ciebie utrzymanie wagi. Gdybys jadla "Normalnie" pewnie, jak piszesz, bylabys otyla co chudzi niedouczeni komentowaliby widzac a nie znajac "ze zresz caly dzien" co nie tylko nieprawdziwe ale bardzo przykrym jest. Trzymam kciuki abys zdroiw zachowala i chyle czola za zaparcie ducha.
O tym samym myslalam. Najgorzej nam sie przyznac do naszych nalogow, naszego wygodnictwa..., najlepiej znalezc sto innych przyczyn i wymowek. Uspakajamy a wlasciwie to oszukujemy samych siebie!!! Majolika, respekt!!! , jestes przykladem dla innych chorych, jak sie chce to mozna...
CZOS ja wiem dlaczego wszyscy sie Ciebie "czepiaja" : wlasnie powyzej nie ma ani slowa o tym ze rozrozniasz czy ktos jest otyly z choroby czy jak sie wyrazasz niechlujstwa. Ale gromy leca od razu na wszystkich otylych na ktore jeszcze loza kasy a wiec i Ty choc jestes (pewnie ) szczuply. To, ze otylosc moze przerodzicc sie w uzaleznienie to prawda, ze nalezy zdawac sobie sprawe z tego iz jezeli jest sie sklonnym to trzeba uwazac to prawda. Ale niestety otylosc nie jest /lub nie tylko jest, wywolana brakiem silnej woli. A tak zasugerowales w powyzszym poscie. I to jest przykre chocbys i nie mial takich intencji.
Na wstępie chcę napisać, że odróżniam otyłość od nadwagi i uważam nadwagę za stan dopuszczalny, i u pań nieraz nawet lekko wskazany, natomiast otyłość spowodowana właśnym niechlujstwem jest mało estetyczne. do tego wbrew pozorom nie jest tylko sprawą osoby otyłej. Do takiej osoby dokładamy wszyscy tak jak do polaczy, alkoholików i innych uzależnionych. Szkodliwość otyłości wykracza poza gabaryty osoby otyłe.. W związku z tym uważam również, że sposób odżywiania tych osób nie jest do końca ich sprawą. Faktem jest, że tak ja we wszystkich uzależnieniach te osoby mogą sobie pomóc jedynie same i tylko wtedy, gdy pojmą, że mają problem. Gdyby to nie był problem, to nie zajmowały by się tym instytucje na szczeblu co najmniej ministerialnym. Do napisania tego skłoniły mnie wypowiedzi kilku osób w wątku Co Wy ludzie macie???
Pozdrawiam
To wyżej to jest mój pierwszy wpis do którego zrobiłem wytłuszczenie tego, żcego czytający nie zauważają, nie mam pojęcia dlaczego. Pewnie każdy czyta to co chce, a nie to co jest napisane. Bardzo chce mi się napisać Kłania się czytanie ze zrozumieniem.
ale my wcale nie mówimy o nadwadze - nadwagę mam ja, lubię ją i nie zamierzam chudnąć do wytyczonych przez jakieś wzory wyników. Lubię swój rozmiar, chcę go utrzymać bez drastycznych wzrostów czy spadków. Zważywszy, że jestem z gatunku okrągłych, łatwo się wszystko odkłada w miejscach, w których bym nie chciała. Ale od po pierwszym porodzie wchodzę w te same ubrania - choć troche to kosztuje. Cały czas jest mowa o otyłości - czyli jakieś od 20 kilogramów ponad normę.
Żyjesz tyle lat - a nie nauczyłeś się, że nie ważne jest co piszący miał miał na myśli, ale jak to zostało odebrane przez czytających. A większość dyskutantów - jak mi się wydaje - odebrała Twój post jako zniesmaczenie, grymas niechęci na twarzy w stosunku do osób otyłych, bez wnikania w przyczynę dlaczego tak się dzieje i chęć pomocy tej osobie.
Tu nie chodzi o slowa jak mi sie wydaje lecz o kontekst. Najpierw rozrozniasz nadwaga(ok) i otylosc (zla) domyslnie spowodowana wlasnym niechlujstwem. Slowo otylosc tyczy sie kazdej otylosci :-) A to, ze jest sie otylym z niechlujstwa - tylko i wylacznie, to po prostu nieprawda i to przynajmniej w 90%-tach, gdyz otylosc jest tylko jedna choroba czy mankamentem spowodowanym przez szereg przyczyn czesto niezaleznych lub tylko czesciowo zaleznych od osoby. Wedlug mnie nie chodzi tu o niechlujstwo. Takie postawienie sprawy sugeruje, ze kazdy lub prawie kazdy otyly to osoba niechlujna. Czy naprawde uwazasz ze to, iz tyle ludzi walczy mniej lub bardziej skutecznie z otyloscia - czesto cale zycie swiadczy lyko o tym, ze sa niechlujami? Dla mnie niechluj to raczej osoba brudna nie dbajaca o siebie.
Wydaje mi sie ze dla lepszego zrozumienia brakuje sowa jesli : otylosc, jesli spowodowana jest... Wtedy na pewno zostalbys lepiej zrozumiany. Moim postem chce i chcialam tylko pomoc. Pozdrawiam
Wiesz, ze mna pracuje facet niechlujny...wcale nie jest otyły, ale to słowo właśnie do niego pasuje jak ulał. Ten facio jest po prostu brudny i od niego śmierdzi na kilometr...i słowo "niechlujny " właśnie pasuje do takiego człowieka. Mało tego, niejednokrotnie pytamy go dlaczego sie nie myje...a on na to, że -"wprawdzie odremontował łazienkę, ale ... kafelki mu się "pocą", gdy używa ciepłej wody". To taka mała dygresja.... Natomiast mój mąż...jest otyły....i nigdy bym nie powiedziła, że jest niechlujny...(zreszta to określenie jest nader obraźliwe), moj mąż kocha jeść...dodam, że nie choruje na żadną poważną doleglowość.... ja natomiast nie jestem otyła, ale z lekką nadwaga i dopracowałam się cukrzycy....i co? powiesz , że jestem niechlujna??? Nadmienię, że jestem genetycznie uwarunkowana...mój ojciec miał cukrzycę...ale też nie był niechlujny.... Takie geny.... Czos ...ciesz się, że jesteś szczupły i nie masz poważnych chorób..i nie dosrywaj innym, bo ty nie masz takich problemów. pozdrawiam jasia
Dobrze to ujelas jasiu. Jak latwo jest oceniac nie bedac samym dotknietym jakas przypadloscia. A ze otylosc kosztuje nas wszystkich jak palenie czy alkocholizm? Bo sie o tym mowi? Tzn. panstwo uswiadamia spoleczenstwo jaki kosztowny jest grubas? Ciekawe, ze na paleniu (tak samo szkodlkiwym) i na alkoholizmie (rowniez) panstwo zarabia grube pieniadze z podatkow i spoleczenstwo jakos toleruje. Nikt palaczy nie wytyka palcami dyskutujac o ich rzekomym "niechlujstwie" . Czlowiek ktory pije trunki mocniejsze i trzyma sie jest czesto uwazany za dusze towarzystwa - dopiero jak traci ta "otoczke akceptacji" staje sie tym zlym "alkocholikiem". I kochani lubiacy wypic czy zapalic ja naprawe was nie krytykuje to wasza prywatna sprawa w ktorej jak zawsze zadna przesada ni sluzy - tu chce tylko przedstawic wybiorcze postrzeganie niektorych zjawisk spolecznych. Tak stroskane o bywatela zdrowie Panstwo nie zakazalo jeszcze papierosow? Otworzylo drzwi dla fast-Foodow McDonald i KfC i innych podobnych przybytkow? Zezwala na ulepszacze w zywnosci wiedzac, ze one czesto prowadza do zaburzen laknienia, atakow glodu? Przyklady mozna mnozyc. I z wyboru pisze Panstwo bo taka polityka istnieje nie tylko w Polsce. Dlatego wytykanie komus, ze bedac otylym obciaza kasy jest (moim zdaniem) niesprawiedliwe i co najmniej nietaktowne. Gdyz idac dalej tym tokiem rozumowanie kogo wykluczymy jako nastepnych: rencistow (bo juz nie pracuja) osoby chronicznie chore (bo one stale potrzebuja opieki i to czesto intensywnej opieki, medycznej? A moze jeszcze osoby psychicznie i fizycznie niepelnosprawne zmuszone zyc czesto z zasilkow socjalnych? Ludzie do czego wtedy dojdzie procz dyskryminacji, i czystek niczym w Trzeciej Rzeszy?
Czosie, Twój tekst powinien być odgrywany przez kabarety. Pozdrawiam
Z przerazeniem przeczytalam Twoja wypowiedz, Ty ktory wczesniej pisales na temat zdrowej zywnosci? Dorota poruszyla bardzo powazny problem spoleczny i ciche przyzwolenia panstw UE do trucia swoich obywateli.
Dorotko , zostawmy państwo i III Rzeszę . Zostawmy alkoholizm , który jest chorobą , zostawmy tycie spowodowane chorobą . Skupmy się na nałogowym jedzeniu ( powodującym choroby ). Można rozszerzyć temat o nałogowe picie i nałogowe palenie . Czyli na tym z czym można i należy walczyć .
zgoda, jezeli zostawimy wytykanie palcami i inwektywy pod adresem. O wszystkim mozna rozmawiac. Ja skrytykowalam tylko skrajne podejscie do tematu i pokazalam (moze w troche krzywym zwierciadle ) do czego to prowadzi.
Jeżeli nie poznamy przyczyny nałogowego jedzenia, są to tylko teoretyczne dywagacje osób nie uprawnionych, samolubnych, którzy odbieganie od wyznaczonych przez prasę i modę norm uważaja za nietakt towarzyski...z tymi co otyli - zlikwidować ich, wyśmiać, poniżyć. Niech nie kalają naszego pola widzenia swoją tłustością...
Odebrałam to jako personalny przytyk więc odpowiem . Kto napisał , żeby otyłych zlikwidować , wyśmiać i poniżyć ? Jeżeli obserwujesz tendencje w modzie oraz czytasz prasę , zauważyłaś pewnie , że jest odwrotnie niż piszesz : powrót do kobiecych kształtów i odwrót od nadmiernego wychudzenia . Teoretyczne dywagacje też mogą coś dać osobom , które chcą walczyć z otyłością . Uważasz , że jak nie jestem otyła , to pisząc o problemie który mnie bezpośrednio nie dotyczy jestem samolubna i nieuprawniona ? Ja uważam , że wręcz przeciwnie : dostrzegam problem , nie chcę przed nim uciekać i udawać , że nie istnieje . Poza tym sprawa otyłości pośrednio mnie dotyczy i wiem , że jak ktoś źle się czuje w swoim zbyt dużym ciele , to cierpi na tym cała rodzina . Nie ma problemu gdy ktoś akceptuje swoją tuszę . Gdy ktoś nie akceptuje , wtedy pojawia się problem , a jak pojawia się problem to warto o nim rozmawiać . I chudego też można posłuchać ...
o problemie trzeba rozmawiać - ale to są tylko suche dywagacje osób nieuprawnionych. Ja też taka jestem - nieuprawniona. Mają one sens, gdy biorą w nich osoby, których problem dotyczy. Zresztą jak na razie nie ma nic o pomocy. Nie ma namiastki pomocy
Wy oboje uważacie (nie znaczy, że tak jest na codzień, ale tak wynika z tego co piszecie -a na tym się opieram), że otyli są obciążeniem dla państwa i najbliższych - jaka z tego pomoc wynika? Ja (i inni, ale będe pisać w swoim imieniu), że takie szufladkowanie dopóki się nie ma osoby, dopóki nei wiadomo co jest przyczyną takiego stanu - nie powinno mieć miejsca. Ale z tego, też nie wynika żadna pomoc.
Wskaż miejsce w którym napisałam , że otyli są obciążeniem dla państwa i najbliższych .
I czuję się jak najbardziej uprawniona do pisania o problemie . Moja Mama ma nadwagę . Nie akceptuje swojego wyglądu ( ona sama nie akceptuje , mój Tata akceptuje , my czyli dzieci wiadomo kochamy Mamę miłością bezwarunkową ) i wstydzi się go . Za dużo je , za mało się rusza , nie jest chora . Ale źle się czuje . Ze sobą . Przy tym nie chce zmienić swoich złych nawyków . Przez to , że sama siebie uważa za nieatrakcyjną nie pozwala Tacie siebie przytulać . Pamiętam to od zawsze . Ja nie jestem otyła . Ale po paru latach małżeństwa zauważyłam , że gdy mąż się do mnie przytula , robię ten sam gest nieprzyzwolenia co moja Mama . Zgroza mnie ogarnęła i przez długi czas musiałam sama sobie przypominać , że przytulanie jest fajne i przyjemne i trzeba to robić jak najczęściej . Aż w końcu stało się to naturalne . Mama mało z nami wychodziła , nie chciała jeździć nad jezioro czy nad morze . Żałuje tego bo mogło być bardzo fajnie . Zaraz napiszecie , że przyczyny takiego zachowania mogły być różne , ale ja wiem na pewno , że chodziło właśnie o brak akceptacji siebie z powodu nadwagi . Ekkore pewnie wyciągnie wniosek , że jestem potworem , bo oskarżam własną Matkę o to , że spaprała mi życie swoją otyłością . Od razu odpowiadam , że mi nie spaprała , nie mam do niej żadnych pretensji i współczuję jej , ale trochę mi szkoda
Hmm kojonkowski...Przyczyna problemow Twojej Mamy nie lezy (o ile moge na podstawie Twego opisu i mojej praktyki wywnioskoowac) w otylosci lecz w niskiej samoocenie. Otylosc jakby ta niska samoocene potwierdza i w zwiazku z tym Twoja Mama trzyma sie jej kurczowo. Dlaczego? Bo wtedy ma wywieszke, widoczna dla wszystkich, powod ktory umacnia zla samoocene. To tak jak ludzie ktorzy mowia i twierdza "ze gdyby...to na pewno" i te gdyby sa rozne: gdybym schudla, gdybym byla bogata, gdybym miala wiekszy/mniejszy biust, inny nos itd itd. Pamietajmy ze stawienie czola samemu sobie to nie blachostka, potrzeba wiary, sily i odwagi ktora czasem trudno znalezc. Wcale nie dlategi, ze ktos "jest glupi czy leniwy" lecz dlatego ze mozg i podswiadomosc rzadzi sie swoimi prawami ktore nie latwo bezbolesnie zmienic.
Oczywiscie moja teza opiera sie na przykladzie przez Ciebie podanym bez wysluchania Mamy zakladajac ze obiektywnie ocenilas sytuacje . co nie jest latwe jesli jest sie emocionalnie w jakis sposob zaangazowanym.
Problemy ktore zaznaczylas musza miec duuuzo glebsze podloze. Dopiero kiedy Mama zechce, bedzie miala odwage to odkryc i rozpracowac ma szanse na zycie bez kompleksu i nie bedzie sie obawiac utraty "wywieszki" a co za tym idzie waga sama zacznie spadac a Mama stanie sie bardziej aktywna. Jezeli masz ochote to napisz na gg. Jesli moglabym w czyms pomoc to chetnie..
Przepraszam za uogólnienie -ale powstaja one na wskutek krótkich wypowiedzi. Ale wracajac do tego co napisałaś:
A oskarżasz swoja mamę? Jeżeli tak - to tego nie napisałaś.Ja tego nie wyczytałam. A odnosze wrażenie, że masz do mamy żal nie o to, że miała nadwagę, ale że nie potrafiłą jej zaakceptować, nie dążyła też do zmiany tego stanu rzeczy, co odbiło się na Was dzieciach. Bo gdyby mama zaakceptowałą własną tuszę, nmie wstydziłą się jej - wtedy miałaby więcej czasu dla Was, wychodziłaby z Wami, przytulała. Może stąd wynika Twoja ocena osób otyłych - przynajmniej ta pierwsza, zaprezentowana. Na koniec zaprzeczasz temu- ale to zaprzeczenie ginie w masie tego co był owcześniej
Ale cały czas to są moje odczucia na podstawie tego co napisałaś. A z tym jest różnie. Nim coś "puszczę" publicznie - przeczytam kilka razy, kilka poprawię, tak, aby to co piszę nie sprawiało przykrości. Wydaje mi się, że wszystkie konteksty wyłapałam. i nagle - okazuje się, że ktoś po przeczytaniu znalazł jeszcze coś. Po przemyśłeniu zazwyczaj jest tak, że i ja zauważam ten kontekst, który wcześniej nawet nie przyszedł mi do głowy.
Wiesz, co? Wcale nie jest powiedziane, ze wygląd jest sprawcą niskiego poczucia własnej wartości, czy niskie poczucie własnej wartości istnieje samo w sobie z innych powodów. Mam znajomą - DDA i przy okazji DDD... Od zawsze nieakceptująca swojego wyglądu. Mimo uśmiechniętej buzi, stanowczej zyciowej postawy i oszałamiających wręcz sukcesów zawodowych. Najpierw utuczyla się do wagi przeszło 100 kg. Pisze utuczyła- bo własnie to robiła- specjalnie obżerała się ciastkami, zeby ją zakwalifikowano do operacyjnego zmniejszenia zoładka. ( to nie prawda, zę tylko otyłość zagrażająca zdrowiu jest przesłanką do tego typu operacji- własnie taki limit miała 105 kg... no i musiała wybulić 15 tys zł, czy 20 - już nie pamiętam)... Waga jej spadła do chyba 70 kg- ale w niczym nie wzrosła jej samoocena!!! Dalej była wswoich oczach tą małą dziewczynką, z której wszyscy się śmieją. Pomogła dopiero terapia dla DDA. Takie błedne koło, które nie zostaje przerwane z powodu samej zmiany wyglądu. Albo przynajmniej to nie jest takie pewne, ze coś się zmieni.
A w ogóle to pomieszanie z poplątaniem. Już się pogubiłam, czy mam z Tobą dyskutować, czy się zgadzam... Bo nawet gdyby tak było, ze faktycznie otyłość powoduje niska samoocenę- to uważasz, ze pisanie w stylu "jesteś ciężarem dla społeczeństwa" jakoś pozytywnie wpłynie na samoocenę i motywację osoby otyłej? Ja uważam, ze wręcz przeciwnie.
Jeśliby taki temat miał motywować- to nie wiem w jaki sposób? Nawet jako taki kop - to zwyczajnie nie mieści mi się w prawdopodobieństwie, ze przy takim ładunku wyższości, politowania kogoś zmotywuje do zrzucenia wagi... ( no chyba, ze do zrzucenia wagi ze schodów ;) ) Gdyby mnie ktoś powiedział- słuchaj twoja otyłość jest nieestetyczna, rozumiem, ze może masz jakies powody, zamiecione pod dywan, ale może warto je wyciągnąc, bo w końcu urośnie taka sterta, ze się przewrócisz, pomoge ci chętnie, ale tylko jesli sama się zaangazujesz- to nawet bym to mogła łyknąć, może jak juz bym bluznęła- to bym się zastanowiła... Ale w takim przypadku, jak tutaj został zaprezentowany- to no nie wiem co mogłabym zyskać? że dla kogoś w necie, kogo wcale nie znam mam coś robić, zeby ten ktoś miał "zysk" w postaci nieoglądania nieatrakcyjnych jego zdaniem kształtów? eee Nie trzyma się to niczego...
Dobra , mówię pass ... No , nie dam rady :) Teraz Ciebie Agik muszę poprosić o przypomnienie mi gdzie napisałam coś w stylu " jesteś ciężarem dla społeczeństwa " , z wyższością i politowaniem o nieatrakcyjności i nieestetyczności osób z nadwagą .
A gdzie ja napisałam, ze Ty tak napisałaś? ;) Ja napisałam, ze "temat tak ujęty przez autora"... czy jakoś tak ;)
A co do tego, jakie Ty masz poglądy- to mówię- nie umiem ogarnąć... tylko posrednio, bo napisałaś ( już nie wiem, czy w tym, czy w tamtym wątku), ze się z Czosem zgadzasz...
To moze wyjaw, jakie masz poglądy? znaczy w opozycji do Czosa, czy w przymierzu? O ile to nie top secret...?
Źle się gada, jak się łapie za słówka- jełśi tak zrobiłam- to przepraszam...
Acha, fajnie byłoby tez, gdyby temat przybrał jakiś jasny tor... bo na razie nie umiem ogarnąć...Bo jesliby miało zostać popełnionych 150 postów w zasadzie jednobrzmiących- to trochę nudno, nie?"otyłość" jest bee, "otyli są bee", a ni okruszka jakiegoś konkretu...
He to poczytaj moje posty na ktore chyba nikt nie zwrocil uwagi. Posty w ktorych pisze jak ja radze sobie z nadwaga. mialao to nawiazac dyskusje wlasnie w kierunku co mozna...
Ja zauważyłam :) Ale ponieważ to nie ja zakładałam temat- to nie będę go "moderować", myślałam, ze może Autor jakoś sie odniesie, ale Autor chyba się po angielsku zmył...
Agik a ka kochana zgubilam sie u Ciebie: Wcale nie jest powiedziane, ze wygląd jest sprawcą niskiego poczucia własnej wartości, czy niskie poczucie własnej wartości istnieje samo w sobie z innych powodów
To ze wyglad moze ale nie musi byc przyczyna to sie zgadzam i powiem, ze czesciej nie musi gdyz poczucie wlasnej wartosci zaczyna sie wyrabiac we wczesnym dziecinstwie a poglebiac w ta czy w tamta strone w okresie dojrzewania kiedy to otoczenie uczy nas w pirwszej kolejnosci (poprzez bezwarunkowa akceptacje) czy jestesmy ladne, warte kochania, dobre i zupelnie ok czy tez nie. To nie tylko rodzice ale i mody panujace w danym srodowisku i kulurze, znajomi, przyjaciele i´td. Oczywiscie tez wlasny charakter i umiejetnosc obchodzenia sie z krytyka doklada sie umacniajac taka a nie inna samoocene. Glownym motorem jest jednak odzew z zewnytrz szczegolnie w okresie ksztaltowania sie tej samooceny - wczesne dziecinstwo i mlodosc.
Z druga czescia zdania wlasnie z wyzej wymienionych powodow sie nie zgodze bo niskie poczucie wartosci istnieje samo w sobie jako przeciwienstwo wysokiego. Kazdy z nas czuje sie czasem krolem czasem zebrakiem niezaleznie od tego jak wyglada co robi i jak sie stara. Istnieje rownierz samo w sobie z innych powodow - szczegolnie niskie u osob lekliwych, podatnych i zaleznych od oceny z zewnatrz, nauczonych, ze tylko wtedy jestes cacy jak miescisz sie w normach propagowanych przez wazne dla ciebie osoby, idole itd. Badz te normy sa tak wysokie, ze nie jestes w stanie ich osiagnac nie mowiac juz o przekroczeniu owych. Tu podstawa pozniejszych kompleksow jest czesto niezaspokojony glod milosci.
Sa przecierz (jak twa znajoma) ludzie czy w zyciu zawodowym czy prywatnym "na oko" szczesliwi, ludzie sukcesu ktorzy jednak na skutek urazow maja silnie zanizona samoocene. Ten efekt jest tak silny ze nastepuje efekt odwrotny osoba jest tak przekonana o swej nizszosci, ze ochy i achy otoczenia nie maja zadnego znaczenia. Za to najmniejsza krytyka odbierana jest jako potwierdzenie wlasnej niedoskonalosci i ucieczke w owa.
Tak strach jak i wlasnie ´"zakompleksienie" moga sie z czasem ze tak powiem uniezaleznic i juz strach przed nieakceptacja faktyczna badz tylko przez kogos jako taka odczowana powoduje gwaltowny spadek samopoczucia, silnie negatywny samoocene i wrecz "szukanie i hodowanie" wywieszek majacych ja na zewnatrz "wyjasnic". To chroni od ciekawskich i stroskanych pytan, podkreca kolowrotek i tworzy wal ochronny za ktorym mozna ukryc wlasciwy problem. Nieczesto nie zdajac sobie sprawy z tego mechanizmu. ............ to nie prawda, zę tylko otyłość zagrażająca zdrowiu jest przesłanką do tego typu operacji- własnie taki limit miała 105 kg... no i musiała wybulić 15 tys zł, czy 20 - już nie pamiętam
Nie wiem doprawdy jak jest w Polsce ale w Niemczech trzeba osiagnac pewien limit wagi nie przekraczajac go jednak o iles tam i miec "odpowiednie" wyniki badan by kasa chorych pokryla taka operacje. Przewaznie osoby te musza schudnac badz podjac terapie i dopiero wtedy kasa rostrzyga. Twoja kolezanka jak sadze byla prywatnie? Tu moze byc inaczej gdyz na wszystkim da sie zarobic. Juz samo tuczenie sie dla osiagniecia wagi swiadczy o tym ze kolezanka ma problemy natury psychologicznej tylko czesciowo zalezne od wygladu. I jak zwykle w takich przypadkach operacja niewiele wniosla...
Z reszta zgadzam, sie zupelnie i juz w zawartych w watku wypowiedziach widac jak kompleksowe jest zagadbnnienie takiej prozaicznej zadawaloby sie ...otylosci. Nie mozna tutaj siup na jedna modle oceniac. Wszystko jedno kto jak ocenia bo nie rozumiem Twej wypowiedzi jako krytyki li tylko postawy kojonkowski lecz ogolnie uogolniajacych sadow.
Ale ja to własnie napisałam!!! Przynajmniej miałam taką intencję! Napisałam przeciez, zę przyczyną niskiej samooceny jest fakt bycia DDA i DDD ( Dorosłego Dziecka Alkoholika, a przy okazji równiez Dorosłego Dziecka z rodziny dysfunkcyjnej, gdzie bicie i poniżanie było na porządku dziennym) i dopiero wyciągniecie tego faktu na psychoterapii pozwoliło znaleźć sposób na dobrze ukierunkowaną pracę nad sobą- polepszyło własny obraz siebie a waga spadła... jakoś sama (?)
I ja nie krytykuję nikogo ( przynajmniej nie miałam takiego zamiaru...) Z Czosem się nie zgadzam Z Kojonkosky- własnie nie wiem...
Widocznie akurat to ´Twoje zdanie zrozumialam opacznie:
Wcale nie jest powiedziane, ze wygląd jest sprawcą niskiego poczucia własnej wartości, czy niskie poczucie własnej wartości istnieje samo w sobie z innych powodów
a zgodzilam sie z:
Wcale nie jest powiedziane, ze wygląd jest sprawcą niskiego poczucia własnej wartości...
Nie pisze o krytyce osob tylko stanowiska, pogladu, pojscia na latwizne. I dobrze, ze wyjasnilas mi i Tobie ale niekoniecznie wstzystkim znane skrory latwiej sie czyta...
Hmmm ja wiem o co ci chodzi i sie zgadzam. Jako stan (moim zdaniem) istnieje ale ujawnia sie i umacnia z powodow przez nas opisanych. Mozna chwilowo "byc w kompleksach" bo jak piszesz cos sie nam nie powiodlo. Kazdy z nas ma obie strony tego medalu w sobie i euforie i zwatpienie. Kurcze chyba sie niezrecznie wyrazam. Krotko wiem o co ci chodzi i zgadzam sie :-)
Acha... Zapomniałam dodać, zę niskie poczucie własnej wartości jest stanem stałym- owszem czasem samopoczucie skacze w stronę euforii, ale to nie zmienia zbytnio stanu ogólnego. w miarę prawidłowy obraz siebie czasem pójdzie w dół- ale przeważnie jest związany z realnym ocenianiem rzeczywistości ( np. nawaliłam, cos źle zrobiłam)
Niskie poczucie własnej wartości widzi w obiektywnych kwestiach najcześciej swoją winę- np nikt mnie nie lubi już tak na wdep, będa się ze mnie śmiać.
Więc w tym się z Toba nie zgadzam, chyba, zę inaczej definiujesz...
Jedyny roznica w naszych definicjach ja uwazam NPWW jako stan: przejsciowy(jesli trwa tylko krotko i nie umacnia sie, wystepujac ograniczenie czasowo i w zwiazku z konkretna przyczyna. Czesto na przyklad w okresach dojrzewania kiedy niepewnosc meczy kazdego, nawet najzdrowszego czlowieka, nalezy on czesciowo do faz rozwojowych i jego zupelny brak moze swiadczyc o chorobach, lub wystepujace ogolnie chwile zwatpienia w siebie a czasem siebie i swiat w ciezkich dla nas czasach i to niekoniecznie ciezkich z naszej winy
lub staly najczesciej tak kwalifikowany bo juz chorobowy. Stan umocniony i niezalezny od faktycznych powodow. Tak jak strach jest stanem normalnym jesli jest ograniczony w czasie i okolicznosciach natomiast strach bezpodstawny (fobie ataki paniki wywolane przez niewinne i nieadekwatne okoliczniosci) to strach umocniony czesto juz niezalezny i chorobliwy majacy podstawy zupelnie gdzie indziej niz nam sie wydaje.
Mam na mysli ze zrodla moga byc calkiem naturalne ale nie to co síe z nich moze rozwinac.
Ja Cie popieram i znowu nie rozumiem dlaczego chudy nie moze mowic o otylosci? czy chudy lekarz dietetyk nie powinien zajmowac sie otylymi pacjentami, bo ich nie rozumie? bo niby tylko gruby grubego, chory chorego, brzydki brzydkiego, ladny ladnego, garbaty garbatego itd, itd? Coz to za bzdury?! To wlasnie otyli nie moga patrzec na chudych, a nie odwrotnie! " o patrz tak sie objada a nie tyje" Mam otylego brata, zawsze mial tendencje do tycia, od dziecka na podworku wolano na niego gruby, nabawil sie przez to kompleksow, ale wystarczylo zeby sie za siebie wzial, i zaraz wracal do normy! Kocha jesc, cierpi przez to, ale jednak wybiera jedzenie. Wstydzi sie isc na plaze, ale czy tylko otyli maja kompleksy? czy wyobrazacie sobie ile osob nie akceptuje swojego wygladu? nawet jesli nie sa otyli? Tyle tylko, ze otylosc prowadzi do wiekszosci chorob, dlatego sie z tym walczy, walczyc powinno. Nie dlatego, ze gruby jest brzydki, jest ciezarem itp. Zyly zarastaja tluszczem, potem serce, trudno sie poruszac, rosnie cisnienie, zadyszka, obciazaja sie kosci, i siedzi sie w domu, bo ciezko... i tak kolko sie zamyka.
:) Właśnie to zauważyłam : grubi nienawidzą chudych !! Przeczytałam wątek jeszcze raz i tak mi wyszło : Jesteś chudy to : - nie masz prawa zauważać , że gruby jest gruby .Gruby może zauważać , że jesteś chudy , ma prawo powiedzieć : " ale ty chuda (y) jesteś i nie ma w tym żadnego nietaktu i niestosowności . Gruby jest jak najbardziej uprawniony do komentowania wyglądu chudego , mówienia o nim ze wstrętem i obrzydzeniem ; - musisz zawsze pamiętać o tym , że gruby to istota wrażliwa o gołębim sercu , z bogatym wnętrzem . I nie przejmować się określeniami " wyrachowany szkielet " czy " wredny chudzielec " - to są określenia które padły w tym wątku . Wiadomo , chudy jest gruboskórny , pusty jak bęben i nie ma problemów ; - jak jesteś chudym mężczyzną i masz grubą żonę , to na bank ją zaniedbujesz i dołujesz . Oczywiście wyolbrzymiam , ale właśnie między innymi to zostało zawarte w tym wątku .
I proszę się nie obrażać o słowo " gruby " , nie ma ono żadnego zabarwienia , tak samo jak " chudy ".
Ale sie ubawilam dobre! Wiesz jak ja sie nacierpialam w dziecinstwie? do 20 roku zycia mialam niedowage i grubego brata, w szkole nawet nauczyciele nie oszczedzali nam tekstow typu " rodzenstwo? a co tobie mama jesc nie daje tylko bratu" Na w-f zakladalam dwie pary dresow, zeby byc grubsza :) a na plazy? Flip i Flap! Tak, ale gruby jest sympatyczny, ma poczucie humoru, mieciutki i zabawny, powolny, mozna sie z niego posmiac bo i tak niedogoni....chudy jest sztywny, antypatyczny, zwinny, szybki, i pyskaty....tez mam dosc grypsow typu "grubasy pod ochrona" chyba wyjdzie z tego draka
Dodam jeszcze , że chudy nie może grubemu spojrzeć w talerz , gruby chudemu jak najbardziej , może też zawsze skomentować posiłek chudego w stylu " jesz takie zielsko to może popasiesz się u mnie pod blokiem " - to już jest cytat z pokrewnego wątku . Gruby może wyśmiewać się z dań jedzonych przez chudego , odwrotnie NIGDY !
A to jest zupelnym wypaczeniem...sorry ale powielanie schematow w ktorakolwiek strone do niczego nie prowadzi. Przykro, ze niektorzy widza tylko czarne badz biale. I nie o to chodzi kto ma prawo o jakiej wadze o kim dyskutowac: Powierzchowna ocena - to mi sie nasowa. Prosta i latwa jest dla kazdego czlowieka krzywdzaca bez wzgladu na plec, wage, wyznanie i wyglad. Dyskutowac moze kazdy ale powinien chyba choc odrobine starac sie zrozumiec choc niekoniecznie zaakceptowac. Twoj post to same srteerotypy. Nie meczy zony chudy maz dlatego ze jest chudy lecz pewnie dlatego ze On tego potrzebuje dla podniesienia wlasnej wartosci. To nie wazne czy on, ona jest gruba czy chuda wazne jakim jest czlowiekiem! Jak podchodzi do sioebie i do innych ludzi! Jak ocenia !Wszyscy mozemy byc wrazliwi i miec golebie serce wiec kazdego nalezy traktowac po ludzku! A pierwsze porownynie to wprost szkoda slow. Nie wiem jakie wartosci kto ma wyuczone czy przekazane ale ja na przyklad nie oceniam nikogo po wygladzie tylko po tym jakim jest czlowiekiem. I nie spotkalam tu ani jednego posta od osoby otylej ktora by wysmiewala badz w jakikolwiek sposob dyskredytowala osoby szczuple. A to dyskredytowanie jest otwarte w poscie otwierajacym z ktorym to zdaniem niektorzy (w tym jak napisalas sama i Ty) sie zgadzaja.Maja prawo, ich sprawa ale inni dyskutujacy nie musza tego uznac za piekne, i sprawiedliwe. I usmieszek na poczatku tez niczego nie zmienia oprocz podkreslenia sarkazmu i cynicznosci takiej wypowiedzi. I wiesz jest mi obojetnie jak wygladasz ale nieobojetnie jak rozmawiasz i moje uwagi tycza sie wypowiedzi nie zas osob. A wiesz co mi sie rzuca w oko ze najbardziej radykalne wypowiedzi naleza do osob ktore czuja sie teraz badz w przesztlosci skrzywdzone przez osoby z nadwaga.I tu lezy pies pogrzebany w przenoszeniu i projektowaniu wlasnych doswiadczen na ogol. Wspolczuje kazdemu skrzywdzonemu czlowiekowi bez wzgledu na jego wage czy wyglad, talent czy zdolnosci ale jezeli mnie blondyn skrzywdzi lub czuje sie przez niego skrzywdzona nie wkladam mimo to wszystkich blondynow do jednego kotla.
Dorota !! Nic nie wyssałam z palca . Z pierwszym porównaniem sama spotkałam się niejednokrotnie w życiu , pozostałe powstały po przeczytaniu wszystkich wypowiedzi . Jeden cytat jest z Twojej wypowiedzi , pozostałe z wypowiedzi Peggy83 .
Napisałam w wątku majonezowym , może rzeczywiście trochę mało czytelnie , że dziwię się że nie można normalnie porozmawiać o otyłości z obżarstwa , bez dywagacji psychologicznych ,jedynie kulinarnych o tym , że jak ktoś uważa że jest za gruby i nic nie chce z tym robić to nie jest dobrze . Prześledziłam swoje wypowiedzi i nigdzie nie znalazłam , że zgadzam się z CZOSEM , że otyli są nieestetyczni , niechlujni i wszyscy do nich dokładamy . Agik , gdzie to widziałaś ? Pomóż mi ...
natomiast otyłość spowodowana właśnym niechlujstwem jest mało estetyczne. do tego wbrew pozorom nie jest tylko sprawą osoby otyłej. Do takiej osoby dokładamy wszyscy tak jak do polaczy, alkoholików i innych uzależnionych. Szkodliwość otyłości wykracza poza gabaryty osoby otyłe.. W związku z tym uważam również, że sposób odżywiania tych osób nie jest do końca ich sprawą.
Zapomniałam dodac, zę wytłuszczeń dokonałam samowolnie, oraz przytaczając powyższy tekst posłużyłam się własną pamięcią, a nie dokładnym cytatem. Znaczy posługując się powyższym tekstem w kontekście...
Ja Cię zapytałam o Twoje stanowisko, bo wcześniej wyczytałam, ze zgadzasz się a Czosem, a Czos wydaje się nie miec własnej myśli- oprócz tej, którą przywołałam... A posługiwanie się ironią, jest bardzo odprężające i zabawne, ale czasem zaciemnia obraz. Dlatego ze dwa razy zapytałam czy zgadzasz się z jedyną myśla Czosa, jaką wyjawił.- bo tego nie umiałam ogarnąć. i wprost zapytałam, jakie jest twoje stanowisko. Zapytałam o to w poście 61. a potem jeszcze raz pytanie powtórzyłam...
Tak to ja jakos nie kumam bo przejrzwszy moje odpowiedzi nie zaowazylam abym gdziekolwiek i kiedykolwiek dawala komukolwiek przyzwolenie badz akceptacje wywyzszania sie czy dokuczania komukolwiek. Ani dokuczania chudym przez grubych ani odwrotnie. Jedynie co propagowalam to probe zrozumienia i naswietlenia problemow wiazacych sie z otyloscia ale i nie tylko z nia. Normalni porozmawiac to znaczy jak schematycznie, czarno-bialo? Wydaje mi sie ze zaznaczenie szarosci tez nalezy do normalnego rozmawiania przynajmniej dla mnie.
No wlasnie i akurat ty nie mozesz sie odzywiac tak jak uwaza sie za normalne i sama wiesz ile wyrzeczem ile dyscypliny kosztuje akurat ciebie utrzymanie wagi. Gdybys jadla "Normalnie" pewnie, jak piszesz, bylabys otyla co chudzi niedouczeni komentowaliby widzac a nie znajac "ze zresz caly dzien" co nie tylko nieprawdziwe ale bardzo przykrym jest. Trzymam kciuki abys zdroiw zachowala i chyle czola za zaparcie ducha.
To moja odpowiedz 41. Co widzisz w niej cynicznego? To ze wspolczuje i podziwiam osobe ktora zelazna dyscyplina chroni sie przed nadwaga? Czy to ze gdyby okazala sobie jakakolwioek slabosc i przytyla to narazilaby sie na przycinki osob szczuplych moze ale niedouczonych, ktorzy kazda osobe z otyloscia laduja do jednego kotla obrzarstwa i slabej woli? Nie zastanawiajac sie ani chwili nad tym dlaczego ktoz moz byc tegi? Wyraznie napisalam ze nie kazdy chudy czlowiek tak by postapil ale ale czlowiek czesto chudy i niedouczony, myslacy stereotypami bo jak przeciez on jest szczuply to moze kazdy.
Nie jestem wcale tendencyjna. Lecz przdstawiona przeze mnie mozliwa sytuacja do ktorej sie odnosze jest taka a nie inna. Dziewczyna bylaby tega. Z tegiej osoby nie smieja sie najczesciej tak samo tedzy lecz niestety osoby szczuple i nie pisze kazdy szczuply tylko dlatego, ze jest szczuply lecz uscislam, ze tak zachowuja sie osoby niedouczonej. Bo jesli ktos ma troche oleju w glowie bez wzgledu wlasnych gabarytow i wygladu to nie smieje sie z innych i nie komentuje zlosliwie wygladu. Gdyby chodzilo o kogos chorobliwie chudego sytuacja bylaby pewnie taka sam lecz odwrotna. Rechotalyby niedouczone grubasy. I to znow nie kazdy grubas. Czy to zaprawde tak trudno pojac ze istnieja ludzie zlosliwi i wlasnie niedouczeni ktorzy wysmiewaja zawsze wlasne przeciwienstwo? Rase , Narodowosc, Wage i wyglad itd.?
Oczywiscie nie jest trudno pojac, wszystko odnosi sie do dyskusji powyzej, ze jedynie otyli maja prawo mowic o otylych i tego typu . inne bzdury, jesli chodzi o mnie nie dziele ludzi na grubych i chudych, tyle, ze chudemu mozna wszystko, a grubemu nie...
Anno przepraszam Cie bardzo ale Twoje ostatnie zdanie to po prostu bzdura i wybacz ale (jak dla mnie) zupelni nieadekwatne prawie infantylne podejscie do tematu. Ja sie nie bede w moich argumentach powtarzac bo to nie ma sensu.
Podałam przykład z życia, to jeden z wielu...szkoda, że nie rozumiesz. Ja jestem w stanie zrozumieć...i nigdzie nie napisałam, że chudy mąż gnębi grubą żonę. Napisałam że mąż. Ogólnie, nie ważne czy jest chudy czy gruby, ale zatruwa żnoie życie i tu powstaje sytuacja, która powoduje, że ona sięga po słodycze, jako pocieszenie. I jest to przykład jeden z wielu na przyczyne otyłości. Nie upraszczaj tego do własnych celów, bardzo proszę.
Co do szkieletu, to przepraszam, poniosło mnie, ale to w rewanżu za niechluja.
A odpowiedz mi na jedno pytanie: Jak się poczujesz, gdy usłyszysz, że jesteś niechlujna. Zobaczy cię taki Czos w kolejce w markecie i powie do swojej szczupłej partnerki - "Patrz, jaka gruba, ale niechluj". Nie bedzie brał pod uwagę czy jesteś chora, czy właśnie urodziąłś dziecko, czy masz problemy natury psychologicznej, jesteś uzależniona od jedzenia, lub doznałaś zawodu miłosnego - dla niego będziesz zwyczajną niechlujną świnią, bez prawa do pokazywania się poza czterema ścianami swego domu, na którą będzie patrzył z drwiną i obrzydzeniem.
Ja nie mam nadwagi, ale mam dziwną budowę, chude nogi i wszystko mi idzie w brzuch i biust. Zaczęłam nową dietę, bo chcę się tego brzuszka pozbyć. Ale to moja sprawa. I nie mam prawa nikogo piętnować z powodu nadwagi , czy otyłości. Co mnie to obchodzi, i w ogóle co kogo obchodzi dlaczego ktoś jest otyły? Wolno mu!
Byłaś kiedyś na spotkaniu AA? Ja byłam, w ramach studiów. I wiesz, spodziewałam się stada meneli, śmierdzących, prosto spod mostu - bo myślałam stereotypowo. Spotkałam cały przekrój społeczny, włącznie z ludźmi na stanowiskach... wiesz, że zazwyczaj właśnie alkoholicy to ludzie wrażliwi, nadmiernie wrażliwi, którzy nie radzą sobie z rzeczywistością, z problemami... To nie jest wyssane z palca, radzę troszkę poczytać na temat uzależnień. Podobnie bywa z grubaskami, których tusza bywa uwarunkowana uzależnieniem, problemami - oni sobi z tymi problemami nie radza i często je zajadają. To nie jest jedzenie - bo ja chce sobie zeżreć pół tortu, bo jestem łakomą świnią...to jest jedzenie, które przynosi ulgę w autentycznym cierpieniu. Ci ludzie cierpią, więc jedzą, czują ulgę... a potem cierpią, bo widzą, że są otyli i inni ich piętnują i znowu zajadają problem. To jest powód, zeby kogoś nazwac niechlujem? I w świetle powyższego - nie jest to wysasane z palca, że otyły to często osoba wrażliwa, albo nawet nadwrażliwa, podobnie jak np. alkoholik. Ale nie jest to regułą, nie czepiaj się znowu i nie przekrecaj tego na własny użytek.
No to samo sie znalazło kto użył określenia do chudzielców. nie czytałąm tego. I nawet nie podejmuję się odszukać. Kurcze - ile w tej chwili wypowiedzi moze uciec. Pampas - do dzieła - proszę!
Prześledziłam swoje wypowiedzi i nigdzie nie znalazłam , że zgadzam się z CZOSEM , że otyli są nieestetyczni , niechlujni i wszyscy do nich dokładamy . Przejrzalam wszystkie Twoje wypowiedzi i tego dokladnie tego faktycznie nie napisalas. Z twoich odpowiedzi do Czosa jednak wynika, ze pochwalasz otwarcie przez niego watku (wiadomo ciekawy watek), ale ani slowem nie odcielas sie od konmntrowersyjnych argumentow Czosa co faktycznie poprzez milczenie sprawilo wrazenie akceptacji. Na pytania konkretne czy nie tylko watek i probrem ale i wlasnie przytoczone przez Czosa kontrowersyjne argumenty popierasz i dzielisz nie odpowiedzialas. Masz prawo ale nie ma sie co dziwic, ze to milczenie zostale uznane za niektorych badz wiekszosc za milczaca akceptacje. Jesli nie protestuje to albo sie zgadzam albo jest mi to obojetne...
Widzisz Dorota , sama ulegasz stereotypom . Przyklejasz łatkę pieniaczy z niewyparzoną gębą niektórym osobom i się tego trzymasz ... Parę razy najpierw zwróciłaś mi uwagę , że niestosownie się zachowuję , dopiero po zastanowieniu zmianiałaś zdanie . Wiesz , ze lubię pisać ostro , więc od razu nastawiasz się na odbiór potencjalnego ataku . I czy on następuje czy nie , odpierasz . Piszesz , że milczenie sprawiło wrażenie akceptacji . Czy na przykład Twoje milczenie sprawie propozycji pasienia się pod blokiem osoby lubiącej " zielsko " , albo milczenie w sprawie niesłusznego personalnego oskarżenia Tekluni też oznacza Twoją akceptację ? No proszę Cię ...
Naprawde nie zaprotestowalam w sprawie tekluni? zaprotestowalam pod przepisem na jajka. Chyba juz jednak usunieto bo sprawa sie wyjasnila...Spytaj moderatorow. Nigdy nikomu nie mowie, ze ma niewyparzona gebe ale jesli widze, ze ktos jest agresywny to zwracam owage. Jeszcze nigdy nie zmienilam zdania na ten temat uznajac nagle agresje za cos wspanialego! Najwyzej jesli uznam intencje to mowie intencje ok forma dla mnie nie.
Jesli zas mowisz o Twoim sporze w innym watku do ktorego sie wtracilam to sie faktyczniue zreflektowalam gdyz agik zwrocila mi sloszna uwage, ze nie mam racji. Potrafie przyznac sie do bledu - w tym wypadku glownie spowodowanym tym, ze obie kontrachentki doskonale dawaly sobie rade i niepotrzebnie sie wtracilam. To ze ostro piszac narazasz sie na ostra odpowiedz lezy w naturze rzeczy.
Niestety o tym zielsku nic nie wiem. PAAAMPASIE no bo sie wszyscy nie zrozumiemy jak nie beda sie wyswietlac nieczytane! Jedyna zielskowa odpowiedz ekkore ,o ile wiem pisala w niej osobie ze nie jest krowa by zielsko jesc, nie nazywajac nikogo krowa kto je zjada, To "zielsko "znaczy sie.
A wiesz to ciekawe, ze uwazysz iz ja posluguje sie stereotypami... Jakos nie wydaje mi sie. Przynajmniej dotad nikt mi tego nie zarzucil.
Dorotko napisałam - na koniec - jak sama, równolegle z Agik, zreflektowałam, że taka wymiana zdań do niczego nie prowadzi. Ale nie, że Tineczka jest krową, bo je zielsko - ale, że jak jeszcze trochę podyskutujemy to ją będzie można uznać za krowę i przypalować na łące a mnie za miłośnika tłuszczy. Ale to nie miało żadnych złośliwych cech - tylko lekko drwiące zakończenie. Z nas obu. Przynajmniej taką miałąm nadzieję to pisząc.
Bo przepisy Tineczki są fajne - może nei wszystkie dla mnie - ale jest to odmiana, kontrpropozycja, z którą warto się zapoznać.
wlasnie fajnie ze sie wyjasnilo, akurat Tineczka umie sobie radzic i napewno bedzie wiedziala jak do tego podejsc. Tym bardziej zescie sie zreflektowaly. A przepisy ma czwsto fajowe. Ekko znasz mnie troche nmozesz mi podsunac czy js srereotypami gadam. Nie musisz tu nie chodzi mi o jakis ranking. Po prostu chcialabym wiedziec dla siebie zeby ewentualnie przemyslec jesli trzeba... Ale szczerze prosze.
Wydaje m isię, że masz bardzo psychologiczne podejscie do zagadnień, podpierasz je dodatkową wiedzą - odszukując ją i cytując. Choć często mamy podobne zdanie, zdarza nam się też być w opozycji. Wtedy dyskusje są zażarte, ale chyba nie ma w nich stereotypów. Zresztą o to chodzi w nich - o bronienie własnych poglądów. Bo z dyskusji nie musimy wyjść przekonani, powinniśmy wyjść natomiast na pokojowej stopie.
I jeszcze jedno, co mi sie podoba w Twoich wypowiedziach - nie wypowiadasz się przez pryzmat osoby, z którą dyskutujesz, nie oceniasz jej, a najwyżej ustosunkowujesz się do jej poglądów. I wydaje mi się, że nawet jeżeli z kimś się nie zgadzasz w danym momencie, wypowiedzi działają Ci na nerwy to tego odczucia nie przenosisz na całą osobę na stałe. W myśl zasady: Mozemy mieć różne poglądy, możemy się nie zgadzać w wielu sprawach,możemy sie kłócić o racje - ale nie znaczy że się nie lubimy.
a to mi troche lzej...Bo wlasnie takie sa moje intencje i chodzi mi o to czy potrafie je wlasiwie i zrozumiale przekazac. Lubie dyskutowac i wymieniac sie pogladami. I nie zawsze musze miec racje...
Niczego Ci nie zarzucam . Zauważyłam po prostu , że pisząc o konieczności delikatnego traktowania otyłych użyłaś określenia " wredny chudzielec ", które raczej delikatne nie jest . Zauważyłam też tendencyjne podchodzenie do postów osób ostro piszących oraz dopisywanie im złych intencji i agresji że tak powiem " a priori " . Oraz to , że o ile stereotyp grubasa spotyka się z ogólnym oburzeniem ( słusznie ) , o tyle sterotyp chudzielca pozostaje niepotępiony ( niesłusznie ) .
??? to ja juz nic nie rozumiem bo jesli okreslenie "wredny" jest w cudzyslowiu to doprawdy juz nie wiem bo dla mnie to oznacza widac cos innego niz dla Ciebie. Widze, ze chyba mnie zupelnie nie rozumiesz. Nie musisz. Zbyt ostre (moim zdaniem) posty krytykuje wyluszczajac dlaczego. Nigdy nie krytykuje osob lecz wypowiedzi. I do tego mam prawo. Staram sie tez nie uogolniac.No nie wiem gdzie ja napisalam, ze stereotyp chudzielca pozostaje nieslusznie - dlatego bo sie tyczy chudzielca? niepotepiony. Wydalo mi sie ze potepilam wszystkie stereotypy bez wzgledu na to kto po kim jezdzi.I czy gruby wysmiewa chudego czy odwrotnie, czy prosty garbatego czy odwrotnie, czy madry glupiego czy odwrotnie. Wydaje mi sie, droga kojonkowsky ze sie nie dogadamy. Dobrze nie musimy.
a to co innego; chyba przyznasz sama, ze lepiej byc grubym i szczesliwym niz chudym i wrednym? O ile te dwie rzeczy sa nierozdzielne i tylko w takim przypadku Moze powinnam fatycznie uscislic, ze ja (ale to jest dla mnie tak juz zrozumiale i wszedzie wyzej podkreslone) nigdy nie mam, nie mialam i miec nie bede miec na mysl,i wszystkich chudych jako wrednych a wszystkich szczesliwych jako grubych badz odwrotnie.
Okreslilam po pierwsze stan: mozna (choc nie musi sie) byc grubym i szczesliwym. Jako polaczenie jednego z drugim. Mozna (choc nie musi sie ) byc chudym i wrednym. Jako polaczenie jednego z drugim. Jesli mialabym wybierac wybiore pierwsze.
Po pierwsze troche sparafrazowalam przyslowie "co wolisz: byc piekna i bogata czy biedna i brzydka?" jako synonim stereotypu. Po drugie osoby wiecznie sobie wszystkiego odmawiajace staja sie czesto "wredne i zgorzkniale". Wiec odchudzajmy sie z glowa i nie przesadzajmy - to bylo moje przeslanie. Szkoda, ze zostalo przez Ciebie tak opacznie zrozumiane.
Prosze, jesli juz cytujesz to dokladnie i w zwiazku z kontekstem gdyz wszystko inne latwo wypacza wypowiedz.
Jest to punkt 13 moich przykazan dla grubaskow a wlasciwie dla mnie bo pisze o sobie i cytat powinien brzmiec:
13. Badzcie juz lepiej grubi i szczsliwi (bo i tacy sa wsrod nas) niz chudzi i wredni badz nieszczesliwi. ´Reszta wyjasnien we wczesniejszej odpowiedzi do Ciebie.
sorry Dorota, ale to dla rozluznienia sytuacji, wiadomo, ze jeli ktos jest wartosciowym czlowiekiem, to nie wazne czy gruby czy chudy...ale zanim ktos zdazy otworzyc usta wpierw jest dostrzezona jego "zewnetrznosc" ...dlatego staramy sie ladnie wygladac, usmiechac, myc, pachniec, zeby inni zanim zdolamy dac sie poznac nie odstawili nas "na zaplecze" nie obrazaj sie o to co pisalysmy u gory, ale mnie to niesamowicie ubawilo, zeby spokojnie zyc trzeba umiec tez smiac sie z wlasnych wad, jednoczesnie nad nimi pracujac ja wiecznie slyszalam "jakas ty chuda" wlasnie najczesciej od osob "przy sobie" (ciekawe okreslenie) bo inni byc moze nawet nie zwrocili uwagi ze bylam chuda, czesto grubi wytykaja chudym ich chudosc, tutaj rowniez Ostatnio byl tu taki przypadek: kobieta gruba 140kg, ladna, zadbana ( roztyla sie w ciagu roku z powodu zawodu milosnego) zostala zwolniona z pracy, poniewaz za gruba, zaniedbana. Byla sekretarka w gabinecie odnowy, gdzie stosowano masaze i kuracje odchudzajace. Wlascicielka motywowala swoja decyzje o zwolnieniu tym, ze odkad sekretarka utyla, zaczela tracic klientow. I zaczela plajtowac. Sprawe wygrala wlascicielka, poniewaz sekretarka swoim wygladem dawala zla renome firmie.
Jak widzisz, jak cie widza tak cie pisza. W dzisiejszych czasach mozesz byc dobra, madra i inteligentna, szanowac innych za to kim sa a nie jak wygladaja, ale jesli nie spelniasz pewnych wymogow, nie zawsze dany jest ci czas, zeby to wszystko co powyzej udowodnic.
Widzisz teraz absurdalność czepiania się słówek ? Ten wątek i majonezowy otworzyły osoby dla wielu kontrowersyjne . Więc zaczęto czepiać się słówek i zbyt obcesowego tonu . Przypisano im złą wolę , chociaż wiadomo , że takiej nie miały . Poruszone przez nie tematy stały się mniej ważne , zaczęły się pyskówki i osobiste wycieczki . Szkoda ... W jeszcze innym wątku domorosły detektyw wykrył aferę , zasiał ziarenko niepewności . I jaka była reakcja : gratuluję spostrzegawczości , jaka jesteś bystra , no też mi się wydawało , że zdjęcia do rzeczonych przepisów coś za ładne są itd. Nikt nie pouczał , że tak nie wolno i zachowanie takie do niczego nie prowadzi , może nawet wyrządzić wiele szkody . Po wyjaśnieniu sprawy jedna osoba tylko napomknęła , że warto by niesłusznie oskarżoną przeprosić . Nie wiem czy o słowo padło , bo nie miałam siły tego czytać . Dziwne to wszystko bardzo jest ...
Jeju!!!! Wreszcie te święte słowa padły!!!! :D To miała być własciwa konkluzja ! :D
A tak serio- zawsze widzeinie człowieka tylko i wyłacznie przez pryzmat jego fizyczności będzie mu coś ważnego odbierać. Równe stopnie chamstwa zawiera określenie kogoś "jesteś gruby jak beka", jak określanie kogoś "jesteś chudy jak patyk"
Mozemy jeszcze szlifować erystyczne wygibasy, tylko po co? Żeby opozycjonować po raz kolejny? Przecież możemy się dogadać- ale tylko jesli będziemy rozmawiać jak ludzie.
Otyłość to nie tylko neichlujstwo- bo ma uwarunkowania np chorobowe ( tak samo jak chudość) Otyłość to nie tylko wyraz jakichś nierozpracowanych spraw z dziecinstwa. Podobnie jak na przykład nadmierna szczupłość. Wszystko ma dwie strony. I styl życia oparty na bezmyślnym zajadaniu się, i styl życia oparty na zaptrzeniu się w "szkielety" tworzone na potrzeby prasy na dysku komputera.
Czy w ten sposób możemy się dogadać?
Człowiek to cała istota- ma i ciało i psychikę i jeszcze całą sferę duchowości- wszystkie elementy się zazębiają. Da się to rozpatrywac oddzielnie? I czy ma to jakis sens?
Czy Ty nie widzisz, że nie rozmawiasz, a drwisz, krytykujesz. Czytając Twoje wypowiedzi - odnoszę wrażenie, o tym juz pisałam, że na widok osoby otyłej robisz grymas zniechęcenia. I cały czas chodzi tylko i wyłącznie o to. O ta niechęć.
Kto gruby powiedział tutaj coś nieprzyjemnego o chudych? Proszę zacytuj konkretną osobę z tymi wrednymi i wyrachowanymi w odniesieniu do chudzielca. Może mi to umknęło, gdy zamiast czytać do końca od razu brałam się za odpowiadanie.
Samo słowo gruby nie ma negatywnego zabarwienia. Ale kontekst w jakim sie go użyje...i użyte do tego przymiotniki (jeżeli gruby bedzie oznaczało osobę a nie określenie). Poza tym - tutaj najczęściej używa się słowa otyły. Ale z Twoich wypowiedzi wynika (przynajmniej dla mnie), że otyłosć to jest coś przeciwko czemu trzeba prowadzić krucjatę, zniszczyć mieczem, odgniem w ciagu kilku chwil. Dla Ciebie to nie proces, który musi trwać i przede wszystkim musi się zacząć w psychice osoby zainteresowanej, nie moze ona słyszeć, "musisz schudnać", a słowa wsparcia, gdy się podejmie. Ale to jest moje odczucie, to co tworzy się po tym w jaki sposób piszesz.
Obserwuję temat... Brakuje mi w nim jakiejś mysli- myslałam, ze może się rozwinie, a tu klops ( dietetyczny, rzecz jasna ;))
Niestety nie moge się zgodzić z takim postawieniem sprawy: mam prawo zaglądać Ci do talerza, krytykować cię, okazywać swoją niechęć, bo płacę za ciebie...A jak płacę to moge żądać estetycznych widoków.... Równie dobrze ten sam zarzut mozna postawić wszystkim emerytom- to ja płacę za twoją emeryture emerycie, w związku z tym czuj się jak mój pracownik. No dobra :)- wcale nie chodziło mi o demagogiczne wygibasy...
Pogadać możemy :)
Kolejny przycyznek do świadomości- to mi się bardzo podoba. Bardzo podoba mi się myśl wyrażona przez Kojonkosky w przywołanym tutaj wątku- nie mówcie, ze tyjecie od jednego listka sałaty, jesli polewacie rzeczoną sałatę słoikiem majonezu... ( nie cytat, ale jakoś tak to leciało) Przeczytałąm kiedyś taką opowieść człowieka, który schudł, po tym jak sobie uświadomił, zę jest człowiekiem DOBROWOLNIE otyłym- bo nikt mu przecież nie wpycha tych róznych rzeczy siłą do gardła... I od tej iskry świadomości zaczął się jego proces odchudzania.
Temat ujęty, jako człowieka, który wpadł w pułapkę własnych wyborów- jakoś bardziej mi się podoba... Bez etykietowania, bez pokazywania palcem, skazywania na dyskomfort psychiczny. Bez tonu wyższości...
Tworzy się cały obraz, prawda? Szybkiego życia nie wyznaczonego porami dnia, ani porami roku, za to wyznaczony wskazówkami zegara... Szybkiego zycia w którym bezmyślnie się wrzuca do wóżka kolorowe paczuszki, zafoliowane kotlety- bo przeciez pracuję, a moja doba ma też tylko 24 godziny... Szybkiego życia w którym brak czasu na przytulenie dziecka, na rozmowę z nim...Kiedy jedzenie staje sie najprostszym, najbliższym, najłatwiej dostępnym i najtańśzym zastępnikiem miłości...
Tak nawiasem- to wszystko ma też drugą stronę ( a wynika z chyba z tych samych powodów)- zaburzenia łaknienia - to nie tylko kompulsywne obżeranie się, bulimia... to także zwrot w zupełnie przeciewną stronę- w stonę śmiertelnego wycieńczenia, zagłądzania się- i co Czosie- anoreksja, która jest zaprzeczeniem przecież tego co napisałes w pierwszym poście ( czyli brakiem lenistwa i pracą nad sobą)- nie skazuje nas na łożenie na leczenie osoby dotkniętej tą chorobą? jest taka estetyczna?
Moje wnioski: 1.Jesli masz sklonnosc do otylosci jak ja na przyklad to musisz cale zycie uwazac, a nawet, im jestes starszy to tym bardziej. Wiadomo czlowiek nie spala tak jak w mlodym wieku. 2. Otyle dzieci to czesciej otyli dorosli. Unikajmy wiec rwania sobie wlosow jako Mamy nad kazdym niezjedzonym gramem. Jesli dziecko jest zdrowe i dobrze sie rozwija to na pewno sie nie zaglodzi. 3. Nie pocieszajmy dzieci slodyczami bo prowadzi to do nawyku jak jest mi smutno to zjem cukierka albo ciastko. Lepiej porozmawiajmy, pocieszmy, przytulmy 4. Jedzmy kiedy jestesmy glodni a nie kiedy tak trzeba. Co prawda zaleca si jesc regularnie ale nie powinno na sile. 5. U mnie w zadnym wypadku nie sprawdza sie propagowana metoda pieciu posilkow dziennie. Albo chodze caly dzien glodna co sprzyja pojadaniu albo tyje jak mops. Sluchajcie organizmu kazdy jest inny! I nie trzymajcie sie kurczowo norm narzucanych. Jesli ktos nie wie to wg ostatnich teorii tzw piramida zywieniowa jest niestety niewlasciwo bo odkryto ze zawiera za wiele weglowodanow. Nie chodzi o kalorie chodzi o to ze weglowodany sa w ciele przerabiane na cukier i tluszcz i osoby ze sklonnoscia do tycia badz otyle potrzebuja ich duzo mniej. Bo akurat u nich one sie odkladaja. 6. Z tym piciem trzech litrow dziennie. Hmm nie dla mnie siedz wtedy doslownie co 15 minut w toalecie i odklada mi sie woda w organizmie. Dodam ze mam tylko 150 wzrostu. Pijecie wystarczajaco jesli wasz mocz jest przezroczysty jak woda. Wyjawszy ten poranny zawsze cimniejszy. 7. szklanka wody przed jedzeniem jest raczej niewskazana bo rozzedza soki trawienne i gorzej sie trawi. 8. Niektorym pomaga stosowanie cale zycie diety rozdzielnej 9.Wbrew pozorom wszelkie wysmiewanie i wytykanie oraz upomoinanie. W ogole przywiazywanie zbyt wielkiej wagi do jedzenia to wrog i powoduje odwrotne reakcje organizmu. Jak i samotnoisc i zostawiemie grubaska samemu sobie bo sam sobie winny 10.Zrozummy wreszcie ze otylosc to w najrzadszym chyba stopniu nieopanowane jedzenie dla przyjemnosci! Nie wytykaj otylemu slabej woli bo czesto on ma o wele wiecej samozaparcia niz ty. Nie wierzysz to sprobuj poodchudzac sie z nim czy tez na dlugi czas wyrzec sie twego nalogu, zmienic wlasne przyzwyczajenia bedac do tego "kopanym" psychicznie. 11.Przede wszystkim idzcie do lekarza i przebadjcie sie na ewentualne choroby i zaburzenia. Zadnych drastycznych diet - ich nie da sie stosowac cale zycie co konczy sie efektem jojo. I kolejna frustracja. 12. Odkryjcie na nowo inne przyjmnosci jak spacery, rozrywka, hobby czy nawet sex. 13. Badzcie juz lepiej grubi i szczsliwi(bo i tacy sa wsrod nas) niz chudzi i wredni badz nieszczesliwi.
To sa moje przykazania pozwalajace na trzymanie sie. A co wy radzicie?
No widzisz Dorota a jak ja jakis czas temu cos podobnego napisalam (w skroconej wersji) w watku protalu to zostalam okropnie "zlinczowana" przez odchudzajace sie...weszlam przez przypadek i poczytalam ta ich diete, jak cierpiac sie "wspomagaja" jak znosza zimno, marzna, ale sa szczesliwe, bo wtedy chudna...chwycone tego protalu jak tonacy brzytwy, ile wytrzymaja? i co dalej? maniakalne sledzenie diety, kupowanie ksiazek....ale ja "nie stosujaca diety" nie mam prawa...Ty tak, bo przeszlas swoje jak piszesz wyzej, nie wazne, ze pracuje z dietami na codzien, osobami chorymi...pierwsze co mi wytknieto na protalu to to, ze najprawdopododniej jestem chuda! Jakiekolwiek maniakalne chwycenie sie czegokolwiek nie prowadzi do niczego dobrego. Czy dotyczy to diety, zycia z choroba, czegokolwiek, pracy. Bulimia i anoreksja niewiele maja wspolnego z jedzeniem...wydawaloby sie, ze maja...te osoby po prostu chca nie istniec, jest to takie powolne dazenie do samobojstwa...
A jakie Ty masz moralne prawo oceniać kogoś kto wybrał taki a nie inny sposób odżywiania się? One są razem, chcą schudnać, mają silną motywację. Żadno odchudzanie nie jest łatwe. Dieta to coś co skutkuje tylko wtedy, gdy jest stosowane. Szczupłemu, z rewelacyjną przemianą materii bardzo trudno zrozumieć osobę przy kości. Dlaczego - bo cokolwiek nie zje, nie bedzie miało wpływu na sylwetkę. Osoba korpulentna musi liczyć każdy gram włożony w siebie. Musi rezygnować ze smakołyków. Musi chodzić głodna. A to odbija sie na całej psychice. Nie mówię o zjedzeniu całego tortu - ale nawet o kostce czekolady. Jest zakazana. A przerwanie diety - celem dania sobie chwili szczęścia oznacza jojo. I to dużo szybciej niż poprzednim razem. Więc trzeba znaleźć sposób - aby nie myśleć o jedzeniu, aby dieta dawała sytość, pozwalała chudnąć a nie odczuwać braki zakazanych produktów. A jak się ma kłopoty z przemiana materii, to odczuwane zimno jest zdecydowanie mniejszym dyskomfortem niż odczuwany głód.
nie jestem na protalu, nawet nigdy nie będę. Owszem miałam ochotę wypróbować z czystej ciekawości, aby zobaczyć czy działa. Nic z tego - nie umiem pożegnać się z owocami i warzywami. Co więcej - normalnie są dni, że potrafię się obejść bez kolorowych dodatków - ale jest to nieświadome działanie, wtedy tak nie boli jak rezygnacja.
Odnośnie anoreksji - to już wypisujesz głupoty. Miałam anoreksję, miałam bulimię (bo to w zasadzie często jest konsekwencją tej pierwszej). A nigdy nie miałam ochoty się zabić. Nigdy nei dążyłam do samounicestwienia. Ja przestałąm jeść - stres związany z maturą, egzaminami na studia (dwa tygodnie przed maturą złamałam prawą rękę, nei było wiadome czy będę mogła zdawać maturę, czy pójdę na studia - wtedy to były problemy wagi życiowej), wyjazd z domu, nieregularne jedzenie. Wylądowałam w szpitalu wstrząsnęło to mną aż tak mocno, że zaczęłam się bać. Panicznie się bałam, że mogę być głodna, a jeżeli będę głodna mogę wrócić do szpitala, mogę znowu mdleć. Nie mogę do tego dopuścić, muszę jeść. Jadłam i wymiotowałam. Wszystko normowało się przez pół roku. A do dzisiaj efektem tego jest to, że bez śniadania nie wyjdę z domu, jeżeli odczuwam głód i nie zjem - zaczyna boleć mnie głowa, burczeć w brzuchu i potem mogę zjeść tonę a i tak uczucia głodu nie pokonam. To wcale nie musi być odczucie realne, to może być tylko sygnał z mojej psychiki.
Anno bo mozna wejsc drzwiami pukajac a mozna tez je wywarzajac. Powyzej opisalam moje doswiadczenie z dietami ale nie polece na protal by krytykowac te osoby ktore postanowily sprobowac. Maja efekty - ja nie wiem na jak dlugo tu jestem sceptykiem, ale zyczylabym im by te efekty byly trwale. Jedyne co mnie w tej diecie nie zachwyca to brak owocoow i ograniczenie warzyw. Ja bym jej po prostu zapewne nie wytrzymala. Ale nikt sie nie glodzi i z tego co dziewczyny pisza czuja sie dobrze a(kilka o tym pisalo) badania i wyniki sa ok. Mnie nie przeszkadza ze dziewczyny podtrzymuja sie na duchu, ze sobie pomagaja , paola42 wymysla coraz nowe przepisy by jakos umilic i urozmaicic innym wspolna diete. A ze marzna - to normalne przy dicie jako dietetych na pewno o tym wiesz. Chwytaja sie jak tonacy brzytwý? Tutaj widac ze widocznie Ty sama (na szczescie) nigdy nie bylas otyla. Z jednej strony opisywalas przyklady o kims kto sie nie odchudza, nie slucha Twoich rad, Ktos przez kogo Ty tak cierpialas a on "wredny" nic nie robil. Jesli wolno mi sie wtracic nie uwazam by Twoj Brat cierpial mniej, nie uwazam tez ze to on jest winny temu, ze wam dokuczano. Przewrotnie mozna powiedziec ze gdybys przytyla tez przestano by wam dokuczac? Wydaje mi sie, ze nie zwrocilas uwagi na to ze cierpieliscie oboje poprzez glupie i wredne przycinki otoczenia. Bo im pasowalao bo Ty bylas im za chuda a Twoj Brat za gruby. Doprawdy wspolczuje wam obojgu.
Z drugiej strony nie podoba Ci sie jak ktos cos robi ale nie po Twojemu. Moze masz racje i patent na zdrowie i szczuplosc , moze jako dietetyk po prostu lepiej wiesz. To czas okarze. Ja spotkalam w swoim zyciu dietetykow robiacych innym wode z mozgu, przykladajacych jeden model do kazdego czlowieka. Poznalam i swietnych´, zyciowych ktorzy wielu luduziom pomogli. Wierze ze jko fachowiec wiesz co mowisz. Co do reakcji "Protalowek" Pomysl czy na protalu nie wypowiadalas sie w taki sposob w jaki wypowiadaja sie niektorzy ludzie (czesto niestety szczupli bo daje im to poczucie wyzszosci "ja potrafie a ty nie") o osobach otylych i probach tychrze walki z otyloscia.
Piszesz ze anorkss´ja i bulimia nie maja wiele wspolnego z jedzeniem. Masz na mysli w przeciwienstwie do otylosci? Jesli tak to nie zgodze sie z Toba wszystkie choroby laknienia maja silny zwiazek z psychika rowniez otylosc. To jakim typem kto bedzie zakezy od predyspozycji organizmu i wielu innych czynnikow.
Do samobojstwa dazy anorektyk w bardzo zaawansowanj fazie. rzadko kiedy poczatkowo, chyba ze anoreksja wiaze sie konkretnie na przyklad z molestowaniem seksualnym w dziecinstwie, badz nieakceptacja wlasnej kobiecosci z innych powodow. Tak jak anorektyk moze chcies zniknac, tak i osoba otyla moze chciec zniknac, schowac sie za pancerzem swego ciala. Co rownierz nie zawsze musi akurat tak byc.
Przepraszam ze odpowiadam tak hurtem na Twe podsty pod moin adresem ale jesli juz :-) Pisalas o kolezance ktorej otylosc utrudnila zycie. Kazdy odstep od przyjetej normy utrudnia zycie w spoleczenstwie. Wspolczuje kolezance ale... przyznam szefowej racje moze niekoniecznie moralnie(nie znam dokladnie sytuacji) ale w tym konkretnym przypadku zawodowym. W takim zawodzie niestety bardzo wazny jest wyglad i szefowa majac firme odpowiada za nia i niestety przewaznie nie moze sobie pozwolic na straty. Ma prawo przyjac kogos innego kto lepoiej reprezentuje motto akurat takiej firmy. Zapewne kolezanka wiedziala o tym niebezpieczenstwie. Tak jak ja nigdy nie bede modelka, tak jak osoba tega nie bedzie skoczkiem narciarskim, nie moze pracowac tam gdzie sie po prostu nie miesci a chudzinka nie ma szans zostac mistrzem sumo. Od kelnerki wymaga sie czystosci i sprawnosci fyzycznej (nie zostanie kelnerka osoba ze wzgledu chocby choroby uniemozliwiajace jej roznosic sprawnie i szybko zamowienia nie oblewajac klienta) chicby byla super mila i usluzna. Fryzjer ni pozwoli sobie na przyjecie zaniedbanej fryzjerki o niedbalej fryzurze. Modelem dla puszystych nie zostani Pani noszaca rozmiar 32 i odwrotnie. Przyklady mozna mnozyc.
Nie mozna natomiast splycac z tego powodu wszystkiego do rangi wygladu.
Powyzsza odpowiedz zanmieszczam jeszcze raz poprawiona i uzupelniona. Nie zmiescilam sie w czasie prosze moderatorow o usuniecie niepotrzebnej. Dziekuje!
Anno bo mozna wejsc drzwiami pukajac a mozna tez je wywarzajac. Powyzej opisalam moje doswiadczenie z dietami ale nie polece na protal by krytykowac te osoby ktore postanowily sprobowac. Maja efekty - ja nie wiem na jak dlugo tu jestem sceptykiem, ale zyczylabym im by te efekty byly trwale. Jedyne co mnie w tej diecie nie zachwyca to brak owocoow i ograniczenie warzyw. Ja bym jej po prostu zapewne nie wytrzymala. Ale nikt sie nie glodzi i z tego co dziewczyny pisza czuja sie dobrze a (kilka o tym pisalo) badania i wyniki sa ok. Mnie nie przeszkadza, ze dziewczyny podtrzymuja sie na duchu, ze sobie pomagaja .
Paola42 wymysla coraz nowe przepisy by jakos umilic i urozmaicic innym wspolna diete. A ze marzna - to normalne przy diecie jako dietetyk czy tez osoba w tym sektorze pracujaca na pewno o tym wiesz. Chwytaja sie jak tonacy brzytwý? Tutaj widac ze widocznie Ty sama (na szczescie) nigdy nie bylas otyla. Z jednej strony opisywalas przyklady o kims kto sie nie odchudza, nie slucha Twoich rad, Ktos przez kogo Ty tak cierpialas a on "wredny" nic nie robil. Jesli wolno mi sie wtracic nie uwazam by Twoj Brat cierpial mniej, nie uwazam tez, ze to on jest winny temu, ze wam dokuczano. Przewrotnie mozna powiedziec, ze gdybys przytyla tez przestano by wam a przynajmniej Tobie dokuczac? Dlaczego wiec nie przytylas, mnie grubemu latwo przytyc wiec czemu nie Tobie? Widzis jak wrednie to brzmi, czujesz ile w poprzednim zdaniu wyzszosci i samozadowolenia, pojscia na latwizne i odceny? Nigdy nie osmielila bym sie tak mowic do osoby zbyt chudej chcacej a nie potrafiacej przytyc....Wydaje mi sie, ze nie zwrocilas uwagi na to ze cierpieliscie oboje poprzez glupie i wredne przycinki otoczenia. Bo im pasowalao choc ni mieli do tego prawa. Bo Ty bylas im za chuda a Twoj Brat za gruby. O jakie "smieszne" .... Doprawdy wspolczuje wam obojgu.
Z drugiej strony nie podoba Ci sie jak ktos cos robi ale nie po Twojemu. Moze masz racje i patent na zdrowie i szczuplosc , moze jako dietetyk czy ktos obeznany po prostu lepiej wiesz. To czas okarze. Ja spotkalam w swoim zyciu dietetykow robiacych innym wode z mozgu, przykladajacych jeden model do kazdego czlowieka. Poznalam i swietnych´, zyciowych ktorzy wielu luduziom pomogli. Wierze, ze jako fachowiec wiesz co mowisz. Co do reakcji "Protalowek" Pomysl czy na protalu nie wypowiadalas sie w taki sposob w jaki wypowiadaja sie niektorzy ludzie (czesto niestety szczupli bo daje im to poczucie wyzszosci "ja potrafie a ty nie") o osobach otylych i probach tychrze walki z otyloscia.
Piszesz ze anorksja i bulimia nie maja wiele wspolnego z jedzeniem. Masz na mysli w przeciwienstwie do otylosci? Jesli tak to nie zgodze sie z Toba wszystkie choroby laknienia maja silny zwiazek z psychika rowniez otylosc. To jakim typem kto bedzie zakezy od predyspozycji organizmu i wielu innych czynnikow.
Do samobojstwa dazy anorektyk w bardzo zaawansowanj fazie. rzadko kiedy poczatkowo, chyba ze anoreksja wiaze sie konkretnie na przyklad z molestowaniem seksualnym w dziecinstwie, badz nieakceptacja wlasnej kobiecosci/meskosci z innych powodow. Tak jak anorektyk moze chciec zniknac, tak i osoba otyla moze chciec zniknac, schowac sie za pancerzem swego ciala. Co rownierz nie znaczy ze tojedyny przyczyna i zawsze musi akurat tak byc.
Przepraszam, ze odpowiadam tak hurtem na Twe podty pod moin adresem ale jesli juz :-) ...Pisalas o kolezance ktorej otylosc utrudnila zycie. Kazdy odstep od przyjetej normy utrudnia zycie w spoleczenstwie. Wspolczuje kolezance ale... przyznam szefowej racje moze niekoniecznie moralnie(nie znam dokladnie sytuacji) ale w tym konkretnym przypadku zawodowym. W takim zawodzie niestety bardzo wazny jest wyglad i szefowa majac firme odpowiada za nia i niestety przewaznie nie moze sobie pozwolic na straty. Ma prawo przyjac kogos innego kto lepoiej reprezentuje motto akurat takiej firmy. Zapewne kolezanka wiedziala o tym niebezpieczenstwie. Tak jak ja nigdy nie bede modelka, tak jak osoba tega nie bedzie skoczkiem narciarskim, nie moze pracowac tam gdzie sie po prostu nie miesci a chudzinka nie ma szans zostac mistrzem sumo. Od kelnerki wymaga sie czystosci i sprawnosci fyzycznej (nie zostanie kelnerka osoba ze wzgledu chocby choroby) nimogaca roznosic sprawnie i szybko zamowienia nie oblewajac klienta, chocby byla super mila i usluzna. Fryzjer ni pozwoli sobie na przyjecie zaniedbanej fryzjerki o niedbalej fryzurze. Modelem dla puszystych nie zostani Pani noszaca rozmiar 32 i odwrotnie. Przyklady mozna mnozyc.
Nie mozna natomiast splycac z tego powodu wszystkiego do rangi wygladu. kazdy z nas ma cos czego zmienic nie moze, wielu z nas w sposob widoczny dla otoczenia odstaje od normy. Nie utrudniajmy im zycia jeszcze bardziej.
No i jak ma się ta myśl do tego, co napisałes w pierwszym poście?
Wiesz, mnie się zdaje, ze gdyby temat ując jako problem swiadomościowy- to trzeba by go rozbic na mniejsze elementy- "winne" składniki rozbić na osobne tematy i po kolei się z nimi "rozprawiać"
wydaje mie sie agik ze tym ktorych otylosc nie dotyczy latwiej uproscic temat i czuc sie samemu lepiej. <malo kto z nich jednak mysli ze aby nie zylo sie po to by jesc potrzebna jst zyczliwodc otoczenia, akceptacja wreszcie dostrzeganie czlowieka a nie tylko jego brzucha. Czesto partnerzy wrecz hoduja grubaskoe swym wiecznym malkontenctwem, wygadywaniem i rozliczanie. Tak jak i anorektykow czy bulimoikow. Prawie kazde zaburzenie laknienia ma komponent wlas tu majacy swoje zrodlo.
Nie zgadzam sie ani z Czosem, ani z Kojonkowski. Trudno mi zrozumieć taką postawę. Ale takie moje prawo.
Ja jestem z gatunku łatwotyjących. Całe dzieciństwo była kuleczką -ale nikt nigdy nie strofował mnie za zbyt obfite jedzenie, Dziecko ma apetyt - niech je - rośnie. Schudłam dopiero przed maturą - stres związany z egzaminami (matura i na studia), potem życie poza domem doprowadziły do anoreksji - przy czym nie odchudzałam się, ale przestałam jeść. Potrafiłam zjeść kromkę pumpernikla na cały dzień. Jak mi kazano jeść dostawałam histerii, ryczałam. Oczywiście o tym, że to była anoreksja wiem z perspektywy czasu, wtedy nie mówiono o tej chorobie. Udało mi się zejść z wagą do 53 kg. i moje szczęście, że organizm odmówił posłuszeństwa nim sie zagłodziłam - zaczęłam mdleć kilka razy dziennie. Wylądowałam w szpitalu, kroplówki. Wstrząsnęło to mną - wpadłam w drugą skrajność - bulimię. jadłam ze strachu, że mogę być głodna i wylądować ponownie w szpitalu. Jadłam i wymiotowałam sprawdzonym sposobem. A i tak udało mi się w 2 miesiące przytyć ponad 10 kg- więc ile musiałam w siebie pchać. Dopiero po pół roku wszystko się unormowało. Do urodzenia dzieci była szczupła, po pierwszej ciąży powiększyłam się - teraz jestem powiedzmy kształtna. Od tamtego czasu mieszczę się w te same rzeczy. Ale to jest pilnowanie się i walka, aby nie przytyć za dużo - żeby potem nie musieć gubić.
Dzieci mają moją budowę. Są z gatunku okrągłych. Syn bardzo przytył w wieku 8-9 lat. Ma straszne rozstępy na plecach z tego okresu. Przytył z niczego - bo jedzenie było wydzielane, wiecej nie wolno było jesć, nie wolno było podjadać. Słodycze limitowane. Otyłość z dzieciństwa to otyłość w dorosłym życiu, praktycznie nie do zrzucenia. po 3 latach zgubił nadwyżki - to znaczy nie schudł nawet grama, ale bardzo urósł. teraz jest z niego całkiem postawny, szczupły młody facet. Ma 13,5 roku - ponad 1,80 m wzrostu. Czy gdybym nie pilnowała też by tak było. Kiedyś jak zobaczyłam ile potrafi w siebie wepchać w gościach zapytałam się go jak on to mieści i czy nei jest głodny. Powiedział mi - a co by to zmieniło, gdybym, powiedział, że jestem głodny. Pozwoliłabyś? Dobrze wiedział, że nie...
Córka też zawsze była duża, ale nigdy gruba. W pewnym momencie zaczęła z dnia na dzień tyć. Kiedy mi sie wydawało, że w tym wieku nei można się już więcej poszerzyć, ona robiła się szersza. Co dwa miesiące nowe ubrania. Nie ma zdrowych nawyków zywieniowych - ale też nie je gorzej niż chude rówieśnice. Na pewno mniej. Słodyczy nie je przez tydzień, chipsy nie więcej niż raz w tygodniu (ale zamiast słodyczy) A i tak tyła. Do styczni tego roku. Od stycznia brzuch jej zaczął spadać, rośnie w górę. W całkiem podobnym wieku co Marcin.
wlasnie chocby juz na tym przykladzie widac ze nic nie jest takie proste jak zasugerowano. Widzisz jak juz wyzej pisalam, moje dzieci moga jesc co i kiedy chca i nigdy nie byly grube kiedys nad corcia uzalaly sie kumoszki ze takie chucherko. Nigdy nie musialam ani zmuszac ani zabaniac jedzenia. Mialam szczescie ze tacy sa. W moim domu rodzinnym zmuszalo sie do zjedzenia do konca - bo nic sie nie wyrzuca i ja i moja siostra mialysmy klopoty z nadwaga w mlodosci chudlysmy ale nigdy nie bylysmy modelkami. Chocby w zwiazku z figura (waska talia, serdnie biodra ale spory biust)no iobie nie jestesmy wysokie ja niska, siostra sredniego wzrostu. Zaowazylam i w mojej pracy i z obserwacji zycia pewna prawidlowosc: zaburzenia laknienia wystepuja rodzinnie i czesto w tych rodzinach kladzie sie przesadny nacisk na sposob zywienia. Nie wiem co jest przyczyna a co skutkiem ale idzie w parze. Na przyklad u znajomych: ona szczupla i niewysoka o typowej figurze H tali nie ma ale jest szczupla. Maz bardzo wysoki i z brzuchem na skutek wygiecia kregoslupa troszke "kaczy " chod co uwydatnia jeszcze brzuch ale okaz zdrowia poza tym. Syna znam od dziecinstwa zawsze byl z niego pulpecik. Mama chcac mu pomoc stosowla rozne diety (pod opieka dietetyka) efekt byl zaden. Co prawda w domu trzymal sie diety ale jak dorwal sie do marsow to wtrynial trzy na raz i dwa ptysie do tego. Kwadratura kola w domu strofowany w szkole "grubas" stess rekompensowal tajemnie slodyczami. W koncu zniechecona mama zaniechala diet, przestala kontrolowac, wyliczac, zmuszac. Najpierw przytyl a potem ...skonczyly sie tajemne wypady do cukierni i pchanie w siebie. Zaczal jest normalnie i...chudnac. Z wiekiem sam decydowal co je i ile. Dzis jest z zawodu kucharzem wiec niby jak w raju ale nie tyje. Uprawia sport, nigdy nie bedzie chudziellcem w typie mego syna ale choc troszke przy kosci wyglada pieknie cialo zwarte (choc nigdy nie mial takiego oklapnietego ciala jak nieraz sie ma majac nadwage) jak tato. Przystojny chlopak z niego i gdybys spojrzala okaz zdrowia.
Przypomniała mi sie jeszcze jedna historia. Mąż mojej koleżanki jest, juz można to powiedzieć, otyły. Ale nei odczuwa potrzeby tego zmieniać. Natomiast wielką potrzebę odchudzenia męża odczuwa żona. Zaczyna się akcja - odchudzanie. Likwidujemy chleb. Aby nie kłocić się z żoną - mąż się zgadza. I chleba nei je -tyle, że przy żonie. Impreza - strofujące spojrzenia żony - niewielkie porcje na talerzu męża. Wystarczy, że żona odwróci się, zagada, kopiaste porcje znikają szybko w odchłaniach męża. Mąż słodzi herbatę - już po drugiej łyżeczce słyszy p oco tyle cukru. Wsypuje 3. Jeszcze ciekawiej wygladają spotkania z jedzeniem - gdy nie ma w pobliżu żony. Ilości jakie pochłania mąż są ogromne. I pewnie tylko dlatego, że to ona chce, aby on schudł, on się przed tym broni. Gdyby nie ciągłe strofowanie, przypominanie - nie jedz tyle - może wszystko wyglądało inaczej, bo ma świadomość, że powinien schudnąć (podwyższone ciśnienie). Co z tego, że ma świadomość -skoro na siłę wygłodzony on nawet nie zdaje sobie sprawy, że wiosłuje łyżką czy widelcem, robi to odruchowo. A po poście potrzeba mniej by więcej przytyć -wiedzą to wszyscy, którzy borykają się z efektem jojo
On po prostu odstresowuje sie w ten sposob. Zona zupelnie blednie wlasciwie ulatwia mu bycie grubym. Zupelnie falszywa metoda powodujaca u meza skuztek odwrotny.
Jeszcze chciałam napisać o moim tacie... Mocnej kości i wiekszość dorosłego zycia to nadwaga... Jakieś pół roku przed ślubem mojej siostry tata zaczał nam chudnąć... był bardzo zmęczony- przychodził z pracy- spał, wstawał na chwilę, znów spał, zasypiał nad kierownicą, zasypiał nad talerzem, zasypiał na stojąco... Moja mama , żyje w przeswiadczeniu i tak nas wychowała, ze organizm sam wie, co dla niego dobre- chce jeść, to cżłowiek je, chce się spac- to powinno się spać... no, ale, że to chudnięcie taty było już mocno niepokojące, no i ta senność- to mama wypchnęla tatę do lekarza. Cukier- 600..., bliski juz spiączki... Co się okazało? Tata się odchudzał na wesele córki!!!! Odchudzał się w myśl zasady, ze tyje się od jedzenia, więc się głodził!!! Doprowadził się do cukrzycy- czego do dziś nie chce przyjąc do wiadomości.
Musielibyście słyszeć, jakie tyrady prowadził, ze "grubasy" to lenie! A on nie jest leniem i to udowodnił! Szkoda tylko, ze tak :(
Jak widzisz Czosie- róznie moze być... Jesli nie zobaczysz człowieka w człowieku- każda najlepsza nawet intencja zaczyna brzydko wyglądać. Jełsi będziesz rozrzucac razy i smagać jak batem- małe wystraszone, samotne dziecko, które swoją samotność o potrzebę miłości i bliskości zastępuje czekoladką, które to małe dziecko jest u niektórych "grubasów" w wieku dorosłym, jeszcze bardziej się zamknie w świecie czekolady z krainy czarów...
Wiesz, czemu to pisze? To taki mały zabieg w oparciu o genetyczny mechanizm wywoławczy- dorosłe ssaki mają potrzebę opieki nad małych bezbronnym ssakiem swojego gatunku... Chciałabym, zebys spojrzał na "grubasa" właśnie tak- jak na małe zagubione, płaczące ze strachu dziecko, żebrzące o miłość i uwagę, a nie jak na lenia, którego można upokorzyć, ponizyć, bo sam jest sobie winien...
Jeśli to dziecko zobaczysz- możemy nadal rozmawiać- ale z zastrzeżeniem, ze nie jest to ton "ambonowy", że nikt nie wywyzsza sie swoimi niewielkimi gabarytami... i że odpowiadamy na pytanie "jak", "dlaczego"
U mnie w pracy była starsza pani - dosyć przy kości - choć chyba otyłą bym ja nie nazwała. Lubiła sobie podjeść, lubiła słodkości. I wyznawała zasadę, że jak sie utrzymuje w wadze lub przyrosty masy są niewielkie, ale ma się świadomość od czego - wszystko jest w porządku. Jeżeli nagle zaczyna chudnąć - to znaczy, że choroba zawitała w progi. Zdrowy człowie nie chudnie sam z siebie. I bardzo sie bała, tego, że zaczęłaby chudnąć.
Witaj Czos! Myślę, że piszesz z doświadczenia, wspominaleś o swoich zonach, ktore jakoby były otyłe z nichlujstwa i na żonach się podobno nie skończyło. Hmmmm...a nie pomyślałeś, ze może problem tkwi w Tobie? W twoim zachowaniu, postępowaniu wobec tych kobiet? Ja tam nie wiem jak i co... ale mężczyźni zazwyczaj robią tak: bieże sobie taki kobitkę, bo zadbana, bo fajnie wygląda. Wszystko pięknie. A potem zaczyna się życie we dwoje. Czy on dba, żeby się nie kłócić? Żeby szybko rozwiązywać konflikty i nie ciągnąć ich w czasie? Czy pomaga, żeby sobie rąk nie zdzierała? Czy chętnie kupuje jej kosmetyki, żeby o siebie w dalszym ciągu dbała? Czy stara sie żeby miała czas iść do fryzjera, do kosmetyczki? Czy wstaje w mnocy do dziecka, zeby ona sie wyspała? Czy stara się, żeby ona się nie martwiła pół nocy, gdzie to się kochany mężulo podziewa? Zazwyczaj odpowiedź brzmi nie, nie ma co się oszukiwać.
Mężczyźni, nie dbacie o swoje babeczki, a one gubią smutki w słodyczach (bywa, że w alkoholu!).
Żeby partnerka była zadbana i nie zażerała smutków czekoladą czy kremówka, to trzeba jej zapewnić odpowiednia atmosferę w związku...i odpowiednie warunki, żeby mogła o siebie zadbać również zewnętrznie (a po co ci tyle kosmetykó, one i tak nie działają...!) - to takie moje zdanie.
Wiem to z autopsji: moj mężuś sie wkurzy, nie odzywa się cały dzień, a ja w tym czasie pochłaniam tabliczkę czekolady. Potem się godzimy...a jak to wygląda, jeśli kobieta żyje w atmosferze ciągłych kłótni, ciąglych oskarżeń, na głowie dziecko, utrzymanie domu, praca....wiele pan ukojenie znajduje w słodyczach...a potem słyszą jeszcze od męża, że są niechlujne...zażerają to znów podwójną ilością słodyczy i tak w kółeczko.
Mówisz o uświadamianiu, ze trzeba sobie otyłość uświadomić. Hmmm, myśle, że ci ludzie widzą swoją otyłość, brzydzą sie nią, nie akceptują siebie...przecież są otyli ale mają oczy i rozum! Więc kwestia nie leży w uświadamianiu. Uświadamianie w Twoim tonie może spowodować co anjwyżej kolejny atak obżarstwa...nic poza tym.
Moim zdaniem osoby otyłe, to ludzie wrażliwi, którzy nie radza sobie z czymś, z jakąś sytaucję, ze sobą. Więc walenie obuchem w głowę tylko pogarsza ich sytację.
To tylko czubek góry lodowej, tych przyczyn otyłości jest znacznie więcej, ale to jedna, bardzo istotna.
A następnym razem jak coś takiego napiszesz, to się dwa razy zastanów, bo możesz kogoś wrażliwego bardzo zranić. Przykro mi, że tak oceniasz ludzi - widzac osobę otyłą zaraz zakladasz - niechluj. Nawet sie nie zastanowisz, że mogą być inne przyczyny tego stanu. Skąd wiesz, że to z niechlujstwa ktoś jest otyły? Zdolności paranormalne? Ty po prostu jesteś szczupły i lubisz się tym chwalić, a przy tym widze, że czerpiesz dziwną satysfakcję z etykietowania ludzi puszystych. Ludzi, któży niejednokrotnie sa wrażliwi, mają bogate wnętrze i więcej do zaoferowania, niż wyrachowany i pewny siebie szkielet.
Może nadszedł czas aby odpowiedziała osoba otyła. Tak jestem otyła. Więc znaczy to, że jestem człowiekiem drugiej kategorii? Przez tyle lat mojej otyłości zdążyłam się przyzwyczaić do różnego rodzaju docinków.Reagują w ten sposób osoby, które mnie nie znają. Osoby , które mnie znają nie widzą mojej otyłości. Mam 50 lat i jeszcze nie chrowałam. Pracuję 35 lat , więc chyba na ewentualne przyszłe chorowanie chyba sobie uskładałam. A zresztą CZOS otyli żyją krótko, więc nie martw się że przeze mnie zubożejesz. Wiecie czego nam brakuje - tolerancji. Cóż na miły Bóg przeszkadza Tobie, że ja wyglądam tak jak wyglądam ( ponoć nieźle) A wiesz mi nie zjadam więcej od normalnego zdrowego i pracującego człowieka. To w czym rzecz? Jestes estetą i patrzec się nie możesz na otyłych - nie patrz się. Proste. A takiego poczucia humoru jakie maja osoby puszyste nie ma nikt.
Na wstępie chcę napisać, że odróżniam otyłość od nadwagi i uważam nadwagę za stan dopuszczalny, i u pań nieraz nawet lekko wskazany, natomiast otyłość spowodowana właśnym niechlujstwem jest mało estetyczne. do tego wbrew pozorom nie jest tylko sprawą osoby otyłej. Do takiej osoby dokładamy wszyscy tak jak do polaczy, alkoholików i innych uzależnionych. Szkodliwość otyłości wykracza poza gabaryty osoby otyłe.. W związku z tym uważam również, że sposób odżywiania tych osób nie jest do końca ich sprawą. Faktem jest, że tak ja we wszystkich uzależnieniach te osoby mogą sobie pomóc jedynie same i tylko wtedy, gdy pojmą, że mają problem. Gdyby to nie był problem, to nie zajmowały by się tym instytucje na szczeblu co najmniej ministerialnym. Do napisania tego skłoniły mnie wypowiedzi kilku osób w wątku Co Wy ludzie macie???
Pozdrawiam
Nie sądzisz, że generalizujesz? Że nie każdy otyły jest na własne życzenie? Że są uwarunkowania genetyczne, zmiany hormonalne, których nie idzie zmienić?
Co zrobić z otyłością, która nie jest spowodowana własnym niechlujstwem?
Mam koleżankę. Słusznych rozmiarów, które z wiekiem tylko się powiększają. Na studiach znalazłyśmy dietę o leczeniu głodem. Dziewczyny się założyły, że wytrwają. Mogly pić tylko soki owocowe, nic jeść. Ta co powinna schudnać - nie drgnęła wizualnie, zeszczuplały jej i tak niezbyt obfite nogi. Druga zrobiła się szkieleciciem.
Mam też znajomą - kobietka przeogromna. Ale być tak zadbaną, tak modnie ubraną, mimo kilogramów chciałoby wiele z nas.
Ekkore, pisałyśmy w tym samym czasie:))
Zgadzam się z tobą ekkore.
Mojej mamy znajoma odżywia się bardzo racjonalnie,zdrowo,chudo.I wydawać mogłoby się ,że jest kobietą szczupłą i zdrową.A tu niestety.Niewielka nadwaga i zawsze podwyższony cholestelor.
Teść mój natomiast uwielbia mięso i wszelkie jego przetwory - zwłaszcza tłuste.Potrafi same skwarki ze słoniny zjadać łyżkami.I jest człowiekiem szczupłym a wyniki w normie.
I gdzie tu sparawiedliwość.
Tylko, ze jesli te osoby sie roperuje i zalozy stend na zoladku, to chudna...jaki z tego moral? ze nie sa w stanie jesc malo. Z roznych przyczyn, hormonalnych, czy genetycznych...ale jedza po prostu zle i za duzo!
Ja bardzo przepraszam ale to co napisalas to...bzdura. Osoby chudna z wyglodzenia schudlby kazdy majac 1/10 zoladka bez wzgledu na wage wyjsciowa. Takie osoby zywia sie jednym joghurtem dzienni i polkromka chleba. Chyba nie chcesz mi powiedziec ze to jest modelem zdrowego odzywiania? Poza tym na operacje zoladka sa kierowane tylko i wylaczniew osoby z chorobliwa otyloscia ktora zagraza juz zyciu, i one nie "zra" przedtem bo tak im sie podoba lecz przewaznie dlatego, ze maja zupelnie zaburzony system laknienia na skutek chorob ukladu pokarmowego badz pracy receptorow w mozgu. Sorry ale jak cos takiego czytam to...Po prostu kolejne uproszczenie tematu.
Wcale nie jest tak jak piszesz, znam takie osoby, glowne ich zaburzenia to psychologiczne, po operacji po prostu nie sa w stanie duzo jesc, jedza normalnie, ale malo i czesto..chudna 20-30 kg.Niestety zabiegi te maja duze skutki uboczne, i czesto sie od nich odchodzi, niektore sa wrecz zakazane
Jeali w Polsce jest jak piszesz to bardzo mnie to dziwi bo....nikt przy zdrowych zmyslach (u nas)nie bedzie operowal osoby cierpiacej na otylosc na tle psychicznym. Tzn. na przyklad pocieszajaca sie jedzeniem i uciekajaca w jedzenie. Tu operacja zreszta tylko czesciowo (ew. moze uzupelniac leczenie) a ryzyko powiklan i chorob jako nastepstwo operacji jest wysokie. Tutaj powinno sie pomyslec o psychoterapii i to szeroko zakrojonej i dlugotrwalej.
Najczesciej wszystkie te problemy sa ze soba powiazane, czesto wlasnie ludzie uciekaja do jedzenia zeby zaspokoic braki uczuciowe (psychologiczne) jedza, bo lubia siebie, kochaja siebie, czesto nawet nie widza sie grubymi. Chlopak 40 lat 200 kg nie czuje sie gruby, prawie nie moze chodzic i nie czuje sie gruby. Wiekszosc potrzebuje lekow psychotropowych, zeby zrozumiec, ze jest inne wyjscie z sytuacji. U niektorych operacje te stosuje sie tylko na jakis czas, kiedy dochodzi do odpowiedniej wagi, zdejmuje sie "obraczke", pacjent jest "wyleczony" ale musi byc pod kontrola, prawie stala. Oczywiscie kazdy przypadek ma swoja historie i jest traktowany personalnie.
Otyłość jest nie tylko spowodowana obżarstwem. Niektóre leki powodują otyłość, znam to z własnego doświadczenia. Dlatego nie można generalizować i potępiać w czambuł wszystkich otyłych.
Tym bardziej, ze to czy jestesmy otyli zalezy w duuuzej mierze od trybu zycia, genow a w zwiazku z tym przemiana materii oraz odzywianiem sie tzw fast- foodami gdzie pewne polaczenia powoduja tycie na zawolanie ze tak powiem.Wlasnie u osob majacych i tak sklonnosc do tycia. Przyklad z mojego podworka: ja sama jestem gruba z przyczyn nie do konca zaleznych ode mnie. WCALE SIE NIE OBZERRM. Moj ex jadl i je jak smok: satlatki, zdrowe ale ( od zawsze)i byle co w tym i fast -foody i bigosy i majonezy i czort wie co. Do dzis jest szczuply a ma 55 lat. Jego Mama miala tak samo. A wyniki krwi, cholesterol itp. ma doslownie przykladowe. Moje (nasze ;-)) dzieci odziedziczyly to po nim i moga nie jesc ale zrec (!) wszystko co popadnie i jesli przybedzie im 2 kilo to wystarczy dzien kiedy jedza mniej i straca trzy. Dodam ze corka ma 159 wzrostu i wazy od lat miedzy 52 a 55 kilo. Nigdy zadnej diety nie stosowala i choc w domu gotuje, bez przesady, chudo obzera sie regularnie w Fast foodach z przyjaciolmi. Za to w domu tez gotuje z glowa ale normalnie. ma pewna marote, nie wiem skad bo u nas nikt, nawet Jej Brat tak nie robi, DO WSZYSTKIEGO daje majonez. I jezeli pisze do wszystkiego to i to mam na mysli doslownie do wszystkiego oprocz moze ciasta. Do miesa z sose i do tego bez do klusek i do frytek do kotletow i do zrazow...do jajek i jarzyn...Wyniki super. Gdybym ja tak jadla pewnie juz bym umarla na serce albo miazdzyce :-) To nieprawda ze grubym jest sie tylko wtedy gdy sie caly dzien obrzera ale osoby sklonne do otylosci musza bardziej uwazac bo wlasnie one wiaza kazdy gram.
Dorotka,
w 100% przyznaje Ci racje, u mnie jest to samo, moje dziecie jedyne potrafi wyjesc pol lodowki i jest chudy jak patyk, jego ojciec mimo ze ma 48 lat nadal zachowuje sylwetke.
A ja?
Cale zycie walcze ze swoja waga. Geny odziedziczylam po Babci ze strony ojca, jak sobie troche z jedzeniem "odpuszcze" to w zaden ciuch nie wchodze.
Poza tym, w dziecinstwie moi dziadkowie zmuszali mnie do jedzenia, i efekty mamy jak widac - klopoty z waga.
Przestroga dla mlodych Matek.
Nic na sile !!
Zauwazylam tez pewna prawidlowosc, po przyjezdzie do Stanow poznalam kilka dziewczyn, po pol roku kazda z nas miala klopoty z waga, mimo tego ze w MacDonald's nie jadalysmy, a pracowalysmy naprawde ciezko.
Syrop kukurydziany ( high fructose corn syrup) jest tu dodawany do wszystkiego, lacznie z chlebem.
Pozdrawiam
Ela
Sadze, ze jednak i otylosc i nadwaga i niedowaga i norma sa pojeciami wzglednymi.
Czy to sprawa tylko osoby dotknietej przypadlosci?
1. Nie - jesli chodzi o wzgledy estetyczne, tyle tylko, ze estetyka tez jest postrzegana roznie- zatem to takze mocno wzgledne. Ktos moze byc dla mnie calkiem nieapetyczny - bo otyly, bo chudzielec, bo brudny, bo smierdzacy, bo niechlujnie ubrany, bo .....
2. Nie - jesli chodzi o wzgledy zdrowotne - sam moze miec w nosie swoje zdrowie, ale ma zapewne bliskich- chocby majac ich na uwadze powinien dbac o siebie.
Generalnie to wlasnie uwazam, ze otylosc (poza przypadkami chorobliwymi) jest swoista oznaka niechlujstwa. No chyba ze takie niechlujstwo to tez choroba (glowy).
Z innej strony - analizuje swoja nadwage. Mam 171 cm wzrostu, wiec wyznaczajac moje granice normy w wadze otrzymuje zadziwiajace wskazniki - dolny 59 kg - (przy BMI 20) i gorny - 73 kg (przy BMI 25). Teoretycznie zatem - wazac obecnie 74 mam gorna granice przekroczona bardzo nieznacznie. Ale przeciez widze otluszczone i malo estetyczne brzuszysko i oponke okolodupna. Jednak gdybym zrzucil do 59 kg - chyba wygladalbym mocno srednio.
No - wgledne to, wzgledne.
Mój trener zawsze jak słyszy o BMI to dostaje cholery :)) mowi ze to dobre dla ludzi zasiedziałych, cierpiących na totalny brak aktywności fizycznej. Ot, taki se ogólny początkowy wskaźnik. Bo potem są jeszcze uwarunkowania genetyczne, grubo/chudokościstość, masa mięśniowa. Gdyby tak BMI miał być wyznacznikiem, ten rewelacyjnie zbudowany, choć niski facet, mógłby zostać określony wyjątkowo niezdrowym typem z nadwagą :))
Ha - lepiej mi od razu. To ostatnie zdanie to NA PEWNO o mnie he he.
BMI daje ponad 20% tolerancji na te właśnie różnice w budowie. Nie jest to oczywiście szablon, a jedynie wzorzec.
Marinik...bo to nie tylko kwestia wagi...ja mierze 170 i waze 62 kg, wazylam rok temu 65 i te 4 kg chcialam schudnac, bo wlasnie tak jak piszesz, to brzuch, to oponka, a to nogi...od 2 lat regularnie chodze na basen i gimnastyke 4 razy w tygodniu po godzinie, jem chudo, ale ze wzgledow zdrowotnych (nowotwor) i schudlam tylko 3 kilo! Ale! jestem o dwa rozmiary chudsza! zniknely opuchniete nogi, wzdety brzuch i oponka! Masa ciala pozostala prawie taka sama...zamiast miekkiego tluszczyku tu i owdzie wychodowalam sobie ladne miesnie. Nie wystarczy tylko malo jesc. :)
To oczywiste, że dieta jest jednym tylko składnikiem, ale gdy mniej czsu poświęcamy na jedzenie to mamy go więcej na inne rzeczy. Życzę Tobie abyś sobie jak najszybciej poradziła z chorobą. Pozdrawiam
dzieki czos :) przykro mi ze Cie "zlinczowano" tutaj, zapomniales wkleic tygryska ;)
Może niezbyt wyraźnie to napisałem, ale wątek dotyczy osób "zdrowych". Na jednostki chorobowe nie zwracam uwagi, bo się na tym nie znam. Wiem o czym piszę. Przez lata całe moja mama opowiadała o swojej skłonności do tycia. Od kilku lat gdy się nią opiekuję zrozumiałem na czym ta skłonność polega. Jest to zjadanie do końca, żeby się nie zepsuło, tego kęsa nie ma co zostawiać, jak częstują to trzeba jeść, dojadanie między posiłkami iwiele innych czynności powodujących "skłonności" do tycia.
To moze poglebic tycie u osob sklonnych masz racje. Ale sklonnosc sama w sobie to nie bzdura wyssana z palca lecz dziedzictwo ewolucji. I tych majacych sklonnosc jest wiecej bo to oni potrafili w wiekszosci przezyc wszelkie kataklizmy glodu i nieurodzaju. Jesli ktos zna historie Ameryki to wie dlaczego akurat Amerykanie sa procentowo tak otyli. oczywiscie ze majac te predyspozycje musieli by unikac fst foodow, miec wiecej ruchu niz ich kolega z drugiej grupy o szybkiej przemianie materii. Wiadomo, ze nie wystarczy powiedziec: jestem gruba bo tak mam i machnac reka. Trzeba sobie zdawac sprawe: mam sklonnosc do tycia i w zwiazku z tym musze duzo bardziej uwazac na to co jem i jak zyje. Wlasnie takie osoby tyja duzo latwiej niz chudna, to u nich efekt jojo jest jeszcze wyrazniejszy, to one czesto tyja przy (normalnie zalecanych) 1300-1500 kcl przy siedzacym trybie zycia, natomiast przy 100kcl zaczynaja chudnac co innych przy 1000kcl juz by wykonczylo i wyniszczylo. I jeszcze jedno chyba powinnismy zdawac sobie sprawe z tego ze chyba zadna galaz medycyny nie ma i nie miala tyle blednych teorii jak wlasnie nauka o zywieniu. Gdyby wszystko bylo takie proste jak sie wydaje a ZP tak skuteczne na dlugi okres czasu stosowalne to nie byloby miedzy nami grubasow.
Oczywiscie masz racje Dorota....mam brata, ktory ma sklonnosci do tycia i walczy z tym cale zycie, ale on kocha jesc i jest lakomy i bardzo szybko je...czesto osoby otyle szybko jedza, prawie polykaja...to tez ma znaczenie. Ale nie o tym chcialam mowic...ogladalam ostatnio taki program w TV o nadwadze i sposobu jej leczenia...byly rozne osoby, z duza nadwaga i srednia, takie ktore cale zycie byly na diecie i nigdy nie udalo im sie schudnac....dopoki nie poszly do kliniki specjalizujacej sie w odchudzaniu. Ich pobyt tam byl minimum 3-5 miesiecy. oprocz stosownej diety, a wlasciwie to zadnej diety bo jedli wszystko, tyle ze z umiarem, porcje 100 gramowe takie jak kazdy powinien jesc na codzien. Nie chodzili glodni. Po kilka godzin dziennie spedzali na cwiczeniach fizycznych. I co najwazniejsze nie mogli podjadac o kazdej porze dnia i nocy. Niektorym podawano leki. Wszystkie te osoby wychadzac z kliniki byly odchudzone otyle ile bylo potzreba, 20czy 30 kg. Potem oczywiscie sa sledzone, kontrolowane w ambulatorium zeby zachowac wage lub bardziej schudnac. To mnie bardzo zastanawia. Sami nie potrafia, czesto potzrebna jest pomoc z zewnatrz, ale chudna. Podobnie jest z cukrzykami, pacjent wchodzi do gabinetu i mowi do lekarza, stosuje diete, a cukier skacze! A w poczekalni slyszalam jak opowiadal innym "wstaje o 2 w nocy i podjadam bo nie moge spac"
Szybkie jedzenie sprzyja tyciu. Zgadzam sie zuplnie tak jak i jedzenie przes telewizorem (bo nie wiemy ile zjedlismy. nie zdajemy sobie sprawy z tego ile jemy). Tak w klinice schudniesz bo masz wiecej ruchu jestes motywowany i nie kazdy ma 100gramowe porcje lecz porcje dostosowane do organizmu. Zaburzenia laknienia - wlasnie to pojadanie co moze miec podloze psychiczne (glod emocjonalny) ma znaczenie. Piszesz o lekach. To wszystko to oznaki zlozonej choroby i uzaleznienia psychicznego, brakow emocionalnych, stresu. Ale nie tego ze takie osoby "tylko zra" . Inni w tej sytuacji jedza tak dsamo maja te same zle nawyki i nie tyja. Jeszcze inne nie jedza lecz pala nalogowo jako odstresownik badz pija. Nic nie zmienia jednak faktu ze podstawy otylosci nie leza w tym (80%) ze jesz dla zabawy bez umiaru i jedynym twoim zainteresowaniem jest jedzenie i samas sobie winna zes gruba, lecz w predyspozycji, ogolnemu stanu zdrowia. Nawyki u osob z predyspozycja poglebiaja tylko stan. Niestety.
ależ uogólniasz :) wygląda na to, że twoja mama jest jedynym słusznym wzorcem drogi tycia? :)
Miałem też dwie żony "ze skłonnością". obserwuję również otoczenie i moje kontakty z paniami nie skończyły się na żonach. Jak widzisz mam jaki taki materiał porównawczy. Pozdrawiam
Skoro sam wybierałeś panie "ze skłonnością" to skąd teraz ten niesmak?
Po pierwsze nie wybierałem ze skłonnością a z nadwagą lekką. Skłonność wychodzi po pewnym czasie tak jak rózne inne męskie skłonności.
Po drugie nie jest to niesmak, tylko spostrzeżenie. Każdy ma prawo do swojej skłonności, ale dobrze jest wiedzieć o skutkach naszych skłonności.
Co racja, to racja!
he! mi sie zawsze podobali wysocy blondyni, a wiekszosc moich narzeczonych to byli niscy bruneci ;)))))))))))
intryguje mnie w jaki sposob "dokładamy" się do takiej osoby i czemu jest to szkodliwe dla innych. wyjasnij.
Osoby otyłe są bardziej narażone na choroby. Wystarczy chcieć to wiedzieć.
Z tą dopłatą to mocno przesadziłeś. Jestem osobą otyłą z powodu choroby. Nikt za mnie nie dopłaca, od kilku lat idę do lekarza tylko po receptę, bo bez niej nie kupię leku, który muszę brać do końca życia.Więc zanim powiesz coś, zastanów się czy warto sprawić komuś przykrość. Nikt nie chce być otyły, samotny, potrzebyjący pomocy itp., ale czasami tak się staje. Pozdrawiam!
Czy ja nie piszę po POLSKU. Piszę o osobach (on i ona) nie dbających o swoje zdrowie.
Już w drugim moim temacie najbardziej dotknięte czują się osoby, których temat nie dotyczy!!!
Po czym poznajesz osoby otyłe z niechlujstwa od tych otyłych z powodu choroby ?
Czytanie ze zrozumieniem. Jeśli piszę o osobach otyłych z niechlujstwa to znaczy, że nie piszę do osób chorych. To nie jest wątek dla osób chorych! Proszę, jeśli musisz się wypowiadać, to poszukaj tematu o osobach otyłych z powodu choroby. Ja w nim nie będę pisał, bo on mnie nie będzie interesował. Nie jestem dietetykiem. Uruchomiłem ten temat, bo wiem, że można jeść aby żyć a nie odwrotnie. Pozdrawiam
Jak piszesz na forum to piszesz do wszystkich - zarówno tych chudych, jak i tych otyłych z powodu chorób metabolizmu czy też otyłych z powodu nadmiernego objadania się. Nie mozesz powiedzieć, że nie życzysz sobie, aby nie czytały tego osoby otyłe chore.
Zastanawia mnie skąd tyle obrzydzenia z powodu otyłości innych - tyle, że aż trzeba je obgadywać poza plecami, wytykając publicznie ich wady, bez ich udziału, z których sami sobie zdają sprawę, jest im z tym źle, ale nie potrafia inaczej albo też nie zdają sobie sprawy. Nie wydaje mi się, aby ktoś dał nam moralne prawo do oceny innych, do piętnowania pod pręgierzem.
To, że zwymyślasz kogoś od grubasów niewiele pomoże, na pewno nie poczuje on z tego powodu w sobie motywacji do walki. A może odwrotnie - zamknie się w swojej skorupce i zaje stres? Czy nie powinno się takie osoby wspierać, aby miały chęć do wytyczenia sobie celu a nie zrównywać z błotem?
Jedzenie to w tym wypadku nałóg. Dlaczego łatwiej tolerujemy palacza czy alkoholika?
Wlasnie zje stress. Bo tu czesto tez jest pies pogrzebany. Jeden zapije a inny zje. Tylko niewielu z tych "madrych" czasem tylko rozpieszczonych przez los, widzi za czyims brzuchem czlowieka ktoremu powinno sie i warto pomoc. Lepiej wytknac palcem i powiedziec "ale gruby/gruba pewnie zre caly dzien" co w wiekszosci wypadkow wcale nie musi byc prawda. Ale jest latwiejsze oczywiscie i daje poczucie bycia lepszym. Zrozumialabym gdyby bycie szczuplym zalezalo tylko od dyscypliny ale nie zalezy. Bo jak mawiala moja byla tesciowa widzac co potrafi zjesc jej syn "ciebie synu to lepiej ubierac jak zywic. ". A syn? Jadl zawsze szybko,tlusto, slodko i mial szczescie ze ma dobra przemiane materii i jest z natury szczuply.
Ciekawe tylko ze ci panowie wytykajacy zonie otylosc strasznie nie lubia kiedy takowa zona sie odchudza i nie ma golonek i karkowek na stole...
Czos! nie jest latwo byc zrozumianym, zanim nie napiszesz 100stronewej epopei...panstwo, sluzba zdrowia, budzet doklada do osob chorych, przewlekle chorych, a poniewaz otylosc prowadzi do wiekszosci chorob cywilizacyjnych, wiec tak jakby te osoby "ciazyly" bardziej. Nie znaczy to, ze musza czuc sie winne! Ja jestem chora na raka, chuda i rujnuje budzet panstwa bardziej niz niejeden grubas, ktory pewnie nigdy nie byl u lekarza, i umrze na zawal! Ale, wcale mi nie przykro z tego powodu! Grubi, chorzy glowa do gory!
CZOSIE , poruszyłeś temat - tabu .
Większość otyłych teraz jest otyłych z powodu choroby , jedzą mało i zdrowo , nie podjadają między posiłkami , nie rzucają się na jedzenie jak zgłodniały zwierz , nie jedzą w pośpiechu i na stojąco albo na siedząco przed telewizorem .
Tylko skąd 80% komentarzy dotyczy ciast i innych słodkości , dlaczego najwięcej komentarzy jest pod przepisami typu pyszna sałatka z zupek chińskich albo pierś kurczaka zapiekana z majonezem albo żeberka w keczupie ?
No wlasnie i akurat ty nie mozesz sie odzywiac tak jak uwaza sie za normalne i sama wiesz ile wyrzeczem ile dyscypliny kosztuje akurat ciebie utrzymanie wagi. Gdybys jadla "Normalnie" pewnie, jak piszesz, bylabys otyla co chudzi niedouczeni komentowaliby widzac a nie znajac "ze zresz caly dzien" co nie tylko nieprawdziwe ale bardzo przykrym jest. Trzymam kciuki abys zdroiw zachowala i chyle czola za zaparcie ducha.
a to dobre!!!
O tym samym myslalam. Najgorzej nam sie przyznac do naszych nalogow, naszego wygodnictwa..., najlepiej znalezc sto innych przyczyn i wymowek. Uspakajamy a wlasciwie to oszukujemy samych siebie!!!
Majolika, respekt!!! , jestes przykladem dla innych chorych, jak sie chce to mozna...
CZOS ja wiem dlaczego wszyscy sie Ciebie "czepiaja" : wlasnie powyzej nie ma ani slowa o tym ze rozrozniasz czy ktos jest otyly z choroby czy jak sie wyrazasz niechlujstwa. Ale gromy leca od razu na wszystkich otylych na ktore jeszcze loza kasy a wiec i Ty choc jestes (pewnie ) szczuply. To, ze otylosc moze przerodzicc sie w uzaleznienie to prawda, ze nalezy zdawac sobie sprawe z tego iz jezeli jest sie sklonnym to trzeba uwazac to prawda. Ale niestety otylosc nie jest /lub nie tylko jest, wywolana brakiem silnej woli. A tak zasugerowales w powyzszym poscie. I to jest przykre chocbys i nie mial takich intencji.
Na wstępie chcę napisać, że odróżniam otyłość od nadwagi i uważam nadwagę za stan dopuszczalny, i u pań nieraz nawet lekko wskazany, natomiast otyłość spowodowana właśnym niechlujstwem jest mało estetyczne. do tego wbrew pozorom nie jest tylko sprawą osoby otyłej. Do takiej osoby dokładamy wszyscy tak jak do polaczy, alkoholików i innych uzależnionych. Szkodliwość otyłości wykracza poza gabaryty osoby otyłe.. W związku z tym uważam również, że sposób odżywiania tych osób nie jest do końca ich sprawą. Faktem jest, że tak ja we wszystkich uzależnieniach te osoby mogą sobie pomóc jedynie same i tylko wtedy, gdy pojmą, że mają problem. Gdyby to nie był problem, to nie zajmowały by się tym instytucje na szczeblu co najmniej ministerialnym. Do napisania tego skłoniły mnie wypowiedzi kilku osób w wątku Co Wy ludzie macie???
Pozdrawiam
To wyżej to jest mój pierwszy wpis do którego zrobiłem wytłuszczenie tego, żcego czytający nie zauważają, nie mam pojęcia dlaczego. Pewnie każdy czyta to co chce, a nie to co jest napisane. Bardzo chce mi się napisać Kłania się czytanie ze zrozumieniem.
Pozdrawiam
ale my wcale nie mówimy o nadwadze - nadwagę mam ja, lubię ją i nie zamierzam chudnąć do wytyczonych przez jakieś wzory wyników. Lubię swój rozmiar, chcę go utrzymać bez drastycznych wzrostów czy spadków. Zważywszy, że jestem z gatunku okrągłych, łatwo się wszystko odkłada w miejscach, w których bym nie chciała. Ale od po pierwszym porodzie wchodzę w te same ubrania - choć troche to kosztuje.
Cały czas jest mowa o otyłości - czyli jakieś od 20 kilogramów ponad normę.
Żyjesz tyle lat - a nie nauczyłeś się, że nie ważne jest co piszący miał miał na myśli, ale jak to zostało odebrane przez czytających.
A większość dyskutantów - jak mi się wydaje - odebrała Twój post jako zniesmaczenie, grymas niechęci na twarzy w stosunku do osób otyłych, bez wnikania w przyczynę dlaczego tak się dzieje i chęć pomocy tej osobie.
wlasnie tak.
Tu nie chodzi o slowa jak mi sie wydaje lecz o kontekst. Najpierw rozrozniasz nadwaga(ok) i otylosc (zla) domyslnie spowodowana wlasnym niechlujstwem. Slowo otylosc tyczy sie kazdej otylosci :-) A to, ze jest sie otylym z niechlujstwa - tylko i wylacznie, to po prostu nieprawda i to przynajmniej w 90%-tach, gdyz otylosc jest tylko jedna choroba czy mankamentem spowodowanym przez szereg przyczyn czesto niezaleznych lub tylko czesciowo zaleznych od osoby. Wedlug mnie nie chodzi tu o niechlujstwo. Takie postawienie sprawy sugeruje, ze kazdy lub prawie kazdy otyly to osoba niechlujna. Czy naprawde uwazasz ze to, iz tyle ludzi walczy mniej lub bardziej skutecznie z otyloscia - czesto cale zycie swiadczy lyko o tym, ze sa niechlujami? Dla mnie niechluj to raczej osoba brudna nie dbajaca o siebie.
Wydaje mi sie ze dla lepszego zrozumienia brakuje sowa jesli : otylosc, jesli spowodowana jest...
Wtedy na pewno zostalbys lepiej zrozumiany. Moim postem chce i chcialam tylko pomoc. Pozdrawiam
Wiesz, ze mna pracuje facet niechlujny...wcale nie jest otyły, ale to słowo właśnie do niego pasuje jak ulał.
Ten facio jest po prostu brudny i od niego śmierdzi na kilometr...i słowo "niechlujny " właśnie pasuje do takiego człowieka.
Mało tego, niejednokrotnie pytamy go dlaczego sie nie myje...a on na to, że -"wprawdzie odremontował łazienkę, ale ...
kafelki mu się "pocą", gdy używa ciepłej wody". To taka mała dygresja....
Natomiast mój mąż...jest otyły....i nigdy bym nie powiedziła, że jest niechlujny...(zreszta to określenie jest nader obraźliwe),
moj mąż kocha jeść...dodam, że nie choruje na żadną poważną doleglowość....
ja natomiast nie jestem otyła, ale z lekką nadwaga i dopracowałam się cukrzycy....i co? powiesz , że jestem niechlujna???
Nadmienię, że jestem genetycznie uwarunkowana...mój ojciec miał cukrzycę...ale też nie był niechlujny....
Takie geny....
Czos ...ciesz się, że jesteś szczupły i nie masz poważnych chorób..i nie dosrywaj innym, bo ty nie masz takich problemów.
pozdrawiam jasia
Dobrze to ujelas jasiu. Jak latwo jest oceniac nie bedac samym dotknietym jakas przypadloscia. A ze otylosc kosztuje nas wszystkich jak palenie czy alkocholizm? Bo sie o tym mowi? Tzn. panstwo uswiadamia spoleczenstwo jaki kosztowny jest grubas? Ciekawe, ze na paleniu (tak samo szkodlkiwym) i na alkoholizmie (rowniez) panstwo zarabia grube pieniadze z podatkow i spoleczenstwo jakos toleruje. Nikt palaczy nie wytyka palcami dyskutujac o ich rzekomym "niechlujstwie" . Czlowiek ktory pije trunki mocniejsze i trzyma sie jest czesto uwazany za dusze towarzystwa - dopiero jak traci ta "otoczke akceptacji" staje sie tym zlym "alkocholikiem". I kochani lubiacy wypic czy zapalic ja naprawe was nie krytykuje to wasza prywatna sprawa w ktorej jak zawsze zadna przesada ni sluzy - tu chce tylko przedstawic wybiorcze postrzeganie niektorych zjawisk spolecznych.
Tak stroskane o bywatela zdrowie Panstwo nie zakazalo jeszcze papierosow? Otworzylo drzwi dla fast-Foodow McDonald i KfC i innych podobnych przybytkow? Zezwala na ulepszacze w zywnosci wiedzac, ze one czesto prowadza do zaburzen laknienia, atakow glodu? Przyklady mozna mnozyc. I z wyboru pisze Panstwo bo taka polityka istnieje nie tylko w Polsce. Dlatego wytykanie komus, ze bedac otylym obciaza kasy jest (moim zdaniem) niesprawiedliwe i co najmniej nietaktowne. Gdyz idac dalej tym tokiem rozumowanie kogo wykluczymy jako nastepnych: rencistow (bo juz nie pracuja) osoby chronicznie chore (bo one stale potrzebuja opieki i to czesto intensywnej opieki, medycznej? A moze jeszcze osoby psychicznie i fizycznie niepelnosprawne zmuszone zyc czesto z zasilkow socjalnych? Ludzie do czego wtedy dojdzie procz dyskryminacji, i czystek niczym w Trzeciej Rzeszy?
Twój tekst powinien być odgrywany przez kabarety. Pozdrawiam
Szkoda, ze uwazasz moja odpowiedz za tak zabawna...No coz sa rozne rodzaje humoru...
Czosie,
Twój tekst powinien być odgrywany przez kabarety. Pozdrawiam
Z przerazeniem przeczytalam Twoja wypowiedz, Ty ktory wczesniej pisales na temat zdrowej zywnosci?
Dorota poruszyla bardzo powazny problem spoleczny i ciche przyzwolenia panstw UE do trucia swoich obywateli.
Dorotko , zostawmy państwo i III Rzeszę .
Zostawmy alkoholizm , który jest chorobą , zostawmy tycie spowodowane chorobą .
Skupmy się na nałogowym jedzeniu ( powodującym choroby ). Można rozszerzyć temat o nałogowe picie i nałogowe palenie .
Czyli na tym z czym można i należy walczyć .
zgoda, jezeli zostawimy wytykanie palcami i inwektywy pod adresem. O wszystkim mozna rozmawiac. Ja skrytykowalam tylko skrajne podejscie do tematu i pokazalam (moze w troche krzywym zwierciadle ) do czego to prowadzi.
Jeżeli nie poznamy przyczyny nałogowego jedzenia, są to tylko teoretyczne dywagacje osób nie uprawnionych, samolubnych, którzy odbieganie od wyznaczonych przez prasę i modę norm uważaja za nietakt towarzyski...z tymi co otyli - zlikwidować ich, wyśmiać, poniżyć. Niech nie kalają naszego pola widzenia swoją tłustością...
Odebrałam to jako personalny przytyk więc odpowiem .
Kto napisał , żeby otyłych zlikwidować , wyśmiać i poniżyć ?
Jeżeli obserwujesz tendencje w modzie oraz czytasz prasę , zauważyłaś pewnie , że jest odwrotnie niż piszesz : powrót do kobiecych kształtów i odwrót od nadmiernego wychudzenia .
Teoretyczne dywagacje też mogą coś dać osobom , które chcą walczyć z otyłością .
Uważasz , że jak nie jestem otyła , to pisząc o problemie który mnie bezpośrednio nie dotyczy jestem samolubna i nieuprawniona ?
Ja uważam , że wręcz przeciwnie : dostrzegam problem , nie chcę przed nim uciekać i udawać , że nie istnieje .
Poza tym sprawa otyłości pośrednio mnie dotyczy i wiem , że jak ktoś źle się czuje w swoim zbyt dużym ciele , to cierpi na tym cała rodzina .
Nie ma problemu gdy ktoś akceptuje swoją tuszę .
Gdy ktoś nie akceptuje , wtedy pojawia się problem , a jak pojawia się problem to warto o nim rozmawiać .
I chudego też można posłuchać ...
o problemie trzeba rozmawiać - ale to są tylko suche dywagacje osób nieuprawnionych. Ja też taka jestem - nieuprawniona. Mają one sens, gdy biorą w nich osoby, których problem dotyczy. Zresztą jak na razie nie ma nic o pomocy. Nie ma namiastki pomocy
Wy oboje uważacie (nie znaczy, że tak jest na codzień, ale tak wynika z tego co piszecie -a na tym się opieram), że otyli są obciążeniem dla państwa i najbliższych - jaka z tego pomoc wynika? Ja (i inni, ale będe pisać w swoim imieniu), że takie szufladkowanie dopóki się nie ma osoby, dopóki nei wiadomo co jest przyczyną takiego stanu - nie powinno mieć miejsca. Ale z tego, też nie wynika żadna pomoc.
Litości !!!
Wskaż miejsce w którym napisałam , że otyli są obciążeniem dla państwa i najbliższych .
I czuję się jak najbardziej uprawniona do pisania o problemie .
Moja Mama ma nadwagę . Nie akceptuje swojego wyglądu ( ona sama nie akceptuje , mój Tata akceptuje , my czyli dzieci wiadomo kochamy Mamę miłością bezwarunkową ) i wstydzi się go . Za dużo je , za mało się rusza , nie jest chora . Ale źle się czuje . Ze sobą . Przy tym nie chce zmienić swoich złych nawyków .
Przez to , że sama siebie uważa za nieatrakcyjną nie pozwala Tacie siebie przytulać . Pamiętam to od zawsze .
Ja nie jestem otyła . Ale po paru latach małżeństwa zauważyłam , że gdy mąż się do mnie przytula , robię ten sam gest nieprzyzwolenia co moja Mama . Zgroza mnie ogarnęła i przez długi czas musiałam sama sobie przypominać , że przytulanie jest fajne i przyjemne i trzeba to robić jak najczęściej . Aż w końcu stało się to naturalne .
Mama mało z nami wychodziła , nie chciała jeździć nad jezioro czy nad morze . Żałuje tego bo mogło być bardzo fajnie .
Zaraz napiszecie , że przyczyny takiego zachowania mogły być różne , ale ja wiem na pewno , że chodziło właśnie o brak akceptacji siebie z powodu nadwagi .
Ekkore pewnie wyciągnie wniosek , że jestem potworem , bo oskarżam własną Matkę o to , że spaprała mi życie swoją otyłością .
Od razu odpowiadam , że mi nie spaprała , nie mam do niej żadnych pretensji i współczuję jej , ale trochę mi szkoda
Hmm kojonkowski...Przyczyna problemow Twojej Mamy nie lezy (o ile moge na podstawie Twego opisu i mojej praktyki wywnioskoowac) w otylosci lecz w niskiej samoocenie. Otylosc jakby ta niska samoocene potwierdza i w zwiazku z tym Twoja Mama trzyma sie jej kurczowo. Dlaczego? Bo wtedy ma wywieszke, widoczna dla wszystkich, powod ktory umacnia zla samoocene. To tak jak ludzie ktorzy mowia i twierdza "ze gdyby...to na pewno" i te gdyby sa rozne: gdybym schudla, gdybym byla bogata, gdybym miala wiekszy/mniejszy biust, inny nos itd itd. Pamietajmy ze stawienie czola samemu sobie to nie blachostka, potrzeba wiary, sily i odwagi ktora czasem trudno znalezc. Wcale nie dlategi, ze ktos "jest glupi czy leniwy" lecz dlatego ze mozg i podswiadomosc rzadzi sie swoimi prawami ktore nie latwo bezbolesnie zmienic.
Oczywiscie moja teza opiera sie na przykladzie przez Ciebie podanym bez wysluchania Mamy zakladajac ze obiektywnie ocenilas sytuacje . co nie jest latwe jesli jest sie emocionalnie w jakis sposob zaangazowanym.
Problemy ktore zaznaczylas musza miec duuuzo glebsze podloze. Dopiero kiedy Mama zechce, bedzie miala odwage to odkryc i rozpracowac ma szanse na zycie bez kompleksu i nie bedzie sie obawiac utraty "wywieszki" a co za tym idzie waga sama zacznie spadac a Mama stanie sie bardziej aktywna. Jezeli masz ochote to napisz na gg. Jesli moglabym w czyms pomoc to chetnie..
Przepraszam za uogólnienie -ale powstaja one na wskutek krótkich wypowiedzi. Ale wracajac do tego co napisałaś:
A oskarżasz swoja mamę? Jeżeli tak - to tego nie napisałaś.Ja tego nie wyczytałam. A odnosze wrażenie, że masz do mamy żal nie o to, że miała nadwagę, ale że nie potrafiłą jej zaakceptować, nie dążyła też do zmiany tego stanu rzeczy, co odbiło się na Was dzieciach. Bo gdyby mama zaakceptowałą własną tuszę, nmie wstydziłą się jej - wtedy miałaby więcej czasu dla Was, wychodziłaby z Wami, przytulała.
Może stąd wynika Twoja ocena osób otyłych - przynajmniej ta pierwsza, zaprezentowana.
Na koniec zaprzeczasz temu- ale to zaprzeczenie ginie w masie tego co był owcześniej
Ale cały czas to są moje odczucia na podstawie tego co napisałaś.
A z tym jest różnie. Nim coś "puszczę" publicznie - przeczytam kilka razy, kilka poprawię, tak, aby to co piszę nie sprawiało przykrości. Wydaje mi się, że wszystkie konteksty wyłapałam. i nagle - okazuje się, że ktoś po przeczytaniu znalazł jeszcze coś. Po przemyśłeniu zazwyczaj jest tak, że i ja zauważam ten kontekst, który wcześniej nawet nie przyszedł mi do głowy.
Wiesz, co?
Wcale nie jest powiedziane, ze wygląd jest sprawcą niskiego poczucia własnej wartości, czy niskie poczucie własnej wartości istnieje samo w sobie z innych powodów.
Mam znajomą - DDA i przy okazji DDD... Od zawsze nieakceptująca swojego wyglądu. Mimo uśmiechniętej buzi, stanowczej zyciowej postawy i oszałamiających wręcz sukcesów zawodowych.
Najpierw utuczyla się do wagi przeszło 100 kg. Pisze utuczyła- bo własnie to robiła- specjalnie obżerała się ciastkami, zeby ją zakwalifikowano do operacyjnego zmniejszenia zoładka. ( to nie prawda, zę tylko otyłość zagrażająca zdrowiu jest przesłanką do tego typu operacji- własnie taki limit miała 105 kg... no i musiała wybulić 15 tys zł, czy 20 - już nie pamiętam)...
Waga jej spadła do chyba 70 kg- ale w niczym nie wzrosła jej samoocena!!! Dalej była wswoich oczach tą małą dziewczynką, z której wszyscy się śmieją. Pomogła dopiero terapia dla DDA.
Takie błedne koło, które nie zostaje przerwane z powodu samej zmiany wyglądu.
Albo przynajmniej to nie jest takie pewne, ze coś się zmieni.
A w ogóle to pomieszanie z poplątaniem. Już się pogubiłam, czy mam z Tobą dyskutować, czy się zgadzam...
Bo nawet gdyby tak było, ze faktycznie otyłość powoduje niska samoocenę- to uważasz, ze pisanie w stylu "jesteś ciężarem dla społeczeństwa" jakoś pozytywnie wpłynie na samoocenę i motywację osoby otyłej? Ja uważam, ze wręcz przeciwnie.
Jeśliby taki temat miał motywować- to nie wiem w jaki sposób?
Nawet jako taki kop - to zwyczajnie nie mieści mi się w prawdopodobieństwie, ze przy takim ładunku wyższości, politowania kogoś zmotywuje do zrzucenia wagi... ( no chyba, ze do zrzucenia wagi ze schodów ;) )
Gdyby mnie ktoś powiedział- słuchaj twoja otyłość jest nieestetyczna, rozumiem, ze może masz jakies powody, zamiecione pod dywan, ale może warto je wyciągnąc, bo w końcu urośnie taka sterta, ze się przewrócisz, pomoge ci chętnie, ale tylko jesli sama się zaangazujesz- to nawet bym to mogła łyknąć, może jak juz bym bluznęła- to bym się zastanowiła...
Ale w takim przypadku, jak tutaj został zaprezentowany- to no nie wiem co mogłabym zyskać? że dla kogoś w necie, kogo wcale nie znam mam coś robić, zeby ten ktoś miał "zysk" w postaci nieoglądania nieatrakcyjnych jego zdaniem kształtów?
eee
Nie trzyma się to niczego...
no i zgubiłam myśl.... pewnie przez nadwagę... :D
Dobra , mówię pass ...
No , nie dam rady :)
Teraz Ciebie Agik muszę poprosić o przypomnienie mi gdzie napisałam coś w stylu " jesteś ciężarem dla społeczeństwa " , z wyższością i politowaniem o nieatrakcyjności i nieestetyczności osób z nadwagą .
A gdzie ja napisałam, ze Ty tak napisałaś? ;)
Ja napisałam, ze "temat tak ujęty przez autora"... czy jakoś tak ;)
A co do tego, jakie Ty masz poglądy- to mówię- nie umiem ogarnąć... tylko posrednio, bo napisałaś ( już nie wiem, czy w tym, czy w tamtym wątku), ze się z Czosem zgadzasz...
To moze wyjaw, jakie masz poglądy? znaczy w opozycji do Czosa, czy w przymierzu?
O ile to nie top secret...?
Źle się gada, jak się łapie za słówka- jełśi tak zrobiłam- to przepraszam...
Acha, fajnie byłoby tez, gdyby temat przybrał jakiś jasny tor... bo na razie nie umiem ogarnąć...Bo jesliby miało zostać popełnionych 150 postów w zasadzie jednobrzmiących- to trochę nudno, nie?"otyłość" jest bee, "otyli są bee", a ni okruszka jakiegoś konkretu...
He to poczytaj moje posty na ktore chyba nikt nie zwrocil uwagi. Posty w ktorych pisze jak ja radze sobie z nadwaga. mialao to nawiazac dyskusje wlasnie w kierunku co mozna...
Ja zauważyłam :)
Ale ponieważ to nie ja zakładałam temat- to nie będę go "moderować", myślałam, ze może Autor jakoś sie odniesie, ale Autor chyba się po angielsku zmył...
Agik a ka kochana zgubilam sie u Ciebie:
Wcale nie jest powiedziane, ze wygląd jest sprawcą niskiego poczucia własnej wartości, czy niskie poczucie własnej wartości istnieje samo w sobie z innych powodów
To ze wyglad moze ale nie musi byc przyczyna to sie zgadzam i powiem, ze czesciej nie musi gdyz poczucie wlasnej wartosci zaczyna sie wyrabiac we wczesnym dziecinstwie a poglebiac w ta czy w tamta strone w okresie dojrzewania kiedy to otoczenie uczy nas w pirwszej kolejnosci (poprzez bezwarunkowa akceptacje) czy jestesmy ladne, warte kochania, dobre i zupelnie ok czy tez nie. To nie tylko rodzice ale i mody panujace w danym srodowisku i kulurze, znajomi, przyjaciele i´td. Oczywiscie tez wlasny charakter i umiejetnosc obchodzenia sie z krytyka doklada sie umacniajac taka a nie inna samoocene. Glownym motorem jest jednak odzew z zewnytrz szczegolnie w okresie ksztaltowania sie tej samooceny - wczesne dziecinstwo i mlodosc.
Z druga czescia zdania wlasnie z wyzej wymienionych powodow sie nie zgodze bo niskie poczucie wartosci istnieje samo w sobie jako przeciwienstwo wysokiego. Kazdy z nas czuje sie czasem krolem czasem zebrakiem niezaleznie od tego jak wyglada co robi i jak sie stara. Istnieje rownierz samo w sobie z innych powodow - szczegolnie niskie u osob lekliwych, podatnych i zaleznych od oceny z zewnatrz, nauczonych, ze tylko wtedy jestes cacy jak miescisz sie w normach propagowanych przez wazne dla ciebie osoby, idole itd. Badz te normy sa tak wysokie, ze nie jestes w stanie ich osiagnac nie mowiac juz o przekroczeniu owych. Tu podstawa pozniejszych kompleksow jest czesto niezaspokojony glod milosci.
Sa przecierz (jak twa znajoma) ludzie czy w zyciu zawodowym czy prywatnym "na oko" szczesliwi, ludzie sukcesu ktorzy jednak na skutek urazow maja silnie zanizona samoocene. Ten efekt jest tak silny ze nastepuje efekt odwrotny osoba jest tak przekonana o swej nizszosci, ze ochy i achy otoczenia nie maja zadnego znaczenia. Za to najmniejsza krytyka odbierana jest jako potwierdzenie wlasnej niedoskonalosci i ucieczke w owa.
Tak strach jak i wlasnie ´"zakompleksienie" moga sie z czasem ze tak powiem uniezaleznic i juz strach przed nieakceptacja faktyczna badz tylko przez kogos jako taka odczowana powoduje gwaltowny spadek samopoczucia, silnie negatywny samoocene i wrecz "szukanie i hodowanie" wywieszek majacych ja na zewnatrz "wyjasnic". To chroni od ciekawskich i stroskanych pytan, podkreca kolowrotek i tworzy wal ochronny za ktorym mozna ukryc wlasciwy problem. Nieczesto nie zdajac sobie sprawy z tego mechanizmu.
............
to nie prawda, zę tylko otyłość zagrażająca zdrowiu jest przesłanką do tego typu operacji- własnie taki limit miała 105 kg... no i musiała wybulić 15 tys zł, czy 20 - już nie pamiętam
Nie wiem doprawdy jak jest w Polsce ale w Niemczech trzeba osiagnac pewien limit wagi nie przekraczajac go jednak o iles tam i miec "odpowiednie" wyniki badan by kasa chorych pokryla taka operacje. Przewaznie osoby te musza schudnac badz podjac terapie i dopiero wtedy kasa rostrzyga. Twoja kolezanka jak sadze byla prywatnie? Tu moze byc inaczej gdyz na wszystkim da sie zarobic.
Juz samo tuczenie sie dla osiagniecia wagi swiadczy o tym ze kolezanka ma problemy natury psychologicznej tylko czesciowo zalezne od wygladu. I jak zwykle w takich przypadkach operacja niewiele wniosla...
Z reszta zgadzam, sie zupelnie i juz w zawartych w watku wypowiedziach widac jak kompleksowe jest zagadbnnienie takiej prozaicznej zadawaloby sie ...otylosci. Nie mozna tutaj siup na jedna modle oceniac. Wszystko jedno kto jak ocenia bo nie rozumiem Twej wypowiedzi jako krytyki li tylko postawy kojonkowski lecz ogolnie uogolniajacych sadow.
Ale ja to własnie napisałam!!! Przynajmniej miałam taką intencję! Napisałam przeciez, zę przyczyną niskiej samooceny jest fakt bycia DDA i DDD ( Dorosłego Dziecka Alkoholika, a przy okazji równiez Dorosłego Dziecka z rodziny dysfunkcyjnej, gdzie bicie i poniżanie było na porządku dziennym) i dopiero wyciągniecie tego faktu na psychoterapii pozwoliło znaleźć sposób na dobrze ukierunkowaną pracę nad sobą- polepszyło własny obraz siebie a waga spadła... jakoś sama (?)
I ja nie krytykuję nikogo ( przynajmniej nie miałam takiego zamiaru...)
Z Czosem się nie zgadzam
Z Kojonkosky- własnie nie wiem...
Widocznie akurat to ´Twoje zdanie zrozumialam opacznie:
Wcale nie jest powiedziane, ze wygląd jest sprawcą niskiego poczucia własnej wartości, czy niskie poczucie własnej wartości istnieje samo w sobie z innych powodów
a zgodzilam sie z:
Wcale nie jest powiedziane, ze wygląd jest sprawcą niskiego poczucia własnej wartości...
Nie pisze o krytyce osob tylko stanowiska, pogladu, pojscia na latwizne. I dobrze, ze wyjasnilas mi i Tobie ale niekoniecznie wstzystkim znane skrory latwiej sie czyta...
Rzeczywiście inaczej definiujemy... :)
Ano- samo z siebie nie istnieje :) Istnieje z powodu ( w tym przypadku) syndromu DDA.
No tak :)
Miało być- istnieje niezaleznie od bycia, czy nie bycia atrakcyjnym fizycznie...
Chyba zbyt długo siedzę przed kompem i juz mi się robaki w głowie zalęgły... jakoś nie umiem się precyzyjnie wyrażać...
Hmmm ja wiem o co ci chodzi i sie zgadzam. Jako stan (moim zdaniem) istnieje ale ujawnia sie i umacnia z powodow przez nas opisanych. Mozna chwilowo "byc w kompleksach" bo jak piszesz cos sie nam nie powiodlo. Kazdy z nas ma obie strony tego medalu w sobie i euforie i zwatpienie. Kurcze chyba sie niezrecznie wyrazam. Krotko wiem o co ci chodzi i zgadzam sie :-)
Acha...
Zapomniałam dodać, zę niskie poczucie własnej wartości jest stanem stałym- owszem czasem samopoczucie skacze w stronę euforii, ale to nie zmienia zbytnio stanu ogólnego.
w miarę prawidłowy obraz siebie czasem pójdzie w dół- ale przeważnie jest związany z realnym ocenianiem rzeczywistości ( np. nawaliłam, cos źle zrobiłam)
Niskie poczucie własnej wartości widzi w obiektywnych kwestiach najcześciej swoją winę- np nikt mnie nie lubi już tak na wdep, będa się ze mnie śmiać.
Więc w tym się z Toba nie zgadzam, chyba, zę inaczej definiujesz...
Jedyny roznica w naszych definicjach ja uwazam NPWW jako stan:
przejsciowy (jesli trwa tylko krotko i nie umacnia sie, wystepujac ograniczenie czasowo i w zwiazku z konkretna przyczyna. Czesto na przyklad w okresach dojrzewania kiedy niepewnosc meczy kazdego, nawet najzdrowszego czlowieka, nalezy on czesciowo do faz rozwojowych i jego zupelny brak moze swiadczyc o chorobach, lub wystepujace ogolnie chwile zwatpienia w siebie a czasem siebie i swiat w ciezkich dla nas czasach i to niekoniecznie ciezkich z naszej winy
lub staly najczesciej tak kwalifikowany bo juz chorobowy. Stan umocniony i niezalezny od faktycznych powodow.
Tak jak strach jest stanem normalnym jesli jest ograniczony w czasie i okolicznosciach natomiast strach bezpodstawny (fobie ataki paniki wywolane przez niewinne i nieadekwatne okoliczniosci) to strach umocniony czesto juz niezalezny i chorobliwy majacy podstawy zupelnie gdzie indziej niz nam sie wydaje.
Mam na mysli ze zrodla moga byc calkiem naturalne ale nie to co síe z nich moze rozwinac.
Ja Cie popieram i znowu nie rozumiem dlaczego chudy nie moze mowic o otylosci? czy chudy lekarz dietetyk nie powinien zajmowac sie otylymi pacjentami, bo ich nie rozumie? bo niby tylko gruby grubego, chory chorego, brzydki brzydkiego, ladny ladnego, garbaty garbatego itd, itd? Coz to za bzdury?! To wlasnie otyli nie moga patrzec na chudych, a nie odwrotnie! " o patrz tak sie objada a nie tyje"
Mam otylego brata, zawsze mial tendencje do tycia, od dziecka na podworku wolano na niego gruby, nabawil sie przez to kompleksow, ale wystarczylo zeby sie za siebie wzial, i zaraz wracal do normy! Kocha jesc, cierpi przez to, ale jednak wybiera jedzenie. Wstydzi sie isc na plaze, ale czy tylko otyli maja kompleksy? czy wyobrazacie sobie ile osob nie akceptuje swojego wygladu? nawet jesli nie sa otyli? Tyle tylko, ze otylosc prowadzi do wiekszosci chorob, dlatego sie z tym walczy, walczyc powinno. Nie dlatego, ze gruby jest brzydki, jest ciezarem itp. Zyly zarastaja tluszczem, potem serce, trudno sie poruszac, rosnie cisnienie, zadyszka, obciazaja sie kosci, i siedzi sie w domu, bo ciezko... i tak kolko sie zamyka.
:)
Właśnie to zauważyłam : grubi nienawidzą chudych !!
Przeczytałam wątek jeszcze raz i tak mi wyszło :
Jesteś chudy to :
- nie masz prawa zauważać , że gruby jest gruby .Gruby może zauważać , że jesteś chudy , ma prawo powiedzieć : " ale ty chuda (y) jesteś i nie ma w tym żadnego nietaktu i niestosowności . Gruby jest jak najbardziej uprawniony do komentowania wyglądu chudego , mówienia o nim ze wstrętem i obrzydzeniem ;
- musisz zawsze pamiętać o tym , że gruby to istota wrażliwa o gołębim sercu , z bogatym wnętrzem . I nie przejmować się określeniami " wyrachowany szkielet " czy " wredny chudzielec " - to są określenia które padły w tym wątku . Wiadomo , chudy jest gruboskórny , pusty jak bęben i nie ma problemów ;
- jak jesteś chudym mężczyzną i masz grubą żonę , to na bank ją zaniedbujesz i dołujesz .
Oczywiście wyolbrzymiam , ale właśnie między innymi to zostało zawarte w tym wątku .
I proszę się nie obrażać o słowo " gruby " , nie ma ono żadnego zabarwienia , tak samo jak " chudy ".
Ale sie ubawilam dobre! Wiesz jak ja sie nacierpialam w dziecinstwie? do 20 roku zycia mialam niedowage i grubego brata, w szkole nawet nauczyciele nie oszczedzali nam tekstow typu " rodzenstwo? a co tobie mama jesc nie daje tylko bratu" Na w-f zakladalam dwie pary dresow, zeby byc grubsza :)
a na plazy? Flip i Flap! Tak, ale gruby jest sympatyczny, ma poczucie humoru, mieciutki i zabawny, powolny, mozna sie z niego posmiac bo i tak niedogoni....chudy jest sztywny, antypatyczny, zwinny, szybki, i pyskaty....tez mam dosc grypsow typu "grubasy pod ochrona"
chyba wyjdzie z tego draka
Dodam jeszcze , że chudy nie może grubemu spojrzeć w talerz , gruby chudemu jak najbardziej , może też zawsze skomentować posiłek chudego w stylu " jesz takie zielsko to może popasiesz się u mnie pod blokiem " - to już jest cytat z pokrewnego wątku .
Gruby może wyśmiewać się z dań jedzonych przez chudego , odwrotnie NIGDY !
a kto ci to powiedzial ze takie zachowanie jest ok tylko dlatego ze gruby sie tak zachowa? Przecierz to paranoja wrecz.
A to jest zupelnym wypaczeniem...sorry ale powielanie schematow w ktorakolwiek strone do niczego nie prowadzi. Przykro, ze niektorzy widza tylko czarne badz biale. I nie o to chodzi kto ma prawo o jakiej wadze o kim dyskutowac: Powierzchowna ocena - to mi sie nasowa. Prosta i latwa jest dla kazdego czlowieka krzywdzaca bez wzgladu na plec, wage, wyznanie i wyglad. Dyskutowac moze kazdy ale powinien chyba choc odrobine starac sie zrozumiec choc niekoniecznie zaakceptowac. Twoj post to same srteerotypy. Nie meczy zony chudy maz dlatego ze jest chudy lecz pewnie dlatego ze On tego potrzebuje dla podniesienia wlasnej wartosci. To nie wazne czy on, ona jest gruba czy chuda wazne jakim jest czlowiekiem! Jak podchodzi do sioebie i do innych ludzi! Jak ocenia !Wszyscy mozemy byc wrazliwi i miec golebie serce wiec kazdego nalezy traktowac po ludzku! A pierwsze porownynie to wprost szkoda slow. Nie wiem jakie wartosci kto ma wyuczone czy przekazane ale ja na przyklad nie oceniam nikogo po wygladzie tylko po tym jakim jest czlowiekiem. I nie spotkalam tu ani jednego posta od osoby otylej ktora by wysmiewala badz w jakikolwiek sposob dyskredytowala osoby szczuple. A to dyskredytowanie jest otwarte w poscie otwierajacym z ktorym to zdaniem niektorzy (w tym jak napisalas sama i Ty) sie zgadzaja.Maja prawo, ich sprawa ale inni dyskutujacy nie musza tego uznac za piekne, i sprawiedliwe. I usmieszek na poczatku tez niczego nie zmienia oprocz podkreslenia sarkazmu i cynicznosci takiej wypowiedzi. I wiesz jest mi obojetnie jak wygladasz ale nieobojetnie jak rozmawiasz i moje uwagi tycza sie wypowiedzi nie zas osob.
A wiesz co mi sie rzuca w oko ze najbardziej radykalne wypowiedzi naleza do osob ktore czuja sie teraz badz w przesztlosci skrzywdzone przez osoby z nadwaga.I tu lezy pies pogrzebany w przenoszeniu i projektowaniu wlasnych doswiadczen na ogol. Wspolczuje kazdemu skrzywdzonemu czlowiekowi bez wzgledu na jego wage czy wyglad, talent czy zdolnosci ale jezeli mnie blondyn skrzywdzi lub czuje sie przez niego skrzywdzona nie wkladam mimo to wszystkich blondynow do jednego kotla.
Dorota !!
Nic nie wyssałam z palca . Z pierwszym porównaniem sama spotkałam się niejednokrotnie w życiu , pozostałe powstały po przeczytaniu wszystkich wypowiedzi . Jeden cytat jest z Twojej wypowiedzi , pozostałe z wypowiedzi Peggy83 .
Napisałam w wątku majonezowym , może rzeczywiście trochę mało czytelnie , że dziwię się że nie można normalnie porozmawiać o otyłości z obżarstwa , bez dywagacji psychologicznych ,jedynie kulinarnych o tym , że jak ktoś uważa że jest za gruby i nic nie chce z tym robić to nie jest dobrze .
Prześledziłam swoje wypowiedzi i nigdzie nie znalazłam , że zgadzam się z CZOSEM , że otyli są nieestetyczni , niechlujni i wszyscy do nich dokładamy .
Agik , gdzie to widziałaś ? Pomóż mi ...
natomiast otyłość spowodowana właśnym niechlujstwem jest mało estetyczne. do tego wbrew pozorom nie jest tylko sprawą osoby otyłej. Do takiej osoby dokładamy wszyscy tak jak do polaczy, alkoholików i innych uzależnionych. Szkodliwość otyłości wykracza poza gabaryty osoby otyłe.. W związku z tym uważam również, że sposób odżywiania tych osób nie jest do końca ich sprawą.
Służę ;)
W tym fragmencie to zobaczylam
Zapomniałam dodac, zę wytłuszczeń dokonałam samowolnie, oraz przytaczając powyższy tekst posłużyłam się własną pamięcią, a nie dokładnym cytatem. Znaczy posługując się powyższym tekstem w kontekście...
Zgoda , to jest tekst CZOSA , chodziło mi o pomoc w znalezieniu mojej wypowiedzi , że się z tym zgadzam . Może niedokładnie szukam ...
Ja Cię zapytałam o Twoje stanowisko, bo wcześniej wyczytałam, ze zgadzasz się a Czosem, a Czos wydaje się nie miec własnej myśli- oprócz tej, którą przywołałam...
A posługiwanie się ironią, jest bardzo odprężające i zabawne, ale czasem zaciemnia obraz.
Dlatego ze dwa razy zapytałam czy zgadzasz się z jedyną myśla Czosa, jaką wyjawił.- bo tego nie umiałam ogarnąć.
i wprost zapytałam, jakie jest twoje stanowisko.
Zapytałam o to w poście 61. a potem jeszcze raz pytanie powtórzyłam...
Tak to ja jakos nie kumam bo przejrzwszy moje odpowiedzi nie zaowazylam abym gdziekolwiek i kiedykolwiek dawala komukolwiek przyzwolenie badz akceptacje wywyzszania sie czy dokuczania komukolwiek. Ani dokuczania chudym przez grubych ani odwrotnie. Jedynie co propagowalam to probe zrozumienia i naswietlenia problemow wiazacych sie z otyloscia ale i nie tylko z nia. Normalni porozmawiac to znaczy jak schematycznie, czarno-bialo? Wydaje mi sie ze zaznaczenie szarosci tez nalezy do normalnego rozmawiania przynajmniej dla mnie.
Przeczytaj Twoja wypowiedz 41, czesto o chudych wypowiadasz sie cynicznie...
No wlasnie i akurat ty nie mozesz sie odzywiac tak jak uwaza sie za normalne i sama wiesz ile wyrzeczem ile dyscypliny kosztuje akurat ciebie utrzymanie wagi. Gdybys jadla "Normalnie" pewnie, jak piszesz, bylabys otyla co chudzi niedouczeni komentowaliby widzac a nie znajac "ze zresz caly dzien" co nie tylko nieprawdziwe ale bardzo przykrym jest. Trzymam kciuki abys zdroiw zachowala i chyle czola za zaparcie ducha.
To moja odpowiedz 41. Co widzisz w niej cynicznego? To ze wspolczuje i podziwiam osobe ktora zelazna dyscyplina chroni sie przed nadwaga? Czy to ze gdyby okazala sobie jakakolwioek slabosc i przytyla to narazilaby sie na przycinki osob szczuplych moze ale niedouczonych, ktorzy kazda osobe z otyloscia laduja do jednego kotla obrzarstwa i slabej woli? Nie zastanawiajac sie ani chwili nad tym dlaczego ktoz moz byc tegi? Wyraznie napisalam ze nie kazdy chudy czlowiek tak by postapil ale ale czlowiek czesto chudy i niedouczony, myslacy stereotypami bo jak przeciez on jest szczuply to moze kazdy.
I nadal jestes bardzo tendencyjna...dlaczego mialby ja oceniac wlasnie"chudy niedouczony" a nie ktokolwiek inny?
Nie jestem wcale tendencyjna. Lecz przdstawiona przeze mnie mozliwa sytuacja do ktorej sie odnosze jest taka a nie inna. Dziewczyna bylaby tega. Z tegiej osoby nie smieja sie najczesciej tak samo tedzy lecz niestety osoby szczuple i nie pisze kazdy szczuply tylko dlatego, ze jest szczuply lecz uscislam, ze tak zachowuja sie osoby niedouczonej. Bo jesli ktos ma troche oleju w glowie bez wzgledu wlasnych gabarytow i wygladu to nie smieje sie z innych i nie komentuje zlosliwie wygladu. Gdyby chodzilo o kogos chorobliwie chudego sytuacja bylaby pewnie taka sam lecz odwrotna. Rechotalyby niedouczone grubasy. I to znow nie kazdy grubas. Czy to zaprawde tak trudno pojac ze istnieja ludzie zlosliwi i wlasnie niedouczeni ktorzy wysmiewaja zawsze wlasne przeciwienstwo? Rase , Narodowosc, Wage i wyglad itd.?
Oczywiscie nie jest trudno pojac, wszystko odnosi sie do dyskusji powyzej, ze jedynie otyli maja prawo mowic o otylych i tego typu . inne bzdury, jesli chodzi o mnie nie dziele ludzi na grubych i chudych, tyle, ze chudemu mozna wszystko, a grubemu nie...
Chodzi o dyskusje z kojonkowski...
Anno przepraszam Cie bardzo ale Twoje ostatnie zdanie to po prostu bzdura i wybacz ale (jak dla mnie) zupelni nieadekwatne prawie infantylne podejscie do tematu. Ja sie nie bede w moich argumentach powtarzac bo to nie ma sensu.
Podałam przykład z życia, to jeden z wielu...szkoda, że nie rozumiesz. Ja jestem w stanie zrozumieć...i nigdzie nie napisałam, że chudy mąż gnębi grubą żonę. Napisałam że mąż. Ogólnie, nie ważne czy jest chudy czy gruby, ale zatruwa żnoie życie i tu powstaje sytuacja, która powoduje, że ona sięga po słodycze, jako pocieszenie. I jest to przykład jeden z wielu na przyczyne otyłości.
Nie upraszczaj tego do własnych celów, bardzo proszę.
Co do szkieletu, to przepraszam, poniosło mnie, ale to w rewanżu za niechluja.
A odpowiedz mi na jedno pytanie: Jak się poczujesz, gdy usłyszysz, że jesteś niechlujna. Zobaczy cię taki Czos w kolejce w markecie i powie do swojej szczupłej partnerki - "Patrz, jaka gruba, ale niechluj".
Nie bedzie brał pod uwagę czy jesteś chora, czy właśnie urodziąłś dziecko, czy masz problemy natury psychologicznej, jesteś uzależniona od jedzenia, lub doznałaś zawodu miłosnego - dla niego będziesz zwyczajną niechlujną świnią, bez prawa do pokazywania się poza czterema ścianami swego domu, na którą będzie patrzył z drwiną i obrzydzeniem.
Ja nie mam nadwagi, ale mam dziwną budowę, chude nogi i wszystko mi idzie w brzuch i biust. Zaczęłam nową dietę, bo chcę się tego brzuszka pozbyć. Ale to moja sprawa. I nie mam prawa nikogo piętnować z powodu nadwagi , czy otyłości. Co mnie to obchodzi, i w ogóle co kogo obchodzi dlaczego ktoś jest otyły? Wolno mu!
Byłaś kiedyś na spotkaniu AA? Ja byłam, w ramach studiów. I wiesz, spodziewałam się stada meneli, śmierdzących, prosto spod mostu - bo myślałam stereotypowo. Spotkałam cały przekrój społeczny, włącznie z ludźmi na stanowiskach... wiesz, że zazwyczaj właśnie alkoholicy to ludzie wrażliwi, nadmiernie wrażliwi, którzy nie radzą sobie z rzeczywistością, z problemami...
To nie jest wyssane z palca, radzę troszkę poczytać na temat uzależnień.
Podobnie bywa z grubaskami, których tusza bywa uwarunkowana uzależnieniem, problemami - oni sobi z tymi problemami nie radza i często je zajadają. To nie jest jedzenie - bo ja chce sobie zeżreć pół tortu, bo jestem łakomą świnią...to jest jedzenie, które przynosi ulgę w autentycznym cierpieniu. Ci ludzie cierpią, więc jedzą, czują ulgę... a potem cierpią, bo widzą, że są otyli i inni ich piętnują i znowu zajadają problem. To jest powód, zeby kogoś nazwac niechlujem? I w świetle powyższego - nie jest to wysasane z palca, że otyły to często osoba wrażliwa, albo nawet nadwrażliwa, podobnie jak np. alkoholik.
Ale nie jest to regułą, nie czepiaj się znowu i nie przekrecaj tego na własny użytek.
Nie chce mi sie więcej tłumaczyć.
Nadal nie zgodzę się z Czosem.
No to samo sie znalazło kto użył określenia do chudzielców. nie czytałąm tego. I nawet nie podejmuję się odszukać. Kurcze - ile w tej chwili wypowiedzi moze uciec.
Pampas - do dzieła - proszę!
Prześledziłam swoje wypowiedzi i nigdzie nie znalazłam , że zgadzam się z CZOSEM , że otyli są nieestetyczni , niechlujni i wszyscy do nich dokładamy .
Przejrzalam wszystkie Twoje wypowiedzi i tego dokladnie tego faktycznie nie napisalas. Z twoich odpowiedzi do Czosa jednak wynika, ze pochwalasz otwarcie przez niego watku (wiadomo ciekawy watek), ale ani slowem nie odcielas sie od konmntrowersyjnych argumentow Czosa co faktycznie poprzez milczenie sprawilo wrazenie akceptacji. Na pytania konkretne czy nie tylko watek i probrem ale i wlasnie przytoczone przez Czosa kontrowersyjne argumenty popierasz i dzielisz nie odpowiedzialas. Masz prawo ale nie ma sie co dziwic, ze to milczenie zostale uznane za niektorych badz wiekszosc za milczaca akceptacje. Jesli nie protestuje to albo sie zgadzam albo jest mi to obojetne...
Widzisz Dorota , sama ulegasz stereotypom .
Przyklejasz łatkę pieniaczy z niewyparzoną gębą niektórym osobom i się tego trzymasz ...
Parę razy najpierw zwróciłaś mi uwagę , że niestosownie się zachowuję , dopiero po zastanowieniu zmianiałaś zdanie . Wiesz , ze lubię pisać ostro , więc od razu nastawiasz się na odbiór potencjalnego ataku . I czy on następuje czy nie , odpierasz .
Piszesz , że milczenie sprawiło wrażenie akceptacji .
Czy na przykład Twoje milczenie sprawie propozycji pasienia się pod blokiem osoby lubiącej " zielsko " , albo milczenie w sprawie niesłusznego personalnego oskarżenia Tekluni też oznacza Twoją akceptację ?
No proszę Cię ...
Naprawde nie zaprotestowalam w sprawie tekluni? zaprotestowalam pod przepisem na jajka. Chyba juz jednak usunieto bo sprawa sie wyjasnila...Spytaj moderatorow. Nigdy nikomu nie mowie, ze ma niewyparzona gebe ale jesli widze, ze ktos jest agresywny to zwracam owage. Jeszcze nigdy nie zmienilam zdania na ten temat uznajac nagle agresje za cos wspanialego! Najwyzej jesli uznam intencje to mowie intencje ok forma dla mnie nie.
Jesli zas mowisz o Twoim sporze w innym watku do ktorego sie wtracilam to sie faktyczniue zreflektowalam gdyz agik zwrocila mi sloszna uwage, ze nie mam racji. Potrafie przyznac sie do bledu - w tym wypadku glownie spowodowanym tym, ze obie kontrachentki doskonale dawaly sobie rade i niepotrzebnie sie wtracilam. To ze ostro piszac narazasz sie na ostra odpowiedz lezy w naturze rzeczy.
Niestety o tym zielsku nic nie wiem. PAAAMPASIE no bo sie wszyscy nie zrozumiemy jak nie beda sie wyswietlac nieczytane! Jedyna zielskowa odpowiedz ekkore ,o ile wiem pisala w niej osobie ze nie jest krowa by zielsko jesc, nie nazywajac nikogo krowa kto je zjada, To "zielsko "znaczy sie.
A wiesz to ciekawe, ze uwazysz iz ja posluguje sie stereotypami... Jakos nie wydaje mi sie. Przynajmniej dotad nikt mi tego nie zarzucil.
Dorotko napisałam - na koniec - jak sama, równolegle z Agik, zreflektowałam, że taka wymiana zdań do niczego nie prowadzi. Ale nie, że Tineczka jest krową, bo je zielsko - ale, że jak jeszcze trochę podyskutujemy to ją będzie można uznać za krowę i przypalować na łące a mnie za miłośnika tłuszczy. Ale to nie miało żadnych złośliwych cech - tylko lekko drwiące zakończenie. Z nas obu. Przynajmniej taką miałąm nadzieję to pisząc.
Bo przepisy Tineczki są fajne - może nei wszystkie dla mnie - ale jest to odmiana, kontrpropozycja, z którą warto się zapoznać.
wlasnie fajnie ze sie wyjasnilo, akurat Tineczka umie sobie radzic i napewno bedzie wiedziala jak do tego podejsc. Tym bardziej zescie sie zreflektowaly. A przepisy ma czwsto fajowe. Ekko znasz mnie troche nmozesz mi podsunac czy js srereotypami gadam. Nie musisz tu nie chodzi mi o jakis ranking. Po prostu chcialabym wiedziec dla siebie zeby ewentualnie przemyslec jesli trzeba... Ale szczerze prosze.
Wydaje m isię, że masz bardzo psychologiczne podejscie do zagadnień, podpierasz je dodatkową wiedzą - odszukując ją i cytując. Choć często mamy podobne zdanie, zdarza nam się też być w opozycji. Wtedy dyskusje są zażarte, ale chyba nie ma w nich stereotypów. Zresztą o to chodzi w nich - o bronienie własnych poglądów. Bo z dyskusji nie musimy wyjść przekonani, powinniśmy wyjść natomiast na pokojowej stopie.
I jeszcze jedno, co mi sie podoba w Twoich wypowiedziach - nie wypowiadasz się przez pryzmat osoby, z którą dyskutujesz, nie oceniasz jej, a najwyżej ustosunkowujesz się do jej poglądów. I wydaje mi się, że nawet jeżeli z kimś się nie zgadzasz w danym momencie, wypowiedzi działają Ci na nerwy to tego odczucia nie przenosisz na całą osobę na stałe. W myśl zasady: Mozemy mieć różne poglądy, możemy się nie zgadzać w wielu sprawach,możemy sie kłócić o racje - ale nie znaczy że się nie lubimy.
a to mi troche lzej...Bo wlasnie takie sa moje intencje i chodzi mi o to czy potrafie je wlasiwie i zrozumiale przekazac. Lubie dyskutowac i wymieniac sie pogladami. I nie zawsze musze miec racje...
Niczego Ci nie zarzucam .
Zauważyłam po prostu , że pisząc o konieczności delikatnego traktowania otyłych użyłaś określenia " wredny chudzielec ", które raczej delikatne nie jest .
Zauważyłam też tendencyjne podchodzenie do postów osób ostro piszących oraz dopisywanie im złych intencji i agresji że tak powiem " a priori " .
Oraz to , że o ile stereotyp grubasa spotyka się z ogólnym oburzeniem ( słusznie ) , o tyle sterotyp chudzielca pozostaje niepotępiony ( niesłusznie ) .
??? to ja juz nic nie rozumiem bo jesli okreslenie "wredny" jest w cudzyslowiu to doprawdy juz nie wiem bo dla mnie to oznacza widac cos innego niz dla Ciebie. Widze, ze chyba mnie zupelnie nie rozumiesz. Nie musisz. Zbyt ostre (moim zdaniem) posty krytykuje wyluszczajac dlaczego. Nigdy nie krytykuje osob lecz wypowiedzi. I do tego mam prawo. Staram sie tez nie uogolniac.No nie wiem gdzie ja napisalam, ze stereotyp chudzielca pozostaje nieslusznie - dlatego bo sie tyczy chudzielca? niepotepiony. Wydalo mi sie ze potepilam wszystkie stereotypy bez wzgledu na to kto po kim jezdzi.I czy gruby wysmiewa chudego czy odwrotnie, czy prosty garbatego czy odwrotnie, czy madry glupiego czy odwrotnie.
Wydaje mi sie, droga kojonkowsky ze sie nie dogadamy. Dobrze nie musimy.
Post 104 punkt 13:
bądźcie lepiej grubi i szczęśliwi niż chudzi i wredni .
Bez cudzysłowia .
a to co innego; chyba przyznasz sama, ze lepiej byc grubym i szczesliwym niz chudym i wrednym? O ile te dwie rzeczy sa nierozdzielne i tylko w takim przypadku Moze powinnam fatycznie uscislic, ze ja (ale to jest dla mnie tak juz zrozumiale i wszedzie wyzej podkreslone) nigdy nie mam, nie mialam i miec nie bede miec na mysl,i wszystkich chudych jako wrednych a wszystkich szczesliwych jako grubych badz odwrotnie.
Okreslilam po pierwsze stan: mozna (choc nie musi sie) byc grubym i szczesliwym. Jako polaczenie jednego z drugim. Mozna (choc nie musi sie ) byc chudym i wrednym. Jako polaczenie jednego z drugim. Jesli mialabym wybierac wybiore pierwsze.
Po pierwsze troche sparafrazowalam przyslowie "co wolisz: byc piekna i bogata czy biedna i brzydka?" jako synonim stereotypu. Po drugie osoby wiecznie sobie wszystkiego odmawiajace staja sie czesto "wredne i zgorzkniale". Wiec odchudzajmy sie z glowa i nie przesadzajmy - to bylo moje przeslanie. Szkoda, ze zostalo przez Ciebie tak opacznie zrozumiane.
Prosze, jesli juz cytujesz to dokladnie i w zwiazku z kontekstem gdyz wszystko inne latwo wypacza wypowiedz.
Jest to punkt 13 moich przykazan dla grubaskow a wlasciwie dla mnie bo pisze o sobie i cytat powinien brzmiec:
13. Badzcie juz lepiej grubi i szczsliwi (bo i tacy sa wsrod nas) niz chudzi i wredni badz nieszczesliwi.
´Reszta wyjasnien we wczesniejszej odpowiedzi do Ciebie.
sorry Dorota, ale to dla rozluznienia sytuacji, wiadomo, ze jeli ktos jest wartosciowym czlowiekiem, to nie wazne czy gruby czy chudy...ale zanim ktos zdazy otworzyc usta wpierw jest dostrzezona jego "zewnetrznosc" ...dlatego staramy sie ladnie wygladac, usmiechac, myc, pachniec, zeby inni zanim zdolamy dac sie poznac nie odstawili nas "na zaplecze"
nie obrazaj sie o to co pisalysmy u gory, ale mnie to niesamowicie ubawilo, zeby spokojnie zyc trzeba umiec tez smiac sie z wlasnych wad, jednoczesnie nad nimi pracujac
ja wiecznie slyszalam "jakas ty chuda" wlasnie najczesciej od osob "przy sobie" (ciekawe okreslenie) bo inni byc moze nawet nie zwrocili uwagi ze bylam chuda, czesto grubi wytykaja chudym ich chudosc, tutaj rowniez
Ostatnio byl tu taki przypadek: kobieta gruba 140kg, ladna, zadbana ( roztyla sie w ciagu roku z powodu zawodu milosnego) zostala zwolniona z pracy, poniewaz za gruba, zaniedbana. Byla sekretarka w gabinecie odnowy, gdzie stosowano masaze i kuracje odchudzajace. Wlascicielka motywowala swoja decyzje o zwolnieniu tym, ze odkad sekretarka utyla, zaczela tracic klientow. I zaczela plajtowac. Sprawe wygrala wlascicielka, poniewaz sekretarka swoim wygladem dawala zla renome firmie.
Jak widzisz, jak cie widza tak cie pisza. W dzisiejszych czasach mozesz byc dobra, madra i inteligentna, szanowac innych za to kim sa a nie jak wygladaja, ale jesli nie spelniasz pewnych wymogow, nie zawsze dany jest ci czas, zeby to wszystko co powyzej udowodnic.
Widzisz teraz absurdalność czepiania się słówek ?
Ten wątek i majonezowy otworzyły osoby dla wielu kontrowersyjne .
Więc zaczęto czepiać się słówek i zbyt obcesowego tonu . Przypisano im złą wolę , chociaż wiadomo , że takiej nie miały .
Poruszone przez nie tematy stały się mniej ważne , zaczęły się pyskówki i osobiste wycieczki .
Szkoda ...
W jeszcze innym wątku domorosły detektyw wykrył aferę , zasiał ziarenko niepewności . I jaka była reakcja : gratuluję spostrzegawczości , jaka jesteś bystra , no też mi się wydawało , że zdjęcia do rzeczonych przepisów coś za ładne są itd.
Nikt nie pouczał , że tak nie wolno i zachowanie takie do niczego nie prowadzi , może nawet wyrządzić wiele szkody .
Po wyjaśnieniu sprawy jedna osoba tylko napomknęła , że warto by niesłusznie oskarżoną przeprosić .
Nie wiem czy o słowo padło , bo nie miałam siły tego czytać .
Dziwne to wszystko bardzo jest ...
Jeju!!!!
Wreszcie te święte słowa padły!!!! :D
To miała być własciwa konkluzja ! :D
A tak serio- zawsze widzeinie człowieka tylko i wyłacznie przez pryzmat jego fizyczności będzie mu coś ważnego odbierać.
Równe stopnie chamstwa zawiera określenie kogoś "jesteś gruby jak beka", jak określanie kogoś "jesteś chudy jak patyk"
Mozemy jeszcze szlifować erystyczne wygibasy, tylko po co?
Żeby opozycjonować po raz kolejny?
Przecież możemy się dogadać- ale tylko jesli będziemy rozmawiać jak ludzie.
Otyłość to nie tylko neichlujstwo- bo ma uwarunkowania np chorobowe ( tak samo jak chudość)
Otyłość to nie tylko wyraz jakichś nierozpracowanych spraw z dziecinstwa. Podobnie jak na przykład nadmierna szczupłość.
Wszystko ma dwie strony.
I styl życia oparty na bezmyślnym zajadaniu się, i styl życia oparty na zaptrzeniu się w "szkielety" tworzone na potrzeby prasy na dysku komputera.
Czy w ten sposób możemy się dogadać?
Człowiek to cała istota- ma i ciało i psychikę i jeszcze całą sferę duchowości- wszystkie elementy się zazębiają. Da się to rozpatrywac oddzielnie? I czy ma to jakis sens?
Czy Ty nie widzisz, że nie rozmawiasz, a drwisz, krytykujesz.
Czytając Twoje wypowiedzi - odnoszę wrażenie, o tym juz pisałam, że na widok osoby otyłej robisz grymas zniechęcenia.
I cały czas chodzi tylko i wyłącznie o to. O ta niechęć.
Kto gruby powiedział tutaj coś nieprzyjemnego o chudych? Proszę zacytuj konkretną osobę z tymi wrednymi i wyrachowanymi w odniesieniu do chudzielca. Może mi to umknęło, gdy zamiast czytać do końca od razu brałam się za odpowiadanie.
Samo słowo gruby nie ma negatywnego zabarwienia. Ale kontekst w jakim sie go użyje...i użyte do tego przymiotniki (jeżeli gruby bedzie oznaczało osobę a nie określenie). Poza tym - tutaj najczęściej używa się słowa otyły.
Ale z Twoich wypowiedzi wynika (przynajmniej dla mnie), że otyłosć to jest coś przeciwko czemu trzeba prowadzić krucjatę, zniszczyć mieczem, odgniem w ciagu kilku chwil. Dla Ciebie to nie proces, który musi trwać i przede wszystkim musi się zacząć w psychice osoby zainteresowanej, nie moze ona słyszeć, "musisz schudnać", a słowa wsparcia, gdy się podejmie.
Ale to jest moje odczucie, to co tworzy się po tym w jaki sposób piszesz.
Obserwuję temat...
Brakuje mi w nim jakiejś mysli- myslałam, ze może się rozwinie, a tu klops ( dietetyczny, rzecz jasna ;))
Niestety nie moge się zgodzić z takim postawieniem sprawy: mam prawo zaglądać Ci do talerza, krytykować cię, okazywać swoją niechęć, bo płacę za ciebie...A jak płacę to moge żądać estetycznych widoków....
Równie dobrze ten sam zarzut mozna postawić wszystkim emerytom- to ja płacę za twoją emeryture emerycie, w związku z tym czuj się jak mój pracownik.
No dobra :)- wcale nie chodziło mi o demagogiczne wygibasy...
Pogadać możemy :)
Kolejny przycyznek do świadomości- to mi się bardzo podoba.
Bardzo podoba mi się myśl wyrażona przez Kojonkosky w przywołanym tutaj wątku- nie mówcie, ze tyjecie od jednego listka sałaty, jesli polewacie rzeczoną sałatę słoikiem majonezu... ( nie cytat, ale jakoś tak to leciało)
Przeczytałąm kiedyś taką opowieść człowieka, który schudł, po tym jak sobie uświadomił, zę jest człowiekiem DOBROWOLNIE otyłym- bo nikt mu przecież nie wpycha tych róznych rzeczy siłą do gardła... I od tej iskry świadomości zaczął się jego proces odchudzania.
Temat ujęty, jako człowieka, który wpadł w pułapkę własnych wyborów- jakoś bardziej mi się podoba...
Bez etykietowania, bez pokazywania palcem, skazywania na dyskomfort psychiczny. Bez tonu wyższości...
Tworzy się cały obraz, prawda?
Szybkiego życia nie wyznaczonego porami dnia, ani porami roku, za to wyznaczony wskazówkami zegara...
Szybkiego zycia w którym bezmyślnie się wrzuca do wóżka kolorowe paczuszki, zafoliowane kotlety- bo przeciez pracuję, a moja doba ma też tylko 24 godziny...
Szybkiego życia w którym brak czasu na przytulenie dziecka, na rozmowę z nim...Kiedy jedzenie staje sie najprostszym, najbliższym, najłatwiej dostępnym i najtańśzym zastępnikiem miłości...
Tak nawiasem- to wszystko ma też drugą stronę ( a wynika z chyba z tych samych powodów)- zaburzenia łaknienia - to nie tylko kompulsywne obżeranie się, bulimia... to także zwrot w zupełnie przeciewną stronę- w stonę śmiertelnego wycieńczenia, zagłądzania się- i co Czosie- anoreksja, która jest zaprzeczeniem przecież tego co napisałes w pierwszym poście ( czyli brakiem lenistwa i pracą nad sobą)- nie skazuje nas na łożenie na leczenie osoby dotkniętej tą chorobą? jest taka estetyczna?
W takim tonie chętnie pogadam :)
Ja rowniez!
Moje wnioski:
1.Jesli masz sklonnosc do otylosci jak ja na przyklad to musisz cale zycie uwazac, a nawet, im jestes starszy to tym bardziej. Wiadomo czlowiek nie spala tak jak w mlodym wieku.
2. Otyle dzieci to czesciej otyli dorosli. Unikajmy wiec rwania sobie wlosow jako Mamy nad kazdym niezjedzonym gramem. Jesli dziecko jest zdrowe i dobrze sie rozwija to na pewno sie nie zaglodzi.
3. Nie pocieszajmy dzieci slodyczami bo prowadzi to do nawyku jak jest mi smutno to zjem cukierka albo ciastko. Lepiej porozmawiajmy, pocieszmy, przytulmy
4. Jedzmy kiedy jestesmy glodni a nie kiedy tak trzeba. Co prawda zaleca si jesc regularnie ale nie powinno na sile.
5. U mnie w zadnym wypadku nie sprawdza sie propagowana metoda pieciu posilkow dziennie. Albo chodze caly dzien glodna co sprzyja pojadaniu albo tyje jak mops. Sluchajcie organizmu kazdy jest inny! I nie trzymajcie sie kurczowo norm narzucanych. Jesli ktos nie wie to wg ostatnich teorii tzw piramida zywieniowa jest niestety niewlasciwo bo odkryto ze zawiera za wiele weglowodanow. Nie chodzi o kalorie chodzi o to ze weglowodany sa w ciele przerabiane na cukier i tluszcz i osoby ze sklonnoscia do tycia badz otyle potrzebuja ich duzo mniej. Bo akurat u nich one sie odkladaja.
6. Z tym piciem trzech litrow dziennie. Hmm nie dla mnie siedz wtedy doslownie co 15 minut w toalecie i odklada mi sie woda w organizmie. Dodam ze mam tylko 150 wzrostu. Pijecie wystarczajaco jesli wasz mocz jest przezroczysty jak woda. Wyjawszy ten poranny zawsze cimniejszy.
7. szklanka wody przed jedzeniem jest raczej niewskazana bo rozzedza soki trawienne i gorzej sie trawi.
8. Niektorym pomaga stosowanie cale zycie diety rozdzielnej
9.Wbrew pozorom wszelkie wysmiewanie i wytykanie oraz upomoinanie. W ogole przywiazywanie zbyt wielkiej wagi do jedzenia to wrog i powoduje odwrotne reakcje organizmu. Jak i samotnoisc i zostawiemie grubaska samemu sobie bo sam sobie winny
10.Zrozummy wreszcie ze otylosc to w najrzadszym chyba stopniu nieopanowane jedzenie dla przyjemnosci! Nie wytykaj otylemu slabej woli bo czesto on ma o wele wiecej samozaparcia niz ty. Nie wierzysz to sprobuj poodchudzac sie z nim czy tez na dlugi czas wyrzec sie twego nalogu, zmienic wlasne przyzwyczajenia bedac do tego "kopanym" psychicznie.
11.Przede wszystkim idzcie do lekarza i przebadjcie sie na ewentualne choroby i zaburzenia. Zadnych drastycznych diet - ich nie da sie stosowac cale zycie co konczy sie efektem jojo. I kolejna frustracja.
12. Odkryjcie na nowo inne przyjmnosci jak spacery, rozrywka, hobby czy nawet sex.
13. Badzcie juz lepiej grubi i szczsliwi(bo i tacy sa wsrod nas) niz chudzi i wredni badz nieszczesliwi.
To sa moje przykazania pozwalajace na trzymanie sie. A co wy radzicie?
No widzisz Dorota a jak ja jakis czas temu cos podobnego napisalam (w skroconej wersji) w watku protalu to zostalam okropnie "zlinczowana" przez odchudzajace sie...weszlam przez przypadek i poczytalam ta ich diete, jak cierpiac sie "wspomagaja" jak znosza zimno, marzna, ale sa szczesliwe, bo wtedy chudna...chwycone tego protalu jak tonacy brzytwy, ile wytrzymaja? i co dalej? maniakalne sledzenie diety, kupowanie ksiazek....ale ja "nie stosujaca diety" nie mam prawa...Ty tak, bo przeszlas swoje jak piszesz wyzej, nie wazne, ze pracuje z dietami na codzien, osobami chorymi...pierwsze co mi wytknieto na protalu to to, ze najprawdopododniej jestem chuda! Jakiekolwiek maniakalne chwycenie sie czegokolwiek nie prowadzi do niczego dobrego. Czy dotyczy to diety, zycia z choroba, czegokolwiek, pracy.
Bulimia i anoreksja niewiele maja wspolnego z jedzeniem...wydawaloby sie, ze maja...te osoby po prostu chca nie istniec, jest to takie powolne dazenie do samobojstwa...
A jakie Ty masz moralne prawo oceniać kogoś kto wybrał taki a nie inny sposób odżywiania się? One są razem, chcą schudnać, mają silną motywację. Żadno odchudzanie nie jest łatwe. Dieta to coś co skutkuje tylko wtedy, gdy jest stosowane.
Szczupłemu, z rewelacyjną przemianą materii bardzo trudno zrozumieć osobę przy kości. Dlaczego - bo cokolwiek nie zje, nie bedzie miało wpływu na sylwetkę. Osoba korpulentna musi liczyć każdy gram włożony w siebie. Musi rezygnować ze smakołyków. Musi chodzić głodna. A to odbija sie na całej psychice. Nie mówię o zjedzeniu całego tortu - ale nawet o kostce czekolady. Jest zakazana. A przerwanie diety - celem dania sobie chwili szczęścia oznacza jojo. I to dużo szybciej niż poprzednim razem.
Więc trzeba znaleźć sposób - aby nie myśleć o jedzeniu, aby dieta dawała sytość, pozwalała chudnąć a nie odczuwać braki zakazanych produktów. A jak się ma kłopoty z przemiana materii, to odczuwane zimno jest zdecydowanie mniejszym dyskomfortem niż odczuwany głód.
nie jestem na protalu, nawet nigdy nie będę. Owszem miałam ochotę wypróbować z czystej ciekawości, aby zobaczyć czy działa. Nic z tego - nie umiem pożegnać się z owocami i warzywami. Co więcej - normalnie są dni, że potrafię się obejść bez kolorowych dodatków - ale jest to nieświadome działanie, wtedy tak nie boli jak rezygnacja.
Odnośnie anoreksji - to już wypisujesz głupoty. Miałam anoreksję, miałam bulimię (bo to w zasadzie często jest konsekwencją tej pierwszej). A nigdy nie miałam ochoty się zabić. Nigdy nei dążyłam do samounicestwienia. Ja przestałąm jeść - stres związany z maturą, egzaminami na studia (dwa tygodnie przed maturą złamałam prawą rękę, nei było wiadome czy będę mogła zdawać maturę, czy pójdę na studia - wtedy to były problemy wagi życiowej), wyjazd z domu, nieregularne jedzenie.
Wylądowałam w szpitalu wstrząsnęło to mną aż tak mocno, że zaczęłam się bać. Panicznie się bałam, że mogę być głodna, a jeżeli będę głodna mogę wrócić do szpitala, mogę znowu mdleć. Nie mogę do tego dopuścić, muszę jeść. Jadłam i wymiotowałam.
Wszystko normowało się przez pół roku.
A do dzisiaj efektem tego jest to, że bez śniadania nie wyjdę z domu, jeżeli odczuwam głód i nie zjem - zaczyna boleć mnie głowa, burczeć w brzuchu i potem mogę zjeść tonę a i tak uczucia głodu nie pokonam. To wcale nie musi być odczucie realne, to może być tylko sygnał z mojej psychiki.
Anno bo mozna wejsc drzwiami pukajac a mozna tez je wywarzajac. Powyzej opisalam moje doswiadczenie z dietami ale nie polece na protal by krytykowac te osoby ktore postanowily sprobowac. Maja efekty - ja nie wiem na jak dlugo tu jestem sceptykiem, ale zyczylabym im by te efekty byly trwale. Jedyne co mnie w tej diecie nie zachwyca to brak owocoow i ograniczenie warzyw. Ja bym jej po prostu zapewne nie wytrzymala. Ale nikt sie nie glodzi i z tego co dziewczyny pisza czuja sie dobrze a(kilka o tym pisalo) badania i wyniki sa ok. Mnie nie przeszkadza ze dziewczyny podtrzymuja sie na duchu, ze sobie pomagaja , paola42 wymysla coraz nowe przepisy by jakos umilic i urozmaicic innym wspolna diete. A ze marzna - to normalne przy dicie jako dietetych na pewno o tym wiesz. Chwytaja sie jak tonacy brzytwý? Tutaj widac ze widocznie Ty sama (na szczescie) nigdy nie bylas otyla. Z jednej strony opisywalas przyklady o kims kto sie nie odchudza, nie slucha Twoich rad, Ktos przez kogo Ty tak cierpialas a on "wredny" nic nie robil. Jesli wolno mi sie wtracic nie uwazam by Twoj Brat cierpial mniej, nie uwazam tez ze to on jest winny temu, ze wam dokuczano. Przewrotnie mozna powiedziec ze gdybys przytyla tez przestano by wam dokuczac? Wydaje mi sie, ze nie zwrocilas uwagi na to ze cierpieliscie oboje poprzez glupie i wredne przycinki otoczenia. Bo im pasowalao bo Ty bylas im za chuda a Twoj Brat za gruby. Doprawdy wspolczuje wam obojgu.
Z drugiej strony nie podoba Ci sie jak ktos cos robi ale nie po Twojemu. Moze masz racje i patent na zdrowie i szczuplosc , moze jako dietetyk po prostu lepiej wiesz. To czas okarze. Ja spotkalam w swoim zyciu dietetykow robiacych innym wode z mozgu, przykladajacych jeden model do kazdego czlowieka. Poznalam i swietnych´, zyciowych ktorzy wielu luduziom pomogli. Wierze ze jko fachowiec wiesz co mowisz. Co do reakcji "Protalowek" Pomysl czy na protalu nie wypowiadalas sie w taki sposob w jaki wypowiadaja sie niektorzy ludzie (czesto niestety szczupli bo daje im to poczucie wyzszosci "ja potrafie a ty nie") o osobach otylych i probach tychrze walki z otyloscia.
Piszesz ze anorkss´ja i bulimia nie maja wiele wspolnego z jedzeniem. Masz na mysli w przeciwienstwie do otylosci? Jesli tak to nie zgodze sie z Toba wszystkie choroby laknienia maja silny zwiazek z psychika rowniez otylosc. To jakim typem kto bedzie zakezy od predyspozycji organizmu i wielu innych czynnikow.
Do samobojstwa dazy anorektyk w bardzo zaawansowanj fazie. rzadko kiedy poczatkowo, chyba ze anoreksja wiaze sie konkretnie na przyklad z molestowaniem seksualnym w dziecinstwie, badz nieakceptacja wlasnej kobiecosci z innych powodow. Tak jak anorektyk moze chcies zniknac, tak i osoba otyla moze chciec zniknac, schowac sie za pancerzem swego ciala. Co rownierz nie zawsze musi akurat tak byc.
Przepraszam ze odpowiadam tak hurtem na Twe podsty pod moin adresem ale jesli juz :-) Pisalas o kolezance ktorej otylosc utrudnila zycie. Kazdy odstep od przyjetej normy utrudnia zycie w spoleczenstwie. Wspolczuje kolezance ale... przyznam szefowej racje moze niekoniecznie moralnie(nie znam dokladnie sytuacji) ale w tym konkretnym przypadku zawodowym. W takim zawodzie niestety bardzo wazny jest wyglad i szefowa majac firme odpowiada za nia i niestety przewaznie nie moze sobie pozwolic na straty. Ma prawo przyjac kogos innego kto lepoiej reprezentuje motto akurat takiej firmy. Zapewne kolezanka wiedziala o tym niebezpieczenstwie. Tak jak ja nigdy nie bede modelka, tak jak osoba tega nie bedzie skoczkiem narciarskim, nie moze pracowac tam gdzie sie po prostu nie miesci a chudzinka nie ma szans zostac mistrzem sumo. Od kelnerki wymaga sie czystosci i sprawnosci fyzycznej (nie zostanie kelnerka osoba ze wzgledu chocby choroby uniemozliwiajace jej roznosic sprawnie i szybko zamowienia nie oblewajac klienta) chicby byla super mila i usluzna. Fryzjer ni pozwoli sobie na przyjecie zaniedbanej fryzjerki o niedbalej fryzurze. Modelem dla puszystych nie zostani Pani noszaca rozmiar 32 i odwrotnie. Przyklady mozna mnozyc.
Nie mozna natomiast splycac z tego powodu wszystkiego do rangi wygladu.
Powyzsza odpowiedz zanmieszczam jeszcze raz poprawiona i uzupelniona. Nie zmiescilam sie w czasie prosze moderatorow o usuniecie niepotrzebnej. Dziekuje!
Anno bo mozna wejsc drzwiami pukajac a mozna tez je wywarzajac. Powyzej opisalam moje doswiadczenie z dietami ale nie polece na protal by krytykowac te osoby ktore postanowily sprobowac. Maja efekty - ja nie wiem na jak dlugo tu jestem sceptykiem, ale zyczylabym im by te efekty byly trwale. Jedyne co mnie w tej diecie nie zachwyca to brak owocoow i ograniczenie warzyw. Ja bym jej po prostu zapewne nie wytrzymala. Ale nikt sie nie glodzi i z tego co dziewczyny pisza czuja sie dobrze a (kilka o tym pisalo) badania i wyniki sa ok. Mnie nie przeszkadza, ze dziewczyny podtrzymuja sie na duchu, ze sobie pomagaja .
Paola42 wymysla coraz nowe przepisy by jakos umilic i urozmaicic innym wspolna diete. A ze marzna - to normalne przy diecie jako dietetyk czy tez osoba w tym sektorze pracujaca na pewno o tym wiesz. Chwytaja sie jak tonacy brzytwý? Tutaj widac ze widocznie Ty sama (na szczescie) nigdy nie bylas otyla. Z jednej strony opisywalas przyklady o kims kto sie nie odchudza, nie slucha Twoich rad, Ktos przez kogo Ty tak cierpialas a on "wredny" nic nie robil. Jesli wolno mi sie wtracic nie uwazam by Twoj Brat cierpial mniej, nie uwazam tez, ze to on jest winny temu, ze wam dokuczano. Przewrotnie mozna powiedziec, ze gdybys przytyla tez przestano by wam a przynajmniej Tobie dokuczac? Dlaczego wiec nie przytylas, mnie grubemu latwo przytyc wiec czemu nie Tobie? Widzis jak wrednie to brzmi, czujesz ile w poprzednim zdaniu wyzszosci i samozadowolenia, pojscia na latwizne i odceny? Nigdy nie osmielila bym sie tak mowic do osoby zbyt chudej chcacej a nie potrafiacej przytyc....Wydaje mi sie, ze nie zwrocilas uwagi na to ze cierpieliscie oboje poprzez glupie i wredne przycinki otoczenia. Bo im pasowalao choc ni mieli do tego prawa. Bo Ty bylas im za chuda a Twoj Brat za gruby. O jakie "smieszne" .... Doprawdy wspolczuje wam obojgu.
Z drugiej strony nie podoba Ci sie jak ktos cos robi ale nie po Twojemu. Moze masz racje i patent na zdrowie i szczuplosc , moze jako dietetyk czy ktos obeznany po prostu lepiej wiesz. To czas okarze. Ja spotkalam w swoim zyciu dietetykow robiacych innym wode z mozgu, przykladajacych jeden model do kazdego czlowieka. Poznalam i swietnych´, zyciowych ktorzy wielu luduziom pomogli. Wierze, ze jako fachowiec wiesz co mowisz. Co do reakcji "Protalowek" Pomysl czy na protalu nie wypowiadalas sie w taki sposob w jaki wypowiadaja sie niektorzy ludzie (czesto niestety szczupli bo daje im to poczucie wyzszosci "ja potrafie a ty nie") o osobach otylych i probach tychrze walki z otyloscia.
Piszesz ze anorksja i bulimia nie maja wiele wspolnego z jedzeniem. Masz na mysli w przeciwienstwie do otylosci? Jesli tak to nie zgodze sie z Toba wszystkie choroby laknienia maja silny zwiazek z psychika rowniez otylosc. To jakim typem kto bedzie zakezy od predyspozycji organizmu i wielu innych czynnikow.
Do samobojstwa dazy anorektyk w bardzo zaawansowanj fazie. rzadko kiedy poczatkowo, chyba ze anoreksja wiaze sie konkretnie na przyklad z molestowaniem seksualnym w dziecinstwie, badz nieakceptacja wlasnej kobiecosci/meskosci z innych powodow. Tak jak anorektyk moze chciec zniknac, tak i osoba otyla moze chciec zniknac, schowac sie za pancerzem swego ciala. Co rownierz nie znaczy ze tojedyny przyczyna i zawsze musi akurat tak byc.
Przepraszam, ze odpowiadam tak hurtem na Twe podty pod moin adresem ale jesli juz :-) ...Pisalas o kolezance ktorej otylosc utrudnila zycie. Kazdy odstep od przyjetej normy utrudnia zycie w spoleczenstwie. Wspolczuje kolezance ale... przyznam szefowej racje moze niekoniecznie moralnie(nie znam dokladnie sytuacji) ale w tym konkretnym przypadku zawodowym. W takim zawodzie niestety bardzo wazny jest wyglad i szefowa majac firme odpowiada za nia i niestety przewaznie nie moze sobie pozwolic na straty. Ma prawo przyjac kogos innego kto lepoiej reprezentuje motto akurat takiej firmy. Zapewne kolezanka wiedziala o tym niebezpieczenstwie. Tak jak ja nigdy nie bede modelka, tak jak osoba tega nie bedzie skoczkiem narciarskim, nie moze pracowac tam gdzie sie po prostu nie miesci a chudzinka nie ma szans zostac mistrzem sumo. Od kelnerki wymaga sie czystosci i sprawnosci fyzycznej (nie zostanie kelnerka osoba ze wzgledu chocby choroby) nimogaca roznosic sprawnie i szybko zamowienia nie oblewajac klienta, chocby byla super mila i usluzna. Fryzjer ni pozwoli sobie na przyjecie zaniedbanej fryzjerki o niedbalej fryzurze. Modelem dla puszystych nie zostani Pani noszaca rozmiar 32 i odwrotnie. Przyklady mozna mnozyc.
Nie mozna natomiast splycac z tego powodu wszystkiego do rangi wygladu. kazdy z nas ma cos czego zmienic nie moze, wielu z nas w sposob widoczny dla otoczenia odstaje od normy. Nie utrudniajmy im zycia jeszcze bardziej.
W dalszym ciągu twierdzę, że można jeść aby żyć a nie odwrotnie i o to mi cały czas chodzi.
Zgadzam się :)
Ale co proponujesz?
No i jak ma się ta myśl do tego, co napisałes w pierwszym poście?
Wiesz, mnie się zdaje, ze gdyby temat ując jako problem swiadomościowy- to trzeba by go rozbic na mniejsze elementy- "winne" składniki rozbić na osobne tematy i po kolei się z nimi "rozprawiać"
wydaje mie sie agik ze tym ktorych otylosc nie dotyczy latwiej uproscic temat i czuc sie samemu lepiej. <malo kto z nich jednak mysli ze aby nie zylo sie po to by jesc potrzebna jst zyczliwodc otoczenia, akceptacja wreszcie dostrzeganie czlowieka a nie tylko jego brzucha. Czesto partnerzy wrecz hoduja grubaskoe swym wiecznym malkontenctwem, wygadywaniem i rozliczanie. Tak jak i anorektykow czy bulimoikow. Prawie kazde zaburzenie laknienia ma komponent wlas tu majacy swoje zrodlo.
Nie zgadzam sie ani z Czosem, ani z Kojonkowski. Trudno mi zrozumieć taką postawę. Ale takie moje prawo.
Ja jestem z gatunku łatwotyjących. Całe dzieciństwo była kuleczką -ale nikt nigdy nie strofował mnie za zbyt obfite jedzenie, Dziecko ma apetyt - niech je - rośnie. Schudłam dopiero przed maturą - stres związany z egzaminami (matura i na studia), potem życie poza domem doprowadziły do anoreksji - przy czym nie odchudzałam się, ale przestałam jeść. Potrafiłam zjeść kromkę pumpernikla na cały dzień. Jak mi kazano jeść dostawałam histerii, ryczałam. Oczywiście o tym, że to była anoreksja wiem z perspektywy czasu, wtedy nie mówiono o tej chorobie. Udało mi się zejść z wagą do 53 kg. i moje szczęście, że organizm odmówił posłuszeństwa nim sie zagłodziłam - zaczęłam mdleć kilka razy dziennie. Wylądowałam w szpitalu, kroplówki. Wstrząsnęło to mną - wpadłam w drugą skrajność - bulimię. jadłam ze strachu, że mogę być głodna i wylądować ponownie w szpitalu. Jadłam i wymiotowałam sprawdzonym sposobem. A i tak udało mi się w 2 miesiące przytyć ponad 10 kg- więc ile musiałam w siebie pchać.
Dopiero po pół roku wszystko się unormowało.
Do urodzenia dzieci była szczupła, po pierwszej ciąży powiększyłam się - teraz jestem powiedzmy kształtna. Od tamtego czasu mieszczę się w te same rzeczy. Ale to jest pilnowanie się i walka, aby nie przytyć za dużo - żeby potem nie musieć gubić.
Dzieci mają moją budowę. Są z gatunku okrągłych. Syn bardzo przytył w wieku 8-9 lat. Ma straszne rozstępy na plecach z tego okresu. Przytył z niczego - bo jedzenie było wydzielane, wiecej nie wolno było jesć, nie wolno było podjadać. Słodycze limitowane. Otyłość z dzieciństwa to otyłość w dorosłym życiu, praktycznie nie do zrzucenia. po 3 latach zgubił nadwyżki - to znaczy nie schudł nawet grama, ale bardzo urósł. teraz jest z niego całkiem postawny, szczupły młody facet. Ma 13,5 roku - ponad 1,80 m wzrostu.
Czy gdybym nie pilnowała też by tak było. Kiedyś jak zobaczyłam ile potrafi w siebie wepchać w gościach zapytałam się go jak on to mieści i czy nei jest głodny. Powiedział mi - a co by to zmieniło, gdybym, powiedział, że jestem głodny. Pozwoliłabyś? Dobrze wiedział, że nie...
Córka też zawsze była duża, ale nigdy gruba. W pewnym momencie zaczęła z dnia na dzień tyć. Kiedy mi sie wydawało, że w tym wieku nei można się już więcej poszerzyć, ona robiła się szersza. Co dwa miesiące nowe ubrania. Nie ma zdrowych nawyków zywieniowych - ale też nie je gorzej niż chude rówieśnice. Na pewno mniej. Słodyczy nie je przez tydzień, chipsy nie więcej niż raz w tygodniu (ale zamiast słodyczy) A i tak tyła. Do styczni tego roku. Od stycznia brzuch jej zaczął spadać, rośnie w górę. W całkiem podobnym wieku co Marcin.
I mam nadzieję, że się wyciągnie
wlasnie chocby juz na tym przykladzie widac ze nic nie jest takie proste jak zasugerowano. Widzisz jak juz wyzej pisalam, moje dzieci moga jesc co i kiedy chca i nigdy nie byly grube kiedys nad corcia uzalaly sie kumoszki ze takie chucherko. Nigdy nie musialam ani zmuszac ani zabaniac jedzenia. Mialam szczescie ze tacy sa. W moim domu rodzinnym zmuszalo sie do zjedzenia do konca - bo nic sie nie wyrzuca i ja i moja siostra mialysmy klopoty z nadwaga w mlodosci chudlysmy ale nigdy nie bylysmy modelkami. Chocby w zwiazku z figura (waska talia, serdnie biodra ale spory biust)no iobie nie jestesmy wysokie ja niska, siostra sredniego wzrostu.
Zaowazylam i w mojej pracy i z obserwacji zycia pewna prawidlowosc: zaburzenia laknienia wystepuja rodzinnie i czesto w tych rodzinach kladzie sie przesadny nacisk na sposob zywienia. Nie wiem co jest przyczyna a co skutkiem ale idzie w parze. Na przyklad u znajomych: ona szczupla i niewysoka o typowej figurze H tali nie ma ale jest szczupla. Maz bardzo wysoki i z brzuchem na skutek wygiecia kregoslupa troszke "kaczy " chod co uwydatnia jeszcze brzuch ale okaz zdrowia poza tym. Syna znam od dziecinstwa zawsze byl z niego pulpecik. Mama chcac mu pomoc stosowla rozne diety (pod opieka dietetyka) efekt byl zaden. Co prawda w domu trzymal sie diety ale jak dorwal sie do marsow to wtrynial trzy na raz i dwa ptysie do tego. Kwadratura kola w domu strofowany w szkole "grubas" stess rekompensowal tajemnie slodyczami. W koncu zniechecona mama zaniechala diet, przestala kontrolowac, wyliczac, zmuszac. Najpierw przytyl a potem ...skonczyly sie tajemne wypady do cukierni i pchanie w siebie. Zaczal jest normalnie i...chudnac. Z wiekiem sam decydowal co je i ile. Dzis jest z zawodu kucharzem wiec niby jak w raju ale nie tyje. Uprawia sport, nigdy nie bedzie chudziellcem w typie mego syna ale choc troszke przy kosci wyglada pieknie cialo zwarte (choc nigdy nie mial takiego oklapnietego ciala jak nieraz sie ma majac nadwage) jak tato. Przystojny chlopak z niego i gdybys spojrzala okaz zdrowia.
Przypomniała mi sie jeszcze jedna historia. Mąż mojej koleżanki jest, juz można to powiedzieć, otyły. Ale nei odczuwa potrzeby tego zmieniać. Natomiast wielką potrzebę odchudzenia męża odczuwa żona. Zaczyna się akcja - odchudzanie. Likwidujemy chleb. Aby nie kłocić się z żoną - mąż się zgadza. I chleba nei je -tyle, że przy żonie.
Impreza - strofujące spojrzenia żony - niewielkie porcje na talerzu męża. Wystarczy, że żona odwróci się, zagada, kopiaste porcje znikają szybko w odchłaniach męża.
Mąż słodzi herbatę - już po drugiej łyżeczce słyszy p oco tyle cukru. Wsypuje 3.
Jeszcze ciekawiej wygladają spotkania z jedzeniem - gdy nie ma w pobliżu żony. Ilości jakie pochłania mąż są ogromne.
I pewnie tylko dlatego, że to ona chce, aby on schudł, on się przed tym broni.
Gdyby nie ciągłe strofowanie, przypominanie - nie jedz tyle - może wszystko wyglądało inaczej, bo ma świadomość, że powinien schudnąć (podwyższone ciśnienie). Co z tego, że ma świadomość -skoro na siłę wygłodzony on nawet nie zdaje sobie sprawy, że wiosłuje łyżką czy widelcem, robi to odruchowo. A po poście potrzeba mniej by więcej przytyć -wiedzą to wszyscy, którzy borykają się z efektem jojo
On po prostu odstresowuje sie w ten sposob. Zona zupelnie blednie wlasciwie ulatwia mu bycie grubym. Zupelnie falszywa metoda powodujaca u meza skuztek odwrotny.
Jeszcze chciałam napisać o moim tacie...
Mocnej kości i wiekszość dorosłego zycia to nadwaga...
Jakieś pół roku przed ślubem mojej siostry tata zaczał nam chudnąć... był bardzo zmęczony- przychodził z pracy- spał, wstawał na chwilę, znów spał, zasypiał nad kierownicą, zasypiał nad talerzem, zasypiał na stojąco...
Moja mama , żyje w przeswiadczeniu i tak nas wychowała, ze organizm sam wie, co dla niego dobre- chce jeść, to cżłowiek je, chce się spac- to powinno się spać... no, ale, że to chudnięcie taty było już mocno niepokojące, no i ta senność- to mama wypchnęla tatę do lekarza. Cukier- 600..., bliski juz spiączki...
Co się okazało? Tata się odchudzał na wesele córki!!!! Odchudzał się w myśl zasady, ze tyje się od jedzenia, więc się głodził!!!
Doprowadził się do cukrzycy- czego do dziś nie chce przyjąc do wiadomości.
Musielibyście słyszeć, jakie tyrady prowadził, ze "grubasy" to lenie! A on nie jest leniem i to udowodnił! Szkoda tylko, ze tak :(
Jak widzisz Czosie- róznie moze być...
Jesli nie zobaczysz człowieka w człowieku- każda najlepsza nawet intencja zaczyna brzydko wyglądać.
Jełsi będziesz rozrzucac razy i smagać jak batem- małe wystraszone, samotne dziecko, które swoją samotność o potrzebę miłości i bliskości zastępuje czekoladką, które to małe dziecko jest u niektórych "grubasów" w wieku dorosłym, jeszcze bardziej się zamknie w świecie czekolady z krainy czarów...
Wiesz, czemu to pisze?
To taki mały zabieg w oparciu o genetyczny mechanizm wywoławczy- dorosłe ssaki mają potrzebę opieki nad małych bezbronnym ssakiem swojego gatunku...
Chciałabym, zebys spojrzał na "grubasa" właśnie tak- jak na małe zagubione, płaczące ze strachu dziecko, żebrzące o miłość i uwagę, a nie jak na lenia, którego można upokorzyć, ponizyć, bo sam jest sobie winien...
Jeśli to dziecko zobaczysz- możemy nadal rozmawiać- ale z zastrzeżeniem, ze nie jest to ton "ambonowy", że nikt nie wywyzsza sie swoimi niewielkimi gabarytami... i że odpowiadamy na pytanie "jak", "dlaczego"
Pozdrawiam ciepło
U mnie w pracy była starsza pani - dosyć przy kości - choć chyba otyłą bym ja nie nazwała. Lubiła sobie podjeść, lubiła słodkości. I wyznawała zasadę, że jak sie utrzymuje w wadze lub przyrosty masy są niewielkie, ale ma się świadomość od czego - wszystko jest w porządku. Jeżeli nagle zaczyna chudnąć - to znaczy, że choroba zawitała w progi. Zdrowy człowie nie chudnie sam z siebie. I bardzo sie bała, tego, że zaczęłaby chudnąć.
Witaj Czos!
Myślę, że piszesz z doświadczenia, wspominaleś o swoich zonach, ktore jakoby były otyłe z nichlujstwa i na żonach się podobno nie skończyło.
Hmmmm...a nie pomyślałeś, ze może problem tkwi w Tobie? W twoim zachowaniu, postępowaniu wobec tych kobiet? Ja tam nie wiem jak i co... ale mężczyźni zazwyczaj robią tak: bieże sobie taki kobitkę, bo zadbana, bo fajnie wygląda. Wszystko pięknie. A potem zaczyna się życie we dwoje. Czy on dba, żeby się nie kłócić? Żeby szybko rozwiązywać konflikty i nie ciągnąć ich w czasie? Czy pomaga, żeby sobie rąk nie zdzierała? Czy chętnie kupuje jej kosmetyki, żeby o siebie w dalszym ciągu dbała? Czy stara sie żeby miała czas iść do fryzjera, do kosmetyczki? Czy wstaje w mnocy do dziecka, zeby ona sie wyspała? Czy stara się, żeby ona się nie martwiła pół nocy, gdzie to się kochany mężulo podziewa? Zazwyczaj odpowiedź brzmi nie, nie ma co się oszukiwać.
Mężczyźni, nie dbacie o swoje babeczki, a one gubią smutki w słodyczach (bywa, że w alkoholu!).
Żeby partnerka była zadbana i nie zażerała smutków czekoladą czy kremówka, to trzeba jej zapewnić odpowiednia atmosferę w związku...i odpowiednie warunki, żeby mogła o siebie zadbać również zewnętrznie (a po co ci tyle kosmetykó, one i tak nie działają...!) - to takie moje zdanie.
Wiem to z autopsji: moj mężuś sie wkurzy, nie odzywa się cały dzień, a ja w tym czasie pochłaniam tabliczkę czekolady. Potem się godzimy...a jak to wygląda, jeśli kobieta żyje w atmosferze ciągłych kłótni, ciąglych oskarżeń, na głowie dziecko, utrzymanie domu, praca....wiele pan ukojenie znajduje w słodyczach...a potem słyszą jeszcze od męża, że są niechlujne...zażerają to znów podwójną ilością słodyczy i tak w kółeczko.
Mówisz o uświadamianiu, ze trzeba sobie otyłość uświadomić. Hmmm, myśle, że ci ludzie widzą swoją otyłość, brzydzą sie nią, nie akceptują siebie...przecież są otyli ale mają oczy i rozum! Więc kwestia nie leży w uświadamianiu. Uświadamianie w Twoim tonie może spowodować co anjwyżej kolejny atak obżarstwa...nic poza tym.
Moim zdaniem osoby otyłe, to ludzie wrażliwi, którzy nie radza sobie z czymś, z jakąś sytaucję, ze sobą. Więc walenie obuchem w głowę tylko pogarsza ich sytację.
To tylko czubek góry lodowej, tych przyczyn otyłości jest znacznie więcej, ale to jedna, bardzo istotna.
A następnym razem jak coś takiego napiszesz, to się dwa razy zastanów, bo możesz kogoś wrażliwego bardzo zranić. Przykro mi, że tak oceniasz ludzi - widzac osobę otyłą zaraz zakladasz - niechluj. Nawet sie nie zastanowisz, że mogą być inne przyczyny tego stanu. Skąd wiesz, że to z niechlujstwa ktoś jest otyły? Zdolności paranormalne?
Ty po prostu jesteś szczupły i lubisz się tym chwalić, a przy tym widze, że czerpiesz dziwną satysfakcję z etykietowania ludzi puszystych. Ludzi, któży niejednokrotnie sa wrażliwi, mają bogate wnętrze i więcej do zaoferowania, niż wyrachowany i pewny siebie szkielet.
Może nadszedł czas aby odpowiedziała osoba otyła. Tak jestem otyła. Więc znaczy to, że jestem człowiekiem drugiej kategorii? Przez tyle lat mojej otyłości zdążyłam się przyzwyczaić do różnego rodzaju docinków.Reagują w ten sposób osoby, które mnie nie znają. Osoby , które mnie znają nie widzą mojej otyłości. Mam 50 lat i jeszcze nie chrowałam. Pracuję 35 lat , więc chyba na ewentualne przyszłe chorowanie chyba sobie uskładałam. A zresztą CZOS otyli żyją krótko, więc nie martw się że przeze mnie zubożejesz. Wiecie czego nam brakuje - tolerancji. Cóż na miły Bóg przeszkadza Tobie, że ja wyglądam tak jak wyglądam ( ponoć nieźle) A wiesz mi nie zjadam więcej od normalnego zdrowego i pracującego człowieka. To w czym rzecz? Jestes estetą i patrzec się nie możesz na otyłych - nie patrz się. Proste. A takiego poczucia humoru jakie maja osoby puszyste nie ma nikt.