Mam pytanie - jakiej margaryny używacie do smażenia i pieczenia? Nie chodzi mi o olej i masło - te chciałabym, aby były wyłączone z dyskutowania.
Ja od lat używam palmy. Kiedyś była z murzynkiem, potem się z nią pogniewałam, bo zmniejszyli gramaturę (teraz co prawda chyba wrócili do standardowej 250 -ale i tak się na nich gniewam - heheh). Od ponad roku używam palmy z masłem. Ostatnio za dużo rozpuściłam do leniwych. Jakie moje zdziwienie było, gdy na drugi dzień w garnku masa nie byłą stała, tyllko miaął konsystencję naleśnikową, z płynem pływającym na dnie. Wydaje mi się, że wcześniej tego nie było - no i wiadomo dlaczego tak mocno strzela przy roztapianiu. Na kasię nie przejdę - nie lubię jej zapachu w kostce.
Teraz dla odmiany kupiłam sobie margarynę z Lidla - może ona zda egzamin...
Od 17 lat niezmiennie jestem wierna "Bielskiej":)) Poradziła mi ją kucharka, która piekła ciasta na moje wesele. Jak nie mam masła używam ją nawet do mas. Nie ma intensywnego smaku ani zapachu typowego dla margaryn i jest biała, co ma dla mnie znaczenie jeśli robię z niej masy. Nie lubię żółtych mas, chyba że przepis tego wymaga to daję barwnik lub żółtka.
Ja od dłuższego czasu używam margaryny mlecznej z kruszwicy i nie narzekam. Przypadła mi do gustu, a do tego nie jest droga 1,25 zł. Kiedyś używałam bielskiej albo kasi, ale teraz kasia jest dość droga 2,70 zł. kostka to już przesada!
Moja teściowa zawsze kupowała Kasie, bo niby taka markowa to lepsza(a teraz najdrozsza, cena prawie jak za maslo). Ja sie z tym nie zgadzam i odkad to ja robie zakupy to kupuje zazwyczaj margaryne mleczna albo palme. Gdy moj maz robi zakupy to kupuje Maryne.
Ja marynę kupiłam raz - zaraz jak ją wprowadzili na rynek. Najprawdopodobniej nie był przeznaczona do tego, do czego ją wykorzystałm, bo wyszła mi ciapałyga bez kształtu (nie pamiętam jednak co to było). I omijam łukiem...
Ja rowniez jak Dorota uzywam sanelli ,jesli juz wogole musze,czyli wlasnie do pieczenia ciast.Miesko w garnkach AMC przewaznie pieke ,dusze itd bez tluszczu.
Moja mama do pieczenia uzywa Palmy natomiast na codzien takiej zwyklej Mlecznej tarnowskiego Mlektaru, ja natomiast ze wzgledu na to ze amerykanskie margaryny sa inne i nie zawsze na nich wychodza ciasta to mam sprawdzone jedno maslo na ktorym udaje sie wszystko.
Pryska tylko ten tłuszcz , który ma duzo wody w sobie . Do smazenia tylko margaryna zwykła lub mleczna KZT Kruszwica . Do kremów Kasia z masłem smietankowym . Osobiscie nie przypadły mi do gustu wyroby tłuszczowe z Warszawy .
Gosiekb,prosze Cie napisz jakie maslo uzywasz,chetnie je wyprobuje..ja uzywam "unsalted margarine" firmy Fleischmanns.I jak narazie tylko ta mi sie w usa sprawdzila.
Ja zawsze używałam mlecznej :) Ale od jakiegoś roku używam margaryny z biedronki i musze "powiedzieć" że jak na razie nie zawiodłam się jeszcze : nie waży się nie pryska przy smażeniu póki co jest ok . A słynna Kasia jest do ...bani za każdym razem dgy ucierałam z cukrem ważyła się szok .
a to nie ja kupuje tę po 250 gram nazywa sie TORTOWA do tej dużej jakoś nie mam przekonania chociaż moja coicia , która piecze na zamówienie , niema do niej zastrzeżeń :)
Do ciast używam Kasię, bo nie zwiodłam się nigdy, a do czekolady tylko palmę, najgorszą, najtańszą - tylko z taką mi wychodzi:) Smażę na oliwie, tylko jajka i karpia na maśle.
a u nas- bielska! Jest świetna tak do ciast, jak i do ucierania kremów. Nie pachnie margaryną, jest tłusta i ładnie się ubija- nabiera puszystości jako baza kremów
"Palma" z murzynkiem-oryginalna z Bielska-Białej ( Bielmar).. Czasem "Bielska".W ogóle to chyba tylko "Palma" z Bielska nie zawiera konserwantów, z inne są tańsze, ale mają konserwanty, np. Kruszwicka o ile pamiętam. i chyba właśnie tamta jest mniejsza-225 g, bo ta moja ulubiona i kupowana od lat- zawsze ma 250 g.A do pieczenia najlepsza bo- ma dużą zawartośc tłuszczu- ponad 80%, a np. Mleczna 70%.A to ma znaczenie.
racja! im więcej tłuszczu tym ciasta bardziej udane. Dlatego np ta margaryna 0,5-kilowa z biedronki nadaje się do mas, a do pieczenia już nie za bardzo. Ma mało tłuszczu. No i...nie wierzcie, kiedy pisze na opakowaniu margaryna zawiera 3/4 tłuszczu. Guzik prawda! Bo już w na odwrocie w tabeli pisze, że na 100g jest 60g tłuszczu.
A ja używam takiej jaka mi się pod rękę podwinie w sklepie.Lubie nowości nie lubię trwać cały czas przy jednym produkcie oj przepraszam skłamałabym od 16 lat używam mydła Dove.
Ja nie moge ..gdzie nie zajrze na Wz tam ..Tineczka ..juz sie nawet boje wlasna lodowke otwierac zeby mi Tineczka nie wyskoczyla z pouczeniem ze nie powinno sie jesc tego czy tamtego.A margaryne tez uzywam tylko do pieczenia .Pozdrawiam .
As nie masz racji, margaryna nie nadaje sie do smazenia, gdyz srednia temp. smazenia to 180°C a margaryna osiaga max 160°C. Powyzej tej temperatury dochodzi do tzw. puktu dymienia, podczas ktorego, powstaja substancje szkodliwe, toksyczne, jak gliceryna, przy smazeniu tworzy sie "piana" oznaka toksycznej trasformacji. Poza tym sam proces produkcji margaryny jest niezbyt zdrowy, gdyz margaryna powstaje z mieszanki olejow roslinnych wydobywanych przy pomocy rozpuszczalnikow organicznych, poddawana pozniej innym procesom chemicznym (hydroliza) zeby nadac im odpowiednia konsystencje i smak. Uzywana duzo do ciast i kremow wlasnie dla jej konsystencji, ale lepiej nie uzywac do smazenia i pieczenia w wysokich temperaturach. O smazeniu na masle nie wspominam, jego punkt dymu jest jescze nizszy. Jest zdrowe na surowo.
Nie wiem jaka obrobke termiczna masz na mysli, kazde mleko ktore przybywa do mleczarni jest obrabiane termicznie, ale sa to 70°C ok. prze 3-4 min. inaczej dawno wybuchlaby epidemia, nastepnie jest pasteryzacja i sterylizacja troche wyzsze
GHI - swiety tluszcz hindusow, czyli sklarowane maslo, nie podnosi cholesterolu , ma dobry wpływ na trawienie i ciało ( np, wzrok i skóre ) i ma pozytywny wpływ na nasz umysł, odtruwa organizm, itd.
Ale jest to masło poddane dugotrwałej obróbce termicznej. czyli według anny 702 powinno być rakotwórcze . Musi sie zagotować, aby powstały szumowiny, które się zbiera, znowu gotuje i tak aż do skutku - aż uzyskamy klarowny produkt. Tudzież gotować przez 10 minut i po ostygnieciu zebrać szumowiny. Powtarzać aż do uzyskania klarowności. Temperatura gotowania masła jest wyższa niż wody czy mleka. Z całą pewnością nie jest to pasteryzacja.
Mnie chodziło tylko o to, że nim wyda się opinię o całkowitej szkodliwości danego produkty należałoby przeanalizować wszystkie za i przeciw.
W któryms programie pan Makłowicz opowiadał, ze chyba w Austri ( może gdzie indziej też) można kupić "buterszmalc" ( nie wiem, czy tak się pisze)- sklarowane masło, na którym się smaży. A poza tym w wielu kuchniach świata smaży się na masle, albo sklarowanym maśle...
weszlam, przeczytalam, ale jest to dosc ogolnikowe. Nie wiadomo skad pochodzi tluszcz, od jakich zwierzat, jaki ma sklad chemiczny to mleko...dzieki agik
Smakosiu, ja sie raz pokusilam zeby sama zrobic, ale nie wyszlo mi cos. U nas jest, ale tylko w sklepach z hinduska zywnoscia, moze w Polsce tez? w takim specjalistycznym sklepie?
Faktycznie, powinnam sprawdzić w sklepie ze zdrową żywnością. Na szczęście mam możliwość przywiezienia z Niemiec i jak sądzę bęzie taniej. Łatwo daje się zauważyć, że w tych naszych "zdrowych" sklepach ceny są absolutnie "chore" ;-)
Nie przejmuj sie u mnie jest to samo, ( ceny z kosmosu) i po tych wszystkich aferach z ekologiczna zywnoscia to juz nawet nie wiesz gdzie i co kupowac. Pozostaja Amisze, chce wierzyc, ze jeszcze zostalo im na tyle przyzwoitosci ze faktycznie to jedzonko jest w miare "zdrowe" Pozdrawiam.
Wlasnie, sa i podrobki ale najlepszy jest ten Reiner Butterschmalz albo Buttaris. Trzeba uwazac by nie kupic margaryny z dodatkiem klarowanego masla - to nie ten smak. Poznac po cenie bo klarowane maslo do tanich nie nalezy ale jest wydajne. Czysty Butterschmalz czyli klarowane maslo nie zawiera zadnych sztucznych dodatkow i w ogole dodatkow. To czysty tluszcz maslany pozbawiony poprzez ogrzewanie i filtrowanie, wody i bialka zawartego w masle.
Maslo podgrzewa sie i trzyma na malym ogniu (lekko! Gotujac) w stanie rozpuszczonym okolo 30 minut. Piane (bialko) szumuje sie, rowniez odrzuca sie bialko opadle na dno. Podczas ogrzewanie odparowuje woda. Czysty tluszcz zlewa sie ostroznie - mozna przefiltrowac. Z kilograma masla wychodzi okolo 70dkg maslla klarowanego. To taka informacja jakby ktos chcial sam sprobowac. Takie maslo jest bardzo dlugo dobre do 9 miesicy w temperaturze pokojowej, dluzej w lodowce. Uwaga, zastyga dopiero po wystudzeniu! Mozna na nim smarzyc gdyz zaczyna sie palic dopiero po przekroczeniu 205°C. Mozna uzywac do paczkow, do ciast.
Moja teściowa zawsze smażyła na margarynie i smalcu. ma niewiele przed 80, przeżyła Syberię. I jedno co jej teraz doskwiera - to brak dolegliwości, na które cierpią ludzie w jej wieku...
Też znałam paru Sybiraków , którzy dożyli późnych lat bez dolegliwości zdrowotnych . Wydaje mi się , że tajemnica ich sukcesu nie tkwi w smażeniu na margarynie , tylko w jadłospisie . Oczywiście to co ich spotkało było nieludzkie i potworne. Skupię się jednak tylko na ich menu : brukiew , rzodkiew , pokrzywa , kasza , ziemniaki . W małych ( zastraszająco małych ) ilościach . Nie namawiam tu naturalnie do diety " syberyjskiej " i do pernamentnej głodówki . Ale ciekawe to jest ... I inspirujące ...
A ja kiedyś dostałam atlas geograficzny- taki świat ujęty w liczby- powierzchnia kraju, ludność, przemysł... i m. in. - umieralność. Zastanowiło mnie wtedy, ze w krajach, gdzie wegetarianizm jest usankcjonowany religijnie długość zycia jest największa, a głowną przyczyną śmierci- starość.
Jestem bardzo ciekawa, czemu tak jest, że kwestie jedzenia mięsa ( albo niejedzenia, albo jedzenia kolorowych warzyw- głownie, a mięsa jkao dodatku) wzbudzają aż takie emocje. Czy to z tego powodu, zę "frakcja" warzywożerców posługuje się wręcz ogniem i mieczem, zeby wymóc swoje racje? Czy to dlatego, ze "frakcja" mięsozerców czuje się zaatakowana?
Mysle, ze to drugie.... Mam kuzyna w Polsce, pan inzynier informatyki, praca bardzo siedzaca, zywi sie glownie miesem, i zartujac porownuje sie do lwa! Widzisz: lew je tylko mieso i jaki jest silny!
Mój dziadek zmarł na czerwonkę - to efekt jadłospisu z Kazachstanu. moja babcia gotowała rewelacyjny "kipitok", na który schodzili sie nawet rodowici Rosjanie (o Kazachach nie opowiadała, może do pilnowania Polaków sprowadzili Rosjan, a może dla niej wszyscy którzy gawarili pa ruski - byli Rosjanami). Długie lata zastanawiało mnie co za super zupę gotował moja babcia - dopiero nauka rosyjskiego w szkole wyjaśniła. Mój tata nigdy nie zjadł czerwonych buraków (podobnie jak jego dwaj bracia).
I mój tata - najmłodszy, nie wiem czy urodzony tam, czy wygnali ich z maleństwem (babcia tu różnie opowiadała, a dokumenty podobno miał spreparowane) zmarł jako pierwszy z rodzeństwa. Do Polski wrócili jak miał 14 lat. Może ta dieta miała wyniszczający wpływ na dziecięcy organizm, moze wiele innych czynników? Trudno oceniać.
Dziecko które intensywnie rośnie nie będzie zdrowe po rzepie, pokrzywie czy lebiodzie. Ale to też nie reguła. (Czy u Was też nie ma pogrubionych wiadomości nieprzeczytanych? Bardzo ciężko mi szukać nieprzeczytanych wiadomości:((
Zalogowana jak inaczej mogłabym pisać?. Pogrubia mi sie jak napiszę odpowiedź i wracam do całego wątku, tzn. do "gałązek" z lewej , jak wyjdę całkiem do forum i wejde znów w ten sam wątek mam wszystkie zaznaczone jako przeczytane
Mozna by wysnuc taki wniosek: jedzmy malo, bedziemy zdrowsi... W przeciwienstwie do eskimosow, ktorzy zywia sie glownie tluszczem zwierzecym i zadko obchodza swoje 40 urodziny :(
A ja w swojej kuchni używam różne rodzaje tluszczów : smalec wieprzowy, olej z pestek winogron i ryżowy, masło świeże i klarowane, tłuszcz drobiowy, ale nie używam margaryny, tłuszczu wołowego i oliwy z oliwek /smak/. Pozdrawiam wszystkich !
do pieczenia uzywam wylacznie maslo.Ma ok 86% tluszczu io zawsze sie sprawdza.Do mas tez maslo aletakie, ktore nawet z lodowki jest troche miekkie.smaze glownie na oliwie i pod koniec smazenia dodaje czasem tez troche masla dla poprawienia smaku.Pewnie bede zaatakowana za TYLE masla w naszym jadlospisie ale coz...Duzo o tym czytalam i slyszalam i wiem, ze tluszczeroslinne sztucznie utwardzane sa bardzo niezdrowe.Wole wiec zostac przy moich nawykach:)
Ja do mas uzywam Maryny bądź Kasi,do smażenia oleju i smalcu(podkreślam,że tłusto nie jadamy:) ) Podpięłam się pod Ciebie,skopolendro,ponieważ nasunęła mi się taka myśl...im bardziej cywilizacja idzie naprzód i im bardziej ludzie starają się zdrowo odżywiać-tym częściej chorujemy.Kiedyś smażono tylko na smalcu i jedzono masło,a roślinne tłuszcze były raczej rzadko spotykane-i jacy zdrowi ludzie byli,jak długo żyli.Ci ''starej daty''to cholerterolu raczej nie mają,przynajmniej ci,co znam,i umierają ze starości,a nie na zawał czy wylew... No cóż,wszystko to reklama,i walka masła z margaryną:)
To, że tyle chorujemy to nie tylko wina zamiany masła na margarynę. To wina zanieczyszczonego środowiska. No i przede wszystkim słabego materiału genetycznego. Kiedyś noworodek - wcześniak nie miał innego wyjścia jak umrzeć. Przeżywały tylko jednostki silne i odporne. teraz przeżywają 6 -miesięczne. Tyle, że osłabia się materiał genetyczny.
Nie mówię, że ratowanie wczesniaków, chorych jest złe - tyle, że coś za coś.
Gdybym urodziła dużo za wczesnie - modliłabym się, zrobiłabym wszystko, aby moje dziecko przeżyło. I wtedy guzik by mnie obchodził jakis materiał genetyczny.
Tak,zgadzam się całkowicie.Zawsze pisze w wielkim skrocie,bo mi corcia nie daje pomyslec dobrze,a co dopiero napisać:) Chodzi mi o to,że wszystko,ale z umiarem.Ale to temat na inny wątek,który już zresztą został zamknięty:) Pozdrawiam:)))
ekkore, ale glownie to co jemy...po II wojnie swiatowej nastapil bum w uzywaniu chemii, gdzie tylko sie da..a poza tym nie bylo tyle wojen w tak krotkim czasie..bez przerwy gdzies jest wojna i uzywanie uranu, gazow, rakiety, Hiroszyma, Czarnobyl, Wojna na Balkanach, wypadki tankowcow...to wszystko jemy i wdychamy, coraz wiecej aut, fabryk....ja pewnie mam raka przez moja prace...wdychalam na codzien xylen i etylen, benzen przez 10 lat...margaryny staram sie wiec juz nie jesc...
Justine Droga Chyba zbyt dużego skrótu myslowego uzywasz. Kiedyś o wiele więcej się ruszano- stąd zjedzenie smalcu, a przed wszystkim węglowodanów- jakoś nie wpływało zbytnio na zdrowie i sylwetkę. Kiedyś było o wiele mniej zanieczyszczeń, które dziś mocno wpływają na odporność człowieka.
I to nieprawda, ze tłuszcze roślinne były raczej rzadko spotykane, bo oliwa z oliwek jest jednym z najstarszych tłuszczów. A babcia mi opowiadała, że PRZED* wojną głownie używali olejów ( rzepakowego i lnianego), a chleb jedli suchy- tzn niczym nie smarowany, od swieta - masłem, a zaraz po pieczeniu ( raz na 2 -3 tyg) jedzony ze smietaną. A mięso jadali raz na tydzień a nie na kazdy posiłek.
* Doświadczenie wojny i głodu z nią związanego jakoś tak skłoniło ludzi do jedzenia smalcu, słoniny ( "bo dłużej potrzyma" czyli uchroni prze głodem) Moja druga babcia miała zwyczaj "chomikowania" cukru- zawsze musiałą mieć co najmniej 10 kilo w zapasie, bo inaczej zaczynała panikowac.
tak,tak,napisalam skad te moje''skroty myslowe'':) I ja to wszystko wiem,ale to jest tak,jak się nie przeczyta,co sie napisało. Obiecuję poprawę,i pisanie na forum jak mała rano jeszcze spi,hehe. A swoją drogą,moja teściowa tak ma-cukier MUSI miec w zapasie:)
Tak wlasnie bardzo dobrze to ujelas. Nie mowiac juz o tym (ale to juz osobna bajka) ile osob umieralo z glodu i chorowalo z niedozywienia i braku witamin w pozywieniu.. Tego sobie dzis nawet wyobrazic nie umiemy wyobrazic tak jak gruzlicy po wypiciu niebadanego mleka krowiego..
Krotko mowiac - kazda przesada byla zawsze i bedzie szkodliwa: nedza (bo wyniszczala) i bogactwo doprowadzajaca do obztarstwa i dzisiejszych chorob cywilizacji u dawnej klasy panujacej i moznowladcow.
Naturalne produkty i wszystko z umiarem adekwatnie do potrzeb - to chyba zloty srodek...
wlasnie, agik..ja nie wiem skad sie bierze to przeswiadczenie, ze kiedys to tak tlusto sie jadlo...moi dziadkowie rowniez jedli tlusto, ale tak jak piszesz tylko od swieta...
Wiesz, ja nie mam pojecia.... Owszem, babcia używa smalcu, gotuje ( gotowała, bo teraz to jest całkeim juz... tam) rosół- ale od święta! Codzienne jedzenie - to: krupniki, zalewajki, pierogi z twarogiem, racuchy, ziemniaki z kwasnym mlekiem. placki... Chleb- to nie kanapki, tylko pajdy do zupy... A mieso, masło- od świeta
Mam pytanie - jakiej margaryny używacie do smażenia i pieczenia? Nie chodzi mi o olej i masło - te chciałabym, aby były wyłączone z dyskutowania.
Ja od lat używam palmy. Kiedyś była z murzynkiem, potem się z nią pogniewałam, bo zmniejszyli gramaturę (teraz co prawda chyba wrócili do standardowej 250 -ale i tak się na nich gniewam - heheh). Od ponad roku używam palmy z masłem.
Ostatnio za dużo rozpuściłam do leniwych. Jakie moje zdziwienie było, gdy na drugi dzień w garnku masa nie byłą stała, tyllko miaął konsystencję naleśnikową, z płynem pływającym na dnie. Wydaje mi się, że wcześniej tego nie było - no i wiadomo dlaczego tak mocno strzela przy roztapianiu.
Na kasię nie przejdę - nie lubię jej zapachu w kostce.
Teraz dla odmiany kupiłam sobie margarynę z Lidla - może ona zda egzamin...
Od 17 lat niezmiennie jestem wierna "Bielskiej":)) Poradziła mi ją kucharka, która piekła ciasta na moje wesele. Jak nie mam masła używam ją nawet do mas. Nie ma intensywnego smaku ani zapachu typowego dla margaryn i jest biała, co ma dla mnie znaczenie jeśli robię z niej masy. Nie lubię żółtych mas, chyba że przepis tego wymaga to daję barwnik lub żółtka.
Irenko nigdy takiej nie widzialam w sklepie ( a moze dlatego,ze nie szukałam ) . Mówisz,ze dobra?
Tak wygląda "Bielska" i jak dla mnie jest najlepsza.
Dziękuje ślicznie
Dziekuję:)) Nawet nie miałam w domu żeby obfotografować:))
Dziekuję:)) Nawet nie miałam w domu żeby obfotografować:))
Dorotko, dla mnie najlepsza. Powiem Ci że bardzo mało masła używam odkąd stosuję Bielską. W masach nie czuć smaku margaryny.
skoro Ty ją polecasz to na pewno sprobuje
Ja też używam tylko "bielskiej"-jeszcze mnie nie zawiodła!!
Ja używam tylko ,,Kaśki,, ale musze kiedys kupic palme i sprobowac. Moja kuzynka tez mowi,ze jest bardzo dobra i tansza od Kaski
ja używam od dawna dawna Palmę i jestem zadowolona, są z dodatkiem masła, z dodatkiem mleka i zwykła palma.
.........za palmę płace 0,99 zł do 1,20 zł to góra;
Ja od dłuższego czasu używam margaryny mlecznej z kruszwicy i nie narzekam. Przypadła mi do gustu, a do tego nie jest droga 1,25 zł. Kiedyś używałam bielskiej albo kasi, ale teraz kasia jest dość droga 2,70 zł. kostka to już przesada!
Ja dzis za kostke Kaśki dałam 1,99 zł
No to widzę sporą różnicę w cenie...
Moja teściowa zawsze kupowała Kasie, bo niby taka markowa to lepsza(a teraz najdrozsza, cena prawie jak za maslo). Ja sie z tym nie zgadzam i odkad to ja robie zakupy to kupuje zazwyczaj margaryne mleczna albo palme. Gdy moj maz robi zakupy to kupuje Maryne.
Ja marynę kupiłam raz - zaraz jak ją wprowadzili na rynek. Najprawdopodobniej nie był przeznaczona do tego, do czego ją wykorzystałm, bo wyszła mi ciapałyga bez kształtu (nie pamiętam jednak co to było). I omijam łukiem...
U nas uzywam sanelli taylko do pieczenia ciast
Ja rowniez jak Dorota uzywam sanelli ,jesli juz wogole musze,czyli wlasnie do pieczenia ciast.Miesko w garnkach AMC przewaznie pieke ,dusze itd bez tluszczu.
Moja mama do pieczenia uzywa Palmy natomiast na codzien takiej zwyklej Mlecznej tarnowskiego Mlektaru, ja natomiast ze wzgledu na to ze amerykanskie margaryny sa inne i nie zawsze na nich wychodza ciasta to mam sprawdzone jedno maslo na ktorym udaje sie wszystko.
Palma /z murzynkiem/ do pieczenia, do smażenia olej kujawski...ojej, miało nie być o oleju....
ja też do smażenia używam oleju - margaryna za szybko się przypala. No i pryska niemiłosiernie...
Pryska tylko ten tłuszcz , który ma duzo wody w sobie . Do smazenia tylko margaryna zwykła lub mleczna KZT Kruszwica . Do kremów Kasia z masłem smietankowym . Osobiscie nie przypadły mi do gustu wyroby tłuszczowe z Warszawy .
Gosiekb,prosze Cie napisz jakie maslo uzywasz,chetnie je wyprobuje..ja uzywam "unsalted margarine" firmy Fleischmanns.I jak narazie tylko ta mi sie w usa sprawdzila.
Do smazenia uzywam ostatnio margaryne z Lidla, mi pasuje.
W pieczeniu nie bede sie wypowiadac bo jestem dopiero poczatkujaca ;)
Ja używam margaryna zwykła lub zwyczajna. Kiedyś używałam Kasię, Marynę lub Udana. Nie widzę żadnej różnicy więć po co przepłacać.
U nas jeżeli się coś smaży,to tylko na oleju lub maśle roślinnym,do ciasta jest bardzo dobra Kasia i Palma innych nie używamy.
Przeważnie Maryna albo Kasia
Do ciast tylko i wyłącznie Kasia a do smażenia tylko i wyłącznie oliwa.
Do ciast kasia lub tortowa z biedronki do smażenia wyłącznie olej .Muszę wyprubować ta bielską.
Ja zawsze używałam mlecznej :) Ale od jakiegoś roku używam margaryny z biedronki i musze "powiedzieć" że jak na razie nie zawiodłam się jeszcze : nie waży się nie pryska przy smażeniu póki co jest ok . A słynna Kasia jest do ...bani za każdym razem dgy ucierałam z cukrem ważyła się szok .
Też czasem kupuje z biedronki. Jest dobra i ma 500g
a to nie ja kupuje tę po 250 gram nazywa sie TORTOWA do tej dużej jakoś nie mam przekonania chociaż moja coicia , która piecze na zamówienie , niema do niej zastrzeżeń :)
Do ciast używam Kasię, bo nie zwiodłam się nigdy, a do czekolady tylko palmę, najgorszą, najtańszą - tylko z taką mi wychodzi:)
Smażę na oliwie, tylko jajka i karpia na maśle.
a u nas- bielska! Jest świetna tak do ciast, jak i do ucierania kremów. Nie pachnie margaryną, jest tłusta i ładnie się ubija- nabiera puszystości jako baza kremów
"Palma" z murzynkiem-oryginalna z Bielska-Białej ( Bielmar).. Czasem "Bielska".W ogóle to chyba tylko "Palma" z Bielska nie zawiera konserwantów, z inne są tańsze, ale mają konserwanty, np. Kruszwicka o ile pamiętam. i chyba właśnie tamta jest mniejsza-225 g, bo ta moja ulubiona i kupowana od lat- zawsze ma 250 g.A do pieczenia najlepsza bo- ma dużą zawartośc tłuszczu- ponad 80%, a np. Mleczna 70%.A to ma znaczenie.
racja! im więcej tłuszczu tym ciasta bardziej udane. Dlatego np ta margaryna 0,5-kilowa z biedronki nadaje się do mas, a do pieczenia już nie za bardzo. Ma mało tłuszczu. No i...nie wierzcie, kiedy pisze na opakowaniu margaryna zawiera 3/4 tłuszczu. Guzik prawda! Bo już w na odwrocie w tabeli pisze, że na 100g jest 60g tłuszczu.
To inne margryny mają więcej tłuszczu? Zwykła też ma 60%.
Do ciast - palme z murzynkiem, do smażenia - olej z pestek winogron albo kujawski, do mas - masło roslinne.
A ja używam takiej jaka mi się pod rękę podwinie w sklepie.Lubie nowości nie lubię trwać cały czas przy jednym produkcie oj przepraszam skłamałabym od 16 lat używam mydła Dove.
Najczęściej klasyczna Palme, u nas jest po 1,60-1,80.
Na margarynie nie powinno w ogole sie smazyc! robi sie szkodliwa dla zdrowia, margaryne w malych ilosciach powinno sie spozywac wylacznie na surowo
Margaryna , hmmm, nie ma u mnie w domu czegos takiego:)
Ja nie moge ..gdzie nie zajrze na Wz tam ..Tineczka ..juz sie nawet boje wlasna lodowke otwierac zeby mi Tineczka nie wyskoczyla z pouczeniem ze nie powinno sie jesc tego czy tamtego.A margaryne tez uzywam tylko do pieczenia .Pozdrawiam .
Dawno sie tak nie usmialam.
LOL
hahahaha , dajcie juz dziewczyny na luz .
Margarynę można smażyć. Masła nie można smażyć bo jest rakotwórcze.
As nie masz racji, margaryna nie nadaje sie do smazenia, gdyz srednia temp. smazenia to 180°C a margaryna osiaga max 160°C. Powyzej tej temperatury dochodzi do tzw. puktu dymienia, podczas ktorego, powstaja substancje szkodliwe, toksyczne, jak gliceryna, przy smazeniu tworzy sie "piana" oznaka toksycznej trasformacji.
Poza tym sam proces produkcji margaryny jest niezbyt zdrowy, gdyz margaryna powstaje z mieszanki olejow roslinnych wydobywanych przy pomocy rozpuszczalnikow organicznych, poddawana pozniej innym procesom chemicznym (hydroliza) zeby nadac im odpowiednia konsystencje i smak. Uzywana duzo do ciast i kremow wlasnie dla jej konsystencji, ale lepiej nie uzywac do smazenia i pieczenia w wysokich temperaturach. O smazeniu na masle nie wspominam, jego punkt dymu jest jescze nizszy. Jest zdrowe na surowo.
a co z masłem klarowanym? Przecież to najzdrowsze masło - poddawane obróbce termicznej celem pozbycia sie zanieczyszczeń...
Nie wiem jaka obrobke termiczna masz na mysli, kazde mleko ktore przybywa do mleczarni jest obrabiane termicznie, ale sa to 70°C ok. prze 3-4 min. inaczej dawno wybuchlaby epidemia, nastepnie jest pasteryzacja i sterylizacja troche wyzsze
Ekko,
GHI - swiety tluszcz hindusow, czyli sklarowane maslo, nie podnosi cholesterolu , ma dobry wpływ na trawienie i ciało ( np, wzrok i skóre ) i ma pozytywny wpływ na nasz umysł, odtruwa organizm, itd.
Ale jest to masło poddane dugotrwałej obróbce termicznej. czyli według anny 702 powinno być rakotwórcze . Musi sie zagotować, aby powstały szumowiny, które się zbiera, znowu gotuje i tak aż do skutku - aż uzyskamy klarowny produkt. Tudzież gotować przez 10 minut i po ostygnieciu zebrać szumowiny. Powtarzać aż do uzyskania klarowności. Temperatura gotowania masła jest wyższa niż wody czy mleka. Z całą pewnością nie jest to pasteryzacja.
Mnie chodziło tylko o to, że nim wyda się opinię o całkowitej szkodliwości danego produkty należałoby przeanalizować wszystkie za i przeciw.
To nie Anna 702 napisała , że masło jest rakotwórcze .
Masz rację - przepraszam Annę.
Dokladnie tak, Ekko.
Nie znam tego masla, czy moglabys cos wiecej i konkretniej napisac?
http://pl.wikipedia.org/wiki/Ghi
Tu masz
W któryms programie pan Makłowicz opowiadał, ze chyba w Austri ( może gdzie indziej też) można kupić "buterszmalc" ( nie wiem, czy tak się pisze)- sklarowane masło, na którym się smaży.
A poza tym w wielu kuchniach świata smaży się na masle, albo sklarowanym maśle...
weszlam, przeczytalam, ale jest to dosc ogolnikowe. Nie wiadomo skad pochodzi tluszcz, od jakich zwierzat, jaki ma sklad chemiczny to mleko...dzieki agik
Ja jestem jak najbardziej za sklarowanym masłem. Niestety w Polsce nie trafiłam na nie, ale w Niemczech można kupić.
Smakosiu,
ja sie raz pokusilam zeby sama zrobic, ale nie wyszlo mi cos. U nas jest, ale tylko w sklepach z hinduska zywnoscia, moze w Polsce tez? w takim specjalistycznym sklepie?
Faktycznie, powinnam sprawdzić w sklepie ze zdrową żywnością. Na szczęście mam możliwość przywiezienia z Niemiec i jak sądzę bęzie taniej. Łatwo daje się zauważyć, że w tych naszych "zdrowych" sklepach ceny są absolutnie "chore" ;-)
Nie przejmuj sie u mnie jest to samo, ( ceny z kosmosu) i po tych wszystkich aferach z ekologiczna zywnoscia to juz nawet nie wiesz gdzie i co kupowac.
Pozostaja Amisze, chce wierzyc, ze jeszcze zostalo im na tyle przyzwoitosci ze faktycznie to jedzonko jest w miare "zdrowe"
Pozdrawiam.
Wlasnie, sa i podrobki ale najlepszy jest ten Reiner Butterschmalz albo Buttaris. Trzeba uwazac by nie kupic margaryny z dodatkiem klarowanego masla - to nie ten smak. Poznac po cenie bo klarowane maslo do tanich nie nalezy ale jest wydajne. Czysty Butterschmalz czyli klarowane maslo nie zawiera zadnych sztucznych dodatkow i w ogole dodatkow. To czysty tluszcz maslany pozbawiony poprzez ogrzewanie i filtrowanie, wody i bialka zawartego w masle.
Maslo podgrzewa sie i trzyma na malym ogniu (lekko! Gotujac) w stanie rozpuszczonym okolo 30 minut. Piane (bialko) szumuje sie, rowniez odrzuca sie bialko opadle na dno. Podczas ogrzewanie odparowuje woda. Czysty tluszcz zlewa sie ostroznie - mozna przefiltrowac. Z kilograma masla wychodzi okolo 70dkg maslla klarowanego. To taka informacja jakby ktos chcial sam sprobowac.
Takie maslo jest bardzo dlugo dobre do 9 miesicy w temperaturze pokojowej, dluzej w lodowce. Uwaga, zastyga dopiero po wystudzeniu! Mozna na nim smarzyc gdyz zaczyna sie palic dopiero po przekroczeniu 205°C. Mozna uzywac do paczkow, do ciast.
we Wloszech nie slyszalam o takim produkcie...
Jesli chcesz to moze znajdziesz TU informacje na temat Ghi - ten mozesz znalesc w sklepach z naturalna badz egzotyczny zywnoscia.
dzieki, to tylko sklepy z zywnoscia egzotyczna..
Moja teściowa zawsze smażyła na margarynie i smalcu. ma niewiele przed 80, przeżyła Syberię. I jedno co jej teraz doskwiera - to brak dolegliwości, na które cierpią ludzie w jej wieku...
Też znałam paru Sybiraków , którzy dożyli późnych lat bez dolegliwości zdrowotnych . Wydaje mi się , że tajemnica ich sukcesu nie tkwi w smażeniu na margarynie , tylko w jadłospisie .
Oczywiście to co ich spotkało było nieludzkie i potworne.
Skupię się jednak tylko na ich menu : brukiew , rzodkiew , pokrzywa , kasza , ziemniaki . W małych ( zastraszająco małych ) ilościach .
Nie namawiam tu naturalnie do diety " syberyjskiej " i do pernamentnej głodówki .
Ale ciekawe to jest ... I inspirujące ...
A ja kiedyś dostałam atlas geograficzny- taki świat ujęty w liczby- powierzchnia kraju, ludność, przemysł... i m. in. - umieralność.
Zastanowiło mnie wtedy, ze w krajach, gdzie wegetarianizm jest usankcjonowany religijnie długość zycia jest największa, a głowną przyczyną śmierci- starość.
Jestem bardzo ciekawa, czemu tak jest, że kwestie jedzenia mięsa ( albo niejedzenia, albo jedzenia kolorowych warzyw- głownie, a mięsa jkao dodatku) wzbudzają aż takie emocje.
Czy to z tego powodu, zę "frakcja" warzywożerców posługuje się wręcz ogniem i mieczem, zeby wymóc swoje racje?
Czy to dlatego, ze "frakcja" mięsozerców czuje się zaatakowana?
I sorki za offa...
Mysle, ze to drugie....
Mam kuzyna w Polsce, pan inzynier informatyki, praca bardzo siedzaca, zywi sie glownie miesem, i zartujac porownuje sie do lwa! Widzisz: lew je tylko mieso i jaki jest silny!
Mój dziadek zmarł na czerwonkę - to efekt jadłospisu z Kazachstanu.
moja babcia gotowała rewelacyjny "kipitok", na który schodzili sie nawet rodowici Rosjanie (o Kazachach nie opowiadała, może do pilnowania Polaków sprowadzili Rosjan, a może dla niej wszyscy którzy gawarili pa ruski - byli Rosjanami). Długie lata zastanawiało mnie co za super zupę gotował moja babcia - dopiero nauka rosyjskiego w szkole wyjaśniła. Mój tata nigdy nie zjadł czerwonych buraków (podobnie jak jego dwaj bracia).
I mój tata - najmłodszy, nie wiem czy urodzony tam, czy wygnali ich z maleństwem (babcia tu różnie opowiadała, a dokumenty podobno miał spreparowane) zmarł jako pierwszy z rodzeństwa. Do Polski wrócili jak miał 14 lat. Może ta dieta miała wyniszczający wpływ na dziecięcy organizm, moze wiele innych czynników? Trudno oceniać.
Dziecko które intensywnie rośnie nie będzie zdrowe po rzepie, pokrzywie czy lebiodzie. Ale to też nie reguła.
(Czy u Was też nie ma pogrubionych wiadomości nieprzeczytanych? Bardzo ciężko mi szukać nieprzeczytanych wiadomości:((
Mam pogrubione nie przeczytane. Może jesteś wylogowana?
Zalogowana jak inaczej mogłabym pisać?. Pogrubia mi sie jak napiszę odpowiedź i wracam do całego wątku, tzn. do "gałązek" z lewej , jak wyjdę całkiem do forum i wejde znów w ten sam wątek mam wszystkie zaznaczone jako przeczytane
Mozna by wysnuc taki wniosek: jedzmy malo, bedziemy zdrowsi...
W przeciwienstwie do eskimosow, ktorzy zywia sie glownie tluszczem zwierzecym i zadko obchodza swoje 40 urodziny :(
A ja w swojej kuchni używam różne rodzaje tluszczów : smalec wieprzowy, olej z pestek winogron i ryżowy, masło świeże i klarowane, tłuszcz drobiowy, ale nie używam margaryny, tłuszczu wołowego i oliwy z oliwek /smak/. Pozdrawiam wszystkich !
smalec do ciast jest wysmienity z umiarem oczywiscie
Tak krótko żyją ? Przyznam się,że nigdy mnie Eskimosi nie interesowali, ale jak napisałaś o nich...
Ogladalam kiedys program o nich..sama byla w szoku
Do smażenia( np kotletów) używam "palmę z murzynkiem" + smalec , lub olej słonecznikowy ,do pieczenia palmę z murz., do mas masło
makusiu olej slonewcznikowy nie jest dobry do smazenia, zastap go rzepakowym lub arachidowym dostepnym wszedzie i dla kazdej kieszeni :)
Do smażenia i nie tylko polecam olej ryżowy ze względu na wysoką temperaturę dymienia i ograniczone wchłanianie tłuszczu przez potrawy.
Ekkore przepraszam - wyraźnie prosiłaś by nie pisać o oleju a ja co? Oj, przepraszam.
Jak zawsze temat biegnie w bok- ale zazwyczaj to wychodzi na dobre, bo wiele innych informacji wypływa...
do pieczenia uzywam wylacznie maslo.Ma ok 86% tluszczu io zawsze sie sprawdza.Do mas tez maslo aletakie, ktore nawet z lodowki jest troche miekkie.smaze glownie na oliwie i pod koniec smazenia dodaje czasem tez troche masla dla poprawienia smaku.Pewnie bede zaatakowana za TYLE masla w naszym jadlospisie ale coz...Duzo o tym czytalam i slyszalam i wiem, ze tluszczeroslinne sztucznie utwardzane sa bardzo niezdrowe.Wole wiec zostac przy moich nawykach:)
Ja do mas uzywam Maryny bądź Kasi,do smażenia oleju i smalcu(podkreślam,że tłusto nie jadamy:) )
Podpięłam się pod Ciebie,skopolendro,ponieważ nasunęła mi się taka myśl...im bardziej cywilizacja idzie naprzód i im bardziej ludzie starają się zdrowo odżywiać-tym częściej chorujemy.Kiedyś smażono tylko na smalcu i jedzono masło,a roślinne tłuszcze były raczej rzadko spotykane-i jacy zdrowi ludzie byli,jak długo żyli.Ci ''starej daty''to cholerterolu raczej nie mają,przynajmniej ci,co znam,i umierają ze starości,a nie na zawał czy wylew...
No cóż,wszystko to reklama,i walka masła z margaryną:)
To, że tyle chorujemy to nie tylko wina zamiany masła na margarynę. To wina zanieczyszczonego środowiska.
No i przede wszystkim słabego materiału genetycznego. Kiedyś noworodek - wcześniak nie miał innego wyjścia jak umrzeć. Przeżywały tylko jednostki silne i odporne. teraz przeżywają 6 -miesięczne. Tyle, że osłabia się materiał genetyczny.
Nie mówię, że ratowanie wczesniaków, chorych jest złe - tyle, że coś za coś.
Gdybym urodziła dużo za wczesnie - modliłabym się, zrobiłabym wszystko, aby moje dziecko przeżyło. I wtedy guzik by mnie obchodził jakis materiał genetyczny.
Tak,zgadzam się całkowicie.Zawsze pisze w wielkim skrocie,bo mi corcia nie daje pomyslec dobrze,a co dopiero napisać:)
Chodzi mi o to,że wszystko,ale z umiarem.Ale to temat na inny wątek,który już zresztą został zamknięty:)
Pozdrawiam:)))
ekkore, ale glownie to co jemy...po II wojnie swiatowej nastapil bum w uzywaniu chemii, gdzie tylko sie da..a poza tym nie bylo tyle wojen w tak krotkim czasie..bez przerwy gdzies jest wojna i uzywanie uranu, gazow, rakiety, Hiroszyma, Czarnobyl, Wojna na Balkanach, wypadki tankowcow...to wszystko jemy i wdychamy, coraz wiecej aut, fabryk....ja pewnie mam raka przez moja prace...wdychalam na codzien xylen i etylen, benzen przez 10 lat...margaryny staram sie wiec juz nie jesc...
czyli zanieczyszczenia...
Justine Droga
Chyba zbyt dużego skrótu myslowego uzywasz.
Kiedyś o wiele więcej się ruszano- stąd zjedzenie smalcu, a przed wszystkim węglowodanów- jakoś nie wpływało zbytnio na zdrowie i sylwetkę.
Kiedyś było o wiele mniej zanieczyszczeń, które dziś mocno wpływają na odporność człowieka.
I to nieprawda, ze tłuszcze roślinne były raczej rzadko spotykane, bo oliwa z oliwek jest jednym z najstarszych tłuszczów.
A babcia mi opowiadała, że PRZED* wojną głownie używali olejów ( rzepakowego i lnianego), a chleb jedli suchy- tzn niczym nie smarowany, od swieta - masłem, a zaraz po pieczeniu ( raz na 2 -3 tyg) jedzony ze smietaną.
A mięso jadali raz na tydzień a nie na kazdy posiłek.
* Doświadczenie wojny i głodu z nią związanego jakoś tak skłoniło ludzi do jedzenia smalcu, słoniny ( "bo dłużej potrzyma" czyli uchroni prze głodem)
Moja druga babcia miała zwyczaj "chomikowania" cukru- zawsze musiałą mieć co najmniej 10 kilo w zapasie, bo inaczej zaczynała panikowac.
tak,tak,napisalam skad te moje''skroty myslowe'':)
I ja to wszystko wiem,ale to jest tak,jak się nie przeczyta,co sie napisało.
Obiecuję poprawę,i pisanie na forum jak mała rano jeszcze spi,hehe.
A swoją drogą,moja teściowa tak ma-cukier MUSI miec w zapasie:)
Tak wlasnie bardzo dobrze to ujelas. Nie mowiac juz o tym (ale to juz osobna bajka) ile osob umieralo z glodu i chorowalo z niedozywienia i braku witamin w pozywieniu.. Tego sobie dzis nawet wyobrazic nie umiemy wyobrazic tak jak gruzlicy po wypiciu niebadanego mleka krowiego..
Krotko mowiac - kazda przesada byla zawsze i bedzie szkodliwa: nedza (bo wyniszczala) i bogactwo doprowadzajaca do obztarstwa i dzisiejszych chorob cywilizacji u dawnej klasy panujacej i moznowladcow.
Naturalne produkty i wszystko z umiarem adekwatnie do potrzeb - to chyba zloty srodek...
wlasnie, agik..ja nie wiem skad sie bierze to przeswiadczenie, ze kiedys to tak tlusto sie jadlo...moi dziadkowie rowniez jedli tlusto, ale tak jak piszesz tylko od swieta...
Wiesz, ja nie mam pojecia....
Owszem, babcia używa smalcu, gotuje ( gotowała, bo teraz to jest całkeim juz... tam) rosół- ale od święta!
Codzienne jedzenie - to: krupniki, zalewajki, pierogi z twarogiem, racuchy, ziemniaki z kwasnym mlekiem. placki...
Chleb- to nie kanapki, tylko pajdy do zupy...
A mieso, masło- od świeta