Forum

Rozmowy wolne i frywolne

Jakie wakacje z dwojka malych dzieci......

  • Autor: kokliko Data: 2009-03-24 03:05:41

    wydaja sie Wam najbardziej optymalne? To znaczy dla Was mieszczuchow, bez babci na wsi, bez domku za miastem.
    Ot i co: Was dwoje i dwoje dzieci, powiedzmy sobie, ze dzieci w wieku 6 i 3 lat? Jak to organizujecie i jak nie trafiacie po miesiacu
    do szpitala psychiatrycznego, wszyscy razem, albo kazdy z osobna.
    Ja przypominam sobie takie jedne wakacje w ktorych poszlam tzw rodzinnym sladem letniskowym, co mialo oznaczac, ze przemieszczam rodzine na dwa letnie miesiace nad morze w celu calkowitej zmiany powietrza. W ostatnim momencie doskoczylo trzecie kuzynowskie dziecko, ale juz dziewiecioletnie. Wobec tej chmary doskoczyla rowniez wakacyjna opiekunka do dzieci, no a i dom nalezalo wynajac z lekka wiekszy. Nikt nie przewidzial, ze wakacje nad oceanem moga sie okazac klimatycznie taka sama zgroza jak te nad Baltykiem.
    Na 60 dni letniskowych zazylismy moze siedem bez deszczu. Tak zwana "opiekunka", milutka studentka pedagogiki ,mniej wiecej co trzy dni szantazowala nas, ze w razie niepodwyzszenia zarobkow, a byl to rok 1989 i oprocz oplaconych biletow dojazdowych miala zagwarantowane aktualne 300 euro
     + wikt i opierunek, wolne niedziele i zadnej, ale to zadnej pracy fizycznej.
    Czasami ktos z przyjaciol, czy rodziny dojechal na weekend, wiec w najmniejszym skladzie bylo nas szescioro, a w najwiekszym dziesiecioro. Do nas nalezalo w zasadzie wszystko.
    I sprzatanie ogromnego domu i nakrywanie do stolu i gotowanie i zmywanie i znoszenie zlych min przypadkowej opiekunki. No i oczywiscie  zakupy i gotowanie. Na tydzien przed koncem wakacji wynajelam miejscowa pania (na caly etat) w sprawie zakupow, sniadania, obiadu, zamiatania piachu po kolacji i odciazania panny do dzieci.
    To byl najgorszy koszmar swiata.

  • Autor: ekkore Data: 2009-03-24 08:20:01

    Nigdy nei wyjeżdżałam na wakacje na dwa miesiace - bo i finanse nie te a i urlop całoroczny, potrzebny też na inne okazje nie obejmie dwóch miesięcy.
    Ale z dziećmi jeździmy od zawsze - i nie ma to znaczenia czy na urlop, czy do pracy. Z synem od nosidełek - dobrze znosił wszelkie podróże, lubił jeździć, nie byliśmy ograniczeni. Trochę przyhamowała nas córka - bo wsadzona do samochodu darła się w niebogłosy. A choroba lokomocyjna z objawami zewnętrznymi wyszła jej dopiero jak miała 2,5 roku (i to nie w Austrii na krętych drogach, a dopiero w Polsce,  minut przed końcem podróży, więc nie skojarzyliśmy). Ale tabletka - i można jechać.

    Z maluchami (najpierw 2,5 i 5) byliśmy w Austrii. Ani jednego dnia nie spędziliśmy w pensjonacie - wychodziliśmy pierwsi, wracaliśmy ostatni. Za rok powtórzyliśmy to - tylko na dwa tygodnie. Marta dała nam popalić, ale teraz jest z czego się śmiać.
    W wiele podróżach  związanych z naszą pracą towarzyszyły nam dzieci. Co prawda, znając natężnie informacji staraliśmy się je zostawiać u babci - aby nie były totalnie wykończone.
    Ale od kilku lat Marcin w październiku jeździ z nami (dobrze sie uczy, tydzień nieobecnosci w szkole nic nie zmieni, a coś zobaczy  i czegoś nowego sie nauczy). Po pierwszym razie, gdy przyszło mu nadrabiać lekcje powiedział, że więcej nie jedzie. Ale szybko zapomniał i rok później już był chętny.
    W tym roku Marta wyraziła chęć - nie może przeboleć do dzisiaj, że nie pojechała wtedy, gdy byliśmy w Paryżu (akurat dokładnie wtedy, gdy byliśmy na wieży Eiffla pokazywali w wiadomościach jakąś demonstracje pod wieżą, która odbyła się w godzinach przedpołudniowych).
    W zimie byli z nami w Finlandii - w zasadzie to dłużej jechaliśmy niż byliśmy na miejscu - ale ile rzeczy można było zobaczyć pierwszy raz. W te wakacje jadą z nami do Austrii - nie będzie to wypoczynek w ścisłym tego słowa znaczeniu a pomoc przy utrzymywaniu muzeum na wolnym powietrzu. Będzie jednodniowa wyprawa do Włoch (na ta najbardziej cieszy się córka) - choć jakby nie było to we Włoszech bedziemy mogli być codziennie - bo wszystko znajduje się na granicy austriacko - włoskiej.

Przejdź do pełnej wersji serwisu