Co u Ciebie? Widziałam Twój "uśmiechnięty wpis"i radosną buźkę na chacie. Życie z mężusiem wróciło do normy?? Pytam,bo wszystkie życzymy Ci jak najlepiej
Oooo dziękuję za zainteresowanie :) jak miło... niestety, między nami bez zmian... on nie daje znaku życia, ja sie nie narzucam mimo, że tęsnknię i brakuje mi go i tak trwam w zawieszeniu z tą jednak różnicą, że już tak nie rozpaczam i nawet jak zauważyłaś zaczęłam znowu się uśmiechać... jednak cały czas jest we mnie smutek i żal... dużo mi dała rozmowa z kochaną Makusią na gg chociaż przyznaję, że ją zaniedbuję gdy dopada mnie większe przygnębienie i nawet z nikim gadać mi się nie chce... jestem jakby na huśtawce, nie lubię tego stanu ale mam nadzieję, że szybko minie... nawet zrobienie tortu na święta nie sprawiło mi takiej przyjemności jak dotychczas... uznałam, że trzeba to po prostu przeczekać... czas pokaże jak to wszystko się skończy... poznałam też kilka osób w necie i nie czuję się już taka samotna... jeszcze raz bardzo dziękuję i przesyłam wszystkim serdeczne uściski i ucałowania :)
Dziękuję,że napisałaś kilka słów. Wsparcie zawsze się przydaje.Chyba najgorsza rzecz cierpieć w samotności... Małżeństwo to temat zbyt delikatny i skomplikowany,aby wypowiadać się i wydawać osądy... Dlatego wierzę,że wszystko się jakoś ułoży-razem czy oddzielnie,ale trzeba żyć! Duuużo siły i jeszcze więcej dobrego,pozdrawiam! Ania
dziękuję Aniu :) Nie wiem jak to będzie ale siła napewno będzie mi potrzebna, chociażby do batalii z ZUS... muszę na początku maja złozyć wniosek o świadczenie rehabilitacyjne z wszelkimi niezbędnymi dokumentami... poszperałam w neciku, pościągałam potrzebne druki ale dla pewności udałam sie do ZUS... i myślałam, że padnę... akurat w okienku do którego miałam numerek siedziała jakaś bidulka co to niewiele ma do emerytury i nie dość, że ledwo udało mi się z niej wyciągnąć kilka informacji (notabene więcej się z netu dowiedziałam) to jeszcze kobitka z pretensją w głosie (a ja przecież byłam grzeczna nawet ;) ) i patrzyła na mnie tak, jakbym była potencjalną przestępczynią, która chce od Państwa wyłudzić pieniądze... jakby to moja wina była, że niestety (dla mnie raczej stety ;) ) nie wyglądam na te wszystkie swoje choroby... jak pomyślę co mnie jeszcze czeka to aż skóra na karku mi cierpnie.... eeeeech pozdrawiam cieplutko, Danka
Danusiu, tu jest wiele osób, które myślą o Tobie z sympatią. W starym roku przebrnęłaś przez trudności i przykrości. Teraz przyjdzie czas na prostowanie drogi. Dasz sobie radę. Ten uśmiech i wiara we własne siły bardzo Ci pomogą. Nie zapominaj o tym. Trzymaj się! Uściski
Co u Ciebie?
Widziałam Twój "uśmiechnięty wpis"i radosną buźkę na chacie.
Życie z mężusiem wróciło do normy??
Pytam,bo wszystkie życzymy Ci jak najlepiej
Oooo dziękuję za zainteresowanie :) jak miło...
niestety, między nami bez zmian... on nie daje znaku życia, ja sie nie narzucam mimo, że tęsnknię i brakuje mi go i tak trwam w zawieszeniu z tą jednak różnicą, że już tak nie rozpaczam i nawet jak zauważyłaś zaczęłam znowu się uśmiechać... jednak cały czas jest we mnie smutek i żal... dużo mi dała rozmowa z kochaną Makusią na gg chociaż przyznaję, że ją zaniedbuję gdy dopada mnie większe przygnębienie i nawet z nikim gadać mi się nie chce... jestem jakby na huśtawce, nie lubię tego stanu ale mam nadzieję, że szybko minie... nawet zrobienie tortu na święta nie sprawiło mi takiej przyjemności jak dotychczas... uznałam, że trzeba to po prostu przeczekać... czas pokaże jak to wszystko się skończy... poznałam też kilka osób w necie i nie czuję się już taka samotna...
jeszcze raz bardzo dziękuję i przesyłam wszystkim serdeczne uściski i ucałowania :)
Dziękuję,że napisałaś kilka słów.
Wsparcie zawsze się przydaje.Chyba najgorsza rzecz cierpieć w samotności...
Małżeństwo to temat zbyt delikatny i skomplikowany,aby wypowiadać się i wydawać osądy...
Dlatego wierzę,że wszystko się jakoś ułoży-razem czy oddzielnie,ale trzeba żyć!
Duuużo siły i jeszcze więcej dobrego,pozdrawiam! Ania
dziękuję Aniu :)
Nie wiem jak to będzie ale siła napewno będzie mi potrzebna, chociażby do batalii z ZUS... muszę na początku maja złozyć wniosek o świadczenie rehabilitacyjne z wszelkimi niezbędnymi dokumentami... poszperałam w neciku, pościągałam potrzebne druki ale dla pewności udałam sie do ZUS... i myślałam, że padnę... akurat w okienku do którego miałam numerek siedziała jakaś bidulka co to niewiele ma do emerytury i nie dość, że ledwo udało mi się z niej wyciągnąć kilka informacji (notabene więcej się z netu dowiedziałam) to jeszcze kobitka z pretensją w głosie (a ja przecież byłam grzeczna nawet ;) ) i patrzyła na mnie tak, jakbym była potencjalną przestępczynią, która chce od Państwa wyłudzić pieniądze... jakby to moja wina była, że niestety (dla mnie raczej stety ;) ) nie wyglądam na te wszystkie swoje choroby... jak pomyślę co mnie jeszcze czeka to aż skóra na karku mi cierpnie.... eeeeech
pozdrawiam cieplutko, Danka
Trzymaj się Danusiu :)
:)
''poznałam też kilka osób w necie i nie czuję się już taka samotna"
boguchwała :)
Danusiu, tu jest wiele osób, które myślą o Tobie z sympatią. W starym roku przebrnęłaś przez trudności i przykrości. Teraz przyjdzie czas na prostowanie drogi. Dasz sobie radę. Ten uśmiech i wiara we własne siły bardzo Ci pomogą. Nie zapominaj o tym. Trzymaj się! Uściski