Jestem przerażona tym co dzieje się z naszą "szynką". Nie dosyć, że ceny szaleją, to zdecydowanie spada jakość. Na święta wybrałam to co droższe, aby mieć pewność smaku. Sokołów, pomimo ceny ponad 30 zł za kilogram obrzydliwy w smaku
I wielka kicha. Wędlina z piątku w niedzielę była cała mokra (mimo, że po przyjściu ze sklepu od razu przepakowałam do pudełka), a dzisiaj nawet część wywaliłam (była to pieczona łopatka, krojona z nowego kawałka. Z wyglądu prawdziwe pieczone mięso). W smaku - albo sama sól, albo coś co nie przypomina mięsa. Dobrze, że miałam jeszcze domową karkówkę i pasztet.
A ja jestem zadowolona. Miałam tylko sklepową wędlinę, nawet w tym roku nie piekłam żadnych mięsiw, bo to bez sensu- narobić się, a potem wciskać wszystkim na siłę. I tak padałam na pysk, mimo, ze wszystkiego zrobiłam w mikroskopijnych ilościach. A jeszcze, jakbym miała się martwić, ze mi się zmarnuje- to całkiem bez sensu. Kupiliśmy po troszeńku kilka rodzajów wędlin- wszystkie były smaczne. Mama jeszcze przywiozła z takiej swojej sprawdzonej wędlniarni szynkę i swojską kiełbasę- i te naprawdę są pyszne. Zawsze. I Ekkore- zaden tam Sokołów, Morliny, czy coś w tym stylu. Małe, rodzinne masarnie, o lokalnym zasięgu. Pewnie w Twojej miejscowości też takie są. Do następnych swiąt zdążysz popróbować... ;))
Widocznie niektorzy producenci wpychaja pprzed swietami wyroby falszowane, nie daj Boze przeterminowane i "odswiezone" - wiedza ze Wielkanoc to "swieto kielbasy" w pewnym sesie i wykorzystuja to bezwzglednie. Dziewczyny zglaszajcie takie machlojki bo inaczej bedzie tak zawsze
W tym roku robiła wszystko sama , wędliny , kiełbasy... W poprzednich latach i na inne imprezy kupowałam też drogie (nawet bardzo, jak dla mnie wędliny) i "ślizgały "sie na drugi dzień a w smaku woda z solą i czosnkiem.:(((
Ja od jakiegoś czasu nie kupuję wedlin, opróćz surowych, węzonych boczków. Korzystam z przepisów WZ-towych i wcale nie trzeba się narobić jak koń, ale pomyśleć, zaplanować i ugotować, upiec, etc. I co najważniejsze nic się nie psuje i nikt nie kręci nosem!!!! Dlatego Was lubię, nie, kocham!
Zoska , jestem z tobą... masz racje , wcale nie trzeba sie narobić , żeby mieć smaczne wędlinki na świeta... tez korzystam z przepisów i jestem zadowolona... pozdrawiam jasia
Ja tez już od dłuższego czasu nie kupuję wędlin. Na WŻ-cie są fantastyczne przepisy ,które bardzo smakują moim najbliższym. Na Święta oczywiście równiez serwowałam mięsiwa z Waszych przepisów. Pozdrawiam. Grazyna
Jak moje poprzedniczki, też w tym roku przygotowałam mięsiwa sama wg przepisów WŻ i nie tylko. W sklepie kupiłam tylko wędzoną surową szynkę, którą uparzyłam i ta była wyjątkowo smaczna. Przy zakupie takiej szynki zwracam też uwagę na to, że nie może absolutnie być zafoliowana, tylko ma być sama szynka. Nigdy nie sugeruję się tym, że ekspedientka przy mnie rozpoczyna krojenie całkiem nowej szynki. Nigdy nie wiadomo ile sobie taka szyneczka leżakowała w sklepowej chłodni.A to, że wędlina na drugi dzień po zakupieniu jest oślizła wskazuje na jej raczej długi okres leżakowania. Pozdrawiam
kupiłam wędzonkę z szynki , sama parzyłam i domownicy nie mogli się najeść ;) nie kupujemy formowych wędlin , zaopatruję się w sprawdzonym sklepie , mały sklep z własnymi wyrobami
Jestem przerażona tym co dzieje się z naszą "szynką". Nie dosyć, że ceny szaleją, to zdecydowanie spada jakość. Na święta wybrałam to co droższe, aby mieć pewność smaku. Sokołów, pomimo ceny ponad 30 zł za kilogram obrzydliwy w smaku
I wielka kicha. Wędlina z piątku w niedzielę była cała mokra (mimo, że po przyjściu ze sklepu od razu przepakowałam do pudełka), a dzisiaj nawet część wywaliłam (była to pieczona łopatka, krojona z nowego kawałka. Z wyglądu prawdziwe pieczone mięso). W smaku - albo sama sól, albo coś co nie przypomina mięsa. Dobrze, że miałam jeszcze domową karkówkę i pasztet.
Czy też mieliście takie wrażenie?
Pewnie umyły ludwikiem i natarły olejem żeby była piękna przed świętami :D
A ja jestem zadowolona.
Miałam tylko sklepową wędlinę, nawet w tym roku nie piekłam żadnych mięsiw, bo to bez sensu- narobić się, a potem wciskać wszystkim na siłę. I tak padałam na pysk, mimo, ze wszystkiego zrobiłam w mikroskopijnych ilościach. A jeszcze, jakbym miała się martwić, ze mi się zmarnuje- to całkiem bez sensu.
Kupiliśmy po troszeńku kilka rodzajów wędlin- wszystkie były smaczne.
Mama jeszcze przywiozła z takiej swojej sprawdzonej wędlniarni szynkę i swojską kiełbasę- i te naprawdę są pyszne. Zawsze.
I Ekkore- zaden tam Sokołów, Morliny, czy coś w tym stylu. Małe, rodzinne masarnie, o lokalnym zasięgu. Pewnie w Twojej miejscowości też takie są. Do następnych swiąt zdążysz popróbować... ;))
Najbardziej mnie wkurza to, że zawsze wędlinę tam kupuje - i jest taka pierwsza wtopa
Widocznie niektorzy producenci wpychaja pprzed swietami wyroby falszowane, nie daj Boze przeterminowane i "odswiezone" - wiedza ze Wielkanoc to "swieto kielbasy" w pewnym sesie i wykorzystuja to bezwzglednie. Dziewczyny zglaszajcie takie machlojki bo inaczej bedzie tak zawsze
W tym roku robiła wszystko sama , wędliny , kiełbasy...
W poprzednich latach i na inne imprezy kupowałam też drogie (nawet bardzo, jak dla mnie wędliny) i "ślizgały "sie na drugi dzień a w smaku woda z solą i czosnkiem.:(((
Ja od jakiegoś czasu nie kupuję wedlin, opróćz surowych, węzonych boczków. Korzystam z przepisów WZ-towych i wcale nie trzeba się narobić jak koń, ale pomyśleć, zaplanować i ugotować, upiec, etc. I co najważniejsze nic się nie psuje i nikt nie kręci nosem!!!! Dlatego Was lubię, nie, kocham!
Zoska , jestem z tobą...
masz racje , wcale nie trzeba sie narobić , żeby mieć smaczne wędlinki na świeta...
tez korzystam z przepisów i jestem zadowolona...
pozdrawiam jasia
Święta prawda.Co swoje to swoje.Smaczne,tanie i zdługim terminem
Ja tez już od dłuższego czasu nie kupuję wędlin. Na WŻ-cie są fantastyczne przepisy ,które bardzo smakują moim najbliższym. Na Święta oczywiście równiez serwowałam mięsiwa z Waszych przepisów. Pozdrawiam. Grazyna
Jak moje poprzedniczki, też w tym roku przygotowałam mięsiwa sama wg przepisów WŻ i nie tylko. W sklepie kupiłam tylko wędzoną surową szynkę, którą uparzyłam i ta była wyjątkowo smaczna. Przy zakupie takiej szynki zwracam też uwagę na to, że nie może absolutnie być zafoliowana, tylko ma być sama szynka. Nigdy nie sugeruję się tym, że ekspedientka przy mnie rozpoczyna krojenie całkiem nowej szynki. Nigdy nie wiadomo ile sobie taka szyneczka leżakowała w sklepowej chłodni.A to, że wędlina na drugi dzień po zakupieniu jest oślizła wskazuje na jej raczej długi okres leżakowania. Pozdrawiam
kupiłam wędzonkę z szynki , sama parzyłam i domownicy nie mogli się najeść ;) nie kupujemy formowych wędlin , zaopatruję się w sprawdzonym sklepie , mały sklep z własnymi wyrobami