Właśnie się dowiedziałam, że kuzynka wpadła w nielada kłopoty. Przez dwa lata "uczęszczała" do zaocznego liceum, tzn. zapisała się i może dwa razy zaszczyciła jego mury swoją obecnością(!!!) W związku z tym, że się "uczyła", pobierała rentę rodzinną. Chciała zrezygnowac z renty i wyjecha do starszej siostry do Anglii i wtedy się zaczęło. Otrzymała dwa pisma: 1.Ze szkoły, by uregulowała płatności za cały rok (przyznała się, że faktycznie nie płaciła) 2. Z krusu, o oddanie całości pobranego przez rok zasiłku.
I teraz, jak to jest, bo ja widzę tu nieścisłośc? Musi zapłacic za szkołę, bo się uczyła i zapłacic krus, bo się nie uczyła? Jakoś nie całkiem to łapię. Dodam, że renta mogła ustac po zakończeniu nauki, bądź po skreśleniu z listy uczniów, a do tego nie doszło skoro młoda musi uregulowac składki za szkołę... Oczywiście młoda już oberwała po uszach, ale mamy problem jak poinformowac o tym 87-letnią opiekunkę -babcię. Wkońcu chodzi o jakieś 8 tysięcy złotych, czyli jak dla niej ogromne pieniądze...
Co zrobic? Czy można to jakoś polubownie załatwic, domagac się wyjaśnienia powyżych sprzeczności, lub przynajmniej rozłożyc na raty?
W zasadzie kazde czesne uiszcza sie "z gory", wiec jesli nie zaplacila, to jest to niedopatrzenie administracji szkoly i chyba skonczy sie na pogrozkach. Natomiast renta rodzinna, czyli pomoc na okreslony cel nie wykorzystana w tymze celu ,ma prawo byc uwazana za defraudacje. Ja, oczywiscie nie jestem obeznana w polskim prawie socjalnym, ale mysle, ze w Polsce obowiazuja te same normy co w calej Europie. Wydaje mi sie, ze niestety bedzie musiala zwrocic wszystko co dostala jako zasilek, natomiast roszczenia szkoly (szkola ma prawo do roszczen tylko wtedy, kiedy musi wydac dyplom, a nie dopilnowala platnosci czesnego w terminie). Wiec po pierwsze trzeba najpierw dokladnie zaznajomic sie z kontraktem w sprawie czesnego, ale jednak wydaje mi sie, ze szkola zaniedbala dbania o wlasny interes. A z administracja panstwowa probowac grzecznie, aby wyrazila zgode na rozlozenie "zdefraudowanej" sumy na jakies rozsadne miesieczne raty. W kazdym razie tak mialaby sie sprawa w kazdym kraju UE, byc moze w Polsce obowiazuja jeszcze jakies starz przepisy. Ale na pewno odezwa sie lepsi specjalisci w temacie.
Zapewne sama na to nie wpadła. Całą sprawę powinien załatwić jej"doradca finansowy" i jemu powinna podziękować. Jakieś konsekwencje powinna ponieść, aby w przyszłości miała szacunek do obowiązujących norm. Jeśli chcemy żyć w Państwie Prawa, to zacznijmy od siebie.
Właśnie się dowiedziałam, że kuzynka wpadła w nielada kłopoty.
Przez dwa lata "uczęszczała" do zaocznego liceum, tzn. zapisała się i może dwa razy zaszczyciła jego mury swoją obecnością(!!!)
W związku z tym, że się "uczyła", pobierała rentę rodzinną.
Chciała zrezygnowac z renty i wyjecha do starszej siostry do Anglii i wtedy się zaczęło.
Otrzymała dwa pisma:
1.Ze szkoły, by uregulowała płatności za cały rok (przyznała się, że faktycznie nie płaciła)
2. Z krusu, o oddanie całości pobranego przez rok zasiłku.
I teraz, jak to jest, bo ja widzę tu nieścisłośc? Musi zapłacic za szkołę, bo się uczyła i zapłacic krus, bo się nie uczyła?
Jakoś nie całkiem to łapię.
Dodam, że renta mogła ustac po zakończeniu nauki, bądź po skreśleniu z listy uczniów, a do tego nie doszło skoro młoda musi uregulowac składki za szkołę...
Oczywiście młoda już oberwała po uszach, ale mamy problem jak poinformowac o tym 87-letnią opiekunkę -babcię.
Wkońcu chodzi o jakieś 8 tysięcy złotych, czyli jak dla niej ogromne pieniądze...
Co zrobic?
Czy można to jakoś polubownie załatwic, domagac się wyjaśnienia powyżych sprzeczności, lub przynajmniej rozłożyc na raty?
Może ktos cos wie na ten temat???
W zasadzie kazde czesne uiszcza sie "z gory", wiec jesli nie zaplacila, to jest to niedopatrzenie administracji szkoly i chyba skonczy sie na pogrozkach. Natomiast renta rodzinna, czyli pomoc na okreslony cel nie wykorzystana w tymze celu ,ma prawo byc uwazana za defraudacje.
Ja, oczywiscie nie jestem obeznana w polskim prawie socjalnym, ale mysle, ze w Polsce obowiazuja te same normy co w calej Europie. Wydaje mi sie, ze niestety bedzie musiala zwrocic wszystko co dostala jako zasilek, natomiast roszczenia szkoly (szkola ma prawo do roszczen tylko wtedy, kiedy musi wydac dyplom, a nie dopilnowala platnosci czesnego w terminie).
Wiec po pierwsze trzeba najpierw dokladnie zaznajomic sie z kontraktem w sprawie czesnego, ale jednak wydaje mi sie, ze szkola
zaniedbala dbania o wlasny interes. A z administracja panstwowa probowac grzecznie, aby wyrazila zgode na rozlozenie "zdefraudowanej" sumy na jakies rozsadne miesieczne raty.
W kazdym razie tak mialaby sie sprawa w kazdym kraju UE, byc moze w Polsce obowiazuja jeszcze jakies starz przepisy.
Ale na pewno odezwa sie lepsi specjalisci w temacie.
Zapewne sama na to nie wpadła. Całą sprawę powinien załatwić jej"doradca finansowy" i jemu powinna podziękować. Jakieś konsekwencje powinna ponieść, aby w przyszłości miała szacunek do obowiązujących norm. Jeśli chcemy żyć w Państwie Prawa, to zacznijmy od siebie.
Pozdrawiam