Właśnie zajechałem pod hotel. Co do mnie podobne - o dobrą godzinę za wcześnie, bom zazwyczaj nadgorliwy. Czekając na klucz do pokoju już popełniłem pierwszy grzech, bowiem w miejscowej kawiarni pochłonąłem porcję strudla z jabłkami i dwie białe kawy bez cukru. Wszystko dlatego, bo (jak się oklazało) przewidziana dieta wynosi nie 1.300 a 1.200 kalorii i dlatego tym strudlem otarłem sobie łzy co same popłynęły. Poranny pomiar ciężaru ciała (przed wyjazdem z domu) pokazał mi 110,4 kg. Pomiar bęidze dokonywany każdego dnia przed śniadaniem.
W recepcji przywitała mnie śliczna i fertyczna blondyneczka. Tak urocza, że nawet mi to nie przeszkadzało, że to tleniony blond. Poczułem się wyraźnie lepiej. O 11.45 mam się stawić na jeszcze nie odchudzanym obiedzie i zaraz póżniej będę przesłuchiwany przez szefową tutejszych pelęgniarek.
Dookoła kręcą się kuracjiusze i "szki" w białych szlafrokach kąpielowych. Kierunki nie są mi jeszcze znane, więc nie wiem skąd przychodzą i dokąd zdążają.
Plan zabiegów zostanie mi wręczony jutro po wstępnym badaniu lekarskim.
Trzymam lubczyku kciuki, ze by również szefowa pielęgniarek i inne z obsługi były ślicznymi kobietkami, nie koniecznie blond i nie koniecznie tlenione :) A strudla nie żałuj! Jak łzy płyną to trzeba czymś otrzec! Zdrówka życzę! I czekam na kolejne relacje :)
Użytkownik bea39 napisał w wiadomości: > No to na pierwszy sanatoryjny ogień poszła fertyczna, tleniona blondynka > :). W każdym razie czekamy na pierwsze dietetyczne menu.
Blondynka zdała zmianę i poszła do domu a pierwsze dietetyczne menu będzie dopiero pojutrze. Czym dokładnie będą mnie tu odchudzać, zadecydują jutro - lekarz i dietetyczka.
Użytkownik kojonkosky napisał w wiadomości: > Początek słodki : strudel i blondynka ;))Czy Ty aby na pewno trafiłeś do > sanatorium ? ;))))
Tu gdzie jestem, tego nie można nazwać sanatorium. To jest prywatna klinika leczenia aparatu ruchu. Zostałem tu skierowany przez kasę chorych, bo nigdzie indziej nie znaleziono miejsca. Sporą część kosztów pokrywa fundusz zdrowia. Pewien procent muszę jednak uiścić z własnej kieszeni. Strudel w Austrii jest obligatoryjny i nie był za darmo. Blondynka w recepcji jest pracownikiem etatowym czyli - jest niedotykalna! Spoko!
Pobyt się dopiero zaczyna. O 16-tej ma być oficjalne przywitanie nowoprzybyłych. Chyba se przed, walnę jeszcze jeden taki jabłkowiec bo mi po tym obiadku brzuch zbliżył się do krzyża!
Na obiedzie poczułem się trochę nieswojo. Sporo osób o kulach i na wózkach. Aż się człowiekowi robi głupio, że może się samodzielnie poruszać. No ale w końcu jestem tu na pooperacynej rehabilitacji, więc wygląda na to, że pod dobrym adresem.
Co do jedzenia do nie będę się wypowiadać na temat walorów smakowych. Z poczuciem smaku jest jak z bólem. Każdy odczuwa to indywidualnie. Co było? Rutynowo w takich zakładach jest samoobsługowy bufet sałatkowy i tu było to samo. Z tą różnicą, że chyba są nastawieni na zysk, bo spodeczki na sałatę wyraźnie skromnych rozmiarów. Nie da się sobie dużo nałożyć. Wot zmysł do interesu! Później była taka sobie zupka ze szparagów co udawała zupę krem, na co była ca cienka. Dalej był dość suchy filet ze schabu z letscho i warstwową zapiekanką z ziemniaków. Na koniec jakieś nieokreślone dwukolorowe ciacho z przedwczorajszym kremem na wierzchu. Jeśli to są 4 gwiazdki - to chyba je sobie sami namalowali. Na kolację mają być zapiekane canelloni i zielona sałata.
Pielęgniarskie przesłuchanie było rzeczowe i krótkie. Pani szefowa okazała się być szczupłą i pachnącą Chanel 5, panią w wieku pozapoborowym. Była bardzo miła, tak, że pogwarka z mierzeniem ciśnienia włącznie minęła niezauważenie. Po kolacji dostanę książkę zabiegów i rozkład terminów na jutrzejszy dzień.
Obserwuję innych kuracjuszy i widzę wszechobecne skarzenie cywilizacyjne. Nawet jeśli na pierwsze piętro, nikt nie idzie po schodach. Wszyscy czekaja na windę. To jest okropnie złe przyzwyczajenie. Mnie po zawale nauczono szukać możliwości uprawiania ruchu. Ci tutaj normalnie go unikają. Oczywiście mowa o tych, którzy nie manifestują się ograniczeniem mobilności.
Co do kontaktów towarzyskich. Na obiedzie posadzono mnie przy 6-osobowym stoliku. Obiad zaczyna się tu dość wcześnie bo o 11.45. To był stolik dla nowo przybyłych. Początkowo siedziałem sam. Później dołączył miły młody mężczyzna i dwie panie w okolarach. Już po zupie dosadzono starszą panią o kulach.(wiek damy oceniam na 78 - 82 lata) Okazała się być bardzo gadatliwa i ciekawska. Choć w sumie sympatyczna. Podczas głównego dania kelnerka przyprowadziła starszego pana. Zadbany i czyściutki. Wysoki (tak blisko 190) i szpakowaty. Może 75 może 70. Przywitał się ze wszystkimi podając rękę każdej osobie i zamim zdążył chwycić za łyżkę, przyszedł (chyba) kierownik sali i przesadził pana do innego stolika. Nikt z nas nie był w stanie pojąć dlaczego. Trzeba było widzieć i słyszeć rozczarowanie opisanej pani. Bardzo ale to bardzo było jej żal, że taki elegancki pan nie będzie obok niej siedział. Nad czym ostentacyjnie bolała. No więc to była już pierwsza iskra, ale nie zdążyła zajarzyć!
Co było wdoczne na kolacji. Wreszcie turnus był w komplecie. Bez zbytniego wpatrywania się w towarzystwo widać było, że ilościowo dominują panie.
Nie wiem czemu ale zmieniono porządek sali i tym razem siedziałem przy dwuosobowym stoliku z jakimś nieogolonym i mrukliwym facetem.
Dookoła same obce twarze. Było absolutnie jasne, że płeć piękna bezzwłocznie przeszła do ofensywy. Wstrzemięźliwi faceci musieli odpowiadać na tysiące pytań. A skąd pan przyjechał? A co pan robi zawodowo? Czy jest pan tu pierwszy? raz ... itp. itd. Taktycznie nie pytano - a co panu dolega? Ponieważ ani kolacja nie była godna uwagi ani nic ciekawego się nie działo, szybko zjadłem swoje kluski, co mi bardziej przypominały lasagne niż canelloni i dałem dyla do swojego pokoju.
To może jutro jakieś atrakcje będą? Coś mi się widzi,że nasz Lubczyk albo spacery będzie uskuteczniał wspomagając dietę, albo przesiadywał w recepcji i zajadał się strudlami :)
Eeee, póki co źle się nie zapowiada :-). Lepiej siedzieć obok "nieogolonego i mrukliwego" faceta, niż obok ciekawskiej starszej pani - no wiesz...coś ala teleturniej - pytania płyną jak seria z karabinu maszynowego. Myślę, że już przeanalizowali co, komu potrzebne do szczęścia i teraz będziesz miał na talerzu to samo co "pan nieogolony". Coś mi mówi, że on się trochę czai, jest skrępowany i okaże, że jest całkiem sympatycznym gościem.
No no, ale wielkie brawa za to bieganie po schodach. Brawooooooooooooooooo!!! :-)
Ty wiesz co...a może te cztery gwiazdki, to oni mają za obsługę (własna klasyfikacja), bo jak wywnioskowałam póki co trafiasz cały czas na całkiem "fajne panie" ;-) A te spotkania z personelem, to dopiero się zaczynają, nie?
To co, jutro też porcja strudla z jabłkami. Nie żebym Cię namawiała, ale skoro dieta wchodzi w życie od środy, to czemu nie
Użytkownik bea39 napisał w wiadomości: > To może jutro jakieś atrakcje będą? Coś mi się widzi,że nasz Lubczyk albo > spacery będzie uskuteczniał wspomagając dietę, albo przesiadywał w recepcji i > zajadał się strudlami :)
Qurczę blade. Śliczną recepcjonistkę blondynkę zastąpiła jeszcze ładniejsza i młodsza brunetka. Przepiękne zęby w uśmiechu i lśniące czarne oczy. Falujące włosy do ramion. Moje kolana zmiękły. Trochę mnie wyprostowało i usztywniło gdy przyszło płacić część swojego udziału, bo tu takie opłaty pobierają z góry. Przypomninam, że to jest prywatna klinika. Oj bolało i nadal boli na wspomnienie.
Co do strudla to aby go zaliczyć, trzeba iść do kawiarni, która się mieści w zupełnie innym budynku. A więc obie przyjemności na raz - ślicznotka z recepcji i ciacho za jednym zamachem - są wykluczone.
Na jutro mam zaplanowane: o 7.00 śniadanie. 7.30 wstępne badanie lekarskie i o 9.00 gimnastyka. Później mam czas wolny, z którym nie wiem co począć. Jutro znowu ma być upalnie +32. Na spacer nie pójdę bo mi będzie za gorąco. Basen też odpada bo jest zasilany gorącymi żródłami i temperaturą 36 stopni nie przyniesie żadnej ochłody. Pozostaje strudel i zamiast kawy bez cukru - woda mineralna.
Tę wspaniałą kremówkę? Mmmmmmmm,a jak pamiętam.Wspaniała była, a Mały do dzisiaj wspomina tę drugą. Ale wiesz, czy to wypada tak wspominać przy wszystkich? Umiesz sprawić,że kobieta płoni się rumieńcem...
Użytkownik bea39 napisał w wiadomości: > Tę wspaniałą kremówkę? Mmmmmmmm,a jak pamiętam.Wspaniała była, a Mały > do dzisiaj wspomina tę drugą. Ale wiesz, czy to wypada tak wspominać przy > wszystkich? Umiesz sprawić,że kobieta płoni się rumieńcem...
Qurczę blade. Pierwsze słyszę, żeby się ktoś kremówki wstydził. Przypuszczam, że znalazłoby się tutaj parę, które chętnie by ją z mojej ręki spałaszowało i to bez wstydu
Użytkownik kojonkosky napisał w wiadomości: > Jak to : " na spacer nie pójdę "?Nie ma to tamto , wskakuj w przewiewne > ciuszki i roztaczaj pod austriackim niebem swój słowiański czar :))
Spoko. Dzięki pomocy recepcji wyczaiłem spacerową drogę w cieniu gęstego lasu. Wędrowałem całą godzinę. Ino, że na trasie nie było kogo oczarowywać bo wszyscy kracjusze byli na basenie.
Właśnie zajechałem pod hotel. Co do mnie podobne - o dobrą godzinę za wcześnie, bom zazwyczaj nadgorliwy.
Czekając na klucz do pokoju już popełniłem pierwszy grzech, bowiem w miejscowej kawiarni pochłonąłem porcję strudla z jabłkami i dwie białe kawy bez cukru. Wszystko dlatego, bo (jak się oklazało) przewidziana dieta wynosi nie 1.300 a 1.200 kalorii i dlatego tym strudlem otarłem sobie łzy co same popłynęły.
Poranny pomiar ciężaru ciała (przed wyjazdem z domu) pokazał mi 110,4 kg. Pomiar bęidze dokonywany każdego dnia przed śniadaniem.
W recepcji przywitała mnie śliczna i fertyczna blondyneczka. Tak urocza, że nawet mi to nie przeszkadzało, że to tleniony blond.
Poczułem się wyraźnie lepiej.
O 11.45 mam się stawić na jeszcze nie odchudzanym obiedzie i zaraz póżniej będę przesłuchiwany przez szefową tutejszych pelęgniarek.
Dookoła kręcą się kuracjiusze i "szki" w białych szlafrokach kąpielowych. Kierunki nie są mi jeszcze znane, więc nie wiem skąd przychodzą i dokąd zdążają.
Plan zabiegów zostanie mi wręczony jutro po wstępnym badaniu lekarskim.
To by było na tyle. c.d.n.
Trzymam lubczyku kciuki, ze by również szefowa pielęgniarek i inne z obsługi były ślicznymi kobietkami, nie koniecznie blond i nie koniecznie tlenione :)
A strudla nie żałuj! Jak łzy płyną to trzeba czymś otrzec!
Zdrówka życzę! I czekam na kolejne relacje :)
Nono wlasnie Lubczyku kuruj sie oj kuruj trzymam kciuki!
Hahaaa, lubczyku, nie słuchaj aloalo - sama jest na diecie a innych do grzechu namawia
No to na pierwszy sanatoryjny ogień poszła fertyczna, tleniona blondynka :). W każdym razie czekamy na pierwsze dietetyczne menu.
Po obiadku wskazane jest ciacho / może być i blondynka, nie żałuj sobie/.
Nie "pierwsze dietetyczne menu", tylko " apetyczne menu", co wnioskuję po opisie tlenionej blondynki
Użytkownik bea39 napisał w wiadomości:
> No to na pierwszy sanatoryjny ogień poszła fertyczna, tleniona blondynka
> :). W każdym razie czekamy na pierwsze dietetyczne menu.
Blondynka zdała zmianę i poszła do domu a pierwsze dietetyczne menu będzie dopiero pojutrze.
Czym dokładnie będą mnie tu odchudzać, zadecydują jutro - lekarz i dietetyczka.
Początek słodki : strudel i blondynka ;))
Czy Ty aby na pewno trafiłeś do sanatorium ? ;))))
Użytkownik kojonkosky napisał w wiadomości:
> Początek słodki : strudel i blondynka ;))Czy Ty aby na pewno trafiłeś do
> sanatorium ? ;))))
Tu gdzie jestem, tego nie można nazwać sanatorium. To jest prywatna klinika leczenia aparatu ruchu. Zostałem tu skierowany przez kasę chorych, bo nigdzie indziej nie znaleziono miejsca. Sporą część kosztów pokrywa fundusz zdrowia. Pewien procent muszę jednak uiścić z własnej kieszeni.
Strudel w Austrii jest obligatoryjny i nie był za darmo. Blondynka w recepcji jest pracownikiem etatowym czyli - jest niedotykalna!
Spoko!
Pobyt się dopiero zaczyna. O 16-tej ma być oficjalne przywitanie nowoprzybyłych.
Chyba se przed, walnę jeszcze jeden taki jabłkowiec bo mi po tym obiadku brzuch zbliżył się do krzyża!
Na obiedzie poczułem się trochę nieswojo. Sporo osób o kulach i na wózkach. Aż się człowiekowi robi głupio, że może się samodzielnie poruszać. No ale w końcu jestem tu na pooperacynej rehabilitacji, więc wygląda na to, że pod dobrym adresem.
Co do jedzenia do nie będę się wypowiadać na temat walorów smakowych.
Z poczuciem smaku jest jak z bólem. Każdy odczuwa to indywidualnie.
Co było? Rutynowo w takich zakładach jest samoobsługowy bufet sałatkowy i tu było to samo. Z tą różnicą, że chyba są nastawieni na zysk, bo spodeczki na sałatę wyraźnie skromnych rozmiarów. Nie da się sobie dużo nałożyć. Wot zmysł do interesu!
Później była taka sobie zupka ze szparagów co udawała zupę krem, na co była ca cienka.
Dalej był dość suchy filet ze schabu z letscho i warstwową zapiekanką z ziemniaków.
Na koniec jakieś nieokreślone dwukolorowe ciacho z przedwczorajszym kremem na wierzchu.
Jeśli to są 4 gwiazdki - to chyba je sobie sami namalowali.
Na kolację mają być zapiekane canelloni i zielona sałata.
Pielęgniarskie przesłuchanie było rzeczowe i krótkie. Pani szefowa okazała się być szczupłą i pachnącą Chanel 5, panią w wieku pozapoborowym.
Była bardzo miła, tak, że pogwarka z mierzeniem ciśnienia włącznie minęła niezauważenie.
Po kolacji dostanę książkę zabiegów i rozkład terminów na jutrzejszy dzień.
Obserwuję innych kuracjuszy i widzę wszechobecne skarzenie cywilizacyjne. Nawet jeśli na pierwsze piętro, nikt nie idzie po schodach. Wszyscy czekaja na windę. To jest okropnie złe przyzwyczajenie.
Mnie po zawale nauczono szukać możliwości uprawiania ruchu. Ci tutaj normalnie go unikają. Oczywiście mowa o tych, którzy nie manifestują się ograniczeniem mobilności.
c.d.n.
Co do kontaktów towarzyskich.
Na obiedzie posadzono mnie przy 6-osobowym stoliku. Obiad zaczyna się tu dość wcześnie bo o 11.45. To był stolik dla nowo przybyłych.
Początkowo siedziałem sam. Później dołączył miły młody mężczyzna i dwie panie w okolarach. Już po zupie dosadzono starszą panią o kulach.(wiek damy oceniam na 78 - 82 lata) Okazała się być bardzo gadatliwa i ciekawska. Choć w sumie sympatyczna.
Podczas głównego dania kelnerka przyprowadziła starszego pana. Zadbany i czyściutki. Wysoki (tak blisko 190) i szpakowaty.
Może 75 może 70. Przywitał się ze wszystkimi podając rękę każdej osobie i zamim zdążył chwycić za łyżkę, przyszedł (chyba) kierownik sali i przesadził pana do innego stolika. Nikt z nas nie był w stanie pojąć dlaczego.
Trzeba było widzieć i słyszeć rozczarowanie opisanej pani. Bardzo ale to bardzo było jej żal, że taki elegancki pan nie będzie obok niej siedział. Nad czym ostentacyjnie bolała.
No więc to była już pierwsza iskra, ale nie zdążyła zajarzyć!
Co było wdoczne na kolacji.
Wreszcie turnus był w komplecie. Bez zbytniego wpatrywania się w towarzystwo widać było, że ilościowo dominują panie.
Nie wiem czemu ale zmieniono porządek sali i tym razem siedziałem przy dwuosobowym stoliku z jakimś nieogolonym i mrukliwym facetem.
Dookoła same obce twarze. Było absolutnie jasne, że płeć piękna bezzwłocznie przeszła do ofensywy. Wstrzemięźliwi faceci musieli odpowiadać na tysiące pytań. A skąd pan przyjechał? A co pan robi zawodowo? Czy jest pan tu pierwszy? raz ... itp. itd.
Taktycznie nie pytano - a co panu dolega?
Ponieważ ani kolacja nie była godna uwagi ani nic ciekawego się nie działo, szybko zjadłem swoje kluski, co mi bardziej przypominały lasagne niż canelloni i dałem dyla do swojego pokoju.
To tyle by było na dzień "zerowy".
Pa pa do jutra! c.d.n.
To może jutro jakieś atrakcje będą? Coś mi się widzi,że nasz Lubczyk albo spacery będzie uskuteczniał wspomagając dietę, albo przesiadywał w recepcji i zajadał się strudlami :)
Ale nie sam ! Z fertyczną blond ognista brunetą !
Eeee, póki co źle się nie zapowiada :-). Lepiej siedzieć obok "nieogolonego i mrukliwego" faceta, niż obok ciekawskiej starszej pani - no wiesz...coś ala teleturniej - pytania płyną jak seria z karabinu maszynowego. Myślę, że już przeanalizowali co, komu potrzebne do szczęścia i teraz będziesz miał na talerzu to samo co "pan nieogolony". Coś mi mówi, że on się trochę czai, jest skrępowany i okaże, że jest całkiem sympatycznym gościem.
No no, ale wielkie brawa za to bieganie po schodach. Brawooooooooooooooooo!!! :-)
Ty wiesz co...a może te cztery gwiazdki, to oni mają za obsługę (własna klasyfikacja), bo jak wywnioskowałam póki co trafiasz cały czas na całkiem "fajne panie" ;-) A te spotkania z personelem, to dopiero się zaczynają, nie?
To co, jutro też porcja strudla z jabłkami. Nie żebym Cię namawiała, ale skoro dieta wchodzi w życie od środy, to czemu nie
Dobrej nocy w nowym miejscu.
Użytkownik bea39 napisał w wiadomości:
> To może jutro jakieś atrakcje będą? Coś mi się widzi,że nasz Lubczyk albo
> spacery będzie uskuteczniał wspomagając dietę, albo przesiadywał w recepcji i
> zajadał się strudlami :)
Qurczę blade. Śliczną recepcjonistkę blondynkę zastąpiła jeszcze ładniejsza i młodsza brunetka. Przepiękne zęby w uśmiechu i lśniące czarne oczy. Falujące włosy do ramion. Moje kolana zmiękły.
Trochę mnie wyprostowało i usztywniło gdy przyszło płacić część swojego udziału, bo tu takie opłaty pobierają z góry.
Przypomninam, że to jest prywatna klinika. Oj bolało i nadal boli na wspomnienie.
Co do strudla to aby go zaliczyć, trzeba iść do kawiarni, która się mieści w zupełnie innym budynku.
A więc obie przyjemności na raz - ślicznotka z recepcji i ciacho za jednym zamachem - są wykluczone.
Na jutro mam zaplanowane: o 7.00 śniadanie. 7.30 wstępne badanie lekarskie i o 9.00 gimnastyka.
Później mam czas wolny, z którym nie wiem co począć.
Jutro znowu ma być upalnie +32. Na spacer nie pójdę bo mi będzie za gorąco. Basen też odpada bo jest zasilany gorącymi żródłami i temperaturą 36 stopni nie przyniesie żadnej ochłody.
Pozostaje strudel i zamiast kawy bez cukru - woda mineralna.
to strudel na wynos: ślicznotka i ciacho będą na raz :) Jak się chce to sposób zawsze się znajdzie...
Użytkownik bea39 napisał w wiadomości:
> to strudel na wynos: ślicznotka i ciacho będą na raz :) Jak się chce to
> sposób zawsze się znajdzie...
Jeżeli już miałbym "wynosić" strudla, to tylo po to aby go zjeść w Twoim towarzystwie.
Czy pamiętasz dzień, w którym jadłaś przyniesioną kremówkę?
Tę wspaniałą kremówkę? Mmmmmmmm,a jak pamiętam.Wspaniała była, a Mały do dzisiaj wspomina tę drugą. Ale wiesz, czy to wypada tak wspominać przy wszystkich? Umiesz sprawić,że kobieta płoni się rumieńcem...
Użytkownik bea39 napisał w wiadomości:

> Tę wspaniałą kremówkę? Mmmmmmmm,a jak pamiętam.Wspaniała była, a Mały
> do dzisiaj wspomina tę drugą. Ale wiesz, czy to wypada tak wspominać przy
> wszystkich? Umiesz sprawić,że kobieta płoni się rumieńcem...
Qurczę blade. Pierwsze słyszę, żeby się ktoś kremówki wstydził.
Przypuszczam, że znalazłoby się tutaj parę, które chętnie by ją z mojej ręki spałaszowało i to bez wstydu
Czepiasz się hihihi ale jeszcze żaden mężczyzna nie może pochwalić się,że jem mu z ręki :)
Jak to : " na spacer nie pójdę "?
Nie ma to tamto , wskakuj w przewiewne ciuszki i roztaczaj pod austriackim niebem swój słowiański czar :))
Użytkownik kojonkosky napisał w wiadomości:
> Jak to : " na spacer nie pójdę "?Nie ma to tamto , wskakuj w przewiewne
> ciuszki i roztaczaj pod austriackim niebem swój słowiański czar :))
Spoko. Dzięki pomocy recepcji wyczaiłem spacerową drogę w cieniu gęstego lasu. Wędrowałem całą godzinę.
Ino, że na trasie nie było kogo oczarowywać bo wszyscy kracjusze byli na basenie.
widze ze kuracja bedzie przebiegala sprawnie i plynnie skoro kolana na widok brunetki sie uginaja :):):):):)
pozdrawiam.