Forum

Rozmowy wolne i frywolne

Kuracji dzień czwarty

  • Autor: lubczyk69 Data: 2009-05-29 16:35:04

    No więc jak należało się spodziewać, przyroda wymierzyła mi karę za wczorajszą kulinarną słabość. Rano waga pokazała mi 110,5 kg a więc począwszy od dnia zerowego mam do nadrobienia 10 dag. Kto nie czytał > na wstępie ważyłem 110,4!

    Powinienem mieć spalony przynajmniej 1 kg, o czym niestety trzeba zapomnieć.

    W sumie te 10 deko to i tak jest łagodna obsuwa, bo spodziewałem się gorszego wyniku.

    Na obiad był dzisiaj sandacz w sosie z białego wina. Nawet nawet.

    Na kolację będzie talerz chudych serów (słowo „chudych” jest zaznaczone w jadłospisie)

    Chyba jest jasne, że po kolacji pójdę na drugą kolację we wczorajsze miejsce.

    Dziś było pierwsze kiełkowanie, które niestety okazało się jednostronnie bardzo spóźnione.

    Ale do rzeczy.

    Rano po śniadaniu byłem na gimnastyce wzmacniającej kręgosłup.

    Ćwiczenia odbywają się w pozycji leżącej na gumowej macie.

    Tym razem nie byłem sam bo razem ze mną były jeszcze trzy osoby. Obok mnie (zupełnie przypadkowo) położyło się bardzo interesujące ciało wyposażone w śliczną, krótko strzyżoną blond główkę.

    Zmysł wzroku wysłał sygnał do pola analizy obrazu w mózgu, skąd wróciła informacja alarmująca wszystkie potrzebne partie ciała: Uwaga! Przed nami znajduje się obiekt godny zainteresowania.

    Dodatkowo, wspomniany obiekt leżał już na plecach, wobec czego na płycie pamięci zostały przywrócone prowokujące obrazy z dawnych lat.

    Mózg wysłał rozkaz do oczu aby spojrzały w tamte oczy i do mięśni twarzowych, aby wywołać miły uśmiech. Usta wykonały rozkaz posłusznie ale widocznie ciężko niezdarnie, bo obiekt oddał spojrzenie z politowaniem w oczach i odwrócił się plecami.

    Po zajęciach okazało się, że właścicielka ponętnej postury dzisiaj kończy turnus i wyjeżdża do domu.

    Co dopytania Bahusa. Te najładniejsze żeńskie sztuki zostały pierwszego dnia natychmiast rozpoznane i wzięte w posiadanie przez facetów młodszych roczników, przeważnie wyposażonych w tatuowane i spuchnięte bicepsy.

    Reszta towarzystwa to roczniki pamiętające dojście Hitlera do władzy.

  • Autor: till Data: 2009-05-29 18:57:08

    Użytkownik lubczyk69 napisał w wiadomości:
     
    > Co dopytania Bahusa. Te najładniejsze żeńskie sztuki zostały pierwszego dnia
    > natychmiast rozpoznane i wzięte w posiadanie przez facetów młodszych
    > roczników, przeważnie wyposażonych w tatuowane i spuchnięte bicepsy.
    > Reszta towarzystwa to roczniki pamiętające dojście Hitlera do władzy.

    Na moim ulubionym forum fotograficznym kilku kolegów rozmawiało o rozmiarach swoich "luf" ( to znaczy obiektywów ich aparatów fotograficznych). Wyszło im na to, że nie rozmiar się liczy, tylko technika ;)))))
    Myślę, że tę głęboką myśl można również odnieść do tatuowanych, spuchniętych bicepsów i ich wpływu na najładniejsze żeńskie sztuki...

  • Autor: lubczyk69 Data: 2009-05-29 19:14:52

    To co piszesz jest bardzo miłe, ale powiedz gąsce aby się nie zadawała z liskiem, który imponuje tylko puszystą kitą
    Ani jedna nie posłucha!

  • Autor: CZOS Data: 2009-05-29 19:41:16

    Twój wywód w tym temacie jest krótki, ale bardzo trafiony. Może Jakaś inna płeć jedynie się ucharakteryzowała na epokę międzywojnia?

    Powodzenia.

  • Autor: verunia123 Data: 2009-05-29 20:18:04

    Uśmiałam się dziś!Pozdrawiam serdecznie

  • Autor: Wkn Data: 2009-05-29 22:45:44

    No pisz żesz, co jadłeś za płotem?!
    Kurczę, przepadł nam. Objadł się i nie może dotrzeć do laptopa :D
    Narobił ludziom smaku częstymi relacjami i drażni czytelnicze podniebienia zamierzoną ciszą...

  • Autor: lubczyk69 Data: 2009-05-30 10:43:58

    Użytkownik Wkn napisał w wiadomości:
    > No pisz żesz, co jadłeś za płotem?!Kurczę, przepadł nam. Objadł się i nie może
    > dotrzeć do laptopa :DNarobił ludziom smaku częstymi relacjami i drażni
    > czytelnicze podniebienia zamierzoną ciszą...

    Na starcie było rutynowe czekadełko opisane wczoraj. Jako upominek, szef kuchni tym razem zaserwował spienioną zupkę z młodej cebulki, podaną jak zwykle w filiżance do kawy i obok dwa plasterki "vtello-tonnatto", podlane wyjatkowo pomidorowym sosikiem.
    Tym razem zamówiłem tylko rumsztyk (englisch na życzenie) z młodymi podpieczonymi kartofelkami i fasolką szparagową z boczkiem.
    Jako towarzysząca wilgoć, jak zwykle lampka czerwonego.
    Co pokazała waga następnego dnia > patrz proszę dień piąty.

  • Autor: bea39 Data: 2009-05-30 09:39:21

    Tak to można się rehabilitować :)

Przejdź do pełnej wersji serwisu