Poranny pomiar pokazał 109,7 kg Z obserwacji wynika, że nie jest tak ważne ile jem, co największy wpływ na mój organizm ma powstrzymanie się od jedzenia po godzinie osiemnastej. To te dwa wypady w porze kolacji do restauracji za płotem, załatwiły cały zły wynik. Wyrzutów sumienia nie mam, bo papu było warte grzechu :-) Zanotowany przybór na wadze był w sumie minimalny w porównaniu do tego, że teraz mimo sporego ograniczenia ruchu (skutkiem przeziębienia) i tak schudłem 0,3 kg
Z kuracyjnych obserwacji. Moja stolikowa sąsiadka z przeciwka, dzisiaj rano rozbrajająco szczerze i głośno, poinformowała starszego pana siedzącego obok mnie, że przeszukała swój pokój ale jego szelek nie znalazła Wspomniana pani cierpi z powodu cukrzycy. Ja też cierpię bo ona bez najmniejszej żenady, przy każdym posiłku odsłania brzuszek i robi sobie zastrzyk. W nowym turnusie mamy dwoje pajaców. Gdyby oboje siedzieli przy jednym stoliku, można by pomyśleć, że gdzieś w pobliżu jakiś cyrk rozbił swoje namioty. ON - pajac pierwszej klasy. Facet 72 - 75(?), średniego wzrostu i z pofalowaną dość bujną i wybrylantowaną siwą czupryną. Na twarzy wypielęgnowany wąsik, przystrzyżony na modę lat czterdziestych ubiegłego stulecia. "Clark Gable" dla ubogich, samo ciśnie się porównujące określenie. Ubrany w błyszczący i bajecznie kolorowy dres. Wyglada w nim, niczym rajski ptak z amazońskiej dżungli. Bluza od dresu oczywiście kokieteryjnie rozpięta aż po wyrostek mieczykowaty mostka. Klata niestety gładka i taki widok aż się prosi o srebrno czarne kudły udekorowane złotym grubym łancuchem. Tego niestety zabrakło. Za to natomiast na palcach dłoni 3 tłuste sygnety, w tym jeden z ogromnym czerwonym kamieniem. Na stopach seksowne klapki - jezuski, no i oczywiście głowa uniesiona do góry, a spojrzenie wtopione w niewidoczną dal. Ja swoją głowę spuściłam w dół, bo mi się prychło ze śmiechu. ONA - pajacowa klasy mistrzowskiej. Kobitka koło pięćdziesiątki. Na tułowiu, dzięki obcisłemu odzieniu, widoczne rzetelne fałdki. Fryzura - Violetta Villas. Ogromne panoramiczne ciemne okulary w grubej białej oprawie. Bluzka i spodnie niczym Elvis. Rękawy i spodnie w klosz, wysadzane ogromną ilością krzycząco błyszczących cekinów. Na nogach haftowane kolorowe kozaki o zadartych ściętych noskach. Na nikogo nie zwracała uwagi, przez omal nie złapała zająca niosąc salaterkę z nabraną sałatą. Mam wreszcie nieco nowej uciechy. Aha. Jest jeszcze dwóch starszych facetów poubieranych w jedwabne szlafroki jednego kroju ale różnych kolorów. Siedzą razem i patrzą sie tylko na siebie :-)
Kolacja była zskakująco smakowo poprawna. Strudel mięsny z pieczarkowym sosem i ziemniakami puree. Poprosiłem o przekazanie komplementu do kuchni. Papugowaty lowelas był i na obiedzie i na koalcji w tym samym przekolorowym dresie. Zmienił tylko klapki na krzycząco czerwone adidasy. Widocznie w jezuskach było mu za chłodno. Egzaltowana dama na obiedzie była w białym dżinsowym komplecie. Na kolacji zjawiła się w bluzeczce bez rękawów - typu skóra pantery. Do tego wąskie czarnie spodnie - woda w piwnicy. Na nogach wysokie srebrne szpilki o krokodylowatym wzorze. Albo miała te szpilki pierwszy raz na nogach albo je od kogoś pożyczyła, bo poruszała się w nich ciężko niezgrabnie. Słoneczne okulary wieczorem miały czerwoną oprawkę. Konsekwentnie lekceważyła całe otoczenie i na nikogo nie zwracała uwagi.
Jeśli idzie o mnie to ja już chcę do domuuuuuuuuuuuuuuuu!
Na obiad był kawałek ryby obtoczonej w mące.Do tego po trzy kartofelunie i po dwie różyczki kalafiorka. Bufet sałatkowy do woli i jedno zielone jabłuszko.
Tak jest,ostatni posiłek do 18stej. A swoją drogą muszę codziennie zaglądać do tej Lubczykowej kuracji...ciekawe historyjki.....można by napisać książkę albo pamiętniki Lubczyka
Użytkownik iwonaz2809 napisał w wiadomości: > Tak jest,ostatni posiłek do 18stej.A swoją drogą muszę codziennie zaglądać do > tej Lubczykowej kuracji...ciekawe historyjki.....można by napisać > książkę albo pamiętniki Lubczyka
Napisać to jest już napisane, tylko kto to wydrukuje i kto to kupi?
Poranny pomiar pokazał 109,7 kg
Z obserwacji wynika, że nie jest tak ważne ile jem, co największy wpływ na mój organizm ma powstrzymanie się od jedzenia po godzinie osiemnastej. To te dwa wypady w porze kolacji do restauracji za płotem, załatwiły cały zły wynik.
Wyrzutów sumienia nie mam, bo papu było warte grzechu :-)
Zanotowany przybór na wadze był w sumie minimalny w porównaniu do tego, że teraz mimo sporego ograniczenia ruchu (skutkiem przeziębienia) i tak schudłem 0,3 kg
Z kuracyjnych obserwacji.![](/emoticons/sweatdrop.gif)
Moja stolikowa sąsiadka z przeciwka, dzisiaj rano rozbrajająco szczerze i głośno, poinformowała starszego pana siedzącego obok mnie, że przeszukała swój pokój ale jego szelek nie znalazła
Wspomniana pani cierpi z powodu cukrzycy. Ja też cierpię bo ona bez najmniejszej żenady, przy każdym posiłku odsłania brzuszek i robi sobie zastrzyk.
W nowym turnusie mamy dwoje pajaców. Gdyby oboje siedzieli przy jednym stoliku, można by pomyśleć, że gdzieś w pobliżu jakiś cyrk rozbił swoje namioty.
ON - pajac pierwszej klasy. Facet 72 - 75(?), średniego wzrostu i z pofalowaną dość bujną i wybrylantowaną siwą czupryną. Na twarzy wypielęgnowany wąsik, przystrzyżony na modę lat czterdziestych ubiegłego stulecia. "Clark Gable" dla ubogich, samo ciśnie się porównujące określenie.
Ubrany w błyszczący i bajecznie kolorowy dres. Wyglada w nim, niczym rajski ptak z amazońskiej dżungli. Bluza od dresu oczywiście kokieteryjnie rozpięta aż po wyrostek mieczykowaty mostka. Klata niestety gładka i taki widok aż się prosi o srebrno czarne kudły udekorowane złotym grubym łancuchem. Tego niestety zabrakło. Za to natomiast na palcach dłoni 3 tłuste sygnety, w tym jeden z ogromnym czerwonym kamieniem. Na stopach seksowne klapki - jezuski, no i oczywiście głowa uniesiona do góry, a spojrzenie wtopione w niewidoczną dal. Ja swoją głowę spuściłam w dół, bo mi się prychło ze śmiechu.
ONA - pajacowa klasy mistrzowskiej. Kobitka koło pięćdziesiątki. Na tułowiu, dzięki obcisłemu odzieniu, widoczne rzetelne fałdki. Fryzura - Violetta Villas.
Ogromne panoramiczne ciemne okulary w grubej białej oprawie. Bluzka i spodnie niczym Elvis. Rękawy i spodnie w klosz, wysadzane ogromną ilością krzycząco błyszczących cekinów. Na nogach haftowane kolorowe kozaki o zadartych ściętych noskach.
Na nikogo nie zwracała uwagi, przez omal nie złapała zająca niosąc salaterkę z nabraną sałatą.
Mam wreszcie nieco nowej uciechy.
Aha. Jest jeszcze dwóch starszych facetów poubieranych w jedwabne szlafroki jednego kroju ale różnych kolorów. Siedzą razem i patrzą sie tylko na siebie :-)
Odmawiasz im prawa do inności? A może chcą ukryć swoją nieśmiałość i delikatność pod krzykliwym odzieniem ?
Kolacja była zskakująco smakowo poprawna. Strudel mięsny z pieczarkowym sosem i ziemniakami puree. Poprosiłem o przekazanie komplementu do kuchni.
Papugowaty lowelas był i na obiedzie i na koalcji w tym samym przekolorowym dresie. Zmienił tylko klapki na krzycząco czerwone adidasy. Widocznie w jezuskach było mu za chłodno.
Egzaltowana dama na obiedzie była w białym dżinsowym komplecie. Na kolacji zjawiła się w bluzeczce bez rękawów - typu skóra pantery.
Do tego wąskie czarnie spodnie - woda w piwnicy. Na nogach wysokie srebrne szpilki o krokodylowatym wzorze. Albo miała te szpilki pierwszy raz na nogach albo je od kogoś pożyczyła, bo poruszała się w nich ciężko niezgrabnie. Słoneczne okulary wieczorem miały czerwoną oprawkę. Konsekwentnie lekceważyła całe otoczenie i na nikogo nie zwracała uwagi.
Jeśli idzie o mnie to ja już chcę do domuuuuuuuuuuuuuuuu!
Już niedługo
Użytkownik bea39 napisał w wiadomości:
> Już niedługo
Długo długo, bo półmetek wypada dopiero pojutrze :-(
No własnie. Jutro już będzie z górki :)
Na obiad był kawałek ryby obtoczonej w mące.Do tego po trzy kartofelunie i po dwie różyczki kalafiorka.
Bufet sałatkowy do woli i jedno zielone jabłuszko.
Czyli obiad dobry. U mnie dziś tylko zupa ziemniaczana.
To faktycznie menu "powalajace". Ryba obtoczona w mace - no rarytas po prostu.
dla mnie dobre.
To jest prawda. Jedzenie ostatnie powinno być do godz18-19 nie później. Też tak praktykuję prawie od 2 lat.
Tak jest,ostatni posiłek do 18stej.![](/emoticons/wink2.gif)
A swoją drogą muszę codziennie zaglądać do tej Lubczykowej kuracji...ciekawe historyjki.....można by napisać książkę albo pamiętniki Lubczyka
Użytkownik iwonaz2809 napisał w wiadomości:
> Tak jest,ostatni posiłek do 18stej.A swoją drogą muszę codziennie zaglądać do
> tej Lubczykowej kuracji...ciekawe historyjki.....można by napisać
> książkę albo pamiętniki Lubczyka
Napisać to jest już napisane, tylko kto to wydrukuje i kto to kupi?
Użytkownik lubczyk69 napisał w wiadomości:
![](/emoticons/laugh3.gif)
> Użytkownik iwonaz2809 napisał w wiadomości: >
.........tylko kto to wydrukuje i kto
> to kupi?
Dorzuć trochę pikantnych historyjek a będą kupować jak ciepłe bułeczki
Bahus
Ja bym kupiła napewno.Takie opowieści są lepsze niż jakieś romansidła.