Forum

Gawędy o jedzeniu

Vegeta, kucharek i inne...

  • Autor: Duniasza Data: 2009-06-06 13:49:47

    Zauważyłam, że gros przepisów, również tych w książkach kucharskich, nie operuje dodatkami w postaci kompozycji ziół i naturalnych przypraw, ale zwyczajnie kaze dodawać ileś tam gotowych dodatków zawierających sól, glutaminian i inne paskudztwa.

    Coraz cześciej dania, które wymagały wirtuozerii w przyprawieniu, starannego wyważenia proporcji przypraw; np. więcej majeranku, mniej soli, albo wiedzy jakie przyprawy do czego pasują, zastępuje się prostym, żeby nie powiedzieć prostackim dosypywaniem owych sztucznych dodatków.

    Zanika cudowna róznorodność np. bigosu, ktory u cioci Jadzi pachniał jałowcem, a u Cioci Zuzi smakował bossko z powodu tajemniczej kompozycji zioł. :) Teraz nieomal smakują tak samo - glutaminianem.:(

    Potrawy niezależnie od tego czy jest to kapusta czy zupa pomidorowa w zasadzie zaczynają mieć ten sam posmak. :(

    A glutaminian nie smakuje lepiej tylko nasze kubki smakowe bardziej otwierają się na doznania.

    Sztuczny wspomagacz.

     

     

  • Autor: Duniasza Data: 2009-06-06 15:29:02

    Nie chodziło mi o samą chemię, ale o smak, o sztukę przyprawiania. :) Bo dodatków chemicznych nie da się uniknąć, wiem. :)

  • Autor: hanah30 Data: 2009-06-06 15:33:12

    Moje pierwsze kroki w gotowaniu stawiałam z zestawem ziół z Herbapolu, na  drewnianej półeczce słoiczki z ziołami do tego w załączeniu
    książeczka z poradami jakie je stosowac do potraw.Wygodnie jest teraz wybierać gotowe mieszanki ale ilez to razy gdy stosuje kilka konbinacji swierdzamy przesolone. Czasami czytam zestaw przypraw i miesznki robię sama np. Winiary wycofało ze sprzedaży przyprawę
    myśliwską do dzikiego ptactwa kaczek i gęsi okazała się być extra do smażonej cebulki a do drobiu wyśmienita.

  • Autor: Zośka Data: 2009-06-06 19:20:43

    Stosowanie takich wspomagaczy nie należy do szczytów kulinarnych kreacji. Wystarczy bowiem, że firma wycofa się z produkcji danej przyprawy i zaczyna nam brakować wiedzy na temat kompozycji ziół i przypraw, oraz ilości stosowania poszczególnych ziół. Pamiętam, że wiele potraw miało za dużo aromatu zanim nauczyłam się nieco o ziołach. A gotowce są łatwe w użyciu, tylko ciach, ciach i gotowe nie trzeba za dużo myśleć i wychodzi mniej więcej to co na obrazku. Nie ma to nic wspólnego z kulinarną wirtuozerią, ale brakiem czasu na wszystko: więc jak się urwie z gotowania 15-30 minut, to jest nam po prostu łatwiej. Dobrze jest od czasu do czasu poczuć smak przez nas wykreowary, np. szczyptą estragonu. Pozdrawiam

  • Autor: Duniasza Data: 2009-06-06 20:29:33

    W mojej kuchni nie mam sztucznnych przypraw. Gotowe mieszanki suchych ziół tak.

    Ale przykro mi, kiedy goście siadają do stołu i zamiast soli do potraw (to rozumiem, każdy lubi inaczej słone), żądają: a nie masz tam jakiej maggi albo vegety? Toż popsują cały smak potrawy starannie komponowanej np.zapiekanki ziemniaczanej po bawarsku z tymiankiem.

    Przyzwyczajają się do smaku i już bez niego nie moga sie obyć. Widziałam kanapki polewane maggi (bez innych dodatków), albo pomidory z vegetą.

  • Autor: jaska2503 Data: 2009-06-06 23:09:16

    żal mi takich ludzi......:-(( -przecież można dodać smaku suszonym czosnkiem,chrzanem,pietruszką,koperkiem a nie koniecznie maggi lub wegetą.Ja wegety używam jak gotuję na szybkiego a maggi tylko do flaków. Staram się mieć własne suszone lub mrożone przyprawy albo kupuję(wydając niemało) DARY NATURY z Korycin.

  • Autor: Paola_r Data: 2009-06-07 07:47:53

    W zupełności się z Tobą zgadzam - to kwestia przyzwyczajenia. Kiedy w Polsce zaczęły być ogólnie dostępne zioła (chyba gdzieś w roku 1990 kupowałam oregano, wtedy "lebiodkę" w aptece :) ) zaczęliśmy się przestawiać. Stopniowo. Mniej solenia, zero maggi. Poszło bezboleśnie. Miewaliśmy gości podobnych do Twoich. Czasami kręcili się niespokojnie przy stole ;)
    Dla mnie największym komplementem było krótkie "dobre!" wygłoszone przez szwagra po zjedzeniu sporej porcji ratatouille, śmiało zaprawionej ziołami. Szwagier słynie z tego, że nie lubi warzyw. No i tego, że w momencie zasiadania do stołu, bez próbowania czegokolwiek, musi mieć koło siebie : sól, pieprz i maggi.
    Trochę zabawnie wyglądał, kiedy nasza wspólna teściowa stawiała przed nim talerz z rosołem, a on nie tknąwszy go sięgał po maggi i rosół od razu robił się brązowy. Potem na wierzch sól i piegi z pieprzu, zamieszanie i ... dopiero można jeść.

    Moje drobne grzeszki ?
    Mam w lodówce trochę różnych bulionów w małych opakowaniach, bez których mogę się obejść, ale czasami coś ciekawie "podkoloruje" mi smak potrawy. Bo niestety, warzywa z naszego targu nieraz pozostawiają wiele do życzenia :(
    Mam też na półce niewielki słoiczek z "Vegetą", bo od czasu do czasu lubię sobie poprószyć na kanapkę z białym serem.
    Ubezpieczyłam się też na wypadek gości ;) , ale zamiast octu spirytusowego stoi cała bateria octów winnych i balsamicznych, no i tajski ocet ryżowy. A zamiast maggi, japoński sos sojowy bez glutaminianu.

    Masz rację, że jeśli potrawa jest staranną kompozycją bez podkręcaczy, to tak powinno pozostać. Jednak zmiany wymagają czasu. Bo mało kto, z dnia na dzień, przejdzie na gorzką herbatę, przedtem słodząc 3 łyżeczki. Jeśli tydzień po tygodniu zmniejszy "czubek" na łyżeczce, to już inna bajka ;)

  • Autor: Kotlinka Data: 2009-06-06 21:11:03

    Ja w czasie ciąży przestałam używać kostek rosołowych i reszty przypraw z glutaminianem...i tak na razie zostało;-) I jest pysznie;-) Dawnij tez wolałam iść na łatwiznę, ale teraz wolę subtelne aromaty ziół.
    A tak na marginesie: w Chinach np. glutaminian sodu to ulubiona przyprawa, spożywana w znacznie większych ilościach niż np. w kuchni europejskiej. Dochodzi to tego, że niektórzy Europejczycy po dłuższym stolowaniu się w "chińczykach" rozwijają tzw. zespół restauracji chińskich, czyli nawracające bóle głowy-wynikające właśnie z nadmiaru glutaminianu.

  • Autor: kokliko Data: 2009-06-07 02:31:03

    Kotlinko, to tez nie tak. Ja nie uzywam od bardzo dawna  zadnych Veget, Kucharkow, byly na ten temat rozne wypowiedzi, ja zawsze w mniejszosci. Ale czy Ty uwazasz, ze Chinczycy  posiadaja jakis specjalny gen co to ich chroni od migren z powodu glutaminatow?

    Bron Boze nie namawiam, nawet odmawiam, ale dlaczego Ci Chinczycy maja taka pare do zycia. Ja mam ochote spozywac pierogi babci Zochny i nie odczuwac zadnego w nich braku. I tu chyba diabel pogrzebany. Jesli brakuje w nich gluta........., to nie beda mi smakowaly, jesli najem sie z glutam............. to nie dostane zadnej migreny. Nie uzywac, ale i nie wyglupiac sie z analiza.
    W koncu iles tam miliardow uzywa, dominuje nas doszczetnie, ja tylko malutka mam rade, nie dajmy sie zdominowac kulinarnie, gotujmy bigosy, pieczmy paczki ,robmy grochowke bez chinskiej pomocy (przy okazji,  ubostwiam te cywilizacje, ludzi, byleby bez
    glutaminatow).

  • Autor: Duniasza Data: 2009-06-07 10:30:12

    To nie jest tak, ze na Wschodzie używa i nadużywa się glutaminianu, prowdziwa kuchania japońska wcale go nie nadużywa. Inna sprawa, że glutaminian uzależnia! Dowiedzione naukowo. 

    Ale ja nie o tym. Rozumiem, kiedy gotowce są używane okazjonalnie, bo i ja mam w kuchni kostki rosołowe, ale i jednocześnie bazę w postaci mrożonego wywaru do wszelkich zup. Chodzi mi o nagminne używanie do wszystkiego. Postulat gotowania polskich potraw bez chińskich, indyjskich i innych "obcych" składników jest jak najbardziej godny poparcia. Uważam, że psują smak tych potraw. I w końcu sami nie wiemy polskie to czy obce.

  • Autor: tineczka Data: 2009-06-07 22:02:28

    Kokliko, przyslij mi jeden orginalny przepis  chinskiej kuchni z dodatkiem glutaminatow. Bo ja nie znalazlam. W chinskich retauracjach w Europie i USA , napewno uzywaja to swinstwo , bo szybko i tanio. W sklepach sa makarony "chinskie" , tak zwane szybkie zupy, doprawiane glutamina, ale rodzony chinczyk tego swinstwa nie wezmie do buzi. Te  produkty sa stworzone dla biednych i glupich i nie maja nic wspolnego z kuchnia chinska.

    Filozofia chinskiej kuchni polega na balansie potrzebnym organizmowi na dlugie i zdrowe zycie. Zadnych glutamatow tam sie nie znajdzie:)

  • Autor: Duniasza Data: 2009-06-07 23:32:05

    To jak ruskie pierogi, ryba po grecku. Chiński + glutaminian wziął się właśnie od "chińskich" zupek i barów szybkiej obsługi. A nie od prawdziwej kuchni chińskiej. Stąd błędne przekonanie, ze oni tam to jedzą i nic im nie jest.

    A teraz ad rem:

    Czy dosypując przypraw do potraw kierujecie się rownież ich wlaściwościami leczniczymi? Np. ja nie wyobrażam sobie kapusty kiszonej bez kminku, a grochówki bez majeranku.

  • Autor: katekat Data: 2009-06-08 01:19:25

    U nas, odkąd poznałam kuchnie hinduską, po polskie przyprawy Kamisa czy inne sięgam tylko, kiedy chcę potrawie nadać "polskiego" smaku. Wiekszośc mieszanek - po staropolsku, do mięsa mielonego, gyrosa itp id, to charakterystyczne kompozycje "polskiego" smaku glutaminianu, które maja ten typowy, nostalgiczny smak. nawet Curry kupione w Polsce zawiera chemie i pół kilo soli...
    Gotując potrawy kuchni indyjskiej czy karaibskiej, mając do dyspozycji cała paletę przypraw, nawet soli potrzeba tylko odrobinę, a przyprawy wydobywają i podkreślaja smak mięsa czy warzyw. każda kompozycja przypraw i aromatów sprawia, ze ten sam kurczak z tą sama papryką, gotowany z dodatkiem innych przypraw, nabiera całkuem innego charakteru. I to jest dla mnie sekret kuchni.

  • Autor: agik Data: 2009-06-08 22:41:50

    Ja czytałam w necie, ze owszem to ulubiona przyprawa, ale nie w Chinach tylko w Japonii.
    No i ichniejszy "glutaminian" robi się z wodorostów, a nie metodą chemiczej fermentacji. Poznoć jakiś Japończyk wynalazł go i rozpowszechnił, jako piąty smak.
    Taki "glut" ( Kokliko- super :D, tak właśnie będę nazywać teraz wszelkie ulepszacze i te inne ciulstwa) to ja popieram.

  • Autor: agik Data: 2009-06-08 22:44:18

    Ja czytałam w necie, ze owszem to ulubiona przyprawa, ale nie w Chinach tylko w Japonii.
    No i ichniejszy "glutaminian" robi się z wodorostów, a nie metodą chemiczej fermentacji. Poznoć jakiś Japończyk wynalazł go i rozpowszechnił, jako piąty smak.
    Taki "glut" ( Kokliko- super :D, tak właśnie będę nazywać teraz wszelkie ulepszacze i te inne ciulstwa) to ja popieram.

  • Autor: tineczka Data: 2009-06-08 22:49:19

    tak agik Japonczyk to swinstwo "wynalazl":)
    http://sv.wikipedia.org/wiki/Natriumglutamat

  • Autor: Wkn Data: 2009-06-08 21:27:22

    Ba, pewnie że tak. Kiedyś niestety używałam, teraz unikam i wspomagam się takimi rzeczami bardzo sporadycznie. Tak naprawdę bardziej psują smak niż go wydobywają.
    Zdarza mi się dosypać jakąś minimalną ilość czegoś w rodzaju warzywka do zupy, ale zwykle to biedne zakupione warzywko kamienieje smętnie w słoiku, który się otwiera raz na ruski rok :D

    Choć podobno wszystko jest dla ludzi, tylko może nie w nadmiarze i nie codziennie.

  • Autor: agik Data: 2009-06-08 23:18:58

    Lubię takie tamaty :)
    Podejrzewam, ze Różyczka przypomniała wątek, dzięki któremu porzuciłam te "gluty" ( hi)

    Jedzenie smakuje zupełnie inaczej, nie jest takie słone... a zreszta - co tu duzo gadać- pisałam juz o tym- mój luby awanturował się o vegetę, lzył mnie mianem kucharza, jak z koziej dupy raisentasza ( chyba tak się to pisze), ale teraz po jakimś pół roku, bez "glutów" ( hi) mówi, ze jedzenie na mieście jest NIEDOBRE- słone i nieprzyprawione ( hurrraa) i ze ja znacznie lepiej gotuję ( no, ba!!!), czasem, jak coś dla siebie gotuje, to pyta, czy my mamy jarzynkę, czy coś, ale potem chyba nie uzywa ( bo malutka paczuszka jak stała, tak stoi :) Kłócił się o gałkę muszkatołową niezmieloną ( dlaczego nie mamy na stanie???!!!) a teraz sam sobie uciera troszeczkę, bo stwierdził, ze o wiele ładniej pachnie i ze to nie jest taki kłopot, jak mu się zdawało. Czasem mnie pyta, jakie przyprawy ma zamieszać, zeby było, jak gotowiec i generalnie to chyba mu się głupio przyznać do tego, ze bez jarzynki jest lepsze. Smakuje mu kozieradka i tez zaczął ją stosować do swoich ulubionych potraw.

    I jeszcze jedno- wydaję znacznie mniej pieniędzy i zakupy w markecie zajmują mi znacznie mniej czasu- ponad połowa powierzchni sklepu jest poza orbitą moich zainteresowań :)

    Myślałam kiedyś, ze takie "nie" dla glutów to jest zupełnie niszowe zachowanie w kuchni, bo coraz więcej tego wszędzie, masa kasy poszła na kampanię reklamowa, ze gotowanie to zmieszanie "pomysłu na..." z wodą i mięsem i jeszcze, ze takie gotowanie to kochanie i tak się buduję więzi w rodzinie.
    Ale teraz myślę, ze i gluty będą niedługo passe. Już zaczyna się kampania bezglutowa...
    To na razie se możemy pogadać i... poczekać :)
    Myślę, ze będzie dobrze :) ( co nic nie znaczy, bo ja prawie zawsze tak myślę )

Przejdź do pełnej wersji serwisu