Trochę wyjątkowy, bo spontaniczny i niespodziewany.
Najpierw w niedzielę wieczorem laptop oddał mi ducha. Byłem niepocieszony bo w pierwszej linii urwał mi się kontakt z Wami a z drugiej, nie wiedziałem co się dzieje, i co w razie czego bezpowrotnie przyszło mi utracić. Obdzwoniłem całą tutejszą Polonię w poszukiwaniu magika co się ZNA! Wreszcie gdy taki się znalazł, ten że wydał mi polecenie telefoniczne abym go włączył, zdając szczegółowąrelację co się dzieje. Naciskam starter a tu jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki maszyna bez problematycznie się uruchomiła. Przed tem bez skutku próbowałem z 15 razy.
Niezależne od tego wysiadł mi także videorecorder, manometr do mierzenia ciśnienia krwi, i jeszcze znowu mam problemy ze zdrowiem. To jest jednak mało ważne.
Wróciłem na wieś, a tu przy wjeździe do wioski w poprzek drogi napotkałem na rozpiętączerwono białą taśmę, zagradzającą dalszą jazdę. Z żyta wyszło dwóch przystojnych wojaków w mundurach austriackiej armii. Uzbrojeni byli po zęby, oraz pomazane błotem mieli gęby. Całkiem serio pytają o hasło. Ja im na to: „kukułka zniosła jajko”. Oni na to, że to nie te manewry i mam wysiadać z auta. Z tyłu w sukurs Anton krzyczy, puśćcie go, to swój! Dostałem więc szybki salut do daszka furażerki i mogłem jechać dalej.
Co się okazało. Miejscowa armia akurat w moim Lubczykowie, przeprowadza szkolenie dla przyszłych podoficerów. Takie małe manewry, albo zabawa w Indian.Śpią u Blondynki, sąsiadki, o której jeszcze nie pisałem. Cała wieś jej zazdrości. Nie masy ładnych i młodych chłopców co u niej na raz śpią, co wysokich kwot jakie armia zwykła płacić za kwaterę.
Cały wylot z osiedla obstawiony jest pojazdami pomalowanymi na ciemno zielono.
Marianna omal nie zemdlała, gdy poszła zrywać porzeczki. Z jej własnych krzaków nagle na przeciw wyszło piętnastu po zęby uzbrojonych szwejków. Ta broń co ją mieli to była pestka, bo jej Rudzielec każdego dnia paraduje z armatami na ramieniu. Przeważał efekt zaskoczenia i na czarno pomalowane twarze.
Są to wszystko młodzi sztuczne poważni ludzie! Przemoczeni do nitki, bo stale nadal pada. Nie przyjmują nawet łka ofiarowywanej gorącej herbaty – bo im nie wolno. Czereśnia Antona ugina się od nadmiaru owoców. Zaprasza ich aby się sami gościli. Im jednak nie wolno.
Gdzieś tu rozmywa się granica rozsądku z realnością i wygląda na to, że oni bawią się w prawdziwą wojnę.
Wprawdzie nigdy nie dane mi było przeżyć czegoś takiego na własnej skórze, ale ta ich niesamowita powaga daje do myślenia. Jak by to było, gdyby?
Mają tu stacjonować do czwartku. Czekam na to czy dojdzie do jakiejś rozróby.
Tym czasem leje i leje. Piwnic nie mamy zalanych, bo u nas nie ma piwnicy
Wiesz co?Może sprowadzę bury na swoją głowę, ale zajmij Ty się sobą :).Najpierw alarm,że nie możesz pisać,że przyjeżdzasz, a potem budzisz ludzi na zasłuzonym odpoczynku,że jednak później przyjedziesz i patrz, kolejny list ze wsi....No wiadomości ze wsi to mam na codzień od teściowej hihii.
Użytkownik bea39 napisał w wiadomości: > Wiesz co?Może sprowadzę bury na swoją głowę, ale zajmij Ty się sobą > :).Najpierw alarm,że nie możesz pisać,że przyjeżdzasz, a potem budzisz ludzi > na zasłuzonym odpoczynku,że jednak później przyjedziesz i patrz, > kolejny list ze wsi....No wiadomości ze wsi to mam na codzień od teściowej > hihii.
1. Problem ze wspomnianym mostem, którego niestety nie da się naprawić. Główny dylemat jaki był - czy zostanę niezwłocznie przyjęty przez dentystę?
2. Laptop mi się faktycznie nie otwierał i tu nie ma żadnej bujdy.
3. Do Krakowa miałem jechać w ubiegły poniedziałek. Tego dnia wróciłem ze wsi rano i dodatkowo w skrzynce znalazłem wezwanie na komisję lekarską na dzisiaj.
A to ci dopiero - Lubczykowo w Szwejkowo się zamienia. Gdzie Ty jednak znajdziesz takiego zakałę munduru jak nasz poczciwy wojak z opowieści Haska, który i z armii oficjalnie głupiego zrobi. Rodzą się tacy jeszcze, czy czasy wyrażają notoryczną ich bezpotrzebność? Oj, przyjdzie Ci jeszcze mundur wdziać, aby niepostrzeżenie podglądać powagę manewrów w porzeczkach :)
Wczoraj przyjechała do nas znajoma (samotna!) dziewczyna, która właśnie wróciła z krótkiego urlopu w Grecji. Przyjechała poopowiadać wczasowe wrażenia. Próbowaliśmy namówić żołnierzyków pilnujących wjazdu do wioski, aby dla kawału ją zatrzymali, skontrolowali, kazali wysiąść z auta i robić przysiady. Pokręcili ino głowami, ze za taku numer groziłaby im dyscyplinarka i nic z tego nie wyszło Cholernie poważnie traktyjątą swoją misję.
No i do żadnej rozróby nie doszło. Wojsko było, tak jakby go nie było. Wyjechali wczoraj w południe pozostawiając po sobie ogryzki w przydrożnych rowach. Zabrali ze sobą dwie dość przystojne umundurowane dziewczyny. Anton twierdzi, że "takiego" wojska to on jak żyje nie widział. "Jak takie ślamazary mają nas bronić? Czy pan wie co się stało. Ja w obawie przed spotkaniem z jakimś czołgiem na naszych wąskich dróżkach nie używałem samochodu. Auto stało w szopie 4 dni. Wyobraź pan sobie, że w schowku z prawej strony kierownicy myszki założyły mi gniazdo! Do bani panie z takim wojskiem".
Listy ze wsi do miasta. 011 07.07.2009
Ten jedenasty.
Trochę wyjątkowy, bo spontaniczny i niespodziewany.
Najpierw w niedzielę wieczorem laptop oddał mi ducha. Byłem niepocieszony bo w pierwszej linii urwał mi się kontakt z Wami a z drugiej, nie wiedziałem co się dzieje, i co w razie czego bezpowrotnie przyszło mi utracić. Obdzwoniłem całą tutejszą Polonię w poszukiwaniu magika co się ZNA! Wreszcie gdy taki się znalazł, ten że wydał mi polecenie telefoniczne abym go włączył, zdając szczegółową relację co się dzieje. Naciskam starter a tu jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki maszyna bez problematycznie się uruchomiła. Przed tem bez skutku próbowałem z 15 razy.
Niezależne od tego wysiadł mi także videorecorder, manometr do mierzenia ciśnienia krwi, i jeszcze znowu mam problemy ze zdrowiem. To jest jednak mało ważne.
Wróciłem na wieś, a tu przy wjeździe do wioski w poprzek drogi napotkałem na rozpiętą czerwono białą taśmę, zagradzającą dalszą jazdę. Z żyta wyszło dwóch przystojnych wojaków w mundurach austriackiej armii. Uzbrojeni byli po zęby, oraz pomazane błotem mieli gęby. Całkiem serio pytają o hasło. Ja im na to: „kukułka zniosła jajko”. Oni na to, że to nie te manewry i mam wysiadać z auta. Z tyłu w sukurs Anton krzyczy, puśćcie go, to swój! Dostałem więc szybki salut do daszka furażerki i mogłem jechać dalej.
Co się okazało. Miejscowa armia akurat w moim Lubczykowie, przeprowadza szkolenie dla przyszłych podoficerów. Takie małe manewry, albo zabawa w Indian. Śpią u Blondynki, sąsiadki, o której jeszcze nie pisałem. Cała wieś jej zazdrości. Nie masy ładnych i młodych chłopców co u niej na raz śpią, co wysokich kwot jakie armia zwykła płacić za kwaterę.
Cały wylot z osiedla obstawiony jest pojazdami pomalowanymi na ciemno zielono.
Marianna omal nie zemdlała, gdy poszła zrywać porzeczki. Z jej własnych krzaków nagle na przeciw wyszło piętnastu po zęby uzbrojonych szwejków. Ta broń co ją mieli to była pestka, bo jej Rudzielec każdego dnia paraduje z armatami na ramieniu. Przeważał efekt zaskoczenia i na czarno pomalowane twarze.
Są to wszystko młodzi sztuczne poważni ludzie! Przemoczeni do nitki, bo stale nadal pada. Nie przyjmują nawet łka ofiarowywanej gorącej herbaty – bo im nie wolno. Czereśnia Antona ugina się od nadmiaru owoców. Zaprasza ich aby się sami gościli. Im jednak nie wolno.
Gdzieś tu rozmywa się granica rozsądku z realnością i wygląda na to, że oni bawią się w prawdziwą wojnę.
Wprawdzie nigdy nie dane mi było przeżyć czegoś takiego na własnej skórze, ale ta ich niesamowita powaga daje do myślenia. Jak by to było, gdyby?
Mają tu stacjonować do czwartku. Czekam na to czy dojdzie do jakiejś rozróby.
Tym czasem leje i leje. Piwnic nie mamy zalanych, bo u nas nie ma piwnicy
Wiesz co?Może sprowadzę bury na swoją głowę, ale zajmij Ty się sobą :).Najpierw alarm,że nie możesz pisać,że przyjeżdzasz, a potem budzisz ludzi na zasłuzonym odpoczynku,że jednak później przyjedziesz i patrz, kolejny list ze wsi....No wiadomości ze wsi to mam na codzień od teściowej hihii.
Użytkownik bea39 napisał w wiadomości:
> Wiesz co?Może sprowadzę bury na swoją głowę, ale zajmij Ty się sobą
> :).Najpierw alarm,że nie możesz pisać,że przyjeżdzasz, a potem budzisz ludzi
> na zasłuzonym odpoczynku,że jednak później przyjedziesz i patrz,
> kolejny list ze wsi....No wiadomości ze wsi to mam na codzień od teściowej
> hihii.
1. Problem ze wspomnianym mostem, którego niestety nie da się naprawić. Główny dylemat jaki był - czy zostanę niezwłocznie przyjęty przez dentystę?
2. Laptop mi się faktycznie nie otwierał i tu nie ma żadnej bujdy.
3. Do Krakowa miałem jechać w ubiegły poniedziałek. Tego dnia wróciłem ze wsi rano i dodatkowo w skrzynce znalazłem wezwanie na komisję lekarską na dzisiaj.
Jak wypadam w porównianiu z teściową?
Jej to chyba nikt nie przebije :)
A to ci dopiero - Lubczykowo w Szwejkowo się zamienia. Gdzie Ty jednak znajdziesz takiego zakałę munduru jak nasz poczciwy wojak z opowieści Haska, który i z armii oficjalnie głupiego zrobi. Rodzą się tacy jeszcze, czy czasy wyrażają notoryczną ich bezpotrzebność?
Oj, przyjdzie Ci jeszcze mundur wdziać, aby niepostrzeżenie podglądać powagę manewrów w porzeczkach :)
Wczoraj przyjechała do nas znajoma (samotna!) dziewczyna, która właśnie wróciła z krótkiego urlopu w Grecji. Przyjechała poopowiadać wczasowe wrażenia. Próbowaliśmy namówić żołnierzyków pilnujących wjazdu do wioski, aby dla kawału ją zatrzymali, skontrolowali, kazali wysiąść z auta i robić przysiady.
Pokręcili ino głowami, ze za taku numer groziłaby im dyscyplinarka i nic z tego nie wyszło
Cholernie poważnie traktyjątą swoją misję.
No i do żadnej rozróby nie doszło. Wojsko było, tak jakby go nie było.
Wyjechali wczoraj w południe pozostawiając po sobie ogryzki w przydrożnych rowach. Zabrali ze sobą dwie dość przystojne umundurowane dziewczyny.
Anton twierdzi, że "takiego" wojska to on jak żyje nie widział. "Jak takie ślamazary mają nas bronić? Czy pan wie co się stało. Ja w obawie przed spotkaniem z jakimś czołgiem na naszych wąskich dróżkach nie używałem samochodu. Auto stało w szopie 4 dni. Wyobraź pan sobie, że w schowku z prawej strony kierownicy myszki założyły mi gniazdo! Do bani panie z takim wojskiem".
Refleksje Antona baaaardzo mi się spodobały.
Co tam myszki, niech się Anton cieszy, że mu wojsko gdzieś gniazda nie założyło, hihihi :D
Użytkownik Wkn napisał w wiadomości:
> Co tam myszki, niech się Anton cieszy, że mu wojsko gdzieś gniazda nie
> założyło, hihihi :D
Jeśli masz na myśli gniazdo ciężkich karabinów maszynowych, to faktycznie powinien się cieszyć