W ubiegłym roku postanowiłam obejrzeć piaskowe rzeźby wzniesione w Gdańsku-Brzeźnie. Najpierw odpowiednio nabrałam apetytu i wyobraźeń, równie monumentalnych co prasowe opisy zachęcające do odwiedzania tego plażowego ewenementu. Niecierpliwie oczekiwałam na powstanie budowli, obgryzając paznokcie z ciekawości, co też artyści wykonają z tego nietrwałego materiału. Wreszcie... są! Trzeba jechać, bo przecież w każdej chwili mogą się rozsypać. A więc Pampasa pod pachę, do samochodu i jazda. Jesteśmy. Idziemy. Idziemy. Deptak ludzie piasek dużo piasku woda ... tylko gdzie te cholerne rzeźby?! No, przecież miały być?! Jak można było mnie tak oszukać? Tyle czekania i co? nie zrobiono ich? Normalnie świństwo. Pampas ze stuprocentowową "pantokratyczną" pewnością orzekł, że skoro nie ma ich przy głównym wejściu, to nie ma ich wcale. Koniec i bomba, kto dał się nabrać i przyjechał oglądać nieistniejące, ten trąba! Zakasałam więc kieckę... tfu! portki u dołu i w dyrdy z powrotem po głębokim piachu na parking. Co za rozczarowanie.
A potem, no cóż... podczas spotkania z Marengo wymiana zdań: ja: Wiesz, byliśmy oglądać te piaskowe rzeźby, co to miały być w Brzeźnie, a ich nie było. Marengo: Jak nie było jak były? Pampas: No, jak były, jak nie było! Przecież byliśmy i widzieliśmy! ja: Znaczy nie widzieliśmy! A gdzie były? Marengo: No nie przy głównym wejściu przecież, tylko dalej. Wielkie, super! Mogę wam pokazać zdjęcie, chcecie?
No chcieliśmy, kurna jego durna. Ale nie ma tego złego. Bo Polak przed szkodą i po szkodzie glupi, a Gdańszczanin co prawda po niewczasie, ale po rozum do głupiego łba przychodzi.
W tym roku czujnie przyczajona nad laptopem wciąż czyhałam, oczekując zakończenia prac rzeźbiarskich, dodatkowo zaniepokojona częstymi deszczami nawiedzającymi Wybrzeże, mogącymi zniszczyć delikatne piaskowe budowle. W miniony poniedziałek wieczorem, słusznie uznawszy, że zwiedzających będzie mniej niż w weekend, popędziłam nad wodę. Noooooooooooo. Oooojeeeeeeeeej. Aaaleeeeee, ojojoj! Bilety? Trzeba kupić bilety? Oczywiście kupujemy, nie zastanawiamy się, czy cena 8 zł za dorosłą osobę jest umiarkowana czy przesadzona. Po wejściu na ogrodzony teren piaskowych rzeźb wiemy już, że cena nie była przesadzona. I mimo, że płot wokół jest metalowy i ażurowy, warto wejść do środka, aby zobaczyć i prawie dotknąć tych tymczasowych arcydzieł. Te okazałe piaskowe baby, wykonane rękami rzeźbiarzy z róznych zakątków świata zostały wymodelowane z precyzją, jakiej nie spodziewałam się w swym wiecznym sceptycyzmie. Drobne elementy architektoniczne i twarze dawnych władców, a także ciała zwierząt zachwycały na równi oglądających w każdym wieku. Więcej nie piszę, sami zobaczcie, i jeśli mieszkacie w pobliżu, pojedźcie.
Wchodzących witały dwa dumne Gdańskie Lwy. Jak groźne historyczne cerbery pilnowały tego, co dalej, czyli: pociągu wyjeżdżającego z kolejowego dworca, Dworca Kolejowego w calej okazałości, Kaplicy Królewskiej, Bramy Wyżynnej, Króla morskich głębin, Dużej Zbrojowni, Małej Zbrojowni, Ratusza, wariacji Kościoła Mariackiego połączonego z Kościołem św. Katarzyny, Domu Uphagena, Złotej Bramy i Żurawia.
jedno Ci trzeba przyznać Wkn...Ty to masz dar do barwnego pisania ...przeczytałam jednym tchem i prosze o więcej ....z niecierpliwością czekam na zdjęcia bo niestety mieszkam na drugim końcu Polski i w rzeczywistości nie zobaczę tych jakże pięknie opisanych przez Ciebie rzeźb. Pozdrawiam.
Niesamowite!!! Wielka szkoda ,że nie mogę obejrzeć w realu, dopracowny każdy szczegół, jestem pod wrażeniem i wielkie dzieki za te wspaniałe zdjęcia. Ogromne wrażenie na mnie zrobiły rzeźby lwa i Kaplicy Królewskiej, zresztą wszystkie to arcydzieła, dobrze Wkn , że pomyślałaś o nas i zrobiłaś zdjęcia, pozdrawiam serdecznie i podziękuj Pampasowi.
Przepiękne rzeźby......az się wierzyc nie chce, że te cudeńka to zrobione z piasku. Jakie kopice piachu musiały być usypane.....a ile pracy włożone....chylę czoło przed artystami.
Parę takich piaskowych rzeźb mozna jeszcze obejrzeć na pasażu w M1 w Czeladzi. Nie sa tak monumentalne i rozbudowane jak te tutaj ale też robia wrazenie :)
Tych piaskowych rzeźb jest jedynie (a może aż) 15. Wklejam Wam jeszcze świetne zbliżenie piaskowego psa za armatą :) Zbliżenie fragmentu Domu Uphagena oraz Dom Angielski. I jeszcze alejka rzeźb z perspektywą, niemal w całości, widok strażników w postaci dwóch lwów i pięknie prezentujący się ratusz. Oraz tuszę Neptuna :) Ach, zapomniałabym. Wśród olbrzymów stał sobie skromnie taki maleńki piaskowy żaglowiec :)
I to już koniec fotoreportażu. Więcej zdjęć nie zrobiono.
oj oj ślicznie dziękuję i mam prośbunię.. czy mogę otrzymać zdjęcie Bramy Wyżynnej na e`maila w normalnym rozmiarze w celu wywalenia na pulpit...?:) łaskawie o zgodę proszę.. nie musi być dziś...
W ubiegłym roku postanowiłam obejrzeć piaskowe rzeźby wzniesione w Gdańsku-Brzeźnie. Najpierw odpowiednio nabrałam apetytu i wyobraźeń, równie monumentalnych co prasowe opisy zachęcające do odwiedzania tego plażowego ewenementu.
Niecierpliwie oczekiwałam na powstanie budowli, obgryzając paznokcie z ciekawości, co też artyści wykonają z tego nietrwałego materiału.
Wreszcie... są! Trzeba jechać, bo przecież w każdej chwili mogą się rozsypać.
A więc Pampasa pod pachę, do samochodu i jazda.
Jesteśmy. Idziemy.
Idziemy.
Deptak
ludzie
piasek
dużo piasku
woda
... tylko gdzie te cholerne rzeźby?! No, przecież miały być?! Jak można było mnie tak oszukać? Tyle czekania i co? nie zrobiono ich? Normalnie świństwo.
Pampas ze stuprocentowową "pantokratyczną" pewnością orzekł, że skoro nie ma ich przy głównym wejściu, to nie ma ich wcale. Koniec i bomba, kto dał się nabrać i przyjechał oglądać nieistniejące, ten trąba!
Zakasałam więc kieckę... tfu! portki u dołu i w dyrdy z powrotem po głębokim piachu na parking. Co za rozczarowanie.
A potem, no cóż... podczas spotkania z Marengo wymiana zdań:
ja: Wiesz, byliśmy oglądać te piaskowe rzeźby, co to miały być w Brzeźnie, a ich nie było.
Marengo: Jak nie było jak były?
Pampas: No, jak były, jak nie było! Przecież byliśmy i widzieliśmy!
ja: Znaczy nie widzieliśmy! A gdzie były?
Marengo: No nie przy głównym wejściu przecież, tylko dalej. Wielkie, super! Mogę wam pokazać zdjęcie, chcecie?
No chcieliśmy, kurna jego durna.
Ale nie ma tego złego. Bo Polak przed szkodą i po szkodzie glupi, a Gdańszczanin co prawda po niewczasie, ale po rozum do głupiego łba przychodzi.
W tym roku czujnie przyczajona nad laptopem wciąż czyhałam, oczekując zakończenia prac rzeźbiarskich, dodatkowo zaniepokojona częstymi deszczami nawiedzającymi Wybrzeże, mogącymi zniszczyć delikatne piaskowe budowle.
W miniony poniedziałek wieczorem, słusznie uznawszy, że zwiedzających będzie mniej niż w weekend, popędziłam nad wodę.
Noooooooooooo. Oooojeeeeeeeeej. Aaaleeeeee, ojojoj!
Bilety? Trzeba kupić bilety? Oczywiście kupujemy, nie zastanawiamy się, czy cena 8 zł za dorosłą osobę jest umiarkowana czy przesadzona.
Po wejściu na ogrodzony teren piaskowych rzeźb wiemy już, że cena nie była przesadzona. I mimo, że płot wokół jest metalowy i ażurowy, warto wejść do środka, aby zobaczyć i prawie dotknąć tych tymczasowych arcydzieł.
Te okazałe piaskowe baby, wykonane rękami rzeźbiarzy z róznych zakątków świata zostały wymodelowane z precyzją, jakiej nie spodziewałam się w swym wiecznym sceptycyzmie. Drobne elementy architektoniczne i twarze dawnych władców, a także ciała zwierząt zachwycały na równi oglądających w każdym wieku.
Więcej nie piszę, sami zobaczcie, i jeśli mieszkacie w pobliżu, pojedźcie.
Wchodzących witały dwa dumne Gdańskie Lwy. Jak groźne historyczne cerbery pilnowały tego, co dalej, czyli:
pociągu wyjeżdżającego z kolejowego dworca, Dworca Kolejowego w calej okazałości, Kaplicy Królewskiej, Bramy Wyżynnej, Króla morskich głębin, Dużej Zbrojowni, Małej Zbrojowni, Ratusza, wariacji Kościoła Mariackiego połączonego z Kościołem św. Katarzyny, Domu Uphagena, Złotej Bramy i Żurawia.
jedno Ci trzeba przyznać Wkn...Ty to masz dar do barwnego pisania ...przeczytałam jednym tchem i prosze o więcej ....z niecierpliwością czekam na zdjęcia bo niestety mieszkam na drugim końcu Polski i w rzeczywistości nie zobaczę tych jakże pięknie opisanych przez Ciebie rzeźb. Pozdrawiam.
Czekam na zdięcia
Super
Niesamowite!!! Wielka szkoda ,że nie mogę obejrzeć w realu, dopracowny każdy szczegół, jestem pod wrażeniem i wielkie dzieki za te wspaniałe zdjęcia. Ogromne wrażenie na mnie zrobiły rzeźby lwa i Kaplicy Królewskiej, zresztą wszystkie to arcydzieła, dobrze Wkn , że pomyślałaś o nas i zrobiłaś zdjęcia, pozdrawiam serdecznie i podziękuj Pampasowi.
O, Matko! Ale piękne! Jaka precyzja.
Przepiękne rzeźby......az się wierzyc nie chce, że te cudeńka to zrobione z piasku. Jakie kopice piachu musiały być usypane.....a ile pracy włożone....chylę czoło przed artystami.
Jestem pod ogromnym wrażeniem- przecudne.
Parę takich piaskowych rzeźb mozna jeszcze obejrzeć na pasażu w M1 w Czeladzi. Nie sa tak monumentalne i rozbudowane jak te tutaj ale też robia wrazenie :)
o jaaaaacieeee! bomba! dzięki za fotorelację i proszę o więcej:)
Ojej, ale wiesz, tego... jeśli chodzi o więcej, to ja mogę tylko tam jeździć i robić fotorelacje etapów rozpadu :(
uuu..:( a myślałam ( chyba nie ja sama),że masz jeszcze cóś w ..zanadrzu:)
Tych piaskowych rzeźb jest jedynie (a może aż) 15.
Wklejam Wam jeszcze świetne zbliżenie piaskowego psa za armatą :)
Zbliżenie fragmentu Domu Uphagena oraz Dom Angielski.
I jeszcze alejka rzeźb z perspektywą, niemal w całości, widok strażników w postaci dwóch lwów i pięknie prezentujący się ratusz. Oraz tuszę Neptuna :)
Ach, zapomniałabym. Wśród olbrzymów stał sobie skromnie taki maleńki piaskowy żaglowiec :)
I to już koniec fotoreportażu. Więcej zdjęć nie zrobiono.
oj oj ślicznie dziękuję i mam prośbunię..
czy mogę otrzymać zdjęcie Bramy Wyżynnej na e`maila w normalnym rozmiarze w celu wywalenia na pulpit...?:)
łaskawie o zgodę proszę..
nie musi być dziś...
, brakuje mi słów!!!
Dzięki Wkn za wspaniały fotoreportaż!