Niniejszym zakładam perfekcyjny i w założeniach nieobliczalny wątek. I wielkie szczęście, że to się zdarzyło . Bowiem piwo to chmielowy nektar bogów. O nim pisać jest trudno...bo to niezaprzeczalny król napojów. Tak wielki, że to pisanie musi być siłą rzeczy skromnym i bardzo cichym,. niezaprzeczalnym a jednocześnie "twórczym" epitafium chmielowego istnienia. To euforyczne zapomnienie, to wykwintny a zarazem prosty w wyrazie przyczynek do samospełnienia się. Zakochać się w piwie to prawie tak jak zdobyć szczyty nie do zdobycia. Jak osiągnąć coś nieosiągalnego....Wejść tam gdzie wejść nie można...Otworzyć to co nieotwieralne....Orgazm w locie. Dębowe mocne długo warzone to to, co uwielbiam najbardziej. Bahus
To ja zdecydowanie odwrotnie. Nie lubię goryczki w piwie. Ciekawe jest to, że uwielbiam gorzką czekoladę, tę naprawdę kakaową. Piwo świetnie nadaje się do zupy.
Oh, Bahusie...No to w tym wątku nie wezmę udziału, gdyż nie mogłabym głosić pochwał na temat tego trunku... Za to, gdyby mój mąż się tu zarejestrował, to by sobie z chęcią z Tobą rękę podał ;)
PS. Pozazdrościłeś tineczce jej wątku, co? Heheheh ;) Pozdrawiam!
Dobre piwo rzecz rzadka i cenna, a dobry piwosz koneser, a nie ochlaptus, rzecz jeszcze cenniejsza i rzadsza. Rzecz wielką zawsze można spłycić i znieważyć.
Piwo pszeniczne, nie pasteryzowane nawet (tęsknie do Grodziskiego), albo takie ciemne, ciemnutkie z pianką jak krem czekoladowy.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Piwo_grodziskie
Z Jędrzeja Kitowicza: Więc gdy te tak rozmaite piwa ponastawały, łowickie, gielniowskie, wąchockie piwa estymacją swoją straciły, wszedłszy w rząd piw pospolitych; grodziskie zaś słynęło coraz bardziej po Wielkiej Polszcze, tak iż szlachcic tam, który nie miał w swoim domu piwa grodziskiego, poczytany był za mizeraka albo za kutwę. Tej estymacji przyczynili mu wiele doktorowie, przyznając mu cnotę wód mineralnych. Jest to piwo cienkie i smakowite, głowy nie zawracające; doktorowie we wszystkich chorobach, w których zabraniają wszelkich trunków pacjentom, grodziskie piwo pić pozwalają, owszem w pewnych chorobach pić go każą.
A o piwie Fortuna z Miłosławia ktoś słyszał teraz znów interes rodzinny najlepsze jest ciemna Fortuna to takie babskie piwo ale prosto z beczki nie z butelki.
Użytkownik hanah30 napisał w wiadomości: > A o piwie Fortuna z Miłosławia ktoś słyszał teraz znów interes rodzinny > najlepsze jest ciemna Fortuna to takie babskie piwo ale prosto z beczki nie z > butelki.
No nie takie "babskie", zawiera 6,8 % alkoholu... Bahus
Nie za bardzo wiem, czy mam sie tym szczycic, czy tez zawstydzic? Jestem wielka wielbicielka tego trunku i jak mawial (niestety nie zyjacy juz) moj malzonek ! " W domu moze wszystkiego zabraknac, ale nigdy piwa ! " Bahusie, Prost!
Pakuj Bahusie swoje stare członki w dowolny środek lokomocji - i przyjeżdżaj - wczoraj dostarczyliśmy zapas Twego ulubionego trunku z wielu browarów dawnej monarchii (zarówno od Habsburgów, jak i z terenów podległych) . A i boskiego trunku z winnych latorosli morawskiej krainy też jest pokaźna ilość - tyle, że na niego to się musisz spieszyć, bo wiewiórki uwielbiają...
Żywiec, tyskie, żubr i warka lepsze niż najstarsza starka. Czy to w chłody czy w upały lejcie piwo w głupie pały.
źródło: reklama napoju dla robotników 1891
przepraszam, nie mogłam się powstrzymać po tych górnolotnych światopoglądowych bahusowych sformułowaniach, hehehe a tak zupełnie poważnie, sama również uwielbiam piwo :D
Ja też jestem wielbicielką piwa , szczególnie latem. Doceniłam ten trunek późno , bo już po 30-tce , ale lepiej późno niż wcale. Nie lubię piany w piwie, to chyba nietypowe dla piwoszy?
Piwo pić nauczyłam się na praktykach, ale picia mocniejszego procentu to nawet studenci geologii w najzimniejszy, wietrzno-mokry dzień mnie nie nauczyli. Nia ma jak porterek schłodzony z cytrynką, albo i dębowe dłuuuuuuuuuuuuugo warzone :) Reszta jakoś omijana jest bez bólu serca :)
Ja moze nietypowo,bo za jasnym piwem nie przepadam,ale lubie,mozna powiedziec uwielbiam piwa o tej ciemniejszej barwie i troche slodsze.
Moim faworytem jest Guinness,ale z racji jego ceny nie zawsze je kupuje.Choc od czasu do czasu kupuje butelkowe w czteropaku. Smithwick rowniez piwo jak dla mnie dobre o rubinowej barwie i z lekka nutka goryczki ale gdzies w tle pojawia sie slodka nuta.No i piwo Porter te juz bardziej gorzkie,ale smaczne. Wychodzi na to ,ze moi faworyci to piwa Irlandzkie,no oprocz Portera ,bo to piwo typowo Angielskie jak sie nie myle. Na codzien kupuje piwo bezalkoholowe Karamalz(wlasciwie wychodzi na to ze co tydzien kupuje skrzynke pollitrowych butelek),ktore chyba piwem nie powinno byc nazwane ,jest bezalkoholowe,schlodzone jest fajnym orzezwiajacym napojem,na codzien jezdze autem i nie moge sobie pozwolic na picie piwa mocniejszego jakim jest wlasnie Guinness lub Porter,ale wieczorem czemu nie.
No i na koncu zostal mi Radler,piwo jasne ,wlasciwie mieszanka piwa z lemioniada cytrynowa.Te rowniez bardzo lubie z wyrazna nuta cytryny,ale tylko dwie marki mi podchodza Radler z firmy Pfunstädter i Krombacher,reszta z tych innych firm jakos taka cieniutka jest.
No i zapomnialabym z tych mocnych piw niestety Dunskie -Piwo Faxe Bock piwo polciemne,jak rowniez Faxe jasne,o dziwo to piwo nie ma zbyt wyczuwalnej goryczki jak na jasne piwo przystalo.
Zgadzam się: Guinness to perła w oceanie piw....To ambrozja...Bóg Bogów...nektar, którego aksamitna piana drży przy każdym lekkim dmuchnięciu jak osika w ekstazie istnienia. To dokonanie mistrza, który potrafi łączyć życie z niebytem i prężność z niedowładem. Renesans boarokowego piękna, dzieło sztuki.... Kurcze rozmarzyłem się....szkoda tylko, że ta cudowność taka droga ..... Bahus
szczególną sympatią ostatnimi czasy dażę te niepasteryzowane i gdziekolwiek pojadę testuję właśnie owe wynalazki, uwielbiam te małe rodzinne browary a gdy od czasu do czasu drogi zaprowadzą mnie do sklepu o nazwie świat piwa wychodzę zazwyczaj ze skrzynką w której każda butelka jest inna.
Oczywiście musi być dobrze schłodzone. Na zdrowie!
Wlasnie przeczytalam swoj post i niewiele sie zmienilo u mnie,jednak zostaje przy piwach Irlandzkich,ale do tego co wyzej napisalam,dorzucam jeszcze piwo Kilkenny o zdecydowanej rubinowej barwie,dosc mocno gazowane.W pierwszym momencie wydaje sie lekko slodkie i ma dosc przyjemny zapach,ale chwile pozniej wyczuwamy jednak lekka goryczke.Polecam to piwo chociazby do sprobowania.
Wlasnie przeczytalam swoj post i niewiele sie zmienilo u mnie,jednak zostaje przy piwach Irlandzkich,ale do tego co wyzej napisalam,dorzucam jeszcze piwo Kilkenny o zdecydowanej rubinowej barwie,dosc mocno gazowane.W pierwszym momencie wydaje sie lekko slodkie i ma dosc przyjemny zapach,ale chwile pozniej wyczuwamy jednak lekka goryczke.Polecam to piwo chociazby do sprobowania.
Znam to piwo. Można go kupić nawet w małym sklepie ale nie cieszy się zbytnim wzięciem. Znacznie lepsze jest z beczki. W Poznaniu można się wybrać do irlandzkiego pubu i tam zakosztować kilku beczkowych "irlandów".
Ja generalnie lubię piwa słodkie, ciemne i te strong, bo one z reguły są słodkie. choć w to lato zasmakowałam dośc mocno w miksie piwa i lemoniady ardzo mi smakuje lekkie i nie takie mocne wiec na upały w sam raz. teraz tych upałów brak ale jak wrócą to napewno częściej będę go popijała :D
Heh nie ma jak dobry zimny browarek ;)) Na pewno słyszeliście o Oktoberfest w Monachium to dopiero święto piwoszy!!! Miałam kiedyś okazję (z racji zawodu) załapać się do obsługi na Dniach Bawarii - Oktoberfest w Krakowie. Przywieźli tam organizatorzy z Niemiec dwie beczki piwa Kaltenberg jasne i porter. I muszę przyznać że lepszego browara nie piłam ;)) Gościom balujacym na imprezie laliśmy Kaltenberga z browarów w Łodzi niby na oryginalnej mieszance ale już nie to samo.... Ale sam fakt że biesiadnikom przygrywała bawarska orkiestra sprawiał, że browar lał się strumieniami, wręcz nawet potokami ;)))) A jako ciekawostkę dodam jaki to polski naród zaradny, w pierwszy dzień imprezy "ubyło" nam 2500 kufli na piwo (oryginały Kaltenberga)... a zabawa trwała dwa trygodnie ;D Niestety końcową liczbę trudno oszacować ;D No to Bahusku Ein Prosit !!!
Jesli chodzi o poruszony tutaj Oktoberfest to mozna go porownac do Polskich dozynek w tym przypadku chmielowych.Moja szwagierka do niedawna mieszkala w Monachium,wielu jej znajomych pracowalo przy obsludze wlasnie na Oktoberfescie.
Oktoberfest zaczyna sie we wrzesniu i konczy sie na poczatku pazdziernika,w tym roku zacznie sie 19wrzesnia i skonczy 4 pazdziernika.Same rozpoczecie i zakonczenie jest transmitowane w telewizji,Oktoberfest otwiera dziewczyna na koniu za nia jedzie burmistrz Monachium i gubernator Bawarii,pozniej wlasciciele browarow,kelnerzy ,kelnerki,orkiestry grajace jak i kapele rozniste.Burmistrz otwiera pierwsza beczke piwa. Jest 6 oficjalnych i najwiekszach browarow wiodacych Spaten-Franziskaner-Bräu nastepny Augustiner kolejny Paulaner dalej Hacker-Pschorr i Hofbräu ostatni Löwenbräu a za nimi cala reszta ,masa innych browarow.Te szesc wiodacych ma swoje namioty stale wielkie tzw Festzelt stojace na wielkim placu ktory sie znajduje w centrum miasta,za nimi cala reszta. http://de.wikipedia.org/w/index.php?title=Datei:Oktoberfest_2005_-_Festzelte.jpg&filetimestamp=20051013174310
Przez ponad 2 tygodnie srednio odwiedza Oktoberfest okolo 6mln osob w tym duzo osob z innych krajow jak USA;Japonia,Australia i wiele wiele innych.
Chcialam jeszcze odnosnie tych celtow czyli namiotow-kazdy jeden ma swoja piosenke przewodnia ,ktora jest spiewana,kufle ida w gore, z miarowym tancem na boki,spiewane sa rowniez inne piosenki,gra orkiestra przewaznie niemieckie szlagry jak ostatnio i nowszy repertuar.
Oficjalnym ubiorem meskim sa spodnie skorzane na szelkach do kolan,kolanowki z babelkami,i koszula w przewdze z naturalnych tkanin,ale biale tez sie spotyka z szerszymi rekawami niz przy zwyklej koszuli,no i buty na grubszej podeszwie wiazane z przodu na sznurowki.
Kobiecym strojem jest tzw Dirndl sukienka skladajaca sie z fartuszka,gorsetu,koszuli i spodnicy,przewaznie posiadajaca duzy dekold http://de.wikipedia.org/wiki/Dirndl
Piwo jest podawane w tzw Maßkrug lub poprostu Maß-kuflach litrowych,co roku jest inny model,czesto pokazuja w niemieckiej telewizji ,jak niektorzy probuja wyniesc owe kufle na pamiatke. Kelnerki nosza czasem za jednym razem do 12 kufli,nie wiem jak one to robia ,ale za jednym razem niosa 12 litrow piwa i trzeba doliczyc jeszcze szklo z kufli ,ktore wcale lekkie nie jest.
W niektorych miastach niemieckich sa organizowane wycieczki na Oktoberfest.Wyjazd nad ranem ,potem uczestnisctwo w zabawie i powrot poznym wieczorem.Kuzynka kiedys jadac na taki Oktoberfest w drodze do Monachium dziwila po sa te male wiaderka w przejsciu przy kazdym siedzeniu,jadac z powrotem juz sie nie dziwila,ci ktorzy niestety za duzo wypili te widerka byly im bardzo pomocne.
Chcialm dodac ze codziennie do godziny 23 ludzie musza opuscic te namioty na Oktoberfescie,swiatla sa gaszone i wszystko jest zamykane aby nastepnego dnia znow przywitac swoich gosci.Zapomnialam rowniez dodac w poprzednim poscie,ze na Oktoberfescie sa zjadane nieprawdopodobne ilosci golonki.A do samego piwa rowniez ludzie przegryzaja co chwilke precle.
Jak już wspomniałam zaopatrzyliśmy nasz dom w spore ilosci piwa (zgodnie z reklamą, jaka stałą na przejsciu granicznym w Czechach zaraz po wejściu do Uni - Teraz to se możecie wziąć tyle ile udźwigniecie). Ale nie to najważniejsze...
Ważne co piliśmy na miejscu.
W Austrii towarzyszyło nam MarzenBier - piwo o niepowtarzalnym samku - do domu przywieźliśmy zapas Gossera (zgodnie z ich reklamą -Gut - besser- gosser)oraz pewnego specyfika - dunkel weiss (ciemne piwo pszeniczne). Choć nie wiem czy wynalazek karyncki czy bawarski. Zarówno Austriacy, jak i Niemcy się nim raczą) Potem były Czechy - Morawy - gdzie trudno wybrać pić piwo wino czy śliwowicę. Zazwyczaj zostawaliśmy przy piwie, choć trafiały się też winne dni (nie lubię mieszać - a na upał jednak lepsze piwo). Zwidzanie piwnego świata rozpoczęłiśmy od Brna - a tu całe dobrodziejstwo maleńkich browarów-restauracji, produkujących piwo na własne potrzeby - nie butelkowane, nie do kupienia w sklepie. Zaczęliśmy od Richarda - browar-restauracja serwujący trzy rodzaje piwa: kwaśnicowe (nie pasteryzowane) cześniowe oraz pszeniczne. Mnie najbardziej smakują kwaśnicowe. Pszeniczne - może i dobre na upały - orzeźwiające, zawsze w Czechach serwowane z cytryną - ale to już nie piwo. Natomista jeżeli idzie o intrygujący smak - wygrywa czereśniowe. Podchodziłam do niego jak do jeża (piwo to piwo i nie powinno się go niczym paskudzić) - ale spróbować wypada. Spodziewałam się czegoś słodkiego...A tu coś wręcz przeciwnego - pełna gorycz. Na pewno nie ma dodatku samych owoców do procesu produkcyjnego. Na pestkach raczej też nie - nie cierpię zapachu wykorzystywanych pestek, więc chyba bym rozpoznała. Bardziej już smak od przechowywania - ale kto w dzisiejszych czasach, gdy zawód bednarza praktycznie wyginął używa drewnianych beczek. Czy mi smakowało nie umiem odpowiedzieć -normalnie nie lubię aż takiej goryczy w piwie - natoamist zaskoczenie było całkowite. Trzeba sie jeszcze raz wybrać do Richarda. Potem byliśmy w piwnicy u biskupa brneńskiego - ale otwarta była tylko kawiarenka i niczym nie zaskakiwali.
Kolejną piwem było piwo z lokalnego browaru w Hodoninie - Piwo zwyczajne, ale za to serwowanego do tego tosty z nivą boskie.
Jako, że Brno jest warte długiego zwiedzania odbyliśmy też drugą wyprawę, tym razem degustując piwa z browarów Czarna Hora (nie jest to miejscowy browar, ale też nie butelkuje piwa), Bernard (to jedno z droższych czeskich piw o tradycyjnym smaku, sprzedawane w butelkach zamykanych jak dawniej oranżada - na porcelanowy kapsel) - stamtąd mamy rewelacyjne kufle, doskonale dopasowane do dłoni. Zapytaliśmy się czy można kupić - kelner niewiele sie namyślając poszedł i przyniósł za niezbyt wygórowaną cenę oraz piwo Pegas - tutaj browar znajduje się w samym centrum Brna, na jednej z głównych ulic, restauracja i hotel też sie tak nazywa. Godny polecenia jest gulasz Pegas.
Na uwagę też zasługuje kwaśnicowy Budvar - niewiele restauracji w Czechach go sprzedaje, a jest naprawdę przednie.
I moje ulubione - rzezane - mieszanka ciemnego piwa z jasnym. Pierwszy raz takie piliśmy w Pilźnie, w browarze Prozdroja (pilsner Urquel) - widok rewelacyjny jak z dwóch dystrybutorów leją się dwa rodzaje piwa, chwilę są osobno i dopiero potem się łączą. teraz - pewnie dlatego, że wynalazek się przyjął już gotowe przywożą z browarów.
Tutaj masz piwne pamiątki - podkładki do piwa z knajpek serwujących dane piwo oraz zakupy nasze - kufle do Bernarda oraz kieliszek do wódki (niestety był ostatni) w kształcie kufla oraz kileliszek do piwa 0,3 l.
Jeszcze tak...ale od jutra zaczyna się powolna degustacja ze znajomymi...Utopence ze spekaczek nabrały mocy urzędowej, niestety twarożki ołomunieckie okazały się porażką (to tylko dla wytrawnych koneserów śmierdziuchów), a potem przyjeżdża mój brat...
A ja się wyłamię: lubię reeds'a jabłkowego i warkę czerwoną z dużą ilością soku malinowego. Albo np. Lecha wymieszanego ze spritem pół na pół. Wiem, wiem, psuję piwo, ale tak lubię:)
Ja Spiż znam z czasów, gdy chłopaki (dla mnie oni zawsze już pozostaną chłopakami, bo to byli rówieśnicy z polibudy - no chyba, że mnie pamięć zawodzi i nie mieli doczynienia z tą uczelnią) zaczynali. Wszelkie wyprawy na piwo jak nie były w okolicach teków czy jak kto woli wittigowa, to właśnie na Rynek wrocławski. Ale we wtorek jadę do Wrocławia - niech brat i szwagier mnie goszczą...może bardziej brat, bo nie wiem czy szwagier zostanie zwolniony z roli niańki...Ale z drugiej strony dostarczęmu nieletnią, ale bardzo chętną do opieki nianię...
A propo ... zachęcona reklamą zakupiłam Radlera .... i moja opinia mętna cytrusowa breja .. Niech głowny piwowar skoczy na Radlerka do naszych sąsiadów zza Odry ....np Crommbachera pociągnie Wstyd Panie Warka .. wstyd .. Nigdy więcej jak Pan nauczysz sie piffko ważyć bedziemy robić dill ..
Niniejszym zakładam perfekcyjny i w założeniach nieobliczalny wątek. I wielkie szczęście, że to się zdarzyło . Bowiem piwo to chmielowy nektar bogów. O nim pisać jest trudno...bo to niezaprzeczalny król napojów. Tak wielki, że to pisanie musi być siłą rzeczy skromnym i bardzo cichym,. niezaprzeczalnym a jednocześnie "twórczym" epitafium chmielowego istnienia. To euforyczne zapomnienie, to wykwintny a zarazem prosty w wyrazie przyczynek do samospełnienia się. Zakochać się w piwie to prawie tak jak zdobyć szczyty nie do zdobycia. Jak osiągnąć coś nieosiągalnego....Wejść tam gdzie wejść nie można...Otworzyć to co nieotwieralne....Orgazm w locie.
Dębowe mocne długo warzone to to, co uwielbiam najbardziej.
Bahus
To ja zdecydowanie odwrotnie. Nie lubię goryczki w piwie. Ciekawe jest to, że uwielbiam gorzką czekoladę, tę naprawdę kakaową. Piwo świetnie nadaje się do zupy.
Oh, Bahusie...No to w tym wątku nie wezmę udziału, gdyż nie mogłabym głosić pochwał na temat tego trunku... Za to, gdyby mój mąż się tu zarejestrował, to by sobie z chęcią z Tobą rękę podał ;)
PS. Pozazdrościłeś tineczce jej wątku, co? Heheheh ;) Pozdrawiam!
Użytkownik aloalo napisał w wiadomości:
> .... Pozazdrościłeś
> tineczce jej wątku, co? Heheheh ;) Pozdrawiam!....
Zazdrość a inspiracja to dwie różne rzeczy...ja zostałem ZAINSPIROWANY...
Bahus
Dobre piwo rzecz rzadka i cenna, a dobry piwosz koneser, a nie ochlaptus, rzecz jeszcze cenniejsza i rzadsza. Rzecz wielką zawsze można spłycić i znieważyć.
Piwo pszeniczne, nie pasteryzowane nawet (tęsknie do Grodziskiego), albo takie ciemne, ciemnutkie z pianką jak krem czekoladowy.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Piwo_grodziskie
Z Jędrzeja Kitowicza: Więc gdy te tak rozmaite piwa ponastawały, łowickie, gielniowskie, wąchockie piwa estymacją swoją straciły, wszedłszy w rząd piw pospolitych; grodziskie zaś słynęło coraz bardziej po Wielkiej Polszcze, tak iż szlachcic tam, który nie miał w swoim domu piwa grodziskiego, poczytany był za mizeraka albo za kutwę. Tej estymacji przyczynili mu wiele doktorowie, przyznając mu cnotę wód mineralnych. Jest to piwo cienkie i smakowite, głowy nie zawracające; doktorowie we wszystkich chorobach, w których zabraniają wszelkich trunków pacjentom, grodziskie piwo pić pozwalają, owszem w pewnych chorobach pić go każą.
A o piwie Fortuna z Miłosławia ktoś słyszał teraz znów interes rodzinny najlepsze jest ciemna Fortuna to takie babskie piwo ale prosto z beczki nie z butelki.
Użytkownik hanah30 napisał w wiadomości:
> A o piwie Fortuna z Miłosławia ktoś słyszał teraz znów interes rodzinny
> najlepsze jest ciemna Fortuna to takie babskie piwo ale prosto z beczki nie z
> butelki.
No nie takie "babskie", zawiera 6,8 % alkoholu...
Bahus
Aaaaaa no tak, tak. Źle to ujęłam :)))
Nie za bardzo wiem, czy mam sie tym szczycic, czy tez zawstydzic? Jestem wielka wielbicielka tego trunku i jak mawial (niestety nie zyjacy juz) moj malzonek ! " W domu moze wszystkiego zabraknac, ale nigdy piwa ! "
Bahusie, Prost!
U mnie w domu już wszyscy wiedzą ,że ze wszystki "słodyczy" najbardziej lubię piwo........Pozdrawiam...
Pakuj Bahusie swoje stare członki w dowolny środek lokomocji - i przyjeżdżaj - wczoraj dostarczyliśmy zapas Twego ulubionego trunku z wielu browarów dawnej monarchii (zarówno od Habsburgów, jak i z terenów podległych) . A i boskiego trunku z winnych latorosli morawskiej krainy też jest pokaźna ilość - tyle, że na niego to się musisz spieszyć, bo wiewiórki uwielbiają...
Żywiec, tyskie, żubr i warka
lepsze niż najstarsza starka.
Czy to w chłody czy w upały
lejcie piwo w głupie pały.
źródło: reklama napoju dla robotników 1891
przepraszam, nie mogłam się powstrzymać po tych górnolotnych światopoglądowych bahusowych sformułowaniach, hehehe
a tak zupełnie poważnie, sama również uwielbiam piwo :D
Nie lubię piwa...wolę mocniejsze "wrażenia"......
Ja też jestem wielbicielką piwa , szczególnie latem. Doceniłam ten trunek późno , bo już po 30-tce , ale lepiej późno niż wcale. Nie lubię piany w piwie, to chyba nietypowe dla piwoszy?
Piwo pić nauczyłam się na praktykach, ale picia mocniejszego procentu to nawet studenci geologii w najzimniejszy, wietrzno-mokry dzień mnie nie nauczyli.
Nia ma jak porterek schłodzony z cytrynką, albo i dębowe dłuuuuuuuuuuuuugo warzone :) Reszta jakoś omijana jest bez bólu serca :)
Tyskie ponad wszystkie
Ja moze nietypowo,bo za jasnym piwem nie przepadam,ale lubie,mozna powiedziec uwielbiam piwa o tej ciemniejszej barwie i troche slodsze.
Moim faworytem jest Guinness,ale z racji jego ceny nie zawsze je kupuje.Choc od czasu do czasu kupuje butelkowe w czteropaku.
Smithwick rowniez piwo jak dla mnie dobre o rubinowej barwie i z lekka nutka goryczki ale gdzies w tle pojawia sie slodka nuta.No i piwo Porter te juz bardziej gorzkie,ale smaczne.
Wychodzi na to ,ze moi faworyci to piwa Irlandzkie,no oprocz Portera ,bo to piwo typowo Angielskie jak sie nie myle.
Na codzien kupuje piwo bezalkoholowe Karamalz(wlasciwie wychodzi na to ze co tydzien kupuje skrzynke pollitrowych butelek),ktore chyba piwem nie powinno byc nazwane ,jest bezalkoholowe,schlodzone jest fajnym orzezwiajacym napojem,na codzien jezdze autem i nie moge sobie pozwolic na picie piwa mocniejszego jakim jest wlasnie Guinness lub Porter,ale wieczorem czemu nie.
No i na koncu zostal mi Radler,piwo jasne ,wlasciwie mieszanka piwa z lemioniada cytrynowa.Te rowniez bardzo lubie z wyrazna nuta cytryny,ale tylko dwie marki mi podchodza Radler z firmy Pfunstädter i Krombacher,reszta z tych innych firm jakos taka cieniutka jest.
No i zapomnialabym z tych mocnych piw niestety Dunskie -Piwo Faxe Bock piwo polciemne,jak rowniez Faxe jasne,o dziwo to piwo nie ma zbyt wyczuwalnej goryczki jak na jasne piwo przystalo.
Zgadzam się: Guinness to perła w oceanie piw....To ambrozja...Bóg Bogów...nektar, którego aksamitna piana drży przy każdym lekkim dmuchnięciu jak osika w ekstazie istnienia. To dokonanie mistrza, który potrafi łączyć życie z niebytem i prężność z niedowładem. Renesans boarokowego piękna, dzieło sztuki....
Kurcze rozmarzyłem się....szkoda tylko, że ta cudowność taka droga .....
Bahus
Droga to za mało powiedziane. Jedno mizerne chlup w dziób i po wypłacie
Użytkownik Wkn napisał w wiadomości:
> Droga to za mało powiedziane. Jedno mizerne chlup w dziób i po
> wypłacie
Tak, tak to prawda....
Bahus
Tak z czystej ciekawosci sprawdzilam po ile Guinness w Polsce.No nie tanio .
Nie wiem czy o to samo chodzi bo ja widziałam 6zł za 0,33l
a ja niecałe 8zł za tyle samo
a ja niecałe 8zł za tyle samo
Hihihi przez trzy lata zdrożało (jak wszystko)Na początku nie zauważyłam z którego roku był wpis :-P
szczególną sympatią ostatnimi czasy dażę te niepasteryzowane i gdziekolwiek pojadę testuję właśnie owe wynalazki, uwielbiam te małe rodzinne browary a gdy od czasu do czasu drogi zaprowadzą mnie do sklepu o nazwie świat piwa wychodzę zazwyczaj ze skrzynką w której każda butelka jest inna.
Oczywiście musi być dobrze schłodzone. Na zdrowie!
Od czasu jak założyłem ten wątek, na rynku piwnym dużo zmieniło się na lepsze. Polskie piwa są najlepsze w Europie...i to przynosi nam zaszczyt.
Niech żyje polskie piwo !!!!!!
Wlasnie przeczytalam swoj post i niewiele sie zmienilo u mnie,jednak zostaje przy piwach Irlandzkich,ale do tego co wyzej napisalam,dorzucam jeszcze piwo Kilkenny o zdecydowanej rubinowej barwie,dosc mocno gazowane.W pierwszym momencie wydaje sie lekko slodkie i ma dosc przyjemny zapach,ale chwile pozniej wyczuwamy jednak lekka goryczke.Polecam to piwo chociazby do sprobowania.
Wlasnie przeczytalam swoj post i niewiele sie zmienilo u mnie,jednak zostaje
Znam to piwo. Można go kupić nawet w małym sklepie ale nie cieszy się zbytnim wzięciem. Znacznie lepsze jest z beczki. W Poznaniu można się wybrać do irlandzkiego pubu i tam zakosztować kilku beczkowych "irlandów".przy piwach Irlandzkich,ale do tego co wyzej napisalam,dorzucam jeszcze piwo
Kilkenny o zdecydowanej rubinowej barwie,dosc mocno gazowane.W pierwszym
momencie wydaje sie lekko slodkie i ma dosc przyjemny zapach,ale chwile
pozniej wyczuwamy jednak lekka goryczke.Polecam to piwo chociazby do
sprobowania.
Ja generalnie lubię piwa słodkie, ciemne i te strong, bo one z reguły są słodkie. choć w to lato zasmakowałam dośc mocno w miksie piwa i lemoniady ardzo mi smakuje lekkie i nie takie mocne wiec na upały w sam raz. teraz tych upałów brak ale jak wrócą to napewno częściej będę go popijała :D
Heh nie ma jak dobry zimny browarek ;))
Na pewno słyszeliście o Oktoberfest w Monachium to dopiero święto piwoszy!!!
Miałam kiedyś okazję (z racji zawodu) załapać się do obsługi na Dniach Bawarii - Oktoberfest w Krakowie.
Przywieźli tam organizatorzy z Niemiec dwie beczki piwa Kaltenberg jasne i porter.
I muszę przyznać że lepszego browara nie piłam ;))
Gościom balujacym na imprezie laliśmy Kaltenberga z browarów w Łodzi
niby na oryginalnej mieszance ale już nie to samo....
Ale sam fakt że biesiadnikom przygrywała bawarska orkiestra sprawiał,
że browar lał się strumieniami, wręcz nawet potokami ;))))
A jako ciekawostkę dodam jaki to polski naród zaradny,
w pierwszy dzień imprezy "ubyło" nam 2500 kufli na piwo (oryginały Kaltenberga)...
a zabawa trwała dwa trygodnie ;D Niestety końcową liczbę trudno oszacować ;D
No to Bahusku Ein Prosit !!!
Jesli chodzi o poruszony tutaj Oktoberfest to mozna go porownac do Polskich dozynek w tym przypadku chmielowych.Moja szwagierka do niedawna mieszkala w Monachium,wielu jej znajomych pracowalo przy obsludze wlasnie na Oktoberfescie.
Oktoberfest zaczyna sie we wrzesniu i konczy sie na poczatku pazdziernika,w tym roku zacznie sie 19wrzesnia i skonczy 4 pazdziernika.Same rozpoczecie i zakonczenie jest transmitowane w telewizji,Oktoberfest otwiera dziewczyna na koniu za nia jedzie burmistrz Monachium i gubernator Bawarii,pozniej wlasciciele browarow,kelnerzy ,kelnerki,orkiestry grajace jak i kapele rozniste.Burmistrz otwiera pierwsza beczke piwa.
Jest 6 oficjalnych i najwiekszach browarow wiodacych Spaten-Franziskaner-Bräu nastepny Augustiner kolejny Paulaner dalej Hacker-Pschorr i Hofbräu ostatni Löwenbräu a za nimi cala reszta ,masa innych browarow.Te szesc wiodacych ma swoje namioty stale wielkie tzw Festzelt stojace na wielkim placu ktory sie znajduje w centrum miasta,za nimi cala reszta. http://de.wikipedia.org/w/index.php?title=Datei:Oktoberfest_2005_-_Festzelte.jpg&filetimestamp=20051013174310
Przez ponad 2 tygodnie srednio odwiedza Oktoberfest okolo 6mln osob w tym duzo osob z innych krajow jak USA;Japonia,Australia i wiele wiele innych.
Chcialam jeszcze odnosnie tych celtow czyli namiotow-kazdy jeden ma swoja piosenke przewodnia ,ktora jest spiewana,kufle ida w gore, z miarowym tancem na boki,spiewane sa rowniez inne piosenki,gra orkiestra przewaznie niemieckie szlagry jak ostatnio i nowszy repertuar.
Oficjalnym ubiorem meskim sa spodnie skorzane na szelkach do kolan,kolanowki z babelkami,i koszula w przewdze z naturalnych tkanin,ale biale tez sie spotyka z szerszymi rekawami niz przy zwyklej koszuli,no i buty na grubszej podeszwie wiazane z przodu na sznurowki.
Kobiecym strojem jest tzw Dirndl sukienka skladajaca sie z fartuszka,gorsetu,koszuli i spodnicy,przewaznie posiadajaca duzy dekold http://de.wikipedia.org/wiki/Dirndl
Piwo jest podawane w tzw Maßkrug lub poprostu Maß-kuflach litrowych,co roku jest inny model,czesto pokazuja w niemieckiej telewizji ,jak niektorzy probuja wyniesc owe kufle na pamiatke.
Kelnerki nosza czasem za jednym razem do 12 kufli,nie wiem jak one to robia ,ale za jednym razem niosa 12 litrow piwa i trzeba doliczyc jeszcze szklo z kufli ,ktore wcale lekkie nie jest.
W niektorych miastach niemieckich sa organizowane wycieczki na Oktoberfest.Wyjazd nad ranem ,potem uczestnisctwo w zabawie i powrot poznym wieczorem.Kuzynka kiedys jadac na taki Oktoberfest w drodze do Monachium dziwila po sa te male wiaderka w przejsciu przy kazdym siedzeniu,jadac z powrotem juz sie nie dziwila,ci ktorzy niestety za duzo wypili te widerka byly im bardzo pomocne.
Tutaj mozna zobaczyc jak mniej wiecej wyglada zabawa w jenym z tych namiotow tutaj akurat z Lowenbräu http://www.youtube.com/watch?v=qkcwwJ_NaXk&feature=PlayList&p=8854A7F39933CADF&index=0 i nastepny http://www.youtube.com/watch?v=zBbLuWP9cxA&feature=PlayList&p=8854A7F39933CADF&index=2 sa to naprawde wielkie namioty mieszczace bardzo duzo ludzi.
No i znowu sie rozpisalam,ale moze kogos zainteresuje.
Chcialm dodac ze codziennie do godziny 23 ludzie musza opuscic te namioty na Oktoberfescie,swiatla sa gaszone i wszystko jest zamykane aby nastepnego dnia znow przywitac swoich gosci.Zapomnialam rowniez dodac w poprzednim poscie,ze na Oktoberfescie sa zjadane nieprawdopodobne ilosci golonki.A do samego piwa rowniez ludzie przegryzaja co chwilke precle.
Haha, fajny watek:)
A co to znaczy: "debowe mocne"??? Niestety piwoszem nie jestem:(
Skol!
tineczka
Tineczko to nazwa piwa http://www.debowemocne.pl/
A ja lubię redds'a cytrusowego i jabłkowego, fortune ciemną ale laną z beczki, coronę, lecha pilsa, premium i mocnego :)
Jak już wspomniałam zaopatrzyliśmy nasz dom w spore ilosci piwa (zgodnie z reklamą, jaka stałą na przejsciu granicznym w Czechach zaraz po wejściu do Uni - Teraz to se możecie wziąć tyle ile udźwigniecie). Ale nie to najważniejsze...
Ważne co piliśmy na miejscu.
W Austrii towarzyszyło nam MarzenBier - piwo o niepowtarzalnym samku - do domu przywieźliśmy zapas Gossera (zgodnie z ich reklamą -Gut - besser- gosser)oraz pewnego specyfika - dunkel weiss (ciemne piwo pszeniczne). Choć nie wiem czy wynalazek karyncki czy bawarski. Zarówno Austriacy, jak i Niemcy się nim raczą)
Potem były Czechy - Morawy - gdzie trudno wybrać pić piwo wino czy śliwowicę.
Zazwyczaj zostawaliśmy przy piwie, choć trafiały się też winne dni (nie lubię mieszać - a na upał jednak lepsze piwo).
Zwidzanie piwnego świata rozpoczęłiśmy od Brna - a tu całe dobrodziejstwo maleńkich browarów-restauracji, produkujących piwo na własne potrzeby - nie butelkowane, nie do kupienia w sklepie.
Zaczęliśmy od Richarda - browar-restauracja serwujący trzy rodzaje piwa: kwaśnicowe (nie pasteryzowane) cześniowe oraz pszeniczne. Mnie najbardziej smakują kwaśnicowe. Pszeniczne - może i dobre na upały - orzeźwiające, zawsze w Czechach serwowane z cytryną - ale to już nie piwo. Natomista jeżeli idzie o intrygujący smak - wygrywa czereśniowe. Podchodziłam do niego jak do jeża (piwo to piwo i nie powinno się go niczym paskudzić) - ale spróbować wypada. Spodziewałam się czegoś słodkiego...A tu coś wręcz przeciwnego - pełna gorycz. Na pewno nie ma dodatku samych owoców do procesu produkcyjnego. Na pestkach raczej też nie - nie cierpię zapachu wykorzystywanych pestek, więc chyba bym rozpoznała. Bardziej już smak od przechowywania - ale kto w dzisiejszych czasach, gdy zawód bednarza praktycznie wyginął używa drewnianych beczek. Czy mi smakowało nie umiem odpowiedzieć -normalnie nie lubię aż takiej goryczy w piwie - natoamist zaskoczenie było całkowite. Trzeba sie jeszcze raz wybrać do Richarda.
Potem byliśmy w piwnicy u biskupa brneńskiego - ale otwarta była tylko kawiarenka i niczym nie zaskakiwali.
Kolejną piwem było piwo z lokalnego browaru w Hodoninie - Piwo zwyczajne, ale za to serwowanego do tego tosty z nivą boskie.
Jako, że Brno jest warte długiego zwiedzania odbyliśmy też drugą wyprawę, tym razem degustując piwa z browarów Czarna Hora (nie jest to miejscowy browar, ale też nie butelkuje piwa), Bernard (to jedno z droższych czeskich piw o tradycyjnym smaku, sprzedawane w butelkach zamykanych jak dawniej oranżada - na porcelanowy kapsel) - stamtąd mamy rewelacyjne kufle, doskonale dopasowane do dłoni. Zapytaliśmy się czy można kupić - kelner niewiele sie namyślając poszedł i przyniósł za niezbyt wygórowaną cenę oraz piwo Pegas - tutaj browar znajduje się w samym centrum Brna, na jednej z głównych ulic, restauracja i hotel też sie tak nazywa. Godny polecenia jest gulasz Pegas.
Na uwagę też zasługuje kwaśnicowy Budvar - niewiele restauracji w Czechach go sprzedaje, a jest naprawdę przednie.
I moje ulubione - rzezane - mieszanka ciemnego piwa z jasnym. Pierwszy raz takie piliśmy w Pilźnie, w browarze Prozdroja (pilsner Urquel) - widok rewelacyjny jak z dwóch dystrybutorów leją się dwa rodzaje piwa, chwilę są osobno i dopiero potem się łączą. teraz - pewnie dlatego, że wynalazek się przyjął już gotowe przywożą z browarów.
Nawet nie wiesz jak Wam zazdroszczę...;)
Bahus
Tutaj masz piwne pamiątki - podkładki do piwa z knajpek serwujących dane piwo oraz zakupy nasze - kufle do Bernarda oraz kieliszek do wódki (niestety był ostatni) w kształcie kufla oraz kileliszek do piwa 0,3 l.
A... piwo w Pegasie jest 0,6 litra.
ja tez tak chce !!!!
Fiu.. fiu... fiuuuu...
Ładnie opowiedziałaś Ekko :)
To mówisz, że jeszcze macie to w domu?
Jeszcze tak...ale od jutra zaczyna się powolna degustacja ze znajomymi...Utopence ze spekaczek nabrały mocy urzędowej, niestety twarożki ołomunieckie okazały się porażką (to tylko dla wytrawnych koneserów śmierdziuchów),
a potem przyjeżdża mój brat...
A ja się wyłamię: lubię reeds'a jabłkowego i warkę czerwoną z dużą ilością soku malinowego. Albo np. Lecha wymieszanego ze spritem pół na pół. Wiem, wiem, psuję piwo, ale tak lubię:)
właśnie po kilku mocno pracowitych dniach otworzyłam Pilsnera
Przedwczoraj dostapiłam zaszczytu i wybrałam się do Spiża na rynku wrocławskim. Hmmm, piwo ciemne o smaku jakby lekko kawowym. Super.
Ja Spiż znam z czasów, gdy chłopaki (dla mnie oni zawsze już pozostaną chłopakami, bo to byli rówieśnicy z polibudy - no chyba, że mnie pamięć zawodzi i nie mieli doczynienia z tą uczelnią) zaczynali. Wszelkie wyprawy na piwo jak nie były w okolicach teków czy jak kto woli wittigowa, to właśnie na Rynek wrocławski.
Ale we wtorek jadę do Wrocławia - niech brat i szwagier mnie goszczą...może bardziej brat, bo nie wiem czy szwagier zostanie zwolniony z roli niańki...Ale z drugiej strony dostarczęmu nieletnią, ale bardzo chętną do opieki nianię...
Zimne piwko z lodówki mmmmmmmmmm, my z mężem pijemy Harnasia albo Lecha..........
pwiko w domu musi być ! :D
Ja lubię piwa o zdecydowanej chmielowej nucie. Gustuję raczej w mocnych ale i pilsa chętnie wypiję...
My z męzem w polskim sklepie kupujemy żubra a jak tam nie jesteśmy to pijemy stella lub budweiser, właśnie się nim delektujemy :)
Gdy karmię piersią to w grę wchodzi tylko " owocowe " piwko , i to niewiele , dosłownie łyczek ;))
Warka Radler , Redds jabłkowy bądź zwykłe karmelowe Karmi ;-)
A propo ... zachęcona reklamą zakupiłam Radlera .... i moja opinia mętna cytrusowa breja ..
Niech głowny piwowar skoczy na Radlerka do naszych sąsiadów zza Odry ....np Crommbachera pociągnie
Wstyd Panie Warka .. wstyd .. Nigdy więcej jak Pan nauczysz sie piffko ważyć bedziemy robić dill ..
A propo ... zachęcona reklamą zakupiłam Radlera .... i moja opinia
a ja tam lubie Radlerka ;)mętna cytrusowa breja .. Niech głowny piwowar skoczy na Radlerka do
naszych sąsiadów zza Odry ....np Crommbachera pociągnie Wstyd
Panie Warka .. wstyd .. Nigdy więcej jak Pan nauczysz sie piffko ważyć
bedziemy robić dill ..
lech shandy jest lepszy klarowny i lemoniada - piwo jest 50:50%. W Warce jest 60:40% Lech ma 2,6% alkoholu, a warka 2%
wiem ,że Lech ma więcej alkoholu,dlatego tez wybieram warkę ;-d
W lodówce na '' podorędziu ''
A gdy ktoś chciał ze mną '' pofakxsować '' serdecznie zapraszam .. ::))
Upss znalazłam coś do kolekcji , samotny biały żagiel .. ::))
Bahus :) Za Twoje zdrowie (poważnie ) piłam piwko "Zagorka " jeszcze ze dwa dni temu w Bułgarii .Chwała Ci za temat ,też lubimy piwko :)
mam 12-pak zmrożonego leszka...i ze 4 dębowe tysz się znajdą:)
zapraszam do Lubina.....
tez pije browarka codziennie ale nie polskie tylko tutejsze najtansze otinger gold :D ja je bardzo lubie tzn. browarka :D