Na początku lat sześdziesiątych byłem ze swoją klasa na szkolnej wycieczce w okolicach Zakopanego. Był bardzo upalny czerwiec. Jedna z koleżanek odważyła się przeparadować przez góralską wieś w krótkich spodenkach. Cała klasa musiała uciekać, bo miejscowe starsze kobiety zaczęły w nią rzucać kamieniami, pokrzykując coś na temat obrazy boskiej.
W tamtych czasach mężczyzna mógł palić na ulicy ale nie wtedy kiedy przebywał w towarzystwie kobiety. Kobieta z papierosem w ustach była automatycznie uważana za taką .... lepszą.
Te wszystkie dawne obyczaje odchodzą do lamusa. Uważam, ze niektóre niesłusznie!
Uważam, ze zmiany, które ida w kierunku uniezaleznienia się od opinii innych, zmiany luzujące kontrolę społeczną- są dobre i wskazane.
Zmiany, które pozwalają w sposób nie krzywdzący innych na pełniejszą realizację siebie- są dobre.
Zmiany, które powodują większa otwartość na inne kultury, religie- są dobre.
Mnie się zdaje, ze cały szkopuł jest w tym, ze dostaliśmy wolnośc, ale nikt nie nauczył nas, jak z tej wolności korzystać, bez szkody dla siebie i otoczenia.
I dobre jest to, ze w takiej sytuacji motorem do działań, jest przekonanie o słuszności, czy też racji, a nie obawa przed tym, jak odbiora to inni. ( Np jedyną troską mojej niezyjącej babci było " bo mnie obgadają" i w związku z tym babcia po śmierci swojego męża, już do końća życia została wdową ( 25 lat była męzatką, przeszło 40 lat była wdową)- z obawy, by ktoś nie pwoiedizał o niej, ze lata za chłopami... Dobre jest też to, ze mniej miejsca jest na podwójną moralność- że wszystko mozna, zdradzać, kłamać, krzywdzić, byle raczki skłądac odpowiednio, i ukłon piękny umieć wykonać i oczkami ładnie obracać, jesli ktoś patrzy
Niestety w Polsce rzeczywiście wszyscy (lub prawie wszyscy) przejmują się tym co inni o nas powiedzą. Prawda jest taka, że ludzie i tak znajdą sobie temat, żeby nas obgadać. Poza tym świat się zmienia i pewne rzeczy trzeba zaakceptować. Tak jak np. to, że mężczyźni nie ustępują miejsca np w busach. Chociaż trudno pogodzić zię z tym, że nad młodym byczkiem wisi dziewczyna w zaawansowanej ciąży albo słaba staruszka a gościu dłubiąc w nosie gapi się w okno.
Zgadzam się z całością, ale w szczególności z tą częścią tekstu: Zmiany, które pozwalają w sposób nie krzywdzący innych na pełniejszą realizację siebie- są dobre.
Reakcja na wszelkie zmiany ( w tym obyczajowe ) jest uzależniona od wieku reagującego . I bardziej tu chodzi o wiek ducha i umysłu a nie ten metrykalny . Młodzi generalnie są bardziej otwarci na zmiany i przyjmują je w sposób naturalny . Starsi ( chyba przez tęsknotę do sielskiego czasu młodości ) raczej są zmianom niechętni . Jak świat światem zawsze się słyszało : " za moich czasów ..." Najpierw się z tego śmiejemy , a później sami to powtarzamy ...:)
A o których niesłusznie zapomnianych obyczajach napisałeś ? O rzucaniu kamieniami w dziewczyny w krótkich spodenkach ? ;))))
Użytkownik kojonkosky napisał w wiadomości: > Reakcja na wszelkie zmiany ( w tym obyczajowe ) jest uzależniona od wieku > reagującego . I bardziej tu chodzi o wiek ducha i umysłu a nie ten > metrykalny . Młodzi generalnie są bardziej otwarci na zmiany i > przyjmują je w sposób naturalny .Starsi ( chyba przez tęsknotę do > sielskiego czasu młodości ) raczej są zmianom niechętni .Jak świat > światem zawsze się słyszało : " za moich czasów ..."Najpierw się z > tego śmiejemy , a później sami to powtarzamy ...:)A o których > niesłusznie zapomnianych obyczajach napisałeś ?O rzucaniu kamieniami w > dziewczyny w krótkich spodenkach ? ;))))
Głównie i jedynie idzie mi o zwyczaje, których przestrzegając okazywało się szacunek osobom starszym, mężczyzni kobietom, oraz wszelkie inne, należne bliskiemu otoczeniu. Te nowe obyczaje nie są może lekceważeniem innych, ale niestety dowodzą myślenia tylko o sobie a nie o tych, którym się to należy.
Lubczyku Tylko, ze pokazywanie szacunku jest czymś innym niż odczuwanie szacunku. To, ze męzczyzna mnie przepuszcza w drzwiach wcale nie znaczy, ze mnie szanuje. Szacunek- to nie tylko pewne formułki.
I te wszystkie ceremonie- cmokanie rączek, przepuszczanie w drzwiach, kłanianie się to tylko pusta otoczka, jesli nie jest wypęłniona prawdziwym szacunkiem.
A komu się nalezy, żebym o nim myślała? Ja myślałam, ze mnie to się przede wszystkim nalezy ;))))))
No i ta rycerskość ma swoje bardziej mroczne oblicze ... Pisałam o tym pracę magisterską i dokopałam się do źródeł, z których wynikało, ze rycerz, który układał pieśni i wiersze, dla swojej damy, klękał przed nią, nosił jej wstążkę, jak relikwię, zwykł był traktować ja w zaciszu domowym pięścią w twarz...
To ja juz wolę bez tego. Wolę obyć się bez cmokania w rączkę, w autobusie postoję, ale za to chcę być traktowana, jak człowiek, a nie jak istota pozabawiona zdolności do samodzielnego myślenia. Wolę mieć wybór, czy założę spódniczkę, czy spodnie. Chętnie skorzystam ze swoich praw wyborczych.
Tak , to jest zmiana obyczajowościowa , że teraz nic nikomu się z urzędu nie należy ... Wg mnie to zmiana na lepsze , bo pozwala każdemu oceniać sytuację adekwatnie do problemu i osoby . Sama mogę ocenić czy ustąpić miejsca dyszącej starszej kobiecie , która chwilę wcześniej rączo dobiegła do odjeżdżającego środka komunikacji miejskiej , czy blado wyglądającej młodej dziewczynie . Mogę też nie zwracać uwagi na brak cmoka czy przepuszczenia w drzwiach mężczyźnie , który na równi z żoną przewija i kąpie swoje dzieci i wykonuje inne niemęskie zajęcia , a wcale mnie nie satysfakcjonują wszelkie ceregiele uskuteczniane przez osobnika , który po robocie czeka na podanie obiadu czytając gazetę , żonę traktuje instrumentalnie a na swoje dzieci patrzy z wielką miłością i rozrzewnieniem wtedy kiedy śpią . Gesty i słowa nic nie znaczą ... To tylko wyraz szacunku ... Ale sam szacunek to coś więcej ...
Myślę jeszcze, ze z tymi zmianami to trochę tak, jak z lawiną. Jeden mały kamyczek spada powoli, ale ciągnie ze sobą inne i wszystko nabiera prędkości.
Ktoś jeden się wyłamie- np ma predyspozycje, albo jakiś bardziej odporny kręosłup, albo z jakichś względów mu wszystko wali... Reszta obserwuje- dzieje się coś, czy nie... Ktoś inny bierze przyklad, a potem ich jest coraz więcej.
Kilka lat temu, jako osoba zyjąca w konkubinacie, byłam na ostrzyku i na języku ( jakkolwiek dwuznacznie by to zabrzmiało ;)) ) Ale z biegiem czasu okazało się, ze nie jestem jakąś latawicą, czyhająca na niedomytego meża sąsiadki, lecz kulturalną sasiadką, z któa można miło pogawędzić o pogodzie, albo o zakupach. Dziś rozpoczyna się już dyskusja na temat adoptowania dzieci przez pary homoseksualne. Na razie jest więcej głosów na "nie", ale w mairę przybywania takich przypadków, wnikliwej obserwacji, brania pod lupę i kiedy okaze się, ze nic strasznego się nie dzieje- tych głosów na "tak" będzie przybywać. I myślę, ze nic nie jest w stanie stanąć na przeszkodzie naturalnemu dazeniowi człowieka do szcześcia.
No i świat nam się poszerzył, zbliżył.
Zauważyliście, jak mało jest juz tabu? ( bezwzględnych zakazów kulturowych) Już nawet w niektórych krajach rozpoczyna się dyskusja na temat prawnego zalegalizowania kazirodztwa. No w ażdym razie jest dyskusja- a to zawsze uznacza, ze tabu przestaje obowiązywać. Właściwie jedynym tabu, jaki ja umiem nazwać w naszej kulturze- to kanibalizm .
Fu, kanibalizm, ostatni przypadek kanibalizu z którym się spotkałam miał miejsce kilka miesięcy temu w Polsce, ale ten człowiek okazał się chory psychicznie, więc chyba się nie liczy.
Mnie rusza ta babinka w autobusie, której miejsca nie ustepuję... bo jadę po 36 godzinach pracy i nogi mam zdrętwiałe do połwowy ud a w/w pani umalowanym okiem zerka na me zwłoki i sapie i gdera...
Podoba mi się to rozluźnienie obyczajowości, choc nie zawsze jestem tolerancyjna i sama siebie ganię za dulszczyznę:)
Odnośnie chorego psychicznie kanibala- to rzeczywiście się nie liczy, bo z chorbą psychiczną raczej idzie w parze odrzucenie ( bądź niezrozumienie) norm społecznych.
A co drugiego akapitu Twojej wypowiedzi- anegdotka :) Pusty autobus, jedno z miejsc siedzących zajmuje Murzyn. Siedzi i czyta gazetę. Nad nim staje pani w pretensjch i kilka razy znacząco chrząka. zaczytany pasażer nie zwraca uwagi na kobiete, która wyraźnie coś chce. W końcu kobieta nie wytrzymuje i mówi " Prosze pana , w naszym kraju jest zwyczaj, ze się starszym osobom ustępuje miejsca " Murzyn spokojnie odkłada gazetę i odpowiada: "Prosze pani, a w naszym kraju jest zwyczaj, ze się starszych ludzi zjada "
mnie razi w dalszym ciągu nagość w publicznym wydaniu ( i to nie kompleksy:)), a tym bardziej w pewnym wieku, bo to niesmaczne. Brak tolerancji, homofobia i moherowatość..... I niezmiennie głupota, nieuczciwość i to, że kombinatoryka nazywa się zaradnością. a ostatnio na wakacjach myślałam, że padnę jak przed wejściem do greckiego monastyru, gdzie obowiązywał wstrzemięźliwy strój (rozdawano chusty i długie spódnice) wykłócało się 2 niemieckich turystów w majtach i z piwem..............:)
co to znaczy nagosc "w pewnym wieku" jest niesmaczna????
Ostatnie lato przed "wojna" i bombardowaniem Dubrovnika , bylam z rodzina na wakacjach miedzy innymi w miejscowosci Bar. Mala dziura niedaleko Budvy. Z przyjemnoscia widzialam i siedzialam obok "staruszek" ( tubylczych) na plazy, bez biustonoszy. Babcie mialy dookola siebie wnuki i reszte rodziny. Piersi niektorych "staruszek" byly "wyschniete", plasko wiszace, juz nie "potrzebne" do produkcji mleka. Zatkalo mnie na poczatku, bo nie spodziewalam sie takiej naturalnosci w tym kraju!!!!
Piszac to, co napisalas wydajesz sama opinie o wlasnym braku tolerancji i moheratowosci!!!! I kompleksach!
Mam 61 lat i nie wstydze sie wlasnego ciala, po urodzeniu dwojki dzieci i z racji lat, mam prawo miec zmarszczki na twarzy, brzuch pomarszczony i piersi nie jedrne ( chociaz moje male i nadal jedrne). Mam prawo wystawic je na pieszczoty promieni slonecznych, a Ty nie musisz sie patrzec, jak to dla Ciebie jest tak niesmaczne:)
Dokładnie to samo zaskoczenie ( na plus ) przeżyłam w Chorwacji . Widziałam tam najpiękniejsze cycki świata , których posiadaczką była młoda dziewczyna . Oboje ze świeżym mężem wpatrywaliśmy się w nie jak urzeczeni . Bo one właśnie po to się wystawiły : żeby je podziwiać ...:) Ale z równym podziwem patrzyliśmy na cycki mniej reprezentacyjne , czasami wesoło i bez kompleksów dyndające ... Te cycki po prostu były ... Tak jak ręka czy noga ... Bez żadnych poddtekstów ...
A Malce chyba chodziło o nagość ( półnagość ) turystów , która jest wynikiem braku poszanowania tradycji i obyczajów kraju zwiedzanego .
A pomyśleć, że księżna Izabela Jakaśtam ( chyba Czartoryska ;) ) wywaliła swoją dwórkę, za to, ze jej fragment obutej stopy wylazł spod sukni :)
Ja tam lubię nowe :) I cieszę się, ze jest :)
Ciekawe, gdzie przebiega granica- między tym, co jeszcze ujdzie, a tym co jest już niesmaczne? Albo to zalezy od miejsca i okoliczności? Bo ja np - do kościoła nie wejdę z gołymi plecami, albo gołymi ramionami. Nie pójdę na pogrzeb w żółtej sukience Ani nie pójdę do pracy w przezroczystej bluzce ( no chyba, ze czasem ;) )
Tak , wszystko zależy od miejsca i okoliczności . I od odbiorcy . Bo weźmy te piękne cycki na przykład : Gdyby one ukazały się w restauracji podczas obiadu . Ja bym się zniesmaczyła ( albo ubawiła ) choćby były ósmym cudem świata ... Ale już mój świeży mąż z pewnością by się nie zniesmaczył ( co uważam za jak najbardziej naturalne ) i nawet spod zupy spoglądałby na nie urzeczony ...;))))
No, to chyba nie zrozumialam Malki, to jest mozliwe:) Urazilo mnie to "w pewnym wieku" i "nie apetyczne" . W kraju, w ktorym zyje nagosc nie jest zadna wielka sprawa. Widzialam nagich panow z duzymi brzuchami i skurczonymi siurakami,,,, piekne, mlode dziewczyny z piersiami jak rzezba,,,,dojrzale kobiety z cala gama "starosci",,,,patrze codziennie na cialo mojej Mamy, kiedys smuklej , pieknej kobiety, dzisiaj pieknej 81-letniej pani ze zmarszczkami na dalej ladnej buzi, z pupa troche nizej, z piersiami , ktore sa za duze i chce troche z nich dostac troche do swoich:)))
Tineczko Bardzo mi się podoba to, co napisałaś. Bardzo dla mnie smutnym jest widok starszej pani zrobionej na nastolatkę- przesadnie umalowanej, z ufarbowanymi włosami, albo z zesztywniałą twarzą po botoksach ( jeju, przeczytałam kiedyś, ze taki zabieg jest, ze się wstrzykuje pod skórę jad kiełbasiany... )
Nie śmieszy mnie to, nie bawi, nie wywołuje politowania... tylko smutne to jest bardzo...
Agik, a wiesz co u nas ostatnio napisali o botoksie: podobno bardzo dobry ma wplyw na zatrzymanie starzenia mozgu???? Ja bym sie zes..la ze strachu jak bym zobaczyla strzykawke przy mojej twarzy, ale, kto wie????
Ech, zartuje, nie stac mnie na tego typu "odmladzanie" i cholernie jestem unerwiona od szyji do wlosow:))) Jakos musze przezyc ze zmarszczkami, a najwazniejsze, ze Alvinek jeszcze ich nie zauwaza:)
Agik, moja Mama farbuje wlosy i zazadala ode mnie, ze nawet w trumnie ma byc swiezo "ufarbowana", przysieglam, ze bedzie:)
Agik, ja Ci w tym konkubinacie z calego zycze jak najlepiej i jak najdluzej. Ale wiesz jakby sie cos pofikalo, to na wszelki wypadek zapytam juz teraz: Wyjdziesz za mnie za maz??
Uwielbiam Cie kobieto!!!!!!!!!!!! Zgadzam sie zawsze i w 100% ze wszystkim co piszesz.
Może i jestem nowoczesna, ale uczciwość mam dość staromodną ;))) Toteż lojalnie uprzedzam- bywam bardzo wredną suką ;)) ( w skrócie WS) No, mniejsza :) Oferta w każdym razie interesująca :)
Myślę, że zwyczaje czy obyczaje są z natury nieszczere. Bo mężczyzna całujący kobietę w rekę robi to zwykle nie z potrzeby serca, a ze względu na zakodowany zwyczaj. Ustępujemy miejsca w autobusie, bo tak wypada, nie dlatego, że chcemy. Zwykle postępujemy tak, jak zwyczaj (czyt. inni ludzie) tego nakazuje. Dla mnie to chore. Co do ubrania: są pewne reguły, których przekroczenie jest niesmaczne, bez względu na to czy to obyczaj czy nie, np.: krótka, odsłaniająca to i owo spódniczka w kościele, jaskrawo-czerwone mini u 60-letniej babuni. Acha! - jest też równouprawnienie, o które walczyliśmy, więc nie wymagajmy całowania po rękach, przepuszczania w drzwiach, czy ustępowania miejsca. Jestesmy sobie równi, sami sie o to wystaraliśmy. Cierp ciało, co chiało.
Wszystkop zalezy od czlowieka ale...pewne normy obyczajowe ulatwiaja zycie czloweka a zycie czlowieka w spolecznosci w szczegolnosci. Nawet stosunek mezczyzn do kobiet na przyklad. Ja nie wymagam od kazdego pana przepuszczajacego mnie w drzwiach by mnie szanowal ale jego zachowania ulatwia mi zycie. Ulatwia tak samo mnie jak jak i kolejce osob za mna ktore na przyklad nie beda stratowane przez osoby skads wychodzace ale same tez nie zablokuja swiadomie wejscia, nie stratuja staruszek, dzieci, kobiet czy kalek czyli osobnikoe z mniejsza sila przebicia. Jestem wdzieczna osobie ktory/a w czasie posilku czy w domu czy w restauracji nie bedzie kopcic mi dymem w twarz wtedy gdy jeszcze jem.
Wiadomo, ze sa przezytki jak na przyklad nagminne powierzchowne ocenianie innych. Jednak (wracajac do postu Lubczyka) nikt mi nie powie ze dziewczyny z petem na ulicy czy gdziekolwiek wygladaja szalenie elegancko :-). Panowie tez nie. Mialam kiedys w klasie kolege ktory idac z dziewczyna ulica zaslanial soba, na ile bylo to mozliwe, jakies welgarner napisy na murach czy plotach. Juz wtedy sie z niego troche podsmiewano ale on staral sie tak nie narazac kobiecych oczu na wulgaryzm. Dzis nie do pomyslenia.
Na ten temat mozna by powiesc pisac bo... w takich czy innych normach spolecznych kryje sie ziarenko prawdy ulatwiajacej wspolne zycie. Dzis wszyscy sie skarza, ze dzieja sie straszne ruzeczy za drzwiami sasiadow i dlaczego nikt nie reaguje badz nie reagowal z drugiej strony skarzac sie na kontrole spoleczna o ile dodyczy ona wlasnej osoby badz rodziny. Bo nikomu nic do tego...
W starszych spolecznosciach wszystko bylo kiedys jasne co nie znaczy, ze lepsze. Babcie wiedzialy w kogo rzucac kamieniem :-) ale i kazdy czlonek danej spolecz´nosci wioedzial jakie normy w niej obowiazuja i stosujac sie do nich mial (czasem choc nie zawsze) latwiejsze zycie. Oczywiscie wszelkie wychylenia od tej normy i ci ktorzy sie na nie odwazyli lekko nie mieli. I oni cierpieli ale spolecznosc jako grupa miala latwiej.
Dzis kazdy moze wszystko lub prawie wszystko. Z jednej strony jest to swietne, jestesmy bardziej tolerancyjni, ale ma to swoje zle strony jesli ta tolerancja przeradza sie w obojetnosc na krzywde i niesprawiedliwosc. Powoduje schamienie, ze tak powiem, spoleczne.
W caloksztalcie wydaje mi sie, ze dawne normy spoleczne byly tak sztywne bo i ich rozluznienie w okresach nieppokojow biedy i wojen bylo tragiczne. Zawsze po takich okresach nastepowalo "zaostrzenie " norm spolecznych dla utrzymania ladu i porzadku.
Normy zaleznie od epoki zawsze ulegaly zmianom. Najgorzej bylo wtedy gdy miale one slurzyc JEDYNIE podporzadkowaniu jednej grupy innej grupie i jesli pokrywka wazniejasza byla od tresci.
Nie zgodzę się z tym co napisałaś . Nie ułatwia mi życia w żaden sposób cmokanie w rękę przez mężczyznę , który nie jest moim partnerem , a tym bardziej pchanie mnie pierwszej przez drzwi ( to nawet niebezpieczne jest :) ... Nie często też zdarzają się kolejki prowadzące do stratowania kogololwiek ( no , chyba że w Mediamarkt podczas wyprzedaży , ale jak wiadomo , ten dla idiotów jest ;) Ocenianie ludzi na podstawie tego czy są z petem w ustach czy bez przeczy temu co sama napisałaś o ocenianiu ludzi ( chociaż i tu nastąpiła zmiana na lepsze , bo coraz mniej ludzi pali w miejscach publicznych ) .
I co osiągnął kolega zasłaniający koleżance wulgarne napisy ?
To , że ich nie znała , czy całkowite podporządkowanie ( bo przecież biedaczka sama w miasto nie może pójść ) .
I dlaczego piszesz , że dziś zdarzają się straszne rzeczy u sąsiadów ?
Wcześniej się nie zdarzały ?
Ja uważam , że wręcz przeciwnie .
A co to znaczy , że w starszych społecznościach wszystko było jasne ?
Czy może to , że jak chłopak zbałamucił dziewczynę , w wyniku czego zaszła w ciążę , to babcie rzucały w nią kamieniami , chłopaka zostawiając w spokoju ?
Tolerancja z jednej strony przeradza się w obojętność na krzywdę i niesprawiedliwość ( to już wina rodziców , którzy wychowanie dziecka powierzają szkole i innym podobnym placówkom ) , z drugiej jednak strony wyzwala wrażliwość i reakcję na krzywdę i niesprawiedliwość ... Mnóstwo jest teraz przykładów akcji będących reakcją na krzywdę ... , wydaje mi się , że dużo więcej niż kiedyś ...
Ustosunkuje sie do twej wypowiedzi jesli pozwolisz . O cmokaniu w reke nie pisalam bo to dla mnie nieistotne. Dlaczego? Bo nie ulatwia zycia wzajemniego, jest tylko reliktem polskiej kultury. Mozna lubic lub nie ale to nie odbija sie na utrudnianiu badz ulatwianiuz zycia wzajemnego. No chyba ze ktos uwaza za niehigieniczne :-)-
Nikt (mowiac o tym co ja mialam na mysli) nie wepcha nikogo w drzwi lecz mezczyzna otworzy je kobiecie by wygodniej jej bylo wyjsc. Mozna by zlosliwie powiedziec bo ona ma czesto w reku siatki :-) No ale nie zawsze. Wzielo sie stad ze otwierajac te drzwi kiedys gdy dama nie nosila siatek ale torebke, parasolke i tren sukni miala czesto utrudnione wyjscie bez dostatnia ciezkimi niegdys drzwiami w nos. Z tylu mezczyzna zatrzymywal cialem innych wychodzacych co mialo chronic przed popychaniem itd. Takie kolejki to nie tylko media markt ale czasem tramwaj pociag czy autobus. :-) gdzie podobne üpprzepychanie do bezpiecznych nie nalezy a zdarza sie oj zdarza. Wyroslam w epoce nie posiadania auta gdzie tlum cisnal na drzwi byle wlezc.
Ja nigdzie nie ocenilam osob palacych w miejscach publicznych od czci i wiary tylko uznalam ze wedlug mnie nie dodaje to czaru i elegancji :-) Nie mniej i nie wiecej.
Kolega byl wychowany w przekonaniu ze kobieta jako istota slabsza i bardziej narazona na wulgaryzmy i obcesowosc czy chamstwo powinien on jako mezczyzna jak najlepiej przued tym ochronic. Nawet jesli chodzi tu tylko o agresje slowna. Traciu myszka? Juz o tym pisalam. Jemu nie chodzilo o to ze bab glupia jest i sama sie nie obroni a czytajac cos takiego pewnie omdleje. On uwazal ze powinien chronic kobiete pod swoja opieka przed kazdym, nawet slownym, wulgaryzmem. Jako rycerz, ze tak powiem.
Przecierz ni bylo mowy o tym, ze kobieta sama nie powinna chodzic lecz o to ze nie musi sie sama bromic przed agresja slowna czy inna jesli on jej towarzyszy.
Pisze , ze dzis zdarzaja sie straszne rzeczy u sasiadow bo tak jest. Z tym, ze zdarzaly sie zawsze zgadzam sie zupelnie. Tu powinna spolecznosc zawsze sie wtracac czego czesto nie robila i kiedys niestety. Nawet przez to ze bylo to tabu. Na ten temat mamy chyba bardzo zblizone zdanie. Ja tylko czepilam sie tego ze dzis wymaga sie bym nikt nikomu "w garnki i do kuchni nie zagladal" skarzac sie rownoczesnie na obojetnosc ludzka i na to ze TAM nikt nikomu w garnki nie zajrzal.
W dawnej spolecznosci wszystko bylo jasne bo kodeks moralny i kulturowy byl napiety ale i stal(w miare) przz wieki a wiec wiekszosc wiedziala czego sie trzymac by zyc w zgodzie ze spolecznoscia. Nigdzie nie pisze ze byl to stan idealny dla wszystkiech. Mial swe dobre i zle strony jak i przegiecie (tam gdzie takie jest) w druga strone. Nie pisze tez, ze dawniej bylo sprawiedliwiej, wrecz przeciwnie. Tak bylo, ze dziewczyna ponosila konsekwencje za siebie i chlopaka a czasem gwalciciela czego nie popieram nigdzie. Ale czy mi uwierzysz czy nie Babcie potepiajace ja ostrzegaly i uczyly nastepne pokolenie: strzez sie tego bo to ty poniesiesz konsekwencje. Moralnie sie z tym nie zgadzam i ciesze sie ze dzis jest inaczej ale nie zapominajmy o systemach panujacych w dawniejszych spoleczenstwach patryjarchalnych gdzie zawsze KOBIETY ponosily surowe konsekwencje za odejscie (chocby niezawinione) od normy. Z tego wieki cale wyjscia nie bylo co soe na szczescie zmienilo.
Ja nie mowie ze toleranca sie automatycznie przeradza. Przeradza sie zbytnia tolerancja nie objeta norma nie robienia krzywdy blizniemu. Tak wypaczona "tolerancja" nia juz nie jest lecz lylko krzywym odbicie zupelnego jej braku kiedys bardziej nagminnego niz moze dzis w Europie.
Dorota- normy ułatwiają zycie tylko i wyłącznie wtedy kiedy stoją za nimi prawdziwe wartości. Zinternalizowane. Nie ułatwiają życia, kiedy są tylko wyuczonymi formułkami. Wróce do sprawy konkubinatu- powiedz z jakiej racji mam wychodzić za mąż, jak ja nie chcę???!!! Mam podjąć jakąś decyzję, bo sąsiadka tak chce? Przed czym ma mnie ochronić to, ze ulegnę naciskom społecznym? Przed tym, ze mnie luby zostawi? Ja jak wyjdę za maż- to mam gwarancję, ze mnie nie zostawi?
Nie, Dorota- kontrola społeczna przed niczym mnie nie uchroni. I w niczym mi zycia nie ułatwi.
A co do szarmanckości- no, owszem bywa to urocze. I nic więcej. Nie życze sobie, zeby traktowac mnie jak lalkę, któa nie ma własnej woli, nie ma swojego zdania, którą trzeba chronić, bo sama biedna się zgubi w dużym mieście, albo krzywdę sobie zrobi.
Jak równiez nie życzę sobie naruszania mojej nietykalności poprzez cmokanie w rękę. Nie życze sobie, zeby mnie troskliwy ( obcy) męzczyzna osłaniał przed niebezpiecznym światem, obejmując mnie, dotykając pleców, albo ramion. A poza tym powiedz tak szczerze- z czego mam się cieszyć, zę meżczyzna traktuje mnie jak kobietę? Że zauważa to, zę jestem kobietą? No sorry, ale trudno nie zauważyć.
Nie bedę ubolewać nad rozluxnieniem kontroli społecznej. Jedyne nad czym mogłabym ubolewać- to upadek wartosci. Ale to nieunikniony "koszt" stanu anomii. Moze i grzeczne dziewczynki idą do nieba, ale ja wolę iść tam gdzie chcę. I bardzo się cieszę, ze mogę.
Jeszcze Dorota wspomniałaś o zachowaniach, które swoim zakresem nie pokrywają się z "upadkiem obyczajowości", lecz z inną dziedziną- mianowicie z kulturą osobistą. Dmuchanie komuś dymem w twarz- na przykład. To przykład braku kultury, a niekoniecznie upadku obyczajów. A przestrzeganie zasad grzeczności, przejawy kultury osobistej- te maja się całkiem nieźle. I to równiez z powodu dynamicznych zmian społecznych. Nowy zawód, który przynosi całkiem niezłe pieniądze, daje możliwość rozwoju wymaga wysokiej kultury osobistej, znajomosci regułek. Ten "nowy" zawód to sprzedawca. Ktoś, dla kogo fakt umycia zębów przed pracą często jest być, albo nie być własnie w pracy- będzie tego przestrzegał. Będzie mówił "dzień dobry", "dziękuję", "proszę", nie wyłozy nóg na biurko, choć to takie wygodne, nie bedzie przeklinał przy kliencie. Natomiast to obycie w żaden sposób nie świadczy o kwalifikacjach moralnych, obyczajach.
I jeszcze chciałam o tym nieszczęsnym cmokaniu w rękę :) Bardzo lubię, jak robi to mój osobisty ;), natomiast nie znosze kiedy to robi obcy męzczyzna Ale nie okazuję jakiegoś wielkiego niezadowolenia, ani nie wyrywam reki i nie krzyczę ( luby mi kiedyś powiedział, zę poczuł się jakby dostał w twarz, jak kobieta, którą pocałował w rękę, te rękę wyrwała z obrzydzeniem i wytarła o pośladki, a on przeciez nie chciał nic złego, a juz na pewno nie chciał obrazić). Jak już kogoś trochę lepiej znam- to wtedy pytam " mam cię tez pocałować w rękę ? ;) jakoś kapują :)
o tu to sie rozumiemy tyle ze to co uwazamy za "grzeczne" wytworzylo sie z norm spolecznych. :-) A i z ta grzecznoscia nie bylo kiedys mowy by ktos obcy mial prawo Cie dotknac(wspomnialas wczesniej o kontakcie cielesnym) inaczej ja podajac reke a i ta poodawala jako pierwsza kobieta na znak przyzwolenie. Nie podawano reki obcym a juz wcale osobom nizszej klasy. I nawet ten przyslowiowy juz pocalunek w reke nim...nie byl gdyz do dobrego tonu nalezalo reki nie calowac lecz ten"pocalunek"tylko zaznaczyc nie dotykajac ustami reki.
Mimo to zeby ktos mnie zle nie zrozumial: nie ogladam sie z tesknota za partryjarchatem i czasami "kiedys" . Lepiej i duzo bardziej indywidualnie i swobodnie zyje sie teraz. Osobiscie mysle ze bardziej sprawiedliwie ale nie przypúszczam by zylo sie latwiej psychicznie. Raczej inaczej.
Agik w sprawie konkubinatu. Dobrze, ze Ci z tym dobrze i ja nie uwazam tego za cos be albo w ogole niestosownego. Moja notatka odnosi sie do porownania tego co kiedys z tym co dzis bez moralizowania. Powtarzam kiedys kiedy nasza spolecznosc byla troche bardziej niz dzis pod patriarchia mezczyzn to niestety zaden konkubinat nie byl akceptowany spolecznie. Nie tylko bo wiara i kosciol ale rownierz dlatego ze jedyny instytucja jako tako chroniaca kobiete a przede wszystkim dzieci z malrzenstwa bylo wlasnie malrzenstwo. Nie wchodze tu czy bylo ono udane czy nie bo nie o to chodzi. Liczylo sie by dzieci mogly cokolwiek dziedziczyc a ich matka miala jako taki prestiz spoleczny i nie byla zdana zupelnie na siebie co w czasach gdy nie istnialy jakiekolwiek zabezpieczenia rentowe procz prywatnych, musiala byc zona i matka o ile nie zostala zakonnica badz panienka dozgonnie mieszkahjaca przy rodzinie.
Stad tez zadna Matka czy Babka nie radzila corce konkubinatu lecz wrecz zmuszala moralnie i nie tylko do malrzenstwa. Mowiac prosto taki a nie inny system spoleczny i prawny ksztaltowal takie i nie inne zachowania spoleczne jako poprawne i oczekiwane. W zwiazku z tym (jeszcze raz powtarzam odrzucajac aspekt wiary i moralnosci danego czasu) Mezatka miala duzo wieksza szanse na zycie znosne materialnie i prawnie niz "zona z tzw. lewej reki badz od serca". Oczywiscierole grala przede wszystkim plec i pozycja spoleczna danej osoby.
Ja nie oceniam ze cos bylo lepsze lub gorsze stwierdzam tylko fakt, ze dawnie uleganie presji spoleczne bylo czesto (szczegolnie czesto dla kobiet) JEDYNYM wyjsciem o ile nie chcialy one znalezc sie za nawiasem grupy i prawa.
Tym jaka powinna byc dobra corka syn matka i zona czy maz i ojciec tez byly uregulowane i nie mialy wiele wspolnego z miloscia. Czesto kiedy bylo latwiej byc "dobra zona" niz dzis. Bo spojrzenie bylo prostszte i, jak mi sie wydaje, mniej wymagajace niz dzis.
Z naszej perspektywy jest to moze smutne ale prawdziwe.
No i własnie :) Dlatego uważam, że te zmiany sa dobre :)
Nie stresuj się :) nie odebrałam Twojego wpisu, jako moralizowania :)... ( Zresztą na podobnym luzie odebrałabym nawet moralizowanie, hi... bo mnie to jest najzwyczajniej obojętne :)- jak ktoś odbiera moje życie. No i stąd równiez (po raz kolejny) cieszę się, ze takie zmiany nastąpiły- bo może mi być obojętne i nie musze się przejmować, tylko robić, jak uważam :)
Poruszyłaś jeszcze jedną kwestię- równiez lużno powiązaną z "upadkiem obyczajów"- zatarcie się ról społecznych. Trudno juz skapować jakie obowiązki ciążą na kobiecie, na mężczyźnie, na córce, matce, ojcu. Najbardziej to widać na przykładzie roli męzczyzny... szczerze to ja wspólczuję panom :) bo trudno zbudowac jakąś "rolę społeczną" na tak sprzecznych przekazach i oczekiwaniach- bo męzczyzna musi być jednoczesnie twardy i miękki, bezkompromiswy i czuły...i jeszcze wiele innych... Bo chyba prawie każdy już wie, ze mieć penisa i chodzić do pracy- to trochę mało :)
Jednak patrzac na i oceniajac kiedys czy dawniej musimy patrzec z perspektywy ludzi owczesnych. Gdyby mnie ktos dzis wsadzil w lata 50-siate chocby to podejrzewam ze chgyba dostalabym napadu dusznosci z jednej strony ale moze szarmanckosc panow by mi to wynygrodzila :-).
A dlaczego musimy patrzeć z ich perspektywy ? ( chyba tylko po to, żeby zrozumieć. No nie ma sprawy :) - rozumiem, choć wcale mi się to nie podoba i nie akceptuję tego My mamy swoją perspektywę :)
Dlatego wlasnie by zrozumiec dlaczego cos bylo takie a nie inne. Tu wazna jest tamta perspektywa moim zdaniem. Chodzi mi o to ze aby cos ocenic i moze zastanowic sie nad czyms z naszej wspolczesnej perspektywy nalezy najpierw zrozumiec tamta. Chocby po to by nie wypaczyc obrazu.
A szarmanckosci brakuje mi wtedy gdy widze mlodziencow przepychajacych sie hurtem tratujac wszystko po drodze czy starszych panow taranujacych sobie droge lokciem i aktowka :-). Jak i wtedy gdy mowimy o zipiacych Babciach w tramwaju jeszcze 5 minut temu zwawo i nader rezolutnie pchajacych sie do regalu w sklepie. Albo o panienkach umalowanych jak na bal ale co drugie slowo to k...a i palant. No dobrze to i panowie robia ale u pan jakos mnie jeszcze bardziej razi. Brakuje mi tez wtedy gdy dpoobrze wychowany mlodzieniec czy Pan stara sie podac plaszcz czy podsunac krzesko na co towarzyszka reaguje dzikim niemal szarpaniem i urazona wyemancypowana kobiecoscia "Bo ona nie potrzebuje". Tylko ta sama dziwi sie potem jak na piatej randce dostanie drzwiami w nos bo towarzysz ze strachu przed ta urazona wyemancypowana juz ich nie przytrzyma :-).
No wiesz swinska znaczy grypa mi nie straszna hihi a wedlug Mamusi? O napewno: wtedy przeciez byla skocznym podlotkiem. No i nie zapomnijmy o tych panach w paltach i garniturach tudzez obowiazkowo kapeluszach. No wygladali jak skrzyzowanie angielskiego Jentelmena z jakims bardzo tajnym Tajniakiem. A niepowiem okropnie lubie ogladac stare filmy maja taki inny klimat. No a u mnodszych panow niedzisiejszych ta Rola nad czolkiem, te jeansy i ten Rock and Roll.. No i te sztywne halki pod spudniczka robiace talie osy ...Lo to to mnie sie podobywuje. Pozdrowienia dla Mamusi´!
A propo duszenia sie : pewna Pani opowiadala mi o modzie tamtych czasow i tych staniczkach, gorsetach, fiszbinach i Majtasach jak ze stali... ale czego sie nie robi dla urody prawda? Ale materialy na suknie i byly piekne zupelnie inna jakosc niz dzis i jakies takie eleganckie...
Na początku lat sześdziesiątych byłem ze swoją klasa na szkolnej wycieczce w okolicach Zakopanego. Był bardzo upalny czerwiec. Jedna z koleżanek odważyła się przeparadować przez góralską wieś w krótkich spodenkach. Cała klasa musiała uciekać, bo miejscowe starsze kobiety zaczęły w nią rzucać kamieniami, pokrzykując coś na temat obrazy boskiej. W tamtych czasach mężczyzna mógł palić na ulicy ale nie wtedy kiedy przebywał w towarzystwie kobiety. Kobieta z papierosem w ustach była automatycznie uważana za taką .... lepszą. Te wszystkie dawne obyczaje odchodzą do lamusa. Uważam, ze niektóre niesłusznie!
Uważam, ze zmiany, które ida w kierunku uniezaleznienia się od opinii innych, zmiany luzujące kontrolę społeczną- są dobre i wskazane.
Zmiany, które pozwalają w sposób nie krzywdzący innych na pełniejszą realizację siebie- są dobre.
Zmiany, które powodują większa otwartość na inne kultury, religie- są dobre.
Mnie się zdaje, ze cały szkopuł jest w tym, ze dostaliśmy wolnośc, ale nikt nie nauczył nas, jak z tej wolności korzystać, bez szkody dla siebie i otoczenia.
I dobre jest to, ze w takiej sytuacji motorem do działań, jest przekonanie o słuszności, czy też racji, a nie obawa przed tym, jak odbiora to inni. ( Np jedyną troską mojej niezyjącej babci było " bo mnie obgadają" i w związku z tym babcia po śmierci swojego męża, już do końća życia została wdową ( 25 lat była męzatką, przeszło 40 lat była wdową)- z obawy, by ktoś nie pwoiedizał o niej, ze lata za chłopami...
Dobre jest też to, ze mniej miejsca jest na podwójną moralność- że wszystko mozna, zdradzać, kłamać, krzywdzić, byle raczki skłądac odpowiednio, i ukłon piękny umieć wykonać i oczkami ładnie obracać, jesli ktoś patrzy
OOO... jest już piórnik :)
Niestety w Polsce rzeczywiście wszyscy (lub prawie wszyscy) przejmują się tym co inni o nas powiedzą. Prawda jest taka, że ludzie i tak znajdą sobie temat, żeby nas obgadać.
Poza tym świat się zmienia i pewne rzeczy trzeba zaakceptować. Tak jak np. to, że mężczyźni nie ustępują miejsca np w busach.
Chociaż trudno pogodzić zię z tym, że nad młodym byczkiem wisi dziewczyna w zaawansowanej ciąży albo słaba staruszka a gościu dłubiąc w nosie gapi się w okno.
Zgadzam się z całością, ale w szczególności z tą częścią tekstu: Zmiany, które pozwalają w sposób nie krzywdzący innych na pełniejszą realizację siebie- są dobre.
Agik ,
z samego rańca taka forma ?
Zazdroszczę ...:)
Szacunek .
Reakcja na wszelkie zmiany ( w tym obyczajowe ) jest uzależniona od wieku reagującego . I bardziej tu chodzi o wiek ducha i umysłu a nie ten metrykalny .
Młodzi generalnie są bardziej otwarci na zmiany i przyjmują je w sposób naturalny .
Starsi ( chyba przez tęsknotę do sielskiego czasu młodości ) raczej są zmianom niechętni .
Jak świat światem zawsze się słyszało : " za moich czasów ..."
Najpierw się z tego śmiejemy , a później sami to powtarzamy ...:)
A o których niesłusznie zapomnianych obyczajach napisałeś ?
O rzucaniu kamieniami w dziewczyny w krótkich spodenkach ? ;))))
Użytkownik kojonkosky napisał w wiadomości:
> Reakcja na wszelkie zmiany ( w tym obyczajowe ) jest uzależniona od wieku
> reagującego . I bardziej tu chodzi o wiek ducha i umysłu a nie ten
> metrykalny . Młodzi generalnie są bardziej otwarci na zmiany i
> przyjmują je w sposób naturalny .Starsi ( chyba przez tęsknotę do
> sielskiego czasu młodości ) raczej są zmianom niechętni .Jak świat
> światem zawsze się słyszało : " za moich czasów ..."Najpierw się z
> tego śmiejemy , a później sami to powtarzamy ...:)A o których
> niesłusznie zapomnianych obyczajach napisałeś ?O rzucaniu kamieniami w
> dziewczyny w krótkich spodenkach ? ;))))
Głównie i jedynie idzie mi o zwyczaje, których przestrzegając okazywało się szacunek osobom starszym, mężczyzni kobietom, oraz wszelkie inne, należne bliskiemu otoczeniu. Te nowe obyczaje nie są może lekceważeniem innych, ale niestety dowodzą myślenia tylko o sobie a nie o tych, którym się to należy.
Lubczyku
Tylko, ze pokazywanie szacunku jest czymś innym niż odczuwanie szacunku.
To, ze męzczyzna mnie przepuszcza w drzwiach wcale nie znaczy, ze mnie szanuje.
Szacunek- to nie tylko pewne formułki.
I te wszystkie ceremonie- cmokanie rączek, przepuszczanie w drzwiach, kłanianie się to tylko pusta otoczka, jesli nie jest wypęłniona prawdziwym szacunkiem.
A komu się nalezy, żebym o nim myślała? Ja myślałam, ze mnie to się przede wszystkim nalezy ;))))))
No i ta rycerskość ma swoje bardziej mroczne oblicze ...
Pisałam o tym pracę magisterską i dokopałam się do źródeł, z których wynikało, ze rycerz, który układał pieśni i wiersze, dla swojej damy, klękał przed nią, nosił jej wstążkę, jak relikwię, zwykł był traktować ja w zaciszu domowym pięścią w twarz...
To ja juz wolę bez tego.
Wolę obyć się bez cmokania w rączkę, w autobusie postoję, ale za to chcę być traktowana, jak człowiek, a nie jak istota pozabawiona zdolności do samodzielnego myślenia.
Wolę mieć wybór, czy założę spódniczkę, czy spodnie.
Chętnie skorzystam ze swoich praw wyborczych.
No - to jest druga strona medalu :)
Raczej nie forma, chyba treść ważniejsza.
Tak , to jest zmiana obyczajowościowa , że teraz nic nikomu się z urzędu nie należy ...
Wg mnie to zmiana na lepsze , bo pozwala każdemu oceniać sytuację adekwatnie do problemu i osoby .
Sama mogę ocenić czy ustąpić miejsca dyszącej starszej kobiecie , która chwilę wcześniej rączo dobiegła do odjeżdżającego środka komunikacji miejskiej , czy blado wyglądającej młodej dziewczynie .
Mogę też nie zwracać uwagi na brak cmoka czy przepuszczenia w drzwiach mężczyźnie , który na równi z żoną przewija i kąpie swoje dzieci i wykonuje inne niemęskie zajęcia , a wcale mnie nie satysfakcjonują wszelkie ceregiele uskuteczniane przez osobnika , który po robocie czeka na podanie obiadu czytając gazetę , żonę traktuje instrumentalnie a na swoje dzieci patrzy z wielką miłością i rozrzewnieniem wtedy kiedy śpią .
Gesty i słowa nic nie znaczą ...
To tylko wyraz szacunku ...
Ale sam szacunek to coś więcej ...
Myślę jeszcze, ze z tymi zmianami to trochę tak, jak z lawiną.
Jeden mały kamyczek spada powoli, ale ciągnie ze sobą inne i wszystko nabiera prędkości.
Ktoś jeden się wyłamie- np ma predyspozycje, albo jakiś bardziej odporny kręosłup, albo z jakichś względów mu wszystko wali...
Reszta obserwuje- dzieje się coś, czy nie... Ktoś inny bierze przyklad, a potem ich jest coraz więcej.
Kilka lat temu, jako osoba zyjąca w konkubinacie, byłam na ostrzyku i na języku ( jakkolwiek dwuznacznie by to zabrzmiało ;)) )
Ale z biegiem czasu okazało się, ze nie jestem jakąś latawicą, czyhająca na niedomytego meża sąsiadki, lecz kulturalną sasiadką, z któa można miło pogawędzić o pogodzie, albo o zakupach.
Dziś rozpoczyna się już dyskusja na temat adoptowania dzieci przez pary homoseksualne. Na razie jest więcej głosów na "nie", ale w mairę przybywania takich przypadków, wnikliwej obserwacji, brania pod lupę i kiedy okaze się, ze nic strasznego się nie dzieje- tych głosów na "tak" będzie przybywać. I myślę, ze nic nie jest w stanie stanąć na przeszkodzie naturalnemu dazeniowi człowieka do szcześcia.
No i świat nam się poszerzył, zbliżył.
Zauważyliście, jak mało jest juz tabu? ( bezwzględnych zakazów kulturowych)
Już nawet w niektórych krajach rozpoczyna się dyskusja na temat prawnego zalegalizowania kazirodztwa. No w ażdym razie jest dyskusja- a to zawsze uznacza, ze tabu przestaje obowiązywać.
Właściwie jedynym tabu, jaki ja umiem nazwać w naszej kulturze- to kanibalizm .
Fu,
kanibalizm, ostatni przypadek kanibalizu z którym się spotkałam miał miejsce kilka miesięcy temu w Polsce, ale ten człowiek okazał się chory psychicznie, więc chyba się nie liczy.
Mnie rusza ta babinka w autobusie, której miejsca nie ustepuję... bo jadę po 36 godzinach pracy i nogi mam zdrętwiałe do połwowy ud a w/w pani umalowanym okiem zerka na me zwłoki i sapie i gdera...
Podoba mi się to rozluźnienie obyczajowości, choc nie zawsze jestem tolerancyjna i sama siebie ganię za dulszczyznę:)
pozdrawiam.
Odnośnie chorego psychicznie kanibala- to rzeczywiście się nie liczy, bo z chorbą psychiczną raczej idzie w parze odrzucenie ( bądź niezrozumienie) norm społecznych.
A co drugiego akapitu Twojej wypowiedzi- anegdotka :)
Pusty autobus, jedno z miejsc siedzących zajmuje Murzyn. Siedzi i czyta gazetę. Nad nim staje pani w pretensjch i kilka razy znacząco chrząka. zaczytany pasażer nie zwraca uwagi na kobiete, która wyraźnie coś chce.
W końcu kobieta nie wytrzymuje i mówi " Prosze pana , w naszym kraju jest zwyczaj, ze się starszym osobom ustępuje miejsca "
Murzyn spokojnie odkłada gazetę i odpowiada: "Prosze pani, a w naszym kraju jest zwyczaj, ze się starszych ludzi zjada "
hahaha, swietne!!!!
mnie razi w dalszym ciągu nagość w publicznym wydaniu ( i to nie kompleksy:)), a tym bardziej w pewnym wieku, bo to niesmaczne. Brak tolerancji, homofobia i moherowatość.....
I niezmiennie głupota, nieuczciwość i to, że kombinatoryka nazywa się zaradnością.
a ostatnio na wakacjach myślałam, że padnę jak przed wejściem do greckiego monastyru, gdzie obowiązywał wstrzemięźliwy strój (rozdawano chusty i długie spódnice) wykłócało się 2 niemieckich turystów w majtach i z piwem..............:)
Zgadzam się z Tobą. Pozdrawiam !
co to znaczy nagosc "w pewnym wieku" jest niesmaczna????
Ostatnie lato przed "wojna" i bombardowaniem Dubrovnika , bylam z rodzina na wakacjach miedzy innymi w miejscowosci Bar. Mala dziura niedaleko Budvy. Z przyjemnoscia widzialam i siedzialam obok "staruszek" ( tubylczych) na plazy, bez biustonoszy. Babcie mialy dookola siebie wnuki i reszte rodziny. Piersi niektorych "staruszek" byly "wyschniete", plasko wiszace, juz nie "potrzebne" do produkcji mleka.
Zatkalo mnie na poczatku, bo nie spodziewalam sie takiej naturalnosci w tym kraju!!!!
Piszac to, co napisalas wydajesz sama opinie o wlasnym braku tolerancji i moheratowosci!!!! I kompleksach!
Mam 61 lat i nie wstydze sie wlasnego ciala, po urodzeniu dwojki dzieci i z racji lat, mam prawo miec zmarszczki na twarzy, brzuch pomarszczony i piersi nie jedrne ( chociaz moje male i nadal jedrne). Mam prawo wystawic je na pieszczoty promieni slonecznych, a Ty nie musisz sie patrzec, jak to dla Ciebie jest tak niesmaczne:)
Z reszta sie zgadzam:)
Dokładnie to samo zaskoczenie ( na plus ) przeżyłam w Chorwacji .
Widziałam tam najpiękniejsze cycki świata , których posiadaczką była młoda dziewczyna . Oboje ze świeżym mężem wpatrywaliśmy się w nie jak urzeczeni . Bo one właśnie po to się wystawiły : żeby je podziwiać ...:)
Ale z równym podziwem patrzyliśmy na cycki mniej reprezentacyjne , czasami wesoło i bez kompleksów dyndające ...
Te cycki po prostu były ... Tak jak ręka czy noga ... Bez żadnych poddtekstów ...
A Malce chyba chodziło o nagość ( półnagość ) turystów , która jest wynikiem braku poszanowania tradycji i obyczajów kraju zwiedzanego .
A pomyśleć, że księżna Izabela Jakaśtam ( chyba Czartoryska ;) ) wywaliła swoją dwórkę, za to, ze jej fragment obutej stopy wylazł spod sukni :)
Ja tam lubię nowe :)
I cieszę się, ze jest :)
Ciekawe, gdzie przebiega granica- między tym, co jeszcze ujdzie, a tym co jest już niesmaczne?
Albo to zalezy od miejsca i okoliczności?
Bo ja np - do kościoła nie wejdę z gołymi plecami, albo gołymi ramionami.
Nie pójdę na pogrzeb w żółtej sukience
Ani nie pójdę do pracy w przezroczystej bluzce ( no chyba, ze czasem ;) )
Tak , wszystko zależy od miejsca i okoliczności . I od odbiorcy .
Bo weźmy te piękne cycki na przykład :
Gdyby one ukazały się w restauracji podczas obiadu . Ja bym się zniesmaczyła ( albo ubawiła ) choćby były ósmym cudem świata ...
Ale już mój świeży mąż z pewnością by się nie zniesmaczył ( co uważam za jak najbardziej naturalne ) i nawet spod zupy spoglądałby na nie urzeczony ...;))))
Hi
Przesłuchałam własnie lubego na okoliczność zjawiskowych cycków ( gołych) w restauracji ;)
Luby twierdzi, że by się nie zniesmaczył...
To znaczy , że normalny , zdrowy facet jest ten Twój Luby ;)))
A tam normalny ;))))
Ja codziennie patrzę na cycki i jakoś nie dorabiam do tego ideologii ;))
Oj , to masz problem ;)))))
a na jakie cycki patrzysz codziennie Agik:))))
Całkim fajne ;))
no to powiedz na jakie???:)))
Przecież mówię, ze fajne! :D
A propos cycków- luby ma taki wierszyk o swoich, hi
"cycki mam jak karminadle, a ciu...ka oglądam w źdrzadle" ;))
Moje tez, fajne:))))
Lubie tego Twojego Lubego!!!! Tylko nie wiem co to znaczy "zdrzadle", ale i tak Go lubie:)))
Źdrzadło= zwierciadło, lustro :)
( chyba po śląsku to jest, może jeszcze po jakiemuś też jest)
Ja też go lubię ( czasem )....
Kurcze, to ja jestem slazaczka, czy nie? Z Wroclawia???:)))
Ja Go lubie caly czas, bo On Ciebie lubi, a Ty nie musisz Go lubiec zawsze, bo masz Go na codzien i co drugi dzien mozesz Go nie lubiec:)))
hehe, to zafunduj mezowi wycieczke do Stanow, tam sa bary, gdzie kelnerki pokazuja swoje klejnody, a Ty mozesz zawsze patrzec w talez zupy hihihi
Wlasnie, tak jak reka, noga i nos:)))
No, to chyba nie zrozumialam Malki, to jest mozliwe:) Urazilo mnie to "w pewnym wieku" i "nie apetyczne" . W kraju, w ktorym zyje nagosc nie jest zadna wielka sprawa. Widzialam nagich panow z duzymi brzuchami i skurczonymi siurakami,,,, piekne, mlode dziewczyny z piersiami jak rzezba,,,,dojrzale kobiety z cala gama "starosci",,,,patrze codziennie na cialo mojej Mamy, kiedys smuklej , pieknej kobiety, dzisiaj pieknej 81-letniej pani ze zmarszczkami na dalej ladnej buzi, z pupa troche nizej, z piersiami , ktore sa za duze i chce troche z nich dostac troche do swoich:)))
Tineczko
Bardzo mi się podoba to, co napisałaś.
Bardzo dla mnie smutnym jest widok starszej pani zrobionej na nastolatkę- przesadnie umalowanej, z ufarbowanymi włosami, albo z zesztywniałą twarzą po botoksach ( jeju, przeczytałam kiedyś, ze taki zabieg jest, ze się wstrzykuje pod skórę jad kiełbasiany... )
Nie śmieszy mnie to, nie bawi, nie wywołuje politowania... tylko smutne to jest bardzo...
Agik, a wiesz co u nas ostatnio napisali o botoksie: podobno bardzo dobry ma wplyw na zatrzymanie starzenia mozgu????
Ja bym sie zes..la ze strachu jak bym zobaczyla strzykawke przy mojej twarzy, ale, kto wie????
Ech, zartuje, nie stac mnie na tego typu "odmladzanie" i cholernie jestem unerwiona od szyji do wlosow:))) Jakos musze przezyc ze zmarszczkami, a najwazniejsze, ze Alvinek jeszcze ich nie zauwaza:)
Agik, moja Mama farbuje wlosy i zazadala ode mnie, ze nawet w trumnie ma byc swiezo "ufarbowana", przysieglam, ze bedzie:)
ale nie na pomarańczowo????
Agik, ja Ci w tym konkubinacie z calego zycze jak najlepiej i jak najdluzej.
Ale wiesz jakby sie cos pofikalo, to na wszelki wypadek zapytam juz teraz:
Wyjdziesz za mnie za maz??
Uwielbiam Cie kobieto!!!!!!!!!!!!
Zgadzam sie zawsze i w 100% ze wszystkim co piszesz.
Może i jestem nowoczesna, ale uczciwość mam dość staromodną ;)))
Toteż lojalnie uprzedzam- bywam bardzo wredną suką ;)) ( w skrócie WS)
No, mniejsza :)
Oferta w każdym razie interesująca :)
Hej, ja tez cierpie na calkiem zaawansowane WS :))))))))))))
Myślę, że zwyczaje czy obyczaje są z natury nieszczere. Bo mężczyzna całujący kobietę w rekę robi to zwykle nie z potrzeby serca, a ze względu na zakodowany zwyczaj. Ustępujemy miejsca w autobusie, bo tak wypada, nie dlatego, że chcemy. Zwykle postępujemy tak, jak zwyczaj (czyt. inni ludzie) tego nakazuje. Dla mnie to chore. Co do ubrania: są pewne reguły, których przekroczenie jest niesmaczne, bez względu na to czy to obyczaj czy nie, np.: krótka, odsłaniająca to i owo spódniczka w kościele, jaskrawo-czerwone mini u 60-letniej babuni. Acha! - jest też równouprawnienie, o które walczyliśmy, więc nie wymagajmy całowania po rękach, przepuszczania w drzwiach, czy ustępowania miejsca. Jestesmy sobie równi, sami sie o to wystaraliśmy. Cierp ciało, co chiało.
Wszystkop zalezy od czlowieka ale...pewne normy obyczajowe ulatwiaja zycie czloweka a zycie czlowieka w spolecznosci w szczegolnosci. Nawet stosunek mezczyzn do kobiet na przyklad. Ja nie wymagam od kazdego pana przepuszczajacego mnie w drzwiach by mnie szanowal ale jego zachowania ulatwia mi zycie. Ulatwia tak samo mnie jak jak i kolejce osob za mna ktore na przyklad nie beda stratowane przez osoby skads wychodzace ale same tez nie zablokuja swiadomie wejscia, nie stratuja staruszek, dzieci, kobiet czy kalek czyli osobnikoe z mniejsza sila przebicia.
Jestem wdzieczna osobie ktory/a w czasie posilku czy w domu czy w restauracji nie bedzie kopcic mi dymem w twarz wtedy gdy jeszcze jem.
Wiadomo, ze sa przezytki jak na przyklad nagminne powierzchowne ocenianie innych. Jednak (wracajac do postu Lubczyka) nikt mi nie powie ze dziewczyny z petem na ulicy czy gdziekolwiek wygladaja szalenie elegancko :-). Panowie tez nie. Mialam kiedys w klasie kolege ktory idac z dziewczyna ulica zaslanial soba, na ile bylo to mozliwe, jakies welgarner napisy na murach czy plotach. Juz wtedy sie z niego troche podsmiewano ale on staral sie tak nie narazac kobiecych oczu na wulgaryzm. Dzis nie do pomyslenia.
Na ten temat mozna by powiesc pisac bo... w takich czy innych normach spolecznych kryje sie ziarenko prawdy ulatwiajacej wspolne zycie. Dzis wszyscy sie skarza, ze dzieja sie straszne ruzeczy za drzwiami sasiadow i dlaczego nikt nie reaguje badz nie reagowal z drugiej strony skarzac sie na kontrole spoleczna o ile dodyczy ona wlasnej osoby badz rodziny. Bo nikomu nic do tego...
W starszych spolecznosciach wszystko bylo kiedys jasne co nie znaczy, ze lepsze. Babcie wiedzialy w kogo rzucac kamieniem :-) ale i kazdy czlonek danej spolecz´nosci wioedzial jakie normy w niej obowiazuja i stosujac sie do nich mial (czasem choc nie zawsze) latwiejsze zycie. Oczywiscie wszelkie wychylenia od tej normy i ci ktorzy sie na nie odwazyli lekko nie mieli. I oni cierpieli ale spolecznosc jako grupa miala latwiej.
Dzis kazdy moze wszystko lub prawie wszystko. Z jednej strony jest to swietne, jestesmy bardziej tolerancyjni, ale ma to swoje zle strony jesli ta tolerancja przeradza sie w obojetnosc na krzywde i niesprawiedliwosc. Powoduje schamienie, ze tak powiem, spoleczne.
W caloksztalcie wydaje mi sie, ze dawne normy spoleczne byly tak sztywne bo i ich rozluznienie w okresach nieppokojow biedy i wojen bylo tragiczne. Zawsze po takich okresach nastepowalo "zaostrzenie " norm spolecznych dla utrzymania ladu i porzadku.
Normy zaleznie od epoki zawsze ulegaly zmianom. Najgorzej bylo wtedy gdy miale one slurzyc JEDYNIE podporzadkowaniu jednej grupy innej grupie i jesli pokrywka wazniejasza byla od tresci.
Nie zgodzę się z tym co napisałaś .
Nie ułatwia mi życia w żaden sposób cmokanie w rękę przez mężczyznę , który nie jest moim partnerem , a tym bardziej pchanie mnie pierwszej przez drzwi ( to nawet niebezpieczne jest :) ...
Nie często też zdarzają się kolejki prowadzące do stratowania kogololwiek ( no , chyba że w Mediamarkt podczas wyprzedaży , ale jak wiadomo , ten dla idiotów jest ;)
Ocenianie ludzi na podstawie tego czy są z petem w ustach czy bez przeczy temu co sama napisałaś o ocenianiu ludzi ( chociaż i tu nastąpiła zmiana na lepsze , bo coraz mniej ludzi pali w miejscach publicznych ) .
I co osiągnął kolega zasłaniający koleżance wulgarne napisy ?
To , że ich nie znała , czy całkowite podporządkowanie ( bo przecież biedaczka sama w miasto nie może pójść ) .
I dlaczego piszesz , że dziś zdarzają się straszne rzeczy u sąsiadów ?
Wcześniej się nie zdarzały ?
Ja uważam , że wręcz przeciwnie .
A co to znaczy , że w starszych społecznościach wszystko było jasne ?
Czy może to , że jak chłopak zbałamucił dziewczynę , w wyniku czego zaszła w ciążę , to babcie rzucały w nią kamieniami , chłopaka zostawiając w spokoju ?
Tolerancja z jednej strony przeradza się w obojętność na krzywdę i niesprawiedliwość ( to już wina rodziców , którzy wychowanie dziecka powierzają szkole i innym podobnym placówkom ) , z drugiej jednak strony wyzwala wrażliwość i reakcję na krzywdę i niesprawiedliwość ...
Mnóstwo jest teraz przykładów akcji będących reakcją na krzywdę ... , wydaje mi się , że dużo więcej niż kiedyś ...
Ustosunkuje sie do twej wypowiedzi jesli pozwolisz . O cmokaniu w reke nie pisalam bo to dla mnie nieistotne. Dlaczego? Bo nie ulatwia zycia wzajemniego, jest tylko reliktem polskiej kultury. Mozna lubic lub nie ale to nie odbija sie na utrudnianiu badz ulatwianiuz zycia wzajemnego. No chyba ze ktos uwaza za niehigieniczne :-)-
Nikt (mowiac o tym co ja mialam na mysli) nie wepcha nikogo w drzwi lecz mezczyzna otworzy je kobiecie by wygodniej jej bylo wyjsc. Mozna by zlosliwie powiedziec bo ona ma czesto w reku siatki :-) No ale nie zawsze. Wzielo sie stad ze otwierajac te drzwi kiedys gdy dama nie nosila siatek ale torebke, parasolke i tren sukni miala czesto utrudnione wyjscie bez dostatnia ciezkimi niegdys drzwiami w nos. Z tylu mezczyzna zatrzymywal cialem innych wychodzacych co mialo chronic przed popychaniem itd.
Takie kolejki to nie tylko media markt ale czasem tramwaj pociag czy autobus. :-) gdzie podobne üpprzepychanie do bezpiecznych nie nalezy a zdarza sie oj zdarza. Wyroslam w epoce nie posiadania auta gdzie tlum cisnal na drzwi byle wlezc.
Ja nigdzie nie ocenilam osob palacych w miejscach publicznych od czci i wiary tylko uznalam ze wedlug mnie nie dodaje to czaru i elegancji :-) Nie mniej i nie wiecej.
Kolega byl wychowany w przekonaniu ze kobieta jako istota slabsza i bardziej narazona na wulgaryzmy i obcesowosc czy chamstwo powinien on jako mezczyzna jak najlepiej przued tym ochronic. Nawet jesli chodzi tu tylko o agresje slowna. Traciu myszka? Juz o tym pisalam. Jemu nie chodzilo o to ze bab glupia jest i sama sie nie obroni a czytajac cos takiego pewnie omdleje. On uwazal ze powinien chronic kobiete pod swoja opieka przed kazdym, nawet slownym, wulgaryzmem. Jako rycerz, ze tak powiem.
Przecierz ni bylo mowy o tym, ze kobieta sama nie powinna chodzic lecz o to ze nie musi sie sama bromic przed agresja slowna czy inna jesli on jej towarzyszy.
Pisze , ze dzis zdarzaja sie straszne rzeczy u sasiadow bo tak jest. Z tym, ze zdarzaly sie zawsze zgadzam sie zupelnie. Tu powinna spolecznosc zawsze sie wtracac czego czesto nie robila i kiedys niestety. Nawet przez to ze bylo to tabu. Na ten temat mamy chyba bardzo zblizone zdanie. Ja tylko czepilam sie tego ze dzis wymaga sie bym nikt nikomu "w garnki i do kuchni nie zagladal" skarzac sie rownoczesnie na obojetnosc ludzka i na to ze TAM nikt nikomu w garnki nie zajrzal.
W dawnej spolecznosci wszystko bylo jasne bo kodeks moralny i kulturowy byl napiety ale i stal(w miare) przz wieki a wiec wiekszosc wiedziala czego sie trzymac by zyc w zgodzie ze spolecznoscia. Nigdzie nie pisze ze byl to stan idealny dla wszystkiech. Mial swe dobre i zle strony jak i przegiecie (tam gdzie takie jest) w druga strone. Nie pisze tez, ze dawniej bylo sprawiedliwiej, wrecz przeciwnie. Tak bylo, ze dziewczyna ponosila konsekwencje za siebie i chlopaka a czasem gwalciciela czego nie popieram nigdzie. Ale czy mi uwierzysz czy nie Babcie potepiajace ja ostrzegaly i uczyly nastepne pokolenie: strzez sie tego bo to ty poniesiesz konsekwencje. Moralnie sie z tym nie zgadzam i ciesze sie ze dzis jest inaczej ale nie zapominajmy o systemach panujacych w dawniejszych spoleczenstwach patryjarchalnych gdzie zawsze KOBIETY ponosily surowe konsekwencje za odejscie (chocby niezawinione) od normy. Z tego wieki cale wyjscia nie bylo co soe na szczescie zmienilo.
Ja nie mowie ze toleranca sie automatycznie przeradza. Przeradza sie zbytnia tolerancja nie objeta norma nie robienia krzywdy blizniemu. Tak wypaczona "tolerancja" nia juz nie jest lecz lylko krzywym odbicie zupelnego jej braku kiedys bardziej nagminnego niz moze dzis w Europie.
Dorota- normy ułatwiają zycie tylko i wyłącznie wtedy kiedy stoją za nimi prawdziwe wartości. Zinternalizowane.
Nie ułatwiają życia, kiedy są tylko wyuczonymi formułkami.
Wróce do sprawy konkubinatu- powiedz z jakiej racji mam wychodzić za mąż, jak ja nie chcę???!!! Mam podjąć jakąś decyzję, bo sąsiadka tak chce?
Przed czym ma mnie ochronić to, ze ulegnę naciskom społecznym? Przed tym, ze mnie luby zostawi? Ja jak wyjdę za maż- to mam gwarancję, ze mnie nie zostawi?
Nie, Dorota- kontrola społeczna przed niczym mnie nie uchroni. I w niczym mi zycia nie ułatwi.
A co do szarmanckości- no, owszem bywa to urocze. I nic więcej.
Nie życze sobie, zeby traktowac mnie jak lalkę, któa nie ma własnej woli, nie ma swojego zdania, którą trzeba chronić, bo sama biedna się zgubi w dużym mieście, albo krzywdę sobie zrobi.
Jak równiez nie życzę sobie naruszania mojej nietykalności poprzez cmokanie w rękę. Nie życze sobie, zeby mnie troskliwy ( obcy) męzczyzna osłaniał przed niebezpiecznym światem, obejmując mnie, dotykając pleców, albo ramion.
A poza tym powiedz tak szczerze- z czego mam się cieszyć, zę meżczyzna traktuje mnie jak kobietę? Że zauważa to, zę jestem kobietą? No sorry, ale trudno nie zauważyć.
Nie bedę ubolewać nad rozluxnieniem kontroli społecznej. Jedyne nad czym mogłabym ubolewać- to upadek wartosci. Ale to nieunikniony "koszt" stanu anomii.
Moze i grzeczne dziewczynki idą do nieba, ale ja wolę iść tam gdzie chcę. I bardzo się cieszę, ze mogę.
No i idący ulicą mężczyzna, kopcący jak lokomotywa tez nie jest wzorem elegancji ...
ee ja pisalam o obojgu :-) plciach
Jeszcze Dorota wspomniałaś o zachowaniach, które swoim zakresem nie pokrywają się z "upadkiem obyczajowości", lecz z inną dziedziną- mianowicie z kulturą osobistą.
Dmuchanie komuś dymem w twarz- na przykład. To przykład braku kultury, a niekoniecznie upadku obyczajów.
A przestrzeganie zasad grzeczności, przejawy kultury osobistej- te maja się całkiem nieźle. I to równiez z powodu dynamicznych zmian społecznych. Nowy zawód, który przynosi całkiem niezłe pieniądze, daje możliwość rozwoju wymaga wysokiej kultury osobistej, znajomosci regułek. Ten "nowy" zawód to sprzedawca. Ktoś, dla kogo fakt umycia zębów przed pracą często jest być, albo nie być własnie w pracy- będzie tego przestrzegał. Będzie mówił "dzień dobry", "dziękuję", "proszę", nie wyłozy nóg na biurko, choć to takie wygodne, nie bedzie przeklinał przy kliencie. Natomiast to obycie w żaden sposób nie świadczy o kwalifikacjach moralnych, obyczajach.
I jeszcze chciałam o tym nieszczęsnym cmokaniu w rękę :)
Bardzo lubię, jak robi to mój osobisty ;), natomiast nie znosze kiedy to robi obcy męzczyzna
Ale nie okazuję jakiegoś wielkiego niezadowolenia, ani nie wyrywam reki i nie krzyczę ( luby mi kiedyś powiedział, zę poczuł się jakby dostał w twarz, jak kobieta, którą pocałował w rękę, te rękę wyrwała z obrzydzeniem i wytarła o pośladki, a on przeciez nie chciał nic złego, a juz na pewno nie chciał obrazić). Jak już kogoś trochę lepiej znam- to wtedy pytam " mam cię tez pocałować w rękę ? ;) jakoś kapują :)
o tu to sie rozumiemy tyle ze to co uwazamy za "grzeczne" wytworzylo sie z norm spolecznych. :-) A i z ta grzecznoscia nie bylo kiedys mowy by ktos obcy mial prawo Cie dotknac(wspomnialas wczesniej o kontakcie cielesnym) inaczej ja podajac reke a i ta poodawala jako pierwsza kobieta na znak przyzwolenie. Nie podawano reki obcym a juz wcale osobom nizszej klasy. I nawet ten przyslowiowy juz pocalunek w reke nim...nie byl gdyz do dobrego tonu nalezalo reki nie calowac lecz ten"pocalunek"tylko zaznaczyc nie dotykajac ustami reki.
Mimo to zeby ktos mnie zle nie zrozumial: nie ogladam sie z tesknota za partryjarchatem i czasami "kiedys" . Lepiej i duzo bardziej indywidualnie i swobodnie zyje sie teraz. Osobiscie mysle ze bardziej sprawiedliwie ale nie przypúszczam by zylo sie latwiej psychicznie. Raczej inaczej.
Agik w sprawie konkubinatu. Dobrze, ze Ci z tym dobrze i ja nie uwazam tego za cos be albo w ogole niestosownego. Moja notatka odnosi sie do porownania tego co kiedys z tym co dzis bez moralizowania. Powtarzam kiedys kiedy nasza spolecznosc byla troche bardziej niz dzis pod patriarchia mezczyzn to niestety zaden konkubinat nie byl akceptowany spolecznie. Nie tylko bo wiara i kosciol ale rownierz dlatego ze jedyny instytucja jako tako chroniaca kobiete a przede wszystkim dzieci z malrzenstwa bylo wlasnie malrzenstwo. Nie wchodze tu czy bylo ono udane czy nie bo nie o to chodzi. Liczylo sie by dzieci mogly cokolwiek dziedziczyc a ich matka miala jako taki prestiz spoleczny i nie byla zdana zupelnie na siebie co w czasach gdy nie istnialy jakiekolwiek zabezpieczenia rentowe procz prywatnych, musiala byc zona i matka o ile nie zostala zakonnica badz panienka dozgonnie mieszkahjaca przy rodzinie.
Stad tez zadna Matka czy Babka nie radzila corce konkubinatu lecz wrecz zmuszala moralnie i nie tylko do malrzenstwa. Mowiac prosto taki a nie inny system spoleczny i prawny ksztaltowal takie i nie inne zachowania spoleczne jako poprawne i oczekiwane. W zwiazku z tym (jeszcze raz powtarzam odrzucajac aspekt wiary i moralnosci danego czasu) Mezatka miala duzo wieksza szanse na zycie znosne materialnie i prawnie niz "zona z tzw. lewej reki badz od serca". Oczywiscierole grala przede wszystkim plec i pozycja spoleczna danej osoby.
Ja nie oceniam ze cos bylo lepsze lub gorsze stwierdzam tylko fakt, ze dawnie uleganie presji spoleczne bylo czesto (szczegolnie czesto dla kobiet) JEDYNYM wyjsciem o ile nie chcialy one znalezc sie za nawiasem grupy i prawa.
Tym jaka powinna byc dobra corka syn matka i zona czy maz i ojciec tez byly uregulowane i nie mialy wiele wspolnego z miloscia. Czesto kiedy bylo latwiej byc "dobra zona" niz dzis. Bo spojrzenie bylo prostszte i, jak mi sie wydaje, mniej wymagajace niz dzis.
Z naszej perspektywy jest to moze smutne ale prawdziwe.
No i własnie :)
Dlatego uważam, że te zmiany sa dobre :)
Nie stresuj się :) nie odebrałam Twojego wpisu, jako moralizowania :)... ( Zresztą na podobnym luzie odebrałabym nawet moralizowanie, hi... bo mnie to jest najzwyczajniej obojętne :)- jak ktoś odbiera moje życie.
No i stąd równiez (po raz kolejny) cieszę się, ze takie zmiany nastąpiły- bo może mi być obojętne i nie musze się przejmować, tylko robić, jak uważam :)
Poruszyłaś jeszcze jedną kwestię- równiez lużno powiązaną z "upadkiem obyczajów"- zatarcie się ról społecznych. Trudno juz skapować jakie obowiązki ciążą na kobiecie, na mężczyźnie, na córce, matce, ojcu.
Najbardziej to widać na przykładzie roli męzczyzny... szczerze to ja wspólczuję panom :) bo trudno zbudowac jakąś "rolę społeczną" na tak sprzecznych przekazach i oczekiwaniach- bo męzczyzna musi być jednoczesnie twardy i miękki, bezkompromiswy i czuły...i jeszcze wiele innych...
Bo chyba prawie każdy już wie, ze mieć penisa i chodzić do pracy- to trochę mało :)
Jednak patrzac na i oceniajac kiedys czy dawniej musimy patrzec z perspektywy ludzi owczesnych. Gdyby mnie ktos dzis wsadzil w lata 50-siate chocby to podejrzewam ze chgyba dostalabym napadu dusznosci z jednej strony ale moze szarmanckosc panow by mi to wynygrodzila :-).
A dlaczego musimy patrzeć z ich perspektywy ? ( chyba tylko po to, żeby zrozumieć. No nie ma sprawy :) - rozumiem, choć wcale mi się to nie podoba i nie akceptuję tego
My mamy swoją perspektywę :)
Czemu tak brakuje Ci szarmanckości?
Dlatego wlasnie by zrozumiec dlaczego cos bylo takie a nie inne. Tu wazna jest tamta perspektywa moim zdaniem. Chodzi mi o to ze aby cos ocenic i moze zastanowic sie nad czyms z naszej wspolczesnej perspektywy nalezy najpierw zrozumiec tamta. Chocby po to by nie wypaczyc obrazu.
A szarmanckosci brakuje mi wtedy gdy widze mlodziencow przepychajacych sie hurtem tratujac wszystko po drodze czy starszych panow taranujacych sobie droge lokciem i aktowka :-). Jak i wtedy gdy mowimy o zipiacych Babciach w tramwaju jeszcze 5 minut temu zwawo i nader rezolutnie pchajacych sie do regalu w sklepie. Albo o panienkach umalowanych jak na bal ale co drugie slowo to k...a i palant. No dobrze to i panowie robia ale u pan jakos mnie jeszcze bardziej razi.
Brakuje mi tez wtedy gdy dpoobrze wychowany mlodzieniec czy Pan stara sie podac plaszcz czy podsunac krzesko na co towarzyszka reaguje dzikim niemal szarpaniem i urazona wyemancypowana kobiecoscia "Bo ona nie potrzebuje". Tylko ta sama dziwi sie potem jak na piatej randce dostanie drzwiami w nos bo towarzysz ze strachu przed ta urazona wyemancypowana juz ich nie przytrzyma :-).
Od wlasnie o to idzie!. A Ciebie Dorotko brak, brak...
Odzwij sie kochana telefonicznie badz listownie jesli mozesz prosze
Dorotko, nie daj sie calowac obcym panom w reke, zapomnialas o swinskiej grypie:))))
Lata 50-e, to byly LATA, wedlug mojej Mamy, hihihi
No wiesz swinska znaczy grypa mi nie straszna hihi a wedlug Mamusi? O napewno: wtedy przeciez byla skocznym podlotkiem. No i nie zapomnijmy o tych panach w paltach i garniturach tudzez obowiazkowo kapeluszach. No wygladali jak skrzyzowanie angielskiego Jentelmena z jakims bardzo tajnym Tajniakiem. A niepowiem okropnie lubie ogladac stare filmy maja taki inny klimat. No a u mnodszych panow niedzisiejszych ta Rola nad czolkiem, te jeansy i ten Rock and Roll.. No i te sztywne halki pod spudniczka robiace talie osy ...Lo to to mnie sie podobywuje. Pozdrowienia dla Mamusi´!
A propo duszenia sie : pewna Pani opowiadala mi o modzie tamtych czasow i tych staniczkach, gorsetach, fiszbinach i Majtasach jak ze stali... ale czego sie nie robi dla urody prawda? Ale materialy na suknie i byly piekne zupelnie inna jakosc niz dzis i jakies takie eleganckie...