W gronie moich znajomych jest kilka samotnych kobiet (dziewczyn) Tu mogę zapewnić, ze ciągot do płci tożsamej absolutnie nie mają. Są samotne, bo jak twierdzą, żaden facet do życia im nie jest potrzebny. Łączy je jedna wspólna cecha. Każda z nich niemal bez przerwy i gorączkowo opowiada, jak to ostatnio musiała się opędzać od męskich karesów. Ta walka o to by się jakiemuś chłopu nie dać, jest głównym tematem każdego spotkania. Ja myślę, że w rzeczywistości to one marzą o partnerze, tylko mają kompleks braku umiejetności wyboru tego właściwego
Powiem tak .. jak ognia unikam .. takich kobiet !! To sa te Kobiety Niezalezne ., Wyzwolone ...brr !! A tak naprawde to nocami leją łzy w poduche ... ''Dlaczego jestem sama .. dlaczego nie udało mi sie '' Fige z makiem .. nie potrafia mówic o swoich uczuciach a jak mówia to są bardzo nieszczere ...))) Zauwazyłam gdy jakis męzczyzna okazuje zanintresowanie to przypbieraja postac '' Jasnie Pani "" hihihihi obłuda i dulszczyzna !! Lubczyku to rzaden kompleks ... to poprostu brak wyboru ... heehh Zostaw panie we własnum gronie ..... Pozdrawiam .. !!
Obydwoje nie macie tak do końca racji.Nie mylcie kobiet świadomie mieszkających same ( i może nie chcą opowiadac o swoim zyciu prywatnym) od tych, które brak zainteresowania płci przeciwnej na siłe usiłują ukryć. Według Twego poglądu ja mam kompleks braku umiejętności wyboru, naprawdę tak uważasz?...bo nie czepiam się poły pierwszego lepszego, który okaże zainteresowanie.
Absolutnie nie miałam ciebie na myśli ..!! Nie jesteś Ten typ kobiety .. heheh !! Dokonujesz świadomego wyboru ... i tak trzymaj .. Wiesz czego chcesz ... i kogo nie chcesz !!! Pozdrawiam ...
Nie nazwałabym tego kompleksem. Nazwałabym to lękiem przed bliskością. ( oczywiście, jak ktoś chce- to może się z tego wyśmiewać, tylko, ze tym samym wystawia cenzurkę sobie) Ja też znam kilka samotnych kobiet. Niektóra są samotne, bo nikogo nie znalazły. Inne są samotne, bo wcześniej bardzo źle trafiły i to kilkakrotnie- i zamaist wybierania pierwszego lepszego ( trochę w myśł zasady- niechy pił, niechby bił, byleby był) już wola swoją niekłopotliwą samotnośc i spotkania z przyjaciółkami. Jeszcze inne są samotne, bo nikt ich nie chce, bo np mają trudny charakter i wszelkie związki kończą się po miesiącu- zanim jeszcze na dobre się zaczną.
Myślę sobie Lubczyku, ze Twoje znajome tych drwin chcą uniknąć, nie chcą zostać uznane za desperatki- dlatego na każdym kroku podkreślają, ze one wybór mają ( stąd to opowiadanie o opędzaniu się od męskich karesów), tylko samotność im pasuje. Mało jest bardziej żałosnych widoków na świecie, jak zdesperowana kobieta, zktóra wręcz na czole ma wypisane- weź mnie, kochaj mnie...
Czasem mam tez wrazenie, ze mężczyznie, który poznaje samotną kobietę włącza się instynkt łowny i z góry traktuje taką kobietę, jak łatwą zdobycz. Myślę, ze takiemu tokującemu samcowi po prostu przyjemnie jest dac psztyczka w nos... " nie tak łatwo kolego", ;)
"Nazwałabym to lękiem przed bliskością. ( oczywiście, jak ktoś chce- to może się z tego wyśmiewać, tylko, ze tym samym wystawia cenzurkę sobie)"
Trafiłaś w sedno. Dotyczy to również mążczezn. Jako zwierzęta stadne bardzo chcemy być razem, ale znajdujemy 1000 powodów, aby do tego nie doszło. Te domniemane powody są spowodowane opisanym przez Ciebie LĘKIEM.
Są różne typy samotnych obiet (podobnie jak i mężczyzn, lae to nie oni są przedmiotem):
Kobiety samotne, ale stworzone do życia w parze - te którym się nie udał związek, nie trafiły. Onę są nieszczęśliwe - zarówno same (bo potrzebują połówka), jak i w związku (Bo nadmiernie go pragną i swoim zachowaniem niszczą)
Kobiety samotne, bo się nie udało - to chyba najbardziej przykry typ - one są zgryźliwe, nie mają chęci na nic, złośliwe, takie typowe stare panny
kobiety samotne bo w swoim czasie się nie udało, potem się przyzwyczaiły, a słuchając opowiadań mężatek o swoich "starych" chęć do zamążpójścia jakoś nie przychodzi. Ale one mają pasję, mają zajecia i na zewnątrz brak mężczyzny im nie przeszkadza. Może tylko czasami w samotności, gdy pomyślą o indywidualnej starosci jest przykro. Ale do zmiany stanu cywilnego nie zmuszą jej różowe okulary i zauroczenie. Jeżeli już to zwiazek partnerski ale bez zobowiązań
I kobiety samotne z wyboru- wieczne kumpelki, towarzyszki, trochę (a może bardzo) egoistki. Zazębiaja sie z poprzednią grupą - do zmiany stanu cywilnego może je zmusić dziecię w drodze - ale też nie koniecznie.
To tylko taki rys ogólny - bo zapewne czysty typ trudno znaleźć. Poza tym na pewno niewiele jest tych świadomych z wyboru - człowiek jest istotą stadną i prawie każda w latach dorastania marzy o księciu z bajki....
Ja naleze do tych,ktore nie potrafia zyc samotnie.Nie chce mi sie nic robic dla siebie ,musze dla kogos.Wiem,wiem,kobieta powinna dbac o siebie dla siebie,itp,itd.Ja tak nie potrafie.Zawsze zle sie czulam,bedac sama.I czasami oceniamy innych wzgledem siebie.Czesto wydawalo mi sie,ze kazda kobieta marzy o slubie,bialym welonie,mezu ,dzieciach.Okazuje sie,ze ponoc nie...Znam taka,ktora ma faceta ktory nie chce nawet slyszec o slubie,ona teraz tez.Zawziecie deklaruje,ze nigdy nie marzyla o bialym welonie...Znam tez taka,ktora byla w zwiazku ktory sie rozpadl.Pamietam,jak opowiadala mi,ze wkurzalo ja jak jej facet rozmawial z innymi dziewczynami,jak na imprezach bawi sie z innymi.Teraz nabija sie z kobiet w zwiazkach i dziwi sie,ze sa zle jak ich partnerzy poswiecaja jej zbyt duzo uwagi...Zapomnial wol jak cieleciem byl,chcialo by sie powiedziec.Mysle,ze czesto jest tak,ze sytuacja w jakiej sie znajdujemy zmusza nas do zaakceptowania tego co jest i jesli ktos jest samotny to zadko kiedy przyzna sie do tego,ze jest mu zle.Bo chyba lepiej miec kogos blisko,na stale,kogos kto zagwarantuje nam,ze wroci na obiad,ze bedzie gdy cos przykrego nam sie zdarzy,ze zapyta,czemu placzesz... Oczywiscie,sa pewnie ludzie ktorym z samotnoscia do twarzy,i takich w gruncie rzeczy podziwiam.
"Ja myślę, że w rzeczywistości to one marzą o partnerze, tylko mają kompleks braku umiejetności wyboru tego właściwego "
Ja natomiast myślę, że nie mają kompleksów a wprost przeciwnie wiedzą czego chcą. Czasami są to kobiety mające złe wzorce zaczerpnięte z życia innych (może swoich matek?). Może wolą liczyć tylko na siebie zamiast ryzykować. Mój ojciec sam mi wpoił do głowy, żebym nigdy nie była zależna od żadnego mężczyzny (a mamie nie pozwolił iść do pracy). Bycie we dwoje to sztuka ciągłych kompromisów, a nie każdy jest do nich zdolny (zależy jaką dozę egoizmu ma ten ktoś w sobie).
Sama byłam taką Zosią-Samosią. Mąż mi kiedyś powiedział, że przy mnie nie czuje się potrzebny. Sama nie raz myślałam: po co mi facet? czy ze mną jest coś "nie teges" ? Długo to trwało ale sprawiłam, że teraz mąż czuje się bardziej potrzebny :)
Na koniec powiem tylko, że rozumiem kobiety, które chcą same przejść przez życie.
Ależ mi idzie o to natrętne i stałe opowiadanie, jak to one muszą walczyć i opędzać się od adoratorów. Otoczenie wie, że są samotne z wyboru. To nie jest żadne skrzywienie. Ja gdybym nie spotkał mojej Lubczykowej, też wolałbym być sam. Te damy stale tylko o tym mówią - a ten do mnie dzwonił i chciał się umówić, a tamten mi przysłał kwiaty - tak w kółko - że one nie chcą nikogo. To jak sobie nie życzę, to mówię facetowi, żeby przestał dzwonić albo nie odbieram jego telefonów. A tu każdego dnia słyszysz - wiecie, ON znowu do mnie dzwonił! Aż dziw bierze, skąd one biorą taką masę niedoszłych amantów - te samotnice. Ku wyprostowaniu. Znam i takie samotne, które są całkiem zrównoważone i nie muszą na ulicę wychodzić z długą lagą do opędzania się od lecących na ich wdzięki.
Znam i w swoim otoczeniu takie przypadki, Lubczyku. Samotne kobiety, które uwielbiają przechwalać się tym, jakie to one mają powodzenie i jak to bardzo muszą się opędzać od adoratorów. Zastanawiam się, z czego to może wynikać? Może takim gadaniem chcą pokazać, że nie mają faceta, bo po prostu nie chcą (co by nikt nie pomyślał, że coś z nimi nie w porządku). A może chcą podnieść swoją wartość w oczach innych ludzi? Ech, jestem kobietą, ale zachowanie niektórych kobiet jest i dla mnie niezrozumiałe... Jakkolwiek by nie było mnie odstraszają takie osoby i unikam przebywania w ich towarzystwie.
A mnie to nie przeszkadza...Jeśli im to pomaga w zwiekszaniu poczucia własnej wartości, w samotnym życiu , to niech tam... Ludzie sobie radzą jak potrafią. Od 26 lat mam przyjaciólkę, ktora konfabuluje na różne tematy; kiedyś to byli adoratorzy , teraz inne sprawy,np bywanie w "wielkim świecie". Przeszła swoje; mąż 2 dzieci, przemoc domowa, rozwód... Myslę, że ona wie , ze ja wiem co jest zmyslone a co prawdziwe i obu to nam nie przeszkadza:)
Jestem samotną kobietą, może nie z wyboru ale nie jest mi z tym źle.Ma to swoje dobre strony, ale jest ciekawe zjawisko, zamężne kobiety nagle przestają znać samotne koleżanki :). Może odstraszają swoją samotnością a nie zachowaniem? I następne pytanie czy z samotną kobietą jest coś nie tak bo jest sama i co znaczy samotna? Bo mieszka sama? No takiego sądu nie spodziewałam się po kobiecie....
Chyba mnie do końca nie zrozumiałaś... Nie uważam, że z samotną kobietą jest coś nie tak, bo nie ma faceta. Napisałam tylko, że niektórzy mogą tak myśleć, ale ja się z takim podejściem absolutnie nie zgadzam.
Nie unikam też towarzystwa wszystkich samotnych kobiet. Miałam na myśli te kobiety, o których Lubczyk pisał, że "natrętnie i stale opowiadają innym, jak to one muszą walczyć i opędzać się od adoratorów". Takiego towarzystwa unikam, bo nie lubię ludzi, którzy się przechwalają i w rozmowie skupiają się tylko na podkreśleniu, jacy to oni są cudowni i wspaniali.
Generalnie każda samotna kobieta poluje na faceta, taki panuje osąd. A jeśli samotna i mówi,że ten dzwoni czy tamten kwiaty przynosi to się przechwala bo tego faceta nie widać. Owszem jeden marudzi o spotkanie, inny kwiaty przynosi to znaczy,że co mam nie narzekać do koleżanki,że głowe zawracają i nie rozumieją prostego słowa "NIE"? Nie generalizujmy tematu.Weź poprawkę na Lubczyka. Jak dla faceta każda samotna powinna polecieć na pierwsze lepsze portki, które udają zainteresowanie samotną. Jesli wie czego chce i na kogo czeka od razu ma kompleks...Zauważ,że mimo bytności nie odpowiedział na moje pytanie.Złośliwe, to prawda i może właśnie to podoba się facetom? Mam gdzieś zaloty byle kogo, znam swoja cenę :) Pozdrawiam i tak na wszelki wypadek, nie bierz do siebie mojej wypowiedzi, po prostu przemyślenia nad postem Tadeusza i Twoim, może wszystkich razem?. Ekkore utrafiła w samo sedno sprawy :). Apropos unikania samotnych kobiet, dziwiłam się koleżance ( będąc sama mężatką),że jestem jedyną nie wolną kobietą, która utrzymuje z nia kontak. Od śmierci męża nie mam koleżanek ani znajomych....Dopóki żył były, chodziłyśmy na kawę, na spacery, gadałyśmy na gg, skypie.... teraz cisza w eterze.... I wiesz to dziwna prawidłowośc dotycząca nie tylko mnie . :)
Beatko, czytam, czytam i cos mi peklo w srodku, hihihi,,,,
Lubczyk jest starym pierdola, musi sie wyzyc na Wz-cie ze swoimi dziwnymi pogladami na temat kobiet. To "pani" dziwnie jest ubrana, to "pani" jest taka, czy sraka!!!
Omijam jego watki, bo mnie skreca, biedna Lubczykowa, pewnie idzie pare krokow za mezem a w domu tylko sluzy "panu" i gebe trzyma w kubel????
Ja zyje bez meskiego partnera z wlasnego wyboru, nie jestem lesbijka, szkoda, bo bardzo lubie kobiety:)
Daje sobie rade doskonale, umiem wymalowac pokoj, zmienic krany w lazience, zapalic w piecu, umiem wymienic olej we wszystkich moich maszynach i spie spokojnie w szerokim lozku, SAMA:))))
Mam przyjaciolki od 30 lat (mezatki) i nigdy by im na mysl nie przyszlo, ze jestem jakimkolwiek "zagrozeniem".
Tineczko, mężatki nas nie zrozumieją jesli idzie o polowanie na faceta:) Nadal pokutuje myślenie,że wolna kobieta jest produktem wybrakowanym a tylko mężatka ma swoja wartość jako kobieta. Nic bardziej żałosnego.A co do Tadeusza, świetnie się bawi czytając nasze wypowiedzi pod swoimi bzdurnymi jak okreslił postami :).... Ale mi się oberwie jak to przeczyta hahaha... ale zanim przeczyta i się spotkamy to mam nadzieję,że mu złośc przejdzie :).
Beatko, musze Ci opowiedziec incydent z "mojej" wsi. Pisalam we wlasnym watku o sasiedzie dunczyku. Zawital do nas odrazu jak sie przeprowadzilam. Zakolowal mamie w glowie:))) zawiozl nas w piekny teren parku narodowego, bylo cudownie! Potem codzienne wizyty z pieskami do nas. Usciski, caluski, no dla mnie to normalne:) Az do czasu, jak mama wyjechala i sasiad zaczal byc bardzo obejmujacy w stosunku do mnie, hihi
Najpierw myslalam:serdeczny, potem zaczelam czuc niewygode tych usciskow i chronilam sie na odleglosc.No i ZROZUMIAL:))) Dzisiaj juz nie ma niespodziewanych wizyt, obchodzi nasz dom z daleka, a jak sie spotkamy, to tylko HEJ i sprawa zalatwiona!
Dowiedzialam sie od sasiadow, ze Nils (dunczyk) mial romanse z kazda nowo sprowadzona sie pania na wies obojetnie wieku, hehe... Wyglada jak strach na wroble i moje hormony (o ile je nadal mam) , nie podniosly sie na jego widok nawet na jeden milimetr:))))
Wiec,czy kazdy facet z siurakiem w kalesonach mysli, ze jest siodmym cudem swiata??????
Chyba każdy :) no w końcu to zdobywcy hahaha....A hormony masz,to akurat mamy do końca dni naszych :) bo bardziej działa na umysł niz ciało ( od pewnego niestety wieku :( ) Tyle,że jak juz ktoś wspomniał samotna kobieta to ponoć zdesperowana kobieta i tylko czeka na kalesony, które pojawią się w poblizu :). Wydaje mi sie,ze faceci nie biorą jednego pod uwagę. Kobieta z tzw. odzysku cokolwiek to jest, ma jakies wyobrażenie co jest ważne w życiu i jaki partner jest wartościowy. Nie lapiemy się na pierwsze spodnie w jakim amoku, bo co powiedza inni ( czytaj jesteś brzydka do nikt Cię nie chce) ale selekcjonujemy, albo właśnie wybieramy samotne życia, co nie znaczy,że jest się samemu :). Większości kobiet nigdy to do głowy nie przyjdzie, a naprawde wartościowych facetów jest mało. Pewnie znów coś usłysze na swój temat, ale gdzieś to mam. kto nie przeżył pary rzeczy, nie powinien twierdzic,że zna zycie :)
Dokładnie tak samo myślę o " odzyskanych " kobietach . Przecież one już wiedzą jak może być niefajnie i że nie zawsze wszystko wychodzi i że nie chodzi o jakiekolwiek kalesony w domu , tylko te w najlepszym gatunku . Dlatego trudno mi sobie wyobrazić , żeby moja przyjaciółka , której się zwierzam z radości ale i złości ( czasami ) na męża , która zna wszystkie chyba jego wady i zalety , chciała mi go odebrać .
Jedne z najlepszych wakacji spędziliśmy właśnie ze świeżo rozwiedzioną , atrakcyjną koleżanką . Mieliśmy wyjechać we czworo , ale w tzw. międzyczasie jej mąż przestał już nim być . Nie zauważyłam , żeby z braku swojego , rzucała się na mojego męża , wodziła za nim błagalnym spojrzeniem czy próbowała choć na chwilę dotknąć którejkolwiek z części jego męskiego ciała . Bo niby czemu miałaby to robić ? Bo kobieta bez mężczyzny jest jak bez ręki ? Bzdura ...
Tineczko...nic nie powiem bo by mnie Lubczyk przestał lubić (jeśli choć troszkę lubi)...ale masz w moim odczuciu rację,,,No ale każdy może błądzić nawet Lubczyk... i należy mu to wybaczyć. Ja to niniejszym czynię Bahus
Bea , spróbuję trochę wytłumaczyć Twoje koleżanki ... Jesteś samotna , czy jesteś sama ( singielka ) ? Może po prostu im trudno jest to określić ... Bo samotność kojarzy się ze smutkiem , żalem , frustracją itp ... Może koleżanki boją się , że zderzenie samotności z rodzinną sielanką spotęguje te negatywne odczucia ? Może potrzebują więcej czasu , żeby wiedzieć , że nie jest Ci źle ...
kojonkowski nie pogniewaj sie ale dla mnie to tere-fere przypuszczenie ze one wszystkie "bo nie chca sprawic przykrosci samotnej" izoluja ja od wlasnej rodzinnej sielanki. Moze na samym poczatku gdy nie wiedza jak sie zachowac ale prawdziwa przyjaciolka pogada wtedy z samotna i po prostu zapyta co i jak. Ja bedac jeszcze samotna mialam i mam dio dzis przyjaciolke bardzo szczesliwa w malrzenstwie i naturalnie kiedy ja wyplakiwalam moj nieudany zwiazek na jej ramieniu to ona starala sie zbyt nie chwalic swym szczesciem w obawie iz moze mnie to bolec. Ale zapytala mnie jak ja to odbieram gdy sama sfrustrowany slucham opowiesci o sztzczesliwej rodzince czy widze taka w czasie spotkan. I tutaj od razu sie wyjasnilo, ze czasem to troszke zaboli (nie z zazdrosci tylko ze samemu jest sie spragnionym harmonni i odrobiny szczescia) ale takie spotkania daja tez duzo nadziei i wiary w zycie i los. Bo skoro fajni czytaj. odpowiedzialni faceci istnieja i istnieja miloscie trwale i szczesliwe to dlaczegi i mnie jako samotnej ma do nich droga pozostac na zawsze zamknieta? Dla mnie ptrzynajmniej bylo ich malrzenstwo wtedy pocieszeniem i wiara w przyszlosc i to, ze swiat sie nie skonczyl. Dla mnie JEJ maz zawsze byl i pozostal do dzis "Wielkim Bratem" bo wlasnie brata chcialam jako dziecko zawsze miec. ;:-) Moich ewentualnych kandydatow zawsze z nimi poznawalkam bo choc sie nigdy nie wtracali dawali mi zawsze poczucie opieki jakiejs takiej duchowej. Doskonale wiedzialam ze jakby niedoszly okazal sie jaks swinia to przyjaciolka nie bedzie mi slodzic lecz da mi poczucie "nawet jesli to nie moj typ TY badz z nim szczesliwa" a Wielki Brat dodawal bo jesli cos bedzie nie tak to kandydat musi sie liczyc z nim facetem szafa 190 wzrostu. I jakby bylo potrzeba toby go za kolnierz wyprowadzono gdzie trzeba.
Na szczescie nigdy nie bylo takiej potrzeby ale sama swiadomosc (tym bardziej jesli nie ma sie w poblizu rodziny i prawdziwego Wielkiego Brata, Mamy czy Siostry)ze jest ktos kto by stanal w twojej obronie i chocby w nocy otarl lzy, nawet jakby kazdy inny oprocz mnie samej wiedzial, ze tek kandydat to pudlo a nie wygrana, bez wyrzutow i "a nie mowilam..." Samo to jest bezcenne.
Tak ze absolutnie nie podzielam twego przypuszczenie ze unika sie samotnych by "uchronic je przed przykroscia ogladania sielanki rodzinnej".
Widzisz , to ja taka naiwna jestem i myślałam , że powody rozluźnienia znajomości są bardziej skomplikowane , a mężów przyjaciółkom odbijają tylko bohaterki oper mydlanych ...
Wiesz jakos nie mam ochoty na mężów koleżanek :) Ale dorota napisała prawdę, póki co miałam multum propozycji pomocy , kiedy zostałam sama okazało się,że taż sama koleżanka rająca mi pomoc męża, nagle stwierdziła,że albo nie ma czasu, albo coś tam.... Pusty śmiech mnie ogarnia , ale to tylko świadczy o tym jakie mają zaufanie do swojego partnera... Jeśli nie ma to co wart jest ich związek?
Po moim rozwodzie tez sie o tym przekonalam. Niektore mezatki uwazaja chyba, ze kobieta bez partnera (i tu niewazny jest powod i czy jest ta sytuacja jest chwilowa czy nie) zamienila sie (praktycznie przez noc) w konkurentke wiec....lepiej nie miec kontaktu. Strzezonego Zona strzeze...Jakby bidulek (gdyby chcial) nie mogl samodzielnie sobie znalezc przyjaciolki. Te Panie wola tak chyba profilaktycznie zapobiec...
Sama spotkalam sie osobiscie ze znajoma ktora do rozwodu nie miala nic przeciwko temu by maz w jakiejs drobnej sprawie okazal sie pomocny wrecz niemal usilnie jego uslugi ze tak powiem "wciskala" - zapewne by sie pochwalic mezowska "zlota raczka" - co przeszlo jej jak reka odjal w stosunku do tej samej przyjaciolki od chwili gdy ta rozstala sie z mezem....
A ja powiem jedno: to, ze kobieta mieszka sama czy tylko z dziecmi wcale nie oznacza, ze jest samotna. Tak samo: jesli nawet jest samotna to zaden powod do sadzenia, ze dostanie (jak kiedys powszechnie nawet w medycynie sadzono) natychmiast ochoty na kazdego chlopa w promieniu 100 km bo fiziologie taka ma jako kobieta i juz. Zdarzaja sie naturalnie i takie przypadki, ze i kobieta szuka przygod czy swobody seksualnej ponad przyjeta norme ale z moich obserwacji wynika ze to panowie gorzej emocjonalnie znosza samotnosc i to oni predzej pocieszaja sie przygodami badz szukaja "gniazdka" nieraz niemal na sile.
Dzis kobiety sa bardziej niezalezne, czesciej moga siebie i rodzine utrzymac i niekoniecznie potrzebuja do uzyskania stabilizacji finansowej mezczyzny wszystko jedno jakiego byle tylko byl.
A co do postu Lubczyka : moze byc ze te znajome sie chwala bo maja czym. Moze tez byc, ze chcialyby miec czym - jak tu juz ktos wspomnial. Z drugiej strony kobiety "same mieszkajace" duzo czesciej narazone sa na NIEPROSZONE awansy panow ktorym sie wydaje, ze samotna to "potrzebujaca" i "latwa zdobycz". Zachowuja sie tacy panowie jak nie przymierzajac samce ktore odkryly "harem bez krola" i mysla: hulaj duza piekla nie ma. Bo jak inaczej scharakteryzowac pana ktory poznawszy samotna przyjaciolke jego Partnerki od pirerwszego momentu robi jej niesmaczne awansy nie zwazajac ani na wlasny przyjaciolke ani na ewidentny brak zainteresowania ze strony samotnej? Kiedy ta wreszcie zdesperowana (bo ostrzezenia do samego pana nie odnosly skutku wrecz widocznie poodsycajac jego instynkt lowiecki) wyjasnila przyjaciolce dlaczego odmawia zaproszen i unika nawet przypadkowych spotkan we troje On zaczal sie tlunmaczyc ze przecierz "niewinny" i "zle nie chcial" staral sie byc tylko "mily". No to ja juz wole by tacy pozostali "niemili :-).
Użytkownik Dorota zza plota napisał w wiadomości: > A ja powiem jedno: to, ze kobieta mieszka sama czy > tylko z dziecmi wcale nie oznacza, ze jest samotna
Zgadzam się z Tobą całkowicie. Czy sama od razu musi oznaczać samotna? Niekoniecznie. A z drugiej strony, będąc w związku (czyli nie samą) można być samotną. Bo różne bywają związki i relacje między partnerami.
Widocznie nadinterpretują fakty. Pomimo narzekań jest im dobrze z tym ich (rzekomym lub nie) powodzeniem. Z tego się nie wyrasta.
Pamiętam jak moja córka będąc w podstawówce zwierzyła mi się, że podrywa ją starszy kolega. Pytam się: jak Cię podrywa? Ona na to: no cały czas do mnie mruga!!
Niestety mój syn sprowadził Ją na Ziemię mówiąc: bo on ma tik nerwowy!!
Tak było w rzeczywistości, bo znam tego chłopca. Ale ile moja Mała miała radochy przez ten podryw!
I tu mnie zdziwiłeś, ale wybacz nie do każego faceta dociera jak kobieta mówi "nie" :) I troszkę mozę nadinterpretujesz to co mówią owe Panie. Więcej luzu....mniej problemów będzie z otoczeniem :)
Może poprostu one pragną aby się nimi ktoś zainteresował . Z powodu braku adoratorów mówią tylko o tym. To tak jak w kawale: Przychodzi dziadek 80 -cio letni do lekarza i mówi -Panie doktorze koledzy mogą a ja nie. -A skąd pan wie , że mogą? -Bo mówią. -To niech pan też mówi.
Użytkownik crisen napisał w wiadomości: > Może poprostu one pragną aby się nimi ktoś zainteresował . Z powodu braku > adoratorów mówią tylko o tym. To tak jak w kawale:Przychodzi > dziadek 80 -cio letni do lekarza i mówi-Panie doktorze koledzy mogą a > ja nie.-A skąd pan wie , że mogą?-Bo mówią.-To niech pan też > mówi.
Świetne i trafne.......i tym możnaby sparafrazować ten wątek..... Bahus
Moi drodzy mam wrażenie że nie czytacie ze zrozumieniem bo czowik pt. Lubczyk prosi o rozwiązanie problemu , który jest nie do rozwiązania ,, zrozumieć kobiety,, to nie możliwe i zajęcie dla męższczyzn na całe życie. Drogie kolezanki nie oceniajcie tylko pomóżcie zflustrowanemu lubczykowi rozwiązać problem nie do rozwiązania. Ktoś napisał o starych pannach, otóż mnie wychowywano że panna to panna. Z całym szacunkiem dla wszystkich panien, ale zbaczam z tematu. Pozdrawiam.
Oj chyba nie doczytaleś Lubczyka. Jemu chodzi o to,że kobieta nie rzuca się na pierwszego lepszego chłopa który okaże chęć :).....No cholerka szuka nie wiedziec czego, zamiast być szczęsliwa ochłapkiem spadającym ze stołu życia :)
Oj Lubczyku, Lubczyku zyjesz juz troche lat na swiecie i ciagle takie naiwne pytania zadajesz. Nie zauwazyles do tej pory ze kobiety (rowniez mezczyzni ale o nich teraz szaaaa) sa rozne. Nie ma dwoch idealnie jednakowych (nawet bliznieta jednojajowe sa inne) ani z wygladu ani z charakteru. Czy Ty jestes taki sam jak Bahus, czy moze CZOS? czy tak samo sie zachowujesz jak Xinski ktory bije zone, czy tez moze jak Yowski, ktory jest wzorowym mezem na pokaz, ale adonisem za plecami zony? Chcesz poznac kobieca dusze? zacznij od tej ktora masz najblizej, a pozostalym zostaw prawo do tajemnicy. A coz Ciebie to obchodzi co mowia samotne kobiety? no chyba........... ze jednak Cie obchodzi..... ale wiesz juz i tak raczej nie dasz rady:)) odpusc sobie:)))))
W gronie moich znajomych jest kilka samotnych kobiet (dziewczyn) Tu mogę zapewnić, ze ciągot do płci tożsamej absolutnie nie mają.
Są samotne, bo jak twierdzą, żaden facet do życia im nie jest potrzebny. Łączy je jedna wspólna cecha. Każda z nich niemal bez przerwy i gorączkowo opowiada, jak to ostatnio musiała się opędzać od męskich karesów. Ta walka o to by się jakiemuś chłopu nie dać, jest głównym tematem każdego spotkania.
Ja myślę, że w rzeczywistości to one marzą o partnerze, tylko mają kompleks braku umiejetności wyboru tego właściwego
Powiem tak .. jak ognia unikam .. takich kobiet !! To sa te Kobiety Niezalezne ., Wyzwolone ...brr !! A tak naprawde to nocami leją łzy w poduche ... ''Dlaczego jestem sama .. dlaczego nie udało mi sie '' Fige z makiem .. nie potrafia mówic o swoich uczuciach a jak mówia to są bardzo nieszczere ...))) Zauwazyłam gdy jakis męzczyzna okazuje zanintresowanie to przypbieraja postac '' Jasnie Pani "" hihihihi obłuda i dulszczyzna !! Lubczyku to rzaden kompleks ... to poprostu brak wyboru ... heehh Zostaw panie we własnum gronie ..... Pozdrawiam .. !!
Ja byłam taką dziewczyna do czasu aż poznałam swojego męża
Obydwoje nie macie tak do końca racji.Nie mylcie kobiet świadomie mieszkających same ( i może nie chcą opowiadac o swoim zyciu prywatnym) od tych, które brak zainteresowania płci przeciwnej na siłe usiłują ukryć. Według Twego poglądu ja mam kompleks braku umiejętności wyboru, naprawdę tak uważasz?...bo nie czepiam się poły pierwszego lepszego, który okaże zainteresowanie.
Absolutnie nie miałam ciebie na myśli ..!! Nie jesteś Ten typ kobiety .. heheh !! Dokonujesz świadomego wyboru ... i tak trzymaj .. Wiesz czego chcesz ... i kogo nie chcesz !!! Pozdrawiam ...
Słońce ja podpięłam się do Tadeusza :)Jego pytałam... on wie dlaczego :)
Nie nazwałabym tego kompleksem.
Nazwałabym to lękiem przed bliskością. ( oczywiście, jak ktoś chce- to może się z tego wyśmiewać, tylko, ze tym samym wystawia cenzurkę sobie)
Ja też znam kilka samotnych kobiet. Niektóra są samotne, bo nikogo nie znalazły.
Inne są samotne, bo wcześniej bardzo źle trafiły i to kilkakrotnie- i zamaist wybierania pierwszego lepszego ( trochę w myśł zasady- niechy pił, niechby bił, byleby był) już wola swoją niekłopotliwą samotnośc i spotkania z przyjaciółkami.
Jeszcze inne są samotne, bo nikt ich nie chce, bo np mają trudny charakter i wszelkie związki kończą się po miesiącu- zanim jeszcze na dobre się zaczną.
Myślę sobie Lubczyku, ze Twoje znajome tych drwin chcą uniknąć, nie chcą zostać uznane za desperatki- dlatego na każdym kroku podkreślają, ze one wybór mają ( stąd to opowiadanie o opędzaniu się od męskich karesów), tylko samotność im pasuje. Mało jest bardziej żałosnych widoków na świecie, jak zdesperowana kobieta, zktóra wręcz na czole ma wypisane- weź mnie, kochaj mnie...
Czasem mam tez wrazenie, ze mężczyznie, który poznaje samotną kobietę włącza się instynkt łowny i z góry traktuje taką kobietę, jak łatwą zdobycz. Myślę, ze takiemu tokującemu samcowi po prostu przyjemnie jest dac psztyczka w nos... " nie tak łatwo kolego", ;)
"Nazwałabym to lękiem przed bliskością. ( oczywiście, jak ktoś chce- to może się z tego wyśmiewać, tylko, ze tym samym wystawia cenzurkę sobie)"
Trafiłaś w sedno. Dotyczy to również mążczezn. Jako zwierzęta stadne bardzo chcemy być razem, ale znajdujemy 1000 powodów, aby do tego nie doszło. Te domniemane powody są spowodowane opisanym przez Ciebie LĘKIEM.
Oczywiście to nie jedyny powód samotności
Są różne typy samotnych obiet (podobnie jak i mężczyzn, lae to nie oni są przedmiotem):
Kobiety samotne, ale stworzone do życia w parze - te którym się nie udał związek, nie trafiły. Onę są nieszczęśliwe - zarówno same (bo potrzebują połówka), jak i w związku (Bo nadmiernie go pragną i swoim zachowaniem niszczą)
Kobiety samotne, bo się nie udało - to chyba najbardziej przykry typ - one są zgryźliwe, nie mają chęci na nic, złośliwe, takie typowe stare panny
kobiety samotne bo w swoim czasie się nie udało, potem się przyzwyczaiły, a słuchając opowiadań mężatek o swoich "starych" chęć do zamążpójścia jakoś nie przychodzi. Ale one mają pasję, mają zajecia i na zewnątrz brak mężczyzny im nie przeszkadza. Może tylko czasami w samotności, gdy pomyślą o indywidualnej starosci jest przykro. Ale do zmiany stanu cywilnego nie zmuszą jej różowe okulary i zauroczenie. Jeżeli już to zwiazek partnerski ale bez zobowiązań
I kobiety samotne z wyboru- wieczne kumpelki, towarzyszki, trochę (a może bardzo) egoistki. Zazębiaja sie z poprzednią grupą - do zmiany stanu cywilnego może je zmusić dziecię w drodze - ale też nie koniecznie.
To tylko taki rys ogólny - bo zapewne czysty typ trudno znaleźć. Poza tym na pewno niewiele jest tych świadomych z wyboru - człowiek jest istotą stadną i prawie każda w latach dorastania marzy o księciu z bajki....
Trafiłaś w sedno :)
Zgadzam sie.
Ja naleze do tych,ktore nie potrafia zyc samotnie.Nie chce mi sie nic robic dla siebie ,musze dla kogos.Wiem,wiem,kobieta powinna dbac o siebie dla siebie,itp,itd.Ja tak nie potrafie.Zawsze zle sie czulam,bedac sama.I czasami oceniamy innych wzgledem siebie.Czesto wydawalo mi sie,ze kazda kobieta marzy o slubie,bialym welonie,mezu ,dzieciach.Okazuje sie,ze ponoc nie...Znam taka,ktora ma faceta ktory nie chce nawet slyszec o slubie,ona teraz tez.Zawziecie deklaruje,ze nigdy nie marzyla o bialym welonie...Znam tez taka,ktora byla w zwiazku ktory sie rozpadl.Pamietam,jak opowiadala mi,ze wkurzalo ja jak jej facet rozmawial z innymi dziewczynami,jak na imprezach bawi sie z innymi.Teraz nabija sie z kobiet w zwiazkach i dziwi sie,ze sa zle jak ich partnerzy poswiecaja jej zbyt duzo uwagi...Zapomnial wol jak cieleciem byl,chcialo by sie powiedziec.Mysle,ze czesto jest tak,ze sytuacja w jakiej sie znajdujemy zmusza nas do zaakceptowania tego co jest i jesli ktos jest samotny to zadko kiedy przyzna sie do tego,ze jest mu zle.Bo chyba lepiej miec kogos blisko,na stale,kogos kto zagwarantuje nam,ze wroci na obiad,ze bedzie gdy cos przykrego nam sie zdarzy,ze zapyta,czemu placzesz...
Oczywiscie,sa pewnie ludzie ktorym z samotnoscia do twarzy,i takich w gruncie rzeczy podziwiam.
"Ja myślę, że w rzeczywistości to one marzą o partnerze, tylko mają kompleks braku umiejetności wyboru tego właściwego "
Ja natomiast myślę, że nie mają kompleksów a wprost przeciwnie wiedzą czego chcą. Czasami są to kobiety mające złe wzorce zaczerpnięte z życia innych (może swoich matek?). Może wolą liczyć tylko na siebie zamiast ryzykować. Mój ojciec sam mi wpoił do głowy, żebym nigdy nie była zależna od żadnego mężczyzny (a mamie nie pozwolił iść do pracy). Bycie we dwoje to sztuka ciągłych kompromisów, a nie każdy jest do nich zdolny (zależy jaką dozę egoizmu ma ten ktoś w sobie).
Sama byłam taką Zosią-Samosią. Mąż mi kiedyś powiedział, że przy mnie nie czuje się potrzebny. Sama nie raz myślałam: po co mi facet? czy ze mną jest coś "nie teges" ? Długo to trwało ale sprawiłam, że teraz mąż czuje się bardziej potrzebny :)
Na koniec powiem tylko, że rozumiem kobiety, które chcą same przejść przez życie.
Ależ mi idzie o to natrętne i stałe opowiadanie, jak to one muszą walczyć i opędzać się od adoratorów. Otoczenie wie, że są samotne z wyboru. To nie jest żadne skrzywienie. Ja gdybym nie spotkał mojej Lubczykowej, też wolałbym być sam.
Te damy stale tylko o tym mówią - a ten do mnie dzwonił i chciał się umówić, a tamten mi przysłał kwiaty - tak w kółko - że one nie chcą nikogo. To jak sobie nie życzę, to mówię facetowi, żeby przestał dzwonić albo nie odbieram jego telefonów. A tu każdego dnia słyszysz - wiecie, ON znowu do mnie dzwonił!
Aż dziw bierze, skąd one biorą taką masę niedoszłych amantów - te samotnice.
Ku wyprostowaniu. Znam i takie samotne, które są całkiem zrównoważone i nie muszą na ulicę wychodzić z długą lagą do opędzania się od lecących na ich wdzięki.
Znam i w swoim otoczeniu takie przypadki, Lubczyku. Samotne kobiety, które uwielbiają przechwalać się tym, jakie to one mają powodzenie i jak to bardzo muszą się opędzać od adoratorów.
Zastanawiam się, z czego to może wynikać? Może takim gadaniem chcą pokazać, że nie mają faceta, bo po prostu nie chcą (co by nikt nie pomyślał, że coś z nimi nie w porządku). A może chcą podnieść swoją wartość w oczach innych ludzi? Ech, jestem kobietą, ale zachowanie niektórych kobiet jest i dla mnie niezrozumiałe...
Jakkolwiek by nie było mnie odstraszają takie osoby i unikam przebywania w ich towarzystwie.
A mnie to nie przeszkadza...Jeśli im to pomaga w zwiekszaniu poczucia własnej wartości, w samotnym życiu , to niech tam... Ludzie sobie radzą jak potrafią. Od 26 lat mam przyjaciólkę, ktora konfabuluje na różne tematy; kiedyś to byli adoratorzy , teraz inne sprawy,np bywanie w "wielkim świecie". Przeszła swoje; mąż 2 dzieci, przemoc domowa, rozwód... Myslę, że ona wie , ze ja wiem co jest zmyslone a co prawdziwe i obu to nam nie przeszkadza:)
Jestem samotną kobietą, może nie z wyboru ale nie jest mi z tym źle.Ma to swoje dobre strony, ale jest ciekawe zjawisko, zamężne kobiety nagle przestają znać samotne koleżanki :). Może odstraszają swoją samotnością a nie zachowaniem?
I następne pytanie czy z samotną kobietą jest coś nie tak bo jest sama i co znaczy samotna? Bo mieszka sama? No takiego sądu nie spodziewałam się po kobiecie....
Chyba mnie do końca nie zrozumiałaś... Nie uważam, że z samotną kobietą jest coś nie tak, bo nie ma faceta. Napisałam tylko, że niektórzy mogą tak myśleć, ale ja się z takim podejściem absolutnie nie zgadzam.
Nie unikam też towarzystwa wszystkich samotnych kobiet. Miałam na myśli te kobiety, o których Lubczyk pisał, że "natrętnie i stale opowiadają innym, jak to one muszą walczyć i opędzać się od adoratorów". Takiego towarzystwa unikam, bo nie lubię ludzi, którzy się przechwalają i w rozmowie skupiają się tylko na podkreśleniu, jacy to oni są cudowni i wspaniali.
Generalnie każda samotna kobieta poluje na faceta, taki panuje osąd. A jeśli samotna i mówi,że ten dzwoni czy tamten kwiaty przynosi to się przechwala bo tego faceta nie widać. Owszem jeden marudzi o spotkanie, inny kwiaty przynosi to znaczy,że co mam nie narzekać do koleżanki,że głowe zawracają i nie rozumieją prostego słowa "NIE"? Nie generalizujmy tematu.Weź poprawkę na Lubczyka. Jak dla faceta każda samotna powinna polecieć na pierwsze lepsze portki, które udają zainteresowanie samotną. Jesli wie czego chce i na kogo czeka od razu ma kompleks...Zauważ,że mimo bytności nie odpowiedział na moje pytanie.Złośliwe, to prawda i może właśnie to podoba się facetom? Mam gdzieś zaloty byle kogo, znam swoja cenę :) Pozdrawiam i tak na wszelki wypadek, nie bierz do siebie mojej wypowiedzi, po prostu przemyślenia nad postem Tadeusza i Twoim, może wszystkich razem?. Ekkore utrafiła w samo sedno sprawy :).
Apropos unikania samotnych kobiet, dziwiłam się koleżance ( będąc sama mężatką),że jestem jedyną nie wolną kobietą, która utrzymuje z nia kontak. Od śmierci męża nie mam koleżanek ani znajomych....Dopóki żył były, chodziłyśmy na kawę, na spacery, gadałyśmy na gg, skypie.... teraz cisza w eterze.... I wiesz to dziwna prawidłowośc dotycząca nie tylko mnie . :)
Beatko, czytam, czytam i cos mi peklo w srodku, hihihi,,,,
Lubczyk jest starym pierdola, musi sie wyzyc na Wz-cie ze swoimi dziwnymi pogladami na temat kobiet. To "pani" dziwnie jest ubrana, to "pani" jest taka, czy sraka!!!
Omijam jego watki, bo mnie skreca, biedna Lubczykowa, pewnie idzie pare krokow za mezem a w domu tylko sluzy "panu" i gebe trzyma w kubel????
Ja zyje bez meskiego partnera z wlasnego wyboru, nie jestem lesbijka, szkoda, bo bardzo lubie kobiety:)
Daje sobie rade doskonale, umiem wymalowac pokoj, zmienic krany w lazience, zapalic w piecu, umiem wymienic olej we wszystkich moich maszynach i spie spokojnie w szerokim lozku, SAMA:))))
Mam przyjaciolki od 30 lat (mezatki) i nigdy by im na mysl nie przyszlo, ze jestem jakimkolwiek "zagrozeniem".
Beatko, dziwne sa te twoje kolezanki!
Pozdrawiam serdecznie!!!
tineczka
Tineczko, mężatki nas nie zrozumieją jesli idzie o polowanie na faceta:) Nadal pokutuje myślenie,że wolna kobieta jest produktem wybrakowanym a tylko mężatka ma swoja wartość jako kobieta. Nic bardziej żałosnego.A co do Tadeusza, świetnie się bawi czytając nasze wypowiedzi pod swoimi bzdurnymi jak okreslił postami :).... Ale mi się oberwie jak to przeczyta hahaha... ale zanim przeczyta i się spotkamy to mam nadzieję,że mu złośc przejdzie :).
O, kurcze, a nie bedzie bala sie Lubczykowa, ze Jej meza "zwiniesz", hihihihi
wiesz, chyba bardziej Lubczyk się boi,żeby się Lubczykowa nie dowiedziała hihihi. Ale jeśli dobrze ją kojarzę to naprawdę super babka jest :)
lo, matulu, a czego ma ta Lubczykowa sie dowiedziec????
Beatko, majtki trzymaj w garsci...hihihihihi
ale bym chciala porozmawiac z Lubczykowa, napewno jest super babka, tylko o tym nie wie:)))
Oj trzymam i to nawet nie wiesz jak mocno :). No własnie nie wiem czego, i to mnie bawi w facetach :)
Beatko, musze Ci opowiedziec incydent z "mojej" wsi. Pisalam we wlasnym watku o sasiedzie dunczyku. Zawital do nas odrazu jak sie przeprowadzilam. Zakolowal mamie w glowie:))) zawiozl nas w piekny teren parku narodowego, bylo cudownie!
Potem codzienne wizyty z pieskami do nas. Usciski, caluski, no dla mnie to normalne:) Az do czasu, jak mama wyjechala i sasiad zaczal byc bardzo obejmujacy w stosunku do mnie, hihi
Najpierw myslalam:serdeczny, potem zaczelam czuc niewygode tych usciskow i chronilam sie na odleglosc.No i ZROZUMIAL:)))
Dzisiaj juz nie ma niespodziewanych wizyt, obchodzi nasz dom z daleka, a jak sie spotkamy, to tylko HEJ i sprawa zalatwiona!
Dowiedzialam sie od sasiadow, ze Nils (dunczyk) mial romanse z kazda nowo sprowadzona sie pania na wies obojetnie wieku, hehe...
Wyglada jak strach na wroble i moje hormony (o ile je nadal mam) , nie podniosly sie na jego widok nawet na jeden milimetr:))))
Wiec,czy kazdy facet z siurakiem w kalesonach mysli, ze jest siodmym cudem swiata??????
Ps, Nils ma zone , corki dorosle i wnuki:)))
Chyba każdy :) no w końcu to zdobywcy hahaha....A hormony masz,to akurat mamy do końca dni naszych :) bo bardziej działa na umysł niz ciało ( od pewnego niestety wieku :( ) Tyle,że jak juz ktoś wspomniał samotna kobieta to ponoć zdesperowana kobieta i tylko czeka na kalesony, które pojawią się w poblizu :).
Wydaje mi sie,ze faceci nie biorą jednego pod uwagę. Kobieta z tzw. odzysku cokolwiek to jest, ma jakies wyobrażenie co jest ważne w życiu i jaki partner jest wartościowy. Nie lapiemy się na pierwsze spodnie w jakim amoku, bo co powiedza inni ( czytaj jesteś brzydka do nikt Cię nie chce) ale selekcjonujemy, albo właśnie wybieramy samotne życia, co nie znaczy,że jest się samemu :). Większości kobiet nigdy to do głowy nie przyjdzie, a naprawde wartościowych facetów jest mało. Pewnie znów coś usłysze na swój temat, ale gdzieś to mam. kto nie przeżył pary rzeczy, nie powinien twierdzic,że zna zycie :)
Beatko, nic nie uslyszysz na Swoj temat, bo masz racje!!!!
Chetnie wywiesze kalesony do suszenia w ogrodzie, ale tak jak piszesz, wartosciowego partnera:)
Obiecuje Ci, ze ja znam zycie w zdluz i w poprzek:))))
Dokładnie tak samo myślę o " odzyskanych " kobietach .
Przecież one już wiedzą jak może być niefajnie i że nie zawsze wszystko wychodzi i że nie chodzi o jakiekolwiek kalesony w domu , tylko te w najlepszym gatunku .
Dlatego trudno mi sobie wyobrazić , żeby moja przyjaciółka , której się zwierzam z radości ale i złości ( czasami ) na męża , która zna wszystkie chyba jego wady i zalety , chciała mi go odebrać .
Jedne z najlepszych wakacji spędziliśmy właśnie ze świeżo rozwiedzioną , atrakcyjną koleżanką . Mieliśmy wyjechać we czworo , ale w tzw. międzyczasie jej mąż przestał już nim być .
Nie zauważyłam , żeby z braku swojego , rzucała się na mojego męża , wodziła za nim błagalnym spojrzeniem czy próbowała choć na chwilę dotknąć którejkolwiek z części jego męskiego ciała .
Bo niby czemu miałaby to robić ?
Bo kobieta bez mężczyzny jest jak bez ręki ?
Bzdura ...
Tineczko...nic nie powiem bo by mnie Lubczyk przestał lubić (jeśli choć troszkę lubi)...ale masz w moim odczuciu rację,,,No ale każdy może błądzić nawet Lubczyk... i należy mu to wybaczyć. Ja to niniejszym czynię
Bahus
Bahusku, chwala Bogu, ze Lubczyk mnie nie musi lubic,hihihi...gorzej by bylo z Toba, zaraz jakies banowanie:)))
A ja chrzanie "bladzenie" starych piernikow, niech siedza pod pierzyna przy tylku wybranej i ciesza sie z ciepla!!!:))))
tineczka
Bea ,
spróbuję trochę wytłumaczyć Twoje koleżanki ...
Jesteś samotna , czy jesteś sama ( singielka ) ?
Może po prostu im trudno jest to określić ...
Bo samotność kojarzy się ze smutkiem , żalem , frustracją itp ...
Może koleżanki boją się , że zderzenie samotności z rodzinną sielanką spotęguje te negatywne odczucia ?
Może potrzebują więcej czasu , żeby wiedzieć , że nie jest Ci źle ...
kojonkowski nie pogniewaj sie ale dla mnie to tere-fere przypuszczenie ze one wszystkie "bo nie chca sprawic przykrosci samotnej" izoluja ja od wlasnej rodzinnej sielanki. Moze na samym poczatku gdy nie wiedza jak sie zachowac ale prawdziwa przyjaciolka pogada wtedy z samotna i po prostu zapyta co i jak. Ja bedac jeszcze samotna mialam i mam dio dzis przyjaciolke bardzo szczesliwa w malrzenstwie i naturalnie kiedy ja wyplakiwalam moj nieudany zwiazek na jej ramieniu to ona starala sie zbyt nie chwalic swym szczesciem w obawie iz moze mnie to bolec. Ale zapytala mnie jak ja to odbieram gdy sama sfrustrowany slucham opowiesci o sztzczesliwej rodzince czy widze taka w czasie spotkan. I tutaj od razu sie wyjasnilo, ze czasem to troszke zaboli (nie z zazdrosci tylko ze samemu jest sie spragnionym harmonni i odrobiny szczescia) ale takie spotkania daja tez duzo nadziei i wiary w zycie i los. Bo skoro fajni czytaj. odpowiedzialni faceci istnieja i istnieja miloscie trwale i szczesliwe to dlaczegi i mnie jako samotnej ma do nich droga pozostac na zawsze zamknieta? Dla mnie ptrzynajmniej bylo ich malrzenstwo wtedy pocieszeniem i wiara w przyszlosc i to, ze swiat sie nie skonczyl.
Dla mnie JEJ maz zawsze byl i pozostal do dzis "Wielkim Bratem" bo wlasnie brata chcialam jako dziecko zawsze miec. ;:-) Moich ewentualnych kandydatow zawsze z nimi poznawalkam bo choc sie nigdy nie wtracali dawali mi zawsze poczucie opieki jakiejs takiej duchowej. Doskonale wiedzialam ze jakby niedoszly okazal sie jaks swinia to przyjaciolka nie bedzie mi slodzic lecz da mi poczucie "nawet jesli to nie moj typ TY badz z nim szczesliwa" a Wielki Brat dodawal bo jesli cos bedzie nie tak to kandydat musi sie liczyc z nim facetem szafa 190 wzrostu. I jakby bylo potrzeba toby go za kolnierz wyprowadzono gdzie trzeba.
Na szczescie nigdy nie bylo takiej potrzeby ale sama swiadomosc (tym bardziej jesli nie ma sie w poblizu rodziny i prawdziwego Wielkiego Brata, Mamy czy Siostry)ze jest ktos kto by stanal w twojej obronie i chocby w nocy otarl lzy, nawet jakby kazdy inny oprocz mnie samej wiedzial, ze tek kandydat to pudlo a nie wygrana, bez wyrzutow i "a nie mowilam..." Samo to jest bezcenne.
Tak ze absolutnie nie podzielam twego przypuszczenie ze unika sie samotnych by "uchronic je przed przykroscia ogladania sielanki rodzinnej".
One boja się że odbiorę im mężów :)
Wszystkich ??? ;)))
Wybierz jednego :)
Widzisz , to ja taka naiwna jestem i myślałam , że powody rozluźnienia znajomości są bardziej skomplikowane , a mężów przyjaciółkom odbijają tylko bohaterki oper mydlanych ...
Nie znam się na kobiecej duszy :)
Wiesz jakos nie mam ochoty na mężów koleżanek :) Ale dorota napisała prawdę, póki co miałam multum propozycji pomocy , kiedy zostałam sama okazało się,że taż sama koleżanka rająca mi pomoc męża, nagle stwierdziła,że albo nie ma czasu, albo coś tam....
Pusty śmiech mnie ogarnia , ale to tylko świadczy o tym jakie mają zaufanie do swojego partnera... Jeśli nie ma to co wart jest ich związek?
Po moim rozwodzie tez sie o tym przekonalam. Niektore mezatki uwazaja chyba, ze kobieta bez partnera (i tu niewazny jest powod i czy jest ta sytuacja jest chwilowa czy nie) zamienila sie (praktycznie przez noc) w konkurentke wiec....lepiej nie miec kontaktu. Strzezonego Zona strzeze...Jakby bidulek (gdyby chcial) nie mogl samodzielnie sobie znalezc przyjaciolki. Te Panie wola tak chyba profilaktycznie zapobiec...
Sama spotkalam sie osobiscie ze znajoma ktora do rozwodu nie miala nic przeciwko temu by maz w jakiejs drobnej sprawie okazal sie pomocny wrecz niemal usilnie jego uslugi ze tak powiem "wciskala" - zapewne by sie pochwalic mezowska "zlota raczka" - co przeszlo jej jak reka odjal w stosunku do tej samej przyjaciolki od chwili gdy ta rozstala sie z mezem....
A ja powiem jedno: to, ze kobieta mieszka sama czy tylko z dziecmi wcale nie oznacza, ze jest samotna. Tak samo: jesli nawet jest samotna to zaden powod do sadzenia, ze dostanie (jak kiedys powszechnie nawet w medycynie sadzono) natychmiast ochoty na kazdego chlopa w promieniu 100 km bo fiziologie taka ma jako kobieta i juz. Zdarzaja sie naturalnie i takie przypadki, ze i kobieta szuka przygod czy swobody seksualnej ponad przyjeta norme ale z moich obserwacji wynika ze to panowie gorzej emocjonalnie znosza samotnosc i to oni predzej pocieszaja sie przygodami badz szukaja "gniazdka" nieraz niemal na sile.
Dzis kobiety sa bardziej niezalezne, czesciej moga siebie i rodzine utrzymac i niekoniecznie potrzebuja do uzyskania stabilizacji finansowej mezczyzny wszystko jedno jakiego byle tylko byl.
A co do postu Lubczyka : moze byc ze te znajome sie chwala bo maja czym. Moze tez byc, ze chcialyby miec czym - jak tu juz ktos wspomnial. Z drugiej strony kobiety "same mieszkajace" duzo czesciej narazone sa na NIEPROSZONE awansy panow ktorym sie wydaje, ze samotna to "potrzebujaca" i "latwa zdobycz". Zachowuja sie tacy panowie jak nie przymierzajac samce ktore odkryly "harem bez krola" i mysla: hulaj duza piekla nie ma. Bo jak inaczej scharakteryzowac pana ktory poznawszy samotna przyjaciolke jego Partnerki od pirerwszego momentu robi jej niesmaczne awansy nie zwazajac ani na wlasny przyjaciolke ani na ewidentny brak zainteresowania ze strony samotnej? Kiedy ta wreszcie zdesperowana (bo ostrzezenia do samego pana nie odnosly skutku wrecz widocznie poodsycajac jego instynkt lowiecki) wyjasnila przyjaciolce dlaczego odmawia zaproszen i unika nawet przypadkowych spotkan we troje On zaczal sie tlunmaczyc ze przecierz "niewinny" i "zle nie chcial" staral sie byc tylko "mily". No to ja juz wole by tacy pozostali "niemili :-).
.
Użytkownik Dorota zza plota napisał w wiadomości:
> A ja powiem jedno: to, ze kobieta mieszka sama czy
> tylko z dziecmi wcale nie oznacza, ze jest samotna
Zgadzam się z Tobą całkowicie. Czy sama od razu musi oznaczać samotna? Niekoniecznie. A z drugiej strony, będąc w związku (czyli nie samą) można być samotną. Bo różne bywają związki i relacje między partnerami.
Widocznie nadinterpretują fakty. Pomimo narzekań jest im dobrze z tym ich (rzekomym lub nie) powodzeniem. Z tego się nie wyrasta.
Pamiętam jak moja córka będąc w podstawówce zwierzyła mi się, że podrywa ją starszy kolega.
Pytam się: jak Cię podrywa?
Ona na to: no cały czas do mnie mruga!!
Niestety mój syn sprowadził Ją na Ziemię mówiąc: bo on ma tik nerwowy!!
Tak było w rzeczywistości, bo znam tego chłopca. Ale ile moja Mała miała radochy przez ten podryw!
I tu mnie zdziwiłeś, ale wybacz nie do każego faceta dociera jak kobieta mówi "nie" :) I troszkę mozę nadinterpretujesz to co mówią owe Panie. Więcej luzu....mniej problemów będzie z otoczeniem :)
Może poprostu one pragną aby się nimi ktoś zainteresował . Z powodu braku adoratorów mówią tylko o tym. To tak jak w kawale:
Przychodzi dziadek 80 -cio letni do lekarza i mówi
-Panie doktorze koledzy mogą a ja nie.
-A skąd pan wie , że mogą?
-Bo mówią.
-To niech pan też mówi.
Użytkownik crisen napisał w wiadomości:
> Może poprostu one pragną aby się nimi ktoś zainteresował . Z powodu braku
> adoratorów mówią tylko o tym. To tak jak w kawale:Przychodzi
> dziadek 80 -cio letni do lekarza i mówi-Panie doktorze koledzy mogą a
> ja nie.-A skąd pan wie , że mogą?-Bo mówią.-To niech pan też
> mówi.
Świetne i trafne.......i tym możnaby sparafrazować ten wątek.....
Bahus
Jeśli niewiadomo o co chodzi to chodzi o...seks
Moi drodzy mam wrażenie że nie czytacie ze zrozumieniem bo czowik pt. Lubczyk prosi o rozwiązanie problemu , który jest nie do rozwiązania ,, zrozumieć kobiety,, to nie możliwe i zajęcie dla męższczyzn na całe życie.
Drogie kolezanki nie oceniajcie tylko pomóżcie zflustrowanemu lubczykowi rozwiązać problem nie do rozwiązania.
Ktoś napisał o starych pannach, otóż mnie wychowywano że panna to panna.
Z całym szacunkiem dla wszystkich panien, ale zbaczam z tematu.
Pozdrawiam.
Oj chyba nie doczytaleś Lubczyka. Jemu chodzi o to,że kobieta nie rzuca się na pierwszego lepszego chłopa który okaże chęć :).....No cholerka szuka nie wiedziec czego, zamiast być szczęsliwa ochłapkiem spadającym ze stołu życia :)
Super powiedziane: "Zamiast byc szczesliwa ochlapkiem spadajacym ze stolu zycia".... hehe, to ja wole przytulic sie do Amigo:))))
Oj Lubczyku, Lubczyku zyjesz juz troche lat na swiecie i ciagle takie naiwne pytania zadajesz. Nie zauwazyles do tej pory ze kobiety (rowniez mezczyzni ale o nich teraz szaaaa) sa rozne. Nie ma dwoch idealnie jednakowych (nawet bliznieta jednojajowe sa inne) ani z wygladu ani z charakteru. Czy Ty jestes taki sam jak Bahus, czy moze CZOS? czy tak samo sie zachowujesz jak Xinski ktory bije zone, czy tez moze jak Yowski, ktory jest wzorowym mezem na pokaz, ale adonisem za plecami zony?
Chcesz poznac kobieca dusze? zacznij od tej ktora masz najblizej, a pozostalym zostaw prawo do tajemnicy.
A coz Ciebie to obchodzi co mowia samotne kobiety? no chyba........... ze jednak Cie obchodzi..... ale wiesz juz i tak raczej nie dasz rady:)) odpusc sobie:)))))
A moze to zalezy KOMU dawaly te Amazonki kosza? Jak wiadomo punkt widzenia zalezy od punktu siedzenia a czasem od mozliwosci nie tylko marzenia