Forum

Rozmowy wolne i frywolne

Duniaszko!

  • Autor: tineczka Data: 2009-08-07 02:35:02

    Obiecalas zalozyc nowy watek, ja Ci nie popuszcze, nawet nie mysl inaczej:)
    Kochana, jestes dla nas bardzo wazna!!!
    Sciskam cieplo!
    tineczka

  • Autor: bahus Data: 2009-08-07 02:38:17

    No właśnie....
    Bahus

  • Autor: agik Data: 2009-08-07 09:05:33

    No właśnie...
    Agik

  • Autor: Dorota zza plota Data: 2009-08-07 11:03:04

    No nie olen sie Duniaszko bo pypcia na jezyku dostane. Z ciekawosci co u Ciebie.

  • Autor: Duniasza Data: 2009-08-07 18:31:58

    Jestem Kochani. Dziękuję, że o mnie pamiętacie. I wybaczcie, że skąpię Wam swojej obecności, ale jakoś bardziej mam teraz ochotę zaszyć się w swojej norze. Śledzę jednak Forum, a i z przepisów korzystam (ostatnio bahusowa fasolka szparagowa z pomidorami, pyszna).

    Mojej siostrze rany goją się dobrze, ale jest bardzo wycofana i zamknięta w sobie. Każde wieści stamtąd o sytuacji politycznej stawiają mnie na baczność. Nigdy nie sądziłam, że jakieś dalekie konflikty mogę odczuć tak osobiście. Teraz kiedy wiem tyle, kiedy każdy dzień jest umieraniem ze strachu o Bliskich - po tamtej stronie jest też Ktoś-Szczególnie-Mi-Bliski, oraz ludzie, których dzięki nim poznałam - nie obchodzą mnie doraźne polityczne spory, kłótnie o nieistotne drobiazgi, jakieś gadżety i rozrywkowe technologie, pieniądze. Te ostatnie o tyle są istotne o ile jestem w stanie pomóc Siostrze i utrzymać siebie i dziecko, skończyć studia. I nawet kiedy słyszę, czytam wielkie dyskusje spory, kiedy ludzie wypowiadają sądy, od których się włos jeży, nie usiłuję nawet prostować. Po co?

    Ważne jest to, że Alvinek zdrowieje, że kobitki, które zachorowały, walczą o sobie i zdrowieją, że mamy WŻ-towe dzieciaczki, że dojrzewa lajanówka, że Bahus został dziadkiem i humor mu dopisuje, że niebieska-różyczka wygrywa konkursy i wiele innych spraw zwyczajnych i pięknych ludzi jak Wy.

    Dziękuję Wam.

    No i na trochę wyszedł lisek z nory. :)

     

  • Autor: makusia Data: 2009-08-07 18:52:10

  • Autor: bahus Data: 2009-08-07 22:22:46

    Jeszcze dziadkiem nie zostałem...muszę poczekać niecałe 7 miesięcy....
    Bahus

  • Autor: Duniasza Data: 2009-08-07 23:10:32

    Bahusie, wiem, że jeszcze czas, ale to tylko formalność. :) 

  • Autor: tineczka Data: 2009-08-08 01:10:39

    A najwazniejsze jest  to ,ze sie odezwalas, ze jestes z nami:)
    Buziaczki sle i moc dobrych fluidow dla siostry!!!!

  • Autor: smakosia Data: 2009-08-08 18:25:03

    "Lisku", jak dobrze, że wyszedłeś z nory...

    Badź z nami, czytaj, odpoczywaj i czasami daj znać o sobie. Jesteśmy często myślami przy Tobie. Ściskam ciepło.

  • Autor: Duniasza Data: 2009-08-14 21:29:08

    Od kilku dni nie mam żadnych wieści. Cisza, ktora wyrywa mi serce. Czekanie na co? Na cios czy radość. Kochani piszcie do mnie cos cokolwiek, blahostki nawet bo zwariuje. Rece ledwie trzymam na klawiaturze, liter nie widze przez łzy. 

  • Autor: Eliswie Data: 2009-08-14 21:58:33

    Duniaszka, kochanie mysl pozytywnie. Zadne wiadomosci to dobre wiadomosci. Gdzies po glowie chodzi termin "energia pozytywna". Nie mam pojecia skad to wzielam, ale bardzo mi sie podoba. Wierze, ze w kazdym z nas istnieje chociaz odrobina tej energii. Czasem moze bateryjki sa juz na wyczerpaniu i trzeba je tylko naladowac. Wysylamy Ci wiec tyle mocy przez te cienkie kabelki internetowe, ile to tylko mozliwe. Serdecznie sciskam. Elzbieta

  • Autor: tineczka Data: 2009-08-14 22:04:14

    Piekne!
    Dolaczam sie do wysylania mocy do Duniaszki!!!!

  • Autor: tineczka Data: 2009-08-14 22:13:37

    Nie placz Kochanie, zobaczysz, wszystko sie ulozy.

    Rozumiem,ze latwo nam tak pisac, a Ty przezywasz tragedie zycia. Duniaszko, nie w mojej dloni moc Bogow, ale w moim sercu jest taka specjalna komorka dla Ciebie. Zawsze zaciszna, ciepla i ochraniajaca. Klucz do niej masz tylko Ty:)

    Sciskam Cie cieplutko i tule do snu.

  • Autor: anusia_m Data: 2009-08-14 22:22:24

    Duniaszko, nie udzielałam się w poprzednim Twoim wątku, ale czytałam go regularnie, a Twój dzisiejszy apel bardzo mnie poruszył.
    Właściwie to nic mądrego nie potrafię napisać. Mam nadzieję, że wszystko się ułoży i otrzymasz same dobre wiadomości. Bardzo bym tego chciała. Przytulam Cię bardzo mocno i życzę spokoju ducha :)

  • Autor: Wkn Data: 2009-08-14 22:27:35

    Dzisiaj był paskudny dzień - obolały (ja głowa, Pampas kręgosłup), deszczowo-słoneczny z latającym wte i wewte ciśnieniem.
    Masa do ciasta z malinami popłynęła - co mnie podusiło, żeby do niej używać gotowego budyniu :/
    O godzinie 19 wieczorem podczas mycia podłóg oświeciło mnie, że jutro wszystkie sklepy są zamknięte, a ja zapomniałam kupić mięso Parówkowi. Rzucam szmaty i lecę. Dostaję przedostatni kawałek schabu. Oprócz schabu mogłam kupić jedynie mięso mielone, które wyglądało jak słonina, Parówek mógłby nie przeżyć bliskiego spotkania z takim delikatesem. A ja lubię tego sierściucha, więc niosę do domu kawał schabu, choć wolałabym, żeby to był drób.
    W lodówce wylądowały białe porzeczki, borówka amerykańska, maliny, jeżyny i mamucia fasolka (nie wiem, dlaczego, ale słowo "mamucia" kojarzy mi się dzisiaj silnie ze sposobem, w jaki bohater grany przez Brada Pita w filmie "Przekręt" nazywał swoją rodzicielkę). Wszystkie "jadalności" miały zostać sfotografowane, ale jak tu pstrykać zdjęcia, stojąc na baczność jak z kijem od szczotki zamiast kręgosłupa. Patrzę jak Pampas kręci głową  i pcham wszystko do lodówki - może jutro będzie lepiej.
    I w sumie, mimo tego całego opisanego (i tego zatajonego) narzekania, dzień nie kończy się źle.
    Co prawda zamierzamy go zakończyć wypożyczonym najnowszym filmem Wajdy o niewesołym tytule, ale jest co do gęby włożyć i kurz nie lata jak szalony po chałupie wzdłuż i w poprzek. A po rozpływającym się cieście nawet nie został ślad. Jutro spróbuję je zmodyfikować i może będzie jeszcze smaczniejsze i lepiej trzymające fason :)
    Jestem ciekawa jutrzejszej pogody, muszę wyjść z domu, bo zwariuję - po 4 dniach migreny na ulicy czuję się trochę jak w matrixie - będę się na nowo przyzwyczajać.
    Aha, pożyczyłam moździerz dobrej znajomej, a jednocześnie sąsiadce. Zdziwiła się, myślała, że to taki rodzaj młynka. Zamierza w nim rozgniatać nasiona kolendry - została ostrzeżona, że ta pachnąca bestia jest złośliwa i potrafi strzelać bez ostrzeżenia ;P

  • Autor: Duniasza Data: 2009-08-14 22:34:40

    Dziękuje Kochani, tak bardzo potrzebuję uśmiechnąć się do zwyczajnych spraw. Pozwolić sobie na uśmiech, choćby przez łzy, nie zatrzasnąć się na amen, nie pozwolić sercu skamienieć. Bo wtedy ze mną koniec. Nie będzie mnie.

    Dziękuję.

  • Autor: agik Data: 2009-08-14 23:30:48

    No widzisz Duniaszko :)
    A ja dziś myślałam o Tobie :) Pomyślałam, że mamy juz połowę sierpnia i pewnie będziesz się niedługo przytulać z Synkiem...

    Mnie tez zaskoczyła dziś rano świadomość, ze świeto mamy- biegusiem poleciałam po chleb i nawet kupiłam ( z naszej ulubionej piekarni)...
    Zakupy robilismy na raty, o się uparłam, ze nie chcę do wielkiego marketu.

    Z lubym się pokłóciłam, darłam się na niego tak, że ochrypłam... o coś mi chodziło, ale jakoś nie umiem sobie przypomnieć o co...
    Nie lubię go dziś.

    Nakręcam się myślą o robieniu przetworów z przeznaczeniem na prezenty- jakoś mi wtedy mniej smutno i beznadziejnie... dziś kupiłam żółte maliny, pół ranka zdobywałam wiedzę ( netową) odnośnie różnych owocowych przetworów i pomyślałam sobie, ze zrobię konfiturę z zółtych malin. No i kupiłam płotno z przeznaczeniem na ozdobienie słoiczków- na płotnie namalowane są porzeczki ... tysz ładnie...

    W niedzielę jedziemy do siostry na chrzciny- tutaj równiez mnie zaskoczyło jutrzejsze święto- bo właśnie na jutro zaplanowałam sobie wyprawę po zakup jakiegoś prezentu. Dawanie pieniędzy w prezencie jakoś mi się tak grubiańsko kojarzy... Co prawda nie wiem, jakie prezenty daje się na chrzciny, ale cóś myślałam o Piśmie Swiętym dla dzieci, albo srebrnym obrazku z aniołem, albo Matką Boską... No nici... znów wysłużona koperta :( Dręczy mnie myśl o spotkaniu z tatą... nawet coś mi przemknęło, żeby zdezerterować, ale nie zrobię tego siostrze... W końcu twardym trza być i nie dać się....

    Ściskam
    Też licze na to, że w tej sytuacji brak wiadomości jest dobrą wiadomością.



     

  • Autor: smakosia Data: 2009-08-15 12:35:32

    Duniaszko, mi też nic innego nie przychodzi do głowy tylko to, że "brak wiadomości jest najlepszą wiadomością". Życie zazwyczaj potwierdza tę tezę. Domyślam się, że jest Ci trudno a im więcej człowiek rozmyśla, tym bardziej się nakręca a wtedy lęk urasta do ogromnych rozmiarów. Niestety wtedy zaczynamy się zadręczać aż do bólu. Co gorsza nic nam to nie daje, nie wnosi nic dobrego, w niczym nie pomaga. Przypomnij sobie ile razy już tak było i że zawsze kończyło się to dobrze. Wiele rzeczy jest w naszych głowach i sami nakręcamy nasze niepokoje. Pewnie już niedługo dostaniesz kolejne, dobre wieści. Pisz do nas a my będziemy picaś do Ciebie - o wszystkim i o niczym. Zwyczajnie będziemy razem z Tobą.

    Masz jakieś wieści od syna? Jak spędza czas? Był gdzieś z tatą? Widział coś ciekawego? Wspominał, że już tęskni za Tobą? Pewnie już niedługo zaczniesz przygotowania na Jego powrót, co (sprzątanie w pokoju itp.)? Jakie jest Jego ulubione danie? Będziesz już niedługo bardziej radosna a jak jeszcze pojawią się wieści od siostry, to znów zaczniesz się usmiechać :-)

    A jak tam z Twoim jedzeniem? Gotujesz coś dla siebie?

    Mi wrócił apetyt. Powinnam jeszcze się oszczędzać, ale... :-) Wczoraj np. upiekłam skrzydełka. Kurcze, normalnie to ja w zasadzie takich rzeczy nie jadam a jakbyś mnie widziała wieczorem oblizującą palce z zachwytu, to byś się nieźle uśmiała. Jak dziecko dorwałam się do tej sterty tłuszczu :-)))

    Czekam na wieści od Ciebie.

  • Autor: Duniasza Data: 2009-08-15 20:33:58

    Dostałam tylko krótką infomację, że są bezpieczni: Siostra i ludzie którzy się nią opiekują i ten Ktoś_Bliski. Nic ponadto. Ale przynajmniej noc ciut spokojniejsza. Męczyłam się od kilku dni strasznie.

    Cieszę się, że mnie podtrzymujecie na duchu. Lubie czytać o waszej codzienności, bo mnie się wydaje, że u mnie już wszystko nienormalne.

    Mały tęskni bardzo, ale ja staram się nie rozklejać jak z nim gadam przez telefon, bo wiem, że mu u ojca dobrze, że rozpieszcza Go, szkoda, że tylko materialnie, a nie czasem mu poświęconym: normalna sytuacja - Mały TV, a ojciec komputer. Inna sprawa, że Mały potrzebuje ojca jaki by nie był, choć czasem w sercu takie małe ukłucie, że ojciec taki nadzwyczajny, a ja taka zwyczajna. Ale to krótka chwila, bo Mały kiedyś powiedział, na to moje stwierdzenie "zwyczajny/niezwyczajny": "Oj, Mamo, jakby nie było Ty jesteś Mamą i kocham Cię na milion procent, własnie taką zwyczajną. Bo Ty dotrzymujesz słowa i fajnie jest Cię przytulić i jesteś zawsze ze mną." Kochany Synek. :)

    Cieszę się,że niedługo wraca, ale z drugiej strony przeraża mnie ten codzienny kołowrót. Ciężko samemu z wszystkim, choć zastanawiajace, w związku jak byłam też byłam z wszystkim sama, więc jaka różnica, powinnam być przyzwyczajona, prawda?

    Co do jedzenia, to ostatnio mam trzy-cztery dania i nimi się żywie w kółko: wstążki z sosem szpinakowo-serowym, zupa jarzynowa i zupa serowo-porowa. Acha i zupa norweska. Zakisiłam ogórki i na bieżąco je zjadam. Lubię zupy i jakoś mi wyszło to najtaniej, bo na kilka dni wystarcza. Niestety ostatnie złe dni sprawiły, że albo obżerałam się jakimś szajsem, albo nic nie jadłam.

    Ogólnie jest fatalnie.

  • Autor: smakosia Data: 2009-08-15 21:43:41

    Uf! Duniaszko, ta krótka informacja, to bardzo dobra informacja. Cieszę się razem z Tobą.

    "Mały" tak pięknie "nazwał" swoją miłość do Ciebie. Mądry chłopak. Aż mnie ciarki przeszły. Ty szczęściaro!

    Piszesz, że przeraża Cię ten codzienny kołowrót. To tylko teraz tak to odczuwasz. Kiedy już wszystko wróci na utarte tory, to zapomnisz o tych obawach.

    Uśmiecham się sama do siebie, kiedy czytam o tym Twoim menu. Znam to doskonale. Ja też tak robię. Jak tylko Połówek wyjeżdża ja zaczynam swoją monotonność kuchenną - gar zupy na trzy dni albo to, co lubię najbardziej i tak aż do znudzenia :-)))

    Duniaszko ściskam Cię mocno.

  • Autor: Duniasza Data: 2009-08-16 11:02:00

    Wczorajszy wieczór spędziłam na poważnych rozmowach z dwójką moich znajomych. Jeden to nowo upieczony ojciec, zakochany w swojej córci, ale którego żona i teściowa izoluja od Małej na każdym kroku. On czuje się jak dawca nasienia, a nie jak ojciec i bardzo mu źle z tym. Ani do jednej ani do drugiej to nie dociera, co mu robią. Co robią dziecku! Sprawa ułatwiona, bo ma pracę daleko od domu (dojeżdza), a żona przeprowadziła się do mamusi. On się pyta czy może przyjechac do własnego dziecka, tak Go ustawiły. No nóż się w kieszeni otwiera. Jak mu pomóc?

    A druga sprawa to moja przyjaciółka po dwudziestu latach udręki postanowiła rozwieść się z mężem. Dzieci odchowała i w końcu namówiona, nota bene przez córki, chce zacząć żyć spokojnie i dla siebie. No i tu zaczęły się schody. Mąż jak się dowiedział, choć przez 20 parę lat nie zmienił się mimo setek poważnych rozmów, teraz deklaruje miłość, kolejne danie szansy, straszy samobójstwem itd. Widzę jak Przyjaciółka gaśnie, jak łamie się, bo wpędza ją w poczucie winy, bo szantażuje ją emocjonalnie. Sama to przerabiałam i wiem, czym to pachnie. I jak się człowiek czuje. W życiu nie namawiam ją na rozpad rodziny, ale w jej przypadku, dzieci odchowane, a ona mała chudziutka kuleczka strachu i bólu. Sama zdecydowała i teraz prosi mnie o wsparcie emocjonalne. Czas spłacić dług jaki mam wobec niej, kiedy ja walczyłam o swoją godność. Nie rozumiem tylko tych facetów, jak mają żony na papirku, to sprowadzaja je do pozycji niewolnika, a jak niewolnik żąda uwolnienia, to nagle doznają olśnienia i objawienia. Jedyna miłość, żyć bez niej nie mogą. To miłość czy strach przed samotnością na stare lata?

    Moja ś.p. Babcia, kiedy mowiłam do Niej: Babciu drzwi się u was nie zamykają, zawsze ktoś wpadnie, dzieci, wnuki, znajomi, pomogą, porozmawiają. U Was zawsze tak przytulnie, radośnie. A Babcia odpowiedziała: "Bo na taką starość całe życie się pracuje."

    Święte słowa.

  • Autor: agik Data: 2009-08-16 20:48:22

    :)
    Kolegę zbuntować! Niech się nie da ustawić!
    Moze złożyć papiery do sądu ( w ostatecznosci), o rozstrzygniecie spraw widzenia z dzieckiem. Czasem może wystarczyć pismo z kancelarii adwokackiej, ze wpłynie pozew.
    Taka nauczka za zbytnią zuchwałość.
    A własciwie jaka jest przyczyna, ze tak Go żona własna traktuje? Zasłuzył sobie? Czy żonce odwaliło?

    Co do kolezanki-
    Wszystko zalezy od tego, czy ona chce zostać, czy juz ma tego dość, męza nienawidzi i bardzo chce zacząć oddychać swobodnie?
    Bo jak ma się kierować tylko litością- to lepiej niech se daruje i swój plan realizuje ( rozwodu)

    Jeśli zdecyduje, zę jednak chce zostać, to na razie najlepiej byłoby, zeby mu o tym nie mówiła- jesli tak bardzi ją kocha, jak twierdzi- to pora na czyny, pewnie słów już wiele padło przez te wszystkie lata. Niektrórych ludzi nie da się zmienić ( chyba, ze na innych). Jeśli sam zechce się zmienić- uda mu się.

    Moze faktycznie to jest tak, zę jak śmiertka koło dupy zaczyna latać- to dopiero przychodzi opamiętanie.

    Wszystko jednak zalezy od Twojej przyjaciółki i od tego, czego ona chce. Ona poniesie wszelkie koszty swoich decyzji i nawet jeśli doświadczenie Twoje Duniaszko mówi coś innego- każda jedna decyzja ( jaka by nie była) musi być podjęta przez nią.

    A ja Ty sie czujesz Duniaszko?

  • Autor: Duniasza Data: 2009-08-16 20:59:23

    Kolega nie zasłużył sobie niczym. :( I jak narazie kładzie to na karb poporodowych reperkusji swojej Połówki. Kazałam mu być jak najblizej, nie słuchać teściowej i robić to co uważa za słuszne. Myślę, że na drastyczne środki jeszcze za wcześnie.

    Co zaś do przyjaciólki, to Agik powiedziałam jej to co i Ty mówisz. Decyzje musi podjać sama i przyjąć na klatę wszystkie jej konsekwencje. Tylko decyzja musi byc samodzielna, nie pod wpływem manipulacji męża. Moje doświadczenia nijak się mają do jej, ale bardziej chodziło mi o manipulacje drugim człowiekiem, żeby osiągnąć cel. W obu przypadkach scenariusz jest/był ten sam. Ja broń Boże nie mówię jej co ma robić. Znam sytuacje kiedy czyjaś pomoc później była oceniana jako wtrącanie się i sianie zamętu. :( Zresztą czuję, ze ona bardziej musi się wygadać niż szuka rady. Już wie co robić.

    A ja...

    Ja uciekam od siebie, robię mnóstwo zbędnych i bezsensownych rzeczy, żeby wypełnić czas. Nie mogę się skupic na niczym pożytecznym. Magisterka leży odłogiem. Za głupia jestem - coraz bardziej myślę, że nie dam rady. :_(

    Na dodatek strułam się chyba nieświeżą wędliną i mdli mnie potwornie. :(

    Ech, co ja będę pisać. Same narzekania, którymi psuję humor wszystkim.

  • Autor: agik Data: 2009-08-16 21:16:38

    Na pewno dasz radę!
    Przeciez sama chciałaś wrócić do tej sprawy- więc połowę pracy z motywacją masz już za sobą.

    Poza tym- robisz to dla siebie!
    To nie ma tak, ze musisz. Robisz to, bo sama tego chcesz. To jest super!

    A do kiedy masz czas?

    P.s. Ja napisałam swoją magisterkę w tydzień :) wcześniej czas mi przelatywał przez palce, bo sobie mówiłam- no dziś się wezmę, tylko jeszcze wyhawtuje te zasłonki, no juz dziś się wezmę, a najdalej jutro...
    A jak juz zostało tego czasu naprawdę niewiele- to po prostu się wzięłam :) bez ogranizowania sobie czasu, bez specjanych motywacji itd :)

    Na pewno sobie poradzisz!

    PS A wiesz, ze takie określenia- "jestem za głupia" sa zakazane? Nie wolno tak o sobie mowić! Wykluczone!

  • Autor: smakosia Data: 2009-08-16 21:28:57

    O nie, nie! Nikomu nie psujesz humoru. Każdy ma takie dni, kiedy ma wszystkiego dość albo narzeka na okrągło, bo z tym mu lepiej dotrwać do następnego dnia. Ja dziś nie mam natchnienia na pisanie i wszystkie mądrości zostawiłam gdzieś na polach albo w lesie. Łazikowałam trochę i zatrzymałam się z Połówkiem nad Zalewem Szczecińskim. Ładnie, spokojnie i błogo. Totalnie się wyluzowałam. Potrzebowałam tego. Ostatnio stresy wyprzedzały mnie o krok i ciągle miałam je przed sobą. Teraz próbuję się "zapomnieć".

    Duniaszko, pisz do nas nawet jeśli czujesz, że nic pozytywnego nie przychodzi Ci do głowy. Potem to się zmieni, bo wszystko potrzebuje czasu.

  • Autor: Duniasza Data: 2009-08-18 18:15:29

    Jak widzicie mobilizuję się do wszelakiej aktywności. Wprawdzie na forum, bo tu czuje się bezpieczniej, ale zawsze.

    Dzień staram się wypełnić po brzegi. Żeby nie myśleć i nie analizować. Tylko wieczory i noce są koszmarne. Nie mogę zasnąć. Budzę się wielokroć w nocy.

    Na korytarzu w mojej kamienicy mam remont, w zwiazku z tym nawet po południu nie ma spokoju. :( ALe już niedlugo jadę na wieś. Będzie cisza - nie będzie netu. (Tam zasieg tylko GPRS).

    Wielki smutek jak wielki błękit. Zanurzona jestem w nim, aż słyszę bicie własnego serca.

  • Autor: tineczka Data: 2009-08-18 22:44:17

    Duniaszko, czuj sie bezpieczna z nami, po to tu jestesmy:)

    Pisz o wszystkim, jeszcze troche i ten wielki, blekitny smutek zamieni sie w kolory teczy, zobaczysz!
    A moze cisza wsi da Ci nowe sily, tak jak mnie dala?

    Tule i utulam Cie do snu spokojnego:)

  • Autor: Duniasza Data: 2009-08-19 22:40:20

    Jestem na wsi. Pachnie śliwkami, morelmi, jabłkami. I skoszonym zbożem. Na niebie szybowce. Pies smutny przy drzwiach, koty szaleją w najlepsze. Co chwilę słyszę jak któryś ląduje z hukiem na podłodze, albo nie wyhamowawszy uderza z rozpędu w ścianę.

    Jak będę miała chwilę wstawię zdjecia zwierzyńca. Koleżanka się chyba nie pogniewa.

    Trochę przeraża mnie ten duży dom. Nie lubię takich przestrzeni, otwartej kuchni, wielki holi i wysokich pomieszczeń. Poza tym chłód panujący w pokojach - płytki na podłodze, przypomina mi moje dawne życie, kiedy płakałam z bólu stawów, śpiąc otulona kocami na karimacie na zimnej wilgotnej podłodze. Taki charakterystyczny chłód ciągnący po stopach. Oślizgły i wstrętny.

    W moim wynajmowanym mieszkanku jest ciepła drewniana podłoga, jest male ale niezagracone, tylko też ma otwartą kuchnię. Okropieństwo.

  • Autor: Wkn Data: 2009-08-19 23:18:18

    O masz, a ja sobie wyobrażałam, że Ty jedziesz pilnować takiego niezbyt przestronnego, nienowego i tradycyjnego pod względem wnętrz i zewnętrz domostwa, ogrodzonego starą siatką i z opłotkami, z furtką trzeszczącą i czymś porosłą. Z żywizną pokurczoną i pokundloną, z ostami w sierści, no... swojską taką. Że będziesz w niedużej kuchni piła herbatę z cukrem z wyszczerbionego kubka przy kuchennym stole ubranym w niemodną ceratę. I że na pewno nie będzie tam zimno.
    No popatrz, jak mnie wyobraźnia poniosła, a raczej zniosła na zadupie jakieś totalne fantazji :D Aż mi głupio.

    A wiesz, co ja totalna idiotka przed chwilą zrobiłam? Gdy coś piszę, zapisuję akapitami. Napisałam pierwszy akapit artykułu o koncercie gospelowym, który odbył się w Gdańsku w minioną sobotę i jak ofiara jakaś strzeliłam w ikonkę "odśwież stronę" zamiast w zakładkę, w której miałam ten artykuł otwarty. Bo nie napisałam, że miałam tych zakładek kilka pootwierano tych i chciałam wrócić do artykułu, żeby zapisać jego początek. No i se odświeżyłam. Taką pustką i świeżością powiało, że łojej. Cały akapit mi zeżarło :{ Ale jestem wkurzona, już dziś jednej kropki tam nie wsadzę.

  • Autor: tineczka Data: 2009-08-19 23:51:24

    No,to witaj na wsi sasiadko:) U nas juz zboze nie pachnie, stoi zapakowane w biala folie , krajobraz jak z ksiezyca:)
    Musisz miec ubaw z kotami, przynajmniej cos zywego skacze do towarzystwa, hihi.
    Pies pewnie smutny, teskni za pania, a co to za rasa?

    Prawie sobie wyobrazam ten dom, chyba sie nie zgubisz:)), a dlaczego podlogi zimne, nie ogrzewasz? U mnie tez kafle w kuchni i przedpokoju, ogrzewane woda , zawsze cieple i kocham po nich drepatac na bosaka.Wszystkie inne podlogi sa drewniane i masz racje, milo sie po nich chodzi.

    Dom duzy, to masz do wyboru w ktorym pokoju zasnac, zeby tylko chociaz jakies wygodne lozko sie znalazlo:)

    Dzisiaj robilam "krolewskie ogorki" z przepisu Mari, dodaje swieze chili, moj syn zlozyl na nie zamowienie.
    Pogoda tutaj jest piekna, zdazylam skosic polowe trawy, jutro reszta i zbieranie owocow w nieskonczonosc:))

Przejdź do pełnej wersji serwisu