Czytam tak sobie niektóre tematy i się zastanawiam...
Czemu się ludzie boicie kontrowersyjnych tematów? Ja widze w nich same plusy :)
Nawet jeśli ktoś prezentuje stanowisko o lata świetlne odległe od naszego- to przeciez dobrze :) pozwala spojrzeć z zupełnie innej perspektywy, czyli poszerza nasze spojrzenie i horyzonty myślowe :) Bronienie własnego zdania pozwala doskonalić umiejętności argumentowania i w ogóle dyskutowania.
Zauważyłam, ze do kłótni nie potrzeba tematu- wystarczy chęc dokopania. Patrząc chłodnym okiem- to przecież ze śmiechu można paść, jak się pomysli, ze ostatnia afera była o majonez!!!
A nawet jeśli się pokłócimy- to co? Pogodzimy się przecież :) zamiatanie pod dywan skutkuje tylko tym, ze w końcu pod dywanem urośnie taka sterta, ze się przewrócimy o nią kiedyś ( sama wymyśliłam tę metaforę kiedyś i jestem z niej bardzo dumna :) )
Zastanawiam się też nad taką sprawą- czasem oczy zarastają ( mnie równiez, ale staram się z tym walczyć ;) ) emocjami i przedmiot rozmowy znika, a na wierzch wypływają mordercze instynkta i chęc pogryzienia do krwi...
To ja to jest? Boimy się kontrowersyjnych temató na WŻ, czy nie?
Absolutnie historia Janka ( którego mi tu brakuje- tak tylko nawiasem ) nie ma nic do kontrowersyjnych tematów :). I to nie kontrowersyjne tematy sprawiły, że Janka tu już nie ma...
Zreszta o Janku nie będę się wypowiadać!!! Nie ma Go tu, więc nie może zabrać głosu. Ponadto mimo sprzeciwu, jaki wywoływały we mnie czasem wypowiedzi - osobiście darzę Go sympatią. Bardzo proszę to uszanować!
A wracając do Twojej DorDa wypowiedzi- czemu się boisz? I właściwie czego?
Dodra jesli boisz sie byc zle zrozumiana a mimo to nie tlumaczysz i wyjasniasz (dla obopolnego zrozumienia a nie udowodnienia ze nie jestes wielbladem) Twego stanowiska to... jak mioge Cie zrozumiec? Przeciez nie widze Cie , nie znam by ocenic co chcesz mi przez to powiedziec. Musisz po prostu napisac o co konkretnie Ci chodzi. W necie nie ma innej mozliwosci jak pisanie i argumenty slowne,...
Szkoda, ze chyba wolisz zrezygnowac bo tak interpretuje Twoj powyzszy post. Wiesz nie przekonuje mnie argument (nie wez do siebie pisze ogolnie) jak ktos mi napisze przykladowo "jestes glupia" a sie na moja riposte tlumaczy zdziwiony ; no nie bierz doslownie. Jak mozesz TAK O MNIE myslec?." A jak mam myslec jak czlowieka nie znam? Jestem zmuszona trzymac sie tego co czytam. Nic mi po tym ze to moze ktos wspanioaly, cieply i cudowny w realu skoro tego nie wiem bo nie mialam zaszczytu poznac osobiscie tej osoby.
DorDa- a jeśli zostaniesz źle zrozumiana- to co? Przeciez nie ma limitu postów, jakie można popełnić. Jest za to masa możliwości, żeby wszystko wyjaśnić, dopytać, doprecyzować. Rzeczywiście- jak mam Cię zrozumieć, skoro nawet nie starasz się być zrozumianą? Szkoda.
Też nieraz tak mam, że ręka szybsza od głowy. Wszystko co napisałaś jest prawdą i zauważyłem, że często wnosisz spokój w dyskusję z czego się cieszę i za co dziękuję.
Oj kobitko, własnie dlatego nie ma kontrowersyjnych tematów, albo umierają zaraz po kilku postach, bo..... nie umiemy rozmawiać, że szanujemy prawa innych do innego zdania, albo rozwijają się burzę w szklance wody. Większość nie wypowiada się bo zaraz znajdzie sie ktoś kto rzuci w niego kamieniem, albo przynajmniej będzie się starał w taki czy inny sposób. Albo jesteś ze mna albo przeciwko mnie , a wtedy miej się na baczności. Ja sama wielokroć przerabiam swoje wypowiedzi po to,żeby je w końcu i tak wymazać, bo ... Ktoś nie znający mnie, mojego życia, moich radości i smutków oceni mnie swoją miarką. Może to i tchorzostwo, chociaż może nie? Jak udawadniać,że nie jest się wielobłądem, jeśli ktoś przypiął Ci juz takie miano i nie ma zamiaru zmienić zdania, bo nie? Miłe słówka nigdy nie spowodują tego :) Popatrz jak te wątki się rozwijają :). A jest tyle tematów na które moznaby wymienić poglądy, tyle,że my nie umiemy chyba dyskutować i szanować adwerszarzy.
Ja tam lubię, jak ktoś ma inne zdanie niz ja :) Dreszcz podniecenia lata mi po plecach, jak czytam "nie zgadzam się z Tobą Agik" hi Czasem się ten dreszcz podniecenia zmienia w dreszcz obrzydzenia- kiedy za tym "nie zgadzam się" nie idzą argumenty, tylko konkurs na najbardziej nowatorskie wyzwiska...
Tez tak mam. Lubie poznawać poglądy innych. Często zadaję pytanie "dlaczego" albo "czemu". I to,że ktoś ma inne zdani niz ja, nie zmienia jego obrazu w moich oczach :)
To mam podobnie - uwielbiam zażarte dyskusje, takie, w których na odpowiedź czeka się z wypiekami na twarzy..
Ale - zamiast dyskutować - wylewamy na siebie pomyje. Nie rozmawiamy o temacie a oceniamy ludzi. Nie dajemy im prawa do własnego, odmiennego zdania. A nawet jak dajemy to osoba czytajaca, nie widząca mimiki twarzy, gestykulacji nie wiedzieć czemu odbiera to jako indywidualny atak na siebie. Ja każdą wypowiedź w trudnym temacie nim zaakceptuję przerabiam po kilkanaście razy, wygładzam, doszukuję sie kontekstów...Wydawać by się mogło, że wszystko w porządku. A potem dowiaduję się, że jest jeszcze jedna możliwość - o której nie pomyśłałam, choć po fakcie nie mogę powiedzieć, że takiej opcji nie było. I co? Zamiast dyskusji, dąsy - bynajmniej nie z mojej strony. Swojego czasu uwielbiałam dyskusje z Dorotą zza płota i Lucky - często tok rozumowania, podejście do tematu miałyśmy podobne - a każda wysuwała (lub grupowo) zupełnie inne wnioski...
Zauważcie, że po każdej zagorzałej dyskusji, kończącej się zazwyczaj awanturą, następują okresy całkowitego wyciszenia. Ludzie dyskutujacy wycofują się z życia forum. Robi sie sielankowo, słodko, nudno...
Rzeczywiście- czesto tak jest. Zamiast dyskusji- wpychanie adwersarza do rowu ze ściekami. Jestem temu przeciwna bardzo.
To może "pilnujmy" się nawzajem? Bez skarżenia modom, po prostu gdyby tak pokazywać, w konkretnych "gorących" sytuacjach- nie akceptujemy tego, to nie jest w porządku, to nie jest na temat?
Dyskusji można sie nauczyć. Tylko naukę kiedyś trzeba zaczać.
Ja tez i czasem pomaga mi tzo spojrzec od nowa na cos. A rzucania kamieniem sie nie boje (choc nieraz bylo mi przykro nie powiem) ale to normalne. Ja nie odpowiadam ze zchowanie innych jedynie za swoje. W zwiazku z tym nie musze tego kmienia odrzucac z powrotem albo wziasc wieksego by lepiej dolozyc. Hmmm...a moze ja tylko tak mam bo taka krotko´wzroczna jestem. No po co sie schylac i wysilac jak i tak nie trafie?
Ale na powaznie juz zaowazylam nieraz, ze wielu z nas przy najmniejszej uwadze czuje sie osobiscie i do glebi dotknietym i z "honorem" zabiera zabawki i idzie do domu czyt. opuszcza forum. Nie mnie sadzic czy to zle czy dobre. Niektorzy tak po prostu maja Tylko ze wtedy tez ciezko o dyskusje,,,
Takie zachowanie często jest w grupie zachowań przemocy psychicznej. Wzbudzanie poczucia winy to zwykła manipulacja. Jestem przeciwna! Na taką okoliczność mam odpowiedź- "a idź se" i już. Rzeczywiście wtedy cięzko o dyskusję. No ale pozostaje jeszcze wiele osób, z którymi mozna dyskutować :) A obrażalski może kiedyś dojrzeje i wróci.
no wlasnie doszlam, dzieki Tobie agik, do wniosku ze to jest tak jak u pewnej znanej mi Pani. Jako kolezanka chcesz jej pomoc wybrac cich (na jej wlasne zyczenie) zanim wspolnie wyjdziecie na balety i dyskretnie mowisz : "kochana przepraszam cie ale tych spodni nie wkladaj bo maja tu plame" bo czlek se mysli ze sam by chcial wiedziec gdyby tak u niego bylo. Na to owa Pani "no przecierz uprane myslisz, ze ja prac nie umiem, ze fleja ze mnie?..." . Maz jej mowi: Kochanie znam cie juz 20 lat, starsza jestes niz kiedys, ale ciagle i niezmiennie chetnie z TOBA spie i dotykam Twego ciala" Co owa Pani komentuje: A co bo mlodszej nie masz pod reka?" No rece opadaja...
Oj Bea, wyjelas mi te slowa z ust:) Tak sobie cicho pomyslalam o ambiwalencji....:)
Ja jestem z Toba:))) Jeszcze ciagle ucze sie trzymac jezyk za zebami, bo burza majonezowa i tak nic nie przyniosla. Czasami jednak jakis temat poniesie mnie nad horyzont rozumu i wtedy jade cala para,,
To, że się lubimy, czasami jako wirtualne byty nawet i rozmawiamy normalnie i serdecznie, czego w codziennej dżungli brakuje, nie znaczy, że kadzimy i słodzimy. Nie zauważyłam tu jakoś wszechogarniających zachwytów nad czyjąś osobą, ze mną włączając. Trzeba odróżnić słowa pociechy, życzliwosci, czy zwykłej grzeczności od nadmiernych, nieuzasadnionych komplemementów. Myślę Beo39, że z tym nie masz problemów.
Nie widzę związku z tematem Agik.
A ludzie wyłączają się z kontrowersyjnych tematów, jak choćby ja, bo merytryczna rozmowa, przekształca się w udowadnianie jedynie słusznych racji, a argumenty ad personam przesłaniają te ad rem. I tu masz 100% racji Agik (oj, patrz, kadzę Ci i słodzę, a fe!). Przeczytałam jeszcze raz wątek o chomiku i sprawa sprowadza się do jednego: o gustach się nie dyskutuje. A odnoszenie się do murzyńskich dzieci, staruszków i członków, czy też nie rodziny w kontekście tematu jest jak celowanie do muchy z armaty.
Część osób ma bardzo praktyczne i utylitarne podejście, bez cienia sentymentu, a część ma podejście uczuciowe. No i co z tego? Jedni zbierają znaczki (tyle kasy na marne), inni łowią ryby (i zjadaja je o zgrozo), a inni jeszcze hodują muszki owocowki (toż to krótko żyje!).
Natomiast wydawanie kategorycznych sądów jest prowokacją a nie zaproszeniem do dyskusji. Inaczej brzmią slowa: "ja wolałbym uśpić stworzenie by się nie męczyło", od "powinnaś uśpić zwierzę, bo przedłużasz jego męki."
I chodzi o to ,żeby to zrozumieć i uszanować. Nie mówię o wątkach pocieszających. I wszystko co powiedziałam ma związek z wątkiem Agik. Część rozmów prowadzonych jest na gg, bo az strach na forum.... :) I nawet nie chodzi o wątek Ekkore. Temat dotyczy każdego tematu.
Kurcze to ja chyba jakaś nienormalna jestem ... Jeśli nie jestem czegoś w stanie powiedzieć publicznie- to prywatnie tym bardziej nie! ( dotyczy to rozmów na forum, a nie życia w realu- zeby nie było)
Hmm... Nadal nie rozumiem jaki związek ma kadzenie i schlebianie z tematem? Po mojemu- albo mam odwage powiedzieć komuś wprost ( i publicznie i prywatnie) i ponieść wszelkie konsekwencje swoich słów, sądów, opinii i ocen- albo milknę na wieki ;) Czy chodzi o to, ze z tym ponoszeniem konsekwencji ( ewentualnych) jakoś nie za bardzo wychodzi?
Sformułujesz swoją myśl wprost, Bea? ( oprócz tego, że nie umiemy, nie potrafimy, nie mamy dystansu, obrażamy się... itd- no chyba, ze to juz wszystko??? )
Nie wiem czy mi się uda. Ja nie boje się ponosić konsekwencji tego co mówię, piszę...Ale czasem zastanawiam się czy zabieranie głosu jest czegokolwiek warte? Własnie dlatego,że nie każdy zrozumie, nie umie uszanować zdania innego od swojego. Nie umie przekonać, czy przedstawić swoich racji. A przecież na tym polega dyskusja. Wymiana poglądów, nie zmuszanie do przyjęcia mojego stanowiska, ale uszanowanie innego. Czy czytając czyjeś wypowiedzi zastanawiamy się nad nimi? Zauważ,że najczęściej jest atak a nie wymiana zdań.Łatwiej nam przychodzi powiedzieć cos miłego w stylu trzymaj się, będzie dobrze. Do tego nikt się nie przyczepi, nikt niczego Ci nie wytknie. Może to nawet nie jest strach przed powiedzeniem swojego zdania, ale chęc zachowania spokoju na forum.Przynajmniej tak wynika z rozmów na gg i nie tylko.
Idąc tropem Twojego myslenia tworzenie jakiegokolwiek fora dyskusyjnego byłoby pozbawione sensu. A jednak wciąż i wciąż nowe fora powstają ... widocznie jednak warto :) Dla mnie przynajmniej to ważne. Dla mnie to ważne wiedzieć, że ktoś czyta, słucha, ma jakieś swoje zdanie na jakiś temat...
Ja się dobrze tu czuję- nie czuję się skneblowana, nie czuję, że mnie nikt nie rozumie. Zresztą równie dobrze się czuję na drugim forum, na którym piszę...- to nie jest kwestia tego, że tu ludzie są inni- ludzie wszędzie są tacy sami- po prostu- element niepoządany sam się wykrusza , chyba ;)
1- kwestia tego, czy ktoś rozumie- jesli nie rozumie- to czemu? nie chce mu się czytać dokładnie ( bywa i tak), czy sama coś niejasno napisałam? ( jeszcze częściej)- po to mamy aparat mowy - a w necie - palce- zeby się porozumiewać. Żródło nieporozumień tkwi zarówno po jednej, jak i po drugiej stronie. To nie jest tak, ze mozna zwalić wszystko na brak kompetencji symbolicznych drugiej strony. Jeśli chcemy rozmawiać, a nie tylko mówić- to trzeba wziąć na to poprawkę.
2- umiejętność odróżnienia tego, co jest wstrętnym atakiem na osobę ( używającym najniższych chwytów), a co jest dyskusją z poglądami- tu jest chyba problem, który warto wychwytywać.
3- Co takiego fajnego jest w spokoju? Tzn w spokoju za wszelką cenę?
Napisałąś - jeśli chcemy rozmawiać a nei mówić - najczęściej mówimy a nie chcemy rozmawiać. Nie umiemy, nie chcemy słuchać.
Doskonale rozumię Beę, jej podejście, nasze życie forumowe jest długie i przeszłyśmy nie jedno.
A najczęściej wykrusza się nie element niepożądany, a ludzie wartościowi, którzy często mają dosyć udowadniania, że nie są wielbłądem...
Poza tym większość w necie oczekuje spokoju - wyciszenia, oderwania się od problemów życia codziennego. A jak czeka ich kolejna awantura o ...tak naprawdę nic, bo to o czym rozmawiamy nie przekłada się na życie realne - może tylko stwierdzamy ten wirtualny wizerunek lubię, tamtego nie
E, tam Ekkore, jak potrzebna jest cisza i spokuj , to najlepiej tylko czytac przepisy:)
A co/kto to jest "elementem nieporzadanym" , ktorzy sa "wartosciowi"??? I co to znaczy byc "wielbladem", przepraszam, ale naprawde nie wiem/nie rozumiem:)
całkowita cisza i spokój jest nie koniecznie potrzebna - ale tak jest. I do tej pory nic się nie zmieniło...
A odnośnie elementów - zabrzmiało niefortunnie. A nie powinno. Kolejne ukryte dno... Bo pisząc nie myślałam o tych którzy zostali (w tym także o sobie), a o tych, którzy odeszli i których do dzisiaj brakuje.
Agik, dzisiaj napisałem: cytuję "Nie ma tematów, na które nie można dyskutować...ale aby dyskusja była ciekawa trzeba umieć ją prowadzić. Nie wszyscy to jednak potrafią. I tutaj jest "pies pogrzebany"." konec cytatu.....Niektórzy potrafią "zwymyślać" piszącego tylko dlatego, że ma swoje zdanie. Kieruję wszystkich na wątek ekkore, o chomiku...zobaczcie jak niektórzy zareagowali na moje nie zgadzające się z powszechną tendencją stanowisko. Zobaczcie jak zareagowała np. xxxxxxxxxxxx i inni. Najlepiej ubić Bahusa bo odważył się pomyśleć inaczej. A przecież nawet słowem nie namawiałem nikogo do eutanazji chomików ;). Takie zachowania niektórych są właśnie powodem, że wielu innych woli tworzyć "towarzystwo wzajemnej adoracji" (mimo, że czasami myśli zgoła inaczej) niż wychylić się chciaż o milimetr. Bahus
No właśnie ten temat mnie sprowokował do założenia tematu :)
Przecież to jest absurd nad absurdami! Ekkore zadała proste pytanie- bez prośby o oceny moralne. Wywiązała się dyskusja pozbawiona sensu i kredensu ;) w której jedni napadali na drugich BEZ POWODU!
Może w tym problem? W strachu przed tym, zę ktoś nas OCENI nie na temat i będzie snuł publiczne dywagacje na temat całej osobowosci? I to w kategorycznej formie...
Ja lubię takie sprawy obserwować :)
Jak to się dzieje, ze człowiek potrafi się tak zapalić, ze nie widzi drugiego człowieka, tylko swoją rację? Absolutną zresztą ;) I zeby nie było- mnie się to również zdarza, a potem sobie myślę- czym mi oczy zarosły? i właściwie "oso" mi chodziło? Ale pracuję nad sobą, hi
W strachu przed tym, że gdy ujawnimy swoje emocje, zostaniemy za to ukarani, napiętnowani...Prościej jest się nie wypowiadać...Schować do skorupki ślimaka. I dołączyć do wątków wsparcia, pocieszenia, zachwytu...
Ekkore, nie boję się okazywania emocji, po prostu nie wylewają się one ze mnie łatwo. Potrafię poprosić o pomoc dla Kogoś, o pomoc dla siebie nie proszę. Nie dlatego, że jestem taka fantastyczna i jej nie potrzebuję, po prostu od wielu lat zawsze musiałam radzić sobie sama, więc taki cyborg ze mnie. Moim zdaniem, wcale nie jest prościej słuchać niż mówić:) Ile się trzeba czasem namęczyć, żeby nie chlapnąć za szybko, za ostro, zbyt dosadnie-wiem, bo sama walczę z własną złośliwością:) Niestety, za potokiem słów nierzadko brakuje treści, zatem uważam, że zdanie "wiem, jak Ci ciężko. Jestem z Tobą" niesie pozytywny ładunek. Dlatego myślę, że wątki wsparcia i pocieszenia są istotne, a jeśli komuś potrzebny jest zachwyt i otrzymuje pieśni bałwochwalcze na swoją cześć - nie ma w tym nic złego. Lepsze to od dowalania i zakładania wątków śledczo-osądzajacych. Dostałam chyba słowotoku:) Pozdrawiam Cię ciepło
Ja nie napisałam, że wypowiadanie się w wątkach wspierających jest złe, karalne czy nieodpowiednie. Napisałąm, że zdecydowanie prościej jest w takich wątkach sie wypowiadać - bo nie ma żadnej odpowiedzialności za słowa, nie trzeba słuchać...
Ja nie potrafię sie wypowiadać w takich wątkach. Dla mnie samej to coś w rodzaju odhaczania obecności - byłam, zameldowałam, spokój. Ja wspieram myślami po cichu, bez anonsowania, zastanawiam się co sie dzieje, czasami wybieram kanały bardziej prywatne - ale inaczej nie potrafię...Choć jestem gadułą w tym wypadku to powielanie pustych słów, ktore za sobą nic nie niosą z mojej strony...
Ale to jest moje indywidualne podejście - i wcale nie oznacza, że osoby się tam wypowiadające robią to na tej samej zasadzie. Każdy postępuje jak mu serce dyktuje...
A odnośnie słuchania - zawsze było trudniejsze. Potok słów nie trudno z siebie wyrzucić...Ale zamilknąć i posłuchać co inni mają do powiedzenia - to dopiero wyzwanie...
Ja też nie napisałam, że Ty napisałaś, że wypowiadanie się w takich wątkach jest złe:) I biorę pełną odpowiedzialność za każde słowo, które powiem, czy napiszę.I chyba nie rozumiem stwierdzenia, że w takich wątkach nie trzeba słuchać. Nie jestem czepliwa, ale jak to nie trzeba? To w których trzeba? Ty piszesz o starości zwierzątka-słucham. Ktoś pisze o chorobie dziecka też słucham. Ktoś inny o wygranej w totka-także słucham, i cieszę się wraz z nim. Myślę, że rodzaj wątku nie ma tu nic do rzeczy-albo się chce wysłuchać, albo nie. Ja chcę:)
To, że nei mówię, nie znaczy, że nie słucham...a w zasadzie czytam - jeżeli mam czas czytam wszystko, jeżeli mniej to tematy główne. I to, że się nei wypowiadam w dokładnie ten sam sposób co inne osoby nie znaczy, że nie czuję - że się nie cieszę, smucę, współczuję...Tylko nie wyrażam tego słowami
Myślę, że dla jednych łatwiej jest słuchać, a dla drugich mówić. Z natury jestem osobą nieśmiałą, więc z słuchaniem nie miałam nigdy problemów, ale za to z wyrażaniem własnego zdania owszem. Nie dlatego, że go nie miałam czy nie potrafiłam go uzasadnić. A ten problem był jeszcze większy, gdy widziałam, że dyskusja jest prowadzona w niemiłej atmosferze wzajemnych uszczypliwości i oskarżeń.
Rozumiem Cię Anusiu, dlatego dopiero wczoraj się wypowiedziałam:) Żeby dać wyraz, że nie jest nam obojętne co i kto mówi. I że milczymy, nie z bojaźni:) Pozdrawiam cieplutko
tez prawda nie wszyscy musza lubic klapac dziobem innni wola poczytac i ze soba wewnetrznie pogadac. Sa osob yktore dyskutowac po prostu nie lubia badz takiej potrzeby nie maja. I dobrze - wolnosc Tomku...Nie wierze jednak w to, ze jest ich az tak wielu... Patrzac na to ile osob wspolmienie do bywalcow WZ nie udziela sie. Ilu z nich nie ma takiej potrzeby a ilu sie boi? Tego nie wiem ale wydaje mi sie ze wiekszosc sie czegos (powody sa rozne) boi. I to nie dlatego bo dyskutanci sa wredni lecz dlatego ze ma wlasne opory i obawy jakiej masci by one nie byly.
Myslac logicznie gdyby to ton dyskusji odstraszal tylko i wylacznie, to po odejsciu Janka Czy Grazyny czy innych dosc emocionalnie dyskutujacych osiob (nie oceniam tych ludzi.Jedynie wypowiedzi tych osob byly czesto podane jako powod milczenia badz wycofania sie z dyskusji) powinny dyskusje toczyc sie pelna para - mimo przerwy letniej i wakacji - a tak sie ie stalo...
Droga Dorotko, masz rację, że nie tylko ton wypowiedzi może odstraszyć. Myślę, że może chodzić o to, że świat wirtualny bywa bardziej, hmm podstępny od realu. Nie widzimy z kim toczymy dyskusję, nie słyszymy tonu wypowiadanych słów, nie wiemy, że usmiecha sie pisząc. Łatwo jest opacznie zrozumieć same słowa. Może stąd tak niewiele osób udziela sie na forum, nie wiem.
A wiec jednak strach przed zrobieniem komus ´badz sobie krzywda, strach przed zlym zrozumiem´niem lub pozostania niezrozumianym? Strach....Hmm inne sa prawa dyskusji na forum inne w realu to prawda. Na forum trzeba dokladniej tlumaczyc intencje, moze dokladniej i bardziej rozwaznie argumentowac. Wlasnie dlatego, ze inni nas nie znaja i nie widza ani my ich nie znamy i nie widzimy. Jednak nie wydaje mi sie to nie do pokonania jesli chec dyskusji ale i szacunku dla adwrsarza istnieje..
Dorotko, ani Janek, ani grazyna nie przyczynili sie do ciszy na forum, zapomnialas juz chyba o trollowaniu? Te podejrzenia: kto jest trollem??? Ale wtedy sie dzialo,nawet nozyce sie odzywaly, hihihi
Wlasnie, trolli juz nie ma , wakacje za nami a i tak zadnych dyskusji na poziomie nie mozna poczytac, dlaczego???
Ja nie napisalam tineczko, ze sie przyczynili. Napisalam jedynie, ze inne osoby sie wycofywaly za powod podajac przykladowo ton odpowiedzi Janka czy Grazyny - czasowo sama zamilklam ale wrocilam NIE dlatego, ze ich juz nie ma (wrocilam za ich bytnosci i po nabraniu dysansu jakos latwiej nam sie rozmawialo) lecz dlatego ze chcialam MIMO wszystko tutaj byc i sie udzielac- to nie ma nic wspolnego z sympatia czy antypatia do kogokolwiek. Te osoby byly mi z jednej strony sympatyczne z drugiej troche czasem jak plachta na byka. Nie podobalo mi sie nieraz jak w goraczce dyskusji traktuja adwersarza, To byl jednak moj osobisty problem i ja musialam go przetrawic w ciszy i spokoju, Nie powiem z pozytkiem dla mnie jak sadze. Wrocilam silniejsza bo chcialam ....jestem gadula i juz. . To ,ze akurat Janka i Grazyne wspomnialam? Tak mi sie nasunelo po poscie DoDry z poczatku watku.
W poscie do ktorego sie odnoslas tineczko zaznaczylam przeciez, ze moim cenlem nie jest ocena jakakolwiek tych osob jako takich lecz jedynie to czy znikniecie tychze spowodowalo ozywienie forum czy nie. Moja refleksja byla podobna do Twojej tineczko: gdyby faktycznie li tylko o to chodzilo, ze wielu sie nie odzywa bo sa klotnie, spory czy wypowiedzi bardzo emocionalne to forum powinno rozkwitnac po odejsciu tych (przykldowo) osob. A tak nie jest, wiec pewnie nie w tym lezy prawdziwy powiod milczenia dla wiekszosci nie udzielajacych sie aktywnie osob.
A trolle choc sa szkodliwe dla forumowej spolecznosci to rownie szkodliwym, jak nie bardziej. sa jakies plotki, bezpodstawne podejrzenia i kreowanie kozlow ofiarnych...
Bahusie ale Ciebie nikt nie chciał ubić,to Ty zawsze wszystkim piszesz na przekór prawda? :)ale do jednego mnie nie przekonasz! że chomik jest rzeczą.Pozdrowionka:)
Użytkownik niebieska-różyczka napisał w wiadomości: > Bahusie ale Ciebie nikt nie chciał ubić,to Ty zawsze wszystkim piszesz na > przekór prawda? :)ale do jednego mnie nie przekonasz! że chomik jest > rzeczą.Pozdrowionka:) Anulko masz 100% racji...myśl tak jak najdłużej....ale w tej dyskusji w świecie dorosłych chodziło o tę "rzecz"nie całkiem tak dokładnie. Bahus
Zdecydowanie, najlepiej siedzieć jak mysz pod miotłą. Nie wyrażać siebie, nie mieć swego zdania, a jak się wypowiadasz to na pewno wszystkim na przekór. Dlatego tak trudno znaleźć ludzi do twórczej konwersacji. Pozdrawiam Mr. B.
Wiem ...:) Ale wydaje mi się , że zabieram głos po to ( m.in. ) , żeby komuś coś przekazać , coś wytłumaczyć , ułatwić zrozumienie ... Inaczej jest to tylko zaznaczenie obecności ...
Cały feler w tym pisanym słowie - czytamy, analizujemy i często czepiamy się bo coś na się nie podba, albo zwyczajnie nadinterpretujemy. Piszę teraz ogólnie. Sama czasem się na tym łapię. Potem mi łyso. Kiedy rozmawiamy twarzą w twarz już nie jest tak prosto. Pozdrawiam.
Myślę , że trzeba próbować ... Nawet jak się komuś coś nie podoba , jak ktoś się czepia czy nadinterpretuje ... Nawet jak potem łyso jest ... Nie warto chować głowy w piasek . Na błędach się uczymy :) Pozdrawiam :)
a dlaczego nie to samo ? jak ja cos palne i ktos mi na to zwroci sluszna uwage potrafie przeprosic badz wyjasnic i tego samego oczekuje. Wydaje mi sie to logiczne...Ale moze tylko mnie?
Szanuje Twoj poglad ale nie rozumiem a bardzo bym chciala czy mozesz podac jakis przyklad albo mi to lopatologiczniue wytlumaczyc prosze? Nie chodzi o to bys sie tlumaczyla, ja bym Cie tylko chciala lepiej zrozumiec.
Zbyt składowo myślę. OK. Weźmy sytuację, którą chyba większość młodych par, małżeństw przerabiała. Choćby nie wiem ja się jedna czy druga strona lubiłą z teściami (u których mieszkają), to i tak coś będzie nie tak. Im dłużej się mieszka, tym napięcie między młodymi narasta. Nie mówię nie wspólnemu mieszkaniu, czasem trzeba, ale jeśli nie, lepiej samemu. Chyba rozumiesz?
No tak... Rozumiem, ze jak sie mieszka z tesciami moze to prowadzic do konfliktow. Bo dwie gospodynie czy dwa style zycie na siebie sie nakladaja itd. To moze byc zrodlem konfliktow szczegolnie wtedy gdy sie o tym NIE ROZMAWIA. Nie mam na mysli klotni ale spokojna rozmowe przy szklance herbaty gdzie kazda strona ma prawo powiedziec co jej nie pasuje i ja drazni, czego oczekuje i co jest gotowa dac od siebie by bylo milej. Mysle ze wtedy (jesli jak piszesz czlonkowie rodziny w gruncie rzeczy sie lubia a przynyjmniej szanuja) sytuacja powinna sie odblokowac. Jesli natomiast sie milczy snujac domysly i hipotezy to w zwiazku z tym moze narastac poczucie krzywdy i zla oceniaja adwersarza i to moze byc grozne. Szczegolnie jesli nic sie nie mowi tak dlugo, az kiedys nastapi niekontrolowany wybuch emocji powie sie to czego wlasciwie nie chcialoby sie powiedziec... tak wtedy moze sie maly konflikt, spor o "pierdoly" tak zaognic, ze zagraza zwiazkowi.
Nie mowie tu o ewidentnych szykanach i gluchocie na kazda probe pokojowego wypalenia fajki. Wtedy lepiej sie wyprowadzic.
1. "ubic Bahusa" - co to znaczy? Czytałam wątek i żadnej chęci ubicia nie zauwazyłam. Co najwyżej lekką demagogię.
W związku z tym mam pytanie- czy to aby nie jest syndrom męczennika- właśnie oglądany z drugiej strony? Jesli ktoś wyraża własne zdanie ( przeciwne od naszego)- to od razu znaczy, że chce ubić? Prosze o wyjaśnienie :)
2, "Towarzystwa Wzajemnej Adoracji"- bardzo wygodny argument zamykający oponentowi usta ( co ciekawe pojawia sie równiez na drugim forum) Jak dla mnie- to wolę, jak ktoś mi się przeciwstawia, niż bezzasadnie cukruje.
...
coś jeszcze chciałam, ale mi chyba upał związał ostatnią szarą komórkę...
Użytkownik agik napisał w wiadomości: > Jeszcze dwie myśli mi się nasunęły1. "ubic Bahusa" - co to > znaczy?Czytałam wątek i żadnej chęci ubicia nie zauwazyłam. Co najwyżej > lekką demagogię.W związku z tym mam pytanie- czy to aby nie jest syndrom > męczennika- właśnie oglądany z drugiej strony? Jesli ktoś wyraża własne > zdanie ( przeciwne od naszego)- to od razu znaczy, że chce ubić? Prosze o > wyjaśnienie :)2, "Towarzystwa Wzajemnej Adoracji"- bardzo wygodny argument > zamykający oponentowi usta ( co ciekawe pojawia sie równiez na drugim > forum)Jak dla mnie- to wolę, jak ktoś mi się przeciwstawia, niż > bezzasadnie cukruje....coś jeszcze chciałam, ale mi chyba upał związał > ostatnią szarą komórkę...
Agik... sformuowanie "ubić Bahusa" było tylko takim umownym symbolem...pokazaniem pewnych tendencji i psychologicznych uwarunkowań. Nic nie poradzę na to, że nie zrozumiałaś moich intencji. Wzięłaś to dosłownie.....Nie martw się, Bahus nie pozwoli się "ubić"..... Co do reszty Twojej wypowiedzi to się nie ustosunkuję ...bo i po co? Nie chcę mieć w Tobie wroga...a do tego mogłoby by dojść, (pomimo Twoich zapewnień, że nie boisz się "tematów kontrowersyjnych") Być może tak jest ale tylko do momentu, gdy Ci ktoś nie nadepnie na "odcisk" Jesteś kobietą, a psychika kobiety jest taka a nie inna ...coś na ten temat wiem . Wolę więc, dalej nie rozwijać tej myśli, zwłaszcza że na naszej stronie kobiety zdecydowanie dominują Bahus
PS ..Z kobitkami wolę nie zadzierć, coby nie leczyć później ran od paznokci...szczególnie tych wzmocnionych tipsami
Hmmm Bardzo się zdziwiłam, że w ogóle się wypowiedziałeś ;) Chciałam Ci nawet podziękować, bo dla mnie to ważne, że ktoś mi odpowiada, bo to dla mnie znak, ze darzy mnie szacunkiem... a to zawsze miło... Ale jednak nie bardzo mam za co dziękować, bo tak wymijającej odpowiedzi dawno nie czytałam :) No, mniejsza ;)
Zapewniam, że nie wzięłam dosłowie Twoich słów ;) - potraktowałam je jako metaforę. "Zapachniało" wzbudzaniem poczucia winy i chciałam , żebyś doprecyzował, ale jak nie- to nie :)
Pozdrawiam i ... jednak dziękuję, że Ci się chciało wstukać chociaż TO ;)
P.S żeby mieć we mnie wroga- trzeba się bardziej postarać...
P.S.2 Nie za bardzo ufasz swoje znajomości "psychologii" ? ;)
Na wstępie napiszę , że bardzo mnie to wkurza , że mimo wielkich chęci , nie mogę się z Tobą , Agik , pokłócić ;))) Mogłoby być ciekawie ... Ciągle mam nadzieję , że w końcu ten upragniony moment nastąpi ...:)))
Niestety , nie tym razem :(
Tak , syndrom męczennika jest dość powszechny ... A dokładniej mąciciela - męczennika ... To działa tak : walnąć jakąś bzdurę ( najlepiej kontrowersyjną ) , ale bardzo nieprecyzyjnie , jedynie w zarysach ... I czekać na reakcje ... Jak większość łyknie bzdurę , to mąciciel ma ubaw po pachy , a jak dostanie baty , to staje się męczennikiem ... Doprecyzować bzdury nie potrafi ( albo nie chce , bo i po co ) , zawsze może napisać , że źle został zrozumiany , a tłumaczyć się nie będzie , bo i tak durna gawiedź nie zrozumie ...
Towarzystwa Wzajemnej Adoracji na pewno istnieją ( tak jak wszędzie ) ,
Ej no, Kojonkosky- to czemu nie mówisz wprost? Przeciez możemy się pokłócić! :)
O co chcesz? Moze być o garnek? Ty nie chcesz garnka, a ja chcę,żebys miała! I kłotnia gotowa :P
Najpierw się pokłócimy po Twojemu- na ostre słowa i emocje, a potem po mojemu- na jad i grzeczniutkie szpile ... żeby było sprawiedliwie...
A potem się modelowo i według ksiazki pogodzimy :) Dla przykładu! Złozymy samokrytyke i podzielimy się tym, jak konsturktywnie mozna dojśc do porozumienia...
Nooo , nie wiem :))) O garnek ???? Uważam , że to zupełnie bezsensowny przedmiot kłótni jest ... Jesteś w błędzie ( nie, to niezbyt dosadne jest , ale nic mi innego nie przychodzi :) myśląc , że jakiś głupi cudowny garnek jest w stanie wywołać we mnie jakiekolwiek emocje . Nie kupię go , choćbym miała jeść kaszową breję raz w miesiącu do końca życia !! A tak na marginesie : co Ci do tego jakich garnków używam w swojej kuchni ?
( moze być ;))) Śmiesz twierdzić, że jestem w błędzie???? <szok> Obrażasz mnie!!! <widzicie wszyscy, jak mnie obraża? dosłownie chce mnie ubić!!! nie tego się spodziewałam! Nie spodziewałam się, ze tak zostanę tu potraktowana!!!!>
A owszem MAM PRAWO zaglądać do Twojego garnka, bo ja wiem lepiej! Jaki garnek jest najlepszy! A poza tym- Tobie tez nie powinno być obojętne, w jakim garmku gotujesz dla swoich dzieci! I chyba zdajesz się nie rozumeić słowo "garnek"!!! czytaj ze zrozumieniem!!!
Heja :) Nutella wyszła chyba dobra- gęsta, czy za słodka - to nie wiem, bo ja w takich rzeczach nie gustuję. Zrobiłam nutellę, bo nakradłam śliwek ( a tym samym miejscu, w którym w tamtym roku "kradliśmy" jabłka i coś z tymi śliwkami trza było zrobić. Jak bym kupowała- to bym sobie kupiła kilo i zjadła, ale co miałam zrobić z 10 kg "nakradzionych" śliwek? A tak to moze rozdam, albo coś... w każdym razie dar boży się nie zmarnował :) Ale garnka nie umiem doszorować...
Myślałam, ze dalej się chcesz bawić... i nawet pomyślałam sobie, ze Ci powiem, ze może jutro, bo dziś mi tak niebiesko- smutno... I nie chcę się nawet bawić w kłótnie...
Swietnie to tutaj ujelas! Bardzo mi sie podoba...wlasnie w ten sposob przebiegalo wiele kontrowersyjnych watkow...a ja nie cierpie meczennikow, zwlaszcza tych ktorzy sie podstawiaja...
Może to nie całkiem na temat ale w temacie o chomiku ja osobiscie niemogłam dalej dyskutować .Sama nie wiem dlaczego mną wstrząsneło aż tak bardzo rzucenie chomika kotu .Bo przeciesz faktyczniem jem mięso, koty łapia myszy itp.A jednak.....Pozdrawiam i życze miłego dnia wszystkim.
Sądzę, że dlatego iż to było zwierzę domowe a nie dzikie, obdarzone jakimś uczuciem, sentymentem. Gdyby ta sama sytuacja dotyczyła dziko żyjącego chomika, nawet byś nie zareagowała. Potraktowałabyś jako coś naturalnego. To samo byłoby z myszą z pola i myszą trzymną z klatki. Te z pola traktujemy jako szkodniki i tępimy, ta domowa jest "lepsza"...
Zdecydowanie, najlepiej siedzieć jak mysz pod miotłą. Nie wyrażać siebie, nie mieć swego zdania, a jak się wypowiadasz to na pewno wszystkim na przekór. Dlatego tak trudno znaleźć ludzi do twórczej konwersacji. Pozdrawiam Mr. B.
Droga Agik, rzadko się wypowiadam na forum. Nie dlatego, że unikam trudnych tematów, nie dlatego, że się "boję". Ogólnie jestem bardzo mało strachliwa:) Ale gdy przeczytam taki, nazwijmy to, "trudny" wątek to z dużym prawdopodobieństwem, nie znając (niestety) ludzi, a tylko wirtualne byty, już tylko po nicku wiem, jakiego typu wpis na forum znajdę. Pewnie nie ja jedna rozpoznaję głosy w dyskusji, czasem są to argumenty-tu kłaniam sie wszystkim, którzy potrafią rzeczowo i bez wyższości przedstawic własne sądy. Czasem, niestety, wywody zmierzają w kierunku, nazwijmy to kulinarnie:) dosolenia nielubianym. Poza tym, może to głupie bo lubię tu wiele osób, mam wrażenie, że tak naprawdę mało kogo obchodzi moje zdanie. A nie lubię buzi otwierać po to tylko, żeby wiatr zrobic:) Podsumowując wywód:)przydługi jak na debiut forumowy-nie boję się żadnego tematu, lubię ludzi i świat.Dlatego wolę przesyłac fluidy, trzymac kciuki, składac życzenia niż wypowiadać się w wątkach, w których życzliwi powiedzieli to, o czym często sama myślę, a mniej życzliwi pokazali mi, kogo nie lubią. Pozdrawiam życzliwie bez wyjątku wszystkich, i proszę nie traktować tego jak lizusostwa:)za stara jestem, żeby sie w to bawić.
No, rzeczywiście tak jest- temat czasem jest tylko przykrywką dla dokuczenia komuś... Jestem temu bardzo przeciwna.
Ja nie otwieram buzi tylko po to, żeby wiatr zrobić ( przynajmniej mam taką nadzieję), tylko przeważnie dlatego, zeby wyrazić swoje zdanie. To dla mnie samej wydaje się ważne :)
Bajubajko- szkoda, że nie chcesz się częściej wypowiadać :)
Miła Agik, pisząc o używaniu buzi do mieszania powietrza miałam na myśli wyłacznie siebie:), absolutnie nie chciałabym kogokolwiek urazić. Nie wiem dlaczego, ale jestem jakoś dziwnie pewna, że Ciebie ta moja wypowiedż, nie dotknęła, chętnie wyłapuję wątki z Twoim udziałem (są tu jeszcze inne osoby, których lubię "słuchać"), bo Ciebie autentycznie interesuje drugi człowiek, co myśli, jak czuje... I nie chcesz go przeciagać na swoja stronę:) To nieczęste; jakoś niechetnie zdajemy sobie sprawę z tego, że z opinią, jak z d..ą - każdy ma własną:) I bardzo dobrze:)
Oj, nie kuś Agik:) Napisałaś o ogladaniu opinii; a ja już miałam ten obraz przed oczami:) Wiesz, pokaż mi swoją, a powiem Ci kim jesteś:) Ojej, jaka różnorodność... Obśmiałam się jak norka;)
Słów specjalnie nie grzałam:) takie uczucia wzbudzasz - ciepło i życzliwość. Na szczęscie dla tego specjalnego miejsca jest tu wiele osób uśmiechnietych, życzliwych i słuchajacych:)
Bahusie, odwolaj zabukowany prom, do mnie dolecisz samolotem z Poznania w 1 godzine i 40 minut za psie pieniadze:)))) Ale w dalszym ciagu nie wiem , co z ta ropucha??? Kogo bede calowala, ksiecia na bialym koniu czy zabe
Użytkownik tineczka napisał w wiadomości: > Bahusie, odwolaj zabukowany prom, do mnie dolecisz samolotem z Poznania w 1 > godzine i 40 minut za psie pieniadze:))))Ale w dalszym ciagu nie wiem , co z > ta ropucha??? Kogo bede calowala, ksiecia na bialym koniu czy zabe
Księciem byłem (być może) 25 lat temu teraz co najwyżej "królem" Konia można zawsze przemalować, a z ropuchą to się raczej nie utożsamiam Bahus
Użytkownik tineczka napisał w wiadomości: > O, kurcze , to jak to bedzie z tym krolowaniem, Ty krol, to ja krolowa > automatycznie, no nie wiem co na to powiedza Ci na szwedzkim tronie:))))
OOO, o tym nie ma mowy w najblizszym roku:) Victoria , przyszla krolowa wychodzi za maz, a jej siostra wlasnie sie oficjalnie zareczyla i slub bedzie zaraz potem. Bahusie, narazie cicho siedzimy, czekamy i krolojemy na wsi incognito:))))
Agik boi sie wielu...bo wielu z nas boi sie stanac nie w szeregu lecz za nawiasem. No jestesmy stwory grupowe i juz. Czesc sie boi bo...ma jakies regoly, prawdy i "swoich" 10 przykazan ale nie interesuje ich DLACZEGO. Ot ma je i juz. Przewaznie jednak nie wiedzac dlaczego sie je ma nie jest sie w stanie argumentowac bo i jak? Jest sie za to w stanie powiedziec"Jest tak bo tak jest i juz" nie ma innej opcji. Czesc ludzi boi sie ze moze nie miec racji i "wyjsc na durnia" inni przeciwnie uwazaja ze tylko zawsze i wszedzie oni racje maja" bezapelacyjnie. Nwet nie dopuszczaja do siebie mozliwosci ze ich racja nie musi byc racja innych...
Przede wszystkim jednak wielu z nas pojmuje dyskusje jako przeciaganie liny. Czyli musze innych przekonac do mojej racji i swiatopogladu. Moim zdaniem to bzdura. Dyskusja nie zmusza do zmiany pogladu jedynie dsje MOZLIWOSC spojrzenia z innej strony. Jesli przekonani zmienimy poglad jest ok, jesli argument nas nie przekonaly i wolimy pozostac przy naszym pogladzie to tez super...Ale do tego potrzeba tez troche luzu i dystansu do wlasnej osoby i do tematu....
No i wielka szkoda, że są ludzie, którzy wychodzą z takiego założenia.
Moze jakies szkolenia, warsztaty sobie zorganizujemy? ;) " Jak to jest nie mieć racji i przeżyć? " ;) " Nauka uzywania argumentów a nie pięści... "
Żartuję sobie, ale tak naprawdę to mi smutno. Trochę... Zakładając temat myślałam, ze może padą głosy, ze to wcale tak nie jest, ze się boimy, ze może zdaje Ci się Agik, a tu klops- z większości wypowiedzi wynika, ze jednak tematy kontrowersyjne są unikane
oraz Jak przyjac inny poglad do wiadomosci nie tracac twarzy? Jak argumentowac nie kopiac? A przede wszystkim Jak powstrzymac sie od od ikonki "wyslij" by obetrzec krew zalewajaca nam oczy? Nie smuc sie Agik. To wszystko jest tylko ludzkie a strach jest jednym z URinstynktow. Niestety choc sama staram sie (raz lepiej raz gorzej) nie ranic i kopac dyskutujac slyszalam juz , ze ktos "boi sie" dyskusji ze mna. No coz na to nic nie poradze. Przyjmuje jedynie do wiadomosci i staram sie czasem delikatnie podchodzic. Bo wiem ze nieumyslnie moge urazic.
Nie mozesz zmienic innych ludzi mzesz jednak zawsze zmienic siebie jesli chcesz.
A może by tak stworzyć "... ( tu liczba) przykazań dobrego dyskutowania" ?
1. Czytaj uważnie! I odpowiadaj na temat 2. Wyzbądź się postawy wyższości wobec adwersarza 3. Szanuj swego rozmówcę- za nim równiez przemawiają racje 4. Nie musisz miec zawsze racji- i tak zasługujesz na szacunek. Ja - kiedy nie mam racji- równiez zasługuję na twój 5. Kiedy emocje wezmą górę- wyłacz komputer i wypij szklankę wody
A ja właśnie nie mogę rozpracować tego " nie osądzaj " i " nie oceniaj ":( Przecież konsekwencją każdej wypowiedzi jest ocena . Oceniając wypowiedź , oceniamy też wypowiadającego się ... Czy pisząc : " uważam Twoją wypowiedź za pozbawioną sensu/ durną / nielogiczną / itp... , bo ( i tu konkretne argumenty ) oceniam osobę czy jej wypowiedź ? No , mam z tym problem ... I piszę to bez cienia ironii ...
Oceniamy wypowiedź nie osobę. Wyobraź sobie dyskusję w gronie znajomych.Czasem ktoś palnie coś niestosownego czy wręcz głupiego. Czy od razu zmienisz zdanie o tej osobie i ocenisz ją jako głupią bo głupotę palnęła? Chyba nie.
Oczywiście,że nie. Ale wciąż oceniasz wypowiedź. Tu częstokroć oceniane są osoby a nie wypowiedzi. Powiedziałeś coś niepoważnego, jestes zatem głupi.Ktoś komu kiedyś zdażyło się być nieco "agresywniejszym" ma juz przypiętą łatke awanturnika i zawsze znajdzie sie osoba która będzie starała się to udowodnić. I awantura gotowa.
Moim zdaniem - to dobrze :) A co do oceny wypowiedzi- myślę identycznie jak Bea.
Wyzbyć się oceniania jest rzeczywiście trudno, bo wtedy faktycznie zostałoby nam wysyłanie serduszek, słoneczek, przytulek i innych tego rodzaju zabaweczek.
I jest tez jeszcze często tak, ze nawet ocena wypowiedzi budzi agresję. Ale ja uważam, ze to nie mój problem. Uważam, że mam prawo zinterpretować to co mi się wyświetla jako czarne literki na białym tle. Ocennie, wartościująco, po swojemu. Natomiast nie mam prawa snuć dywagacji- dlaczego ktoś tak napisał, jakie wartości za tym stoją, co osoba, która to napisała sobą reprezentuje- bo zwyczajnie nie mam o tym pojęcia, nie mam i nie moge miec, no bo skąd żadnej wiedzy na ten temat. Tu jest ta różnica.
Dla mnie jest roznica w powiedzemiu "jestes glupia" w porownaniu z powiedzeniem "dla mnie To co mowisz to bzdura bo....to czy tamto". Pierwsze odbieram jako ocene mojej inteligencju drugie jako ocene mojego argumentu jako takiego.
To tak jak z dziecmi Mozesz dziecku powiedziec gdy zrobi cos naprawde glupiego "jestes glupi, glupszy niz Stas Kowalski" mozesz tez powiedziec " Kocham cie ale to co zrobiles bylo bardzo glupie bo...".
Na moje ucho pierwszym zniszczysz dziecku dusze (jesli stale sie tego dowiaduje) drugim pokarzesz mu, ze je mimo to kochasz ale nie pochwalasz takiego zachowania .
oo bardzo wazne! Czesciej jest tak, ze ktos wyrazil sie niejasno lub tez u mnie jego wypowiedz obudzila (na skutek moich doswiadczen) jakies zle skojarzenia.
Tak na marginesie: wkurzyłam się właśnie, bo coś mi net dzis szwankuje, napisałam przed chwilą tyle mądrych ;) rzeczy i wszystko szlag trafił! Ech... To piszę jeszcze raz... No więc, Dorotko, właśnie o to mi chodziło. Taka nadmierna podejrzliwość utrudnia dyskusję nie tylko wirtualną, ale też w realu. choć wirtualną przede wszystkim. Tak jak już ktoś wspomniał w necie łatwiej o nieporozumienia, bo nie widzimy np. mimiki drugiej osoby. Ale przecież jeśli czyjejś wypowiedzi nie zrozumiemy, to zamiast od razu atakować lub myśleć, że ktoś na pewno chciał zaatakować nas, to możemy zapytać, co autor miał na myśli albo poprosić, by ta osoba napisała, co ją skłoniło do takich wniosków, prawda? Na szczęście są na tym forum osoby, które tak właśnie robią i takie dyskusje bardzo fajnie się czyta :)
Te kontrowersyjne najbardziej lubię ;))) Lubię różnice zdań , lubię emocje , nawet jak oczy zarastają :) , lubię jak ktoś coś chlapnie , a inny odchlapnie ... Lubię brak wyważenia , nawet kłótnie lubię ... Wtedy jest prawdziwiej ...
A najbardziej lubię , jak chlapiący i odchlapujący przy okazji następnej dyskusji rozmawiają ze sobą jak gdyby nigdy nic ...
Bo przecież : " A nawet jak się pokłócimy - to co ? Pogodzimy się przecież :) " .
Ale po co się kłocić - nie o to chodzi. Nie chodzi, aby "chlapać" bez zastanowienia. chodzi o dyskusję - o szacunek dla siebie wzajemnie, o szanowanie przekonań i poglądów. I o to, że zdanie - "nie rozumiem Twojego stanowiska, poglądów, postępowania" znaczy tylko i wyłącznie to - a nie, że mam coś prywatnie do Twojej osoby. Tak samo - "to co powiedziałaś jest głupie" - nie znaczy i nigdy nie bedzie znaczyło, że Ty jesteś głupia
Nie pisałam o permanentnym dążeniu do kłótni czy bezmyślnym chlapaniu co nam ślina na palec przyniesie ...
Czasami temat jest na tyle gorący , na tyle nas obchodzi , że emocji nie da się ukryć . Ja myślę , że to dobrze ... I czasami lepiej się pokłócić niż obrazić bez słowa i żyć z taką urazą do końca dni swoich ... Tylko , że potem trzeba się pogodzić . Albo przynajmniej zapomnieć o kłótni i na następny temat rozmawiać już bez uprzedzeń .
Brawo, tak ma byc, miec odwage sie poklocic , ale nie dasac sie w nieskonczonosc! Jak w cos wierze, to nie poddam sie tlumowi, ani zadnemu klubowi obopulnej adoracji,,,,, no i zawsze mam racje:)))))))
Kocham kontrowensje i emocje, toz to samo zycie, przynajmniej wiem ze serce jeszcze bije!!! A jak milo potem powiedzec o`key nie mialam racji:)
Do tego potrzebny jest duzy namiar chumoru i humoru:)))
Chciałam jeszcze dodać , że podczas sporu , dyskusji zażartej , lub jak kto woli kłótni , nie lubię przesadnej grzeczności , tych zgrabnych słówek podszytych mega jadem i mega złośliwością , tych cieniutkich , prawie niewidocznych ostrych szpileczek ... Wydaje mi się to bardzo sztuczne i fałszywe .
No widzisz ;) Jak dla mnie to jest jedyna dozwolona forma- grzeczniutkie faszerowanie jadem ... Reaguję natychmiastową paniką i ( oczywiście)wyciągnięciem ognistego miecza i zalęgnieciem się stada wijacych węży zamiast włosów- na wyzwiska, na zmuszanie do zaglądania do rowu ze ściekami, wprost wyrażaną agresję...Aż mi teraz głupio, zę takie przewidywalne są moje reakcje :(
Jak dla mnie- albo grzeczniutki jad, albo szklanka wody. Mimo, ze klasyk mówi: "używaj dowcipu, by bawić- nie ranić" ( klasyk Krasicki, chyba), to jednak szydera jest taka relaksująca...
Mnie bawi dyskusja- wymiana argumentów; przy pięściach i lejącej się zewsząd krwi, moja inteligencja niewątpliwa jakoś słabo wypada. Strugi krwi spływającej z ofiar wzejemnego pokąsania jakoś mnie nie bawią...
Ja nie piszę o kłótni , gdzie lecą obelgi , wyzwiska i ścieki . Może rzeczywiście o gorącej dyskusji ja piszę :))) Na te powyżej to tylko obojętność i zimny jad działa , masz rację .
Piszę o tym , że jak Ci jakiś temat leży , masz dużo do powiedzenia , i jak ktoś wciska głodne kawałki , to używasz ostrych ,dosadnych ( ale nie obraźliwych ) słów , a nie gruchania typu : być może się mylę , może nie mam racji , nie obraź się , czy bez urazy ... Bo wiesz , że to Ty masz rację :) , chociaż obiektywnie wcale tak nie musi być ...;)) I właśnie to lubię ...
Szydera owszem , jak jest relaks i wszyscy w podobnych nastrojach . A walka wtedy jak jest bitwa ... Nawet o pietruszkę ;))))
Hmm rozumiem Cie tylko czesciowo... To znaczy: podlug mojego i tylko mojego osobistego kodeksu NE MAM prawa nikomu narzucac mego zdania. Chocbym byla na 10000% przekonana, ze mam racje. Bo to ze jestem o mojej racji przekonana nie oznacza AUTOMATYCZNIE, ze zawsze ja mam badz miec musze. Stad tez czesto uzywam "moim zdaniem" i "wedlug mnie" "i "moze sie myle" gdy nie jestem pewna czy dobrze zrozumialam adwersarza badz tez dopuszczam wlasny brak wiedzy. pomylke w jakims temacie. W moim przypadku te okreslenia obrazuja moj szacunek do adwerarza i jego (nawet skrajnie innych) pogladow. Ja nie musze przyjac wartosci innych osob one nie musza przyjac moich, kropka. To tak ze strony emocjonalnej. Jesli chodzo o czyste obiektywne fakty szukam ich poparcia w zrodlach bedac zawsze otwara na nowe argumenty, jesli jednak nie przekonuja mnie one badz ich nie ma , pozostaje przy swoim i daje innym do tego prawo.Nie musze nikogo przekonywac na sile i nikt mnie na sile nie przekona .
Nie wiem czy to jest "zle" czy "dobrze" dla mnie osobiscie jest to mnajlepsza metoda by dyskutowac nie kopiac. Ale co jest norma dla mnie nie musi byc nia dla nikogo innego.
To chyba raczej dobrze jest :) I na pewno bardziej komfortowo ...
Tylko , że ja tak nie potrafię :( Jak myślę , że mam rację , a ktoś ma skrajnie odmienne zdanie , to dla mnie ten ktoś nie ma racji . I walczę ... To chyba nie jest dobrze , ale tak mam . I nie oznacza to , że nie przyjmuję innych argumentów ... Po prostu staram się je przebić ... A w ogniu walki wolę dostać łopatą po głowie ( przynajmniej wiem gdzie boli ;) , niż czuć dyskomfort na całym ciele , spowodowany szpileczkami wbijanymi w bliżej nieokreślone miejsce ...
Z tym szacunkiem , to bardzo ważne jest . Dla mnie sam fakt , że z kimś rozmawiam , oznacza szacunek dla tej osoby ( bo przecież nie muszę ) , wypowiedzi , która ( wg mnie )zasługuje na odpowiedź .
Haha, juz nie muchomor, ale prawdziwek szlachetny:)))
OOOO, ja nie nawidze tych szlachetnych "szpilek", jak mam cos na jezyku, to mowie wprost i konsekwentnie. Juz pisalam o ambiwalencji: milo ochrzanic i zaraz sie wycofac, bo nie ma sie odwagi ewentualnie obrazic, to jest sztuczne i falszywe, masz racje.
Też tak mam :) Ale dotyczy to nielicznych wybrańców ;)))) Na drugim biegunie są osoby , z którymi kiedyś na noże prawie poszło , a mimo tego ( a może właśnie dlatego :) , bardzo je lubię i szanuję ...
samochwala w kacie stala..... ja najbardziej podziwiam Twoja wytrwalosc....i chec tlumaczeniai tego dlugienia opisywania...jak to sie mowi "jak krowie na granicy" we mnie siedzi prawdziwy analityk, w szkole zaszczepiono mi mnostwo syntezy...i jak za dlugo o czyms pisze to wydaje mi sie to patetyczne i takie banalne, tak jakbym mowila, ze woda jest mokra....ale kiedy czytam moje wypowiedzi, nie oddaja one do konca mojej mysli, czegos tak zawsze brakuje, zeby oddac to co we mnie siedzi, i chyba w tym tkwi problem...bo przeciez woda moze byc jeszcze zimna, ciepla dla drugiego, dla innego jeszcze mineralna, a jeszcze ktos immy moze nigdy wody nie widzial...
Ja tez, nie moge znalezc:))) Cos mi sie popieprzylo,albo boje sie banowania??? ....hihihi Poczekaj na zimne, ciemne´, jesienne wieczory, jak juz w ogrodzie wszystko bedzie zrobione i nowe sily przyjda , to sie bedzie dzialo!!!:)))
Mam nadzieję że będzie można tu pogadać o wszystkim ze wszystkimi. Bo po co jedno pisać czy mówić a coś innego myśleć? To strata czasu. Jeśli ma się coś do powiedzenia to mówić i już
Nie boje sie kontrowersyjnych tematow....ale boje sie byc zle zrozumiana, o co jest tutaj bardzo latwo, wystarczy cos uproscic, mniej rozwinac, i juz jest gotowy kontratak! ale nie na dany temat, ale na wlasna osobe, i wtedy rece opadaja i brak do dalszego pisania i tlumaczenia, tlumaczenia, tlumaczenia...bo 2 osoby zrozumialy a 10 nie. Jak w "majonezie" czy "drodze krzyzowej" zle sie wtedy poczulam, i stwierdzilam "po co mi to?" dlaczego mam pozwalac sie obrazac gratis...chociaz lubie tak jak Agik, zeby sprawe wyjasnic do konca...i latwo sie nie poddaje...ale....nie za wszelka cene...
Anka Piszesz o niezrozumieniu. Widzisz- ja uważam, ze niezrozumienie zawsze jest sprawą dwóch stron- jeden coś niejasno napisał, drugi niespecjalnie przyłozył się do czytania. Ja uważam, ze odpowiadam tylko za jedną stronę- za swoją. Odpowiadam za to, zeby wystarczająco jasno wyłożyć swoje myśli... Jak równiez poczuwam się do odpwoiedzialności, zeby ewentualnie wszelkie wątpliwości wyjaśnić- bez wyciągania miecza. Mnie się wydaje, zę to dobywanie miecza na wyrost- wyjasnia wiele spraw. Zamaist zastanowić się- co napisałam? jak jasno? jak to może być zrozumiane?-obraza ( bo nie umiecie czytać), uraza ( bo mnie atakujecie), żal( po co mi to było), zniechęcenie ( bo mnie nikt nie rozumie) itd. Wystarczy trochę dobrej woli- z obu stron...
Mnie się zdaje, że mnie jest łatwiej ... przez całe swoje życie byłam utrzymywana w przekonaniu, że mam dar słowa... Mnie się wydaje, ze umiem rozgraniczyć, co jest niezrozumieniem, co jest polemiką, a co jest atakiem... Nieporozumienie naprawdę łatwo wyjasnić, na polemikę- łatwo odpowiedzieć ( tnz - łatwo o ile ma się cos do powiedzenia),na atak- to już zależy...
Zdaje mi się, że rozumiem o co Ci chodzi... Tylko te emocje zdają mi sie obce :)
Sek tylko w tym, ze nie kazdy dorosl do rozmowy, do argumentacji i w momencie kiedy jego zdanie zostalo podwazone, szuka sposobu na to zeby skredytowac swojego rozmowce roznymi epitetami, wywodami nie na temat, zagladaniem w prywatne zycie, w przepisy, profile itd. poza tym...wiesz dlaczego lubie takie rozne zazarte dyskusje? jak naprzyklad "chomikowa"...bo nadal ludzie sa w stanie mnie zadziwiac, zastanawiac, zaciekawiac....jak mozna z "niczego" zrobic "cos" jak smierc gryzonia moze uratowac dzieci glodujace w Afryce!? i to jest piekne! to ze jestesmy inni! ale w tym jest tez duzo brzydoty, ze jesli jestesmy inni, to musimy byc gorsi/lepsi i nie potrafimy uszanowac "innosci" i nie potrafimy o tym rozmawiac...
To chyba nie o to chodzi. Piękne jest to,że każdy z nas ma swoje zdanie.Tylko nie każdy uzna to zdanie i szykuje się do ataku na osobę. Ale generalnie ujełaś sedno sprawy. Masz inne zdanie jesteś wrogiem i ja Ci to udowodnię. Bez dociekania co tak naprawde adwersarz chciał powiedzieć.
Tak , z jednej strony osobiste wycieczki i śledztwa są nieprzyjemne ... Ale z drugiej strony ... to jest przyznanie się przeciwnika do całkowitej porażki i braku argumentów , bezsilności i niemal agonii ... , w efekcie - zupełne ośmieszenie się osoby chcącej kogoś ośmieszyć ...
Czytam tak sobie niektóre tematy i się zastanawiam...
Czemu się ludzie boicie kontrowersyjnych tematów?
Ja widze w nich same plusy :)
Nawet jeśli ktoś prezentuje stanowisko o lata świetlne odległe od naszego- to przeciez dobrze :) pozwala spojrzeć z zupełnie innej perspektywy, czyli poszerza nasze spojrzenie i horyzonty myślowe :)
Bronienie własnego zdania pozwala doskonalić umiejętności argumentowania i w ogóle dyskutowania.
Zauważyłam, ze do kłótni nie potrzeba tematu- wystarczy chęc dokopania. Patrząc chłodnym okiem- to przecież ze śmiechu można paść, jak się pomysli, ze ostatnia afera była o majonez!!!
A nawet jeśli się pokłócimy- to co? Pogodzimy się przecież :)
zamiatanie pod dywan skutkuje tylko tym, ze w końcu pod dywanem urośnie taka sterta, ze się przewrócimy o nią kiedyś ( sama wymyśliłam tę metaforę kiedyś i jestem z niej bardzo dumna :) )
Zastanawiam się też nad taką sprawą- czasem oczy zarastają ( mnie równiez, ale staram się z tym walczyć ;) ) emocjami i przedmiot rozmowy znika, a na wierzch wypływają mordercze instynkta i chęc pogryzienia do krwi...
To ja to jest?
Boimy się kontrowersyjnych temató na WŻ, czy nie?
agik! obawiam się, że wywołałaś wilka z lasu. Ja myślę, że się boimy. Przypominam historię Janka, którego pozdrawiam- gdziekolwiek jesteś Janku!!
Absolutnie historia Janka ( którego mi tu brakuje- tak tylko nawiasem ) nie ma nic do kontrowersyjnych tematów :).
I to nie kontrowersyjne tematy sprawiły, że Janka tu już nie ma...
Zreszta o Janku nie będę się wypowiadać!!! Nie ma Go tu, więc nie może zabrać głosu. Ponadto mimo sprzeciwu, jaki wywoływały we mnie czasem wypowiedzi - osobiście darzę Go sympatią. Bardzo proszę to uszanować!
A wracając do Twojej DorDa wypowiedzi- czemu się boisz? I właściwie czego?
agik, boję się być źle zrozumiana, co chyba właśnie się stało. Jednak wywołałaś wilka z lasu!
Dodra jesli boisz sie byc zle zrozumiana a mimo to nie tlumaczysz i wyjasniasz (dla obopolnego zrozumienia a nie udowodnienia ze nie jestes wielbladem) Twego stanowiska to... jak mioge Cie zrozumiec? Przeciez nie widze Cie , nie znam by ocenic co chcesz mi przez to powiedziec. Musisz po prostu napisac o co konkretnie Ci chodzi. W necie nie ma innej mozliwosci jak pisanie i argumenty slowne,...
Szkoda, ze chyba wolisz zrezygnowac bo tak interpretuje Twoj powyzszy post. Wiesz nie przekonuje mnie argument (nie wez do siebie pisze ogolnie) jak ktos mi napisze przykladowo "jestes glupia" a sie na moja riposte tlumaczy zdziwiony ; no nie bierz doslownie. Jak mozesz TAK O MNIE myslec?." A jak mam myslec jak czlowieka nie znam? Jestem zmuszona trzymac sie tego co czytam. Nic mi po tym ze to moze ktos wspanioaly, cieply i cudowny w realu skoro tego nie wiem bo nie mialam zaszczytu poznac osobiscie tej osoby.
DorDa- a jeśli zostaniesz źle zrozumiana- to co? Przeciez nie ma limitu postów, jakie można popełnić. Jest za to masa możliwości, żeby wszystko wyjaśnić, dopytać, doprecyzować.
Rzeczywiście- jak mam Cię zrozumieć, skoro nawet nie starasz się być zrozumianą?
Szkoda.
Pozdrawiam Cię ciepło :)
Też nieraz tak mam, że ręka szybsza od głowy. Wszystko co napisałaś jest prawdą i zauważyłem, że często wnosisz spokój w dyskusję z czego się cieszę i za co dziękuję.
Hi
Ja mam tak, ze pisze co myślę- tylko niekiedy szybciej pisze niż myślę :) ale pracuję nad sobą ;)
Ja też próbuję si e poprawić. Polecam tą pozycję, jeśli jeszcze nie znasz.
http://www.dobreksiazki.pl/b2150-porozumienie-bez-przemocy.htm
Dziękuję :)
Jeszcze nie znam, ale zajrzę w wolnej chwili :)
Tymczasem chciałabym podszkolić umiejętności w praktyce :)
Tam właśnie znajdziesz same praktyczne porady.
hi
Pozwolę sobie się z Toba nie zgodzić ;)
"Praktyczne porady" to jednak coś innego niż "umiejętności nabyte w praktyce" :)
Dobrze wiesz,że lepiej kadzić, słodzić bo bezpieczniej. Nikt nie rzuci kamienia w Twoją stronę :)
Czasem kamień nie trafia we mnie- tylko w płot ;)
Bea- już którys raz niby mimochodem o tym napomykasz- co ma w ogóle do tego wszystkiego słodzenie i kadzenie????
No i co słodzenie i kadzenie ma do kontrowersyjnych tematów?
Wyjaśnij mi to proszę, ale jak czterolatce :)
Oj kobitko, własnie dlatego nie ma kontrowersyjnych tematów, albo umierają zaraz po kilku postach, bo..... nie umiemy rozmawiać, że szanujemy prawa innych do innego zdania, albo rozwijają się burzę w szklance wody.
Większość nie wypowiada się bo zaraz znajdzie sie ktoś kto rzuci w niego kamieniem, albo przynajmniej będzie się starał w taki czy inny sposób. Albo jesteś ze mna albo przeciwko mnie , a wtedy miej się na baczności. Ja sama wielokroć przerabiam swoje wypowiedzi po to,żeby je w końcu i tak wymazać, bo ... Ktoś nie znający mnie, mojego życia, moich radości i smutków oceni mnie swoją miarką. Może to i tchorzostwo, chociaż może nie? Jak udawadniać,że nie jest się wielobłądem, jeśli ktoś przypiął Ci juz takie miano i nie ma zamiaru zmienić zdania, bo nie?
Miłe słówka nigdy nie spowodują tego :) Popatrz jak te wątki się rozwijają :).
A jest tyle tematów na które moznaby wymienić poglądy, tyle,że my nie umiemy chyba dyskutować i szanować adwerszarzy.
No cóż...
To trzeba się nauczyć ;)
Ja tam lubię, jak ktoś ma inne zdanie niz ja :) Dreszcz podniecenia lata mi po plecach, jak czytam "nie zgadzam się z Tobą Agik" hi
Czasem się ten dreszcz podniecenia zmienia w dreszcz obrzydzenia- kiedy za tym "nie zgadzam się" nie idzą argumenty, tylko konkurs na najbardziej nowatorskie wyzwiska...
Moze coś definicja "argumentu" by pomogła? ;)
Tez tak mam. Lubie poznawać poglądy innych. Często zadaję pytanie "dlaczego" albo "czemu". I to,że ktoś ma inne zdani niz ja, nie zmienia jego obrazu w moich oczach :)
To mam podobnie - uwielbiam zażarte dyskusje, takie, w których na odpowiedź czeka się z wypiekami na twarzy..
Ale - zamiast dyskutować - wylewamy na siebie pomyje. Nie rozmawiamy o temacie a oceniamy ludzi. Nie dajemy im prawa do własnego, odmiennego zdania.
A nawet jak dajemy to osoba czytajaca, nie widząca mimiki twarzy, gestykulacji nie wiedzieć czemu odbiera to jako indywidualny atak na siebie.
Ja każdą wypowiedź w trudnym temacie nim zaakceptuję przerabiam po kilkanaście razy, wygładzam, doszukuję sie kontekstów...Wydawać by się mogło, że wszystko w porządku. A potem dowiaduję się, że jest jeszcze jedna możliwość - o której nie pomyśłałam, choć po fakcie nie mogę powiedzieć, że takiej opcji nie było. I co? Zamiast dyskusji, dąsy - bynajmniej nie z mojej strony.
Swojego czasu uwielbiałam dyskusje z Dorotą zza płota i Lucky - często tok rozumowania, podejście do tematu miałyśmy podobne - a każda wysuwała (lub grupowo) zupełnie inne wnioski...
Zauważcie, że po każdej zagorzałej dyskusji, kończącej się zazwyczaj awanturą, następują okresy całkowitego wyciszenia. Ludzie dyskutujacy wycofują się z życia forum. Robi sie sielankowo, słodko, nudno...
Rzeczywiście- czesto tak jest. Zamiast dyskusji- wpychanie adwersarza do rowu ze ściekami.
Jestem temu przeciwna bardzo.
To może "pilnujmy" się nawzajem? Bez skarżenia modom, po prostu gdyby tak pokazywać, w konkretnych "gorących" sytuacjach- nie akceptujemy tego, to nie jest w porządku, to nie jest na temat?
Dyskusji można sie nauczyć. Tylko naukę kiedyś trzeba zaczać.
Ja tez i czasem pomaga mi tzo spojrzec od nowa na cos. A rzucania kamieniem sie nie boje (choc nieraz bylo mi przykro nie powiem) ale to normalne. Ja nie odpowiadam ze zchowanie innych jedynie za swoje. W zwiazku z tym nie musze tego kmienia odrzucac z powrotem albo wziasc wieksego by lepiej dolozyc. Hmmm...a moze ja tylko tak mam bo taka krotko´wzroczna jestem. No po co sie schylac i wysilac jak i tak nie trafie?
Ale na powaznie juz zaowazylam nieraz, ze wielu z nas przy najmniejszej uwadze czuje sie osobiscie i do glebi dotknietym i z "honorem" zabiera zabawki i idzie do domu czyt. opuszcza forum. Nie mnie sadzic czy to zle czy dobre. Niektorzy tak po prostu maja
Tylko ze wtedy tez ciezko o dyskusje,,,
Odnośnie drugiego akapitu :)
Takie zachowanie często jest w grupie zachowań przemocy psychicznej. Wzbudzanie poczucia winy to zwykła manipulacja. Jestem przeciwna!
Na taką okoliczność mam odpowiedź- "a idź se" i już.
Rzeczywiście wtedy cięzko o dyskusję. No ale pozostaje jeszcze wiele osób, z którymi mozna dyskutować :) A obrażalski może kiedyś
dojrzeje i wróci.
no wlasnie doszlam, dzieki Tobie agik, do wniosku ze to jest tak jak u pewnej znanej mi Pani.
Jako kolezanka chcesz jej pomoc wybrac cich (na jej wlasne zyczenie) zanim wspolnie wyjdziecie na balety i dyskretnie mowisz : "kochana przepraszam cie ale tych spodni nie wkladaj bo maja tu plame" bo czlek se mysli ze sam by chcial wiedziec gdyby tak u niego bylo. Na to owa Pani "no przecierz uprane myslisz, ze ja prac nie umiem, ze fleja ze mnie?..." .
Maz jej mowi: Kochanie znam cie juz 20 lat, starsza jestes niz kiedys, ale ciagle i niezmiennie chetnie z TOBA spie i dotykam Twego ciala" Co owa Pani komentuje: A co bo mlodszej nie masz pod reka?"
No rece opadaja...
no i Majolika nas opuscila... "nie znaleziono takiego uzytkownika"
Oj Bea, wyjelas mi te slowa z ust:)
Tak sobie cicho pomyslalam o ambiwalencji....:)
Ja jestem z Toba:))) Jeszcze ciagle ucze sie trzymac jezyk za zebami, bo burza majonezowa i tak nic nie przyniosla. Czasami jednak jakis temat poniesie mnie nad horyzont rozumu i wtedy jade cala para,,
To, że się lubimy, czasami jako wirtualne byty nawet i rozmawiamy normalnie i serdecznie, czego w codziennej dżungli brakuje, nie znaczy, że kadzimy i słodzimy. Nie zauważyłam tu jakoś wszechogarniających zachwytów nad czyjąś osobą, ze mną włączając. Trzeba odróżnić słowa pociechy, życzliwosci, czy zwykłej grzeczności od nadmiernych, nieuzasadnionych komplemementów. Myślę Beo39, że z tym nie masz problemów.
Nie widzę związku z tematem Agik.
A ludzie wyłączają się z kontrowersyjnych tematów, jak choćby ja, bo merytryczna rozmowa, przekształca się w udowadnianie jedynie słusznych racji, a argumenty ad personam przesłaniają te ad rem. I tu masz 100% racji Agik (oj, patrz, kadzę Ci i słodzę, a fe!). Przeczytałam jeszcze raz wątek o chomiku i sprawa sprowadza się do jednego: o gustach się nie dyskutuje. A odnoszenie się do murzyńskich dzieci, staruszków i członków, czy też nie rodziny w kontekście tematu jest jak celowanie do muchy z armaty.
Część osób ma bardzo praktyczne i utylitarne podejście, bez cienia sentymentu, a część ma podejście uczuciowe. No i co z tego? Jedni zbierają znaczki (tyle kasy na marne), inni łowią ryby (i zjadaja je o zgrozo), a inni jeszcze hodują muszki owocowki (toż to krótko żyje!).
Natomiast wydawanie kategorycznych sądów jest prowokacją a nie zaproszeniem do dyskusji. Inaczej brzmią slowa: "ja wolałbym uśpić stworzenie by się nie męczyło", od "powinnaś uśpić zwierzę, bo przedłużasz jego męki."
I chodzi o to ,żeby to zrozumieć i uszanować. Nie mówię o wątkach pocieszających. I wszystko co powiedziałam ma związek z wątkiem Agik. Część rozmów prowadzonych jest na gg, bo az strach na forum.... :) I nawet nie chodzi o wątek Ekkore. Temat dotyczy każdego tematu.
Kurcze
to ja chyba jakaś nienormalna jestem ...
Jeśli nie jestem czegoś w stanie powiedzieć publicznie- to prywatnie tym bardziej nie! ( dotyczy to rozmów na forum, a nie życia w realu- zeby nie było)
Hmm...
Nadal nie rozumiem jaki związek ma kadzenie i schlebianie z tematem?
Po mojemu- albo mam odwage powiedzieć komuś wprost ( i publicznie i prywatnie) i ponieść wszelkie konsekwencje swoich słów, sądów, opinii i ocen- albo milknę na wieki ;)
Czy chodzi o to, ze z tym ponoszeniem konsekwencji ( ewentualnych) jakoś nie za bardzo wychodzi?
Sformułujesz swoją myśl wprost, Bea? ( oprócz tego, że nie umiemy, nie potrafimy, nie mamy dystansu, obrażamy się... itd- no chyba, ze to juz wszystko??? )
Nie wiem czy mi się uda. Ja nie boje się ponosić konsekwencji tego co mówię, piszę...Ale czasem zastanawiam się czy zabieranie głosu jest czegokolwiek warte? Własnie dlatego,że nie każdy zrozumie, nie umie uszanować zdania innego od swojego. Nie umie przekonać, czy przedstawić swoich racji. A przecież na tym polega dyskusja. Wymiana poglądów, nie zmuszanie do przyjęcia mojego stanowiska, ale uszanowanie innego. Czy czytając czyjeś wypowiedzi zastanawiamy się nad nimi? Zauważ,że najczęściej jest atak a nie wymiana zdań.Łatwiej nam przychodzi powiedzieć cos miłego w stylu trzymaj się, będzie dobrze. Do tego nikt się nie przyczepi, nikt niczego Ci nie wytknie.
Może to nawet nie jest strach przed powiedzeniem swojego zdania, ale chęc zachowania spokoju na forum.Przynajmniej tak wynika z rozmów na gg i nie tylko.
Idąc tropem Twojego myslenia tworzenie jakiegokolwiek fora dyskusyjnego byłoby pozbawione sensu.
A jednak wciąż i wciąż nowe fora powstają ... widocznie jednak warto :)
Dla mnie przynajmniej to ważne.
Dla mnie to ważne wiedzieć, że ktoś czyta, słucha, ma jakieś swoje zdanie na jakiś temat...
Ja się dobrze tu czuję- nie czuję się skneblowana, nie czuję, że mnie nikt nie rozumie. Zresztą równie dobrze się czuję na drugim forum, na którym piszę...- to nie jest kwestia tego, że tu ludzie są inni- ludzie wszędzie są tacy sami- po prostu- element niepoządany sam się wykrusza , chyba ;)
1- kwestia tego, czy ktoś rozumie- jesli nie rozumie- to czemu? nie chce mu się czytać dokładnie ( bywa i tak), czy sama coś niejasno napisałam? ( jeszcze częściej)- po to mamy aparat mowy - a w necie - palce- zeby się porozumiewać. Żródło nieporozumień tkwi zarówno po jednej, jak i po drugiej stronie. To nie jest tak, ze mozna zwalić wszystko na brak kompetencji symbolicznych drugiej strony. Jeśli chcemy rozmawiać, a nie tylko mówić- to trzeba wziąć na to poprawkę.
2- umiejętność odróżnienia tego, co jest wstrętnym atakiem na osobę ( używającym najniższych chwytów), a co jest dyskusją z poglądami- tu jest chyba problem, który warto wychwytywać.
3- Co takiego fajnego jest w spokoju? Tzn w spokoju za wszelką cenę?
Napisałąś - jeśli chcemy rozmawiać a nei mówić - najczęściej mówimy a nie chcemy rozmawiać. Nie umiemy, nie chcemy słuchać.
Doskonale rozumię Beę, jej podejście, nasze życie forumowe jest długie i przeszłyśmy nie jedno.
A najczęściej wykrusza się nie element niepożądany, a ludzie wartościowi, którzy często mają dosyć udowadniania, że nie są wielbłądem...
Poza tym większość w necie oczekuje spokoju - wyciszenia, oderwania się od problemów życia codziennego. A jak czeka ich kolejna awantura o ...tak naprawdę nic, bo to o czym rozmawiamy nie przekłada się na życie realne - może tylko stwierdzamy ten wirtualny wizerunek lubię, tamtego nie
Ekkore, bardzo mądre słowa. Dzięki za nie, podpisuję się pod nimi (leniwa się zrobiłam, więc się "podpinam").
E, tam Ekkore, jak potrzebna jest cisza i spokuj , to najlepiej tylko czytac przepisy:)
A co/kto to jest "elementem nieporzadanym" , ktorzy sa "wartosciowi"??? I co to znaczy byc "wielbladem", przepraszam, ale naprawde nie wiem/nie rozumiem:)
całkowita cisza i spokój jest nie koniecznie potrzebna - ale tak jest. I do tej pory nic się nie zmieniło...
A odnośnie elementów - zabrzmiało niefortunnie. A nie powinno. Kolejne ukryte dno...
Bo pisząc nie myślałam o tych którzy zostali (w tym także o sobie), a o tych, którzy odeszli i których do dzisiaj brakuje.
fajnie:)
Ps, w dalszym ciagu nie rozumiem dlaczego jest sie "wielbladem"?
Agik, dzisiaj napisałem: cytuję "Nie ma tematów, na które nie można dyskutować...ale aby dyskusja była ciekawa trzeba umieć ją prowadzić. Nie wszyscy to jednak potrafią. I tutaj jest "pies pogrzebany"." konec cytatu.....Niektórzy potrafią "zwymyślać" piszącego tylko dlatego, że ma swoje zdanie. Kieruję wszystkich na wątek ekkore, o chomiku...zobaczcie jak niektórzy zareagowali na moje nie zgadzające się z powszechną tendencją stanowisko. Zobaczcie jak zareagowała np. xxxxxxxxxxxx i inni. Najlepiej ubić Bahusa bo odważył się pomyśleć inaczej. A przecież nawet słowem nie namawiałem nikogo do eutanazji chomików ;).
Takie zachowania niektórych są właśnie powodem, że wielu innych woli tworzyć "towarzystwo wzajemnej adoracji" (mimo, że czasami myśli zgoła inaczej) niż wychylić się chciaż o milimetr.
Bahus
Juz wiem dlaczego Cię lubię :)
No właśnie ten temat mnie sprowokował do założenia tematu :)
Przecież to jest absurd nad absurdami!
Ekkore zadała proste pytanie- bez prośby o oceny moralne. Wywiązała się dyskusja pozbawiona sensu i kredensu ;) w której jedni napadali na drugich BEZ POWODU!
Może w tym problem?
W strachu przed tym, zę ktoś nas OCENI nie na temat i będzie snuł publiczne dywagacje na temat całej osobowosci?
I to w kategorycznej formie...
Ja lubię takie sprawy obserwować :)
Jak to się dzieje, ze człowiek potrafi się tak zapalić, ze nie widzi drugiego człowieka, tylko swoją rację? Absolutną zresztą ;) I zeby nie było- mnie się to również zdarza, a potem sobie myślę- czym mi oczy zarosły? i właściwie "oso" mi chodziło? Ale pracuję nad sobą, hi
W strachu przed tym, że gdy ujawnimy swoje emocje, zostaniemy za to ukarani, napiętnowani...Prościej jest się nie wypowiadać...Schować do skorupki ślimaka.
I dołączyć do wątków wsparcia, pocieszenia, zachwytu...
Ekkore,
nie boję się okazywania emocji, po prostu nie wylewają się one ze mnie łatwo.
Potrafię poprosić o pomoc dla Kogoś, o pomoc dla siebie nie proszę. Nie dlatego, że jestem taka fantastyczna i jej nie potrzebuję, po prostu od wielu lat zawsze musiałam radzić sobie sama, więc taki cyborg ze mnie.
Moim zdaniem, wcale nie jest prościej słuchać niż mówić:) Ile się trzeba czasem namęczyć, żeby nie chlapnąć za szybko, za ostro, zbyt dosadnie-wiem, bo sama walczę z własną złośliwością:)
Niestety, za potokiem słów nierzadko brakuje treści, zatem uważam, że zdanie "wiem, jak Ci ciężko. Jestem z Tobą" niesie pozytywny ładunek. Dlatego myślę, że wątki wsparcia i pocieszenia są istotne, a jeśli komuś potrzebny jest zachwyt i otrzymuje pieśni bałwochwalcze na swoją cześć - nie ma w tym nic złego. Lepsze to od dowalania i zakładania wątków śledczo-osądzajacych.
Dostałam chyba słowotoku:)
Pozdrawiam Cię ciepło
Ja nie napisałam, że wypowiadanie się w wątkach wspierających jest złe, karalne czy nieodpowiednie. Napisałąm, że zdecydowanie prościej jest w takich wątkach sie wypowiadać - bo nie ma żadnej odpowiedzialności za słowa, nie trzeba słuchać...
Ja nie potrafię sie wypowiadać w takich wątkach. Dla mnie samej to coś w rodzaju odhaczania obecności - byłam, zameldowałam, spokój. Ja wspieram myślami po cichu, bez anonsowania, zastanawiam się co sie dzieje, czasami wybieram kanały bardziej prywatne - ale inaczej nie potrafię...Choć jestem gadułą w tym wypadku to powielanie pustych słów, ktore za sobą nic nie niosą z mojej strony...
Ale to jest moje indywidualne podejście - i wcale nie oznacza, że osoby się tam wypowiadające robią to na tej samej zasadzie. Każdy postępuje jak mu serce dyktuje...
A odnośnie słuchania - zawsze było trudniejsze. Potok słów nie trudno z siebie wyrzucić...Ale zamilknąć i posłuchać co inni mają do powiedzenia - to dopiero wyzwanie...
Ja też nie napisałam, że Ty napisałaś, że wypowiadanie się w takich wątkach jest złe:)
I biorę pełną odpowiedzialność za każde słowo, które powiem, czy napiszę.I chyba nie rozumiem stwierdzenia, że w takich wątkach nie trzeba słuchać. Nie jestem czepliwa, ale jak to nie trzeba? To w których trzeba?
Ty piszesz o starości zwierzątka-słucham. Ktoś pisze o chorobie dziecka też słucham. Ktoś inny o wygranej w totka-także słucham, i cieszę się wraz z nim. Myślę, że rodzaj wątku nie ma tu nic do rzeczy-albo się chce wysłuchać, albo nie.
Ja chcę:)
To, że nei mówię, nie znaczy, że nie słucham...a w zasadzie czytam - jeżeli mam czas czytam wszystko, jeżeli mniej to tematy główne. I to, że się nei wypowiadam w dokładnie ten sam sposób co inne osoby nie znaczy, że nie czuję - że się nie cieszę, smucę, współczuję...Tylko nie wyrażam tego słowami
Myślę, że dla jednych łatwiej jest słuchać, a dla drugich mówić.
Z natury jestem osobą nieśmiałą, więc z słuchaniem nie miałam nigdy problemów, ale za to z wyrażaniem własnego zdania owszem. Nie dlatego, że go nie miałam czy nie potrafiłam go uzasadnić. A ten problem był jeszcze większy, gdy widziałam, że dyskusja jest prowadzona w niemiłej atmosferze wzajemnych uszczypliwości i oskarżeń.
Rozumiem Cię Anusiu,
dlatego dopiero wczoraj się wypowiedziałam:)
Żeby dać wyraz, że nie jest nam obojętne co i kto mówi. I że milczymy, nie z bojaźni:)
Pozdrawiam cieplutko
tez prawda nie wszyscy musza lubic klapac dziobem innni wola poczytac i ze soba wewnetrznie pogadac. Sa osob yktore dyskutowac po prostu nie lubia badz takiej potrzeby nie maja. I dobrze - wolnosc Tomku...Nie wierze jednak w to, ze jest ich az tak wielu... Patrzac na to ile osob wspolmienie do bywalcow WZ nie udziela sie. Ilu z nich nie ma takiej potrzeby a ilu sie boi? Tego nie wiem ale wydaje mi sie ze wiekszosc sie czegos (powody sa rozne) boi. I to nie dlatego bo dyskutanci sa wredni lecz dlatego ze ma wlasne opory i obawy jakiej masci by one nie byly.
Myslac logicznie gdyby to ton dyskusji odstraszal tylko i wylacznie, to po odejsciu Janka Czy Grazyny czy innych dosc emocionalnie dyskutujacych osiob (nie oceniam tych ludzi.Jedynie wypowiedzi tych osob byly czesto podane jako powod milczenia badz wycofania sie z dyskusji) powinny dyskusje toczyc sie pelna para - mimo przerwy letniej i wakacji - a tak sie ie stalo...
Nie musze miec jednak racji i moge sie mylic..
Droga Dorotko,
masz rację, że nie tylko ton wypowiedzi może odstraszyć.
Myślę, że może chodzić o to, że świat wirtualny bywa bardziej, hmm podstępny od realu. Nie widzimy z kim toczymy dyskusję, nie słyszymy tonu wypowiadanych słów, nie wiemy, że usmiecha sie pisząc. Łatwo jest opacznie zrozumieć same słowa.
Może stąd tak niewiele osób udziela sie na forum, nie wiem.
A wiec jednak strach przed zrobieniem komus ´badz sobie krzywda, strach przed zlym zrozumiem´niem lub pozostania niezrozumianym? Strach....Hmm inne sa prawa dyskusji na forum inne w realu to prawda. Na forum trzeba dokladniej tlumaczyc intencje, moze dokladniej i bardziej rozwaznie argumentowac. Wlasnie dlatego, ze inni nas nie znaja i nie widza ani my ich nie znamy i nie widzimy. Jednak nie wydaje mi sie to nie do pokonania jesli chec dyskusji ale i szacunku dla adwrsarza istnieje..
Dorotko, ani Janek, ani grazyna nie przyczynili sie do ciszy na forum, zapomnialas juz chyba o trollowaniu? Te podejrzenia: kto jest trollem??? Ale wtedy sie dzialo,nawet nozyce sie odzywaly, hihihi
Wlasnie, trolli juz nie ma , wakacje za nami a i tak zadnych dyskusji na poziomie nie mozna poczytac, dlaczego???
Ja nie napisalam tineczko, ze sie przyczynili. Napisalam jedynie, ze inne osoby sie wycofywaly za powod podajac przykladowo ton odpowiedzi Janka czy Grazyny - czasowo sama zamilklam ale wrocilam NIE dlatego, ze ich juz nie ma (wrocilam za ich bytnosci i po nabraniu dysansu jakos latwiej nam sie rozmawialo) lecz dlatego ze chcialam MIMO wszystko tutaj byc i sie udzielac- to nie ma nic wspolnego z sympatia czy antypatia do kogokolwiek. Te osoby byly mi z jednej strony sympatyczne z drugiej troche czasem jak plachta na byka. Nie podobalo mi sie nieraz jak w goraczce dyskusji traktuja adwersarza, To byl jednak moj osobisty problem i ja musialam go przetrawic w ciszy i spokoju, Nie powiem z pozytkiem dla mnie jak sadze. Wrocilam silniejsza bo chcialam ....jestem gadula i juz. . To ,ze akurat Janka i Grazyne wspomnialam? Tak mi sie nasunelo po poscie DoDry z poczatku watku.
W poscie do ktorego sie odnoslas tineczko zaznaczylam przeciez, ze moim cenlem nie jest ocena jakakolwiek tych osob jako takich lecz jedynie to czy znikniecie tychze spowodowalo ozywienie forum czy nie. Moja refleksja byla podobna do Twojej tineczko: gdyby faktycznie li tylko o to chodzilo, ze wielu sie nie odzywa bo sa klotnie, spory czy wypowiedzi bardzo emocionalne to forum powinno rozkwitnac po odejsciu tych (przykldowo) osob. A tak nie jest, wiec pewnie nie w tym lezy prawdziwy powiod milczenia dla wiekszosci nie udzielajacych sie aktywnie osob.
A trolle choc sa szkodliwe dla forumowej spolecznosci to rownie szkodliwym, jak nie bardziej. sa jakies plotki, bezpodstawne podejrzenia i kreowanie kozlow ofiarnych...
To sie rozumiemy:)
Twoja wielkosc polega na tym, ze umiesz sie zastanowic, spokojnie przeanalizowac i potem przebaczyc!!!
Ostatnie zdanie mowi najlepiej , co jest najgorsze: "plotki, bezpodstawne podejrzenia i kreowanie kozlow ofiarnych" :)
Bahusie ale Ciebie nikt nie chciał ubić,to Ty zawsze wszystkim piszesz na przekór prawda? :)ale do jednego mnie nie przekonasz! że chomik jest rzeczą.Pozdrowionka:)
Użytkownik niebieska-różyczka napisał w wiadomości:
> Bahusie ale Ciebie nikt nie chciał ubić,to Ty zawsze wszystkim piszesz na
> przekór prawda? :)ale do jednego mnie nie przekonasz! że chomik jest
> rzeczą.Pozdrowionka:)
Anulko masz 100% racji...myśl tak jak najdłużej....ale w tej dyskusji w świecie dorosłych chodziło o tę "rzecz"nie całkiem tak dokładnie.
Bahus
A karmienie żywymi myszami węży jest naganne moralnie? Bo ja karmiłam. :(
Ech, wyjątkami z waszych dyskusji można ilustrować Erystykę Schopenhauera.
Zdecydowanie, najlepiej siedzieć jak mysz pod miotłą. Nie wyrażać siebie, nie mieć swego zdania, a jak się wypowiadasz to na pewno wszystkim na przekór. Dlatego tak trudno znaleźć ludzi do twórczej konwersacji. Pozdrawiam Mr. B.
A tego właśnie najbardziej nie rozumiem ...
Wypowiedzi na temat bezsensu wypowiadania się ...:)
Nie każdy musi wszystko rozumieć.
Wiem ...:)
Ale wydaje mi się , że zabieram głos po to ( m.in. ) , żeby komuś coś przekazać , coś wytłumaczyć , ułatwić zrozumienie ...
Inaczej jest to tylko zaznaczenie obecności ...
Cały feler w tym pisanym słowie - czytamy, analizujemy i często czepiamy się bo coś na się nie podba, albo zwyczajnie nadinterpretujemy. Piszę teraz ogólnie. Sama czasem się na tym łapię. Potem mi łyso. Kiedy rozmawiamy twarzą w twarz już nie jest tak prosto. Pozdrawiam.
Myślę , że trzeba próbować ...
Nawet jak się komuś coś nie podoba , jak ktoś się czepia czy nadinterpretuje ...
Nawet jak potem łyso jest ...
Nie warto chować głowy w piasek .
Na błędach się uczymy :)
Pozdrawiam :)
Tak. Swoje błędy to nie to samo co cudze.
a dlaczego nie to samo ? jak ja cos palne i ktos mi na to zwroci sluszna uwage potrafie przeprosic badz wyjasnic i tego samego oczekuje. Wydaje mi sie to logiczne...Ale moze tylko mnie?
Dorota nie to samo, bo odczuwam na własnym tyłku. Pamiętam wtedy dokładnie wszystko co się wiąże z daną sytuacją, błędem, itp.
Szanuje Twoj poglad ale nie rozumiem a bardzo bym chciala czy mozesz podac jakis przyklad albo mi to lopatologiczniue wytlumaczyc prosze? Nie chodzi o to bys sie tlumaczyla, ja bym Cie tylko chciala lepiej zrozumiec.
Zbyt składowo myślę. OK. Weźmy sytuację, którą chyba większość młodych par, małżeństw przerabiała. Choćby nie wiem ja się jedna czy druga strona lubiłą z teściami (u których mieszkają), to i tak coś będzie nie tak. Im dłużej się mieszka, tym napięcie między młodymi narasta. Nie mówię nie wspólnemu mieszkaniu, czasem trzeba, ale jeśli nie, lepiej samemu. Chyba rozumiesz?
No tak... Rozumiem, ze jak sie mieszka z tesciami moze to prowadzic do konfliktow. Bo dwie gospodynie czy dwa style zycie na siebie sie nakladaja itd. To moze byc zrodlem konfliktow szczegolnie wtedy gdy sie o tym NIE ROZMAWIA. Nie mam na mysli klotni ale spokojna rozmowe przy szklance herbaty gdzie kazda strona ma prawo powiedziec co jej nie pasuje i ja drazni, czego oczekuje i co jest gotowa dac od siebie by bylo milej. Mysle ze wtedy (jesli jak piszesz czlonkowie rodziny w gruncie rzeczy sie lubia a przynyjmniej szanuja) sytuacja powinna sie odblokowac.
Jesli natomiast sie milczy snujac domysly i hipotezy to w zwiazku z tym moze narastac poczucie krzywdy i zla oceniaja adwersarza i to moze byc grozne. Szczegolnie jesli nic sie nie mowi tak dlugo, az kiedys nastapi niekontrolowany wybuch emocji powie sie to czego wlasciwie nie chcialoby sie powiedziec... tak wtedy moze sie maly konflikt, spor o "pierdoly" tak zaognic, ze zagraza zwiazkowi.
Nie mowie tu o ewidentnych szykanach i gluchocie na kazda probe pokojowego wypalenia fajki. Wtedy lepiej sie wyprowadzic.
Dorota tylko czasami rozmowa, jaka by nie była, nie pomaga. To poprostu życie. Pozdrawiam.
No wlasnie pisze jesli nie ma innej rady to pozostaje sie wyprowadzic:-(. Rowniez pozdrawiam bardzo serdecznie.
Jeszcze dwie myśli mi się nasunęły
1. "ubic Bahusa" - co to znaczy?
Czytałam wątek i żadnej chęci ubicia nie zauwazyłam. Co najwyżej lekką demagogię.
W związku z tym mam pytanie- czy to aby nie jest syndrom męczennika- właśnie oglądany z drugiej strony? Jesli ktoś wyraża własne zdanie ( przeciwne od naszego)- to od razu znaczy, że chce ubić? Prosze o wyjaśnienie :)
2, "Towarzystwa Wzajemnej Adoracji"- bardzo wygodny argument zamykający oponentowi usta ( co ciekawe pojawia sie równiez na drugim forum)
Jak dla mnie- to wolę, jak ktoś mi się przeciwstawia, niż bezzasadnie cukruje.
...
coś jeszcze chciałam, ale mi chyba upał związał ostatnią szarą komórkę...
Użytkownik agik napisał w wiadomości:
. Co do reszty Twojej wypowiedzi to się nie ustosunkuję ...bo i po co? Nie chcę mieć w Tobie wroga...a do tego mogłoby by dojść, (pomimo Twoich zapewnień, że nie boisz się "tematów kontrowersyjnych") Być może tak jest ale tylko do momentu, gdy Ci ktoś nie nadepnie na "odcisk" Jesteś kobietą, a psychika kobiety jest taka a nie inna ...coś na ten temat wiem
. Wolę więc, dalej nie rozwijać tej myśli, zwłaszcza że na naszej stronie kobiety zdecydowanie dominują 
> Jeszcze dwie myśli mi się nasunęły1. "ubic Bahusa" - co to
> znaczy?Czytałam wątek i żadnej chęci ubicia nie zauwazyłam. Co najwyżej
> lekką demagogię.W związku z tym mam pytanie- czy to aby nie jest syndrom
> męczennika- właśnie oglądany z drugiej strony? Jesli ktoś wyraża własne
> zdanie ( przeciwne od naszego)- to od razu znaczy, że chce ubić? Prosze o
> wyjaśnienie :)2, "Towarzystwa Wzajemnej Adoracji"- bardzo wygodny argument
> zamykający oponentowi usta ( co ciekawe pojawia sie równiez na drugim
> forum)Jak dla mnie- to wolę, jak ktoś mi się przeciwstawia, niż
> bezzasadnie cukruje....coś jeszcze chciałam, ale mi chyba upał związał
> ostatnią szarą komórkę...
Agik... sformuowanie "ubić Bahusa" było tylko takim umownym symbolem...pokazaniem pewnych tendencji i psychologicznych uwarunkowań. Nic nie poradzę na to, że nie zrozumiałaś moich intencji. Wzięłaś to dosłownie.....Nie martw się, Bahus nie pozwoli się "ubić"....
Bahus
PS ..Z kobitkami wolę nie zadzierć, coby nie leczyć później ran od paznokci...szczególnie tych wzmocnionych tipsami
Hmmm
Bardzo się zdziwiłam, że w ogóle się wypowiedziałeś ;)
Chciałam Ci nawet podziękować, bo dla mnie to ważne, że ktoś mi odpowiada, bo to dla mnie znak, ze darzy mnie szacunkiem... a to zawsze miło...
Ale jednak nie bardzo mam za co dziękować, bo tak wymijającej odpowiedzi dawno nie czytałam :)
No, mniejsza ;)
Zapewniam, że nie wzięłam dosłowie Twoich słów ;) - potraktowałam je jako metaforę. "Zapachniało" wzbudzaniem poczucia winy i chciałam , żebyś doprecyzował, ale jak nie- to nie :)
Pozdrawiam i ... jednak dziękuję, że Ci się chciało wstukać chociaż TO ;)
P.S żeby mieć we mnie wroga- trzeba się bardziej postarać...
P.S.2 Nie za bardzo ufasz swoje znajomości "psychologii" ? ;)
Na wstępie napiszę , że bardzo mnie to wkurza , że mimo wielkich chęci , nie mogę się z Tobą , Agik , pokłócić ;)))
Mogłoby być ciekawie ...
Ciągle mam nadzieję , że w końcu ten upragniony moment nastąpi ...:)))
Niestety , nie tym razem :(
Tak , syndrom męczennika jest dość powszechny ...
A dokładniej mąciciela - męczennika ...
To działa tak : walnąć jakąś bzdurę ( najlepiej kontrowersyjną ) , ale bardzo nieprecyzyjnie , jedynie w zarysach ...
I czekać na reakcje ...
Jak większość łyknie bzdurę , to mąciciel ma ubaw po pachy , a jak dostanie baty , to staje się męczennikiem ...
Doprecyzować bzdury nie potrafi ( albo nie chce , bo i po co ) , zawsze może napisać , że źle został zrozumiany , a tłumaczyć się nie będzie , bo i tak durna gawiedź nie zrozumie ...
Towarzystwa Wzajemnej Adoracji na pewno istnieją ( tak jak wszędzie ) ,
ale olać to i już :)))
I nie dać sobie zamknąć ust ...
Ej no, Kojonkosky- to czemu nie mówisz wprost?
Przeciez możemy się pokłócić! :)
O co chcesz?
Moze być o garnek?
Ty nie chcesz garnka, a ja chcę,żebys miała! I kłotnia gotowa :P
Najpierw się pokłócimy po Twojemu- na ostre słowa i emocje, a potem po mojemu- na jad i grzeczniutkie szpile ... żeby było sprawiedliwie...
A potem się modelowo i według ksiazki pogodzimy :) Dla przykładu! Złozymy samokrytyke i podzielimy się tym, jak konsturktywnie mozna dojśc do porozumienia...
Co Ty na to?
Nooo , nie wiem :)))
O garnek ????
Uważam , że to zupełnie bezsensowny przedmiot kłótni jest ...
Jesteś w błędzie ( nie, to niezbyt dosadne jest , ale nic mi innego nie przychodzi :) myśląc , że jakiś głupi cudowny garnek jest w stanie wywołać we mnie jakiekolwiek emocje .
Nie kupię go , choćbym miała jeść kaszową breję raz w miesiącu do końca życia !!
A tak na marginesie : co Ci do tego jakich garnków używam w swojej kuchni ?
I jak ;))))))
( moze być ;)))
Śmiesz twierdzić, że jestem w błędzie???? <szok> Obrażasz mnie!!! <widzicie wszyscy, jak mnie obraża? dosłownie chce mnie ubić!!! nie tego się spodziewałam! Nie spodziewałam się, ze tak zostanę tu potraktowana!!!!>
A owszem MAM PRAWO zaglądać do Twojego garnka, bo ja wiem lepiej! Jaki garnek jest najlepszy! A poza tym- Tobie tez nie powinno być obojętne, w jakim garmku gotujesz dla swoich dzieci! I chyba zdajesz się nie rozumeić słowo "garnek"!!! czytaj ze zrozumieniem!!!
( I jak? ;)))
Nie , odpadam :)))
Za dużo " nerw " mnie to kosztuje ...
Łomatko , Agik , chyba się nie obraziłaś ???
To tak na niby przecież ...
I po coś mnie wciągnęła w tę durną zabawę , diable jeden ?;))))
Dobra , cofam :) , nie chcę się z Tobą kłócić , chcę być z Tobą w TWA ;))))
Tyle postów natrzaskałaś, jak ja mieszałam śliwkową nutellę???
Pogubiłam się... to moze rzeczywiście założmy TWA :)
Tylko mało mi cóś cukrujesz, niestety ...
A kiedy będzie "po mojemu"- czyli z grzeczniurkimi szpilami? :)
Brzuch mi się trzęsie...
A pocukruj sobie tę swoją nutellę lepiej :)
Załatwiłaś mnie swoim milczeniem ...
Idę w samotności przełknąć gorycz porażki ...;)))))
...Ale to nie koniec ...
Jeszcze na pewno się spotkamy :))))
Oczywiście!!!
Oczywiście... jak zwykle... :(
A idź sobie! Myslisz, ze dam się nabrać na tę manipulację???
Mylisz sie!
P.S Garnek przypaliłam- na szczęście to ZWYKŁY garnek, a nie TEN !
;)
A bo to kurna tak zwykle bywa , gdy człowiek nie wie , czy bardziej chce się pokłócić , czy namieszać w swoim garnku ...:)
A nutella aby dobra wyszła ?
Nie za słodka ?;))))
Heja :)
Nutella wyszła chyba dobra- gęsta, czy za słodka - to nie wiem, bo ja w takich rzeczach nie gustuję. Zrobiłam nutellę, bo nakradłam śliwek ( a tym samym miejscu, w którym w tamtym roku "kradliśmy" jabłka i coś z tymi śliwkami trza było zrobić. Jak bym kupowała- to bym sobie kupiła kilo i zjadła, ale co miałam zrobić z 10 kg "nakradzionych" śliwek? A tak to moze rozdam, albo coś... w każdym razie dar boży się nie zmarnował :)
Ale garnka nie umiem doszorować...
Myślałam, ze dalej się chcesz bawić... i nawet pomyślałam sobie, ze Ci powiem, ze może jutro, bo dziś mi tak niebiesko- smutno... I nie chcę się nawet bawić w kłótnie...
No to pogódźmy się już ( tak się to pisze ??? , jakies dziwne ...) i przytulmy ...
Oj, jak dobrze - mrrrrrrrrrr :)
Jak dobrze....
Swietnie to tutaj ujelas! Bardzo mi sie podoba...wlasnie w ten sposob przebiegalo wiele kontrowersyjnych watkow...a ja nie cierpie meczennikow, zwlaszcza tych ktorzy sie podstawiaja...
Może to nie całkiem na temat ale w temacie o chomiku ja osobiscie niemogłam dalej dyskutować .Sama nie wiem dlaczego mną wstrząsneło aż tak bardzo rzucenie chomika kotu .Bo przeciesz faktyczniem jem mięso, koty łapia myszy itp.A jednak.....Pozdrawiam i życze miłego dnia wszystkim.
Sądzę, że dlatego iż to było zwierzę domowe a nie dzikie, obdarzone jakimś uczuciem, sentymentem.
Gdyby ta sama sytuacja dotyczyła dziko żyjącego chomika, nawet byś nie zareagowała. Potraktowałabyś jako coś naturalnego.
To samo byłoby z myszą z pola i myszą trzymną z klatki. Te z pola traktujemy jako szkodniki i tępimy, ta domowa jest "lepsza"...
Zdecydowanie, najlepiej siedzieć jak mysz pod miotłą. Nie wyrażać siebie, nie mieć swego zdania, a jak się wypowiadasz to na pewno wszystkim na przekór. Dlatego tak trudno znaleźć ludzi do twórczej konwersacji. Pozdrawiam Mr. B.
Ech, Bahusie, pewne nicki sa drzazga w oku, obojetnie co by sie nie powiedzialo:)))
Droga Agik, rzadko się wypowiadam na forum. Nie dlatego, że unikam trudnych tematów, nie dlatego, że się "boję".
Ogólnie jestem bardzo mało strachliwa:)
Ale gdy przeczytam taki, nazwijmy to, "trudny" wątek to z dużym prawdopodobieństwem, nie znając (niestety) ludzi, a tylko wirtualne byty, już tylko po nicku wiem, jakiego typu wpis na forum znajdę. Pewnie nie ja jedna rozpoznaję głosy w dyskusji, czasem są to argumenty-tu kłaniam sie wszystkim, którzy potrafią rzeczowo i bez wyższości przedstawic własne sądy. Czasem, niestety, wywody zmierzają w kierunku, nazwijmy to kulinarnie:) dosolenia nielubianym.
Poza tym, może to głupie bo lubię tu wiele osób, mam wrażenie, że tak naprawdę mało kogo obchodzi moje zdanie.
A nie lubię buzi otwierać po to tylko, żeby wiatr zrobic:)
Podsumowując wywód:)przydługi jak na debiut forumowy-nie boję się żadnego tematu, lubię ludzi i świat.Dlatego wolę przesyłac fluidy, trzymac kciuki, składac życzenia niż wypowiadać się w wątkach, w których życzliwi powiedzieli to, o czym często sama myślę, a mniej życzliwi pokazali mi, kogo nie lubią.
Pozdrawiam życzliwie bez wyjątku wszystkich, i proszę nie traktować tego jak lizusostwa:)za stara jestem, żeby sie w to bawić.
No, rzeczywiście tak jest- temat czasem jest tylko przykrywką dla dokuczenia komuś...
Jestem temu bardzo przeciwna.
Ja nie otwieram buzi tylko po to, żeby wiatr zrobić ( przynajmniej mam taką nadzieję), tylko przeważnie dlatego, zeby wyrazić swoje zdanie. To dla mnie samej wydaje się ważne :)
Bajubajko- szkoda, że nie chcesz się częściej wypowiadać :)
Miła Agik,
pisząc o używaniu buzi do mieszania powietrza miałam na myśli wyłacznie siebie:), absolutnie nie chciałabym kogokolwiek urazić.
Nie wiem dlaczego, ale jestem jakoś dziwnie pewna, że Ciebie ta moja wypowiedż, nie dotknęła, chętnie wyłapuję wątki z Twoim udziałem (są tu jeszcze inne osoby, których lubię "słuchać"), bo Ciebie autentycznie interesuje drugi człowiek, co myśli, jak czuje...
I nie chcesz go przeciagać na swoja stronę:)
To nieczęste; jakoś niechetnie zdajemy sobie sprawę z tego, że z opinią, jak z d..ą -
każdy ma własną:) I bardzo dobrze:)
Masz absolutną rację, pisząc, że mnie Twoja wypowiedź nie uraziła :P
... tyle ciepłych słów pod moim adresem ... Posiedze sobie jeszcze i poczytam jeszcze raz ;))
Uzyłam Twojego zwrotu, bo mi się bardzo spodobał :)
Z opinia jest jak z dupą- tak :)
Ale czyż to nie przyjemne tyle dup poogladać, hi ?
Właśnie sobie wyobraziłam, sytuację, której zamiast pytac "jaka jest Twoja opinia?" mówimy : "pokaż mi swoją dupę" :D
Łoj, ale mi miło
Oj, nie kuś Agik:) Napisałaś o ogladaniu opinii; a ja już miałam ten obraz przed oczami:)
Wiesz, pokaż mi swoją, a powiem Ci kim jesteś:) Ojej, jaka różnorodność...
Obśmiałam się jak norka;)
Słów specjalnie nie grzałam:) takie uczucia wzbudzasz - ciepło i życzliwość.
Na szczęscie dla tego specjalnego miejsca jest tu wiele osób uśmiechnietych, życzliwych i słuchajacych:)
Bajubajko, wiedziałam, że z Ciebie fajna kobitka! Pozdrowienia ciepłe!
Przemiła Żono Marka P.:) pozdrawiam równie serdecznie ze słonecznej Gdyni:)
I dziękuję za miłe słowa.
Agik, ja sie nie boje zadnych tematow:))))
Wiem, Kochana- dlatego Cię tak lubię :)
I vice versa Kochana :)
Użytkownik tineczka napisał w wiadomości:
> I vice versa Kochana :)
A ja?
Ty jesteś versa
Ciebie tez kocham, jak nie jestes ropucha, hihi, a to dopiero sie okaze, po pierwszym calusie
Użytkownik tineczka napisał w wiadomości:
> Ciebie tez kocham, jak nie jestes ropucha, hihi, a to dopiero sie okaze, po
> pierwszym calusie
J A D Ę !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! zabukowałem prom...
Bahusie, odwolaj zabukowany prom, do mnie dolecisz samolotem z Poznania w 1 godzine i 40 minut za psie pieniadze:))))
Ale w dalszym ciagu nie wiem , co z ta ropucha???
Kogo bede calowala, ksiecia na bialym koniu czy zabe
Użytkownik tineczka napisał w wiadomości:

> Bahusie, odwolaj zabukowany prom, do mnie dolecisz samolotem z Poznania w 1
> godzine i 40 minut za psie pieniadze:))))Ale w dalszym ciagu nie wiem , co z
> ta ropucha??? Kogo bede calowala, ksiecia na bialym koniu czy zabe
Księciem byłem (być może) 25 lat temu teraz co najwyżej "królem" Konia można zawsze przemalować, a z ropuchą to się raczej nie utożsamiam
Bahus
O, kurcze , to jak to bedzie z tym krolowaniem, Ty krol, to ja krolowa automatycznie, no nie wiem co na to powiedza Ci na szwedzkim tronie:))))
Użytkownik tineczka napisał w wiadomości:

> O, kurcze , to jak to bedzie z tym krolowaniem, Ty krol, to ja krolowa
> automatycznie, no nie wiem co na to powiedza Ci na szwedzkim tronie:))))
No cóż będą musieli abdykować....
Bahus
OOO, o tym nie ma mowy w najblizszym roku:) Victoria , przyszla krolowa wychodzi za maz, a jej siostra wlasnie sie oficjalnie zareczyla i slub bedzie zaraz potem.
Bahusie, narazie cicho siedzimy, czekamy i krolojemy na wsi incognito:))))
Agik boi sie wielu...bo wielu z nas boi sie stanac nie w szeregu lecz za nawiasem. No jestesmy stwory grupowe i juz. Czesc sie boi bo...ma jakies regoly, prawdy i "swoich" 10 przykazan ale nie interesuje ich DLACZEGO. Ot ma je i juz. Przewaznie jednak nie wiedzac dlaczego sie je ma nie jest sie w stanie argumentowac bo i jak? Jest sie za to w stanie powiedziec"Jest tak bo tak jest i juz" nie ma innej opcji. Czesc ludzi boi sie ze moze nie miec racji i "wyjsc na durnia" inni przeciwnie uwazaja ze tylko zawsze i wszedzie oni racje maja" bezapelacyjnie. Nwet nie dopuszczaja do siebie mozliwosci ze ich racja nie musi byc racja innych...
Przede wszystkim jednak wielu z nas pojmuje dyskusje jako przeciaganie liny. Czyli musze innych przekonac do mojej racji i swiatopogladu. Moim zdaniem to bzdura. Dyskusja nie zmusza do zmiany pogladu jedynie dsje MOZLIWOSC spojrzenia z innej strony. Jesli przekonani zmienimy poglad jest ok, jesli argument nas nie przekonaly i wolimy pozostac przy naszym pogladzie to tez super...Ale do tego potrzeba tez troche luzu i dystansu do wlasnej osoby i do tematu....
No i wielka szkoda, że są ludzie, którzy wychodzą z takiego założenia.
Moze jakies szkolenia, warsztaty sobie zorganizujemy? ;)
" Jak to jest nie mieć racji i przeżyć? " ;)
" Nauka uzywania argumentów a nie pięści... "
Żartuję sobie, ale tak naprawdę to mi smutno. Trochę...
Zakładając temat myślałam, ze może padą głosy, ze to wcale tak nie jest, ze się boimy, ze może zdaje Ci się Agik, a tu klops- z większości wypowiedzi wynika, ze jednak tematy kontrowersyjne są unikane
Szkoda
oraz
Jak przyjac inny poglad do wiadomosci nie tracac twarzy?
Jak argumentowac nie kopiac?
A przede wszystkim
Jak powstrzymac sie od od ikonki "wyslij" by obetrzec krew zalewajaca nam oczy?
Nie smuc sie Agik. To wszystko jest tylko ludzkie a strach jest jednym z URinstynktow. Niestety choc sama staram sie (raz lepiej raz gorzej) nie ranic i kopac dyskutujac slyszalam juz , ze ktos "boi sie" dyskusji ze mna. No coz na to nic nie poradze. Przyjmuje jedynie do wiadomosci i staram sie czasem delikatnie podchodzic. Bo wiem ze nieumyslnie moge urazic.
Nie mozesz zmienic innych ludzi mzesz jednak zawsze zmienic siebie jesli chcesz.
A może by tak stworzyć "... ( tu liczba) przykazań dobrego dyskutowania" ?
1. Czytaj uważnie! I odpowiadaj na temat
2. Wyzbądź się postawy wyższości wobec adwersarza
3. Szanuj swego rozmówcę- za nim równiez przemawiają racje
4. Nie musisz miec zawsze racji- i tak zasługujesz na szacunek. Ja - kiedy nie mam racji- równiez zasługuję na twój
5. Kiedy emocje wezmą górę- wyłacz komputer i wypij szklankę wody
Dorzuci ktoś cos jeszcze?
Może dorzuciłabym tylko jedno
...) zanim wciśniesz "wyślij" przeczytaj, co napisałaś/eś przynajmniej 2 razy.
Wszystkie przykazania postaram się wcielić w życie-hough:)
Pamietaj ze dyskutujesz na temat ale NIe na temat osoby i jego inteligencji tudziez wyksztalcenia czy innych oceniajacych jednostke sprawach
A ja właśnie nie mogę rozpracować tego " nie osądzaj " i " nie oceniaj ":(
Przecież konsekwencją każdej wypowiedzi jest ocena . Oceniając wypowiedź , oceniamy też wypowiadającego się ...
Czy pisząc : " uważam Twoją wypowiedź za pozbawioną sensu/ durną / nielogiczną / itp... , bo ( i tu konkretne argumenty ) oceniam osobę czy jej wypowiedź ?
No , mam z tym problem ... I piszę to bez cienia ironii ...
Oceniamy wypowiedź nie osobę. Wyobraź sobie dyskusję w gronie znajomych.Czasem ktoś palnie coś niestosownego czy wręcz głupiego. Czy od razu zmienisz zdanie o tej osobie i ocenisz ją jako głupią bo głupotę palnęła? Chyba nie.
Jasne , że nie :)
Ale jak ktoś z moich znajomych , albo ja , palniemy głupotę , natychmiast zostajemy o tym poinformowani ;)))
To źle ?
Oczywiście,że nie. Ale wciąż oceniasz wypowiedź. Tu częstokroć oceniane są osoby a nie wypowiedzi. Powiedziałeś coś niepoważnego, jestes zatem głupi.Ktoś komu kiedyś zdażyło się być nieco "agresywniejszym" ma juz przypiętą łatke awanturnika i zawsze znajdzie sie osoba która będzie starała się to udowodnić. I awantura gotowa.
A mi łatka nie przeszkadza :)
Wierzę w siłę argumentów ...
Tylko nadal nie wiem , czy " uważam Twoją wypowiedź za głupią , bo ... " to jest ocena samej wypowiedzi , czy autora ...
Ocena wypowiedzi :)
Pożądana :)
wypowiedzi :) I tak powinna byc odbierana.
Moim zdaniem - to dobrze :)
A co do oceny wypowiedzi- myślę identycznie jak Bea.
Wyzbyć się oceniania jest rzeczywiście trudno, bo wtedy faktycznie zostałoby nam wysyłanie serduszek, słoneczek, przytulek i innych tego rodzaju zabaweczek.
I jest tez jeszcze często tak, ze nawet ocena wypowiedzi budzi agresję. Ale ja uważam, ze to nie mój problem. Uważam, że mam prawo zinterpretować to co mi się wyświetla jako czarne literki na białym tle. Ocennie, wartościująco, po swojemu. Natomiast nie mam prawa snuć dywagacji- dlaczego ktoś tak napisał, jakie wartości za tym stoją, co osoba, która to napisała sobą reprezentuje- bo zwyczajnie nie mam o tym pojęcia, nie mam i nie moge miec, no bo skąd żadnej wiedzy na ten temat.
Tu jest ta różnica.
Ale jest różnica w stwierdzeniu: "głupio się zachowałeś" i " jesteś głupi, bo tak się zachowujesz". 1. Oceniamy zachowanie, 2. Oceniamy osobę.
Dla mnie jest roznica w powiedzemiu "jestes glupia" w porownaniu z powiedzeniem "dla mnie To co mowisz to bzdura bo....to czy tamto". Pierwsze odbieram jako ocene mojej inteligencju drugie jako ocene mojego argumentu jako takiego.
To tak jak z dziecmi Mozesz dziecku powiedziec gdy zrobi cos naprawde glupiego "jestes glupi, glupszy niz Stas Kowalski" mozesz tez powiedziec " Kocham cie ale to co zrobiles bylo bardzo glupie bo...".
Na moje ucho pierwszym zniszczysz dziecku dusze (jesli stale sie tego dowiaduje) drugim pokarzesz mu, ze je mimo to kochasz ale nie pochwalasz takiego zachowania .
Dodałabym jeszcze: nie bądź zbyt podejrzliwy/a w stosunku do drugiej osoby i jej intencji, nie oskarżaj o złe pobudki.
oo bardzo wazne! Czesciej jest tak, ze ktos wyrazil sie niejasno lub tez u mnie jego wypowiedz obudzila (na skutek moich doswiadczen) jakies zle skojarzenia.
Tak na marginesie: wkurzyłam się właśnie, bo coś mi net dzis szwankuje, napisałam przed chwilą tyle mądrych ;) rzeczy i wszystko szlag trafił! Ech... To piszę jeszcze raz...
No więc, Dorotko, właśnie o to mi chodziło. Taka nadmierna podejrzliwość utrudnia dyskusję nie tylko wirtualną, ale też w realu. choć wirtualną przede wszystkim. Tak jak już ktoś wspomniał w necie łatwiej o nieporozumienia, bo nie widzimy np. mimiki drugiej osoby.
Ale przecież jeśli czyjejś wypowiedzi nie zrozumiemy, to zamiast od razu atakować lub myśleć, że ktoś na pewno chciał zaatakować nas, to możemy zapytać, co autor miał na myśli albo poprosić, by ta osoba napisała, co ją skłoniło do takich wniosków, prawda?
Na szczęście są na tym forum osoby, które tak właśnie robią i takie dyskusje bardzo fajnie się czyta :)
Wydaje mi się, że wystarczy punkt pierwszy. W nim jest zawarta cała reszta.
Te kontrowersyjne najbardziej lubię ;)))
Lubię różnice zdań , lubię emocje , nawet jak oczy zarastają :) , lubię jak ktoś coś chlapnie , a inny odchlapnie ...
Lubię brak wyważenia , nawet kłótnie lubię ...
Wtedy jest prawdziwiej ...
A najbardziej lubię , jak chlapiący i odchlapujący przy okazji następnej dyskusji rozmawiają ze sobą jak gdyby nigdy nic ...
Bo przecież : " A nawet jak się pokłócimy - to co ? Pogodzimy się przecież :) " .
Ale po co się kłocić - nie o to chodzi. Nie chodzi, aby "chlapać" bez zastanowienia. chodzi o dyskusję - o szacunek dla siebie wzajemnie, o szanowanie przekonań i poglądów.
I o to, że zdanie - "nie rozumiem Twojego stanowiska, poglądów, postępowania" znaczy tylko i wyłącznie to - a nie, że mam coś prywatnie do Twojej osoby. Tak samo - "to co powiedziałaś jest głupie" - nie znaczy i nigdy nie bedzie znaczyło, że Ty jesteś głupia
Ale teraz to sie powtarzam za poprzednikami...
Nie pisałam o permanentnym dążeniu do kłótni czy bezmyślnym chlapaniu co nam ślina na palec przyniesie ...
Czasami temat jest na tyle gorący , na tyle nas obchodzi , że emocji nie da się ukryć . Ja myślę , że to dobrze ...
I czasami lepiej się pokłócić niż obrazić bez słowa i żyć z taką urazą do końca dni swoich ...
Tylko , że potem trzeba się pogodzić .
Albo przynajmniej zapomnieć o kłótni i na następny temat rozmawiać już bez uprzedzeń .
Tyle, że ja nie nazwałabym tego kłotnią - tylko dyskusją -zażartą, ale dyskusją...
Brawo, tak ma byc, miec odwage sie poklocic , ale nie dasac sie w nieskonczonosc! Jak w cos wierze, to nie poddam sie tlumowi, ani zadnemu klubowi obopulnej adoracji,,,,, no i zawsze mam racje:)))))))
Kocham kontrowensje i emocje, toz to samo zycie, przynajmniej wiem ze serce jeszcze bije!!! A jak milo potem powiedzec o`key nie mialam racji:)
Do tego potrzebny jest duzy namiar chumoru i humoru:)))
Chumoru , humoru i muchomoru nawet ;)))
Chciałam jeszcze dodać , że podczas sporu , dyskusji zażartej , lub jak kto woli kłótni , nie lubię przesadnej grzeczności , tych zgrabnych słówek podszytych mega jadem i mega złośliwością , tych cieniutkich , prawie niewidocznych ostrych szpileczek ...
Wydaje mi się to bardzo sztuczne i fałszywe .
No widzisz ;)
Jak dla mnie to jest jedyna dozwolona forma- grzeczniutkie faszerowanie jadem ... Reaguję natychmiastową paniką i ( oczywiście)wyciągnięciem ognistego miecza i zalęgnieciem się stada wijacych węży zamiast włosów- na wyzwiska, na zmuszanie do zaglądania do rowu ze ściekami, wprost wyrażaną agresję...Aż mi teraz głupio, zę takie przewidywalne są moje reakcje :(
Jak dla mnie- albo grzeczniutki jad, albo szklanka wody.
Mimo, ze klasyk mówi: "używaj dowcipu, by bawić- nie ranić" ( klasyk Krasicki, chyba), to jednak szydera jest taka relaksująca...
Mnie bawi dyskusja- wymiana argumentów; przy pięściach i lejącej się zewsząd krwi, moja inteligencja niewątpliwa jakoś słabo wypada.
Strugi krwi spływającej z ofiar wzejemnego pokąsania jakoś mnie nie bawią...
A w ogóle to mi wena sklęsła :(
To może się jednak pokłócimy ;)))
Ja nie piszę o kłótni , gdzie lecą obelgi , wyzwiska i ścieki .
Może rzeczywiście o gorącej dyskusji ja piszę :)))
Na te powyżej to tylko obojętność i zimny jad działa , masz rację .
Piszę o tym , że jak Ci jakiś temat leży , masz dużo do powiedzenia , i jak ktoś wciska głodne kawałki , to używasz ostrych ,dosadnych ( ale nie obraźliwych ) słów , a nie gruchania typu : być może się mylę , może nie mam racji , nie obraź się , czy bez urazy ...
Bo wiesz , że to Ty masz rację :) , chociaż obiektywnie wcale tak nie musi być ...;))
I właśnie to lubię ...
Szydera owszem , jak jest relaks i wszyscy w podobnych nastrojach .
A walka wtedy jak jest bitwa ... Nawet o pietruszkę ;))))
Hmm rozumiem Cie tylko czesciowo... To znaczy: podlug mojego i tylko mojego osobistego kodeksu NE MAM prawa nikomu narzucac mego zdania. Chocbym byla na 10000% przekonana, ze mam racje. Bo to ze jestem o mojej racji przekonana nie oznacza AUTOMATYCZNIE, ze zawsze ja mam badz miec musze. Stad tez czesto uzywam "moim zdaniem" i "wedlug mnie" "i "moze sie myle" gdy nie jestem pewna czy dobrze zrozumialam adwersarza badz tez dopuszczam wlasny brak wiedzy. pomylke w jakims temacie. W moim przypadku te okreslenia obrazuja moj szacunek do adwerarza i jego (nawet skrajnie innych) pogladow. Ja nie musze przyjac wartosci innych osob one nie musza przyjac moich, kropka. To tak ze strony emocjonalnej. Jesli chodzo o czyste obiektywne fakty szukam ich poparcia w zrodlach bedac zawsze otwara na nowe argumenty, jesli jednak nie przekonuja mnie one badz ich nie ma , pozostaje przy swoim i daje innym do tego prawo.Nie musze nikogo przekonywac na sile i nikt mnie na sile nie przekona .
Nie wiem czy to jest "zle" czy "dobrze" dla mnie osobiscie jest to mnajlepsza metoda by dyskutowac nie kopiac. Ale co jest norma dla mnie nie musi byc nia dla nikogo innego.
To chyba raczej dobrze jest :)
I na pewno bardziej komfortowo ...
Tylko , że ja tak nie potrafię :(
Jak myślę , że mam rację , a ktoś ma skrajnie odmienne zdanie , to dla mnie ten ktoś nie ma racji . I walczę ... To chyba nie jest dobrze , ale tak mam .
I nie oznacza to , że nie przyjmuję innych argumentów ... Po prostu staram się je przebić ...
A w ogniu walki wolę dostać łopatą po głowie ( przynajmniej wiem gdzie boli ;) , niż czuć dyskomfort na całym ciele , spowodowany szpileczkami wbijanymi w bliżej nieokreślone miejsce ...
Z tym szacunkiem , to bardzo ważne jest .
Dla mnie sam fakt , że z kimś rozmawiam , oznacza szacunek dla tej osoby ( bo przecież nie muszę ) , wypowiedzi , która ( wg mnie )zasługuje na odpowiedź .
Agik, nie wierze, ze Ci wena sklesla:)) Za chwile sie otrzasniesz i bedziesz pisac dalej, bo to Twoj watek:)
Jak zaczelas , to "musisz" doprowadzic nas do jakiegos wniosku, w prawo albo w lewo, nie ma innej opcji:))))
...zawiłe inklinacje na niwie merytorycznej...
...i bez sensu i do dupy...Będzie z tego jakaś puenta?!..
Ciężki temat jak na tak piękną pogodę...
JUż jest puenta :)
Odpowiedź 105 i 107 ( i dalsze), jak mniemam Ci umknęła?
No, na taką pogodę siedzenie w necie ogólnie nie jest najlepsze :)
Co ma do tego temat- niestety, nie zrozumiałam :)
Przypominam o niezbywalnym prawie do nieczytania! :P
Haha, juz nie muchomor, ale prawdziwek szlachetny:)))
OOOO, ja nie nawidze tych szlachetnych "szpilek", jak mam cos na jezyku, to mowie wprost i konsekwentnie. Juz pisalam o ambiwalencji: milo ochrzanic i zaraz sie wycofac, bo nie ma sie odwagi ewentualnie obrazic, to jest sztuczne i falszywe, masz racje.
Podpisuje sie obyma recami ;)
to mi sie podoba...ale do niektorych osob jednak pozostal mi uraz, i wiesz....nie wdaje sie z nimi w zadna dyskusje...
Też tak mam :)
Ale dotyczy to nielicznych wybrańców ;))))
Na drugim biegunie są osoby , z którymi kiedyś na noże prawie poszło , a mimo tego ( a może właśnie dlatego :) , bardzo je lubię i szanuję ...
tak jest gdy biora udzial osoby inteligentne z otwartym umyslem...
hi
O mnie mówicie? :P :D ;)))))))))))))
...bo mi to tak wyglada, jakby o mnie...
...inteligentna...
...otwarty umysł...
To ja :P
samochwala w kacie stala.....
ja najbardziej podziwiam Twoja wytrwalosc....i chec tlumaczeniai tego dlugienia opisywania...jak to sie mowi "jak krowie na granicy"
we mnie siedzi prawdziwy analityk, w szkole zaszczepiono mi mnostwo syntezy...i jak za dlugo o czyms pisze to wydaje mi sie to patetyczne i takie banalne, tak jakbym mowila, ze woda jest mokra....ale kiedy czytam moje wypowiedzi, nie oddaja one do konca mojej mysli, czegos tak zawsze brakuje, zeby oddac to co we mnie siedzi, i chyba w tym tkwi problem...bo przeciez woda moze byc jeszcze zimna, ciepla dla drugiego, dla innego jeszcze mineralna, a jeszcze ktos immy moze nigdy wody nie widzial...
to moze zdradz to cudowne slowo...
Kontrowersyjne tematy są o niebo ciekawsze od tych bezpłciowych, ale ostatnio tych pierwszych jakoś nie zauwazyłam na WŻ.
Haha, no to musze sie wziasc za nastepna kontrowersje:)))
Masz racje, ostatnio tutaj to: flaki na oleju i olej z flakami na przemian....hihi
Tineczko liczę na Ciebie i Twój cięty języczek.
Onlyred, najgorsze jest to, ze muza zniknela, jak zostalam babcia:))))
Maleństwa gratuluję, a zniknięcia muzy współczuję.
Dziekuje:)
Troche muzy wrocilo w innym watku...hihihi
Szukam tej Twojej muzy po wątkach, ale znaleźć jej nie mogę
Ja tez, nie moge znalezc:))) Cos mi sie popieprzylo,albo boje sie banowania??? ....hihihi
Poczekaj na zimne, ciemne´, jesienne wieczory, jak juz w ogrodzie wszystko bedzie zrobione i nowe sily przyjda , to sie bedzie dzialo!!!:)))
Mam nadzieję że będzie można tu pogadać o wszystkim ze wszystkimi. Bo po co jedno pisać czy mówić a coś innego myśleć? To strata czasu. Jeśli ma się coś do powiedzenia to mówić i już
Nie boje sie kontrowersyjnych tematow....ale boje sie byc zle zrozumiana, o co jest tutaj bardzo latwo, wystarczy cos uproscic, mniej rozwinac, i juz jest gotowy kontratak! ale nie na dany temat, ale na wlasna osobe, i wtedy rece opadaja i brak do dalszego pisania i tlumaczenia, tlumaczenia, tlumaczenia...bo 2 osoby zrozumialy a 10 nie. Jak w "majonezie" czy "drodze krzyzowej" zle sie wtedy poczulam, i stwierdzilam "po co mi to?" dlaczego mam pozwalac sie obrazac gratis...chociaz lubie tak jak Agik, zeby sprawe wyjasnic do konca...i latwo sie nie poddaje...ale....nie za wszelka cene...
Anka
... przez całe swoje życie byłam utrzymywana w przekonaniu, że mam dar słowa... Mnie się wydaje, ze umiem rozgraniczyć, co jest niezrozumieniem, co jest polemiką, a co jest atakiem... Nieporozumienie naprawdę łatwo wyjasnić, na polemikę- łatwo odpowiedzieć ( tnz - łatwo o ile ma się cos do powiedzenia),na atak- to już zależy...
Piszesz o niezrozumieniu. Widzisz- ja uważam, ze niezrozumienie zawsze jest sprawą dwóch stron- jeden coś niejasno napisał, drugi niespecjalnie przyłozył się do czytania.
Ja uważam, ze odpowiadam tylko za jedną stronę- za swoją. Odpowiadam za to, zeby wystarczająco jasno wyłożyć swoje myśli... Jak równiez poczuwam się do odpwoiedzialności, zeby ewentualnie wszelkie wątpliwości wyjaśnić- bez wyciągania miecza.
Mnie się wydaje, zę to dobywanie miecza na wyrost- wyjasnia wiele spraw. Zamaist zastanowić się- co napisałam? jak jasno? jak to może być zrozumiane?-obraza ( bo nie umiecie czytać), uraza ( bo mnie atakujecie), żal( po co mi to było), zniechęcenie ( bo mnie nikt nie rozumie) itd.
Wystarczy trochę dobrej woli- z obu stron...
Mnie się zdaje, że mnie jest łatwiej
Zdaje mi się, że rozumiem o co Ci chodzi... Tylko te emocje zdają mi sie obce :)
Pozdrawiam :)
Sek tylko w tym, ze nie kazdy dorosl do rozmowy, do argumentacji i w momencie kiedy jego zdanie zostalo podwazone, szuka sposobu na to zeby skredytowac swojego rozmowce roznymi epitetami, wywodami nie na temat, zagladaniem w prywatne zycie, w przepisy, profile itd.
poza tym...wiesz dlaczego lubie takie rozne zazarte dyskusje? jak naprzyklad "chomikowa"...bo nadal ludzie sa w stanie mnie zadziwiac, zastanawiac, zaciekawiac....jak mozna z "niczego" zrobic "cos"
jak smierc gryzonia moze uratowac dzieci glodujace w Afryce!? i to jest piekne! to ze jestesmy inni!
ale w tym jest tez duzo brzydoty, ze jesli jestesmy inni, to musimy byc gorsi/lepsi i nie potrafimy uszanowac "innosci"
i nie potrafimy o tym rozmawiac...
To chyba nie o to chodzi. Piękne jest to,że każdy z nas ma swoje zdanie.Tylko nie każdy uzna to zdanie i szykuje się do ataku na osobę. Ale generalnie ujełaś sedno sprawy. Masz inne zdanie jesteś wrogiem i ja Ci to udowodnię. Bez dociekania co tak naprawde adwersarz chciał powiedzieć.
Tak , z jednej strony osobiste wycieczki i śledztwa są nieprzyjemne ...
Ale z drugiej strony ... to jest przyznanie się przeciwnika do całkowitej porażki i braku argumentów , bezsilności i niemal agonii ... , w efekcie - zupełne ośmieszenie się osoby chcącej kogoś ośmieszyć ...
A o majonez trzeba ciągle walczyć ...;)))))
ha ha ha to tak jak ktos wywlokl moja zupe grochowa na plac i kazal mi brac espumisan...a watek byl o majonezie :)