Jaka, moja babcia jest zapewne niektórzy z Was pamiętają, bo miałam okazję o niej napisac co nieco jakiś czas temu... Faktem pozostaje, że jest daleka wyobrażeniom o naszych dobrych dobrych babuleńkach, które przystulały, a bukiet mleczy od wnuka stawiają w wazonie na stole... Zbyt wiele złych słów od niej usłyszałam, by darzyc ją teraz szacunkiem. Niemniej jednak żyjemy teraz w względnej zgodzie...
I tak przypomnę sytuację "kredytową" jaka miała miejsce ponad rok temu.. Brałam ślub i z tej okazji babcia postanowiła wziąc 1500 zł kredytu, żeby mnie i mego lubego obdarowac, a przy tym odpowiednio się naszykowac. Parę dni po śłubie przyszła i popłakała się mojej siostrze, że: "Tyle mam tego kredytu, nic tylko raty i raty... Żedy ta Diana taka głupia nie była i śłubu nie brała to i pomnik bym dziadkowi postawiła i na nic by mi nie brakło..." itd. w podobnym guście i... hm, dziadek nie żyje od 15 lat, a że na pomnik by jej tych pieniędzy nie starczyło to przecież wiadomo...
Wzięłam pieniądze i jej zaniosłam co oczywiście wywołało wielką burzę, bo przecież jej nie o to chodziło itd. itp.
Od tamtego czasu obeszło się bez większych kłótni, a moi rodzice postawili pomnik dla dziadka...
Babcia szczęśliwa, w końcu nie ma żadnego kredytu i teraz będzie sobie dobrze żyła...
Aż zadzwoniła wczoraj, że była z sąsiadką na pozkazie wyrobów typu kołdry, poduszki. Oczywiście na pokazie był "lekarz", który opowiadał, jakie te wyroby są zdrowe itd. Chyba znacie te bajki z tv marketu itp? A my z mamą jesteśmy głupie, bo dla uczestników pokazu był szampan (po lampce) i bawełniane koszulki ze zwierzątkami... Ach, no tak... no i kupiła tą super zdrowotną kołdrę za 1500 zł... oczywiście na raty... A bo może Paulinka (moja siostra) będzie wychodzic za mąż (planów matrymonialnych brak) to jej da w prezencie...
To się wydaje takie proste... tylko, że ja będę dwa razy dziennie słuchac, jaka ona biedna, a jeszcze musi na raty odłożyc...
I niby odpowiedź prosta -przecież nikt Ci babciu nie kazał tej kołdry kupowac...
Na to płacz... teraz to już się nikt człowiekem na starośc nie przejmie, za nic mają, a żeby wysłuchac, to nikt nie posłucha... Bo na starośc to już nikomu człowiek niepotrzebny... a płot by trzeba naprawic... itd itp
No to musisz sobie wyliczyć swoje koszty- albo "taniej" Ci wychodzi płacić raty, albo "taniej" słuchać... Jak płacisz babcine raty i narzekasz, że babcia taka, albo inna- to postępujesz identycznie jak babcia. Jak Ci za "drogo" płacić, a "taniej" wychodzi wysłuchiwanie ględzenia- to zapłać babcine raty. I już.
Doskonale Cię rozumiem. Moja Babcia mimo 4 córek jest samiutka jak palec. Wytrzymaliśmy tylko ja (wnuczka) i mój brat. Ale uodporniliśmy się na jej gadanie. Nie masz innego wyjścia, albo obracać w żart, albo milczeć. Moja Babcia umiera z grubsza od 60 lat. Na każde "nie" ze strony dzieci wpada w histerię przedśmiertną. Mówiłam jej, że kiedyś jak z nią naprawdę będzie niedobrze to nikt jej nie uwierzy. Ale ona i tak swoje. No i jest mądrzejsza i bardziej święta od papieża (JPII). :) Ale chrześciajańskiego przebaczenia w niej nie ma. I co nam zostaje?
Ale przecież to babcia. Innej nie będziesz miała. Znajdź w niej to co dobre i skup się na tym. Ja prowokuję babcię do opowiadania o starych czasach i jej zrzędzenie mam na jakiś czas z głowy.
To tylko gadanie starego człowieka, który chce zwrócić na siebie uwagę i wykorzytuje jedyny znany mu sposób.
Dajanko, Twoja babcia, jak wiele innych, czuje się niedowartościowana. Chwyta się różnych sposobów, np. prezenty, płacz, choroba, by tylko zwrócić na siebie uwagę. Jeśli ta uwaga (po prezencie) w jej mniemaniu jest niewystarczająca, ucieka się do sposóbów na "litość". I jeśli nie będzie zaspokojona, będzie się uciekać do przeróżnych chwytów podpowiadanych przez emocje. Starych ludzi trudno zrozumieć, ale nie jest to niemożliwe. Warto czasem zapomnieć o krzywdach jakich się doznało i porozmawiać, czasem powiedzieć cieplejsze słowo, czy zapytać co potrzeba zrobić... Czase trzeba nawet zacisnąć zęby w imię spokoju. Pozdrawiam.
Dokładnie tak. Co to za babcia, która gra najbliższym na uczuciach?? Ja się od takich ludzi trzymam z daleka. Bez względu na to czy to tylko znajomi czy aż rodzina.
Nawet już nie o to chodzi... Ja tez miałam taką babcię... " kochanie takie ładne masz kolczyki, a mi taka bardzo biedna dziewczynka nosi obiady, jakbyś ty mi je dała, to ja bym dała jej... wiesz, jak ona by się ucieszyła!" " ja bardzo biednie żyję [ pal lich, ze emerytura- to prawie tyle co moi rodzice zarabiali oboje- na 4 osoby, bo babcia sobie zasłużyła na swoją emeryturę swoją własną cięzką wieloletnią pracą], stara jestem i chora i nigdzie nie wychodze, ale masz traką ładną bluzeczkę- jakbys mi ją dała, to ja bym ja dała takiej bardzo biednej dziewczynce, wiesz, jak ona by się ucieszyła"...
Dajanko- uwierz mi, ze wiele bym dała, zeby babcia żyła i ględziła...I wychciewała ode mnie kolczyki, bluzeczki, kwiatki które miałąbym natychmiast zanim zwiędną zanieśc do kościoła...
Ale dokladnie z czym się nie zgadzasz? Ze załuje że moja "wychciewajaca" babcia już nie zyje? czy z tym, ze Dajanka sama powinna okreslić, co woli- wysłuchiwac ( za darmo) czy płacić ( w pieniądzach)?
Użytkownik Regina Florczak napisał w wiadomości: > Wybacz słoneczko, jestem babcia, ale dla mnie twoja babcia to cwana > naciągara!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
dokładnie tak!! jeden sposób "wpusć jednym uchem , wypuść drugim"
Dajanko nikt nie wie jaki będzie jako starszy człowiek, ani Ty , ani ja... Każdy z nas może być podobny do twojej babci a moze nie? Niewiadomo jaki będzie. Twoja babcia chce zwrócić na siebie uwagę, domyślam sie , ze mieszka sama więc szuka towarzystwa rodziny, znajomych - powiem ci co ja bym zrobiła: wysłuchałabym spokojnie, niech sobie mówi, jej prawo, po jej wyjściu starłabym się zapomnieć o wszystkim, bo im bardziej będziesz o tym myslała tym bardziej będzie boleć. W ten sposób nie okażesz jej braku szacunku a i Ty będziesz spokojniejsza nie myśląc o tym.
Dajanko...babcie no cóż...to wiek i za wszelką cenę chcą być w kręgu zainteresowania, że są potrzebne. Ja ze swoją babcią odbyłabym szczerą rozmowę, tłumacząć, że nie potrzebnie ryzykuje płacąc wysoką stwkę ze swojej babcinej renty, być może zakup, który babcia planuje nie będzie potrzebny, a raty trzeba spłacić. Kochani wydaje mi się,że osoby starsze wymagają od nas zrozumienia... rozmowy, rozmowy i jeszcze raz romowy i akceptacji. Czują się samotne, opuszczone być może bezradne,że nie są już w kręgu zainteresowań. Musimy popatrzeć przez pryzmat ich samych, co bym zrobiła mając te kilkadziesiąt lat i wokół siebie pustkę. Pewno jak ta opisywana wyżej babcia zrobiłabym nieracjonalny jakiś chwyt, żeby zwrócić na siebie uwagę. Dlatego boję się starości, demencji starczej dlatego, rozmawiam z każdą napotkaną osobą czy to kobieta czy mężczyzna, często słucham ich opowieści, rad czy może niewiarogodnych wskazówek, po takiej rozmowie w której uważnie słucham co mi ma do powiedzenia/ niekoniecznie pózniej poddaję to co usłyszałam analizie/ widzę uśmiech na ich twarzach, czują się dowartościowani ważni,że ich rady ktoś słucha, tak więc babcie kochane babcie to są osoby żywe, choć nie powiem czasami potrafią zagrać na naszych uczuciach...to ich wiek takie ich prawo, musimy być bardziej wyrozumiali, przecież też kiedyś będziemy babciami, dziadkami - osobami niedołężnymi ot takimi co już jakby zawalidrogami. Dla mnie babcia, dziadek w ogóle osoba starsza jest jak pomnik żywej historii ,historii życia które przeżyli, przed nami to......ta wielka niewiadoma.... szanujmy bacie, dziadków ogólnie osoby starsze, jeżeli chcemy żeby nas w przyszłosci szanowano gdy będziemy chylić się ku pogodnej czy mniej pogodnej satrości. Zyczę wytrwałości w stosunku do tych osób.
Basieńko nie zgodze się z tobą, kupiliśmy dom kolo starszej pani. Dla obcych udawała że nic nie rozumie, niby nic nie rozróżniała ale kilka razy usłyszałam, jak do córki mówiła ty mi nic nie przynoś bo jak poprosze to mi sąsiedzi dadzą (mówiła to z takim usmiechem ze zrobiło mi sie przykro-chciała nas wykorzystac córka zabierała całą rentę). ZaLatwiłam w szkole obok tej pani żeby przynosili obiady to bylo ok 150 zł na miesiąc (renta byla juz wtedy wusoka po wojskowym ok 2000 zl )Córka nie zapłacił i tłumaczyła ludziom że szkoła sie nie zgadza (byłam w komitecie szkolnym) Gdy to usłuszałam t powiedziałam tej pani ze kłami ale nawet nie zawstydziła sie.To nie był tylko jedna sytuacja ale jedna z wielu.
Dajanka agik ma racje. Starych ludzi nie zmienisz. Zreszta i zadnego innego czlowieka...mozesz tylko zmienic Twoj stosunek. Tu nie masz innego wyjscia jak: nauczyc sie sluchac jednym uchem albo spelniac zyczenia BABCI. i ew. dawac sie wykorzystac. Pomysl sama nadtym na czym Tobie zalezy.
Moje zdanie jest takie.Niech babcia raz poniesie sama kosekwencje swojego czynu.Powinna spłacić raty sama.Dlaczego?W przeciwnym wypadku będzie robić tak dalej.Znajdzie się ktoś,kto zaplaci za kołdrę,a babcia pójdzie na pokaz np.garnków i je kupi.I będzie nastepny kłopot.A tak,może się zastanowi zanim zdecyduje się na zakup.Mam ogromny szacunek dla ludzi starszych,ale w takiej sytuacji byłabym konsekwentna.Moja babcia umarla w wieku 94 lat,też miała swoje dziwactwa.
Ja może niewyraziłam się jasno:-) Moja babcia nie chce, i nie będzie chciała by płacic za nią raty... ona poprostu będzie się użalac... To nie jest tak Agiku, że zapłacę i będę miała z głowy, bo ona nigdy się na to nie zgodzi, bo straciłaby temat. Tak jak wiele lat był temat pomnika, tak teraz będzie przez jakiś czas kołdra już zakupiona, która będzie u niej leżec nieużywana, dopóki Paula nie wykaże matrymonialnych zapędów (kołdra jest jednoosobowa;-)
Co do samej babci... Ja wiem i rozumiem, że starsi ludzie mają swoje dziwactwa. Mam też drugą babcię, która powoli też zaczyna miec swoje dziwactwa... Na przykład jest teraz chorobliwie oszczędna.. Ale pamiętam też, że to ona opatrywała stłuczone kolana, wysmażała chrupiące skwareczki ze słoniny, bo tak je lubiliśmy, opowiadała o dawnych czasach, Jezusie i sabatach na Łysej Górze...
O tej babci pamiętam, że wiecznie była z nas niezadowolona, wiecznie byliśmy gorsi od wnucząt, których nawet w życiu na oczy nie widziała, a także od dzieci sąsiadów... Pamiętam jak miałam 7 lat i patrzyłam na chodzące po podłodze w sieni mrówki, a ona rykneła "Zejdź z drogi dziw.. pierdol..., nie widzisz, że mi drogę zastawiasz". Pamiętam jak trzy lata temu poszłam z bratem (wtedy 5 lat) do niej, ot tak na spacerek. Młody nazbierał po drodze kwiatków, a ona wrzuciła je do wiadra z tekstem "A na co mi takie chwasty?!" Pamiętam jak dziadek leżał już w domu umierający, bo w szpitalu stwierdzili, że nie ma sensu dalej go leczyc, a ona powiedziała "Wziąłby już zdechł i nie zawadzał dłużej.." Pamiętam, że swoją mamę, a moją prababcię, gdy tamta zachorowała wzięła do siebie, ale wiecznie na nią krzyczała, a nawet ją biła...
Nie potrafimy jej zostawic, bo pozostali synowie mają ją bardzo głęboko gdzieś i choc ciągle słychac jacy jesteśmy źli, jacy oni wszyscy, a szczególnie ich dzieci -mądrzy, sprytni, oszczędni...
No, ale jesteśmy... ostatnio nawet trochę się uspokoiła, po tym jak pozostali jej synkowie, stwierdzili, że oni są biedni i niebędą się dokładac do pomnika i że ona powinna była to zrobic z pogrzebowego itd itp.
Chodziło mi raczej w tym temacie jak zbyc te jej płacze i narzekania i jak wyperswadowac dalsze wypady na tego typu pokazy... Chyba nie pozostaje nic innego jak słuchac i milczec, tylko, że nie jestem święta, a moja cierpliwośc a swoje granice...
Aha, może ktoś powie, że jestem pamiętliwa. Może to fakt, ale są rzeczy i słowa, których zapomniec nie mogę:-(
Dajanko, uważam, że zrzędzisz i użalasz sią jak Twoja babcia. Dziewczyny ze skóry niemal wychodzą, żeby Ci delikatnie powiedzieć, że staruszka potrzebuje rozmowy, wysłuchania, uwagi docenienia dobrym słowem, a nade wszystko chce Ci pokazać, że Cię potrzebuje. Jest osobą dumną i tego Ci nie powie, dlatego mówi do Twojej inteligencji i serca. A Ty? Potrafisz zatrzymać się myślą tylko przy niej i jej problemach nie włączając w swe rozważania własnej osoby? Zadałaś sobie pytanie dlaczego tak się zachowuje? Nie każda babcia jest jak Regina, mają swoje odchylenia, króre są często wynikiem błędów i niedostatków całego życia. Myślę, że masz możliwość zastanowienia się nad starością, a dzięki Twojemu wątkowi i inni ja mają. Pozdrawiam Cię i wszystkich pochylających się nad tematem
Dajanko a ja Cię rozumiem. Słowa potrafią zranić o wiele mocniej niż cios zadany pięścią. Takie słowa zostawiają bliznę w sercu. Moja babcia (matka mego taty) oskarżyła moją mamę, że udusiła sznurkim bądź krawatem mojego tatę. Powiedziała to do niej z wyrzutem, zresztą nie tylko do niej ale i do wszystkich znajomych. Tak dla wytłumaczenia mój tata zmarł 19 lat temu na zawał. To był "kawał chłopa", moja mama przy nim była kruszynką. Takie słowa się pamięta... moja mama jednak nie wypomniała jej tego nigdy i zawsze służy pomocą.
Ciężko jest przełknąć takie ciosy... jednak zazwyczaj los tak działa, że właśnie Ci staruszkowie na stare lata przeprowadzają się do wnuków, których najbardziej poniewierali. Czasami jest to dla nich największa kara, być zdanym na łaskę innych.
Dajanko a moze to jest calkiem inaczej? Oczekujesz od Babci wreszcie dobrego slowa?... Tego nie bedzie niestety... Zaopewne Babcia ma sie zawsze i wszedzie za ofiare a jak traktoiowala innych ludzi sama wiesz... Nie zmienisz jej. Odpusc sobie i sprobuj niczego od niej nie oczekiwac. To chyba jedyne rozsadne wyjscie...
Moja Droga.. macie 10 dni na zwrot towaru. Moją mamę też całkiem niedawno omamili tymi kołdrami.. zakupiła cały komplet za 3.000....na raty jak się dowiedziałam to myslałam,że spadnę z krzesła.. nic tylko zapakowałam,wezwałam kuriera i posłałam tam skąd firma pochodzi..
Jaka, moja babcia jest zapewne niektórzy z Was pamiętają, bo miałam okazję o niej napisac co nieco jakiś czas temu...
Faktem pozostaje, że jest daleka wyobrażeniom o naszych dobrych dobrych babuleńkach, które przystulały, a bukiet mleczy od wnuka stawiają w wazonie na stole...
Zbyt wiele złych słów od niej usłyszałam, by darzyc ją teraz szacunkiem.
Niemniej jednak żyjemy teraz w względnej zgodzie...
I tak przypomnę sytuację "kredytową" jaka miała miejsce ponad rok temu..
Brałam ślub i z tej okazji babcia postanowiła wziąc 1500 zł kredytu, żeby mnie i mego lubego obdarowac, a przy tym odpowiednio się naszykowac.
Parę dni po śłubie przyszła i popłakała się mojej siostrze, że: "Tyle mam tego kredytu, nic tylko raty i raty... Żedy ta Diana taka głupia nie była i śłubu nie brała to i pomnik bym dziadkowi postawiła i na nic by mi nie brakło..." itd. w podobnym guście i... hm, dziadek nie żyje od 15 lat, a że na pomnik by jej tych pieniędzy nie starczyło to przecież wiadomo...
Wzięłam pieniądze i jej zaniosłam co oczywiście wywołało wielką burzę, bo przecież jej nie o to chodziło itd. itp.
Od tamtego czasu obeszło się bez większych kłótni, a moi rodzice postawili pomnik dla dziadka...
Babcia szczęśliwa, w końcu nie ma żadnego kredytu i teraz będzie sobie dobrze żyła...
Aż zadzwoniła wczoraj, że była z sąsiadką na pozkazie wyrobów typu kołdry, poduszki.
Oczywiście na pokazie był "lekarz", który opowiadał, jakie te wyroby są zdrowe itd. Chyba znacie te bajki z tv marketu itp?
A my z mamą jesteśmy głupie, bo dla uczestników pokazu był szampan (po lampce) i bawełniane koszulki ze zwierzątkami...
Ach, no tak... no i kupiła tą super zdrowotną kołdrę za 1500 zł... oczywiście na raty...
A bo może Paulinka (moja siostra) będzie wychodzic za mąż (planów matrymonialnych brak) to jej da w prezencie...
Ręce opadły mi do samych kostek...
A co Wy na to?
Ja nic.
Babci raty- babci sprawa.
To się wydaje takie proste... tylko, że ja będę dwa razy dziennie słuchac, jaka ona biedna, a jeszcze musi na raty odłożyc...
I niby odpowiedź prosta -przecież nikt Ci babciu nie kazał tej kołdry kupowac...
Na to płacz... teraz to już się nikt człowiekem na starośc nie przejmie, za nic mają, a żeby wysłuchac, to nikt nie posłucha...
Bo na starośc to już nikomu człowiek niepotrzebny... a płot by trzeba naprawic... itd itp
Przechodziłam przez to wiele, wiele razy...
No to musisz sobie wyliczyć swoje koszty- albo "taniej" Ci wychodzi płacić raty, albo "taniej" słuchać...
Jak płacisz babcine raty i narzekasz, że babcia taka, albo inna- to postępujesz identycznie jak babcia.
Jak Ci za "drogo" płacić, a "taniej" wychodzi wysłuchiwanie ględzenia- to zapłać babcine raty.
I już.
Za "darmo" nic nie ma.
Doskonale Cię rozumiem. Moja Babcia mimo 4 córek jest samiutka jak palec. Wytrzymaliśmy tylko ja (wnuczka) i mój brat. Ale uodporniliśmy się na jej gadanie. Nie masz innego wyjścia, albo obracać w żart, albo milczeć. Moja Babcia umiera z grubsza od 60 lat. Na każde "nie" ze strony dzieci wpada w histerię przedśmiertną. Mówiłam jej, że kiedyś jak z nią naprawdę będzie niedobrze to nikt jej nie uwierzy. Ale ona i tak swoje. No i jest mądrzejsza i bardziej święta od papieża (JPII). :) Ale chrześciajańskiego przebaczenia w niej nie ma. I co nam zostaje?
Ale przecież to babcia. Innej nie będziesz miała. Znajdź w niej to co dobre i skup się na tym. Ja prowokuję babcię do opowiadania o starych czasach i jej zrzędzenie mam na jakiś czas z głowy.
To tylko gadanie starego człowieka, który chce zwrócić na siebie uwagę i wykorzytuje jedyny znany mu sposób.
Ech, ja miałam taką "świętą" ciocię... każdego obgadała, każdego obsmarowała, ale sama czysta i nieskalana...
Przestałąm już szukac tego co dobre, jako dziecko szukałam zawzięcie i w przypadku niej jednej, bardzo się zawiodłam.
Dajanko, Twoja babcia, jak wiele innych, czuje się niedowartościowana. Chwyta się różnych sposobów, np. prezenty, płacz, choroba, by tylko zwrócić na siebie uwagę. Jeśli ta uwaga (po prezencie) w jej mniemaniu jest niewystarczająca, ucieka się do sposóbów na "litość". I jeśli nie będzie zaspokojona, będzie się uciekać do przeróżnych chwytów podpowiadanych przez emocje. Starych ludzi trudno zrozumieć, ale nie jest to niemożliwe. Warto czasem zapomnieć o krzywdach jakich się doznało i porozmawiać, czasem powiedzieć cieplejsze słowo, czy zapytać co potrzeba zrobić... Czase trzeba nawet zacisnąć zęby w imię spokoju. Pozdrawiam.
Wybacz słoneczko, jestem babcia, ale dla mnie twoja babcia to cwana naciągara!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Dokładnie tak. Co to za babcia, która gra najbliższym na uczuciach?? Ja się od takich ludzi trzymam z daleka. Bez względu na to czy to tylko znajomi czy aż rodzina.
Jak nie mam, to wnuczce mówię, ze dzis nie mam ale, może jurtro, ale nie drenuję im kieszeni.
Nawet już nie o to chodzi...
Ja tez miałam taką babcię... " kochanie takie ładne masz kolczyki, a mi taka bardzo biedna dziewczynka nosi obiady, jakbyś ty mi je dała, to ja bym dała jej... wiesz, jak ona by się ucieszyła!" " ja bardzo biednie żyję [ pal lich, ze emerytura- to prawie tyle co moi rodzice zarabiali oboje- na 4 osoby, bo babcia sobie zasłużyła na swoją emeryturę swoją własną cięzką wieloletnią pracą], stara jestem i chora i nigdzie nie wychodze, ale masz traką ładną bluzeczkę- jakbys mi ją dała, to ja bym ja dała takiej bardzo biednej dziewczynce, wiesz, jak ona by się ucieszyła"...
Dajanko- uwierz mi, ze wiele bym dała, zeby babcia żyła i ględziła...I wychciewała ode mnie kolczyki, bluzeczki, kwiatki które miałąbym natychmiast zanim zwiędną zanieśc do kościoła...
Nikt Ci nie karze- sama decydujesz.
Agika ale nie wolno dać sie naciągać ! Znam to bardzo dobrze i poznałam róewnież na własnej skórze!! nie zgadzam sie z Tobą
Ale dokladnie z czym się nie zgadzasz?
Ze załuje że moja "wychciewajaca" babcia już nie zyje?
czy z tym, ze Dajanka sama powinna okreslić, co woli- wysłuchiwac ( za darmo) czy płacić ( w pieniądzach)?
Użytkownik Regina Florczak napisał w wiadomości:
> Wybacz słoneczko, jestem babcia, ale dla mnie twoja babcia to cwana
> naciągara!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
dokładnie tak!!
jeden sposób "wpusć jednym uchem , wypuść drugim"
Dajanko nikt nie wie jaki będzie jako starszy człowiek, ani Ty , ani ja... Każdy z nas może być podobny do twojej babci a moze nie? Niewiadomo jaki będzie. Twoja babcia chce zwrócić na siebie uwagę, domyślam sie , ze mieszka sama więc szuka towarzystwa rodziny, znajomych - powiem ci co ja bym zrobiła: wysłuchałabym spokojnie, niech sobie mówi, jej prawo, po jej wyjściu starłabym się zapomnieć o wszystkim, bo im bardziej będziesz o tym myslała tym bardziej będzie boleć. W ten sposób nie okażesz jej braku szacunku a i Ty będziesz spokojniejsza nie myśląc o tym.
Dajanko...babcie no cóż...to wiek i za wszelką cenę chcą być w kręgu zainteresowania,
że są potrzebne.
Ja ze swoją babcią odbyłabym szczerą rozmowę, tłumacząć, że nie potrzebnie ryzykuje płacąc wysoką stwkę ze swojej babcinej renty, być może zakup, który babcia planuje nie będzie potrzebny, a raty trzeba spłacić.
Kochani wydaje mi się,że osoby starsze wymagają od nas zrozumienia... rozmowy, rozmowy i jeszcze raz romowy i akceptacji. Czują się samotne, opuszczone być może bezradne,że nie są już w kręgu zainteresowań.
Musimy popatrzeć przez pryzmat ich samych, co bym zrobiła mając te kilkadziesiąt lat i wokół siebie pustkę.
Pewno jak ta opisywana wyżej babcia zrobiłabym nieracjonalny jakiś chwyt, żeby zwrócić na siebie uwagę. Dlatego boję się starości, demencji starczej
dlatego, rozmawiam z każdą napotkaną osobą czy to kobieta czy mężczyzna, często słucham ich opowieści, rad czy może niewiarogodnych wskazówek, po takiej rozmowie w której uważnie słucham co mi ma do powiedzenia/ niekoniecznie pózniej poddaję to co usłyszałam analizie/ widzę uśmiech na ich twarzach, czują się dowartościowani ważni,że ich rady ktoś słucha,
tak więc babcie kochane babcie to są osoby żywe, choć nie powiem czasami potrafią zagrać na naszych uczuciach...to ich wiek takie ich prawo, musimy być bardziej wyrozumiali, przecież też kiedyś będziemy babciami, dziadkami - osobami niedołężnymi ot takimi co już jakby zawalidrogami.
Dla mnie babcia, dziadek w ogóle osoba starsza jest jak pomnik żywej historii ,historii życia które przeżyli, przed nami to......ta wielka niewiadoma....
szanujmy bacie, dziadków ogólnie osoby starsze, jeżeli chcemy żeby nas w przyszłosci szanowano gdy będziemy chylić się ku pogodnej czy mniej pogodnej satrości.
Zyczę wytrwałości w stosunku do tych osób.
Basieńko nie zgodze się z tobą, kupiliśmy dom kolo starszej pani. Dla obcych udawała że nic nie rozumie, niby nic nie rozróżniała ale kilka razy usłyszałam, jak do córki mówiła ty mi nic nie przynoś bo jak poprosze to mi sąsiedzi dadzą (mówiła to z takim usmiechem ze zrobiło mi sie przykro-chciała nas wykorzystac córka zabierała całą rentę). ZaLatwiłam w szkole obok tej pani żeby przynosili obiady to bylo ok 150 zł na miesiąc (renta byla juz wtedy wusoka po wojskowym ok 2000 zl )Córka nie zapłacił i tłumaczyła ludziom że szkoła sie nie zgadza (byłam w komitecie szkolnym) Gdy to usłuszałam t powiedziałam tej pani ze kłami ale nawet nie zawstydziła sie.To nie był tylko jedna sytuacja ale jedna z wielu.
masz Rację Reniu...nie wzięłam wszystkiego pod uwagę
chyba to jest najlepsze wyjście, ale czasami mam już nerwy w strzępach..
Dajanka agik ma racje. Starych ludzi nie zmienisz. Zreszta i zadnego innego czlowieka...mozesz tylko zmienic Twoj stosunek. Tu nie masz innego wyjscia jak: nauczyc sie sluchac jednym uchem albo spelniac zyczenia BABCI. i ew. dawac sie wykorzystac. Pomysl sama nadtym na czym Tobie zalezy.
Moje zdanie jest takie.Niech babcia raz poniesie sama kosekwencje swojego czynu.Powinna spłacić raty sama.Dlaczego?W przeciwnym wypadku będzie robić tak dalej.Znajdzie się ktoś,kto zaplaci za kołdrę,a babcia pójdzie na pokaz np.garnków i je kupi.I będzie nastepny kłopot.A tak,może się zastanowi zanim zdecyduje się na zakup.Mam ogromny szacunek dla ludzi starszych,ale w takiej sytuacji byłabym konsekwentna.Moja babcia umarla w wieku 94 lat,też miała swoje dziwactwa.
Ja może niewyraziłam się jasno:-)
Moja babcia nie chce, i nie będzie chciała by płacic za nią raty... ona poprostu będzie się użalac...
To nie jest tak Agiku, że zapłacę i będę miała z głowy, bo ona nigdy się na to nie zgodzi, bo straciłaby temat.
Tak jak wiele lat był temat pomnika, tak teraz będzie przez jakiś czas kołdra już zakupiona, która będzie u niej leżec nieużywana, dopóki Paula nie wykaże matrymonialnych zapędów (kołdra jest jednoosobowa;-)
Co do samej babci...
Ja wiem i rozumiem, że starsi ludzie mają swoje dziwactwa.
Mam też drugą babcię, która powoli też zaczyna miec swoje dziwactwa... Na przykład jest teraz chorobliwie oszczędna..
Ale pamiętam też, że to ona opatrywała stłuczone kolana, wysmażała chrupiące skwareczki ze słoniny, bo tak je lubiliśmy, opowiadała o dawnych czasach, Jezusie i sabatach na Łysej Górze...
O tej babci pamiętam, że wiecznie była z nas niezadowolona, wiecznie byliśmy gorsi od wnucząt, których nawet w życiu na oczy nie widziała, a także od dzieci sąsiadów...
Pamiętam jak miałam 7 lat i patrzyłam na chodzące po podłodze w sieni mrówki, a ona rykneła "Zejdź z drogi dziw.. pierdol..., nie widzisz, że mi drogę zastawiasz".
Pamiętam jak trzy lata temu poszłam z bratem (wtedy 5 lat) do niej, ot tak na spacerek. Młody nazbierał po drodze kwiatków, a ona wrzuciła je do wiadra z tekstem "A na co mi takie chwasty?!"
Pamiętam jak dziadek leżał już w domu umierający, bo w szpitalu stwierdzili, że nie ma sensu dalej go leczyc, a ona powiedziała "Wziąłby już zdechł i nie zawadzał dłużej.."
Pamiętam, że swoją mamę, a moją prababcię, gdy tamta zachorowała wzięła do siebie, ale wiecznie na nią krzyczała, a nawet ją biła...
Nie potrafimy jej zostawic, bo pozostali synowie mają ją bardzo głęboko gdzieś i choc ciągle słychac jacy jesteśmy źli, jacy oni wszyscy, a szczególnie ich dzieci -mądrzy, sprytni, oszczędni...
No, ale jesteśmy... ostatnio nawet trochę się uspokoiła, po tym jak pozostali jej synkowie, stwierdzili, że oni są biedni i niebędą się dokładac do pomnika i że ona powinna była to zrobic z pogrzebowego itd itp.
Chodziło mi raczej w tym temacie jak zbyc te jej płacze i narzekania i jak wyperswadowac dalsze wypady na tego typu pokazy...
Chyba nie pozostaje nic innego jak słuchac i milczec, tylko, że nie jestem święta, a moja cierpliwośc a swoje granice...
Aha, może ktoś powie, że jestem pamiętliwa. Może to fakt, ale są rzeczy i słowa, których zapomniec nie mogę:-(
Dajanko, uważam, że zrzędzisz i użalasz sią jak Twoja babcia. Dziewczyny ze skóry niemal wychodzą, żeby Ci delikatnie powiedzieć, że staruszka potrzebuje rozmowy, wysłuchania, uwagi docenienia dobrym słowem, a nade wszystko chce Ci pokazać, że Cię potrzebuje. Jest osobą dumną i tego Ci nie powie, dlatego mówi do Twojej inteligencji i serca. A Ty? Potrafisz zatrzymać się myślą tylko przy niej i jej problemach nie włączając w swe rozważania własnej osoby? Zadałaś sobie pytanie dlaczego tak się zachowuje? Nie każda babcia jest jak Regina, mają swoje odchylenia, króre są często wynikiem błędów i niedostatków całego życia. Myślę, że masz możliwość zastanowienia się nad starością, a dzięki Twojemu wątkowi i inni ja mają. Pozdrawiam Cię i wszystkich pochylających się nad tematem
Dajanko a ja Cię rozumiem. Słowa potrafią zranić o wiele mocniej niż cios zadany pięścią. Takie słowa zostawiają bliznę w sercu. Moja babcia (matka mego taty) oskarżyła moją mamę, że udusiła sznurkim bądź krawatem mojego tatę. Powiedziała to do niej z wyrzutem, zresztą nie tylko do niej ale i do wszystkich znajomych. Tak dla wytłumaczenia mój tata zmarł 19 lat temu na zawał. To był "kawał chłopa", moja mama przy nim była kruszynką.
Takie słowa się pamięta... moja mama jednak nie wypomniała jej tego nigdy i zawsze służy pomocą.
Ciężko jest przełknąć takie ciosy... jednak zazwyczaj los tak działa, że właśnie Ci staruszkowie na stare lata przeprowadzają się do wnuków, których najbardziej poniewierali. Czasami jest to dla nich największa kara, być zdanym na łaskę innych.
Pozdrawiam i życzę duuużo cierpliwości.
Dajanko a moze to jest calkiem inaczej? Oczekujesz od Babci wreszcie dobrego slowa?... Tego nie bedzie niestety... Zaopewne Babcia ma sie zawsze i wszedzie za ofiare a jak traktoiowala innych ludzi sama wiesz... Nie zmienisz jej. Odpusc sobie i sprobuj niczego od niej nie oczekiwac. To chyba jedyne rozsadne wyjscie...
Moja Droga..
macie 10 dni na zwrot towaru.
Moją mamę też całkiem niedawno omamili tymi kołdrami..
zakupiła cały komplet za 3.000....na raty
jak się dowiedziałam to myslałam,że spadnę z krzesła..
nic tylko zapakowałam,wezwałam kuriera i posłałam tam skąd firma pochodzi..