Ciekawi mnie Wasze zdanie w pewnej sprawie. Otoz, pozyczylam kolezance sukienke sylwestrowa. Po 6 miesiacach..zapytalam ostroznie..czy jeszcze ja ma? albo juz mi ja wyslala (dzieli nas 500km) bo ja jej nie mam. Okazalo sie, ze ona calkiem o niej zapomniala. Miesiac po tej rozmowie dostalam przesylke, z niewyprana sukienka..i z liscikiem, ze "nie pralam jej..bo i tak bedzie sie walac po urzedach pocztowych". Ogolnie jestem zla.. poniewaz uwazam, ze skoro zapakowala ja i tak w gruba koperte... to az tak by sie nie wybrudzila.. Dla nie do pomyslenia jest fakt, ze kolezanka odeslala mi brudna w sensie, uzywana sukienke... i przepocona.. :( Jak mam sie teraz zachowac? Kolezanke znam od 40 lat..i bardzo mi smutno, ze ona tak mnie potraktowala.. a juz na 100% nie bede nikomu niczego pozyczac. A jak Wy myslicie??
Ja to się się zastanawiam,gdzie ona trzymała tę sukienkę.Brudną,przepoconą w szafie?Tyle miesięcy?A tak w ogóle,to zgadzam się z Dorotą,skoro znacie się tyle lat,to możesz powiedzieć jej to co myślisz.
Danusiu , tak jak pisze Dorotka , znacie sie kupę lat , przyjaźnicie , więc powiedz Jej co czułaś jak otwarłaś przesyłke , nie powinno sie tak robić , osobiscie nie wyobrażam sobie takiej sytuacji , pożyczam czasami ciuchy przyjaciółce , ale zawsze oddaje mi je wyprane i pachnace.
Glumandziu, tak sobie myślę, że chyba nie warto roztrząsać tego tematu. To juz się stało. Koleżanka takim zachowaniem niestety wykazała się brakiem kultury a skoro Ty już o tym wiesz, to na przyszłość będziesz bogatsza o to doświadczenie. Pewnie ze względu na dzielącą Was odległość żadko coś pożycza a jeżeli jeszcze będzie kiedyś taka sytuacja, to wtedy bym powiedziała: Nie obraź się, ale kiedy będziesz mi ją (tę rzecz) oddawała w formie przesyłki, to mimo wszystko proszę o wypranie, bo jakoś dziwnie się czułam, kiedy mi odesłałaś brudną sukienkę. Mówię to tylko dlatego, że wierzę, iż mogę być z Tobą szczera i otwarcie postawić sprawę a Ty to zrozumiesz. Chyba tak bym to załatwiła.
Dziekuje Wam za Wasze opinie. W sumie mysle podobnie jak Wy, jednak chcialam uslyszec (przeczytac) jak inni mysla o takiej sprawie.. bo juz myslalam, ze jestem przewrazliwiona. Mimo to, ze znamy sie 40 lat, czuje sie wystrugana na dudka. Zapomnialam znowu o pewnej zlotej mysli, "Nie rob drugiemu dobrze... to nie bedzie ci zle"
Zabawne powiedzenie..."dobry zwyczaj nie pozyczaj"..a jak juz pozyczylas sukienke..na sylwestra moglas liczyc sie z tym ,ze suknia ulegnie pbrudzeniu...nie daj Boze przypaleniu papierosem....itp rzeczy....jesli znacie sie tak dlugo jak piszesz to badz szczera wobec kolezanki..i powiedz ,ze to Ci sie nie podoba...a Twoja decyzja ,Ze na 100% nic nikomu nie pozyczysz jest super ..ja wlasnie taka zasade stosuje..nie pozyczam ciuchow nikomu....Dziekuj kolezance ;ze nie dokonczyla powiedzonka....dobry zwyczaj nie pozyczaj .......jeszcze lepszy...nie oddawaj....buziaki,,,
Powiedzialabym kolezance tak ,wiesz kochana ,moglas chociaz przeplukac ta sukienke bo.......... jak ja rozpakowalam to malo mnie zapach potu nie powalil na kolana :) a tak powaznie,dostalam kiedys od ciotki z Ameryki szal ,byl cudny ,caly czerwony cieniutki ja tiul !na całym szalu miał ponadlewane piekne lzy z jakiegos przezroczystego tworzywa ,jak sie go rozlozylo to wygladal jakby ktos na niego naplakal ! i te lzy by zastygly.Nie widzialam u nikogo takiego szala,do czarnej sukienki prezentowal sie idealnie. Pech chcial ze pozyczylam go corce sasiadki wlasnie na sylwestra ,bardzo mnie prosila o to,oddala mi go , ale jak go rozlozylam ,to myslalam ze padne ! polowe tych lez bylo wyrwanych z materialu a na ich miejscu byly zwykle dziury. Powiedziala ze nie wie jak to sie stalo ,podejrzewam ze pewno gdzies rzucila i mlodsze rodzenstwo wyskubalo lzy,bylam wsciekla,przyjazn z sasiadkai jej corka zakonczyla sie definitywnie. Teraz nikomu nic nie pozyczam , nie pozyczam tez od nikogo.
Wiecie co jeszcze bardziej mi sie nie podoba.. to, ze ona ostatnio zadzwonila.. pytajac czy to doszlo..a ja powiedzialam, jej ze doszlo..ale nie otwieralam, wrzucilam do szafki.. bo mialam gosci z PL i nie bylo czasu. Wiec ona powiedziala mi, ze jest tam liscik w ktorym przeprasza sie za przetrzymanie.. ale nie nadmienila nic na temat, ze nie prala sukienki.. to pisze tez w tym lisciku. Jak jej to dawalam..to specjalnie nadmienilam..ze to na 30 stopni mozna bez problemu przeprac.... Musze sobie wymyslec..jak ja jej to teraz zaserwuje.. bo nie podoba mi sie, ze tak zrobila. Nie zalezy mi na urwaniu kontaktu..ale poprostu, chce aby wiedziala, ze tak sie nie robi..
Danusiu, jak sukienke mozna wyprac, to wypierz i chrzan wszystko inne. Sukienka nie jest warta twojej zlosci, bo kolezanka i tak nie zrozumie problemu:)
Ja bym nigdy nie zamienila 40 letniej przyjazni w zlosc o kawalek materialu:)
Tineczko z jednej strony masz racje,ale z drugiej strony,moze ta pani kazdemu tak robi,oddaje rzeczy nie uprane i zawsze jej to uchodzi na sucho.Moze po prostu ma taki stosunek olewczy dla kazdego,wiesz jesli pozyczyla sukienke czysta ,taka tez powinna oddac.Jak dla mnie to tej pani brak taktu i tyle.
A moze jeszcze inaczej na to spojrzec...ja np. nie lubie jesli ktos pierze moje rzeczy, a juz nie cierpie jesli je wiesza...bo po prostu ja sama robie to najlepiej...moja tesciowa powiesila mi np. bluzki letnie przyczepiajac je za ramiaczka! miejsce, ktore najbardziej widac i spinacze sie odznaczaja na materiale, nie zawsze potem da sie wyprasowac...
Mozecie wierzyc lub nie, ale nigdy w zyciu nie mialam na sobie pozyczonego ciucha i nigdy nikomu tez nie pozyczalam. No jakos to nie lezy w mojej naturze:))
Danusiu...mam przykre doświadczenia w podobnej sprawie... maja rada...poprostu sukienkę potraktować jakby jej w ogóle nie było...pomyśl sobie ...to już nie moja sukienka i chyba odesłałabym dla tej pani z karteczką dziękczynną typu..." poszalej mała" w niej / tj w tej sukience mnie ona już nie jest potrzebna/ ale to moje zdanie pozdrwiam
ja bym tak nie umiala...jakos nie przemawia mi takie rozwiazanie do serca , no bo co bym tym osiagnela? Szczerze mowiac szkoda by mi bylo i sukienki i pieniedzy na paczke dla TAKIEJ kolezanki. Czulabym sie jak ten co sobie na zlosc uszy odmrozil. Predzej to bym wyprala i na allegro sprzedala jesli nie chcialabym juz jej nosic ze wzgledu na przykre wspomnienie. Ale wiadomo - dla kazdego jest inny sposob dobry. Byle pomoglo i poprawilo humor :-) Ale fajnie ze sa rozne pomysly moze cos Glumandzi przypadnie do serca!
Nie,według mnie to nie ma sensu.Tym sposobem Glumanda zrobiłaby tylko przysługę koleżance,byłby to prezent .Trudno w tej sytuacji komuś robić prezenty(narozrabiała i jeszcze została nagrodzona).
Miałam podobną sytuację .Koleżanka przyniosła mi brudną sukienkę i powiedziała....aaaaaa to se upierzesz....czułam się jak głupia i zagadałam o czymś innym , na dodatek było oberwane ramiączko i takie ozdoby .Nie żałuję iż nic jej nie powiedziałam bo sukienkę uprałam i zaszyłam , kosztowało mnie to parę minut a koleżanka jest nadal najlepszą przyjaciółką .
hmm...ja troszke nie rozumiem nie tylko Ciebie ale tez ogolnie - DlACZEGO tak wiele osob zdawaloby sie nie chce badz nie potrafi z przyjaciolka porozmawiac o tym co denerwuje? Mnie sie wydaje, ze przyjazn powinna byc szczera i trzeba rozmawiac o tym co zabolalo. Inaczej moze pozostac taka zadra w sercu, zal albo ukryte poczucie krzywdy. Po co? Ze znajomymi mozee byc roznie bo nie sa mi bliscy.
Moja najlepsza przyjaciolke znam juz ponad 10 lat i byly rozne historie i zawsze na spokojnie bez wyrzutow potrafilysmy sobie wyjasnic. Nieraz uplynal dzien czy dwa ale zawsze doszlo do rozmowy.Czasem ja bylam winna czasem ona a czasem po prostu zle zrozumiana sytuacja. Nie wyobrazam sobie zebysmy byly zaprzyjaznione a kazda dzioba nie otworzyla jak cos jest. Nas nawet te wlasnie spiecia po wyjasnieniu jeszcze bardziej zlaczyly ze soba. Wiemy gdzie kazda z nas ma "czuly punkt" i staramy sie tak posepowac by go nie urazic. Bez wyzeczen. Mozna i wydaje mi sie ze warto...
Całkowicie w 200% zgadzam sie z Dorotą. Albo przyjaciółka jest przyjaciółką i można z nia gadac otwarcie, albo jest " przyjaciółką - wykorzystywaczka", czyli nie przyjaciółką. Oczywiście,że dla takiej rzeczy nie powinno się ryzykować przyjaźni , jak napisała Tineczka, ale przecież to działa w obie strony, do jasnej Anielki !
Ja jestem zdania że nie należy robić z igły wideł .Czy przyjacielowi nie powinno się wybaczać małych wpadek ? Nie chciałam jej zawstydzać , gdybym jej powiedziała wprost to jak ją znam przyszłaby zrobić mi całe pranie .Szanuję ją bo zawsze można na nią liczyć i to w ważniejszych sprawach niż ta głupia sukienka .Pożyczając ją koleżanka miała obawy że może przypalić papierosem , powiedziałam jej że płakać nie będę .Następnym razem o ile taki będzie zapowiem z góry .Nie jestem osobą konfliktową i sama też stronię od takich osób które wiercą dziurę w brzuchu z byle powodu .W domu mi zapowiadano że jeśli coś pożyczę , to mam oddać w lepszym stanie niż to brałam np. jeśli to dotyczyło książki w której fruwały kartki to je sklejałam dodatkowo wkładałam w okładkę aby jej nie zabrudzić .Fajnie powiedziała mama różyczki że możnaby powiedzieć że po otworzeniu paczki trudno było wytrzymać niby w formie żartu .Nie potrafię się gniewać lub też mieć zadrę w sercu z takiego błahego powodu .Pozatym myślę że po pół roku dana rzecz już wyszła z mody więc nie warto robić afery , nauczka będzie na przyszłość .
Masz racje ale jej nie mowienie rowniez. Dlatego napisalam ze kazdy ma i musi sobie swoj sposob wypracowac co dla niego najlepsze. Mi nie chodzi o "wygarnianie" i szczerosc bez pardonu i za wszelka cene. Tylko o rozmowe o tym co dla kazdego jest wazne jesli waznym jest... Kazdy jest inny....
No to jest chyba najlepsze wyjscie z sytuacji... haha .. az sie usmialam... Wszyscy macie racje.. dlatego ja nie robilam niczego pochopnie.. ale podoba mi sie to wyjscie z sytuacji, zaproponowane przez Ewke63!
ja Ci mogę 'wypozyczyć" mojego męża on to załatwi bardzo hmm subtelnie podobnie jak to uczyniła z naszą koleżanką informując ją co sądzi o prezencie jaki dała naszemu wnukowi 'na pępkowe" /wnuk to chłopak w wieku wtedy 3-mcy, ubranko /chyba z jakiejs "wielkiej" wyprzedaży typu 'barchan' dla dziewczynki w wieku 3-4 lat/, wystarczy. flaszka wódki:) i masz załatwione aj abędę miała nastepny pretekst coby go ubić:))
I tak bywa czasem w zyciu...kiedys pozyczylam kolezance spodniczke, byla bardzo nietypowa, kupilam ja od kolezanki, ktora ja przywiozla z Indii w czasach kiedy w Polsce nic nie bylo...i wiesz co? moja przyjaciolka, poniewaz byla troche szczuplejsza ode mnie, przejechala brzegi maszyna do szycia i dopasowala sobie spodnice do wlasnej sylwetki! Bylam w szoku, ale nic jej nigdy nie powiedzialam...sama nie wiem czemu...ale do dzisiaj zostalo mi to w pamieci...pozdrawiam, nie martw sie sukienka, moze gdyby ona ja wyprala, to jescze by ja zniszczyla...
Wiecie co zrobilam? wyslalam kolezance sms, z wiadomoscia ze otworzylam w koncu paczke i bardzo sie zdziwilam, ze przez 6 miesiecy nie znalazla 15 minut aby przeprac sukienke... Odp. byla, ze przeprasza mnie jeszcze raz i jest jej przykro... na co ja odpisalam, ze ma sie nie martwic, ale po 40 latach znajomosci uznalam za wazne, powiedziec co mnie zabolalo. Sprawa jest skonczona.
Ciekawi mnie Wasze zdanie w pewnej sprawie. Otoz, pozyczylam kolezance sukienke sylwestrowa. Po 6 miesiacach..zapytalam ostroznie..czy jeszcze ja ma? albo juz mi ja wyslala (dzieli nas 500km) bo ja jej nie mam. Okazalo sie, ze ona calkiem o niej zapomniala. Miesiac po tej rozmowie dostalam przesylke, z niewyprana sukienka..i z liscikiem, ze "nie pralam jej..bo i tak bedzie sie walac po urzedach pocztowych". Ogolnie jestem zla.. poniewaz uwazam, ze skoro zapakowala ja i tak w gruba koperte... to az tak by sie nie wybrudzila.. Dla nie do pomyslenia jest fakt, ze kolezanka odeslala mi brudna w sensie, uzywana sukienke... i przepocona.. :( Jak mam sie teraz zachowac? Kolezanke znam od 40 lat..i bardzo mi smutno, ze ona tak mnie potraktowala.. a juz na 100% nie bede nikomu niczego pozyczac. A jak Wy myslicie??
Jej juz tez bym nie pozyczyla bo zachowala sie moim zdaniem bardzo nieladnie
Chodzi mi o to.. co mam jej powiedziec? nie chce zniszczyc przyjazni..ale nie chce tez aby myslala, ze to jest ok, tak mnie potraktowac.
Ja bym powiedziala jak sie poczulas jesli tyle sie przyjaznicie to chyba mozecie o wszystkim pogadac...
Ja to się się zastanawiam,gdzie ona trzymała tę sukienkę.Brudną,przepoconą w szafie?Tyle miesięcy?A tak w ogóle,to zgadzam się z Dorotą,skoro znacie się tyle lat,to możesz powiedzieć jej to co myślisz.
Danusiu , tak jak pisze Dorotka , znacie sie kupę lat , przyjaźnicie , więc powiedz Jej co czułaś jak otwarłaś przesyłke , nie powinno sie tak robić , osobiscie nie wyobrażam sobie takiej sytuacji , pożyczam czasami ciuchy przyjaciółce , ale zawsze oddaje mi je wyprane i pachnace.
Glumandziu, tak sobie myślę, że chyba nie warto roztrząsać tego tematu. To juz się stało. Koleżanka takim zachowaniem niestety wykazała się brakiem kultury a skoro Ty już o tym wiesz, to na przyszłość będziesz bogatsza o to doświadczenie. Pewnie ze względu na dzielącą Was odległość żadko coś pożycza a jeżeli jeszcze będzie kiedyś taka sytuacja, to wtedy bym powiedziała: Nie obraź się, ale kiedy będziesz mi ją (tę rzecz) oddawała w formie przesyłki, to mimo wszystko proszę o wypranie, bo jakoś dziwnie się czułam, kiedy mi odesłałaś brudną sukienkę. Mówię to tylko dlatego, że wierzę, iż mogę być z Tobą szczera i otwarcie postawić sprawę a Ty to zrozumiesz. Chyba tak bym to załatwiła.
Pozdrawiam serdecznie.
Dziekuje Wam za Wasze opinie. W sumie mysle podobnie jak Wy, jednak chcialam uslyszec (przeczytac) jak inni mysla o takiej sprawie.. bo juz myslalam, ze jestem przewrazliwiona. Mimo to, ze znamy sie 40 lat, czuje sie wystrugana na dudka. Zapomnialam znowu o pewnej zlotej mysli, "Nie rob drugiemu dobrze... to nie bedzie ci zle"
Ta zamiana słowna coś mi przypomniała. Ostatnio bardzo się uśmiałam z tego: http://www.youtube.com/watch?v=--HfLmI1zdk
Danusiu, wybacz i idz dalej, nie warta sukienka przyjazni 40-to letniej. Cuch jest rzecza martwa, kolezanka zyje:))
Myslę identycznie.
Jak Cię to bardzo boli- to jej powiedz- przy okazji, ale generalnie- to olać.
Nie znam nikogo, kto by nie palnąl jakiejś gafy, niezręczności, głupoty- jak by tak o wszystko kruszyć kopie- to chyba nikt by nie miał przyjaciół.
Jesli chodzi Ci o to, zeby ocenić zachowanie Twojej przyjaciólki- to: brzydko postąpiła, ale co z tego?
Poczułaś się olana?
Bo przeciez nie chodzi o jakieś głupie pranie?
Jeśli poczułas się olana- to tę sprawę warto wyjasnić. A nie kwestię prania.
Pozdrawiam.
Zabawne powiedzenie..."dobry zwyczaj nie pozyczaj"..a jak juz pozyczylas sukienke..na sylwestra moglas liczyc sie z tym ,ze suknia ulegnie pbrudzeniu...nie daj Boze przypaleniu papierosem....itp rzeczy....jesli znacie sie tak dlugo jak piszesz to badz szczera wobec kolezanki..i powiedz ,ze to Ci sie nie podoba...a Twoja decyzja ,Ze na 100% nic nikomu nie pozyczysz jest super ..ja wlasnie taka zasade stosuje..nie pozyczam ciuchow nikomu....Dziekuj kolezance ;ze nie dokonczyla powiedzonka....dobry zwyczaj nie pozyczaj .......jeszcze lepszy...nie oddawaj....buziaki,,,
Powiedzialabym kolezance tak ,wiesz kochana ,moglas chociaz przeplukac ta sukienke bo.......... jak ja rozpakowalam to malo mnie zapach potu nie powalil na kolana :) a tak powaznie,dostalam kiedys od ciotki z Ameryki szal ,byl cudny ,caly czerwony cieniutki ja tiul !na całym szalu miał ponadlewane piekne lzy z jakiegos przezroczystego tworzywa ,jak sie go rozlozylo to wygladal jakby ktos na niego naplakal ! i te lzy by zastygly.Nie widzialam u nikogo takiego szala,do czarnej sukienki prezentowal sie idealnie.
Pech chcial ze pozyczylam go corce sasiadki wlasnie na sylwestra ,bardzo mnie prosila o to,oddala mi go , ale jak go rozlozylam ,to myslalam ze padne ! polowe tych lez bylo wyrwanych z materialu a na ich miejscu byly zwykle dziury.
Powiedziala ze nie wie jak to sie stalo ,podejrzewam ze pewno gdzies rzucila i mlodsze rodzenstwo wyskubalo lzy,bylam wsciekla,przyjazn z sasiadkai jej corka zakonczyla sie definitywnie.
Teraz nikomu nic nie pozyczam , nie pozyczam tez od nikogo.
Mi bardziej się nie podoba, że pół roku zwlekała z oddaniem. gdybyś się nie upomniala to poewnie wcale by ci jej nie oddała.
Wiecie co jeszcze bardziej mi sie nie podoba.. to, ze ona ostatnio zadzwonila.. pytajac czy to doszlo..a ja powiedzialam, jej ze doszlo..ale nie otwieralam, wrzucilam do szafki.. bo mialam gosci z PL i nie bylo czasu. Wiec ona powiedziala mi, ze jest tam liscik w ktorym przeprasza sie za przetrzymanie.. ale nie nadmienila nic na temat, ze nie prala sukienki.. to pisze tez w tym lisciku. Jak jej to dawalam..to specjalnie nadmienilam..ze to na 30 stopni mozna bez problemu przeprac.... Musze sobie wymyslec..jak ja jej to teraz zaserwuje.. bo nie podoba mi sie, ze tak zrobila.
Nie zalezy mi na urwaniu kontaktu..ale poprostu, chce aby wiedziala, ze tak sie nie robi..
Danusiu, jak sukienke mozna wyprac, to wypierz i chrzan wszystko inne. Sukienka nie jest warta twojej zlosci, bo kolezanka i tak nie zrozumie problemu:)
Ja bym nigdy nie zamienila 40 letniej przyjazni w zlosc o kawalek materialu:)
Tineczko z jednej strony masz racje,ale z drugiej strony,moze ta pani kazdemu tak robi,oddaje rzeczy nie uprane i zawsze jej to uchodzi na sucho.Moze po prostu ma taki stosunek olewczy dla kazdego,wiesz jesli pozyczyla sukienke czysta ,taka tez powinna oddac.Jak dla mnie to tej pani brak taktu i tyle.
A moze jeszcze inaczej na to spojrzec...ja np. nie lubie jesli ktos pierze moje rzeczy, a juz nie cierpie jesli je wiesza...bo po prostu ja sama robie to najlepiej...moja tesciowa powiesila mi np. bluzki letnie przyczepiajac je za ramiaczka! miejsce, ktore najbardziej widac i spinacze sie odznaczaja na materiale, nie zawsze potem da sie wyprasowac...
Rozumie, jednak ja odrazu zaznaczylam, jak ma wyprac sukienke po jej uzyciu...
Mozecie wierzyc lub nie, ale nigdy w zyciu nie mialam na sobie pozyczonego ciucha i nigdy nikomu tez nie pozyczalam. No jakos to nie lezy w mojej naturze:))
Danusiu...mam przykre doświadczenia w podobnej sprawie...
maja rada...poprostu sukienkę
potraktować jakby jej w ogóle nie było...pomyśl sobie ...to już nie moja sukienka i chyba odesłałabym dla tej pani z karteczką dziękczynną typu..." poszalej mała" w niej / tj w tej sukience mnie ona już nie jest potrzebna/ ale to moje zdanie
pozdrwiam
ja bym tak nie umiala...jakos nie przemawia mi takie rozwiazanie do serca , no bo co bym tym osiagnela? Szczerze mowiac szkoda by mi bylo i sukienki i pieniedzy na paczke dla TAKIEJ kolezanki. Czulabym sie jak ten co sobie na zlosc uszy odmrozil. Predzej to bym wyprala i na allegro sprzedala jesli nie chcialabym juz jej nosic ze wzgledu na przykre wspomnienie. Ale wiadomo - dla kazdego jest inny sposob dobry. Byle pomoglo i poprawilo humor :-)
Ale fajnie ze sa rozne pomysly moze cos Glumandzi przypadnie do serca!
Nie,według mnie to nie ma sensu.Tym sposobem Glumanda zrobiłaby tylko przysługę koleżance,byłby to prezent .Trudno w tej sytuacji komuś robić prezenty(narozrabiała i jeszcze została nagrodzona).
Miałam podobną sytuację .Koleżanka przyniosła mi brudną sukienkę i powiedziała....aaaaaa to se upierzesz....czułam się jak głupia i zagadałam o czymś innym , na dodatek było oberwane ramiączko i takie ozdoby .Nie żałuję iż nic jej nie powiedziałam bo sukienkę uprałam i zaszyłam , kosztowało mnie to parę minut a koleżanka jest nadal najlepszą przyjaciółką .
hmm...ja troszke nie rozumiem nie tylko Ciebie ale tez ogolnie - DlACZEGO tak wiele osob zdawaloby sie nie chce badz nie potrafi z przyjaciolka porozmawiac o tym co denerwuje? Mnie sie wydaje, ze przyjazn powinna byc szczera i trzeba rozmawiac o tym co zabolalo. Inaczej moze pozostac taka zadra w sercu, zal albo ukryte poczucie krzywdy. Po co? Ze znajomymi mozee byc roznie bo nie sa mi bliscy.
Moja najlepsza przyjaciolke znam juz ponad 10 lat i byly rozne historie i zawsze na spokojnie bez wyrzutow potrafilysmy sobie wyjasnic. Nieraz uplynal dzien czy dwa ale zawsze doszlo do rozmowy.Czasem ja bylam winna czasem ona a czasem po prostu zle zrozumiana sytuacja. Nie wyobrazam sobie zebysmy byly zaprzyjaznione a kazda dzioba nie otworzyla jak cos jest. Nas nawet te wlasnie spiecia po wyjasnieniu jeszcze bardziej zlaczyly ze soba. Wiemy gdzie kazda z nas ma "czuly punkt" i staramy sie tak posepowac by go nie urazic. Bez wyzeczen. Mozna i wydaje mi sie ze warto...
Całkowicie w 200% zgadzam sie z Dorotą. Albo przyjaciółka jest przyjaciółką i można z nia gadac otwarcie, albo jest " przyjaciółką - wykorzystywaczka", czyli nie przyjaciółką.
Oczywiście,że dla takiej rzeczy nie powinno się ryzykować przyjaźni , jak napisała Tineczka, ale przecież to działa w obie strony, do jasnej Anielki !
no tak, ale czy PRZYJACIÓŁKA oddaje sukienkę brudną????????????????? Może jestem starej daty, ale zasady obowiązują.
No własnie !
Ja jestem zdania że nie należy robić z igły wideł .Czy przyjacielowi nie powinno się wybaczać małych wpadek ? Nie chciałam jej zawstydzać , gdybym jej powiedziała wprost to jak ją znam przyszłaby zrobić mi całe pranie .Szanuję ją bo zawsze można na nią liczyć i to w ważniejszych sprawach niż ta głupia sukienka .Pożyczając ją koleżanka miała obawy że może przypalić papierosem , powiedziałam jej że płakać nie będę .Następnym razem o ile taki będzie zapowiem z góry .Nie jestem osobą konfliktową i sama też stronię od takich osób które wiercą dziurę w brzuchu z byle powodu .W domu mi zapowiadano że jeśli coś pożyczę , to mam oddać w lepszym stanie niż to brałam np. jeśli to dotyczyło książki w której fruwały kartki to je sklejałam dodatkowo wkładałam w okładkę aby jej nie zabrudzić .Fajnie powiedziała mama różyczki że możnaby powiedzieć że po otworzeniu paczki trudno było wytrzymać niby w formie żartu .Nie potrafię się gniewać lub też mieć zadrę w sercu z takiego błahego powodu .Pozatym myślę że po pół roku dana rzecz już wyszła z mody więc nie warto robić afery , nauczka będzie na przyszłość .
No widzisz i tym sposobem kazdy ma swoj sposob na udana przyjazn... Pozdrawiam serdecznie!
Czy to jest sposób na przyjaźń ? Raczej chodzi o to że czasami mówienie prawdy wprost może zaboleć .
Masz racje ale jej nie mowienie rowniez. Dlatego napisalam ze kazdy ma i musi sobie swoj sposob wypracowac co dla niego najlepsze. Mi nie chodzi o "wygarnianie" i szczerosc bez pardonu i za wszelka cene. Tylko o rozmowe o tym co dla kazdego jest wazne jesli waznym jest... Kazdy jest inny....
Może napisz tej swojej koleżance, że miała rację,że nie prała, bo strasznie sie ta sukienka po drodze na poczcie przepociła, aż smierdzi.
No to jest chyba najlepsze wyjscie z sytuacji... haha .. az sie usmialam...
Wszyscy macie racje.. dlatego ja nie robilam niczego pochopnie.. ale podoba mi sie to wyjscie z sytuacji, zaproponowane przez Ewke63!
ja Ci mogę 'wypozyczyć" mojego męża on to załatwi bardzo hmm subtelnie podobnie jak to uczyniła z naszą koleżanką informując ją co sądzi o prezencie jaki dała naszemu wnukowi 'na pępkowe" /wnuk to chłopak w wieku wtedy 3-mcy, ubranko /chyba z jakiejs "wielkiej" wyprzedaży typu 'barchan' dla dziewczynki w wieku 3-4 lat/, wystarczy. flaszka wódki:) i masz załatwione aj abędę miała nastepny pretekst coby go ubić:))
"darowanemu koniowi w gebe sie nie zaglada":)
kompletnie nie rozumiem co ma wodka do prezentu dla malego dziecka, to upity maz zrobil co tej kolezance???
i potem go ubilas???
I tak bywa czasem w zyciu...kiedys pozyczylam kolezance spodniczke, byla bardzo nietypowa, kupilam ja od kolezanki, ktora ja przywiozla z Indii w czasach kiedy w Polsce nic nie bylo...i wiesz co? moja przyjaciolka, poniewaz byla troche szczuplejsza ode mnie, przejechala brzegi maszyna do szycia i dopasowala sobie spodnice do wlasnej sylwetki! Bylam w szoku, ale nic jej nigdy nie powiedzialam...sama nie wiem czemu...ale do dzisiaj zostalo mi to w pamieci...pozdrawiam, nie martw sie sukienka, moze gdyby ona ja wyprala, to jescze by ja zniszczyla...
Aniu, szmat ma sie tysiace w zyciu, a dobre kolezanki na gruszach nie rosna:)))
Dobrze zrobilas:)
Do dzisiaj mamy kontakt, nigdy o tym nie wspomnialam i teraz nie ma to zadnego znaczenia...kiecka pewnie w smieciach
Wiecie co zrobilam? wyslalam kolezance sms, z wiadomoscia ze otworzylam w koncu paczke i bardzo sie zdziwilam, ze przez 6 miesiecy nie znalazla 15 minut aby przeprac sukienke... Odp. byla, ze przeprasza mnie jeszcze raz i jest jej przykro... na co ja odpisalam, ze ma sie nie martwic, ale po 40 latach znajomosci uznalam za wazne, powiedziec co mnie zabolalo. Sprawa jest skonczona.
Wydaje mi sie ze wybralas najlepsze rozwiazanie i teraz jestescie na "czysto" to znaczy bez zalu w sercu...