Moja córka jedzie na dwa tygodnie do Włoch. Jako że nie mają wykupionych posiłków, są zmuszeni sami gotować. Może ktoś, kto był na podobnym wyjeździe poda jakieś dobre przepisy na potrawy z lokalnych produktów.
ps. Namioty są w pełni wyposażone, a moja córka i jej znajomi lubią eksperymentować z gotowaniem.
Nino ,a nie lepiej przygotowac cos w domu w sloiki ? jakies klopsiki ,bigos,leczo z kurczakiem i warzywami,fasolke po bretonsku,wszystko dokladnie zapasteryzowac i po klopocie.Corka tylko podgrzeje i z glowy,do tego pieczywo.W koncu jedzie odpoczywac! a nie stac przy garach:)
No wlaśnie chodzi o to, że ona jedzie tam także po to żeby popróbować czegoś nowego. Słoiki odpadają, bo jadą w czwórkę jednym samochodem z małym bagażnikiem.
Absolutnie zadnych wekow i sloikow! Nie ma nic gorszego jak jazda z wlasny jedzeniem... po to miedzy innymi jedzie sie do innego kraju, zeby go poznac...rowniez od strony kulinarnej... ja proponuje obiady i sniadania w barach i na miescie...w przeciwienstwie do Polski we Wloszech bardzo dobrze i tanio mozna zjesc w zwyklym barze i nie mowie tu o 100 razy odgrzewanej zapiekance Sniadanie to oczywiscie cornetto i capuccino w kazdym barze za 1.5 euro..tu jest taki klimat, ze to sniadanie w zupelnosci wystarczy, nie ma potrzeby i czasu na kanapki, lepiej spedzic go wypoczywajac polecam pizzerie tzw. "a taglio" jest tam szeroka gama pizzy z warzywami, grzybami, serami i swiezym pomidorem taki obiad jest kompletny proponuje natomiast kupowac w supermarketach makarony, sosy pomidorowe, warzywa i mieso sprobujcie koniecznie wloskich wedlin: mortadelli, prosciutto crudo (surowa suszona szynka) i cotto (podobna szynka do naszej) polecam mieso wolowe gotuje sie w mgnieniu oka nie tak jak w Polsce, glownie stracetti (sciereczki, cieniutko krojona wolowina czas smazenia na patelni ok 2 min.) do niej wrzuca sie rucola (salata zielona) pycha kolacja lub obiad wloska kuchnia jest bardzo szybka, lekka i zdrowa maksymalnie szybki obiad zajmuje pol godziny sluze rada jesli trzeba milego urlopu
Mama mia, sloiki z klopsami do Wloch zabierac, albo gdziekolwiek za granice, toz to juz lepiej siedziec na polskim kempigu i wcinac te same dania co w domu:)
Kazda podroz powinna nauczyc nas nowych smakow, zapachow i kultury kulinarnej danego kraju.
Wlochy to kolebka kulinarii, wina, oliwa, oliwki, owoce,jarzyny, te cudowne szynki na sloncu suszone, parmezan, salami,mozarella bufalo,,,juz mi slinka leci:)))
Ja tez uwazam, ze bez wlowki lepiej i smaczniej ale...wlasnie niektorzy tak oszczedzaja nie wiem jak we Wloszech ale sa kraje w ktorych ceny utrzymania sa wysokie i niekoniecznie na mala kieszen. Sa tez osoby ktore i w obcych krajach chca jadac to samo co w domu czego ja z kolei nie rozumiem :-).
Moja przyjaciolka robila zapasy jadac Kampingiem do Szwecji z rodzinka. To bylo kilka lat temu i z tego co opowiadla (jej maz jezdzi Tirem do Szwecji wiec miala info z pierwszej reki) ceny zywnosci byly w Szwecji duzo wyzsze niz w Niemczech. wiec zaoszczedzili na jedzeniu zwiedzajac za to Szwecje i korzystajac z wielu atrakcji dla dzieci. Chetnie bym tez kiedys pojechala ale moj Polowek woli jechac tam gdzie jest cieplej twierdzzac, ze na Europe bedzie czas jak wiek i sily wyklucza dalekie podroze samolotem hihi. Chyba mysli znow o Azji tym razem Thajlandi. Nie mam nic przeciwko kocham te klimaty i egzotyke.
Gdybym byla bogata to bym byla zawsze w podrozy....uwielbiam poznawac nowe i zwiedzac...zobaczyc i dotknac "inne" nieznane, bo to zawsze zupelnie inaczej niz w ksiazkach...to jak w szkole na historii uczyli o colosseum forum romanum itd. ale kiedy to zobaczylam, to z opisami i ksiazkami rzeczywistosc nie miala wiele wspolnego mysle ze tak jest wszedzie...byc, dotykac, smakowac...nawet po to, zeby potem moc powiedziec, "to mi nie smakowalo" zapewne jest inaczej gdy w gre wchodza dzieci i ich "biedne" gusty i niewyksztalcone smaki (wina rodzicow?)
Dorota a jak znosisz tak dalekie podroze samolotem i szczepionki przed wyjazdowe, wiele osob wlasnie z tego wzgledu rezygnuje z dalekich podrozy na inne kontynenty...
Anno a wiesz ku mojemu wlasnemu zaskoczeniu znosze swietnie, obowiazkowo zakladam jednak rajstopy przeciw trombozie bo wiadomo...Przekonalam sie o tym podczas mojej pierwszej dalekiej podrozy na Sri Lanke. Tak samo czuje sie w klimacie tropikalnym jak ryba w wodzie c´zego bym w zyciu nie pomyslaly biorac pod uwage jak zle znosze upaly w klimacie kontynentalnym. W tropikach poce sie co prawda bardzo i wciaz cos pije (sok kokosowy jest cudownym srodkiem) musze tez pamietac o kapeluszu ale poza tym nic mnie nie boli, nie dokucza nie odparz sie - nocud miod w porownaniu z takin samym wysilkoem w goracy letni dzien w klimacie kontynentalnym. Pozdeawiam
to fajnie...bo tak wlasciwie jak dobrze pomyslec, jesli chodzi o loty to uciazliwe sa starty i ladowania, a caly lot to jak w pociagu...klimat jesli jest w miare suchy to tez moze byc przyjemny, upalu sie nie czuje...w Rzymie jest strasznie wilgotno dochodzi do 90%, i nawet w nocy mamy 30°C...milego podrozowania zycze
Dorotko, wszystko zalezy od tego ile sie zarabia. Moj niemiecki przyjaciel Thomas dostaje 2 400 euro miesiecznej emerytury, a jego towarzysz zycia jest szefem w banku i ma jeszcze wiecej. Oni nie nazekaja na drozyzne w Szwecji:) Oprocz alkoholi dla sasiadow, nic z Niemiec nie przywoza...hihi
Tak, Szwecja jest bardzo droga, Norwegia jeszcze bardziej. Jednak nie wyobrazam sobie, zeby nie bylo kogos stac na zjedzenie chociaz jednego typowego szwedzkiego dania:)
OOOO, bedziesz kochala Thailandie, zobaczysz, styczen, luty, to najlepsze miesiace tam. Az mnie skreca, tak chcialabym jeszcze raz tam poleciec:)
Moja córka jedzie na dwa tygodnie do Włoch. Jako że nie mają wykupionych posiłków, są zmuszeni sami gotować. Może ktoś, kto był na podobnym wyjeździe poda jakieś dobre przepisy na potrawy z lokalnych produktów.
ps. Namioty są w pełni wyposażone, a moja córka i jej znajomi lubią eksperymentować z gotowaniem.
Nino ,a nie lepiej przygotowac cos w domu w sloiki ? jakies klopsiki ,bigos,leczo z kurczakiem i warzywami,fasolke po bretonsku,wszystko dokladnie zapasteryzowac i po klopocie.Corka tylko podgrzeje i z glowy,do tego pieczywo.W koncu jedzie odpoczywac! a nie stac przy garach:)
Zgadzam się.
A dogotować sobie warzywka z targu, to żaden problem ( ew. może być problem z bułka tartą ).
Bułkę tartą na pewno znajdziesz w sklepach bo będąc w sierpniu we Włoszech kupowałam.
No wlaśnie chodzi o to, że ona jedzie tam także po to żeby popróbować czegoś nowego. Słoiki odpadają, bo jadą w czwórkę jednym samochodem z małym bagażnikiem.
Patrz forum włoskie śniadanie - tak właśnie powinien wyglądać urlop - bez słoików , zupek w proszku .
Absolutnie zadnych wekow i sloikow! Nie ma nic gorszego jak jazda z wlasny jedzeniem...
po to miedzy innymi jedzie sie do innego kraju, zeby go poznac...rowniez od strony kulinarnej...
ja proponuje obiady i sniadania w barach i na miescie...w przeciwienstwie do Polski we Wloszech bardzo dobrze i tanio mozna zjesc w zwyklym barze i nie mowie tu o 100 razy odgrzewanej zapiekance
Sniadanie to oczywiscie cornetto i capuccino w kazdym barze za 1.5 euro..tu jest taki klimat, ze to sniadanie w zupelnosci wystarczy, nie ma potrzeby i czasu na kanapki, lepiej spedzic go wypoczywajac
polecam pizzerie tzw. "a taglio" jest tam szeroka gama pizzy z warzywami, grzybami, serami i swiezym pomidorem taki obiad jest kompletny
proponuje natomiast kupowac w supermarketach makarony, sosy pomidorowe, warzywa i mieso
sprobujcie koniecznie wloskich wedlin: mortadelli, prosciutto crudo (surowa suszona szynka) i cotto (podobna szynka do naszej)
polecam mieso wolowe gotuje sie w mgnieniu oka nie tak jak w Polsce, glownie stracetti (sciereczki, cieniutko krojona wolowina czas smazenia na patelni ok 2 min.) do niej wrzuca sie rucola (salata zielona) pycha kolacja lub obiad
wloska kuchnia jest bardzo szybka, lekka i zdrowa
maksymalnie szybki obiad zajmuje pol godziny
sluze rada jesli trzeba
milego urlopu
Aniu, brawo!!!
Mama mia, sloiki z klopsami do Wloch zabierac, albo gdziekolwiek za granice, toz to juz lepiej siedziec na polskim kempigu i wcinac te same dania co w domu:)
Kazda podroz powinna nauczyc nas nowych smakow, zapachow i kultury kulinarnej danego kraju.
Wlochy to kolebka kulinarii, wina, oliwa, oliwki, owoce,jarzyny, te cudowne szynki na sloncu suszone, parmezan, salami,mozarella bufalo,,,juz mi slinka leci:)))
Popieram w calej rozciaglosci.Urlop z wlasna walowka? To chyba jakies nieporozumienie, myslalam ze te czasy juz minely!
Ja tez uwazam, ze bez wlowki lepiej i smaczniej ale...wlasnie niektorzy tak oszczedzaja nie wiem jak we Wloszech ale sa kraje w ktorych ceny utrzymania sa wysokie i niekoniecznie na mala kieszen. Sa tez osoby ktore i w obcych krajach chca jadac to samo co w domu czego ja z kolei nie rozumiem :-).
Moja przyjaciolka robila zapasy jadac Kampingiem do Szwecji z rodzinka. To bylo kilka lat temu i z tego co opowiadla (jej maz jezdzi Tirem do Szwecji wiec miala info z pierwszej reki) ceny zywnosci byly w Szwecji duzo wyzsze niz w Niemczech. wiec zaoszczedzili na jedzeniu zwiedzajac za to Szwecje i korzystajac z wielu atrakcji dla dzieci. Chetnie bym tez kiedys pojechala ale moj Polowek woli jechac tam gdzie jest cieplej twierdzzac, ze na Europe bedzie czas jak wiek i sily wyklucza dalekie podroze samolotem hihi. Chyba mysli znow o Azji tym razem Thajlandi. Nie mam nic przeciwko kocham te klimaty i egzotyke.
Gdybym byla bogata to bym byla zawsze w podrozy....uwielbiam poznawac nowe i zwiedzac...zobaczyc i dotknac "inne" nieznane, bo to zawsze zupelnie inaczej niz w ksiazkach...to jak w szkole na historii uczyli o colosseum forum romanum itd. ale kiedy to zobaczylam, to z opisami i ksiazkami rzeczywistosc nie miala wiele wspolnego
mysle ze tak jest wszedzie...byc, dotykac, smakowac...nawet po to, zeby potem moc powiedziec, "to mi nie smakowalo"
zapewne jest inaczej gdy w gre wchodza dzieci i ich "biedne" gusty i niewyksztalcone smaki (wina rodzicow?)
Dorota a jak znosisz tak dalekie podroze samolotem i szczepionki przed wyjazdowe, wiele osob wlasnie z tego wzgledu rezygnuje z dalekich podrozy na inne kontynenty...
Anno a wiesz ku mojemu wlasnemu zaskoczeniu znosze swietnie, obowiazkowo zakladam jednak rajstopy przeciw trombozie bo wiadomo...Przekonalam sie o tym podczas mojej pierwszej dalekiej podrozy na Sri Lanke. Tak samo czuje sie w klimacie tropikalnym jak ryba w wodzie c´zego bym w zyciu nie pomyslaly biorac pod uwage jak zle znosze upaly w klimacie kontynentalnym. W tropikach poce sie co prawda bardzo i wciaz cos pije (sok kokosowy jest cudownym srodkiem) musze tez pamietac o kapeluszu ale poza tym nic mnie nie boli, nie dokucza nie odparz sie - nocud miod w porownaniu z takin samym wysilkoem w goracy letni dzien w klimacie kontynentalnym. Pozdeawiam
Dorota zazdroszcze ci, tez bym sobie polatala, ale ja sie panicznie boje latania samolotem
to fajnie...bo tak wlasciwie jak dobrze pomyslec, jesli chodzi o loty to uciazliwe sa starty i ladowania, a caly lot to jak w pociagu...klimat jesli jest w miare suchy to tez moze byc przyjemny, upalu sie nie czuje...w Rzymie jest strasznie wilgotno dochodzi do 90%, i nawet w nocy mamy 30°C...milego podrozowania zycze
Dorotko, wszystko zalezy od tego ile sie zarabia. Moj niemiecki przyjaciel Thomas dostaje 2 400 euro miesiecznej emerytury, a jego towarzysz zycia jest szefem w banku i ma jeszcze wiecej. Oni nie nazekaja na drozyzne w Szwecji:)
Oprocz alkoholi dla sasiadow, nic z Niemiec nie przywoza...hihi
Tak, Szwecja jest bardzo droga, Norwegia jeszcze bardziej. Jednak nie wyobrazam sobie, zeby nie bylo kogos stac na zjedzenie chociaz jednego typowego szwedzkiego dania:)
OOOO, bedziesz kochala Thailandie, zobaczysz, styczen, luty, to najlepsze miesiace tam. Az mnie skreca, tak chcialabym jeszcze raz tam poleciec:)
Ja tez myslalam, ze minely:)