Wydawnictwo naciaga i to bardzo. Kiedys (lata temu) mialam nawet prenumerate. Nawet nie wiecie jak trudno bylo z niej zrezygnowac. I to nie z mojej strony. Wydawnictwo kilkakrotnie odzywalo sie do mnie z pytaniami czy aby na pewno chce zrezygnowac. Ostatecznie poproszono mnie o pisemne odstapienie bo inaczej bede musiala kontynuowac ja dalej i zaplacic za zalegle numery. Skandal na maksa. Jak widze cokowiek pod ich szyldem to omijam Wielkim lukiem.
Mój brat tez miał u nich dawno temu prenumeratę i ze zrezygnowaniem nie było żadnego problemu. Tylko czasem przysyłali swoje reklamy, że może coś wygrać. Kupiłam u nich nawet kilka rzeczy. Zadowolona byłam ale więcej nie skorzystam bo drogo.
Wydawcy w pogoni za zyskiem zapominają o dobrym smaku, kulturze, dobrych obyczajach. Tych cech nie mają także bibliotekarki, ktore zakupiły tę książkę do biblioteki(jest stempel), a powinny kształtować kulturę czytelniczą, co jest jednym z ich głównych zadań. Nie doczytałam do końca, z powodu wielkiego obrzydzenia. Literatura ma za zadanie rozwijać poczucie estetyki, uczyć wartości, wskazywać wzorce, pobudzać wyobraźnię, dostarczać wiedzy o otaczajacym świecie. Jeżeli ktoś powie, że ta książeczka daje wiedzę o kupie, to ja się pytam, po co komu taka gówniana wiedza?
"Pernilla Stalfelt bez tabu opowiada słowami i rysunkami tematy fascynujące dzieci, a niechętnie podejmowane przez dorosłych.Nagradzana autorka i ilustratorka uwielbiana jest przez czytelników nie tylko za trafne spostrzeżenia i odwagę, ale też niesamowite (i, przyznajmy, dość absurdalne) poczucie humoru.Seria wydawnicza "Mała książka o..." traktuje o sprawach dużej i małej wagi, które pochodzą ze sfery tabu. "Małe książki" dobrze przygotowują małego człowieka na bezbolesne zmierzenie się z nimi." ( znalezione w sieci)
Inne książki autorki "Mała książka o śmierci" i "Mała książka o przemocy "
Świat się przewraca do góry nogami! Aż trudno w to uwierzyć, że taka książka ukazała się na rynku. Czy ktoś nad tym panuje? Nawet jeśli temat można by było zaakceptować..., to tekst i ilustracje dla mnie są nie do przyjęcia! O czasy, o obyczaje!!!
Myślę, że jest to publikacja mająca przygotować dzieci do postrzegania najróżniejszych spraw w sposób bardzo prosty i "z mostu". Widzę tu próbę obniżenia progu wrażliwości przyszłych konsumentów na estetykę, piękno, wstyd i wspieranie pospolitości masowego odbiorcy. Czy to jest dobre? Nieeee! Czy to książka jest potrzebna dzieciom, by poznawały świat? Od kiedy zaczęły siadać na nocniku, nie jest to potrzebne w wiadomej sprawie. Sprawy biocyrkulacji są za trudne dla dziecka, by były przyswojone z takiej książeczki. Mam wrażenie, że kotoś chciał się wypowiedzieć w tym temacie....i wypowiedział się. Ja dziękuję, postoję!
,, Kupa znika w rurze i wędruje do morza ,, hmm. Moja córka ,której to czytałam podpowiedziała mi na dziecięcy rozum ,że potem kupke jedzą rybki , a pózniej my jemy te.....rybki ???. Sam pomysł napisania książki o kupie jest fajny , ale ta książka napisana jest z niesmakiem
No coz, ksiazka moze i jest prawdziwa, ale uproszczona - to nie jest tak, ze dom buduje sie tylko z kupy, nasionka + kupa = truskawki, itd. Ciekawe, jak zareagowalyby na nia dzieci w roznym wieku - male, starsze, czy nastolatki. Czy kupa jest az takim problemem dla dziecka, ze nalezy o niej w ten sposob pisac...? Moze chodzilo o propagowanie prawidlowego uzycia sedesu? Ale w takim razie po co te opisy i obrazki roznych kup? Moze to po prostu dosc smieszny i kontrowersyjny 'poemat' na temat czegos, o czym normalnie sie nie rozmawia? Chec i proba sprawdzenia, ile rzeczy mozna powiedziec o czyms, co normlanie okresla sie jednym slowem mowiacym wszystko: kupa.
Czy ten temat rzeczywiscie zasluguje na ksiazke dziecieca? O rozdrabnianiu wlosa slyszalam, g....a jeszcze nie. W najgorszym przypadku dziecko do konca zycie nie dotknie ryby.
Co do wydawnictwa: Duzym lukiem omijac z daleka, dokladnie jak G....O.
Nie tknie też marchewki i kiełbaski. Dodatkowo będzie myślało, że zwierzęta mają w swoich domkach odkurzacze, których nie używają bowolą zjeść kupę. Myślałam, że przy okazji wątku o tym, że ludzie uwielbiają patrzeć na załatwiające się psy, zostanie poruszony problem nie sprzątania psich odchodów ale nie.
Co o tym myślicie ?
Ciekawe co myślą o tej książęczce dzieci ? Moim wnuczkom czytałam różne książki, ale tę bym sobie darowała. Pozdrawiam !
Ja bym takiej książeczki dzieciom nie kupiła! A co do wydawnictwa to uważam że jest beznadziejne i strasznie naciąga ludzi na zakupy!
Wydawnictwo naciaga i to bardzo. Kiedys (lata temu) mialam nawet prenumerate. Nawet nie wiecie jak trudno bylo z niej zrezygnowac. I to nie z mojej strony. Wydawnictwo kilkakrotnie odzywalo sie do mnie z pytaniami czy aby na pewno chce zrezygnowac. Ostatecznie poproszono mnie o pisemne odstapienie bo inaczej bede musiala kontynuowac ja dalej i zaplacic za zalegle numery. Skandal na maksa. Jak widze cokowiek pod ich szyldem to omijam Wielkim lukiem.
Mój brat tez miał u nich dawno temu prenumeratę i ze zrezygnowaniem nie było żadnego problemu. Tylko czasem przysyłali swoje reklamy, że może coś wygrać. Kupiłam u nich nawet kilka rzeczy. Zadowolona byłam ale więcej nie skorzystam bo drogo.
Wydawcy w pogoni za zyskiem zapominają o dobrym smaku, kulturze, dobrych obyczajach. Tych cech nie mają także bibliotekarki, ktore zakupiły tę książkę do biblioteki(jest stempel), a powinny kształtować kulturę czytelniczą, co jest jednym z ich głównych zadań. Nie doczytałam do końca, z powodu wielkiego obrzydzenia. Literatura ma za zadanie rozwijać poczucie estetyki, uczyć wartości, wskazywać wzorce, pobudzać wyobraźnię, dostarczać wiedzy o otaczajacym świecie. Jeżeli ktoś powie, że ta książeczka daje wiedzę o kupie, to ja się pytam, po co komu taka gówniana wiedza?
"Pernilla Stalfelt bez tabu opowiada słowami i rysunkami tematy fascynujące dzieci, a niechętnie podejmowane przez dorosłych.Nagradzana autorka i ilustratorka uwielbiana jest przez czytelników nie tylko za trafne spostrzeżenia i odwagę, ale też niesamowite (i, przyznajmy, dość absurdalne) poczucie humoru.Seria wydawnicza "Mała książka o..." traktuje o sprawach dużej i małej wagi, które pochodzą ze sfery tabu. "Małe książki" dobrze przygotowują małego człowieka na bezbolesne zmierzenie się z nimi." ( znalezione w sieci) Inne książki autorki "Mała książka o śmierci" i "Mała książka o przemocy "
Świat się przewraca do góry nogami! Aż trudno w to uwierzyć, że taka książka ukazała się na rynku. Czy ktoś nad tym panuje? Nawet jeśli temat można by było zaakceptować..., to tekst i ilustracje dla mnie są nie do przyjęcia! O czasy, o obyczaje!!!
Myślę, że jest to publikacja mająca przygotować dzieci do postrzegania najróżniejszych spraw w sposób bardzo prosty i "z mostu". Widzę tu próbę obniżenia progu wrażliwości przyszłych konsumentów na estetykę, piękno, wstyd i wspieranie pospolitości masowego odbiorcy.
Czy to jest dobre? Nieeee!
Czy to książka jest potrzebna dzieciom, by poznawały świat? Od kiedy zaczęły siadać na nocniku, nie jest to potrzebne w wiadomej sprawie. Sprawy biocyrkulacji są za trudne dla dziecka, by były przyswojone z takiej książeczki.
Mam wrażenie, że kotoś chciał się wypowiedzieć w tym temacie....i wypowiedział się. Ja dziękuję, postoję!
,, Kupa znika w rurze i wędruje do morza ,, hmm. Moja córka ,której to czytałam podpowiedziała mi na dziecięcy rozum ,że potem kupke jedzą rybki , a pózniej my jemy te.....rybki ???.
Sam pomysł napisania książki o kupie jest fajny , ale ta książka napisana jest z niesmakiem
No coz, ksiazka moze i jest prawdziwa, ale uproszczona - to nie jest tak, ze dom buduje sie tylko z kupy, nasionka + kupa = truskawki, itd. Ciekawe, jak zareagowalyby na nia dzieci w roznym wieku - male, starsze, czy nastolatki. Czy kupa jest az takim problemem dla dziecka, ze nalezy o niej w ten sposob pisac...? Moze chodzilo o propagowanie prawidlowego uzycia sedesu? Ale w takim razie po co te opisy i obrazki roznych kup? Moze to po prostu dosc smieszny i kontrowersyjny 'poemat' na temat czegos, o czym normalnie sie nie rozmawia? Chec i proba sprawdzenia, ile rzeczy mozna powiedziec o czyms, co normlanie okresla sie jednym slowem mowiacym wszystko: kupa.
Czy ten temat rzeczywiscie zasluguje na ksiazke dziecieca? O rozdrabnianiu wlosa slyszalam, g....a jeszcze nie. W najgorszym przypadku dziecko do konca zycie nie dotknie ryby.
Co do wydawnictwa: Duzym lukiem omijac z daleka, dokladnie jak G....O.
Nie tknie też marchewki i kiełbaski. Dodatkowo będzie myślało, że zwierzęta mają w swoich domkach odkurzacze, których nie używają bowolą zjeść kupę.
Myślałam, że przy okazji wątku o tym, że ludzie uwielbiają patrzeć na załatwiające się psy, zostanie poruszony problem nie sprzątania psich odchodów ale nie.
A teraz podobno maja być książki o śmierci....dla klas...1-3...zgroza.......