Czy wierzycie? lub jakie znacie przesądy typu kominiarz,czarny kot, ślub..etc
W piątek trzynastego niczego się nie obawiam,bo właśnie w taki dzień się urodziłam:) Kiedyś czarne koty omijałam z daleka,potrafiłam zatrzymać się samochodem i poczekać,aż inny przejedzie pierwszy:) - teraz już nie.. Ale unikam jak ognia wracania się do domu jeśli czegoś zapomniałam, a jak juz muszę to obracam sie przez lewe ramię:))) Mój małżonek widział mnie w sukni ślubnej tuż przed samym ślubem,kiedy przyjechał po mnie do kościoła:) Aaa i miesiąc "ślubny" miał literkę"r" w sobie- wrzesień..:) Aaa i jeszcze na ślubie coś starego i coś pożyczonego było.. A u Was?
Nie wierzę w przesądy. Ślub brałam w listopadzie, do domu wracałam się nie raz (bo pamięć już nie ta co kiedyś ), na koty nie zważam (niech lepiej one uważają na mnie ). Moja mama jest w przesądach dobra, a moja córka chyba odziedziczyła to po Niej. Te to potrafią stworzyć atmosferę jak są razem. Trafiły mi się: matka i córka. Aż do nich nie pasuję
He he :) To ja w podobnym rozkroku żyję ... Wyrosłam w kulcie przesądów . Strach było z łóżka wstać , bo akurat lewa noga pierwsza się pchała :) , nie mówiąc już o wyjściu z domu , bo za każdym rogiem czaiła się jakaś pułapka ;)) Raz nie zdałam jakiegoś egzaminu , bo tak się przejęłam faktem , że pierwszą napotkaną osobą nie był mężczyzna ( najlepiej w okularach :) , że nie potrafiłam skupić się na niczym innym ... , chociaż muszę też przyznać , że średnio przygotowana byłam ;) Postanowiłam z tym walczyć . Szczytem odwagi był ślub w maju ( Mamusie przez miesiąc nie mogły spać z tego powodu :) Nie do końca mi się to udaje , bo była pożyczona niebieska podwiązka , a i łuskę Pana Karpia co roku skrzętnie wkładam do portfela ;))) Zupełnie bez sensu :)
A ja już miałam się nie odzywać, bo myślalam, że nie jestem przesądna ale... Właśnie mi przypomniałaś, że ja też co roku pilnuję żeby łuska od karpia trafila do portfela :-)
Generalnie nie obvchodza mnie przebiegajace czarne koty, byle nie wlazily mi pod kola samochodu. Pod drabina przeszlam nie raz. Jedyne przesady jakie tolerowalam dotyczyly slubu - chyba kolezanki byly zbyt przekonywujace, bo mowily ze wszystko musi byc 'na szczescie'. Tak wiec mialam cos pozyczonego, cos starego a maz nie widzial sukienki do dnia slubu. Slub tez odbyl sie we wrzesniu a wiec w miesiacu z literka 'r' ale to akurat byl przypadek (wolny termin w USC). Jesli cos onnego traktuje powaznie to raczej z przyzwyczajenia, bo tak sie robilo w domu a nie z mysli ze to przesad.
Ja cos mam pecha do 13, na egzaminie maturalnym z przedmiotow zawodowych wylosowalam 13 i siedzielam na wprost profesorow i mialam nieciekawe pytania, suma sumarum mialam 73 pkt a od 75 byla 4 wiec mialam 3. Pewnego piatku 13 gdy przechodzilam przez pasy o malo nie przejechal mnie rozpedzony samochod. Pewnego listopadowego dnia a byl 13 moj sasiad przejechal mojego ukochanego kota tak nadmienie ze byl czarny oczywiscie kot :). Wiele drobnych niepowodzen trafia mi sie wlasnie 13. W sumie to tak do konca nie wierze w swojego pecha do 13, moze to po prostu przypadek ze te rozne rzeczy zdarzaly sie wlasnie w tym dniu. Slub bralam w pazdzierniku, jedna z sobot wypadala wlasnie 13 i lokal byl wtedy wolny i muzyka i to niejedna ale jakos sie nie zdecydowalam, slub wzielismy tydzien pozniej 20 :)
A ja tam ślub brałam w lutym :) kota mam czarnego więc przebiega mi pod nogami codziennie :) a wracać do domu też się nie lubie jak czegoś zapomne sczególnie przed dlugą podróżą, a tak po za tym to przesądna nie jestem, niektórzy jeszcze wiążą czerwone wstążeczki na wózku dziecka też tego nie robiłam, miałam poprostu zawieszony medalik ale to bardziej chyba że tak się w domu robiło. Pozdrawiam.
Nie wierzę w przesądy. Przed ślubem jak spotykałam się z moim przyszłym mężem to bardzo często koło nas był czarny kot ale pecha nie mieliśmy. Jak pracowałam to po zakładzie biegał bezpański czarny kot i to on jak szłam to nie przebiegał mi drogi tylko zatrzymywał się i miauczeniem dawał znać bym przeszła pierwsza. 13 traktuję jak inne liczy. Ślub brałam w styczniu. Chyba nie miałam nic pożyczonego. Nie wiązałam dzieciom czerwonych kokardek w wózku chociaż córki wózek jakby się uparł to można powiedzieć, że był czerwony ale to przypadek.
Kot mi nie przeszkadza jak w piosence "gdy ci kot przebiegnie drogę....." Kocham koty. Wierzę natomiast w to ,że idąc jak się podknę na prawą nogę to spotkam znajomą a na lewą to znajomego.To zawsze mi się sprawdza. Butów i pantofli nie wolno kłaść na stole bo kłótnia gotowa. Nie daje się też obuwia nikomu , chyba,że za przysłowiowego grosika. Również nie daje w prezencie noży .Reszta z przymrużeniem oka.
Nie kładę butów na stole ale miesiąc temu przed weselem położyłam nówki buty na stole i nie było kłótni. Buty dawałam za darmo i nie wiem co miało by być źle. Do domu przed wyjściem często się wracam by sprawdzić czy woda zakręcona lub dom zamknięty.
Cha,cha, też znam ten przesąd z butami. U mnie w domku wierutnie wyśmiewaliśmy się z przesądów...choć 13ego kartki z kalendarza nie zdzieramy;)))Ja urodziłam sie i długo potem nosiłam na łapce tzw " ogień"-czerwoną plamę.Moja mam będąc w ciaży oparzyła sie w tym samym miejscu.Do dzis, jak się zdenerwuję to ta plama wyłazi! Znam też kilka przypadków, kiedy nawet lekarze zalecali wizytę u tzw...szeptuchy.Kino, co?
OOOO, kurcze, jak tak samo!!! Kocham buty i mam zbiory nie uzywanych, w orginalnych pudelkach, jakas choroba???? Wysokie kozaki na stole najwygodniej sie oglada,,,hihihi
Alllllllllllllle nigdy nie poloze pieniedzy na stole :))))
W przesądy nie wierzę,a gdy widzę kota (nawet czarnego) to martwię się ,aby nie wpadł mi pod koła samochodu.Fakt,że kiedyś 13 w piątek kupiliśmy samochód(jeśli malucha nazywamy samochodem)i po wyjeździe z salonu od razu kot przebigł drogę.Mąż trochę brzydko to skomentował,maluch jak maluch miał swoje(ostatni wypust modelu 126p).Jak obserwuję poczynania ludzi przesądnych to bierze mnie śmiech.....i zartuję z tych przesądów.Torebki na ziemi nie kładę ,bo uważam to za bałaganiarstwo,pieniądze na stole-owszem.Hołduję zasadzie,że jak ich brak-to nie z tego powodu gdzie je kładę,tylko jak je wydaję i ile zarabiam
Kiedyś wyczytałam ,że nie zamykanie sedesu powoduje ucieczkę pieniędzy z domu, a że nie mogłam mojego męża przez ...dzieści lat nauczyć tej czynności - powiedziałam mu o tych uciekających pieniądzach - od paru lat mam spokój .
Ja zawsze zamykam i kazdy u nas w domu to robi bo mamy lazienke razem z wc, nie przelewa nam sie ale dzieki temu ze jestem oszczedna nie jest zle :) Maz na mnie mowi w zartach komornik moze bysmy pozbierali na cos ;)
Czy wierzycie? lub jakie znacie przesądy typu kominiarz,czarny kot, ślub..etc
W piątek trzynastego niczego się nie obawiam,bo właśnie w taki dzień się urodziłam:)
Kiedyś czarne koty omijałam z daleka,potrafiłam zatrzymać się samochodem
i poczekać,aż inny przejedzie pierwszy:) - teraz już nie..
Ale unikam jak ognia wracania się do domu jeśli czegoś zapomniałam,
a jak juz muszę to obracam sie przez lewe ramię:)))
Mój małżonek widział mnie w sukni ślubnej tuż przed samym ślubem,kiedy przyjechał po mnie do kościoła:)
Aaa i miesiąc "ślubny" miał literkę"r" w sobie- wrzesień..:)
Aaa i jeszcze na ślubie coś starego i coś pożyczonego było..
A u Was?
kliknij tutaj a zobaczysz podobny wątek z przed pięciu laty.
Bahus
no właśnie..sprzed pięciu laty..
tych użytkowników już w większości nie ma..
Użytkownik nonka4 napisał w wiadomości:
> no właśnie..sprzed pięciu laty..tych użytkowników już w
> większości nie ma..
"z przed" czy "sprzed" bu już sam nie wiem.....
Bahus
sprzed
Użytkownik onlyred napisał w wiadomości:
> sprzed
Bardzo dziękuję...postaram się zapamiętać.....
Bahus
Ja tez:) Ciagle robie bledy niesamowite, no ale wiek mnie rozgrzesza, chyba? :)))
Nie wierzę w przesądy.
Ślub brałam w listopadzie, do domu wracałam się nie raz (bo pamięć już nie ta co kiedyś ), na koty nie zważam (niech lepiej one uważają na mnie ). Moja mama jest w przesądach dobra, a moja córka chyba odziedziczyła to po Niej. Te to potrafią stworzyć atmosferę jak są razem. Trafiły mi się: matka i córka. Aż do nich nie pasuję
He he :)
To ja w podobnym rozkroku żyję ...
Wyrosłam w kulcie przesądów . Strach było z łóżka wstać , bo akurat lewa noga pierwsza się pchała :) , nie mówiąc już o wyjściu z domu , bo za każdym rogiem czaiła się jakaś pułapka ;))
Raz nie zdałam jakiegoś egzaminu , bo tak się przejęłam faktem , że pierwszą napotkaną osobą nie był mężczyzna ( najlepiej w okularach :) , że nie potrafiłam skupić się na niczym innym ... , chociaż muszę też przyznać , że średnio przygotowana byłam ;)
Postanowiłam z tym walczyć .
Szczytem odwagi był ślub w maju ( Mamusie przez miesiąc nie mogły spać z tego powodu :)
Nie do końca mi się to udaje , bo była pożyczona niebieska podwiązka , a i łuskę Pana Karpia co roku skrzętnie wkładam do portfela ;)))
Zupełnie bez sensu :)
A ja już miałam się nie odzywać, bo myślalam, że nie jestem przesądna ale... Właśnie mi przypomniałaś, że ja też co roku pilnuję żeby łuska od karpia trafila do portfela :-)
Generalnie nie obvchodza mnie przebiegajace czarne koty, byle nie wlazily mi pod kola samochodu. Pod drabina przeszlam nie raz. Jedyne przesady jakie tolerowalam dotyczyly slubu - chyba kolezanki byly zbyt przekonywujace, bo mowily ze wszystko musi byc 'na szczescie'. Tak wiec mialam cos pozyczonego, cos starego a maz nie widzial sukienki do dnia slubu. Slub tez odbyl sie we wrzesniu a wiec w miesiacu z literka 'r' ale to akurat byl przypadek (wolny termin w USC). Jesli cos onnego traktuje powaznie to raczej z przyzwyczajenia, bo tak sie robilo w domu a nie z mysli ze to przesad.
Ja cos mam pecha do 13, na egzaminie maturalnym z przedmiotow zawodowych wylosowalam 13 i siedzielam na wprost profesorow i mialam nieciekawe pytania, suma sumarum mialam 73 pkt a od 75 byla 4 wiec mialam 3. Pewnego piatku 13 gdy przechodzilam przez pasy o malo nie przejechal mnie rozpedzony samochod. Pewnego listopadowego dnia a byl 13 moj sasiad przejechal mojego ukochanego kota tak nadmienie ze byl czarny oczywiscie kot :). Wiele drobnych niepowodzen trafia mi sie wlasnie 13. W sumie to tak do konca nie wierze w swojego pecha do 13, moze to po prostu przypadek ze te rozne rzeczy zdarzaly sie wlasnie w tym dniu. Slub bralam w pazdzierniku, jedna z sobot wypadala wlasnie 13 i lokal byl wtedy wolny i muzyka i to niejedna ale jakos sie nie zdecydowalam, slub wzielismy tydzien pozniej 20 :)
A ja tam ślub brałam w lutym :) kota mam czarnego więc przebiega mi pod nogami codziennie :) a wracać do domu też się nie lubie jak czegoś zapomne sczególnie przed dlugą podróżą, a tak po za tym to przesądna nie jestem, niektórzy jeszcze wiążą czerwone wstążeczki na wózku dziecka też tego nie robiłam, miałam poprostu zawieszony medalik ale to bardziej chyba że tak się w domu robiło. Pozdrawiam.
Nie wierzę w przesądy i zawsze robię wszystko, aby udowodnić, jak bardzo są bezsensowne.
Nie wierzę w przesądy. Przed ślubem jak spotykałam się z moim przyszłym mężem to bardzo często koło nas był czarny kot ale pecha nie mieliśmy. Jak pracowałam to po zakładzie biegał bezpański czarny kot i to on jak szłam to nie przebiegał mi drogi tylko zatrzymywał się i miauczeniem dawał znać bym przeszła pierwsza. 13 traktuję jak inne liczy. Ślub brałam w styczniu. Chyba nie miałam nic pożyczonego. Nie wiązałam dzieciom czerwonych kokardek w wózku chociaż córki wózek jakby się uparł to można powiedzieć, że był czerwony ale to przypadek.
Kot mi nie przeszkadza jak w piosence "gdy ci kot przebiegnie drogę....." Kocham koty.
Wierzę natomiast w to ,że idąc jak się podknę na prawą nogę to spotkam znajomą a na lewą to znajomego.To zawsze mi się sprawdza.
Butów i pantofli nie wolno kłaść na stole bo kłótnia gotowa. Nie daje się też obuwia nikomu , chyba,że za przysłowiowego grosika. Również nie daje w prezencie noży .Reszta z przymrużeniem oka.
Nie kładę butów na stole ale miesiąc temu przed weselem położyłam nówki buty na stole i nie było kłótni. Buty dawałam za darmo i nie wiem co miało by być źle. Do domu przed wyjściem często się wracam by sprawdzić czy woda zakręcona lub dom zamknięty.
Cha,cha, też znam ten przesąd z butami. U mnie w domku wierutnie wyśmiewaliśmy się z przesądów...choć 13ego kartki z kalendarza nie zdzieramy;)))Ja urodziłam sie i długo potem nosiłam na łapce tzw " ogień"-czerwoną plamę.Moja mam będąc w ciaży oparzyła sie w tym samym miejscu.Do dzis, jak się zdenerwuję to ta plama wyłazi!
Znam też kilka przypadków, kiedy nawet lekarze zalecali wizytę u tzw...szeptuchy.Kino, co?
To już teraz wiem , dlaczego taka kłótliwa jestem ;)))
Maniakalnie kupuję buty , które później stawiam na stole i gapię się na nie przez pół dnia ;)))
OOOO, kurcze, jak tak samo!!! Kocham buty i mam zbiory nie uzywanych, w orginalnych pudelkach, jakas choroba???? Wysokie kozaki na stole najwygodniej sie oglada,,,hihihi
Alllllllllllllle nigdy nie poloze pieniedzy na stole :))))
Ja nie kładę nigdy torebki na ziemi /podłodze / bo pieniądze uciekają.
ja często pieniądze kładę na stole, a torebkę na podłodze też jak mam taka potrzebę.
W przesądy nie wierzę ale moja mama zmarła 13 lipca a tata 13 lat po niej 31 lipca odwrócona 13 i co o tym myślec
A ja jestem bardzo przesadna :) Moze czasami nawet przesadzam no ale taka juz jestem i juz :)
W przesądy nie wierzę,a gdy widzę kota (nawet czarnego) to martwię się ,aby nie wpadł mi pod koła samochodu.Fakt,że kiedyś 13 w piątek kupiliśmy samochód(jeśli malucha nazywamy samochodem)i po wyjeździe z salonu od razu kot przebigł drogę.Mąż trochę brzydko to skomentował,maluch jak maluch miał swoje(ostatni wypust modelu 126p).Jak obserwuję poczynania ludzi przesądnych to bierze mnie śmiech.....i zartuję z tych przesądów.Torebki na ziemi nie kładę ,bo uważam to za bałaganiarstwo,pieniądze na stole-owszem.Hołduję zasadzie,że jak ich brak-to nie z tego powodu gdzie je kładę,tylko jak je wydaję i ile zarabiam
Kiedyś wyczytałam ,że nie zamykanie sedesu powoduje ucieczkę pieniędzy z domu, a że nie mogłam mojego męża przez ...dzieści lat nauczyć tej czynności - powiedziałam mu o tych uciekających pieniądzach - od paru lat mam spokój .
Poznaniak???;))))
Nie, ale oszczędny. Pozdrawiam !
Bo mój luby to Poznaniak(wygoniony ze Szkocji za skapstwo na banicję do Niemiec))))Sam tak o sobie mówi.ale cos w tym jest:)))
W Poznaniu o polskich "Szkotach" mówi się krakowskie centusie.
Bahus
Cha,cha!Wiedziałam, ze Bahus tej zniewagi nie podaruje;))))
Użytkownik majolika napisał w wiadomości:
> Cha,cha!Wiedziałam, ze Bahus tej zniewagi nie podaruje;))))
To tylko lokalny patriotyzm....
Bahus
PS. Pozdrawiam Twojego męża...krajana...
To nie mąż, tylko luby:)))Za Poznaniaka?Niiiigdy!!I tak się kłócimy!Jako małżeństwo zeżalibysmy się:)))
Ja nie zmykam prawie nigdy
A gdzie nie zmykasz:)
hahaha, miało być nie zamykam
Ja zawsze zamykam i kazdy u nas w domu to robi bo mamy lazienke razem z wc, nie przelewa nam sie ale dzieki temu ze jestem oszczedna nie jest zle :) Maz na mnie mowi w zartach komornik moze bysmy pozbierali na cos ;)
I co teraz mam zrobic? Jestem bardzo przesadna ;) haha