JAK UDALO SIE NAM PRZEŻYĆ??? Dorastaliście w latach pięćdziesiątych, sześćdziesiątych lub siedemdziesiątych..??? Jak, do cholery, udało się wam przeżyć?!
Samochody nie miały pasów bezpieczeństwa, ani zagłówków, no i żadnych airbagów!!!
Na tylnym siedzeniu było wesoło a nie niebezpiecznie. Łóżeczka i zabawki były kolorowe i z pewnością polakierowane lakierami ołowiowymi lub innym śmiertelnie groźnym gównem. Niebezpieczne były puszki, drzwi samochodów....
Butelki od lekarstw i środków czyszczących nie były zabezpieczone. Można było jeździć na rowerze bez kasku. A ci, którzy mieszkali w pobliżu szosy na wzgórzu, ustanawiali na rowerach rekordy prędkości, stwierdzając w połowie drogi, że rower z hamulcem był dla starych chyba za drogi... ...Ale po nabraniu pewnej wprawy i kilku siniakach ... panowaliśmy i nad tym
Szkoła trwała do południa, a obiady JADŁO SIĘ W DOMU. Niektórzy nie byli dobrzy w budzie i czasami musieli powtarzać rok (lub więcej) Ale bylo OK ! ani nie był dyslektykiem. Nie było żadnego ADHD. Po prostu powtarzał rok i to była jego szansa.
Wodę piło się z węża ogrodowego lub innych źródeł, a nie za sterylnych butelek PET Wcinaliśmy słodycze i pączki, piliśmy oranżadę z prawdziwym cukrem i nie mieliśmy problemów z nadwagą !
Nie mieliśmy Playstations, Nintendo 64, X-Boxes, gier wideo, 99 kanałów w TV, DVD i wideo, Dolby Surround, komórek, komputerów ani chatroomów w Internecie... ... lecz PRZYJACIÓŁ !!!!
Mogliśmy wpadać do kolegów pieszo lub na rowerze, o kazdej porze zapukać i zabrać ich na podwórko lub bawić się u nich, nie zastanawiając się, czy to wypada.
Można się było bawić do upojenia, pod warunkiem powrotu do domu przed nocą. Mimo ze nie było KOMÓREK. !!! I nikt nie wiedział gdzie jesteśmy i co robimy! Nieprawdopodobne!!?? Tam na zewnątrz, w tym okrutnym świecie! Całkiem bez opieki! Jak to było możliwe?????
Graliśmy w piłę na jedną bramę, a jeśli kogoś nie wybrano do drużyny, to się wypłakał na boku i już. Nie był to koniec świata ani jakaś trauma.
Mieliśmy poobcierane kolana i łokcie, złamane kości, czasem wybite zęby, ale nigdy, NIGDY!!!!!! nie podawano nikogo z tego powodu do sądu! NIKT nie był winien, tylko MY SAMI !
Nie baliśmy się: deszczu, śniegu ani mrozu. Nikt nie miał alergii na kurz, trawę, ani na krowie mleko. Mieliśmy wolność i wolny czas. Nasze były : klęski, sukcesy i zadania. I uczyliśmy się dawać sobie radę.
Pytanie za 100 punktów brzmi: Jak udało się nam PRZEŻYĆ??? A przede wszystkim: Jak mogliśmy rozwijać naszą OSOBOWOŚĆ???
Też jesteś z tej generacji?
Jeśli tak, to OK napewno pamietasz Jesli nie, tez dobrze ... zapytaj tych pierwszych jak bylo ?
Pewnie, pomyslisz że żyliśmy w nedzy i nudzie.... ale...przecież byliśmy SZCZĘŚLIWI !!! Czyż nie tak??
Podpisuję sie pod tym obiema rękami i nogami. ;) Czasami żal mi moich dzieci, gdyż pomimo posiadania "nowoczesnych wynalazków techniki" o ileż ich życie jest uboższe niż moje w ich wieku. Co one będą wspominać na stare lata? Rocznik 1967
W tamtych czasach mało kto miał samochód. My pierwszy samochód mieliśmy w latach 90 tych. Środowisko i woda nie były tak mocno zanieczyszczona. Co do dysleksji czy ADHD to się zgadzam. Powinno przestać istnieć coś takiego. wyobrażacie sobie profesora z dysleksją? Kiedyś taki ktoś nie robił studiów. Teraz machnie świstkiem papieru i studia zdane.
ale moja mama miała ( i chyba inne mamy też) grubaśne zeszyty z przepisami. Mam oczywiście ja też taki, bo wchodząc w dorosłe życie, musiałam odpisać te przepisy od Niej. Całe mnóstwo przepisów, przekazywanych z pokolenia na pokolenie.
Super wątek wspaniałe lata 80 -te, urodzona 31 sierpień 1980. Tak to racja wtedy było super już w kwietniu latało się na samych gaciach i na bosaka :) pilismy fosforyzujące oczojebne oranżady we woreczkach (kto pamięta?), wspaniałe rakotwórcze gumu donalda, oranżadki w proszku na sucho ach mniam uwielbiam wracać wspomnieniami do czasów dzieciństwa :)
Pamiętam, pamiętam te oranżadki :) A po Donaldach była Chabell - ta lala :) Też jestem rocznik 80. I wszyscy pili z jednej butli. I gryźli jedno jabłko :) a nie było szczepionek na meningokoki! I skakaliśmy w gumę, na skakance i byliśmy zdrowi, uśmiechnięci, nie było tylu otyłych dzieciaków, co teraz. Eh...
Ja tez do dzis wspominam smak tych oranzadek i przyjemnosc jak mama dawala pare groszy i moglam pojsc sobie taka oranzadke kupic. Jestem rocznik 1976, Mojemu dziecinstwu nie towrzyszyl komputer, pierwszy z nim kontakt mialam w szkole sredniej mialam "informatyke". Nawet do telewizora nie mialam specjalnego dostepu, po rodzicach rzadzili moi dwaj starsi bracia. Taka jest prawda ze prawie wszystkie popoludnia i cale wakacje spedzalam na zabawie z dziecmi z sasiedztwa, byly rowery, gra w pilke "kapki" nawet robilam, byly ogniska, zabawa w sianie na strychu i wiele wiele innych. Nigdy sie nam nie nudzilo. A dzisiaj co jest, nawet we wakacje ulica wymarla, dzieciaki siedza w domu, na rowerze ciezko jest kogos zobaczyc.
ach co to za czasy ... Donalda pamiętam do dziś, i nawet gdzieś w rupieciach mam kolekcję aut z gumy Turbo Oranżadki też ale u mnie były w woreczkach z rurką z lokalnej wytwórni albo oranżada z butelki z kapslem na drucie kupiona prosto z "taśmy "... A jakim szlagierem były drewniane klocki...i kolekcja znaczków pocztowych... A ile się kilometrów nabiło na Wigry3.... albo wyskakało w gumę... Jak to ktoś śpiewał "to se ne wrati..." Rocznik 1978
moje zabawki :misiek twardy jak kamien , lalki z kartonu z ubrankami do wycinania i weszaczkami sluzacymi do ubierania ,lepszej barbie nie ma na swiecie calym , lalka produkcji ZSSR mowiaca "mamo", piasek w piaskownicy i ukradkiem podkradane mamie lyzki stolowe sluzace do "gotowania"
Hmm,fajne czasy:-)Co prawda wtedy nie wszystkim było do śmiechu,zero w sklepach,kartki,stan wojenny ale ja jako dziecko wspominam wszystko z sentymentem....i tak:gumy donald,oranżada w proszku lub woreczku,pierwsze spodnie dekatyzowane,magnetofon Kasprzak(nagroda za wzorowe świadectwo ha ha),wyroby czekoladopodobne,szmaciane lub plastikowe lalki,programy dla dzieci-Pankracy,Teleranek,Drops,5-10-15 no i dobranocki-znienawidzony Miś Koralgol;-),ulubiony Bolek i Lolek,Pszczólka Maja itd;-)Co jeszcze pamiętam?Dłuższe włosy mojego taty,krótkie spódniczki mojej mamy oraz oczywiście...JAROCIN!!!!;-)))))))Rocznik '75.
A pamiętacie Klubo -kawiarnie RUCH dla młodzieży ? A kolorowe rajstopy ? A palone po cichu papierosy "Grunwaldy" ? A zbiorowe oglądanie "Kobry" u tych co mieli telewizor "Belweder", a jeszcze wcześniej głosniki zwane "kołchoźnikami" ? Pozdrawiam !
kolorowe rajstopy robiłyśmy sobie same, bo w sklepach nie było. Kupowało się farbki do tkanin i farbowałosię nie tylko rajstopy, ale też podkoszulki, bo były tylko białe.
Rocznik 60. Pamiętacie grę w gumę (dziewczyny) i kapsle ( chłopcy)? Więcej czasu spędzało się na podwórku. Z dobranocek be były Jacek i Agatka ( przemądrzała) i smutny Miś Kolargol , fajne Bolek i Lolek, Reksio i Zaczarowany ołówek( uwielbiałam) .Pamiętam, że w niedzielę były ciekawe filmy i seriale : Koń który mówi, Czarownice, jakieś westerny, a w poniedziałek Zwierzyniec z kreskówkami.Pamiętam też jaki zachwyt budziły we mnie trójwymiarowe pocztówki choć to przecież straszny kicz:) A coca - cola? Jak się pojawiła zapachniało wielką Zagranicą:) Ech...
1963 !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! A jak ktoś nie umiał ortografii i majcy to był matołem, tumanem, leniem śmierdzącym i żadna mama nie latała po zaświadczenie o dys... ADHD ?- na to też lekarstwo było, zwłaszcza,że jak dorośliśmy to ADHD przeszło. Pozdrawiam wszystkich.
Fajnie było - nie mieliśmy tylu różnych rzeczy a wyrośliśmy na całkiem niegłupich ludzi. Jak to zrobiliśmy??? P.S. całe dzieciństwo uwielbiałam pić wodę prosto z kranu chociaż mama nie pozwalała. Miłość do wody mi pozostała ale teraz do tej z PET-ów. A moje dziecko nie może zrozumieć jak mogliśmy przeżyć bez soków.
Lubimy tamte czasy bo kojarzą się nam z młodością. Damo_pik: świetny temat:)
1963!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Cudowny rocznik, wspaniały trzepak pod ZDROWYM kasztanowcem (od 16 byl zakaz uzywania trzepaka przez doroslych bo my na nim wisielismy), cudowna polonistka p. Ania Leśniewska, wspanialy bibliotekarz p. Gosk, no i my radosni szczesliwi rozrabiacy.
1954 Oj były to czasy telefony na kolberkę trzeba było parę minut pokręcić aż zgłosiła się centrala.ławki wnoszone wieczorami do pokoju bo brakło krzeseł na dziennik telewizyjny żeby sąsiedzi mieli gdzie siedzieć.Było świetnie radośnie .Granie w piłkę na podwórku., podchody,państwa.bieganie z rawką od rowera.były to czasy ale już nie wrócą pozostały tylko miłe dziecięce wspomnienia.
Faktycznie niczego nie bylo, ale byla wielka para na to, zeby bylo. Torebka sniadaniowa z plastyku wydawala sie wiza do wielkiego swiata. Ale ciesze sie, ze takowych juz nie ma.
Moja pierwsza podroz zagraniczna, oboz wedrowny po NRD, to byla najwieksza podroz zycia. Nawet pasta do mycia zebow, wydawala mi sie jakas lepiej pachnaca; A kiedy moj brat przywiozl z Rumunii pierwsze mydelko angielskie, to starczylo nam na caly rok, bo uzywane bylo nie tylko od swieta, ale z okazji Wielkich Swiat.
Pewno mydla tak samo pachnialy w ubostwie komunistycznym, moze gdzies tam lepiej z powodow lepszej technologii,
Moj wuj nabyl w tym czasie auto pod tytulem P70, wsyscysmy sie obtogrofowali w owym, co by jednak sie okazac i pokazac dla rodzin zagranicznych.
Ale litosciwie odbieralismy paczki z Londynu i te skarby mlodziezowe w postaci jeansow, a czasem i plytki (moj srtyjj wielkim prekursorem byl i jestem ciagle w posiadaniu pierwszej plyty Beatelsow) Zycie plata nam figle, dobrze, ze w tej figlotawosci stanie na bacznosc jakis tam stryj co podesle Beatelsow, a nie tekst bulli papieskiej. Stryj byl na tyle znakomoty,ze RODZINA nie zgodzila sie na pochowek w krypcie rodzinnej w Polsce i biedaczek spoczal sobie na malym cmentarzyku pod LONDYNEM. No i co, tak samo zycie, jak ismierc nie znaja konca.
Może wtedy więcej nam mówiono jak nie powinniśmy żyć, a dzisiaj wokół słychać co powinniśmy jeść, jak żyć i czym się leczyć co powoli skutecznie powoduje odmóżdźenie.
A ciekawe co bedzie za jakies 30, 40 lat? Co beda robic nasze wnuki, prawnuki? Pewnie (tak jak picia tej wody z kranu) nie bedzie mozna na dworzu oddychac bez jakiejs maski.
Babcia mi opowiadała , że dzieciaki grały w jakąś klipę (palant) , a łobuzy strzelali z karbidu w puszkach po farbie , najlepsze efekty dawały puszki 5 litrowe :)
JAK UDALO SIE NAM PRZEŻYĆ???
Dorastaliście w latach pięćdziesiątych,
sześćdziesiątych lub siedemdziesiątych..???
Jak, do cholery, udało się wam przeżyć?!
Samochody nie miały
pasów bezpieczeństwa,
ani zagłówków,
no i żadnych airbagów!!!
Na tylnym siedzeniu było wesoło
a nie niebezpiecznie.
Łóżeczka i zabawki były kolorowe
i z pewnością polakierowane lakierami ołowiowymi
lub innym śmiertelnie groźnym gównem.
Niebezpieczne były puszki,
drzwi samochodów....
Butelki od lekarstw i środków czyszczących
nie były zabezpieczone.
Można było jeździć na rowerze bez kasku.
A ci, którzy mieszkali w pobliżu szosy na wzgórzu,
ustanawiali na rowerach rekordy prędkości,
stwierdzając w połowie drogi, że rower z hamulcem
był dla starych chyba za drogi...
...Ale po nabraniu pewnej wprawy
i kilku siniakach ...
panowaliśmy i nad tym
Szkoła trwała do południa,
a obiady JADŁO SIĘ W DOMU.
Niektórzy nie byli dobrzy w budzie
i czasami musieli powtarzać rok (lub więcej)
Ale bylo OK !
ani nie był dyslektykiem.
Nie było żadnego ADHD.
Po prostu powtarzał rok i to była jego szansa.
Wodę piło się z węża ogrodowego
lub innych źródeł,
a nie za sterylnych butelek PET
Wcinaliśmy słodycze i pączki,
piliśmy oranżadę z prawdziwym cukrem
i nie mieliśmy problemów z nadwagą !
Nie mieliśmy Playstations,
Nintendo 64, X-Boxes,
gier wideo, 99 kanałów w TV,
DVD i wideo, Dolby Surround,
komórek, komputerów ani chatroomów w Internecie...
... lecz PRZYJACIÓŁ !!!!
Mogliśmy wpadać do kolegów
pieszo lub na rowerze,
o kazdej porze zapukać i zabrać ich na podwórko
lub bawić się u nich,
nie zastanawiając się, czy to wypada.
Można się było bawić do upojenia,
pod warunkiem powrotu do domu przed nocą.
Mimo ze nie było KOMÓREK. !!!
I nikt nie wiedział gdzie jesteśmy i co robimy!
Nieprawdopodobne!!??
Tam na zewnątrz, w tym okrutnym świecie!
Całkiem bez opieki!
Jak to było możliwe?????
Graliśmy w piłę na jedną bramę,
a jeśli kogoś nie wybrano do drużyny,
to się wypłakał na boku i już.
Nie był to koniec świata ani jakaś trauma.
Mieliśmy poobcierane kolana i łokcie,
złamane kości, czasem wybite zęby,
ale nigdy, NIGDY!!!!!!
nie podawano nikogo z tego powodu do sądu!
NIKT nie był winien, tylko MY SAMI !
Nie baliśmy się:
deszczu, śniegu ani mrozu.
Nikt nie miał alergii na kurz, trawę,
ani na krowie mleko.
Mieliśmy wolność i wolny czas.
Nasze były : klęski, sukcesy i zadania.
I uczyliśmy się dawać sobie radę.
Pytanie za 100 punktów brzmi:
Jak udało się nam PRZEŻYĆ???
A przede wszystkim:
Jak mogliśmy rozwijać naszą OSOBOWOŚĆ???
Też jesteś z tej generacji?
Jeśli tak, to OK napewno pamietasz
Jesli nie, tez dobrze ... zapytaj tych pierwszych jak bylo ?
Pewnie, pomyslisz
że żyliśmy w nedzy i nudzie....
ale...przecież byliśmy SZCZĘŚLIWI !!!
Czyż nie tak??
Pozdrawiam serdecznie !
bylismy szczesliwi ;d;d;d mnie tak zostalo :)) ...wspomnienia mam piekne ;)) <aga rocznik1975>
Swietne, po prostu SUPER.
No jak nam sie udalo przezyc?
Wesolo, i szczesliwie.
rocznik 1966
Cudowne, szczęśliwe lata. 1951
Lata przecudne...rocznik 1909
Bahus
Najlepsze lata, rok 1948:)
Super czasy !!!! -rocznik 1966
To nie powróci, ale mamy co wspominać 1966 (ach!!!!)
Podpisuję sie pod tym obiema rękami i nogami. ;)
Czasami żal mi moich dzieci, gdyż pomimo posiadania "nowoczesnych wynalazków techniki" o ileż ich życie jest uboższe niż moje w ich wieku. Co one będą wspominać na stare lata?
Rocznik 1967
Było cudownie, bajecznie.....a rocznik? nawet Tineczkę biję...1946!!!!!!!!!!!!!!!!!
Bardzo dobrze wspominam dzieciństwo i młodość.Udało się i to wcale nie żle.
Szczęśliwie , troje dzieci a tylko jedna wnuczka -- rocznik 1951
Gdzie sie podzialy tamte prywatki gdzie te dziewczyny gdzie tamten czas
ALA06 rocznik 1954
W tamtych czasach mało kto miał samochód. My pierwszy samochód mieliśmy w latach 90 tych. Środowisko i woda nie były tak mocno zanieczyszczona. Co do dysleksji czy ADHD to się zgadzam. Powinno przestać istnieć coś takiego. wyobrażacie sobie profesora z dysleksją? Kiedyś taki ktoś nie robił studiów. Teraz machnie świstkiem papieru i studia zdane.
temat po prostu super ja tez mam wspaniale wspomnienia bez komputera komurki itd rocznik 1970 ale teraz dzieki komputerowi mamy siebie na wz:))
ale moja mama miała ( i chyba inne mamy też) grubaśne zeszyty z przepisami. Mam oczywiście ja też taki, bo wchodząc w dorosłe życie, musiałam odpisać te przepisy od Niej. Całe mnóstwo przepisów, przekazywanych z pokolenia na pokolenie.
No to moje dziecko będzie profesorem, bo ma taki świstek papieru a wystarczy tylko pomachać!
Muszę dobrze się zorientować, to może mu i maturę darują?
wspaniałe wspomnienia... rocznik 1979 :))
Super wątek wspaniałe lata 80 -te, urodzona 31 sierpień 1980. Tak to racja wtedy było super już w kwietniu latało się na samych gaciach i na bosaka :) pilismy fosforyzujące oczojebne oranżady we woreczkach (kto pamięta?), wspaniałe rakotwórcze gumu donalda, oranżadki w proszku na sucho ach mniam uwielbiam wracać wspomnieniami do czasów dzieciństwa :)
Pamiętam, pamiętam te oranżadki :) A po Donaldach była Chabell - ta lala :) Też jestem rocznik 80.
I wszyscy pili z jednej butli. I gryźli jedno jabłko :) a nie było szczepionek na meningokoki!
I skakaliśmy w gumę, na skakance i byliśmy zdrowi, uśmiechnięci, nie było tylu otyłych dzieciaków, co teraz. Eh...
Ja tez do dzis wspominam smak tych oranzadek i przyjemnosc jak mama dawala pare groszy i moglam pojsc sobie taka oranzadke kupic. Jestem rocznik 1976, Mojemu dziecinstwu nie towrzyszyl komputer, pierwszy z nim kontakt mialam w szkole sredniej mialam "informatyke". Nawet do telewizora nie mialam specjalnego dostepu, po rodzicach rzadzili moi dwaj starsi bracia. Taka jest prawda ze prawie wszystkie popoludnia i cale wakacje spedzalam na zabawie z dziecmi z sasiedztwa, byly rowery, gra w pilke "kapki" nawet robilam, byly ogniska, zabawa w sianie na strychu i wiele wiele innych. Nigdy sie nam nie nudzilo.
A dzisiaj co jest, nawet we wakacje ulica wymarla, dzieciaki siedza w domu, na rowerze ciezko jest kogos zobaczyc.
Donalda pamiętam do dziś, i nawet gdzieś w rupieciach mam kolekcję aut z gumy Turbo
Oranżadki też ale u mnie były w woreczkach z rurką z lokalnej wytwórni
albo oranżada z butelki z kapslem na drucie kupiona prosto z "taśmy "...
A jakim szlagierem były drewniane klocki...i kolekcja znaczków pocztowych...
A ile się kilometrów nabiło na Wigry3.... albo wyskakało w gumę...
Jak to ktoś śpiewał "to se ne wrati..."
Rocznik 1978
Byłam szczęśliwa i nigdy się nie nudziłam mimo tego,że nie było jeszcze dzisiejszej techniki-cudowne to były lata.Rocznik 1965:)
Rocznik 1968
Hmm,fajne czasy:-)Co prawda wtedy nie wszystkim było do śmiechu,zero w sklepach,kartki,stan wojenny ale ja jako dziecko wspominam wszystko z sentymentem....i tak:gumy donald,oranżada w proszku lub woreczku,pierwsze spodnie dekatyzowane,magnetofon Kasprzak(nagroda za wzorowe świadectwo ha ha),wyroby czekoladopodobne,szmaciane lub plastikowe lalki,programy dla dzieci-Pankracy,Teleranek,Drops,5-10-15 no i dobranocki-znienawidzony Miś Koralgol;-),ulubiony Bolek i Lolek,Pszczólka Maja itd;-)Co jeszcze pamiętam?Dłuższe włosy mojego taty,krótkie spódniczki mojej mamy oraz oczywiście...JAROCIN!!!!;-)))))))Rocznik '75.
A pamiętacie Klubo -kawiarnie RUCH dla młodzieży ? A kolorowe rajstopy ? A palone po cichu papierosy "Grunwaldy" ? A zbiorowe oglądanie "Kobry" u tych co mieli telewizor "Belweder", a jeszcze wcześniej głosniki zwane "kołchoźnikami" ? Pozdrawiam !
kolorowe rajstopy robiłyśmy sobie same, bo w sklepach nie było. Kupowało się farbki do tkanin i farbowałosię nie tylko rajstopy, ale też podkoszulki, bo były tylko białe.
Rocznik 60. Pamiętacie grę w gumę (dziewczyny) i kapsle ( chłopcy)? Więcej czasu spędzało się na podwórku. Z dobranocek be były Jacek i Agatka ( przemądrzała) i smutny Miś Kolargol , fajne Bolek i Lolek, Reksio i Zaczarowany ołówek( uwielbiałam) .Pamiętam, że w niedzielę były ciekawe filmy i seriale : Koń który mówi, Czarownice, jakieś westerny, a w poniedziałek Zwierzyniec z kreskówkami.Pamiętam też jaki zachwyt budziły we mnie trójwymiarowe pocztówki choć to przecież straszny kicz:) A coca - cola? Jak się pojawiła zapachniało wielką Zagranicą:) Ech...
Ci, którym się nie udało, nie zaoponują.... Nie mają szansy się wypowiedzieć.... I nikt nie wie, ilu ich było...
1963 !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
A jak ktoś nie umiał ortografii i majcy to był matołem, tumanem, leniem śmierdzącym i żadna mama nie latała po zaświadczenie o dys... ADHD ?- na to też lekarstwo było, zwłaszcza,że jak dorośliśmy to ADHD przeszło. Pozdrawiam wszystkich.
Było cudownie bo... byliśmy mlodzi.Rocznik 59.
Fajnie było - nie mieliśmy tylu różnych rzeczy a wyrośliśmy na całkiem niegłupich ludzi. Jak to zrobiliśmy???
P.S. całe dzieciństwo uwielbiałam pić wodę prosto z kranu chociaż mama nie pozwalała. Miłość do wody mi pozostała ale teraz do tej z PET-ów. A moje dziecko nie może zrozumieć jak mogliśmy przeżyć bez soków.
Lubimy tamte czasy bo kojarzą się nam z młodością. Damo_pik: świetny temat:)
1963!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Cudowny rocznik, wspaniały trzepak pod ZDROWYM kasztanowcem (od 16 byl zakaz uzywania trzepaka przez doroslych bo my na nim wisielismy), cudowna polonistka p. Ania Leśniewska, wspanialy bibliotekarz p. Gosk, no i my radosni szczesliwi rozrabiacy.
1954
Oj były to czasy telefony na kolberkę trzeba było parę minut pokręcić aż zgłosiła się centrala.ławki wnoszone wieczorami do pokoju bo brakło krzeseł na dziennik telewizyjny żeby sąsiedzi mieli gdzie siedzieć.Było świetnie radośnie .Granie w piłkę na podwórku., podchody,państwa.bieganie z rawką od rowera.były to czasy ale już nie wrócą pozostały tylko miłe dziecięce wspomnienia.
Faktycznie niczego nie bylo, ale byla wielka para na to, zeby bylo.
Torebka sniadaniowa z plastyku wydawala sie wiza do wielkiego swiata.
Ale ciesze sie, ze takowych juz nie ma.
Moja pierwsza podroz zagraniczna, oboz wedrowny po NRD, to byla najwieksza podroz
zycia. Nawet pasta do mycia zebow, wydawala mi sie jakas lepiej pachnaca;
A kiedy moj brat przywiozl z Rumunii pierwsze mydelko angielskie, to starczylo nam na
caly rok, bo uzywane bylo nie tylko od swieta, ale z okazji Wielkich Swiat.
Pewno mydla tak samo pachnialy w ubostwie komunistycznym, moze gdzies tam lepiej
z powodow lepszej technologii,
Moj wuj nabyl w tym czasie auto pod tytulem P70, wsyscysmy sie obtogrofowali w owym,
co by jednak sie okazac i pokazac dla rodzin zagranicznych.
Ale litosciwie odbieralismy paczki z Londynu i te skarby mlodziezowe w postaci jeansow, a
czasem i plytki (moj srtyjj wielkim prekursorem byl i jestem ciagle w posiadaniu pierwszej plyty
Beatelsow)
Zycie plata nam figle, dobrze, ze w tej figlotawosci stanie na bacznosc jakis tam stryj
co podesle Beatelsow, a nie tekst bulli papieskiej.
Stryj byl na tyle znakomoty,ze RODZINA nie zgodzila sie na pochowek w krypcie rodzinnej
w Polsce i biedaczek spoczal sobie na malym cmentarzyku pod LONDYNEM.
No i co, tak samo zycie, jak ismierc nie znaja konca.
Może wtedy więcej nam mówiono jak nie powinniśmy żyć, a dzisiaj wokół słychać co powinniśmy jeść, jak żyć i czym się leczyć co powoli skutecznie powoduje odmóżdźenie.
A ciekawe co bedzie za jakies 30, 40 lat? Co beda robic nasze wnuki, prawnuki? Pewnie (tak jak picia tej wody z kranu) nie bedzie mozna na dworzu oddychac bez jakiejs maski.
Babcia mi opowiadała , że dzieciaki grały w jakąś klipę (palant) , a łobuzy strzelali z karbidu w puszkach po farbie , najlepsze efekty dawały puszki 5 litrowe :)