Forum

Rozmowy wolne i frywolne

praca fizyczna - lubicie?

  • Autor: RN Data: 2009-10-01 12:17:19

    Bardzo lubię pracować fizycznie. W ten sposób się relakuję. Od dzisiaj oficjanie jestem bezrobotna (likwidacja zakładu pracy). W domu siedzę już ponad miesiąc. Na początku martwiłam się co ja zrobię z czasem wolnym, a teraz nie wiem w co najpierw ręce włożyć tyle zajęć sobie znalazłam
    Razem z mężem (własnym ) postawiliśmy płot (sami ). Przekopałam sobie kawałek ziemi na warzywnik, wysypałam humusem (jestem z siebie dumna). Dzisiaj rano napaliłam w piecu (zmarzluch ze mnie straszny) i próbuję zrobić dużą drewnianą donicę ze starej skrzyni - zasadzę w niej kwiaty cebulowe (wczoraj kupiłam mieszankę cebul).
    Mam tyle planów!!

    Moja rodzinka (mąż i dzieci) mają mnie już dosyć. Każą mi iść do pracy nawet charytatywnie, byle by mnie już w domu nie było (tom sobie Żmije na własnej piersi wyhodowała! ). A to wszystko przez to, że próbuję ich angażować ( z różnym skutkiem). Znaczy się dzieci ponarzekać sobie mogą a i tak muszą zrobić to, co im się każe. Gorzej z mężem. Oporna Gadzina.

    Ale wracając do tematu: czy lubicie pracować fizycznie??

  • Autor: nadia Data: 2009-10-01 15:01:22

    Chetnie Ciebie  pozyczylabym sobie na jakis czas, jedzenie i spanie za darmo! ;)))

    A tak na powaznie, to czlowiek, ktory caly czas pracowal musi znalezc sobie cos do roboty, bo sie nie odnajdzie tak od razu w cichym i spokojnym domku... Osobiscie bardzo lubie pracowac np. w firmie czy u kogos , natomiast nie znosze pracowac w domu, szczegolnie wtedy, gdy ja sprzatne a za moment ''robi sie'' balagan...To jest syzyfowa praca i sprzatanie mnie raczej doluje, niz podbudowuje....Oczywiscie lubie  a nawet kocham porzadek, bo wtedy mozna powiedziec,ze czuje nawet jak powietrze przeplywa i czuje sie wysmienicie, jednak uwazam,ze jesli ktos sprzatnie, to nalezy to uszanowac...
    Musze cos robic fizycznie i lubie, poniewaz mam niskie cisnienie i jak za dlugo posiedze to ogarnia mnie sennosc, natomiast kiedy troche gdzies wyjde z dzieciakami to czuje sie zrelaksowana i zadowolona :) Lubie tez sie ruszac, jak pieke ciasta, wtedy jestem w niebie ;)))

  • Autor: RN Data: 2009-10-01 20:58:02

    Dobrze, że mi przynajmniej byś pojeść dała i pospać
    Z tym sprzątaniem to u mnie jest tak samo. Wydaje się, że nikomu nie przeszkadza bałagan tylko mnie. Nie jestem pedantką ale codziennie zrzędzę z powodu nieporządku. A po domownikach to spływa (chyba się przyzwyczaili, że pogadam, pokrzyczę a i tak sama zrobię). Chociaż kiedyś miło mnie zaskoczyli. Jak wróciłam z kilkudniowej delegacji dom był posprzątany! Ponoć przez kilka dni nie ruszyli palcem, a w dniu mojego powrotu mąż rzucił hasło: mama wraca ma być błysk! I kurna wystarczyło. Nawet kolację mi przygotowali.

    Zresztą na temat sprzątania książkę mogłabym napisać

  • Autor: erka Data: 2009-10-01 15:17:17

    Lubie, szczegolnie na zewnatrz, w ogrodku, sprzatanie mnie relaksuje, takie fajne uczucie, niestety ze wzgledu na moje czworonozne mordeczki musze sprzatac codziennie.

  • Autor: RN Data: 2009-10-01 21:00:34

    Ja też codziennie muszę sprzątać ze względu na moją czworonożną mordeczkę, 4 skrzeczące pierzaki i 3 dwunożne mordeczki

  • Autor: as Data: 2009-10-01 15:23:03

    Ja prac fizycznych nie lubię. Ograniczam się do minimum. Czasami jednak coś we mnie wstępuje i różne zaległości chętnie robię. Wczoraj myślałam, że mam dyżur w przedszkolu.  Córkę wysłałam do rodziny a okazało się, że się pomyliłam i dyżur mam za tydzień. Uznałam, że jak nie mam żadnych dzieci w domu to muszę zająć się domem. Kuchnię wysprzątałam i posprzątałam ubrania po praniu na półki. Byłam tak zła na siebie. ciśnienie mi się podniosło i miałam energię do sprzątania.

  • Autor: RN Data: 2009-10-01 21:02:16

    No widzisz ... nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło

  • Autor: ewka63 Data: 2009-10-01 15:31:46

    Ja na pracę fizyczną muszę mieć ochotę i dzień. Najlepiej mi wychodzi ogródek. Jak mam wolny dzień, to uwielbiam też leżeć na leżaku i czytać książkę. A jak książka jest dobra, no to już cała robota leży ze mną.

  • Autor: jaska2503 Data: 2009-10-01 15:41:50

    hehehehe-ja też tak mam......

  • Autor: RN Data: 2009-10-01 21:07:35

    Moja robota też już sobie ze mną poleżała nie raz (i pewnie jeszcze nie raz poleży). Aż taki pracuś ze mnie nie jest.

  • Autor: aggusia35 Data: 2009-10-03 14:09:18

    ja jak czytam dobrą książkę to mnie nie ma dla rodzinny :):) Robię wtedy tylko to co muszę

  • Autor: jaska2503 Data: 2009-10-01 15:41:15

    Też lubię pracować,ale czasami ogarnia mnie słodkie lenistwo.....a jak mam wenę twórczą to bym w jeden dzień zrobiła to co czasem w 3 dni.Wtedy wszyscy mają mnie dość bo wydaję polecenia na prawo i lewo i rządam wykonania!!!Właśnie narwałam bzu czarnego,wyciełam 3 główki kapusty i przytalaszczyłam 3 ogromne cukinie(gdyby nie przymrozki pewnie by zostały przyorane-a tak mróz je "odkrył") i biorę się do roboty....W planie bigos z kapusty i cukinii;pozostała cukinia do zamrożenia i przerobu na "a la ananas" wg nikolka19.Częśc kapusty do zakiszenia.Sok z bzu czarnego i porzeczki i może jeszcze coś w międzyczasie wymyślę.....A w ogródku mam trochę zaległości to na sobotę (trza młode i pełne energi organizmy wykorzystać).Ok.godziny 20 prysznic,trochę relaksu i do pracy na noc na 22...Większe prace fizyczne to wtedy jak normalnie śpię bo po 3 zmianie to ciężko....Pozdrawim pracusiów i biorę się za robotę

  • Autor: RN Data: 2009-10-01 21:11:01

    Jak dobrze, że ja już na nocki nie muszę pracować.
    Pozdrawiam

  • Autor: afera10 Data: 2009-10-01 15:53:51

    pracy fizycznej nie lubię, ale lubię się zmęczyć fizycznie (tak to zupełnie co innego). Lubię uprawiać sport i lubię się tak bardzo zmeczyć, że ledwo zyję, by potem poczuć jak cudnie się odpoczywa. Praca fizyczna to jednak nie to samo, więc za nią nie przepadam, ale jak już ją wykonam, to jestem bardzo zadowolona. Widocznie najtrudniej się na nią zdecydować, a potem jak człowiek widzi efekty (bo z reguły po pracy fizycznej widać co się zrobiło no i że człowiek zmeczony) to jest satysfakcja.

  • Autor: ewka63 Data: 2009-10-01 15:57:21

    pod warunkiem, że nie jest to generalne sprzątanie szafek w kuchni, bo jak zamknie sie drzwiczki to nic nie widać i wtedy ogarnia mnie zniechecenie do dalszej pracy :(

  • Autor: erka Data: 2009-10-01 16:53:10

    oj z tymi szafkami to tez tak mam.

  • Autor: RN Data: 2009-10-01 21:13:11

    No właśnie najfajniejsze są te efekty. Tylko nie wiem czemu reszta familiji się ze mną nie cieszy

  • Autor: niebieska-różyczka Data: 2009-10-01 16:25:29

    Ja bardzo lubię w domu pomagać mamie:) odkurzam,wycieram kurze,wynoszę śmieci,jedyne co nie lubię to zmywać,dlatego mama to robi,albo zmywarka.Teraz  to nawet sama wkładam pranie do pralki,sypie proszek i się pierze,mama nauczyła mnie jak segregować białe i kolory .
    Ale najlepiej lubię piec i gotować ,niestety bałagan w kuchni jednak zostaje:)
    Babcia mi mówiła, że  każdy człowiek powinien  popracować fizycznie,dla własnego zdrowia.

  • Autor: RN Data: 2009-10-01 21:18:14

    Mam córkę w Twoim wieku. Dużo potrafi zrobić, ale kombinuje jak koń pod górkę, żebym Jej nie zaprzęgła do niczego. Nie ma ze mną lekko (ja z Nią też).

  • Autor: ekkore Data: 2009-10-01 21:37:59

    Nie lubię. Zgodnie z teorią mojego męża, że cywilizację wymyślili ludzie leniwi.
    Nie znaczy to, że nie mam co robić.. że zdarzaja mi się chwile bezmyślnego siedzenia w fotelu...no może przesadziłam - czasami...ale zamiast sprzątać czy kopać ogródek zdecydowanie wolę poczytać..drzwi do kuchni zawsze można zamknąć (dlatego mam drzwi), a ogródka nie posiadam..

    Ale i tak moja córka jest "lepsza" w hodowaniu roślin - jej nawet fasolka zapleśniała

  • Autor: majolika Data: 2009-10-02 02:20:21

    A ja to sie w robocie tak nalatam, ze potem to bym tylko...gniła w fotelu.Nogi do góry i dobra ksiazka, albo...nasze forum;)Niestety nikt za mnie domowej roboty nie odwali to musze cos tam..Nogół jest tak ,że w tygodniu po powrocie do domu ograniczam pracę fizyczna. W weekend odrabiam wszystkie zaległości: i porządkowe i towarzyskie i nawet czasem rekreacyjne;)Kupiłam sobie nawet rowerek stacjonarny i służy mi doskonale....jako wieszak do wieszania ubrań.Wcale sie nie gniotą na nim!

  • Autor: majolika Data: 2009-10-02 02:22:37

    PS.ale mam z tego powodu straszne wyrzuty sumienia;)

  • Autor: erka Data: 2009-10-02 05:32:37

    ten rowerek to byl najlepszy !!!
    Usmialam sie jak norka.

  • Autor: skopolendra Data: 2009-10-02 08:30:48

    Ja mam w sypialni sprzet do cwiczenia miesni brzucha, ktory sluzy mi w tym samym celu co Tobie rowerek.co do prac fizycznych....jako najciezsza i najbardziej znienawidzona prace traktuje sprzatanie.Moja mama mowila mi, ze jestem chyba do wyzszych celow stworzona i wyglada na to, ze jej uwiezylam:)moja 11 letnia corka ma to po mnie,wiele czasu poswieca nauce (3 jezyki obce i skrzypce) ale balaganiara z niej okropna.Sama jestem bardzo niezorganizowana,holduje zasadzie "co masz zrobic dzisiaj,zrob jutro albo pojutrze".czasem, najczesciej przed miesiaczka mam dzikie przyplywy energii i wtedy przewracam wszytko do gory nogami, sprzatam,pracuje w ogrodzie itp.To jest niestety tylko 2-3 dni w miesiacu.Normalnie jak robie swoje pergamonowe karteczki albo cos co lubie nic innego poza totalnym minimum mnie nie obchodzi.Bardzo lubie gotowac ale to nie jest przeciez zadna fizyczna praca.Na codzien pracuje w sklepie z rozami,ukladam z nich bukiety (z roznymi dodatkami) i sprzedaje.To jest ciezka, fizyczna praca, ktora kocham.zapewniam, ze bukiet z np 50 80-centymetrowych roz jest bardzo ciezki....:)Pozdrawiam wszystkich pracusiow i leniuchow

  • Autor: Figutka Data: 2009-10-03 17:44:59

    A moim zdaniem gotowanie to jednak jest ciężka fizyczna praca - przynajmniej ja się tak czuję gdy zdarza mi się trochę wiecej gotować niż zwykle np. w sobotę albo jeśli zapraszam gości to jestem zwyczajnie wykończona gotowaniem:)

  • Autor: aggusia35 Data: 2009-10-03 14:06:31

    Ja tak samo jak Ty bardzo lubię dla mnie pełen relaks jak mogę sobie coś pokopać, wykopać, przesadzić ,zasadzić ha ha  Dzieki temu mam super figurę koleżanki mi nie wierzą że ja nie chodzę na siłownie łopata najlepsza na pewne mięsnie ;) Lubię wypoczywać w ten sposób :):) może dla tego że nigdy nie lubiałam siedzieć bezczynnie

    Pozdrawiam

  • Autor: Transylwania Data: 2009-10-03 21:56:06

    Przylaczam sie do klubu! Praca fizyczna jest dla mnie eliksirem zycia - bez niej zyc nie moge. Tylko czasami zycze sobie aby dzien byl o pare godzin dluzszy - nie wyrabiam sie ze wszystkim... jednak lepiej tak jak siedziec z zalozonymi rekami! Pozdrawiam...

  • Autor: anna702 Data: 2009-10-05 17:42:45

    Mi praca fizyczna bardzo dobrze robi...nie mowie codziennie, bo pewnie bym umarla....
    ale co jakis czas jest potrzebna, daje satysfakcje z samych siebie, chec do zycia i wigor...tak jak gimnastyka mniej wiecej...tyle, ze mamy jeszcze cos w zamian...np. czyste mieszkanie, uporzadkowane szafy, nowy plot, kwiaty....itd

    Jestem osoba energiczna i ruch czy praca fizyczna jest mi po prostu potrzebna

  • Autor: drakas Data: 2009-10-06 14:28:00

    Bardzo lubię:) Wtedy czuję,że żyję:) Już się nasiedziałam za różnymi biurkami i mi uszami wyszło. Pamiętam swoją pierwszą pracę: w sklepie, w którym ciągle trzeba było coś robić, biegać, nosić itp. 8 godzin leciało jak godzinka, a ja nie martwiłam się o linię, byłam zdrowo zmęczona i bardzo dobrze się czułam. I bez wyrzutów sumienia mogłam opychać się słodyczami.
    Dopiero po jakimś czasie jak zmieniłam pracę na siedzącą, to zauważyłam, że tu i ówdzie jeste mnie więcej. Dlatego jak skończę urlop macierzyński i wychowawczy zamierzam zmienić pracę na bardziej fizyczną.
    Może ja dlatego tak mam, że bardzo długo trenowałam i po prostu przyzwyczaiłam się do ruchu.
    Ale generalnie lubię jak widać skutki mojej pracy i nie w postaci wyrobionych planów, targetów, itp:)

  • Autor: bahus Data: 2009-10-06 15:38:34

    Ja też bardzo lubię pracować fizycznie ale pod warunkiem, że ręce i nogi będą w spokoju.
    Bahus

  • Autor: tineczka Data: 2009-10-06 16:57:17

    Hahaha, to machasz glowa tam i spowrotem??? Czy moze tylek podnosisz czasami:)))))))
    tineczka

  • Autor: anna702 Data: 2009-10-06 19:05:10

    swintuchy....

  • Autor: tineczka Data: 2009-10-07 01:41:31

    Aniu, Bahus ma rece i nogi sparalizowane, czyms musi ruszac:)

  • Autor: anna702 Data: 2009-10-07 20:14:45

    ha ha ha ha

  • Autor: tineczka Data: 2009-10-08 19:23:28

    Hahaha, ciekawe co na to Bahus powie:?????:))))))))

  • Autor: Bodek Data: 2009-10-07 14:41:40

    ee tam swintuchy :):):):)

    bahus po prostu lubi pozycje na jezdzca :) hehehehe

  • Autor: Regina Florczak Data: 2009-10-07 14:50:45

    Pełno jest amazonek na ty świecie , tylko brac

  • Autor: tineczka Data: 2009-10-07 15:17:40

  • Autor: tineczka Data: 2009-10-07 15:16:34

  • Autor: aggusia35 Data: 2009-10-10 08:29:55

    Całkiem niedawno rozpisywałam się jak bardzo lubie pracować fizycznie do tej pory nie wyobrażałam sobie że mogę żyć bez pracy w ogrodzie. Mniej więcej od 6 lat jak zamieszkaliśmy w domu z ogrodem tzn ogrodu wtedy nie było to ja go stworzyłam od trawnika po kwaiatki.  Piszę to dla wszystkich pracusi bo sama taka byłam kto ma ogród ten wie jak to wciąga tu coś się rozrosło to trzeba gdzies przesadzić itd. W sobotę chciałam coś podnieść ciężkiego zabrałam się do tego jak nie trzeba i trach coś mnie tak zabolało w okolicy ledżwiowo- krzyżowej że nie mogłam się ruszyć, musieliśmy wzywać pogotowie. Okazało się że wypadł mi dysk w trakcie badań stwierdzono dyskopatię. Piszę to dlatego ,że na choroby kręgosłupa trzeba sobie zasłuzyć. Ja nosiłam ciężkie wiadra z ziemią ok 30-40 kg, z chwastami, kopałam łopatą i wydawałó mi się ża jak jestem styrana na maxa to czuję się super, myślałam jak to dobrze dla mojej kondycji itd. Okazało się całkiem inaczej pracując fizycznie, katowałam codziennie swój kręgosłup. Dlatego uważajcie bo żadna praca nie jest warta kalectwa. Ja mogę juz chodzić czeka mnie długa rehabilitacja, całkowity zakaz  dżwigania i obciązania kręgosłupa. Patrzę sobiie na moje kwiatki i myslę to trzeba wykopać na zimę ,to kwaiatki przekwitnięte powycinac a zrobić nie mogę nic. Czy kiedyś będę mogła coś zrobić tego nie wiem na razie czeka mnie długi proces naprawiania mojego kręgosłupa zaczynając od odpowiedniej postawy przy chodzeniu, siedzeniu, a kończąc na wykonywaniu podstawowych czynności nawet fizjologicznych - masakra bo nigdy nie myslałam schylając się np do szafiki jak ja to mam robić i nauka tego wszystkiego pewnie długo potrwa. Dlatego uważajcie bo dopiero teraz po tym  wypadku  tak  sobie myslę że chyba lepiej być zdrowym niż mieć bajkowy ogród.

    Pozdrawiam Was wszystkich

  • Autor: RN Data: 2009-10-13 20:05:09

    Współczuję Ci bardzo.
    Człowiek gdy zdrowy nie myśli o tym co mu się może przytrafić. Ja przynajmniej nigdy nie myślę o tym i cieszę się efektami swojej pracy.
    Trzymam kciuki za Ciebie. Wszystko na pewno będzie dobrze, czego szczerze Ci życzę

  • Autor: aggusia35 Data: 2009-10-13 22:36:58

    Ja też nigdy nie myślałam o skutkach ubocznych prac fizycznych aż do tego feralnego czasu. U mnie już o niebo lepiej- dziękuje, najgorsze mam za soba-  tak myślę. W każdy razie ból ustepuje i w przyszłym tygodniu będę mogła zacząć rehabilitacje.Mam nadzieję że do wiosny będę w miare zrehabilitowana, chociaz tyle żebym mogła sobie chwasty wyplewić i kwiatki posadzić :):). Ja tez zawsze cieszę się z efektów mojej pracy przed wypadkiem zrobiłam sobie piekny klombik posadziłam krzaczki, cebulki i mojego wymarzonego Clematisa. Bardzo mnie to cieszy bo to przy samym podjezdzie do domu. Wszystko wcześniej zostalo przeze mnie zaprojektowane każda cebulka, krzarzek był skrzętnie dobrany.( żeby już nie przesadzać, wysadzać itd).  Uwielbiam patrzeć wiosną na kwiaty cebulowe i dzieciaki które maja radochę jak wychodza pierwsze krokusy późnniej tulipanki itd.
    Nawet kiedy leżałam obolała i nie mogłam chodzić myślałam trzeba dalie i kany wykopac zrobic to i tamto to się chyba nazywa pracoholizm :). Zreszta patrzę na pogode i cały czas nie mogę przestać o tym myśleć.  Nie pozostaje mi nic innego jak zaangażować męża :):)

  • Autor: ekkore Data: 2009-10-14 08:44:15

    Nie pocieszę Cię - z choroby kręgosłupa nie ma wyjścia.
    Są tylko stany lepsze i gorsze.

    Ja mam zwyrodnienie kręgosłupa - ot tak, od lat (a nie miałam w dzieciństwie skrzywienia). fizycznie jako tako nigdy nie pracowałam. Ale już naście lat temu miałam problemy z noszeniem małych dzieci (swoich).
    Rehabilituję się regularnie - to znaczy coraz rzadziej, bo takie kolejki (a prywatnie nie mam możliwości - nie ma takich usług - dojeżdżać nie będę - bo nie mam na to czasu). I jest poprawa w pogorszeniu. Co to znaczy? To znaczy, że bóle i unieruchomienia są dłuższe w przypadku zajęć ekstremalnych (tyle, że teraz coraz więcej dla mojego kręgosłupa jest ekstremalne). Jeżeli jednak się oszczędzam - dłużej nie musze korzystać z tabletek.

    Wyjściem podobno jest operacja. Tyle, że od ludzi wiem, że pomoże albo i nie. To ingerencja w podstawowy organ, który łatwo uszkodzić. więc pewnie będę zwlekać do ostateczności...

  • Autor: majolika Data: 2009-10-14 12:09:51

    a mnie lakarz polecił ĆWICZYĆ!a niech se ćwiczy sam!Ja sie tak nalatam w robocie, ze mi sie już nie chce.Podobno mam lapami machać, a co ja wiatrak jestem?Co prawda łapa mi drętwiej od górnego odcinka kręgosłupa. Nawet myślałam, że mam zawał, a to jakaś rwa barkowa była. No cóz SKS- już się do niego dawno niechcąco zapisałam.I trzeba się pogodzić z tym faktem;)))

  • Autor: ekkore Data: 2009-10-14 12:26:59

    Dokładnei tak - trzeba machać łapami. i kulasami. To jedyne i naprawdę skuteczne lekarstwo.
    Nie myśl bynajmniej, że stosuję je regularnie - bo zazwyczaj przypominam sobie o nim, gdy ledwie się ruszam. a jak ledwie sie ruszam to i nie bedę wymachiwać, bo nie dam rady. zacznę jak przejdzie. Ale jak przechodzi - to kto by tam ćwiczył zbyt długo.
    Tak działa prosty mechanizm.

  • Autor: aggusia35 Data: 2009-10-14 13:48:53

     Ja jestem bardziej zdenerminowana :):) nic przyjemnego walczyć z bólem ja wolę z nim wygrać. Choć i tak do końca nie wiadomo jak będzie. Czas pokarze. Choroba jak choroba człowiek może robić cudy a i tak go dopadnie :):)

  • Autor: aggusia35 Data: 2009-10-14 13:45:05

    Ja też mam zwyrodnienie kręgosłupa. Wyedukowałam się na ten temat w najbardziej możliwy sposób, przy odpowiednim prowadzeniu się można sprawić że ból nie powróci i choroba nie będzie się rozwijać. Ja jestem dobrej mysli. Wiecznie pozytywnie nastawiono do świata ludzi i do swojej choroby. Z tą operacją to wszystko zalezy od tego w jakim stopniu kręgosłup jest chory. Sama napisałaś że jak się oszczędzasz to nie musisz dłużej brać tabletek tak to już z kręgosłupem że przy tych chorobach trzeba się oszczędzać

  • Autor: ekkore Data: 2009-10-14 14:18:00

    ale oszczędzać - to oznacza wyłączenie coraz więcej z dozwolonych czynności. Ja odchorowuję sprzątanie, dłuższe gotowanie czy pieczenie, jazdę samochodem na dłuższe odległości - jako pasażer, bo jako kierowca nawet nie mam co marzyć -pierwsze sztywnieją mi nogi, a to stwarza za duże zagrożenie, zakupy. Czasami wystarczy 15 minut leżakowania na płasko, ból mija, czasami trzeba się faszerować tabletkami. Teraz mam okres tabletkowy. a jutro wizytę u lekarza (kolejka od maja) - rehabilitacja pewnie dopiero w lutym lub marcu.

    Zwyrodnienia nie cofniesz - możesz spowolnić. Pomaga gimnastyka - regularna. Ale nie na kręgosłup - dzięki niej zwyrodnienie nie minie. Tylko zostaną wzmocnione inne mięśnie - odciążające kręgosłup.

  • Autor: bahus Data: 2009-10-14 15:01:35

    Najważniejsze jest odchudzenie się. Wiem bo mam to za sobą. Zapomniałem co to jest ból kręgosłupa, a miałem tak, że w nocy przewracając się na bok, z bólu się budziłem.

  • Autor: aggusia35 Data: 2009-10-14 15:11:24

    no ja jak bym się zaczeła odchudzać to nic by ze mnie nie zostalo :):)

  • Autor: ekkore Data: 2009-10-14 16:18:58

    Żeby to kilogramy były odpowiedzialne za kręgosłup w moim przypadku. za wiele do zgubienia nie mam - nie bardzo chciałabym przypominać wieszak na ubrania.

  • Autor: aggusia35 Data: 2009-10-14 15:10:28

     Wiem że  łatwo mi się wymąndrzać :):) tak naprawdę to u mnie wygląda to tak o zwyrodnieniu dowiedziałam się jak wypadł mi dysk. Teraz dopiero w tym tygodniu ból minął nie odczuwam przy chodzeniu itd. Staram się nie obciążąć kręgosłupa Pani rehabilitanka mówi że najpierw trzeba go wzmocnić ćwiczeniami które zaczynam w przyszłym tygodniu. Od tego tygodnia juz sama gotuję przy schylaniu itd staram się to robić w prawidłowy sposłób ( poczytać o tym można w necie). Przy krojeniu itd stoję jak najbliżej blatu aby nie pochylać się i ponoć musi mi to wejśc w głowę tak jak to że  na stare lata mam nauczyć się chodzić jak modelka -  prosto jak deska. Sprzątania i innych czynności jeszcze nie próbowałam więc dlatego pisze że łatwo mi się wymądrzać. Co do zakupów nie zamierzam nic dźwigać poza chlebem i bułkami. Duże zakupy zawsze robię raz w tygodniu i do tego angażuje męża.; Praca w ogrodzie - tutaj jest ciężko ale wszystko co jest związane z dźwiganiem i nadmiernym obciązaniem kręgosłupa zamierzam wyeliminować jesli to będzie konieczce to przestane w ogóle coklwiek tam robić. Pisze to z ciężkim bólem serca bo ogród, (mam duzy ogród ) to moja pasja, hobby.
    Jestem zdania że zdrowie najważniejsze .
    Przed wypadkiem , czasem po całym dniu pracy w oogrodzie bolały mnie plecy w odcinku lędźwiowo- krzyzowym.nigdy nie miałam sztywnienia nóg czy rąk. Dziwne to wszystko bo tak naprawdę  dolegliwości zaczeły się  jak urodziłam synka 5 lat temu to było drugie moje dziecko. Chciałam rodzić w znieczuleniu zewnątrzoponowym i pani Anestezjolog kula mi się 3 razy i nie potrafila tego zrobić od tamtej pory zaczeły boleć mnie plecy. No cuż, zobacze jak to wszystko będzie wyglądało. Ćwiczyć zamierzam  Pożyje zobacze pewnie im człowiek starszy tym będzie gorzej ale jak można sobie trochę pomóc to będę to robić bo mam dla kogo a i jak chlopa bardziej zaangażuje w to co ja do tej porry robilam to włos mu z głowy nie spadnie:)

  • Autor: ekkore Data: 2009-10-14 16:16:49

    U mnie zaczęło sie od bólu w nogach (trochę po trzydziestce) - doszło do tego, że nie byłam w stanie prowadzić samochodu - musiałam poruszać sie nogami - ale trochę pomogło - wiadomo ruch.
    Byłam młoda- chory kręgosłup nawet nie przyszedł mi do głowy, tym bardziej, że nic nie bolało. Zrobiłam badania w kierunku zakrzepów, reumatyzmu - to troche trwało, bo jak przestawało boleć, przestawałam chodzić do lekarza - no bo skoro nic mi nie jestem to po co będę ludziom d... zawracać.
    Przy którymś powrocie - sama pani doktor zaczęła podejrzewać kręgosłup - zrobiła prześwietlenie kręgosłupa. i wyszło.Skierowanie do poradni rehabilitacyjnej. Zmiany postępują - na pewno wolniej niż gdybym nie miała rehabilitacji.
    Miałam też skierowanie do neurologa - aby zrobić tomografię. Nie poszłam - bo bałam się ża za szybko dam się namówić na operację.

  • Autor: aggusia35 Data: 2009-10-14 16:48:47

    Ja bym na Twoim miejscu zrobiła tomografie coś moze ci uciskac na nerwy i dlatego czujesz ból w nogach. Rehabilitantka mi powiedziała że ja nie powinnam się bardzo martwic swoją chorobą dlatego że ból odczuwam tylko w okolicy ledźwiowo krzyżowej. Powiedziała mi że gorzej jest gdy ból promieniuje do nóg. U mnie wszystko jest do naprawienia rehabilitacją ale powiedziała też że w bardziej zaostrzonych przypadkach też jest to mozliwe dłuższą i stałą rehabilitacją ale jest mozliwe. Jak zrobisz tomografię, nie musisz się godzić na operację ale przynajmniej w 100 procentach będziesz dokladnie wiedziała co ci jest. Chciałam się Ciebie zapytać czu słyszałaś o leczeniu metoda McKenziego ?

  • Autor: ekkore Data: 2009-10-14 16:55:42

    Obawiam się, że nie słyszałam o tej metodzie.
    Choć wiem, że jest jakaś metoda - są nawet zajęcia (terapia) finansowane z Unii - kuzynka męża kiedys brała w czymś takim udział. I mówi, że skuteczne - tyle, że ona mieszka daleko ode mnie.

  • Autor: aggusia35 Data: 2009-10-14 17:04:49

    http://www.akademiakregoslupa.pl/kregoslupg_PROFILAKTYKA-40.html
    jest to strona pacjęta kliniki Mckenziego w Polsce warto sobie poczytać.
    Męża kolegi zona była leczona tą metodą i wyleczyła się całkowicie dlatego Cię pytałam. Rehabilitantka też zaczeła leczyć mnie tą metoda i dlatego pytam. Same ćwiczenia trudno znaleźć w necie spytam jeszcze w księgarni o książkę. Intytut Mc Kenzjego odcina się od ksiązki która wydał ten pacjent podobno miał z nimi to skonsultowac a nie zrobił tego, tak przeczytałam w necie z oświadczenia ale o takich podstawowych rzeczach mozna sobie poczytać

Przejdź do pełnej wersji serwisu