Wywołałas mnie do tablicy, a ja mam sieczkę w głowie... Spróbuje sprostać :)
Zawsze wyciągasz sedno w krótkich słowach :). ale tym razem trochę niejasno ułozyłas temat ;)- tzn troche niejasno wyszło :) Moze trochę jasnosci spłynie, jak przyblizę kontekst, dla tych którzy nie cyztali tego tematu o rybach :)
Rzecz w tym, ze są ludzie, którzy wpuszczają swoje ścieki do jeziora, są ludzie, którzy wyrzucają swoje worki ze śmieciami wprost do lasu. Czasem zdarza się, ze "ludzie wiedzą"- ten i ten ma rurkę wpuszczoną wprost do jeziora, nie podpiał się do kanalizacji, ten i ten nocna porą wyrzuca śmieci do lasu, ten i ten zakopuje martwe zwierzęta w lesie, ten i ten często gęsto siada za kierownicą po kielichu... I chodzi o to, co z tą wiedzą? wiem- i co? myslę sobie" "prezes klubu ciull..w" ( z podkręconym "l"), myslę sobie i... coś z tym myśleniem robię? i właśnie- co? nie będe szkodzić sąsiadowi ( mimo, ze on ewidentnie szkodzi wszystkim wokół?), rozmawiam z sąsiadem?
Gdzie jest granica o dbanie o DOBRO WSPÓLNE, a wchodzenie z butami w czyjeś sprawy, w czyjeś życie?
Czy nadrzędną wartością regulująca współżycie jest " NIE DONOSIĆ"? Jest w naszym społeczeństwie ( chyba) taka zaszłość, zę jesteśmy "MY" ( ludzie, jakies zobowiązania sąsiedzkie, a nawet układy) i są "ONI"- władza, służby, organa...
I jest takie przekonanie- że "MY" i "ONI" nie mówimy tym samym językiem, a nawet jesli ten język jest jakoś znajomy to jest to język łapówki...
Przepraszam, ze Cie wyciagnelam do tablicy, nie bylo to moim zamiarem:)
Ja juz zakladalam watek o tych sprawach i nagle przeczytalam Twoje slowa i mi tak sie spodobaly jako tytul.
Ja nie mam problemu z rozkladaniem spoleczenstwa na pierwiastki "MY" i "ONI", bo wszyscy jestesmy MY i TUTAJ na tej jedynej Ziemi jaka NAM dano do zycia.
Nie rozumiem mentalnosci: "wchodzenie z butami w czyjes sprawy, w czyjes zycie". Czyjes sprawy, czyjes zycie ....oczywiscie nie wolno nam naruszyc tego prawa do "wlasnosc Tomku w swoim domku".... do poki nie zagraza "ta wlasnosc" Nam dookola.
Podam przyklad: jak Kowalski sra na swoim parkiecie , to jest jego sprawa i nic mi do tego. Jak Kowalski wyrzuca swoje gowno do wspolnego jeziora, to mam duzo do tego. Jak Kowalski upija sie w swoich 4 scianach, to nie mam nic do tego, ale jak Kowalski wsiada za kierownice pijany ( i ja to widze) i chce jechac gdzies, to moim zasranym obowiazkiem jest zrobic wszystko mozliwe, zeby do tego nie dopuscic.
Chyba rzeczywiscie jestem z jakiejs innej planety, bo zupelnie nie rozumiem tych "ukladow" sasiedzkich, "zobowiazan" przeciwko wladzom, prawie i trosce o srodowisko.
Lapowki, hmmmm, nawet do glowy by mi nie przyszlo:)
Tineczko na podstawie Twoich licznych wypowiedzi na forum stwierdzam coś innego niż Ty. Według Twoich wcześniejszych postów nie ma "TUTAJ" i "MY", tylko "MY TUTAJ" i "WY TAM".
A jak mamy pisac MY EMIGRANCI? To chyba naturalne, ze sie pisze MY TUTAJ o kraju w ktorym sie mieszka i WY TAM o krajach w ktorych sie JUZ albo W OGOLE nie mieszka i NIGDY nie mieszkalo? Oczywiscie rozmawiajac z mieszkancem tych krajow.
Onlyred , jakby się na to nie zżymać , to jednak istnieje " MY TUTAJ " i " WY TAM " . I nie ma co udawać , że tak nie jest ... " MY TUTAJ " musimy się uporać z historycznie uzasadnioną niechęcią i wręcz potępieniem donosicielstwa ( tzn. powiadamiania odpowiednich organów o niedozwolonych działaniach ) . Przecież donosiciel to największa szuja , dużo większa niż ktoś , na kogo doniósł ... Musi się zmienić mentalność , a na to ( o czym była mowa w wątku o rybach ) potrzeba czasu , duuużo czasu .
Nie mam absolutnie zadnych zahamowan, jak widze, ze kierowca wsiada pijany, albo jedzie przede mna pijany, jeden telefon, przynajmniej nigdy sobie nie wyrzuce, ze nic nie zrobilam. Ignorancja zabija.
Na to tez jestem cięta. I tutaj nie mam żadnych zahamowań. U mnie zaczyna się od pytania: Kto jest kierowcą? następnie dla kierowcy propozycja kawy, albo herbaty, albo soku. Bez dyskusji, ze może jakieś małe piwko, ze nie zaszkodzi.
Bylismy kiedyś w Łącku. Był tam równiez nasz kolega, który mocno był uchlany...Własciciel hotelu zabrał mu dokumenty i schował do hotelowego sejfu. oraz zabrał mu kluczyki. Bałwan przypomniał sobie, ze ma zapasowe kluczyki w schowku i zaczął młotkiem walić po szybach, aż wybił szybę i dostał te zapasowe kluczyki. Właściciel zadzwonił na posterunek, zeby go zatrzymali przy wyjeżdzie z hotelowego parkingu i cofnęli. Nie zdązyli... wyjechał na drogę i przywalił w pierwsze auto, tak nieszczęśliwie, ze odpadła mu tablica rejestracyjna. Dojechał do domu- jakieś 40 km dalej- po górach, po przełeczach... ehhh, szkoda gadać, młody obiecujący dyrektor regionu w browarze, stracił prawo jazdy. Jeszcze przez kilka miesięcy jeździł bez prawa jazdy, ale później - z obawy o dyscyplinarne zwolnienie - sam się zwolnił i znalazł nową pracę... jako niewykwalifikowany robotnik na budowie... Wątpie, zeby jeszcze kiedykolwiek wsiadł do auta pod wpływem.
Nie wiem... jak raz wsiądziesz to chyba już nie ma zahamowań. Mąż siostry mojego męża miał odbierane kilka razy prawo jazdy i dalej jeżdził po pijaku i bez prawa jazdy i kurcze jemu zawsze się upiekło.A mało kiedy trzeźwy chodził.Nawet jak pijany jechał motorem to motor do kasacji a on bez szwanku wyszedł....
On , bez szwanku wyszedl.....jemu zawsze sie upieklo ??????....dobrze, ze nie zabil nikogo po drodze....takich u nas zamykaja za kratkami i leczy obowiazkowo. Po pierwszej jezdzie w stanie nietrzezwym, ( rowniez po uzyciu narkotykow) musi absztyfikant (zlapany) zalozyc specjalny zamek ( na wlasny koszt) w samochodzie, motorze i w kazdym pojezdzie, ktory chce prowadzic na publicznych drogach. Polega to na tym, ze jak nie podmucha z pluc , to pojazd nie ruszy, a oszukac nie mozna, bo elektronika pozna natychmiast jego sposob jazdy, nawet jak trzezwy kolega podmuchal. Pojazd natychmiast staje.
Wiec jest sposob na usuniecie tych idiotow z drog, trzeba tylko tego chciec!
Ps. Wszystkie autobusy na naszych drogach maja takie zamki, nikt zkacowany, pijany nie ruszy w droge.
No wyobraź sobie.Zresztą sama byłam świadkiem jak sędzina w sądzie karnym uwierzyła mu na słowo. Na szczęście w ostatecznym rozrachunku skazała go. Tineczko u nas policjanci musza chcieć.Czasami. Kiedyś wzywaliśmy do niego policję, przyszli rozłożyli ręce i poszli. Innym razem dali mu radę i chyba nauczył się czegoś. Może nie do końca, ale zawsze.... Ot trzeba chcieć....
Po prostu, każdy żyje w realiach państwa w którym mieszka. Trudno jest je porównywać. To wszystko uwarunkowane jest nie tylko połozeniem, gospodarką ale i mentalnością. Polska chyba zawsze będzie zaściankowa, ale tutaj żyję, nie zbawię świata ale ucze swoje dzieci. Tyle,że nie wszystkim tak jest po drodze....
Napewno masz racje:) Wiesz co, przypomnialy mi sie Matki z Argentyny, takie proste kobitki,ubrane w biale chusty na glowach, ktore maszerowaly, zadajac wiadomosci o losie (smierci) swoich synow, mezow. I nikt, nie mogl ich zatrzymac.....
Bardzo sie ciesze, ze uczysz Twoje dzieci, bo One maja szanse na otwarcie horyzontu, zmian....
Z tym się zgadzam ! Moim skromnym zdaniem przyzwolenie społeczeństwa i namawianie na "jednego" jest największym błędem. Głupich, co sami pchają się do auta po kielichu, nie sieją, ale nie można im tego ułatwiać. Ostatnio dyrektor mojego męża, po imprezie kadry zakładowej, pijany jak bela ładował się do samochodu...mąż chciał zamówić mu taksówkę, ale pogadaj z pijakiem ! W końcu grzecznie mu powiedział, że jak wsiądzie do auta, to on dzwoni po policję. Sami przeżyliśmy trzy wypadki samochodowe ( z winy innych ) i może z tego względu nie mamy litości dla ludzkiej głupoty. Dyrektor ostatecznie wrócił taksówką, ale do dzisiaj "nie widzi" mojego męża (z wzajemnością), albo nic nie pamięta.
Poza tym myślę, że nasze służby mundurowe też pozostawiają wiele do życzenia. Kiedy pijak na ulicy tłucze butelki, sika dookoła własnej osi, rzuca kamieniami w czyjeś okno (na szczęście nie trafia) - widziałam taki obrazek - straż miejska przechodzi na drugą stronę ulicy i wypisuje mandat i robi zdjęcia źle zaparkowanego samochodu, który przecież by im nie uciekł, ale za to nie podskoczy i interwencja łatwiejsza... Od razu mi się ciśnienie podnosi...
Moi rodzice mieszkaja przy samym jeziorze i prawie w lesie...jako jedyni maja wybetonowane szambo i wyciagaja scieki raz na miesiac (100zl) sasiedzi raz w roku! wszyscy maja podlaczone szamba do jeziora! ohyda! do ogrzewania mieszkan nadal uzywaja wegla pomimo dostepu gazu (mieszkaja w Gdansku!) Czesto, i gesto sasiedzi pala smieci w podworku, gume i cylafon...dym wchodzi do pokoi i nie mozemy otworzyc okien...ale nie jestesmy w stanie zakablowac, chociaz powinnismy, gdyz zostalismy zaskarzeni przez kogos o handel kradzionymi samochodami (tato ma warsztat) co bylo nieprawda, ale tata musial siedziec 3 dni na komisariacie...jakis uczciwy sasiad wyslal anonim...inni nie maja skrupulow nawet, zeby wyslac kalunie...moja rodzina je ma nawet w slusznej sprawie...
Weź pod uwagę,że ogrzewanie gazowe jest drogie.I wbrew pozorom w mieszkaniu czuć leciutką wilgoć podczas takiego ogrzewania. W moim domu palimy węglem i drzewem.Jedna zima kosztuje nas ok. 600 zł. (jesli jest znośna).Przy centralnym jest to koszt zdecydowanie większy, Dwa lata temu znajomi płacili 500 zł za miesiąc.Fakt spory dom, ale porównaj ceny.Sezon grzewczy a miesiąc grzewczy. Tylko jeszcze pytanie.Chodzi Ci o realia włoskie czy polskie? Bo chyba polskich nie masz na co dzień. A i po pieniązkach jakie zostawia się w warsztatach samochodowych ( nota bene ostatnio mało co zrobił a skasował 600zł,a ja musze jechac do następnego mechanika) można ogrzewać dom gazem. Weź pod uwagę,że jednak większość ludzi posiadających domy to normalni, średnio lub mało zarabiający ludzie.Przeliczaja każdy grosz.
Radze Ci lepiej przeczytac zanim wydasz jakas lekka opinie! Zapamietalas sobie we wlasnej glowie ze mieszkam we Wloszech...ale nie moi rodzice, a o nich tu opowiadam, i wlasnie zagotowala mi sie krew...bo moja mama spi w pokoju w ktorym jet 12 stopni ale nie zatruwa powietrza wokol, zeby miec np. plasme na calej scianie! a to jakich Ty chodzisz mechanikow to Twoja sparawa, kazdy chcialby zeby im robic za darmo stare sypiace sie graty...moj tata ma 70 lat i jest na emeryturze 700 zl a to czy gaz jest wydajniejszy czy wegiel czy smieci...zalezy od pieca i instalacji jaka sie ma w domu
A skąd wiesz jaki mam samochód,że tak mnie zaatakowałaś? I skad wiesz,że to moja opinia i że dotyczy właśnie Twojego Taty? NIe zagalopowałaś się troszeczkę w obrażaniu innych? Masz rację lepiej gębę w kubeł mieć.
Wypowiadaj sie dokladniej...i dokladniej czytaj...czy o Toim samochodzie mowa? a poza tym watek jest nie otym....mozesz i w kubel, jesli nie potrafisz inaczej
Czytam po polsku od dziestu lat, i tylko po polsku, codziennie musze czytać pisma i wyciągać z nich to co ktoś chciał napisać, więc możę troszkę dystansu do innych....i ludzkich uczuć... bez oceniania. A na marginesie...znasz takie stare polskie przysłowie "uderz w stół a nożyce się odezwą" . Swoim atakiem na mnie starasz się sama je potwierdzić.
Liczy sie tylko to co we wlasnym podworku...byle we wlasnym domu bylo cieplo...bardzo sie pomylilas droga Beo...moi rodzice sa biedni i musza sie wiele wyrzec, rzeby nie zatruwac srodowiska wokol, nie wylewac sciekow do jeziora...niestety nie wszyscy tak rozumuja...robia tak jak im taniej...scieki w pole czy do jeziora...czarny dym w niebo...bo niczyje! a wracajac do mechanikow skoro Cie tak bardzo bola, to do Twojej wiadomosci 70% ceny stanowi czesc zamienna a nie usluga, czesto tato sie narobil za 20 czy 30 zl, ale coz Ty mozesz o tym wiedziec...uslyszalas warsztat i juz gotowa opinia przyklejona! bardzo brzydko!
Najpierw z etykietka i pochopna ocena a teraz ofiare z siebie robisz? przyjmij jakas pozycje jak na dorosla osobe przystalo....masz cos osobiscie do mnie to na emaila zapraszam bo takie mam wrazenie...co Cie boli? warsztat mojego ojca, czy to ze za granica mieszkam, czy moze to ze nadal z rakiem zyje? no? co Cie tak boli?
Kobieto, czy Ty czytasz siebie? Co mi warsztat Twojego Taty? Za granicą żyć bym nie mogła, próbowałam ale nie da się, wolę siermiężna Polskę.Tu jest mój dom, tu rodzina, tu sa bliskie mi miejsca. Do Ciebie nic nie mam, ale chyba biometr nie jest korzystny dla Ciebie bo się czepiasz mnie jak rzep.....idź znajdź inna ofiare złego humorku. Pozdrawiam w ten zły, zapowiadający zime deszcz.
Aniu i Beatko, bardzo mi przykro czytac Wasze slowa. Prosze Was, jakies nieporozumienie, wiatry polnocne, czy jakas inna cholera wplywa na Nas dzisiaj :(((
Ja tez nie zawsze rozumiem wlasne rozumowanie i czesto sie uniose zloscia na komentarze od bardzo mi bliskich tutaj. Kochani, mozemy sobie nawrzucac ile sie da i co dalej????
My i tak sie lubimy, mimo wszystko, bo inaczej , po co tu jestesmy????
Pozdrawiam Was serdecznie i zapraszam do dyskusji , rozmow, moze stworzymy razem swiat dla kazdego???
Nie mozna sie dopatrzec nie istniejacej rzeczy...nie bede przymykac oczu na etykietki nastepnym razem zanim kogos ocenisz i cos napiszesz najpierw pomysl a potem mozesz robic ofiare z siebie, ktora z reszta nie jestes...
wiesz, co jak mówi Agik nawet biust opada....szkoda słow....jak dziecko, normalnie jak dziecko ehhhhhhhhhhh. NIe sil się na odpowiedz, bo zostanie bez echa.
a wlasnie, ze sie wysile chociaz mialam zamiar zignorowac....nastepnym razem bedziesz uwazac z ocenianiem innych, mam nadzieje ze dobrze to zapamietasz i czegos sie nauczylas
Okey ale są równiez inne rozwiązania, dofinansowywane przez gminy, albo przez unię europejską- np piece spalające najpierw drzewo, a później gaz wytwarzany podczas spalania. Można się rozejrzeć, przy takim dofinansowaniu koszt wymiany pieca wynosi ok 1000 zł. Jest możliwość skorzystania z dofinansowania przy zakładaniu ogrzewania łupkami termicznymi (? nie wiem dokładnie jak to się nazywa- geotarmalne ogrzewanie? jakoś tak..) moi klienci skorzystali.
I Bea- własnie w tym rzecz, niestety- prawo sprzyja takiemu kombinowaniu- za wywóz smieci trzeba płacić ( i to chyba niemało, bo za każdy dodatkowy kubeł- z 50 zł), ale "taniej" jest śmignąc z worem do lasu? Po co płacić za wywóz szamba, jak można śmignac ścieki do jeziorka? Taniej? taniej! Znów kilka stówek w kieszeni... Przeciez mało zarabiają... Gdyby były naprawdę wysokie kary- odechciałby się co niektórym "oszczędzania".
Co proponujesz? Zrozumiec sąsiada, ze mu ciężko się żyje?
Bea, ale Ci się łatwo mówi... znasz rodziców Anny, zę takie szybkie wyroki wydajesz? Guzik na ten temat wiesz, ale smiałe tezy jakos same się piszą, co?
Agik jest tylko zwrot za zainstalowanie pieca gazowego. Tylko i wyłącznie.NIe piszę o paleniu śmieciami w piecu bo to juz jest pomyłką. Co do kanalizacji, nas wreszcie podłączyli. Wreszcie bo wymóg unii, na inicjatywę lokalna przestałam liczyć bo pełną kwotę wpłaciliśmy w 98 a w 2007 obiecano nam możę za 2 lata.To samo było z wodą. NIe dało się zrobić, bo normy bo coś tam. Unia załatwiła w pół roku.Jest woda z wodociągów. Jest jeszcze jeden aspekt, w małych gminach "uzdrawianie" społeczności idzie szybciej.W miejskich troszke trudniej bo przepisy nie pozwalają na pewne rozwiązania. Z moim sąsiadem mam inny problem. W zwartej zabudowie trzyma 3 krowy, 2 konie, świenie i kury. Okno w kuchni nie jest otwierane bo paść można. Przepisy swoje, życie swoje nie ma mocnych. Na kury znalazłąm radę, zagroziłąm,że jak na moim podwórku mój pies zagryzie ich kurę to niech spadają.Wsadzam ją do garnka.Swojego. Pilnują, bo tak chodziły sobie samo pas i kolejny sąsiad nie raz płacił za kurki zagryzione na jego własnym podwórku. Pewnej mentalości nie zmienisz.
Normalnie, dom na domie.Ja mam działkę 40 arów, ale on 10.Dom ze stodoła i stajnią wbudowany w ujście ulicy. Takie Y ulica rozdziela się na dwie odnogi a on pośrodku.W granicy stodoła i gnojownik. Mąż opowiadał,że pisali skargi i nic to nie dało. Każdy przepis złamany.I nie ma mocnych. Mogłabym wykorzystać znajomośc przepisów, ale wtedy moja teściowa nie miałaby prawa przeżycia tam. Chyba juz płaci za to,że nie pozwoliłam sąsiadowi zedrzeć z niej kasy. Ot niby miasto, ale mentalnośc dziury zabitej dechami...
Hmmmm, Beatko, dla mnie to co opowiadasz, to jakies , nie wiem co? Z Marsa? Tesciowa by nie miala prawa przezycia? Nie strasz mnie! Jakie jest wyjscie z takich sytuacji?
Wlasnie bylam na spacerze z pieskiem,taka cisza dookola, niebo czarne, gwiezdziste , mrozno i nawet sobie pomyslalam, ze ja lubie zmiane z letniej pogody w zeszlym tygodniu na ten ranny szron w ogrodzie teraz :)
Wyobraź sobie,że jak tam zamieszkałam to takie własnie miałam wrażenie.Tam każdy po cudze sięgajak po swoje a spróbuj nie dać... Ehhhhh. Ale ponoć dawno temu kiedy to były jeszcze bagna, ukrywali sie tam złodzieje i inne rzezimieszki. Potem powstała osada, wieś a teraz wchłonieta jest przez miasto, ale mentalność wciąż ta sama. Wyjście? Zmiana mentalności, ale młodzi sa chyba jeszcze gorsi od swoich rodziców i dziadków....
Jestem z Toba w kazdym centymetrze, tego co napisalas, przyjda wysokie kary do Polski rowniez. Jak Polska chce byc czlonkiem Uni Europejskiej, to najwyzszy czas zmienic mentalnosc!
A Ci, "biedni", ktorych nie stac na ogrzewanie domu ekologicznie, zawsze maja wybor: sprzedac dom i mieszkac w mieszkaniu.
Tineczko za dom sie nie placi caly rok...tak jak czynsz w bloku...mieszka nie mieszka co miesiac placi, bo spoldzielnie ktos musi utrzymac Podatek za grunt jest niewielki, ogrzewanie w sezonie zimowym, na ktore latem trzeba odlozyc pieniadze, szambo do jeziora, smieci do lasu i leci, a jak za czynsz nie zaplacisz to wynocha....
Aniu, u nas za dom/grunt placi sie podatek, caly rok:) Za smieci placi sie caly rok i nikt sie nie wymknie, nawet jak nie produkuje smieci. Za odwplyw (szambo) placi sie , obojetnie czy sie "sra" czy nie:)))
W czynsz wchodzi wszystko, co obowiazkowe i wygoda, ze nie musi sie czlowiek napracowac i martwic ....hihi
hi hi hi tak jest w blokach, ale w wolno stojacych domach kazdy robi co chce...w Polsce, ma sie rozumiec, tak jak pisalam wyzej, sasiedzi moich rodzicow wymieniaja szambo raz w roku...ale sraja chyba codziennie? jak myslisz? tego lata pojechalam ze znajomymi nad jedno z Kaszuskich jezior, oni twierdzili, ze jezdza tam, bo tam jest czysta woda...ale jak to zobaczylam...woda byla brazowa...i ludzie sie w tym kapia...to samo z woda w morzu...pelno alg, przerosnieta woda z powodu zanieczyszczen kanalizacyjnych
mam pytanie te urzadzenia w autach dla pijakow to seryjnie sa montowane, czy jak juz zlapia ze po jednym jechal? bardzo interesujace...
Aniu, podatek za działkę budowlana na której stoi sam dom z jakims garażem jest większy niż za gospodarstwo:) Koleżanka, która ma działkę z domem placi więcej podatku niz my, a mamy działkę z domem i zabudowaniami gospodarczymi, oraz pole uprawne.
A co z samochodami?????? Ja jeżdżę komunikacją miejską i masowymi środkami transportu. Może zamiast samochodu rower, spacer, pociąg autobus??? Nie tylko my palacze miałem czy węglem zatruwamy środowisko.
Jeśli chodzi o jadę po alkoholu i inne zauważone uchybienia zawsze zawiadamiam odpowiednie organy. Jestem bardzo radykalna w kwestii jazdy pod wpływem, dla mnie taki kierowca który powoduje wypadek i ginie człowiek powinien odpowiadać z art.148 kodeksu karnego czyli za zabójstwo z premedytacją.
Agik podepnę się pod Ciebie dobrze? Dziewczyny z tym ogrzewaniem to trochę przeginacie ja też ogrzewam MIESZKANIE węglem i nie uważam,że to jakiś grzech. Po prostu na takie mnie stać , bo niestety ogrzewanie węglem jest w tej chwili najtańsze (inwestycja + późniejsza eksploatacja). A dofinansowania są owszem, ale nie wszędzie , bo dużo zależy od samorządów lokalnych, poza tym takie dofinansowania są często dla ludzi majętnych. U nas np. powiat dotował instalacje solarne (to takie ekologiczne) ale taka instalacja kosztuje ok.12 000 PLN, a dotacja wynosiła 1200 zł w zeszłym roku a w tym 600 zł. To co to za dotacja ? A co ma zrobić taka babcia, która dostaje 800 zł emerytury jest schorowana ma mieszkać w zimnym mieszkaniu? Pali w piecu tym co jest, jest węgiel to dobrze, są śmieci , trociny też dobrze. Poza tym w miastach jest rzeczywiście trudniej o jakąś pomoc, dofinansowania czy inne udogodnienia, bo jest to obwarowane tysiącem warunków często nie do spełnienia. Ja mieszkam w mieście powiatowym, a jakże, niestety miasto nie zapewnia mi dostępu do wody, kanalizacj, gazu.Dobrze,że mam elektryczność! Więc pewnych rzeczy po prostu nie jesteśmy w stanie przeskoczyć, ale nie wyobrażam sobie ,że można wywieźć śmieci do lasu a szambo wypuścić do rzeki . Nie wyobrażam sobie nawet,że można wyrzucić papierek po cukierku na ulicę czy gdziekolwiek indziej niż do kosza na śmieci. I powiedzcie mi jak dzieci mają się uczyć dbałości o środowisko, kiedy w czasie akcji " Sprzątanie swiata" te maluchy się napracują, wyzbierają śmieci do tych worów , a te wory leżą później na poboczach, aż smieci same z nich wyłażą. To po co takie akcje ? Przykład zawsze idzie z góry.
Kasiu, ja nie twierdzę, ze ogrzewanie węglem to grzech. Wiem, ze gdybym miała dom, chciałabym taki piec na drzewo, pózniej spalający gaz. Może i wydatek na nowy piec jest spory, ale jednorazowy, a oszczędności później na ogrzewaniu- naprawdę niebagatelne. I to nie jest rozwiązanie dla bogaczy, tylko własnie dla przecietnych ludzi, mających szacunek dla swoich finansów. Moi znajomi, ludzie w moim wieku, którzy się teraz budowali ( no, jak był ten bum budowlany, przed "kryzysem") wszyscy skorzystali z takich rozwiązań, z dofinansowania. Nie wiem o jakiej wielkości mieście mówisz, ja mówię o Rybniku, o Tychach, o Kętach- wcale nie takie małe miejscowości.
I nie mówię tu o babciach z głodową emeryturą, bo przecież nie tylko biedni ludzie mieszkają w Polsce.
Irytuje mnie ten system wyuczonej bezradności- jestem biedny, nic nie można na to poradzić, tylko siaść na schodach i płakać. Naprawdę nic się nie da zrobić? Nie można wziać kredytu? Przecież piec kosztuje mniej niz auto, i nie ma konieczności zmieniania tego pieca raz na 3 lata ( tak ludzie zmieniają auta, albo częściej). I nawet te 12 tys. na ogrzewanie solarne to mniej niz kosztuje nowe auto.
Skoro zyjemy w takim biednym kraju, to skąd tyle nowych domów, skąd tyle nowych samochodów? Skąd te przepełnione parkingi przed marketami?
Pewnie, ze zawsze się znajdzie osoby, które choć bardzo by chciały- nie będą mogły skorzystać, ale nie mozna generalizować, że nikogo nie stać. To bardziej kwestia świadomosci.
I jeszcze jedno- mieszkam w mieszkaniu w centralnym ogrzewaniem, za sezon grzewczy płacimy w czynszu cały rok. Koszt ogrzewania rocznie- to ok 2 tys zł. Instalacja solarna zwróciłaby mi się w 6 lat. A później juz za darmo.... O takim "oszczędzaniu" mówimy...
Użytkownik agik napisał w wiadomości: >I jeszcze jedno- mieszkam w mieszkaniu w > centralnym ogrzewaniem, za sezon grzewczy płacimy w czynszu cały rok. Koszt > ogrzewania rocznie- to ok 2 tys zł. Instalacja solarna zwróciłaby mi > się w 6 lat. A później juz za darmo....O takim "oszczędzaniu" > mówimy...
Hm.... Dobra instalacja solarna kosztuje ok.10 000€, do tego dochodzi montaz i przeglad techniczny. Z taka instalacja mozna zaoszczedzic (zaleznie od warunkow "slonecznych") ok. ¼ kosztow ogrzewania.
Po prostu poczułam się trochę napiętnowana za to ,że ogrzewam mieszkanie tym nieszczęsnym węglem. Poza tym temat ogrzewania i wszelkich innych instalacji znam od podszewki ponieważ zajmuję się tym niejako zawodowo. Piec na drewno to nie jest taka bajka, drewno musi być sezonowane ( tzn odpowiednio suche) bo inaczej proces spalania zostaje zaburzony i bardzo niszczy się piec, po kilku latach palenia nieodpowiednim drewnem blachy w piecu robią sie cienkie jak papierek. A instalacja solarna w naszym kraju niestety służy tylko do przygotowania ciepłej wody i to tylko od kwietnia do października, później może tylko wspomagać układ. Z tym stwierdzeniem ,że piec kosztuje mniej niż auto można polemizować, poza tym auto łatwiej jest sprzedać jeżeli nie spełni naszych oczekiwań lub po prostu stanie się dla nas za drogie , a z piecem bądź całą instalacją może być trochę trudniej. I nie można generalizować tu się zgadzam, ale społeczeństwo mocno zubożało , ja widzę to po rodzaju i wielkości usług jakie ludzie zalecają firmie , w której pracuję. Czasem sama świadomość i chęci po prostu nie wystarczą. Mój sezon grzewczy i całoroczna ciepła woda przy 70m2 kosztuje ok.1900 zł + praca własna.
No z tym solarem w Niemczech musi byc tak samo (podobny klimat) a jednak jest inaczej. Mam instalacje solarowa na dachu. Luby zalozyl rok temu. Nie sa to te cele lezace tylko na takich stojakach - obracaja sie jak slonecznik za sloncem. Moje doswiadczenia - zbieraja energie caly rok. Najgorsze miesiace to listopad grudzien bo dni sa najkrotsze i przewarznie pochmurne. Ale juz od styczna ida (60-70%) pelna para. Aby uzyskac bowiem energie sloneczna NIE musi byc wcale cieplo. Wystarczy naslonecznienie nawet nie bezposrednie lecz pogodny dzien. Bardzo ladnie chodza w czasie mrozow. Czasem mamy klopot (zaskakujaco) przy duzym upale gdyz wtedy traca na wydajnosci - trzeba polewac od czasu do czasu woda by wydajnosc poprawic. Czesc energii zuzywamy, czesc idzie do sieci ogolnej i przynosi dochod.
Jest tyle roznistych systemow solarnych ze naprawde sie oplaca jesli ktos przebrnie przez faze pierwszych kosztow.
Dorotko masz całkowitą rację owszem są takie systemy tylko, że u nas w Polsce system, który działa u Ciebie, to tzw górna półka, ja pisałam o najprostszych i jednocześnie stosunkowo tanich układach, które są najpopularniejsze (bynajmniej w mojej okolicy), bo energię słoneczną można zamienić nie tylko na energię cieplną , ale również na energię elektryczną tylko to już zupełnie inna bajka i inne koszty. Rzeczywiście faza pierwszych kosztów zniechęca wielu potencjalnych użytkowników, a dla niektórych jest niestety nie do przebrnięcia. Mam wrażenie,że w Polsce "odgórnie" małą wagę przywiązuje się do promocji i wspomagania takich inicjatyw proekologicznych w odniesieniu do korzystania z nich przez "zwykłego Kowalskiego" .
Tineczko oto moje zdanie. Nienawidzę ludzi, którzy zaśmiecają Ziemię, którzy w jakikolwiek sposób szkodzą innym i nie omieszkam poinformować o tym władz, np. moja znajoma do niedawna wylewała szambo na pola, a śmieci paliła w piecu, bo chciała oszczędzić parę złotych na ich wywózce. Z ciężkim sercem, ale zadzwoniłam do straży. A teraz z innej beczki - mój brat (gówniarz) często gęsto popijał procenty i bez zastanowienia wsiadał do samochodu. Kiedy sama to zauważyłam, zadzwoniłam na policję. Brat ze strachu zrezygnował z jazdy. Nie jestem kapusiem, ale nie mogłam pozwolić na taka głupotę. Stwierdziłam, że lepiej jest mieć brata w więzieniu, niż na cmentarzu. I nigdy nie pozwolę, aby ktoś przy mnie zatruwał inne osoby. Najgorzej maja ze mną Ci, którzy palą papierosy wśród niepalących. Normalnie zabiłabym, chociaż sama niedawno paliłam.
Onlyred, bardzo dziekuje za to co napisalas!!!! Masz odwage cywilna i posiadasz madrosc , taka zwykla, miedzyludzka:)
Bratu napewno uratowalas zycie i prawdopodobnie komus jeszcze. Sasiadka mam nadzieje zrozumiala i nie zatruwa srodowiska wiecej.
Ha, z tymi papierosami, to jakbym corke slyszala. Nienawidzi palaczy:))) U nas prawie nikt nie pali w domu, mieszkaniu. We wszystkich miejscach publicznych nie wolno palic papierosow. Kiedys byly specjalne palarnie w miejscach pracy, teraz musza palacze wychodzic na zewnatrz, bez wzgledu na pogode....hihi
tineczko, u nas ( w Kanadzie) w miejscach publicznych tez nie wolno palic papierosow, nigdzie !!!!!!!!!! musza wychodzic na zewnatrz, w niektorych prowincjach, gdy jedziesz autem i masz ze soba dzieci - tez nie mozesz palic (second-hand smoke), i tez instaluja taka "aparature" w samochodach tym, ktorzy jezdza po pijanemu ( ale nie przy pierwszym przewinieniu ),
Ursulo, u nas nie pardonu na "pierwsze" przewinienie, jak zlapia , to albo wiezienie, albo "aparatura":) Matulu, a kto by zapalil papierosa w samochodzie majac ze soba dzieci??? Tu nie sa potrzebne zadne sankcje, tylko zdrowy rozsadek!!!!!!
A we Wloszechjest zadkoscia zobaczyc dziecko w siedzonku dla dzieci siedza jak chca i gdzie chca, nawet wychylaja glowy zza szyby na zewnatrz, o paleniu papierosow to lepiej nie wspominam...kiedys moj chirurg podczas wizyty palil papierosa...w jednej rece dlugopis w grudiej pet...dobre nie? ale roznice...
O mało mnie nie cofnęło, kiedy weszłam raz do pani doktor - kierownik przychodni, lekarz medycyny pracy - fajki, kawa i dwie koleżanki do plotek, a pacjenci to chyba dla niej skutek uboczny tej miłej pracy...
W Szwecji kazdy pasazer w osobowym samochodzie musi miec zamkniety pas bezpieczenstwa, dziecka nie wolno wozic bez "siedzonka". Psy i koty wozi sie w specjalnych klatkach.
Przy robieniu prawa jazdy jest obowiazkowy 2-dniowy kurs , uczacy tylko bezpieczenstwa w prowadzeniu pojazdow na drogach. Ucza miedzy innym, ze wszystko, co jest luzem w samochodzie wazy tone w razie wypadku, albo gwaltowego chamowania.
Palacy chirurg przy pacjencie, podczas wizyty......nie do pomyslenia,,,,,:)
Mysle, ze jedynym wyjsciem jest nauczyc wlasne dzieci. Moje nauczylam od malego. Nigdy nie woza nikogo w samochodzie bez zamknietych pasow. Wiedza, ze to jest ich odpowiedzialnosc za wlasne i innych bezpieczenstwo.
Dziwne, widze na drogach duzo polskich samochodow, ale nigdy nie widzialam , zeby nie uzywano pasow.
Ba - bo u Was kosztuje - i to zdecydowanie więcej. Poza tym trudno dogadać się z obcym policjantem. W kraju też dużo osób przypina i siebie i dzieci - niemniej są przypadki niereformowalne - dzieciak tańczy po samochodzie, raz na przednim raz na tylnym siedzeniu.
Masz rację - zasady bezpieczeństwa wynosi się z domu. moje dzieci w fotelikach jeżdżą od małego (no powiedzmy od jakiegś drugiego miesiąca zycia, wtedy nie było fotelików kubełkowych, a nawet jeżeli były to ceny miały zawrotne - woziło sie dziecko w gondoli od wózka). Nigdy nie jeździły bez pasów - a naprawdę dużo podróżowaliśmy (i podróżujemy). jednak ich koledzy nie są tego nauczeni. Ale moje od razu reagują - a ja nie ruszę, jak obce dziecko (moje mają odruch) nie jest przypięte
No wlasnie nie ruszyc z miejsca jak dziece sie zapiac nie chce. Moja przyjacolka potrafila na kaprysy coreczki zjechac z drogi i stanac na poboczu tak dklugo az mala sie zapiela badz zapiac dala. Byly nawet raz nici z basenu. Mala nie dala sie zapiac wiec Mama zawrocila i po ptakach. Zaden placz nie pomogl. Raz wystarczylo. Potem wystarczylo przypomniec tylko:-) czym sie konczy niezapiecie/rozpinanie pasa.
Tak u nas kosztuje, mniej wiecej 1/10 sredniej pensji miesiecznej, czyli nikt nie zbankrutuje:) Odpowiedzialnosc za pasazerow ma tylko i wylacznie prowadzacy samochod.
Takie tanczace dzieci po samochodzie moze sa niekochane, niechciane???? Dzieci dla mnie byly i sa najdrozszym skarbem na swiecie, nigdy bym sie nie odwazyla zagrazac ich zyciu, bezpieczenstwu. Teraz mam wnuczka i on zawsze jest chroniony podczas jazdy samochodem.
Widzisz Ekkore, Wy podrozujecie, widzicie, uczycie sie, uczycie dzieci , a koledzy dzieci nie zostaly nauczone, niestety.
Przypomnialo mi sie , jak to bylo, jak moje dzieci byly male. Pasy byly tylko z przodu (!) i nie musialo sie ich obowiazkowo uzywac. Zadnych fotelikow dla maluchow nie bylo wtedy.
Mialam Volvo combi. Firma Volvo wymyslila dodatek dla bezpieczenstwa dzieci znajdujacych sie na tylnim siedzeniu. To byla taka deska obita miekko na rozkladanych nogach, ktora wypelniala przestrzen miedzy tylnim siedzeniem a przednimi fotelami. Do tego byla nastepna, ktora wypelniala "dziure" miedzy przednimi oparciami. Scielilam dzieciom to "lozko" koldra i poduszkami i mogly spac w czasie jazdy, albo sie bawic. Jak dzisiaj pomysle, co moglo sie stac w razie powaznego wypadku, to mam dreszcze, dzieci wylecialy by jak z katapulty!
To u Was - musisz wziąć pod uwagę skalę zarobków. A dzieci z racji kochania są wożone luzem - bo przecież nie można ich więzić i wiązać pasami.
Wiesz co - mnie też czasami włos staje na głowie, jak pomyślę o pierwszych zabezpieczeniach w maluchu. O wszystkich bambetlach przewożonych razem z dziećmi w gondoli od wózka (tzn dziecko w gondoli, bambetle dookoła), o karmieniu w trakcie jazdy piersią.
Ja mam troszeczkę mieszane uczucia jeżeli chodzi o pasy. Moja babcia miała zapięte pasy siedząc z tyłu i podczas wypadku doszło przez nie do przerwania rdzenia kręgowego więc dla mnie nie są takie bezpieczne.
Wierz mi: pas moze byc niebezpieczny - to wyjatki ale niestety sa. Natomiast jazda bez zapietego pasa jest zawsze ruletka.. To tylko na marginesie osoby niskie (do 152) powinny raczej siedziec na poduszkach podwyzszajacych gdyz pasy u tak niskch osob moga byc niebezpieczne. Moga inaczej byc po prostu "za wysoko" - na wysokosci szyji.
Myscho, jak babcia nie byla by zapieta pasem, to przezyla by wypadek? O jakim samochodzie jest mowa? Pasy sa zawsze wyznacznikiem bezpieczenstwa, naprawde, wszystkie badania na to wskazuja. Teraz doszly poduszki powietrza, z przodu, z boku ,z gory z tylu. Bezpieczenstwo zalezy od marki samochodu, niestety.
Widocznie mandaty sa za niskie w spoleczenstwie w ktorym kazdy "przepis wladzy godzi w wolnosc osobista". Wydaje mi sie po przeczytaniu watku, ze Skarga moglby nadal rozdzierac szaty a Liberum Veto i Wolnosc Tomku w Twoim Domku dalej kroluja ..
Kary (widocznie) niskie, nikt nie chce byc "donosicielem" , organy scigania sa (?) opieszale wiec...nic sie nie zmieni. Dopiero bylo o zasmiecaniu stolicy przez jakze zlych Chinczykow - widocznie ten zlom znad brzegow Wisly to tez sprawa Chinskiej Maffi. Wioza ze soba by wyrzucic wlasnie w Polsce. ... Wiem, ze to brzmi ciut zlosliwie.
Po prostu ja nie rozumiem takiej mentalnosci, ze wszystkiemu winni sa inni (co wcale nie znaczy, ze turysci nie smieca) a Mieszkancy nie swieca przykladem lecz robia co i jak im sie podoba bo IM wolno? Kurcze przeciez tacy Obawatele zasmiecaja i truja nie tylko siebie i sasiada ale swiat wlasnych dzieci i wnukow.
Wiadomo , ze jest wielu madrych Polakow ktorzy tego nie robia. Skoro wiekszosc nie robi i nie akceptuje a mimo to nie ma Bata na ta mniejszosc ,,,Czy to nir dziwne? A moze wlasnie brak odglosu, szerokiego potepienia, brak donosu powoduje powstanie atmosfery cichej akceptacji bo brak protestu i kary to niejako przyzwolenie?To zas podsyca mentalnosc "Kowalski nie placi i zyje dobrze to czemu ja mam placic? Nastepnym razem tez wywale smieci w las a scieki w jezioro, podlacze sie pod prad sasiada". Nie jest tak , ze ci co placa i nie kombinuja czuja sie w koncu wystrychnieci na dudka? Mimo to jednak nie zwalczaja cwaniaczkow w kazdy dozwolony i mozliwy im sposob?Naprawde kroluje prawo piesci i pyska a policja sie przyglada i rozklada rece?
Wybaczcie te rozwazania ale nie wiem jak jest teraz w Polsce, Mnie uczono w dziecinstwie czego innego choc z drugiej strony wtedy ochrona srodowiska to bylo w sumie puste slowo,,,,
Tutaj na wszystko jest odgórne przyzwolenie. wszystko zaczyna się od rządzących, który przymykają oczy na drobne przewinienia - bo jak my Wam pozwolimy, będziemy łaskawi, damy niższe kary, to potem w nie bedzie krzywym okiem patrzeć na machloje, wyda sie wam to takie ludzkie - przecież na codzień wy robicie to samo - tylko na mniejszą skalę. A ten kto jest uczciwy - jest be - bo zachowuje sie inaczej niż większość. Jest frajerem - bo przecież mógłby kombinować.
Tak było, jest - i najprawdopodobniej będzie. Bo aby cokolwiek zmienić - trzeba wybić około 80% populacji. Taka jest smutna prawda.
i w tym wypadku należałoby skończyć wszelkie dywagacje - bo wdepnęłam na grunt polityczny - a on jest bardzo grząski. kilka zdań - i mamy naszą wojnę wielkożarciową
chyba ta "demokracja" tym milionom much przewrocila w glowie, moze tak wsadzic te muchy w jedno , ciasne miejsce i niech zatruwaja sie tam nawzajem???....Utopia....wiem:)
Ale obywatele mają dosyć walki, oni chcą spokoju, tym bardziej, że widzą, że od lat nic sie nie zmienia - co najwyżej twarze i kieszenie.
A na codzień walczą o byt - o to jak przeżyć do pierwszego. bo średnia zarobków - to mit - bo brane są tu pod uwagę pensje, premie i nagrody prezesów KGH...
Hmmmm, spokoju i zmiany bytu nikt nie wlozy obywatelom do rak, niestety.
Kurcze, pamietasz Solidarnosc, mur Berlinski??? Wladze wywalczyly wyzwolnienie sie z lancuchow komunizmu???? Mozna bylo wtedy, a dzisiaj juz NIC nie mozna???
Ludzie się wypalili, a młode pokolenie nie ma żadnych ideałów...Liczy się kasa. Ale to nie tylko nasz problem - tylko całego świata. Stawianie na przedmioty, podejście konsumpcyjne. Gdzie indziej zmiany były wcześniej - u nas zabrakło tych lat powojennych
Dzisiaj to chyba raczej nic nie można ( w tej dziedzinie ) . Tak myślę ... Komunizm upadł po przeszło 40 latach istnienia , gdy przekroczona została granica wytrzymałosci ... Tutaj ( obawiam się ) może być podobnie ... Na razie ekolodzy traktowani są jak nieszkodliwi wariaci . Liczę na nasze dzieci .
Nie w temacie jestem , to nie wiem , w jakich konrketnych sprawach walczą ...:) Chyba średnich doradców i PR - owców mają , pamiętam tylko ich groteskowe gesty ( pikiety pod sklepami futrzarskimi i przywiązywanie się do drzew ) ... Założenia ze wszech miar słuszne mają , ale jakoś siły przebicia brak ... Niestety ..:(
Szkoda, u nas ekolodzy sa traktowani powaznie i maja duzy wplyw na zmiane kodeksu prawnego z mysla o srodowisku. Ja sie zastanawiam co dzieci zrobia, wychowujac sie w duchu : nie da sie zmienic nic, ale moze nasze dzieci.....?
Nie wiem Tineczko , czy zastanawianie się , co wyrośnie z naszych dzieci ma jakiś sens , bo tego nie wie żaden rodzic ... Moje wychowywane są w duchu : zmiany zaczynamy od siebie . Tłumaczę im , co mogą , a czego nie powinny robić : śmieci wyrzucamy do śmietnika , gdy nie ma śmietnika ( np. w lesie ) , zbieramy do reklamówki , a później do śmietnika , zawsze zapinamy pasy , gasimy zbędne światła itd ... Pamiętaj też , że bardzo często dzieci zachowawczych rodziców wyrastają na rewolucjonistów ;)))
Tak, tak zmiany musi zaczac sie od siebie. Na temat gaszenia swiatel, to nas nauczono, ze zarowki zapalone dodaja cieplo w domu . Ciagle zapalanie i gaszenie "polyka" wiecej energii :)
Znaczy, ze czeka nas niedlugo rewolucja w Polsce, jak z tych 20% rodzin "zachowawczych", wyrosnie jakis procent rewolucjonistow:))))????
Tlumaczyc wszystko mentalnoscia, latwo. A powiedz mi Kochana, jak to moze byc, ze ja mialam 20 lat, Mama miala 46 lat a Tatus 54 lat polskiej mentalnosci i jakos cudem udalo nam sie zmienic ja na inna, jak to jest mozliwe?
Jak jest to mozliwe, ze Polacy mieszkajacy ( mowie o tych po wejsciu Polski do Uni) tutaj odrazu prawie zmieniaja mentalnosc??? Poczytaj wypowiedzi Asti, albo Spajdermen ( Norwegia) , nie mowiac o nas, reszcie , zyjacych wiele lat za granica.
A nie pomyślałaś, że Ci co zmieniaja mentalność - to te 20 procent podatne na zmiany, otwarci. W wielu wypadkach to niemożliwość pogodzenia się z systemem (nieważne jakim jego aspektem) doprowadziła do wyjazdu...
Co wcale nei znaczy, że u nas pozostali tylko ci co nie chcą zmian. Nawet jeżeli chcą - nie są w stanie nic zrobić. Z powodów o których pisałam wcześniej. Do tego dochodzi brak szacunku dla siły roboczej
Na to jest bardzo proste wytłumaczenie : " Kiedy wejdziesz między wrony , musisz krakać tak jak one " :) Łatwiej jest krakać tak jak wszyscy wokół , dużo trudniej przeciwstawić się większości i przypiąć sobie łatkę kłótnika , dziwaka czy wariata ...
Wiesz , mi to całkiem wisi , czy mnie zakraczą , ale nie wiem , czy moje dzieci udźwigną tę łatkę , i nie chcę się o tym przekonać ...:( ( matka - wariatka to jednak smród :) Wolę , żeby całkiem świadomie zgodziły się na przypięcie własnej łatki ...
W tym cos jest... Tu chyba tez dziala nacisk grupy "jak nikt nie robi to i ja nie bede" a co grupa (jako wiekszosc) robi? To na co pozwala prawo, rzad, przepisy lub..brak egzekutorow wlasnie tychze, brank sankcji i smieszne kary... W Niemczech sie mawia: "ryba psuje sie od glowy" i cos w tym jest. Jeszcze o mentalnosci: Dla Polakow "wladza" wladza jest bee dla Niemcow "cacy". Ale kazda przesada jest szkodliwa: Polakami nie da sie rzadzic jak mawial Car Alexander. Niemcami da az do blawochwalstwa co wiadomo ze smutnej historii..
Wlasciwie czasem mam wrazenie ze obie Nacje moglyby sie wzajem wzbogacic...bo jakos sie uzupelniaja :-)
Jak czytam tu niektore posty to wracam sie 20-30 lat do tylu.... ...a ja myslalam ze wszyscy juz sa tak "do przodu" z tymi komorkami, komputerami... kultura i mentalnosc zatrzymala sie niestety 30 lat temu! Ktos napisal w innym watku na to trzeba troche czasu. Ile czasu????? Pokolenie moich rodzicow bylo w sprawach "srodowisko" zacofane i trzeba bylo kombinowac, moje pokolenie to kombinatorzy i cwaniacy, a co wyrosnie z mlodziezy i dzieci, oni sie wlasnie ucza od nas...
Nie mowcie, ze to bieda do tego doprowadza, znam osobiscie osoby, ktore maja pieniadze na najnowszy sprzet, najlepszy samochod..., a swoje gowna do rowu wpuszczaja, a jak w piecu zapala to wychodzi z komina gesty, smierdzacy, kolorowy dym!
Ja juz nie wiem co jeszcze moze mi opasc??? Jedno, co mnie raduje, to ze jednak sa ludzie, ktorzy wszystkich cwaniakow przechytrza wczesniej, czy pozniej. Przeczytalam, ze Green Peace wylozyl dno Baltyku olbrzymimi kamieniami i teraz zaden z cwaniakow-rybakow (z Polski, z Estonii, Rosji) nie bedzie "odkurzal " dno z najmniejszych ryb, przeciwko prawom i umowom miedzynarowym. Od lat sponsruje ich akcje:)
Wycieczki do lasu na grzyby często kończyły się zbieraniem pustych butelek, puszek itp. śmieci, ale jak zobaczyłam stos rozbitych monitorów i drukarek to zwątpiłam w sensowność mojej zbieraniny, a widząc miny ludzi patrzących na moje "zbiory" - odpuściłam.
To sa slowa napisane przez Agik, ale wyjela mi je z ust:)
http://wielkiezarcie.com/forum_new_post.php?odp=288714&offset=0
Podyskutujemy odwage cywilna, milosc do natury i co zostawimy na ziemi po Nas w spadku naszym dzieciom, wnukom ????
Zapraszam:)
Wywołałas mnie do tablicy, a ja mam sieczkę w głowie...
Spróbuje sprostać :)
Zawsze wyciągasz sedno w krótkich słowach :). ale tym razem trochę niejasno ułozyłas temat ;)- tzn troche niejasno wyszło :)
Moze trochę jasnosci spłynie, jak przyblizę kontekst, dla tych którzy nie cyztali tego tematu o rybach :)
Rzecz w tym, ze są ludzie, którzy wpuszczają swoje ścieki do jeziora, są ludzie, którzy wyrzucają swoje worki ze śmieciami wprost do lasu.
Czasem zdarza się, ze "ludzie wiedzą"- ten i ten ma rurkę wpuszczoną wprost do jeziora, nie podpiał się do kanalizacji, ten i ten nocna porą wyrzuca śmieci do lasu, ten i ten zakopuje martwe zwierzęta w lesie, ten i ten często gęsto siada za kierownicą po kielichu... I chodzi o to, co z tą wiedzą?
wiem- i co? myslę sobie" "prezes klubu ciull..w" ( z podkręconym "l"), myslę sobie i... coś z tym myśleniem robię? i właśnie- co? nie będe szkodzić sąsiadowi ( mimo, ze on ewidentnie szkodzi wszystkim wokół?), rozmawiam z sąsiadem?
Gdzie jest granica o dbanie o DOBRO WSPÓLNE, a wchodzenie z butami w czyjeś sprawy, w czyjeś życie?
Czy nadrzędną wartością regulująca współżycie jest " NIE DONOSIĆ"?
Jest w naszym społeczeństwie ( chyba) taka zaszłość, zę jesteśmy "MY" ( ludzie, jakies zobowiązania sąsiedzkie, a nawet układy) i są "ONI"- władza, służby, organa...
I jest takie przekonanie- że "MY" i "ONI" nie mówimy tym samym językiem, a nawet jesli ten język jest jakoś znajomy to jest to język łapówki...
To jak to jest?
( namieszałam?)
Przepraszam, ze Cie wyciagnelam do tablicy, nie bylo to moim zamiarem:)
Ja juz zakladalam watek o tych sprawach i nagle przeczytalam Twoje slowa i mi tak sie spodobaly jako tytul.
Ja nie mam problemu z rozkladaniem spoleczenstwa na pierwiastki "MY" i "ONI", bo wszyscy jestesmy MY i TUTAJ na tej jedynej Ziemi jaka NAM dano do zycia.
Nie rozumiem mentalnosci: "wchodzenie z butami w czyjes sprawy, w czyjes zycie". Czyjes sprawy, czyjes zycie ....oczywiscie nie wolno nam naruszyc tego prawa do "wlasnosc Tomku w swoim domku".... do poki nie zagraza "ta wlasnosc" Nam dookola.
Podam przyklad: jak Kowalski sra na swoim parkiecie , to jest jego sprawa i nic mi do tego. Jak Kowalski wyrzuca swoje gowno do wspolnego jeziora, to mam duzo do tego.
Jak Kowalski upija sie w swoich 4 scianach, to nie mam nic do tego, ale jak Kowalski wsiada za kierownice pijany ( i ja to widze) i chce jechac gdzies, to moim zasranym obowiazkiem jest zrobic wszystko mozliwe, zeby do tego nie dopuscic.
Chyba rzeczywiscie jestem z jakiejs innej planety, bo zupelnie nie rozumiem tych "ukladow" sasiedzkich, "zobowiazan" przeciwko wladzom, prawie i trosce o srodowisko.
Lapowki, hmmmm, nawet do glowy by mi nie przyszlo:)
Tineczko Kochana
Ja postawiłam dodatkowe pytania ( równiez sobie), w celu doprecyzowania tematu, na razie te pytania są bez odpowiedzi.
Pozdrawiam serdecznie
Dziekuje za wspolprace:)
Sciskam cieplutko!
Tineczko na podstawie Twoich licznych wypowiedzi na forum stwierdzam coś innego niż Ty. Według Twoich wcześniejszych postów nie ma "TUTAJ" i "MY", tylko "MY TUTAJ" i "WY TAM".
A jak mamy pisac MY EMIGRANCI? To chyba naturalne, ze sie pisze MY TUTAJ o kraju w ktorym sie mieszka i WY TAM o krajach w ktorych sie JUZ albo W OGOLE nie mieszka i NIGDY nie mieszkalo? Oczywiscie rozmawiajac z mieszkancem tych krajow.
Onlyred , jakby się na to nie zżymać , to jednak istnieje " MY TUTAJ " i " WY TAM " .
I nie ma co udawać , że tak nie jest ...
" MY TUTAJ " musimy się uporać z historycznie uzasadnioną niechęcią i wręcz potępieniem donosicielstwa ( tzn. powiadamiania odpowiednich organów o niedozwolonych działaniach ) .
Przecież donosiciel to największa szuja , dużo większa niż ktoś , na kogo doniósł ...
Musi się zmienić mentalność , a na to ( o czym była mowa w wątku o rybach ) potrzeba czasu , duuużo czasu .
No i ofiar ( niestety :( ...
Zrozumialas jak chcialas:)
Mialam na mysli: MY - wszyscy ludzie mieszkajacy na ziemi. TUTAJ - nasza wspolna planeta.
Jestem bardzo ciekawa jakie masz zdanie na temat dyskutowany w tym watku:)
Masz zupelna racje
Dziekuje Dorotko:)
Nie mam absolutnie zadnych zahamowan, jak widze, ze kierowca wsiada pijany, albo jedzie przede mna pijany, jeden telefon, przynajmniej nigdy sobie nie wyrzuce, ze nic nie zrobilam.
Ignorancja zabija.
To jest wlasnie odwaga cywilna i nasz obowiazek, nie pozwolic sobie na ignoracje:)
Na to tez jestem cięta. I tutaj nie mam żadnych zahamowań. U mnie zaczyna się od pytania: Kto jest kierowcą? następnie dla kierowcy propozycja kawy, albo herbaty, albo soku. Bez dyskusji, ze może jakieś małe piwko, ze nie zaszkodzi.
Bylismy kiedyś w Łącku. Był tam równiez nasz kolega, który mocno był uchlany...Własciciel hotelu zabrał mu dokumenty i schował do hotelowego sejfu. oraz zabrał mu kluczyki. Bałwan przypomniał sobie, ze ma zapasowe kluczyki w schowku i zaczął młotkiem walić po szybach, aż wybił szybę i dostał te zapasowe kluczyki. Właściciel zadzwonił na posterunek, zeby go zatrzymali przy wyjeżdzie z hotelowego parkingu i cofnęli. Nie zdązyli... wyjechał na drogę i przywalił w pierwsze auto, tak nieszczęśliwie, ze odpadła mu tablica rejestracyjna.
Dojechał do domu- jakieś 40 km dalej- po górach, po przełeczach... ehhh, szkoda gadać, młody obiecujący dyrektor regionu w browarze, stracił prawo jazdy. Jeszcze przez kilka miesięcy jeździł bez prawa jazdy, ale później - z obawy o dyscyplinarne zwolnienie - sam się zwolnił i znalazł nową pracę... jako niewykwalifikowany robotnik na budowie...
Wątpie, zeby jeszcze kiedykolwiek wsiadł do auta pod wpływem.
Nie wiem... jak raz wsiądziesz to chyba już nie ma zahamowań. Mąż siostry mojego męża miał odbierane kilka razy prawo jazdy i dalej jeżdził po pijaku i bez prawa jazdy i kurcze jemu zawsze się upiekło.A mało kiedy trzeźwy chodził.Nawet jak pijany jechał motorem to motor do kasacji a on bez szwanku wyszedł....
On , bez szwanku wyszedl.....jemu zawsze sie upieklo ??????....dobrze, ze nie zabil nikogo po drodze....takich u nas zamykaja za kratkami i leczy obowiazkowo. Po pierwszej jezdzie w stanie nietrzezwym, ( rowniez po uzyciu narkotykow) musi absztyfikant (zlapany) zalozyc specjalny zamek ( na wlasny koszt) w samochodzie, motorze i w kazdym pojezdzie, ktory chce prowadzic na publicznych drogach. Polega to na tym, ze jak nie podmucha z pluc , to pojazd nie ruszy, a oszukac nie mozna, bo elektronika pozna natychmiast jego sposob jazdy, nawet jak trzezwy kolega podmuchal. Pojazd natychmiast staje.
Wiec jest sposob na usuniecie tych idiotow z drog, trzeba tylko tego chciec!
Ps. Wszystkie autobusy na naszych drogach maja takie zamki, nikt zkacowany, pijany nie ruszy w droge.
No wyobraź sobie.Zresztą sama byłam świadkiem jak sędzina w sądzie karnym uwierzyła mu na słowo. Na szczęście w ostatecznym rozrachunku skazała go.
Tineczko u nas policjanci musza chcieć.Czasami. Kiedyś wzywaliśmy do niego policję, przyszli rozłożyli ręce i poszli. Innym razem dali mu radę i chyba nauczył się czegoś. Może nie do końca, ale zawsze.... Ot trzeba chcieć....
Beatko, ja naprawde mam trudnosci ze zrozumieniem pewnych rzeczy dziejacych sie w kraju. Po prostu zeszwedzialam, niestety.
Po prostu, każdy żyje w realiach państwa w którym mieszka. Trudno jest je porównywać. To wszystko uwarunkowane jest nie tylko połozeniem, gospodarką ale i mentalnością. Polska chyba zawsze będzie zaściankowa, ale tutaj żyję, nie zbawię świata ale ucze swoje dzieci. Tyle,że nie wszystkim tak jest po drodze....
Napewno masz racje:) Wiesz co, przypomnialy mi sie Matki z Argentyny, takie proste kobitki,ubrane w biale chusty na glowach, ktore maszerowaly, zadajac wiadomosci o losie (smierci) swoich synow, mezow. I nikt, nie mogl ich zatrzymac.....
Bardzo sie ciesze, ze uczysz Twoje dzieci, bo One maja szanse na otwarcie horyzontu, zmian....
A to dobre Tineczko! smiac mi sie chce, bo gdyby cos takiego we Wloszech bylo, to nie byloby samochodow na ulicach! Ale przyrzad fajny niepowiem
Z tym się zgadzam ! Moim skromnym zdaniem przyzwolenie społeczeństwa i namawianie na "jednego" jest największym błędem. Głupich, co sami pchają się do auta po kielichu, nie sieją, ale nie można im tego ułatwiać.
Ostatnio dyrektor mojego męża, po imprezie kadry zakładowej, pijany jak bela ładował się do samochodu...mąż chciał zamówić mu taksówkę, ale pogadaj z pijakiem ! W końcu grzecznie mu powiedział, że jak wsiądzie do auta, to on dzwoni po policję. Sami przeżyliśmy trzy wypadki samochodowe ( z winy innych ) i może z tego względu nie mamy litości dla ludzkiej głupoty. Dyrektor ostatecznie wrócił taksówką, ale do dzisiaj "nie widzi" mojego męża (z wzajemnością), albo nic nie pamięta.
Poza tym myślę, że nasze służby mundurowe też pozostawiają wiele do życzenia. Kiedy pijak na ulicy tłucze butelki, sika dookoła własnej osi, rzuca kamieniami w czyjeś okno (na szczęście nie trafia) - widziałam taki obrazek - straż miejska przechodzi na drugą stronę ulicy i wypisuje mandat i robi zdjęcia źle zaparkowanego samochodu, który przecież by im nie uciekł, ale za to nie podskoczy i interwencja łatwiejsza...
Od razu mi się ciśnienie podnosi...
Moi rodzice mieszkaja przy samym jeziorze i prawie w lesie...jako jedyni maja wybetonowane szambo i wyciagaja scieki raz na miesiac (100zl) sasiedzi raz w roku! wszyscy maja podlaczone szamba do jeziora! ohyda! do ogrzewania mieszkan nadal uzywaja wegla pomimo dostepu gazu (mieszkaja w Gdansku!)
Czesto, i gesto sasiedzi pala smieci w podworku, gume i cylafon...dym wchodzi do pokoi i nie mozemy otworzyc okien...ale nie jestesmy w stanie zakablowac, chociaz powinnismy, gdyz zostalismy zaskarzeni przez kogos o handel kradzionymi samochodami (tato ma warsztat) co bylo nieprawda, ale tata musial siedziec 3 dni na komisariacie...jakis uczciwy sasiad wyslal anonim...inni nie maja skrupulow nawet, zeby wyslac kalunie...moja rodzina je ma nawet w slusznej sprawie...
Aniu, powiedzialabym : "typowe" .....:)
Weź pod uwagę,że ogrzewanie gazowe jest drogie.I wbrew pozorom w mieszkaniu czuć leciutką wilgoć podczas takiego ogrzewania. W moim domu palimy węglem i drzewem.Jedna zima kosztuje nas ok. 600 zł. (jesli jest znośna).Przy centralnym jest to koszt zdecydowanie większy, Dwa lata temu znajomi płacili 500 zł za miesiąc.Fakt spory dom, ale porównaj ceny.Sezon grzewczy a miesiąc grzewczy.
Tylko jeszcze pytanie.Chodzi Ci o realia włoskie czy polskie? Bo chyba polskich nie masz na co dzień. A i po pieniązkach jakie zostawia się w warsztatach samochodowych ( nota bene ostatnio mało co zrobił a skasował 600zł,a ja musze jechac do następnego mechanika) można ogrzewać dom gazem.
Weź pod uwagę,że jednak większość ludzi posiadających domy to normalni, średnio lub mało zarabiający ludzie.Przeliczaja każdy grosz.
Radze Ci lepiej przeczytac zanim wydasz jakas lekka opinie! Zapamietalas sobie we wlasnej glowie ze mieszkam we Wloszech...ale nie moi rodzice, a o nich tu opowiadam, i wlasnie zagotowala mi sie krew...bo moja mama spi w pokoju w ktorym jet 12 stopni ale nie zatruwa powietrza wokol, zeby miec np. plasme na calej scianie! a to jakich Ty chodzisz mechanikow to Twoja sparawa, kazdy chcialby zeby im robic za darmo stare sypiace sie graty...moj tata ma 70 lat i jest na emeryturze 700 zl
a to czy gaz jest wydajniejszy czy wegiel czy smieci...zalezy od pieca i instalacji jaka sie ma w domu
A skąd wiesz jaki mam samochód,że tak mnie zaatakowałaś? I skad wiesz,że to moja opinia i że dotyczy właśnie Twojego Taty? NIe zagalopowałaś się troszeczkę w obrażaniu innych?
Masz rację lepiej gębę w kubeł mieć.
Wypowiadaj sie dokladniej...i dokladniej czytaj...czy o Toim samochodzie mowa? a poza tym watek jest nie otym....mozesz i w kubel, jesli nie potrafisz inaczej
Czytam po polsku od dziestu lat, i tylko po polsku, codziennie musze czytać pisma i wyciągać z nich to co ktoś chciał napisać, więc możę troszkę dystansu do innych....i ludzkich uczuć... bez oceniania.
A na marginesie...znasz takie stare polskie przysłowie "uderz w stół a nożyce się odezwą" . Swoim atakiem na mnie starasz się sama je potwierdzić.
'
Liczy sie tylko to co we wlasnym podworku...byle we wlasnym domu bylo cieplo...bardzo sie pomylilas droga Beo...moi rodzice sa biedni i musza sie wiele wyrzec, rzeby nie zatruwac srodowiska wokol, nie wylewac sciekow do jeziora...niestety nie wszyscy tak rozumuja...robia tak jak im taniej...scieki w pole czy do jeziora...czarny dym w niebo...bo niczyje!
a wracajac do mechanikow skoro Cie tak bardzo bola, to do Twojej wiadomosci 70% ceny stanowi czesc zamienna a nie usluga, czesto tato sie narobil za 20 czy 30 zl, ale coz Ty mozesz o tym wiedziec...uslyszalas warsztat i juz gotowa opinia przyklejona! bardzo brzydko!
Ależ jestem wredra, kamieniami we mnie.............. kto pierwszy rzuci?
Najpierw z etykietka i pochopna ocena a teraz ofiare z siebie robisz? przyjmij jakas pozycje jak na dorosla osobe przystalo....masz cos osobiscie do mnie to na emaila zapraszam bo takie mam wrazenie...co Cie boli? warsztat mojego ojca, czy to ze za granica mieszkam, czy moze to ze nadal z rakiem zyje? no? co Cie tak boli?
Kobieto, czy Ty czytasz siebie? Co mi warsztat Twojego Taty? Za granicą żyć bym nie mogła, próbowałam ale nie da się, wolę siermiężna Polskę.Tu jest mój dom, tu rodzina, tu sa bliskie mi miejsca. Do Ciebie nic nie mam, ale chyba biometr nie jest korzystny dla Ciebie bo się czepiasz mnie jak rzep.....idź znajdź inna ofiare złego humorku. Pozdrawiam w ten zły, zapowiadający zime deszcz.
Aniu i Beatko, bardzo mi przykro czytac Wasze slowa. Prosze Was, jakies nieporozumienie, wiatry polnocne, czy jakas inna cholera wplywa na Nas dzisiaj :(((
Ja tez nie zawsze rozumiem wlasne rozumowanie i czesto sie uniose zloscia na komentarze od bardzo mi bliskich tutaj. Kochani, mozemy sobie nawrzucac ile sie da i co dalej????
My i tak sie lubimy, mimo wszystko, bo inaczej , po co tu jestesmy????
Pozdrawiam Was serdecznie i zapraszam do dyskusji , rozmow, moze stworzymy razem swiat dla kazdego???
Grażynko trzeba chcieć rozmawiać, a nie dopatrywać się ataków.
Nie mozna sie dopatrzec nie istniejacej rzeczy...nie bede przymykac oczu na etykietki nastepnym razem zanim kogos ocenisz i cos napiszesz najpierw pomysl a potem mozesz robic ofiare z siebie, ktora z reszta nie jestes...
wiesz, co jak mówi Agik nawet biust opada....szkoda słow....jak dziecko, normalnie jak dziecko ehhhhhhhhhhh. NIe sil się na odpowiedz, bo zostanie bez echa.
a wlasnie, ze sie wysile chociaz mialam zamiar zignorowac....nastepnym razem bedziesz uwazac z ocenianiem innych, mam nadzieje ze dobrze to zapamietasz i czegos sie nauczylas
pamiętasz doktora Strosmajera?NIe to przypomnij sobie :)
Oke`y Beatko, schylam glowe i chce rozmawiac:)
Okey
ale są równiez inne rozwiązania, dofinansowywane przez gminy, albo przez unię europejską- np piece spalające najpierw drzewo, a później gaz wytwarzany podczas spalania. Można się rozejrzeć, przy takim dofinansowaniu koszt wymiany pieca wynosi ok 1000 zł.
Jest możliwość skorzystania z dofinansowania przy zakładaniu ogrzewania łupkami termicznymi (? nie wiem dokładnie jak to się nazywa- geotarmalne ogrzewanie? jakoś tak..) moi klienci skorzystali.
I Bea- własnie w tym rzecz, niestety- prawo sprzyja takiemu kombinowaniu- za wywóz smieci trzeba płacić ( i to chyba niemało, bo za każdy dodatkowy kubeł- z 50 zł), ale "taniej" jest śmignąc z worem do lasu?
Po co płacić za wywóz szamba, jak można śmignac ścieki do jeziorka? Taniej? taniej! Znów kilka stówek w kieszeni... Przeciez mało zarabiają...
Gdyby były naprawdę wysokie kary- odechciałby się co niektórym "oszczędzania".
Co proponujesz? Zrozumiec sąsiada, ze mu ciężko się żyje?
Bea, ale Ci się łatwo mówi... znasz rodziców Anny, zę takie szybkie wyroki wydajesz? Guzik na ten temat wiesz, ale smiałe tezy jakos same się piszą, co?
przykro
Agik jest tylko zwrot za zainstalowanie pieca gazowego. Tylko i wyłącznie.NIe piszę o paleniu śmieciami w piecu bo to juz jest pomyłką.
Co do kanalizacji, nas wreszcie podłączyli. Wreszcie bo wymóg unii, na inicjatywę lokalna przestałam liczyć bo pełną kwotę wpłaciliśmy w 98 a w 2007 obiecano nam możę za 2 lata.To samo było z wodą. NIe dało się zrobić, bo normy bo coś tam. Unia załatwiła w pół roku.Jest woda z wodociągów.
Jest jeszcze jeden aspekt, w małych gminach "uzdrawianie" społeczności idzie szybciej.W miejskich troszke trudniej bo przepisy nie pozwalają na pewne rozwiązania.
Z moim sąsiadem mam inny problem. W zwartej zabudowie trzyma 3 krowy, 2 konie, świenie i kury. Okno w kuchni nie jest otwierane bo paść można. Przepisy swoje, życie swoje nie ma mocnych. Na kury znalazłąm radę, zagroziłąm,że jak na moim podwórku mój pies zagryzie ich kurę to niech spadają.Wsadzam ją do garnka.Swojego. Pilnują, bo tak chodziły sobie samo pas i kolejny sąsiad nie raz płacił za kurki zagryzione na jego własnym podwórku. Pewnej mentalości nie zmienisz.
Beatko, co to znaczy :sasiad " w zwartej zabudowie" trzyma .........?????
Normalnie, dom na domie.Ja mam działkę 40 arów, ale on 10.Dom ze stodoła i stajnią wbudowany w ujście ulicy. Takie Y ulica rozdziela się na dwie odnogi a on pośrodku.W granicy stodoła i gnojownik. Mąż opowiadał,że pisali skargi i nic to nie dało. Każdy przepis złamany.I nie ma mocnych.
Mogłabym wykorzystać znajomośc przepisów, ale wtedy moja teściowa nie miałaby prawa przeżycia tam. Chyba juz płaci za to,że nie pozwoliłam sąsiadowi zedrzeć z niej kasy. Ot niby miasto, ale mentalnośc dziury zabitej dechami...
Hmmmm, Beatko, dla mnie to co opowiadasz, to jakies , nie wiem co? Z Marsa?
Tesciowa by nie miala prawa przezycia? Nie strasz mnie! Jakie jest wyjscie z takich sytuacji?
Wlasnie bylam na spacerze z pieskiem,taka cisza dookola, niebo czarne, gwiezdziste , mrozno i nawet sobie pomyslalam, ze ja lubie zmiane z letniej pogody w zeszlym tygodniu na ten ranny szron w ogrodzie teraz :)
Wyobraź sobie,że jak tam zamieszkałam to takie własnie miałam wrażenie.Tam każdy po cudze sięgajak po swoje a spróbuj nie dać... Ehhhhh. Ale ponoć dawno temu kiedy to były jeszcze bagna, ukrywali sie tam złodzieje i inne rzezimieszki. Potem powstała osada, wieś a teraz wchłonieta jest przez miasto, ale mentalność wciąż ta sama.
Wyjście? Zmiana mentalności, ale młodzi sa chyba jeszcze gorsi od swoich rodziców i dziadków....
Przykre.
Agik, to nazywa sie u nas Pellets :)
Jestem z Toba w kazdym centymetrze, tego co napisalas, przyjda wysokie kary do Polski rowniez. Jak Polska chce byc czlonkiem Uni Europejskiej, to najwyzszy czas zmienic mentalnosc!
A Ci, "biedni", ktorych nie stac na ogrzewanie domu ekologicznie, zawsze maja wybor: sprzedac dom i mieszkac w mieszkaniu.
Tineczko za dom sie nie placi caly rok...tak jak czynsz w bloku...mieszka nie mieszka co miesiac placi, bo spoldzielnie ktos musi utrzymac
Podatek za grunt jest niewielki, ogrzewanie w sezonie zimowym, na ktore latem trzeba odlozyc pieniadze, szambo do jeziora, smieci do lasu i leci, a jak za czynsz nie zaplacisz to wynocha....
Aniu, u nas za dom/grunt placi sie podatek, caly rok:) Za smieci placi sie caly rok i nikt sie nie wymknie, nawet jak nie produkuje smieci. Za odwplyw (szambo) placi sie , obojetnie czy sie "sra" czy nie:)))
W czynsz wchodzi wszystko, co obowiazkowe i wygoda, ze nie musi sie czlowiek napracowac i martwic ....hihi
hi hi hi tak jest w blokach, ale w wolno stojacych domach kazdy robi co chce...w Polsce, ma sie rozumiec, tak jak pisalam wyzej, sasiedzi moich rodzicow wymieniaja szambo raz w roku...ale sraja chyba codziennie? jak myslisz?
tego lata pojechalam ze znajomymi nad jedno z Kaszuskich jezior, oni twierdzili, ze jezdza tam, bo tam jest czysta woda...ale jak to zobaczylam...woda byla brazowa...i ludzie sie w tym kapia...to samo z woda w morzu...pelno alg, przerosnieta woda z powodu zanieczyszczen kanalizacyjnych
mam pytanie te urzadzenia w autach dla pijakow to seryjnie sa montowane, czy jak juz zlapia ze po jednym jechal? bardzo interesujace...
Aniu, u nas jest propozycja, zeby w roku 2012 wszystkie nowe samochody obowiazkowo mialy wmontowany "alkolock" przez producentow.
Narazie, to tylko po zlapaniu przez policje, alkoholik musi zalozyc ten przyrzad. Koszt ponad 2000 evro z wlasnej kieszeni:)
, , uwaga zdjecia z netu.
Aniu, podatek za działkę budowlana na której stoi sam dom z jakims garażem jest większy niż za gospodarstwo:)
Koleżanka, która ma działkę z domem placi więcej podatku niz my, a mamy działkę z domem i zabudowaniami gospodarczymi, oraz pole uprawne.
Dokladnie tak samo jest u nas, jest roznica miedzy prywatnymi dzialkami a gospodarczymi z ziemia uprawna.
A co z samochodami??????
Ja jeżdżę komunikacją miejską i masowymi środkami transportu. Może zamiast samochodu rower, spacer, pociąg autobus??? Nie tylko my palacze miałem czy węglem zatruwamy środowisko.
Jeśli chodzi o jadę po alkoholu i inne zauważone uchybienia zawsze zawiadamiam odpowiednie organy.
Jestem bardzo radykalna w kwestii jazdy pod wpływem, dla mnie taki kierowca który powoduje wypadek i ginie człowiek powinien odpowiadać z art.148 kodeksu karnego czyli za zabójstwo z premedytacją.
Pozdrawiam.
Agik podepnę się pod Ciebie dobrze? Dziewczyny z tym ogrzewaniem to trochę przeginacie ja też ogrzewam MIESZKANIE węglem i nie uważam,że to jakiś grzech. Po prostu na takie mnie stać , bo niestety ogrzewanie węglem jest w tej chwili najtańsze (inwestycja + późniejsza eksploatacja). A dofinansowania są owszem, ale nie wszędzie , bo dużo zależy od samorządów lokalnych, poza tym takie dofinansowania są często dla ludzi majętnych.
U nas np. powiat dotował instalacje solarne (to takie ekologiczne) ale taka instalacja kosztuje ok.12 000 PLN,
a dotacja wynosiła 1200 zł w zeszłym roku a w tym 600 zł. To co to za dotacja ? A co ma zrobić taka babcia, która dostaje 800 zł emerytury jest schorowana ma mieszkać w zimnym mieszkaniu? Pali w piecu tym co jest, jest węgiel to dobrze, są śmieci , trociny też dobrze. Poza tym w miastach jest rzeczywiście trudniej o jakąś pomoc, dofinansowania czy inne udogodnienia, bo jest to obwarowane tysiącem warunków często nie do spełnienia. Ja mieszkam w mieście powiatowym, a jakże, niestety miasto nie zapewnia mi dostępu do wody, kanalizacj, gazu.Dobrze,że mam elektryczność! Więc pewnych rzeczy po prostu nie jesteśmy w stanie przeskoczyć, ale nie wyobrażam sobie ,że można wywieźć śmieci do lasu a szambo wypuścić do rzeki . Nie wyobrażam sobie nawet,że można wyrzucić papierek po cukierku na ulicę czy gdziekolwiek indziej niż do kosza na śmieci. I powiedzcie mi jak dzieci mają się uczyć dbałości o środowisko, kiedy w czasie akcji " Sprzątanie swiata" te maluchy się napracują, wyzbierają śmieci do tych worów , a te wory leżą później na poboczach, aż smieci same z nich wyłażą. To po co takie akcje ? Przykład zawsze idzie z góry.
Kasiu, ja nie twierdzę, ze ogrzewanie węglem to grzech.
Wiem, ze gdybym miała dom, chciałabym taki piec na drzewo, pózniej spalający gaz. Może i wydatek na nowy piec jest spory, ale jednorazowy, a oszczędności później na ogrzewaniu- naprawdę niebagatelne.
I to nie jest rozwiązanie dla bogaczy, tylko własnie dla przecietnych ludzi, mających szacunek dla swoich finansów. Moi znajomi, ludzie w moim wieku, którzy się teraz budowali ( no, jak był ten bum budowlany, przed "kryzysem") wszyscy skorzystali z takich rozwiązań, z dofinansowania.
Nie wiem o jakiej wielkości mieście mówisz, ja mówię o Rybniku, o Tychach, o Kętach- wcale nie takie małe miejscowości.
I nie mówię tu o babciach z głodową emeryturą, bo przecież nie tylko biedni ludzie mieszkają w Polsce.
Irytuje mnie ten system wyuczonej bezradności- jestem biedny, nic nie można na to poradzić, tylko siaść na schodach i płakać. Naprawdę nic się nie da zrobić? Nie można wziać kredytu? Przecież piec kosztuje mniej niz auto, i nie ma konieczności zmieniania tego pieca raz na 3 lata ( tak ludzie zmieniają auta, albo częściej).
I nawet te 12 tys. na ogrzewanie solarne to mniej niz kosztuje nowe auto.
Skoro zyjemy w takim biednym kraju, to skąd tyle nowych domów, skąd tyle nowych samochodów?
Skąd te przepełnione parkingi przed marketami?
Pewnie, ze zawsze się znajdzie osoby, które choć bardzo by chciały- nie będą mogły skorzystać, ale nie mozna generalizować, że nikogo nie stać. To bardziej kwestia świadomosci.
I jeszcze jedno- mieszkam w mieszkaniu w centralnym ogrzewaniem, za sezon grzewczy płacimy w czynszu cały rok. Koszt ogrzewania rocznie- to ok 2 tys zł. Instalacja solarna zwróciłaby mi się w 6 lat. A później juz za darmo....
O takim "oszczędzaniu" mówimy...
Użytkownik agik napisał w wiadomości:
>I jeszcze jedno- mieszkam w mieszkaniu w
> centralnym ogrzewaniem, za sezon grzewczy płacimy w czynszu cały rok. Koszt
> ogrzewania rocznie- to ok 2 tys zł. Instalacja solarna zwróciłaby mi
> się w 6 lat. A później juz za darmo....O takim "oszczędzaniu"
> mówimy...
Hm.... Dobra instalacja solarna kosztuje ok.10 000€, do tego dochodzi montaz i przeglad techniczny. Z taka instalacja mozna zaoszczedzic (zaleznie od warunkow "slonecznych") ok. ¼ kosztow ogrzewania.
Po prostu poczułam się trochę napiętnowana za to ,że ogrzewam mieszkanie tym nieszczęsnym węglem. Poza tym temat ogrzewania i wszelkich innych instalacji znam od podszewki ponieważ zajmuję się tym niejako zawodowo. Piec na drewno to nie jest taka bajka, drewno musi być sezonowane ( tzn odpowiednio suche) bo inaczej proces spalania zostaje zaburzony i bardzo niszczy się piec, po kilku latach palenia nieodpowiednim drewnem blachy w piecu robią sie cienkie jak papierek. A instalacja solarna w naszym kraju niestety służy tylko do przygotowania ciepłej wody i to tylko od kwietnia do października, później może tylko wspomagać układ. Z tym stwierdzeniem ,że piec kosztuje mniej niż auto można polemizować, poza tym auto łatwiej jest sprzedać jeżeli nie spełni naszych oczekiwań lub po prostu stanie się dla nas za drogie , a z piecem bądź całą instalacją może być trochę trudniej. I nie można generalizować tu się zgadzam, ale społeczeństwo mocno zubożało , ja widzę to po rodzaju i wielkości usług jakie ludzie zalecają firmie , w której pracuję. Czasem sama świadomość i chęci po prostu nie wystarczą. Mój sezon grzewczy i całoroczna ciepła woda przy 70m2 kosztuje ok.1900 zł + praca własna.
No z tym solarem w Niemczech musi byc tak samo (podobny klimat) a jednak jest inaczej. Mam instalacje solarowa na dachu. Luby zalozyl rok temu. Nie sa to te cele lezace tylko na takich stojakach - obracaja sie jak slonecznik za sloncem. Moje doswiadczenia - zbieraja energie caly rok. Najgorsze miesiace to listopad grudzien bo dni sa najkrotsze i przewarznie pochmurne. Ale juz od styczna ida (60-70%) pelna para. Aby uzyskac bowiem energie sloneczna NIE musi byc wcale cieplo. Wystarczy naslonecznienie nawet nie bezposrednie lecz pogodny dzien. Bardzo ladnie chodza w czasie mrozow. Czasem mamy klopot (zaskakujaco) przy duzym upale gdyz wtedy traca na wydajnosci - trzeba polewac od czasu do czasu woda by wydajnosc poprawic. Czesc energii zuzywamy, czesc idzie do sieci ogolnej i przynosi dochod.
Jest tyle roznistych systemow solarnych ze naprawde sie oplaca jesli ktos przebrnie przez faze pierwszych kosztow.
Dorotko masz całkowitą rację owszem są takie systemy tylko, że u nas w Polsce system, który działa u Ciebie, to tzw górna półka, ja pisałam o najprostszych i jednocześnie stosunkowo tanich układach, które są najpopularniejsze (bynajmniej w mojej okolicy), bo energię słoneczną można zamienić nie tylko na energię cieplną , ale również na energię elektryczną tylko to już zupełnie inna bajka i inne koszty. Rzeczywiście faza pierwszych kosztów zniechęca wielu potencjalnych użytkowników, a dla niektórych jest niestety nie do przebrnięcia. Mam wrażenie,że w Polsce "odgórnie" małą wagę przywiązuje się do promocji i wspomagania takich inicjatyw proekologicznych w odniesieniu do korzystania z nich przez "zwykłego Kowalskiego" .
Ach teraz rozumiem skad ta roznica. Dziekuje za wyjasnienie.
Tineczko oto moje zdanie. Nienawidzę ludzi, którzy zaśmiecają Ziemię, którzy w jakikolwiek sposób szkodzą innym i nie omieszkam poinformować o tym władz, np. moja znajoma do niedawna wylewała szambo na pola, a śmieci paliła w piecu, bo chciała oszczędzić parę złotych na ich wywózce. Z ciężkim sercem, ale zadzwoniłam do straży. A teraz z innej beczki - mój brat (gówniarz) często gęsto popijał procenty i bez zastanowienia wsiadał do samochodu. Kiedy sama to zauważyłam, zadzwoniłam na policję. Brat ze strachu zrezygnował z jazdy. Nie jestem kapusiem, ale nie mogłam pozwolić na taka głupotę. Stwierdziłam, że lepiej jest mieć brata w więzieniu, niż na cmentarzu. I nigdy nie pozwolę, aby ktoś przy mnie zatruwał inne osoby. Najgorzej maja ze mną Ci, którzy palą papierosy wśród niepalących. Normalnie zabiłabym, chociaż sama niedawno paliłam.
Onlyred, bardzo dziekuje za to co napisalas!!!!
Masz odwage cywilna i posiadasz madrosc , taka zwykla, miedzyludzka:)
Bratu napewno uratowalas zycie i prawdopodobnie komus jeszcze. Sasiadka mam nadzieje zrozumiala i nie zatruwa srodowiska wiecej.
Ha, z tymi papierosami, to jakbym corke slyszala. Nienawidzi palaczy:))) U nas prawie nikt nie pali w domu, mieszkaniu. We wszystkich miejscach publicznych nie wolno palic papierosow. Kiedys byly specjalne palarnie w miejscach pracy, teraz musza palacze wychodzic na zewnatrz, bez wzgledu na pogode....hihi
tineczko,
u nas ( w Kanadzie) w miejscach publicznych tez nie wolno palic papierosow, nigdzie !!!!!!!!!!
musza wychodzic na zewnatrz, w niektorych prowincjach, gdy jedziesz autem i masz ze soba dzieci - tez nie mozesz palic (second-hand smoke),
i tez instaluja taka "aparature" w samochodach tym, ktorzy jezdza po pijanemu ( ale nie przy pierwszym przewinieniu ),
Ursulo, u nas nie pardonu na "pierwsze" przewinienie, jak zlapia , to albo wiezienie, albo "aparatura":)
Matulu, a kto by zapalil papierosa w samochodzie majac ze soba dzieci??? Tu nie sa potrzebne zadne sankcje, tylko zdrowy rozsadek!!!!!!
A we Wloszechjest zadkoscia zobaczyc dziecko w siedzonku dla dzieci siedza jak chca i gdzie chca, nawet wychylaja glowy zza szyby na zewnatrz, o paleniu papierosow to lepiej nie wspominam...kiedys moj chirurg podczas wizyty palil papierosa...w jednej rece dlugopis w grudiej pet...dobre nie? ale roznice...
O mało mnie nie cofnęło, kiedy weszłam raz do pani doktor - kierownik przychodni, lekarz medycyny pracy - fajki, kawa i dwie koleżanki do plotek, a pacjenci to chyba dla niej skutek uboczny tej miłej pracy...
Straszne!!!
Co kraj, to obyczaj...hehe
W Szwecji kazdy pasazer w osobowym samochodzie musi miec zamkniety pas bezpieczenstwa, dziecka nie wolno wozic bez "siedzonka".
Psy i koty wozi sie w specjalnych klatkach.
Przy robieniu prawa jazdy jest obowiazkowy 2-dniowy kurs , uczacy tylko bezpieczenstwa w prowadzeniu pojazdow na drogach. Ucza miedzy innym, ze wszystko, co jest luzem w samochodzie wazy tone w razie wypadku, albo gwaltowego chamowania.
Palacy chirurg przy pacjencie, podczas wizyty......nie do pomyslenia,,,,,:)
Tak jak w Niemczech.
U nas też uczą - i co z tego...Wlepiają mandaty za pasy - i co z tego.
Mysle, ze jedynym wyjsciem jest nauczyc wlasne dzieci. Moje nauczylam od malego. Nigdy nie woza nikogo w samochodzie bez zamknietych pasow. Wiedza, ze to jest ich odpowiedzialnosc za wlasne i innych bezpieczenstwo.
Dziwne, widze na drogach duzo polskich samochodow, ale nigdy nie widzialam , zeby nie uzywano pasow.
Ba - bo u Was kosztuje - i to zdecydowanie więcej. Poza tym trudno dogadać się z obcym policjantem.
W kraju też dużo osób przypina i siebie i dzieci - niemniej są przypadki niereformowalne - dzieciak tańczy po samochodzie, raz na przednim raz na tylnym siedzeniu.
Masz rację - zasady bezpieczeństwa wynosi się z domu. moje dzieci w fotelikach jeżdżą od małego (no powiedzmy od jakiegś drugiego miesiąca zycia, wtedy nie było fotelików kubełkowych, a nawet jeżeli były to ceny miały zawrotne - woziło sie dziecko w gondoli od wózka). Nigdy nie jeździły bez pasów - a naprawdę dużo podróżowaliśmy (i podróżujemy).
jednak ich koledzy nie są tego nauczeni. Ale moje od razu reagują - a ja nie ruszę, jak obce dziecko (moje mają odruch) nie jest przypięte
No wlasnie nie ruszyc z miejsca jak dziece sie zapiac nie chce. Moja przyjacolka potrafila na kaprysy coreczki zjechac z drogi i stanac na poboczu tak dklugo az mala sie zapiela badz zapiac dala. Byly nawet raz nici z basenu. Mala nie dala sie zapiac wiec Mama zawrocila i po ptakach. Zaden placz nie pomogl. Raz wystarczylo. Potem wystarczylo przypomniec tylko:-) czym sie konczy niezapiecie/rozpinanie pasa.
Tak u nas kosztuje, mniej wiecej 1/10 sredniej pensji miesiecznej, czyli nikt nie zbankrutuje:) Odpowiedzialnosc za pasazerow ma tylko i wylacznie prowadzacy samochod.
Takie tanczace dzieci po samochodzie moze sa niekochane, niechciane???? Dzieci dla mnie byly i sa najdrozszym skarbem na swiecie, nigdy bym sie nie odwazyla zagrazac ich zyciu, bezpieczenstwu. Teraz mam wnuczka i on zawsze jest chroniony podczas jazdy samochodem.
Widzisz Ekkore, Wy podrozujecie, widzicie, uczycie sie, uczycie dzieci , a koledzy dzieci nie zostaly nauczone, niestety.
Przypomnialo mi sie , jak to bylo, jak moje dzieci byly male. Pasy byly tylko z przodu (!) i nie musialo sie ich obowiazkowo uzywac. Zadnych fotelikow dla maluchow nie bylo wtedy.
Mialam Volvo combi. Firma Volvo wymyslila dodatek dla bezpieczenstwa dzieci znajdujacych sie na tylnim siedzeniu. To byla taka deska obita miekko na rozkladanych nogach, ktora wypelniala przestrzen miedzy tylnim siedzeniem a przednimi fotelami. Do tego byla nastepna, ktora wypelniala "dziure" miedzy przednimi oparciami. Scielilam dzieciom to "lozko" koldra i poduszkami i mogly spac w czasie jazdy, albo sie bawic.
Jak dzisiaj pomysle, co moglo sie stac w razie powaznego wypadku, to mam dreszcze, dzieci wylecialy by jak z katapulty!
To u Was - musisz wziąć pod uwagę skalę zarobków.
A dzieci z racji kochania są wożone luzem - bo przecież nie można ich więzić i wiązać pasami.
Wiesz co - mnie też czasami włos staje na głowie, jak pomyślę o pierwszych zabezpieczeniach w maluchu. O wszystkich bambetlach przewożonych razem z dziećmi w gondoli od wózka (tzn dziecko w gondoli, bambetle dookoła), o karmieniu w trakcie jazdy piersią.
No, tak, mowi sie "milosc zabija":))
Hehe, te "maluchy", szyby zaparowane, zero komfortu, ale siodemka nas weszla kiedys....i dojechala...brrrrrrrrr
Widzisz, mozna jednak sie nauczyc, zmienic, napewno Twoja Corka nie bedzie karmila bebiska w samochodzie w trakcie jazdy, prawda:)
moja siostra nie karmi (a to tylko kilkanaście lat róznicy)...jak jadą dalej to stają na amciu, amciu
wlasnie:)
Ja mam troszeczkę mieszane uczucia jeżeli chodzi o pasy. Moja babcia miała zapięte pasy siedząc z tyłu i podczas wypadku doszło przez nie do przerwania rdzenia kręgowego więc dla mnie nie są takie bezpieczne.
Wierz mi: pas moze byc niebezpieczny - to wyjatki ale niestety sa. Natomiast jazda bez zapietego pasa jest zawsze ruletka.. To tylko na marginesie osoby niskie (do 152) powinny raczej siedziec na poduszkach podwyzszajacych gdyz pasy u tak niskch osob moga byc niebezpieczne. Moga inaczej byc po prostu "za wysoko" - na wysokosci szyji.
Wiem Dorotko. Chodzi mi tylko o to, że pasy nie są wyznacznikiem bezpieczeństwa w aucie. Niestety bo powinny być.
Myscho, jak babcia nie byla by zapieta pasem, to przezyla by wypadek? O jakim samochodzie jest mowa?
Pasy sa zawsze wyznacznikiem bezpieczenstwa, naprawde, wszystkie badania na to wskazuja. Teraz doszly poduszki powietrza, z przodu, z boku ,z gory z tylu.
Bezpieczenstwo zalezy od marki samochodu, niestety.
Nie wiem co by było gdyby i nigdy się nie dowiem. To była Honda, więc rzekomo auto bezpieczne.
Dobrze, ze Babcia zyje!
No właśnie sęk w tym, że nie żyje...:(
Myscha, bardzo mi przykro, nie zrozumialam do konca :(
Nie szkodzi, domyśliłam się że nie zrozumiałaś. Buziaki.
Widocznie mandaty sa za niskie w spoleczenstwie w ktorym kazdy "przepis wladzy godzi w wolnosc osobista". Wydaje mi sie po przeczytaniu watku, ze Skarga moglby nadal rozdzierac szaty a Liberum Veto i Wolnosc Tomku w Twoim Domku dalej kroluja ..
Kary (widocznie) niskie, nikt nie chce byc "donosicielem" , organy scigania sa (?) opieszale wiec...nic sie nie zmieni. Dopiero bylo o zasmiecaniu stolicy przez jakze zlych Chinczykow - widocznie ten zlom znad brzegow Wisly to tez sprawa Chinskiej Maffi. Wioza ze soba by wyrzucic wlasnie w Polsce. ... Wiem, ze to brzmi ciut zlosliwie.
Po prostu ja nie rozumiem takiej mentalnosci, ze wszystkiemu winni sa inni (co wcale nie znaczy, ze turysci nie smieca) a Mieszkancy nie swieca przykladem lecz robia co i jak im sie podoba bo IM wolno? Kurcze przeciez tacy Obawatele zasmiecaja i truja nie tylko siebie i sasiada ale swiat wlasnych dzieci i wnukow.
Wiadomo , ze jest wielu madrych Polakow ktorzy tego nie robia. Skoro wiekszosc nie robi i nie akceptuje a mimo to nie ma Bata na ta mniejszosc ,,,Czy to nir dziwne? A moze wlasnie brak odglosu, szerokiego potepienia, brak donosu powoduje powstanie atmosfery cichej akceptacji bo brak protestu i kary to niejako przyzwolenie?To zas podsyca mentalnosc "Kowalski nie placi i zyje dobrze to czemu ja mam placic? Nastepnym razem tez wywale smieci w las a scieki w jezioro, podlacze sie pod prad sasiada". Nie jest tak , ze ci co placa i nie kombinuja czuja sie w koncu wystrychnieci na dudka? Mimo to jednak nie zwalczaja cwaniaczkow w kazdy dozwolony i mozliwy im sposob?Naprawde kroluje prawo piesci i pyska a policja sie przyglada i rozklada rece?
Wybaczcie te rozwazania ale nie wiem jak jest teraz w Polsce, Mnie uczono w dziecinstwie czego innego choc z drugiej strony wtedy ochrona srodowiska to bylo w sumie puste slowo,,,,
Tutaj na wszystko jest odgórne przyzwolenie.
wszystko zaczyna się od rządzących, który przymykają oczy na drobne przewinienia - bo jak my Wam pozwolimy, będziemy łaskawi, damy niższe kary, to potem w nie bedzie krzywym okiem patrzeć na machloje, wyda sie wam to takie ludzkie - przecież na codzień wy robicie to samo - tylko na mniejszą skalę. A ten kto jest uczciwy - jest be - bo zachowuje sie inaczej niż większość. Jest frajerem - bo przecież mógłby kombinować.
Tak było, jest - i najprawdopodobniej będzie. Bo aby cokolwiek zmienić - trzeba wybić około 80% populacji. Taka jest smutna prawda.
i w tym wypadku należałoby skończyć wszelkie dywagacje - bo wdepnęłam na grunt polityczny - a on jest bardzo grząski. kilka zdań - i mamy naszą wojnę wielkożarciową
Użytkownik ekkore napisał w wiadomości:
›Bo aby cokolwiek zmienić - trzeba wybić około 80% populacji. Taka jest smutna prawda.‹
Te pozostalych 20% to dowod, ze sie da inaczej :) trzeba tylko chciec i zaczac u siebie.
ale te 20 to ciągle mało, dużo za mało - mamy demokrację i miliony much nie mogą sie mylic
chyba ta "demokracja" tym milionom much przewrocila w glowie, moze tak wsadzic te muchy w jedno , ciasne miejsce i niech zatruwaja sie tam nawzajem???....Utopia....wiem:)
Tak, tak, "odgorne przyzwolenie", to jest wlasnie najgorsze!
Tak wcale nie musi byc, bo tylko obywatele maja prawdziwa wladze w swoich rekach, jezeli maja ochote podniesc tylek i zadac zmian.
Kiwam biala flaga:)
Ale obywatele mają dosyć walki, oni chcą spokoju, tym bardziej, że widzą, że od lat nic sie nie zmienia - co najwyżej twarze i kieszenie.
A na codzień walczą o byt - o to jak przeżyć do pierwszego. bo średnia zarobków - to mit - bo brane są tu pod uwagę pensje, premie i nagrody prezesów KGH...
Hmmmm, spokoju i zmiany bytu nikt nie wlozy obywatelom do rak, niestety.
Kurcze, pamietasz Solidarnosc, mur Berlinski??? Wladze wywalczyly wyzwolnienie sie z lancuchow komunizmu???? Mozna bylo wtedy, a dzisiaj juz NIC nie mozna???
Ludzie się wypalili, a młode pokolenie nie ma żadnych ideałów...Liczy się kasa. Ale to nie tylko nasz problem - tylko całego świata. Stawianie na przedmioty, podejście konsumpcyjne. Gdzie indziej zmiany były wcześniej - u nas zabrakło tych lat powojennych
Dzisiaj to chyba raczej nic nie można ( w tej dziedzinie ) . Tak myślę ...
Komunizm upadł po przeszło 40 latach istnienia , gdy przekroczona została granica wytrzymałosci ...
Tutaj ( obawiam się ) może być podobnie ...
Na razie ekolodzy traktowani są jak nieszkodliwi wariaci .
Liczę na nasze dzieci .
ale i zachowują sie jak wariaci - często działają w nie do końca słusznej sprawie
Nie w temacie jestem , to nie wiem , w jakich konrketnych sprawach walczą ...:)
Chyba średnich doradców i PR - owców mają , pamiętam tylko ich groteskowe gesty ( pikiety pod sklepami futrzarskimi i przywiązywanie się do drzew ) ...
Założenia ze wszech miar słuszne mają , ale jakoś siły przebicia brak ... Niestety ..:(
Szkoda, u nas ekolodzy sa traktowani powaznie i maja duzy wplyw na zmiane kodeksu prawnego z mysla o srodowisku.
Ja sie zastanawiam co dzieci zrobia, wychowujac sie w duchu : nie da sie zmienic nic, ale moze nasze dzieci.....?
Nie wiem Tineczko , czy zastanawianie się , co wyrośnie z naszych dzieci ma jakiś sens , bo tego nie wie żaden rodzic ...
Moje wychowywane są w duchu : zmiany zaczynamy od siebie . Tłumaczę im , co mogą , a czego nie powinny robić : śmieci wyrzucamy do śmietnika , gdy nie ma śmietnika ( np. w lesie ) , zbieramy do reklamówki , a później do śmietnika , zawsze zapinamy pasy , gasimy zbędne światła itd ...
Pamiętaj też , że bardzo często dzieci zachowawczych rodziców wyrastają na rewolucjonistów ;)))
Tak, tak zmiany musi zaczac sie od siebie.
Na temat gaszenia swiatel, to nas nauczono, ze zarowki zapalone dodaja cieplo w domu . Ciagle zapalanie i gaszenie "polyka" wiecej energii :)
Znaczy, ze czeka nas niedlugo rewolucja w Polsce, jak z tych 20% rodzin "zachowawczych", wyrosnie jakis procent rewolucjonistow:))))????
Twoje rozwazania sa dokladnie tak jak moje.)
Tlumaczyc wszystko mentalnoscia, latwo.
A powiedz mi Kochana, jak to moze byc, ze ja mialam 20 lat, Mama miala 46 lat a Tatus 54 lat polskiej mentalnosci i jakos cudem udalo nam sie zmienic ja na inna, jak to jest mozliwe?
Jak jest to mozliwe, ze Polacy mieszkajacy ( mowie o tych po wejsciu Polski do Uni) tutaj odrazu prawie zmieniaja mentalnosc???
Poczytaj wypowiedzi Asti, albo Spajdermen ( Norwegia) , nie mowiac o nas, reszcie , zyjacych wiele lat za granica.
A nie pomyślałaś, że Ci co zmieniaja mentalność - to te 20 procent podatne na zmiany, otwarci. W wielu wypadkach to niemożliwość pogodzenia się z systemem (nieważne jakim jego aspektem) doprowadziła do wyjazdu...
Co wcale nei znaczy, że u nas pozostali tylko ci co nie chcą zmian. Nawet jeżeli chcą - nie są w stanie nic zrobić.
Z powodów o których pisałam wcześniej. Do tego dochodzi brak szacunku dla siły roboczej
Na to jest bardzo proste wytłumaczenie :
" Kiedy wejdziesz między wrony , musisz krakać tak jak one " :)
Łatwiej jest krakać tak jak wszyscy wokół , dużo trudniej przeciwstawić się większości i przypiąć sobie łatkę kłótnika , dziwaka czy wariata ...
Nawet jak wyrazisz zgodę na przypięcie łatki - wolisz być tym dziwakiem, kłotnikiem czy wariatem - to i tak Cię zakraczą
Wiesz , mi to całkiem wisi , czy mnie zakraczą , ale nie wiem , czy moje dzieci udźwigną tę łatkę , i nie chcę się o tym przekonać ...:( ( matka - wariatka to jednak smród :)
Wolę , żeby całkiem świadomie zgodziły się na przypięcie własnej łatki ...
tyle, że w ten sposób one też są zdeterminowane - też nie będą chciały, aby krewnym, bliskim, znajomym przypięli łatkę za ich postępowanie.
W tym cos jest... Tu chyba tez dziala nacisk grupy "jak nikt nie robi to i ja nie bede" a co grupa (jako wiekszosc) robi? To na co pozwala prawo, rzad, przepisy lub..brak egzekutorow wlasnie tychze, brank sankcji i smieszne kary... W Niemczech sie mawia: "ryba psuje sie od glowy" i cos w tym jest.
Jeszcze o mentalnosci: Dla Polakow "wladza" wladza jest bee dla Niemcow "cacy". Ale kazda przesada jest szkodliwa: Polakami nie da sie rzadzic jak mawial Car Alexander. Niemcami da az do blawochwalstwa co wiadomo ze smutnej historii..
Wlasciwie czasem mam wrazenie ze obie Nacje moglyby sie wzajem wzbogacic...bo jakos sie uzupelniaja :-)
Hmmm, dodaj jeszcze odrobine szwedzkiej neutralnosci i chlopskiego myslenia , to koktajl bedzie super:)))
Jak czytam tu niektore posty to wracam sie 20-30 lat do tylu....
...a ja myslalam ze wszyscy juz sa tak "do przodu" z tymi komorkami, komputerami...
kultura i mentalnosc zatrzymala sie niestety 30 lat temu!
Ktos napisal w innym watku na to trzeba troche czasu. Ile czasu?????
Pokolenie moich rodzicow bylo w sprawach "srodowisko" zacofane i trzeba bylo kombinowac,
moje pokolenie to kombinatorzy i cwaniacy, a co wyrosnie z mlodziezy i dzieci, oni sie wlasnie ucza od nas...
Nie mowcie, ze to bieda do tego doprowadza, znam osobiscie osoby, ktore maja pieniadze na najnowszy sprzet, najlepszy samochod..., a swoje gowna do rowu wpuszczaja, a jak w piecu zapala to wychodzi z komina gesty, smierdzacy, kolorowy dym!
Sanella, wlasnie, co wyrosnie za pokolenie????
Jak widzisz z braku odpowiedzi, latwiej jest pojsc na latwizne, tlumaczyc, narzekac, ale nic nie zmienic:)
Rece opadaja!!!!
http://wielkiezarcie.com/forum_watek.php?id=292101&post=292101&offset=0
A najlepsze, ze i tak nie da sie wytlumaczyc, bo za 30 zlotych mozna oszukac siebie i srodowisko.....buuuuuuuuu
Nie tylko ręce opadają !
Ja juz nie wiem co jeszcze moze mi opasc???
Jedno, co mnie raduje, to ze jednak sa ludzie, ktorzy wszystkich cwaniakow przechytrza wczesniej, czy pozniej.
Przeczytalam, ze Green Peace wylozyl dno Baltyku olbrzymimi kamieniami i teraz zaden z cwaniakow-rybakow (z Polski, z Estonii, Rosji) nie bedzie "odkurzal " dno z najmniejszych ryb, przeciwko prawom i umowom miedzynarowym. Od lat sponsruje ich akcje:)
Wycieczki do lasu na grzyby często kończyły się zbieraniem pustych butelek, puszek itp. śmieci, ale jak zobaczyłam stos rozbitych monitorów i drukarek to zwątpiłam w sensowność mojej zbieraniny, a widząc miny ludzi patrzących na moje "zbiory" - odpuściłam.
Szkoda, ale rozumiem Cie doskonale:)