Jak wie większość z Was, od dobrych 30 lat mieszkam w Austrii. Nic więc dziwnego, że mi podniebienie przywykło do tego co się tu jada, w rozumieniu tego, co rutynowo oferują sklepy spożywcze. Kostki rosołowe Knorra made in Austria smakują mi dobrze. Przy tym świetnie i szybko się rozpuszczją. Da się je pokruszyć w palcach i dodać do potrawy na sucho. Ta sama przyprawa kupiona w Polsce ma mazistą konsystencję, rozpuszcza się dość opornie, a do tego zbyt mocno zajeżdża maggi. Da się zjeść, ale natychmiast odczuwa się różnicę smakową. Często bywam we Włoszech i tam też dużo gotuję. Powiem szczerze, że tamtejszy Knorr jest słabszy (syubiektywnie dla mnie) od polskiego. Ponieważ dużo słyszałem o "dobroci", tychże kostek robionych we Francji, poprosiłem znajomą panią, aby mi to cudo przywiozła. Po pierwszej próbie stwierdziłem, że są jeszcze lepsze od austriackich.
na różnych szkoleniach (związanych z pracą) zawsze mi mówią, że produkt mimo tego samego brandu jest dostosowany do potrzeb danego rynku. I tak np kremy w Polsce są bardziej gęste, weFrancji żelowe itd. Jakokonsument szczerze powiem, nie wiem.....Ale tak mi odpowiadają "fachowcy" na moje uwagi. A moje spostrzeżenia? Faktycznie wiele rzeczy w naszym wydaniu jest gorszych, niesmacznych, innych. Np kawa- dla mnie genialna jest francuska, ta sama marka u nas jest przepalona i kwaśna. Sery pleśniowe zupełnie inne, wina z siarką... Ale najlepszą grecką sałatkę robią w Polsce, oryginał nie jest dla mnie tak dobry , mimo świetnego sera
Fakt - kawa francuska jest rewelacyjna - co roku przywożę zapas (w tym roku niestety nie byliśmy). Ta sama nazwa - ale zupełnie inny zapach i smak.
Podobnie jest z serami. Francuski President smakuje zupełnie inaczej niż kupiony w Polsce, nota bene za dużo większe pieniądze - u nas maleńki krążek kosztuje tyle co we Francji kilo - mówię tutaj o produkcjach przemysłowych, a nie jakiś specjalnych serach.
Ale wynika to ze smaku. Ktoś ze znajomych pracował kiedyś w Belu - mówił, że serki na Polskę są robione inaczej - bo takie są nasze upodobania smakowe - sery aromatyczne nie sprzedają się
Teraz Ci nie powiem - nie mam głowy do nazw (a kawa dawno wypita, aby sprawdzić na opakowaniu). Wiem co brać z półki w sklepie. W każdym razie u nas ta sama (jeden z rodzajów, które przywoziłam) występowała też jako kawa smakowa - czekoladowa i waniliowa
Wydaje mi się, że ze wszystkimi produktami tak jest. Proszek Persil kupiony w Niemczech jest 100 razy lepszy od kupionego w Polsce. Z płynami do płukania też tak jest, Lenor polski chowa się za niemieckim. Co do spożywki to porównanie mam jedynie w żelkach Harribo. Te kupione u nas są zwyczajnie twarde a jak kupuję sobie niemieckie to nie potrafię się od nich oderwać. Są mięciutkie, zupełnie inne w smaku.
Mysho,masz racje:) niektore produkty w Niemczech sa duzo lepsze niz na rodzimym rynku,ale czy jadlas kiedys oryginalna Niemiecka kielbase lub ciasto ? bo ja tak, powiem tak, nasze ciasta i kielbasa w porownaniu z tamtymi to niebo i pieklo.Ciasta slodkie okropnie,a barwnikow w nich od groma,kielbasa tez mi ne smakowala.
Z tym się też zgodzę bo za każdym razem jak znajomi przyjeżdżali z Niemiec to pierwsze co robili to prosili o nasze wędliny. Natomiast ciast nie jadłam.
ha, ha, ha... nie wiem kto, gdzie i co ci podal, moze cie chcieli otruc. Zapraszam do mnie i zaserwuje ci gotowe super niemieckie ciasta i pyszne niemieckie kielbasy, nie mowiac o wspanialych chlebach i innych wypiekach... juz nie jeden byl zaskoczony...
Fakt. w Niemczech jest dobra kiełbasa, ale tylko w firmowych-czytaj baaardzo drogich sklepach.Ta dostepna w zwykłych sklepach jest po prostu mydlana.Co do chleba, to mają smaczny, ale nie dla nas Polaków. Jesteśmy przyzwyczajeni do naszego ni to białego, ni ciemnego- po prostu naszego chleba. I to za tym smakiem najbardziej tęsknimy na obczyźnie.
Mamo Rozyczki nie zgodze sie z toba.Piszesz ze wedliny sa lepsze to tez nieprawda.Sama mieszkam w niemczech i mam sentyment do polskich wyrobow i wedlin ,bo sa smaczne,ale tez nie zgodze sie ze najlepsze.
W niemczech tez sa wedliny bardzo dobre ,ale nie w markecie tylko w sklepach miesnych -polski odpowiednik rzeznika,ale tez duzo drozsze niz te marketowe,nie kazdy kupuje ,bo moze mu szkoda na to pieniedzy,te wedliny tam kupowane sa bardzo smaczne,ale jak juz wspomnialam drogie.Pisanie ze w niemczech czy innych panstwach wedliny niedobre,to przede wszystkim oceny ludzi ktorzy przyjezdzaja do danych panstw do pracy i albo ich nie stac na to zeby kupowac wlasnie u rzeznika,albo szkoda im kasy i kupuja wedliny marketowe,zeby zaoszczedzic,gdyby sie wybrali do rzeznika na pewno by zmienili opinie.
Po za tym w Polsce jesli chcesz zjesc dobra wedline to tez musisz swoje zaplacic,bo inaczej kazda ma taki sam smak niestety.
Co do ciast tez sie nie zgodze z toba ,ciasta sa rowniez bardzo smaczne nawet te kupne,czasem kupuje w sieci cukiernio-piekarni Stadtbäckerei Lindenmayer http://www.stadtbaeckerei-lindenmayer.de/langenselbold -to wlasnie link do piekarni w miasteczku ktorym kupuje pieczywo i czasem ciasta,pieczywo jest pyszne a ich serniko-makowiec to niebo w gebie,nie jest to niestety najtansza siec,ale wole mniej a smacznie
Po zastanowieniu sie ktore wedliny sa lepsze, czy polskie, czy niemieckie, czy jakiekolwiek inne, wymyslilam: kazde sa inne. POlacy uwazaja, ze polskie wedliny sa najlepsze, bo sa do tego smaku przyzwyczajeni. Niemieckie wedliny od rzeznika tez sa dobre, ale inne!! Nie ma tylu podwedzanych ze specyficznymi dadatkami. Sa inne, inne mieszanki smakowe, to inaczej smakuja. Kupilismy sobie we Wloszech szynke, na plasterki, do kolacji jako przystawke. Mowie: Prosciutto, majac na mysli, ze chce szynke. pan sie pyta, ktora? Bo za lada bylo kilanascie. Pokazalam jakakolwiek. Po odpakowaniu i posmakowaniu ukazala nam sie najlepsza szynka na swiecie, jakakolwiek jedlismy. Cieniutkie, mgielkowe paski szynki, ze sporym brzegiem tluszczyku, rozplywaly sie w ustach pozostawiajac slonawy, lekko wedzony smak. Obled. Tyle na temat najlepszych polskich wedlin. Kazdy kraj ma swoje najlepsze, tylko sa one rozne:
Chyba jednak powinnismy sie cieszyć, bo w Polsce wędliny wszędzie są pyszne(pomijam suprmarketowe erzace z resztek).Mięso jest naogół dobre, jarzyny prosto ze....szklarni;), ale smaczne i świeże.Jak ktoś chce to idzie na ryneczek, gdzie ma prosto od działkowicza.Mieszkam w miejscu gdzie woda z kranu jest lepsza od tej butelkowej(narazie), ryb(tanich) zatrzęsienie, a wokolicznych kilkunastu sklepach mięsnych(tak, tak) jest taki wybór mięsiwa, wędlin: od najtańszych, po drogie.Mleko jest jeszcze mlekiem a masło też(bywaja też mieszańce, ale tych mało kto kupuje).Na moim ryneczku sprzedaja świeże bite kaczki, gęsi, a i jajka, masło, śmietanę "od baby".też mozna kupić.I wcale nie kosztuje to dużo.A mieszkam w dużym mieście;))) Myślę, że nie doceniamy tego co mamy na wyciągnięcie ręki.....
Moj znajomy prowadzi sklep z polskimi produktami w Niemczech. Wczoraj sie widzielismy i opowiadal, ze hitem w jego sklepie jest plyn do mycia naczyn Ludwik. Podobno kobiety kupuja, bo nie wysusza dloni tak jak "te niemieckie":)) Ponadto opowiadal, ze ludzie kupuja wszystko, nawet chleb i smietane:)) Ja mysle, ze to z sentymentu:) Dla mnie osobiscie nie ma lepszego majonezu niz "Winiary" i keczupu "Wloclawek".
Rozmawialam ze znajomym austriakiem, ktory mieszka od wielu lat w Niemczech, skarzyl sie na produkty niemieckie, opowoadal o kielbasach austriackich, ze taki to sie nie znajdzie w Niemczech....Ja osobiscie nigdy nie bylam przywiazana do dobrych polskich wedlin, bo ja sie bez wedlin moge obyc. Mysle, ze rzeczywiscie polskie wyroby sa lepsze, przede wszystkim w Niemczech kupowanie w marketach jest wlasciwie standardem i tylko w nielicznych sa stoiska ze swiezymi wyrobami, w wiekszosci mozna kupic tylko paczkowane. Jednak w Polsce kupowanie u rzeznika jest bardziej popularne, zeby nie powiedziec czesto konieczne w z nielegalnymi akcjami o ktorych sie co jakis czas slyszy.
Lubczyku,kostki rosolowe fajnie porownales,a moze napiszesz cos o tamtejszych kobietach bo ze Polki sa najpiekniejsze to jest pewne, ze Niemki nie grzesza uroda! podobno tez prawda, a jakie sa kobitki tam gdzie mieszkasz ?
najgorsze ciasta jadłam w Holandii- koszmar jakiś, mordozlepek słodki i było w nich chyba wszystko co przemysł cukierniczy posiada- lukier, krem, decorki, polewy, masy.......fuj. Ale za to znajomi Holendrzy na weselu jedli tylko sernik i makowiec- dla nich hit absolutny!
Użytkownik Mama Rozyczki napisał w wiadomości: > Lubczyku,kostki rosolowe fajnie porownales,a moze napiszesz cos o tamtejszych > kobietach bo ze Polki sa najpiekniejsze to jest pewne, ze Niemki nie grzesza > uroda! podobno tez prawda, a jakie sa kobitki tam gdzie mieszkasz ?
Zależy jakim okiem patrzysz Znajomi mi Austriacy po powrocie z pierwszego w życiu wyjazdu do, Polski nie mogli się nazachłystywać z zachwytu nad urodą Polek. Polakom z kolei, po pierwszym pobycie w Wiedniu podobały się Austriaczki. Gdy w Moskwie swoim gospodarzom zadałem pytanie, gdzie się podziały te wszystkie piękne dziewczyny, z których słynie Rosja, odpowiedziano mi z uśmiechem, że połowy z tych najpiękniejszych nie widać na ulicy, bo są wożone limuzynami, a druga połowa siedzi w Paryżu. Czyli upraszczając (i nikogo nie obrażając ) > mężczyznom z reguły podobaja się "obce" dziewczyny
Odnośnie austriackich kostek zgadzam się. Są zupełnie inne niż nasze. Austriacy (przynajmniej Ci których ja znam) kruszą je i dodają do wszystkiego, jak my wegetę czy kucharka. Do tego kupowali knorowskie wielkie pudło (kurcze - a moze to był proszek?) ...w markecie budowlanym (tzn był to market z rzeczami do domu, pakowanymi w dużopaki, głównie do majsterkowania - ale akurat taki dział spożywczy też tam był). Znajoma była zdziwiona, że nie chcę dodawać -a ja po prostu nie cierpię wszelkich polepszaczy. Jak juz jest dodany nie przeszkadza mi - ale nie lubię sama dodawać.
Bardzo cierpię gdyż w Polsce nie wychodzi sos holenderski taki w kartoniku 250ml knorra właśnie, zawsze zamawiam u znajomych, wyśmienity do warzyw na parze. Sama raz próbowałam zrobić, z efektem fatalnym ... Pozdrawiam.
Wczoraj oglądałem reklamę w telewizji, że jedna z firm produkująca kostki rosołowe wprowadza na rynek nowość: właśnie takie kostki, o jakich piszesz. Pani na ekranie demonstrowała jak je można wkruszać np.do sosu.
W naszych stronach, czyli w Szwecji, jest takie samo swinstwo jak na calym swiecie made in Knorr, rozpuszcza sie szybko, mozna pokruszyc w palcach. Przyklad: buljon z kurczaka: 5,5 % ( na 100 % kostki) miesa z kurczaka, reszta to aromaty :mononatriumglutamat, dinatriuminosoinat,....itd...sama chemia!!!! Nigdy nie myslalam, ze ktos z zamiarem napisania ksiazki kucharskiej wstawi watek na temat kostek Knorra i ich gloryfiowanie???? Obojetnie, czy francuskie, czy polskie!!!! Gdzie zgubiles podstawe dobrej kuchni, gotowanie wlasnych fondow??? Na WZ znajdziesz przepisy!!!!!!!!
Co do kostek knora- nie mam żadnej wiedzy. Wiem, ze jest różnica w srodkach czystości- różnica na niekorzyść polskich produktów tej samej znanej marki światowej. Mam też porównanie jesli chodzi o markę Macdonalds. W Polsce są reklamowane jako restauracje. Nie wiem, jak jest teraz, ale jak byłam na studiach i pomagalism zbierać kolezance materiał do pracy magisterskiej o tej właśnie firmie, to wręcz uderzająca była czystośc tych obiektów. Nocna zmiana rozkręca wszystko do srubki i pucuje. Non stop jakas pracownica "lata na mopie". Natomiast McDonald w Hamburgu i w Wiedniu ( w tych byłam)- to zwykłe fast foody- zapach przepalonego tłuszczu, błoto na podłodze ( duży ruch), obojetna obsługa, taka sobie toaleta... ( oczywiście czysta podłoga, toaleta nie zrobią z fast foodu restauracji, mnie chodiz tylko o róznicę w podchodzeniu do szumnego przedsięwziecia zwanego McDonald) Mam też porównanie odnośnie papierosów tych samych marek- niemieckie na niekorzyść polskich, polskie na niekorzyść greckich)
O jakości polskich wędlin nie będę pisać, bo uważam że coraz częściej coś zwane jakością, jest po prostu poboznym życzeniem i zwykłym mitem. Są coraz gorsze.
Tyle na temat
A nie na temat- to mam dysonas poznawczy... Moje wyobrażenie o postaci " Lubczyk" nie miesci w sobie żadnego skojarzenia z kostką bulionową ( obojętne jakiej jakości) Pasujesz mi Lubczyku do kostki rosołowej, jak pięść do nosa.
Mam wrazenie, ze to chęć wywołania dyskusji, ale jeszcze nie wiem, czy bardziej kojarzacego się z watkiem "Dlaczego?" Luckystar, czy bardziej w stylu majonezgate...
Z gotowaniem wiąże się tak wiele aspektów, że żaden śmiertelnik za życia nie jest w stanie wszystkiego zgłębić Ostatnio we Włoszech, ramię w ramię towarzyszyłem młodemu kucharzowi, uznanemu za wschodzącą gwiazdę. Rzecz się miała w jego restauracyjnej kuchni. Wpada kelner i od progu krzyczy: dwie pomidorowe (pavese) ale na jednej nodze, bo goście żądają natychmiast. Cóż czyni młody gwiazdor. Leje do rondelka wodę z kranu. Z wiaderka sypie dwie łyżki sproszkowanego rosołku. Po zagotowaniu wlewa zgęszczony sok pomidorowy, doprawia, wykańcza i osobiście niesie gościom na salę. Prawdziwie szanujacy się kucharz, w odpowiedzi na takie żądanie, ze spokojem podszedłby do gości i z uśmiechem poinformował, że przeprasza, ale państwo znajdują się w restauracji, a nie w barze szybkiej obsługi. W związku z tym na szybko może im podać coś innego w zastępstwie.
Dlatego proponuję wrócić do tematu, którym są różnice smakowe (akurat Knorra) w różnych krajach, bo akurat temat mojej osoby wydaje się być tu mało interesujacy aby się tym zajmować.
No, oki :) Są róznice w smakach tych samych marek, w róznych krajach.
Ale co z tego wynika? Fakt godny zarejestrowania... i do dalej? W którym kierunku ma iść rozmowa?
I jeszcze odnośnie wschodzącej gwiazdy kuchni we Włoszech ;))) Czemu nie miał zrobionego bulionu, albo skoncentrowanego bulionu zamrożonego? Bodek na przykład ma :)- przynajmniej tak pisał :) Nawet ja mam, a ja nie umiem na razie gotowac, a jedynie lubię...
Jak wie większość z Was, od dobrych 30 lat mieszkam w Austrii. Nic więc dziwnego, że mi podniebienie przywykło do tego co się tu jada, w rozumieniu tego, co rutynowo oferują sklepy spożywcze.
Kostki rosołowe Knorra made in Austria smakują mi dobrze. Przy tym świetnie i szybko się rozpuszczją. Da się je pokruszyć w palcach i dodać do potrawy na sucho.
Ta sama przyprawa kupiona w Polsce ma mazistą konsystencję, rozpuszcza się dość opornie, a do tego zbyt mocno zajeżdża maggi.
Da się zjeść, ale natychmiast odczuwa się różnicę smakową.
Często bywam we Włoszech i tam też dużo gotuję. Powiem szczerze, że tamtejszy Knorr jest słabszy (syubiektywnie dla mnie) od polskiego.
Ponieważ dużo słyszałem o "dobroci", tychże kostek robionych we Francji, poprosiłem znajomą panią, aby mi to cudo przywiozła.
Po pierwszej próbie stwierdziłem, że są jeszcze lepsze od austriackich.
A jak jest w Waszych stronach?
na różnych szkoleniach (związanych z pracą) zawsze mi mówią, że produkt mimo tego samego brandu jest dostosowany do potrzeb danego rynku. I tak np kremy w Polsce są bardziej gęste, weFrancji żelowe itd. Jakokonsument szczerze powiem, nie wiem.....Ale tak mi odpowiadają "fachowcy" na moje uwagi.
, mimo świetnego sera
A moje spostrzeżenia? Faktycznie wiele rzeczy w naszym wydaniu jest gorszych, niesmacznych, innych. Np kawa- dla mnie genialna jest francuska, ta sama marka u nas jest przepalona i kwaśna. Sery pleśniowe zupełnie inne, wina z siarką... Ale najlepszą grecką sałatkę robią w Polsce, oryginał nie jest dla mnie tak dobry
Fakt - kawa francuska jest rewelacyjna - co roku przywożę zapas (w tym roku niestety nie byliśmy). Ta sama nazwa - ale zupełnie inny zapach i smak.
Podobnie jest z serami. Francuski President smakuje zupełnie inaczej niż kupiony w Polsce, nota bene za dużo większe pieniądze - u nas maleńki krążek kosztuje tyle co we Francji kilo - mówię tutaj o produkcjach przemysłowych, a nie jakiś specjalnych serach.
Ale wynika to ze smaku. Ktoś ze znajomych pracował kiedyś w Belu - mówił, że serki na Polskę są robione inaczej - bo takie są nasze upodobania smakowe - sery aromatyczne nie sprzedają się
Ekko,
Teraz Ci nie powiem - nie mam głowy do nazw (a kawa dawno wypita, aby sprawdzić na opakowaniu). Wiem co brać z półki w sklepie. W każdym razie u nas ta sama (jeden z rodzajów, które przywoziłam) występowała też jako kawa smakowa - czekoladowa i waniliowa
Wydaje mi się, że ze wszystkimi produktami tak jest. Proszek Persil kupiony w Niemczech jest 100 razy lepszy od kupionego w Polsce. Z płynami do płukania też tak jest, Lenor polski chowa się za niemieckim. Co do spożywki to porównanie mam jedynie w żelkach Harribo. Te kupione u nas są zwyczajnie twarde a jak kupuję sobie niemieckie to nie potrafię się od nich oderwać. Są mięciutkie, zupełnie inne w smaku.
Mysho,masz racje:) niektore produkty w Niemczech sa duzo lepsze niz na rodzimym rynku,ale czy jadlas kiedys oryginalna Niemiecka kielbase lub ciasto ? bo ja tak, powiem tak, nasze ciasta i kielbasa w porownaniu z tamtymi to niebo i pieklo.Ciasta slodkie okropnie,a barwnikow w nich od groma,kielbasa tez mi ne smakowala.
Z tym się też zgodzę bo za każdym razem jak znajomi przyjeżdżali z Niemiec to pierwsze co robili to prosili o nasze wędliny. Natomiast ciast nie jadłam.
ha, ha, ha... nie wiem kto, gdzie i co ci podal, moze cie chcieli otruc
.
Zapraszam do mnie i zaserwuje ci gotowe super niemieckie ciasta i pyszne niemieckie kielbasy, nie mowiac o wspanialych chlebach i innych wypiekach...
juz nie jeden byl zaskoczony...
Fakt. w Niemczech jest dobra kiełbasa, ale tylko w firmowych-czytaj baaardzo drogich sklepach.Ta dostepna w zwykłych sklepach jest po prostu mydlana.Co do chleba, to mają smaczny, ale nie dla nas Polaków. Jesteśmy przyzwyczajeni do naszego ni to białego, ni ciemnego- po prostu naszego chleba. I to za tym smakiem najbardziej tęsknimy na obczyźnie.
Mamo Rozyczki nie zgodze sie z toba.Piszesz ze wedliny sa lepsze to tez nieprawda.Sama mieszkam w niemczech i mam sentyment do polskich wyrobow i wedlin ,bo sa smaczne,ale tez nie zgodze sie ze najlepsze.
W niemczech tez sa wedliny bardzo dobre ,ale nie w markecie tylko w sklepach miesnych -polski odpowiednik rzeznika,ale tez duzo drozsze niz te marketowe,nie kazdy kupuje ,bo moze mu szkoda na to pieniedzy,te wedliny tam kupowane sa bardzo smaczne,ale jak juz wspomnialam drogie.Pisanie ze w niemczech czy innych panstwach wedliny niedobre,to przede wszystkim oceny ludzi ktorzy przyjezdzaja do danych panstw do pracy i albo ich nie stac na to zeby kupowac wlasnie u rzeznika,albo szkoda im kasy i kupuja wedliny marketowe,zeby zaoszczedzic,gdyby sie wybrali do rzeznika na pewno by zmienili opinie.
Po za tym w Polsce jesli chcesz zjesc dobra wedline to tez musisz swoje zaplacic,bo inaczej kazda ma taki sam smak niestety.
Co do ciast tez sie nie zgodze z toba ,ciasta sa rowniez bardzo smaczne nawet te kupne,czasem kupuje w sieci cukiernio-piekarni Stadtbäckerei Lindenmayer http://www.stadtbaeckerei-lindenmayer.de/langenselbold -to wlasnie link do piekarni w miasteczku ktorym kupuje pieczywo i czasem ciasta,pieczywo jest pyszne a ich serniko-makowiec to niebo w gebie,nie jest to niestety najtansza siec,ale wole mniej a smacznie
Po zastanowieniu sie ktore wedliny sa lepsze, czy polskie, czy niemieckie, czy jakiekolwiek inne, wymyslilam: kazde sa inne. POlacy uwazaja, ze polskie wedliny sa najlepsze, bo sa do tego smaku przyzwyczajeni. Niemieckie wedliny od rzeznika tez sa dobre, ale inne!! Nie ma tylu podwedzanych ze specyficznymi dadatkami. Sa inne, inne mieszanki smakowe, to inaczej smakuja.
Kupilismy sobie we Wloszech szynke, na plasterki, do kolacji jako przystawke. Mowie: Prosciutto, majac na mysli, ze chce szynke. pan sie pyta, ktora? Bo za lada bylo kilanascie. Pokazalam jakakolwiek. Po odpakowaniu i posmakowaniu ukazala nam sie najlepsza szynka na swiecie, jakakolwiek jedlismy. Cieniutkie, mgielkowe paski szynki, ze sporym brzegiem tluszczyku, rozplywaly sie w ustach pozostawiajac slonawy, lekko wedzony smak. Obled. Tyle na temat najlepszych polskich wedlin. Kazdy kraj ma swoje najlepsze, tylko sa one rozne:
Chyba jednak powinnismy sie cieszyć, bo w Polsce wędliny wszędzie są pyszne(pomijam suprmarketowe erzace z resztek).Mięso jest naogół dobre, jarzyny prosto ze....szklarni;), ale smaczne i świeże.Jak ktoś chce to idzie na ryneczek, gdzie ma prosto od działkowicza.Mieszkam w miejscu gdzie woda z kranu jest lepsza od tej butelkowej(narazie), ryb(tanich) zatrzęsienie, a wokolicznych kilkunastu sklepach mięsnych(tak, tak) jest taki wybór mięsiwa, wędlin: od najtańszych, po drogie.Mleko jest jeszcze mlekiem a masło też(bywaja też mieszańce, ale tych mało kto kupuje).Na moim ryneczku sprzedaja świeże bite kaczki, gęsi, a i jajka, masło, śmietanę "od baby".też mozna kupić.I wcale nie kosztuje to dużo.A mieszkam w dużym mieście;)))
Myślę, że nie doceniamy tego co mamy na wyciągnięcie ręki.....
Aleksandra, mieszkasz w Langenselbold kolo Hanau? To niedaleko odemnie, ok.45km., jezdzilismy czasami do Gründau Lieblos.
Moj znajomy prowadzi sklep z polskimi produktami w Niemczech. Wczoraj sie widzielismy i opowiadal, ze hitem w jego sklepie jest plyn do mycia naczyn Ludwik. Podobno kobiety kupuja, bo nie wysusza dloni tak jak "te niemieckie":))
Ponadto opowiadal, ze ludzie kupuja wszystko, nawet chleb i smietane:)) Ja mysle, ze to z sentymentu:)
Dla mnie osobiscie nie ma lepszego majonezu niz "Winiary" i keczupu "Wloclawek".
Rozmawialam ze znajomym austriakiem, ktory mieszka od wielu lat w Niemczech, skarzyl sie na produkty niemieckie, opowoadal o kielbasach austriackich, ze taki to sie nie znajdzie w Niemczech....Ja osobiscie nigdy nie bylam przywiazana do dobrych polskich wedlin, bo ja sie bez wedlin moge obyc. Mysle, ze rzeczywiscie polskie wyroby sa lepsze, przede wszystkim w Niemczech kupowanie w marketach jest wlasciwie standardem i tylko w nielicznych sa stoiska ze swiezymi wyrobami, w wiekszosci mozna kupic tylko paczkowane. Jednak w Polsce kupowanie u rzeznika jest bardziej popularne, zeby nie powiedziec czesto konieczne w z nielegalnymi akcjami o ktorych sie co jakis czas slyszy.
Lubczyku,kostki rosolowe fajnie porownales,a moze napiszesz cos o tamtejszych kobietach
bo ze Polki sa najpiekniejsze to jest pewne, ze Niemki nie grzesza uroda! podobno tez prawda, a jakie sa kobitki tam gdzie mieszkasz ?
najgorsze ciasta jadłam w Holandii- koszmar jakiś, mordozlepek słodki i było w nich chyba wszystko co przemysł cukierniczy posiada- lukier, krem, decorki, polewy, masy.......fuj. Ale za to znajomi Holendrzy na weselu jedli tylko sernik i makowiec- dla nich hit absolutny!
Użytkownik Mama Rozyczki napisał w wiadomości:
Znajomi mi Austriacy po powrocie z pierwszego w życiu wyjazdu do, Polski nie mogli się nazachłystywać z zachwytu nad urodą Polek. Polakom z kolei, po pierwszym pobycie w Wiedniu podobały się Austriaczki.
) > mężczyznom z reguły podobaja się "obce" dziewczyny
> Lubczyku,kostki rosolowe fajnie porownales,a moze napiszesz cos o tamtejszych
> kobietach bo ze Polki sa najpiekniejsze to jest pewne, ze Niemki nie grzesza
> uroda! podobno tez prawda, a jakie sa kobitki tam gdzie mieszkasz ?
Zależy jakim okiem patrzysz
Gdy w Moskwie swoim gospodarzom zadałem pytanie, gdzie się podziały te wszystkie piękne dziewczyny, z których słynie Rosja, odpowiedziano mi z uśmiechem, że połowy z tych najpiękniejszych nie widać na ulicy, bo są wożone limuzynami, a druga połowa siedzi w Paryżu.
Czyli upraszczając (i nikogo nie obrażając
Odnośnie austriackich kostek zgadzam się. Są zupełnie inne niż nasze. Austriacy (przynajmniej Ci których ja znam) kruszą je i dodają do wszystkiego, jak my wegetę czy kucharka. Do tego kupowali knorowskie wielkie pudło (kurcze - a moze to był proszek?) ...w markecie budowlanym (tzn był to market z rzeczami do domu, pakowanymi w dużopaki, głównie do majsterkowania - ale akurat taki dział spożywczy też tam był). Znajoma była zdziwiona, że nie chcę dodawać -a ja po prostu nie cierpię wszelkich polepszaczy. Jak juz jest dodany nie przeszkadza mi - ale nie lubię sama dodawać.
Bardzo cierpię gdyż w Polsce nie wychodzi sos holenderski taki w kartoniku 250ml knorra właśnie, zawsze zamawiam u znajomych, wyśmienity do warzyw na parze. Sama raz próbowałam zrobić, z efektem fatalnym ...
Pozdrawiam.
Wczoraj oglądałem reklamę w telewizji, że jedna z firm produkująca kostki rosołowe wprowadza na rynek nowość: właśnie takie kostki, o jakich piszesz. Pani na ekranie demonstrowała jak je można wkruszać np.do sosu.
Bahus
ale takie kostki juz Knorr ma o smaku cebulowym, czosnkowym, ziołowym
Ja na polskie Knorry nie narzekam - fakt , że np. sosy są zbyt aromatyczne szczególnie fix do gulaszu ale kostki rosołowe super!!!!!!!!
W naszych stronach, czyli w Szwecji, jest takie samo swinstwo jak na calym swiecie made in Knorr, rozpuszcza sie szybko, mozna pokruszyc w palcach. Przyklad: buljon z kurczaka: 5,5 % ( na 100 % kostki) miesa z kurczaka, reszta to aromaty :mononatriumglutamat, dinatriuminosoinat,....itd...sama chemia!!!!
Nigdy nie myslalam, ze ktos z zamiarem napisania ksiazki kucharskiej wstawi watek na temat kostek Knorra i ich gloryfiowanie???? Obojetnie, czy francuskie, czy polskie!!!!
Gdzie zgubiles podstawe dobrej kuchni, gotowanie wlasnych fondow??? Na WZ znajdziesz przepisy!!!!!!!!
Co do kostek knora- nie mam żadnej wiedzy.
Wiem, ze jest różnica w srodkach czystości- różnica na niekorzyść polskich produktów tej samej znanej marki światowej.
Mam też porównanie jesli chodzi o markę Macdonalds. W Polsce są reklamowane jako restauracje. Nie wiem, jak jest teraz, ale jak byłam na studiach i pomagalism zbierać kolezance materiał do pracy magisterskiej o tej właśnie firmie, to wręcz uderzająca była czystośc tych obiektów. Nocna zmiana rozkręca wszystko do srubki i pucuje. Non stop jakas pracownica "lata na mopie".
Natomiast McDonald w Hamburgu i w Wiedniu ( w tych byłam)- to zwykłe fast foody- zapach przepalonego tłuszczu, błoto na podłodze ( duży ruch), obojetna obsługa, taka sobie toaleta...
( oczywiście czysta podłoga, toaleta nie zrobią z fast foodu restauracji, mnie chodiz tylko o róznicę w podchodzeniu do szumnego przedsięwziecia zwanego McDonald)
Mam też porównanie odnośnie papierosów tych samych marek- niemieckie na niekorzyść polskich, polskie na niekorzyść greckich)
O jakości polskich wędlin nie będę pisać, bo uważam że coraz częściej coś zwane jakością, jest po prostu poboznym życzeniem i zwykłym mitem. Są coraz gorsze.
Tyle na temat
A nie na temat- to mam dysonas poznawczy...
Moje wyobrażenie o postaci " Lubczyk" nie miesci w sobie żadnego skojarzenia z kostką bulionową ( obojętne jakiej jakości)
Pasujesz mi Lubczyku do kostki rosołowej, jak pięść do nosa.
Mam wrazenie, ze to chęć wywołania dyskusji, ale jeszcze nie wiem, czy bardziej kojarzacego się z watkiem "Dlaczego?" Luckystar, czy bardziej w stylu majonezgate...
Z gotowaniem wiąże się tak wiele aspektów, że żaden śmiertelnik za życia nie jest w stanie wszystkiego zgłębić
Ostatnio we Włoszech, ramię w ramię towarzyszyłem młodemu kucharzowi, uznanemu za wschodzącą gwiazdę.
Rzecz się miała w jego restauracyjnej kuchni.
Wpada kelner i od progu krzyczy: dwie pomidorowe (pavese) ale na jednej nodze, bo goście żądają natychmiast.
Cóż czyni młody gwiazdor. Leje do rondelka wodę z kranu. Z wiaderka sypie dwie łyżki sproszkowanego rosołku. Po zagotowaniu wlewa zgęszczony sok pomidorowy, doprawia, wykańcza i osobiście niesie gościom na salę.
Prawdziwie szanujacy się kucharz, w odpowiedzi na takie żądanie, ze spokojem podszedłby do gości i z uśmiechem poinformował, że przeprasza, ale państwo znajdują się w restauracji, a nie w barze szybkiej obsługi. W związku z tym na szybko może im podać coś innego w zastępstwie.
Dlatego proponuję wrócić do tematu, którym są różnice smakowe (akurat Knorra) w różnych krajach, bo akurat temat mojej osoby wydaje się być tu mało interesujacy aby się tym zajmować.
No, oki :)
Są róznice w smakach tych samych marek, w róznych krajach.
Ale co z tego wynika?
Fakt godny zarejestrowania... i do dalej? W którym kierunku ma iść rozmowa?
I jeszcze odnośnie wschodzącej gwiazdy kuchni we Włoszech ;)))
Czemu nie miał zrobionego bulionu, albo skoncentrowanego bulionu zamrożonego? Bodek na przykład ma :)- przynajmniej tak pisał :)
Nawet ja mam, a ja nie umiem na razie gotowac, a jedynie lubię...
mialem :) teraz pracuje w kuchni szpitalnej i wszystko jest beztluszczowe -- czyli na wodzie.