Lubicie podróbki?Ja uwielbiam;)))Ale wiem, że sa tacy, którzy za nic ich nie tkną.Napiszcie-proszę- jakie macie z nimi doświadczenia. Kiedyś w Gdyni trafiłam na maleńką knajpeczkę. Nazywała się"Paszteciarnia".Byłu tam wątróbki na różne sposoby, żoładki, serduszka, paszteciki(z barszczykiem), pasztety, salcesony, kaszanki, kwaszone ogórki i...doobre piwko.Można też było zamówić zmrożona wódeczkę. Do dziś wspominam smaki z tej, już pewnie nieistniejącej knajpki.Uwielbiam podroby, a wy?... Np nigdy nie zapomne smaku domowej kaszanki słoikowej mojej mamy.Niestety nie zdążyłam się nauczyć, jak ją robić:(
W tej knajpce były jeszcze flaczki(nawet z "pulpetamy"- po warszawsku), galarety i nawet możdzek byl...ojej!Była też czernina.Do móżdżku i czerniny jakoś(nawet ja!) nie mogłam sie przekonać, ale resztę wsuwaliśmy, jak dzikusy.Zawsze brakowalo miejsc w tej maleńkiej knajpce, bo zlatywało sie tam mnóstwo ludzi;)))
Czerninę uwielbiam ,ale taka na bardziej kwasno niż słodko a z móżdżkiem to chyba jadłam jajecznicę jak byłam dzieckiem, dziadek robił.Nie jestem pewna...zapytam bo jest akurat u nas:)
:) mowi sie podroby....hi hi myslalam, ze chodzilo Ci o rzeczy nieoryginalne :)))))))))))
ja lubie watrobke, zoladki, ozorki...i to by bylo na tyle...a i czasem jak moj tato usmazy mlecz z ryby to zjem, ale ikra mi nie smakuje...nie zjadlabym nigdy mozgu, nie jadam flakow...nerek i serduszek...brrrr
Eee. podróbki te niekulinarne też fajne są! W wakacje nabyłam podrobioną bezczelnie torbe a'la Louis Vuitton .I paraduję z tą podróbką.A niech tam.Czasem odrobina taniego snobizmu taka słodka jest:)))
chi,chi...swinskie ucho podałam koledze z chrzanem niedawno.W pierwszym momencie zdębiał, a potem zezarł je ze smakiem;)) Nerki to cudowne są,ale trzeba je poddać przedtem długotrwałej obróbce(wielokrotne moczenie, obgotowywanie).Zajmuje to kilka godzin, ale warto.smak jest niepowtarzalny.Wątróbka niech sie schowa!!!!
ja jadam wątróbkę na różne sposoby, kaszankę bardzo żadko. Pamiętam jak byłam mała moja babcia dawała mi do rosołu żołądek i wtedy mi bardzo smakował. Natomiast płucek nienawidze mój tato gotuje z nich barszcz biały na ten czas wynosiłam się zawsze z domu nie mogłam znieść tego zapachu.
No to ja sie przyznam...Płucek nie cierpię;)))Raz zachęcona waszymi przepisami ugotowałam biały barszcz na dudkach(płuckach).Wszystko wynioslam kotom spod pobliskiego smietnika, a i nie jestem pewna, czy i one zjadły;)) A ozorki, ogony wołowe, i wszystko inne zżeram i kocham. nie odważyłam sie dotąd jedynie na czerninę i móżdżek, ale nie mówie nie;)Może jutro.... PS. Koleżanka mówi, że niedługo zacznę szczekac, bo jak sie je psie żarcie, to.....
Kiedyś po świniobiciu zagospodarować trzeba było wszystko,a najszybciej podroby.Dla mnie wszystko bylo jadalne, bo przyrządzała to Mama. Sklepowych wyrobów nie toleruję Sama czasem robię wątróbkę albo pasztet, ale mój Małż kreci wtedy nosem.
A ja za nic nie tknę fuuuj, wątróbki nienawidzę od dzieciństwa i nawet teraz jak mam ją przyżądzić to mnie skręca.krojąc ją już mi niedobrze, a potem szoruje przez godzinę ręce.
U nas w domu lubimy watróbkę , serduszka i żołądki, ale tylko drobiowe.Poza tym jemy kaszankę i czasami flaki.Salceson jada tylko mój mąż , ja jakoś nie przepadam.Nigdy na pewno nie zjadłabym móżdżku i płucka też odpadają.
Ja też nie lubię... Z wyjątkiem kurzych żołądków. Ale luby uwielbia- wszystkie oprócz mózgu i dań z krwią Wątróbka, flaki, nerki, serca- to dla niego największe rarytasy. Po tych wszystkich latach jego ochów i achów na temat podrobów, powiedzmy, ze moge popatrzeć do garnka, kiedy sobie przyrządza ( wczesniej na sam widok leciałam do Jaskini Wodnego Lwa...
Ja chyba nawet nie wiem, jak smakują, co niektóre. Pamiętam, że na zapoznanie się z rodzicami lubego ( moje ;)) ) jego mama zrobiła coś z płucek... Jeju, ale jej zaplułam zlew...)
Acha :) I wątróbka, kiedy nie jest w postaci uzewnętrznionej ( np w jakimś farszu, albo w pasztecie )- to mi nie przeszkadza ...
Miałam w dawnych czasach koleżanke, której tata(a były to tzw lata kryzysu)był ...hm .no kims waznym w wielkich zakładach drobiarskich.Oni tam mieli tzw deputaty, albo nagle sprzedawali po znizonych cenach wybrakowane(np bez łapy) te wielkie indyki.z kolezanki do dzis sie smieją, że maturę za jajka skończyła;)A oni porządni ludzie byli.Pamiętam całe wielkie opakowania jajek, żołądków, wątróbek, indory bez jednej łapy;)) itp.W tamtych czasach to był skarb!!!I to wszystko po prostu odstepowali znajomym, bo sami nie mogli przejeść. Ale w tamtych dawnych czasach to był smak!Taki gulasz z żołądków, pycha!!!Pewnie dlatego z takim sentymentem wspominam te wszystkie podróbki.
Przetwory ze świniobicia - kaszanki, salcesony - pychota, poznałam smak jeszcze bułczanki (rewelacja), wąttróbka czemu nie, flaki och tak- ale tylko w wykonaniu mojej Babci , płucka w pierogach - tylko w wykonaniu mojej Babci, a reszta jest dla mnie oddalona kulinarnie - czas zmierzyć się z wyzwaniem :)
hmm pewnie nie wszystkie jadam podroby, ale wątroby, zołądki, serca, ozorki ( w galarecie albo w sosie chrzanowym hmmmmm) jak najbardziej- do farszów, czy jako samodzielna potrawa. Ale mózg, nerki.. to nie koniecznie, flaki tez nie koniecznie.Ostatnio ugotowałm płucka- do pasztetu, owszem wyszedl niezly, ale za duzo zabawy, wiec wiecej nie zmierzam. A kochanie moje lubi podroby, jada i przyrządza, ale nie zeby jakoś często.
Też uwielbiam podroby. Zarówno te drobiowe, wieprzowe, jak i również rybie. Wszystkie są pyszne. Często robię wątróbkę drobiową duszoną z cebulką i pieczarkami lub wątróbkę wieprzową panierowaną albo po myśliwsku. Z wątróbki można wyczarowywać najróżniejsze dania, między innymi: kluski francuskie z wątróbką, kotlety z wątroby, paprykę faszerować wątróbką i jeszcze wiele innych pyszności. Flaczki wołowe, to poezja smaku. Ozorki wieprzowe gotowane lub w galarecie albo panierowane, duszone, pieczone i w różnych sosach. Z serc wieprzowych, płucek i wątroby robię farsz do pierogów. Nerki wieprzowe z których są pyszne cynaderki. Móżdżek wieprzowy smażony z cebulką i jajkami jest przepyszny. Wyborna jest galareta z nóżek wieprzowych. Lubię też gotowane ogony wieprzowe. A z rybnych podrobów to: ikra z solonych śledzi, smażone wątróbki z łososia. I można by tak wymieniać mnóstwo innych frykasów z podrobów, a wszystkie równie znakomite. :)
Lubicie podróbki?Ja uwielbiam;)))Ale wiem, że sa tacy, którzy za nic ich nie tkną.Napiszcie-proszę- jakie macie z nimi doświadczenia.
Kiedyś w Gdyni trafiłam na maleńką knajpeczkę. Nazywała się"Paszteciarnia".Byłu tam wątróbki na różne sposoby, żoładki, serduszka, paszteciki(z barszczykiem), pasztety, salcesony, kaszanki, kwaszone ogórki i...doobre piwko.Można też było zamówić zmrożona wódeczkę. Do dziś wspominam smaki z tej, już pewnie nieistniejącej knajpki.Uwielbiam podroby, a wy?...
Np nigdy nie zapomne smaku domowej kaszanki słoikowej mojej mamy.Niestety nie zdążyłam się nauczyć, jak ją robić:(
Uwielbiam podróbki, a mój mąż "wnętrzności" nie jada:)
Ja uwielbiam wątróbkę drobiową z cebulką, a także żołądki ugotowane ala flaczki na ostro. Pycha!!!!
To tak jak mój mężuś ;)
W tej knajpce były jeszcze flaczki(nawet z "pulpetamy"- po warszawsku), galarety i nawet możdzek byl...ojej!Była też czernina.Do móżdżku i czerniny jakoś(nawet ja!) nie mogłam sie przekonać, ale resztę wsuwaliśmy, jak dzikusy.Zawsze brakowalo miejsc w tej maleńkiej knajpce, bo zlatywało sie tam mnóstwo ludzi;)))
A pamiętasz może na jakiej ulicy to było?
Obok dworca kolejowego.
A to rzeczywiście nie ma już tego, a szkoda.
Lubiliśmy jeszcze w Sopocie bar "Obiady, jak u mamy".To takie deya vu kulinarne z dawnych lat i Bar u rybaków.Tam było smacznie i niedrpgo.
Czerninę uwielbiam ,ale taka na bardziej kwasno niż słodko a z móżdżkiem to chyba jadłam jajecznicę jak byłam dzieckiem, dziadek robił.Nie jestem pewna...zapytam bo jest akurat u nas:)
tak, mozdzek moja mama tez kupowala i smazyla, smakowalo podobnie jak jajecznica...
bylo to chybya 30 lat temu...teraz bym tego nie przelknela
To było jakieś 30 lat temu:)
:) mowi sie podroby....hi hi myslalam, ze chodzilo Ci o rzeczy nieoryginalne :)))))))))))
ja lubie watrobke, zoladki, ozorki...i to by bylo na tyle...a i czasem jak moj tato usmazy mlecz z ryby to zjem, ale ikra mi nie smakuje...nie zjadlabym nigdy mozgu, nie jadam flakow...nerek i serduszek...brrrr
Eee. podróbki te niekulinarne też fajne są! W wakacje nabyłam podrobioną bezczelnie torbe a'la Louis Vuitton .I paraduję z tą podróbką.A niech tam.Czasem odrobina taniego snobizmu taka słodka jest:)))
Masz racje, bo jak sa dobrze podrobione, to moze ktos biedniejszy na tym zarobil...mam nadzieje....
Ja nie cierpię TYCH rzeczy. Nie jem i nie będę jadła.
To juz jestesmy dwie.
Jadam rożne podroby, jedynie co nie przechodzi mi przez gardło to płucka - wyjątek - zmielone w pierogach.
Też nie cierpię płucek...reszta może być....
Bahus
Świadomie płucek i nerek nie jadłam, choć podobno dobre, lubię gotowane świńskie uszy z musztardą:)
chi,chi...swinskie ucho podałam koledze z chrzanem niedawno.W pierwszym momencie zdębiał, a potem zezarł je ze smakiem;))
Nerki to cudowne są,ale trzeba je poddać przedtem długotrwałej obróbce(wielokrotne moczenie, obgotowywanie).Zajmuje to kilka godzin, ale warto.smak jest niepowtarzalny.Wątróbka niech sie schowa!!!!
Bardzo lubie flaczki, zoladki,watrobke, kaszanki,salcesony.
Mam ulubiona knajpe w ktorej serwuja pyszna watrobe wolowa z gryla...mniam
Ps.Wlasnie wstawilam przepis na super watrobke z drobiu:
http://wielkiezarcie.com/recipe52585.html
Zjem watróbkę, pasztet, flaczki choć nie przeadam ale nikt nie namowi mnie na zoładki, plucka itp.
ja jadam wątróbkę na różne sposoby, kaszankę bardzo żadko. Pamiętam jak byłam mała moja babcia dawała mi do rosołu żołądek i wtedy mi bardzo smakował. Natomiast płucek nienawidze mój tato gotuje z nich barszcz biały na ten czas wynosiłam się zawsze z domu nie mogłam znieść tego zapachu.
No to ja sie przyznam...Płucek nie cierpię;)))Raz zachęcona waszymi przepisami ugotowałam biały barszcz na dudkach(płuckach).Wszystko wynioslam kotom spod pobliskiego smietnika, a i nie jestem pewna, czy i one zjadły;))
A ozorki, ogony wołowe, i wszystko inne zżeram i kocham. nie odważyłam sie dotąd jedynie na czerninę i móżdżek, ale nie mówie nie;)Może jutro....
PS. Koleżanka mówi, że niedługo zacznę szczekac, bo jak sie je psie żarcie, to.....
Kiedyś po świniobiciu zagospodarować trzeba było wszystko,a najszybciej podroby.Dla mnie wszystko bylo jadalne, bo przyrządzała to Mama. Sklepowych wyrobów nie toleruję Sama czasem robię wątróbkę albo pasztet, ale mój Małż kreci wtedy nosem.
lubię ale nikt poza mną nie chce tknąć, więc z konieczności też nie jem
A ja za nic nie tknę fuuuj, wątróbki nienawidzę od dzieciństwa i nawet teraz jak mam ją przyżądzić to mnie skręca.krojąc ją już mi niedobrze, a potem szoruje przez godzinę ręce.
Będąc ostatnio w Niemczech kupiłam wątróbkę cielęcą(u nas nie do dostania!).Była przepyszna, choć cenę miała powalającą!
U nas w domu lubimy watróbkę , serduszka i żołądki, ale tylko drobiowe.Poza tym jemy kaszankę i czasami flaki.Salceson jada tylko mój mąż , ja jakoś nie przepadam.Nigdy na pewno nie zjadłabym móżdżku i płucka też odpadają.
Ja też nie lubię... Z wyjątkiem kurzych żołądków.
Ale luby uwielbia- wszystkie oprócz mózgu i dań z krwią
Wątróbka, flaki, nerki, serca- to dla niego największe rarytasy. Po tych wszystkich latach jego ochów i achów na temat podrobów, powiedzmy, ze moge popatrzeć do garnka, kiedy sobie przyrządza ( wczesniej na sam widok leciałam do Jaskini Wodnego Lwa...
Ja chyba nawet nie wiem, jak smakują, co niektóre.
Pamiętam, że na zapoznanie się z rodzicami lubego ( moje ;)) ) jego mama zrobiła coś z płucek... Jeju, ale jej zaplułam zlew...)
Acha :) I wątróbka, kiedy nie jest w postaci uzewnętrznionej ( np w jakimś farszu, albo w pasztecie )- to mi nie przeszkadza ...
Miałam w dawnych czasach koleżanke, której tata(a były to tzw lata kryzysu)był ...hm .no kims waznym w wielkich zakładach drobiarskich.Oni tam mieli tzw deputaty, albo nagle sprzedawali po znizonych cenach wybrakowane(np bez łapy) te wielkie indyki.z kolezanki do dzis sie smieją, że maturę za jajka skończyła;)A oni porządni ludzie byli.Pamiętam całe wielkie opakowania jajek, żołądków, wątróbek, indory bez jednej łapy;)) itp.W tamtych czasach to był skarb!!!I to wszystko po prostu odstepowali znajomym, bo sami nie mogli przejeść. Ale w tamtych dawnych czasach to był smak!Taki gulasz z żołądków, pycha!!!Pewnie dlatego z takim sentymentem wspominam te wszystkie podróbki.
Przetwory ze świniobicia - kaszanki, salcesony - pychota, poznałam smak jeszcze bułczanki (rewelacja), wąttróbka czemu nie, flaki och tak- ale tylko w wykonaniu mojej Babci , płucka w pierogach - tylko w wykonaniu mojej Babci, a reszta jest dla mnie oddalona kulinarnie - czas zmierzyć się z wyzwaniem :)
hmm pewnie nie wszystkie jadam podroby, ale wątroby, zołądki, serca, ozorki ( w galarecie albo w sosie chrzanowym hmmmmm) jak najbardziej- do farszów, czy jako samodzielna potrawa. Ale mózg, nerki.. to nie koniecznie, flaki tez nie koniecznie.Ostatnio ugotowałm płucka- do pasztetu, owszem wyszedl niezly, ale za duzo zabawy, wiec wiecej nie zmierzam. A kochanie moje lubi podroby, jada i przyrządza, ale nie zeby jakoś często.
Hmmm inaczej przeczytałam ten tytuł podróby, podróbeczki i dziwie się o co chodzi z tym pasztetem hehe
Bardzo lubimy gulasz z żołądków, ozorki, serduszka przygotowane przez mojego męża. Kaszaneczka najlepiej swojska.
W poniedziałek jedliśmy serca indycze zapiekane. Dziś wątróbka drobiowa z cebula i jabłkiem
Też uwielbiam podroby. Zarówno te drobiowe, wieprzowe, jak i również rybie. Wszystkie są pyszne. Często robię wątróbkę drobiową duszoną z cebulką i pieczarkami lub wątróbkę wieprzową panierowaną albo po myśliwsku. Z wątróbki można wyczarowywać najróżniejsze dania, między innymi: kluski francuskie z wątróbką, kotlety z wątroby, paprykę faszerować wątróbką i jeszcze wiele innych pyszności. Flaczki wołowe, to poezja smaku. Ozorki wieprzowe gotowane lub w galarecie albo panierowane, duszone, pieczone i w różnych sosach. Z serc wieprzowych, płucek i wątroby robię farsz do pierogów. Nerki wieprzowe z których są pyszne cynaderki. Móżdżek wieprzowy smażony z cebulką i jajkami jest przepyszny. Wyborna jest galareta z nóżek wieprzowych. Lubię też gotowane ogony wieprzowe. A z rybnych podrobów to: ikra z solonych śledzi, smażone wątróbki z łososia. I można by tak wymieniać mnóstwo innych frykasów z podrobów, a wszystkie równie znakomite. :)