a to tez prawie eufemizm. Dzisiaj, po wyjsciu od dentysty, w dzielnicy osmej Paryza, uwazanej za jedna z najwytworniejszych tego miasta, postanowilam zajsc do spozywczego sieciowego co by zakupic jedna papryke i dwie cukinie. Przede mna niebywale elegancka pani z malym koszyczkiem wypelnionym tym i tamtym najdrozszym, pania zidentyfikowalam natychmiast jako pania telewizyjna (stad) i rodaczke (stamtad), obok kasy na z lekka chwiejnych nogach dwoch panow ciut, ciut slowianskich. Panowie poprosili Pania o reszte (2 euro), Pani, naszym macierzystym jezykiem kazala im sp..............,Panowie dluzni nie zostali, i w tym momencie wtracila sie kasjerka ktora przebila cale towarzystwo taka dosadnoscia, ze ja natychmiast postanowilam zaplacic gotowka, a nie karta na ktorej i imie i nazwisko panienskie figuruje, zeby ni dolaczyli mnie do tych wszystkich narodowych pacierzy. I po tych egzotycznych zakupach wsiadlam w metro i usiadlam na przeciwko dwoch studenteczek co opowiadaly sobie miniony weekend, dziewczyneczki byly z Krakowa, co po dwoch stacjach bylo niepodwazalnie pewne, i od tego momentu zaczelam liczyc te q........ i co tam jeszcze mozliwe. A mozliwy juz byl tylko koszyczek, petliczek. Wypadaly trzy q...... na jedno slowo.
Ostatnia taka moja podroz miala miejsce w autobusie MPK , chyba linia 125 n
No do licha, zjadlo mi wszystko co najwazniejsze, ale. i tak to wazne zostalo, chocby tytul; O reszcie za pare dni, jesli q.......wroce, bo jak sie p......... to i q....... go mac, nie wroce. Czy milo, chyba nie; Ale tak ostatnio zaistnialo prawie wszedzie. Pozdrowionka i do czartku. inga
ha ha ha to fajna parysko slowianska opowiesc....to samo pod polskim kosciolem w centrum Rzymu przy placu weneckim...tyle, ze jeszcze z antycznych zaulkow rodacy zrobili sobie "szczalnie" do tego stopnia, ze wywieszono tabliczki z napisami "zakaz sikania"...mnie szczerze mowiac bardzo razi, az strzyka w uszach nasza polska siarczystosc....gdyz po prostu jej nie uzywam, i rowniez wiekszosc moich znajomych, ale jest jeden, ktory przychodzi do nas i syyypieee, oj syyypieeee...jak mu zwroce uwage, to jeszcze burczy pod nosem...osobiscie jak mi sie zdarzy to wole wloskie "sypanie" jakies takie....lagodniejsze jest
Aniu, a nie boisz sie takie rzeczy o rodakach opowiadac glosno??? Czy tylko mnie sie dostalo , bo ja ze Szwecji :))))))) Po szwedzku tez jest "lagodniej" najpopularniejsze przeklenstwo to "diably" :)))
Wlasnie Ci sie dostalo....ale zdecydowalam przemilczec...ja jesli sie wkurze to po wlosku cazzo /katso/ czyli meskie narzady plciowe hi hi hi.... to nie rodacy...to mendy..
Aniu, uwazaj ze slowem "menda", za to slowo Lajan zostal prawie zlinczowany :)))))))) A ja glupia zapomnialam ze to wszy lonowe i zaczelam wlasne teorie o znaczeniu.....hihihihi
Anno Pomyliłaś słowo "menda" ( wesz ) ze słowem "męty"- czyli szlam, muł, osad- rzeczywiście tym drugim słowem określa się niziny społeczne, margines, patologie...
Agik, dyskutowalam slowo "menda" z moja Mama. Twierdzi ze mowilo sie: "ty mendo" w znaczeniu jak ktos nie chcial sie odczepic ze swoim marudzeniem i dokuczaniem.
Ja kiedyś powiedziałam do kogoś "ty ci...lu" , bo nie chciał się odczepić ze swoim marudzeniem i dokuczaniem... Nie jestem z tego dumna, Czasem mówi się różne rzeczy, co nie uznacza, że to grzeczne i nieobraźliwe.
Tineczko to sprawa logiki. Mendy czyli wszy lonowej nielatwo sie pozbyc (sama z siebie nie pojdzie najwyzej przejdzie...dalej :-)) a dolegliwosc wstydliwa i dokuczliwa. Stad tez w formie porownania Menda to osobnik dokuczliwy ktorego trudno sie pozbyc, no upierdliwy czasem wstydliwy. Menda okreslno tez biedaka - zebraka zawszonego i naztarczywego. Lub osobe z marhginesu- czytaj z ktora "porzadnemu" czlowiekowi nie wypadalo sie kontaktowac. Rowniez osobe wroga "ta menta to jest taka i siaka"
Maruda to duuuzo lzejsze. Po prostu upierdliwosc ale nieszkodliwa. Do dziecka powie sie czasem ze z niego maruda ale nie menda
Tineczko to sprawa logiki. Mendy czyli wszy lonowej nielatwo sie pozbyc (sama z siebie nie pojdzie najwyzej przejdzie...dalej :-)) a dolegliwosc wstydliwa i dokuczliwa. Stad tez w formie porownania Menda to osobnik dokuczliwy ktorego trudno sie pozbyc, no upierdliwy czasem wstydliwy.
Menda okreslno tez biedaka - zebraka zawszonego i natarczywego ktorego nie szlo sie pozbyc "po dobroci".. Lub osobe z marginesu- czytaj taka z ktora "porzadnemu" czlowiekowi nie wypadalo sie kontaktowac. Rowniez osobe wroga "ta menda to jest taka i siaka".
Okreslenie to jest w stosunku do czlowieka zawsze wysoce pogardliwe.
Maruda to duuuzo lzejsze. Po prostu upierdliwosc ale nieszkodliwa. Do dziecka powie sie czasem ze z niego maruda ale nie menda. Maruda nie jest stwierdzeniem negatywnym tak jak menda. Moze byc nawet pieszczotliwie - "oj ty marudo moja".
Corka znajomych Japonczykow byla na UJ na rocznym kursie jezyka polskiego. Nie uwierzycie jaki "repertuar" przywiozla do domu! Jak dzwoni do kolegow i kolezanek z tego kursu //a byla mlodziez z calego swiata/ to nejczestszym slowem sa te wykropkowane przez Kokliko.Malo tego, tak sie przyzwyczaila, ze nawet mowiac po japonsku, w ktorym to jezyku zasadniczo nie ma "brzydkich" slow, zamiast przecinka uzywa q....a.
Czy to jest siermieznosc????? Raczej zalosnosc. Przyznaje - czasem bluzgne mocno, ale bluzg nie moze byc integlana czescia kazdego wypowiedzianego zdania - to zwykly prymitywizm i chamstwo, niestety - dosc powszechne. Hm... a czemu niniejszy watek w gawedach o jedzeniku?
Moj syn jezdzi wiele razy w roku do Polski. Jezyka polskiego nie zna perfekt, ale rozumie coraz lepiej:) Po ostatnim pobycie dyskutowal ze mna slowa q...., h.., p......, ktore w naszym domu nie sa uzywane a w Polsce slyszal je nagminnie. Byl bardzo zdziwiony jak mu dokladnie wytlumaczylam (po szwedzku) znaczenie tych slow. Nie mogl zrozumiec, ze polska mlodziez uzywa te slowa glosno i wszedzie.
Nie raz reagowalam na rozmowy rodakow w sklepach, na ulicy, myslacych, ze sa jedynymi Polakami w okolicy. Straszny jezyk, nawet do wlasnego dziecka jeden tatus powiedzial w sklepie: "q...a, zamknij morde, bo jak cie zaraz p......ne, to sie nogami zakryjesz" ???? Zenada!!!!
Nie badz smieszna ,bo jak cie czytam, to ciagle mam wrazenie ze jestes swieta,udajesz nieskazitelna ! bez przerwy krytykujesz Polske i Polakow,wychwalasz Szwecje. Piszesz ze u Ciebie nie uzywa sie takich slow,ale twoje wczesniejsze watki jakos temu zaprzeczaja,padalo w nich duzo wiecej inwektywow do uzytkownikow Wz,ciekawa jestem skad sie tego nauczylas ? bo chyba nie z Polski . Dziwi mnie, po co Twoj syn przyjezdza do tak zepsutego kraju jak Polska,lepiej niech siedzi w Szwecji,przeciez tam jest wszystko najlepsze,tam mieszkaja najporzadniejsi ludzie na czele z Toba,a w Polsce naucza go przeklinac ,zepsuja ci syna:)) Akurat ci uwierze ,ze ojciec tak wlasnie przy tobie powiedzial do swojego dziecka,jeszcze nie tak dawno,sama pisalas ze BACHORY DRA MORDY! tak nazywajac dzieci, WSYDZ SIE ! tak oczerniac ludzi,mam do ciebie prosbe. ODCZEP SIE OD POLSKI I POLAKOW :) raz na zawsze.
Ja odnisze wrazenie, ze Polacy zaczynaja wiecej klnac gdy zyja poza krajem. Podobne wrazenie ma kolezanka, ktora wyemigrowala do Anglii, na kazdym kroku tylko przeklenstwa. Albo moze my mialysmy z innymi osobami w olsce do czynienia? Rowniez nie jestem swieta i czasami przeklne, ale to musze sie juz bardzo zagotowac.
Ja klnę - jak chcę wyładować wściełość. Leci wtedy tak, że mi samej wstyd. :D ale cózkazdy ma swoj spsób na stres.... Ale "przecinków" nie znoszę i nie wiem, żemu mają służyć
Masz racje, ale mysle, ze to rowniesz odnosi sie ogolnie do calej moralnosci...z daleka od kraju, od domu, wiec jakby niewidzialni, niekaralni...wszystko wolno, bo kto mnie tu zna tak daleko...dlatego tez czesto emigranci "schodza na psy" za granica...nie ma samokontroli, trzeba byc na prawde bardzo silnym, zwlaszcza w trudnych chwilach.
Przeklinanie na każdym kroku razi mnie bardzo - nie chciałabym wyjść na narzekającą na 'dzisiejsze czasy", ale nie przypominam sobie by moi koledzy z liceum i ze studiów posługiwali się takim językiem.Nie wyobrażam sobie także użycia grubszych słow w obecności moich rodziców. Po prostu- . nie wypadało .Moi dzisiejsi znajomi ( młodsi o 17 lat) natomiast przestali używać k.. jako przecinka ,kiedy jednym z pierwszych słow jakie powiedział ich syn było- kulwa :)
U mnie w domu sie nie przeklinalo...ale jak zeszlam do taty do warsztatu, to tam lecialy wiazanki, wiem, ze panowie lubia "siarczyc" w miejscu pracy, a w domu potem przyjmuja calkiem ladny sposob wymowy...
Ja osobiscie nie klnę,ale nie obchodzi mnie poziom słownictwa innych. Poza tym pragnę dodać, że przekleństwa to najbardziej pojemne znaczeniowo słowa, np. pierdo.... w zależności od użytych przedrostków, oznacza wiele czynności. Jest też inna kwestia. Nasze przekleństwa często podobają sie cudzoziemcom. Moja koleżanka przywiozła narzeczonego ze Szwecji czy Norwegii i po dwóch godzinach pobytu, perfekcyjnie i z własnej woli posługiwał sie słowem q.... Znajomy Duńczyk jest tak zafascynowany brzmieniem polskich przekleństw, że już rodzimych nie używa.
Co do tych przedrostków, to przypomniało mi się , że Melchior Wańkowicz opisywal w jednej z książek jak pewien wojskowy objaśniał żołnierzom obsługę działa przy pomocy tego jednego czasownika:)))
W przypadku obcokrajowcow jest inaczej, ja tez wole te wloskie, poniewaz one dla nas nie sa tak wulgarne jak w jezyku ojczystym, nic dziwnego, ze im sie podobaja...
Hehe, tylko, ze po szwedzku kurva ( brzmi tak samo jak q...a) znaczy zakret i ciagle jest to slowo uzywane, kurva na lewo i kurva na prawo:)))) Jak pracowalam w restauracji to personel nauczyl sie od polskich kolegow , ze mozna klnac ta "q...a i tez jak cos bylo nie tak, krzyczeli q...a, a goscie nie rozumieli po co te zakrety byly uzywane w zlosci:)))))))
Trochę mi głupio pisac na ten temat, bo jak klnę, jak ze słownika wulgaryzmów... Jak się wkurzę- to jeszcze bardziej...
Natomiast mnie też irytują przekleństwa wstawiane, jak przecinki, przekleństwa w miejscach publicznych, opisywanie wszystkiego za pomocą dwóch, trzech słów ( z czego to dwa rzeczowniki i jeden czasownik).
Moje przeklinanie to raczej wyraz ekspresji, zasób słów mam spory, nie przeklinam w miejscach publicznych, nie przeklinam, jesli wiem, ze ktoś sobie tego nie życzy ( np moja siostra), nie przeklinam przy dzieciach. A nade wszystko nie uzywam "zakrętów", jako przecinków, bo mnie to samą razi. Razi mnie tez ubogie słownictwo, nawet jeśli jest pozbawione wulgaryzmów.
A na pytanie skąd? Moge odpowiedzieć- stan anomii... Stare regulatory już nie obowiązują, a nowe jeszcze się nie ustaliły. Tak po prostu reaguja społeczeństwa w obliczu gwałtownych zmian. Ustali się jakaś nowa moralność, nowe zasady i będzie dobrze:)
Jakoś, gdy słyszę te fajne wyrazy wypowiadane przez meneli płci brzydkiej to mnie to jakoś mnie razi. Gdy młodzież męska klnie też mniej to razi. A tak sobie myślę, że to chyba nastająca kultura obrazkowa powoduje to zubożenie języka, bo chyba tylko tym można tłumaczyć zastępowanie wielu pięknych i dźwięcznych słów przez to jedno lub dwa, które "robią" za większość tekstu. Sam z regóły nie klnę, ale bywa, że mi się wyrwie pod wpływem bezsilności, bezradności lub czyjejś odporności na argumenty logiczne.
Czesto przeklinamiem te osoby dodaja sobie odwagi i podwyzszaja swoja wartosc, tak im sie wydaje, ze staja sie wazniejsi i silniejsi..nabieraja jakby mocy,ale tylko w ich wlasnym mniemaniu i ewentualnie w podobnym do nich towarzystwie...a czasem jest to zwyczajny brak slownictwa...
Kiedy byłam nastoletnią siksą i przeżywałam okres buntu klęłam jak szewc albo i gorzej. Potem zmądrzałam i postanowiłam się tego oduczyć. Nie było łatwo, ale udało się. Dzisiaj nie przeklinam i wszelkie przekleństwa bardzo mnie rażą.
Szanowna kokliko, juz ktorys raz z kolei najeżdzasz na Polskę i polakow. Piszesz jacy to my jestesmy, jak strasznie bluźnimy a może przetłumaczysz te slowa: tak blużnia francuzi , ci mili , kulturalni i grzeczni (przepraszam moderatorow za niecenzuralne slowa i nie bede tlumaczyc na jezyk polski)
Con Un espece d, encule Une pouffiasse Tu me gonfles T s relsu Ecrase Nimportenawaque Va te faire foutre Boucle-la Fils de pute Takie słownictwo dośc czesto w znanej firmie w Paryżu słyszala moja corka i jej kolezanki , na szczescie nie odnosily sie do nich! ( z francuzami pracuje juz ponad 2 lata , świetnie mówi po francusku i w Paryzu przepracowala 3 miesiace.) I co ty na to szanowna koleżanko?
Co dotyczy niemcow to sami wiemy jaki halaśliwy , bytny i arogacncki jest naród a szczegolnie jak sa u nas.Wystarczy pojechac do ktoregokolwiek osrodka lezacego kolo granicy.
Bluznia w kazdym kraju , więc nie robcie z siebie swietych, bo napewno nieraz niejedna z was zabluzni
Zgadzam się:)) Gdy pojechalam do naszych zachodnich sąsiadów to pierwsze co się nauczylam to przeklinać po niemiecku, i wcale nie dlatego,że tak mi sie podobało tylko Niemcy bardzo często uzywali takiego slownictwa a ja nie wiedziałam co te słowa znaczą a koniecznie chcialam sie dowiedzieć:)) No to się dowiedzialam i od razu język stał się "bogatszy":))))
hm przeklenstwa sa zawsze pierwszymi slowami ktorych sie uczymy w niekoniecznie obcym jezyku. Maja dla cudzoziemcow inna wage niz "tubylcze" jakos tak zawsze jest ze wydaja sie mniej wulgarne.
Niemcow ciagle klnacych (na zasadzie przecinka) nie znam wcale. W nerwach klna wszystkie narodowosci. Acha i czasem cos uznane w Polsce za przeklensto nim nie jest za granica i odwrotnie.
Czasem gwarowo tez jest wesolo. Na Bawarii jest okreslenie "leck mich am Arsch" co doslownie tlumaczone oznacza "poliz (sorry ) pocaluj mnie w D...e) Tylko uwaga! Okreslenie to jest w gwarze czesto okrzykiem podziwu. Powaznie! Mnie kiedys tak skomplementowal prosty ale bardzo mily skoninad pan: Na moj widok klepnal sie w kolano i zawolal z radosnym podziwem "leck mich.." juz mu chcialam dac w twarz gdy jego Brat mi wytlumaczyl o co chodzi.Biedny pan sie strasznie skonsternowal bo wcale nie mial zamiaru mnie ob- badz urazic. Tak samo w rejonach polnocnej Bawariii jest okreslenie "komm affe" W szkolnym niemieckim oznaczaloby to "komm Affe" czyli "chodz malpo" w gwarze "Komm affe" to "wejdz na gore" czyli absolutnie nic obrazliwego. Tak samo sie wymawia tylko inaczej pisze :-)))
Tam gdzie ja byłam "leck mich am Arsch" znaczyło dosłownie:)) Nie jako komplement:)) Może niedokladnie opisałam:)) będąc w domach moich niemieckich znajomych też rzadko uzywali wulgaryzmów, ale zdarzalo im się. Nagminne przeklinanie bylo natomiast w zakladzie gdzie pracowałam. Kiedy już poznałam znaczenie tych słow totalnym zaskoczeniem było słownictwo pani majstrowej , skądinąnd przesympatycznej kobiety, takiej z sercem na dłoni. Kiedy cos poszło nie tak , słownictwo miała iście rynsztokowe, ale w jej ustach brzmiały te przeklenstwa jak melodia:))) Nie wiem, czy zauważyliście, ze niektóre osoby przeklinają z niesamowitym wdziękiem:))) i u nich takie słownictwo jakoś mniej razi a nawt wywołuje uśmiech na twarzy:))
Oj Dorotko jaka u ciebie pokretna moralnosc! Jak mi niemiec powie pocaluj mni w d.. lub polska swi... ta ma sie cieszyc? ( znam jezyk niemiecki) Za taki podziw to moze on tylko oberwac
To nie pokretna moralnosc tylko naprawde zupelnie inny kontekst wystepujacy akurat w wielu bawarskich gwarach. Mozesz nie wierzyc :-) ja mieszkam to na tyle dlugo ze znam te roznice. :-) Sama dosc dobrze rozumiem i czytam gware regionow Oberpfalz i Oberfranken ino gadac nie umiem- to znaczy wymawiac tak dobrze :-)). Gwara ma czesto niewiele wspolnego z tzw Hochdeutsch czyli szkolnym, poprawnym niemieckim :-)
No , tak samo u mnie. Tez nie mam znajomych Szwedow, uzywajacych przeklenstwa jako przecinki. Natomiast mozna powiedziec "kiss mig i arslet, vad finnt det är" co znaczy: "pocaluj mnie w d..e, ale to jest piekne" i to nie bedzie przeklenstwem. Tak samo mozna uslyszec : "jävlar, vad bra" co znaczy : "do diablow, jak dobrze" i to tez nie bedzie obrazliwe, bedzie okrzykiem zadowolenia:)
Slowa obrazajace matki, kobiety, mezczyzn sa uznawane za bardzo wulgarne i nikt z jakakolwiek kultura nie uzywa takowych. Niestety mlodziez zaczyna uzywac "fuck you" i podobne w codziennym jezyku i ciagle sa debaty na ten temat.
Ja ani szweda, ani niemca ,ani nikogo innego nie bede calowala i takie powiedzonko, jeszcze do obcych, jest wielkim nietaktem. Zależy jak mowimy i do kogo ale wszyscy klna coraz wiecej ale to nie znaczy ze mamy tolerowac. Tineczko do Ciebie tez mam pytanko: co szwedzi robia w piatek wieczor i sobote a czego nie robia w niedziele, zeby w pracy wygladac jak nalezy
Nie dawno ktos mi zwrocil uwage, zeby nie pisac Polacy mala litera, bo to podobno bardzo obrazajace. Nie zrozumialas powiedzen, bo to nie jest prosba o calowanie. Zloscisz sie na Kokliko o jej post a tu piszesz, ze wszyscy klna coraz wiecej i nie powinno sie tego tolerowac. Wlasnie po to dyskutujemy ten problem. Nie podoba mi sie ciagle oskarzanie nas zyjacych za granica Polski o zlosliwosc wobec kraju.
Zlosliwosc: "co robia szwedzi .........??? To znaczy co robi ponad 8 milionow ludzi w Szwecji w piatkowe i sobotnie wieczory, nie mam pojecia, napewno podobnie spedzaja te wieczory jak inne narodowosci.
Podejrzewam, ze chodzi Ci o picie alkoholu??? Musze Cie zasmucic, to stare przesady z czasow, kiedy byla tutaj prohibicja. W Szwecji pije sie dzisiaj najczesciej wino i piwo i to nie tylko w weekendy. Moge zadac pytanie vice versa, dlaczego Polakom pracujacym w Szwecji wydaje sie , ze tu mozna pic wodke na sniadanie i w czasie dnia pracy????
Widzisz do czego prowadza tego typu zlosliwosci? Pozdrawiam
To nie złośliwosci ale jezeli w kolko powtarza sie, jacy ci polacy sa chmscy ,jak bluznia to i umarlego by ruszylo. Nie wiem, czy polacy pija wodke na sniadani,e ale wiem, jak znajomi szwedzi spedzaja wolny czas i jak trzezwieja w niedziele aby w poniedzialek dobrze wygladac. Dzis nie te czasy i ludzie czesto spotykaja sie za granica w interesach i widza co sie dzieje, wiec nie ma co, mowic ze tylko w Polsce jest zle Wiem ze sklepy alkoholowe sa oddalone od siebie o kilkadziesiat kilometrow
To znaczy: Twoi znajomi Szwedzi zapijaja sie 2 dni w tygodniu , chwala im , ze chociaz niedziele poswiecaja na otrzezwienie. I ilu tych znajomych Szwedow masz? Znaczy to, ze WSZYSCY SZWEDZI tak samo spedzaja wolny czas???
Wiesz, ze sklepy alkoholowe sa oddalone od siebie kilkadziesiat kilometrow. To prawda w wypadku wiosek z mala iloscia mieszkancow. Tak jak na przyklad tej do ktorej sie przeprowadzilam. Mam 18 km do sklepow alkoholowych. Natomiast nie dowiedzialas sie, ze mozna zamowic alkohole i beda dostarczone bez kosztow do najblizszego miejsca dystrybucji, wiec nikt nie musi jechac kilkadziesiat kilometrow po butelke wina. Jak jeszcze cos wiecej wiesz lepiej ode mnie o Szwecji to z ciekawoscia sie dowiem:)
nikt nie mowi ze to jest taktowne w stosunku do cudzoziemca :-) ktory zbyt malo zna zwyczaje i gware regionu. Ale tak jest i zaden Krajan albo "prawie Krajan" sie nie obrazi GDYZ WIE Z KONTEKSTU I INTONACJI o co chodzi. I nie jest to bynajmniej zaproszeniem do powyzszej czynnosci :-)) Cos w stylu "ja pier..le ale szalowo wygladasz :-)))). Przeciez tu nikt tez nie zaprasza do owego pierdo..a :-))))
Z historii jezyka. "Mac" bylo kiedys normalnym okresleniem Matki. Kurwa to byl zwod - nie rozumiano tego slowa obrazliwie ale dzis polaczenie tych dwoch slow w stosunku do czlowieka to ciezka obraza. Jezyk sie zmienia.
No tak. W sumie to dobry pomysł- zamknijmy oczy, zatkajmy uszy- i mamy piękny, wspaniały kraj. A te wszystkie "k..." jako przecinki- to nam źli ludzie wmawaiają. W celu oczernienia. I zniszczenia takiej cudnej iluzji.
Ręce opadają.
To z okazji święta - te wszystkie nacjonalistyczne nastroje?
11 listopada, Narodowe Święto Niepodległości. Ogłoszone w rocznicę wyzwolenia Polski spod zaborów. Bo my strasznie przeszłością żyjemy i to mnie martwi.
Sorry, ale tak dawno to chyba nie wyjechałyście. To święto ustanowił Piłsudski w czasach II RP, przed II wojną światową. W 1989 roku tylko je na nowo wprowadzili jako dzień oficjalnie świąteczny. W mojej rodzinie zawsze to było święto, to znaczy rodzice tak mi mówili, mój brat też go zawsze uznawał za komuny.
wlasnie nowo wprowadzeni jako swieto nie przezylysmy :-). Swieta tzw. Sanacji nie byly swietami w Polsce Ludowej. Date zna sie z historii ale nie jako obowiazujace swieto :-)
Użytkownik kokliko napisał w wiadomości: ...zaczelam liczycte q........ i co tam jeszcze mozliwe. A > mozliwy juz byl tylko koszyczek, petliczek. Wypadaly trzy q...... na > jedno slowo.Ostatnia taka moja podroz miala miejsce w autobusie MPK , chyba > linia 125 n...
No to musiałabyś usłyszeć jak klną Rosjanie...Tak wykwintnie skonstruowanych "wiązanek" nie usłyszysz w żadnym innym języku świata. (nawet u Polaków). Nie nadążyłabyś liczyć. tam pięć q... przypada na jedno słowo. Bahus
Nie wiem, gdzie sie podpiąć, więc rzucam uwagę tak ogólnie. Rzecz chyba nie w tym,żeby udowodnic, który naród gorszy, który więcej klnie i zeby obrażać się za przytyk w strone nas - Polaków i żey od razu iść na Grunwald (ewentualnie odpieraćpotop szwedzki). Rzecz w tym, zeby zastanowić sie nad tą krytyjka konstruktywnie. ja przyznaje: klniemy za duzo, zubozamy tym nasz język i przy okazji siebie samych.Ale zamiastwdawać się w słowne przepychanki, moze wartoby było podyskutować, dlaczego Polacy tak klną i co zrobic, zeby (przynajmniej mlodzi) mniej przeklinali
A ja klne i bardzo lubie. Klne tak po polsku jak i po angielsku i ponoc robie to z duzym wdziekiem i urokiem. Klac nie znaczy przeklinac, sa tacy co przeklinaja bez uzywania nawet brzydkich slow i od nich trzymam sie z daleka:))) Ide sobie, bo tutaj nie wolno uzywac wyrazow:))))
Tineczko, uwazam po prostu, ze moje opowiesci bez "wyrazow" to jak jazda samochodem bez uzywania pedalu gazu:))) Niby da sie ruszyc z miejsca, ale daleko nie pojedzie:)))
a to tez prawie eufemizm. Dzisiaj, po wyjsciu od dentysty, w dzielnicy osmej Paryza, uwazanej za jedna z najwytworniejszych tego miasta, postanowilam zajsc do spozywczego sieciowego co by zakupic jedna papryke i dwie cukinie.
Przede mna niebywale elegancka pani z malym koszyczkiem wypelnionym tym i tamtym najdrozszym, pania zidentyfikowalam natychmiast jako pania telewizyjna (stad) i rodaczke (stamtad), obok kasy na z lekka chwiejnych nogach dwoch panow ciut, ciut slowianskich.
Panowie poprosili Pania o reszte (2 euro), Pani, naszym macierzystym jezykiem kazala im sp..............,Panowie dluzni nie zostali, i w tym momencie wtracila sie kasjerka ktora przebila cale towarzystwo taka dosadnoscia, ze ja natychmiast postanowilam zaplacic gotowka, a nie karta na ktorej i imie i nazwisko panienskie figuruje, zeby ni dolaczyli mnie do tych wszystkich narodowych pacierzy.
I po tych egzotycznych zakupach wsiadlam w metro i usiadlam na przeciwko dwoch studenteczek co opowiadaly sobie miniony weekend, dziewczyneczki byly z Krakowa, co po dwoch stacjach bylo niepodwazalnie pewne, i od tego momentu zaczelam liczyc
te q........ i co tam jeszcze mozliwe. A mozliwy juz byl tylko koszyczek, petliczek. Wypadaly trzy q...... na jedno slowo.
Ostatnia taka moja podroz miala miejsce w autobusie MPK , chyba linia 125 n
No do licha, zjadlo mi wszystko co najwazniejsze, ale. i tak to wazne zostalo, chocby tytul;
O reszcie za pare dni, jesli q.......wroce, bo jak sie p......... to i q....... go mac, nie wroce.
Czy milo, chyba nie; Ale tak ostatnio zaistnialo prawie wszedzie.
Pozdrowionka i do czartku. inga
:-) A ty mire klnij tylko dzwon - na przyklad dzis po 13 :-)
ha ha ha to fajna parysko slowianska opowiesc....to samo pod polskim kosciolem w centrum Rzymu przy placu weneckim...tyle, ze jeszcze z antycznych zaulkow rodacy zrobili sobie "szczalnie" do tego stopnia, ze wywieszono tabliczki z napisami "zakaz sikania"...mnie szczerze mowiac bardzo razi, az strzyka w uszach nasza polska siarczystosc....gdyz po prostu jej nie uzywam, i rowniez wiekszosc moich znajomych, ale jest jeden, ktory przychodzi do nas i syyypieee, oj syyypieeee...jak mu zwroce uwage, to jeszcze burczy pod nosem...osobiscie jak mi sie zdarzy to wole wloskie "sypanie" jakies takie....lagodniejsze jest
Aniu, a nie boisz sie takie rzeczy o rodakach opowiadac glosno??? Czy tylko mnie sie dostalo , bo ja ze Szwecji :)))))))
Po szwedzku tez jest "lagodniej" najpopularniejsze przeklenstwo to "diably" :)))
Wlasnie Ci sie dostalo....ale zdecydowalam przemilczec...ja jesli sie wkurze to po wlosku cazzo /katso/ czyli meskie narzady plciowe hi hi hi....
to nie rodacy...to mendy..
Aniu, uwazaj ze slowem "menda", za to slowo Lajan zostal prawie zlinczowany :)))))))) A ja glupia zapomnialam ze to wszy lonowe i zaczelam wlasne teorie o znaczeniu.....hihihihi
Ale dlaczego zlinczowany? przenosnie to margines spoleczny...najczesciej tak zyja z wyboru...mendy spoleczne....
Anno
Pomyliłaś słowo "menda" ( wesz ) ze słowem "męty"- czyli szlam, muł, osad- rzeczywiście tym drugim słowem określa się niziny społeczne, margines, patologie...
Agik, dyskutowalam slowo "menda" z moja Mama. Twierdzi ze mowilo sie: "ty mendo" w znaczeniu jak ktos nie chcial sie odczepic ze swoim marudzeniem i dokuczaniem.
Ja kiedyś powiedziałam do kogoś "ty ci...lu" , bo nie chciał się odczepić ze swoim marudzeniem i dokuczaniem...
Nie jestem z tego dumna,
Czasem mówi się różne rzeczy, co nie uznacza, że to grzeczne i nieobraźliwe.
Oj, ja nie wiem co to za slowo "ci...lu" ?
Pewnie, ze tego typu slowa sa obrazliwe i chyba wlasnie dlatego ludzie je uzywaja.
http://pl.wiktionary.org/wiki/ciul
pamietam, ale nie uzywam:)
Tineczko to sprawa logiki. Mendy czyli wszy lonowej nielatwo sie pozbyc (sama z siebie nie pojdzie najwyzej przejdzie...dalej :-)) a dolegliwosc wstydliwa i dokuczliwa. Stad tez w formie porownania Menda to osobnik dokuczliwy ktorego trudno sie pozbyc, no upierdliwy czasem wstydliwy. Menda okreslno tez biedaka - zebraka zawszonego i naztarczywego. Lub osobe z marhginesu- czytaj z ktora "porzadnemu" czlowiekowi nie wypadalo sie kontaktowac. Rowniez osobe wroga "ta menta to jest taka i siaka"
Maruda to duuuzo lzejsze. Po prostu upierdliwosc ale nieszkodliwa. Do dziecka powie sie czasem ze z niego maruda ale nie menda
Poprawiam bo bykow nasialam w pospiechu:
Tineczko to sprawa logiki. Mendy czyli wszy lonowej nielatwo sie pozbyc (sama z siebie nie pojdzie najwyzej przejdzie...dalej :-)) a dolegliwosc wstydliwa i dokuczliwa. Stad tez w formie porownania Menda to osobnik dokuczliwy ktorego trudno sie pozbyc, no upierdliwy czasem wstydliwy.
Menda okreslno tez biedaka - zebraka zawszonego i natarczywego ktorego nie szlo sie pozbyc "po dobroci".. Lub osobe z marginesu- czytaj taka z ktora "porzadnemu" czlowiekowi nie wypadalo sie kontaktowac. Rowniez osobe wroga "ta menda to jest taka i siaka".
Okreslenie to jest w stosunku do czlowieka zawsze wysoce pogardliwe.
Maruda to duuuzo lzejsze. Po prostu upierdliwosc ale nieszkodliwa. Do dziecka powie sie czasem ze z niego maruda ale nie menda. Maruda nie jest stwierdzeniem negatywnym tak jak menda. Moze byc nawet pieszczotliwie - "oj ty marudo moja".
Znam pare takich "marud" :)
Dziekuje Dorotko za wytlumaczenie, od lat nie mialam stycznosci z niektorymi slowami.
Sciskam cieplo!
ja tez a czasem sama sobie pomarudze troche albo Lubemu /Synowi nad uszami :-)))))
:))
Wlasnie o mendy chodzi te lonowe, poniewaz nikt ich nie chce, sa jak pasozyty...
No to chyba większość chamstwa wyjechała stąd (Polska), bo u nas parę lat temu też tak było. Powyjeżdżali i teraz spokój jest :)
Corka znajomych Japonczykow byla na UJ na rocznym kursie jezyka polskiego. Nie uwierzycie jaki "repertuar" przywiozla do domu!
Jak dzwoni do kolegow i kolezanek z tego kursu //a byla mlodziez z calego swiata/ to nejczestszym slowem sa te wykropkowane przez Kokliko.Malo tego, tak sie przyzwyczaila, ze nawet mowiac po japonsku, w ktorym to jezyku zasadniczo nie ma "brzydkich" slow, zamiast przecinka uzywa q....a.
Czy to jest siermieznosc?????
Raczej zalosnosc. Przyznaje - czasem bluzgne mocno, ale bluzg nie moze byc integlana czescia kazdego wypowiedzianego zdania - to zwykly prymitywizm i chamstwo, niestety - dosc powszechne.
Hm... a czemu niniejszy watek w gawedach o jedzeniku?
Moj syn jezdzi wiele razy w roku do Polski. Jezyka polskiego nie zna perfekt, ale rozumie coraz lepiej:) Po ostatnim pobycie dyskutowal ze mna slowa q...., h.., p......, ktore w naszym domu nie sa uzywane a w Polsce slyszal je nagminnie. Byl bardzo zdziwiony jak mu dokladnie wytlumaczylam (po szwedzku) znaczenie tych slow. Nie mogl zrozumiec, ze polska mlodziez uzywa te slowa glosno i wszedzie.
Nie raz reagowalam na rozmowy rodakow w sklepach, na ulicy, myslacych, ze sa jedynymi Polakami w okolicy. Straszny jezyk, nawet do wlasnego dziecka jeden tatus powiedzial w sklepie: "q...a, zamknij morde, bo jak cie zaraz p......ne, to sie nogami zakryjesz" ???? Zenada!!!!
Nie badz smieszna ,bo jak cie czytam, to ciagle mam wrazenie ze jestes swieta,udajesz nieskazitelna ! bez przerwy krytykujesz Polske i Polakow,wychwalasz Szwecje. Piszesz ze u Ciebie nie uzywa sie takich slow,ale twoje wczesniejsze watki jakos temu zaprzeczaja,padalo w nich duzo wiecej inwektywow do uzytkownikow Wz,ciekawa jestem skad sie tego nauczylas ? bo chyba nie z Polski .
Dziwi mnie, po co Twoj syn przyjezdza do tak zepsutego kraju jak Polska,lepiej niech siedzi w Szwecji,przeciez tam jest wszystko najlepsze,tam mieszkaja najporzadniejsi ludzie na czele z Toba,a w Polsce naucza go przeklinac ,zepsuja ci syna:))
Akurat ci uwierze ,ze ojciec tak wlasnie przy tobie powiedzial do swojego dziecka,jeszcze nie tak dawno,sama pisalas ze BACHORY DRA MORDY! tak nazywajac dzieci, WSYDZ SIE ! tak oczerniac ludzi,mam do ciebie prosbe.
ODCZEP SIE OD POLSKI I POLAKOW :) raz na zawsze.
Ohmmmm....Ohmmmmm....Ohmmmm
No nie, Ty nie używasz tych słów? Przeczytaj swoje inne posty.Jest ich wiele i to bardzo razi.
Ja odnisze wrazenie, ze Polacy zaczynaja wiecej klnac gdy zyja poza krajem. Podobne wrazenie ma kolezanka, ktora wyemigrowala do Anglii, na kazdym kroku tylko przeklenstwa.
Albo moze my mialysmy z innymi osobami w olsce do czynienia?
Rowniez nie jestem swieta i czasami przeklne, ale to musze sie juz bardzo zagotowac.
Ja klnę - jak chcę wyładować wściełość. Leci wtedy tak, że mi samej wstyd. :D ale cózkazdy ma swoj spsób na stres.... Ale "przecinków" nie znoszę i nie wiem, żemu mają służyć
Masz racje, ale mysle, ze to rowniesz odnosi sie ogolnie do calej moralnosci...z daleka od kraju, od domu, wiec jakby niewidzialni, niekaralni...wszystko wolno, bo kto mnie tu zna tak daleko...dlatego tez czesto emigranci "schodza na psy" za granica...nie ma samokontroli, trzeba byc na prawde bardzo silnym, zwlaszcza w trudnych chwilach.
Przeklinanie na każdym kroku razi mnie bardzo - nie chciałabym wyjść na narzekającą na 'dzisiejsze czasy", ale nie przypominam sobie by moi koledzy z liceum i ze studiów posługiwali się takim językiem.Nie wyobrażam sobie także użycia grubszych słow w obecności moich rodziców. Po prostu- . nie wypadało .Moi dzisiejsi znajomi ( młodsi o 17 lat) natomiast przestali używać k.. jako przecinka ,kiedy jednym z pierwszych słow jakie powiedział ich syn było- kulwa :)
U mnie w domu sie nie przeklinalo...ale jak zeszlam do taty do warsztatu, to tam lecialy wiazanki, wiem, ze panowie lubia "siarczyc" w miejscu pracy, a w domu potem przyjmuja calkiem ladny sposob wymowy...
Ja osobiscie nie klnę,ale nie obchodzi mnie poziom słownictwa innych. Poza tym pragnę dodać, że przekleństwa to najbardziej pojemne znaczeniowo słowa, np. pierdo.... w zależności od użytych przedrostków, oznacza wiele czynności. Jest też inna kwestia. Nasze przekleństwa często podobają sie cudzoziemcom. Moja koleżanka przywiozła narzeczonego ze Szwecji czy Norwegii i po dwóch godzinach pobytu, perfekcyjnie i z własnej woli posługiwał sie słowem q.... Znajomy Duńczyk jest tak zafascynowany brzmieniem polskich przekleństw, że już rodzimych nie używa.
Co do tych przedrostków, to przypomniało mi się , że Melchior Wańkowicz opisywal w jednej z książek jak pewien wojskowy objaśniał żołnierzom obsługę działa przy pomocy tego jednego czasownika:)))
W przypadku obcokrajowcow jest inaczej, ja tez wole te wloskie, poniewaz one dla nas nie sa tak wulgarne jak w jezyku ojczystym, nic dziwnego, ze im sie podobaja...
Hehe, tylko, ze po szwedzku kurva ( brzmi tak samo jak q...a) znaczy zakret i ciagle jest to slowo uzywane, kurva na lewo i kurva na prawo:))))
Jak pracowalam w restauracji to personel nauczyl sie od polskich kolegow , ze mozna klnac ta "q...a i tez jak cos bylo nie tak, krzyczeli q...a, a goscie nie rozumieli po co te zakrety byly uzywane w zlosci:)))))))
po wlosku to samo...zakret, ale Wlosi wiedza, ze to prostytutka...tyle, ze Rumuni klna tak samo...
Trochę mi głupio pisac na ten temat, bo jak klnę, jak ze słownika wulgaryzmów...
Jak się wkurzę- to jeszcze bardziej...
Natomiast mnie też irytują przekleństwa wstawiane, jak przecinki, przekleństwa w miejscach publicznych, opisywanie wszystkiego za pomocą dwóch, trzech słów ( z czego to dwa rzeczowniki i jeden czasownik).
Moje przeklinanie to raczej wyraz ekspresji, zasób słów mam spory, nie przeklinam w miejscach publicznych, nie przeklinam, jesli wiem, ze ktoś sobie tego nie życzy ( np moja siostra), nie przeklinam przy dzieciach. A nade wszystko nie uzywam "zakrętów", jako przecinków, bo mnie to samą razi.
Razi mnie tez ubogie słownictwo, nawet jeśli jest pozbawione wulgaryzmów.
A na pytanie skąd? Moge odpowiedzieć- stan anomii... Stare regulatory już nie obowiązują, a nowe jeszcze się nie ustaliły.
Tak po prostu reaguja społeczeństwa w obliczu gwałtownych zmian.
Ustali się jakaś nowa moralność, nowe zasady i będzie dobrze:)
To pisałam ja- bez trzech fakultetów :P
Pozdrawiam serdecznie :)
Jakoś, gdy słyszę te fajne wyrazy wypowiadane przez meneli płci brzydkiej to mnie to jakoś mnie razi. Gdy młodzież męska klnie też mniej to razi. A tak sobie myślę, że to chyba nastająca kultura obrazkowa powoduje to zubożenie języka, bo chyba tylko tym można tłumaczyć zastępowanie wielu pięknych i dźwięcznych słów przez to jedno lub dwa, które "robią" za większość tekstu. Sam z regóły nie klnę, ale bywa, że mi się wyrwie pod wpływem bezsilności, bezradności lub czyjejś odporności na argumenty logiczne.
Czesto przeklinamiem te osoby dodaja sobie odwagi i podwyzszaja swoja wartosc, tak im sie wydaje, ze staja sie wazniejsi i silniejsi..nabieraja jakby mocy,ale tylko w ich wlasnym mniemaniu i ewentualnie w podobnym do nich towarzystwie...a czasem jest to zwyczajny brak slownictwa...
Kiedy byłam nastoletnią siksą i przeżywałam okres buntu klęłam jak szewc albo i gorzej. Potem zmądrzałam i postanowiłam się tego oduczyć. Nie było łatwo, ale udało się. Dzisiaj nie przeklinam i wszelkie przekleństwa bardzo mnie rażą.
Szanowna kokliko, juz ktorys raz z kolei najeżdzasz na Polskę i polakow.
Piszesz jacy to my jestesmy, jak strasznie bluźnimy a może przetłumaczysz te slowa:
tak blużnia francuzi , ci mili , kulturalni i grzeczni
(przepraszam moderatorow za niecenzuralne slowa i nie bede tlumaczyc na jezyk polski)
Con
Un espece d, encule
Une pouffiasse
Tu me gonfles
T s relsu
Ecrase
Nimportenawaque
Va te faire foutre
Boucle-la
Fils de pute
Takie słownictwo dośc czesto w znanej firmie w Paryżu słyszala moja corka i jej kolezanki , na szczescie nie odnosily sie do nich! ( z francuzami pracuje juz ponad 2 lata , świetnie mówi po francusku i w Paryzu przepracowala 3 miesiace.)
I co ty na to szanowna koleżanko?
Co dotyczy niemcow to sami wiemy jaki halaśliwy , bytny i arogacncki jest naród a szczegolnie jak sa u nas.Wystarczy pojechac do ktoregokolwiek osrodka lezacego kolo granicy.
Bluznia w kazdym kraju , więc nie robcie z siebie swietych, bo napewno nieraz niejedna z was zabluzni
Tłumaczenie moge udostepnic na gg
Zgadzam się:)) Gdy pojechalam do naszych zachodnich sąsiadów to pierwsze co się nauczylam to przeklinać po niemiecku, i wcale nie dlatego,że tak mi sie podobało tylko Niemcy bardzo często uzywali takiego slownictwa a ja nie wiedziałam co te słowa znaczą a koniecznie chcialam sie dowiedzieć:)) No to się dowiedzialam i od razu język stał się "bogatszy":))))
hm przeklenstwa sa zawsze pierwszymi slowami ktorych sie uczymy w niekoniecznie obcym jezyku. Maja dla cudzoziemcow inna wage niz "tubylcze" jakos tak zawsze jest ze wydaja sie mniej wulgarne.
Niemcow ciagle klnacych (na zasadzie przecinka) nie znam wcale. W nerwach klna wszystkie narodowosci. Acha i czasem cos uznane w Polsce za przeklensto nim nie jest za granica i odwrotnie.
Czasem gwarowo tez jest wesolo. Na Bawarii jest okreslenie "leck mich am Arsch" co doslownie tlumaczone oznacza "poliz (sorry ) pocaluj mnie w D...e) Tylko uwaga! Okreslenie to jest w gwarze czesto okrzykiem podziwu. Powaznie! Mnie kiedys tak skomplementowal prosty ale bardzo mily skoninad pan: Na moj widok klepnal sie w kolano i zawolal z radosnym podziwem "leck mich.." juz mu chcialam dac w twarz gdy jego Brat mi wytlumaczyl o co chodzi.Biedny pan sie strasznie skonsternowal bo wcale nie mial zamiaru mnie ob- badz urazic.
Tak samo w rejonach polnocnej Bawariii jest okreslenie "komm affe" W szkolnym niemieckim oznaczaloby to "komm Affe" czyli "chodz malpo" w gwarze "Komm affe" to "wejdz na gore" czyli absolutnie nic obrazliwego. Tak samo sie wymawia tylko inaczej pisze :-)))
Tam gdzie ja byłam "leck mich am Arsch" znaczyło dosłownie:)) Nie jako komplement:))
Może niedokladnie opisałam:)) będąc w domach moich niemieckich znajomych też rzadko uzywali wulgaryzmów, ale zdarzalo im się. Nagminne przeklinanie bylo natomiast w zakladzie gdzie pracowałam. Kiedy już poznałam znaczenie tych słow totalnym zaskoczeniem było słownictwo pani majstrowej , skądinąnd przesympatycznej kobiety, takiej z sercem na dłoni. Kiedy cos poszło nie tak , słownictwo miała iście rynsztokowe, ale w jej ustach brzmiały te przeklenstwa jak melodia:)))
Nie wiem, czy zauważyliście, ze niektóre osoby przeklinają z niesamowitym wdziękiem:))) i u nich takie słownictwo jakoś mniej razi a nawt wywołuje uśmiech na twarzy:))
Oj Dorotko jaka u ciebie pokretna moralnosc! Jak mi niemiec powie pocaluj mni w d.. lub polska swi... ta ma sie cieszyc? ( znam jezyk niemiecki)
Za taki podziw to moze on tylko oberwac
To nie pokretna moralnosc tylko naprawde zupelnie inny kontekst wystepujacy akurat w wielu bawarskich gwarach. Mozesz nie wierzyc :-) ja mieszkam to na tyle dlugo ze znam te roznice. :-) Sama dosc dobrze rozumiem i czytam gware regionow Oberpfalz i Oberfranken ino gadac nie umiem- to znaczy wymawiac tak dobrze :-)). Gwara ma czesto niewiele wspolnego z tzw Hochdeutsch czyli szkolnym, poprawnym niemieckim :-)
a i jeszcze w gwarze brzmi to rzeczone powiedzonko bardziej jak (piszac fnetycznie) "lek mii oam Oasz" :-))))))
No , tak samo u mnie. Tez nie mam znajomych Szwedow, uzywajacych przeklenstwa jako przecinki. Natomiast mozna powiedziec "kiss mig i arslet, vad finnt det är" co znaczy: "pocaluj mnie w d..e, ale to jest piekne" i to nie bedzie przeklenstwem. Tak samo mozna uslyszec : "jävlar, vad bra" co znaczy : "do diablow, jak dobrze" i to tez nie bedzie obrazliwe, bedzie okrzykiem zadowolenia:)
Slowa obrazajace matki, kobiety, mezczyzn sa uznawane za bardzo wulgarne i nikt z jakakolwiek kultura nie uzywa takowych. Niestety mlodziez zaczyna uzywac "fuck you" i podobne w codziennym jezyku i ciagle sa debaty na ten temat.
Ja ani szweda, ani niemca ,ani nikogo innego nie bede calowala i takie powiedzonko, jeszcze do obcych, jest wielkim nietaktem.
Zależy jak mowimy i do kogo ale wszyscy klna coraz wiecej ale to nie znaczy ze mamy tolerowac.
Tineczko do Ciebie tez mam pytanko:
co szwedzi robia w piatek wieczor i sobote a czego nie robia w niedziele, zeby w pracy wygladac jak nalezy
Nie dawno ktos mi zwrocil uwage, zeby nie pisac Polacy mala litera, bo to podobno bardzo obrazajace.
Nie zrozumialas powiedzen, bo to nie jest prosba o calowanie. Zloscisz sie na Kokliko o jej post a tu piszesz, ze wszyscy klna coraz wiecej i nie powinno sie tego tolerowac. Wlasnie po to dyskutujemy ten problem. Nie podoba mi sie ciagle oskarzanie nas zyjacych za granica Polski o zlosliwosc wobec kraju.
Zlosliwosc: "co robia szwedzi .........??? To znaczy co robi ponad 8 milionow ludzi w Szwecji w piatkowe i sobotnie wieczory, nie mam pojecia, napewno podobnie spedzaja te wieczory jak inne narodowosci.
Podejrzewam, ze chodzi Ci o picie alkoholu??? Musze Cie zasmucic, to stare przesady z czasow, kiedy byla tutaj prohibicja. W Szwecji pije sie dzisiaj najczesciej wino i piwo i to nie tylko w weekendy. Moge zadac pytanie vice versa, dlaczego Polakom pracujacym w Szwecji wydaje sie , ze tu mozna pic wodke na sniadanie i w czasie dnia pracy????
Widzisz do czego prowadza tego typu zlosliwosci?
Pozdrawiam
To nie złośliwosci ale jezeli w kolko powtarza sie, jacy ci polacy sa chmscy ,jak bluznia to i umarlego by ruszylo.
Nie wiem, czy polacy pija wodke na sniadani,e ale wiem, jak znajomi szwedzi spedzaja wolny czas i jak trzezwieja w niedziele aby w poniedzialek dobrze wygladac.
Dzis nie te czasy i ludzie czesto spotykaja sie za granica w interesach i widza co sie dzieje, wiec nie ma co,
mowic ze tylko w Polsce jest zle
Wiem ze sklepy alkoholowe sa oddalone od siebie o kilkadziesiat kilometrow
To znaczy: Twoi znajomi Szwedzi zapijaja sie 2 dni w tygodniu , chwala im , ze chociaz niedziele poswiecaja na otrzezwienie. I ilu tych znajomych Szwedow masz? Znaczy to, ze WSZYSCY SZWEDZI tak samo spedzaja wolny czas???
Wiesz, ze sklepy alkoholowe sa oddalone od siebie kilkadziesiat kilometrow. To prawda w wypadku wiosek z mala iloscia mieszkancow. Tak jak na przyklad tej do ktorej sie przeprowadzilam. Mam 18 km do sklepow alkoholowych. Natomiast nie dowiedzialas sie, ze mozna zamowic alkohole i beda dostarczone bez kosztow do najblizszego miejsca dystrybucji, wiec nikt nie musi jechac kilkadziesiat kilometrow po butelke wina.
Jak jeszcze cos wiecej wiesz lepiej ode mnie o Szwecji to z ciekawoscia sie dowiem:)
nikt nie mowi ze to jest taktowne w stosunku do cudzoziemca :-) ktory zbyt malo zna zwyczaje i gware regionu. Ale tak jest i zaden Krajan albo "prawie Krajan" sie nie obrazi GDYZ WIE Z KONTEKSTU I INTONACJI o co chodzi. I nie jest to bynajmniej zaproszeniem do powyzszej czynnosci :-)) Cos w stylu "ja pier..le ale szalowo wygladasz :-)))). Przeciez tu nikt tez nie zaprasza do owego pierdo..a :-))))
Slowa obrazajace matki, kobiety, mezczyzn sa uznawane za bardzo wulgarne i nikt z jakakolwiek kultura nie uzywa takowych
No więc jeśli ich nikt nie używa to skąd się wzięły?
Z historii jezyka. "Mac" bylo kiedys normalnym okresleniem Matki. Kurwa to byl zwod - nie rozumiano tego slowa obrazliwie ale dzis polaczenie tych dwoch slow w stosunku do czlowieka to ciezka obraza. Jezyk sie zmienia.
A wszystkiemu winna jest lacina :))))
co prawda to prawda haha
haha, to mamy winnego
nikt z jakakolwiek kultura nie uzywa..........a nie , ze ich nie ma
Jednego słowa nie znałem...ale już zapisane w pamięci
Bahus
No tak.
W sumie to dobry pomysł- zamknijmy oczy, zatkajmy uszy- i mamy piękny, wspaniały kraj.
A te wszystkie "k..." jako przecinki- to nam źli ludzie wmawaiają. W celu oczernienia. I zniszczenia takiej cudnej iluzji.
Ręce opadają.
To z okazji święta - te wszystkie nacjonalistyczne nastroje?
A jakie swieto Agik, mam gratulowac?
Podejrzewam, że chodzi o 11 listopada :)
Nie wiem dalej, co to za swieto:)
11 listopada, Narodowe Święto Niepodległości. Ogłoszone w rocznicę wyzwolenia Polski spod zaborów. Bo my strasznie przeszłością żyjemy i to mnie martwi.
Przeszłość jest bardzo ważna ...
Mnie bardziej martwi brak wniosków .
Lo Matko, zupelnie nie pamietam, wstyd!!!
bo to nie wstyd tylko swieto ustanowione po naszym wyjezdzie z kraju::-) Najwyzej niewiedza :-)
Sorry, ale tak dawno to chyba nie wyjechałyście. To święto ustanowił Piłsudski w czasach II RP, przed II wojną światową. W 1989 roku tylko je na nowo wprowadzili jako dzień oficjalnie świąteczny. W mojej rodzinie zawsze to było święto, to znaczy rodzice tak mi mówili, mój brat też go zawsze uznawał za komuny.
wlasnie nowo wprowadzeni jako swieto nie przezylysmy :-). Swieta tzw. Sanacji nie byly swietami w Polsce Ludowej. Date zna sie z historii ale nie jako obowiazujace swieto :-)
Kochana, ja wyjechalam w pazdzierniku 1970-tego roku, moja Mama 1972, moj Ojciec 1976, moj brat 1978.......
Choroba, ja też o tym Św. Marcinie zapomniałam.
O rany, hehe , to wynik 1:1, czyli sprawiedliwie:)
Św. Marcina ;))))
Acha, wlasnie bede piec rogaliki na Sw.Marcina :)
Użytkownik kokliko napisał w wiadomości:
...zaczelam liczycte q........ i co tam jeszcze mozliwe. A
> mozliwy juz byl tylko koszyczek, petliczek. Wypadaly trzy q...... na
> jedno slowo.Ostatnia taka moja podroz miala miejsce w autobusie MPK , chyba
> linia 125 n...
No to musiałabyś usłyszeć jak klną Rosjanie...Tak wykwintnie skonstruowanych "wiązanek" nie usłyszysz w żadnym innym języku świata. (nawet u Polaków). Nie nadążyłabyś liczyć. tam pięć q... przypada na jedno słowo.
Bahus
O tak i jeszcze duzo, duzo innych i wcale nie gorszych
Nie wiem, gdzie sie podpiąć, więc rzucam uwagę tak ogólnie.
Rzecz chyba nie w tym,żeby udowodnic, który naród gorszy, który więcej klnie i zeby obrażać się za przytyk w strone nas - Polaków i żey od razu iść na Grunwald (ewentualnie odpieraćpotop szwedzki).
Rzecz w tym, zeby zastanowić sie nad tą krytyjka konstruktywnie. ja przyznaje: klniemy za duzo, zubozamy tym nasz język i przy okazji siebie samych.Ale zamiastwdawać się w słowne przepychanki, moze wartoby było podyskutować, dlaczego Polacy tak klną i co zrobic, zeby (przynajmniej mlodzi) mniej przeklinali
A ja klne i bardzo lubie. Klne tak po polsku jak i po angielsku i ponoc robie to z duzym wdziekiem i urokiem.
Klac nie znaczy przeklinac, sa tacy co przeklinaja bez uzywania nawet brzydkich slow i od nich trzymam sie z daleka:)))
Ide sobie, bo tutaj nie wolno uzywac wyrazow:))))
Robisz to z wdziekiem, musze przyznac:)
Jak pierwszy raz weszlam czytac Twoj blog, to dostalam czkawke...hihihi
Tineczko, uwazam po prostu, ze moje opowiesci bez "wyrazow" to jak jazda samochodem bez uzywania pedalu gazu:))) Niby da sie ruszyc z miejsca, ale daleko nie pojedzie:)))
Tak trzymaj Marylko!!! :)
Zapomnialam napisac, ze bylam na blogu (Twoim) i widze, ze ten sam "typ" nas wk..wia......:))))