Już drugi raz wyszła mi twardo-miękka, ale jakże pięknie zapieczona. Piersi ptaka były miękkie, ale udka i skóra twarde i łykowate...Już miałam nadzieję, że wyjdzie, bo robiłam według przepisu (co rzadko mi się zdarza). Nie wiem co zrobiłam źle - kaczka była wiejska (darowana) 1,7 kg i młoda, mrożona. Po natarciu jej solą i przyprawami jeszcze poleżala w lodówce , a później piekłam ją w 180 st. przez 2 godziny (1/2 godz bez przykrycia, a później przykrytą) Kto mi powie o co w tym wszystkim chodzi? Przyznam, że jestem zniechęcona do kaczek, ale je lubię i chciałabym się nauczyć sztuki przyrządzania tego ptaka. Będę wdzięczna za uwagi i rady na przyszłość.
Moim zdaniem za krotko ja pieklas. Drob powinno sie piec dwa razy tak dlugo ile on wazy.Mnie kaczka zawsze sie udaje, jesli mam watpliwosci to sprawczam widelcem udka, gdy one sa miekkie -kaczka jest gotowa.Bez kosci nie piecze sie tak dlugo i metoda z nakluwaniem uda zawsze sie sprawdza.
Zosiu, myślę, że poza wszystkim innym jedną z najważniejszych rzeczy jest wielokrotne polewanie kaczki wytworzonym sosem. Trzeba to robić dosłownie co kilka minut. Poza tym ja akurat piekę kaczkę odwrotnie, tzn. wpierw w zamkniętej brytwannie a póżniej kilka minut przed końcem w otwartej, żeby skórka się zrumieniła. Przy kaczce postępuję inaczej niż przy pieczeniu pozostałych mięs dlatego, że kaczka sama w sobie jest tłusta i zależy mi na tym żeby ten tłuszcz się wytopił. Jeśli kaczka nie jest stara i odpowiednio często się ją polewa sosem to naprawdę warta jest zachodu.
Wczoraj robiłem kaczkę (pierwszy raz) wg tego przepisu: http://wielkiezarcie.com/recipe13328.html i wyszła znakomita! Z początku polewałem ją co kilkanaście minut a potem, jak już tego sosu się wytworzyło na ponad pół brytfanki, to tylko ją przewracałem. Inna sprawa, że naczynie miałem jakby szyte na miarę kaczki i polewanie to był horror!
Dzięki za uwagi i rady. Wychodzi na to, że za krótko piekłam (choć było powiedziane 1 godzina na 1 kg), sprawdzałam miękkość w piersi w okolicy skrzydła, a nie w udzie, no i mogłabym 2-3, no, może 4 razy więcej polać ptaka sosem. A to, kiedy i na jak długo przykrywać lub odkrywać pieczonki było zawsze moją piętą achillesową. Zawsze szukam tych informacji w przepisach. Czy je znajduję? Czasem, taaak! Jeszcze raz dziękuję!
Użytkownik Zośka napisał w wiadomości: > Dzięki za uwagi i rady. Wychodzi na to, że za krótko piekłam > (choć było powiedziane 1 godzina na 1 kg), sprawdzałam miękkość w piersi > w okolicy skrzydła, a nie w udzie, no i mogłabym 2-3, no, może 4 razy > więcej polać ptaka sosem. A to, kiedy i na jak długo przykrywać lub > odkrywać pieczonki było zawsze moją piętą achillesową. Zawsze szukam > tych informacji w przepisach. Czy je znajduję? Czasem, taaak! Jeszcze > raz dziękuję!
"Gotowość upieczenia" sprawdza się nakłuwając ptaka pod pachą. Tak długo jak będzie wypływać różowawy płyn, pieczyste musi pozostać w piecu. Drób w rodzaju kaczki, piecze się nieco inaczej. Solisz i doprawiasz ją tylko od środka! To, że wstawia się do gorącego pieca, to nie ulega dyskusji. Temperatura i czas pieczenia - zgodnie z zasadami.
Forma, w której będziesz piekła, też musi być uprzednio nagrzana w piekarniku! U końcówek nóżek powinnaś przeciąć ścięgna. Tu często leży tajemnica przyczyny twardości! Ptakowi musisz odrąbać skrzydła (na wysokosci "łokcia") i ułożyć je na dnie. Możesz też dno formy wysłać pokrojonymi w grubą kostkę - marchewką i selerem. Na nich (na skrzydłach, albo na jarzynach) układasz ptaka na grzbiecie i lejąc po tuszce, zalewasz wrzącą wodą (albo jak wolisz wrzacym rosołem) Na dnie musi się zebrać ok. 1 cm płynu! Kaczkę bezwłocznie przewracasz na bok, przykrywasz pokrywą i natychmiast wstawiasz do pieca. Po 20 minutach ptaszka odwracasz na drugi bok i przy okazji uzupełniasz ewentualnie odparowany płyn. Tak ma się piec przez następne 20 minut. Wtedy pieczeń wraca na grzbiet i tak pozostaje do końca. Jeśli postąpisz w ten sposób, nóżki nie będą twarde. W takich warukach kaczka piecze się w temperaturze transmitowanej przez parujacy płyn. Przez to w środku pozostanie soczyta. Samo polewanie tłuszczem nie jest aż tak skuteczne. Jesli chcesz uzyskać chrupką skórkę, pod koniec pieczenia zdejmujesz pokrywę, kaczuszkę szybko smarujesz mieszanką miodu, białego wina i soku pomarańczowego, i nastawiasz piekarnik od góry na maksa na 5 - 8 minut! Gotowej kaczki nie wolno porcjować natychmiast po wyjęciu z pieca! Musi po wyjęciu z formy "odpocząć dobre 20 minut! Inaczej opuszczą ją wszystkie najsmakowitsze soki! Cała radocha wycieknie na deskę!
A co sadzicie o pieczeniu kaczki w rekawie? Ja tylko w ten sposób piekę drób i jeszcze nigdy się nie zawiodłam. Ptaka nie trzeba polewać ani odwracać. Dopiero na końcu rozcinam worek, zeby sie troche przypiekł. Ostatnio zreszta piekłam gęś - zgodnie z zaleceniami lubczyka - też w rekawie, bez odwracania, polewania i wyszła fantastycznie. Ale może pieczenie w naczyniu ma jakąś przewage nad rekawem?
Powiem tak, wróciła mi wiara i nadzieja na sukces w pieczeniu kaczki. Teraz zrozumiałam jak daleko byłam od celu i nie daruję, upiekę następną Dzięki za każde słowo i za to,że można na Was liczyć.
Z konieczności najcześciej piekę kaczkę mrozoną(uprzednio rozmrozoną).Zawsze po rozmrozeniu marynuję ja w soku jabłkowym.Zyskuje wtedy na smaku i kruszeje.Potem do gęsiarki i polewanie.Polewam bulionem.Jabłka do kaczki-kwaśne.(szara reneta to meteor i rzadko ją można kupić).Zauważyłam, ze teraz kaczki sa już ponacinane dla lepszego wytapiania. Pieke długo(zależy od wielkości kaczki).dopiero na koniec przyrumieniam.Kilka dni temu w ten sposób ptaszysko przygotował nawet mój luby., a to lejek(a może laik;))kulinarny jest.Ja tylko dyrygowałam spod pierzyny, bo grypsko mnie zmoglo.
Podpowiem jeszcze że proces rozmrażania kaczki powinien przebiegać bardzo powoli. Najlepiej rozmrażać ją w lodówce. Nie traci wtedy zbyt wiele wody i zachowuje swoją naturalną soczystość. Mam w swojej lodówce komorę "0" temperatura oscyluje zawsze w tej granicy 0 do +2. Rozmrażam ją nieraz kilka dni, ale warto.
Już drugi raz wyszła mi twardo-miękka, ale jakże pięknie zapieczona. Piersi ptaka były miękkie, ale udka i skóra twarde i łykowate...Już miałam nadzieję, że wyjdzie, bo robiłam według przepisu (co rzadko mi się zdarza). Nie wiem co zrobiłam źle - kaczka była wiejska (darowana) 1,7 kg i młoda, mrożona. Po natarciu jej solą i przyprawami jeszcze poleżala w lodówce , a później piekłam ją w 180 st. przez 2 godziny (1/2 godz bez przykrycia, a później przykrytą)
Kto mi powie o co w tym wszystkim chodzi? Przyznam, że jestem zniechęcona do kaczek, ale je lubię i chciałabym się nauczyć sztuki przyrządzania tego ptaka. Będę wdzięczna za uwagi i rady na przyszłość.
Moim zdaniem za krotko ja pieklas. Drob powinno sie piec dwa razy tak dlugo ile on wazy.Mnie kaczka zawsze sie udaje, jesli mam watpliwosci to sprawczam widelcem udka, gdy one sa miekkie -kaczka jest gotowa.Bez kosci nie piecze sie tak dlugo i metoda z nakluwaniem uda zawsze sie sprawdza.
Zosiu, myślę, że poza wszystkim innym jedną z najważniejszych rzeczy jest wielokrotne polewanie kaczki wytworzonym sosem. Trzeba to robić dosłownie co kilka minut. Poza tym ja akurat piekę kaczkę odwrotnie, tzn. wpierw w zamkniętej brytwannie a póżniej kilka minut przed końcem w otwartej, żeby skórka się zrumieniła. Przy kaczce postępuję inaczej niż przy pieczeniu pozostałych mięs dlatego, że kaczka sama w sobie jest tłusta i zależy mi na tym żeby ten tłuszcz się wytopił. Jeśli kaczka nie jest stara i odpowiednio często się ją polewa sosem to naprawdę warta jest zachodu.
Też tak piekę kaczkę. Często polewam i sprawdzam miękkość - jak za długo sie piecze też będzie twarda. Pozdrawiam !
Wczoraj robiłem kaczkę (pierwszy raz) wg tego przepisu:
http://wielkiezarcie.com/recipe13328.html
i wyszła znakomita! Z początku polewałem ją co kilkanaście minut a potem, jak już tego sosu się wytworzyło na ponad pół brytfanki, to tylko ją przewracałem. Inna sprawa, że naczynie miałem jakby szyte na miarę kaczki i polewanie to był horror!
Dzięki za uwagi i rady. Wychodzi na to, że za krótko piekłam (choć było powiedziane 1 godzina na 1 kg), sprawdzałam miękkość w piersi w okolicy skrzydła, a nie w udzie, no i mogłabym 2-3, no, może 4 razy więcej polać ptaka sosem. A to, kiedy i na jak długo przykrywać lub odkrywać pieczonki było zawsze moją piętą achillesową. Zawsze szukam tych informacji w przepisach. Czy je znajduję? Czasem, taaak! Jeszcze raz dziękuję!
Użytkownik Zośka napisał w wiadomości:
> Dzięki za uwagi i rady. Wychodzi na to, że za krótko piekłam
> (choć było powiedziane 1 godzina na 1 kg), sprawdzałam miękkość w piersi
> w okolicy skrzydła, a nie w udzie, no i mogłabym 2-3, no, może 4 razy
> więcej polać ptaka sosem. A to, kiedy i na jak długo przykrywać lub
> odkrywać pieczonki było zawsze moją piętą achillesową. Zawsze szukam
> tych informacji w przepisach. Czy je znajduję? Czasem, taaak! Jeszcze
> raz dziękuję!
"Gotowość upieczenia" sprawdza się nakłuwając ptaka pod pachą. Tak długo jak będzie wypływać różowawy płyn, pieczyste musi pozostać w piecu.
Drób w rodzaju kaczki, piecze się nieco inaczej. Solisz i doprawiasz ją tylko od środka!
To, że wstawia się do gorącego pieca, to nie ulega dyskusji. Temperatura i czas pieczenia - zgodnie z zasadami.
Forma, w której będziesz piekła, też musi być uprzednio nagrzana w piekarniku!
U końcówek nóżek powinnaś przeciąć ścięgna. Tu często leży tajemnica przyczyny twardości!
Ptakowi musisz odrąbać skrzydła (na wysokosci "łokcia") i ułożyć je na dnie. Możesz też dno formy wysłać pokrojonymi w grubą kostkę - marchewką i selerem.
Na nich (na skrzydłach, albo na jarzynach) układasz ptaka na grzbiecie i lejąc po tuszce, zalewasz wrzącą wodą (albo jak wolisz wrzacym rosołem) Na dnie musi się zebrać ok. 1 cm płynu! Kaczkę bezwłocznie przewracasz na bok, przykrywasz pokrywą i natychmiast wstawiasz do pieca. Po 20 minutach ptaszka odwracasz na drugi bok i przy okazji uzupełniasz ewentualnie odparowany płyn. Tak ma się piec przez następne 20 minut. Wtedy pieczeń wraca na grzbiet i tak pozostaje do końca.
Jeśli postąpisz w ten sposób, nóżki nie będą twarde.
W takich warukach kaczka piecze się w temperaturze transmitowanej przez parujacy płyn. Przez to w środku pozostanie soczyta. Samo polewanie tłuszczem nie jest aż tak skuteczne.
Jesli chcesz uzyskać chrupką skórkę, pod koniec pieczenia zdejmujesz pokrywę, kaczuszkę szybko smarujesz mieszanką miodu, białego wina i soku pomarańczowego, i nastawiasz piekarnik od góry na maksa na 5 - 8 minut!
Gotowej kaczki nie wolno porcjować natychmiast po wyjęciu z pieca! Musi po wyjęciu z formy "odpocząć dobre 20 minut!
Inaczej opuszczą ją wszystkie najsmakowitsze soki! Cała radocha wycieknie na deskę!
I jeszcze jedno! Jeżeli kaczka jest pieczona z nadzieniem, czas pobytu w piecu przedłuża się o dobre 25% w stosunku do wagi tuszy!
A co sadzicie o pieczeniu kaczki w rekawie? Ja tylko w ten sposób piekę drób i jeszcze nigdy się nie zawiodłam. Ptaka nie trzeba polewać ani odwracać. Dopiero na końcu rozcinam worek, zeby sie troche przypiekł. Ostatnio zreszta piekłam gęś - zgodnie z zaleceniami lubczyka - też w rekawie, bez odwracania, polewania i wyszła fantastycznie.
Ale może pieczenie w naczyniu ma jakąś przewage nad rekawem?
Ja pieke i kaczke i ges zupelnie inaczej. Wychodzi chrupka z wierzchu i soczysta w srodku. Pieklam tak z roznistym nadzieniem i bez. Moze sie przyda.
Ale jak pieczesz? Zamieściłaś jakiegoś linka? Ja nic nie widzę
zamiescilam slowa "kaczke i ges" sa zalinkowane :-)
dzięki, nie zauważyłam
Powiem tak, wróciła mi wiara i nadzieja na sukces w pieczeniu kaczki. Teraz zrozumiałam jak daleko byłam od celu i nie daruję, upiekę następną Dzięki za każde słowo i za to,że można na Was liczyć.
Z konieczności najcześciej piekę kaczkę mrozoną(uprzednio rozmrozoną).Zawsze po rozmrozeniu marynuję ja w soku jabłkowym.Zyskuje wtedy na smaku i kruszeje.Potem do gęsiarki i polewanie.Polewam bulionem.Jabłka do kaczki-kwaśne.(szara reneta to meteor i rzadko ją można kupić).Zauważyłam, ze teraz kaczki sa już ponacinane dla lepszego wytapiania. Pieke długo(zależy od wielkości kaczki).dopiero na koniec przyrumieniam.Kilka dni temu w ten sposób ptaszysko przygotował nawet mój luby., a to lejek(a może laik;))kulinarny jest.Ja tylko dyrygowałam spod pierzyny, bo grypsko mnie zmoglo.
Podpowiem jeszcze że proces rozmrażania kaczki powinien przebiegać bardzo powoli. Najlepiej rozmrażać ją w lodówce. Nie traci wtedy zbyt wiele wody i zachowuje swoją naturalną soczystość.
Mam w swojej lodówce komorę "0" temperatura oscyluje zawsze w tej granicy 0 do +2. Rozmrażam ją nieraz kilka dni, ale warto.