Witam serdecznie wszystkich forumowiczów. Jestem mamą sześcioletniej Zuzi- takiego małego Tadka-niejadka. Moim problemem jest monotonna dieta mojego dziecka- pomimo pró, moja córka je tylko pewne określone rzeczy i....nic więcej:( Każde wyjście do restauracji, znajomych itp kończy się tym, że córka wraca do domu głodna- nadarabia jedzeniem w domu. Przekonanie jej do jedzenia warzyw graniczy z cudem. Może macie jakieś sprawdzone przepisy, pomysły? Będę wdzięczna za pomoc. Pozdrawiam serdecznie.
Może to banalne, ale np. do kotlecików mielonych ścieram na tarce trochę marchewki i selera; robię kolorowe kluski: kopytka z dodatkiem startego na purre buraka albo kładzione z dodatkiem zmiksowanej ugotowanej marchewki z czosnkiem. Mojego syna zachęciłam do jedzenia surówek i sałatek zapraszając go do pomocy przy przygotowywaniu - zaczynaliśmy od sałatek owocowych z tych owoców, które najbardziej lubił a potem jakoś poszło. Tak samo było z kanapeczkami - kiedy razem ze mną wycinał różne ozdoby z warzyw do ułożenia na wierzchu to później chętnie zjadał. Czasami razem na zakupach w markecie zastanawialiśmy się co to za owoc lub warzywo i jak może smakować...kupowaliśmy na próbę, jedzenie było z różnym skutkiem, ale próbował i poznawał różne smaki, zapachy, kolory...
Ja tymi restauracjami bym się nie prrzejmowała. Ja mam dzieci w wieku 5 i 9 lat i do tej pory w restauracji jedzą tylko frytki. Niewiele jest takich posiłków które zjedzą w restauracji. Im tylko smakuje to co mama zrobi. :) Co do warzyw ja bym nie namawiała zbytnio i nie naciskała wszystko samo przyjdzie. Moich dzieci nigdy do niczego nie namawiałam. Przyszedł dzień gdzie same spróbowały i jedzą. Ja czasami próbowałam z maluchami bawić się w takie różne zabawy zawiązywaliśmy oczy, najpierw mi , dzieci mnie karmiły a ja mówiłam co to, póżniej to ja byłam karmiącą. Pomocne też są odpowiednio podane warzywa np z marchewki można zrobić różyczkę, Fasolkę szparagową zawiązać wstążeczką ze szczypiorku u mnie takie rzeczy pomagały ale tak jak mówie przyszedł dzień gdzie się same przekonały.
Eeeee nie przejmuj się mój syn do tej pory pomidora sórowego nie zjadł a ma 5 lat. ( a na pizzy bardzo chętnie,) Za to uwielbia rzodkiewki, ogórki we wszystkich postaciach i wiele wiele innych rzeczy. Marchewkę lubi ale tylko w całości. Przyjdzie czas zobaczysz
Ja nie mam. Moja córka (11 lat) też jest restauracyjnym niejadkiem - najlepiej sprawdza się Mcdonald z kurczaczkami (hamburgera nie ruszy) ewentualnie pizzeria (to od niedawna, bo przez jakieś 9 lat życia nie chciała jeść pizzy).
W wakacje we włoskiej restauracji, słynącej z makaronów, będącej najlepszym lokalem w przygranicznej austriackiej miejscowości, moja córka zamówiła parówki i frytki...O tyle bolało, że cena tego była ciut wyższa niż wyszukany talerz czteromakaronowy (cztery rózne dania z makaronów).
Po co drogie panie zmuszacie czy zachecacie dziecko do jedzenia pizzy czy hamurgera(jeszcze gorzej)?Co w tych potrawach jest tak bardzo atrakcyjnego czy wartosciowego?Pizza to jeszcze ujdzie,byle nie za czesto.Myslcie teraz o ich zdrowiu,bo prawdziwy problem zacznie sie gdy oprocz tzw ''fast foodow'' nie beda chcialy niczego.
Miło Cię powitać....Twój problem też ( choć już nie tak miło) Kiedyś "obiło" misię o oczy i uszy, że taki niejadek nauczył się zwracać na siebie uwagę wybrzydzając, grymasząc itp. Może weż swoją córcię na zakupy i kup jej jej własny talerzyk, łyzkę , miseczke do zupy,... może nie za jednym razem,ale cały zestaw tylko dla niej. Takie działanie ma podnieść jej świadomość możliwości wyborru i odwrócić jej uwagę od grymaszenia, a skupić na jedzeniu na czymś co sama wybrała. Warzywa możesz miksować, ale takie dziecko powinno dużo gryźć by uniknąć wad zgryzu. Więcej rad nie pamiętam, ale i za te nie biorę odpowiedzialności...Pozdrawiam
Przypomiałam sobie że u mnie zdało też egzamin wspólne przygotowanie posiłków np w weekend mówiłam córci że robi śniadanko dla wszystkich. Ona smarowała chleb a ja kroiłam wszystkie warzywa. Uzgadniałyśmy np że dla Tatusia będzie serduszko z rzodkieweki dla braciszka uśmiechnięta buźka i tym sposobem i dla siebie wyczarowywała coś na kanapce z tych warzyw.
Moja mała ma dwa latka i wcina wszystko (brokuły, kalafior, buraki, pomidory, ogórki, fasolkę, marchewkę, kapuste itp) jednego czego nie zje to ... kluski Kopytka z sera zje to jedyne kluskowate co jej podchodzi (makarony je oczywiście). Za to mój 7 latek je tylko warzywa kiszone czyli kapuste-surówki i ogórka, no jeszcze buraczki na słodko. Bardzo mnie to martwi bo kiedyś jeszcze tego pomidora zjadł a teraz nawet tego nie. Pocieszam sie, że kiszona kapusta jest zdrowa. Musi mu to wystarczyć.
Jeśli dziecko nie lubi warzyw i owoców, warto próbować doprowadzać do sytuacji, w których będą je podczas posiłku otaczały inne dzieci "warzywo- i owocojady". W kupie nie tylko raźniej, ale i lepiej smakuje.
Druga metoda to "cudaczenie" - dekorowanie potraw w fantazyjny sposób, niech obiad czy kolacją będą malarskie, traktowanie jedzenia jako zabawy.
Jeśli nie zadziała, może przemycanie, ale nie perfidne, tylko zdrowe i ze smacznym umiarem. Kotlety z ryby wychodzą bardzo smaczne, jeśli masa rybna wymieszana jest z ugotowaną w wywarze włoszczyzną. Kotlety z mielonego mięsa można zrobić z dodatkiem ugotowanego kalafiora. Zupę pomidorową zmiksować z częścią smacznej włoszczyzny - dziecko nawet nie zorientuje się, że zjada warzywa. Placki ziemniaczane są pyszne, jeśli doda się do nich startą cukinię i włoszczyznę. A naleśniki zawijane z mięsem mielonym duszonym z papryką i cebulą w sosie z przecieru pomidorowego? Dzieci zwykle lubią naleśniki. Bitki z mięsa też można polać sosem, w którym będzie sporo zmiksowanych warzyw. Gęsty, pachnący, do ziemniaków, pycha. Pieczeń do chleba może mieć kulki groszku w środku, pokroja będzie miała śmieszne marsjańskie kropki :) Próbuj, próbuj, próbuj!
Ja miałam podobny problem i wymyśliłam metodę - brałam córki niejadki do kuchni dawałam im chlebek masełko wędlinę i warzywa nóż. Stałam nad nimi i robiły sobie same kanapki jedna naprzeciw drugiej chciała zrobić ładniejszą.Z rzodkiewki robiły oczka, z ogórka nosek a z pomidora usta a zamiast włosów nakładały koperek.Tak też robiłam w czasie gotowania pomagały mi i chętnie jadły.Zapraszałam też dzieci z sąsiedztwa do posiłku i razem wszystko zjadały. :-)
Moja starsza corka byla niejadkiem i naprawde byl klopot,do pewnego wieku.Jedno jest pewne-jak najbardziej kolorowo na talerzu,swiezo przygotowane.Mam teraz wnusie,ktora praktycznie probuje wszystkiego(oczywiscie w granicach rozsadku,czyli nie to,co mogloby zaszkodzic)Im wieksza rozmiatosc potraw w domu,tym lepiej.W skrajnych przypadkach-chyba tylko pomoc specjalisty.Byl kiedy taki serial dokumentalny,gdzie do domu,i akcji wkraczala osoba z zewnatrz.Nie wiem,czy pokazywali jedynie przypadki z ''happy-endem'',ale byly spore efekty.Wniosek z kazdego odcinka byl podobny,ze u podloza takiego zachowania dziecka kryja sie bledy popelniane przez rodzicow.Obejzalam kilka odcinkow i w jakims tam procencie zobaczylam siebie i popelniane przeze mnie bledy.
Zacznij od tego żeby dziecko widzialo zdrowe produkty na talerzach reszty rodziny. Ponadto nie podtykaj mu do jedzenia niewiadomo czego. Niech dostanie normalny obiad z surówką itp (to samo inne posiłki). Nie zje to jego sprawa. Do następnego posiłku nie dajesz nic, żadnych soczkow, ciasteczek, kanapek itp. jak chce pic to daj mu wody. Po jakims tygodniu najdalej powinno zaczac jesc wszystko. I nie bój sie, zagłodzić dziecko sie nie da. Często tak jak pisali inni jest to próba zwrócenia uwagi na siebie lub dziecko juz sie zorientowało ze po co jesc marchewke jak mama da mu co inne.
Wypróbowałam na moim szkrabie (obecnie 3,5 roku). Tez miał "uczulenie" na warzywa. Teraz pomidory je jak jabłka, maliny i truskawki to sam zrywa z krzaczka, gotowana marchewka tez jest dobra (byle w kawałkach a nie jako papka).
a moim zdaniem trzeba bylo przyzwyczajac od malego.nie bylo by problemu. moj ma pol roku i je i warzywa i owoce... starsze dziecko ciezko przyzwyczaic do nowej diety
Zobaczymy co będzie dalej z tak"wspaniałym" dzieckiem. Moja córka do 3 roku życia też jadła prawie wszystko. Nie ma to jak mądralińskie mamusie;) Jeżeli nie chcesz pomóc to po prostu się nie wypowiadaj i nie krytykuj!!!
Co racja, to racja. Mam 2 dzieci. Młodszy wsunie wszystko. Starsza od 7 miesiaca ma problemy z jedzeniem. Bo jak tylko w zupce zawieruszył się większy (tzn. jakikolwiek niezmiksowany) kawałek warzywa, to od razu się dławiła i zupa już nie była jedzona. Efekt, teraz w wieku 4 lat z warzyw i owoców je tylko: jabłka, banany i ziemniaki. I niech nie mówią, ze to wina rodziców, bo ja starałam sie wprowadzać wszystko książkowo, żadnych słodyczy, czekolad, nawet chrupek kukurydzianych. Tylko brokuły, buraczki, kalarepka itd. I teraz dopiero wychodzi, że coraz wiecej dzieci ma problemy z jedzeniem, z powodu mniejszego czucia w ustach, nie umieją przez to dobrze przeżuwać, nie czują smaku potraw. Wiąże się to jeszcze z innymi problemami typu dys.., gorszym rozwojem psychofizycznym itp. Ja też ciągle mam nadzieję, ze się nauczy, też chetnie skorzystam z waszych porad, chociaz już wiem, że bez specjalisty się nie obejdzie. Nie chcę straszyć, tylko przestrzegam, zeby bacznie obserwowac dziecko. Gdybym to wiedziała rok temu mogłabym wcześniej rozpoczac rehabilitację. A wiadomo starszego trudniej nauczyć.
Nie będę udzielała porad ale powiem trochę na wesoło. Wychowałam 9 dzieci i największym zmartwieniem było co włożyc do gara, zjadały wszystko i czasem marzyłam o niejadkach.
Witam, miałam podobny problem, choć z dużo młodszym dzieckiem, dlatego zaczęłam wymyślać co się da i eksperymentować na różne sposoby, by przemycić jednak coś do brzuszka mojego synka. Jak dotąd najbardziej sprawdza się duży talerz i duży wybór na talerzu. I gdy jest obiad nakładam obok kotleta i ziemniaków, również kawałek jabłka, placuszek ze śniadanka, pół kiszonego ogórka lub cokolwiek innego. Synek coś tam sobie zawsze wybierze, i coś tam zostawi. Ale siada do stołu z uśmiechem:) Od niedawna zapisuję moje przepisy dla dzieci w których przemyzam warzywa, rybkę czy bonnik- zapraszam na xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx Wszystkie sprawdzone! - 2 letni Igorek, główny degustator:) jego Borys rośnie i niedługo też pozna nowe smaki:) pozdrawiam! Agata
Witaj, to miło, że chcesz pomóc, jednak przyjęła się na większości stron zasada niereklamowania w nachalny sposób innej witryny. Będzie nam bardzo miło, jeśli weźmiesz czynny udział w tworzeniu treści tej strony, jednocześnie wprowadzając adres własnej w ustawieniach, ale nie w niemal każdym swoim poście na forum. mam nadzieję, że nie weźmiesz tego do siebie, po prostu to, co robiłaś wykraczało poza ramy ogólnie przyjętej netykiety pozdrawiam
Witam serdecznie wszystkich forumowiczów. Jestem mamą sześcioletniej Zuzi- takiego małego Tadka-niejadka. Moim problemem jest monotonna dieta mojego dziecka- pomimo pró, moja córka je tylko pewne określone rzeczy i....nic więcej:( Każde wyjście do restauracji, znajomych itp kończy się tym, że córka wraca do domu głodna- nadarabia jedzeniem w domu. Przekonanie jej do jedzenia warzyw graniczy z cudem. Może macie jakieś sprawdzone przepisy, pomysły? Będę wdzięczna za pomoc. Pozdrawiam serdecznie.
Może to banalne, ale np. do kotlecików mielonych ścieram na tarce trochę marchewki i selera; robię kolorowe kluski: kopytka z dodatkiem startego na purre buraka albo kładzione z dodatkiem zmiksowanej ugotowanej marchewki z czosnkiem. Mojego syna zachęciłam do jedzenia surówek i sałatek zapraszając go do pomocy przy przygotowywaniu - zaczynaliśmy od sałatek owocowych z tych owoców, które najbardziej lubił a potem jakoś poszło. Tak samo było z kanapeczkami - kiedy razem ze mną wycinał różne ozdoby z warzyw do ułożenia na wierzchu to później chętnie zjadał. Czasami razem na zakupach w markecie zastanawialiśmy się co to za owoc lub warzywo i jak może smakować...kupowaliśmy na próbę, jedzenie było z różnym skutkiem, ale próbował i poznawał różne smaki, zapachy, kolory...
Dziękuję bardzo za fajne pomysły. Pozdrawiam:)
Ja tymi restauracjami bym się nie prrzejmowała. Ja mam dzieci w wieku 5 i 9 lat i do tej pory w restauracji jedzą tylko frytki. Niewiele jest takich posiłków które zjedzą w restauracji. Im tylko smakuje to co mama zrobi. :) Co do warzyw ja bym nie namawiała zbytnio i nie naciskała wszystko samo przyjdzie. Moich dzieci nigdy do niczego nie namawiałam. Przyszedł dzień gdzie same spróbowały i jedzą. Ja czasami próbowałam z maluchami bawić się w takie różne zabawy zawiązywaliśmy oczy, najpierw mi , dzieci mnie karmiły a ja mówiłam co to, póżniej to ja byłam karmiącą. Pomocne też są odpowiednio podane warzywa np z marchewki można zrobić różyczkę, Fasolkę szparagową zawiązać wstążeczką ze szczypiorku u mnie takie rzeczy pomagały ale tak jak mówie przyszedł dzień gdzie się same przekonały.
Może faktycznie warto poczekać aż sama się do warzyw przekona. Tylko aż żal patrzeć jak nawet z kanapki zdejmuje pomidora:(
Eeeee nie przejmuj się mój syn do tej pory pomidora sórowego nie zjadł a ma 5 lat. ( a na pizzy bardzo chętnie,) Za to uwielbia rzodkiewki, ogórki we wszystkich postaciach i wiele wiele innych rzeczy. Marchewkę lubi ale tylko w całości. Przyjdzie czas zobaczysz
Ja nie mam. Moja córka (11 lat) też jest restauracyjnym niejadkiem - najlepiej sprawdza się Mcdonald z kurczaczkami (hamburgera nie ruszy) ewentualnie pizzeria (to od niedawna, bo przez jakieś 9 lat życia nie chciała jeść pizzy).
W wakacje we włoskiej restauracji, słynącej z makaronów, będącej najlepszym lokalem w przygranicznej austriackiej miejscowości, moja córka zamówiła parówki i frytki...O tyle bolało, że cena tego była ciut wyższa niż wyszukany talerz czteromakaronowy (cztery rózne dania z makaronów).
Dobrze Cię rozumiem. Moja Zuzia z pizzy zjada tylko....brzegi. Szokujące ale niestety prawdziwe:(
Po co drogie panie zmuszacie czy zachecacie dziecko do jedzenia pizzy czy hamurgera(jeszcze gorzej)?Co w tych potrawach jest tak bardzo atrakcyjnego czy wartosciowego?Pizza to jeszcze ujdzie,byle nie za czesto.Myslcie teraz o ich zdrowiu,bo prawdziwy problem zacznie sie gdy oprocz tzw ''fast foodow'' nie beda chcialy niczego.
Miło Cię powitać....Twój problem też ( choć już nie tak miło) Kiedyś "obiło" misię o oczy i uszy, że taki niejadek nauczył się zwracać na siebie uwagę wybrzydzając, grymasząc itp. Może weż swoją córcię na zakupy i kup jej jej własny talerzyk, łyzkę , miseczke do zupy,... może nie za jednym razem,ale cały zestaw tylko dla niej. Takie działanie ma podnieść jej świadomość możliwości wyborru i odwrócić jej uwagę od grymaszenia, a skupić na jedzeniu na czymś co sama wybrała. Warzywa możesz miksować, ale takie dziecko powinno dużo gryźć by uniknąć wad zgryzu. Więcej rad nie pamiętam, ale i za te nie biorę odpowiedzialności...Pozdrawiam
Przypomiałam sobie że u mnie zdało też egzamin wspólne przygotowanie posiłków np w weekend mówiłam córci że robi śniadanko dla wszystkich. Ona smarowała chleb a ja kroiłam wszystkie warzywa. Uzgadniałyśmy np że dla Tatusia będzie serduszko z rzodkieweki dla braciszka uśmiechnięta buźka i tym sposobem i dla siebie wyczarowywała coś na kanapce z tych warzyw.
witaj,
moze przeczytaj ten watek:
http://wielkiezarcie.com/forum_watek.php?id=236727&post=236727,
powodzenia i pozdrawiam
Dziękuję i pozdrawiam:)
Moja mała ma dwa latka i wcina wszystko (brokuły, kalafior, buraki, pomidory, ogórki, fasolkę, marchewkę, kapuste itp) jednego czego nie zje to ... kluski
Kopytka z sera zje to jedyne kluskowate co jej podchodzi (makarony je oczywiście).
Za to mój 7 latek je tylko warzywa kiszone czyli kapuste-surówki i ogórka, no jeszcze buraczki na słodko. Bardzo mnie to martwi bo kiedyś jeszcze tego pomidora zjadł a teraz nawet tego nie. Pocieszam sie, że kiszona kapusta jest zdrowa. Musi mu to wystarczyć.
Jeśli dziecko nie lubi warzyw i owoców, warto próbować doprowadzać do sytuacji, w których będą je podczas posiłku otaczały inne dzieci "warzywo- i owocojady". W kupie nie tylko raźniej, ale i lepiej smakuje.
Druga metoda to "cudaczenie" - dekorowanie potraw w fantazyjny sposób, niech obiad czy kolacją będą malarskie, traktowanie jedzenia jako zabawy.
Jeśli nie zadziała, może przemycanie, ale nie perfidne, tylko zdrowe i ze smacznym umiarem.
Kotlety z ryby wychodzą bardzo smaczne, jeśli masa rybna wymieszana jest z ugotowaną w wywarze włoszczyzną.
Kotlety z mielonego mięsa można zrobić z dodatkiem ugotowanego kalafiora.
Zupę pomidorową zmiksować z częścią smacznej włoszczyzny - dziecko nawet nie zorientuje się, że zjada warzywa.
Placki ziemniaczane są pyszne, jeśli doda się do nich startą cukinię i włoszczyznę.
A naleśniki zawijane z mięsem mielonym duszonym z papryką i cebulą w sosie z przecieru pomidorowego? Dzieci zwykle lubią naleśniki.
Bitki z mięsa też można polać sosem, w którym będzie sporo zmiksowanych warzyw. Gęsty, pachnący, do ziemniaków, pycha.
Pieczeń do chleba może mieć kulki groszku w środku, pokroja będzie miała śmieszne marsjańskie kropki :)
Próbuj, próbuj, próbuj!
Ja miałam podobny problem i wymyśliłam metodę - brałam córki niejadki do kuchni dawałam im chlebek masełko wędlinę i warzywa nóż. Stałam nad nimi i robiły sobie same kanapki jedna naprzeciw drugiej chciała zrobić ładniejszą.Z rzodkiewki robiły oczka, z ogórka nosek a z pomidora usta a zamiast włosów nakładały koperek.Tak też robiłam w czasie gotowania pomagały mi i chętnie jadły.Zapraszałam też dzieci z sąsiedztwa do posiłku i razem wszystko zjadały. :-)
Dziękuję wszystkim za pomoc!
Moja starsza corka byla niejadkiem i naprawde byl klopot,do pewnego wieku.Jedno jest pewne-jak najbardziej kolorowo na talerzu,swiezo przygotowane.Mam teraz wnusie,ktora praktycznie probuje wszystkiego(oczywiscie w granicach rozsadku,czyli nie to,co mogloby zaszkodzic)Im wieksza rozmiatosc potraw w domu,tym lepiej.W skrajnych przypadkach-chyba tylko pomoc specjalisty.Byl kiedy taki serial dokumentalny,gdzie do domu,i akcji wkraczala osoba z zewnatrz.Nie wiem,czy pokazywali jedynie przypadki z ''happy-endem'',ale byly spore efekty.Wniosek z kazdego odcinka byl podobny,ze u podloza takiego zachowania dziecka kryja sie bledy popelniane przez rodzicow.Obejzalam kilka odcinkow i w jakims tam procencie zobaczylam siebie i popelniane przeze mnie bledy.
Zacznij od tego żeby dziecko widzialo zdrowe produkty na talerzach reszty rodziny. Ponadto nie podtykaj mu do jedzenia niewiadomo czego. Niech dostanie normalny obiad z surówką itp (to samo inne posiłki). Nie zje to jego sprawa. Do następnego posiłku nie dajesz nic, żadnych soczkow, ciasteczek, kanapek itp. jak chce pic to daj mu wody. Po jakims tygodniu najdalej powinno zaczac jesc wszystko. I nie bój sie, zagłodzić dziecko sie nie da. Często tak jak pisali inni jest to próba zwrócenia uwagi na siebie lub dziecko juz sie zorientowało ze po co jesc marchewke jak mama da mu co inne.
Wypróbowałam na moim szkrabie (obecnie 3,5 roku). Tez miał "uczulenie" na warzywa. Teraz pomidory je jak jabłka, maliny i truskawki to sam zrywa z krzaczka, gotowana marchewka tez jest dobra (byle w kawałkach a nie jako papka).
a moim zdaniem trzeba bylo przyzwyczajac od malego.nie bylo by problemu. moj ma pol roku i je i warzywa i owoce... starsze dziecko ciezko przyzwyczaic do nowej diety
To fakt, ale jak juz jest problem to trzeba jak najszybciej działać.
Zobaczymy co będzie dalej z tak"wspaniałym" dzieckiem. Moja córka do 3 roku życia też jadła prawie wszystko. Nie ma to jak mądralińskie mamusie;) Jeżeli nie chcesz pomóc to po prostu się nie wypowiadaj i nie krytykuj!!!
Co racja, to racja. Mam 2 dzieci. Młodszy wsunie wszystko. Starsza od 7 miesiaca ma problemy z jedzeniem. Bo jak tylko w zupce zawieruszył się większy (tzn. jakikolwiek niezmiksowany) kawałek warzywa, to od razu się dławiła i zupa już nie była jedzona. Efekt, teraz w wieku 4 lat z warzyw i owoców je tylko: jabłka, banany i ziemniaki. I niech nie mówią, ze to wina rodziców, bo ja starałam sie wprowadzać wszystko książkowo, żadnych słodyczy, czekolad, nawet chrupek kukurydzianych. Tylko brokuły, buraczki, kalarepka itd. I teraz dopiero wychodzi, że coraz wiecej dzieci ma problemy z jedzeniem, z powodu mniejszego czucia w ustach, nie umieją przez to dobrze przeżuwać, nie czują smaku potraw. Wiąże się to jeszcze z innymi problemami typu dys.., gorszym rozwojem psychofizycznym itp. Ja też ciągle mam nadzieję, ze się nauczy, też chetnie skorzystam z waszych porad, chociaz już wiem, że bez specjalisty się nie obejdzie. Nie chcę straszyć, tylko przestrzegam, zeby bacznie obserwowac dziecko. Gdybym to wiedziała rok temu mogłabym wcześniej rozpoczac rehabilitację. A wiadomo starszego trudniej nauczyć.
Nie będę udzielała porad ale powiem trochę na wesoło.
Wychowałam 9 dzieci i największym zmartwieniem było co włożyc do gara, zjadały wszystko i czasem marzyłam o niejadkach.
Witam,
miałam podobny problem, choć z dużo młodszym dzieckiem, dlatego zaczęłam wymyślać co się da i eksperymentować na różne sposoby, by przemycić jednak coś do brzuszka mojego synka. Jak dotąd najbardziej sprawdza się duży talerz i duży wybór na talerzu. I gdy jest obiad nakładam obok kotleta i ziemniaków, również kawałek jabłka, placuszek ze śniadanka, pół kiszonego ogórka lub cokolwiek innego. Synek coś tam sobie zawsze wybierze, i coś tam zostawi. Ale siada do stołu z uśmiechem:)
Od niedawna zapisuję moje przepisy dla dzieci w których przemyzam warzywa, rybkę czy bonnik- zapraszam na xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
Wszystkie sprawdzone! - 2 letni Igorek, główny degustator:) jego Borys rośnie i niedługo też pozna nowe smaki:)
pozdrawiam!
Agata
Witaj,
to miło, że chcesz pomóc, jednak przyjęła się na większości stron zasada niereklamowania w nachalny sposób innej witryny. Będzie nam bardzo miło, jeśli weźmiesz czynny udział w tworzeniu treści tej strony, jednocześnie wprowadzając adres własnej w ustawieniach, ale nie w niemal każdym swoim poście na forum.
mam nadzieję, że nie weźmiesz tego do siebie, po prostu to, co robiłaś wykraczało poza ramy ogólnie przyjętej netykiety
pozdrawiam