Forum

Rozmowy wolne i frywolne

Pomożecie? Poplotkujmy, a może razem coś wymyślimy?

  • Autor: Almira Data: 2009-11-18 22:38:31

    Chciałoby się powtórzyć za wieszczem,, Wsi spokojna, wsi wesoła…”

    Niestety XXX, choć wsią jest, to ani wesołą ani z cała pewnością spokojną wszystko to za sprawa pewnego pana, którego poczynania są znane na tej wsi nie od dzisiaj. Chociaż wiele osób ucierpiało, to panuje niepokojąca zmowa milczenia. Pewnie będzie tak do chwili, aż ów pan, nie utopi kogoś w rzece, a i wtedy nic szczególnego mu zrobić nie będzie można, bo ma,, papiery” od doktora, ze z główka nie do końca w porządku, ale od początku:

    Nie raz się zdarzało,że niefrasobliwe niewiasty z XXX zostawiały nocą swoje pranie na sznurku, a kiedy świt zawitał okazywało się, ze jest wszystko…poza bielizna osobistą.

    Ale kto by tam robił aferę z powodu stringów! Wiadomo sytuacja niezręczna i to bardziej dla poszkodowanej niż złodziejaszka – fetyszysty! Jakieś podejrzenia były, ktoś go widział jak kręcił się koło prania, ktoś widział jak snuje się po lesie ze swoim psem i dziwnie się zabawia, ale kto by tam o tym mówił- niska szkodliwość czynu, a obrońców praw

    zwierząt nikt tu nie widział. Faktem jest, ze kobiety przestały samotnie chodzić na grzyby, żeby przypadkiem znów nie natknąć się na Piotra G. ze spuszczonymi spodniami i tak czas płynął leniwie, aż do chwili, kiedy jedna z mieszkanek XXX, po Wieczornym powrocie do domu, ( co gorsza z dziećmi), zastała naszego bohatera u siebie w domu
    , zajętego grzebaniem w szafie i tak zajętego przymierzaniem swojej bielizny, że nawet nie zwrócił na nią uwagi!!!!

    Znalazła się wreszcie mądra i odważna, albo do głębi przerażona i wezwała policje.

    Nie muszę chyba uświadamiać nikomu, ze pomimo grozy sytuacji trudno było stróżom prawa utrzymać powagę. Niemniej jednak wszystko odbyło się zgodnie z prawem i policja stanęła na wysokości zadania, zajmując się delikwentem. Sprawa sądowa się odbyła, fetyszystę zbadał sztab psychiatrów, ale do więzienia ani do szpitala psychiatrycznego nikt go nie zamknął, bo nieboraczek nie jest aż tak groźny i tu najciekawsza część programu…jego kuratorem została mamusia!!! Matka jak matka dziecko kocha i zrozumiała i wybaczyła, ze synek w wieku lat trzydziestu kilku zakłady rajstopki sąsiadek, a zresztą to sąsiadki wina, po co trzyma rajstopy w szafie?

    Pilnowała, pilnowała, ale nie upilnowała, bo Piotr G. znów bywał widziany to tu , to tam, przeganiany z podwórek bo podgląda, obserwowany przez sąsiadów, bo strach…

    Czas płynął sprawa powoli przycichła, a mieszkanki wieszały bieliznę na sznurkach w łazience jakby nie pamiętając już, dlaczego tak robią.

    Minął niespełna rok, Piotr G. poniekąd za przyzwoleniem znów poczuł się bezkarny, ale tu drodzy Państwo już bardzo przesadził, bo ni mniej ni więcej, ale schowany za choinką na cudzym podwórku, ze spuszczonymi do kolan spodniami został nakryty przez dziecko

    beztrosko bawiące się na własnej działce!!! Śmiertelnie wystraszony chłopiec zaczął uciekać, ale Piotr G. odciął mu drogę i zaczął gonić z metalowym prętem!!! Przytomne dziecko schowało się w krzakach a spłoszony przez nadchodzących ludzi potwór, uciekł. Kiedy chłopiec po dłuższej chwili odważył się wrócić do domu, przez dwie godziny nie mógł wydusić słowa, a kiedy opowiedział znózony rodzicom
    co się stało, zrozumieli, ze żarty się skończyły!

    Co zrobić, jak uchronić dziecko przed ośmieszeniem i konsekwencjami koszmarnych przeżyć? Postanowili następnego dnia zawiadomić policje i poprosić o interwencje i pomoc.

    Nie zdążyli jednak tego zrobić, bo gdy następnego dnia około południa siedzieli i rozmawiali z sąsiadka o wydarzeniach poprzedniego wieczoru, przez środek ich ogrodu przemaszerował nie, kto inny, ale bezczelnie uśmiechnięty piotr G. Tego było już za wiele, matka nie wiele myśląc rzuciła się z kijem w pogoń za zboczeńcem. Niestety czy stety udało mu się uciec, krzyk kobiety,, Ludzie zboczeniec” zwabił na ulice okolicznych mieszkańców, którzy zaczęli wymieniać się historiami piotrem G. w roli głównej.

    Wezwana policja przyjechała niemal natychmiast, wysłuchała relacji i bez zwłoki udała się do mieszkania

    oprawcy i kuratora, czyli mamusi. Byli tam ponad godzinę. Co się działo za zamkniętymi drzwiami nie wie nikt.

    Uspokojeni rodzice dziecka, pocieszali je jak mogli, obiecując, że nic się więcej nie stanie!

    Jakież było ich zdumienie, kiedy następnego dnia usłyszeli, ze chcieli zabić niewinnego człowieka, który szedł na ryby nie można opisać. Puenta jest taka, że biedny,,wędkarz” wędruje po wsi jak, gdyby nigdy nic, dziecko w ogóle nie wychodzi z domu, a pomysłu jak rozwiązać problem nie ma.

    Pojawiły się różne głosy na wsi, ze trzeba z tym zrobić porządek itp., ale kto to ma zrobić?

    A może Państwo maja jakiś pomysł?

    Ratharani Poindexter

Przejdź do pełnej wersji serwisu