Wczoraj przeczytałam w necie, że średnio w roku kobiety płaczą 30-64 razy i ich płacz trwa około 6 minut, a mężczyźni 6 - 17 razy i płaczą przez 2 - 4 minuty. No nie, to kto wyrabia moją normę ? Toż ja chyba przez całe dorosłe życie tyle razy nie płakałam (na szczęście), czy rzeczywiście znacie osoby które ciągle ronią łzy?
no moze nie ciagle - jak to napisalas - ale jestem osoba bardzo emocjonalna i chyba jednak dosc czesto placze. Nie zawsze jest to z powodu smutku, czy zalu; nieraz ze zlosci, bezradnosci, wzruszenia itp. Aaa! A w ciazy to prawie bez przerwy ryczalam. Teraz to sie dziwie, jak moj maz mogl ze mna wytrzymac ;-)
jakby mojemu tacie puszczać "Jędrus, jam ran Twoich niegodna całować" I "bo uboga była, rąbek z głowy zdjęła, którym dziecię owinąwszy, siankiem go okryła"- to mój tata płakałby na okragło ;)) a tak- to płacze tylkow tedy kiedy to słyszy ;)) no i jeszcze przy róznych sytuacjach losowych.
zartuję sobie, ale już tak powaznie- jakos nie budzi mojego zaufania ponoc mierzalny wynik mieszczący się w zakresie od 30 do 64 :D
ja to beksa jestem, wzruszają mnie wspomnienia, filmy, książki, zdjęcia np. jak czytałam "Marley i ja" to przeryczałam 3/4 książki i non stop miałam czkawkę :)
Ja placze.. ze szczescia, swojego albo cudzego- taka troche "wzruszajaca" jestem ;)) W ciazy plakalm na okroglo- ale to ze smiechu.. Ostatnio kilka razy zdazylo mi sie plakac z bezsilnosci- w tak zwanych "trudnych dniach". Ale najbardziej poryczalam sie, autentycznie i to moglo trwac dluzej niz te przytoczone 6 minut, kiedy czytalam bloga jednej nieznanej mi dziewczyny, ktora bardzo chciala miec dziecko.. i nie umiala utrzymac ciazy... Czytalam, siedzac sama, w pustym pokoju, i wylam jak bobr... lzy jak grochy...
ja płaczę zdecydowanie częściej niż statystyki mówią i wyrabiam normy za nijednego człeka na Ziemi. taką mam naturę - to się nazywa "wrażliwość", a u mnie jest "nadwrażliwość"
pamiętam jak kiedyś wyjąca córeczka kuzynki na moje pytanie czemu płacze odpowiedziała "bo chcę i lubię..........." i ryczała dalej. I chyba czasami też tak mam- chcę popłakać :)
Ja niestety jestem straszna beksa. Na filmach a nawet czasem na bajkach to standard. Jak widzę reportaże o chorych dzieciach to wychodzę specjalnie z pokoju żeby nie oglądać a i tak pochlipuję gdzieś w kącie. Są dni, że poprostu muszę z siebie wypłakać cały żal. Czasem jedno słowo czy zdanie, które normalnie bym olała, wywołuje u mnie płacz. Ale na szczęście więcej mam dni kiedy brzuch aż boli ze śmiechu :)
Użytkownik kurkuma napisał w wiadomości: > Wczoraj przeczytałam w necie, że średnio w roku kobiety płaczą 30-64 razy > i ich płacz trwa około 6 minut, a mężczyźni 6 - 17 razy i płaczą przez > 2 - 4 minuty. No nie, to kto wyrabia moją normę ? Toż ja chyba przez całe > dorosłe życie tyle razy nie płakałam (na szczęście), czy rzeczywiście > znacie osoby które ciągle ronią łzy?
Tak znam taką osobę. Ja nią jestem. Płaczę średnio 200 razy na rok po ok 12 minut. Zdarzało się, że kilka razy dziennie Bahus
Użytkownik Almira napisał w wiadomości: > Oj, Bahusie to przestań kroić tą cebulę:))))
To niemożliwe. Wyobrażasz sobie dzisiejszą kuchnię bez cebuli? Mam co prawda urządzenia mechaniczne do rozdrabniania warzyw, ale cebulę kroję wyłącznie nożem. Krojona ręcznie smakuje najlepiej. Bahus
Gdy słucham reportaży o ludzkich tragediach, a szczególnie jeśli one dotyczą dzieci to zdarza się, że uronię łzę, ale głołnie to płaczę do wewnątrz. Nie wiem, czy tkie płakanie się liczy. Jeśli tak, to dość często popłakuję.
ja jak czasami wypije i mnie cos wzruszy to potrafie plakac dobre 10 minut. ( kto uswiadczyl to widzial za zlocie w krakowie:):):) ) no i filmy romantyczne lub dramaty...
Muszę przyznać, że jestem lekko zaskoczona. Nie tyle samym płaczem, bo ten jak wiadomo przytrafia się większości, ale właśnie częstotliwością. Widać mam inną konstrukcję psychiczną. Z powodu bezsilności to raczej mogę być wkurzona, nie pamiętam żeby zdarzyło mi się płakać np. w pracy czy z powodu pracy. Jeśli już przytrafią mi się łzy to prędzej dlatego że jest mi kogoś żal (czasem żałuję sama siebie ), nieraz z powodu nieodwracalności jakichś zdarzeń czy w końcu z powodu doznanych wrażeń.
Wczoraj przeczytałam w necie, że średnio w roku kobiety płaczą 30-64 razy i ich płacz trwa około 6 minut, a mężczyźni 6 - 17 razy i płaczą przez 2 - 4 minuty. No nie, to kto wyrabia moją normę
? Toż ja chyba przez całe dorosłe życie tyle razy nie płakałam (na szczęście), czy rzeczywiście znacie osoby które ciągle ronią łzy?
no moze nie ciagle - jak to napisalas - ale jestem osoba bardzo emocjonalna i chyba jednak dosc czesto placze. Nie zawsze jest to z powodu smutku, czy zalu; nieraz ze zlosci, bezradnosci, wzruszenia itp.
Aaa! A w ciazy to prawie bez przerwy ryczalam. Teraz to sie dziwie, jak moj maz mogl ze mna wytrzymac ;-)
jakby mojemu tacie puszczać "Jędrus, jam ran Twoich niegodna całować" I "bo uboga była, rąbek z głowy zdjęła, którym dziecię owinąwszy, siankiem go okryła"- to mój tata płakałby na okragło ;)) a tak- to płacze tylkow tedy kiedy to słyszy ;)) no i jeszcze przy róznych sytuacjach losowych.
zartuję sobie, ale już tak powaznie- jakos nie budzi mojego zaufania ponoc mierzalny wynik mieszczący się w zakresie od 30 do 64 :D
Myślę, że sporo osób ma takie utwory które wzruszają, dla mnie jest to "Kolęda dla nieobecnych" Preisnera
ja to beksa jestem, wzruszają mnie wspomnienia, filmy, książki, zdjęcia np. jak czytałam "Marley i ja" to przeryczałam 3/4 książki i non stop miałam czkawkę :)
Ja placze.. ze szczescia, swojego albo cudzego- taka troche "wzruszajaca" jestem ;)) W ciazy plakalm na okroglo- ale to ze smiechu..
Ostatnio kilka razy zdazylo mi sie plakac z bezsilnosci- w tak zwanych "trudnych dniach".
Ale najbardziej poryczalam sie, autentycznie i to moglo trwac dluzej niz te przytoczone 6 minut, kiedy czytalam bloga jednej nieznanej mi dziewczyny, ktora bardzo chciala miec dziecko.. i nie umiala utrzymac ciazy... Czytalam, siedzac sama, w pustym pokoju, i wylam jak bobr... lzy jak grochy...
ja płaczę zdecydowanie częściej niż statystyki mówią i wyrabiam normy za nijednego człeka na Ziemi. taką mam naturę - to się nazywa "wrażliwość", a u mnie jest "nadwrażliwość"
Poznajesz swoja "nadwrażliwość" po czestotliwości płaczu tylko? Czy masz jeszcze inne przesłanki?
Bo sama częstotliwośc płaczu świadczy o "płaczliwości" a nie o "wrażliwości"....
pamiętam jak kiedyś wyjąca córeczka kuzynki na moje pytanie czemu płacze odpowiedziała "bo chcę i lubię..........." i ryczała dalej. I chyba czasami też tak mam- chcę popłakać :)
Ja niestety jestem straszna beksa. Na filmach a nawet czasem na bajkach to standard. Jak widzę reportaże o chorych dzieciach to wychodzę specjalnie z pokoju żeby nie oglądać a i tak pochlipuję gdzieś w kącie. Są dni, że poprostu muszę z siebie wypłakać cały żal. Czasem jedno słowo czy zdanie, które normalnie bym olała, wywołuje u mnie płacz. Ale na szczęście więcej mam dni kiedy brzuch aż boli ze śmiechu :)
Użytkownik kurkuma napisał w wiadomości:

> Wczoraj przeczytałam w necie, że średnio w roku kobiety płaczą 30-64 razy
> i ich płacz trwa około 6 minut, a mężczyźni 6 - 17 razy i płaczą przez
> 2 - 4 minuty. No nie, to kto wyrabia moją normę ? Toż ja chyba przez całe
> dorosłe życie tyle razy nie płakałam (na szczęście), czy rzeczywiście
> znacie osoby które ciągle ronią łzy?
Tak znam taką osobę. Ja nią jestem. Płaczę średnio 200 razy na rok po ok 12 minut. Zdarzało się, że kilka razy dziennie
Bahus
Oj, Bahusie to przestań kroić tą cebulę:))))
Użytkownik Almira napisał w wiadomości:

> Oj, Bahusie to przestań kroić tą cebulę:))))
To niemożliwe. Wyobrażasz sobie dzisiejszą kuchnię bez cebuli? Mam co prawda urządzenia mechaniczne do rozdrabniania warzyw, ale cebulę kroję wyłącznie nożem. Krojona ręcznie smakuje najlepiej.
Bahus
Ani dzisiejszej ani przedwojennej hihi, to moje ulubione warzywko, no zaraz po czosnku i też sobie lubię popłakać nad bulwą;)
Gdy słucham reportaży o ludzkich tragediach, a szczególnie jeśli one dotyczą dzieci to zdarza się, że uronię łzę, ale głołnie to płaczę do wewnątrz. Nie wiem, czy tkie płakanie się liczy. Jeśli tak, to dość często popłakuję.
CZOS, a jak to się płacze do wewnątrz? Chodzi Ci o to,że bezłzowo?
To znaczy, że mokre oczy, a serce krwawi i coś w gardle ściska.
teraz jestem w ciąży to buczę bardzo często:)
Bez powodu czasami..na samą myśl o czymś..
Na pewno wyrabiam tę norme..hehe, pewnie jeszcze za niektórych..
A tak normalnie( nie w ciąży), wzruszam się też łatwo:)
ja jak czasami wypije i mnie cos wzruszy to potrafie plakac dobre 10 minut. ( kto uswiadczyl to widzial za zlocie w krakowie:):):) )
no i filmy romantyczne lub dramaty...
Muszę przyznać, że jestem lekko zaskoczona. Nie tyle samym płaczem, bo ten jak wiadomo przytrafia się większości, ale właśnie częstotliwością. Widać mam inną konstrukcję psychiczną. Z powodu bezsilności to raczej mogę być wkurzona, nie pamiętam żeby zdarzyło mi się płakać np. w pracy czy z powodu pracy. Jeśli już przytrafią mi się łzy to prędzej dlatego że jest mi kogoś żal (czasem żałuję sama siebie
), nieraz z powodu nieodwracalności jakichś zdarzeń czy w końcu z powodu doznanych wrażeń.