Jestem tu od niedawna, ale ze sporym zainteresowaniem śledzę forum. Kilka razy spotkałem się ze zjawiskiem zrzucaniana na innych/przyjmowania na siebie odpowiedzialności za nie swoje winy. I tak miłośnikowi psów każe się brać na siebie odpowiedzialność za psy bezdomne i te ze schroniska, katolikowi odpowiedzialność za błędy księdza bez powołania, Polakowi za naganne zachowanie jego rodaka za granicą... Mam nadzieję, że jestem rozumiany i nie muszę mnożyć przykładów. Ciekawi mnie mechanizm tego zjawiska. Dlaczego jedni ludzie prawie nagminnie zrzucają winę na niewinnych, a inni, niewinni, ją przyjmują. Moje ślady to:
Jesteśmy istotami stadnymi z dość mocno rozwiniętym poczuciem wspólnoty i identyfikacją z tą wspólnotą. Jesteśmy my i są oni. Nieważne, że jestem miłośnikiem psów, ważne, że jestem człowiekiem i jakiś człowiek, jeden z naszych, skatował psa. Wiem, że jest to nielogiczne, ale prawdziwe.
Tkwi w nas potrzeba ukarania winnego, a skoro go nie można ukarać, ukarajmy kogoś innego. Zawinił kowal, ale że był jeden w miasteczku, powiesili piekarza, bo było ich dwóch. Też nielogiczne, ale też prawdziwe.
Proszę tylko o trzymanie się tematu: Dlaczego tak się dzieje? Nie próbujmy uzasadniać albo zbijać poszczególnych zarzutów. Zarzuty te były już dyskutowane. Na zakończenie dodam, że nie jest to problem nowy. Ostatnio znalazłem wiersz sprzed 35 laty "Proszę o lekki wymiar kary", w którym Marian Załucki przyznaje się do czegoś, czego nie zrobił.
Drogi falkorze...jak bardzo masz racje....niestety...mysle, ze to kwestia wychowania..np. w moich czasach nie mowilo sie nigdy dzieciom, ze cos zrobily dobrze, nawet jesli to zrobily, ale ze moglyby jeszcze lepiej....i tak roslòismy wiecznie w wielkiej odpowiedzialnosci za wszystko i za wszystkich...ja tez czesto czuje sie odpowiedzialna za kogos, ale staram sie tego wyzbyc...nie jest to latwe...ale wiecznie sie ucze...
Powiem tak ... dziwne ja tak nie mam ..!! Nie poczuwam sie do zbiorowej odpowiedzialnosci .. ))) . Biore tylko odpowiedzialnosci za swoje postepowanie ..i basta ! Nie potrzebnie bierzesz '' na klate grzechy społeczenstawa '' . W kazdej wspólnocie jak piszesz beda ludzie ..okrutni , zakłamani , zachłanni ..ale tez znajdziesz uczciwych , wrazliwych ,sumiennych ! Od tych pierwszych trzyma sie z daleka ..! Pozdrawiam polecam lekko poezje
Nie generalizuj! Ja osobiście nie zamierzam ponosić odpowiedzialności za grzechy innych. To głupota.
Pytasz: "dlaczego...?" i nie życzysz sobie uzasadnienia? Przecież pytania rozpoczynające się od tego wyrazu, wymagają uzasadnienia. No chyba, że chcesz usłyszeć odpowiedź: "no bo tak".
Temat ciekawy i nielatwy. Moze po kolei: sa ludzie ktorzy od dziecka zostali wychowani w poczuciu winy (bo mieli byc inni, bo sa starsi wiec odpowiadaja za bledy mlodszego rodzenstwa, bo tak ladnie nie rysuja jak Ania z lawki obok) sila zeczy sa i wiecznie holubieni i niewinni za ktorych winy odpowieduzialny jest swiat caly tylko nie oni smi. Tacy ludzie czuja sie albo prawi wszystkiemu winni albo chodzacym "Aniolem" zmuszoionym zyc z tymi wstretnymi ludzmi na tym wstretnym swiecie. Dyskusja z takimi osobami czesto jest trudna a czasm wrez niemozliwa gdyz sa to dyskutanci czesto agresywni badz wiecznie urazeni w dumie wlasnej, badz naroowej czy grupowej.
Istnieje cos takiego jak odpowiedzialnosc zbiorowa: niesprawiedliwe ale prawdziwe bo my ludzie kochamy stereotypy. To wlasnie one ulatwiaja (jezeli sie akurat nie jet konkretnym dysktowanym stereotypem objetym) zycie. Zanim bede bawic sie w dedektywa to lepiej pokarze na sasiada bo on jest inny niz ja. Cygan cygani, Polak kradne, Rosjanin pije, Niemiec to fasztysta itd. itp. itd. To akurat czesto rozmowy populistyczne. Czy polityka czy inne ruchy masowe chetnie sie nimi posluguja bo zawsze milo uslyszec; inni sa winni a jak inni to nie ja. Slogany i takiez myslenie jest ZASZE odbiciem niewiedzy i ignorancji tego ktory je nagminnie wyznaje.
Kazdy czlowiek jest ciekawy i chcialby (jezeli go cos interesuje) wiedziec wiecej. Stad jesli rozmawia z Hindusem to chce sie dowiedziec czy ciagl jeszcze pala oni wdowy zywcem na stosie, Rozmawiajac z Katolikiem czy to prawda ze Ksieza zyja malo religijnie, a z Protestantem czy wolno im sie smiac bo cos sie tam komus obilo o Purytanach po uszac. Trudno zeby o zwyczaje ksiezy pytal Hindusa a katolickiego Ksiedza znow indagowal wzgledem palenia wdowy wlasnej. Lepij od Tubylow wiedza to Emigranci i Mniejszosci Religijne badz Narodowe w danym kraju.
Tych procesow nie da sie uniknac. Dobrze zdawac sobie z nich sprawe w dyskusjach oraz....dobrze jest wyrobic sobie oczucie wlasnej wartosci by nie czuc sie wiecznie zagrozonym tylko dlatego ze Kontrahent wytknal jakies bledy wystepujace w grupie do ktorej nalezymy.
Zjawisko faktycznie nie nowe. Noc Kryształowa i holokaust, palenie czarownic jako winnych sprowadzania zaraz.
Tez łaczyłabym z zyciem człowieka w grupie i zjawiskiem poszukiwania "kozła ofiarnego" Ale nie łaczyłabym tego w sposób, w jaki Ty to zrobiłeś- skoro istnieje identyfikacja z grupą, istnieją jacyś "MY" i jacyś "ONI" to takie zwalanie odpowiedzialności działa przewaznie w sytuacji ratowania grupy. I działa jeszcze bardziej jednocząco na grupę. A sytuacje, które opisałes na początku dotyczą odpowiedzilości jednostki uczestniczącej w grupie. I trochę mi przykłady, które przytoczyłes na poczatku i jak rozumiem zainspirowały Cię do założenia tematu, przeczą tezom, które postawiłeś później.
Gdybyś mógł rozwinąc bardziej tę myśl... Jak połączyć odpowiedzialność za psa ( na przykład) z poczuciem identyfikacji w grupie?
Temat wątku prześladował mnie już od dawna. Jednak kroplą przechylającą "szalę goryczy" ;) była wypowiedź na forum: ...jakby to było, gdyby nagle na ziemi pojawiła się jakaś wyższa od ludzi rasa i oni zaczęliby nas traktować tak, jak my traktujemy zwierzęta (niektórzy z nas). Pewnie nie bylibyśmy zadowoleni. Tekst ten nie dotknął mnie (vide emotikon i cudzysłów), lecz ukazał problem. Człowiek skatował psa. Jesteś człowiekiem. Powinieneś się wstydzić. To miałem na myśli pisząc o tożsamości z grupą, tłumacząc zjawisko w pierwszym śladzie (tropie, tezie). Drugi ślad (trop, teza) to, że człowiek, który skatował jest niedostępny, dostępny jesteś ty, więc trzeba ukarać ciebie.
Proszę tylko o trzymanie się tematu: Dlaczego tak się dzieje? Nie próbujmy uzasadniać
To zdanie Twojej wypowiedzi mi umknelo a raczej ta czesc po znaku zapytania. Sorry ale w takim razie powyzej wypowiedzialam sie zupelnie chyba nie na temat. Tylko jak trzymac sie tematu nie uzasadniajac? Pytasz o mechanizmy a nie zyczysz sobie odpowiedzi? Cos chyba nie za bardzo rozumiem co chcesz wlasciwie powiedziec i w jakim, wedlug twoich zallozen, kierunku powinna toczyc sie rozmowa.
A poza tym : nawiazujac do tytulu: to czy i na ile czujesz sie winny zelezy od Ciebie a nie ode mnie. Ja nawet nie zgadzajac sie z Toba nie czynie Cie winnym o ile nie mowie (jesli juz o psach mowa)ze Ty falkor jestes winny temu ze zle wychowany JAKIKOLWIEK pies moze byc agresywny. Co innego gdybysmy rozmawiali o Twoim psie i szukali winy u Ciebie jako hodowcy czy wlasciciela zwierzaka.
"Nie próbujmy uzasadniać" odnosi sie do poszczególnych zarzutów, żeby nie wracac do poprzednich tematów, tylko wytłumaczyć sam mechanizm...hmmm...przynajmniej ja tak zrozumiałam i jak dla mnie wszystko tu trzyma się kupy :)
A dlaczego mialby czy musialby - tego ja nie rozumiem. Tak ogolnie. Czasem ktos moze sie czuc, z przeze mnie wyzej wymienionych wzgledow, "winny" ale to inna sprawa i lezy najczesciej w nas samych. Po prostu psychologia i jezeli obchodzimy sie z tym , powszechnym na swiecie, zjawiskiem swiadomie to...nikt nic nie ma, nie mialby ani nic nie musi ani nie musialby. Czlowiek swiadomy moze tylko zrozumiec powody dlaczego niektorzy "inni" takiej a nie innej reakcji oczekuja. Zreszta zaden z nas nie jest chocby czasowo badz tematycznie wolny od srereotypow. Wszyscy jestesmy tylko ludzmi i podlegamy tym samym prawom psycholgii :-))
Bo miał ojca alkoholika? A to na nieszczęście tak działa. Folkor, rozumiesz? Na pewno. W Polsce zawsze pokutowało poczucie odpowiedzialności zbiorowej, no wiesz wojny, zabory... to histeryczne poczucie wspólnoty w ,,czasach zarazy', masakra ale tak to działa.Ja dostawałam w d...... w latach 70-tych, bo byłam czarna, a teraz dostaje, bo wciąż jestem czarna, ale teraz to niby z powodu solarium! No i co? Jak z tym walczyć? Mową muru nie przebijesz!
No może i ubogaca, ale mnie wkurza, bo nie wiem już co odpowiadać kolejnej osobie pytającej mnie ile razy w tygodniu biegam do tego przybytku, solarium zwanym. Ja nawet nie wiem czy tam się stoi czy leży i guzik mnie to obchodzi! Ale jak mam radzić osobom pytajacym jak doprowadzić się do takiego stanu?
A mnie i tak jest szkoda, że niektórym tak trudno zaakceptowac czyjąś inność. Może zostałem tak wychowany, ale wiem, ile dzięki tej akceptacji zyskuję.
Jak byłam młodsza, to się baaaaaaaardzo przejmowałam,ale dzięki temu zhardziałam co ma też swoje dobre strony. Czasami jednak uwierz, nawet gęby nie chce mi się otwierać, jak widzę z czym mam do czynienia. Kiedyś na każdą zaczepkę, na każdy atak musiałam zareagować. A teraz? Nie chce mi się. Za stara i leniwa się zrobiłam, no chyba że to dotyczy moich bliskich to wtedy nie ma zmiłuj- budzę wariatkę i
Stary wydaje mi sie że Cię trochę poniosło otwierasz jakis problem, i od razu stawiasz warunki , mówisz mi co mam mówić a czego nie, to miała być kolego dyskusja na temat ,który nie udolnie starałeś się wywołać, tyle masz z tego że ludziska raczej wypowiadają się na tema co autor miał na myśli pisząc to czy tam to. A teraz wracając do tematu, ciężko dyskutować o abstynencji Kowalskiego nie dyskutując o alkoholiźmie polaków Tak też można prawda lub jeszcze inaczej. dlaczego Kowalski czuje się bądż nie winny przez to że jego sąsiad pije i bije żonę. ale nie dyskutujmy o sąsiedzie, tylko o poczzuciu winy Kowalskiego, ale kolego nie wiesz że kowalski pożycza sąsiadowi alkoholikowi pieniądze na wódę, a wczoraj pożyczył mu litra wyborowej, czy nadal nie mamy dyskutować o alkocholiźmie sąsiada czy tylko o poczuciu winy Kowalskiego , który to wprowadził w alkocholizm swojego sąsiada, a i już wiemy skąd to poczucie winy , przez zaniechanie, i podrzeganie do alkoholizmu i nastepnym razem może coś bardziej sęsownego. Pozdrawiam.
Chciałbym napisać, żebyś poszedł sobie na spacer, posłuchał sobie spokojnej muzyki, policzył do dziesięciu, a nie ochrzaniał innych. Ale tego nie napiszę :P. Mógłbym spytać, co masz do mnie, ale daruję sobie. Spytam jedynie: Czy faktycznie tak trudno zrozumieć, że nie chcę wskrzeszać pozamykanych tematów? Czy tak trudno przymknąć oko na czyjąś nieudolną wypowiedź, wydawało mi się, że kuchnia łagodzi obyczaje, czyżbym się pomylił? Problem istnieje i będę się przy tym upierał. Potwierdziłeś to swoimi zarzutami pod adresem Pana Kowalskiego. Skąd wiesz, że tak postępuje? Czyżbyś sam pożyczał od niego procenty? Swoją wypowiedzią potwierdziłeś ważkość tematu wątku. Sam, nie znając człowieka zrzuciłeś na niego odpowiedzialność za innych. Dzięki za pozdrowienia. To miłe.
Nie będę dyskutował z tobą bo nie ma sensu, trzeba czytać ze zrozumieniem a nie widzieć swój kawałek nosa, a jeśli problem istniej to myslisz ze samą pisaniną zbawisz świat, a może tylko szukasz usprawiedliwienia dla swojego postepowania to powodzenia.
O Doskonały Nieomylny, nie gardź, proszę Nieudolnym Początkującym, lecz zechciej przeprowadzić mnie poprzez zawiłe meandry forów internetowych. Wszak potrafisz pisać bezbłędnie, precyzyjnie i zrozumiale, takoż i czytasz odkrywając tajemnice dla innych niedostępne. Popraw me wypowiedzi i wskaż, gdziem wyznał me poczucie winy. Bo w tytule tematu użyłem trybu przypuszczającego, co świadczy o tym, że sam winny się nie czuję. Zaś zdanie: "Nieważne, że jestem miłośnikiem psów, ważne, że jestem człowiekiem i jakiś człowiek, jeden z naszych, skatował psa." było li tylko przykładem. Równie dobrze mogłem wypowiedzieć się w drugiej osobie gramatycznej. Ale przecież, o Doskonały Nieomylny, wiesz to doskonale.
Witaj Falkor:) weszłam wTwój profil i zobaczyłam że masz pięknego psa trochę małe zdjęcie i słabo widać,jaka to rasa? cudny jest,podobny do nowofunlanda:)
Sam się dziwię, jak mógł się na tak małym zdjęciu zmieścić ;) W końcu to ponad sześćdziesiąt kilo żywej wagi. A podobny do nowofundlanda, bo jest nowofundlandem. Zależało mi na psie przewidywalnym, który nie zrobi krzywdy dzieciakom przychodzącym do mojego sadu na jabłka i gruszki.
Niestety takie etykietowanie nadal jest na porzadku dziennym , bez wzgledu na to czy etykietujaca osoba jest inteligentna czy nie. Spoleczenstwo dzieli sie na klany, grupy itd. Klasa bogata, klasa srednia, ubodzy, emigranci, bezdomni i margines spoleczny. Rumuni to gwalciciele i zlodzieje i wiekszosc z nich ponosi konsekwencje swoich rodakow, nie mogac znalezc pracy. Albanczycy napadaja i okradaja domy, handluja dziecmi i kobietami, i ich rodacy nie przyznaja sie nawet gdzie siei urodzili, zeby moc zyc spokojnie w spoleczenstwie. Polak to pijak, i jesli nie pijesz - wielkie zdziwienie...jestesmy na codzien obarczani wina innych.
Dziwne. Zastanawiasz się, czy dobrze zrozumiałaś, a kapitalnie odpowiedziałaś w poprzednim poście. Już nawet zdążyłem sobie twoją wypowiedź streścić i zanotować. Mam nadzieję, że nie masz nic przeciw temu.
Ja częściej spotykam ludzi, którzy chętniej czują się współodpowiedzialni niż odpowiedzialni. Nawet nie za bardzo na współodpowiedzianość się godzą. Winni są z regóły inni nie oni. Osobiście najchętniej czuję się odpowiedzialny za siebie i zasługi też lubię sobie przypisać jeśli moimi są.
O wlasnie bo to w druga strone tez dziala: jak cos jest popularne badz dobre to tez znajdzie sie wielu chetnych na "wspolne " zaslugi. Chocby zwiazek byl bardziej niz umowny.
Uogólniasz i robisz z uczestników forum jakieś ofiary. Jeśli ktoś chce się czuć winnym to jego sprawa, ale tym nie poprawi niczyjego losu, historii czy stereotypów. Nigdy nie czułam się winna za coś, co społecznie postrzegane jest jako złe, jedynie za mój prywatny odcinek (jeśli nie zrobiłam tego co mogłam). Tu, jak i na innych forach ludzie są anonimowi i pozwalają sobie na wyrzucanie swoich frustracji, co rozumiane jest często zbyt osobiście.
Wydawało mi się zawsze, że zwrot "Kilka razy spotkałem się ze zjawiskiem..." nie jest uogólnieniem. Cóż, myliłem się. Ale nie o tym chcę pisać. Problem, który poruszyłem, obecny jest też w mediach. Przykład pierwszy: Referendum w Szwajcarii. Nie chcą minaretów. Przypuszczam, że w wielu wypadkach podyktowane to jest przerzuceniem winy z islamskich terrorystów na porządnych muzułmanów. Przykład drugi: Przypadki pogryzień. Chyba po każdym doniesieniu, że pies pogryzł człowieka, rusza fala głosów: wszystkie psy do piachu, a ich opiekunów do więzień. ;) Czy to nie jest przerzucanie odpowiedzialności? Przykład trzeci: Komputer, gry i internet. Ilu z was nie spotkało się ze zdaniem, że komputer to narzędzie szatana, że gry ogłupiają, a korzystanie z internetu zawsze kończy się tragedią? To też jest przezucanie winy z jednego psychopaty na spokojnych użytkowników komputera. Robią to media. Przykład czwarty: Biurokracja. Gdy komentujemy jakąś nieudolność w jakimkolwiek urzędzie, często dodajemy: Tylko w Polsce to jest możliwe. Podobnie z kulturą za kierownicą. Przypomnijcie sobie Zulu Gulę (mam nadzieję, że dobrze napisałem). Odnoszę wrażenie, że jest to, z kolei, przyjmowanie na siebie odpowiedzialności za naszą kiepską rzeczywistość. I o to mi też chodziło.
Ludzie zrzucją winę na niewinnych, którzy deklarują przynależność do danej grupy. O tej grupie krążą różne stereotypy, więc skoro ktoś należy do TYCH, to musi być taki sam jak wszyscy. A że nie lubimy podkreślać zasług, tylko wolimy zawsze wyciągać wszelkie brudy i deprecjonować dane grupy, bo już tak mamy - to co dobre jest mało atrakcyjne - więc zawsze wychodzi, że taki osobnik, nauczyciel, lekarz, ksiądz jest taki a taki i we wszelkich jego działanich staramy się dostrzec zachowania stereotypowe. To wyszło tutaj w dyskusjach, gdy zabrakło już innych argumentów..wystarczyło rzucić "Załóż beret" i już wszyscy wiedzą o co chodzi, dana osoba została zaszlufladkowana i nie ma sensu się przejmować jej argumentami. To krzywdzace, ale tak działa.
Zrzucamy też wine na innych, bo to porpawia samopoczucie - sam nie jestem fair, czuje się z tym źle, ale popatrz na tego, czy tego - ten to jest dopiero wredny, jeszcze gorszy ode mnie. Więc moje postępowanie jest w jakis taki pokrętny sposób usprawiedliwione przed samym sobą. Postępuję źle, ale inni robią gorsze rzeczy (tak pokazują stereotypy), wiec jest ok.
Może trochę pokretne jest to co napisałam, ale piszę tak, jak to czuję. Sama doswiadczyłam tu na forum tej watpliwej przyjemnosci zaszufladkowania kilka wątków wstecz i jeszcze w zamierzchłych czasach wątkowych, hihi. No i teraz dźwigam na sobie winy jeszcze chyba od prehistorii.. Dlaczego zostałam o to obwiniona? Moim zdaniem z braku innych argumentów.
Kierowanie się stereotypami jest krzywdzace, ale daje ludziom poczucie jakiejś stabilności, bezpieczeństwa, sprawia, że świat wydaje się bardziej poukładany i dlatego zawsze znajdą się osoby, które bojąc sie konfrontacji z odmiennością będą opierać się na stetreotypach.
Dlaczego niewinni nie protestują? Nie wiem, może tak wąłśnie działają stereotypy, że trudno im zaprzeczyć, skoro było coś takiego i wszyscy tak twierdza, no to co można na to odpowiedzieć? Jak udowodnić, że ja jestem inny?
Jeżeli nie ma konkretnego powodu , to nie powinieneś się czuć winny , tym bardziej " za wszystko " :)
Wiąże się to z ciężką i bardzo trudną pracą nad budowaniem poczucia własnej wartości oraz pozbywaniem się kompleksów ...
Ja ciągle nad tym pracuję , bo doszłam do wniosku , że to moja " wina " , że zbyt często czułam się winna . Teraz staram się odpowiadać tylko za siebie i dzieci . Ciężar mniejszy , no i jasno sprecyzowane cele ... Oczywiście są pewne grupy , z którymi się częściowo identyfikuję , ale staram się ogólnych zarzutów skierowanych do całej grupy nie rozpatrywać w kategoriach winy ...
Być może odbiegnę od tematu, a możę rozszerzę pytanie. Muszę tu jednak leciutko odskoczyć pozornie. Temat który poruszyłeś należy rozszerzyć o ZNIECZULUCĘ i OBOJĘTNOŚĆ, rozpatrując całość być może uda się odpowiedzieć na postawione pytanie : " dlaczego tak jest". Przykład lapidarny może: idzie ktoś ulica klnie... nie do nas idziemy dalej, bo co nas to ... Idzie ktos ulica zamiast papierek od cukierka wrzucić do kosza ... byle gdzie ...co nas to ochodzi. Ktoś nam rzucił śmiecie pod drzwiami ... o to już za dużo, tylko że sąsiad minął obojętnie widząc szkodnika, nie jego to drzwi wszakże. A przecież TĄ ULICĄ chodzimy co dzień( NIE NASZA TO ULICA?), i do domu wchodzimy i wychodzimy co dzień... no tak , tylko moje drzwi to "moje podwórko". Odbiegłem od tematu? ... tylko pozornie. Może jednak? Czy to tylko dopiero obojetnosc, czy znieczulica już? My właśnie swoim postępowaniem niejednokrotnie doprowadzamy do tego, że potem wstydzimy się za kogoś lub utozsamiamy się z kimś. Dwa przykłady cierpimy bo niejednokrotnie chcemy, by pokazać się z jak najlepszej strony, jacyśmy to "uczuciowi": zbieramy pieniążki dla piesków ale ominiemy "bydlę" katujace psa i "podkleimy sie pod kogoś" by stanąć w glorii krzycząc tylko hasła ale sami nie staniemy w pierwszym szeregu.
Ja tam jestem zdania: niech każdy pilnuje swojego podwórka, a będzie dobrze. Nikogo nie pouczam ani nie krytykuję. Każdy ma swój rozum.
Może to ma związek z tzw. odwagą cywilną lub jej brakiem?
Z drugiej jednak strony jak czytam lub słyszę, że gdzieś tam w świecie Polacy coś nawywijali, to jest mi wstyd. Jeśli odnieśli jakiś sukces, to jestem dumna jak paw - "moja krew!" - myślę sobie. I na te moje uczucia nie mam wpływu.
No i chyba wyszła moja dwulicowość w tym momencie.
Własnie ! taka jest prawda ,tez mi glupio jak slysze ze moj rodak wyjechal gdzies i cos nawywijal,ale wstydze sie bardziej , jak inni rodacy szkaluja naszych. Nie biore na siebie grzechów innych, bo niby dlaczego ? każdy sam odpowiada za swoje czyny i niech tak zostanie.
a ja sie nie wstydze za Polakow którzy coś nawywijaja za granicą niby dlaczego mam się za nich wstydzić. Pięknie napisane- Nie biore na siebie grzechów innych, bo niby dlaczego ? Odpowiadam sama za siebie i swoją rodzinę
Pamiętam wyjazd do Wiednia w latach 90-tych. Zachłystywałam się architekturą, atmosferą miasta, historią. Te muzea, to wszystko niedostepne u nas. Poszliśmy do domu handlowego. Cieszyłam się,że wreszcie kupię wrzecionko do haftu bo w Polsce było niedostępne. Kiedy ekspedientki usłyszały,że rozmawiamy po polsku natychmiasta jedna wpadła między pólki i ostentacyjnie szła za nami krok w krok. Dobrze,że nie wybebeszyły mi torebki przy wyjściu.Wiesz jak się czułam? Oczywiście nie jestem winna, ale odczuwałam skutki.
Wiem jak się mogłaś czuć. Niestety takie były lata 80-90. Cieszę się że to jest za nami.:):) Pisząc o tym, że ja w żaden sposób nie czuję się winna mam też na myśli szeroko pojęty patryjotyzm. Słowa wstyd mi za Polaków mnie nie dotyczą. Ja się nie wstydzę za nikogo uważam że każdy jest kowalem swojego własnego losu.
Tuż przed stanem wojennym byłem w Niemczech, w Berlinie Zach. wieczorem bylismy na spacerze wraz z grupką Niemców wśrob nich były trzy osoby niemal "nazi". W pewnym momencie usłyszeliśmy głosy polskiej grupki po kielichu ...k...i inne latały jak gołębie na Krakowskim rynku. Jeden z trójki zapytał czy ja się nie wstydzę za nich ( parę minut wcześniej pożarliśmy się nieco ... " bo polacy to tacy owacy"...) Spytałem się czy wstydzi się on za swojego ojca i wujka, za ich marsz przez Polskę w mundurach ze swastyką i za to co robili po drodze i czy wstydzi się za RODAKÓW, którzy wywołali wojnę, a potem pławili się w dobrobycie podsyłanym przez Amerykę samolotami. Zamkął się od razu. Każdy dbać powinien o własny imaż ale nie powinien być całkowicie obojetny na działania innych jeśli mają one wpływ na otoczenie.
Każdy dbać powinien o własny imaż ale nie powinien być całkowicie obojetny na działania innych jeśli mają one wpływ na otoczenie. Nie powinien być obojętny masz rację. Nie obojętność jednak zależy od cech charakteru danej osoby, wychowania i moim zdaniem wiąrze się z współwinnością. Kiedy widzimy nieprzytomną osobę na ulicy i nie zadzwonimy na pogotowie np to będziemy wspólwini ( możemy być ) jej śmierci i wtedy to jest wspólwinność.
Aggusiu tu nie chodzi o to, ze "ja" nie poczuwam sie do winy, bo nie kradne, nie pije, itd. i jestem kowalem wlasnego losu, ale o to, ze inni stawiaja "ciebie" czy "mnie" w sytuacji, w ktorej w/g NICH masz czuc sie winna. I z kazdego niewinnego mozna zrobic winnego jesli zachodzi potrzeba na "znalezienie winnego".
Witam , ciekawy temat . znacie zwrot kozioł ofiarny ? to jest właśnie to trzeba kogoś wybrac ukarac przykładnie zawsze do tego wybierano kogos słabego , Byc moze nie o to tu chodzi , ale np za zbrodnie więtej inkwizycji odpowiedzalny jest koscioł jako instytucja? czy my katolicy ?przymujac wiare wzielismy tez na siebie odpowiedzalnosc za historie . Pozdrawiam
Już jesteśmy troje, wcześniej gościowi próbowałem wyperswadować, że jeśli sie zalożyło wątek to nie znaczy żę zakładający ma tylko racje i wszyscy muszą chodzić na jego sznurku, Po czym w którymś poście wyciąga wnioski , które są nie z grószki ani pietruszki. Pozdrawiam myslących.
Mój ty bohaterze, widziałem, jak mu perswadowałeś. Walczyłeś jak lew, a jak cięte i trafne były twoje riposty, jak jasne i trafne argumenty, jakże często powoływałeś się na jego wypowiedzi. Poezja. No i chylę głowę przed twoim myśleniem. Szkoda tylko, że nie każdy może być tak mądry.
hahahaha, ja nawet tego poczatku nie rozumiem, bo albo, albo......... albo masz "jaja" zalozyc kontrowencyjny watek i poniesc konsekwencje , albo siec sobie spokojnie i wachaj kwiatki............
Edi ma "jaja" i to u Niego bardzo szanuje, nie musze sie zgadzac z Jego wszystkimi pogladami, ale moge z Nim dyskutowac i dojsc do jakiekos wspolnego wniosku. Zalozyciel tego watku jest dla mnie jak meduza, przelewa sie jak galareta miedzy palcami, to w jedna strone to w druga, slisko, bezplciowo....brrrrrrrrr
Cos chcial, cos powiedzial a ja nadal nie rozumiem CO?????
I tak miłośnikowi psów każe się brać na siebie odpowiedzialność za psy bezdomne i te ze schroniska, katolikowi odpowiedzialność za błędy księdza bez powołania, Polakowi za naganne zachowanie jego rodaka za granicą... Mam nadzieję, że jestem rozumiany i nie muszę mnożyć przykładów.
Ciekawi mnie mechanizm tego zjawiska. Dlaczego jedni ludzie prawie nagminnie zrzucają winę na niewinnych, a inni, niewinni, ją przyjmują.
Moje ślady to:
Jesteśmy istotami stadnymi z dość mocno rozwiniętym poczuciem wspólnoty i identyfikacją z tą wspólnotą. Jesteśmy my i są oni. Nieważne, że jestem miłośnikiem psów, ważne, że jestem człowiekiem i jakiś człowiek, jeden z naszych, skatował psa. Wiem, że jest to nielogiczne, ale prawdziwe.
Tkwi w nas potrzeba ukarania winnego, a skoro go nie można ukarać, ukarajmy kogoś innego. Zawinił kowal, ale że był jeden w miasteczku, powiesili piekarza, bo było ich dwóch.
Też nielogiczne, ale też prawdziwe.
Proszę tylko o trzymanie się tematu: Dlaczego tak się dzieje? Nie próbujmy uzasadniać albo zbijać poszczególnych zarzutów. Zarzuty te były już dyskutowane.
Na zakończenie dodam, że nie jest to problem nowy. Ostatnio znalazłem wiersz sprzed 35 laty "Proszę o lekki wymiar kary", w którym Marian Załucki przyznaje się do czegoś, czego nie zrobił.
Drogi falkorze...jak bardzo masz racje....niestety...mysle, ze to kwestia wychowania..np. w moich czasach nie mowilo sie nigdy dzieciom, ze cos zrobily dobrze, nawet jesli to zrobily, ale ze moglyby jeszcze lepiej....i tak roslòismy wiecznie w wielkiej odpowiedzialnosci za wszystko i za wszystkich...ja tez czesto czuje sie odpowiedzialna za kogos, ale staram sie tego wyzbyc...nie jest to latwe...ale wiecznie sie ucze...
Powiem tak ... dziwne ja tak nie mam ..!! Nie poczuwam sie do zbiorowej odpowiedzialnosci .. ))) . Biore tylko odpowiedzialnosci za swoje postepowanie ..i basta ! Nie potrzebnie bierzesz '' na klate grzechy społeczenstawa '' . W kazdej wspólnocie jak piszesz beda ludzie ..okrutni , zakłamani , zachłanni ..ale tez znajdziesz uczciwych , wrazliwych ,sumiennych ! Od tych pierwszych trzyma sie z daleka ..! Pozdrawiam polecam lekko poezje
Chodzi mi nie tylko o branie na siebie, lecz i o zrzucanie na innych. Przykłady później.
Nie generalizuj! Ja osobiście nie zamierzam ponosić odpowiedzialności za grzechy innych. To głupota.
Pytasz: "dlaczego...?" i nie życzysz sobie uzasadnienia? Przecież pytania rozpoczynające się od tego wyrazu, wymagają uzasadnienia. No chyba, że chcesz usłyszeć odpowiedź: "no bo tak".
I Jak Takiej nie kochać?????
Temat ciekawy i nielatwy. Moze po kolei:
sa ludzie ktorzy od dziecka zostali wychowani w poczuciu winy (bo mieli byc inni, bo sa starsi wiec odpowiadaja za bledy mlodszego rodzenstwa, bo tak ladnie nie rysuja jak Ania z lawki obok) sila zeczy sa i wiecznie holubieni i niewinni za ktorych winy odpowieduzialny jest swiat caly tylko nie oni smi. Tacy ludzie czuja sie albo prawi wszystkiemu winni albo chodzacym "Aniolem" zmuszoionym zyc z tymi wstretnymi ludzmi na tym wstretnym swiecie. Dyskusja z takimi osobami czesto jest trudna a czasm wrez niemozliwa gdyz sa to dyskutanci czesto agresywni badz wiecznie urazeni w dumie wlasnej, badz naroowej czy grupowej.
Istnieje cos takiego jak odpowiedzialnosc zbiorowa: niesprawiedliwe ale prawdziwe bo my ludzie kochamy stereotypy. To wlasnie one ulatwiaja (jezeli sie akurat nie jet konkretnym dysktowanym stereotypem objetym) zycie. Zanim bede bawic sie w dedektywa to lepiej pokarze na sasiada bo on jest inny niz ja. Cygan cygani, Polak kradne, Rosjanin pije, Niemiec to fasztysta itd. itp. itd. To akurat czesto rozmowy populistyczne. Czy polityka czy inne ruchy masowe chetnie sie nimi posluguja bo zawsze milo uslyszec; inni sa winni a jak inni to nie ja. Slogany i takiez myslenie jest ZASZE odbiciem niewiedzy i ignorancji tego ktory je nagminnie wyznaje.
Kazdy czlowiek jest ciekawy i chcialby (jezeli go cos interesuje) wiedziec wiecej. Stad jesli rozmawia z Hindusem to chce sie dowiedziec czy ciagl jeszcze pala oni wdowy zywcem na stosie, Rozmawiajac z Katolikiem czy to prawda ze Ksieza zyja malo religijnie, a z Protestantem czy wolno im sie smiac bo cos sie tam komus obilo o Purytanach po uszac. Trudno zeby o zwyczaje ksiezy pytal Hindusa a katolickiego Ksiedza znow indagowal wzgledem palenia wdowy wlasnej. Lepij od Tubylow wiedza to Emigranci i Mniejszosci Religijne badz Narodowe w danym kraju.
Tych procesow nie da sie uniknac. Dobrze zdawac sobie z nich sprawe w dyskusjach oraz....dobrze jest wyrobic sobie oczucie wlasnej wartosci by nie czuc sie wiecznie zagrozonym tylko dlatego ze Kontrahent wytknal jakies bledy wystepujace w grupie do ktorej nalezymy.
Zjawisko faktycznie nie nowe.
Noc Kryształowa i holokaust, palenie czarownic jako winnych sprowadzania zaraz.
Tez łaczyłabym z zyciem człowieka w grupie i zjawiskiem poszukiwania "kozła ofiarnego"
Ale nie łaczyłabym tego w sposób, w jaki Ty to zrobiłeś- skoro istnieje identyfikacja z grupą, istnieją jacyś "MY" i jacyś "ONI" to takie zwalanie odpowiedzialności działa przewaznie w sytuacji ratowania grupy. I działa jeszcze bardziej jednocząco na grupę.
A sytuacje, które opisałes na początku dotyczą odpowiedzilości jednostki uczestniczącej w grupie.
I trochę mi przykłady, które przytoczyłes na poczatku i jak rozumiem zainspirowały Cię do założenia tematu, przeczą tezom, które postawiłeś później.
Gdybyś mógł rozwinąc bardziej tę myśl... Jak połączyć odpowiedzialność za psa ( na przykład) z poczuciem identyfikacji w grupie?
Temat wątku prześladował mnie już od dawna. Jednak kroplą przechylającą "szalę goryczy" ;) była wypowiedź na forum:
...jakby to było, gdyby nagle na ziemi pojawiła się jakaś wyższa od ludzi rasa i oni zaczęliby nas traktować tak, jak my traktujemy zwierzęta (niektórzy z nas). Pewnie nie bylibyśmy zadowoleni.
Tekst ten nie dotknął mnie (vide emotikon i cudzysłów), lecz ukazał problem. Człowiek skatował psa. Jesteś człowiekiem. Powinieneś się wstydzić. To miałem na myśli pisząc o tożsamości z grupą, tłumacząc zjawisko w pierwszym śladzie (tropie, tezie). Drugi ślad (trop, teza) to, że człowiek, który skatował jest niedostępny, dostępny jesteś ty, więc trzeba ukarać ciebie.
Proszę tylko o trzymanie się tematu: Dlaczego tak się dzieje? Nie próbujmy uzasadniać
To zdanie Twojej wypowiedzi mi umknelo a raczej ta czesc po znaku zapytania. Sorry ale w takim razie powyzej wypowiedzialam sie zupelnie chyba nie na temat. Tylko jak trzymac sie tematu nie uzasadniajac? Pytasz o mechanizmy a nie zyczysz sobie odpowiedzi? Cos chyba nie za bardzo rozumiem co chcesz wlasciwie powiedziec i w jakim, wedlug twoich zallozen, kierunku powinna toczyc sie rozmowa.
A poza tym : nawiazujac do tytulu: to czy i na ile czujesz sie winny zelezy od Ciebie a nie ode mnie. Ja nawet nie zgadzajac sie z Toba nie czynie Cie winnym o ile nie mowie (jesli juz o psach mowa)ze Ty falkor jestes winny temu ze zle wychowany JAKIKOLWIEK pies moze byc agresywny. Co innego gdybysmy rozmawiali o Twoim psie i szukali winy u Ciebie jako hodowcy czy wlasciciela zwierzaka.
"Nie próbujmy uzasadniać" odnosi sie do poszczególnych zarzutów, żeby nie wracac do poprzednich tematów, tylko wytłumaczyć sam mechanizm...hmmm...przynajmniej ja tak zrozumiałam i jak dla mnie wszystko tu trzyma się kupy :)
Właśnie o to mi chodziło. Nie dyskutujmy o alkoholiźmie Polaków, lecz o tym, dlaczego Pan Kowalski miałby czuć się temu winnym skoro jest abstynentem.
A dlaczego mialby czy musialby - tego ja nie rozumiem. Tak ogolnie. Czasem ktos moze sie czuc, z przeze mnie wyzej wymienionych wzgledow, "winny" ale to inna sprawa i lezy najczesciej w nas samych. Po prostu psychologia i jezeli obchodzimy sie z tym , powszechnym na swiecie, zjawiskiem swiadomie to...nikt nic nie ma, nie mialby ani nic nie musi ani nie musialby. Czlowiek swiadomy moze tylko zrozumiec powody dlaczego niektorzy "inni" takiej a nie innej reakcji oczekuja.
Zreszta zaden z nas nie jest chocby czasowo badz tematycznie wolny od srereotypow. Wszyscy jestesmy tylko ludzmi i podlegamy tym samym prawom psycholgii :-))
Bo miał ojca alkoholika? A to na nieszczęście tak działa. Folkor, rozumiesz? Na pewno. W Polsce zawsze pokutowało poczucie odpowiedzialności zbiorowej, no wiesz wojny, zabory... to histeryczne poczucie wspólnoty w ,,czasach zarazy', masakra ale tak to działa.Ja dostawałam w d...... w latach 70-tych, bo byłam czarna, a teraz dostaje, bo wciąż jestem czarna, ale teraz to niby z powodu solarium! No i co? Jak z tym walczyć? Mową muru nie przebijesz!
Kurcze, komu to przeszkadza, to solarium ;) ? Przecież to nas ubogaca.
No może i ubogaca, ale mnie wkurza, bo nie wiem już co odpowiadać kolejnej osobie pytającej mnie ile razy w tygodniu biegam do tego przybytku, solarium zwanym. Ja nawet nie wiem czy tam się stoi czy leży i guzik mnie to obchodzi! Ale jak mam radzić osobom pytajacym jak doprowadzić się do takiego stanu?
A mnie i tak jest szkoda, że niektórym tak trudno zaakceptowac czyjąś inność. Może zostałem tak wychowany, ale wiem, ile dzięki tej akceptacji zyskuję.
Jak byłam młodsza, to się baaaaaaaardzo przejmowałam,ale dzięki temu zhardziałam co ma też swoje dobre strony. Czasami jednak uwierz, nawet gęby nie chce mi się otwierać, jak widzę z czym mam do czynienia. Kiedyś na każdą zaczepkę, na każdy atak musiałam zareagować. A teraz? Nie chce mi się. Za stara i leniwa się zrobiłam, no chyba że to dotyczy moich bliskich to wtedy nie ma zmiłuj- budzę wariatkę i
Stary wydaje mi sie że Cię trochę poniosło otwierasz jakis problem, i od razu stawiasz warunki , mówisz mi co mam mówić a czego nie, to miała być kolego dyskusja na temat ,który nie udolnie starałeś się wywołać, tyle masz z tego że ludziska raczej wypowiadają się na tema co autor miał na myśli pisząc to czy tam to. A teraz wracając do tematu, ciężko dyskutować o abstynencji Kowalskiego nie dyskutując o alkoholiźmie polaków Tak też można prawda lub jeszcze inaczej. dlaczego Kowalski czuje się bądż nie winny przez to że jego sąsiad pije i bije żonę. ale nie dyskutujmy o sąsiedzie, tylko o poczzuciu winy Kowalskiego, ale kolego nie wiesz że kowalski pożycza sąsiadowi alkoholikowi pieniądze na wódę, a wczoraj pożyczył mu litra wyborowej, czy nadal nie mamy dyskutować o alkocholiźmie sąsiada czy tylko o poczuciu winy Kowalskiego , który to wprowadził w alkocholizm swojego sąsiada, a i już wiemy skąd to poczucie winy , przez zaniechanie, i podrzeganie do alkoholizmu i nastepnym razem może coś bardziej sęsownego.
Pozdrawiam.
Chciałbym napisać, żebyś poszedł sobie na spacer, posłuchał sobie spokojnej muzyki, policzył do dziesięciu, a nie ochrzaniał innych. Ale tego nie napiszę :P. Mógłbym spytać, co masz do mnie, ale daruję sobie.
Spytam jedynie: Czy faktycznie tak trudno zrozumieć, że nie chcę wskrzeszać pozamykanych tematów? Czy tak trudno przymknąć oko na czyjąś nieudolną wypowiedź, wydawało mi się, że kuchnia łagodzi obyczaje, czyżbym się pomylił?
Problem istnieje i będę się przy tym upierał. Potwierdziłeś to swoimi zarzutami pod adresem Pana Kowalskiego. Skąd wiesz, że tak postępuje? Czyżbyś sam pożyczał od niego procenty? Swoją wypowiedzią potwierdziłeś ważkość tematu wątku. Sam, nie znając człowieka zrzuciłeś na niego odpowiedzialność za innych.
Dzięki za pozdrowienia. To miłe.
Nie będę dyskutował z tobą bo nie ma sensu, trzeba czytać ze zrozumieniem a nie widzieć swój kawałek nosa, a jeśli problem istniej to myslisz ze samą pisaniną zbawisz świat, a może tylko szukasz usprawiedliwienia dla swojego postepowania to powodzenia.
Dzięki, że zrezygnowałeś, bo już się bałem, że będę musiał znosić czyjeś agresywne zachowanie.
nie, to ja nie będę znosił twojego poczucia winy, tak dalej.
O Doskonały Nieomylny, nie gardź, proszę Nieudolnym Początkującym, lecz zechciej przeprowadzić mnie poprzez zawiłe meandry forów internetowych. Wszak potrafisz pisać bezbłędnie, precyzyjnie i zrozumiale, takoż i czytasz odkrywając tajemnice dla innych niedostępne. Popraw me wypowiedzi i wskaż, gdziem wyznał me poczucie winy. Bo w tytule tematu użyłem trybu przypuszczającego, co świadczy o tym, że sam winny się nie czuję. Zaś zdanie: "Nieważne, że jestem miłośnikiem psów, ważne, że jestem człowiekiem i jakiś człowiek, jeden z naszych, skatował psa." było li tylko przykładem. Równie dobrze mogłem wypowiedzieć się w drugiej osobie gramatycznej. Ale przecież, o Doskonały Nieomylny, wiesz to doskonale.
Falkor pieknie piszesz...i jak dla mnie bardzo jasno...ale nie przejmuj sie...jesli ktos szuka dziury to zawsze ja znajdzie...
Witaj Falkor:) weszłam wTwój profil i zobaczyłam że masz pięknego psa trochę małe zdjęcie i słabo widać,jaka to rasa? cudny jest,podobny do nowofunlanda:)
Sam się dziwię, jak mógł się na tak małym zdjęciu zmieścić ;) W końcu to ponad sześćdziesiąt kilo żywej wagi. A podobny do nowofundlanda, bo jest nowofundlandem. Zależało mi na psie przewidywalnym, który nie zrobi krzywdy dzieciakom przychodzącym do mojego sadu na jabłka i gruszki.
Niestety takie etykietowanie nadal jest na porzadku dziennym , bez wzgledu na to czy etykietujaca osoba jest inteligentna czy nie. Spoleczenstwo dzieli sie na klany, grupy itd. Klasa bogata, klasa srednia, ubodzy, emigranci, bezdomni i margines spoleczny. Rumuni to gwalciciele i zlodzieje i wiekszosc z nich ponosi konsekwencje swoich rodakow, nie mogac znalezc pracy. Albanczycy napadaja i okradaja domy, handluja dziecmi i kobietami, i ich rodacy nie przyznaja sie nawet gdzie siei urodzili, zeby moc zyc spokojnie w spoleczenstwie. Polak to pijak, i jesli nie pijesz - wielkie zdziwienie...jestesmy na codzien obarczani wina innych.
Dziwne. Zastanawiasz się, czy dobrze zrozumiałaś, a kapitalnie odpowiedziałaś w poprzednim poście. Już nawet zdążyłem sobie twoją wypowiedź streścić i zanotować. Mam nadzieję, że nie masz nic przeciw temu.
Ja częściej spotykam ludzi, którzy chętniej czują się współodpowiedzialni niż odpowiedzialni. Nawet nie za bardzo na współodpowiedzianość się godzą. Winni są z regóły inni nie oni. Osobiście najchętniej czuję się odpowiedzialny za siebie i zasługi też lubię sobie przypisać jeśli moimi są.
O wlasnie bo to w druga strone tez dziala: jak cos jest popularne badz dobre to tez znajdzie sie wielu chetnych na "wspolne " zaslugi. Chocby zwiazek byl bardziej niz umowny.
Uogólniasz i robisz z uczestników forum jakieś ofiary. Jeśli ktoś chce się czuć winnym to jego sprawa, ale tym nie poprawi niczyjego losu, historii czy stereotypów. Nigdy nie czułam się winna za coś, co społecznie postrzegane jest jako złe, jedynie za mój prywatny odcinek (jeśli nie zrobiłam tego co mogłam).
Tu, jak i na innych forach ludzie są anonimowi i pozwalają sobie na wyrzucanie swoich frustracji, co rozumiane jest często zbyt osobiście.
Wydawało mi się zawsze, że zwrot "Kilka razy spotkałem się ze zjawiskiem..." nie jest uogólnieniem. Cóż, myliłem się.
Ale nie o tym chcę pisać. Problem, który poruszyłem, obecny jest też w mediach.
Przykład pierwszy: Referendum w Szwajcarii. Nie chcą minaretów. Przypuszczam, że w wielu wypadkach podyktowane to jest przerzuceniem winy z islamskich terrorystów na porządnych muzułmanów.
Przykład drugi: Przypadki pogryzień. Chyba po każdym doniesieniu, że pies pogryzł człowieka, rusza fala głosów: wszystkie psy do piachu, a ich opiekunów do więzień. ;) Czy to nie jest przerzucanie odpowiedzialności?
Przykład trzeci: Komputer, gry i internet. Ilu z was nie spotkało się ze zdaniem, że komputer to narzędzie szatana, że gry ogłupiają, a korzystanie z internetu zawsze kończy się tragedią? To też jest przezucanie winy z jednego psychopaty na spokojnych użytkowników komputera. Robią to media.
Przykład czwarty: Biurokracja. Gdy komentujemy jakąś nieudolność w jakimkolwiek urzędzie, często dodajemy: Tylko w Polsce to jest możliwe. Podobnie z kulturą za kierownicą. Przypomnijcie sobie Zulu Gulę (mam nadzieję, że dobrze napisałem). Odnoszę wrażenie, że jest to, z kolei, przyjmowanie na siebie odpowiedzialności za naszą kiepską rzeczywistość.
I o to mi też chodziło.
Ludzie zrzucją winę na niewinnych, którzy deklarują przynależność do danej grupy. O tej grupie krążą różne stereotypy, więc skoro ktoś należy do TYCH, to musi być taki sam jak wszyscy. A że nie lubimy podkreślać zasług, tylko wolimy zawsze wyciągać wszelkie brudy i deprecjonować dane grupy, bo już tak mamy - to co dobre jest mało atrakcyjne - więc zawsze wychodzi, że taki osobnik, nauczyciel, lekarz, ksiądz jest taki a taki i we wszelkich jego działanich staramy się dostrzec zachowania stereotypowe. To wyszło tutaj w dyskusjach, gdy zabrakło już innych argumentów..wystarczyło rzucić "Załóż beret" i już wszyscy wiedzą o co chodzi, dana osoba została zaszlufladkowana i nie ma sensu się przejmować jej argumentami. To krzywdzace, ale tak działa.
Zrzucamy też wine na innych, bo to porpawia samopoczucie - sam nie jestem fair, czuje się z tym źle, ale popatrz na tego, czy tego - ten to jest dopiero wredny, jeszcze gorszy ode mnie. Więc moje postępowanie jest w jakis taki pokrętny sposób usprawiedliwione przed samym sobą. Postępuję źle, ale inni robią gorsze rzeczy (tak pokazują stereotypy), wiec jest ok.
Może trochę pokretne jest to co napisałam, ale piszę tak, jak to czuję. Sama doswiadczyłam tu na forum tej watpliwej przyjemnosci zaszufladkowania kilka wątków wstecz i jeszcze w zamierzchłych czasach wątkowych, hihi. No i teraz dźwigam na sobie winy jeszcze chyba od prehistorii.. Dlaczego zostałam o to obwiniona? Moim zdaniem z braku innych argumentów.
Kierowanie się stereotypami jest krzywdzace, ale daje ludziom poczucie jakiejś stabilności, bezpieczeństwa, sprawia, że świat wydaje się bardziej poukładany i dlatego zawsze znajdą się osoby, które bojąc sie konfrontacji z odmiennością będą opierać się na stetreotypach.
Dlaczego niewinni nie protestują? Nie wiem, może tak wąłśnie działają stereotypy, że trudno im zaprzeczyć, skoro było coś takiego i wszyscy tak twierdza, no to co można na to odpowiedzieć? Jak udowodnić, że ja jestem inny?
Jeżeli nie ma konkretnego powodu , to nie powinieneś się czuć winny , tym bardziej " za wszystko " :)
Wiąże się to z ciężką i bardzo trudną pracą nad budowaniem poczucia własnej wartości oraz pozbywaniem się kompleksów ...
Ja ciągle nad tym pracuję , bo doszłam do wniosku , że to moja " wina " , że zbyt często czułam się winna . Teraz staram się odpowiadać tylko za siebie i dzieci . Ciężar mniejszy , no i jasno sprecyzowane cele ...
Oczywiście są pewne grupy , z którymi się częściowo identyfikuję , ale staram się ogólnych zarzutów skierowanych do całej grupy nie rozpatrywać w kategoriach winy ...
Być może odbiegnę od tematu, a możę rozszerzę pytanie. Muszę tu jednak leciutko odskoczyć pozornie. Temat który poruszyłeś należy rozszerzyć o ZNIECZULUCĘ i OBOJĘTNOŚĆ, rozpatrując całość być może uda się odpowiedzieć na postawione pytanie : " dlaczego tak jest".
Przykład lapidarny może: idzie ktoś ulica klnie... nie do nas idziemy dalej, bo co nas to ... Idzie ktos ulica zamiast papierek od cukierka wrzucić do kosza ... byle gdzie ...co nas to ochodzi. Ktoś nam rzucił śmiecie pod drzwiami ... o to już za dużo, tylko że sąsiad minął obojętnie widząc szkodnika, nie jego to drzwi wszakże. A przecież TĄ ULICĄ chodzimy co dzień( NIE NASZA TO ULICA?), i do domu wchodzimy i wychodzimy co dzień... no tak , tylko moje drzwi to "moje podwórko".
Odbiegłem od tematu? ... tylko pozornie. Może jednak? Czy to tylko dopiero obojetnosc, czy znieczulica już?
My właśnie swoim postępowaniem niejednokrotnie doprowadzamy do tego, że potem wstydzimy się za kogoś lub utozsamiamy się z kimś. Dwa przykłady cierpimy bo niejednokrotnie chcemy, by pokazać się z jak najlepszej strony, jacyśmy to "uczuciowi": zbieramy pieniążki dla piesków ale ominiemy "bydlę" katujace psa i "podkleimy sie pod kogoś" by stanąć w glorii krzycząc tylko hasła ale sami nie staniemy w pierwszym szeregu.
Czy odbiegłem od tematu?
Myślisz, że tak tylko u nas jest?? Chyba nie.
Ja tam jestem zdania: niech każdy pilnuje swojego podwórka, a będzie dobrze. Nikogo nie pouczam ani nie krytykuję. Każdy ma swój rozum.
Może to ma związek z tzw. odwagą cywilną lub jej brakiem?
Z drugiej jednak strony jak czytam lub słyszę, że gdzieś tam w świecie Polacy coś nawywijali, to jest mi wstyd. Jeśli odnieśli jakiś sukces, to jestem dumna jak paw - "moja krew!" - myślę sobie. I na te moje uczucia nie mam wpływu.
No i chyba wyszła moja dwulicowość w tym momencie.
Własnie ! taka jest prawda ,tez mi glupio jak slysze ze moj rodak wyjechal gdzies i cos nawywijal,ale wstydze sie bardziej , jak inni rodacy szkaluja naszych.
Nie biore na siebie grzechów innych, bo niby dlaczego ? każdy sam odpowiada za swoje czyny i niech tak zostanie.
a ja sie nie wstydze za Polakow którzy coś nawywijaja za granicą niby dlaczego mam się za nich wstydzić. Pięknie napisane- Nie biore na siebie grzechów innych, bo niby dlaczego ? Odpowiadam sama za siebie i swoją rodzinę
Pamiętam wyjazd do Wiednia w latach 90-tych. Zachłystywałam się architekturą, atmosferą miasta, historią. Te muzea, to wszystko niedostepne u nas. Poszliśmy do domu handlowego. Cieszyłam się,że wreszcie kupię wrzecionko do haftu bo w Polsce było niedostępne. Kiedy ekspedientki usłyszały,że rozmawiamy po polsku natychmiasta jedna wpadła między pólki i ostentacyjnie szła za nami krok w krok. Dobrze,że nie wybebeszyły mi torebki przy wyjściu.Wiesz jak się czułam? Oczywiście nie jestem winna, ale odczuwałam skutki.
Wiem jak się mogłaś czuć. Niestety takie były lata 80-90. Cieszę się że to jest za nami.:):) Pisząc o tym, że ja w żaden sposób nie czuję się winna mam też na myśli szeroko pojęty patryjotyzm. Słowa wstyd mi za Polaków mnie nie dotyczą. Ja się nie wstydzę za nikogo uważam że każdy jest kowalem swojego własnego losu.
Tuż przed stanem wojennym byłem w Niemczech, w Berlinie Zach. wieczorem bylismy na spacerze wraz z grupką Niemców wśrob nich były trzy osoby niemal "nazi". W pewnym momencie usłyszeliśmy głosy polskiej grupki po kielichu ...k...i inne latały jak gołębie na Krakowskim rynku. Jeden z trójki zapytał czy ja się nie wstydzę za nich ( parę minut wcześniej pożarliśmy się nieco ... " bo polacy to tacy owacy"...) Spytałem się czy wstydzi się on za swojego ojca i wujka, za ich marsz przez Polskę w mundurach ze swastyką i za to co robili po drodze i czy wstydzi się za RODAKÓW, którzy wywołali wojnę, a potem pławili się w dobrobycie podsyłanym przez Amerykę samolotami. Zamkął się od razu.
Każdy dbać powinien o własny imaż ale nie powinien być całkowicie obojetny na działania innych jeśli mają one wpływ na otoczenie.
Każdy dbać powinien o własny imaż ale nie powinien być całkowicie obojetny na działania innych jeśli mają one wpływ na otoczenie.
Nie powinien być obojętny masz rację. Nie obojętność jednak zależy od cech charakteru danej osoby, wychowania i moim zdaniem wiąrze się z współwinnością. Kiedy widzimy nieprzytomną osobę na ulicy i nie zadzwonimy na pogotowie np to będziemy wspólwini ( możemy być ) jej śmierci i wtedy to jest wspólwinność.
Aggusiu tu nie chodzi o to, ze "ja" nie poczuwam sie do winy, bo nie kradne, nie pije, itd. i jestem kowalem wlasnego losu, ale o to, ze inni stawiaja "ciebie" czy "mnie" w sytuacji, w ktorej w/g NICH masz czuc sie winna. I z kazdego niewinnego mozna zrobic winnego jesli zachodzi potrzeba na "znalezienie winnego".
ale o to, ze inni stawiaja "ciebie" czy "mnie" w sytuacji, w ktorej w/g NICH masz czuc sie winna.
No niech tylko spróbują to ja im dam
To nie jest przeszlosc...niestety...teraz to samo przezywaja inne narody, ktorym pozwolono wyjechac z kraju...
Witam , ciekawy temat . znacie zwrot kozioł ofiarny ? to jest właśnie to trzeba kogoś wybrac ukarac przykładnie zawsze do tego wybierano kogos słabego , Byc moze nie o to tu chodzi , ale np za zbrodnie więtej inkwizycji odpowiedzalny jest koscioł jako instytucja? czy my katolicy ?przymujac wiare wzielismy tez na siebie odpowiedzalnosc za historie . Pozdrawiam
Czy mogl by mi ktos wytlumaczyc na jezyk Polski o co chodzi w tym watku, bo takiego galimatiasu dawno nie czytalam :(
ha,ha to juz jestesmy 2, bo ja tez zupelnie nie wiem o co chodzi, ale poczatek watku byl ciekawy.
Już jesteśmy troje, wcześniej gościowi próbowałem wyperswadować, że jeśli sie zalożyło wątek to nie znaczy żę zakładający ma tylko racje i wszyscy muszą chodzić na jego sznurku,
Po czym w którymś poście wyciąga wnioski , które są nie z grószki ani pietruszki.
Pozdrawiam myslących.
Troje, to zawsze wiecej niz dwoje:))))
Sluchaj, a moze My za duzo nalykalismy sie gorskiego powietrza i NIC nie rozumiemy?????
Pozdrawiam:)
Mój ty bohaterze, widziałem, jak mu perswadowałeś. Walczyłeś jak lew, a jak cięte i trafne były twoje riposty, jak jasne i trafne argumenty, jakże często powoływałeś się na jego wypowiedzi. Poezja. No i chylę głowę przed twoim myśleniem. Szkoda tylko, że nie każdy może być tak mądry.
hahahaha, ja nawet tego poczatku nie rozumiem, bo albo, albo.........
albo masz "jaja" zalozyc kontrowencyjny watek i poniesc konsekwencje , albo siec sobie spokojnie i wachaj kwiatki............
Edi ma "jaja" i to u Niego bardzo szanuje, nie musze sie zgadzac z Jego wszystkimi pogladami, ale moge z Nim dyskutowac i dojsc do jakiekos wspolnego wniosku. Zalozyciel tego watku jest dla mnie jak meduza, przelewa sie jak galareta miedzy palcami, to w jedna strone to w druga, slisko, bezplciowo....brrrrrrrrr
Cos chcial, cos powiedzial a ja nadal nie rozumiem CO?????
Falkor ma JAJA!!!! Tylko żaden z niego prowokator, ot dyskutant tylko
Almira a sprawdzałaś ? :P
Mniej wiecej chodzi o to, że autor wątku próbuje dorównać Ediemu w prowokacji - bezskutecznie.
Och Ty języku cięty, chętnie na Wiejskiej bym Cię widziała:)))
Oj na tej warszawskeij Wiejskiej to mnie nie zobaczysz. Ja nie lubię w błocie się taplać. Buziole.
Psia kostka, rozszyfrowałaś mnie.
Pozdrawiam, niedoszły prowokator.
Ja też pozdrawiam. Niedoszły detektyw.
OOOOOOOOOOOO, to o to chodzi...........hmmmmmmmmm:)
Edi jest jeden jedyny, szkoda, ze autor watku nie pomyslal o tym :((
Tineczko...kazdy z nas jest niepowtarzalny....i jedyny....i to jest piekne, buziaki
Aniu a mnie sa dwie....hihi........buziaki!
dobre ha ha ha