U nas od zawsze we wigilię pod obrus kładzie się garstkę siana ,pierwsza gwiazdka to wiadomo, wspólna modlitwa i życzenia z łamaniem opłatka. Spożywanie kolacji przy dwóch świecach a dopiero przy rybie zapala się światło.Śpiewanie kolęd po kolacji.Pasterka .W pierwszy dzień świąt czyli Boże Narodzenie nic się nie gotuje tylko zjada to co zostało z wigili.W tym dniu też chodzi się z dziećmi oglądać szopki po kościołach.Bardzo miła tradycja .Trzeba się trochę nachodzić ale dzieci to bardzo lubią . Ciekawa jestem jak to u Was jest,jakie macie tradycje ,które podczymujecie .
U mnie jest podobnie :) Pod obrus kładzie się troche sianka, dodatkowo każdemu pod talerz łuski. W czasie Wigili nikt nie wstaje od stołu, dopiero po zakończeniu kolacji modlitwą. W pierwszy dzień świąt również nic nie gotujemy, zjadamy to co zostało :)
Użytkownik anulkas napisał w wiadomości: > U mnie jest podobnie :) Pod obrus kładzie się troche sianka, dodatkowo > każdemu pod talerz łuski. W czasie Wigili nikt nie wstaje od > stołu, dopiero po zakończeniu kolacji modlitwą. W pierwszy dzień > świąt również nic nie gotujemy, zjadamy to co zostało > :)
U nas również podobnie,tylko z tym siankiem to już się zapomina. Tez nic nie gotujemy w pierwszy dzień świat. Nikt nie wstaje od stołu,wszystkich potraw trzeba sprobować.Po kolacji prezenty i kolędy. Uwielbiam Boże Narodzenie.
Nie kłade siana pod obrus ale......... na talerzyk a na to oplatek :) swiece zapalam od razu jak tylko siadamy i wszystkie potrawy stoja na sole,łącznie z rybą. Nigdy nie przywiazywalam wagi do tego , zeby nie wstawac od stolu:)siedze zawsze na wylocie,blisko drzwi, wiec jak cos potrzeba zawsze wstaje i przynosze.Tez nie gotuje nic w Boze Narodzenie,potraw wigilijnych zawsze zostanie,jemy pierogi barszczyk no i oczywiscie rybe.Natomiast w 2 dzien swiat jak zjezdzaja goscie,wtedy jest goracy posilek,typu flaczki lub rosol ,pieczyste ,ziemniaki i jakies surowki. Kosciol blisko wiec ,kazdy moze isc o dowolnej porze na msze,oczywicie rodzinka chodzi na pasterke,ja 2 rok juz nie bede.
U nas jest podobnie.Mamy jeszcze jedną swoją tradycję,którą pamiętam od dzieciństwa i ją podtrzymuję.Mama zawsze kładła pod jakiś talerz(tak byśmy nie widzieli) jakiś pieniążek np.5 zł.Po zjedzonej wieczerzy kto zaczął sprzątać ten znalazł swój pieniążek jak było nas więcej do sprzątania to każdy dostał swój przydział.Ale zawsze było z tym ubawu.Kiedyś lataliśmy do kuchni z talerzami jak nakręceni jeden,drugi siódmy...a tam nic! Zrezygnowani że mama tradycj nie podtrzymała zostawiliśmy ostatni talerz na stole z rybą:( i to był błąd.Mama w końcu go sama sprzątnęła;) i śmiała się z nas jeszcze długo.Ale przydział dostaliśmy:)
U nas w rodzinie tradycją (poza wymienionymi w powyższych odpowiedziach) jest robienie niespodzianek w pierogach. Do kilku wkłada się po grosiku ,aby ich nie brakowało w ciągu roku. Babcia robiła też psikusy polegające na zamianie farszu, w pierożkach można było znależć granulki herbaty, pieprz ziarnisty czy landrynkę. Zawsze śmiechu po pachy:)
u mnie w domu najwazniejsze bylo aby nikt nie wstawal od stolu wigilijnego bo to oznacza ze na drugi rok kogos zabraknie.nie moze wisiec zadne pranie na sznurach ani na kaloryferach, jest jedno nakrycie zawsze wolne, dla niespodziewanego goscia lub dla Dzieciątka,lub symbolicznie dla osob których zabraklo przy stole . no i na stole musi byc 12 potraw( wliczajac opłatek i chleb). czekanie z kolacja na pierwsza gwiazde i oczywiscie zyczenia przy oplatku. a po kolacji prezenty( dzieci wychodza myc raczki a rodzice musza sie spieszyc z podlozeniem pod choinke prezentów) koledy cichutko graja przy kolacji, nie spiewamy. ja jak bylam mala to po kolacji gralam na flecie ze 3-4 koledy( a babcia i mama płakały )
Nie wiem, czy jest to tradycja. Po po barszczu, śledziach, karpiu i kapuście, na stół wkraczały łamańce z makiem. Przez wszystkie lata były one podawane w tej samej misie, którą moja mama dostała jeszcze od swojej mamy. I, o ile dobrze pamiętam, była to misa tylko i wyłącznie do makiełek, bo tak te łamańce się nazywały.
U nas zawsze po kolacji pojawiał się gwiazdor. Nie wiem czy to tradycja, ale nas ta CHOLERA zawsze nawiedzała...Ile myśmy z bratem nakombinowali jakby tego jegomościa zniechęcić do wizyt. No niechby zostawił prezenty i "spadał", a nie jakieś tam przepytywanki, paciorki i inne bzdety, a i również czasami zupełnie nikomu niepotrzebne rózgi. Bahus
U mnie w domu jest tak:za nim usiądziemy do stołu jest odczytywana jakaś modlitwa a potem dzielimy się opłatkiem i siadamy do wieczerzy.Podczas konsumpcji grają kolędy.Po wieczerzy rozdawane są prezenty (o ile są kupione) i chyba by było na tyle.Na następny dzień zjeżdżają się gości,(najbliższa rodzina).
U nas od zawsze we wigilię pod obrus kładzie się garstkę siana ,pierwsza gwiazdka to wiadomo, wspólna modlitwa i życzenia z łamaniem opłatka. Spożywanie kolacji przy dwóch świecach a dopiero przy rybie zapala się światło.Śpiewanie kolęd po kolacji.Pasterka .W pierwszy dzień świąt czyli Boże Narodzenie nic się nie gotuje tylko zjada to co zostało z wigili.W tym dniu też chodzi się z dziećmi oglądać szopki po kościołach.Bardzo miła tradycja .Trzeba się trochę nachodzić ale dzieci to bardzo lubią . Ciekawa jestem jak to u Was jest,jakie macie tradycje ,które podczymujecie .
U mnie jest podobnie :) Pod obrus kładzie się troche sianka, dodatkowo każdemu pod talerz łuski. W czasie Wigili nikt nie wstaje od stołu, dopiero po zakończeniu kolacji modlitwą. W pierwszy dzień świąt również nic nie gotujemy, zjadamy to co zostało :)
O to coś nowego ,przynajmniej dla mnie. Nigdy nie zwraca się uwagi na to aby nie wstawać od stołu w trakcie kolacji. :)
Użytkownik anulkas napisał w wiadomości:
> U mnie jest podobnie :) Pod obrus kładzie się troche sianka, dodatkowo
> każdemu pod talerz łuski. W czasie Wigili nikt nie wstaje od
> stołu, dopiero po zakończeniu kolacji modlitwą. W pierwszy dzień
> świąt również nic nie gotujemy, zjadamy to co zostało
> :)
U nas również podobnie,tylko z tym siankiem to już się zapomina.
Tez nic nie gotujemy w pierwszy dzień świat.
Nikt nie wstaje od stołu,wszystkich potraw trzeba sprobować.Po kolacji prezenty i kolędy.
Uwielbiam Boże Narodzenie.
Nie kłade siana pod obrus ale......... na talerzyk a na to oplatek :) swiece zapalam od razu jak tylko siadamy i wszystkie potrawy stoja na sole,łącznie z rybą. Nigdy nie przywiazywalam wagi do tego , zeby nie wstawac od stolu:)siedze zawsze na wylocie,blisko drzwi, wiec jak cos potrzeba zawsze wstaje i przynosze.Tez nie gotuje nic w Boze Narodzenie,potraw wigilijnych zawsze zostanie,jemy pierogi barszczyk no i oczywiscie rybe.Natomiast w 2 dzien swiat jak zjezdzaja goscie,wtedy jest goracy posilek,typu flaczki lub rosol ,pieczyste ,ziemniaki i jakies surowki.
Kosciol blisko wiec ,kazdy moze isc o dowolnej porze na msze,oczywicie rodzinka chodzi na pasterke,ja 2 rok juz nie bede.
U nas w rodzinie tradycją (poza wymienionymi w powyższych odpowiedziach) jest robienie niespodzianek w pierogach. Do kilku wkłada się po grosiku ,aby ich nie brakowało w ciągu roku. Babcia robiła też psikusy polegające na zamianie farszu, w pierożkach można było znależć granulki herbaty, pieprz ziarnisty czy landrynkę. Zawsze śmiechu po pachy:)
u mnie w domu najwazniejsze bylo aby nikt nie wstawal od stolu wigilijnego bo to oznacza ze na drugi rok kogos zabraknie.nie moze wisiec zadne pranie na sznurach ani na kaloryferach, jest jedno nakrycie zawsze wolne, dla niespodziewanego goscia lub dla Dzieciątka,lub symbolicznie dla osob których zabraklo przy stole . no i na stole musi byc 12 potraw( wliczajac opłatek i chleb). czekanie z kolacja na pierwsza gwiazde i oczywiscie zyczenia przy oplatku. a po kolacji prezenty( dzieci wychodza myc raczki a rodzice musza sie spieszyc z podlozeniem pod choinke prezentów) koledy cichutko graja przy kolacji, nie spiewamy. ja jak bylam mala to po kolacji gralam na flecie ze 3-4 koledy( a babcia i mama płakały )
aha i pierwsza rzecza jaka pojawia sie na stole to opłatek na sianku(na talerzyku) dopiero potem kładzie sie reszte potraw
Łomatko , a jak niespodziewany gość zadzwoni do drzwi w trakcie kolacji ? To co wtedy zrobić , skoro nie można od stołu wstać ? ;)))))
Proszę myślałam ,że o niczym nie zapomniałam a jednak pominęłam puste nakrycie na stole.
też zapomniałam o pustym nakryciu dla niespodziewanego gościa
Nie wiem, czy jest to tradycja.
Po po barszczu, śledziach, karpiu i kapuście, na stół wkraczały łamańce z makiem. Przez wszystkie lata były one podawane w tej samej misie, którą moja mama dostała jeszcze od swojej mamy. I, o ile dobrze pamiętam, była to misa tylko i wyłącznie do makiełek, bo tak te łamańce się nazywały.
U nas zawsze po kolacji pojawiał się gwiazdor. Nie wiem czy to tradycja, ale nas ta CHOLERA zawsze nawiedzała...Ile myśmy z bratem nakombinowali jakby tego jegomościa zniechęcić do wizyt. No niechby zostawił prezenty i "spadał", a nie jakieś tam przepytywanki, paciorki i inne bzdety, a i również czasami zupełnie nikomu niepotrzebne rózgi.
Bahus
U mnie w domu jest tak:za nim usiądziemy do stołu jest odczytywana jakaś modlitwa a potem dzielimy się opłatkiem i siadamy do wieczerzy.Podczas konsumpcji grają kolędy.Po wieczerzy rozdawane są prezenty (o ile są kupione) i chyba by było na tyle.Na następny dzień zjeżdżają się gości,(najbliższa rodzina).