Forum

Rozmowy wolne i frywolne

Nasze dziwactwa

  • Autor: aggusia35 Data: 2009-12-13 22:28:41

    Musicie wiedzieć, że uwielbiam poznawać ludzi i sobie z nimi gawędzić. Dziś zrobiłam zakupy na weekend. Wydaje się, że takie drobnostki bo większe robimy samochodem a kurka zawsze wracam obładowana a nic nie kupuje trochę owoców mięso, wędliny ach.. Wracałam i rozwaliła mi się torba z mięsnego więc niosłam ją na brzuchu. Ciężko mi było jak diabli. Ja niedawno uszkodziłam sobie kręgosłup i nie za bardzo mogę dźwigać. Małymi kroczkami zbliżałam się do postoju taksówek który akurat jest na mojej trasie do domu. Myślę sobie kurka jak dojdę z tymi tobołami to już mi sił nie starczy na mycie okien. Myślę jadę, koszt do mnie nie wielki bo 8 albo 10 zł.Więc ha ha zaszalałam. Wsiadłam do ostatniej hi hi zawsze tak robię żeby zagrać na nosie pierwszemu. Kierowca dziadziuś, gadatliwy więc sobie gadamy to o owocach ha ha w czasach komuny. Jak smakowały, jak pachniały. Powoli zbliżamy się do mnie a dziadziuś a zna Pani Kowalskiego. Ja myślę hmm. taką miłą staruszkę Kowalską to znam - mówie mu. On - tak to jej syn. Ja mu - ale syn jej niedawno umarł a drugi od lat przebywa za granicą. On - tak tak o niego mi chodzi Mówi mi - wie pani on to by chciał żebym go 20 godzin taksówką woził. Myślę sobie cholerka facet narzeka na pracę to się chyba cieszyć tylko a nie narzekać. On -wie Pani on ma jakąś łuszczyce czy co z całej twarzy i z rąk odpada mu skóra. Nic nie mówię tylko słucham. On dalej - ja to jak z nim jechałem to wszystkie pieniądze i cały samochód myłem bo ja Pani to się brzydzę, ja tak mam. Słuchajcie ha ha z 10 minut pod moim domem staliśmy ( na szczęście zgasił licznik) i on mi nawija, że kiedyś miał bar w pobliżu cmęntarza i przychodzili do niego grabarze. Za każdym razem jak przychodzili a z rozmowy wynikało ze często On wyparzał wszystkie szklanki i mył pieniądze. Mówi mi- ja tak mam ja się brzydzę ha ha miałam się go zapytać czy moja kasę też umyje i cały samochód ale zapraszał mnie bardzo serdecznie żebym następnych razem wsiadła do niego więc ha ha mam nadzieje że nie. Na pożegnanie mu powiedziałam, tak na pocieszenie- wie Pan ja teraz jak jest to zagrożenie świńska grypą to często myję ręce i wszystkich w domu tak nauczyłam, że jak się przychodzi do domu to się ręce myję i terroryzuje tym całą rodzinę. Po czym mu mówię wie Pan ja tak mam ha ha. Wpadłam do domu uhahana od ucha do ucha.
    Uwielbiam poznawać ludzi ile to się człowiek może dowiedzieć o drugim człowieku.
    Popatrzcie każdy z nas ma jakieś dziwactwo w sobie :):)

    Ciekawa jestem jakie Wy nosicie  dziwactwa w sobie i czy zechcesie się nimi podzielić ?

    Agnieszka

  • Autor: aggusia35 Data: 2009-12-13 22:57:47

    Dla dodania odwagi innym napiszę o swoim dziwactwie a więc ja zakochuje się w kubkach do kawy. Zapewniam, że miłość jest tylko do 1 kubka i tylko kubka do kawy bo w czym pijam herbatę jest mi to całkowicie obojętne.  Mialam sobie taki kubek przezroczysty idealny dla mnie nie za ciężki nie za lekki. Kawa smakowała w nim wyśmienicie i uwierzcie mi ,choć nie wiem jaka by to była lura to w tym właśnie kubku każdy napój zwany kawą wydawał się niebiański w smaku. Kubek po użyciu zawsze chowałam w szafeczce gdzieś za 4 kubkiem od przodu aby zwinne rączki moich domowników sięgały po każdy inny kubek ale nie ten mój jedyny, wyjątkowy. Robiłam tak zawsze bo wizja utraty go byla dla mnie nie do pomyślenia. Pewnego razu, po latch wielu, kubek wyślizgnął się z moich rąk i trach straciłam swoją miłość. Hi Hi pewnie się ubawicie ale czułam się dokładnie tak jakbym straciła najukochańszą osobę w życiu przez lat 4 pilłam sobie dalej swoja kawkę w róznych kubkach ale ni jak w żadnym mi nie smakowała. Powiem tak nie było w tych kubkach tego czegoś co sprawia, że kawa smakuje lepiej. Kawa była tylko kawą, ktora wypijałam rano i wychodziłam. Pewnego dnia mąż przyjechał od kolegi i w prezencie przywiózl mi kubek. Zwykły kubek do tego czarny brrrr. Powiedział mi, że to jest magiczny kubek więc zwleklam się z kanapy oglądać jakiś kubek magiczny - niby. Wydawało się że po stracie pierwszego magicznego już nie znajdę ,bo miałam ich setki. Dobra no to robimy kawkę w nowym kubku. Kawka zalana wrzątkiem ( pijam rozpuszczalną ) a tu cały kubek z czarnego zrobilł się biały. Moje lica z lekka poczerwieniały na wszelki wypadek sprawdziłam jak to takowy kubek w rączce się trzyma, było idealnie. Perfekt - znów sie zakochałam i mam swój ukochany kubek do kawy. Hi Hi mąż na wszelki wypadek zaraz załatwil 2 który jest schowany. Takie to moje dziwacto :)

  • Autor: jaska2503 Data: 2009-12-14 00:22:48

    Moje dziwactwo polega na .......wieszaniu prania....hahahaha...już się śmiejecie!!!Bluzki,swetry,bluzy,spodnie,pościel przypinam innymi śpinaczami, drobiazgi typu bielizna itp innymi i jak zobaczę ,że ktoś wywiesił pranie i jest inaczej to cholera mnie bierze...i sposób powieszenia też mnie wkurza....Spodnie muszą wisieć powieszone za paśnice,bluzki i bluzy rękawami w dół(absolutnie odpada przewieszenie wpół!).Jak pranie zbieram to nie biorę jak leci tylko składam na pół żeby się nie gniotło(nie cierpię prasować-prasuję tylko to co muszę).
    Kubek do kawy też mam swój ulubiony i zawsze w nim pijam  ja i tylko wyłącznie ja-nikt nawet nie myśli o skorzystaniu z niego(a jestem zdrowa...hihihih....),chociaż nie zakazywałam nikomu.....
    Mam obsesję na punkcie czystego stołu w kuchni(wątek -co was wkurza w kuchni?).Mogą być nie pozmywane naczynia w zlewie-aby stół był czysty!!!
    Dziwactwem można nazwać moje kontakty z nieznajomymi,bo czasami z nowo poznaną osobą rozmawiam tak jakbyśmy się znali od lat....nie byłaby to gaduła.... i takie te moje dziwactwa...jak się na jakimś "przyłapię" to dopiszę:-))))))

  • Autor: aggusia35 Data: 2009-12-14 07:24:18

    Dziękuje dziewczyny, że podziliłyście się z nami swoimi dziwactwami. Cieszę się, że z tym mim kubkiem od kawy nie jestem jedyna  :)

  • Autor: malka200 Data: 2009-12-14 09:48:52

    moje dziwactwo- z którego rodzina i przyjaciele nabiajają się ile wlezie:
     dorabiam pisaniem, zajmuje mi to sporo czasu. Kiedy piszę- MUSI grać telewizor i musi być to coś, co mnie interesuje, bo inaczej nie mogę się skupić. Przy włączonym ciekawym programie lub filmie idzie mi pisanie jak tralala. Ale nie wolno do mnie nic mówić, bo mi to przeszkadza i rozprasza............:)
    mąż twierdzi, że w życiu tego nie zrozumie.

  • Autor: ZANTA Data: 2009-12-14 10:00:14

    Faktycznie z tymi kubkami coś takiego jest że można się w nich zakochać.W moim rodzinnym domu kawe piło sie z szklanek tych cieńkich potem weszłedł arcorroc (chyba tak to się pisze) niestety w nich kawe piłam jak wode była dla mnie bez smaku.Po wyjściu za mąż piłam nadal w cieńkich szklankach bo tylko w nich kawa miała dobry smak.Gdy urodziłam dzieci dla wygody kupiłam kubki a i dla bezpieczeństwa bo zdarzyła sie tak że dziecko odgryzło kawałek takiej szklanki na szczęście nic się jemu nie stało. No i zdarzyło mi się zaparzyć kawe w takim kubeczku nie był taki ciężki gruby tylko z tych cieńszych i tu zaskoczenia smak kawy to właśnie było to Teraz włąśnie pije kawe z takich kubków mam ich 4 i walcze o nie z dziećmi bo one twierdzą że herbata im smakuje właśnie najlepiej w moim kubkuch.Drugim moim dziwadłem nie wiem czemu jest pranie nie lubie jak pod pralką leży brudne pranie mam 5 dzieci więc prania u mnie mnogo tak więc przez 15 lat zatarłam 2 pralki automatyczne bo o wirnikowych nie wspomne acha i może wyda się to dziwne nie lubie sterylnej czystości w mieszkaniu bo takie mieszkanie wydaje mi się zimne coś na kształyt hotelu U mnie jest  czysto ale nie sterylnie widać że mój dom żyje ludzmi i dziećmi które w nim mieszkają No i oczywiście zwierzęta nie wiem czemu dom bez pieska no teraz i bez kotka to jakiś też pusty jest wracając do niego pierwszo co robie wołam zwierzaki żeby się nimi nacieszyć i chyba to po mnie mają moje dzieci.

  • Autor: ZANTA Data: 2009-12-14 10:37:19

    a oto moje kubki

  • Autor: aggusia35 Data: 2009-12-14 12:03:48

    Zanta dla mnie to że nie lubisz sterylnej czystości jest dla mnie bardzo zdrowym dziwadłem :)
    Ja mam podobnie :):):) Uważam, że to dom jest dla ludzi a nie odwrotnie. Taki dom ma dusze podobnie jak kubek od kawy :)

  • Autor: Shanna Data: 2009-12-14 12:51:43

    Moim dziwactwem od dawna jest porzadek w szafach z ciuchami. Wszedzie indziej pcham wszystko, noga dopchne byle sie drzwi domknely ;)))) ale w szafie ubrania musza byc wszystkie poskladane 'w kostke'.
    NIe lubie tez, jak ktos mi w kuchni poprzestawia. Ja mam wszystko pochowane po mojemu i nawet zaspana w srodku nocy wiem gdzie co jest. Ale niestety przy kilku osobach w domu zdarza sie, ze ktos cos odlozy w inne miejsce. Potem chodze, szukam i wyzywam.

  • Autor: spajdermen Data: 2009-12-14 16:45:20

    Oj nie pokażę ci jak wieszam pranie, a pewnością jak zbieram

  • Autor: kordaszka Data: 2009-12-14 14:22:03

    Ja też mam swoje dziwactwo i  to chyba dośc poważne... uwielbiam sznurówki. Uwielbiam to chyba mało powiedziane...ja się z nimi nie rozstaję, tzn w domu niezależnie od tego co robie muszę mieć przy sobie sznurówkę. Nie jest ważny jej kolor, nieistotna jej długość, jedyna co ważne to by była taka okrągła, takich płaskich nie lubię. I ja ją muszę po prostu mieć non stop przy sobie. Mam ją cały czas w ręce (tearz też). Kiedy czytam i oglądam TV, kiedy rozmawiam przez telefon, piję kawę  - zawsze przy mnie, obowiązkowo. Ale nawet gdy mam ręce zajęte, bo myję, sprzątam, gotuję..muszę ją mieć w kieszeni lub musi leżeć gdzieś w zasięgu wzroku, muszę wiedzieć gzdie jest. Uzbierałam ich sobie kilka i nawet jak się jedna gzdieś zapodzieje , to pod ręką jest następna. Bez sznurówki nie daje rady, naprawdę... Jedynie gdy wychodzę z domu, to je zostawiam, ale pierwsze co biorę do ręki po powrocie do domu to sznurówka... Ja mjuż myślałąm czy by tak sobie jednej w torebce nie nosić, ale myślę, że w miejscu pracy mojego dziwactwa by nie zrozumiano.. Ja tak ją sobie tylko w palcach obracam i to mi wystarcza do pełni szczęścia, ja wiem, że to może wydawać się chore...Robię to od zawsze, mama mówi, że  już jako bobas wszystkie sznurówki z bucików sobie wywlekałam...Jak myślicie czy ja powinnam udać się gdzieś na leczenie????

  • Autor: aggusia35 Data: 2009-12-14 16:27:54

    kardaszko na jakie leczenie :):):):):) Hi Hi jeśli jesteś szczęśliwa ze swoimi sznurówkami to po co to leczyć. Myślę że te sznurówki to taki twój amulet :):):)

  • Autor: kordaszka Data: 2009-12-14 19:33:45

    Dziękuję za miłe słowa i za dodanie otuchy! A tak w ogóle to świetny temat, bo widać teraz, że wielu z nas ma swoje dziwactwa i jakos tak z tym razniej...,że nie jest się samotnym Dziwaczkeim

  • Autor: aggusia35 Data: 2009-12-14 19:39:33

    Tak ja tez się ciesze.  Przedtem myślałam, że to tylko ja darzę takim uwilbieniem kubek do kawy :):Trochę zły moment wybralam bo przed świętami każdy czasu ma niewiele na pisanie ale może pomalutku jak się wszyscy obrobimy to temat się rozkręci.:):)

  • Autor: Czeslaw Data: 2009-12-17 05:38:36

    Użytkownik kordaszka napisał w wiadomości:
    > Ja też mam swoje dziwactwo i  to chyba dośc poważne... uwielbiam
    > sznurówki. .... [ciach].... Jak myślicie czy ja powinnam udać się
    > gdzieś na leczenie????

    Ty? Na leczenie? Gdybyś musiała mieć przy sobie CUDZE 100 zł to yo. Ale tak? "Każdy ma jakiegoś zajoba albo nawet dwa ..." :-)
    Czeslaw

  • Autor: erka Data: 2009-12-14 14:32:47

    Z kubkami to mam podobnie, w ogole mam jakas manie kubkowa, musza buc zrobione z cienkiej porcelany, tak na 250 ml.
    Za kazdym razem jak widze nowy kubek to kupuje, szafka mi sie juz nie zamyka.
    Ale takiego naprawde bzika to mam na punkcie swieczek, w tej chwilil naliczylam 20 ( kupione w ciagu ostatniego miesiaca), jeszcze nie byly zapalane.
    a juz jak dorwe swieczki z mojej ulubionej firmy Archipelago, to jestem cala "happy"

  • Autor: onlyred Data: 2009-12-14 15:01:09

    Ja też mam swoje dziwactwa. Do najpoważniejszych (zdaniem mojego męża) należy miłość do zapachu książek, gazet, czasopism itd. Zanim cósik przeczytam, muszę to obwąchać, muszę wwąchać się w książkę. Często molestuję nosem każdą kartkę. I uwielbiam ten zapach!
    Dziwna też jestem pod innym względem: sama na sobie dokonuję pewnych zabiegów, np.: sama przebiłam sobie uszy, sama zdarłam sobie paznokcia, kiedy coś mi pod nim wyrosło itd. Nie robię tego z miłości do bólu, czy potrzeby samookaleczenia. Ja po prostu nigdy nie pozwoliłabym, aby ktoś obcy sprawiał mi ból. Nawet biednemu okuliście nie pozwalam wpuścić kropelek do oka.

  • Autor: aggusia35 Data: 2009-12-14 16:29:21

    onlyred a jaki jest Twój ulubiony zapach ??  - ja uwielbiam zapach ziemi po deszczu.

  • Autor: onlyred Data: 2009-12-14 17:53:34

    Zdecydowanie zapach słowa drukowanego, ale podobają mi się też inne, bardziej "przyziemne" zapachy, np.: bordowych róż po deszczu, grzybów w lesie, zielonej herbaty z opuncją figową, ciałek moich dzieci i wiele, wiele innych.

  • Autor: kordaszka Data: 2009-12-14 19:36:59

    Ja też wącham ksiązki (zwykle te nowe lub pożyczone - bo zapachy własnych już znam) i czasopisma... No i małe dzieci - tak słodko pachną! 

  • Autor: majolika Data: 2009-12-18 01:28:05

    Podobno węch jest pierwotnym zmysłem homo(jeszcze przed sapiens).Pewnie dlatego podświadomie tak powodujemy się zapachami.
    Ja też czasem łapię się na tym, że podążam za zapachem.To takie zmysłowe, atawistyczne i...piękne.Zapach dziecka, zapach matki, zapach wanilli, patchuli, sandału, yang-yang...zapach chleba, domu. To w nas tkwi, jak atawistyczny, czy podświadomy ślad po przodkach.
    Co dziwne- kochamy też często...brzydko mówiąc- pospolite smrody.One też pewnie niosą ładunek genetyczno- zapachowy)))
    Jakie smrodki lubicie?)))

  • Autor: agus2404 Data: 2009-12-18 10:26:43

    Ja uwielbiam "zapach" piwnicy..Im starsza tym lepiej..W nowych blokach nie ma juz takiego fajnego zapachu.. W starych budynkach jest cudny!!
    Kocham zapach remontu- taki kurz, z tynkiem mmmmmmmmmmmmmm :))
    A jak widze budowe.. wykopy.. i tam zapach gliny... hehe Nie powiem co bym tam mogla, w tej pachnacej glinie...hehehe

    Zapach piwnicy ubostwia takze moje Dziecie... to chyba sie w spadku dostaje.. ;)))

  • Autor: majolika Data: 2009-12-18 10:46:19

    A wiesz, ja też lubię zapach ziemi.To chyba po dziadku, którego nie pamiętam. Podobno był rolnikiem.Jestem też wg słów krewnych do niego podobna. Odzidziczyłam po nim: chorobę jelit i astmę.Moja mam wielokrotnie patrzyła na moje dziwaczne zachowania i kwitowala to jednym stwierdzeniem:wykapany dziadek!
    Kiedyś (byłam wtedy skręcona z bólu)próbowali mi wsadzić w szpitalu te rurę do zołądka. Wyrwałam się i uciekłam.Kiedy wpadłam zapłakana do domu mam powiedziała: jak dziadek! Jemu kiedyś pękło jelito(wyobrażacie sobie co za ból!) i też sobie nie dal!Co ciekawe- przeżył!Oczywiście po operacji.
    Ja też przeżyłam.Pomaszerowałam do najlepszego gastrologa. A ten szybko(i bez rury) skapował co mi jest.teraz trzymam dietę i już mnie raczej nie skręca)))

  • Autor: aggusia35 Data: 2009-12-18 19:05:56

    ja tez kocham zapach ziemi najlepiej po deszczu :):)):):)
    Tak sobie myślałam dziś o tych dziwactwach i wiecie co ha ha się uśmiałam rankiem. Ja mam grzebień (tylko usiądźcie) ktory ma 25 lat czy to nie dziwactwo ha ha . Dostałam od mamy z jakieś okazji w szkole podstawowej w komplecie grzebień i szczotkę, szczotka się rozleciała a grzebień uwielbiam i jak się raz zgubił to była rozpacz Grzebień jest oczywiście regularnie myty i jest zrobiony z takiego miękiego, elastycznego plastiku hihi jest czarny więc upływu lat na nim nie widać i malduję, że ma wszystkie zęby.

  • Autor: majolika Data: 2009-12-19 09:51:48

    To może śmieszne, a może żałosne, ale...mam taki kawałek szmatki.To kiedyś był piękny amerykański koralowy szal.Szal mojej mamusi.Jeszcze w dzieciństwie mam , kiedy byłam chora zakręcała mi go na szyję i nie uwierzycie- zdrowiałam. Jakiś magiczny był, czy co.
    Prawie się rozpadł, cerowałam go wielokrotnie.ZAWSZE pomaga!
    To mój największy skarb- kawałek czerwonej szmatki.

  • Autor: Beata500 Data: 2009-12-14 16:37:18

    Moje dziwactwo,to kawa w kubku.Ba,żeby to kawa,a to zawsze jest taka resztka,co to ledwo dno przykrywa i broń Boże każdego, kto chce mi moją kawę zabrac,bo uważa ,że już wypiłam.Rodzina juz się przyzwyczaiła i po prostu nie rusza mojego kubka.Kiedyś próbowali mi robić drugą,co bym się nie darła-gdzie moja kawa.Taki ostatni łyk to jest to,może stać i pół godziny,ale ma być.

  • Autor: erka Data: 2009-12-14 17:43:14

    Mam tak samo.
    Czesto mozna u mnie uslyszec "gdzie jest kurna moja kawa", odpowiedz meza: tam nic nie bylo, moja: bylo, nie widziales?

  • Autor: aggusia35 Data: 2009-12-14 16:43:24

    Jakiś czas temu oglądałam tv nie pamiętam dokladnie jaki to był program. W każdym razie chodziło o dziwactwo jednej z znanych polskich aktorek. U niej w domu przedmioty typu pralka samochód, zmywarka itd. mają swoje imiona i zwraca sie ona do tych przedmiotów jak do ludzi. :):):)

  • Autor: a. Data: 2009-12-14 17:20:03

    Mój samochód to Józek
    Zazwyczaj jak wieczorem robię sobie herbatę to ją wypijam do połowy. Mój mąż robi mi zawsze w maleńkim kubku bo mówi, że szkoda na mnie herbaty marnować. Problem w tym, że ona sie nie marnuje ja ja taka zimną z torebką w środku dopijam drugiego dnia po przyjściu z pracy...

  • Autor: Scooby Data: 2009-12-14 18:07:44

    Ja jakiś czas temu byłam nad morzem i patrzę idzie sobie babka z psem jamnikiem a zwraca się do niego,,jajeczko"Wcale ten pies mi na jajeczko nie wyglądał,no cóż różne są dziwne nazwy itp.

  • Autor: majolika Data: 2009-12-17 16:20:40

    Ja raz szłam nad morzem, a tu idzie paniusia z chartem włoskim(on z natury wygląda jak zamorzony gruźlik)))To mi sie  tak nichcący zażartowało: o rety, jakiś ty biedny, pani jeść nie daje...O RETY, jak oberwałam od tej paniusi!!!!Inwektyw nie było końca. Psisko wcale się nie obraziło.A ja tak z dobrej woli tylko żarcik niechcąco, a tu taki afront...E tam...czasem pies ma więcej poczucia humoru od swojej pani(((

  • Autor: Aleksandra1973 Data: 2009-12-30 03:32:52

    Moje autko to Pegi badz Pegusia

  • Autor: agus2404 Data: 2009-12-14 22:15:57

    Kubki na kawe w domu mam i ja.. moje Ci one, moje i tylko moje..nikt z nich nie pije.. Mam dwa, z jednego pije w tygodniu (jest wiekszy) a z drugiego w weekendy- ten jest mniejszy, szybciej kawe wypijam i moge zrobic kolejna..bez koniecznosci picia lodowatej...
    Natomiast, co do dziwactw... jak jeszcze pracowalam w banku, chodzilam do pracy piechota... i codziennie liczylam kroki..hehe.. nie wiem, czy to trening byl przed praca, czy cos.. (pracowalam w kasie).. Ale dzien w dzien kroki byly policzone.. Dzisiaj juz nie pamietam ile krokow robilam.. Ale wesolo mi sie chodzilo..Mialam jakies zajecie przynajmniej ;)))))))

  • Autor: malka200 Data: 2009-12-14 23:11:04

    a Monk uważał sam siebie za dziwnego:)))
    świąteczne pozdrowienia.

  • Autor: agus2404 Data: 2009-12-14 23:12:48

    Ale byl przy tym taki slodki... :)))))
    Skojarzylas z Monkiem moje liczenie krokow..?? hihi.. :))))

  • Autor: malka200 Data: 2009-12-14 23:15:50

    ale dziwactwa są urocze, kto ich nie ma? ale fakt, skojarzyłam ;))

  • Autor: aggusia35 Data: 2009-12-15 22:21:00

    liczenie kroków cudowne dziwactwo :):) a pamietasz ile najwięcej się doliczyłaś.

  • Autor: agus2404 Data: 2009-12-16 09:14:32

    :)))) no wlasnie nie bardzo ;)) tak mi sie cos kojarzy, ze kolo tysiaca.... Fajne to bylo, faktycznie ;))))))) Ale mialam to tylko w drodze do pracy , do banku...
    Moze znow zaczne liczyc.. ;)))

  • Autor: Aleksandra1973 Data: 2009-12-30 03:34:46

    Jezu tez to mam,licze kroki,okna mijane w blokach,zdarzalo mi sie ze i deski w plocie liczylam jak mijalam,lapie sie czasem na tym.

  • Autor: Dorota zza plota Data: 2009-12-15 08:58:47

    Moje to: ulubiony kubek do herbaty - wara innym i wieszanie skarpetek parami :-)

  • Autor: angela Data: 2009-12-15 09:02:17

    Ja także wieszam skarpetki parami. Jak czytam książkę i kończę rozdział to zawsze musi mieć liczbę parzystą.

  • Autor: CZOS Data: 2009-12-15 11:59:55

    Może to i jest moje dziwactwo. dotyczy też kubków. Piję moją przegotowaną wodę z miodem (tylko to piję od wielu lat ) w kubkach, które otrzymałem od Radia PR I i od Radia Zachód. Pranie jak wieszam i zbieram to osbno moje i osobno mamy rzeczy. Denerwuje mnie jak jakieś rzeczy ogólno dostępne szczególnie w kuchni nie znajdują się na swoim miejscu. Złości mnie też, że coś co mogłem dawno zrobić jest nie zrobione.

  • Autor: aggusia35 Data: 2009-12-15 22:19:53

    Hi Hi chyba wszyscy mamy manie kubkową :):) - fajnie

  • Autor: kokliko Data: 2009-12-16 03:43:23

    Jesli o mnie, to tylko klucz na wlasciwym miejscu i....koniecznie dwadziescia euro w drobnych. Nawet o dziesiatej wieczorem jestem w stanie narzucic
    na siebie jakas pelerynke po to zeby zejsc na dol i rozmienic banknot na bilon. Tak mialam jeszcze przed przejsciem na euro.
    Gdyby chciec to wytlumaczyc, to pewno przez wiele lat powinnam robic odwrotnie, czyli zamienic bilony na banknoty i wreszcie udac sie do jakiegos
    powaznego psychoanalityka.
    Sama sie dziwie, ze trwam w tej beznadziejnej obsesji.

  • Autor: Czeslaw Data: 2009-12-17 06:03:45

    Moich zebrało się kilka.
    Kawę piję do 3/4 reszta stygnie. Uwielbiam zimną kawę rozpuszczalną. Znajomi już nawykli do pytania czy można zabrać kubek do mycia.
    Chadzam spać o 7 rano i śpię do 15.
    Na stację benzynową dojeżdżam gdy w baku jest około zera paliwa.
    Liczę ilość samochodów jadących z przeciwka o parzystych numerach rejestracyjnych.
    W środku nocy (?) wstaję aby wypić kilka łyków zachomikowanej kawy.

  • Autor: majolika Data: 2009-12-17 06:55:03

    buhahaha!Niezły jesteś!
    Ja mam fobie powrotu. ZAWSZe sprzątam na glanz przed wyjściem/wyjazdem z domu-nienawidzę wchodzić do bałaganu. Na co dzień mogę sobie bałaganić)))Ciągle podwąchuję kuchenkę, czy małpa nie czycha na mnie!Zawsze sprawdzam kurki i krany przed wyjściem.
    Zawsze mam dzbanek herbatki na podorędziu.Naogół ziołówki yerba-mate itp.Twardo, a raczej z uporem maniaka, walczę z wandalami, chamami i łobuzami)))I nie raz wygrałam!A poza tym, ale o tym sza...lubię śledziki)))

  • Autor: majolika Data: 2009-12-17 07:06:13

    PS.a' pro pos przyzwyczajeń- podobno pierwszy objaw starości to przyzwyczajenia))Do kubków(:))) smaków, torebek, ciuchów itp

    Ja niestety dawno już pogodziłam się z tą smutną prawdą)) Uwielbiam nosić te same fasony, kolory, podobne torebki.Po portfel( kiedy stary mi ukradli) jechałam aż do W-wy do "swojego" sklepu. SKS!!!!

  • Autor: aggusia35 Data: 2009-12-17 11:30:36

    ja też nie lubię wracać do brudnego domu a jak gdzieś wyjerzdżamy to czasem prześladują mnie mysli czy aby na pewno zamknełam drzwi na klucz, czy nic nie zostawiłam na kuchence itd :):)

  • Autor: aggusia35 Data: 2009-12-17 11:29:01

    Czesłam zastanawiam się ile godzin sypiasz ?? Napisałes że w nocy też śpisz bo wstajesz aby napić się kawy :):) Hmmm .. Choc może wstajesz ale wtedy nie śpisz jak to jest z tym spaniem u Ciebie - fajne dziwactwo :)))

  • Autor: Czeslaw Data: 2009-12-18 03:19:32

    Dokładnie  to napisałem "W środku nocy (?) ...." . Być może należało to sformuować "W środku spania", ale ta forma jakoś mi nie pasuje. A to ile śpię to trudne pytanie. Jednej doby wystarczą mi 2 godziny, innej 18.

  • Autor: agik Data: 2009-12-17 08:24:15

    Fajny temat :)

    Ja muszę mieć umyte włosy. Samo w sobie to jest średnie dziwactwo i w zyciu codziennym nie bardzo uciążliwe.
    Objawia się najczęściej w podróży. Jesli jest taka mozliwość myję włosy na stacji benzynowej. Jeśli takiej mozliwosci nie ma- kupuje baniak wody mineralnej i myję włosy, tam gdzie akurat jestem.
    Mycie włosów to jest tez coś, co robie w reakcji na szok, albo silny stres.

    Każda lista zadań rzeczy do wykonania zaczyna się u mnie od "umyć włosy"

  • Autor: ekkore Data: 2009-12-17 08:42:34

    Dziwactwo kubkowe też mam rozwinięte - choć może nie w stopniu doskonałym - bo mam kilka ulubionych kubków, nie jestem do nich przywiązana na stałe (pozwalam korzystać innym) - ale się wściekam, gdy mój kubek w momencie potrzeby jest brudny lub pełen. Ale mam też kubki nie lubiane - i jak nikt nie widzi, wymieniam na swoje.

    Nie cierpię, gdy siadamy wspólnie do stołu a nakrycia są różne.. wszystko musi być takie samo - nawet jak wyszczerbione. Z tego powodu zawsze kupujemy po dwie sztuki wszelkich kieliszków i kubków.

    Przy całym swoim bałaganiarstwie uwielbiam mieć porządek w talerzach i kubkach - i denerwuje mnie jak coś nie stoi na swoim miejscu.

    Pranie też wieszam "po swojemu" - ale nie chodzę i nie przewieszam (jak to czyni moje teściowa, zupełnie beziwednie), gdy wisi inaczej - tylko złoszczę się wewnętrznie.

    Lubie pakować naczynia do zmywarki i pranie do pralki - nie lubie natomiast rozpakowywania maszyny i składania prania (a przecież to zdecydowanie przyjemniejsze)

  • Autor: majolika Data: 2009-12-17 12:51:43

    cha,cha- mąż mojej koleżanki zakrada sie w nocy do suszarki na naczynia i układa wszystkie od największych do najmniejszych)))I strasznie się piekli, kiedy widzi, ze lekarstwa koleżanka wyłupuje z listka jak leci, a nie pod rządek)))
    Mój tatko też to miał i zakradał się w nocy do kuchni ustawiać  wszystko w rządek)))

  • Autor: aggusia35 Data: 2009-12-17 12:54:00

    hi hi dobre :):)

  • Autor: majolika Data: 2009-12-17 12:55:26

    PS. moi rodzice, kiedy jeszcze żyli, a zmarli całkiem młodo- codziennie przepierali się od rana o...stołek)))Tatko stawiał w inna stronę, a mam w drugą i...codziennie godzina swarów porannych była gwarantowana. W końcu ja nie wytrzymałam i wywaliłam ten stołek do piwnicy-do dziś biedaczyna tam stoi.
    to rodzice zaczęli przepierać się o inne głupoty)))do dziś z rozbawieniem to wspominam.

  • Autor: agus2404 Data: 2009-12-17 14:09:20

    <hahaha> oplulysmy z kolezankami monitor...

  • Autor: ekkore Data: 2009-12-17 16:24:18

    Moje dziecko leki wyciska "we wzorek" (30 tabletkowy rutinoscorbin - powyciskany raz w środku, raz na brzegu jednym, raz na drugim - i nijak tego naprostować) - co mi działa na nerwy - bo przecież można zrobić to po kolei

  • Autor: jaska2503 Data: 2009-12-17 21:49:59

    Ja też mam system ustawiania talerzy na suszarce....na górnej półce szklanki(ustawione kompletami....hihihi...)a na dolnej duże płaskie talerze,później małe,później jeszcze mniejsze,nietypowe np.do ryby i miseczki spełniające rolę głebokich talerzy.Głębokie talerze stoją oddzielnie z racji rzadkiego używania i rodzinnego nawyku jedzenia zupy z miseczek.Nie wiem czy to dziwactwo czy nawyk takie ustawianie....ale jak czytam ten wątek to zauważam coraz więcej "dziwactw" u siebie?Zdziwaczałam???

  • Autor: jaska2503 Data: 2009-12-17 21:39:40

    Z wyładowywaniem pralki to i ja tak mam....męż się śmieje,że kupiłam zły automat,bo nie ma w nim funkcji wywieszania prania..hahahahaha.ale ciekawe czy automat powiesiłby "po mojemu"?...hahaha.....A  jeszcze nie cierpię prasowania i w zamian za to uwielbiam zmywanie(nawet nie zaplanowałam miejsca w aneksie kuchennym na zmywarkę)

  • Autor: kordaszka Data: 2009-12-17 23:00:18

    To mogłybyśmy się wymieniać obowiązkami - ja uwielbiam prasować (myć okna i obierać ziemniaki też) a strasznie nie lubię myć naczyń

  • Autor: jaska2503 Data: 2009-12-18 22:10:37

    Nie cierpię obierać ani ziemniaków!ani kartofli!Dobrze ,że mam obieraczkę(-teściową,która może nawet dla wojska obrać...)Jak mam to robić to kombinuję :ryż,makaron,kasze itp...hehehe ...a okna myje córka.Myje bo lubi...

  • Autor: majolika Data: 2009-12-18 22:44:15

    chi,chi- moja mam od 10 lat zaganiała mnie do obierania, zmywania i mycia okien.Ale przynajmniej sie nauczyłam.a byłam jedynaczką- i co z tymi teoriami, ze jedynacy to wychuchani są?Taki zimny wychów)))Ale kiedy byłam nastolatką byłyśmy z mam po prostu parnterkami i przyjaciółkami-takimi od serca.Tak mi Mam strasznie brak.nikt mi tak życiowo, i kuchannie nie doradzi. Mam miałą fenomenalne wyczucie smaku; i kuchennego i np. gustu. Gust chyba mam po niej, ale smaku ciągle szukam.
    Pamietam, że miała  perfumy Chat Noir.-to chyba francuskie były.Zawsze sie do nich dobierałam))))Szukam tego zapachu, pamiętam go..ale chyba nie znajdę.

  • Autor: mysha2006 Data: 2009-12-17 18:51:52

    Ja mam coś takiego: Robię zakupy, płacę za nie. Wychodząc ze sklepu chowam portfel, zapinam zamek w torebce i zakładam "ucho" na ramię. I w tym samym momencie je ściągam, rozpinam zamek i ręką "wymacuję" portfel. Stwierdzam, że jest i wtedy dopiero spokojnie mogę iść dalej

  • Autor: Mama Rozyczki Data: 2009-12-18 02:34:43

    Ja juz pisalam  na forum o swoim dziwactwie,a mianowicie mam kota na tle czystej kuchni gazowej :) Zanim ugotuje obiad kilkanascie  razy latam z mokra szmata ,wycieram kazde chlapniecie.Robie to juz odruchowo od kilkanastu lat,nie wyobrazam sobie gotowac obiadu na brudnej kuchni,nawet jak smaze kotlety robię to pod przykryciem! ale i tak szmata idzie w ruch.Drugim moim dziwactwem było 4-5 razy dziennie mycie zebow:)wciaz mi sie wydawalo ze mam zolte zeby,wchodzilam do lazienki szczerzyłam  do lustra i wciaz widzialam zolte zeby.Wtedy za szczotke ,paste i szorowanko,az dentysta uswiadomil  mi ze mam biale zeby a nie zolte ! a wina jest oswietlenie w mojej lazience.Na szczescie  mi to minelo,bo jakby tak dalej poszło ,zmylabym sobie chyba cale szkliwo:)))

  • Autor: majolika Data: 2009-12-18 16:25:21

    Buhahaha! A ja myślałam, że mąż mojej koleżanki to dziwak.Te tabletki w rządku rozwalają mnie))))

Przejdź do pełnej wersji serwisu