Kochani zle spalam bo...chodzi mi po glowie pewna historia: Historia starszego pana. Przemilego pana, ktory sam wiele przeszedl w zyciu pozostajac zyczliwym i usmiechnietym. teraz... teraz pewnie Swieta spedzi na oddziale zamknietym w szpitalu neurologicznym. Chyba juz nie wroci do domu bo sam nie da sobie rady...A zaczelo se w miare niewinnie:
Majac swoje lata wiadomo zdrowko tez ie to. tu strzyka tam kluje. Z chroniczna choroba serca sie zyje i jeszcze pomaga innym mniej sprawnym. Az nagle embolia ploc, szpital. Fajnie, ze na czas - embolia sie wyleczyla ale pan stal sie dziwny ...czasem...twierdzi ze jest gdzie indziej niz jest, ze widok ze szpitalnego okna to nie ten co byl wczoraj....No coz starosc nie radosc. Embolia przeszla, troche odwodnienie dokucza ale...czeka sie na rehabilitacje. Bedzie dobrze.
Przy nastepnej wizycie pan juz zablokowany w lozku barierkami....Bo ONI mu dokuczaja twierdzi pan...ale on da rade wyjdzie z lozka Jak siadzie na szafce nogi przez barierke i wyjdzie... nie da sie...
Dwa dni potem do corki pana dzwoni szpital: Ojciec ze scyzorykiem biegal po korytarzu przekonany ze ktos chce go zabic...moze to przejsciowe dzialanie lekow....
Nic z Rehabilitacji, Neurologia... Oddzial zamkniety...To nie zaowazony na czas Syndrom Korsakowa....ojciec nie pil? Bo wie pani 1% alkoholikow cierpi na starosc. Nie pil...To w takim razie brak witaminy B1 i B12 przy tych latami zazywanych mozliwe... moze przebyt infekcja...bedziemy robic testy
Objawy? Dezorientacja i zaburzona pamiec krotka. Poza tym pelnia wladz umyslowych. Pani niech sie nie przejmuje jesli ojciec bedzie opowiadal "historie" on nie klamie tylko czasowo nie wie gdzie byl i co robil i wtedy mozg wymysla (by zakryc luke) fabule ktora dla chorego jest prawda. Nie ma odczucia niezgodnosci faktow i klamstwa. Jutro, miejsce to samo puste, wypelni inna historia bo tej z wczoraj sie nie pamieta....Ostatnia fabula to ta ze corka (ktora sie naprawde troszczy) i Ojciec to wie tylko czasem nie pamieta... wedlug Ojca corka zostawila go w nocy na ulicy samego, bez pienirdzy, kluczy w obcym miescie, nocowal w banku na podlodze , corka obiecala z przyjdzie a on dwie nooce byl w banku, tak jesc dostal ale corka nie przyszla...a on ja kocha....Patrzy na mnie smutno ...nie bylem zlym ojcem dlaczego ona tak robi?
Naprawde w czasie "bajki o banku" byl w pierwszym szpitalu dwa tygodnie... Nikt go nigdzie nie zostawil ale on nie pamieta.... takie historie przez ta chorobe pojawiaja sie "w pamieci" szczegolnie wieczorem . W dzien jest zupelnie normalny, Martwi sie o kwiaty w domu, o wnuki, chce uregulowac finanse....marzy by wyjsc na swieta (raczej niemozliwe) bo chce zobaczyc jeszcze raz jak sie wnuki uciesza choinka... Pewnie jest ze rodzina go odwiedzi na oddziale....terapia? Dostaje konska dawke witamin ale leku nie ma....Corka szuka miejsca w dobrym domu opieki - sama pracuje i wychowuje dwoch smykow nie moze 24 godziny opiekowac sie Tata. Innej rodziny nie ma.
Taki wspanialy czlowiek... SKS jak trudno siez tym pogodzic...Doslownie z dnia na dzien...Smutne...
Czy moze ktos zna ta chorobe? Moze sa jeszcze inne terapie?Moze mozna jakos pomoc i choremu i rodzinie?
Niestety znam taką chorobę, może nie nazywa się tak samo, ale objawy są identyczne. I drugie niestety, dotyczy to teściowej mojej siostry. Bardzo trudno opiekować się taką osobą nawet we własnym domu przez 24 godziny. Leku na to nie ma i naprawdę nie wiem, jak ulżyć chorej i opiekującej się nią siostrą. U niej tez choroba przyszła niemal z dnia na dzień Wydaje się ,że historie tworzone w miejsce luki pamięciowej zawsze są przepełnione lękiem, samotnością i brakiem opieki i wsparcia bliskich. Jedyne co można to otoczyć chorą osobę jeszcze większą miłością i opieką starając się wplatać w opowieści pozytywne elementy. Pozdrawiam gorąco
Chyba najgorsze w tego rodzaju chorobach jest to, że nagle z bliskiej osoby robi sie dziecko. Trudno to pojąć i postawić się jakby w roli rodzica. Szczególnie trudno, gdy dotyka to własnych rodziców. Wiem coś o tym. Kiedy moją mamę dotknęły podobne objawy(były nastepstwem raka) najpierw zgłupiałam, ale musiałam szybko stanąć na wysokości zadania. Nie miałam czasu na rozmyślania. Trzeba było działać. Miałam szczeście- mogłam wziąć płatny(częściowo) urlop.Pomagało mi mnóstwo osób.Choroba była straszna i szybka. Rozmyślać zaczęłam potem i czynię to do dziś. Dlatego ZAWSZE pomagam, jak tylko mogę innym w podobnych sytuacjach. Chorzy dotknięci rodzajem demencji, amnezji są bardzo nerwowi, ale trzeba zrozumieć wtedy, że to po prostu jakby kochane dziecko, choćby było złośliwe, złorzeczyło, wymyslało, ale to kochane dziecko. Ja wyparłam z pamięci te okropne chwile. Zapamiętałam, chcę pamiętać mamę taką jaka była przedtem.W tamtych chwilach przemawiała przez nią choroba i cierpienie..Gdyby zdawała sobie sprawę z tego, jak się zachowuje na pewno byłaby inna. To banał, ale powtórzę -potrzeba wtedy cierpliwości i siły. I pomocy życzliwych. Tego Tobie Dorotko i innym dotkniętych podobnymi doświadczeniami życzę.M
Dziekuje bardzo....Tylko dla sprostowania to nie demencja - tu bylibysmy madrzejsi. Wiesz to jest tak, ze nie wiesz kiedy ten pan mowi prawde obiektywna a kiedy fantazjuje, bo ten pan caly czas jest "normalny" absolutnie: poznaje wszystkich itd. nie wiemy czy tak pozostanie...choc przy tej chorobie akurat to nie powinno byc zaburzone.
Wszystko sprzed choroby pamieta. Ach i ma troche klopoty z chodzeniem: Moze byc zwiazane z choroba a moze i nie - juz dawno mial klopoty z chodzeniem kolana mu dokuczaly. Choroba przebiega troche nietypowo...Eh...chcialabym pomoc a nie wiem jak. Podtrzymuje na duchu i Pana i Corke ale bym chciala zrobic cos wiecej....po prostu zal patrzec...Dziekuje majoliko serdecznie
Wiesz Dorotko- to taki banał, że prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie, ale ten banał jest niezwykle prawdziwy.Kiedy dotyka cię nieszczęście wtedy widać kto tak naprawdę jest przyjacielem. Prawdziwi przyjaciele po prostu sa obok, wspierają i pomagają, a ci papierowi tylko się przyglądają.. Widze, że jesteś prawdziwmym przyjacielem i chwała ci za to.To w dzisiejszych czasach i trudne i rzadkie.Niestety.
Przeczytałam...i nie wiem co napisać... Jak bardzo silnym trzeba być żeby sobie poradzić z chorobą bliskiej nam osoby - aby było godnie, z uczuciem i wyrozumiałością...? Dorotko, Ty wiesz, że będę "tam" myślami. Smutno mi, że tylko tyle mogę.
Kochani zle spalam bo...chodzi mi po glowie pewna historia:
Historia starszego pana. Przemilego pana, ktory sam wiele przeszedl w zyciu pozostajac zyczliwym i usmiechnietym. teraz... teraz pewnie Swieta spedzi na oddziale zamknietym w szpitalu neurologicznym. Chyba juz nie wroci do domu bo sam nie da sobie rady...A zaczelo se w miare niewinnie:
Majac swoje lata wiadomo zdrowko tez ie to. tu strzyka tam kluje. Z chroniczna choroba serca sie zyje i jeszcze pomaga innym mniej sprawnym. Az nagle embolia ploc, szpital. Fajnie, ze na czas - embolia sie wyleczyla ale pan stal sie dziwny ...czasem...twierdzi ze jest gdzie indziej niz jest, ze widok ze szpitalnego okna to nie ten co byl wczoraj....No coz starosc nie radosc. Embolia przeszla, troche odwodnienie dokucza ale...czeka sie na rehabilitacje. Bedzie dobrze.
Przy nastepnej wizycie pan juz zablokowany w lozku barierkami....Bo ONI mu dokuczaja twierdzi pan...ale on da rade wyjdzie z lozka Jak siadzie na szafce nogi przez barierke i wyjdzie... nie da sie...
Dwa dni potem do corki pana dzwoni szpital: Ojciec ze scyzorykiem biegal po korytarzu przekonany ze ktos chce go zabic...moze to przejsciowe dzialanie lekow....
Nic z Rehabilitacji, Neurologia... Oddzial zamkniety...To nie zaowazony na czas Syndrom Korsakowa....ojciec nie pil? Bo wie pani 1% alkoholikow cierpi na starosc. Nie pil...To w takim razie brak witaminy B1 i B12 przy tych latami zazywanych mozliwe... moze przebyt infekcja...bedziemy robic testy
Objawy? Dezorientacja i zaburzona pamiec krotka. Poza tym pelnia wladz umyslowych. Pani niech sie nie przejmuje jesli ojciec bedzie opowiadal "historie" on nie klamie tylko czasowo nie wie gdzie byl i co robil i wtedy mozg wymysla (by zakryc luke) fabule ktora dla chorego jest prawda. Nie ma odczucia niezgodnosci faktow i klamstwa. Jutro, miejsce to samo puste, wypelni inna historia bo tej z wczoraj sie nie pamieta....Ostatnia fabula to ta ze corka (ktora sie naprawde troszczy) i Ojciec to wie tylko czasem nie pamieta... wedlug Ojca corka zostawila go w nocy na ulicy samego, bez pienirdzy, kluczy w obcym miescie, nocowal w banku na podlodze , corka obiecala z przyjdzie a on dwie nooce byl w banku, tak jesc dostal ale corka nie przyszla...a on ja kocha....Patrzy na mnie smutno ...nie bylem zlym ojcem dlaczego ona tak robi?
Naprawde w czasie "bajki o banku" byl w pierwszym szpitalu dwa tygodnie... Nikt go nigdzie nie zostawil ale on nie pamieta....
takie historie przez ta chorobe pojawiaja sie "w pamieci" szczegolnie wieczorem . W dzien jest zupelnie normalny, Martwi sie o kwiaty w domu, o wnuki, chce uregulowac finanse....marzy by wyjsc na swieta (raczej niemozliwe) bo chce zobaczyc jeszcze raz jak sie wnuki uciesza choinka... Pewnie jest ze rodzina go odwiedzi na oddziale....terapia? Dostaje konska dawke witamin ale leku nie ma....Corka szuka miejsca w dobrym domu opieki - sama pracuje i wychowuje dwoch smykow nie moze 24 godziny opiekowac sie Tata. Innej rodziny nie ma.
Taki wspanialy czlowiek... SKS jak trudno siez tym pogodzic...Doslownie z dnia na dzien...Smutne...
Czy moze ktos zna ta chorobe? Moze sa jeszcze inne terapie?Moze mozna jakos pomoc i choremu i rodzinie?
Niestety znam taką chorobę, może nie nazywa się tak samo, ale objawy są identyczne. I drugie niestety, dotyczy to teściowej mojej siostry. Bardzo trudno opiekować się taką osobą nawet we własnym domu przez 24 godziny. Leku na to nie ma i naprawdę nie wiem, jak ulżyć chorej i opiekującej się nią siostrą. U niej tez choroba przyszła niemal z dnia na dzień
Wydaje się ,że historie tworzone w miejsce luki pamięciowej zawsze są przepełnione lękiem, samotnością i brakiem opieki i wsparcia bliskich. Jedyne co można to otoczyć chorą osobę jeszcze większą miłością i opieką starając się wplatać w opowieści pozytywne elementy.
Pozdrawiam gorąco
dziekuje serdecznie
Chyba najgorsze w tego rodzaju chorobach jest to, że nagle z bliskiej osoby robi sie dziecko. Trudno to pojąć i postawić się jakby w roli rodzica. Szczególnie trudno, gdy dotyka to własnych rodziców. Wiem coś o tym. Kiedy moją mamę dotknęły podobne objawy(były nastepstwem raka) najpierw zgłupiałam, ale musiałam szybko stanąć na wysokości zadania. Nie miałam czasu na rozmyślania. Trzeba było działać. Miałam szczeście- mogłam wziąć płatny(częściowo) urlop.Pomagało mi mnóstwo osób.Choroba była straszna i szybka. Rozmyślać zaczęłam potem i czynię to do dziś. Dlatego ZAWSZE pomagam, jak tylko mogę innym w podobnych sytuacjach.
Chorzy dotknięci rodzajem demencji, amnezji są bardzo nerwowi, ale trzeba zrozumieć wtedy, że to po prostu jakby kochane dziecko, choćby było złośliwe, złorzeczyło, wymyslało, ale to kochane dziecko.
Ja wyparłam z pamięci te okropne chwile. Zapamiętałam, chcę pamiętać mamę taką jaka była przedtem.W tamtych chwilach przemawiała przez nią choroba i cierpienie..Gdyby zdawała sobie sprawę z tego, jak się zachowuje na pewno byłaby inna.
To banał, ale powtórzę -potrzeba wtedy cierpliwości i siły. I pomocy życzliwych.
Tego Tobie Dorotko i innym dotkniętych podobnymi doświadczeniami życzę.M
Dziekuje bardzo....Tylko dla sprostowania to nie demencja - tu bylibysmy madrzejsi. Wiesz to jest tak, ze nie wiesz kiedy ten pan mowi prawde obiektywna a kiedy fantazjuje, bo ten pan caly czas jest "normalny" absolutnie: poznaje wszystkich itd. nie wiemy czy tak pozostanie...choc przy tej chorobie akurat to nie powinno byc zaburzone.
Wszystko sprzed choroby pamieta. Ach i ma troche klopoty z chodzeniem: Moze byc zwiazane z choroba a moze i nie - juz dawno mial klopoty z chodzeniem kolana mu dokuczaly.
Choroba przebiega troche nietypowo...Eh...chcialabym pomoc a nie wiem jak. Podtrzymuje na duchu i Pana i Corke ale bym chciala zrobic cos wiecej....po prostu zal patrzec...Dziekuje majoliko serdecznie
Wiesz Dorotko- to taki banał, że prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie, ale ten banał jest niezwykle prawdziwy.Kiedy dotyka cię nieszczęście wtedy widać kto tak naprawdę jest przyjacielem. Prawdziwi przyjaciele po prostu sa obok, wspierają i pomagają, a ci papierowi tylko się przyglądają.. Widze, że jesteś prawdziwmym przyjacielem i chwała ci za to.To w dzisiejszych czasach i trudne i rzadkie.Niestety.
Przeczytałam...i nie wiem co napisać... Jak bardzo silnym trzeba być żeby sobie poradzić z chorobą bliskiej nam osoby - aby było godnie, z uczuciem i wyrozumiałością...? Dorotko, Ty wiesz, że będę "tam" myślami. Smutno mi, że tylko tyle mogę.