Witajcie:) Dostałam dzisiaj takiego oto eska od kolezanki, jak najbardziej na czasie. Uśmiechnęłam sie przy czytaniu tak szeroko, że gdyby nie uszy-to chyba dookoła głowy:)
Gdy porzadki w kość Ci dały, gdy Cię gnaty rozbolały-zrób se wolne, podnieś nóżki, dupe wcisnij se w poduszki. Drinka w łape, pilot w drugą, odpoczywaj chwilkę długą. Potem zdrzemnij sie troszeczkę, albo wypij se flaszeczke. Co nie zrobisz droga damo, świeta tak i tak zostaną. Nikt ich przecież nie odwoła, nawet jak syf dookoła. No to po co sie tak trudzić? Gościom zeby mogli brudzić?
I taka jest prawda.Duch Świąt nie tkwi w zaarobieniu się, w swarach rodzinnych z tego powodu.Czasem lepiej mieć brudny kibelek naswięta niż smierdżaca atmosferę rodzinną))Pozdrawiam i życze Wam spokojnych, niazapracowanych Świąt!
tu nie ma śmiacia!(smiania się))U nas w rodzinie nie raz pokłócilismy o brudny kibelek naświęta i...potem doszliśmy do rozumu.Bo brudny kibelek to tylko brudny kibelek.AŚwięta to Święta. Proste, nie? Te wszystkie szczegóły świąteczne nie są ważne.Ważna jest obecnosc i uczucia rodzinne. A kibelek można wyczyścić i potem))
Otóż to ;))) Ja mam uraz do wielkich przedświątecznych przygotowań : wielkiego sprzątania , gotowania i stresu ... Do zmęczonych twarzy przy kolacji wigilijnej ... Do góry żarcia ... U nas budujemy powoli nastrój wśród zapachu pierników ( i pobojowiska w kuchni ;) , klejenia łańcuchów na choinkę ( i pobojowiska w pokoju :) , uczenia dzieci kolęd . Na święta przygotowujemy mało potraw , więc luz :)) Chałupę się z grubsza ogarnie , jak się zdąży ;))) Będzie stół z białym obrusem i Ci , których kocham ...
No to nie kapuje. Najpierw pare watkow w sprawie piernikow, potem pierogow, potem porzadkow, jak czlowiek popadl juz w zupelne poczucie winy, bo nie nalepil (w tym roku nie lepil), nie piernikowal, bo obstalowal super ciasto, postanowil, ze wlasnie bedzie sie cieszyl swietowac w niestrudzeniu, to daja mu rozgrzeszenie? No to do rzeczy: ja w tym roku nic nie ulepilam, gosci bede miala z innej strony krazka, wiec nawet nie warto calkiem sie urobic, bo z cala pewnoscia nie docenia, ale okropnie jestem ciekawa jak to jest kiedy jest calkowicie inaczej. Opisze Wam w watku "nieutrudzonej swietowniczki", bo zanim Swieta nastaly, to ja juz wiem, ze nie bede ani zmeczona, ani utrudzona. Niech zyja Swieta Wszelakie. Na Wigilii bedzie u mnie kilka osob z calkowicie innych tradycji kulinarnych (katolicko kulinarnych), tak jakos wypadlo, wcale nie mialam ochoty, beda moi przyjaciele z Rzymu, beda rodzice przyjaciela mojego syna stad ( ale tak naprawde to oni z Lizbony), beda nasi starzy przyjaciele z Libanu, moja najdrozsza przyjaciolka z Kalisza.
Role zostaly juz rozdzielone, bardzo mnie rajcuje tegoroczna Wigilia, bo po pierwsze ja nie musze wszystkiego, a po drugie kazdy bedzie chcial, choc jednym, malutkim dankiem wykazac sie na sto procent.
A wiecie, ze cala ta historia zbudowala sie dopiero wczoraj za namowa tych "niby lizbonskich". Snieta bylam jak trzy karpie naraz, a tu nagle adrenalina walnela za sto pstragow.
Najpękniejsze wigilie są zawsze inne. Tylko dopiero potem to dostrzegamy. Ja nigdy nie zapomnę tej spędzonej w Rosji, kiedy wyprawa do kościoła trwała 3 godziny w jedną stronę metrem i było to prawdziwe bohaterstwo, a śledź był wystany w kolejce i...bardzo smaczny.Ale jaki duch wigilijny był!Zaprosiliśmy i Rosjan i Niemców i nawet jakiś Sudańczyk był.A w tym kościele to tak śpiewaliśmy kolędy, że o mało nas do tiurmy nie wsadzili))
Moja osobista koleżanka to zawsze naświęta zamawia catering.A wiecie, jakie smaczne potrawy jej dostarczają? Tylko teściowa podejrzliwa)))Zawsze pyta:"..czy to aby domowe)))..." Koleżanka niegłupia- to przekłada to na swoje, czasem trochę poobtłukiwane półmiski. Trochę to po domowemu podrasuje, a potem twardo upiera się, że to "domowe")) Tylko ja wiem, jak jest naprawdę))
To masz normalnie cud wigilijny ...;)))) Coś się dzieje poza naszą wolą , brakiem planów i chęci ... Hollywood po prostu ...;)) Ino , coby Cię te pstrągi do mycia okien nie skierowały :)
Mycie okien, kiedy na dwórku jest -16 st?!!! Coś ty.ani mi się śni. Ale karp leżakuje na tym mrozisku na balkonie))) ja zaś wyciągłam najcieplejsze paletko i robię ostatnie zakupki. A cud...może i mnie się trafi, jak myślicie...
Ja sam takie twórczości nie wysyłm, ale tym, którzy mi coś takiego przysyłają odwzajemniam się, gdyż jak sądzę oni to lubią i w ten sposób mogę im sprawić przyjemność.
Witajcie:)
Dostałam dzisiaj takiego oto eska od kolezanki, jak najbardziej na czasie.
Uśmiechnęłam sie przy czytaniu tak szeroko, że gdyby nie uszy-to chyba dookoła głowy:)
Gdy porzadki w kość Ci dały, gdy Cię gnaty rozbolały-zrób se wolne, podnieś nóżki, dupe wcisnij se w poduszki.
Drinka w łape, pilot w drugą, odpoczywaj chwilkę długą.
Potem zdrzemnij sie troszeczkę, albo wypij se flaszeczke.
Co nie zrobisz droga damo, świeta tak i tak zostaną.
Nikt ich przecież nie odwoła, nawet jak syf dookoła.
No to po co sie tak trudzić?
Gościom zeby mogli brudzić?
Pozdrawiam i zycze spokojnych przygotowań :)
podoba mi się ten wierszyk
haha super :) zaraz wysle do kolezanki :D
Ja też porozsyłałam do koleżanek.
Super! Ciekawe co by było gdybym tak zaszalała haha!
Grazka :)) ty sie nie zastanawiaj tylko sprobuj ;)) Na pewno Ci sie humorek poprawi ;))
Ja zamierzam sprobowac !!! ;)
Superowe :) Dobrze, że przeczytałam dopiero teraz...już po porządkach :)
Super !
I taka jest prawda.Duch Świąt nie tkwi w zaarobieniu się, w swarach rodzinnych z tego powodu.Czasem lepiej mieć brudny kibelek naswięta niż smierdżaca atmosferę rodzinną))Pozdrawiam i życze Wam spokojnych, niazapracowanych Świąt!
Majolika, to co napisałaś to kwintesencja, istota świąt. Ale czemu uśmiałam się z kibelka??? Ty zawsze mnie potrafisz rozśmieszyć!
tu nie ma śmiacia!(smiania się))U nas w rodzinie nie raz pokłócilismy o brudny kibelek naświęta i...potem doszliśmy do rozumu.Bo brudny kibelek to tylko brudny kibelek.AŚwięta to Święta. Proste, nie?
Te wszystkie szczegóły świąteczne nie są ważne.Ważna jest obecnosc i uczucia rodzinne. A kibelek można wyczyścić i potem))
Otóż to ;)))
Ja mam uraz do wielkich przedświątecznych przygotowań : wielkiego sprzątania , gotowania i stresu ...
Do zmęczonych twarzy przy kolacji wigilijnej ...
Do góry żarcia ...
U nas budujemy powoli nastrój wśród zapachu pierników ( i pobojowiska w kuchni ;) , klejenia łańcuchów na choinkę ( i pobojowiska w pokoju :) , uczenia dzieci kolęd .
Na święta przygotowujemy mało potraw , więc luz :))
Chałupę się z grubsza ogarnie , jak się zdąży ;)))
Będzie stół z białym obrusem i Ci , których kocham ...
Otóż to ;))
No to nie kapuje. Najpierw pare watkow w sprawie piernikow, potem pierogow, potem porzadkow, jak czlowiek popadl juz w zupelne poczucie winy, bo nie nalepil (w tym roku nie lepil), nie piernikowal, bo obstalowal super ciasto, postanowil, ze wlasnie bedzie sie cieszyl swietowac w niestrudzeniu, to daja mu
rozgrzeszenie?
No to do rzeczy: ja w tym roku nic nie ulepilam, gosci bede miala z innej strony krazka, wiec nawet nie warto calkiem sie urobic, bo z cala pewnoscia nie docenia,
ale okropnie jestem ciekawa jak to jest kiedy jest calkowicie inaczej.
Opisze Wam w watku "nieutrudzonej swietowniczki", bo zanim Swieta nastaly, to ja juz wiem, ze nie bede ani zmeczona, ani utrudzona.
Niech zyja Swieta Wszelakie.
Na Wigilii bedzie u mnie kilka osob z calkowicie innych tradycji kulinarnych (katolicko kulinarnych), tak jakos wypadlo, wcale nie mialam ochoty,
beda moi przyjaciele z Rzymu, beda rodzice przyjaciela mojego syna stad ( ale tak naprawde to oni z Lizbony), beda nasi starzy przyjaciele z Libanu,
moja najdrozsza przyjaciolka z Kalisza.
Role zostaly juz rozdzielone, bardzo mnie rajcuje tegoroczna Wigilia, bo po pierwsze ja nie musze wszystkiego, a po drugie kazdy bedzie chcial,
choc jednym, malutkim dankiem wykazac sie na sto procent.
A wiecie, ze cala ta historia zbudowala sie dopiero wczoraj za namowa tych "niby lizbonskich".
Snieta bylam jak trzy karpie naraz, a tu nagle adrenalina walnela za sto pstragow.
Czego i Wam zycze.
Najpękniejsze wigilie są zawsze inne. Tylko dopiero potem to dostrzegamy.
Ja nigdy nie zapomnę tej spędzonej w Rosji, kiedy wyprawa do kościoła trwała 3 godziny w jedną stronę metrem i było to prawdziwe bohaterstwo, a śledź był wystany w kolejce i...bardzo smaczny.Ale jaki duch wigilijny był!Zaprosiliśmy i Rosjan i Niemców i nawet jakiś Sudańczyk był.A w tym kościele to tak śpiewaliśmy kolędy, że o mało nas do tiurmy nie wsadzili))
Moja osobista koleżanka to zawsze naświęta zamawia catering.A wiecie, jakie smaczne potrawy jej dostarczają?
Tylko teściowa podejrzliwa)))Zawsze pyta:"..czy to aby domowe)))..."
Koleżanka niegłupia- to przekłada to na swoje, czasem trochę poobtłukiwane półmiski. Trochę to po domowemu podrasuje, a potem twardo upiera się, że to "domowe"))
Tylko ja wiem, jak jest naprawdę))
To masz normalnie cud wigilijny ...;))))
Coś się dzieje poza naszą wolą , brakiem planów i chęci ...
Hollywood po prostu ...;))
Ino , coby Cię te pstrągi do mycia okien nie skierowały :)
Mycie okien, kiedy na dwórku jest -16 st?!!!
Coś ty.ani mi się śni.
Ale karp leżakuje na tym mrozisku na balkonie)))
ja zaś wyciągłam najcieplejsze paletko i robię ostatnie zakupki.
A cud...może i mnie się trafi, jak myślicie...
Nie znoszę disco polowej "poezji", nigdy bym czegoś tak prymitywnego nie wysłał znajomym.
Ja sam takie twórczości nie wysyłm, ale tym, którzy mi coś takiego przysyłają odwzajemniam się, gdyż jak sądzę oni to lubią i w ten sposób mogę im sprawić przyjemność.