Forum

Rozmowy wolne i frywolne

Doczekaliscie sie niespodziewanego goscia w Wigilie??

  • Autor: Glumanda Data: 2009-12-26 11:41:21

    Harmonogramy przedswiateczne wspaniale pomogly uporac sie ze wszystkimi planami. Wszystko bylo na ostatni guzik zapiete.
    Nadszedl dzien Wigilii :) Dzien zaczal sie bardzo milo. Dzieci przyjechaly na Swieta. W domu pachnialo coraz naprzemian..raz piernikowo raz przyrumieniona cebulka.. karp posolony, cierpliwie czekal w misce na swoja kolejke do pieczenia. 
    Corka przymierzala przed lustrem piekna sukienke, w ktorej planowala spedzic pierwsze wspolne Swieta ze swoim najmilszym.
    Guziczki palnu do wykonania na ten dzien zamykaly sie po kolei.. jeden za drugim.. na dworze zaczynalo szarzec.
    Stol stal przygotowany od rana.. Malutka batlejka na sianku z Polski.. od mojej kochanej Jasi2503, Talerze dla zaproszonych gosci oraz ten tajemniczy jeden dla kogos kto moze w ten cieply, choc grudniowy dzien.. jak spiewaja Czerwone Gitary.. zapuka do naszych drzwi.

    W pewnym momencie wszystko zmienilo sie o pol obrotu.
    Corka przyszla do mnie cala blada i zaczela skarzyc sie na okropne zawroty glowy, takie jakby jechala na karuzeli. Po chwili doszly do tej dolegliwosci wymioty. Stawala sie coraz slabsza.. zaczynalismy powaznie sie martwic co teraz bedzie? najpierw nie chcialam aby moja zaplanowana w kazdym szczegole i dopieszczona wieczerza wigilijna stanela pod znakiem zapytania. Sytuacja jednak coraz szybciej wymykala sie spod kontroli i z Martha bylo coraz gorzej.. nie potrafila nawet ustac na swoich nogach.. Teraz bylo mi juz obojetne co bedzie ..czy bedziemy wogole jesc czy tez nie.. byleby corce nic powaznego nie bylo..

    Zadzwonilam do kolezanki lekarki, opisalam objawy.. typowala na wypadniecie blednika..lub cos z kregoslupem szyjnym. Nie pozostalo nic innego jak dzwonic na pogotowie. Sympatyczna pani po drugiej stronie telefonu, uspokoila mnie, ze zaraz sie tym ktos zajmie a mloda dama ma sie uzbroic w cierpliwosc i poczekac na przybycie lekarza. Nastalo lekkie odprezenie. Martha lezala skrzywiona w prawa strone, caly swiat wirowal w jej glowie. Jej chlopak bezustannie byl przy niej i wycieral lzy z policzkow. W miedzyczasie ja z trzesacymi sie rekami zaczelam produkowac finalowe potrawy wigilijne w kuchni. Minelo 1,5 godziny nikt sie nie pojawial.

    Zaczelismy skladac sobie zyczenia, biedna Martha z trudem powstrzymywala placz. Musielismy zasiac do stolu aby zjesc.. a ona nie byla w stanie nawet z nami usiasc.
    Po 2 godzinach nagle dlugo oczekiwany dzwonek u drzwi. Lekarz przedstawil sie, nazwisko zabrzmialo po polsku :)
    W momencie gdy wszedl do domu i potwierdzil, ze jest z Polski to juz calkiem zapomnilismy o chwilach strachu, ktore tak obezwladnialy nas jeszcze przed dwiema godzinami. Pan doktor zbadal Marthe i potwierdzil, ze problem moze byc do kregoslupa szyjnego. Dal zastrzyk... Martha wyzalila sie mu ze swojego cierpienia, a doktor cierpliwie wysluchal. Po zastrzyku najpierw bardzo zaslabla ale to bylo chwilowe. Teraz zostaly formalnosci zwiazane z wizyta lekarza.
    Zapytalam, czy Pan doktor jadl juz dzis kolacje wigilijna..? odpowiedz byla przeczaca..bo przeciez dyzur..ktory trwac mial do 1 w nocy.. Zaproponowalam aby zjadl co nieco, barszczyk, uszka, pierogi, karp.. no i niech zrobi mi ta przyjemnosc, ze raz chociaz przyda sie dla kogos to specjalne nakrycie.

    Doktor poprosil o barszczyk. Wypisujac swoje papierki skosztowal i zapytal czy sama gotowalam..? Maz zaczal wychwalac mnie, ze wszystko robie sama.. a doktor, ze jak pani kiedys otworzy restauracje.. to ja bede codziennie przychodzil.. :))) slowa te bardzo polaskotaly moje ambicje kulinarne, poczulam sie jeszcze bardziej doceniona. Martha czula sie dalej slabo ale juz lepiej..po chwili poprosila tez o barszcz. W luznej rozmowie dowiedzielismy sie jeszcze, ze doktor pochodzi z Gdanska a tych moich znajomych lekarzy, do ktorych dzwonilam po pomoc..zna osobiscie :)) swiat jest maly :) Mowie Wam, ze sytuacja rozladowala sie i wszyscy mogli sie znowu smiac.
    Musze przyznac, ze bylo bardzo milo goscic niespodziewana osobe w wieczor wigilijny.. nawet chociaz powody do tego byly bardzo niewesole.
    p.s. Corka czuje sie ok. mam nadzieje, ze to sie nie bedzie powtarzalo...

    Pozdrawiam swiatecznie cala rodzinke wielko-zarciowa :)

  • Autor: Dorota zza plota Data: 2009-12-26 11:54:07

    To gratuluje wspanialej Wigilii i Marthcie zdrowka zycze! Sciskam Was wszystkich!

  • Autor: Glumanda Data: 2009-12-26 21:19:45

    Wzajemnie Dorotko. Martha juz ok.. ale najwazniejsze zeby nie spotkalo jej ponownie takie cierpienie..
    Pozdrawiam serdecznie.. :)

  • Autor: kasia.terlecka Data: 2009-12-26 15:12:55

    Danusiu ... wiem ze zycie czasem plata figla jesli chodzi o przygotowania. Marcie zycze duzo zdrowia a ty jak zwykle wybrnelas z sytuacji kwitnaco! Z ciebie to superwoman!
    Ja tez mialam niespodzianke na swieta. W irlandii po raz pierwszy odkad tu jestem czyli od jakis 4 lat mielismy prawdziwa biala zime z mrozem. Bylo nawe do -10 stopni w nocy. Jako ze ja mieszkam w bardzo starym poklasztornym budynku wszystko jest tu stare. Na same swieta zamarzly nam rury. W Wigilie nie  mialam wody w rurach. Na pierwszy dzien swiat zaproszilam mame tate i brata, cocie i wujka i znajomego - wszyscy mieli przyjsc na swiateczny obiad. Jak rano wstalam nie bylo mowy o gotowaniu nawet kropla z kranow nie poleciala. Zadzwonilam do mamy ze obiad przenosimy do niej. W miedzyczasie przygotowywalam miesiska ziemniaki surowki salatki kroilam ciasta by wszystko przewiezc do niej. Nagle gdzies okolo 12.30 woda poleciala z kranu - jak magia pomyslalam. Obiad uratowany. Goscie sie zeszli zjedli wszystko wyszlo tak jak zaplanowalam. I gdy juz goscie mieli wychodzic po mocno zakrapianym  obiedzie, nagle zobaczylam mokra plame na dywanie przed wejsciem do naszego mieszkania. Otwieram drzwi od pomieszczenia przed naszym domem a tam istna ulewa z sufitu. Zeszlam pietro nizej a tam w pokoju wielkosci auli w szkole wody po kostki i ulewa z sufitu. Wode wiadrami wylewal moj maz z wujkiem przez okno by uratowac sytuacje. Okazalo sie ze peklo 5 rur na poddaszu. Maz sytuacje uratyowal ale teraz zostalo osuszac sciany a jako ze my jestesmy dozorcami tego budynku caly obowiazek spadl na nas! Takie mialam swieta:) Ale smieje sie z tego teraz.
    Wiem ze twoja opowiesc dotyczyla goscia le nie moglam sie powstrzymac by ci tego nie opowiedziec.
    Danusiu zycze ci wszystkiego dobrego!

  • Autor: Glumanda Data: 2009-12-26 21:18:38

    Hej Kasiu.. no to nie wiem.. kto z nas mial gorzej.. ale chyba Twoja sytuacja byla rownie nie do pozazdroszczenia... Dobrze, ze mamy taka zdolnosc, ze po czasie smiejemy sie ze swoich nieszczesc... ;)
    Mam nadzieje, ze nie musicie spac w mokrym lozku... w przeciwnym przypadku zapraszam do mnie.... az sie wysuszy :* :*
    Pozdrawiam swiatecznie. :)))

  • Autor: Bodek Data: 2009-12-26 16:52:57

    zapalenie ucha srodkowego - tak to sie nazywa. mialem to w sierpniu. 3 dni na antybiotykach bylem ...
    weslolych zycze ... :)

  • Autor: ania205 Data: 2009-12-26 19:10:32

    Glumando...jak zaczęłam czytać początek...krew mroziło w żyłach...dobrze ze tak szczęśliwie sie skonczyło..to zdradź tajemnicę  z jakiego przepisu gotowałas ten pyszniasty..wigilijny barszczyk..pozdrawiam świątecznie..duzo zdrówka..córci.. ...Ania

  • Autor: Glumanda Data: 2009-12-26 21:13:48

    Aniu, przepis dalam kiedys w artykulach szkoly gotowania, na barszcz czysty na samych jarzynach.. ma bardzo intensywny kolor. Do wigilijnego dodaje jeszcze wywar z gotowania grzybow. Pozdrawiam swiatecznie. :)

  • Autor: ania205 Data: 2009-12-27 20:53:40

    Danusiu..serdeczne...!!

  • Autor: Glumanda Data: 2009-12-26 21:11:51

    Nie Bodku, nie ucho. Nie miala nawet goraczki ani zadnych innych objawow tylko krecilo sie jej w glowie w prawa strone... jakby na karuzeli jechala... z tego krecenia zrobili sie jej niedobrze..i dlatego te wymioty. Dzis juz ok. Mam nadzieje, ze to sie nie powtorzy.. :) Pozdrawiam swiatecznie :)

  • Autor: tineczka Data: 2009-12-26 19:06:56

    Wow , Danusiu , to mialas nerwowke:((( Czy Marta  jest  juz o`kej?  Zycze Wam Szczesliwego Nowego Roku , bez zadnych "niespodzianek" , samych super 365 dni i milosci!!!!
    Sciskam cieplutko
    grazyna

  • Autor: Glumanda Data: 2009-12-26 21:16:23

    Tak Tineczko byla ostra jazda bez trzymanki ;D .. dzis to sie juz smiejemy.. ale w czwartek.. to nasz miny byly inne. Dobrze, ze polski doktor poprawil nam humor i zdrowie corki.. a my jemu zlikwidowalismy burczenie w brzuchu.. ;)
    Dziekuje za zyczenia, odwzajemniajac sie podobnymi :)))) Samych dobrych dni.. :) i moc usciskow dla Waszego Dzieciatka.

  • Autor: tineczka Data: 2009-12-26 21:51:08

    Och, dziekuje, i sle moc usciskow od Dzieciatka dla Was:)

  • Autor: luckystar Data: 2009-12-26 23:27:38

    Oj, to mialas emocje!!! Na szczescie wszystko sie dobrze skonczylo. Najlepszego Danusiu, dla Ciebie, Jasia i dzieci z ewentualnymi polowkami:))))

  • Autor: miauka Data: 2009-12-27 01:29:53

    ojej, to przejscia mialyscie. Mojej islandzkiej kolezance cos bardzo podbnego sie przytrafilo, zupelnie niedawno. Lekarze orzekli, ze jakis "kamyczek" ktory ma cos wspolnego z blednikiem, wyskoczyl. Turlali ja by wrocil na miejsce, ona biedna plakala i miala mdlosci ale pomoglo. Metoda mnie zaskoczyla, tym bardziej ze o takiej przypadlosci nie slyszalam nigdy. Moze to cos podobnego Marthe spotkalo, tylko ze bez turlania. Zdrowia dla niej i dla Ciebie!

  • Autor: Glumanda Data: 2009-12-27 10:34:00

    Moja kolezanka lekarka podejrzewala wypadniecie blednika.. ale to nie bylo to, bo wtedy po ustaniu dzialania zastrzyka zawroty by powrocily. Martha probowala krecic sie w przeciwna strone niz krecilo jej sie w glowie.. Cos w tym turlaniu musi byc..

  • Autor: emeska1974 Data: 2009-12-27 13:52:33

    współczuję bo wiem co musieliście przezywać i cieszę się ze już ok i nic aż tak powaznego się corci nie stało. Ja w pierwszy dzień swiąt czułam się bardzo żle bo choruję na serce i właśnie moje serce wybralo sobie ten dzień na chorowanie. Wszyscy martwili się, że wyląduję wszpitalu jak zwykle przy moich atakach ale Jezusek Narodzony czuwa- obyło się bez lekarza. Teraz już Ok. To magia tej nocy!!!! Wszystkiego dobrego i zdrowia przede wszystkim życzę

  • Autor: bea39 Data: 2009-12-27 20:48:05

    Okazuje się,że ja wbrew pozorom zupełnie nie na temat. Na wigilii był niespodziewany gość i chyba dzięki niemu był to naprawdę miły wieczór. Nie było książki skarg i zażaleń, dyskusje były ożywione i interesujące, czas biegł niespostrzeżenie i aż żal było odejść od stołu.

  • Autor: tineczka Data: 2009-12-27 21:22:35

    Beatko, zdradz tajemnice tego niespodziewanego goscia...hmmm...meska plec? Ciekawy czlowiek??? Pojawi sie jeszcze ???
    Ciesze sie niesamowicie, ze mialas mily wieczor:)
    Buziaczki!

  • Autor: bea39 Data: 2009-12-28 10:23:03

    Oj Tineczko :) Wigilia była u rodziców a niespodziewanym gościem była córka zmarłej koleżanki mamy. Była samotna w ten wieczór, więc dodatkowe nakrycie doskonale spełniło swoją rolę . Czy ciekawy człowiek? Baardzo, miałyśmy wiele wspólnych tematów.Mam nadzieję,że jeszcze nie raz się spotkamy.

  • Autor: Kazik45 Data: 2009-12-29 13:12:41

    Danuśka, napisz jak już będzie widomo co było/jest przyczyną takich objawów. Chociaż mnie osobiscie podobne objawy sa znane już od ..wielu lat. Są przykre i trzeba nauczyć się z nimi żyćjeśli to samo jest przyczyną( kręgi szyjne no i sprawy tzw. ucha wewnętrznego).

  • Autor: Glumanda Data: 2009-12-29 14:02:42

    Byc moze, ze macie podobne schorzenia.. jako sasiadzi w kalendarzu.. dzieli Was tylko jeden dzien.. :)  Jak czegos sie dowiem, to dam znac.

  • Autor: Kazik45 Data: 2009-12-29 17:17:06

    Użytkownik Glumanda napisał w wiadomości:
    > Byc moze, ze macie podobne schorzenia.. jako sasiadzi w kalendarzu.. dzieli
    > Was tylko jeden dzien.. :) Jak czegos sie dowiem, to dam znac.

    No to raczej nie chciałbym by były nawet odrobinę podobne. Daj Jej pychola ode mnie w szyję, minie ból i choroba.

  • Autor: as Data: 2009-12-29 13:22:52

    Mi się marzy być kiedyś u kogoś niezaproszonym gościem ale by osoby które odwiedzę były z tego zadowolone. Nie chce tego jednak zrobić celowo tylko by tak wyszło. Raz mało brakowało. Musiałam pójść na moment do sąsiada w Wigilię a u nich akurat wieczerza była. Jednak nie zaproponowali mi bym podzieliła się z nimi opłatkiem.

  • Autor: Glumanda Data: 2009-12-29 14:07:23

    W moim rodzinnym domu kobietom nie wypadalo w Wigilie nigdzie wychodzic..tzn. szczegolnie..do sasiada..czy do sklepu.. Babcia bardzo pilnowala aby sie tego przestrzegalo. Tak samo..jak gdyby do nas przyszla jakas kobieta..a jeszcze w kozuchu..ojojoj..to Babcia chyba oszalalaby ;) Mialo to przyniesc pecha na caly rok.. ale ..mezczyzna.. to im mlodszy..to lepiej.. Gdy przychodzili gosci, to zawsze mezczyzna mial byc e tym dniu pierwszy, ktory przekracza prog mieszkania.

  • Autor: as Data: 2009-12-29 15:49:25

    U nas jest trochę inny przesąd ale ten tez znam. Dodam, że mieszkam na wsi. Jeżeli do domu pierwszy gość wejdzie kobieta to w przyszłym roku krowa gospodarza będzie mieć  cielisię a jak pierwszym gościem, którym wejdzie będzie mężczyzna to krowa będzie mieć byczka. Oczywiście ja wtedy nie byłam pierwszym gościem. Kilka miejscowości ode mnie a może nawet w sąsiedniej to kobieta gość w wigilię przynosi pecha tak jak pisałaś.

Przejdź do pełnej wersji serwisu