witam mam owczarka niemieckiego który panicznie boi się fajerwerków,ma już 9 lat i chyba z roku na rok boi się bardziej,chociaż staramy mu się zapewnić jak najlepsze warunki.W tym roku postanowiliśmy pomóc mu tabletkami, weterynarz mu dał niebieskie pastylki,1-2 na 25 kg wagi,czyli jak na naszego to muszą być 3.Dzisiaj już jacyś nadgorliwi zaczęli świętować i psiak się rozszalał. No więc po naradzie,daliśmy mu pół tabletki,na takie lekkie uspokojenie,było to ok.13,teraz jest 23 a pies nadal nie potrafi wstać,nie wychodził,nie pił,tylko śpi. To co będzie jak mu damy 2 lub 3? To juz jutro i do weterynarza nie damy rady. Mieliście podobne doświadczenia?tak wyglądał o 14-tej,a tak o 23-iej ,żal mi zwierzęcia
Jolciu, piekny pies!!! Serce mi sciska na cierpienie Twojego psa! Mialam takiego malutkiego Maltanczyka, w okresie strzelania fajerwerkow doslownie umieral. Straszne to bylo. Przez dziesiec lat nigdzie nie moglam pojsc na celebracje Nowego Roku. Nie moglam nic zrobic. Piesek wiele dni nie jadl, nie chcial wyjsc na zewnatrz i najgorsze nawet w domu nie robil swoich potrzeb. Zadne tabletki nie pomogly. Dzisiaj sluchalam program o tego typu problemach, nalezy "cwiczyc" psa do sluchania "ostrych" i niespodziewanych dzwiekow codziennie kazdego dnia roku. Szkoda, ze o tym nie wiedzialam.
U nas w Szwecji sa okolice z zabronieniem fajerwerkow i ludzie ze swoimi pieskami wyjezdzaja tam, zeby w spokoju przetrzymac ten okres.
Pozdrawiam Was i pieska i zycze Dobrego Nowego Roku bez strzelania fajerwerkami!!!
Moja Dżunka też się boi,ale nie doszło mi do głowy żeby dawać psu lekiPo 1/2 tabletki pies ledwo żyje,a jak mu dasz 3 to już wcale nie wstanie.Trzeba pozamykać okna jak strzelają,i włączyć głośno muzykę,przytulić psa, jakoś przeżyje te huki:( ale nie dawaj mu więcej tych leków, bo go zabijesz!
Moja mama też poszła do weterynarza po tabletki. Nasza psina waży chyba jakieś 10 kilo. Nie wiem co to sa za tabletki, ale dostaje 1/2 i to wystarcza. jest wtedy spokojniejszy. Pewnie te, które Ty kupiłaś są zbyt silne. Radze jeszcze raz porozumiec sie z lekarzem i opowiedzieć o objawach.
W noc sylwestrową moja mama siedzi z psem w łazience (tam nie ma okien). Puszcza wode do wanny i to w jakis sposób zagłusza wystrzały o północy.
Co poradzić...trzeba to jakoś przetrzymać :-( Ludzie się cieszą a zwierzęta wpadają w panikę :-((
Tobie nie przyszło do głowy bo na szczęście dla Ciebie a przede wszystkim dla Twojego psa nie jest to takie przeżycie jak dla mojego Reksa.Tydzień temu kiedy wróciliśmy do domu pies który został na dworze ledwo wszedł do domu,słaniał się,trząsł,oczy miał nieprzytomne,pierwsza myśl: OTRUTY!,gorączkowe przeszukiwanie czy mamy w domu wit.K,Niestety,Mężulek pojechał do apteki a ja go tuliłam,głaskałam i myślałam :to niemożliwe,przecież on nikomu nie przeszkada,sąsiezi nie byliby do tego zdolni!! Zanim Mężulek wrócił pies zaczął wracać do normy,daliśmy mu wit.w razie czego ale to był szok po odpaleniu koło naszego domu petardy ,dowiedzieliśmy się jak pies próbował staranować drzwi.Chcemy tylko dobrze dla naszego pupila,dlatego poszliśmy do weterynarza po tabletki.
Mam ten sam problem z mają Dianą, z tym że na nią nie działają żadne tabletki. W tym roku Diana miała zabiego chirurgiczny i została uśpiona "końską dawką" środka usypiającego. Dopiero trzeci zastrzyk zadział na tyle, że zdążono przeprowadzić zabieg. Miała spać 2 godziny, a wstała prawie zaraz po. Weterynarz był zdziwiony, że taka odporna na działanie tego środka. Aż się boję co będzie się dzisiaj działo.
Ja też mam takiego psa, boi się nie tylko fajerwerków, ale i burzy. Raz dałam mu leki, więcej tego nie zrobię. Ma w domu miejsce pod fotelem gdzie z trudem mieści się jego łeb, ale jest zasłonięte narzutą ze wszystkich stron i wtedy czuje się najpewniej, a my jesteśmy z nim w pokoju. Potem już do rana zosteje w domu. Normalnie przebywa na zewnątrz, teoretycznie jest stróżem. Pozdrawiam i zyczę wszystkiego najlepszego w nowym 2010 roku
A ja kilka dni temu rozmawiałam z mądrym weterynarzem, który dokładnie opisał mi działanie tabletek i powiedział, że on osobiście nie poleca żadnych, bo pies może różnie reagować, nawet zejściem z tego świata. Ja mam dwa psy - wyżły, na których pojedyncze strzały nie robią wrażenia. Jednak ta kanonada o północy jest nie dla nich. Boją się oba. Weterynarz zalecił, zachowywanie się tak jak gdyby nic się nie działo. Żadnego przytulania i głaskania psa, bo wtedy pies boi się jeszcze bardziej. Pozamykać okna i drzwi, telewizor głośniej niż zazwyczaj.
Zdecydowanie dostał zbyt mocne leki... albo leki były stosownie dobrane do wagi, ale pies akurat na nie źle reaguje. Wybór leków uspokajających dla psów jest spory i weterynarz powinien coś dobrać (zresztą to są często te same leki, które się ludziom zapisuje). Może w Twojej okolicy jest jakaś klinika weterynaryjna całodobowa? Jeśli się nie dostaniesz do lekarza, możesz spróbować kupić w aptece tabletki ziołowe i podawać po połówce - takie leki są raczej słabe więc nie powinny pieskowi zaszkodzić. Weterynarz raz mi powiedział, że najlepiej udawać, że nic się nie dzieje (tzn. ignorować hałasy i zachowywać się normalnie), bo wtedy pies uzna, że skoro pan/pani zachowuje się tak jak zwykle, to wszystko jest ok. Ale wiem z doświadczenia, że to z jednymi psami działa, z innymi nie... Dobrych kilka lat temu, z jednym z moich psów przesiedziałam Sylwestra pod biurkiem - pies tam się schował, bo wydawało mu się bezpiecznie, ale przestawał się trząść dopiero, kiedy się go przytuliło więc ja też musiałam wejść pod biurko...
Ja oglądałam taki program w tv gdzie mądra pani wypowiadała się że do psa w sylwestra nie wolno ciumkać ani się nad nim roztkliwiać , bo on myśli, że my się też boimy i boi się bardziej.trzeba go poklepać i mówić normalnym pewnym głosem, ale niewiem czy to zadziała.
O tym problemie należy myśleć kilka miesięcy wcześniej. Należy zwierzę (tak robiłem z moimi ogonami) stopniowo przyzwyczajać do hałasów petardowych. To się nazywa oswajanie przez zanurzenie. Konie pasące się przy drodze w ten sposób oswajają się z maszynami i samochodami. Inne zwierzęta też tak samo reagują. Jeśli my się zachowujemy normalnie to nasze stworzenia też. Bywają wyjątki. Pamiętajmy, że jeśli sami się boimy to napiecie naszych mieśni i nasze napięcie wewnętrzne zwierzę natychmiast wyczuje. Bądźmy spokojni dla naszych zwierząt..
malutkie niebieskie? czy to nie sedalin? przed chwilą włąsnie wróciłam od weta z tymi tabletkami dla mojej psiny. dostała 2(14mg na 7kg terier) i na razie jest ok.
nie znam sie zbyt dobrze ale problem moze tkwić w tym, że dałąś pół tabletki, czyli przeciełaś osłonkę. dawka która miałą sie powoli uwalniać "poszła" cała na raz.
Przez fajerwerki mieliśmy smutne święta. Zaginęła nam nasza suczka Tina. Córka w wigilię ok. 16 wypuściła Tinę na podwórko. Niestety nie zauważyła ,że furtka jest otwarta. Usłyszeliśmy huk fajerwerkówi i od razu córka wyszła zawołać psa do domu. Niestety Tiny nie było na podwórku ani na ulicy. Podejrzewamy, że wyszła na ulicę przez nie domkniętą furtkę, wystraszyła się huku i pobiegła na oślep przed siebie nie wiadomo gdzie. Obie córki od razu poszły jej szukać. Obeszły wszystkie okoliczne ulice, wołały Tinę ale niestety nie znalazły jej. Po kolacji ok. 23 jak już goście poszli znów chodziliśmy po całym osiedlu i szukaliśmy psa. Na drugi dzień córki z mężem pojechały szukać Tiny w okolicznych wioskach, wypatrywały jej na polach. Niestety przepadła. Porozwieszaliśmy wszędzie, gdzie tylko można ogłoszenia o jej zaginięciu( ze zdjęciem) i cisza nikt nie dzwoni. W domu pusto, kogoś brakuje, córki płaczą a ja juz nawet nic nie mówię bo nie mam siły. Bardzo za Tiną tęsknimy. Była z nami prawie 11 lat. Mamy nadzieję, że może jeszcze się znajdzie. Ona zawsze bała się burzy i huku. Nikt z nas nie pomyślał, że w Wigilię ktoś będzie bawił się petardami. Pilnujcie swoich piesków. Jeszcze jedno. Tinie dawałam w Sylwestra dwie tabletki Aviomarinu i zawsze pomagał. Po leku spała.
Nasza Diana (niby collie ) pierwszy raz zaginęla nam gdy miała pół roku. Byliśmy na wczasach 300 km od domu. Szukaliśmy jej wszędzie po okolicznych wsiach, rozwieszaliśmy ogłoszenia, byliśmy u leśniczego. Nikt nie dawał nam szans na jej odnalezienie ze względu na jej młody wiek i obcy teren. Znaleźliśmy ją po 3 dniach przypadkiem w miasteczku oddalonym o 30km od naszego biwaku. Prowadził ją na smyczy jakiś młody człowiek. Ponoć specjalnie chodził z nią po mieście, żeby właściciel się znalazł. Ponoć starszy pies ma większe szanse wrocić na "swoje". Bądź dobrej myśli. Będę trzymać kciuki za jego powrót. P.S. śliczna psinka
my właśnie posłuchaliśmy apeli weterynarzy,których jest teraz mnóstwo,weterynarz który zna Reksa już dobrych parę lat dał mu tabletki SEDALIN FORTE 35.Opinie w internecie są bardzo różne,znalazłam nawet sformuawanie że te tableti to ścierwo,ostro.No ale jednak po 24 godzinach od podania 1/2 tabletki [zamiast 2-3]z dawki zaleconej przez weterynarza czytającego ulotkę producenta zwirzę nie powróciło jeszcze całkiem do formy.Nic w jego zachowaniu nas nie niepokoi,po prostu jest ''nieswój''.Jest naszym pupilkiem,kochamy zwierzęta,nawet rybki w oczku są naszym oczkiem. Myślę że będzie to sylwester jak zwykle,a ponieważ nie mamy pomieszczeń bez okien i widziałam co syn naszych sąsiadów przygotowuje na północ będzie mały Meksyk. Pozdrawiam wszystkich miłośników psów!! DO SIEGO ROKU!!
Właśnie wróciłam od weterynarza i mam dla moich 2 piesków te same tabletki.Nie boję się ich podać,ponieważ już dwukrotnie w poprzednich latach je podawałam i psy bardzo dobrze je zniosły.Oszczędziłam im w ten sposób stres.Jak przypomnę sobie reakcje mojej starszej labradorki na wystrzały,to nie mam zadnych złudzeń,że psu muszę podać te leki.
Ale masz fajnie,ja podałam godzine temu moim tabletki ,ale jak narazie nie śpią.Z Twojego wpisu wynika,że Nowy Rok przywitasz w pracy.Przyjmij serdeczne życzenia,przede wszystkim dużo zdrowia!
Bardzo dziękuję, właśnie wróciłem z pracy. Psice zadowolone, nic ich nie straszyło. Same straszyły tylko koty.Życzę Ci również pięknego, zdrowego, spokojnego Nowego Roku.
A *musisz* sylwka spędzać w domu? Jedną noc można przenocować z psem w domku letniskowym przyjaciół, lub tak jak ja, pilnować dobrze wyizolowanego dźwiękochłonnie mieszkania znajomych. Kilka lat temu zaaplikowałem Sedalin swojej psicy i dałem jej słowo, że nigdy więcej ... Mam nadzieję, że w przyszłym roku zaczniesz o swoim psie w aspekcie Sylwka myśleć z pewnym wyprzedzeniem. Wszystkiego dobrego w Nowym Roku psiarzom i nie tylko. Czeslaw
Nasz szczeniak(5 m-cy) z nami oglądał fajerwerki na szczęście bez strachu czego sie obawialiśmy wcześniej.Nie żeby na siłę! ale sam kazał się posadzić na parapecie:).Współczuję wszystkim którym psy tak cierpią w tym dniu bo wiem jak to jest.U mojej mamy pies też tak cierpi w tym dniu a ma już 15 lat.
Szkoda mi tych psiaków. Nie raz widziałam, jak oszalałe ze strachu uciekały przed siebie. Ja też tak raz uciekałam..od dentysty, po leczeniu kanałowym- 4 godziny z otwartą gębą.)Wiem co to znaczy))
Dobrze że ten idiotyczny Sylewster się skończył:(Moja Dżunka,była bardzo zdenerwowana ,tak się bała że aż ziajała,jęzor wisiał jej do ziemi:( biegała ja szalona po mieszkaniu,dopiero jak ją przywiązałam do fotela na smyczy i usiadłam obok,głaskałam,uspokoiła się trochę.Nawet na spacer nie chciała rano iść dopiero po 11 poszłyśmy załatwiła się i zaczeła bojowo szczekać.Takie huki dla psów to straszny stres,moja babcia swoje 2 suczki podwórkowe też wzięła na noc do domu.Dobrze że tylko raz do roku tak walą petardami,bo biedne zwierzęta przechodziłyby horror.
Użytkownik niebieska-różyczka napisał w wiadomości: > Dobrze że ten idiotyczny Sylewster się skończył:(Moja Dżunka,była bardzo > zdenerwowana ,tak się bała że aż ziajała,jęzor wisiał jej do ziemi:( > biegała ja szalona po mieszkaniu,dopiero jak ją przywiązałam do fotela na > smyczy i usiadłam obok,głaskałam,uspokoiła się trochę.Nawet na spacer > nie chciała rano iść dopiero po 11 poszłyśmy załatwiła się i > zaczeła bojowo szczekać.Takie huki dla psów to straszny stres,moja > babcia swoje 2 suczki podwórkowe też wzięła na noc do domu.Dobrze > że tylko raz do roku tak walą petardami,bo biedne zwierzęta przechodziłyby > horror.
Anulko...zgadzam się z Tobą....też nie rozumiem tego durnowatego sylwestrowego ciągu do hałasu. Nasz labrador (mojej siostrzenicy) ma na szczęście głęboko w d*** perardy...o północy smacznie sobie spała ....;) Bahus
witam
mam owczarka niemieckiego który panicznie boi się fajerwerków,ma już 9 lat i chyba z roku na rok boi się bardziej,chociaż staramy mu się zapewnić jak najlepsze warunki.W tym roku postanowiliśmy pomóc mu tabletkami, weterynarz mu dał niebieskie pastylki,1-2 na 25 kg wagi,czyli jak na naszego to muszą być 3.Dzisiaj już jacyś nadgorliwi zaczęli świętować i psiak się rozszalał. No więc po naradzie,daliśmy mu pół tabletki,na takie lekkie uspokojenie,było to ok.13,teraz jest 23 a pies nadal nie potrafi wstać,nie wychodził,nie pił,tylko śpi. To co będzie jak mu damy 2 lub 3? To juz jutro i do weterynarza nie damy rady.
Mieliście podobne doświadczenia?tak wyglądał o 14-tej,a tak o 23-iej ,żal mi zwierzęcia
Jolciu, piekny pies!!! Serce mi sciska na cierpienie Twojego psa! Mialam takiego malutkiego Maltanczyka, w okresie strzelania fajerwerkow doslownie umieral. Straszne to bylo. Przez dziesiec lat nigdzie nie moglam pojsc na celebracje Nowego Roku. Nie moglam nic zrobic. Piesek wiele dni nie jadl, nie chcial wyjsc na zewnatrz i najgorsze nawet w domu nie robil swoich potrzeb. Zadne tabletki nie pomogly. Dzisiaj sluchalam program o tego typu problemach, nalezy "cwiczyc" psa do sluchania "ostrych" i niespodziewanych dzwiekow codziennie kazdego dnia roku. Szkoda, ze o tym nie wiedzialam.
U nas w Szwecji sa okolice z zabronieniem fajerwerkow i ludzie ze swoimi pieskami wyjezdzaja tam, zeby w spokoju przetrzymac ten okres.
Pozdrawiam Was i pieska i zycze Dobrego Nowego Roku bez strzelania fajerwerkami!!!
Moja Dżunka też się boi,ale nie doszło mi do głowy żeby dawać psu lekiPo 1/2 tabletki pies ledwo żyje,a jak mu dasz 3 to już wcale nie wstanie.Trzeba pozamykać okna jak strzelają,i włączyć głośno muzykę,przytulić psa, jakoś przeżyje te huki:( ale nie dawaj mu więcej tych leków, bo go zabijesz!
Moja mama też poszła do weterynarza po tabletki. Nasza psina waży chyba jakieś 10 kilo. Nie wiem co to sa za tabletki, ale dostaje 1/2 i to wystarcza. jest wtedy spokojniejszy. Pewnie te, które Ty kupiłaś są zbyt silne. Radze jeszcze raz porozumiec sie z lekarzem i opowiedzieć o objawach.
W noc sylwestrową moja mama siedzi z psem w łazience (tam nie ma okien). Puszcza wode do wanny i to w jakis sposób zagłusza wystrzały o północy.
Co poradzić...trzeba to jakoś przetrzymać :-( Ludzie się cieszą a zwierzęta wpadają w panikę :-((
Tobie nie przyszło do głowy bo na szczęście dla Ciebie a przede wszystkim dla Twojego psa nie jest to takie przeżycie jak dla mojego Reksa.Tydzień temu kiedy wróciliśmy do domu pies który został na dworze ledwo wszedł do domu,słaniał się,trząsł,oczy miał nieprzytomne,pierwsza myśl: OTRUTY!,gorączkowe przeszukiwanie czy mamy w domu wit.K,Niestety,Mężulek pojechał do apteki a ja go tuliłam,głaskałam i myślałam :to niemożliwe,przecież on nikomu nie przeszkada,sąsiezi nie byliby do tego zdolni!! Zanim Mężulek wrócił pies zaczął wracać do normy,daliśmy mu wit.w razie czego ale to był szok po odpaleniu koło naszego domu petardy ,dowiedzieliśmy się jak pies próbował staranować drzwi.Chcemy tylko dobrze dla naszego pupila,dlatego poszliśmy do weterynarza po tabletki.
Mam ten sam problem z mają Dianą, z tym że na nią nie działają żadne tabletki. W tym roku Diana miała zabiego chirurgiczny i została uśpiona "końską dawką" środka usypiającego. Dopiero trzeci zastrzyk zadział na tyle, że zdążono przeprowadzić zabieg. Miała spać 2 godziny, a wstała prawie zaraz po. Weterynarz był zdziwiony, że taka odporna na działanie tego środka. Aż się boję co będzie się dzisiaj działo.
Na nasz\ego Hektora tez nie działaja leki:( biedulek ma 9 lat , a boi się strasznie.. aż mnie strach ogarnia co to bedxzie:((
Ja też mam takiego psa, boi się nie tylko fajerwerków, ale i burzy. Raz dałam mu leki, więcej tego nie zrobię. Ma w domu miejsce pod fotelem gdzie z trudem mieści się jego łeb, ale jest zasłonięte narzutą ze wszystkich stron i wtedy czuje się najpewniej, a my jesteśmy z nim w pokoju. Potem już do rana zosteje w domu. Normalnie przebywa na zewnątrz, teoretycznie jest stróżem. Pozdrawiam i zyczę wszystkiego najlepszego w nowym 2010 roku
A ja kilka dni temu rozmawiałam z mądrym weterynarzem, który dokładnie opisał mi działanie tabletek i powiedział, że on osobiście nie poleca żadnych, bo pies może różnie reagować, nawet zejściem z tego świata. Ja mam dwa psy - wyżły, na których pojedyncze strzały nie robią wrażenia. Jednak ta kanonada o północy jest nie dla nich. Boją się oba.
Weterynarz zalecił, zachowywanie się tak jak gdyby nic się nie działo. Żadnego przytulania i głaskania psa, bo wtedy pies boi się jeszcze bardziej. Pozamykać okna i drzwi, telewizor głośniej niż zazwyczaj.
Zdecydowanie dostał zbyt mocne leki... albo leki były stosownie dobrane do wagi, ale pies akurat na nie źle reaguje. Wybór leków uspokajających dla psów jest spory i weterynarz powinien coś dobrać (zresztą to są często te same leki, które się ludziom zapisuje). Może w Twojej okolicy jest jakaś klinika weterynaryjna całodobowa? Jeśli się nie dostaniesz do lekarza, możesz spróbować kupić w aptece tabletki ziołowe i podawać po połówce - takie leki są raczej słabe więc nie powinny pieskowi zaszkodzić. Weterynarz raz mi powiedział, że najlepiej udawać, że nic się nie dzieje (tzn. ignorować hałasy i zachowywać się normalnie), bo wtedy pies uzna, że skoro pan/pani zachowuje się tak jak zwykle, to wszystko jest ok. Ale wiem z doświadczenia, że to z jednymi psami działa, z innymi nie...
Dobrych kilka lat temu, z jednym z moich psów przesiedziałam Sylwestra pod biurkiem - pies tam się schował, bo wydawało mu się bezpiecznie, ale przestawał się trząść dopiero, kiedy się go przytuliło więc ja też musiałam wejść pod biurko...
Ja oglądałam taki program w tv gdzie mądra pani wypowiadała się że do psa w sylwestra nie wolno ciumkać ani się nad nim roztkliwiać , bo on myśli, że my się też boimy i boi się bardziej.trzeba go poklepać i mówić normalnym pewnym głosem, ale niewiem czy to zadziała.
O tym problemie należy myśleć kilka miesięcy wcześniej. Należy zwierzę (tak robiłem z moimi ogonami) stopniowo przyzwyczajać do hałasów petardowych. To się nazywa oswajanie przez zanurzenie. Konie pasące się przy drodze w ten sposób oswajają się z maszynami i samochodami. Inne zwierzęta też tak samo reagują. Jeśli my się zachowujemy normalnie to nasze stworzenia też. Bywają wyjątki. Pamiętajmy, że jeśli sami się boimy to napiecie naszych mieśni i nasze napięcie wewnętrzne zwierzę natychmiast wyczuje. Bądźmy spokojni dla naszych zwierząt..
malutkie niebieskie? czy to nie sedalin? przed chwilą włąsnie wróciłam od weta z tymi tabletkami dla mojej psiny. dostała 2(14mg na 7kg terier) i na razie jest ok.
Przez fajerwerki mieliśmy smutne święta. Zaginęła nam nasza suczka Tina. Córka w wigilię ok. 16 wypuściła Tinę na podwórko. Niestety nie zauważyła ,że furtka jest otwarta. Usłyszeliśmy huk fajerwerkówi i od razu córka wyszła zawołać psa do domu. Niestety Tiny nie było na podwórku ani na ulicy. Podejrzewamy, że wyszła na ulicę przez nie domkniętą furtkę, wystraszyła się huku i pobiegła na oślep przed siebie nie wiadomo gdzie. Obie córki od razu poszły jej szukać. Obeszły wszystkie okoliczne ulice, wołały Tinę ale niestety nie znalazły jej. Po kolacji ok. 23 jak już goście poszli znów chodziliśmy po całym osiedlu i szukaliśmy psa. Na drugi dzień córki z mężem pojechały szukać Tiny w okolicznych wioskach, wypatrywały jej na polach. Niestety przepadła. Porozwieszaliśmy wszędzie, gdzie tylko można ogłoszenia o jej zaginięciu( ze zdjęciem) i cisza nikt nie dzwoni. W domu pusto, kogoś brakuje, córki płaczą a ja juz nawet nic nie mówię bo nie mam siły. Bardzo za Tiną tęsknimy. Była z nami prawie 11 lat. Mamy nadzieję, że może jeszcze się znajdzie. Ona zawsze bała się burzy i huku. Nikt z nas nie pomyślał, że w Wigilię ktoś będzie bawił się petardami. Pilnujcie swoich piesków. Jeszcze jedno. Tinie dawałam w Sylwestra dwie tabletki Aviomarinu i zawsze pomagał. Po leku spała.
Nasza Diana (niby collie ) pierwszy raz zaginęla nam gdy miała pół roku. Byliśmy na wczasach 300 km od domu. Szukaliśmy jej wszędzie po okolicznych wsiach, rozwieszaliśmy ogłoszenia, byliśmy u leśniczego. Nikt nie dawał nam szans na jej odnalezienie ze względu na jej młody wiek i obcy teren. Znaleźliśmy ją po 3 dniach przypadkiem w miasteczku oddalonym o 30km od naszego biwaku. Prowadził ją na smyczy jakiś młody człowiek. Ponoć specjalnie chodził z nią po mieście, żeby właściciel się znalazł.
Ponoć starszy pies ma większe szanse wrocić na "swoje". Bądź dobrej myśli. Będę trzymać kciuki za jego powrót.
P.S. śliczna psinka
Bardzo ,bardzo Wam współczuję ,śliczna psina,naprawdę szkoda zwierzęcia,nie wiem co my byśmy zrobili bez naszego Reksa
trzymamy kciuki
my właśnie posłuchaliśmy apeli weterynarzy,których jest teraz mnóstwo,weterynarz który zna Reksa już dobrych parę lat dał mu tabletki SEDALIN FORTE 35.Opinie w internecie są bardzo różne,znalazłam nawet sformuawanie że te tableti to ścierwo,ostro.No ale jednak po 24 godzinach od podania 1/2 tabletki [zamiast 2-3]z dawki zaleconej przez weterynarza czytającego ulotkę producenta zwirzę nie powróciło jeszcze całkiem do formy.Nic w jego zachowaniu nas nie niepokoi,po prostu jest ''nieswój''.Jest naszym pupilkiem,kochamy zwierzęta,nawet rybki w oczku są naszym oczkiem.
Myślę że będzie to sylwester jak zwykle,a ponieważ nie mamy pomieszczeń bez okien i widziałam co syn naszych sąsiadów przygotowuje na północ będzie mały Meksyk.
Pozdrawiam wszystkich miłośników psów!!
DO SIEGO ROKU!!
Właśnie wróciłam od weterynarza i mam dla moich 2 piesków te same tabletki.Nie boję się ich podać,ponieważ już dwukrotnie w poprzednich latach je podawałam i psy bardzo dobrze je zniosły.Oszczędziłam im w ten sposób stres.Jak przypomnę sobie reakcje mojej starszej labradorki na wystrzały,to nie mam zadnych złudzeń,że psu muszę podać te leki.
moja psina jest już "pijana" ale nic niepokojącego na razie nie widze i mam nadzieję, że tak pozostanie
Zabieram zaraz moje psice do pracy, zakład jest w szczerym polu więc tam powinny żyć.
Ale masz fajnie,ja podałam godzine temu moim tabletki ,ale jak narazie nie śpią.Z Twojego wpisu wynika,że Nowy Rok przywitasz w pracy.Przyjmij serdeczne życzenia,przede wszystkim dużo zdrowia!
Bardzo dziękuję, właśnie wróciłem z pracy. Psice zadowolone, nic ich nie straszyło. Same straszyły tylko koty.Życzę Ci również pięknego, zdrowego, spokojnego Nowego Roku.
Lajanku, Wszystkiego Najlepszego w Nowym Roku.....wreszcie Cie dorwalam:)))
Tineczka, natychmiast do kawiarenki... odmaszerować. Dostaniesz tam cmoka ...... tak jest tam teraz nastrojowo.....
A *musisz* sylwka spędzać w domu? Jedną noc można przenocować z psem w domku letniskowym przyjaciół, lub tak jak ja, pilnować dobrze wyizolowanego dźwiękochłonnie mieszkania znajomych. Kilka lat temu zaaplikowałem Sedalin swojej psicy i dałem jej słowo, że nigdy więcej ... Mam nadzieję, że w przyszłym roku zaczniesz o swoim psie w aspekcie Sylwka myśleć z pewnym wyprzedzeniem.
Wszystkiego dobrego w Nowym Roku psiarzom i nie tylko.
Czeslaw
Hej!! Już wszystko dobrze!! A Wasze psiaki?Wyspane???
Pozdrawiam serdecznie,miło ,świątecznie i noworocznie
Wszystkiego dobrego w Nowym roku!!!
Szkoda mi tych psiaków. Nie raz widziałam, jak oszalałe ze strachu uciekały przed siebie.
Ja też tak raz uciekałam..od dentysty, po leczeniu kanałowym- 4 godziny z otwartą gębą.)Wiem co to znaczy))
Dobrze że ten idiotyczny Sylewster się skończył:(Moja Dżunka,była bardzo zdenerwowana ,tak się bała że aż ziajała,jęzor wisiał jej do ziemi:( biegała ja szalona po mieszkaniu,dopiero jak ją przywiązałam do fotela na smyczy i usiadłam obok,głaskałam,uspokoiła się trochę.Nawet na spacer nie chciała rano iść dopiero po 11 poszłyśmy załatwiła się i zaczeła bojowo szczekać.Takie huki dla psów to straszny stres,moja babcia swoje 2 suczki podwórkowe też wzięła na noc do domu.Dobrze że tylko raz do roku tak walą petardami,bo biedne zwierzęta przechodziłyby horror.
Użytkownik niebieska-różyczka napisał w wiadomości:
> Dobrze że ten idiotyczny Sylewster się skończył:(Moja Dżunka,była bardzo
> zdenerwowana ,tak się bała że aż ziajała,jęzor wisiał jej do ziemi:(
> biegała ja szalona po mieszkaniu,dopiero jak ją przywiązałam do fotela na
> smyczy i usiadłam obok,głaskałam,uspokoiła się trochę.Nawet na spacer
> nie chciała rano iść dopiero po 11 poszłyśmy załatwiła się i
> zaczeła bojowo szczekać.Takie huki dla psów to straszny stres,moja
> babcia swoje 2 suczki podwórkowe też wzięła na noc do domu.Dobrze
> że tylko raz do roku tak walą petardami,bo biedne zwierzęta przechodziłyby
> horror.
Anulko...zgadzam się z Tobą....też nie rozumiem tego durnowatego sylwestrowego ciągu do hałasu. Nasz labrador (mojej siostrzenicy) ma na szczęście głęboko w d*** perardy...o północy smacznie sobie spała ....;)
Bahus