Już kiedyś chciałem poruszyć ten temat, w końcu zdecydowałem się po przeczytaniu "naszej klasy" Dagusi_29. Po założeniu konta na NK, wiele razy wpisywałem w wyszukiwarce imię i nazwisko mojej pierwszej miłości. Zawsze brakowało mi odwagi na "enter", z jednej strony ciekawiło mnie co się z nią dzieje, jednak rozsądek podpowiadał mi NIE. Ania była śliczną brunetką, kiedy przyszła do naszej szkoły, wielu chłopaków zwariowało na jej punkcie, po jakimś czasie umówiłem się z nią na swoją pierwszą randkę. Poszliśmy na spacer do parku, tam właśnie pocałowałem ją pierwszy raz, byłem wniebowzięty mieliśmy po 13 lat. Ania była moją pierwszą miłością, kiedy mieliśmy po 17 lat, nasza miłość przestała być platoniczną, byłem jej pierwszym chłopakiem, a ona moją pierwszą dziewczyną. Po roku Ania wyprowadziła się z rodzicami do miejscowości leżącej bardzo daleko od Warszawy. Pisaliśmy do siebie ale już więcej jej nie zobaczyłem, zostało mi jedynie jej zdjęcie podpisane "tobie, siebie, ja". Nie zapomniałem o niej nigdy, co jakiś czas wyjmowałem zdjęcie i wpatrując się w nie, zastanawiałem się czy jeszcze kiedyś ją zobaczę. Kilka tygodni temu, otrzymałem na NK wiadomość, nie znane mi nazwisko, kiedy zacząłem czytać, aż się nogi pode mną ugięły, to była Anka. Zaczęliśmy korespondować, później wymieniliśmy numery telefonów i tak się zaczęło. Spotkaliśmy się już trzy razy, powróciły dawne wspomnienia, coraz częściej zaczynam się łapać że myślę o niej, Anka nie ma nic do stracenia, od lat jest po rozwodzie a ja?. Mam dobrą żonę, nie chcę skrzywdzić swojej rodziny, nie chcę niczego zmieniać w swoim życiu, tylko że mnie jak małolata coś ciągnie do tamtej. Kilka dni temu Ania zaprosiła mnie na kolację do siebie, termin ciągle odwlekam, przecież wiem że kolacja skończy się śniadaniem. Muszę jakoś to przerwać zanim stanie się coś złego, żona by tego nie zniosła, o przykładzie dla syna nie wspomnę.
Edi Nie daj sie. Chciałam Ci ostrzej napisac... ale po co? To jest Twoja sprawa, ale mi jakoś przykro. Nie mam pojęcia czemu. Moze dlatego, zę juz widziałam?
Bajka jest bajka. Życie, jest zycie.
Fajnie jest sobie wyobrazić, siebie znów w tych obcisłych, wytartych dzinsach, fajnie jest myslec, że ja sprzed 20 lat- to ta sama dziewczyna wyłacznie z gwiazdami w oczach, fajnie jest przywoływać wieczory na pomoście, keidy chłodne usta łagodziły opalona skórę.... Ale nie ma powrotu. Nie ma! To jest wyłacznie magiczne myslenie.
no niestety wszyscy lubimy bajki, nawet te opowiedziane w zamulonej (metnej) rzece. tacy juz jestesmy. a jak ktos opowie wlasna, to zawsze w drugim obudzi sie pedagog.
wniosek: albo nie opowiadac wlasnych bajdurzen sennych, albo zaprzestac nauczycielskiego pouczania w sprawie interpretacji bajek. bo z pragmatycznego punktu widzenia, to wszystkie bajki sa z lekka bzdurne w swoim finale, niestety czlowiek musi sie o cos opierac zeby dac sobie rade z jeszcze bzdurniejsza codziennoscia, nie kazdy sobie wypracowal codziennosc swiateczna, a co poniektorym nawet wybito takowa z glowy. nie pouczajcie, kazdy musi dac sobie rade z wlasna bajka! gorsze, lepsze czyhaja na nas za kazdym rogiem.
No, czasem wkurzony jestem na niektóre Twoje posty (tak samo chyba jest w drugą stronę;)) ale ten trafia dokładnie w sedno. Jakże łatwo udzielamy "porad" opierając się na oklepanych frazesach, a trudno nam oprzeć się na własnych przejściach. Wstyd (?) napisać otwarcie (bo powiedzą:ale się wywnętrza), a może brak życiowego doświadczenia. Masz rację, pisząc, ze zycie to wbrew pozorom jednak bajka w której kazdy sam musi sobie poradzić. Pamiętać musi jednak też, że tylko w bajkach wszystko powinno kończyć się dobrze, a nie zawsze tak jest. Naszą bajkę sami piszemy i przeważnie od nas zależy zakończenie.
Ja mu zyczę powodzenia i radości, jak każdemu z was, ale przytoczyłam tę sentencję, bo w nich tkwi mądrość pokoleń, z której czerpią miliony.A Seneka nie był bajkopisarzem, tylko filozofem i retorykiem.
I takie są właśnie uroki Naszej Klasy......już wiele małżeństw rozstało się dzięki temu portalowi.Właśnie zastanawiam się czy samej nie usunąć własnego konta.A swoją drogą to ja bym poszła na tę kolację z ciekawośći ale gdybym poczuła motyle w brzuchu .....to zwiałabym szybciej niż przyszłam ,o ile oczywiście miałabym na tyle w sobie silnej woli.
Mój były narzeczony również odnalazł mnie na NK. Wysyłamy sobie życzenia, komentujemy zdjęcia, czasami wymienimy się jakimiś informacjami. Jest takim człowiekiem jakim go zapamiętałam. Jest dobrym mężem, kochającym ojcem i lada dzień zostanie dziadkiem i cieszę się, że za niego nie wyszłam!! :):):)
Edi!!! daj sobie spokój....tyle lat nie próbowała jakoś Cię odszukać, dopiero teraz, kiedy może czuje się samotnie....już sam fakt, że wiedząc o Twojej rodzinie /zakładam, że wie o istnieniu żony/ proponuje Ci kolację we dwje powiedział o niej wszystko, a i Ty jesteś chyba słabej woli, skoro rozważasz pójście na tą kolację i wiesz, że skończyłaby się sniadaniem..... zadaj sobie pytanie - chciałbyś być w sytuacji żony? jakbyś się czuł, gdybyś wiedział, że Twoja żona odnowiła starą znajomość i rozważa pójście na kolacyjkę????
Edi rad z mojej strony nie będzie choć może.. ale najpierw odpowiem na pytanie. Moja pierwsza miłość. Była wszystkim kochałam nie wiedząc dlaczego. Serce nie sługa :):):) Miałam 17 lat. Rozum podowiadał mi, że to nie jest facet na całe życie a serce szalało z miłości. Byliśmy ze sobą 4 lata. Pewnego dnia kiedy koleny raz nie można było na niego liczyć - odeszłam. Płakałam, cierpiałam.Powiedziałam sobie żadnych facetów i tak po paru latach znalazł mnie mój mąż i w dosłownym tego słowa znaczeniu mnie sobie wziął. Wypatrzył moje zdjęcie na jakimś portalu i zakochał się na amen - podobno szukał ze mną kontaktu w końcu okazało się że mamy wspólnych znajomych i zaczeliśmy pisac na gg. Kiedy mąż wysłał mi swoje zdjęcie to dałam go na ignora wyglądał na nim jaky miał 15 lat a ja miałam 24. Pomyślałam to jakiś ściemniacz. Pech chciał, że po jakimś czasie miałam wirusa na komputerze i wszystko musiałam instalowac od nowa.Wtedy odewał sie do mnie mąż ale ja kazałam mu sie odczepić nazwając go kłamcą. Wyjaśnił mi że to stare zdjęcie ma na nim 17 lat ale nie ma dostępu do skanera i dlatego nie ma aktualnego zdjęcia. Zaczelismy rozmawiać mijały miesiące. Traktowałam go jak dobrego kumpla. Pewnego dnia zaprosił mnie na wyjazd do Zakopanego ja wcześniej nigdy tam nie byłam. Zdecydowałam się na ten wyjazd bo mieliśmy wspólnych znajomych w życiu realnym i wiedziałam że to nie morderca, zboczeniec itd. :):) Pamiętam wysiadłam z pociągu a on mnie wziął za rękę i zaczął całować jakbym była jego ukochaną. Przyglądałam mu się czy przypadkiem wszystko jest z nim ok, myślałam może jest na jakimś rauszu czy co. Pojechalismy do zakopanego a tam w pięknej sceneri górskiej zakochałam sie na zabój. Mój mąż zachwycił mnie tym jak mnie traktował i traktuje do dziś. Dokonałam dobrego wyboru, mogę zawsze liczyć na mojego męża. Powiem Ci Edi tak jakby wyglądało nasze życie gdybyśmy nie byli ciągle doświadczani, sprawdzani przez los.Tak sobie myślę o tych uczucach jakie wzbudziła w Tobie ta kobieta może warto spróbować wzbudzić takie uczucia u wlasnej żony, popatrzeć na nią w ten sposób jakbyś jej nie widział od lat. Hmm może warto gdzieś wyjechac razem we dwoje i odszukać siebie. Cokolwiek zrobisz to odpowiedz sobie na pytania Po co ? Dlaczego ? i Czemu to ma służyć ?
Normalka jak to chłopy mój mąż tak samo się zachowywał jak założył klasę zaraz zaczął szukać swoich "koleżanek" Jak dzieci! Teraz coprawda już mam to gdzieś i jego też. Ja też odnalazłam swoje pierwsze miłości i co i nic nawet nie zapraszałam do znajomych mają żony, dzieci po jaką cholerę ma pisać, wspominać, spotykaćsię życie im burzyć? No po co? Co było a nie jest nie pisze się w rejestr! Ja nie rozumiem czegoś takiego wcześniej zero klontaktu a teraz przez NK miłość kwitnie? Czas dorosnąć!
Normalka jak to chłopy mój mąż tak samo się zachowywał jak założył klasę zaraz zaczął szukać swoich "koleżanek" Jak dzieci! Nie wsadzaj wszystkich chłopów do jednego worka. Dla mnie jest to normane, że chce się wiedzieć co słychać u kogoś kogo sie kochało, kiedy los rozłączył ludzi którzy się kochali bardzo to całe życie człowiek chce zaspokoić swoją ciekawość. Ty odnalazłaś swoje miłości piszesz po cholerę mam pisać, spotykać się i życie im burzyć. Ja odnalazłam swoje milości, dawnych przyjaciół i ciesze się z tego. Miałam okazję dowiedzieć się co u nich słychać. Napisać im, że cieszę sięz z tego że są szczęśliwymi mężami, ojcami, że ułożyło im się w życiu zawodowym. Jak komuś coś nie wyszło w życiu to mogłam ich pocieszyć. Nigdy nie przeszło by mi przez głowę rozwalanie czyjegoś życia. Dla mnie to normalne że każdy ma swoje koleżanki, kolegów.i z dawnych lat i obecnych.
Tak a umawiasz się znimi na randki? Edi wyraźnie napisał że boi się kolacji u niej w domu bo może zakończyć się śniadaniem, wyraźnie napisał że czuje się jakby młodzieniaszek jakby przezywał młodzieńczą miłość. Ja też odnalazłam wielu znajomych i co z tego też wiem co u nich słychac ale zaraz nie mam motyli w brzuchu. Zresztą jak jest tajnie to jest fajnie. \
Dla mnie też to jest normalne jak ma się koleżanki i kolegów bo ja też mam. Chyba nie zrozumiałaś postu Ediego i tego co ja napisałam nie mam czasu tłumaczyć bo mam lepsze zajęcia na głowie.
A to pierwsze zdanie to taka przenośnia często posługuje się prznośniami i obserwacjami z życia, wiadomo nie wszyscy są tacy ja niestety nie spotkałam.
Na randki nie ale spotykam sie czasem jako kolega koleżanka. Właśnie ta przenośnia mnie zbiła z tropu myślenia zabrzmiało to tak jakby każdego chłopa wrzucić do worka szukających przygód i atrakcji. Post Edgiego zrozumiałam pisałam do twojego postu nie Ediego
No wiesz co Edi Ja myślałam,ze Ty rozumny facet jesteś . Weź się chłopie zastanów czy warto rozwalać rodzinę dla jakiejś ... ( nie bede się wyrażać ) , która nie potrafi uszanować tego ,że masz żonę i dziecko!!! . Dla mnie ktos taki zasługuje na najgorsze epitety .
Zobcz co napisałeś : ,,Mam dobrą żonę, nie chcę skrzywdzić swojej rodziny, nie chcę niczego zmieniać w swoim życiu ,, to nie rób tego !! Skoro jesteś z żoną szczęśliwy to czego Ty szukasz chłopie ??? alman bardzo dobrze napisała! Pewnie tamta czuje sie samotna, nudzi jej się więc zakręciłą się koło Ciebie bo wie ,że ma nad Tobą ,,władzę,, . Sam napisałeś ,że nie ma nic do stracenia ! A dlaczego nie pisała kiedy była mężatką ?? Dlaczego wtedy nie udawała zakochanej tylko teraz kiedy jest sama!
zastanów się sto razy zanim pójdziesz na ,,kolację,, . Zastanów się jak będziecz czuł się rano . Czy będziesz w stanie spojrzeć sobie w lustro, spojrzeć żonie w oczy . Zeszmacisz sie jak napisała agik. Zobaczysz, pobawi się Tobą i zostawi. A Ty wtedy zostaniesz sam jak palec. Nie warto Edi, nie warto.
Zagalopowałam się troche . Chyba mnie poniosło ale normalnie się wnerwiłam
Pogłebokim zastanowieniu się raczej nie :). Nie to,że mogłabym kogoś obrazić, ale tak sobie pomyslałam,że to wielka prowokacja szyta grubymi nicmi. Większoć Pań potępa Panią, a to przecież on chce kolacji ze sniadaniem, bo ona jest wolna.Dla mnie Edi sonduje jakie będą wasze zachowania, co w świetle innych watków jest bardzo prawdopodobne. Przykre jest to,że samotna kobieta od razu podejrzewana jest o niecne zamiary. A nikt nie spojrzy,że panowie samotną kobietę uważąją za łatwy kąsek. Sama miałam propozycje niezbyt smaczne od kolegów, bo wiesz jesteś samotna, co Ci szkodzi.
Użytkownik bea39 napisał w wiadomości: > Przykre jest to,że samotna kobieta od razu podejrzewana > jest o niecne zamiary. A nikt nie spojrzy,że panowie samotną kobietę > uważąją za łatwy kąsek.
No muszę przyznac ci rację. Z tej strony o tym nie pomyślałam. Wyobraziłam sobie biednego Ediego wodzonego na pokuszenie a faktycznie często jest tak,ze facet sam szuka ,,atrakcji,, . teraz juz wiem ,że Edi specjalnie założył ten wątek a ja głupia dałam się wciągnać. Pozdrawiam
Edi ja nie bede Cie ani pouczac ani moralizowac Jestes doroslym Facetem i nieglupim. Rozwaz tylko sam z soba: Dlacego nigdy nie zapomniales? I dlaczego wlasnie teraz? Czego brak Ci osobiscie albo w malzenstwie obecnie? Moze jak znajdziesz odpowiedz na te ptania to bedzie Ci latwiej...
Powiem tylko, ze takie spotkanie po latach moze spowodowac wybuch "choroby" albo otrzezwic na amen.
A pierwsza milosc ta uczniowska? No coz spotkanie ( a raczej kontakt telefoniczny, bo przed mozliwym spotkaniem oko w oko stchorzyl on - choc to on mnie szukal a wtedy bylam jeszcze wolna :-), zreszta on tez) wywolalo troche ekscytacji ale tylko chwilowo. Nie tesknie, nie zaluje cuiesze sie zyciem teraz i tutaj. Dla mnie to tylko przeszlosc.
Edi,jeżeli z góry zakładasz,że kolacja skończy się śniadaniem,to naprawdę nawet nie próbuj iść na te kolację.Zastanów się jak potem spojrzysz żonie w oczy.Jeżeli w ogóle dopuszczasz taką myśl ,to może warto zastanowić się nad swoim małżeństwem?Może coś jest nie tak.Takie jest moje zdanie z którym niekoniecznie musisz się zgodzić.
nasza klasa to jest dobry portal dla dzieci ,ja swój wpis usunęłam,dla ludzi o ustabilizowanym życiu moze być niebezpieczny znalazł mnie mój dawny chłopak,na początku wyjaśniliśmy sobie że oboje mamy wspaniałe związki,cudowne rodziny i świetnie jeśli moglibyśmy zostać kumplami po pewnym czasie jego sms zaczęły się zmieniać,jak się poczułam? WKURWIONA,ZDRADZONA,JAK SZMATA. Co on sobie o mnie pomyślał? że jak stary znajomy to może wszystko?byłam niewinna a czułam się jak przestępca,to jest parszywe uczucie, ja za swoim Mężulkiem świata nie widzę i nie będzie nikt mi tu brużdził nie wiem czy to jest typowy schemat naszej klasy ale portal przestał mi odpowiadać jeśli kochasz żonę daj sobie spokój z tą manipulantką,ona nie chce dobrze dla Ciebie,myśli wyłącznie o sobie pozdrawiam
Ja pozwolę sobie się z Tobą nie zgodzić. Mam ustabilizowane życie i bynajmniej nie uważam ten portal za niebezpieczny dla mojego życia. Mam przy sobie kogoś kogo kocham i z kim chcę spędzić resztę zycia i nie w głowie mi jakieś romanse. Mam w znajomych kilku swoich byłych chłopaków ale jakoś to nie przeszkadza nikomu. Kilka wiadomości, jakieś komentarze i koniec. Na jakieś głupie teksty nikt kto mnie zna sobie nie pozwoli, zresztą są to ludzie na poziomie. Ktoś jeszcze wcześniej napisał, że przez NK wiele małżeństw już się rozstało. Głupota. Jeżeli w związku coś nie gra to byle pretekst wystarczy żeby się rozpadł a jeżeli związek jest taki jak powinien być to choćby tłum adoratorów "walił drzwiami i oknami", kochających się tak naprawdę nic nie jest w stanie rozdzielić.
macie 100% rację,dobremu małżeństwu nic nie zagrozi,a takie sytuacje że możemy spotkać jakiegoś byłego w sklepie i mu coś odbije mogą się zdarzyć zawsze. Ja nie jestem jakąś strasznie poważną osobą,lubie się śmiać,żartować mieć ''zdrowe'' relacje z innymi ludżmi.Pracowałam przez wiele lat z Włochami,Francuzami,było wesoło ,były próby ''poderwania'' ale zawsze tylko próby, nigdy moje małżeństwo nie było zagrożone.Ten facet przesadził,ni z gruszki ni z pietruszki zaserwował mi tekst w stylu jego serce zawsze należało do mnie i wkur..ł mnie totalnie,po 16 latach mu się tak zrobiło? Brak szacunku do mnie a przede wszystkim do swojej żony,swojej rodziny,żałosne.Pomyślałam o jego żonie rezygnując z portalu i nie żałuję. pozdrawiam
Mysha, mam dokladnie to samo.. :) Mam profil na NK i nic zlego sie nie dzieje.. Mimo ze odzylo kilka dawnych znajomosci... Mysle ze dla niektorych NK to po prostu wymowka.. Cos sie stalo, latwo zwalic na portal.. Ludzie, jestesmy dorosli.. A poza tym, niekoniecznie na NK trzeba sie logowac, zeby mogl sie przytrafic jakis mniej lub bardziej niewinny romans...
Edi, coś mi sie wydaje, że ten watek nie całkiem jest " z życia wzięty" ale temat nie powiem, ciekawy. Tylko za bardzo prowokatorsko "skomponowany". No ale wtedy nie byłby ciekawy. pzdr
Użytkownik Kazik45 napisał w wiadomości: > Edi, coś mi sie wydaje, że ten watek nie całkiem jest " z życia wzięty" > ale temat nie powiem, ciekawy. Tylko za bardzo prowokatorsko "skomponowany". > No ale wtedy nie byłby ciekawy.pzdr
Wiesz Kaziu,że przed chwilą też o tym myślałam...Chyba jest tak jak piszesz :-)
Masz rozum to go używaj. Nie jesteś przecież małolatem. Powiedz jej dlaczego nie chcesz się z nią spotkać. Jeżeli jednak pójdziesz na tą kolację to masz chyba też rozum i nie musicie się kochać tylko spotkać w restauracji. Moim zdaniem nie powinieneś pozwolić by sytuacja wymknęła ci się z pod kontroli i powiedzieć jej o czym myślisz. Masz rodzinę to jej nie niszcz. Skoro po jej odjeździe pisaliście do siebie to adres Twój znała. nie interesowała się wtedy Tobą. Ona to robi albo z zazdrości, że Tobie się lepiej w rodzinie powodzi albo dlatego, ze jest sama. Jak znajdzie sobie innego to Cię zostawi i to Ty będziesz w najgorszej sytuacji. Ona będzie wtedy zadowolona. Mnie też czasem korci by jednego chłopaka zaprosić do znajomych. Jednak wolę do przeszłości nie wracać.
Odniosę się do ostatniego zdania pytaniem: dlaczego(!?). Przecież jesteś pewna(!?) swoich obecnych uczuć do tego Jednego Wybranego, więc dlaczego. Nie byłem aniołem w młodości (prawdopodobnie " nawet byłem, nawet") dziś gdy czasem spotykamy się na ulicy, cmoki z dubeltówki, nawet przy mężach. Czy oni wiedzą, nie jest ważne, ważne ŻE MY WIEMY i szanujemy się dziś. Za to co było i nie było, co się zaczęło ale się (inaczej) skończyło. Waży jest szacunek dla SIEBIE(!!!) naszych obecnych partnerów i tych byłych. To jest właśnie jedna z odmian miłości, okazanie jej przez szacunek, ,...nawet do wspomnień. Jesli ktoś ma wątpliwości to lepiej niech siedzi w domu, bo idac ulicą spotka kogoś i "motyle w brzuchu zaczną latac" (fajne określenie, pychol się Autorce należy ).
Ja dość często pisze na tlenie z moim byłym, ale na spotkanie bym się nie odważyła. Mój związek jest jaki jest nie zawsze idealny a z byłym łączą mnie tylko wspomnienia nie zawsze zgodne z rzeczywistością bo przecież pamięć zawodna jest. Często idealizujemy swoje byłe,byłych. A z tego co piszesz to często wspominałeś o niej..... ale czy po 3 spotkaniach możesz powiedzieć na 100% czy to tęsknota za tym co było i czy ta kobieta to ta sama Anka co kiedyś. Powróciły stare uczucia i wspomnienie miło spędziliście czas.... ale czas się zastanowić co jest ważne i realne, może daj sobie czas i przestańcie się spotykać jeśli nie będziesz potrafił o niej zapomnieć to sam będziesz wiedział co robić. Sytacja ciężka, ale czy z tych wspomnień i marzeń nie wyniko by tylko rozczarowanie i gorycz- bo przecież jesteście już zupełnie innymi ludzimi.
A co do Anki nie oceniałabym jej tak surowo jak jeden z piszących.
Przeczytałam bardzo dokładnie wątek i wydaje mi się że Edi nie prosi w nim o żadną radę co ma zrobić a tylko żebyście opisały lub opisali emocje jakie towarzyszyły wam po spotkaniu waszych dawnych miłości na NK. Przecież na końcu jest zadane konkretne pytanie i chyba na nie oczekuje odpowiedzi
Dodam tylko że moje spotkanie co prawda nie osobiste tylko wirtualne było burzą sprzecznych uczuć coś na kształt chciałabym a boję się ale jak wszystko w życiu mija tak i ta burza uczuć ucichła teraz mamy kontakt przez skypa ale emocji we mnie nie wywołuje już żadnych To prawda nie da się wejść do tej samej rzeki lat nam przybyło doświadczeń no i chyba rozsądku też ha ale i tak cieszę się że mam z nim kontakt.Acha ! i jeszcze jedno teraz przez tą burze wiem jak mocno kocham moją rodzinę i męża.
Edi@ ta miłość też była wspaniała jedyna niezapomniana ale ciągle pozostaje była miłość
Moje spotkanie wirtualne przebiegło podobnie burzliwie - mieszkamy daleko od siebie, więc o realu nie mogło być mowy. Potem emocje opadły. teraz rozmawiamy sobie czasami na gg czy przez skypa, wysyłamy kartki z życzeniami i pozdrowieniami. I wiem (z perspektywy zdarzeń obecnych), że i wtedy, i teraz i tak nic by z tego nie było...
W końcu dlaczegoś rozstaliśmy się te dzieścia lat temu, i nigdy nie próbowaliśmy wrócić... Zauroczenie po latach jest o tyle fajne, że wiąże się z sentymentem - pamięta sie co dobre, a co złe gdzieś się rozmazuje. Nie warto na nim jednak budować przyszłości, szczególnie, gdy sami tworzymy stabilne związki, nie warto niszczyć czyichś domowych szczęść z czystego egoizmu - zauroczenie nie trwa długo.
Użytkownik dagusia_29 napisał w wiadomości: > yyyyyyyyyy o co chodzi???? Napisałaś wyżej, w ostatnim zdaniu: "A co do Anki nie oceniałabym jej tak surowo jak jeden z piszących." ... jeden TO RODZAJ MĘSKI , a ocenę napisała kobieta, czyli "...jedna z piszących".
Przyznam się, że mile wspominam moje rozbudzenie zmysłow mimo iż do niczego nie doszło (może dlatego?). Wiem gdzie mieszka. Kilka razy będąc w Dębicy ją widziałem, raz rozmawiałem i to mi wystarcza.
Wiecie co...czytam czytam i chyba nie znalazłam takiej konkretnej kontynuacji wątkuEdiego. Wszyscy zaś doradzają, Pewnie madrze, ale...czy my zawsze musimy bawić się w jakieś "naprawianie świata"? Ten wątek mógł być naprawdę bardzo ciekawy, bo pytanie autora brzmiało "Jaka była Wasza pierwsza miłość ?" No i chyba nie chodziło tutaj o spotkanie po latach.
Moja pierwsza miłość trwała, trwała i trwała... Kiedy się spotkalismy okazało się, że nasze drogi bardzo często się krzyżowały. Byliśmy nawet w tej samej klasie od pierwszej do trzeciej (podstawówki). W szkole średniej nie umieliśmy do siebie dotrzeć. Oboje robiliśmy nieprawdopodobne podchody. Ja nie umiałam się umówić, bo zawsze coś wykombinowałam żeby nie zabrzmiało wprost, że tego chcę. Kiedy już byliśmy na spacerze chciałam iść za rękę, ale chowałam ją do kieszeni, kiedy widziałam, że On po nią sięga. Potem płakałam (w domu), że tak głupio się zachowuję. On zaś np. żeby nie wyglądało na to, że odwozi mnie po szkole do domu wsiadał w ten sam autobus i jechał ze mną w milczeniu. Wysiadałam a On potem jechał kolejne 45 minut do swojego domu. Tak się działo kiedy byliśmy blisko, kiedy mogliśmy patrzeć sobie w oczy ale... Kiedy On szedł do budki telefonicznej i dzwonił do mnie wieczorami, to wtedy wszystko się w nas otwierało. Mówiliśmy sobie miłe słowa, dzieliliśmy się emocjami i nigdy nie potrafiliśmy kończyć rozmowy. Czasami w środku zimy stał z metalową (wówczas) słuchawką przy uchu nawet dwie godziny. Pamietam też jak kiedyś , nie wiedzieć czemu powiedział, że nie jedzie na organizowany biwak. Jak się potem okazało chciał jedynie usłyszeć żal w moim głosie. Ten żal jednak był, ale głeboko ukryty w sercu. Wytrzymał w swoim postanowieniu do późnego wieczora i ruszył w drogę. Przyjechał na pole biwakowe w środku nocy. Niestety tego dnia ulewa była nieziemska więc wcześniej zapakowaliśmy namioty i wróciliśmy do domu. No i tak mijaliśmy się przez jakieś (chyba) 6 lat. Długo prawda? Potem każde szukało mniej skomplikowanego partnera :-) Wyszło nam to obojgu na dobre. Kontakt jednak został - szczery i poprzeplatany miłymi wspomnieniami. Czasami rozmawiamy przez telefon a czasami piszemy do siebie e'maile. Pisałam w tamtych latach pamiętnik - oj, fajnie będzie to kiedyś poczytać. Teraz po niego nie sięgam, bo jeszcze dobrze wszystko pamiętam, ale kiedyś... :-)
Edi, wszystkiego co najlepsze na ten Nowy Rok - szczęścia w rodzinie i dużo zdrowia.
A mnie się wydaje, że wszystko jest kontynuacją wątku. Nie było tylko pytania. Był opis sytuacji - ściśle nie powiązanej z pytaniem - krążącej wokół niego. I takie są wszystkie odpowiedzi. Krążące, gdzieś obok - a jednak w powiązaniu... Każdy ustosunkowuje się do tego co mu pasuje - może nie do końca i ściśle tematycznie - ale dzięki temu możemy rozmawiać, dowiadywać się wielu rzeczy, pozornie związanych lub nie z tematem. jeden uzna za słuszne podzielenie się wrażeniami z pierwszej miłości, inny zauważy "zło" wynikajace ze spotkania po latach, jeszcze inny przypomni sobie - nie jaka była ta pierwsza miłośc, ale jak wyszło spotkanie po latach z tym pierwszym (ą)...
Mam podobne wspomnienia :)) Pierwsza miłość kojarzy mi się głównie z podchodami : jak ja chyc , to on nic . I odwrotnie :) Pisaliśmy szczere listy , a gdy dochodziło do spotkania , to gula w gardle i dzikie zachowania . Dzisiaj się z tego śmieję , ale wtedy to była męka miłości ;)))) Było - minęło ... Został mały błysk w oku , gdy mówimy sobie " cześć " . To wszystko . I tak jest dobrze :)))
No ta pierwsza miłość była ogromna, beztroska, radosna i na pewno nigdy Go nie zapomnę. Mamy ze sobą kontakt, poprzez naszą klasę, ale nic więcej. Po zerwaniu próbowaliśmy raz jeszcze, ale nie wyszło.
A co do Twojej sytuacji: ciekawy przypadek, zrób tak, abyś sam sobie mógł w oczy spojrzeć.
Mamy wszyscy bardzo piękne, emocjonujące wspomnienia "pierwszej miłości". A ja po wielu latach i perypetiach życiowych- tak z mojej jak i z jego strony- wyszłam za mąż za moją pierwszą miłość. I choć oboje jesteśmy "z odzysku", mamy wrażenie, że powinniśmy byli całe życie spędzić razem. I tak moja bajka skończyła się szczęśliwie!
Skoro to była wielka miłośc dlaczego nie pojechałeś za nią?!A swoją drogą jak Ty byś dla niej naprawdę był ten jedyny to sama by Cię odnalazła.Rzeczywiście ona niema nic do stracenia bo jest sama,dlatego chce rozbic twoje małżeństwo. Skoro piszesz że masz dobrą żonę to po co Ci dodatkowy problem?!Jesteś żonaty i spotkałeś się z nią trzy razy,a co na to Twoja żona?! Jesteś żonatym mężczyzną i dopiero Cię do niej ciągnie,a dlaczego Cię nie ciągło jak byłeś kawalerem?Moim zdaniem zrobisz bardzo źle idąc do niej na kolację,przy tym skrzywdzisz swoją żonę,a na pewno tylko na kolacji to się nie skończy.Rób jak uważasz tylko potem nie żałuj swojej głupoty!
Użytkownik Kazik45 napisał w wiadomości: Edi, coś mi sie wydaje, że ten watek nie całkiem jest " z życia wzięty" ale temat nie powiem, ciekawy. Tylko za bardzo prowokatorsko "skomponowany". No ale wtedy nie byłby ciekawy.pzdr Sądzę ciebie, według siebie???, nie jestem bajkopisarzem, jeśli tak to odebrałeś, to nic na to nie poradzę.
Użytkownik CZOS napisał w wiadomości: Też takie wrażenie odniosłem. Bardzo pachnie Brazylią lub Wenezuelą, bądź inną ameryką łącińską.
Oj CZOS, nawet nie masz pojęcia ile w moim życiu było takich faktów, "pachnących Brazylią lub Wenezuelą" i nie tylko. Nie chcę ich tu nawet opisywać, bo nikt by w to nie uwierzył, pomimo że wydarzyły się naprawdę. Wogóle to denerwuje mnie mnie to, jak ktoś posądza mnie o fantazjowanie, komentując moje oparte na faktach wypowiedzi.
Użytkownik ZANTA napisał w wiadomości: Przeczytałam bardzo dokładnie wątek i wydaje mi się że Edi nie prosi w nim o żadną radę co ma zrobić a tylko żebyście opisały lub opisali emocje jakie towarzyszyły wam po spotkaniu waszych dawnych miłości na NK. Przecież na końcu jest zadane konkretne pytanie i chyba na nie oczekuje odpowiedzi
Użytkownik smakosia napisał w wiadomości: Wiecie co...czytam czytam i chyba nie znalazłam takiej konkretnej kontynuacji wątkuEdiego. Wszyscy zaś doradzają, Pewnie madrze, ale...czy my zawsze musimy bawić się w jakieś "naprawianie świata"? Ten wątek mógł być naprawdę bardzo ciekawy, bo pytanie autora brzmiało "Jaka była Wasza pierwsza miłość ?"
Nic dodać, nic ująć, zakładając ten wątek, chciałem żebyście opisali tu swoją pierwszą miłość, sam sobie poradzę z problemem, i nie oczekuję rad w tym temacie. Dziękuję Wam ZANTA i smakosia za Wasze wypowiedzi
Mnie się skojarzyło,że jakbyś chciał uzyskac radę.Ja nie mam co wspominac (pierwszą miłośc),bo to była totalna porażka,więcej upokorzenia niż to warte.Teraz mam dobrego męża i o przeszłości nie myślę.
Użytkownik Edi® napisał w wiadomości: > Użytkownik Kazik45 napisał w wiadomości:Edi, coś mi sie wydaje, że ten > watek nie całkiem jest " z życia wzięty"ale temat nie powiem, ciekawy. > Tylko za bardzo prowokatorsko "skomponowany".No ale wtedy nie byłby > ciekawy.pzdrSądzę ciebie, według siebie???, nie jestem bajkopisarzem, > jeśli tak to odebrałeś, to nic na to nie poradzę. ......."
Edi, sam bardzo wziałeś do serca mój post, odpowiedź Twoja hmhmhm ... cóż, miła nawet (nie mówiąc o "dowcipie" bajkowym), jeśli przymrużę oko. Jednak nijak MOJ POST ma się do Twojego "tekstu" i (wiesz chyba;)) w wątku "o pomoc" dla przypomnienia: http://wielkiezarcie.com/forum_watek.php?id=309747&post=309747&offset=50 Pozdrawiam i (wystarczy chyba;) )
Chodziłam do pracy na godzinę siódmą rano a miałam wtedy 22 lata i jeszcze nie byłam zakochana ( w szkole raczej się podkochiwałam) i zawsze mijałam się z facetem, który zawsze nosił skórzaną torbę na ramieniu i był taki jakiś inny. Moim ideałem faceta wtedy to był wysoki dobrze zbudowany brunet. A ten spotykany w drodze do pracy jakiś taki chudy, włosy blond ale takie jakieś wypłowiałe i wtedy nie zamieniając z nim ani słowa zakochałam się w nim bez pamięci jak pensjonarka. Przez wiele lat nasze drogi przeplatały się. Jak ja pracowałam w gastronomii to on organizował występy artystyczne do lokali gastronomicznych. Albo był klientem i od czasu do czasu widziałam go w lokalu. Potem znikł mi na jakiś czas aby znowu powrócić w osobie mojego przyszłego pracownika, którego przyjmowałam do pracy i zapoznawałam z jego obowiązkami. Ja na jego widok lekko się zdziwiłam ale bardzo ucieszyłam a on stwierdził ( o czym powiedział mi wiele lat później) baba ma być jego przełożoną? Współpraca układała nam się bardzo dobrze ale nigdy nie dałam poznac po sobie, że kiedyś był mi bardzo bliski właściwie bliski mojemu sercu. Po jakimś czasie moja firma upadła i byłam zmuszona poszukać sobie innej pracy a nasze drogi ( tak sądziłam) znowu się rozeszły. Jakie było moje zdziwienie jak zadzwonił po jakimś czasie do mnie i od tego czasu jesteśmy razem. Nie jesteśmy małżeństwem i mieszkamy osobno ale uważam, że to jest zdrowy układ nikt nikogo nie krępuje a jak mamy ochotę to zostajemy razem albo u niego albo u mnie. On jest rozwiedziony ( nastąpiło to wiele lat temu - zanim mnie poznał) a ja nigdy nie wyszlam za maż . Może jeszcze dopiszę aby ktoś nie pomyślał, że nie wyszlam za mąż bo czekałam na tego jedynego - nie absolutnie nie, tak sie jakoś ułożyło. Pracowałam w gastronomii miałam raczej wesołe życie i napatrzyłam sie na żony szukające swoich mężów po lokalach ja tak nie chciałam. A jak miałam poznac kogoś z innego lepszego świata jak cały czas spędzałam w środowisku gastronomicznym. Ot i taka była i jest moja pierwsza miłość !!!
"Kazda milosc jest pierwsza, najgoretsza, najszczersza... " I tak jest w moim zyciu, kazda z moich milosci byla pierwsza, obecna jest tez pierwsza. Kazda z nich pamietam, wspominam ale jestem wierna zawsze tej pierwszej;)))))
ostatnio pisałeś hubbie...Użytkownik hubba96 napisał w wiadomości: małżonek wrócił z różą, przepraszał ,mówił że zgłupiał,że będzie już dobrze
Nie ma takiej ilości róż, która usatysfakcjonowałaby osobę zdradzaną, kwiatkami tego się nie da załatwić, można się jedynie ośmieszyć............to są twoje słowa , ciekawa jestem ile swojej żonie kupisz tych róż , uśmiałam się z tego....przecież wiem że kolacja skończy się śniadaniem....poniżasz tymi słowami prawdziwych mężczyzn
Użytkownik szczęka opada napisał w wiadomości: ostatnio pisałeś hubbie...Nie ma takiej ilości róż, która usatysfakcjonowałaby osobę zdradzaną, kwiatkam tego się nie da załatwić, można się jedynie ośmieszyć............
Jeszcze jedna inteligenta inaczej, chyba Ci się tematy pomieszały, temat który cytujesz, dotyczył zdrady. W moim przypadku, (w tej konkretnie sytuacji) do zdrady nie doszło.
Użytkownik szczęka opada napisał w wiadomości: ciekawa jestem ile swojej żonie kupisz tych róż, Powtarzam jeszcze raz, kwiatkami się tego nie da załatwić
poniżasz tymi słowami prawdziwych mężczyzn To Twoja opinia
Już kiedyś chciałem poruszyć ten temat, w końcu zdecydowałem się po przeczytaniu "naszej klasy" Dagusi_29. Po założeniu konta na NK, wiele razy wpisywałem w wyszukiwarce imię i nazwisko mojej pierwszej miłości. Zawsze brakowało mi odwagi na "enter", z jednej strony ciekawiło mnie co się z nią dzieje, jednak rozsądek podpowiadał mi NIE.
Ania była śliczną brunetką, kiedy przyszła do naszej szkoły, wielu chłopaków zwariowało na jej punkcie, po jakimś czasie umówiłem się z nią na swoją pierwszą randkę. Poszliśmy na spacer do parku, tam właśnie pocałowałem ją pierwszy raz, byłem wniebowzięty mieliśmy po 13 lat. Ania była moją pierwszą miłością, kiedy mieliśmy po 17 lat, nasza miłość przestała być platoniczną, byłem jej pierwszym chłopakiem, a ona moją pierwszą dziewczyną. Po roku Ania wyprowadziła się z rodzicami do miejscowości leżącej bardzo daleko od Warszawy. Pisaliśmy do siebie ale już więcej jej nie zobaczyłem, zostało mi jedynie jej zdjęcie podpisane "tobie, siebie, ja". Nie zapomniałem o niej nigdy, co jakiś czas wyjmowałem zdjęcie i wpatrując się w nie, zastanawiałem się czy jeszcze kiedyś ją zobaczę. Kilka tygodni temu, otrzymałem na NK wiadomość, nie znane mi nazwisko, kiedy zacząłem czytać, aż się nogi pode mną ugięły, to była Anka. Zaczęliśmy korespondować, później wymieniliśmy numery telefonów i tak się zaczęło. Spotkaliśmy się już trzy razy, powróciły dawne wspomnienia, coraz częściej zaczynam się łapać że myślę o niej, Anka nie ma nic do stracenia, od lat jest po rozwodzie a ja?. Mam dobrą żonę, nie chcę skrzywdzić swojej rodziny, nie chcę niczego zmieniać w swoim życiu, tylko że mnie jak małolata coś ciągnie do tamtej.
Kilka dni temu Ania zaprosiła mnie na kolację do siebie, termin ciągle odwlekam, przecież wiem że kolacja skończy się śniadaniem. Muszę jakoś to przerwać zanim stanie się coś złego, żona by tego nie zniosła, o przykładzie dla syna nie wspomnę.
Jaka była Wasza pierwsza miłość ?
Edi
Nie daj sie.
Chciałam Ci ostrzej napisac... ale po co?
To jest Twoja sprawa, ale mi jakoś przykro. Nie mam pojęcia czemu.
Moze dlatego, zę juz widziałam?
Bajka jest bajka. Życie, jest zycie.
Fajnie jest sobie wyobrazić, siebie znów w tych obcisłych, wytartych dzinsach, fajnie jest myslec, że ja sprzed 20 lat- to ta sama dziewczyna wyłacznie z gwiazdami w oczach, fajnie jest przywoływać wieczory na pomoście, keidy chłodne usta łagodziły opalona skórę.... Ale nie ma powrotu. Nie ma! To jest wyłacznie magiczne myslenie.
Nie warto.
Nie daj się Edi. Tylko się poszmacisz.
In idem flumen bis descendimus et non descendimus
Dla nieznających Seneki przetłumaczę: "..nie wchodzi się ponownie do tej samej rzeki..."
no niestety wszyscy lubimy bajki, nawet te opowiedziane w zamulonej (metnej) rzece. tacy juz jestesmy.
a jak ktos opowie wlasna, to zawsze w drugim obudzi sie pedagog.
wniosek: albo nie opowiadac wlasnych bajdurzen sennych, albo zaprzestac nauczycielskiego pouczania w sprawie interpretacji
bajek.
bo z pragmatycznego punktu widzenia, to wszystkie bajki sa z lekka bzdurne w swoim finale, niestety czlowiek musi sie o cos opierac
zeby dac sobie rade z jeszcze bzdurniejsza codziennoscia, nie kazdy sobie wypracowal codziennosc swiateczna, a co poniektorym nawet wybito
takowa z glowy.
nie pouczajcie, kazdy musi dac sobie rade z wlasna bajka!
gorsze, lepsze czyhaja na nas za kazdym rogiem.
ale rogi niestety kanciaste.
No, czasem wkurzony jestem na niektóre Twoje posty (tak samo chyba jest w drugą stronę;)) ale ten trafia dokładnie w sedno.
Jakże łatwo udzielamy "porad" opierając się na oklepanych frazesach, a trudno nam oprzeć się na własnych przejściach. Wstyd (?) napisać otwarcie (bo powiedzą:ale się wywnętrza), a może brak życiowego doświadczenia. Masz rację, pisząc, ze zycie to wbrew pozorom jednak bajka w której kazdy sam musi sobie poradzić. Pamiętać musi jednak też, że tylko w bajkach wszystko powinno kończyć się dobrze, a nie zawsze tak jest.
Naszą bajkę sami piszemy i przeważnie od nas zależy zakończenie.
Ja mu zyczę powodzenia i radości, jak każdemu z was, ale przytoczyłam tę sentencję, bo w nich tkwi mądrość pokoleń, z której czerpią miliony.A Seneka nie był bajkopisarzem, tylko filozofem i retorykiem.
I takie są właśnie uroki Naszej Klasy......już wiele małżeństw rozstało się dzięki temu portalowi.Właśnie zastanawiam się czy samej nie usunąć własnego konta.A swoją drogą to ja bym poszła na tę kolację z ciekawośći ale gdybym poczuła motyle w brzuchu .....to zwiałabym szybciej niż przyszłam ,o ile oczywiście miałabym na tyle w sobie silnej woli.
Mój były narzeczony również odnalazł mnie na NK. Wysyłamy sobie życzenia, komentujemy zdjęcia, czasami wymienimy się jakimiś informacjami. Jest takim człowiekiem jakim go zapamiętałam. Jest dobrym mężem, kochającym ojcem i lada dzień zostanie dziadkiem i cieszę się, że za niego nie wyszłam!! :):):)
Edi!!! daj sobie spokój....tyle lat nie próbowała jakoś Cię odszukać, dopiero teraz, kiedy może czuje się samotnie....już sam fakt, że wiedząc o Twojej rodzinie /zakładam, że wie o istnieniu żony/ proponuje Ci kolację we dwje powiedział o niej wszystko, a i Ty jesteś chyba słabej woli, skoro rozważasz pójście na tą kolację i wiesz, że skończyłaby się sniadaniem.....
zadaj sobie pytanie - chciałbyś być w sytuacji żony? jakbyś się czuł, gdybyś wiedział, że Twoja żona odnowiła starą znajomość i rozważa pójście na kolacyjkę????
cieszę się, że za niego nie wyszłam!! :):):)
Edi rad z mojej strony nie będzie choć może.. ale najpierw odpowiem na pytanie. Moja pierwsza miłość. Była wszystkim kochałam nie wiedząc dlaczego. Serce nie sługa :):):) Miałam 17 lat. Rozum podowiadał mi, że to nie jest facet na całe życie a serce szalało z miłości. Byliśmy ze sobą 4 lata. Pewnego dnia kiedy koleny raz nie można było na niego liczyć - odeszłam. Płakałam, cierpiałam.Powiedziałam sobie żadnych facetów i tak po paru latach znalazł mnie mój mąż i w dosłownym tego słowa znaczeniu mnie sobie wziął. Wypatrzył moje zdjęcie na jakimś portalu i zakochał się na amen - podobno szukał ze mną kontaktu w końcu okazało się że mamy wspólnych znajomych i zaczeliśmy pisac na gg. Kiedy mąż wysłał mi swoje zdjęcie to dałam go na ignora wyglądał na nim jaky miał 15 lat a ja miałam 24. Pomyślałam to jakiś ściemniacz. Pech chciał, że po jakimś czasie miałam wirusa na komputerze i wszystko musiałam instalowac od nowa.Wtedy odewał sie do mnie mąż ale ja kazałam mu sie odczepić nazwając go kłamcą. Wyjaśnił mi że to stare zdjęcie ma na nim 17 lat ale nie ma dostępu do skanera i dlatego nie ma aktualnego zdjęcia. Zaczelismy rozmawiać mijały miesiące. Traktowałam go jak dobrego kumpla. Pewnego dnia zaprosił mnie na wyjazd do Zakopanego ja wcześniej nigdy tam nie byłam. Zdecydowałam się na ten wyjazd bo mieliśmy wspólnych znajomych w życiu realnym i wiedziałam że to nie morderca, zboczeniec itd. :):) Pamiętam wysiadłam z pociągu a on mnie wziął za rękę i zaczął całować jakbym była jego ukochaną. Przyglądałam mu się czy przypadkiem wszystko jest z nim ok, myślałam może jest na jakimś rauszu czy co. Pojechalismy do zakopanego a tam w pięknej sceneri górskiej zakochałam sie na zabój. Mój mąż zachwycił mnie tym jak mnie traktował i traktuje do dziś. Dokonałam dobrego wyboru, mogę zawsze liczyć na mojego męża.
Powiem Ci Edi tak jakby wyglądało nasze życie gdybyśmy nie byli ciągle doświadczani, sprawdzani przez los.Tak sobie myślę o tych uczucach jakie wzbudziła w Tobie ta kobieta może warto spróbować wzbudzić takie uczucia u wlasnej żony, popatrzeć na nią w ten sposób jakbyś jej nie widział od lat.
Hmm może warto gdzieś wyjechac razem we dwoje i odszukać siebie. Cokolwiek zrobisz to odpowiedz sobie na pytania Po co ? Dlaczego ? i Czemu to ma służyć ?
Normalka jak to chłopy mój mąż tak samo się zachowywał jak założył klasę zaraz zaczął szukać swoich "koleżanek" Jak dzieci! Teraz coprawda już mam to gdzieś i jego też. Ja też odnalazłam swoje pierwsze miłości i co i nic nawet nie zapraszałam do znajomych mają żony, dzieci po jaką cholerę ma pisać, wspominać, spotykaćsię życie im burzyć? No po co? Co było a nie jest nie pisze się w rejestr! Ja nie rozumiem czegoś takiego wcześniej zero klontaktu a teraz przez NK miłość kwitnie? Czas dorosnąć!
Normalka jak to chłopy mój mąż tak samo się zachowywał jak założył klasę zaraz zaczął szukać swoich "koleżanek" Jak dzieci! Nie wsadzaj wszystkich chłopów do jednego worka. Dla mnie jest to normane, że chce się wiedzieć co słychać u kogoś kogo sie kochało, kiedy los rozłączył ludzi którzy się kochali bardzo to całe życie człowiek chce zaspokoić swoją ciekawość. Ty odnalazłaś swoje miłości piszesz po cholerę mam pisać, spotykać się i życie im burzyć. Ja odnalazłam swoje milości, dawnych przyjaciół i ciesze się z tego. Miałam okazję dowiedzieć się co u nich słychać. Napisać im, że cieszę sięz z tego że są szczęśliwymi mężami, ojcami, że ułożyło im się w życiu zawodowym. Jak komuś coś nie wyszło w życiu to mogłam ich pocieszyć. Nigdy nie przeszło by mi przez głowę rozwalanie czyjegoś życia. Dla mnie to normalne że każdy ma swoje koleżanki, kolegów.i z dawnych lat i obecnych.
Tak a umawiasz się znimi na randki? Edi wyraźnie napisał że boi się kolacji u niej w domu bo może zakończyć się śniadaniem, wyraźnie napisał że czuje się jakby młodzieniaszek jakby przezywał młodzieńczą miłość. Ja też odnalazłam wielu znajomych i co z tego też wiem co u nich słychac ale zaraz nie mam motyli w brzuchu. Zresztą jak jest tajnie to jest fajnie. \
Dla mnie też to jest normalne jak ma się koleżanki i kolegów bo ja też mam. Chyba nie zrozumiałaś postu Ediego i tego co ja napisałam nie mam czasu tłumaczyć bo mam lepsze zajęcia na głowie.
A to pierwsze zdanie to taka przenośnia często posługuje się prznośniami i obserwacjami z życia, wiadomo nie wszyscy są tacy ja niestety nie spotkałam.
Pozdrawiam
Na randki nie ale spotykam sie czasem jako kolega koleżanka. Właśnie ta przenośnia mnie zbiła z tropu myślenia zabrzmiało to tak jakby każdego chłopa wrzucić do worka szukających przygód i atrakcji. Post Edgiego zrozumiałam pisałam do twojego postu nie Ediego
No wiesz co Edi
Ja myślałam,ze Ty rozumny facet jesteś . Weź się chłopie zastanów czy warto rozwalać rodzinę dla jakiejś ... ( nie bede się wyrażać ) , która nie potrafi uszanować tego ,że masz żonę i dziecko!!! . Dla mnie ktos taki zasługuje na najgorsze epitety .
Zobcz co napisałeś : ,,Mam dobrą żonę, nie chcę skrzywdzić swojej rodziny, nie chcę niczego zmieniać w swoim życiu ,, to nie rób tego !! Skoro jesteś z żoną szczęśliwy to czego Ty szukasz chłopie ???
alman bardzo dobrze napisała! Pewnie tamta czuje sie samotna, nudzi jej się więc zakręciłą się koło Ciebie bo wie ,że ma nad Tobą ,,władzę,, . Sam napisałeś ,że nie ma nic do stracenia ! A dlaczego nie pisała kiedy była mężatką ?? Dlaczego wtedy nie udawała zakochanej tylko teraz kiedy jest sama!
zastanów się sto razy zanim pójdziesz na ,,kolację,, . Zastanów się jak będziecz czuł się rano . Czy będziesz w stanie spojrzeć sobie w lustro, spojrzeć żonie w oczy . Zeszmacisz sie jak napisała agik.
Zobaczysz, pobawi się Tobą i zostawi. A Ty wtedy zostaniesz sam jak palec. Nie warto Edi, nie warto.
Zagalopowałam się troche . Chyba mnie poniosło ale normalnie się wnerwiłam
Eeee tam Bea , nie edytuj. Wal śmiało
Pogłebokim zastanowieniu się raczej nie :). Nie to,że mogłabym kogoś obrazić, ale tak sobie pomyslałam,że to wielka prowokacja szyta grubymi nicmi. Większoć Pań potępa Panią, a to przecież on chce kolacji ze sniadaniem, bo ona jest wolna.Dla mnie Edi sonduje jakie będą wasze zachowania, co w świetle innych watków jest bardzo prawdopodobne.
Przykre jest to,że samotna kobieta od razu podejrzewana jest o niecne zamiary. A nikt nie spojrzy,że panowie samotną kobietę uważąją za łatwy kąsek. Sama miałam propozycje niezbyt smaczne od kolegów, bo wiesz jesteś samotna, co Ci szkodzi.
Użytkownik bea39 napisał w wiadomości:
> Przykre jest to,że samotna kobieta od razu podejrzewana
> jest o niecne zamiary. A nikt nie spojrzy,że panowie samotną kobietę
> uważąją za łatwy kąsek.
No muszę przyznac ci rację. Z tej strony o tym nie pomyślałam. Wyobraziłam sobie biednego Ediego wodzonego na pokuszenie a faktycznie często jest tak,ze facet sam szuka ,,atrakcji,, .
teraz juz wiem ,że Edi specjalnie założył ten wątek a ja głupia dałam się wciągnać.
Pozdrawiam
Nie Ty jedna :)
Pozdrawiam
Edi ja nie bede Cie ani pouczac ani moralizowac Jestes doroslym Facetem i nieglupim. Rozwaz tylko sam z soba: Dlacego nigdy nie zapomniales? I dlaczego wlasnie teraz? Czego brak Ci osobiscie albo w malzenstwie obecnie? Moze jak znajdziesz odpowiedz na te ptania to bedzie Ci latwiej...
Powiem tylko, ze takie spotkanie po latach moze spowodowac wybuch "choroby" albo otrzezwic na amen.
A pierwsza milosc ta uczniowska? No coz spotkanie ( a raczej kontakt telefoniczny, bo przed mozliwym spotkaniem oko w oko stchorzyl on - choc to on mnie szukal a wtedy bylam jeszcze wolna :-), zreszta on tez) wywolalo troche ekscytacji ale tylko chwilowo. Nie tesknie, nie zaluje cuiesze sie zyciem teraz i tutaj. Dla mnie to tylko przeszlosc.
Edi,jeżeli z góry zakładasz,że kolacja skończy się śniadaniem,to naprawdę nawet nie próbuj iść na te kolację.Zastanów się jak potem spojrzysz żonie w oczy.Jeżeli w ogóle dopuszczasz taką myśl ,to może warto zastanowić się nad swoim małżeństwem?Może coś jest nie tak.Takie jest moje zdanie z którym niekoniecznie musisz się zgodzić.
nasza klasa to jest dobry portal dla dzieci ,ja swój wpis usunęłam,dla ludzi o ustabilizowanym życiu moze być niebezpieczny
znalazł mnie mój dawny chłopak,na początku wyjaśniliśmy sobie że oboje mamy wspaniałe związki,cudowne rodziny i świetnie jeśli moglibyśmy zostać kumplami
po pewnym czasie jego sms zaczęły się zmieniać,jak się poczułam? WKURWIONA,ZDRADZONA,JAK SZMATA. Co on sobie o mnie pomyślał? że jak stary znajomy to może wszystko?byłam niewinna a czułam się jak przestępca,to jest parszywe uczucie,
ja za swoim Mężulkiem świata nie widzę i nie będzie nikt mi tu brużdził
nie wiem czy to jest typowy schemat naszej klasy ale portal przestał mi odpowiadać
jeśli kochasz żonę daj sobie spokój z tą manipulantką,ona nie chce dobrze dla Ciebie,myśli wyłącznie o sobie
pozdrawiam
Ja pozwolę sobie się z Tobą nie zgodzić. Mam ustabilizowane życie i bynajmniej nie uważam ten portal za niebezpieczny dla mojego życia. Mam przy sobie kogoś kogo kocham i z kim chcę spędzić resztę zycia i nie w głowie mi jakieś romanse. Mam w znajomych kilku swoich byłych chłopaków ale jakoś to nie przeszkadza nikomu. Kilka wiadomości, jakieś komentarze i koniec. Na jakieś głupie teksty nikt kto mnie zna sobie nie pozwoli, zresztą są to ludzie na poziomie. Ktoś jeszcze wcześniej napisał, że przez NK wiele małżeństw już się rozstało. Głupota. Jeżeli w związku coś nie gra to byle pretekst wystarczy żeby się rozpadł a jeżeli związek jest taki jak powinien być to choćby tłum adoratorów "walił drzwiami i oknami", kochających się tak naprawdę nic nie jest w stanie rozdzielić.
Cos w tym jest, tez uwazam, ze dobrego malzenstwa nie da sie rozbic:))
macie 100% rację,dobremu małżeństwu nic nie zagrozi,a takie sytuacje że możemy spotkać jakiegoś byłego w sklepie i mu coś odbije mogą się zdarzyć zawsze. Ja nie jestem jakąś strasznie poważną osobą,lubie się śmiać,żartować mieć ''zdrowe'' relacje z innymi ludżmi.Pracowałam przez wiele lat z Włochami,Francuzami,było wesoło ,były próby ''poderwania'' ale zawsze tylko próby, nigdy moje małżeństwo nie było zagrożone.Ten facet przesadził,ni z gruszki ni z pietruszki zaserwował mi tekst w stylu jego serce zawsze należało do mnie i wkur..ł mnie totalnie,po 16 latach mu się tak zrobiło? Brak szacunku do mnie a przede wszystkim do swojej żony,swojej rodziny,żałosne.Pomyślałam o jego żonie rezygnując z portalu i nie żałuję.
pozdrawiam
Mysha, mam dokladnie to samo.. :)
Mam profil na NK i nic zlego sie nie dzieje.. Mimo ze odzylo kilka dawnych znajomosci...
Mysle ze dla niektorych NK to po prostu wymowka..
Cos sie stalo, latwo zwalic na portal..
Ludzie, jestesmy dorosli..
A poza tym, niekoniecznie na NK trzeba sie logowac, zeby mogl sie przytrafic jakis mniej lub bardziej niewinny romans...
Edi, coś mi sie wydaje, że ten watek nie całkiem jest " z życia wzięty" ale temat nie powiem, ciekawy. Tylko za bardzo prowokatorsko "skomponowany". No ale wtedy nie byłby ciekawy.
pzdr
Użytkownik Kazik45 napisał w wiadomości:
> Edi, coś mi sie wydaje, że ten watek nie całkiem jest " z życia wzięty"
> ale temat nie powiem, ciekawy. Tylko za bardzo prowokatorsko "skomponowany".
> No ale wtedy nie byłby ciekawy.pzdr
Wiesz Kaziu,że przed chwilą też o tym myślałam...Chyba jest tak jak piszesz :-)
Też takie wrażenie odniosłem. Bardzo pachnie Brazylią lub Wenezuelą, bądź inną ameryką łącińską.
Masz rozum to go używaj. Nie jesteś przecież małolatem. Powiedz jej dlaczego nie chcesz się z nią spotkać. Jeżeli jednak pójdziesz na tą kolację to masz chyba też rozum i nie musicie się kochać tylko spotkać w restauracji. Moim zdaniem nie powinieneś pozwolić by sytuacja wymknęła ci się z pod kontroli i powiedzieć jej o czym myślisz. Masz rodzinę to jej nie niszcz. Skoro po jej odjeździe pisaliście do siebie to adres Twój znała. nie interesowała się wtedy Tobą. Ona to robi albo z zazdrości, że Tobie się lepiej w rodzinie powodzi albo dlatego, ze jest sama. Jak znajdzie sobie innego to Cię zostawi i to Ty będziesz w najgorszej sytuacji. Ona będzie wtedy zadowolona. Mnie też czasem korci by jednego chłopaka zaprosić do znajomych. Jednak wolę do przeszłości nie wracać.
Odniosę się do ostatniego zdania pytaniem: dlaczego(!?).
się Autorce należy ).
Przecież jesteś pewna(!?) swoich obecnych uczuć do tego Jednego Wybranego, więc dlaczego.
Nie byłem aniołem w młodości (prawdopodobnie " nawet byłem, nawet") dziś gdy czasem spotykamy się na ulicy, cmoki z dubeltówki, nawet przy mężach. Czy oni wiedzą, nie jest ważne, ważne ŻE MY WIEMY i szanujemy się dziś. Za to co było i nie było, co się zaczęło ale się (inaczej) skończyło.
Waży jest szacunek dla SIEBIE(!!!) naszych obecnych partnerów i tych byłych.
To jest właśnie jedna z odmian miłości, okazanie jej przez szacunek, ,...nawet do wspomnień. Jesli ktoś ma wątpliwości to lepiej niech siedzi w domu, bo idac ulicą spotka kogoś i "motyle w brzuchu zaczną latac" (fajne określenie, pychol
Nie wiem dlaczego. Swoich uczuć jestem pewna. Mam silna wolę. Używam rozumu.
Ja dość często pisze na tlenie z moim byłym, ale na spotkanie bym się nie odważyła. Mój związek jest jaki jest nie zawsze idealny a z byłym łączą mnie tylko wspomnienia nie zawsze zgodne z rzeczywistością bo przecież pamięć zawodna jest. Często idealizujemy swoje byłe,byłych. A z tego co piszesz to często wspominałeś o niej..... ale czy po 3 spotkaniach możesz powiedzieć na 100% czy to tęsknota za tym co było i czy ta kobieta to ta sama Anka co kiedyś. Powróciły stare uczucia i wspomnienie miło spędziliście czas.... ale czas się zastanowić co jest ważne i realne, może daj sobie czas i przestańcie się spotykać jeśli nie będziesz potrafił o niej zapomnieć to sam będziesz wiedział co robić. Sytacja ciężka, ale czy z tych wspomnień i marzeń nie wyniko by tylko rozczarowanie i gorycz- bo przecież jesteście już zupełnie innymi ludzimi.
A co do Anki nie oceniałabym jej tak surowo jak jeden z piszących.
Jak JEDNA Z piszących, JEDNA
yyyyyyyyyy o co chodzi????
Przeczytałam bardzo dokładnie wątek i wydaje mi się że Edi nie prosi w nim o żadną radę co ma zrobić a tylko żebyście opisały lub opisali emocje jakie towarzyszyły wam po spotkaniu waszych dawnych miłości na NK. Przecież na końcu jest zadane konkretne pytanie i chyba na nie oczekuje odpowiedzi
Dodam tylko że moje spotkanie co prawda nie osobiste tylko wirtualne było burzą sprzecznych uczuć coś na kształt chciałabym a boję się ale jak wszystko w życiu mija tak i ta burza uczuć ucichła teraz mamy kontakt przez skypa ale emocji we mnie nie wywołuje już żadnych To prawda nie da się wejść do tej samej rzeki lat nam przybyło doświadczeń no i chyba rozsądku też ha ale i tak cieszę się że mam z nim kontakt.Acha ! i jeszcze jedno teraz przez tą burze wiem jak mocno kocham moją rodzinę i męża.
Edi@ ta miłość też była wspaniała jedyna niezapomniana ale ciągle pozostaje była miłość
Moje spotkanie wirtualne przebiegło podobnie burzliwie - mieszkamy daleko od siebie, więc o realu nie mogło być mowy. Potem emocje opadły.
teraz rozmawiamy sobie czasami na gg czy przez skypa, wysyłamy kartki z życzeniami i pozdrowieniami. I wiem (z perspektywy zdarzeń obecnych), że i wtedy, i teraz i tak nic by z tego nie było...
W końcu dlaczegoś rozstaliśmy się te dzieścia lat temu, i nigdy nie próbowaliśmy wrócić... Zauroczenie po latach jest o tyle fajne, że wiąże się z sentymentem - pamięta sie co dobre, a co złe gdzieś się rozmazuje. Nie warto na nim jednak budować przyszłości, szczególnie, gdy sami tworzymy stabilne związki, nie warto niszczyć czyichś domowych szczęść z czystego egoizmu - zauroczenie nie trwa długo.
Co innego gdy obie strony są bez zobowiązań...
Użytkownik dagusia_29 napisał w wiadomości:
> yyyyyyyyyy o co chodzi????
Napisałaś wyżej, w ostatnim zdaniu:
"A co do Anki nie oceniałabym jej tak surowo jak jeden z piszących."
... jeden TO RODZAJ MĘSKI , a ocenę napisała kobieta, czyli "...jedna z piszących".
Przyznam się, że mile wspominam moje rozbudzenie zmysłow mimo iż do niczego nie doszło (może dlatego?). Wiem gdzie mieszka. Kilka razy będąc w Dębicy ją widziałem, raz rozmawiałem i to mi wystarcza.
Wiecie co...czytam czytam i chyba nie znalazłam takiej konkretnej kontynuacji wątkuEdiego. Wszyscy zaś doradzają, Pewnie madrze, ale...czy my zawsze musimy bawić się w jakieś "naprawianie świata"? Ten wątek mógł być naprawdę bardzo ciekawy, bo pytanie autora brzmiało "Jaka była Wasza pierwsza miłość ?" No i chyba nie chodziło tutaj o spotkanie po latach.
Moja pierwsza miłość trwała, trwała i trwała... Kiedy się spotkalismy okazało się, że nasze drogi bardzo często się krzyżowały. Byliśmy nawet w tej samej klasie od pierwszej do trzeciej (podstawówki). W szkole średniej nie umieliśmy do siebie dotrzeć. Oboje robiliśmy nieprawdopodobne podchody. Ja nie umiałam się umówić, bo zawsze coś wykombinowałam żeby nie zabrzmiało wprost, że tego chcę. Kiedy już byliśmy na spacerze chciałam iść za rękę, ale chowałam ją do kieszeni, kiedy widziałam, że On po nią sięga. Potem płakałam (w domu), że tak głupio się zachowuję. On zaś np. żeby nie wyglądało na to, że odwozi mnie po szkole do domu wsiadał w ten sam autobus i jechał ze mną w milczeniu. Wysiadałam a On potem jechał kolejne 45 minut do swojego domu. Tak się działo kiedy byliśmy blisko, kiedy mogliśmy patrzeć sobie w oczy ale... Kiedy On szedł do budki telefonicznej i dzwonił do mnie wieczorami, to wtedy wszystko się w nas otwierało. Mówiliśmy sobie miłe słowa, dzieliliśmy się emocjami i nigdy nie potrafiliśmy kończyć rozmowy. Czasami w środku zimy stał z metalową (wówczas) słuchawką przy uchu nawet dwie godziny. Pamietam też jak kiedyś , nie wiedzieć czemu powiedział, że nie jedzie na organizowany biwak. Jak się potem okazało chciał jedynie usłyszeć żal w moim głosie. Ten żal jednak był, ale głeboko ukryty w sercu. Wytrzymał w swoim postanowieniu do późnego wieczora i ruszył w drogę. Przyjechał na pole biwakowe w środku nocy. Niestety tego dnia ulewa była nieziemska więc wcześniej zapakowaliśmy namioty i wróciliśmy do domu. No i tak mijaliśmy się przez jakieś (chyba) 6 lat. Długo prawda? Potem każde szukało mniej skomplikowanego partnera :-) Wyszło nam to obojgu na dobre. Kontakt jednak został - szczery i poprzeplatany miłymi wspomnieniami. Czasami rozmawiamy przez telefon a czasami piszemy do siebie e'maile. Pisałam w tamtych latach pamiętnik - oj, fajnie będzie to kiedyś poczytać. Teraz po niego nie sięgam, bo jeszcze dobrze wszystko pamiętam, ale kiedyś... :-)
Edi, wszystkiego co najlepsze na ten Nowy Rok - szczęścia w rodzinie i dużo zdrowia.
A mnie się wydaje, że wszystko jest kontynuacją wątku. Nie było tylko pytania. Był opis sytuacji - ściśle nie powiązanej z pytaniem - krążącej wokół niego. I takie są wszystkie odpowiedzi. Krążące, gdzieś obok - a jednak w powiązaniu...
Każdy ustosunkowuje się do tego co mu pasuje - może nie do końca i ściśle tematycznie - ale dzięki temu możemy rozmawiać, dowiadywać się wielu rzeczy, pozornie związanych lub nie z tematem. jeden uzna za słuszne podzielenie się wrażeniami z pierwszej miłości, inny zauważy "zło" wynikajace ze spotkania po latach, jeszcze inny przypomni sobie - nie jaka była ta pierwsza miłośc, ale jak wyszło spotkanie po latach z tym pierwszym (ą)...
Mam podobne wspomnienia :))
Pierwsza miłość kojarzy mi się głównie z podchodami : jak ja chyc , to on nic . I odwrotnie :)
Pisaliśmy szczere listy , a gdy dochodziło do spotkania , to gula w gardle i dzikie zachowania .
Dzisiaj się z tego śmieję , ale wtedy to była męka miłości ;))))
Było - minęło ...
Został mały błysk w oku , gdy mówimy sobie " cześć " .
To wszystko .
I tak jest dobrze :)))
No ta pierwsza miłość była ogromna, beztroska, radosna i na pewno nigdy Go nie zapomnę. Mamy ze sobą kontakt, poprzez naszą klasę, ale nic więcej. Po zerwaniu próbowaliśmy raz jeszcze, ale nie wyszło.
A co do Twojej sytuacji: ciekawy przypadek, zrób tak, abyś sam sobie mógł w oczy spojrzeć.
Mamy wszyscy bardzo piękne, emocjonujące wspomnienia "pierwszej miłości". A ja po wielu latach i perypetiach życiowych- tak z mojej jak i z jego strony- wyszłam za mąż za moją pierwszą miłość. I choć oboje jesteśmy "z odzysku", mamy wrażenie, że powinniśmy byli całe życie spędzić razem. I tak moja bajka skończyła się szczęśliwie!
Skoro to była wielka miłośc dlaczego nie pojechałeś za nią?!A swoją drogą jak Ty byś dla niej naprawdę był ten jedyny to sama by Cię odnalazła.Rzeczywiście ona niema nic do stracenia bo jest sama,dlatego chce rozbic twoje małżeństwo. Skoro piszesz że masz dobrą żonę to po co Ci dodatkowy problem?!Jesteś żonaty i spotkałeś się z nią trzy razy,a co na to Twoja żona?! Jesteś żonatym mężczyzną i dopiero Cię do niej ciągnie,a dlaczego Cię nie ciągło jak byłeś kawalerem?Moim zdaniem zrobisz bardzo źle idąc do niej na kolację,przy tym skrzywdzisz swoją żonę,a na pewno tylko na kolacji to się nie skończy.Rób jak uważasz tylko potem nie żałuj swojej głupoty!
Użytkownik Kazik45 napisał w wiadomości:
Edi, coś mi sie wydaje, że ten watek nie całkiem jest " z życia wzięty"
ale temat nie powiem, ciekawy. Tylko za bardzo prowokatorsko "skomponowany".
No ale wtedy nie byłby ciekawy.pzdr
Sądzę ciebie, według siebie???, nie jestem bajkopisarzem, jeśli tak to odebrałeś, to nic na to nie poradzę.
Użytkownik CZOS napisał w wiadomości:
Też takie wrażenie odniosłem. Bardzo pachnie Brazylią lub Wenezuelą,
bądź inną ameryką łącińską.
Oj CZOS, nawet nie masz pojęcia ile w moim życiu było takich faktów, "pachnących Brazylią lub Wenezuelą" i nie tylko.
Nie chcę ich tu nawet opisywać, bo nikt by w to nie uwierzył, pomimo że wydarzyły się naprawdę.
Wogóle to denerwuje mnie mnie to, jak ktoś posądza mnie o fantazjowanie, komentując moje oparte na faktach wypowiedzi.
Użytkownik ZANTA napisał w wiadomości:
Przeczytałam bardzo dokładnie wątek i wydaje mi się że Edi nie prosi w nim o żadną radę co ma zrobić
a tylko żebyście opisały lub opisali emocje jakie towarzyszyły wam po spotkaniu waszych dawnych miłości na NK.
Przecież na końcu jest zadane konkretne pytanie i chyba na nie oczekuje odpowiedzi
Użytkownik smakosia napisał w wiadomości:
Wiecie co...czytam czytam i chyba nie znalazłam takiej konkretnej kontynuacji wątkuEdiego. Wszyscy zaś doradzają,
Pewnie madrze, ale...czy my zawsze musimy bawić się w jakieś "naprawianie świata"?
Ten wątek mógł być naprawdę bardzo ciekawy, bo pytanie autora brzmiało "Jaka była Wasza pierwsza miłość ?"
Nic dodać, nic ująć, zakładając ten wątek, chciałem żebyście opisali tu swoją pierwszą miłość, sam sobie poradzę z problemem, i nie oczekuję rad w tym temacie.
Dziękuję Wam ZANTA i smakosia za Wasze wypowiedzi
Mnie się skojarzyło,że jakbyś chciał uzyskac radę.Ja nie mam co wspominac (pierwszą miłośc),bo to była totalna porażka,więcej upokorzenia niż to warte.Teraz mam dobrego męża i o przeszłości nie myślę.
Użytkownik Edi® napisał w wiadomości:
> Użytkownik Kazik45 napisał w wiadomości:Edi, coś mi sie wydaje, że ten
> watek nie całkiem jest " z życia wzięty"ale temat nie powiem, ciekawy.
> Tylko za bardzo prowokatorsko "skomponowany".No ale wtedy nie byłby
> ciekawy.pzdrSądzę ciebie, według siebie???, nie jestem bajkopisarzem,
> jeśli tak to odebrałeś, to nic na to nie poradzę. ......."
Edi, sam bardzo wziałeś do serca mój post, odpowiedź Twoja hmhmhm ... cóż, miła nawet (nie mówiąc o "dowcipie" bajkowym), jeśli przymrużę oko.
Jednak nijak MOJ POST ma się do Twojego "tekstu" i (wiesz chyba;)) w wątku "o pomoc"
dla przypomnienia:
http://wielkiezarcie.com/forum_watek.php?id=309747&post=309747&offset=50
Pozdrawiam i (wystarczy chyba;) )
Chodziłam do pracy na godzinę siódmą rano a miałam wtedy 22 lata i jeszcze nie byłam zakochana ( w szkole raczej się podkochiwałam) i zawsze mijałam się z facetem, który zawsze nosił skórzaną torbę na ramieniu i był taki jakiś inny. Moim ideałem faceta wtedy to był wysoki dobrze zbudowany brunet. A ten spotykany w drodze do pracy jakiś taki chudy, włosy blond ale takie jakieś wypłowiałe i wtedy nie zamieniając z nim ani słowa zakochałam się w nim bez pamięci jak pensjonarka. Przez wiele lat nasze drogi przeplatały się. Jak ja pracowałam w gastronomii to on organizował występy artystyczne do lokali gastronomicznych. Albo był klientem i od czasu do czasu widziałam go w lokalu. Potem znikł mi na jakiś czas aby znowu powrócić w osobie mojego przyszłego pracownika, którego przyjmowałam do pracy i zapoznawałam z jego obowiązkami. Ja na jego widok lekko się zdziwiłam ale bardzo ucieszyłam a on stwierdził ( o czym powiedział mi wiele lat później) baba ma być jego przełożoną? Współpraca układała nam się bardzo dobrze ale nigdy nie dałam poznac po sobie, że kiedyś był mi bardzo bliski właściwie bliski mojemu sercu. Po jakimś czasie moja firma upadła i byłam zmuszona poszukać sobie innej pracy a nasze drogi ( tak sądziłam) znowu się rozeszły. Jakie było moje zdziwienie jak zadzwonił po jakimś czasie do mnie i od tego czasu jesteśmy razem. Nie jesteśmy małżeństwem i mieszkamy osobno ale uważam, że to jest zdrowy układ nikt nikogo nie krępuje a jak mamy ochotę to zostajemy razem albo u niego albo u mnie. On jest rozwiedziony ( nastąpiło to wiele lat temu - zanim mnie poznał) a ja nigdy nie wyszlam za maż . Może jeszcze dopiszę aby ktoś nie pomyślał, że nie wyszlam za mąż bo czekałam na tego jedynego - nie absolutnie nie, tak sie jakoś ułożyło. Pracowałam w gastronomii miałam raczej wesołe życie i napatrzyłam sie na żony szukające swoich mężów po lokalach ja tak nie chciałam. A jak miałam poznac kogoś z innego lepszego świata jak cały czas spędzałam w środowisku gastronomicznym. Ot i taka była i jest moja pierwsza miłość !!!
"Kazda milosc jest pierwsza, najgoretsza, najszczersza... "
I tak jest w moim zyciu, kazda z moich milosci byla pierwsza, obecna jest tez pierwsza.
Kazda z nich pamietam, wspominam ale jestem wierna zawsze tej pierwszej;)))))
No normalnie z ust mi to wydarlas.
Bo ja tak lubie czasem komus w gardle pogrzebac :)))))
LOL
"great minds think alike"
ostatnio pisałeś hubbie...Użytkownik hubba96 napisał w wiadomości:
małżonek wrócił z różą, przepraszał ,mówił że zgłupiał,że będzie już dobrze
Nie ma takiej ilości róż, która usatysfakcjonowałaby osobę zdradzaną, kwiatkami tego się nie da załatwić, można się jedynie ośmieszyć............to są twoje słowa , ciekawa jestem ile swojej żonie kupisz tych róż , uśmiałam się z tego....przecież wiem że kolacja skończy się śniadaniem....poniżasz tymi słowami prawdziwych mężczyzn
Użytkownik szczęka opada napisał w wiadomości:
ostatnio pisałeś hubbie...Nie ma takiej ilości róż, która usatysfakcjonowałaby osobę zdradzaną, kwiatkam tego się nie da załatwić, można się jedynie ośmieszyć............
Jeszcze jedna inteligenta inaczej, chyba Ci się tematy pomieszały, temat który cytujesz, dotyczył zdrady.
W moim przypadku, (w tej konkretnie sytuacji) do zdrady nie doszło.
Użytkownik szczęka opada napisał w wiadomości:
ciekawa jestem ile swojej żonie kupisz tych róż,
Powtarzam jeszcze raz, kwiatkami się tego nie da załatwić
poniżasz tymi słowami prawdziwych mężczyzn
To Twoja opinia
brawo Edi:)) pozdrawiam