Na forum ostatnio pojawiło się kilka tematów dość draźliwo- ciekawej mnie nurtuje jedno zagadnienie co oznacza powiedzenie dobry parafianin samo słowo parafianin w/g słownika wyrazów obcych oznacza 1.członek parafii 2. lub przestarzale człowiek bez ogłady, wykształcenia, zacofany,ograniczony zarłoczki ...jakie jest Wasze zdanie jestem osoba wierzącą i praktykująca, ale to sformuwowanie słowa " parafianin" w/g pk. 2 --- jakoś mnie nie pasi
Dobry parafianin: 1 uczestniczy w nabozenstwach w swojej parafii (Msza Sw niedzielna, Nieszpory, Rozaniec, Majowe, Droga Krzyzowa, Roraty....) 2 aktywnie uczesniczy w zyciu kosciola (spotkania poza nabozenstwami, kolka przy parafii..?? ) 3 pomaga w remoncie/budowie kosciola 4 bierze udzial w dekorowaniu oltarzy na Boze Cialo 5 zna swieta/rocznice dot. swojej parafii 6 zna z imienia i nazwiska ksiezy w swojej parafii...
To takie rzeczy ktore mnie sie nasuwaja po uslyszeniu dobry parafianin..czyli czlonek parafii.....
Intuicja podpowiada mi, że parafianin to osoba zamieszkująca na terenie danej parafii. Wcale nie musi się jakoś szczególnie udzielać ani angażować w kościele.
Według mnie,nie wystarczy mieszkać na terenie parafii,trzeba do niej należeć- w sensie być zapisanym w księgach parafialnych.Na terenie parafii mieszkają też osoby innego wyznania ,albo nie chcą należeć do tej,ani jakiejkolwiek innej parafii.
Jasne, że jest. Wg mnie dobry parafianin aktywnie uczestniczy w życiu kościoła. Chodzi mi nie tylko o uczestnictwo w nabożeństwach, ale również w pomaganiu w pracach przykościelnych. Niekoniecznie chodzi mi o pomoc finansową a bardziej o fizyczną (sprzątanie kościoła i wokół kościoła, przygotowywanie kościoła do różnych uroczystości). Nic więcej nie przychodzi mi do głowy.
Nie zgadzam sie.Parafianin to po prostu członek parafii.To raczej administracyjny termin. Tamte cechy opisują wzorowego katolika.I chyba nie tylko katolika. Ja jestem parafianką. Nalezę do parafii.Figuruję w ich kartotekach. Ksieży nie znam wszystkich, bo jest ich ze 20tu.To wielgachna parafia.PanuBogu się nie narzucam- chodze do kościoła, jak mam węwnętrzną potrzebę.(a pfuj!!).Na kościoł łoże w miarę swojego portfela.Ale czuję się zobowiązana, bo jestem parafianką.I chce, żeby mój kościoł istniał.Musze jednak przyznac, że nie sa pazerni, a wprost litościwi. A tamte wszystkie inne to kwestia mojego sumienia i moich relacji z P. Bogiem.
To drugie znaczenie słowa parafianin to archaizm(pamiętacie, jak w 'Lalce" Prusa często go używano?). Język ma to do siebie, ze ewoluuje.Pewne słowa przybierają inne znaczenia. Pamiętacie, że jeszcze niedawno np nie odmieniało się słowa"radio"- już mozna. Albo " pracująca sobota"- ewidentny błąd, ale kiedy błąd jest powszechnie używany tzn, że jest w nim logika, czy łatwość.A z większością nawet najwięksi językoznawcy się nie spierają. Tylko ortografy są zawsze ortografami.Niestety.Za co wa czasem serdecznie przepraszam)))Choć sama ich nie cierpię.
Z tytułu obowiązującej nas umowy konkordatowej, Polska przekazuje Kościołowi okoł 7-10 miliardów złotych. Nieruchomości i grunty Kościół uzyskał na podstawie odrębnych umów.
Zapszczedzone na konkordacie środki finansowe możnaby wydac na edukację i naukę, "by nie tylko powstrzymać drenaż mózgów, ale również podnieść poziom wykształcenia Polaków"
Hojność samorządów w całej Polsce jest zresztą niezmierzona, dość powiedzieć, że np. prawie cały stary zabytkowy Kraków znalazł się rękach kościoła.
Artykuł 5 państwo zapewnia Kościołowi prawo do administrowania swymi sprawami na podstawie prawa kanonicznego. Oznacza to, że wewnętrzne prawo Kościoła staje się jednym ze źródeł porządku prawnego obowiązującego w państwie. Zakładane na mocy kościelnego kodeksu podmioty zyskują więc wszelkie prawa podmiotów świeckich. A zatem, bez zgłaszania się do rejestrów sądowych mogą prowadzić działalność gospodarczą. Państwo nie ma nad tym żadnej kontroli.
Artykuł 9 o rozszerzeniu wykazu dni wolnych od pracy decydują Strony, czyli de facto Komisja Wspólna Rządu i Episkopatu. Sejm nie ma na tę kwestię żadnego wpływu.
Na mocy Artykułu 10 biskupi mają prawo wglądu w akta sądów cywilnych. Bez żadnego nakazu i bez kontroli.
Artykuły 12, 14 i 15, mówiące o religijnym szkolnictwie, nakładają na państwo obowiązek finansowania go - jednak bez jakiegokolwiek wpływu na jego kształt. A zatem kompetencje osób nauczających, wykładane treści czy podręczniki znajdują się całkowicie poza kontrolą.
Rrząd nie ma żadnego wpływu i nie wie, czego uczy się w szkole na religii, ani czym zajmują się finansowane przezeń wydziały teologiczne. Państwo ma tylko płacić. Nie jest w stanie nawet wyciągać konsekwencji wobec tych, którym płaci.
Artykuł 16 wyjmuje kapelanów wojskowych spod władzy Zwierzchnika Sił Zbrojnych. A zatem, prezydentowi podlega całe wojsko - poza księżmi w mundurach. Ci podlegają wyłącznie biskupowi polowemu, podlegającemu z kolei głowie obcego państwa. Watykanu.
Na mocy Artykułu 22 państwo musi dotować kościelne instytucje opiekuńcze, nie mając prawa sprawdzania, czy przestrzegają one jakichkolwiek norm, na przykład sanitarnych. To już drugi przypadek, gdy państwo ma tylko płacić - nie wiedząc nawet, za co.
Artykuł 27 wszelkie ustalenia między rządem a Kościołem nie wymagają zatwierdzenia przez parlament, a zatem dzieją się poza kontrolą społeczeństwa.
Oszczędności woli szukać w portfelach Polaków, niż na kościelnych salonach. Tajemnicą poliszynela jest to, iż potajemnie przekazał środki finansowe Rydzykowi na geotermię.
Renatko, mnie normalnie zatkalo!!!! Na to zgadza sie rzesza wiernych i wladze panstwowe??? Ech,,,,,,,,,,,,szkoda slow, normalne niewolnictwo i zacofanie coraz wieksze. Podaj mi zrodlo, tych artykulow, bo mi sie nie chce wierzyc, ze sa prawdziwe. Wytlumacz mi slowo "poliszynel" i co to jest Rydzykowa "geometria"????
Dziewczyny, Wy naprawde nie wiedzialyscie na czym polega konkordat? przede wszystkim jest to umowa MIEDZYNARODOWA.
a to znalezione w necie.
Jeszcze 97,8 milionów złotych rekompensaty chcą wyciągnąć za mienie utracone w Krakowie dominikanie. W piątek ich żądania usłyszą członkowie Komisji Majątkowej. Z kolei przedstawiciele Krakowa będą walczyć i udowadniać, że dominikanie dostali już swoje, a ich niepohamowane apetyty to wyłącznie zachłanność na wielką kasę.
Sprawa jest kontrowersyjna. Przy tym najtrudniejsza ze wszystkich, z jakimi dotychczas miano do czynienia w Krakowie. Według przedstawicieli miasta zakon dostał do tej pory 41,5 ha atrakcyjnych gruntów, które powinny były w pełni zrekompensować utracone w PRL mienie. Według prawa mógł dostać maksymalnie 50 ha. Ale dominikanie uznali, ze dla nich to mało, bo wartość otrzymanych gruntów wcale nie była tak duża jak to co kiedyś utracono.
STĄD ŻĄDANIE BLISKO 100 MLN ZŁ ZA TE BRAKUJĄCE 13,3 HA.
Zachłanność? Według duchownych to tylko „sprawiedliwość”. Według miasta – rozbój w biały dzień. Miasto nie chce się poddać i walczy o skierowanie sprawy do sądu. Jeżeli nie ma bowiem zgody w ramach komisji, powinna to być normalna droga dalszego postępowania.
Ja naprawde nie wiem, wyjechalam z mlekiem pod wasem z kraju katolickiego. Przez dziesiatki lat mialam inne zmartwienia/zainteresowania, teraz sie dowiaduje dzieki Wam i skora mi sie jezy.
Napisałaś: Artykuł 9 o rozszerzeniu wykazu dni wolnych od pracy decydują Strony, czyli de facto Komisja Wspólna Rządu i Episkopatu. Sejm nie ma na tę kwestię żadnego wpływu.
Skoro jest taki przepis to dlaczego w Sejmie zajmują się by 6 stycznia był dniem wolnym od pracy skoro Sejm o tym nie decyduje wg tego co napisałaś?
Wg mnie to człowiek mieszkający na terenie danego kościoła i figurujący w kartotece. Ten "dobry" to ten co angażuje się w życie społeczności tej parafii, czyli wie wszystko i robi co może, albo potrafi, dla jej dobra . Sparawa uczestnictwa w nabożeństwach, to jego prywatna sprawa Niewątpliwie dla niektórych 1 i 2 punkt razem, jak najbardziej będą określały wspólczesnego parafianina. Eeeh, niech niektórzy myślą co chcą...
przykro mi Kaiczku, ale nie korzystałam z tej strony słownik wyrazów obcych --- tak miałam dzisiaj w ręce założenie tego wątku ---- poprostu jak siebie odnajdujemy siebie w słowie parafianin, jakie ono ma dla nas znaczenie wypowiedziałam się co do pkt..2 buziaczki
Punkt 1 to rzeczowy opis. Dobry to pewnie chetny do udzialu w zyciu parafii. Znaczenie drugie troche przewrotne bo...dobry bylby tam nieklopotliwy nie zadajacy pytan. Pokornie spelniajacy swoje obowiazki, dajacy sie kierowac bez wlasnych zastrzezen. Ja przychylam se do rzeczowego znaczenia....
Basiu, podpinam się pod Ciebie jako założycielkę, bez żadnych podtekstów, gwoli wyjaśnienia. Określeniem dobry parafianin łatwo jest określić osobę działającą aktywnie na rzecz swojej fary według juz podanych definicji, tylko że to jest ocena subiektywna i wg mnie "pod publiczke", na pokaz. Czy złą parafianką, złym parafianinem są rodzice zapracowani, wychowujacy dzieci pracujacy od rana do wieczora nie mający czasu na to by "pokazowo" latać co wieczór na msze wieczorne? Czy źli to parafianie co wolą sobie poczytać książkę, posiedzieć z dziećmi miast klepać w gronie dewotek modlitwy w jakichś kółkach modlitewnych? Czy źli to parafianie, co na rzecz fary nie idą na "czyny"? Czy źli to parafianie/katolicy co piętnują złe poczynania Kościoła? Pytań można wiele zadać odpowiedzieć przewrotnie: jak się chce, to czas i chęci się znajdą. Owszem. Tylko czy may mamy prawo mówić CO BOGU JEST MIŁE??? ...i jakim prawem stajemy się sędziami. Teraz pytania inne Czy dobrymi parafianami są: "osoby", klepiące nieomal przez dobę paciorki, obgadujące sąsiadów, młodzież "odsądzając od czci i wiary" (zapomniał wół jak cielęciem...), broniace z pazurami urzędników Kościoła, widząc i mając dowody na wypaczenia i deprawacje, machlojki ...twierdza że to nieprawda, czyli ŚWIADOMIE ŻYJĄ W ZAKŁAMANIU. Tu też pytania można mnożyć. Jeśli potrafimy na te i inne pytania odpowiedzieć OBIEKTYWNIE!!! ... to zasługujemy na miano dobrego parafianina. Ktoś powiedział: "... nie po słowach, ale po czynach ich poznacie ..." zaznaczam jako cytat, chociaż nie wiem czy tak brzmi to dosłownie ani Kto to powiedział. Być może ... przez to mogę być uznany za złego parafianina. Nie znam też na pamięć prawie nic z tego co wbijano mi w łeb przed przystąpieniem do Pierwszej Komunii, na Anioł Pański nie klękam i nie modlę się. Jak coś mi się uda zrobić mówię: "Tatku dziekuję Ci z pomoc", jak mi coś nie wychodzi:" Mamuś, pogadaj z Synkiem, może mi coś doradzi"... Tak, ja jestem jednak wielkim profanem, bo nie boję się Pana. ON nie jest mi Panem, nie uznaję Go za PANA ... jest mi OJCEM. No tak, ale ja krytykuję urzędasów Kościoła, pana Rydzyka nazywam kanalią nie nazwę go księdzem, a tylko uzurpatorem który chciałby osiągnąć taki mir w Narodzie jaki mieli i mają nasi: Kardynał i Papież. Jestem baaardzo złym parafianinem i katolikiem, z wypaczonym światopoglądem.
Kaziku, nie denerwuj się. Są pytania, na które nikt nie umie odpowiedzieć.Może istnija od zawsze, dawniej niż my... W tych pytaniach właśnie i niepokoju w sercu, które powodują, jest istota wiary. Każdy wierzący, nawet muzułmanin, ba nawet animalista wciaz pyta...sam siebie..Boga... A w PŚ napisano że po "owocach poznacie".... Dlatego nie tak łatwo w KK o zmiany. Po owocach poznają. Nie tak łatwo o zmiany, ale te postępują, ale powoli.Porównaj z chrześcijanami, którzy nie rozwijają się np. z pPrawosławiem. Nie jestem żadna katechetką, ba nawet widząc skutki wprowadzenia religii do szkół -zżymam sie z tym, bo pamiętam, czym były lekcje religii kiedyś. Ale jestem rozumnym, wierzącym człowiekiem.Rozum to dar(wiara też).Nie każdy go dostał.
PS. Kiedy czytam czasem te wszystkie obrazoburcze wypowiedzi niektórych z was...jestem na 100|% pewna, że właśnie te osoby bardzo pragną i poszukują wiary i Boga.Pamiętacie przypowieśc o Jezusie i zabłąkanej owieczce?Jezus odszedł wtedy od stada po jedną zabłąkaną owcę. I tak jest. To wszystko nie stało sie dla tych świętych i pobożnych, tylko dla najgorszych, nieiwierzących i zabłakanych, żeby i oni mieli szansę.
Jest też przypowieść o celniku Mateuszu(najbardziej pogardzanym grzeszniku)- to właśnie jego wybrał Pan.Najgorszego.Nie przyszedł dla tych co mówią Panie, Panie, ale dla zbłąkanych i najgorszych, pogardzanych. Dlatego nie wolno nigdy pogardzać i drwić z tych pogardzanych,którzy czasem są wg powszechnego mniemania panami świata.Jutro mogą umrzeć i zamienić się w pył.Tylko pamięc ludzka, a czasem tylko Pamięć Boga pozostaje.
Kiedy rozpaczałam po smierci ojca przyszedł do mnie starutki sąsiad.Jeden z dowódców akcji "Ostra Brama".Żołnierz.Zamyślił się i powiedział: a co z tymi, po których w boju nie pozostał nawet guzik od munduru?!!!Oni po prostu istnieją na zawsze w pamięci Boga.Zapamiętałam to.
Jest taka wschodnia bajka, która mówi o bardzo bogatym czarodzieju, który posiadał olbrzymie stado owiec. Ale jednocześnie czarodziej był bardzo skąpy. Nie chciał zatrudnić pasterzy ani wybudować płotu wkoło pastwiska, na którym pasły się owce. Z tego powodu owce często gubiły się w lesie, wpadały w parowy, a nade wszystko uciekały, ponieważ wiedziały, że czarodziej chce ich mięsa i skóry, a to im się nie podobało.
Czarodziej znalazł w końcu na to lekarstwo. Zahipnotyzował owce i zasugerował im, co następuje: po pierwsze, że są nieśmiertelne, że obdzierając je ze skóry nie czyni się im żadnej krzywdy, a przeciwnie, że jest to dla nich dobre, a nawet przyjemne; po drugie, czarodziej zasugerował im, że jest dobrym pasterzem, który tak bardzo kocha swoje stado, że jest gotów dla niego zrobić wszystko na świecie; i po trzecie, zasugerował im, że jeśli cokolwiek miałoby się im przydarzyć, to nie przydarzy się to teraz, a w każdym razie nie tego dnia, a zatem nie potrzebują o tym myśleć. Następnie czarodziej zasugerował swoim owcom, że wcale nie są owcami; niektórym z nich zasugerował, że są lwami, innym, że orłami, innym, że są ludźmi, a jeszcze innym, że czarodziejami.
Na tym skończyły się wszystkie jego troski i zmartwienia dotyczące owiec. Owce nigdy już nie uciekały, ale spokojnie oczekiwały chwili, kiedy czarodziej obedrze je z mięsa i skór.
A ja głupi uwierzyłem, że fajna z Ciebie dziewczyna, że da się z Tobą ciekawie pogadać. A Ty nie potrafisz odmówić sobie oplucia ludzi myślących inaczej. Opluciem nazywam sugestie, że ludzie wierzący inaczej niż Ty są bezmyśli, bo to ich przecież synbolizują zahipnotyzowane owce z Twojej bajki. Plucie widzę również w sprowadzeniu religii do poziomu biznesu: zdobywanie mięsa skór, skąpość czarodzieja, ustanowienie kolejnych czarodziejów. Zdaję sobie sprawę, że niektórzy wierzący nie chcą korzystać z rozumu, wiem, że niektórzy traktują religię jako źródło wymiernych korzyści. Ale są ludzie potrafiący uzasadnić to, w co wierzą i chcą postępować zgodnie ze swoimi przekonaniami nawet wtedy, gdy nic z tego nie mają. I właśnie ich krzywdzisz swoją bajką. Odnoszę wrażenie, że patrzysz na świat wybiórczo. Dostrzegasz tylko to, co jest wygodne dla Ciebie. Jest to postawa ryzykowna ze względów metodologicznych. Mało prawdopodobne, że idąc tą drogą odnajdziesz prawde, prędzej zadasz ból ludziom, którzy będą się różnić od Ciebie.
Odnoszę wrażenie, że patrzysz na świat wybiórczo. Dostrzegasz tylko to, co jest wygodne dla Ciebie. :))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))
Właśnie TAKIE teksty (bezpodstawne!) mnie denerwują. Kiedy denerwuję się to klnę jak przysłowiowy szewc, właśnie teraz ma chęć zakląć ale powstrzymałem się. Pozdrawiam.
Był taki moment, że też buntowałam się, zaprzeczałam, ale....dorosłam.Teraz wiem kim jestem.Pewnie, ze radyjo mnie wnerwia, ale wnerwiało nawet moich rodziców.Fanatyzm to najgorsze zło.Nie rozumiesz tego?Człowiek wie, kim jest.To słowa mojej mamy. Tylko trzeba na chwilkę zatrzymać się w tym biegu rzeczywistości.I zrozumiesz..Zaręczam ci.
Mysle Kaziku, ze po trosze odniosles sie do mojego postu.. Bo ja to rozumuje tak (*i nie upieram sie ze slusznie) ze dobry PARAFIANIN nie musi sie rownac KATOLIK(mozna napisac dobry katolik??? ). Bo czasami, srednio wierzacy katolik, staje sie DOBRYM PARAFIANINEM ot tak, wlasnie, na pokaz...z roznych powodow- bo czuje ze musi, ma potrzebe, bo tak wypada, bo co ludzie powiedza, bo ma duzo wolnego czasu... i na odwrot, bardzo wierzacy katolik niekoniecznie musi miec czas, zeby codziennie latac do swiatyni i sie udzielac we wszystkich akcjach organizowanych przez swoja prafie... Ja to jakos tak rozgraniczylam sobie..nie wiem czy slusznie??
W pierwszym odruchu świętej wojny chciałem wypunktować i skomentować Twoje pytania. Aleś mnie tak rozczulił Tym Tatkiem i Tą Mamuśką, żem zrezygnował. I pomyślałem sobie, jak to dobrze, że nie muszę nikogo oceniać. Jako bonus bajka:
Pewien misjonarz dotarł do odległej wyspy zamieszkanej przez trzech starców. Gdy przywitali go na plaży, spytał, czy potrafią się modlić. - Oczywiście. - odpowiedzieli. - Jakimi słowami to czynicie? - zapytał. - Prostymi. - odpowiedzieli - Nas jest trzech, Was jest trzech. Zmiłujcie się nad nami. - Ależ trzeba inaczej. - orzekł misjonarz i zaczął ich uczyć pacierza. Gdy skończył, pożegnał się i odpłynął. Gdy przepłynął już dobre kilkadziesiąt metrów, usłyszał wołanie. Odwrócił się i zobaczył owych starców biegnących ku niemu po powierzchni wody. Przestał wiosłować i gdy starcy się zbliżyli, spytał, co się stało. - Zapomnieliśmy początku modlitwy, której nas uczyłeś. - odpowiedzieli. - Módlcie się tak, jak dotąd. - odparł misjonarz i powiosłował ku następnej wyspie...
No właśnie, modlitwa to rozmowa, a rozmowa to nie czytanie czy wyuczone na pamięć słowa ... to powinno być wypowiadanie tego co się czyje, mysli, zależnie jak jest potrzeba. Miałem naprawdę bardzo mądrego Dziadka, czasem modlił się ze mną i wcale nie zawsze na kolanach właśnie pytał też "Ojcze, czy podoba się Tobie mój wnuk ... bądź jemu Ojcem, jak i mnie zawsze byłeś tam, na wygnaniu" ... lub jakoś podobnie to mówił. Moja Mama też tak mówiła, powiedziała mi, że i Ją Dziadek tak nauczył. Nie zawsze mogli klęknąć, nawet na jedno kolano.
Wiesz, jeżeli miałbym wrzucać kamyk do czyjegoś ogródka, to bym napisał, że wszystko (i własne, spontaniczne słowa, i pacierz) może być modlitwą. Tak, jak już gdzieś napisałem. Miłość dziewczynie można wyznać szepcząc jej do ucha czułe słówka, śpiewając serenadę czy też zamawiając kosz kwiatów względnie opiekując się nią w czasie choroby (Con amore). Myślę, że właśnie ta wielość możliwości jest najpiękniejsza.
Użytkownik falkor napisał w wiadomości: > Wiesz, jeżeli miałbym wrzucać kamyk do czyjegoś ogródka, to bym > napisał, że wszystko (i własne, spontaniczne słowa, i pacierz) może być > modlitwą.Tak, jak już gdzieś napisałem. Miłość dziewczynie można > wyznać szepcząc jej do ucha czułe słówka, śpiewając serenadę czy > też zamawiając kosz kwiatów względnie opiekując się nią w czasie > choroby (Con amore). Myślę, że właśnie ta wielość możliwości jest > najpiękniejsza.
Przy okazji, odbiegając nieco od głównego tematu ... Napisałeś istotne spostrzeżenie, że wyznać uczucia, w tym i miłość, można na wiele sposobów. Na innym portalu, na którym rownież jestem, jedna z osób przy braku innej argumentacji , ...współczuła mojej Żonie, że nazywam ja Wiedźmą ... Moja Naczelna Wiedźma już leżała w łożu, gdy przeczytałem Jej te słowa ... uśmiała się niemal do łez i podyktowała niemal mi odpowiedź ...Odpowiedź ta, nie powiem mile połechtała moją próżność biednego "posiadacza" Trzech Wiedźm. Ale to tak na marginesie, nieco luźnego tekstu.
no...jak na parafianina przystało ...odpowiednia wagahehe a tak serio wczoraj rozmawiałam z przyjaciółką, miała wizytę duszpasterską.. ksiądz poświęcił dosłownie 5 minut i juz Go nie było, nie zdążyła wyjść z problem, z którym boryka się od dawna, nie wie jak go rozwiązać liczyła,że dostanie jakokolwiek wskazówkę..jako parafijanka ledwie otworzyła usta...i ... pozdrawiam
Użytkownik kamaxyz napisał w wiadomości: > no...jak na parafianina przystało ...odpowiednia wagahehea tak serio wczoraj > rozmawiałam z przyjaciółką, miała wizytę duszpasterską..ksiądz > poświęcił dosłownie 5 minut i juz Go nie było, nie zdążyła > wyjść z problem, z którym boryka się od dawna, nie wie jak go > rozwiązać liczyła,że dostanie jakokolwiek wskazówkę..jako > parafijankaledwie otworzyła usta...i ...pozdrawiam
Być moze zebrały mu sie gazy i nie chciał jej "zakopcić" mieszkania, trzeba być wyrozumiałym. Ksiądz też człowiek, a nie ...
No coz, nie mnie osadzac, czy ktos, kto latami nie uczestniczy we Mszy Sw., sam sobie grzechy odpuszcza, a z nauki Jezusa i doktryn wiary kosciola wybiera to co mu pasuje, jest katolikiem czy tez nie.
Ale dlaczego niektorym tak trudno zrozumiec, ze we Mszy sw. mozna uczestniczyc z potrzeby ducha, a nie ze strachu przed ksiedzem czy sasiadami, ze rozaniec moze byc piekna modlitwa a nie odklepywaniem zdrowasiek, a udzielanie sie w zyciu kosciola wcale nie musi byc rownoznaczne z zaprzestaniem czytania ksiazeczek dzieciom :) Jedno drugiemu nie musi przeszkadzac!
Tak samo szczerze mozna sie modlic uzywajac slow np Modlitwy Panskiej jak i wlasnymi slowami. Zadna forma nie jest lepsza czy gorsza - wazne, zeby modlitwa byla szczera :)
Na forum ostatnio pojawiło się kilka tematów
dość draźliwo- ciekawej
mnie nurtuje jedno zagadnienie
co oznacza powiedzenie dobry parafianin
samo słowo parafianin w/g słownika wyrazów obcych oznacza
1.członek parafii
2. lub przestarzale człowiek bez ogłady, wykształcenia, zacofany,ograniczony
zarłoczki ...jakie jest Wasze zdanie
jestem osoba wierzącą i praktykująca, ale to sformuwowanie słowa " parafianin" w/g pk. 2 --- jakoś mnie nie pasi
pozdrawiam kamaxyz
Dobry parafianin:
1 uczestniczy w nabozenstwach w swojej parafii (Msza Sw niedzielna, Nieszpory, Rozaniec, Majowe, Droga Krzyzowa, Roraty....)
2 aktywnie uczesniczy w zyciu kosciola (spotkania poza nabozenstwami, kolka przy parafii..?? )
3 pomaga w remoncie/budowie kosciola
4 bierze udzial w dekorowaniu oltarzy na Boze Cialo
5 zna swieta/rocznice dot. swojej parafii
6 zna z imienia i nazwiska ksiezy w swojej parafii...
To takie rzeczy ktore mnie sie nasuwaja po uslyszeniu dobry parafianin..czyli czlonek parafii.....
Ja nie jestem dobrym parafianinem :(
Pozdrawiam
Intuicja podpowiada mi, że parafianin to osoba zamieszkująca na terenie danej parafii. Wcale nie musi się jakoś szczególnie udzielać ani angażować w kościele.
Według mnie,nie wystarczy mieszkać na terenie parafii,trzeba do niej należeć- w sensie być zapisanym w księgach parafialnych.Na terenie parafii mieszkają też osoby innego wyznania ,albo nie chcą należeć do tej,ani jakiejkolwiek innej parafii.
Dokładnie. Ten szczegół jakoś mi umknął.
a jest roznica miedzy parafianinem (ktorym jestem, bo w kartotece figuruje nawet) a dobrym parafianinem...????
Jasne, że jest. Wg mnie dobry parafianin aktywnie uczestniczy w życiu kościoła. Chodzi mi nie tylko o uczestnictwo w nabożeństwach, ale również w pomaganiu w pracach przykościelnych. Niekoniecznie chodzi mi o pomoc finansową a bardziej o fizyczną (sprzątanie kościoła i wokół kościoła, przygotowywanie kościoła do różnych uroczystości). Nic więcej nie przychodzi mi do głowy.
No to sie zgadzamy w 100 % :)))
:( dubel
:( dubel
Człowiek z kartoteki kościelnej
tak.. parafianin to czlowiek ..który sie modli.. chodzi do kościoła i na kościół łoży...bo..kto na koścół łoży ten się nie zuborzy..
Nie zgadzam sie.Parafianin to po prostu członek parafii.To raczej administracyjny termin.
Tamte cechy opisują wzorowego katolika.I chyba nie tylko katolika.
Ja jestem parafianką. Nalezę do parafii.Figuruję w ich kartotekach.
Ksieży nie znam wszystkich, bo jest ich ze 20tu.To wielgachna parafia.PanuBogu się nie narzucam- chodze do kościoła, jak mam węwnętrzną potrzebę.(a pfuj!!).Na kościoł łoże w miarę swojego portfela.Ale czuję się zobowiązana, bo jestem parafianką.I chce, żeby mój kościoł istniał.Musze jednak przyznac, że nie sa pazerni, a wprost litościwi.
A tamte wszystkie inne to kwestia mojego sumienia i moich relacji z P. Bogiem.
To drugie znaczenie słowa parafianin to archaizm(pamiętacie, jak w 'Lalce" Prusa często go używano?).
Język ma to do siebie, ze ewoluuje.Pewne słowa przybierają inne znaczenia.
Pamiętacie, że jeszcze niedawno np nie odmieniało się słowa"radio"- już mozna.
Albo " pracująca sobota"- ewidentny błąd, ale kiedy błąd jest powszechnie używany tzn, że jest w nim logika, czy łatwość.A z większością nawet najwięksi językoznawcy się nie spierają.
Tylko ortografy są zawsze ortografami.Niestety.Za co wa czasem serdecznie przepraszam)))Choć sama ich nie cierpię.
to tylko literówka a nie ortografia szkoda że nie rozrózniasz aniele...ale dzięki że zwróciłaś uwagę
A w imie Ojca i Syna...to nie był żaden przytyk!!!Tak mi sie tylko powiedziało ogólnie!!Sorry!!!
Z tytułu obowiązującej nas umowy konkordatowej, Polska przekazuje Kościołowi okoł 7-10 miliardów złotych. Nieruchomości i grunty Kościół uzyskał na podstawie odrębnych umów.
Zapszczedzone na konkordacie środki finansowe możnaby wydac na edukację i naukę, "by nie tylko powstrzymać drenaż mózgów, ale również podnieść poziom wykształcenia Polaków"
Hojność samorządów w całej Polsce jest zresztą niezmierzona, dość powiedzieć, że np. prawie cały stary zabytkowy Kraków znalazł się rękach kościoła.
Artykuł 5
państwo zapewnia Kościołowi prawo do administrowania swymi sprawami na podstawie prawa kanonicznego. Oznacza to, że wewnętrzne prawo Kościoła staje się jednym ze źródeł porządku prawnego obowiązującego w państwie. Zakładane na mocy kościelnego kodeksu podmioty zyskują więc wszelkie prawa podmiotów świeckich. A zatem, bez zgłaszania się do rejestrów sądowych mogą prowadzić działalność gospodarczą. Państwo nie ma nad tym żadnej kontroli.
Artykuł 9
o rozszerzeniu wykazu dni wolnych od pracy decydują Strony, czyli de facto Komisja Wspólna Rządu i Episkopatu. Sejm nie ma na tę kwestię żadnego wpływu.
Na mocy Artykułu
10 biskupi mają prawo wglądu w akta sądów cywilnych. Bez żadnego nakazu i bez kontroli.
Artykuły 12, 14 i 15,
mówiące o religijnym szkolnictwie, nakładają na państwo obowiązek finansowania go - jednak bez jakiegokolwiek wpływu na jego kształt. A zatem kompetencje osób nauczających, wykładane treści czy podręczniki znajdują się całkowicie poza kontrolą.
Rrząd nie ma żadnego wpływu i nie wie, czego uczy się w szkole na religii, ani czym zajmują się finansowane przezeń wydziały teologiczne. Państwo ma tylko płacić. Nie jest w stanie nawet wyciągać konsekwencji wobec tych, którym płaci.
Artykuł 16
wyjmuje kapelanów wojskowych spod władzy Zwierzchnika Sił Zbrojnych. A zatem, prezydentowi podlega całe wojsko - poza księżmi w mundurach. Ci podlegają wyłącznie biskupowi polowemu, podlegającemu z kolei głowie obcego państwa. Watykanu.
Na mocy Artykułu 22
państwo musi dotować kościelne instytucje opiekuńcze, nie mając prawa sprawdzania, czy przestrzegają one jakichkolwiek norm, na przykład sanitarnych. To już drugi przypadek, gdy państwo ma tylko płacić - nie wiedząc nawet, za co.
Artykuł 27
wszelkie ustalenia między rządem a Kościołem nie wymagają zatwierdzenia przez parlament, a zatem dzieją się poza kontrolą społeczeństwa.
Oszczędności woli szukać w portfelach Polaków, niż na kościelnych salonach. Tajemnicą poliszynela jest to, iż potajemnie przekazał środki finansowe Rydzykowi na geotermię.
no nie wiem co o TYM myslec ale po przeczytaniu mam wrazenie ze Kosciol jest Panstwem w Panstwie? Czy to mozliwe?
Dorotko- Kościół Katolicki w Polsce jest agenturą obcego państwa o nazwie Watykan - taka dobrowolna okupacja, jesteśmy wasalami Watykanu.
ależ mi zadałaś ćwieka....ludkowie kochani
Reniu jestem zwalona z nóg
Renatko, mnie normalnie zatkalo!!!! Na to zgadza sie rzesza wiernych i wladze panstwowe??? Ech,,,,,,,,,,,,szkoda slow, normalne niewolnictwo i zacofanie coraz wieksze.
Podaj mi zrodlo, tych artykulow, bo mi sie nie chce wierzyc, ze sa prawdziwe. Wytlumacz mi slowo "poliszynel" i co to jest Rydzykowa "geometria"????
Dziewczyny,
Wy naprawde nie wiedzialyscie na czym polega konkordat?
przede wszystkim jest to umowa MIEDZYNARODOWA.
a to znalezione w necie.
Jeszcze 97,8 milionów złotych rekompensaty chcą wyciągnąć za mienie utracone w Krakowie dominikanie. W piątek ich żądania usłyszą członkowie Komisji Majątkowej. Z kolei przedstawiciele Krakowa będą walczyć i udowadniać, że dominikanie dostali już swoje, a ich niepohamowane apetyty to wyłącznie zachłanność na wielką kasę.
Sprawa jest kontrowersyjna. Przy tym najtrudniejsza ze wszystkich, z jakimi dotychczas miano do czynienia w Krakowie. Według przedstawicieli miasta zakon dostał do tej pory 41,5 ha atrakcyjnych gruntów, które powinny były w pełni zrekompensować utracone w PRL mienie. Według prawa mógł dostać maksymalnie 50 ha. Ale dominikanie uznali, ze dla nich to mało, bo wartość otrzymanych gruntów wcale nie była tak duża jak to co kiedyś utracono.
STĄD ŻĄDANIE BLISKO 100 MLN ZŁ ZA TE BRAKUJĄCE 13,3 HA.
Zachłanność? Według duchownych to tylko „sprawiedliwość”. Według miasta – rozbój w biały dzień. Miasto nie chce się poddać i walczy o skierowanie sprawy do sądu. Jeżeli nie ma bowiem zgody w ramach komisji, powinna to być normalna droga dalszego postępowania.
Ja naprawde nie wiem, wyjechalam z mlekiem pod wasem z kraju katolickiego. Przez dziesiatki lat mialam inne zmartwienia/zainteresowania, teraz sie dowiaduje dzieki Wam i skora mi sie jezy.
http://henrykp.salon24.pl/114403,ile-kosztuje-nas-konkordat
to jeden zaraz poszukam reszty
http://lodz.naszemiasto.pl/artykul/70991,kosciol-przy-rzgowskiej-prawie-gotowy,id,t.html
http://www.polskatimes.pl/warszawa/aktualnosci/187096,zebrano-prawie-5-5-miliona-zl-na-swiatynie-opatrznosci-bozej,id,t.html#pzw_25783
http://wiadomosci.onet.pl/waszymzdaniem/39287,kosciol_w_polsce_zlamal_konkordat_tusk_nie_reaguje,artykul.html
to nastepne
Użytkownik Regina Florczak napisał w wiadomości:
> http://lodz.naszemiasto.pl/artykul/70991,kosciol-przy-rzgowskiej-prawie-gotowy,id,t.htmlhttp://www.polskatimes.pl/warszawa/aktualnosci/187096,zebrano-prawie-5-5-miliona-zl-na-swiatynie-opatrznosci-bozej,id,t.html#pzw_25783http://wiadomosci.onet.pl/waszymzdaniem/39287,kosciol_w_polsce_zlamal_konkordat_tusk_nie_reaguje,artykul.htmlto
> nastepnehttp://lodz.naszemiasto.pl/artykul/70991,kosciol-przy-rzgowskiej-prawie-gotowy,id,t.
http://www.polskatimes.pl/warszawa/aktualnosci/187096,zebrano-prawie-5-5-miliona-zl-na-swiatynie-opatrznosci-bozej,id,t.html#pzw_25783
http://wiadomosci.onet.pl/waszymzdaniem/39287,kosciol_w_polsce_zlamal_konkordat_tusk_nie_reaguje,artykul.htmlto
Użytkownik Regina Florczak napisał w wiadomości:
> http://henrykp.salon24.pl/114403,ile-kosztuje-nas-konkordatto jeden zaraz
> poszukam reszty
http://henrykp.salon24.pl/114403,ile-kosztuje-nas-konkordat
Napisałaś: Artykuł 9
o rozszerzeniu wykazu dni wolnych od pracy decydują Strony, czyli de facto Komisja Wspólna Rządu i Episkopatu. Sejm nie ma na tę kwestię żadnego wpływu.
Skoro jest taki przepis to dlaczego w Sejmie zajmują się by 6 stycznia był dniem wolnym od pracy skoro Sejm o tym nie decyduje wg tego co napisałaś?
Wg mnie to człowiek mieszkający na terenie danego kościoła i figurujący w kartotece. Ten "dobry" to ten co angażuje się w życie społeczności tej parafii, czyli wie wszystko i robi co może, albo potrafi, dla jej dobra . Sparawa uczestnictwa w nabożeństwach, to jego prywatna sprawa
Niewątpliwie dla niektórych 1 i 2 punkt razem, jak najbardziej będą określały wspólczesnego parafianina. Eeeh, niech niektórzy myślą co chcą...
Basiu, a nie byłas dziś przypadkiem na tej stronce:
http://www.google.com/search?q=parafianin&rls=com.microsoft:pl:IE-SearchBox&ie=UTF-8&oe=UTF-8&sourceid=ie7&rlz=1I7ADBF_en
Pozdrawiam
przykro mi Kaiczku, ale nie korzystałam z tej strony
słownik wyrazów obcych --- tak miałam dzisiaj w ręce
założenie tego wątku
---- poprostu jak siebie odnajdujemy siebie w słowie parafianin, jakie ono ma dla nas znaczenie
wypowiedziałam się co do pkt..2
buziaczki
Punkt 1 to rzeczowy opis. Dobry to pewnie chetny do udzialu w zyciu parafii. Znaczenie drugie troche przewrotne bo...dobry bylby tam nieklopotliwy nie zadajacy pytan. Pokornie spelniajacy swoje obowiazki, dajacy sie kierowac bez wlasnych zastrzezen.
Ja przychylam se do rzeczowego znaczenia....
Basiu, podpinam się pod Ciebie jako założycielkę, bez żadnych podtekstów, gwoli wyjaśnienia.
Określeniem dobry parafianin łatwo jest określić osobę działającą aktywnie na rzecz swojej fary według juz podanych definicji, tylko że to jest ocena subiektywna i wg mnie "pod publiczke", na pokaz.
Czy złą parafianką, złym parafianinem są rodzice zapracowani, wychowujacy dzieci pracujacy od rana do wieczora nie mający czasu na to by "pokazowo" latać co wieczór na msze wieczorne?
Czy źli to parafianie co wolą sobie poczytać książkę, posiedzieć z dziećmi miast klepać w gronie dewotek modlitwy w jakichś kółkach modlitewnych?
Czy źli to parafianie, co na rzecz fary nie idą na "czyny"?
Czy źli to parafianie/katolicy co piętnują złe poczynania Kościoła?
Pytań można wiele zadać odpowiedzieć przewrotnie: jak się chce, to czas i chęci się znajdą. Owszem. Tylko czy may mamy prawo mówić CO BOGU JEST MIŁE??? ...i jakim prawem stajemy się sędziami.
Teraz pytania inne
Czy dobrymi parafianami są: "osoby", klepiące nieomal przez dobę paciorki, obgadujące sąsiadów, młodzież "odsądzając od czci i wiary" (zapomniał wół jak cielęciem...), broniace z pazurami urzędników Kościoła, widząc i mając dowody na wypaczenia i deprawacje, machlojki ...twierdza że to nieprawda, czyli ŚWIADOMIE ŻYJĄ W ZAKŁAMANIU.
Tu też pytania można mnożyć.
Jeśli potrafimy na te i inne pytania odpowiedzieć OBIEKTYWNIE!!! ... to zasługujemy na miano dobrego parafianina.
Ktoś powiedział: "... nie po słowach, ale po czynach ich poznacie ..." zaznaczam jako cytat, chociaż nie wiem czy tak brzmi to dosłownie ani Kto to powiedział. Być może ... przez to mogę być uznany za złego parafianina. Nie znam też na pamięć prawie nic z tego co wbijano mi w łeb przed przystąpieniem do Pierwszej Komunii, na Anioł Pański nie klękam i nie modlę się. Jak coś mi się uda zrobić mówię: "Tatku dziekuję Ci z pomoc", jak mi coś nie wychodzi:" Mamuś, pogadaj z Synkiem, może mi coś doradzi"...
Tak, ja jestem jednak wielkim profanem, bo nie boję się Pana. ON nie jest mi Panem, nie uznaję Go za PANA ... jest mi OJCEM.
No tak, ale ja krytykuję urzędasów Kościoła, pana Rydzyka nazywam kanalią nie nazwę go księdzem, a tylko uzurpatorem który chciałby osiągnąć taki mir w Narodzie jaki mieli i mają nasi: Kardynał i Papież.
Jestem baaardzo złym parafianinem i katolikiem, z wypaczonym światopoglądem.
Kaziku, nie denerwuj się.
Są pytania, na które nikt nie umie odpowiedzieć.Może istnija od zawsze, dawniej niż my...
W tych pytaniach właśnie i niepokoju w sercu, które powodują, jest istota wiary.
Każdy wierzący, nawet muzułmanin, ba nawet animalista wciaz pyta...sam siebie..Boga...
A w PŚ napisano że po "owocach poznacie"....
Dlatego nie tak łatwo w KK o zmiany. Po owocach poznają.
Nie tak łatwo o zmiany, ale te postępują, ale powoli.Porównaj z chrześcijanami, którzy nie rozwijają się np. z pPrawosławiem.
Nie jestem żadna katechetką, ba nawet widząc skutki wprowadzenia religii do szkół -zżymam sie z tym, bo pamiętam, czym były lekcje religii kiedyś.
Ale jestem rozumnym, wierzącym człowiekiem.Rozum to dar(wiara też).Nie każdy go dostał.
PS. Kiedy czytam czasem te wszystkie obrazoburcze wypowiedzi niektórych z was...jestem na 100|% pewna, że właśnie te osoby bardzo pragną i poszukują wiary i Boga.Pamiętacie przypowieśc o Jezusie i zabłąkanej owieczce?Jezus odszedł wtedy od stada po jedną zabłąkaną owcę. I tak jest.
To wszystko nie stało sie dla tych świętych i pobożnych, tylko dla najgorszych, nieiwierzących i zabłakanych, żeby i oni mieli szansę.
Jest też przypowieść o celniku Mateuszu(najbardziej pogardzanym grzeszniku)- to właśnie jego wybrał Pan.Najgorszego.Nie przyszedł dla tych co mówią Panie, Panie, ale dla zbłąkanych i najgorszych, pogardzanych.
Dlatego nie wolno nigdy pogardzać i drwić z tych pogardzanych,którzy czasem są wg powszechnego mniemania panami świata.Jutro mogą umrzeć i zamienić się w pył.Tylko pamięc ludzka, a czasem tylko Pamięć Boga pozostaje.
Kiedy rozpaczałam po smierci ojca przyszedł do mnie starutki sąsiad.Jeden z dowódców akcji "Ostra Brama".Żołnierz.Zamyślił się i powiedział: a co z tymi, po których w boju nie pozostał nawet guzik od munduru?!!!Oni po prostu istnieją na zawsze w pamięci Boga.Zapamiętałam to.
Jest taka wschodnia bajka, która mówi o bardzo bogatym czarodzieju, który posiadał olbrzymie stado owiec. Ale jednocześnie czarodziej był bardzo skąpy. Nie chciał zatrudnić pasterzy ani wybudować płotu wkoło pastwiska, na którym pasły się owce. Z tego powodu owce często gubiły się w lesie, wpadały w parowy, a nade wszystko uciekały, ponieważ wiedziały, że czarodziej chce ich mięsa i skóry, a to im się nie podobało.
Czarodziej znalazł w końcu na to lekarstwo. Zahipnotyzował owce i zasugerował im, co następuje: po pierwsze, że są nieśmiertelne, że obdzierając je ze skóry nie czyni się im żadnej krzywdy, a przeciwnie, że jest to dla nich dobre, a nawet przyjemne; po drugie, czarodziej zasugerował im, że jest dobrym pasterzem, który tak bardzo kocha swoje stado, że jest gotów dla niego zrobić wszystko na świecie; i po trzecie, zasugerował im, że jeśli cokolwiek miałoby się im przydarzyć, to nie przydarzy się to teraz, a w każdym razie nie tego dnia, a zatem nie potrzebują o tym myśleć. Następnie czarodziej zasugerował swoim owcom, że wcale nie są owcami; niektórym z nich zasugerował, że są lwami, innym, że orłami, innym, że są ludźmi, a jeszcze innym, że czarodziejami.
Na tym skończyły się wszystkie jego troski i zmartwienia dotyczące owiec. Owce nigdy już nie uciekały, ale spokojnie oczekiwały chwili, kiedy czarodziej obedrze je z mięsa i skór.
Podoba mi sie ta wschodnia madrosc...
mnie tez.
A ja o wschodzie kiepsko myślę.
A Ty nie potrafisz odmówić sobie oplucia ludzi myślących inaczej. Opluciem nazywam sugestie, że ludzie wierzący inaczej niż Ty są bezmyśli, bo to ich przecież synbolizują zahipnotyzowane owce z Twojej bajki. Plucie widzę również w sprowadzeniu religii do poziomu biznesu: zdobywanie mięsa skór, skąpość czarodzieja, ustanowienie kolejnych czarodziejów.
Zdaję sobie sprawę, że niektórzy wierzący nie chcą korzystać z rozumu, wiem, że niektórzy traktują religię jako źródło wymiernych korzyści. Ale są ludzie potrafiący uzasadnić to, w co wierzą i chcą postępować zgodnie ze swoimi przekonaniami nawet wtedy, gdy nic z tego nie mają. I właśnie ich krzywdzisz swoją bajką.
Odnoszę wrażenie, że patrzysz na świat wybiórczo. Dostrzegasz tylko to, co jest wygodne dla Ciebie. Jest to postawa ryzykowna ze względów metodologicznych. Mało prawdopodobne, że idąc tą drogą odnajdziesz prawde, prędzej zadasz ból ludziom, którzy będą się różnić od Ciebie.
Odnoszę wrażenie, że patrzysz na świat wybiórczo. Dostrzegasz tylko to, co jest wygodne dla Ciebie.
:))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))
Chyba nie rozumiem.
Dlaczego piszesz: "Kaziku, nie denerwuj się."
Właśnie TAKIE teksty (bezpodstawne!) mnie denerwują. Kiedy denerwuję się to klnę jak przysłowiowy szewc, właśnie teraz ma chęć zakląć ale powstrzymałem się.
Pozdrawiam.
No to poklnij sobie, mogę się podstawić.A....prawda to prawda i już, chocbyś przed nią uciekał na koniec świata))
Był taki moment, że też buntowałam się, zaprzeczałam, ale....dorosłam.Teraz wiem kim jestem.Pewnie, ze radyjo mnie wnerwia, ale wnerwiało nawet moich rodziców.Fanatyzm to najgorsze zło.Nie rozumiesz tego?Człowiek wie, kim jest.To słowa mojej mamy.
Tylko trzeba na chwilkę zatrzymać się w tym biegu rzeczywistości.I zrozumiesz..Zaręczam ci.
Mysle Kaziku, ze po trosze odniosles sie do mojego postu..
Bo ja to rozumuje tak (*i nie upieram sie ze slusznie) ze dobry PARAFIANIN nie musi sie rownac KATOLIK(mozna napisac dobry katolik??? ).
Bo czasami, srednio wierzacy katolik, staje sie DOBRYM PARAFIANINEM ot tak, wlasnie, na pokaz...z roznych powodow- bo czuje ze musi, ma potrzebe, bo tak wypada, bo co ludzie powiedza, bo ma duzo wolnego czasu...
i na odwrot, bardzo wierzacy katolik niekoniecznie musi miec czas, zeby codziennie latac do swiatyni i sie udzielac we wszystkich akcjach organizowanych przez swoja prafie...
Ja to jakos tak rozgraniczylam sobie..nie wiem czy slusznie??
W pierwszym odruchu świętej wojny chciałem wypunktować i skomentować Twoje pytania. Aleś mnie tak rozczulił Tym Tatkiem i Tą Mamuśką, żem zrezygnował. I pomyślałem sobie, jak to dobrze, że nie muszę nikogo oceniać. Jako bonus bajka:
Pewien misjonarz dotarł do odległej wyspy zamieszkanej przez trzech starców. Gdy przywitali go na plaży, spytał, czy potrafią się modlić.
- Oczywiście. - odpowiedzieli.
- Jakimi słowami to czynicie? - zapytał.
- Prostymi. - odpowiedzieli - Nas jest trzech, Was jest trzech. Zmiłujcie się nad nami.
- Ależ trzeba inaczej. - orzekł misjonarz i zaczął ich uczyć pacierza. Gdy skończył, pożegnał się i odpłynął. Gdy przepłynął już dobre kilkadziesiąt metrów, usłyszał wołanie. Odwrócił się i zobaczył owych starców biegnących ku niemu po powierzchni wody. Przestał wiosłować i gdy starcy się zbliżyli, spytał, co się stało.
- Zapomnieliśmy początku modlitwy, której nas uczyłeś. - odpowiedzieli.
- Módlcie się tak, jak dotąd. - odparł misjonarz i powiosłował ku następnej wyspie...
No właśnie, modlitwa to rozmowa, a rozmowa to nie czytanie czy wyuczone na pamięć słowa ... to powinno być wypowiadanie tego co się czyje, mysli, zależnie jak jest potrzeba. Miałem naprawdę bardzo mądrego Dziadka, czasem modlił się ze mną i wcale nie zawsze na kolanach właśnie pytał też "Ojcze, czy podoba się Tobie mój wnuk ... bądź jemu Ojcem, jak i mnie zawsze byłeś tam, na wygnaniu" ... lub jakoś podobnie to mówił. Moja Mama też tak mówiła, powiedziała mi, że i Ją Dziadek tak nauczył. Nie zawsze mogli klęknąć, nawet na jedno kolano.
Wiesz, jeżeli miałbym wrzucać kamyk do czyjegoś ogródka, to bym napisał, że wszystko (i własne, spontaniczne słowa, i pacierz) może być modlitwą.
Tak, jak już gdzieś napisałem. Miłość dziewczynie można wyznać szepcząc jej do ucha czułe słówka, śpiewając serenadę czy też zamawiając kosz kwiatów względnie opiekując się nią w czasie choroby (Con amore). Myślę, że właśnie ta wielość możliwości jest najpiękniejsza.
Użytkownik falkor napisał w wiadomości:
> Wiesz, jeżeli miałbym wrzucać kamyk do czyjegoś ogródka, to bym
> napisał, że wszystko (i własne, spontaniczne słowa, i pacierz) może być
> modlitwą.Tak, jak już gdzieś napisałem. Miłość dziewczynie można
> wyznać szepcząc jej do ucha czułe słówka, śpiewając serenadę czy
> też zamawiając kosz kwiatów względnie opiekując się nią w czasie
> choroby (Con amore). Myślę, że właśnie ta wielość możliwości jest
> najpiękniejsza.
Przy okazji, odbiegając nieco od głównego tematu ...
Napisałeś istotne spostrzeżenie, że wyznać uczucia, w tym i miłość, można na wiele sposobów.
Na innym portalu, na którym rownież jestem, jedna z osób przy braku innej argumentacji , ...współczuła mojej Żonie, że nazywam ja Wiedźmą ... Moja Naczelna Wiedźma już leżała w łożu, gdy przeczytałem Jej te słowa ... uśmiała się niemal do łez i podyktowała niemal mi odpowiedź ...Odpowiedź ta, nie powiem mile połechtała moją próżność biednego "posiadacza" Trzech Wiedźm.
Ale to tak na marginesie, nieco luźnego tekstu.
Kaziu...jesteś wielki
Użytkownik kamaxyz napisał w wiadomości:
> Kaziu...jesteś wielki
Chyba wagowo "wielki", kurde, 100 zywej wagi ...niech w końcu wiosna przyjdzie i czas działkowego stylu życia
no...jak na parafianina przystało ...odpowiednia wagahehe
a tak serio wczoraj rozmawiałam z przyjaciółką, miała wizytę duszpasterską..
ksiądz poświęcił dosłownie 5 minut i juz Go nie było,
nie zdążyła wyjść z problem, z którym boryka się od dawna, nie wie jak go rozwiązać liczyła,że dostanie jakokolwiek wskazówkę..jako parafijanka
ledwie otworzyła usta...i ...
pozdrawiam
Użytkownik kamaxyz napisał w wiadomości:
> no...jak na parafianina przystało ...odpowiednia wagahehea tak serio wczoraj
> rozmawiałam z przyjaciółką, miała wizytę duszpasterską..ksiądz
> poświęcił dosłownie 5 minut i juz Go nie było, nie zdążyła
> wyjść z problem, z którym boryka się od dawna, nie wie jak go
> rozwiązać liczyła,że dostanie jakokolwiek wskazówkę..jako
> parafijankaledwie otworzyła usta...i ...pozdrawiam
Być moze zebrały mu sie gazy i nie chciał jej "zakopcić" mieszkania, trzeba być wyrozumiałym. Ksiądz też człowiek, a nie ...
No coz, nie mnie osadzac, czy ktos, kto latami nie uczestniczy we Mszy Sw., sam sobie grzechy odpuszcza, a z nauki Jezusa i doktryn wiary kosciola wybiera to co mu pasuje, jest katolikiem czy tez nie.
Ale dlaczego niektorym tak trudno zrozumiec, ze we Mszy sw. mozna uczestniczyc z potrzeby ducha, a nie ze strachu przed ksiedzem czy sasiadami, ze rozaniec moze byc piekna modlitwa a nie odklepywaniem zdrowasiek, a udzielanie sie w zyciu kosciola wcale nie musi byc rownoznaczne z zaprzestaniem czytania ksiazeczek dzieciom :)
Jedno drugiemu nie musi przeszkadzac!
Tak samo szczerze mozna sie modlic uzywajac slow np Modlitwy Panskiej jak i wlasnymi slowami.
Zadna forma nie jest lepsza czy gorsza - wazne, zeby modlitwa byla szczera :)