Od niemowlaczka moja córka spała w swoim łóżeczku. Przesypiała całe noce więc nie musiałam za często do niej wstawać. Dziś ma ponad 3 latka. Do tej pory jakoś nie specjalnie chciała spać ze mną i z tatą. W łóżeczku było jej wygodnie itd. Do czasu aż przebudziła się w nocy z płaczem... przestraszyła się czegoś i już nie mogła zasnąc. Bardzo ale to bardzo prosiła bym pozwoliła jej spać w naszym łóżku. No i zgodziłam się. Noc miałam nieprzespaną. Wstałam cała obolała zmęczona :/ Przez kilka kolejnych nocy córeczka prosiła mnie ze łzami w oczach by mogła z nami spać a ja ulegałam :) No bo czemu nie? W poniedziałek rozchorowała się okropnie więc pomyślałam, że byłoby lepiej by spała z nami. Mogłabym nad nią czuwać i słuchać jak oddycha, przykrywać jak się rozkopie.... Dziś jest piątek a ona nadal z nami śpi. Wieczorem sprawdziła czy nie byłoby lepiej jej w swoim łóżeczku ale uznała, że woli jednak z nami. Powodów było conajmniej kilka. - "Mamusiu jak zostawię Cię samą w łóżku to będzie ci smutno". -"Jak będzie mi smutno to cię zawołam, ok?" - zgodziła się. Położyła się do łóżeczka i juz po 2 minutach zapytała czy jest mi smutno. Po kolejnych dwóch powiedziała: -"Szkoda, że nie jest ci smutno. Gdybyś była smutna to byś mnie zawołała i mogłabym spać z tobą" - rozbroiła mnie tym. Po chwili już leżała obok mnie przytulając swoimi malutkimi rączkami. Wtedy to właśnie zdałam sobie sprawę, że gdy ona leżała w swoim łóżeczku to na tym moim dużym było jakoś tak pusto bez niej, Jakoś tak za dużo miejsca się zrobiło...jakoś tak zimno....nieswojo... No tak, wpadłam jak śliwka w kompot. Odedzwała się we mnie... no właśnie, co? Miłość? Przecież tego szkraba to kocham bezgranicznie!! Tęsknota za tymi małymi ciepłymi rączkami? Nigdy tak naprawdę nie spałam z dzieckiem, nie miałam tej przyjemności budzenia się rano i uczucia jak córcia przytula sie do mnie by po chwili krzyknąć mi z całej siły do ucha: "Pobuuudka!!!" No ok. Ten krzyk może nie jest najprzyjemniejszy :P Ale zaraz po tym mogę zobaczyć jej chytry uśmieszek i dostać buziaka w policzek na dzień dobry. Czyż to nie słodkie? :) Już sama nie wiem. Jak to jest u Was? Czy dzieci śpią z Wami czy same? Co jest lepsze? Ulegać poradom, że dziecko powinno spać same i najlepiej jeszcze w oddzielnym pokoju czy może posłuchać głosu serca i pozwolić mu spać z nami? Dzieci przecież tak szybko rosną... niedługo minie ten beztroski czas przytulania się....wyrosną i czmychną do swoich pokoi... Co o tym sądzicie? Pozdrawiam!
Wiecie do z własnego doświadczenia czy może wyczytaliście z poradników dla rodziców? Nie napisałam nic o moim mężu - czy jest z tego zadowolony czy też nie. Dlaczego z góry zakładacie, że jest niepocieszony z takiego obrotu sprawy?
Nie musialas nic pisac o mezu. I akurat meskie stanowisko nie ma nic wspolnego z rzekoma zazdroscia, o ktorej pisala jamajka. Jasne, ze kazdy przypadek inny i uwarunkowania w kazdej rodzinie sa takze inne ale jednak - partnerami sa facet i kobieta, maz i zona i ich sypialnia jest ICH sypialnia - miejscem snu, ale takze intymnosci, sexu (chociaz oczywiscie nei jest to miejsce jedyne). Co innego wieczorne przytulanie z dziecmi- czytanie bajeczek, co innego przytulenie na pewien czas w sytuacji strachu, snu-koszmarku, co innego poranne rodzinne baraszkowanie z dziecmi w lozu rodzicow. Ale stala praktyka sypiania z dziecmi jest dla mnie osobiscie nie do przyjecia. I da sie to osiagnac - - to akurat empirycznie przetestowalem.
To ja tez sie tylko podpisze pod Twoja wypowiedzia. Dziecko moze przyjsc do lozka rodzicow na specjalne "przytulanki" ale nie wyobrazam sobie zeby zachowac zdrowe relacje malzenskie majac nawet najbardziej kochanego baka w lozku. No nie wiem, ale chyba musialabym mezowi zezwolic na posiadanie kochanki:))
W takim razie ja jestem jakaś "inna". Według Was kochać się można tylko "po bożemu" jak w Konopielce? heehe Ja chyba jestem strasznym zbereźnikiem i odstaje od normy bo w łóżku zazwyczaj śpię... twardym snem :D
Czy ja napisalam ze kochac mozna sie tylko w lozku? chyba nie, ale uwazam, ze lozko malzenskie jest od pieszczot malzenskich. Wiesz mam klientke, ktora spi z corka juz 7my rok i kolejne ciaze zaliczyla pod prysznicem, albo w lazience, wiec wiem, ze mozna, ale czy koniecznie trzeba? to juz zupelnie inna sprawa:))) Ilorio, rob jak chcesz, to przeciez Twoje zycie, Twoje dzieci i Twoje malzenstwo, ale skoro napisalas, to chyba po to zeby poznac opinie innych, prawda?
Mój synek też ma 3 latka, jak był malutki spał tylko w swoim lóżeczku i bardzo je lubił. Jak zmieniliśmy łóżeczko na duże łóżko to też lubił w nim spać właśnie do czasu kiedy się czegoś wystraszył w nocy teraz nawet nie chce słyszeć o zasypianiu w pokoju swoim, więc zasypia u nas na dużym łóżku, a ja go potem przenosze, bo niestety ale należe do osób, które lubią się wyspać i nawalanie nogami po plecach w czasie snu nie jest dla mnie miłe bo on się rzuca na łóżku jak opętany. Teraz przyzwyczajam go aby zasypiał u siebie znowu i troche protestuje ale jak się położe obok niego wystarczy że zaczynam czytać mu bajkę i zaraz śpi
Jamajka łóżeczko mojej córki stoi w naszym pokoju i to dość blisko naszego łóżka. Jak sądzę w przeciągu najbliższych kilku lat nie ulegnie to zmianie bo nie mam tak dużego mieszkania by zapewnić dziecku osobnego pokoju. A powracając do tego wysypiania się... :) Pierwsza noc z dzieckiem w naszym łóżku była fatalna, Wstałam z okropnym bólem głowy co spowodowane było zmianą pozycji leżenia a że mam problemy z kręgosłupem nie każda pozycja mi sprzyja. Kolejnej nocy już odwracałam się jak chciałam :p Było mi bardzo wygodnie i wstałam wypoczęta. :) Moja córka śpi jak aniołek, nie kopie nogami i nie macha rękami. Z wysypianiem się nie mam więc problemów. :) Co prawda kładę się ok 24 (córka ok 21) ale spokojnie wyspię się do rana.
Ilorio, ja mam trzech synów i każdy z nich nie potrafił spać inaczej jak z nami w łóżku. Ponieważ przez długi czas karmiłam ich piersią, było to dla mnie wygodne, ale kiedy przestawałam, zaczynały się schody. Po czasie prób przekonywania chłopców, że samym będzie im wygodniej, zaznaczam prób bezskutecznych, wpadliśmy na pomysł, że owszem zasypiać mogą u nas, ale spać u siebie. I tak np. zasypiali ok. 20 i spali dopóki my się nie kładliśmy, po czym mąż przenosił ich do własnych łóżek. Zdarzyło się kilka razy, że się budzili, ale wtedy już łatwiej było ich przekonać, żeby zostali u siebie.
Ale do dziś wspominam, jak super było czuć te małe mięska przy sobie;) Teraz, jak mąż wyjeżdża proszę czasami najmłodszego, żeby spał ze mną, ale tylko popatrzy i mówi" mamo dorośnij wreszcie", a ja, niepocieszona, muszę spać sama.
Ilorio, ja mam trzech synów i każdy z nich nie potrafił spać inaczej jak z nami w łóżku. Ponieważ przez długi czas karmiłam ich piersią, było to dla mnie wygodne, ale kiedy przestawałam, zaczynały się schody. Po czasie prób przekonywania chłopców, że samym będzie im wygodniej, zaznaczam prób bezskutecznych, wpadliśmy na pomysł, że owszem zasypiać mogą u nas, ale spać u siebie. I tak np. zasypiali ok. 20 i spali dopóki my się nie kładliśmy, po czym mąż przenosił ich do własnych łóżek. Zdarzyło się kilka razy, że się budzili, ale wtedy już łatwiej było ich przekonać, żeby zostali u siebie.
Ale do dziś wspominam, jak super było czuć te małe mięska przy sobie;) Teraz, jak mąż wyjeżdża proszę czasami najmłodszego, żeby spał ze mną, ale tylko popatrzy i mówi" mamo dorośnij wreszcie", a ja, niepocieszona, muszę spać sama.
Też tak mam ,gdy w sobotę lub niedzielę wrócę z nocnej zmiany...Proszę wtedy synka,żeby mnie przyspał...Synek też mówi"mamo-ty jak duże dziecko...".Córka też czasami po powrocie ze szkoły wskakuje do mnie do łózka(jak po nocnej zmianie jeszcze sobie leżę i myślę czy warto wyjść z wyrka..).Kiedyś gdy mieszkaliśmy w małym domu 1 z dzieci spało z nami,bo nie było innego wyjścia.Do dziś wspominamy jak synek miał za gorąco i nogami robił "rowerek",czyli rozkrywał nas wszystkich...Ja spałam jak kamień a ślubny nakrywał nas całą noc.Dziś dzieci korzystają z tego,że matki nie ma w nocy(bo w pracy) i wkradają się do naszego łóżka.Normalnie śpią w swoich łóżkach.Spanie z dzieckiem to bardzo indywidualna sprawa i zależy co komu.Nam np nie przeszkadzało.Dzieci dorosną ,my mamy coraz więcej lat, a wspólne chwile z dziećmi miło powspominać...
nasza Jagoda zawsze spała w swoim łóżeczku,teraz jak poszła do zerówki ,dostała swój pokoik.Teraz tata czyta jej bajki na dobranoc(juz kilka lat:-)i nie ma problemu żeby do nas przychodziła-no chyba ,że czasami jak jest burza:-)
Ilorio, mam dwóch synów: 6 lat i 2,5. Od urodzenia śpią ze mną i mężem. Mamy ogromne czteroosobowe wyrko i wszyscy się mieścimy. Dzieci mają swoje łóżeczka w innym pokoju, ale i tak trafiają do wspólnej sypialni. Mój mąż absolutnie nie ma nic przeciwko. Stwierdził nawet, że jeśli zrobi się za ciasno, on pójdzie do innego łóżka. Nigdy nie miałam nieprzespanych nocy. Nawet w okresie noworodkowym przesypiały większość godzin nocnych. Nas (męża i mnie) cieszy ta bliskość, bo oboje zdajemy sobie sprawe z tego, że prędzej czy później od nas "odejdą". Przed zasnięciem czytamy książki na głos, opowiadamy sobie przebieg dnia, a rano wspólnie mówimy pacierz. To są najpiękniejsze chwile w ciagu doby.
Ja z moją córeczka spałam 10 lat. Co noc przychodziła do nas jak juz sama chodziła i spaliśmy w trójkę, albo mąż szedł spac na jej tapczanik. Potem ok. 2-3 lat zdarzało sie to coraz rzadziej. Teraz ma lat 21 i bardzo miło wspomina dzieciństwo i nasze spanie. Śpij z dzieciakiem jakdługo chce, kiedyś jej przejdzie. Ale mamę ma się tylko jedną. Teraz nadal tęsknię z małymi rączkami, buźkami i mlaskaniem z butelki. Mamy miłe wspomnienia.
moje zdanie jest podobne jak marinika. Ostatnio moje dzieci były chore a ospę a maluchy pozasypiały w naszym łóżku. Wyglądali tak słodko, że nie miałam sumienia ich przenosić. My poszliśmy spać do małego no no powiem wam że po tylu latch spania na wielkim łóżku odkryliśmy z mężem,że jednak przyjemnie czasem pospać na mniejszym łóżku. Leżeliśmy jak sardynki w puszcze koło siebie i..... ha ha ha Napawaliśmy się przez tydzień radością spania pod wspólna kołdrą. :):). W naszym łóżu każdy ma swoją :(
Widze, ze jest nas wiecej... Ja juz od niejednej osoby slyszalam, ze jestem durna, bo pozwalam synkowi spac z nami, ale jakos sie nie mozemy od siebie "uwolnic". Zaczelam go brac do nas jak majac kilka miesiecy wiercil sie okropnie i budzil sie co godzine. Bylo mi lzej bo moglam go w kazdej chwili przytulic. Jak skonczyl roczek postanowilam, ze bedzie spal w swoim lozeczku, w swoim pokoju. Na kilku probach sie skonczylo... Bratowa namawiala mnie zeby zostawic go jak placze kilka razy i sie sam nauczy ale ja chyba za miekka jestem i jak widzialam jego oczka proszace to bralam na rece i przenosilam do siebie.
I tak zostalo. Ma juz 19 miesiecy, spi z nami, fakt ze czasami chociaz on spi to ja jestem niewyspana bo choc lozko ogromne to dostaje mi sie jakies 20 cm, ale wszystko rekompensuje mi ta bliskosc, usciski, glaskanie, przytulanie, ciumkanie no i leniuchowanie rano, tak z pol godzinki po obudzeniu lezymy sobie tylko we dwoje bo maz w pracy i to jest dla mnie najmilszy poczatek dnia jaki tylko moze byc.
Nie powiem bywalo tez tak, ze po przebudzeniu dostawalismy "puk puk" w glowe albo jeszcze inne tortury, ale po czasie zmienilo sie to w calusy i paplanie "mama" albo "tata" przez kilka minut, co lepsze jest od wszystkiego.
I niech sobie z nami spi dopoki z tego nie wyrosnie, my sie juz przyzwyczailismy.
Co do meskiego punktu widzenia w tej sprawie to widocznie roznie to bywa, bo moj zachowuje sie tak samo jak ja, nawet czasami sam przysuwa go do siebie w nocy, bo "tez chce sie poprzytulac".
A ty rob tak, jak sama uwazasz ze jest to sluszne i chwytaj te wspolne chwile w pamiec bo czas biegnie z predkoscia swatla i bedziesz za nimi tesknic okropnie...
Ja równiez śpię z moim synkiem, który ma już 6 lat. Najpierw spałam z moim starszym synkiem 3,5 roku, a gdy urodził się drugi, to starszy przeniósł sie do taty, a malutki spał ze mna. Starszy spał z tatą do 7 roku, pomimo iż kazdy ma swój pokój i swoje łóżko. Malutki śpi dalej ze mną i jest nam razem super. Ja tak się przyzwyczaiłam do spania z synkiem,że nie mogę bez niego zasnąć, a on beze mnie. Próbowałam nauczyć go spac samego, i gdy zasypiał wymykałam się do męża, ale mały co noc jak zapisał budził się i mnie wołal. Więc dalej śpię z moim szkrabem, i wiecie co... uwielbiam to!!! Uwielbiam gdy sie do mnie przytula, gdy obejmuje moją szyję rączkami, żebym nigdzie nie poszła. Czuję taką bliskość i radość w serduchu...W najbliższym czasie nie zamierzam tego zmieniać. bo tak jak napisałaś: dzieci przecież tak szybko rosną... niedługo minie ten beztroski czas przytulania się....wyrosną i czmychną do swoich pokoi...
hi hi hi ja też uwielbiam te malutkie rączki ale sex z mężem też uwielbiam i co hyyy?? żartuję- każdy robi to co lubi :):), U mnie dzieci spały w naszej sypialni jak były malutkie ( łóżeczko stało obok) gdzieś do 2 roku życia. Po czym przeniosłam to spanie do ich pokoju początki były trudne. Wyglądało to tak najpierw kąpiel, póżniej czytanie książeczek i gasiliśmy światełko. Na początku leżałam z dzieciakami jakąś chwile. Póżniej czytaliśmy ja gasiłam światełko i wychodziłam. Miałam szczęście bo to obywało się bez jakiś większych ceregeli. Na przytulanie zawsze jest pora i czasem córcia mnie woła do pokoju abym przyszła pomiziała ją po pleckach, pogłaskała i wtedy nie ma problemu jestem. Ja chciałam aby dzieci zrozumiały i rozumieją to dziś doskonale, że dorosli mają swoje prawa - inne niz dzieci. Rodzicą wolno siedzieć do póżna i oglądać tv. dzieci o określonej godzinie mają leżeć w łóżeczku i spać. Nie wiem jak to zrobiłam że udało mi się to tak poprostu, zwyczajnie.
Moje dzieci mają swoje pokoje i swoje łóżka a i to zdarza się nam spać w trójkę jak córka się wtramboli bo jej smutno.Czasem w czwórkę bo syn stwierdzi że tak rodzinnie wtedy jest.A czasem nawet w piątkę bo jak wszyscy to i pies po kryjomu się gdzieś wepchnie w nogi:) ale takie praktyki tylko jednodniowe i to w weekendy bo inaczej to chyba bym nie zasnęła na tej naszej wersalce:) ale jest to miłe.Syn rzadko do nas przychodzi ale córka mogłaby spać z nami co dziennie.Dlatego od czasu do czasu pozwalamy sobie na takie czułości wieczorami.
A już myślałam, że ze mną coś jest nie tak. :) Okazuje się, ze jestem normalną kochającą matką. Nie zaniedbuje męża - tak dla zaspokojenia ciekawości co niektórych :p i nie musi on szukać sobie kochanki. :D Jak już napisałam wyżej łóżko nie musi być jedynym i najważniejszym miejscem "tych małżeńskich" spotkań. Powiem Wam, że do tej pory córka spała w swoim łóżeczku i ja też uważałam, że tak powinno już zostać. Zmieniłam zdanie gdy doswiadczyłam jak cudownie jest być przytulanym w nocy przez dziecko. :)
Masz racje Ilorio.. Cudnie jest czuc dziecko przy sobie... Niestety, nielatwo odzwyczaic brzdaca od spania z rodzicami... MOje Dziecie przyzwyczailo sie do spania z tatusiem, bo mielismy takie a nie inne warunki mieszkaniowe.. Teraz ma juz swoj pokoj, swoje lozko, i wszystko jest pieknie i git.. Nawet zasypia w nim sam, i przesypia prawie cala noc... No wlasnie- prawie- bo jak zdazy mu sie w nocy obudzic, to przylatuje do nas i do rana spimy juz w trojke... (Dziecie ma 9 lat!) On jest szczesliwy, bo spi z nami, ja w sumie tez, ale za to bardzo niewyspana ;(
Ja nie wyobrażam sobie spania z dzieckiem przez kilka lat w jednym łóżku. My mamy swój pokój i swoje łóżko a Młody też. Jedynie przez pierwszy rok jego łóżeczko stało przy naszym. Ale zawsze spał w nim sam. Rozumiem chwile bliskości z dzieckiem ale moim zdaniem łoże małżeńskie to łoże małżeńskie a nie mamy, taty i dzieci. Młody ma już 10 lat a często w sobotę rano przychodzi poleżeć sobie ze mną i pogadać, w tygodniu pracuję więc nie ma takiej opcji a w niedziele wie, że to jest nasz dzień na odsypianie i nie ma wyjątków. Często wieczorami ja chodzę do jego pokoju poleżeć, posłucham co tam w szkole, pooglądamy jakieś jego filmy. Także wszystko można pogodzić ale każdy robi jak mu pasuje.
Od niemowlaczka moja córka spała w swoim łóżeczku. Przesypiała całe noce więc nie musiałam za często do niej wstawać. Dziś ma ponad 3 latka. Do tej pory jakoś nie specjalnie chciała spać ze mną i z tatą. W łóżeczku było jej wygodnie itd. Do czasu aż przebudziła się w nocy z płaczem... przestraszyła się czegoś i już nie mogła zasnąc. Bardzo ale to bardzo prosiła bym pozwoliła jej spać w naszym łóżku. No i zgodziłam się. Noc miałam nieprzespaną. Wstałam cała obolała zmęczona :/
Przez kilka kolejnych nocy córeczka prosiła mnie ze łzami w oczach by mogła z nami spać a ja ulegałam :) No bo czemu nie? W poniedziałek rozchorowała się okropnie więc pomyślałam, że byłoby lepiej by spała z nami. Mogłabym nad nią czuwać i słuchać jak oddycha, przykrywać jak się rozkopie....
Dziś jest piątek a ona nadal z nami śpi. Wieczorem sprawdziła czy nie byłoby lepiej jej w swoim łóżeczku ale uznała, że woli jednak z nami. Powodów było conajmniej kilka.
- "Mamusiu jak zostawię Cię samą w łóżku to będzie ci smutno".
-"Jak będzie mi smutno to cię zawołam, ok?" - zgodziła się. Położyła się do łóżeczka i juz po 2 minutach zapytała czy jest mi smutno. Po kolejnych dwóch powiedziała:
-"Szkoda, że nie jest ci smutno. Gdybyś była smutna to byś mnie zawołała i mogłabym spać z tobą" - rozbroiła mnie tym. Po chwili już leżała obok mnie przytulając swoimi malutkimi rączkami. Wtedy to właśnie zdałam sobie sprawę, że gdy ona leżała w swoim łóżeczku to na tym moim dużym było jakoś tak pusto bez niej, Jakoś tak za dużo miejsca się zrobiło...jakoś tak zimno....nieswojo... No tak, wpadłam jak śliwka w kompot. Odedzwała się we mnie... no właśnie, co? Miłość? Przecież tego szkraba to kocham bezgranicznie!! Tęsknota za tymi małymi ciepłymi rączkami? Nigdy tak naprawdę nie spałam z dzieckiem, nie miałam tej przyjemności budzenia się rano i uczucia jak córcia przytula sie do mnie by po chwili krzyknąć mi z całej siły do ucha: "Pobuuudka!!!" No ok. Ten krzyk może nie jest najprzyjemniejszy :P Ale zaraz po tym mogę zobaczyć jej chytry uśmieszek i dostać buziaka w policzek na dzień dobry. Czyż to nie słodkie? :)
Już sama nie wiem. Jak to jest u Was? Czy dzieci śpią z Wami czy same? Co jest lepsze? Ulegać poradom, że dziecko powinno spać same i najlepiej jeszcze w oddzielnym pokoju czy może posłuchać głosu serca i pozwolić mu spać z nami? Dzieci przecież tak szybko rosną... niedługo minie ten beztroski czas przytulania się....wyrosną i czmychną do swoich pokoi... Co o tym sądzicie? Pozdrawiam!
I to początek niesnasek z mężem......... przekonasz się sama z czasem. Rób tak dalej a będziesz płakać w rękaw.
No tak bo faceci są często zazdrośni o dzieci
Wiecie do z własnego doświadczenia czy może wyczytaliście z poradników dla rodziców? Nie napisałam nic o moim mężu - czy jest z tego zadowolony czy też nie. Dlaczego z góry zakładacie, że jest niepocieszony z takiego obrotu sprawy?
Życiowe.
Nie musialas nic pisac o mezu. I akurat meskie stanowisko nie ma nic wspolnego z rzekoma zazdroscia, o ktorej pisala jamajka. Jasne, ze kazdy przypadek inny i uwarunkowania w kazdej rodzinie sa takze inne ale jednak - partnerami sa facet i kobieta, maz i zona i ich sypialnia jest ICH sypialnia - miejscem snu, ale takze intymnosci, sexu (chociaz oczywiscie nei jest to miejsce jedyne). Co innego wieczorne przytulanie z dziecmi- czytanie bajeczek, co innego przytulenie na pewien czas w sytuacji strachu, snu-koszmarku, co innego poranne rodzinne baraszkowanie z dziecmi w lozu rodzicow. Ale stala praktyka sypiania z dziecmi jest dla mnie osobiscie nie do przyjecia. I da sie to osiagnac - - to akurat empirycznie przetestowalem.
ja nic nie napiszę tylko podpisze się pod tym co napisał sympatyczny kolega :)
To ja tez sie tylko podpisze pod Twoja wypowiedzia. Dziecko moze przyjsc do lozka rodzicow na specjalne "przytulanki" ale nie wyobrazam sobie zeby zachowac zdrowe relacje malzenskie majac nawet najbardziej kochanego baka w lozku. No nie wiem, ale chyba musialabym mezowi zezwolic na posiadanie kochanki:))
W takim razie ja jestem jakaś "inna". Według Was kochać się można tylko "po bożemu" jak w Konopielce? heehe Ja chyba jestem strasznym zbereźnikiem i odstaje od normy bo w łóżku zazwyczaj śpię... twardym snem :D
Czy ja napisalam ze kochac mozna sie tylko w lozku? chyba nie, ale uwazam, ze lozko malzenskie jest od pieszczot malzenskich. Wiesz mam klientke, ktora spi z corka juz 7my rok i kolejne ciaze zaliczyla pod prysznicem, albo w lazience, wiec wiem, ze mozna, ale czy koniecznie trzeba? to juz zupelnie inna sprawa:))) Ilorio, rob jak chcesz, to przeciez Twoje zycie, Twoje dzieci i Twoje malzenstwo, ale skoro napisalas, to chyba po to zeby poznac opinie innych, prawda?
Oczywiście, że tak. :) Dziękuję więc za wyrażanie swoich opini.
Mój synek też ma 3 latka, jak był malutki spał tylko w swoim lóżeczku i bardzo je lubił. Jak zmieniliśmy łóżeczko na duże łóżko to też lubił w nim spać właśnie do czasu kiedy się czegoś wystraszył w nocy teraz nawet nie chce słyszeć o zasypianiu w pokoju swoim, więc zasypia u nas na dużym łóżku, a ja go potem przenosze, bo niestety ale należe do osób, które lubią się wyspać i nawalanie nogami po plecach w czasie snu nie jest dla mnie miłe bo on się rzuca na łóżku jak opętany. Teraz przyzwyczajam go aby zasypiał u siebie znowu i troche protestuje ale jak się położe obok niego wystarczy że zaczynam czytać mu bajkę i zaraz śpi
Jamajka łóżeczko mojej córki stoi w naszym pokoju i to dość blisko naszego łóżka. Jak sądzę w przeciągu najbliższych kilku lat nie ulegnie to zmianie bo nie mam tak dużego mieszkania by zapewnić dziecku osobnego pokoju. A powracając do tego wysypiania się... :) Pierwsza noc z dzieckiem w naszym łóżku była fatalna, Wstałam z okropnym bólem głowy co spowodowane było zmianą pozycji leżenia a że mam problemy z kręgosłupem nie każda pozycja mi sprzyja. Kolejnej nocy już odwracałam się jak chciałam :p Było mi bardzo wygodnie i wstałam wypoczęta. :) Moja córka śpi jak aniołek, nie kopie nogami i nie macha rękami. Z wysypianiem się nie mam więc problemów. :) Co prawda kładę się ok 24 (córka ok 21) ale spokojnie wyspię się do rana.
Ilorio, ja mam trzech synów i każdy z nich nie potrafił spać inaczej jak z nami w łóżku. Ponieważ przez długi czas karmiłam ich piersią, było to dla mnie wygodne, ale kiedy przestawałam, zaczynały się schody. Po czasie prób przekonywania chłopców, że samym będzie im wygodniej, zaznaczam prób bezskutecznych, wpadliśmy na pomysł, że owszem zasypiać mogą u nas, ale spać u siebie. I tak np. zasypiali ok. 20 i spali dopóki my się nie kładliśmy, po czym mąż przenosił ich do własnych łóżek. Zdarzyło się kilka razy, że się budzili, ale wtedy już łatwiej było ich przekonać, żeby zostali u siebie.
Ilorio, ja mam trzech synów i każdy z nich nie potrafił spać inaczej jak z nami w łóżku. Ponieważ przez długi czas karmiłam ich piersią, było to dla mnie wygodne, ale kiedy przestawałam, zaczynały się schody. Po czasie prób przekonywania chłopców, że samym będzie im wygodniej, zaznaczam prób bezskutecznych, wpadliśmy na pomysł, że owszem zasypiać mogą u nas, ale spać u siebie. I tak np. zasypiali ok. 20 i spali dopóki my się nie kładliśmy, po czym mąż przenosił ich do własnych łóżek. Zdarzyło się kilka razy, że się budzili, ale wtedy już łatwiej było ich przekonać, żeby zostali u siebie.
Almira przy najbliższej okazji dostaniesz ode mnie do spania misia :)
Hahahahah, a Ty ode mnie wielką kołdrę, żebyście mogli w dużym łóżku też się przytulać:)
Też tak mam ,gdy w sobotę lub niedzielę wrócę z nocnej zmiany...Proszę wtedy synka,żeby mnie przyspał...Synek też mówi"mamo-ty jak duże dziecko...".Córka też czasami po powrocie ze szkoły wskakuje do mnie do łózka(jak po nocnej zmianie jeszcze sobie leżę i myślę czy warto wyjść z wyrka..).Kiedyś gdy mieszkaliśmy w małym domu 1 z dzieci spało z nami,bo nie było innego wyjścia.Do dziś wspominamy jak synek miał za gorąco i nogami robił "rowerek",czyli rozkrywał nas wszystkich...Ja spałam jak kamień a ślubny nakrywał nas całą noc
.Dziś dzieci korzystają z tego,że matki nie ma w nocy(bo w pracy) i wkradają się do naszego łóżka.Normalnie śpią w swoich łóżkach.Spanie z dzieckiem to bardzo indywidualna sprawa i zależy co komu.Nam np nie przeszkadzało.Dzieci dorosną ,my mamy coraz więcej lat, a wspólne chwile z dziećmi miło powspominać...
Ilorio, mam dwóch synów: 6 lat i 2,5. Od urodzenia śpią ze mną i mężem. Mamy ogromne czteroosobowe wyrko i wszyscy się mieścimy. Dzieci mają swoje łóżeczka w innym pokoju, ale i tak trafiają do wspólnej sypialni. Mój mąż absolutnie nie ma nic przeciwko. Stwierdził nawet, że jeśli zrobi się za ciasno, on pójdzie do innego łóżka. Nigdy nie miałam nieprzespanych nocy. Nawet w okresie noworodkowym przesypiały większość godzin nocnych. Nas (męża i mnie) cieszy ta bliskość, bo oboje zdajemy sobie sprawe z tego, że prędzej czy później od nas "odejdą". Przed zasnięciem czytamy książki na głos, opowiadamy sobie przebieg dnia, a rano wspólnie mówimy pacierz. To są najpiękniejsze chwile w ciagu doby.
Ja z moją córeczka spałam 10 lat. Co noc przychodziła do nas jak juz sama chodziła i spaliśmy w trójkę, albo mąż szedł spac na jej tapczanik. Potem ok. 2-3 lat zdarzało sie to coraz rzadziej. Teraz ma lat 21 i bardzo miło wspomina dzieciństwo i nasze spanie. Śpij z dzieciakiem jakdługo chce, kiedyś jej przejdzie. Ale mamę ma się tylko jedną. Teraz nadal tęsknię z małymi rączkami, buźkami i mlaskaniem z butelki. Mamy miłe wspomnienia.
moje zdanie jest podobne jak marinika. Ostatnio moje dzieci były chore a ospę a maluchy pozasypiały w naszym łóżku. Wyglądali tak słodko, że nie miałam sumienia ich przenosić. My poszliśmy spać do małego no no powiem wam że po tylu latch spania na wielkim łóżku odkryliśmy z mężem,że jednak przyjemnie czasem pospać na mniejszym łóżku. Leżeliśmy jak sardynki w puszcze koło siebie i..... ha ha ha Napawaliśmy się przez tydzień radością spania pod wspólna kołdrą. :):). W naszym łóżu każdy ma swoją :(
Widze, ze jest nas wiecej... Ja juz od niejednej osoby slyszalam, ze jestem durna, bo pozwalam synkowi spac z nami, ale jakos sie nie mozemy od siebie "uwolnic". Zaczelam go brac do nas jak majac kilka miesiecy wiercil sie okropnie i budzil sie co godzine. Bylo mi lzej bo moglam go w kazdej chwili przytulic. Jak skonczyl roczek postanowilam, ze bedzie spal w swoim lozeczku, w swoim pokoju. Na kilku probach sie skonczylo... Bratowa namawiala mnie zeby zostawic go jak placze kilka razy i sie sam nauczy ale ja chyba za miekka jestem i jak widzialam jego oczka proszace to bralam na rece i przenosilam do siebie.
I tak zostalo. Ma juz 19 miesiecy, spi z nami, fakt ze czasami chociaz on spi to ja jestem niewyspana bo choc lozko ogromne to dostaje mi sie jakies 20 cm, ale wszystko rekompensuje mi ta bliskosc, usciski, glaskanie, przytulanie, ciumkanie no i leniuchowanie rano, tak z pol godzinki po obudzeniu lezymy sobie tylko we dwoje bo maz w pracy i to jest dla mnie najmilszy poczatek dnia jaki tylko moze byc.
Nie powiem bywalo tez tak, ze po przebudzeniu dostawalismy "puk puk" w glowe albo jeszcze inne tortury, ale po czasie zmienilo sie to w calusy i paplanie "mama" albo "tata" przez kilka minut, co lepsze jest od wszystkiego.
I niech sobie z nami spi dopoki z tego nie wyrosnie, my sie juz przyzwyczailismy.
Co do meskiego punktu widzenia w tej sprawie to widocznie roznie to bywa, bo moj zachowuje sie tak samo jak ja, nawet czasami sam przysuwa go do siebie w nocy, bo "tez chce sie poprzytulac".
A ty rob tak, jak sama uwazasz ze jest to sluszne i chwytaj te wspolne chwile w pamiec bo czas biegnie z predkoscia swatla i bedziesz za nimi tesknic okropnie...
Ja równiez śpię z moim synkiem, który ma już 6 lat. Najpierw spałam z moim starszym synkiem 3,5 roku, a gdy urodził się drugi, to starszy przeniósł sie do taty, a malutki spał ze mna. Starszy spał z tatą do 7 roku, pomimo iż kazdy ma swój pokój i swoje łóżko. Malutki śpi dalej ze mną i jest nam razem super. Ja tak się przyzwyczaiłam do spania z synkiem,że nie mogę bez niego zasnąć, a on beze mnie. Próbowałam nauczyć go spac samego, i gdy zasypiał wymykałam się do męża, ale mały co noc jak zapisał budził się i mnie wołal. Więc dalej śpię z moim szkrabem, i wiecie co... uwielbiam to!!! Uwielbiam gdy sie do mnie przytula, gdy obejmuje moją szyję rączkami, żebym nigdzie nie poszła. Czuję taką bliskość i radość w serduchu...W najbliższym czasie nie zamierzam tego zmieniać. bo tak jak napisałaś: dzieci przecież tak szybko rosną... niedługo minie ten beztroski czas przytulania się....wyrosną i czmychną do swoich pokoi...
hi hi hi ja też uwielbiam te malutkie rączki ale sex z mężem też uwielbiam i co hyyy??
żartuję- każdy robi to co lubi :):),
U mnie dzieci spały w naszej sypialni jak były malutkie ( łóżeczko stało obok) gdzieś do 2 roku życia. Po czym przeniosłam to spanie do ich pokoju początki były trudne. Wyglądało to tak najpierw kąpiel, póżniej czytanie książeczek i gasiliśmy światełko. Na początku leżałam z dzieciakami jakąś chwile. Póżniej czytaliśmy ja gasiłam światełko i wychodziłam. Miałam szczęście bo to obywało się bez jakiś większych ceregeli. Na przytulanie zawsze jest pora i czasem córcia mnie woła do pokoju abym przyszła pomiziała ją po pleckach, pogłaskała i wtedy nie ma problemu jestem. Ja chciałam aby dzieci zrozumiały i rozumieją to dziś doskonale, że dorosli mają swoje prawa - inne niz dzieci. Rodzicą wolno siedzieć do póżna i oglądać tv. dzieci o określonej godzinie mają leżeć w łóżeczku i spać. Nie wiem jak to zrobiłam że udało mi się to tak poprostu, zwyczajnie.
A już myślałam, że ze mną coś jest nie tak. :) Okazuje się, ze jestem normalną kochającą matką. Nie zaniedbuje męża - tak dla zaspokojenia ciekawości co niektórych :p i nie musi on szukać sobie kochanki. :D Jak już napisałam wyżej łóżko nie musi być jedynym i najważniejszym miejscem "tych małżeńskich" spotkań. Powiem Wam, że do tej pory córka spała w swoim łóżeczku i ja też uważałam, że tak powinno już zostać. Zmieniłam zdanie gdy doswiadczyłam jak cudownie jest być przytulanym w nocy przez dziecko. :)
Masz racje Ilorio..
Cudnie jest czuc dziecko przy sobie...
Niestety, nielatwo odzwyczaic brzdaca od spania z rodzicami...
MOje Dziecie przyzwyczailo sie do spania z tatusiem, bo mielismy takie a nie inne warunki mieszkaniowe..
Teraz ma juz swoj pokoj, swoje lozko, i wszystko jest pieknie i git.. Nawet zasypia w nim sam, i przesypia prawie cala noc...
No wlasnie- prawie- bo jak zdazy mu sie w nocy obudzic, to przylatuje do nas i do rana spimy juz w trojke... (Dziecie ma 9 lat!)
On jest szczesliwy, bo spi z nami, ja w sumie tez, ale za to bardzo niewyspana ;(
Ja nie wyobrażam sobie spania z dzieckiem przez kilka lat w jednym łóżku. My mamy swój pokój i swoje łóżko a Młody też. Jedynie przez pierwszy rok jego łóżeczko stało przy naszym. Ale zawsze spał w nim sam. Rozumiem chwile bliskości z dzieckiem ale moim zdaniem łoże małżeńskie to łoże małżeńskie a nie mamy, taty i dzieci. Młody ma już 10 lat a często w sobotę rano przychodzi poleżeć sobie ze mną i pogadać, w tygodniu pracuję więc nie ma takiej opcji a w niedziele wie, że to jest nasz dzień na odsypianie i nie ma wyjątków. Często wieczorami ja chodzę do jego pokoju poleżeć, posłucham co tam w szkole, pooglądamy jakieś jego filmy. Także wszystko można pogodzić ale każdy robi jak mu pasuje.