Czy ktoś jest w takiej sytuacji.Jestem dzieckiem z pierwszego małżeństwa swoich rodziców.Ojciec mój niestety rozwiół się z mama i dzieckiem.Nie utrzymywał kontaktów od wielu lat.Jak to bywa w życiu spotkaliśmy się na pogrzebie jednego z członków rodziny.Poznałam wtedy Jego drugą żonę.Dowiedziałam się że mam brata przyrodniego ale w skrócie - nie poznam Go bo jak oswiadczyła Jego matkaona do tego nie dopuści.A on o moim istnieniu dowiedział się dopiero teraz.Jak załatwić tą trudna sprawę.Myślę o tym bo przecież każdy chciałby poznać swoje rodzeństwo.
Ja co prawda nie jestem w takiej sytuacji jeśli pozwolisz to chciałabym napisać kilka słów. Zależy od tego ile ten przyrodni brat miałby lat jeśli jest dorosły to proponowałam spróbowć się skontaktować z nim i zobaczyć jaka będzie jego reakcja, ale jeśli jest jeszcze dziecko to pogadaj z ojcem i może on Tobie pomoże.
dagusia ma racje.. Swoja droga.. okropni sa niektorzy dorosli.. Tak jakbys Ty czy Twoj przyrodni Brat byli meblami i ne mieli prawa sie poznac. widzisz ja tak mam: mama wyszla drugi raz za maz za wdowca z synem osmioletnim gdy milam 14 lat. Gdy mialam osiemnascie urodzila im sie wspolna coreczka a moja siostra. I nie ma to tamto. Po prostu jestesmy rodzina...
Polecam kontakt z ojcem, lub poczekaj, może brat skoro już wie o Tobie spróbuje zrobić pierwszy krok. Swoją drogą, to współczuję Twojemu bratu takiej matki.
No cóż, komentować postępowania żony Twego ojca jak i Jego nie będę. Myślę, że powinnaś spróbowac nawiązac kontakty z przyrodnim bratem Jesteś starsze więc pierwszy krok należy do Ciebie. Dużo zależy od tego w jakim jest wieku. Jesli na tyle "duży", żeby nie pytać o zgodę "mamuśkę" to sprawa jest prostsza. Gorzej jeśli to jeszcze dziecko. Rodzeństwo przyrodnie może być równie kochające się jak to rodzone. Wiem to z doświadczenia. Mam 2 dzieci z obecnego i 1 z poprzedniego małżeństwa. Podobnie mój mąż. Kiedy nagle ktos dowiaduje się o koligacjach jakie zachodzą między nimi, wprost nie może uwierzyć, że wszystkie nasze dzieci tak bardzo się kochają (mimo dużej rozpiętości wiekowej). Sprobuj. Myślę, że warto.
Dziękuję za opinie.Sprawa jest bardziej skomplikowana.Jestem dorosła i jak sie okazało mój przyrodni bart też.Jak powiedział mi ojciec po bardzo trudnej wierzcie mi rozmowie ze mną na ten temat że on niestety był - dzis to wie bardzo bezwolny i pozwolił soba manipulować w nowym związku.Miał zakaz kontaktowania się ze mną - na zasadzie - daj spokój po co ci to.Dlatego też nie mówiono o noim istnienu nikomu.Dlatego wspólnemu dziecku o tym że ja istnieje nie mówno.Dowiedział sie niedawno druga żona podejrzewam nie miała wyjścia i tak miała sporo odwagi po tylu latach.. ale charakter z tego co wiem od ojca rozmów na mój temat był delikatnie mówiąc niesprzyjający do tego stopnia że on wyciągnął wnioski że nie chce mnie poznać - nie znając oczywiście szczególów z ich życia jak to był. Ze to Ojciec nas opuścił dla tej własnie kobiety i że byl bezwolny i postanowił o mnie "zapomnieć".Ja swojemu Ojcu to wybaczyłam.Ale co dalej?.Dlatego pisze że jest to bardziej skomplikowane niz sie wydaje.
Malgosiu nie wnikam bo Ty pewnie znacsz sytuacje lepiej, ale nasowa mi sie refleksja. Teraz w tym momencie i Tobie i ojcu, moze jest latwiej sadzic, ze wszystkiemu winna druga zona Twego ojca. Ja jednak mysle, ze Twoj ojciec niesie ta wine tak samo. Gdyby mu zalezalo (opuscic mozna partnerke ale NIGDY dziecko) to by nie pozwolil nowej partnerce na zabronienie kontaktu z wlasna corka! Jesli ojciec chce to znajdzie sposob na utrzymanie wiezi, jesli nie chce to kazda wymowka jest swietna. A najlepiej uciec od odpowiedzialnosci i "zwalic" na kogos.
Ciesze sie, ze znalazlas kontakt z ojcem rozmawiajcie ile sie da, wyrob sobie wlasne zdanie! To moja rada. Tobie i Bratu zycze wszystkiego dobrego!
Dostałam sporo listów w tym temacie na prywatnych wiadomosciach.Piszą do mnie ludzie którzy są lub byli w podobnej sytuacji.Listy są tak bardzo sobiste że aż ściska w gardle.Bradzo wszystkim dziekuję bo są to tematy tak prywatne i czują je rzeczywiście Ci którzy to przeżyli.Chociaż bardzo cenię sobie wszystkie opinie.Dziekuje.Nawet nie przypuszczałam że zrobiłam taka burzę mózgów.Za wszyskie wypowiedzi bardzo dziekuje.
ja mam tak-zanim moi rodzice mnie wykluli każde z nich miało swój związek.Mama przede mną urodziła syna,ojciec ma córkę.Z obojgiem rodzeństwa(z bratem bardziej do niedawna)mam jakis kontakt.Chociaz mój ojciec swojego pasierba nawet nie toleruje.Ze swoja córką tez on sam kontaktu nie ma.różnica w wieku międzu nami wynosi dobrze ponad 20 lat.Najgorsze jest to ,że wszystkie smrodki wyjda przy sprawch majątkowych-u mnie to koszmar...
To prawda to trudne sprawy.Mam wrażenie że mimo swojego wieku i doświadczeń nasi rodzice nie dorośli do swojej roli .W tej roli są przecieża przez całe ich życie.A z tego co widze po swoich to w pewnym wieku zmienia się w to rolę roszczeniową i tylko.
Obserwuje ten watek i nie chce obrazac Twoich uczuc w stosunku do Ojca, ale Dorota zza plota ma racje. Z drugiej strony nie wyobrazam sobie zebym wyszla za maz za faceta, ktory sie "rozwiodl" z wlasnym dzieckiem czy dziecmi. Dla mnie brak kontaktu z dziecmi przekreslilby takiego pana raz i na zawsze. Maz czy zona to w sumie obcy ludzie, ktorych nazywamy rodzina na czas trwania malzenstwa, z dziecmi mamy wiezy krwi i jesli ktos nie szanuje wiezow krwi z wlasnymi dziecmi, to dla mnie jest przekreslony. Ja przesuwam swieto Thanksgiving, po to tylko, zeby dorosle dzieci mojego meza mogly je spedzic z wlasna matka i nastepnego dnia z nami. Malgosiu, przepraszam jesli urazilam Twoje uczucia, ale ja sobie tego po prostu nie wyobrazam. Moj maz ma dwoje dzieci, ja jedno z poprzednich malzenstw, ale wszystkie, cala trojka sa traktowane jednakowo. No mnie sie nie miesci w glowie, zeby moglo byc inaczej.
Czy ktoś jest w takiej sytuacji.Jestem dzieckiem z pierwszego małżeństwa swoich rodziców.Ojciec mój niestety rozwiół się z mama i dzieckiem.Nie utrzymywał kontaktów od wielu lat.Jak to bywa w życiu spotkaliśmy się na pogrzebie jednego z członków rodziny.Poznałam wtedy Jego drugą żonę.Dowiedziałam się że mam brata przyrodniego ale w skrócie - nie poznam Go bo jak oswiadczyła Jego matkaona do tego nie dopuści.A on o moim istnieniu dowiedział się dopiero teraz.Jak załatwić tą trudna sprawę.Myślę o tym bo przecież każdy chciałby poznać swoje rodzeństwo.
Ja co prawda nie jestem w takiej sytuacji jeśli pozwolisz to chciałabym napisać kilka słów. Zależy od tego ile ten przyrodni brat miałby lat jeśli jest dorosły to proponowałam spróbowć się skontaktować z nim i zobaczyć jaka będzie jego reakcja, ale jeśli jest jeszcze dziecko to pogadaj z ojcem i może on Tobie pomoże.
dagusia ma racje.. Swoja droga.. okropni sa niektorzy dorosli.. Tak jakbys Ty czy Twoj przyrodni Brat byli meblami i ne mieli prawa sie poznac. widzisz ja tak mam: mama wyszla drugi raz za maz za wdowca z synem osmioletnim gdy milam 14 lat. Gdy mialam osiemnascie urodzila im sie wspolna coreczka a moja siostra. I nie ma to tamto. Po prostu jestesmy rodzina...
Polecam kontakt z ojcem, lub poczekaj, może brat skoro już wie o Tobie spróbuje zrobić pierwszy krok. Swoją drogą, to współczuję Twojemu bratu takiej matki.
No cóż, komentować postępowania żony Twego ojca jak i Jego nie będę. Myślę, że powinnaś spróbowac nawiązac kontakty z przyrodnim bratem Jesteś starsze więc pierwszy krok należy do Ciebie. Dużo zależy od tego w jakim jest wieku. Jesli na tyle "duży", żeby nie pytać o zgodę "mamuśkę" to sprawa jest prostsza. Gorzej jeśli to jeszcze dziecko. Rodzeństwo przyrodnie może być równie kochające się jak to rodzone. Wiem to z doświadczenia. Mam 2 dzieci z obecnego i 1 z poprzedniego małżeństwa. Podobnie mój mąż. Kiedy nagle ktos dowiaduje się o koligacjach jakie zachodzą między nimi, wprost nie może uwierzyć, że wszystkie nasze dzieci tak bardzo się kochają (mimo dużej rozpiętości wiekowej).
Sprobuj. Myślę, że warto.
Dziękuję za opinie.Sprawa jest bardziej skomplikowana.Jestem dorosła i jak sie okazało mój przyrodni bart też.Jak powiedział mi ojciec po bardzo trudnej wierzcie mi rozmowie ze mną na ten temat że on niestety był - dzis to wie bardzo bezwolny i pozwolił soba manipulować w nowym związku.Miał zakaz kontaktowania się ze mną - na zasadzie - daj spokój po co ci to.Dlatego też nie mówiono o noim istnienu nikomu.Dlatego wspólnemu dziecku o tym że ja istnieje nie mówno.Dowiedział sie niedawno druga żona podejrzewam nie miała wyjścia i tak miała sporo odwagi po tylu latach.. ale charakter z tego co wiem od ojca rozmów na mój temat był delikatnie mówiąc niesprzyjający do tego stopnia że on wyciągnął wnioski że nie chce mnie poznać - nie znając oczywiście szczególów z ich życia jak to był. Ze to Ojciec nas opuścił dla tej własnie kobiety i że byl bezwolny i postanowił o mnie "zapomnieć".Ja swojemu Ojcu to wybaczyłam.Ale co dalej?.Dlatego pisze że jest to bardziej skomplikowane niz sie wydaje.
Malgosiu nie wnikam bo Ty pewnie znacsz sytuacje lepiej, ale nasowa mi sie refleksja. Teraz w tym momencie i Tobie i ojcu, moze jest latwiej sadzic, ze wszystkiemu winna druga zona Twego ojca. Ja jednak mysle, ze Twoj ojciec niesie ta wine tak samo. Gdyby mu zalezalo (opuscic mozna partnerke ale NIGDY dziecko) to by nie pozwolil nowej partnerce na zabronienie kontaktu z wlasna corka! Jesli ojciec chce to znajdzie sposob na utrzymanie wiezi, jesli nie chce to kazda wymowka jest swietna. A najlepiej uciec od odpowiedzialnosci i "zwalic" na kogos.
Ciesze sie, ze znalazlas kontakt z ojcem rozmawiajcie ile sie da, wyrob sobie wlasne zdanie! To moja rada. Tobie i Bratu zycze wszystkiego dobrego!
Dostałam sporo listów w tym temacie na prywatnych wiadomosciach.Piszą do mnie ludzie którzy są lub byli w podobnej sytuacji.Listy są tak bardzo sobiste że aż ściska w gardle.Bradzo wszystkim dziekuję bo są to tematy tak prywatne i czują je rzeczywiście Ci którzy to przeżyli.Chociaż bardzo cenię sobie wszystkie opinie.Dziekuje.Nawet nie przypuszczałam że zrobiłam taka burzę mózgów.Za wszyskie wypowiedzi bardzo dziekuje.
To prawda to trudne sprawy.Mam wrażenie że mimo swojego wieku i doświadczeń nasi rodzice nie dorośli do swojej roli .W tej roli są przecieża przez całe ich życie.A z tego co widze po swoich to w pewnym wieku zmienia się w to rolę roszczeniową i tylko.
Obserwuje ten watek i nie chce obrazac Twoich uczuc w stosunku do Ojca, ale Dorota zza plota ma racje. Z drugiej strony nie wyobrazam sobie zebym wyszla za maz za faceta, ktory sie "rozwiodl" z wlasnym dzieckiem czy dziecmi. Dla mnie brak kontaktu z dziecmi przekreslilby takiego pana raz i na zawsze. Maz czy zona to w sumie obcy ludzie, ktorych nazywamy rodzina na czas trwania malzenstwa, z dziecmi mamy wiezy krwi i jesli ktos nie szanuje wiezow krwi z wlasnymi dziecmi, to dla mnie jest przekreslony.
Ja przesuwam swieto Thanksgiving, po to tylko, zeby dorosle dzieci mojego meza mogly je spedzic z wlasna matka i nastepnego dnia z nami.
Malgosiu, przepraszam jesli urazilam Twoje uczucia, ale ja sobie tego po prostu nie wyobrazam. Moj maz ma dwoje dzieci, ja jedno z poprzednich malzenstw, ale wszystkie, cala trojka sa traktowane jednakowo. No mnie sie nie miesci w glowie, zeby moglo byc inaczej.