Lubię sobie zaglądać na fora GAZETY i często zaglądam na forum TEŚCIOWA TO SKARB synowe narzekają na teściowe a że ja mam równie złe relacje to czytam ilżej mi na duszy.
szlak mnie trafil wczoraj biorę komórke mojego męża a tam codziennie telefon do mamusi no masakra jego matka mieszka 300 km od nas ale chyba zeby codziennie do niej dzwonić to kurna przesada. jak często wasi męzowie dzwonię do swoich matek.i jak z tym walczyć. prosze odpowiedzcie.
Moja teściowa też dzwoniła do synka codziennie po tym jak zamieszkaliśmy razem ale tym postem jestem zszokowana. Nigdy mi do głowy nie przyszło aby walczyć z tym. Tak się zdenerwowałam że chciałabym poznać wasze zdanie.
Moim skromnym zdaniem to w takim dzwonieniu nie ma nic złego o ile mamusia nie wtrąca się to życia młodych. Wiadomo nie od dziś, że te wszystkie problemy z teściową biorą się z jej wtrącania się w nie swoje sprawy. A jeśli ona chce tylko pogawędzić ze swoim synem to ok. Hmm W sumie to ja do swojej mamy nie dzwonie codziennie... no bo przecież nie będę jej codziennie streszczała co danego dnia robiłam. Hmm a może mąż tej kobiety tak bardzo kocha swoją mamę, że każdego dnia pyta o jej zdrowie bo zamartwia się o nią?
Wiesz najbardziej zdenerwowało mnie podejście tej kobiety, bo skoro mąż nie powiedział żoni że dzwoni to znaczy że coś jest nie tak. Przeraża mnie to żę stanowczo zabrania mężowi dzwonić nie wspominaże teściowa robi coś złego. Bo skoro syn nie widzi problemu w dzwonieni to jaki problem??
Ja do swojej dzwonie codziennie,poniewaz moja mama jest wdowa i mieszka sama:) pytam krotko czy wszystko ok,czy nic nie potrzebuje.Corka tez dzwoni do babci ze swojej komorki,chwile pogadaja sobie.Moja mama tez dzwoni do mojego meza,jak cos jej sie zepsuje zaraz go zawiadamia.
Hm... Wiesz Dagusiu, ja tu widzę inny problem. Nie z teściową tylko z żoną. Po jaką cholerę i jakim prawem przetrzepała komórkę męża? Potrafię sobie bez trudu wyobrazić jaką ona będzie teściową. Obrzydliwe!
Użytkownik Almira napisał w wiadomości: > Hm... Wiesz Dagusiu, ja tu widzę inny problem. Nie z teściową tylko z > żoną. Po jaką cholerę i jakim prawem przetrzepała komórkę męża? > Potrafię sobie bez trudu wyobrazić jaką ona będzie teściową. Obrzydliwe!
I z mych ust to wyjęłaś ( mrrrr ;)))) . Gdybym tknęła małżowatą komórkę , albo " cokolwiek jego jest " :) , to chyba by mi ręka uschła i własny wstyd mnie spalił ...
Ale skoro żonka pyta , to myślę , że najlepszym dla niej wyjściem jest zamknięcie męża w szafie ( bez komórki ) ;))))) ... Chociaż po namyśle : terrarium byłoby lepsze ;))))
P.S. A biedny chłopak powinien znaleźć sobie odpowiednie forum , np . " Boże , co ja zrobiłem żeniąc się z pantofelkiem , i jak to teraz odkręcić " :))
Podpinam sie pod Ciebie, bo tak wypadlo z czytania;) ale Ty i Kojonkosky to normalnie piszecie za mnie komentarze:)) I dobrze, bo ja w pracy jestem, tylko zebyscie kiedys nie wystawily mi rachunku;)))
A ja w krainie sknerusów żyję :)) i powiem Ci , że to ma sens ;)) Wzystko zależy od umowy , bo jeśli to miałoby działać w obie strony , to raczej wieeelce stratna bym była :)
Użytkownik kojonkosky napisał w wiadomości: > Gdybym tknęła małżowatą > komórkę , albo " cokolwiek jego jest " :) , to chyba by mi ręka > uschła i własny wstyd mnie spalił ...< Nie rozumiem takiego stwierdzenia. Nie raz korzystam z komórki męża, on z mojej również. Wykonując połączenia lub wysyłając smsy widzi się ostatnie połączenia czy właśnie smski i co w tym dziwnego?? Ja przed mężem nie mam nic do ukrycia, mąż przede mną też nie więc nie widzę nic dziwnego w korzystaniu ze swoich komórek. Czasami potrzebuję coś z jego portfela to mówi mi "przecież wiesz gdzie leży, weź sobie", jak potrzebuje z mojej torebki to dobrze wie gdzie jest i ma to sobie sam wziąć. Zresztą w naszym domu jest tak, że nie ma "moje", "twoje", wszystko jest nasze wspólne i trochę mnie dziwią takie wypowiedzi "że ze wstydu bym się spaliła gdybym dotknęła coś co należy do męża".
Mysle ze czym innym jest korzystanie z telefonu meza/zony (tez nam sie zdarza), a co inego "przetrzepanie"! Bo zeby zobaczyc ze telefon do mamy byl codziennie- to juz trzeba sie bylo "wgryzc". Ja tam nie mam nic przeciwko codziennym rozmowom z rodzicami..Ja ze swoja mama rozmawiam codziennie przez telefon i prawie codziennie sie z nia widze... (odbiera Dziecie ze szkoly).. I nie mialabym nic przeciwko temu, gdyby Najdrozszy rowniez rozmawial z mama codziennie.. (mieszkamy wszyscy w jednym miescie). Ja moge miec do tesciowej stosunek rozny (chociaz ja akurat nie mam co narzekac) ale moja tesciowa to MATKA mojego meza, i skoro oni maja dobre relacje, to dlaczego nie moglby sobie z nia pogadac....???
Bo wy mysho jestescie normalnym malzenstwem,ufacie sobie i nie macie nic do ukrycia,tak samo jest u nas.Ja mam swoja komorke i maz tez,ale jak potrzebuje zadzwonic dzwonie z meza ,albo jak jego dzwoni to czesto mnie prosi zebym odebrala bo np.sie kapie.Moj maz nie pisze ssmsow woli dzwonic,mowi ze tak jest szybciej:)Sprawdzam mu kieszenie kiedy mu piore jego rzeczy,potem prasuje,ukladam na jego półce.Jakbym sie spalala ze wstydu zajrzec do jego kieszeni to pewnie wypralabym mu duzo waznych rzeczy.Kiedys ukladal sobie sam,tylko ze nic nie mogl znalesc,wiec teraz robie to ja i wszystko ma na miejscu.Moj polowek jest strasznie zabieganym i zapracowanym facetem,dlatego ja wiem gdzie wszystko lezy.Jak rusza cos mojego to nic juz nie mowie,bo kiedys jak mowilam nie rusz bo to moje,to zawsze pytal, a ty czyja jestes?:)
Bo wy mysho jestescie normalnym malzenstwem,ufacie sobie i nie macie nic do ukrycia,tak samo jest u nas. ja tutaj wypraszam sobie :) Jestem jak najbardziej normalnym małżeństwem korzystam czasem z tel. męża ale nie patrze co on tam ma ,do kogo wysyła sms itd Nie robię tego bo mu ufam i vice versa. Mąż nie miał by nic przeciwko temu gdybym zechciała to zrobić i odwrotnie. Potfel - sięgam czasem do portfela męża on do mojego i nie wdzę w tym nic złego jednak wolę jak mąż mi np wyłoży pieniądze. Kieszenie spodni nie są przeze mnie przeszukiwane. Nauczyłam całą swoją rodzinę wypróżniania kieszeni przed wrzuceniem ubrań do prania wybaczcie ale ja mam za dużo rzeczy do roboty i prania na cały tydzień żebym jeszcze miała kieszenie przetrzepywać. Telefonu męża nie odbieram i nigdy tego nie zrobię chyba że mnie o to poprosi, ale to też tylko wtedy gdy akurat znam dzwoniącą osobę. Bardzo chętnie za to przyniosę mu telefon jak dzwoni a mąz jest np w łazience. Ja uważam, że są granice prywatności czy się jest mężem czy żoną których przekrazać nie wolno. Kiedyś miałam zdjęcie w telefonie. Zrobił je mój synek to było jego pierwsze zdjęcie. Zostawiłam sobie w telefonie. Mój mąż kiedyś ustawiał mi coś w tel i wykasował z premedytacją to zdjęcie. Wściekłam się okrutnie, takie właśnie rzeczy wyprowadzają mnie z równowagi. Ha ha teraz to mu nawet nie wolno popatrzeć na mój telefon :) - żartuję. Zastanawiam się dziewczyny czy wy tak całe obnażacie się przed swoimi mężami Ja lubię mieć swoje sprawy, nie dużo tego jest ale takie rzeczy jak poczta w komputerze, sms w telefonie, Nie chodzi o to aby mieć coś do ukrycia bo się robi np coś przeciwko drugiej osobie. Chodzi mi o taką swoją prywatność. Kiedy pisze do koleżanki lubie mieć takie swoje, głupie babskie sprawy.
Agusiu, dokładnie o to chodzi. Ja nienawidzę takiego wtajemniczania się we wszystkie sprawy. To absurd! Zwariowałabym gdyby nie miała cienia siebie, tylko dla siebie.
Użytkownik aggusia35 napisał w wiadomości: > Kieszenie spodni nie > są przeze mnie przeszukiwane. Nauczyłam całą swoją rodzinę > wypróżniania kieszeni przed wrzuceniem ubrań do prania wybaczcie ale > ja mam za dużo rzeczy do roboty i prania na cały tydzień żebym > jeszcze miała kieszenie przetrzepywać. Aggusiu ja też mam dużo na głowie ale te 5 minut więcej w łazience naprawdę mnie nie zbawi, tym bardziej że za jednym razem nie piorę przecież 20 par spodni.
> Ja uważam, że są granice > prywatności czy się jest mężem czy żoną których przekrazać nie > wolno. Mój mąż jest dla mnie (oprócz syna) najważniejszą osobą więc nie ma w naszym związku czegoś takiego jak "granice prywatności".
> Zastanawiam się dziewczyny czy wy tak całe > obnażacie się przed swoimi mężami Ja lubię mieć swoje sprawy, nie dużo > tego jest ale takie rzeczy jak poczta w komputerze, sms w telefonie, Nie > chodzi o to aby mieć coś do ukrycia bo się robi np coś przeciwko drugiej > osobie. Chodzi mi o taką swoją prywatność. Kiedy pisze do koleżanki lubie > mieć takie swoje, głupie babskie sprawy. Ja też mam oczywiście swoje "głupie, babskie sprawy" i nie trajkotam mężowi o wszystkim co mi ślina na język przyniesie bo by chyba ze mną nie wytrzymał. Ale z drugiej strony jest moim najlepszym i jedynym przyjacielem i wie o mnie WSZYSTKO. Mam bliską koleżankę, z którą spędzam dużo czasu i dużo jej mówię ale jednak to mężuś pełni rolę "mojej najwspanialszej psiapsiólki". W naszym związku jest właśnie tak, Ty masz inaczej a najważniejsze jest to żeby każda z nas była szczęśliwa :)
W naszym związku jest właśnie tak, Ty masz inaczej a najważniejsze jest to żeby każda z nas była szczęśliwa :) - zgadzam się w 1000 procentach Mój mąż też jest moim przyjacielem za nim sie pobraliśmy i poznałam go to idealny kandydat dla mnie na męża to był kumpel, przyjaciel i kochanek w jednym i na moje szczęście się udało :):)
Ja też czasem pozwalam mężowi skorzystać z mojego telefonu. Ja z jego raczej nie korzystam. ?nie widzę w tym nic dziwnego choć znam małżeństwa gdzie nie wolno ruszyć telefonu małżonka. Z portfela męża czy odwrotnie też czasem sama biorę pieniądze jak on jest zajęty ale wcześniej lub później mu o tym mówię. Też często dobieram jego telefon jak jego przy nim nie ma. Sam mnie o to prosi.
Sądzę że problem leży gdzieindziej, nie chodzi tu o używanie małżonka komurki lecz o to że dziewczyna poczuła się mniej ważna, a przecież to ona powinna być naj, naj pierwsza co prawda chłopisko nie może wytrzymać bez mamusi ale to już inna sprawa. Co do zaglądania do torebki żony to nie wiem ale jakoś tak zostałem wychowany że to miejsce nie dla mnie, mimo że żona nie mam nic przeciwko temu to wydaje mi się że mi nie wypada, przecież w tym " bałaganie" tylko wy wiecie co gdzie leży,
Hihi. "W tym bałaganie" Przecież w torebce wszystko jest na swoim miejscu. Mąż też nie może się połapać co w której przegródce torebki trzymam. By było "łatwiej" moja torebka ma 9 przegródek
Mysha , masz rację , że trochę durnowato napisałam :)) To wyjaśnię ...:) Nie chodziło mi o to , że korzystanie z cudzych sprzętów / rzeczy jest wstydliwe i karalne ( ja czasami też korzystam z małżowatych rzeczy , ale tylko wtedy gdy naprawdę muszę i gdy mam Jego zgodę , chociaż i tak czuję się dziwnie , tak jak w domu sąsiadki , która poprosiła mnie o podlewanie kwiatów podczas jej nieobecności ) , tylko o ich wykorzystywanie przeciwko komuś ... Chodziło o szperanie , szukanie , tropienie , myszkowanie ( nieee , myszkowanienie nie ;))) w celu udowodnienia jakiejś , czyjejś ( ??) winy . W kontekście dyskutowanej wypowiedzi . To jest dla mnie odrażające .
A w naszym domu jest "nasze " na pierwszym miejscu , ale też jest " moje " i ' Twoje " , i nie chodzi tu o pieniądze , a o wartości , marzenia , cele , o zupełnie odrębne , małe prywatne światy , które nie są żadnym zagrożeniem dla " naszego " , które to " nasze " czynią bardziej atrakcyjnym ...
Aaa , i jeszcze o praniu chciałam ... Było tak , że Małżowaty zrzucał odzież wierzchnią i sruuu do brudów ... A mi do głowy nie przyszło przeszukiwanie kieszeni . Parę razy coś ważnego się wyprało ... Ale tylko parę razy ;))) Teraz kieszenie są puste , wszystkie sztruksy odwrócone na lewą stronę , nic się nie wypiera , odruch opróżniania kieszeni przed wrzuceniem ciucha do brudów ( 20 sekund ??) wyrobiony ;)))))
"Pare razy cos waznego sie wypralo.." Ja dokladnie w ten sposob nauczylam mojego syna i bylego Owczesnego:) Fakt, ze raz Owczesny nie oproznil kieszeni kurtki i wyprala sie zapalniczka, a potem poszla do suszarki:))) Od tamtej pory wiemy, ze zapalniczki w suszarkach nie wybuchaja:))) Wiemy tez, ze pieniadze mozna prac, ino letko sfatygowane wychodza ale ciagle sa przydatne jako srodek platniczy. Obecny, wiadomo nie na darmo dostal tytul Wspanialego, to on segreguje i przygotowuje pranie, czyli to ja musze pamietac, zeby moje kieszenie byly puste. Pamietam, bo tego zostalam nauczona dawno temu, zapomne jak bede miala daleko posunieta skleroze;) Ale wtedy to pewnie i o praniu zapomne:)))))
Dorotko, ale nie mysle, ze tu chodzi o wstyd. Nigdy nikomu nie wlozylam reki do kieszeni a zyje juz 55 lat :))) Nie sprawdzalam nigdy zadnych kieszeni przed praniem, mezowie byli na tyle dorosli, ze wiedzieli, ze to ich obowiazek, a Potomka rowniez nauczylam. Jakos mam wrazenie, ze pomimo pomylek to wychodzilam za maz za panow na tyle wychowanych, ze nie musialam ich uczyc podstaw. Przed wrzuceniem do kosza na bielizne nalezy wyproznic kieszenie, to chyba proste. Tego powinien sie nauczyc chlopiec/dziewczynka w wieku 8 lat. Wiem, wiem ja to niezyciowa zmora jestem:)) Ale jakze mi z tym dobrze:))))
Lucky ja Cie zupelnie rozumiem ale mam wrazenie, ze Ty mnie nie :-)). Podejrzewam, ze nie zrozumialas mego zartu i jego (troche moze...frywolnego :-)) no tak mi sie dzis skojarzylo) przeslania. . Przeslanie to :-) nie ma zbyt wiele wspolnego z tematem watku jako takimn tylko ze zdaniem Kojokowski a szczegolnie jego wytluszczona czescia :-))). Troche z przymruzeniem oka potraktowalam. :-))
Mój mąż też przeważnie sprawdza kieszenie zanim wrzuci ciuchy do prania. Jednak nie raz się zdażyło, że przywiózł z pracy ciuchy do prania i zapomniał wyciągnąć pieniądze z kieszeni (wiadomo po pracy każdy się bardzo do domu spieszy). I gdyby nie moja "nadgorliwość" nie raz wyprałabym mu jakąś większą kwotę pieniędzy. I wcale nie znaczy to, że jest on niewychowany czy "niedorosły". Sytuacje są różne.
Bardzo czesto korzystam z telefonu meza bo ma wiecej minut darmowych ode mnie :) Zreszta on tyle nie wygada co ja :) Spodnie przed praniem, jak nie zapomne to sprawdzam bo sie juz zdarzyło ze zostały wyprane pieniazki czy jakies karteczki z notatkami :/
Mysho, niepotrzebnie bierzesz to wszystko tak na powaznie. Ja osobiscie uwazam, ze odniesienie talerza po jedzeniu do zlewozmywka, samodzielna kapiel, mycie po sobie wanny, odkladanie wszystkiego na miejsce, z ktorego sie wzielo jak i wyproznianie kieszeni przed wrzuceniem odziezy do prania sa podstawa, ktora kazdy powinien posiasc we wczesnym dziecinstwie. Ty uwazasz inaczej i masz do tego prawo. Ja wiem, ze moja synowa nie tylko nie bedzie musiala gotowac, bo syn gotuje lepiej niz niejedna mloda dziewczyna, ale tez potrafi zrobic pranie, uprasowac swoje rzeczy, to wszystko uwazam za podstawe zanim sie dzieciaka wypuszcza w swiat do samodzielnego zycia. Jedynie ze sprzataniem radzi sobie miernie, ale nie zostawia skarpet tam gdzie je wlasnie zdjal, tylko wrzuca do kosza na brudna bielizne. Ja mam inne oczekiwania/wymagania i Ty inne, wazne, ze kazdej z nas jest z tym dobrze;))
W życiu!!! :) I to jeszcze na Ciebie. Chyba bym nie potrafiła :) W sumie jak tak pomyślę to jeszcze nikt mnie tutaj nie obraził. Mogło mi się zrobić przykro, czy poczułam się źle odebrana ale to są niestety "uroki" sieci i stwierdziłam, że nie będę strzelać fochami :)
As, wierz mi w moim 55 letnim zyciu zaliczylam juz nie jedna wspolna kapiel:))) Chodzilo mi o to zeby sie osobnik umial sam umyc:)) bo wiesz sa tez takie zdolniachy, co biora prysznic, tylko sie pod nim nie myja:))))
To mnie Lucky zastrzeliłaś! Ja jak żyję 40 lat, to jeszcze nie słyszałam a tym bardziej nie widziałam takiego zawodnika co by się tylko ochlapał pod prysznicem. Hahahaha Nie wiem dlaczego, ale przypomniała mi się moja koleżanka, której mąż ciągle ją strofował. Ona czasami to olewała, a czasami nie. I tak kiedyś, on wrócił z pracy i szybko chciał zupę. Ona wstała i nie przerywając rozmowy ze mną nalała zupę( była to pomidorowa), a potem do tego zaczęła nakładać makaron. On to zobaczył i zaczął się na nią wydzierać " Co ty robisz? Zwariowalaś? Wariatka, najpierw zupę leje, a potem makaron"
Na co ona się odwróciła i odpowiedziała " A właśnie, że tak! Najpierw sobie dupę wytrę, a potem się wysram". Musiałam napisać dosłownie, żeby nie straciło na wymowie. Zamknął się i poszedł jak zmyty, a ja do dziś jak sobie to przypomnę to śmieję się do rozpuku hahahahah
Almira, nie wierze!! Masz 3 synow i nigdy Ci sie nie trafil taki miglanc co to wpadal i wypadal spod prysznica bo mu sie do telewizji spieszylo a mydlo w kabinie suche????? Ja przerabialam to jak moj mial 8 lat:))))
Dorotka ??? Heheheh ;))))) Rzeczywiście , jeśli o " to " chodzi , to zupełnie inny ogień jest :)) Nie pomyślałam o " tym" , bo dokonany został akt całkowitego zawłaszczenia ;))))
Coruniu!! "Akt calkowitego zawlaszczenia"??? Taka asertywna, a tak sie dalas wrobic???????? Ja tylko dzierzawie i odnawiam umowe co roku. Licho nie spi, kochna ;)))) Nigdy nie mow "nigdy" i "zawsze";))))
W taki wlasnie sposob ozenil sie moj brat...i szczerze mowiac to jest bardzo, bardzo przykre...moja bratowa zakazala zbyt czesto widziec sie z "nasza rodzina" otrzymali mieszkanie w tym samym bydynku od moich rodzicow. Dziecku rowniez zabronila schodzic do dziadkow. Jesli moj brat rozmawial zbytnio z rodzicami, to zona stosowala "ciche dni" Przez cale tygodnie potrafili chodzic jak "niewidzialni" a bratowa wypowiadala suche "dziendobry" to samo zaszczepila corce. Brat, zeby nie miec problemow zerwal kontakty z nami.
Almiro, ja też grzebie w komórce męża. Mam na to jego pozwolenie. Mało tego zawsze idąc do pracy zostawia swój telefon i mówi: " Jak ktoś będzie dzwonił to odbierz." Dał mi nawet swoje hasła do poczty mailowej itd, bo nie zawsze ma czas sprawdzać osobiście maile. Czy to znaczy, że jestem wścibska i będę złą teściową?
Wydaje mi się, że napisałam o czymś innym. Jeżeli taki jest układ, to wszystko ok. Ja też czasem odbiorę telefon męża, jeśli mnie o to poprosi. Ale nigdy nie biorę tegoż telefonu, żeby sprawdzić, czy był "grzeczny". Ta dziewczyna z postu Dagusi najwyraźniej sprawdzała gdzie dzwonił i ile razy. Różnica dla mnie ogromna.Nie mylmy zaangażowania we wspólne życie z wścibstwem. Nie bardzo rozumiem dlaczego tamta dziewczyna nie zapytała męża, dlaczego dzwoni do mamy tylko pyta ludzi na forum co z tym zrobić? To znaczy zrozumiałam to właśnie tak, że zrobiła to po kryjomu, a to nie jest fair i nie ma żadnego usprawiedliwienia.
Ja to zrozumialam dokladnie tak samo jak Ty.. W poszukiwaniu czegokolwiek wziela telefon meza i posprawdzala polaczenia. Ot co. Dla mnie tyle wynika z tego postu.. No oprocz tego, ze oczywiscie nie pala miloscia do swojej tesciowej i nie zyczy sobie zeby maz do niej wydzwanial..
ja tez i Babka musi byc jakas zakompleksiona albo bardzio wladcza by to robic. Czym innym jest korzystanie z czegos za pozwoleniem/na prosbe osoby do ktorej cos nalezy a czym innym szuperanie i kontrola wbrew wiedzy lub bez pozwolenia.
Moj Luby dostaje na swieta keartki od swej bylej Malzonki. Poniewaz mieszka ona w mieszkaniu i kamienicy ktorej wlascicielem jest Luby to dzwoni czasem w sprawie jakichs usterek albo rozliczen. I co? Nic ani ja tych kartek nie czytam ani rozmow nie podsluchuje. Luby sam mi nieraz mowi, ze jedzie do niej bo cos tam albo pokazuje kartke. Nawet ja pilnuje wszystkich dat urodzin w Rodzinie (w tym i tych bylej zony) bo sam by zapomnial nieraz kiedy sa.a Ona zawsze gratuluje czy wysyla kartke.
Jestesmy szczesliwi i mam do Lubego zaufanie i WIEM ze miedzy nimi nic nie ma procz przeszlosci i kontaktu Wlasciciel- Najemca. Ona ma swoj zwiazek my swoj. Ale nawet jakby mialo byc zle to stalo by sie to czy bym mu cos zabronila czy nie - bo miedzy nami by cos nie gralo.
Dokładnie tak Dorotko! Ale Ty jesteś dojrzała i masz klasę, czego z pewnością nie można powiedzieć o bohaterce naszej "rozmowy". Krótko mówiąc, w tamtym związku na pewno coś nie gra, a dziewczyna szuka kozła ofiarnego, w postaci teściowej chociażby. No, ja tak myślę.
Użytkownik Almira napisał w wiadomości: > Wydaje mi się, że napisałam o czymś innym. Jeżeli taki jest układ, to > wszystko ok. Ja też czasem odbiorę telefon męża, jeśli mnie o to poprosi. > Ale nigdy nie biorę tegoż telefonu, żeby sprawdzić, czy był "grzeczny". > Ta dziewczyna z postu Dagusi najwyraźniej sprawdzała gdzie dzwonił i ile > razy. Różnica dla mnie ogromna.Nie mylmy zaangażowania we wspólne życie z > wścibstwem. Nie bardzo rozumiem dlaczego tamta dziewczyna nie zapytała > męża, dlaczego dzwoni do mamy tylko pyta ludzi na forum co z tym zrobić? To > znaczy zrozumiałam to właśnie tak, że zrobiła to po kryjomu, a to nie > jest fair i nie ma żadnego usprawiedliwienia.
Dokładnie , ja też mam wgląd do tel. męża , i na dwrót ( nie mamy tajemnic przed soba) po kieszeniach nigdy nikomu nie grzebałam , tak że przy praniu bywa róznie:)) Jeśli bym miała kontrolowac męża , to wspólne życie było by ciężkie i nie do wytrzymania , wystarczy rozmowa , a nie grzebanie po kieszeniach czy telefonie.
Hmmmm....jednak mnie to zdenerwowanie nie dziwi.Codzienne telefony do mamusi moga swiadczyc o tym, ze facet jest zupelnie nieodpepowiony ale tak naprawde z tego postu niewiele sie mozna dowiedziec.Moze mamusia jest chora a syn sie o nia martwi.Dziewczyna czuje sie zagrozona i dlatego tak pisze. Gdyby miala dobre relacje z tesciowa to facet nie musialby sie kryc z telefonami
No, ale w opisanej sytuacji jedynym zarzutem sa te codzienne telefony. O zadnej innej ingerencji tesciowej, albo jej wplywie na zycie rodzinne nie wspomina....
Mam synow i mnie byloby milo, gdyby o mnie pamietali, gdy juz beda miec swoje rodziny :)
P.S. No i ja tez nie sprawdzam do kogo moj maz dzwoni.
Mnie o to również chodzi. Nie wyobrażam sobie żadnego ograniczania wolności, a przecież zabranianie mężowi rozmów z matką, do tego się sprowadza. Teraz matka, a za chwilę kolega z pracy itd. Poza tym wydaje mi się, że często jest tak, że to nie teściowe są zazdrosne o synowe, lecz to synowe nie mogą pogodzić się z tym, że ich partner nie przestał nagle kochać matki. Dziwie się w sumie, skąd tak częsta niechęć do teściowych. W końcu to kobieta, za której przyczyną jesteśmy szczęśliwe. Przecież dzięki nim mamy tych naszych mężulków. Rozumiem też, że są demoniczne persony, wtrącające się w nasze życie, ale umówmy się, to nie jest norma.
Mnie temat relacji synowa-tesciowa interesuje, aczkolwiek - jak do tej pory - jedynie teoretycznie. Tesciowa zmarla zanim sie pobralismy, a zreszta mieszkamy tak daleko, ze i tak nie mialaby okazji wtracac sie w nasze zycie. Sama tesciowa jeszcze nie jestem, choc za kilka lat moze mi to zagrozic. I tak czytajac w necie rozne pretensje synowych zaczynam sie zastanawiac, czy jakakolwiek kobieta moze byc dobra tesciowa? Bo z tego co pisza synowe, to cokolwiek tesciowa nie zrobi to i tak bedzie zle :D
Moze sa tu synowe zadowolone z tesciowych, jakie im sie trafily? Za co lubia czy szanuja swoje tesciowe?
Mam podobne myśli i rozterki:) Mam samych synów i gdyby na nieszczęście każdy z nich trafił na taki egzemplarz jak wyżej, to biada mi. biada.... Ja mam teściową, mieszkającą daleko, ale jest ona klasycznym przykładem matki zakochanej w dorosłym synku. Nigdy mi to nie przeszkadzało. Wręcz cieszyłam się z tego, że jest przejęta naszym życiem. Wiadomo, że jak ona dba o niego to i o nas siłą rzeczy. Wiem jedno, nagadywanie i tak częste "tępienie" teściowych procentuje konfliktami w małżeństwie. Swoją drogą ciekawe, że zięciowie nie mają tego problemu tak często.
Bo panowie chyba mniej przejmuja sie opiniami innych :D Robia to co im pasuje, bez wzgledu na presje ze strony otoczenia :)
I mnie sie tez zdaje, ze dobre relacje meza ze swoja matka nie powinny byc przedmiotem zazdrosci zony. No chyba, ze odbywa sie to kosztem zony, czasu z nia spedzanego, czy szacunku jej naleznego.
Ja nie chcialabym byc rywalka synowej, chcialabym, zeby w pewnym sensie byla mi corka, ktorej nie mam :)
Myślę, że ta kobieta jest zazdrosna o miłość męża do własnej matki. Sama siebie unieszczęśliwia, bo pewnie każdego dnia nie daje jej to spokoju. Zakładam też, że nie przyszło jej do głowy, iż takie zachowanie, to najlepszy dowód na to, że ma koło siebie dobrego i wrażliwego mężczyznę. Mówi się, że jak syn szanuje swoją Mamę i troszczy się o nią, to znaczy, że tak został wychowany a to daje szansę, że tak samo będzie traktował swoją żonę. Myślę, że jest w tym dużo prawdy. Być może jest coś, czego nie wiemy, ale jeśli bym miała wyciągać wnioski z tego krótkiego cytatu, to powiem szczerze, że ja temu facetowi nie zazdroszę takiej partnerki w życiu.
może ten facet to Włoch - tego nie wiemy. Włosi ponoć w sposó szczególny wielbią swoje mamy. Mnie jest szkoda tej kobiety teoria moja taka. Szperała w telefonie męża hi hi bynajmniej nie po to aby znaleźć wybierane telefony do mamy. Nie miała się czego czepić bidulka to czepiła sie teściowej. Ja mam tak zwana granicę prywatności ktorej nie można przekroczyć wlicza się do tego telefn komórkowy. Nie potrafiła bym szperać w telefonie męża nawet jak potrzebuje skorzystać z jego tel ( nie mam w danym momencie swojego) to proszę aby mąż wybrał mi numer. Co do samych teściowych ha ha ja bym na ten temat ksążkę mogla napisać, przeżyłam wszystkie negatywy tego świata ze swoją. Pomimo to wiem, że są wspaniałe teściowe nie wrzucam wszystkich do jednego garnka. Wszystkim którzy takie posiadają zawsze zazdrościłam w pozytywnym tego słowa znaczeniu.:)
Użytkownik aggusia35 napisał w wiadomości: > Mnie jest szkoda tej kobiety teoria moja taka. > Szperała w telefonie męża hi hi bynajmniej nie po to aby > znaleźć wybierane telefony do mamy. Nie miała się czego czepić bidulka to > czepiła sie teściowej.
No to raczej chyba szczesliwa powinna byc, ze jedyna kobieta do ktorej maz po kryjomu dzwoni jest jego matka :D
Ja należę do zadowolonych synowych. Za co cenię moją teściową? Za to, że: - nie robi mi niezapowiedzianych nalotów i nie zagląda w każdy kąt - odwiedza nas rzadko (jakieś 3-4 razy w roku) i krótko (tyle, żeby kawę wypić) - zawsze chwali moje poczęstunki cokolwiek by to było - należy do tych, co uważają, że czasami lepiej niedosłyszeć i niedowidzieć - gdy my Ją odwiedzamy, to staropolskim obyczajem częstuje nas czym chata bogata
Wychowała 5 dzieci dla świata a nie dla siebie. Wszycy bardzo Ją kochają. Wiem, że córki dzwonią codziennie a mój mąż odwiedza Ją gdy tylko jest w okolicy (czasami często). Nie mam o co się do Niej przyczepić.
Lata temu rozmawiałam z moją mamą o mojej teściowej i mojej mamie nie podobało się takie podejście. Twierdziła, że jak można tak puścić dzieci w świat i się nimi nie interesować. Nie chciałam mamy urazić i nie powiedziałam Jej, że teściowa się interesuje ale nie ingeruje jak inne matki.
"Ja należę do zadowolonych synowych. Za co cenię moją teściową? Za to, że: - nie robi mi niezapowiedzianych nalotów i nie zagląda w każdy kąt - odwiedza nas rzadko (jakieś 3-4 razy w roku) i krótko (tyle, żeby kawę wypić) - zawsze chwali moje poczęstunki cokolwiek by to było - należy do tych, co uważają, że czasami lepiej niedosłyszeć i niedowidzieć - gdy my Ją odwiedzamy, to staropolskim obyczajem częstuje nas czym chata bogata "
o to moja tez ;) i pomaga jak umie i jak nie powiem, że Mamo przyjedź do nas to nie przyjedzie zaprosi do siebie :) i jest pierwsza do wygłupów wszelkiej maści ;) fajną mam teściową ;)
Użytkownik a. napisał w wiadomości: > "Ja należę do zadowolonych synowych. Za co cenię moją teściową? Za to, > że:- nie robi mi niezapowiedzianych nalotów i nie zagląda w każdy > kąt- odwiedza nas rzadko (jakieś 3-4 razy w roku) i krótko (tyle, > żeby kawę wypić)- zawsze chwali moje poczęstunki cokolwiek by to było- > należy do tych, co uważają, że czasami lepiej niedosłyszeć i > niedowidzieć- gdy my Ją odwiedzamy, to staropolskim obyczajem częstuje nas > czym chata bogata "o to moja tez ;) i pomaga jak umie i jak nie powiem, że > Mamo przyjedź do nas to nie przyjedzie zaprosi do siebie :)i jest pierwsza do > wygłupów wszelkiej maści ;) fajną mam teściową ;)
No to chyba jestem "fajną teściową" bo wypisz wymaluj , jak bym o sobie czytała:))))) właśnie pytam synową czy nie jest zalogowana na wż:)))))))))))))))
Ja jestem zadowoloną synową. Teściową mam na codzień i na szczęście nie wtrąca nam się w życie. Owszem czasem się zdażą jakieś małe "awanturki" ale gdzie ludzie się nie kłócą. Przeważnie jest to na zasadzie, że się nie zrozumiałyśmy. Bardzo dużo pomaga nam przy Młodym, żadne z nas nie musi się spieszyć po pracy bo dziecko siedzi w domu, po obiadku i już lekcje odrabia. W jego nauce pomaga mi najbardziej a nawet bym powiedziała, że mnie wyręcza. To jakie Młody ma dobre oceny po części jest jej zasługą. Jest przewrażliwioną mamusią (ma do tego powody) ale nie przeszkadza nam to w życiu, chociaż tą swoją nadwrażliwość przelewa trochę na Młodego ale moim zdaniem, wolno jej.
Gdyby miala dobre relacje z tesciowa to facet nie musialby sie kryc z telefonami
Tu sie nie zgodze. Powiem inaczej: Gdyby miala zaufanie do meza i w ich zwiazek nie mialaby problemu z telefonami do tesciowej. Bo wiedzialaby dlaczego tak czeste rozmowy sa konieczne. O braku zaufania a moze i checi przesadnej kontroli swiadczy tez sposob w jaki kontroluje meza, jak tez to ze, jak przynajmniej wynika z postu, o swych niepokojach nie rozmawia z mezem ( albo rozmowa nie przyniosla jakiegos porozumienia) tylko z obcymi ludzmi prezentujac dosc agresywny postawe roszczeniowa w stylu "bo mezowi nie wolno...".
Moja tesciowa juz nie zyje:(nigdy nie zabranialam mezowi dzwonic do niej czy jezdzic,mieszkala od nas tylko 10 km.Tesciowa miala go jednego i sama go wychowywala,tez ciagle cos od nas chciala,ale nigdy sie do nas nie wtracala! do glowy by mi nie przyszlo gniewac sie na meza ze jej pomaga czy dzwoni.Sama czesto do niej dzwonilam,a jak cos dobrego ugotowalam maz jej zawozil.Czesto tez spedzala po kilka dni u nas,a jak byly swieta,to byla na kazdych..Nie wiem o co tu sie denerwowac,ta co to napisala powinna sie cieszyc ze dzwonil tylko do swojej matki,a nie do kochanki:)Jezeli sama jest matka i ma syna, kiedys tez bedzie czekac na telefony od niego.
- uważa ciągłe telefony do mamusi za objaw nieodciętej pępowiny i brak dojrzałosci męża
-dzwoni do mamusi za jej plecami, nic jej nie mówiąc (może coś ukrywa, dobrze gdyby chociaż powiedziął: dzwoniłem do mamy, u niej wszystko ok...), no chyba że ona robi mu awantury o te telefony, bo :
-jest zazdrosna o uczucia męża do matki
Każdy z przypadków jest możliwy, a moze są jeszcze inne powiody? Ta kobieta powinna sobie uświadomić co jej tak naprawdę przeszkadza w tych codziennych telefonach...
Nareszcie jakis rozsadny glos.Przeciez za malo wiemy o sytuacji zeby pisac jaka idiotka jest dziewczyna i ze nie zazdroscimy jej mezowi ze sie z taka prymitywna istota ozenil.Ten poszt moze byc sygnalem, ze kobieta jest na drugim planie, moze czuje ze mama jest dla meza wazniejsza od wlasnej rodziny.Nie czarujmy ze tesciowe zawsze sa takie wspaniale i dzieku nim mamy naszych wspanialych mezusiow.Owszem, mamy tez czasem maminsynkow i niedojrzalych do roli meza i ojca nieudacznikow. Pytanie1: po co grzebala w telefonie meza? Pytanie 2: dlaczego maz kryje sie z tym ze dzwoni do mamy?Jezeli sa to normalne kontakty to po co sie z tym kryc.Naturalnie nie wolno sie czepiac o to,.ze syn kocha matke.Moja tesciowa nie zyje, nie znalam jej ale moj maz twierdzi, ze gdyby zyla mielibysmy marne szanse na ulozenie sobie wspolnego zycia.Mowi tak choc bardzo ja kochal,wychowywala go sama.Nie chce tu nikogo urazic, a juz bron Boze zadnej tesciowej ale nie lubie takich zbiorowych bezmyslnych nagonek.Naprawde to nalezaloby zapytac autorke przytoczonego postu o co chodzi i wtedy mozna jej cokolwiek poradzic albo napisac "czego ty babo sie czepiasz".
Za mało wiadomości żebym mogła ocenić czy ta Pani ma problem ze sobą czy być może jednak ma podstawy żeby mieć pretensje. Na podstawie 2 zdań nie potrafię stwierdzić jaki jest problem w ich małżeństwie więc jakakolwiek dyskusja na ten temat jest bez sensu.
Ja tą kobietę po części rozumiem, sama mam podobną sytuację, ale z teściem. Fakt, że nie ma co oceniać tej wypowiedzi, bo nie znamy sytuacji tej rodziny. U mnie natomiast jest tak, że teściowa jest Kobietą-Aniołem. Jest dobra, ciepła, pomocna, złego słowa nie powie. Mieszkamy bardzo blisko siebie, jesteśmy w trakcie remontu domu, więc na razie mieszkamy w bloku, piętro wyżej nad teściami. Teściowa pomaga jak tylko może, a teść... czasem to już brak mi słów. Szanuje go, bo jest ojcem mojego męża, ale jest takim leniem, że aż mi szkoda mamy.... trzeba po nim posprzątać, podać, wszystko zrobić!! A jest zdrowym facetem, a jak tylko coś trzeba zrobić w domu, czy nawet zakupy to on ma wtedy 5000 spraw do załatwienia. Nigdy jeszcze nie pojechał z mama na zakupy, żeby jej pomóc. A jeśli chodzi o telefony, to dzwoni po 20 razy dziennie!!Nie przesadzam, naprawdę! Pracujemy z mężem, tak więc wiem jak to wygląda, co chwila telefon od tatusia: "A tak z ciekawości, jak tam?" z tej jego ciekawości, czasem już mnie trafia! I co chwila a jak tam, dużo było klientów? A ile zarobiliście? Tyle rozmów z mężem, że ojciec nie zadzwoni i nie powie ilu on miał klientów, ale nam bardzo chętnie zagląda do portfela i wtrąca się do każdej sprawy! Mało tego, po takiej ilości telefonów potrafi przyjść o godz. 21.30 i gadać w kółko o tym samym. Dopóki nie było dziecka, nie przeszkadzło mi to, ale teraz kiedy Młody już śpi, a teść dzwoni dzwonkiem to mnie szlak trafia.... Tak więc, punkt widzenia i zrozumienia zależeć też może od naszej osobistej sytuacji. Pozdrawiam!
Wspolczuje tescia. Ten facet chyba nie wie co ma z soba zrobic. Nawet ja straacilabym przy takim nerwy i trzasnela slochawka. Mysle ze powinniscie z Nom porozmawiac jak konieczne to i dobitnie. Najlepiej gdyby zrobil to Twoj Maz.
Ja zaczełam wyłączać tel całkowicie. Moja teściowa ma w zwyczaju dzwonić bardzo wcześniei i to w takich sytacjach, że wydaje mi się że każdy by się domyślił że śpimy. np wracamy z wakacji 4 rano 15 godzin w podróży a o 8 telefon od teściowej. Kiedyś w podbnej sytuacji wyłączyłam telefon, kiedy o 12 zadzwoniła teściowa i powiedziała, że nie mogła sie dodzwonić szczerze jej powiedziałam, że telefon został wyłączony bo my chcialiśmy spać. Szczerość nie pomogła ha ha :):)
Wspulczuje tescia, ja bedac na Twoim miejscu pewnie znosilabym to do czasu ale gdyby miarka sie przebrala to powiedzialabym mu pare slow. Ja jestem osoba ktora albo sie nie odzywa, po prostu cos dla dobra przemilczy albo mowi prosto z mostu. Ja z moja tesciowa milczalam do czasu ale jak przekonalam sie jaka jest to jak sie z nia nie zgadzam to jej po prostu o tym mowie. Nieraz widze jej zlosc czy niezadowolenie na twarzy ale juz na mnie to nie dziala wrecz ciesze sie ze znalazlam w sobie sile zeby jej mowic to co mysle.
Dlaczego dziwi Cię fakt dzwonienia do mamusi i mamusi do syna?????????????????????????????????? Ta kobieta pierwsza pokochała jej mężą, on pokochał najpierw Ją a dopiero potem swoją żonę.
Moja teściowa i teść już nie żyja. Wspominam ich bardzo ciepło.Gdy wyszłam za mąż to nie myślałam o matce mojego męża jako o teściowej. Poprostu dla mnie jego matka i ojciec byli dla mnie także matką i ojcem.Wiedziałam,że teraz to także moja rodzina jego rodzice i rodzeństwo. Tak też to uważałam.Kiedy przyszła teściowa a ja ją zapytałam jak się robi ciasto na pierogi to usłyszałam " oj dziecko ,dziecko która synowa zapytała by o to teściową". Oczywiście pokazała jak robić i to nie tylko pierogi ale i inne. Dla nich byłam także jak ich dzecko. Nie miałam nic przeciwko temu aby o coś pytali ,dla nie było to zawsze normalne. Przecież nie ma chyba rodziców, którzy nie chcieli by aby ich dzieci z rodzinami byli szczęśliwi. Pamiętam jak przyjechał teść i na obiad na 1-wsze danie miałam zupę pomidorową,poczęstowałam Go a On zjadł cały obiad i podziękował. Dopiero póżniej dowiedziałam się,że to była Jego pierwsza w życiu pomidorówka. Nigdy nie jadł bo nie lubiał. Zastanowiło mnie to ,że nie powiedział mi o tym tylko zjadł cały talerz zupy ,której nie lubił. Napewno nie chciał zrobić mi przykrości więc nie odmówił. Najlepsze jest jednak to,że kiedy zachorował/teściowa już wtedy nie żyła/ co dzień z mężem jeżdziliśmy do szpitala /a leżał w odległym miasteczku/ i kiedy pytałam co Tatowi przynieść do jedzenia to zawsze słyszałam -zupę pomidorową.Robiłam więc co dzień tą zupę i woziliśmy. Mimo tego,że Jego córki też przyjeżdzały to On chciał abym ja przywoziła mu i to w dodatku tą nie lubianą zupę. Dla mnie to był wielkie szczęście,że mogę ją dla niego zrobić i ,że moja zupa mu tak posmakowała . Całe życie przecież jej nie jadł aż do momentu mojego poczęstunku.Nigdy nie miałam za złe jeśli przyjeżdzali bez uprzedzenia. Przecież nie miałam nic do ukrycia aby mieć do Nich pretensje ,że się nie zapowiedzieli /a muszę napisać,że przyjeżdzali dość często/. Zawsze sięcieszyłam ,że myślą o nas i zaglądają. Do dziś wspominam Ich bardzo ciepło. Uważam ,że każdy ma jakieś wady i nikt nie jest święty. To,że ktoś dzwoni codziennie do swojej matki to zaszczyt mieć takiego męża czy żonę. Jest to oznaka ,że można na niego liczyć zawsze,że interesuje ich jak się czują ,że się o nich zawsze martwią i wcale nie musi to oznaczać maminsynka czy córci.Może to być bardziej dogłębne niż myślimy. Życzę wszystkim aby byli zadowoleni ze swoich teściów ale żeby i teściowie byli z Was również zadowoleni. Trzeba rozmawiać z teściami tak jakby byli z nami od zawsze ,jak z prawdziwymi rodzicami i tak samo Ich szanować jak swoich rodziców.
Ja uwielbiam swoich teściów, a teściową szczególnie, mój mąż również ma fioła na punkcie moich rodziców, więc jakiekolwiek ingerencje z ich strony w nasze życie są mile widziane.
fakt nie jestem idealna synowa od początku traktowałam ją z dystansem ale uprzejmie. przez całe nasze wspólne mieszkanie zadzwoniłam do niej raz i raczej więcej siuę nie zaqpowiada. moja teściowa to wyjątkowo trudny przypade kobiety- despotki. zdaża mi się napyskować a ona się obraża. musze to napisać NI JESTAEM IDEALNĄ SYNOWĄ i na pewno teściowa ma mi pewnie sporo do zażucenia.
"moja teściowa to wyjątkowo trudny przypade kobiety- despotki." Ciesze sie, że nie jestem sama na tym świecie jakoś mi raźniej :) Co to znaczy bycie idelną synową ? Nigdy nie byłam idealna, człowiek przez całe swoje życie uczy się być idealnym, lepszym. Staram się zawsze szanować innych ludzi nawet jak mają inne poglądy. Czego nie potrafi moja teściowa wtracając sie do każdej dziedziny mojego życia.
Ja nie grzebie w komorce meza ale wiem ze on czesto z matka rozmawia, nie wiem kto do kogo dzwoni. Dla mnie to jest powod nie do zlosci ale do smutku bo do mnie maz nie ma czasu z pracy zadzwonic, zawsze jak rozmawiamy to krotko, przewaznie slysze ze jak bedziemy dlugo gadac to on pozniej wroci do domu ( ma nienormowany czas pracy ). Ale ilekroc jestem swiadkiem jego rozmowy z mamusia to dla niej zawsze ma zdecydowanie wiecej czasu. Ja z tym nie walcze bo nie widze zebym miala wygrac, zdaje sobie sprawe ze to jego matka i staram sie rozumiec ze tak czesto rozmawiaja ale smutno mi jest i to nieraz bardzo nawet sobie czasem z tego powodu poplacze ze dla niej zawsze znajdzie czas a dla mnie nie.
No wlasnie bo to co robi, robi maz...Gosiek rozmawialas z Mezem na ten temat? Tak bez wypominek? Na spokojnie? Powiedzialas mu po prostu ze za Nim Ci teskno i brak Ci Go?Wiesz mezczyzni sa czasem niekumaci... Zaowazylam tez ze wielu nie ma az takiej potrzeby rozmowy jak my kobietki...Moze Maz mysli, ze jak jest z Toba caly dzien poza praca to robi wszystko co powinienen...Nawet gdy wtedy jest za zmeczony na rozmowe ktorej Ty pewnie potrzebujesz.
Jesli moge cos doradzic to powiem , ze niewielu mezczyzn lubi by dzwonic do nich do pracy. Raz, nie jest to mile widziane przez szefa (znam sytuacje w ktorych polecialy upomnienia bo szef wychodzi ze slusznego zreszta zalozenia, ze w pracy powinno sie poracowac a prywatne telefonowac mozna po pracy) , dwa, koledzy jesli tacy sa i slysza szybko dodaja takiemu koledze latke "pantoflarza", Trzy faktycznie czesto mozna po prostu przeszkadzac...
Po pracy daj mezowi przynajmniej pol godziny na odsapniecie i przestawienie sie na dom. Ja rozumiem, ze moze Ty chcesz od razu pogadac bo na przyklad siedzisz sama w domu. czy tez stesknilas sie ale panowie po pracy czesto potrzebuje ten czas w ktorym "nikt nic od nich nie chce".
Moze rozwin bardziej Twoje kontakty przyjacielskie o ile (moze) troche zaniedbalas, Prosze nie wez moich sugestii za jakies pouczanie : To tylko moje doswiadczenia ktorymi chcialam sie z Toba podzielic. A nuz sie przydadza :-))Sciskam cieplo.
Moj maz bardzo dlugo pracuje, do domu wraca najwczesnie 6-7 wieczorem. Ja rozumiem ze jest zmeczony itd. Zje obiad, potem "siedzi" na komputerze nawet 2-3 godziny , potem idzie sie kapac i najczesciej idzie potem spac. Ja siedze sama w domu z dziecmi, nikt mnie nie odwiedza bo wszyscy caly tydzien pracuja i mieszkaja daleko potrzeba minimum pol godziny zeby do kogos dojechac. Z jedna szwagierka ktora mieszka blizej probowalam sie zaprzyjaznic ale jakos nam nie wyszlo. Ona pracuje, ma duzo innych kolezanek i przewaznie nie ma czasu zeby mnie odwiedzac. Ja mieszkam na osiedlu gdzie mieszkaja sami Amerykanie, tu nie ma chyba w zwyczaju wpadanie "na kawke" , wszyscy sasiedzi pracuja wracaja poznym wieczorem. Dodatkowo problemem jest bariera jezykowa. Angielski znam na tyle zeby porozumiec sie w stopniu podstawowym, do szkoly zeby sie nauczyc nie mam szans isc bo maz pozno wraca z pracy nieraz nawet o 9. Dzieci nie mam z kim zostawiac. Przyjaciol nie zdazylam poznac bo po przyjezdzie do USA zaraz zaszlam w ciaze, nie pracuje nie ucze sie. Cala moja rodzina jest w Polsce, dobrze ze chociaz przez skype moge z nimi sie zobaczyc. Mam jedna przyjaciolke tutaj ale w jedna strone jade do niej 50 minut wiec nieczesto sie widujemy. Dlatego wlasnie smutne dla mnie jest to ze maz z pracy potrafi zadzwonic i rozmawiac ze swoja mamusia a dla mnie nie ma na to czasu. Smutne jest dla mnie ze jak przyjdzie z pracy to tez nie ma dla mnie czasu. Czesto o roznych rzeczach dowiaduje sie od innych i okazuje sie np ze oni wiedza to od mojego meza, ze on im o tym mowil a mi nie powiedzial bo nie uwazal ze to istotne zeby ze mna o tym rozmawiac. Tylko potem wychodzi ze wogule ze soba nie rozmawiamy bo nie ma chyba rzeczy "istotnych" zeby rozmawiac.
Uwierz mi ze moglabym wiele zlego o niej napisac, czasem trudno zrozumiec jej postepowanie. Wiele razy przekonalam sie jak bardzo jest falszywa i dwulicowa. To co pisze moglabym poprzec wieloma przykladami niestety. Na szczescie nie mieszka z nami, proponowalismy jej to ( nawet byla to moja propozycja pomimo wszystko) ale ona nie chciala. Mieszka z bratem mojego meza i jego zona. Ja chcialam zeby z nami zamieszkala ze wzgledu na dziewczynki ktore ja bardzo lubia. Ona to widzi i slyszy bo jej to wielokrotnie mowilam ale na nia to nie dziala. Nie przyjezdza do nas calymi tygodniami nieraz, do mnie wogule nie dzwoni tylko wlasnie do mojego meza i to tez mnie boli. Gdy np wie ze dziewczynki sa chore to nie zadzwoni nigdy zeby zapytac sie o ich zdrowie. Swoim postepowaniem powoduje to ze nie potrafie do nie powiedziec "mamo" i chyba nigdy tego odemnie nie uslyszy.
Ona sie nimi nie interesuje ale jak przyjdzie do rozmowy na ich temat to ma duzo do powiedzenia jakie one sa. Ale palcem nie tuszy nieraz zeby mi przy nich pomoc. Teraz to juz "pikus" bo dziewczynki maja wlasnie dzis dokladnie 3,5 roku ale jak byly malutkie to nieraz plakalam bo bylo mi bardzo ciezko. Moja mama nie mogla do mnie przyjechac zeby mi pomoc bo nie dostala wizy. Moja tesciowa pozostanie dla mnie matka mojego meza ale nigdy nie bedzie moja przyjaciolka.
Gosiu, rozumiem Cię. Mam taką sytuację, ale z moją matką. Ona potrafi przyjechać do nas raz na pół roku w "interesach" i nawet czekolady, przysłowiowej nie przywiezie. Nie ma też mowy o telefonach do wnuków, nawet w urodziny.Uwierz mi, ja też często sobie popłaczę z tego powodu. Nie poddawaj się!
Dzieki za wsparcie :) ja staram sie nie poddawac ale raz na jakis czas dopada mnie depresja, dobrze ze mam dziewczynki to one sa dla mnie w takich momentach sila do zycia, jak widza ze placze to przychodza do mnie przytulaja sie a mi jakos szybciej przechodzi wtedy :)
Ja tez nie moge sie dogadac z moja tesciowa.Moim grzechem bylo to, ze moj maz mial zostac na gospodarstwie a ja wzielam go sobie do miasta.Tesciowa w trakcie naszego 12-letniego malzenstwa byla u nas 4 razy.Ja z mezem i synem(nigdy sama) jezdze do niej na imieniny, dzien matki , swieta i bardzo , bardzo zadko na kawe , ale tylko dla tego ze bardzo kocham meza i nie chce mu sprawiac przykrosci.Z tesciem sie dogadue bardzo dobrze.
Sama rozmowa syna z matką nie jest zła. Ważniejsze jest o czym rozmawiają. Jeżeli ona go nastawia przeciwko żonie to inna sprawa. Znam osobiście takie małżeństwo: prawie od początku nie układało im się po ślubie dobrze. Rodzice wtrącili się w tą sytuację. Jego mama dzwoniła do niej z pretensjami. Jej mama dzwoniła do niego. Rozstali się już kilka razy. Po ostatnim rozstaniu już chyba nie ma szans by się zeszli. wina chyba leży po każdej stronie ale gdyby rodzice się nie wtrącali to może by było lepiej.
Ja przed mężem nie mam żadnych tajemnic. Mam powiedziane, że jak jego nie ma to mam odbierać jego telefon. Sprawdzam jego meile. Nie dlatego, że go szpieguję tylko bo mam więcej czasu i mu pomagam. Listów żadnych prywatnych nie dostajemy więc urzędowe otwieram jak są nawet na męża zaadresowane. Jak ma wiadomość na NK to też mu czytam. Hasło do allegro też znam i często sama kupuje. Konto bankowe wspólne też nie raz sprawdzam chociaż to tylko on wybiera z niego pieniądze. Nawet jak zrobi zakupy to sprawdzam czasem paragony czy go nie okłamali wbijając towar który nie kupował. Zdarzyły nam się pomyłki na tych paragonach czasem na plus czasem na minus. Warto wiedzieć w których sklepach trzeba uważać. Kieszenie przed praniem bardzo rzadko sprawdzam bo o tym zapominam:( Czasem sam mnie o to poprosi jak nie przygotuje wcześniej spodni.
Wiesz ja myślę że jesli ktoś jest mężem żoną to jest dorosły i potrafi podejmować decyzje i nie da się nabuntować na zonę męża?? A wtrącanie też można ukrucić, jeśli się tylko chce.
Moje relacje z tesciowa nie sa takie jak kiedys chcialam/marzylam, no ale trudno, mam za to wspanialego meza :) Tesciowa szanuje tylko za to jak wychowala swojego syna a mojego meza. Mam do niej zal za jej zachowanie, nie bede rozpisywala rodzinnego problemu bo nie czuje juz takiej potrzeby. Prawie rok temu gdy byłam w ciazy obiecalam sobie ze po porodzie pojde na bardzo szczera rozmowe do niej i tak zrobilam. Powiedzialam wszystko co mi lezalo na sercu i jest mi teraz bardzo dobrze z tym.
Co do zachowania tamtej pani to nie wiemy jaka na prawde jest do konca tam sytuacja, moze zrobila zle a moze miala powody aby tak zrobic.
Dagusiu,uwierz mi,zadzwonilabym chetnie do swojej tesciowej,ale odeszla troche przedwczesnie.Za Jej zycia nie zawsze zgadzalysmy sie ze soba,ale wojny nigdy nie bylo.Wszystko da rade wyjasnic.Naprawde mi jej brakuje.Jesli Twoj maz sprawdza sie w roli wlasnie meza (i ojca?),ciesz sie i nie szukaj problemow.Rowniez jestem juz tesciowa.Mam dwie corki,bardzo czesto dzwonia,czasem nawet kilka razy dziennie i zawsze sie z tego ciesze,podobnie jek z telefonu od ziecia,czy jego niespodziewanych odwiedzin na kawke,gdy jest w poblizu.
Lubię sobie zaglądać na fora GAZETY i często zaglądam na forum TEŚCIOWA TO SKARB synowe narzekają na teściowe a że ja mam równie złe relacje to czytam ilżej mi na duszy.
do mamusi no masakra jego matka mieszka 300 km od nas ale chyba zeby
codziennie do niej dzwonić to kurna przesada. jak często wasi męzowie dzwonię
do swoich matek.i jak z tym walczyć. prosze odpowiedzcie.
Moja teściowa też dzwoniła do synka codziennie po tym jak zamieszkaliśmy razem ale tym postem jestem zszokowana. Nigdy mi do głowy nie przyszło aby walczyć z tym. Tak się zdenerwowałam że chciałabym poznać wasze zdanie.
Moim skromnym zdaniem to w takim dzwonieniu nie ma nic złego o ile mamusia nie wtrąca się to życia młodych. Wiadomo nie od dziś, że te wszystkie problemy z teściową biorą się z jej wtrącania się w nie swoje sprawy. A jeśli ona chce tylko pogawędzić ze swoim synem to ok. Hmm W sumie to ja do swojej mamy nie dzwonie codziennie... no bo przecież nie będę jej codziennie streszczała co danego dnia robiłam. Hmm a może mąż tej kobiety tak bardzo kocha swoją mamę, że każdego dnia pyta o jej zdrowie bo zamartwia się o nią?
Wiesz najbardziej zdenerwowało mnie podejście tej kobiety, bo skoro mąż nie powiedział żoni że dzwoni to znaczy że coś jest nie tak. Przeraża mnie to żę stanowczo zabrania mężowi dzwonić nie wspominaże teściowa robi coś złego. Bo skoro syn nie widzi problemu w dzwonieni to jaki problem??
Ja do swojej dzwonie codziennie,poniewaz moja mama jest wdowa i mieszka sama:) pytam krotko czy wszystko ok,czy nic nie potrzebuje.Corka tez dzwoni do babci ze swojej komorki,chwile pogadaja sobie.Moja mama tez dzwoni do mojego meza,jak cos jej sie zepsuje zaraz go zawiadamia.
Hm... Wiesz Dagusiu, ja tu widzę inny problem. Nie z teściową tylko z żoną. Po jaką cholerę i jakim prawem przetrzepała komórkę męża? Potrafię sobie bez trudu wyobrazić jaką ona będzie teściową. Obrzydliwe!
Użytkownik Almira napisał w wiadomości:
> Hm... Wiesz Dagusiu, ja tu widzę inny problem. Nie z teściową tylko z
> żoną. Po jaką cholerę i jakim prawem przetrzepała komórkę męża?
> Potrafię sobie bez trudu wyobrazić jaką ona będzie teściową. Obrzydliwe!
Almirko z głowy mi wyjmujesz moje myśli :)
I z mych ust to wyjęłaś ( mrrrr ;)))) .
Gdybym tknęła małżowatą komórkę , albo " cokolwiek jego jest " :) , to chyba by mi ręka uschła i własny wstyd mnie spalił ...
Ale skoro żonka pyta , to myślę , że najlepszym dla niej wyjściem jest zamknięcie męża w szafie ( bez komórki ) ;))))) ...
Chociaż po namyśle : terrarium byłoby lepsze ;))))
P.S. A biedny chłopak powinien znaleźć sobie odpowiednie forum , np . " Boże , co ja zrobiłem żeniąc się z pantofelkiem , i jak to teraz odkręcić " :))
Hahahahahha, Mózgu! Jesteś wreszcie:))
Podpinam sie pod Ciebie, bo tak wypadlo z czytania;) ale Ty i Kojonkosky to normalnie piszecie za mnie komentarze:)) I dobrze, bo ja w pracy jestem, tylko zebyscie kiedys nie wystawily mi rachunku;)))
Spokojnie, ja społeczniczką jestem. Kiedyś mnie oprowadzisz po NY :)))
A ja w krainie sknerusów żyję :)) i powiem Ci , że to ma sens ;))
Wzystko zależy od umowy , bo jeśli to miałoby działać w obie strony , to raczej wieeelce stratna bym była :)
Użytkownik kojonkosky napisał w wiadomości:
> Gdybym tknęła małżowatą
> komórkę , albo " cokolwiek jego jest " :) , to chyba by mi ręka
> uschła i własny wstyd mnie spalił ...<
Nie rozumiem takiego stwierdzenia. Nie raz korzystam z komórki męża, on z mojej również. Wykonując połączenia lub wysyłając smsy widzi się ostatnie połączenia czy właśnie smski i co w tym dziwnego?? Ja przed mężem nie mam nic do ukrycia, mąż przede mną też nie więc nie widzę nic dziwnego w korzystaniu ze swoich komórek. Czasami potrzebuję coś z jego portfela to mówi mi "przecież wiesz gdzie leży, weź sobie", jak potrzebuje z mojej torebki to dobrze wie gdzie jest i ma to sobie sam wziąć. Zresztą w naszym domu jest tak, że nie ma "moje", "twoje", wszystko jest nasze wspólne i trochę mnie dziwią takie wypowiedzi "że ze wstydu bym się spaliła gdybym dotknęła coś co należy do męża".
Mysle ze czym innym jest korzystanie z telefonu meza/zony (tez nam sie zdarza), a co inego "przetrzepanie"! Bo zeby zobaczyc ze telefon do mamy byl codziennie- to juz trzeba sie bylo "wgryzc".
Ja tam nie mam nic przeciwko codziennym rozmowom z rodzicami..Ja ze swoja mama rozmawiam codziennie przez telefon i prawie codziennie sie z nia widze... (odbiera Dziecie ze szkoly).. I nie mialabym nic przeciwko temu, gdyby Najdrozszy rowniez rozmawial z mama codziennie.. (mieszkamy wszyscy w jednym miescie). Ja moge miec do tesciowej stosunek rozny (chociaz ja akurat nie mam co narzekac) ale moja tesciowa to MATKA mojego meza, i skoro oni maja dobre relacje, to dlaczego nie moglby sobie z nia pogadac....???
Bo wy mysho jestescie normalnym malzenstwem,ufacie sobie i nie macie nic do ukrycia,tak samo jest u nas.Ja mam swoja komorke i maz tez,ale jak potrzebuje zadzwonic dzwonie z meza ,albo jak jego dzwoni to czesto mnie prosi zebym odebrala bo np.sie kapie.Moj maz nie pisze ssmsow woli dzwonic,mowi ze tak jest szybciej:)Sprawdzam mu kieszenie kiedy mu piore jego rzeczy,potem prasuje,ukladam na jego półce.Jakbym sie spalala ze wstydu zajrzec do jego kieszeni to pewnie wypralabym mu duzo waznych rzeczy.Kiedys ukladal sobie sam,tylko ze nic nie mogl znalesc,wiec teraz robie to ja i wszystko ma na miejscu.Moj polowek jest strasznie zabieganym i zapracowanym facetem,dlatego ja wiem gdzie wszystko lezy.Jak rusza cos mojego to nic juz nie mowie,bo kiedys jak mowilam nie rusz bo to moje,to zawsze pytal, a ty czyja jestes?:)
"Obszukiwaniem" kieszeni przed praniem nie raz mu dupsko uratowałam :)
Bo wy mysho jestescie normalnym malzenstwem,ufacie sobie i nie macie nic do ukrycia,tak samo jest u nas.
ja tutaj wypraszam sobie :) Jestem jak najbardziej normalnym małżeństwem korzystam czasem z tel. męża ale nie patrze co on tam ma ,do kogo wysyła sms itd Nie robię tego bo mu ufam i vice versa. Mąż nie miał by nic przeciwko temu gdybym zechciała to zrobić i odwrotnie. Potfel - sięgam czasem do portfela męża on do mojego i nie wdzę w tym nic złego jednak wolę jak mąż mi np wyłoży pieniądze. Kieszenie spodni nie są przeze mnie przeszukiwane. Nauczyłam całą swoją rodzinę wypróżniania kieszeni przed wrzuceniem ubrań do prania wybaczcie ale ja mam za dużo rzeczy do roboty i prania na cały tydzień żebym jeszcze miała kieszenie przetrzepywać. Telefonu męża nie odbieram i nigdy tego nie zrobię chyba że mnie o to poprosi, ale to też tylko wtedy gdy akurat znam dzwoniącą osobę. Bardzo chętnie za to przyniosę mu telefon jak dzwoni a mąz jest np w łazience. Ja uważam, że są granice prywatności czy się jest mężem czy żoną których przekrazać nie wolno. Kiedyś miałam zdjęcie w telefonie. Zrobił je mój synek to było jego pierwsze zdjęcie. Zostawiłam sobie w telefonie. Mój mąż kiedyś ustawiał mi coś w tel i wykasował z premedytacją to zdjęcie. Wściekłam się okrutnie, takie właśnie rzeczy wyprowadzają mnie z równowagi. Ha ha teraz to mu nawet nie wolno popatrzeć na mój telefon :) - żartuję. Zastanawiam się dziewczyny czy wy tak całe obnażacie się przed swoimi mężami Ja lubię mieć swoje sprawy, nie dużo tego jest ale takie rzeczy jak poczta w komputerze, sms w telefonie, Nie chodzi o to aby mieć coś do ukrycia bo się robi np coś przeciwko drugiej osobie. Chodzi mi o taką swoją prywatność. Kiedy pisze do koleżanki lubie mieć takie swoje, głupie babskie sprawy.
Agusiu, dokładnie o to chodzi. Ja nienawidzę takiego wtajemniczania się we wszystkie sprawy. To absurd! Zwariowałabym gdyby nie miała cienia siebie, tylko dla siebie.
cmok :)
Użytkownik aggusia35 napisał w wiadomości:
> Kieszenie spodni nie
> są przeze mnie przeszukiwane. Nauczyłam całą swoją rodzinę
> wypróżniania kieszeni przed wrzuceniem ubrań do prania wybaczcie ale
> ja mam za dużo rzeczy do roboty i prania na cały tydzień żebym
> jeszcze miała kieszenie przetrzepywać.
Aggusiu ja też mam dużo na głowie ale te 5 minut więcej w łazience naprawdę mnie nie zbawi, tym bardziej że za jednym razem nie piorę przecież 20 par spodni.
> Ja uważam, że są granice
> prywatności czy się jest mężem czy żoną których przekrazać nie
> wolno.
Mój mąż jest dla mnie (oprócz syna) najważniejszą osobą więc nie ma w naszym związku czegoś takiego jak "granice prywatności".
> Zastanawiam się dziewczyny czy wy tak całe
> obnażacie się przed swoimi mężami Ja lubię mieć swoje sprawy, nie dużo
> tego jest ale takie rzeczy jak poczta w komputerze, sms w telefonie, Nie
> chodzi o to aby mieć coś do ukrycia bo się robi np coś przeciwko drugiej
> osobie. Chodzi mi o taką swoją prywatność. Kiedy pisze do koleżanki lubie
> mieć takie swoje, głupie babskie sprawy.
Ja też mam oczywiście swoje "głupie, babskie sprawy" i nie trajkotam mężowi o wszystkim co mi ślina na język przyniesie bo by chyba ze mną nie wytrzymał. Ale z drugiej strony jest moim najlepszym i jedynym przyjacielem i wie o mnie WSZYSTKO. Mam bliską koleżankę, z którą spędzam dużo czasu i dużo jej mówię ale jednak to mężuś pełni rolę "mojej najwspanialszej psiapsiólki".
W naszym związku jest właśnie tak, Ty masz inaczej a najważniejsze jest to żeby każda z nas była szczęśliwa :)
W naszym związku jest właśnie tak, Ty masz inaczej a najważniejsze jest to żeby każda z nas była szczęśliwa :) - zgadzam się w 1000 procentach
Mój mąż też jest moim przyjacielem za nim sie pobraliśmy i poznałam go to idealny kandydat dla mnie na męża to był kumpel, przyjaciel i kochanek w jednym i na moje szczęście się udało :):)
Mam dokladnie tak samo, tylko mi sie tak duzo pisac nie chcialo;)))) Maz jest najblizsza osoba, ale ja sama jestem sobie jeszcze blizsza;)
Ja też czasem pozwalam mężowi skorzystać z mojego telefonu. Ja z jego raczej nie korzystam. ?nie widzę w tym nic dziwnego choć znam małżeństwa gdzie nie wolno ruszyć telefonu małżonka. Z portfela męża czy odwrotnie też czasem sama biorę pieniądze jak on jest zajęty ale wcześniej lub później mu o tym mówię. Też często dobieram jego telefon jak jego przy nim nie ma. Sam mnie o to prosi.
Sądzę że problem leży gdzieindziej, nie chodzi tu o używanie małżonka komurki lecz o to że dziewczyna poczuła się mniej ważna, a przecież to ona powinna być naj, naj pierwsza co prawda chłopisko nie może wytrzymać bez mamusi ale to już inna sprawa.
Co do zaglądania do torebki żony to nie wiem ale jakoś tak zostałem wychowany że to miejsce nie dla mnie, mimo że żona nie mam nic przeciwko temu
to wydaje mi się że mi nie wypada, przecież w tym " bałaganie" tylko wy wiecie co gdzie leży,
Ja nie wypowiadałam się odnośnie dziewczyny, która jak twierdzicie "kopie" mężowi w komórce ale odnośnie wypowiedzi kojonkosky.
Hihi. "W tym bałaganie" Przecież w torebce wszystko jest na swoim miejscu. Mąż też nie może się połapać co w której przegródce torebki trzymam. By było "łatwiej" moja torebka ma 9 przegródek
oczywiście masz całkowitą rację.
Mysha , masz rację , że trochę durnowato napisałam :))
To wyjaśnię ...:)
Nie chodziło mi o to , że korzystanie z cudzych sprzętów / rzeczy jest wstydliwe i karalne ( ja czasami też korzystam z małżowatych rzeczy , ale tylko wtedy gdy naprawdę muszę i gdy mam Jego zgodę , chociaż i tak czuję się dziwnie , tak jak w domu sąsiadki , która poprosiła mnie o podlewanie kwiatów podczas jej nieobecności ) , tylko o ich wykorzystywanie przeciwko komuś ...
Chodziło o szperanie , szukanie , tropienie , myszkowanie ( nieee , myszkowanienie nie ;))) w celu udowodnienia jakiejś , czyjejś ( ??) winy . W kontekście dyskutowanej wypowiedzi .
To jest dla mnie odrażające .
A w naszym domu jest "nasze " na pierwszym miejscu , ale też jest " moje " i ' Twoje " , i nie chodzi tu o pieniądze , a o wartości , marzenia , cele , o zupełnie odrębne , małe prywatne światy , które nie są żadnym zagrożeniem dla " naszego " , które to " nasze " czynią bardziej atrakcyjnym ...
Aaa , i jeszcze o praniu chciałam ...
Było tak , że Małżowaty zrzucał odzież wierzchnią i sruuu do brudów ...
A mi do głowy nie przyszło przeszukiwanie kieszeni .
Parę razy coś ważnego się wyprało ...
Ale tylko parę razy ;)))
Teraz kieszenie są puste , wszystkie sztruksy odwrócone na lewą stronę , nic się nie wypiera , odruch opróżniania kieszeni przed wrzuceniem ciucha do brudów ( 20 sekund ??) wyrobiony ;)))))
"Pare razy cos waznego sie wypralo.."
Ja dokladnie w ten sposob nauczylam mojego syna i bylego Owczesnego:) Fakt, ze raz Owczesny nie oproznil kieszeni kurtki i wyprala sie zapalniczka, a potem poszla do suszarki:))) Od tamtej pory wiemy, ze zapalniczki w suszarkach nie wybuchaja:))) Wiemy tez, ze pieniadze mozna prac, ino letko sfatygowane wychodza ale ciagle sa przydatne jako srodek platniczy.
Obecny, wiadomo nie na darmo dostal tytul Wspanialego, to on segreguje i przygotowuje pranie, czyli to ja musze pamietac, zeby moje kieszenie byly puste. Pamietam, bo tego zostalam nauczona dawno temu, zapomne jak bede miala daleko posunieta skleroze;)
Ale wtedy to pewnie i o praniu zapomne:)))))
Tak , wyprane i sfatygowane piniędze nawet dobrze jest mieć :))
Może być i myszkowanie :)
Gdybym tknęła małżowatą komórkę , albo " cokolwiek jego jest " :) , to chyba by mi ręka uschła i własny wstyd mnie spalił ...
no, no ....po jakim czasie malrzenstwa jestes jeszcze taka wstydliwa :-))? Bo moze jeszcze jakies inne fale goraca Cie pala co?
Dorotko, ale nie mysle, ze tu chodzi o wstyd. Nigdy nikomu nie wlozylam reki do kieszeni a zyje juz 55 lat :))) Nie sprawdzalam nigdy zadnych kieszeni przed praniem, mezowie byli na tyle dorosli, ze wiedzieli, ze to ich obowiazek, a Potomka rowniez nauczylam.
Jakos mam wrazenie, ze pomimo pomylek to wychodzilam za maz za panow na tyle wychowanych, ze nie musialam ich uczyc podstaw. Przed wrzuceniem do kosza na bielizne nalezy wyproznic kieszenie, to chyba proste. Tego powinien sie nauczyc chlopiec/dziewczynka w wieku 8 lat.
Wiem, wiem ja to niezyciowa zmora jestem:)) Ale jakze mi z tym dobrze:))))
Lucky ja Cie zupelnie rozumiem ale mam wrazenie, ze Ty mnie nie :-)). Podejrzewam, ze nie zrozumialas mego zartu i jego (troche moze...frywolnego :-)) no tak mi sie dzis skojarzylo) przeslania. . Przeslanie to :-) nie ma zbyt wiele wspolnego z tematem watku jako takimn tylko ze zdaniem Kojokowski a szczegolnie jego wytluszczona czescia :-))). Troche z przymruzeniem oka potraktowalam. :-))
Mój mąż też przeważnie sprawdza kieszenie zanim wrzuci ciuchy do prania. Jednak nie raz się zdażyło, że przywiózł z pracy ciuchy do prania i zapomniał wyciągnąć pieniądze z kieszeni (wiadomo po pracy każdy się bardzo do domu spieszy). I gdyby nie moja "nadgorliwość" nie raz wyprałabym mu jakąś większą kwotę pieniędzy. I wcale nie znaczy to, że jest on niewychowany czy "niedorosły". Sytuacje są różne.
Bardzo czesto korzystam z telefonu meza bo ma wiecej minut darmowych ode mnie :) Zreszta on tyle nie wygada co ja :)
Spodnie przed praniem, jak nie zapomne to sprawdzam bo sie juz zdarzyło ze zostały wyprane pieniazki czy jakies karteczki z notatkami :/
Mysho, niepotrzebnie bierzesz to wszystko tak na powaznie. Ja osobiscie uwazam, ze odniesienie talerza po jedzeniu do zlewozmywka, samodzielna kapiel, mycie po sobie wanny, odkladanie wszystkiego na miejsce, z ktorego sie wzielo jak i wyproznianie kieszeni przed wrzuceniem odziezy do prania sa podstawa, ktora kazdy powinien posiasc we wczesnym dziecinstwie. Ty uwazasz inaczej i masz do tego prawo. Ja wiem, ze moja synowa nie tylko nie bedzie musiala gotowac, bo syn gotuje lepiej niz niejedna mloda dziewczyna, ale tez potrafi zrobic pranie, uprasowac swoje rzeczy, to wszystko uwazam za podstawe zanim sie dzieciaka wypuszcza w swiat do samodzielnego zycia. Jedynie ze sprzataniem radzi sobie miernie, ale nie zostawia skarpet tam gdzie je wlasnie zdjal, tylko wrzuca do kosza na brudna bielizne.
Ja mam inne oczekiwania/wymagania i Ty inne, wazne, ze kazdej z nas jest z tym dobrze;))
Ależ Lucky ja wcale nie biorę tego "tak na poważnie". Po prostu tak samo jak Ty wyrażam swoją opinię i swoje zdanie :)
OK, bo sie balam, ze sie obrazilas:))))
W życiu!!! :) I to jeszcze na Ciebie. Chyba bym nie potrafiła :)
W sumie jak tak pomyślę to jeszcze nikt mnie tutaj nie obraził. Mogło mi się zrobić przykro, czy poczułam się źle odebrana ale to są niestety "uroki" sieci i stwierdziłam, że nie będę strzelać fochami :)
Wspólna kąpiel jest bardzo miła:)
As, wierz mi w moim 55 letnim zyciu zaliczylam juz nie jedna wspolna kapiel:))) Chodzilo mi o to zeby sie osobnik umial sam umyc:)) bo wiesz sa tez takie zdolniachy, co biora prysznic, tylko sie pod nim nie myja:))))
To mnie Lucky zastrzeliłaś! Ja jak żyję 40 lat, to jeszcze nie słyszałam a tym bardziej nie widziałam takiego zawodnika co by się tylko ochlapał pod prysznicem. Hahahaha Nie wiem dlaczego, ale przypomniała mi się moja koleżanka, której mąż ciągle ją strofował. Ona czasami to olewała, a czasami nie. I tak kiedyś, on wrócił z pracy i szybko chciał zupę. Ona wstała i nie przerywając rozmowy ze mną nalała zupę( była to pomidorowa), a potem do tego zaczęła nakładać makaron. On to zobaczył i zaczął się na nią wydzierać " Co ty robisz? Zwariowalaś? Wariatka, najpierw zupę leje, a potem makaron" Na co ona się odwróciła i odpowiedziała " A właśnie, że tak! Najpierw sobie dupę wytrę, a potem się wysram". Musiałam napisać dosłownie, żeby nie straciło na wymowie. Zamknął się i poszedł jak zmyty, a ja do dziś jak sobie to przypomnę to śmieję się do rozpuku hahahahah
Almira, nie wierze!! Masz 3 synow i nigdy Ci sie nie trafil taki miglanc co to wpadal i wypadal spod prysznica bo mu sie do telewizji spieszylo a mydlo w kabinie suche????? Ja przerabialam to jak moj mial 8 lat:))))
Hehehe :))
A ja słyszałam o jednym , co to puszczał wodę i stał obok kabiny ;)))))
To znaczy ;((((((
Znam ten "ból".
Dorotka ???
Heheheh ;)))))
Rzeczywiście , jeśli o " to " chodzi , to zupełnie inny ogień jest :))
Nie pomyślałam o " tym" , bo dokonany został akt całkowitego zawłaszczenia ;))))
Coruniu!! "Akt calkowitego zawlaszczenia"???
Taka asertywna, a tak sie dalas wrobic????????
Ja tylko dzierzawie i odnawiam umowe co roku. Licho nie spi, kochna ;)))) Nigdy nie mow "nigdy" i "zawsze";))))
Ło matulu :))
Dyć to ja jestem wasal , co to może mieć lenników od groma ;)))
Aaa to juz insza inszosc:) To pochwalam:))))
W taki wlasnie sposob ozenil sie moj brat...i szczerze mowiac to jest bardzo, bardzo przykre...moja bratowa zakazala zbyt czesto widziec sie z "nasza rodzina" otrzymali mieszkanie w tym samym bydynku od moich rodzicow. Dziecku rowniez zabronila schodzic do dziadkow. Jesli moj brat rozmawial zbytnio z rodzicami, to zona stosowala "ciche dni" Przez cale tygodnie potrafili chodzic jak "niewidzialni" a bratowa wypowiadala suche "dziendobry" to samo zaszczepila corce. Brat, zeby nie miec problemow zerwal kontakty z nami.
Almiro, ja też grzebie w komórce męża. Mam na to jego pozwolenie. Mało tego zawsze idąc do pracy zostawia swój telefon i mówi: " Jak ktoś będzie dzwonił to odbierz." Dał mi nawet swoje hasła do poczty mailowej itd, bo nie zawsze ma czas sprawdzać osobiście maile. Czy to znaczy, że jestem wścibska i będę złą teściową?
Wydaje mi się, że napisałam o czymś innym. Jeżeli taki jest układ, to wszystko ok. Ja też czasem odbiorę telefon męża, jeśli mnie o to poprosi. Ale nigdy nie biorę tegoż telefonu, żeby sprawdzić, czy był "grzeczny". Ta dziewczyna z postu Dagusi najwyraźniej sprawdzała gdzie dzwonił i ile razy. Różnica dla mnie ogromna.Nie mylmy zaangażowania we wspólne życie z wścibstwem. Nie bardzo rozumiem dlaczego tamta dziewczyna nie zapytała męża, dlaczego dzwoni do mamy tylko pyta ludzi na forum co z tym zrobić? To znaczy zrozumiałam to właśnie tak, że zrobiła to po kryjomu, a to nie jest fair i nie ma żadnego usprawiedliwienia.
Ja to zrozumialam dokladnie tak samo jak Ty..
W poszukiwaniu czegokolwiek wziela telefon meza i posprawdzala polaczenia. Ot co. Dla mnie tyle wynika z tego postu..
No oprocz tego, ze oczywiscie nie pala miloscia do swojej tesciowej i nie zyczy sobie zeby maz do niej wydzwanial..
ja tez i Babka musi byc jakas zakompleksiona albo bardzio wladcza by to robic. Czym innym jest korzystanie z czegos za pozwoleniem/na prosbe osoby do ktorej cos nalezy a czym innym szuperanie i kontrola wbrew wiedzy lub bez pozwolenia.
Moj Luby dostaje na swieta keartki od swej bylej Malzonki. Poniewaz mieszka ona w mieszkaniu i kamienicy ktorej wlascicielem jest Luby to dzwoni czasem w sprawie jakichs usterek albo rozliczen. I co? Nic ani ja tych kartek nie czytam ani rozmow nie podsluchuje. Luby sam mi nieraz mowi, ze jedzie do niej bo cos tam albo pokazuje kartke. Nawet ja pilnuje wszystkich dat urodzin w Rodzinie (w tym i tych bylej zony) bo sam by zapomnial nieraz kiedy sa.a Ona zawsze gratuluje czy wysyla kartke.
Jestesmy szczesliwi i mam do Lubego zaufanie i WIEM ze miedzy nimi nic nie ma procz przeszlosci i kontaktu Wlasciciel- Najemca. Ona ma swoj zwiazek my swoj. Ale nawet jakby mialo byc zle to stalo by sie to czy bym mu cos zabronila czy nie - bo miedzy nami by cos nie gralo.
Dokładnie tak Dorotko! Ale Ty jesteś dojrzała i masz klasę, czego z pewnością nie można powiedzieć o bohaterce naszej "rozmowy". Krótko mówiąc, w tamtym związku na pewno coś nie gra, a dziewczyna szuka kozła ofiarnego, w postaci teściowej chociażby. No, ja tak myślę.
Ok, moja wina, to ja dziś niedokładnie czytam. Sorki
Użytkownik Almira napisał w wiadomości:
> Wydaje mi się, że napisałam o czymś innym. Jeżeli taki jest układ, to
> wszystko ok. Ja też czasem odbiorę telefon męża, jeśli mnie o to poprosi.
> Ale nigdy nie biorę tegoż telefonu, żeby sprawdzić, czy był "grzeczny".
> Ta dziewczyna z postu Dagusi najwyraźniej sprawdzała gdzie dzwonił i ile
> razy. Różnica dla mnie ogromna.Nie mylmy zaangażowania we wspólne życie z
> wścibstwem. Nie bardzo rozumiem dlaczego tamta dziewczyna nie zapytała
> męża, dlaczego dzwoni do mamy tylko pyta ludzi na forum co z tym zrobić? To
> znaczy zrozumiałam to właśnie tak, że zrobiła to po kryjomu, a to nie
> jest fair i nie ma żadnego usprawiedliwienia.
Dokładnie , ja też mam wgląd do tel. męża , i na dwrót ( nie mamy tajemnic przed soba) po kieszeniach nigdy nikomu nie grzebałam , tak że przy praniu bywa róznie:))
Jeśli bym miała kontrolowac męża , to wspólne życie było by ciężkie i nie do wytrzymania , wystarczy rozmowa , a nie grzebanie po kieszeniach czy telefonie.
Z hasłami też tak mamy, znamy swoje wszystkie. Do skrzynki mailowej, do banku, Allegro, NK (chociaż tylko ja mam konto).
he he o tak zdecydowanie jestes wścibska :P
- żartuje oczywiście. Rózne są sytuacje i układy w małżeństwach :)
Hmmmm....jednak mnie to zdenerwowanie nie dziwi.Codzienne telefony do mamusi moga swiadczyc o tym, ze facet jest zupelnie nieodpepowiony ale tak naprawde z tego postu niewiele sie mozna dowiedziec.Moze mamusia jest chora a syn sie o nia martwi.Dziewczyna czuje sie zagrozona i dlatego tak pisze. Gdyby miala dobre relacje z tesciowa to facet nie musialby sie kryc z telefonami
No, ale w opisanej sytuacji jedynym zarzutem sa te codzienne telefony.
O zadnej innej ingerencji tesciowej, albo jej wplywie na zycie rodzinne nie wspomina....
Mam synow i mnie byloby milo, gdyby o mnie pamietali, gdy juz beda miec swoje rodziny :)
P.S. No i ja tez nie sprawdzam do kogo moj maz dzwoni.
Mnie o to również chodzi. Nie wyobrażam sobie żadnego ograniczania wolności, a przecież zabranianie mężowi rozmów z matką, do tego się sprowadza.
Teraz matka, a za chwilę kolega z pracy itd. Poza tym wydaje mi się, że często jest tak, że to nie teściowe są zazdrosne o synowe, lecz to synowe nie mogą pogodzić się z tym, że ich partner nie przestał nagle kochać matki. Dziwie się w sumie, skąd tak częsta niechęć do teściowych. W końcu to kobieta, za której przyczyną jesteśmy szczęśliwe. Przecież dzięki nim mamy tych naszych mężulków. Rozumiem też, że są demoniczne persony, wtrącające się w nasze życie, ale umówmy się, to nie jest norma.
Mnie temat relacji synowa-tesciowa interesuje, aczkolwiek - jak do tej pory - jedynie teoretycznie.
Tesciowa zmarla zanim sie pobralismy, a zreszta mieszkamy tak daleko, ze i tak nie mialaby okazji wtracac sie w nasze zycie.
Sama tesciowa jeszcze nie jestem, choc za kilka lat moze mi to zagrozic.
I tak czytajac w necie rozne pretensje synowych zaczynam sie zastanawiac, czy jakakolwiek kobieta moze byc dobra tesciowa?
Bo z tego co pisza synowe, to cokolwiek tesciowa nie zrobi to i tak bedzie zle :D
Moze sa tu synowe zadowolone z tesciowych, jakie im sie trafily? Za co lubia czy szanuja swoje tesciowe?
Mam podobne myśli i rozterki:) Mam samych synów i gdyby na nieszczęście każdy z nich trafił na taki egzemplarz jak wyżej, to biada mi. biada....
Ja mam teściową, mieszkającą daleko, ale jest ona klasycznym przykładem matki zakochanej w dorosłym synku. Nigdy mi to nie przeszkadzało. Wręcz cieszyłam się z tego, że jest przejęta naszym życiem. Wiadomo, że jak ona dba o niego to i o nas siłą rzeczy. Wiem jedno, nagadywanie i tak częste "tępienie" teściowych procentuje konfliktami w małżeństwie. Swoją drogą ciekawe, że zięciowie nie mają tego problemu tak często.
Bo panowie chyba mniej przejmuja sie opiniami innych :D Robia to co im pasuje, bez wzgledu na presje ze strony otoczenia :)
I mnie sie tez zdaje, ze dobre relacje meza ze swoja matka nie powinny byc przedmiotem zazdrosci zony.
No chyba, ze odbywa sie to kosztem zony, czasu z nia spedzanego, czy szacunku jej naleznego.
Ja nie chcialabym byc rywalka synowej, chcialabym, zeby w pewnym sensie byla mi corka, ktorej nie mam :)
Myślę, że ta kobieta jest zazdrosna o miłość męża do własnej matki. Sama siebie unieszczęśliwia, bo pewnie każdego dnia nie daje jej to spokoju. Zakładam też, że nie przyszło jej do głowy, iż takie zachowanie, to najlepszy dowód na to, że ma koło siebie dobrego i wrażliwego mężczyznę. Mówi się, że jak syn szanuje swoją Mamę i troszczy się o nią, to znaczy, że tak został wychowany a to daje szansę, że tak samo będzie traktował swoją żonę. Myślę, że jest w tym dużo prawdy. Być może jest coś, czego nie wiemy, ale jeśli bym miała wyciągać wnioski z tego krótkiego cytatu, to powiem szczerze, że ja temu facetowi nie zazdroszę takiej partnerki w życiu.
może ten facet to Włoch - tego nie wiemy. Włosi ponoć w sposó szczególny wielbią swoje mamy. Mnie jest szkoda tej kobiety teoria moja taka.
Szperała w telefonie męża hi hi bynajmniej nie po to aby znaleźć wybierane telefony do mamy. Nie miała się czego czepić bidulka to czepiła sie teściowej.
Ja mam tak zwana granicę prywatności ktorej nie można przekroczyć wlicza się do tego telefn komórkowy. Nie potrafiła bym szperać w telefonie męża nawet jak potrzebuje skorzystać z jego tel ( nie mam w danym momencie swojego) to proszę aby mąż wybrał mi numer. Co do samych teściowych ha ha ja bym na ten temat ksążkę mogla napisać, przeżyłam wszystkie negatywy tego świata ze swoją. Pomimo to wiem, że są wspaniałe teściowe nie wrzucam wszystkich do jednego garnka. Wszystkim którzy takie posiadają zawsze zazdrościłam w pozytywnym tego słowa znaczeniu.:)
Użytkownik aggusia35 napisał w wiadomości:
> Mnie jest szkoda tej kobiety teoria moja taka.
> Szperała w telefonie męża hi hi bynajmniej nie po to aby
> znaleźć wybierane telefony do mamy. Nie miała się czego czepić bidulka to
> czepiła sie teściowej.
No to raczej chyba szczesliwa powinna byc, ze jedyna kobieta do ktorej maz po kryjomu dzwoni jest jego matka :D
Ja należę do zadowolonych synowych. Za co cenię moją teściową? Za to, że:
- nie robi mi niezapowiedzianych nalotów i nie zagląda w każdy kąt
- odwiedza nas rzadko (jakieś 3-4 razy w roku) i krótko (tyle, żeby kawę wypić)
- zawsze chwali moje poczęstunki cokolwiek by to było
- należy do tych, co uważają, że czasami lepiej niedosłyszeć i niedowidzieć
- gdy my Ją odwiedzamy, to staropolskim obyczajem częstuje nas czym chata bogata
Wychowała 5 dzieci dla świata a nie dla siebie. Wszycy bardzo Ją kochają. Wiem, że córki dzwonią codziennie a mój mąż odwiedza Ją gdy tylko jest w okolicy (czasami często). Nie mam o co się do Niej przyczepić.
Lata temu rozmawiałam z moją mamą o mojej teściowej i mojej mamie nie podobało się takie podejście. Twierdziła, że jak można tak puścić dzieci w świat i się nimi nie interesować. Nie chciałam mamy urazić i nie powiedziałam Jej, że teściowa się interesuje ale nie ingeruje jak inne matki.
"Ja należę do zadowolonych synowych. Za co cenię moją teściową? Za to, że:
- nie robi mi niezapowiedzianych nalotów i nie zagląda w każdy kąt
- odwiedza nas rzadko (jakieś 3-4 razy w roku) i krótko (tyle, żeby kawę wypić)
- zawsze chwali moje poczęstunki cokolwiek by to było
- należy do tych, co uważają, że czasami lepiej niedosłyszeć i niedowidzieć
- gdy my Ją odwiedzamy, to staropolskim obyczajem częstuje nas czym chata bogata "
o to moja tez ;) i pomaga jak umie i jak nie powiem, że Mamo przyjedź do nas to nie przyjedzie zaprosi do siebie :)
i jest pierwsza do wygłupów wszelkiej maści ;) fajną mam teściową ;)
Użytkownik a. napisał w wiadomości:
> "Ja należę do zadowolonych synowych. Za co cenię moją teściową? Za to,
> że:- nie robi mi niezapowiedzianych nalotów i nie zagląda w każdy
> kąt- odwiedza nas rzadko (jakieś 3-4 razy w roku) i krótko (tyle,
> żeby kawę wypić)- zawsze chwali moje poczęstunki cokolwiek by to było-
> należy do tych, co uważają, że czasami lepiej niedosłyszeć i
> niedowidzieć- gdy my Ją odwiedzamy, to staropolskim obyczajem częstuje nas
> czym chata bogata "o to moja tez ;) i pomaga jak umie i jak nie powiem, że
> Mamo przyjedź do nas to nie przyjedzie zaprosi do siebie :)i jest pierwsza do
> wygłupów wszelkiej maści ;) fajną mam teściową ;)
No to chyba jestem "fajną teściową" bo wypisz wymaluj , jak bym o sobie czytała:)))))
właśnie pytam synową czy nie jest zalogowana na wż:)))))))))))))))
Ja jestem zadowoloną synową. Teściową mam na codzień i na szczęście nie wtrąca nam się w życie. Owszem czasem się zdażą jakieś małe "awanturki" ale gdzie ludzie się nie kłócą. Przeważnie jest to na zasadzie, że się nie zrozumiałyśmy. Bardzo dużo pomaga nam przy Młodym, żadne z nas nie musi się spieszyć po pracy bo dziecko siedzi w domu, po obiadku i już lekcje odrabia. W jego nauce pomaga mi najbardziej a nawet bym powiedziała, że mnie wyręcza. To jakie Młody ma dobre oceny po części jest jej zasługą. Jest przewrażliwioną mamusią (ma do tego powody) ale nie przeszkadza nam to w życiu, chociaż tą swoją nadwrażliwość przelewa trochę na Młodego ale moim zdaniem, wolno jej.
Gdyby miala dobre relacje z tesciowa to facet nie musialby sie kryc z telefonami
Tu sie nie zgodze. Powiem inaczej: Gdyby miala zaufanie do meza i w ich zwiazek nie mialaby problemu z telefonami do tesciowej. Bo wiedzialaby dlaczego tak czeste rozmowy sa konieczne. O braku zaufania a moze i checi przesadnej kontroli swiadczy tez sposob w jaki kontroluje meza, jak tez to ze, jak przynajmniej wynika z postu, o swych niepokojach nie rozmawia z mezem ( albo rozmowa nie przyniosla jakiegos porozumienia) tylko z obcymi ludzmi prezentujac dosc agresywny postawe roszczeniowa w stylu "bo mezowi nie wolno...".
Moja tesciowa juz nie zyje:(nigdy nie zabranialam mezowi dzwonic do niej czy jezdzic,mieszkala od nas tylko 10 km.Tesciowa miala go jednego i sama go wychowywala,tez ciagle cos od nas chciala,ale nigdy sie do nas nie wtracala! do glowy by mi nie przyszlo gniewac sie na meza ze jej pomaga czy dzwoni.Sama czesto do niej dzwonilam,a jak cos dobrego ugotowalam maz jej zawozil.Czesto tez spedzala po kilka dni u nas,a jak byly swieta,to byla na kazdych..Nie wiem o co tu sie denerwowac,ta co to napisala powinna sie cieszyc ze dzwonil tylko do swojej matki,a nie do kochanki:)Jezeli sama jest matka i ma syna, kiedys tez bedzie czekac na telefony od niego.
Zależy co tę kobietę wkurza:
- uważa ciągłe telefony do mamusi za objaw nieodciętej pępowiny i brak dojrzałosci męża
-dzwoni do mamusi za jej plecami, nic jej nie mówiąc (może coś ukrywa, dobrze gdyby chociaż powiedziął: dzwoniłem do mamy, u niej wszystko ok...), no chyba że ona robi mu awantury o te telefony, bo :
-jest zazdrosna o uczucia męża do matki
Każdy z przypadków jest możliwy, a moze są jeszcze inne powiody? Ta kobieta powinna sobie uświadomić co jej tak naprawdę przeszkadza w tych codziennych telefonach...
Nareszcie jakis rozsadny glos.Przeciez za malo wiemy o sytuacji zeby pisac jaka idiotka jest dziewczyna i ze nie zazdroscimy jej mezowi ze sie z taka prymitywna istota ozenil.Ten poszt moze byc sygnalem, ze kobieta jest na drugim planie, moze czuje ze mama jest dla meza wazniejsza od wlasnej rodziny.Nie czarujmy ze tesciowe zawsze sa takie wspaniale i dzieku nim mamy naszych wspanialych mezusiow.Owszem, mamy tez czasem maminsynkow i niedojrzalych do roli meza i ojca nieudacznikow. Pytanie1: po co grzebala w telefonie meza? Pytanie 2: dlaczego maz kryje sie z tym ze dzwoni do mamy?Jezeli sa to normalne kontakty to po co sie z tym kryc.Naturalnie nie wolno sie czepiac o to,.ze syn kocha matke.Moja tesciowa nie zyje, nie znalam jej ale moj maz twierdzi, ze gdyby zyla mielibysmy marne szanse na ulozenie sobie wspolnego zycia.Mowi tak choc bardzo ja kochal,wychowywala go sama.Nie chce tu nikogo urazic, a juz bron Boze zadnej tesciowej ale nie lubie takich zbiorowych bezmyslnych nagonek.Naprawde to nalezaloby zapytac autorke przytoczonego postu o co chodzi i wtedy mozna jej cokolwiek poradzic albo napisac "czego ty babo sie czepiasz".
Za mało wiadomości żebym mogła ocenić czy ta Pani ma problem ze sobą czy być może jednak ma podstawy żeby mieć pretensje. Na podstawie 2 zdań nie potrafię stwierdzić jaki jest problem w ich małżeństwie więc jakakolwiek dyskusja na ten temat jest bez sensu.
Ja tą kobietę po części rozumiem, sama mam podobną sytuację, ale z teściem. Fakt, że nie ma co oceniać tej wypowiedzi, bo nie znamy sytuacji tej rodziny. U mnie natomiast jest tak, że teściowa jest Kobietą-Aniołem. Jest dobra, ciepła, pomocna, złego słowa nie powie. Mieszkamy bardzo blisko siebie, jesteśmy w trakcie remontu domu, więc na razie mieszkamy w bloku, piętro wyżej nad teściami. Teściowa pomaga jak tylko może, a teść... czasem to już brak mi słów. Szanuje go, bo jest ojcem mojego męża, ale jest takim leniem, że aż mi szkoda mamy.... trzeba po nim posprzątać, podać, wszystko zrobić!! A jest zdrowym facetem, a jak tylko coś trzeba zrobić w domu, czy nawet zakupy to on ma wtedy 5000 spraw do załatwienia. Nigdy jeszcze nie pojechał z mama na zakupy, żeby jej pomóc. A jeśli chodzi o telefony, to dzwoni po 20 razy dziennie!!Nie przesadzam, naprawdę! Pracujemy z mężem, tak więc wiem jak to wygląda, co chwila telefon od tatusia: "A tak z ciekawości, jak tam?" z tej jego ciekawości, czasem już mnie trafia! I co chwila a jak tam, dużo było klientów? A ile zarobiliście? Tyle rozmów z mężem, że ojciec nie zadzwoni i nie powie ilu on miał klientów, ale nam bardzo chętnie zagląda do portfela i wtrąca się do każdej sprawy! Mało tego, po takiej ilości telefonów potrafi przyjść o godz. 21.30 i gadać w kółko o tym samym. Dopóki nie było dziecka, nie przeszkadzło mi to, ale teraz kiedy Młody już śpi, a teść dzwoni dzwonkiem to mnie szlak trafia.... Tak więc, punkt widzenia i zrozumienia zależeć też może od naszej osobistej sytuacji. Pozdrawiam!
Wspolczuje tescia. Ten facet chyba nie wie co ma z soba zrobic. Nawet ja straacilabym przy takim nerwy i trzasnela slochawka. Mysle ze powinniscie z Nom porozmawiac jak konieczne to i dobitnie. Najlepiej gdyby zrobil to Twoj Maz.
Aniu wystarczy wyciszyc telefon:) zadzwonic raz dziennie i zapytac co slychac - to normalka! ale nie 20.
Ja zaczełam wyłączać tel całkowicie. Moja teściowa ma w zwyczaju dzwonić bardzo wcześniei i to w takich sytacjach, że wydaje mi się że każdy by się domyślił że śpimy. np wracamy z wakacji 4 rano 15 godzin w podróży a o 8 telefon od teściowej. Kiedyś w podbnej sytuacji wyłączyłam telefon, kiedy o 12 zadzwoniła teściowa i powiedziała, że nie mogła sie dodzwonić szczerze jej powiedziałam, że telefon został wyłączony bo my chcialiśmy spać. Szczerość nie pomogła ha ha :):)
Wspulczuje tescia, ja bedac na Twoim miejscu pewnie znosilabym to do czasu ale gdyby miarka sie przebrala to powiedzialabym mu pare slow. Ja jestem osoba ktora albo sie nie odzywa, po prostu cos dla dobra przemilczy albo mowi prosto z mostu. Ja z moja tesciowa milczalam do czasu ale jak przekonalam sie jaka jest to jak sie z nia nie zgadzam to jej po prostu o tym mowie. Nieraz widze jej zlosc czy niezadowolenie na twarzy ale juz na mnie to nie dziala wrecz ciesze sie ze znalazlam w sobie sile zeby jej mowic to co mysle.
Dlaczego dziwi Cię fakt dzwonienia do mamusi i mamusi do syna??????????????????????????????????
Ta kobieta pierwsza pokochała jej mężą, on pokochał najpierw Ją a dopiero potem swoją żonę.
Moja teściowa i teść już nie żyja. Wspominam ich bardzo ciepło.Gdy wyszłam za mąż to nie myślałam o matce mojego męża jako o teściowej. Poprostu dla mnie jego matka i ojciec byli dla mnie także matką i ojcem.Wiedziałam,że teraz to także moja rodzina jego rodzice i rodzeństwo.
Tak też to uważałam.Kiedy przyszła teściowa a ja ją zapytałam jak się robi ciasto na pierogi to usłyszałam " oj dziecko ,dziecko która synowa zapytała by
o to teściową". Oczywiście pokazała jak robić i to nie tylko pierogi ale i inne. Dla nich byłam także jak ich dzecko. Nie miałam nic przeciwko temu aby o coś pytali ,dla nie było to zawsze normalne. Przecież nie ma chyba rodziców, którzy nie chcieli by aby ich dzieci z rodzinami byli szczęśliwi.
Pamiętam jak przyjechał teść i na obiad na 1-wsze danie miałam zupę pomidorową,poczęstowałam Go a On zjadł cały obiad i podziękował. Dopiero póżniej dowiedziałam się,że to była Jego pierwsza w życiu pomidorówka. Nigdy nie jadł bo nie lubiał. Zastanowiło mnie to ,że nie powiedział mi o tym tylko zjadł cały talerz zupy ,której nie lubił. Napewno nie chciał zrobić mi przykrości więc nie odmówił. Najlepsze jest jednak to,że kiedy zachorował/teściowa już wtedy nie żyła/ co dzień z mężem jeżdziliśmy do szpitala /a leżał w odległym miasteczku/ i kiedy pytałam co Tatowi przynieść do jedzenia to zawsze słyszałam -zupę pomidorową.Robiłam więc co dzień tą zupę i woziliśmy. Mimo tego,że Jego córki też przyjeżdzały to On chciał abym ja przywoziła mu i to w dodatku tą nie lubianą zupę. Dla mnie to był wielkie szczęście,że mogę ją dla niego zrobić i ,że moja zupa mu tak posmakowała . Całe życie przecież jej nie jadł aż do momentu mojego poczęstunku.Nigdy nie miałam za złe jeśli przyjeżdzali bez uprzedzenia. Przecież nie miałam nic do ukrycia aby mieć do Nich pretensje ,że się nie zapowiedzieli /a muszę napisać,że przyjeżdzali dość często/. Zawsze sięcieszyłam ,że myślą o nas i zaglądają. Do dziś wspominam Ich bardzo ciepło. Uważam ,że każdy ma jakieś wady i nikt nie jest święty. To,że ktoś dzwoni codziennie do swojej matki to zaszczyt mieć takiego męża czy żonę. Jest to oznaka ,że można na niego liczyć zawsze,że interesuje ich jak się czują ,że się o nich zawsze martwią i wcale nie musi to oznaczać maminsynka czy córci.Może to być bardziej dogłębne niż myślimy. Życzę wszystkim aby byli zadowoleni ze swoich teściów ale żeby i teściowie byli z Was również zadowoleni. Trzeba rozmawiać z teściami tak jakby byli z nami od zawsze ,jak z prawdziwymi rodzicami i tak samo Ich szanować jak swoich rodziców.
Ja uwielbiam swoich teściów, a teściową szczególnie, mój mąż również ma fioła na punkcie moich rodziców, więc jakiekolwiek ingerencje z ich strony w nasze życie są mile widziane.
A może trściowa nie zawsze jest winna, może synowe i zięciowe sobie się przyjżą
Czekam na odpowiedz synowch
Siedzą nad potokiem dwie żaby i która z nich żaba a która ropucha czas okarze
siedza
fakt nie jestem idealna synowa od początku traktowałam ją z dystansem ale uprzejmie. przez całe nasze wspólne mieszkanie zadzwoniłam do niej raz i raczej więcej siuę nie zaqpowiada. moja teściowa to wyjątkowo trudny przypade kobiety- despotki. zdaża mi się napyskować a ona się obraża. musze to napisać NI JESTAEM IDEALNĄ SYNOWĄ i na pewno teściowa ma mi pewnie sporo do zażucenia.
"moja teściowa to wyjątkowo trudny przypade kobiety- despotki." Ciesze sie, że nie jestem sama na tym świecie jakoś mi raźniej :) Co to znaczy bycie idelną synową ? Nigdy nie byłam idealna, człowiek przez całe swoje życie uczy się być idealnym, lepszym. Staram się zawsze szanować innych ludzi nawet jak mają inne poglądy. Czego nie potrafi moja teściowa wtracając sie do każdej dziedziny mojego życia.
I mi razniej :) , Calkowicie podpisuje sie pod tym co napisalas.
Ja nie grzebie w komorce meza ale wiem ze on czesto z matka rozmawia, nie wiem kto do kogo dzwoni. Dla mnie to jest powod nie do zlosci ale do smutku bo do mnie maz nie ma czasu z pracy zadzwonic, zawsze jak rozmawiamy to krotko, przewaznie slysze ze jak bedziemy dlugo gadac to on pozniej wroci do domu ( ma nienormowany czas pracy ). Ale ilekroc jestem swiadkiem jego rozmowy z mamusia to dla niej zawsze ma zdecydowanie wiecej czasu.
Ja z tym nie walcze bo nie widze zebym miala wygrac, zdaje sobie sprawe ze to jego matka i staram sie rozumiec ze tak czesto rozmawiaja ale smutno mi jest i to nieraz bardzo nawet sobie czasem z tego powodu poplacze ze dla niej zawsze znajdzie czas a dla mnie nie.
Gosiek, rozumiem Twój smutek, ale i dojrzałość widzę. Nie napisałaś złego słowa o teściowej, jedynie że jest Ci przykro z powodu zachowania męża.
No wlasnie bo to co robi, robi maz...Gosiek rozmawialas z Mezem na ten temat? Tak bez wypominek? Na spokojnie? Powiedzialas mu po prostu ze za Nim Ci teskno i brak Ci Go?Wiesz mezczyzni sa czasem niekumaci... Zaowazylam tez ze wielu nie ma az takiej potrzeby rozmowy jak my kobietki...Moze Maz mysli, ze jak jest z Toba caly dzien poza praca to robi wszystko co powinienen...Nawet gdy wtedy jest za zmeczony na rozmowe ktorej Ty pewnie potrzebujesz.
Jesli moge cos doradzic to powiem , ze niewielu mezczyzn lubi by dzwonic do nich do pracy. Raz, nie jest to mile widziane przez szefa (znam sytuacje w ktorych polecialy upomnienia bo szef wychodzi ze slusznego zreszta zalozenia, ze w pracy powinno sie poracowac a prywatne telefonowac mozna po pracy) , dwa, koledzy jesli tacy sa i slysza szybko dodaja takiemu koledze latke "pantoflarza", Trzy faktycznie czesto mozna po prostu przeszkadzac...
Po pracy daj mezowi przynajmniej pol godziny na odsapniecie i przestawienie sie na dom. Ja rozumiem, ze moze Ty chcesz od razu pogadac bo na przyklad siedzisz sama w domu. czy tez stesknilas sie ale panowie po pracy czesto potrzebuje ten czas w ktorym "nikt nic od nich nie chce".
Moze rozwin bardziej Twoje kontakty przyjacielskie o ile (moze) troche zaniedbalas, Prosze nie wez moich sugestii za jakies pouczanie : To tylko moje doswiadczenia ktorymi chcialam sie z Toba podzielic. A nuz sie przydadza :-))Sciskam cieplo.
Moj maz bardzo dlugo pracuje, do domu wraca najwczesnie 6-7 wieczorem. Ja rozumiem ze jest zmeczony itd. Zje obiad, potem "siedzi" na komputerze nawet 2-3 godziny , potem idzie sie kapac i najczesciej idzie potem spac. Ja siedze sama w domu z dziecmi, nikt mnie nie odwiedza bo wszyscy caly tydzien pracuja i mieszkaja daleko potrzeba minimum pol godziny zeby do kogos dojechac. Z jedna szwagierka ktora mieszka blizej probowalam sie zaprzyjaznic ale jakos nam nie wyszlo. Ona pracuje, ma duzo innych kolezanek i przewaznie nie ma czasu zeby mnie odwiedzac. Ja mieszkam na osiedlu gdzie mieszkaja sami Amerykanie, tu nie ma chyba w zwyczaju wpadanie "na kawke" , wszyscy sasiedzi pracuja wracaja poznym wieczorem. Dodatkowo problemem jest bariera jezykowa. Angielski znam na tyle zeby porozumiec sie w stopniu podstawowym, do szkoly zeby sie nauczyc nie mam szans isc bo maz pozno wraca z pracy nieraz nawet o 9. Dzieci nie mam z kim zostawiac. Przyjaciol nie zdazylam poznac bo po przyjezdzie do USA zaraz zaszlam w ciaze, nie pracuje nie ucze sie. Cala moja rodzina jest w Polsce, dobrze ze chociaz przez skype moge z nimi sie zobaczyc. Mam jedna przyjaciolke tutaj ale w jedna strone jade do niej 50 minut wiec nieczesto sie widujemy.
Dlatego wlasnie smutne dla mnie jest to ze maz z pracy potrafi zadzwonic i rozmawiac ze swoja mamusia a dla mnie nie ma na to czasu. Smutne jest dla mnie ze jak przyjdzie z pracy to tez nie ma dla mnie czasu. Czesto o roznych rzeczach dowiaduje sie od innych i okazuje sie np ze oni wiedza to od mojego meza, ze on im o tym mowil a mi nie powiedzial bo nie uwazal ze to istotne zeby ze mna o tym rozmawiac. Tylko potem wychodzi ze wogule ze soba nie rozmawiamy bo nie ma chyba rzeczy "istotnych" zeby rozmawiac.
Skąd ja to znam....
Uwierz mi ze moglabym wiele zlego o niej napisac, czasem trudno zrozumiec jej postepowanie. Wiele razy przekonalam sie jak bardzo jest falszywa i dwulicowa. To co pisze moglabym poprzec wieloma przykladami niestety. Na szczescie nie mieszka z nami, proponowalismy jej to ( nawet byla to moja propozycja pomimo wszystko) ale ona nie chciala. Mieszka z bratem mojego meza i jego zona. Ja chcialam zeby z nami zamieszkala ze wzgledu na dziewczynki ktore ja bardzo lubia. Ona to widzi i slyszy bo jej to wielokrotnie mowilam ale na nia to nie dziala. Nie przyjezdza do nas calymi tygodniami nieraz, do mnie wogule nie dzwoni tylko wlasnie do mojego meza i to tez mnie boli. Gdy np wie ze dziewczynki sa chore to nie zadzwoni nigdy zeby zapytac sie o ich zdrowie. Swoim postepowaniem powoduje to ze nie potrafie do nie powiedziec "mamo" i chyba nigdy tego odemnie nie uslyszy.
teraz Cie jeszcze lepiej rozumiem. Dziwna kobieta, jezeli nawet wnuczkami sie nie interesuje...
Ona sie nimi nie interesuje ale jak przyjdzie do rozmowy na ich temat to ma duzo do powiedzenia jakie one sa. Ale palcem nie tuszy nieraz zeby mi przy nich pomoc. Teraz to juz "pikus" bo dziewczynki maja wlasnie dzis dokladnie 3,5 roku ale jak byly malutkie to nieraz plakalam bo bylo mi bardzo ciezko. Moja mama nie mogla do mnie przyjechac zeby mi pomoc bo nie dostala wizy. Moja tesciowa pozostanie dla mnie matka mojego meza ale nigdy nie bedzie moja przyjaciolka.
Gosiu, rozumiem Cię. Mam taką sytuację, ale z moją matką. Ona potrafi przyjechać do nas raz na pół roku w "interesach" i nawet czekolady, przysłowiowej nie przywiezie. Nie ma też mowy o telefonach do wnuków, nawet w urodziny.Uwierz mi, ja też często sobie popłaczę z tego powodu. Nie poddawaj się!
Dzieki za wsparcie :) ja staram sie nie poddawac ale raz na jakis czas dopada mnie depresja, dobrze ze mam dziewczynki to one sa dla mnie w takich momentach sila do zycia, jak widza ze placze to przychodza do mnie przytulaja sie a mi jakos szybciej przechodzi wtedy :)
Ja tez nie moge sie dogadac z moja tesciowa.Moim grzechem bylo to, ze moj maz mial zostac na gospodarstwie a ja wzielam go sobie do miasta.Tesciowa w trakcie naszego 12-letniego malzenstwa byla u nas 4 razy.Ja z mezem i synem(nigdy sama) jezdze do niej na imieniny, dzien matki , swieta i bardzo , bardzo zadko na kawe , ale tylko dla tego ze bardzo kocham meza i nie chce mu sprawiac przykrosci.Z tesciem sie dogadue bardzo dobrze.
Sama rozmowa syna z matką nie jest zła. Ważniejsze jest o czym rozmawiają. Jeżeli ona go nastawia przeciwko żonie to inna sprawa. Znam osobiście takie małżeństwo: prawie od początku nie układało im się po ślubie dobrze. Rodzice wtrącili się w tą sytuację. Jego mama dzwoniła do niej z pretensjami. Jej mama dzwoniła do niego. Rozstali się już kilka razy. Po ostatnim rozstaniu już chyba nie ma szans by się zeszli. wina chyba leży po każdej stronie ale gdyby rodzice się nie wtrącali to może by było lepiej.
Ja przed mężem nie mam żadnych tajemnic. Mam powiedziane, że jak jego nie ma to mam odbierać jego telefon. Sprawdzam jego meile. Nie dlatego, że go szpieguję tylko bo mam więcej czasu i mu pomagam. Listów żadnych prywatnych nie dostajemy więc urzędowe otwieram jak są nawet na męża zaadresowane. Jak ma wiadomość na NK to też mu czytam. Hasło do allegro też znam i często sama kupuje. Konto bankowe wspólne też nie raz sprawdzam chociaż to tylko on wybiera z niego pieniądze. Nawet jak zrobi zakupy to sprawdzam czasem paragony czy go nie okłamali wbijając towar który nie kupował. Zdarzyły nam się pomyłki na tych paragonach czasem na plus czasem na minus. Warto wiedzieć w których sklepach trzeba uważać. Kieszenie przed praniem bardzo rzadko sprawdzam bo o tym zapominam:( Czasem sam mnie o to poprosi jak nie przygotuje wcześniej spodni.
Wiesz ja myślę że jesli ktoś jest mężem żoną to jest dorosły i potrafi podejmować decyzje i nie da się nabuntować na zonę męża?? A wtrącanie też można ukrucić, jeśli się tylko chce.
Moje relacje z tesciowa nie sa takie jak kiedys chcialam/marzylam, no ale trudno, mam za to wspanialego meza :) Tesciowa szanuje tylko za to jak wychowala swojego syna a mojego meza. Mam do niej zal za jej zachowanie, nie bede rozpisywala rodzinnego problemu bo nie czuje juz takiej potrzeby. Prawie rok temu gdy byłam w ciazy obiecalam sobie ze po porodzie pojde na bardzo szczera rozmowe do niej i tak zrobilam. Powiedzialam wszystko co mi lezalo na sercu i jest mi teraz bardzo dobrze z tym.
Co do zachowania tamtej pani to nie wiemy jaka na prawde jest do konca tam sytuacja, moze zrobila zle a moze miala powody aby tak zrobic.
Osobiscie nie potrafie zrozumiec takiej zazdrosci zony...jak dla mie to moj maz moze dzwonic do swojej mamy kiedy chce...
Dagusiu,uwierz mi,zadzwonilabym chetnie do swojej tesciowej,ale odeszla troche przedwczesnie.Za Jej zycia nie zawsze zgadzalysmy sie ze soba,ale wojny nigdy nie bylo.Wszystko da rade wyjasnic.Naprawde mi jej brakuje.Jesli Twoj maz sprawdza sie w roli wlasnie meza (i ojca?),ciesz sie i nie szukaj problemow.Rowniez jestem juz tesciowa.Mam dwie corki,bardzo czesto dzwonia,czasem nawet kilka razy dziennie i zawsze sie z tego ciesze,podobnie jek z telefonu od ziecia,czy jego niespodziewanych odwiedzin na kawke,gdy jest w poblizu.