Artykul przeczytalam na pewnej niemieckiej stronie internetowej:
W pewnym kraju (celowo nie podaje nazwy aby nie zaczela sie jakas nagonka nacjonalistycznie podbarwiona) ojciec blizniat podal do sadu sprawe o ojcowstwo, gdyz dowiedzial sie, ze zona miala kochanka. Badanie wykazalo , ze malzonek jest jednak ojcem jednego z dwujajowych blizniat urodzonych 3 lata temu. Ojcem drugiego blizniaka jest kochanek zony...Juz to jest swoistym "cudem" gdyz zdaza sie sbardzo zadko. Jest mozliwe wtedy gdy kobieta wyprodukuje dwa jaja ktore nastepnie w krotkim odstepie czasu zostaja niezaleznie od siebie zaplodnione ....Ok ciekawe ale jak dla mnie jeszcze nie tak szokujace. Mnie zszokowalo co innego:
Po sprawie w domu malzonkow, na zyczenie meza zdaje sie , zatrzymano syna "prawowitego" - oddajac dziecko "z nieprawego loza" po prostu do domu dziecka. I TO mi sie nie miesci w glowie. Ot tak rozdzielono Rodzenstwo...Jakby te dzieci byly czemukolwiek winne...
Dorotko, czy Ty chcesz, żebym znienawidziła naszą płeć??? Nie wytrzymam! No i jak to skomentować, nie używając wulgaryzmów?
Już nawet jestem skłonna zrozumieć, ze miała kochanka. Jestem skłonna zrozumieć, ze prosto z ramion kochanka wskoczyła do łóżka z mężem. Ale jak mam zrozumieć do jasnej Anielki, ze zgodziła się oddać jedno z dzieci??? Mam tylko jedno określenie dla takich kobiet, ale będę powściągliwa i dla miłej odmiany, nie napiszę jakie.
Almirko tu nawet nie o to chodzi, choc doskonale Cie rozumiem, bo nie wiem na ile ta matka mogla w ogole cos zrobic - z tego co wiem jest to kraj o patrialchalnej strukturze i podejrzewam, ze ani malrenstwo samo w sobie, ani decyzja o losie dzieci nie byla decyzja kobiety...Ale mimo wszystko...nie rozumiem tej decyzji,,,,
Nawet, jeśli nie była to decyzja kobiety, to czyjaś była. Właśnie w takich chwilach, zastanawiam się gdzie jest Bóg? Smutno mi i czuję tą okropną niesprawiedliwość. Na tym przykładzie widać, jak niewiele od nas zależy. W czym jedno dziecko było lepsze od drugiego? Kiedyś czytałam książkę pt. "Wybór Zofii", książka traktowała o wyborze matki, która na rampie kolejowej w Auschwitz miała dokonać wyboru, które z dzieci odda do komory. W bólu i rozpaczy wybrała. Ale ona miała karabin przy skroni i drugie dziecko do ocalenia. Ale w tym przypadku? Nie wiem, po prostu nie wiem co powiedzieć, a rzadko mnie zatyka.
mamy bardzo podobne odczucia. Tak sobie tylko mysle, ze to przeciez my ludzie tworzymy prawo takie czy inne. Nawt wziawszy pod uwage rozne religie czy systemy sama mozliwosc oddania dziecka do domu dziecka czy w ogole wyboru zycia lub smierci - jak w przypadku opisanym przez Ciebie - jest dla mnie straszna. No kurcze niechby choc do opieki nad blizniakiem powolano ojca biologicznego tego dziecka! Przeciez bral on udzial w poczeciu...
No właśnie! Tylko ciekawe Dorotko, czy on w ogóle wie o tym, co stało się z jego dzieckiem? Tak czy owak, przerażające. Cieszę się, ze nie ma w moim życiu tak dramatycznych wyborów, ale gdyby były, wierzę, ze umiałabym podejmować inne decyzje. Prawo jest tak niedoskonałe, jak i ludzie, którzy je tworzą.
Dekalog- gdybyśmy choć tego potrafili się trzymać. Ależ świat byłby piękny. Ale to utopia, niestety.
ja nie wiem co bym zrobila, na szczescie nie musze sie nad tym glowkowac ale chyba by mi serce peklo...jakbym nie miala mozliwosci uciec z dziecmi...czy cos...
A ja bym chciała zapytać w jakim kraju się ta sytuacja działa. Myśolę że ma to ogromne znaczenie dla sprawy jesli dobrze pamietam w awganistanie są takie sytuacje że małe kilku letnie dzieci zamienia się np na konia. Jest to dla mnie bardzo oburzające i szokujące bo patrząc na dziecko i myśląc że miałabym zamienić na konia tro nie do pomyślenia. Ale czytałam kiedyś konkretny przypadek że kobieta miała 16 dzieci i synka 7 letniego zamianiła na konia i on sam pisał że to po to aby przetrwać i przeżyć. Świat jest okrutny a zła chyba coraz więcej.
A dlaczego naszą płeć? Czy to zawsze tylko i wyłacznie kobieta? Skoro pan chował przez te lata dzieci i podjął decyzję o wychowywaniu tylko biologicznie swojego to jest cacy? Dla mnie to znaczy,że tak naprawde nie kochał żadnego'.I szukał pretekstu aby pozbyć się żony albo dzieci. Jakżesz łatwo forujecie osądy.
Beatko, nie osądzam bezmyślnie, ani nie wydaję wyroków. Gdy Dorota o tym napisała, sądziłam, ze była to decyzja matki, dopiero w następnym poście wyjaśniła dokładniej.
Przesledź gorące wątki- zawsze, ale to zawsze winna jest kobieta. To kobieta porzuca dzieci, to kobieta podrywa faceta......... to pierwsza reakcja.Nikt nie zagłębia się dalej. A gdyby nie było dalszych wyjaśnień? Zapewne posłanoby tę kobiete na stos. Nie bierz sobie tego postu do siebie, bo nie to jest moim celem.
a wiesz Beatko, ze ja po przeczytaniu reakcji Almiry wlasnie mialem dokladnie taka jak Ty refleksje - nie ma sensu chyba sie wstydzic w tym przypadku za plec - tu sie trzeba wstydzic za tych ludzi - ZA OBOJE. Fakt - sytuacja jest mocno niezreczna dla mamy dzieci z z 2 ojcow i dla kazdego z tch ojcow ale w tym wszystkim najistotniejsze sa dzieci - i patrzac przez pryzmat ich dobra - to osobiscie - bedac na miejscu mamuski i kajajac sie przed soba za spowodowanie calej sytuacji - nie mialbym chwili zastanowienia - z takim facetem zycie spedzac????? Bez sensu.
wlasnie makusiu...oddano jak szczeniaka (co samo w sobie jest juz smutne i czesto tragiczne)do schroniska bo nie pasowal...Dlaczego choc nie zobowiazano biologicznego Ojca do przejecia opieki? Nawet kraje o innej kulturze niz nasza uwazaja ze dziecko powinno sie chowac przy choc jednym z rodzicow... :-(( Kurcze
Dorotko, a ja uwazam, ze powinnas wylozyc "kawe na lawe", bo bardzo trudno dyskutowac to "zjawisko", jak sie nie wie w jakim srodowisku kulturalnym, politycznym i religijnym sie to stalo. Nasze oburzenia nie maja zadnego sensu nie mogac ogarnac klimatu w jakim zyje matka blizniakow.
Oczywiscie, ze ja tez jestem poruszona do rdzenia kregoslupa!!!!!
Nie wiem tineczko. Wydaje mi sie, ze wystarczajaco wyjasnilam sytuacje w moim drugim poscie. Obawiam sie , ze jesli podam konkretna nazwe kraju to zacznie sie dyskusja typu: "bo to u nich", "bo oni maja taka czy inna religie, taka czy inna kulture", "Oni sa be a my cacy". Zaezy mi na uniknieciu takiego rozpatrywania gdyz nawet prawo tych rozniacych sie od nas kulturowo krajow przyznaje opieke nad dzieckiem zwykle jego rodzicowi. Na pewno i tam ta sytuacja oddania blizniaka tylko dlatego, ze jest "nieprawy" do domu dziecka nie budzi aprobaty spolecznej. Nie jest to kraj na tyle "zacofany" by mialo to az takie znaczenie ze wzgledu na radykaliznm czy cos podobnego.
W takiej sytuacji byłabym w stanie popełnić cieżka zbrodnie. Tylko jeszcze nie wiem na kim. Bo nie rozumiem ani matki ani ojca ani prawa! I tylko jedno mam ochotę wykrzyczeć: "O tempora! O mores!"
Jakże łatwo, osądzać wydawać wyroki. Tak wynika z treści wypowiedzi, a i jedna z Was napisała to wyraźnie, sama osądzając męża owej kobiety. Łatwo jest NAM stojącym z boku ferować wyroki, osądzać, czyli robić to czego sami sobie zakazujemy w innych wypowiedziach. Czy faktycznie tenże człowiek chciał sie pozbyć , za jednym zamachem żony i dziecka???!!! Przepraszam ale coś tu nie bardzo chyba zrozumiałem. Można zrozumieć panią, że skakała z łoza do łoża jak dziwka(!) okłamywała męża przez parę lat, że "... tylko on, nikt inny, był i jest wybrankiem jej serca...", ale nie można zrozumieć , że momentalnie zawalił się męzczyźnie świat na łeb: ...ONA okłamała mnie i przez wszystkie lata ... właśnie jaka byla: w domu przy nim zona, w nocy kochanka, w dzień gospodyni ...ale czy tylko ...CO ON MIAL MYSLEĆ...gdy dowiedział się, że był, a moze cały czas ... rogaczem. Nie osądzajcie jego. Spróbujcie wejśc w jego duszę , mysli, rozważania ... czy może jej ufać?. Oddanie jednego dziecka to wyłacznie JEJ wina: jest matką OBU BLIŹNIAKÓW jesli ON nie chcial obojga dzieci traktować jak swoje ONA powinna odejść z dziećmi. Jego nie osądzam, z prostej przyczyny ... sam nie wiem co bym zrobił ale nie pozwoliłbym (jako matka) na rozdzielenie dzieci, nie one są winne ze ich matka ... Nie on ale ona poświęciła jedno dziecko dla własnej wygody. Niestety tak trzeba stwierdzić.
Zaraz zaraz Kazik - oczywiscie, ze informacje podane przez Dorote nie sa pelne i nie moga dawac podstaw do jednoznacznych osadow. Tym niemniej - nawet doskonale rozumiejac SZOK tatusia-meza to zwrocilbym Ci uwage, na to co napisala wlasnie Dotota - ze NA ZYCZENIE MEZA (co prawda z zastrzezeniem - ZDAJE SIE) zatrzymano "prawowitego" dzieciaka (wac mac - co znaczy "prawowity"??????). Dotatkowo - badania wykazaly to co wykazaly kiedy dzieci mialy 3 lata - to jak to- jak tatusiek-maz traktowal te dzieci przez 3 lata?? Wiedza o nieswoim plemniku sprawila, ze pozbyc sie chcial dziecka jak zuzytego przedmiotu??? Racja - ona delikatnie rzecz ujmujac - swobodnie sie prowadzila, ale nie zmienia to faktu, ze tego pseudofaceta, bazujac na informacjach skapych osobiscie okreslam jako SKURWIELA.
Kaziu zanim osadzisz ta kobete a usprawiedliwisz jej meza poczytaj moj post nr 3. Bo jak zwykle trzeba wziasc ood uwage obie strony medalu. Kraj patrialchalny malrzenstwo bylo "ulozone" czy zeswatane Nigdzie nie napisalam ze byla to milosc Tak byla i zdrada i pewnie klamstwa ze strony zony co trudno pochwalic ale i nie sposob osadzic nie znajac blizej osob(artykul nie wspomina o uczuciach meza ani o jakosci malzenstwa jako takiego)Ja bym zrozumiala to, ze maz odsunalby sie emocjonalnie od nieswojego dziecka - co uwazam za wystarczajaco straszne ale nie rozumiem tego ze zyjac z tym dzieckiem trzy lata pod jednym dachem MA SERCE odeslac je do domu dziecka...Czyli pozbawic nie tylko milosci swej ale i rodzenstwa i matki. Przypominam w owym kraju decyduja meuzczyzni...Nie mowiac juz nawet o prawie (?) do tego. Kobieta ma male szanse by odejsc z dzieckiem i z dzieckiem POZOSTAC gdyz kraj jest krajem w miare nowoczuesnym ale mimo to patrialchalnym. Musiala by sie riozstac przynajmniej z jednym z dzieci a majac pecha nawet z obojgiem. Sumujac: nie chodzi o to kto kogo zdradzil i dlaczego gdyz wiadomosci na ten temat sa minimalne. Jak by nie bylo nawet w tym kraju istnieje mozliwosc ze dzieckiem oddanym mogl sie zaopiekowac ojciec biologiczny. Gdzie jest odpowiedzialnosc TEGO pana?
Dorotko, jak sama chyba zauważyłas, że podanie większej ilości informacji, a przynajmniej grupy społeczno-wyznaniowej, KRAJU w jakim zdarzenie to miało miejsce, sytemu społeczno-religijnego mogłoby nam rozjaśnić nieco zależności nawet te dotyczące małżeństwa; przykładowo w Chinach...zostaje dziewczyna "sprzedana w malżeństwo"(chociaż rzekomo rząd walczy z tym;)), tak samo dzieje się w krajach muzułmańskich, czy azjatyckich niektórych, przy czym jest to nawet karane kamieniowaniemn w niektórych przypadkach i faktycznie kobieta jest niewolnicą. Teraz ...opiniując postępowanie jednej czy drugiej strony: napisałem POSTAWMY SIĘ W JEGO sytuacji-położeniu gdy dostaje "młotkiem w łeb" (Marinik to i do Ciebie odpowiedź) po trzech latach i nie wie co robić, a i system społeczny taki czy inny ptresja rodziny tak jednej jak i drugiej dochodzi do tego. Problem jest naprawdę złożony. Napisałem, że ona sobie ułatwiła życie, teraz dowiadujemy się (Dorotko podałaś ten fakt) że kobieta w tym społeczeństwie jest "niższym gatunkiem człowieka" (proszę o ZROZUMIENIE TEGO zdefiniowania w kontekście mojej wypowiedzi, a nie jako określenie kobiety jako takiej!!!). Określanie mężczyzny tak jak i kobiety w tym przypadku może być krzywdzące. Nie można wykluczyć, że rodzina kazała jej "wybrać: innego aniżeli jej serce wybrało i oddała się pełna miłości, temu którego kochała na parę godzin przed zawarciem właściwego małżeństwa. Nie mówmy więc źle ani o niej, ani o nim. Jeśli religia (fanatyzm religijny raczej) którą oni wyznają jest tak "aspołeczna, antyludzka" (!!!) ... to nie mozemy nawet ich osądzać, ba nawet krytykować(!!) , a tylko możemy mówić o "prawie" panującym w danym społeczeństwie.
Wątek ten i temat jest tak samo drażlliwy jak i niedawny wątek Lubczyka69, nie podanie wszystkich faktów mających istotne znaczenie do dyskusji powoduje właśnie ... "nieporozumienia". Jednoznaczej opini nie można w tym przypadku wydać, każda będzie tylko subiektywna. Nie bronię faceta, nie nazywajmy go "skurwielem", nie mówmy też źle o niej...może tak było jak podałem wyżej, jako przykład/przypuszczenie. Zbyt łatwo POWTARZAM , zbyt łatwo osądzamy innych utożsamiejąc się TYLKO(!) z nimi ...ale to nie nasze zycie, nie my tego doswiadczamy ... By odczuć ból, trzeba zostać uderzonym.
"Czy faktycznie tenże człowiek chciał sie pozbyć , za jednym zamachem żony i dziecka???!!! Przepraszam ale coś tu nie bardzo chyba zrozumiałem." No własnie ja tez nie rozumiem. Podałam tylko przykład, jedną z wielu ewentualności bez oceniania czy Tatuś postąpił słusznie czy nie, nie oceniam Pani mającej naraz 2 partnerów ani jej nie bronię. Nie moja sprawa. Ale skoro obrzucamy błotem mamusię, to może należałoby się zastanowić dlaczego taką decyzję podjęła druga strona? Przeciez każdy kij ma dwa końce. Poza tym nie mamy prawa nikogo oceniać.
Są też kije , które mają trzy końce;) lub idąc tropem Agik dwa końce i jeden początek a może dwa początki i jeden koniec? Mam tu na myśli widełki od procy;)) Niby kij a jednak jakiś taki nie typowy .
Moim zdaniem ta para rowniez dlugo razem nie pozyje....ojciec pewnie nie byl w stanie patrzec codzieneie na owoc zdrady zony...ale dziwie sie rowniez i jest to dla mnie nie do pomyslenia, bo przeciez przez te 3 lata kochal chyba dziecko jak swoje...chyba, ze ten ojciec w ogole jest niezdolny do kochania..i na to wlasnie to wyglada...ale jak ta kobieta pozwolila na rozdzielenie dzieci? Moze bylaby bez srodkow do zycia? Moze jest uzalezniona w jakis sposob od meza...
Artykul przeczytalam na pewnej niemieckiej stronie internetowej:
W pewnym kraju (celowo nie podaje nazwy aby nie zaczela sie jakas nagonka nacjonalistycznie podbarwiona) ojciec blizniat podal do sadu sprawe o ojcowstwo, gdyz dowiedzial sie, ze zona miala kochanka. Badanie wykazalo , ze malzonek jest jednak ojcem jednego z dwujajowych blizniat urodzonych 3 lata temu. Ojcem drugiego blizniaka jest kochanek zony...Juz to jest swoistym "cudem" gdyz zdaza sie sbardzo zadko. Jest mozliwe wtedy gdy kobieta wyprodukuje dwa jaja ktore nastepnie w krotkim odstepie czasu zostaja niezaleznie od siebie zaplodnione ....Ok ciekawe ale jak dla mnie jeszcze nie tak szokujace. Mnie zszokowalo co innego:
Po sprawie w domu malzonkow, na zyczenie meza zdaje sie , zatrzymano syna "prawowitego" - oddajac dziecko "z nieprawego loza" po prostu do domu dziecka. I TO mi sie nie miesci w glowie. Ot tak rozdzielono Rodzenstwo...Jakby te dzieci byly czemukolwiek winne...
Dorotko, czy Ty chcesz, żebym znienawidziła naszą płeć??? Nie wytrzymam! No i jak to skomentować, nie używając wulgaryzmów?
Almirko tu nawet nie o to chodzi, choc doskonale Cie rozumiem, bo nie wiem na ile ta matka mogla w ogole cos zrobic - z tego co wiem jest to kraj o patrialchalnej strukturze i podejrzewam, ze ani malrenstwo samo w sobie, ani decyzja o losie dzieci nie byla decyzja kobiety...Ale mimo wszystko...nie rozumiem tej decyzji,,,,
Nawet, jeśli nie była to decyzja kobiety, to czyjaś była. Właśnie w takich chwilach, zastanawiam się gdzie jest Bóg? Smutno mi i czuję tą okropną niesprawiedliwość. Na tym przykładzie widać, jak niewiele od nas zależy. W czym jedno dziecko było lepsze od drugiego? Kiedyś czytałam książkę pt. "Wybór Zofii", książka traktowała o wyborze matki, która na rampie kolejowej w Auschwitz miała dokonać wyboru, które z dzieci odda do komory. W bólu i rozpaczy wybrała. Ale ona miała karabin przy skroni i drugie dziecko do ocalenia. Ale w tym przypadku? Nie wiem, po prostu nie wiem co powiedzieć, a rzadko mnie zatyka.
mamy bardzo podobne odczucia. Tak sobie tylko mysle, ze to przeciez my ludzie tworzymy prawo takie czy inne. Nawt wziawszy pod uwage rozne religie czy systemy sama mozliwosc oddania dziecka do domu dziecka czy w ogole wyboru zycia lub smierci - jak w przypadku opisanym przez Ciebie - jest dla mnie straszna. No kurcze niechby choc do opieki nad blizniakiem powolano ojca biologicznego tego dziecka! Przeciez bral on udzial w poczeciu...
No właśnie! Tylko ciekawe Dorotko, czy on w ogóle wie o tym, co stało się z jego dzieckiem? Tak czy owak, przerażające. Cieszę się, ze nie ma w moim życiu tak dramatycznych wyborów, ale gdyby były, wierzę, ze umiałabym podejmować inne decyzje. Prawo jest tak niedoskonałe, jak i ludzie, którzy je tworzą.
ja nie wiem co bym zrobila, na szczescie nie musze sie nad tym glowkowac ale chyba by mi serce peklo...jakbym nie miala mozliwosci uciec z dziecmi...czy cos...
A ja bym chciała zapytać w jakim kraju się ta sytuacja działa. Myśolę że ma to ogromne znaczenie dla sprawy jesli dobrze pamietam w awganistanie są takie sytuacje że małe kilku letnie dzieci zamienia się np na konia. Jest to dla mnie bardzo oburzające i szokujące bo patrząc na dziecko i myśląc że miałabym zamienić na konia tro nie do pomyślenia. Ale czytałam kiedyś konkretny przypadek że kobieta miała 16 dzieci i synka 7 letniego zamianiła na konia i on sam pisał że to po to aby przetrwać i przeżyć. Świat jest okrutny a zła chyba coraz więcej.
ps. dziekujmy Bogu że mieszkamy w Polsce.
A dlaczego naszą płeć? Czy to zawsze tylko i wyłacznie kobieta? Skoro pan chował przez te lata dzieci i podjął decyzję o wychowywaniu tylko biologicznie swojego to jest cacy? Dla mnie to znaczy,że tak naprawde nie kochał żadnego'.I szukał pretekstu aby pozbyć się żony albo dzieci.
Jakżesz łatwo forujecie osądy.
Beatko, nie osądzam bezmyślnie, ani nie wydaję wyroków. Gdy Dorota o tym napisała, sądziłam, ze była to decyzja matki, dopiero w następnym poście wyjaśniła dokładniej.
Przesledź gorące wątki- zawsze, ale to zawsze winna jest kobieta. To kobieta porzuca dzieci, to kobieta podrywa faceta......... to pierwsza reakcja.Nikt nie zagłębia się dalej. A gdyby nie było dalszych wyjaśnień? Zapewne posłanoby tę kobiete na stos. Nie bierz sobie tego postu do siebie, bo nie to jest moim celem.
a wiesz Beatko, ze ja po przeczytaniu reakcji Almiry wlasnie mialem dokladnie taka jak Ty refleksje - nie ma sensu chyba sie wstydzic w tym przypadku za plec - tu sie trzeba wstydzic za tych ludzi - ZA OBOJE. Fakt - sytuacja jest mocno niezreczna dla mamy dzieci z z 2 ojcow i dla kazdego z tch ojcow ale w tym wszystkim najistotniejsze sa dzieci - i patrzac przez pryzmat ich dobra - to osobiscie - bedac na miejscu mamuski i kajajac sie przed soba za spowodowanie calej sytuacji - nie mialbym chwili zastanowienia - z takim facetem zycie spedzac????? Bez sensu.
To straszne,biedne dziecko, niczemu nie winne!!Ono zostało ukarane , nie wiedzac za co..a dorosli?? co z nimi , bezkarni???!serce sie rozdziera:(((((
wlasnie makusiu...oddano jak szczeniaka (co samo w sobie jest juz smutne i czesto tragiczne)do schroniska bo nie pasowal...Dlaczego choc nie zobowiazano biologicznego Ojca do przejecia opieki? Nawet kraje o innej kulturze niz nasza uwazaja ze dziecko powinno sie chowac przy choc jednym z rodzicow... :-(( Kurcze
ja również nie rozumiem postępowania matki w głowie mi się to nie mieści.
To jest nie do pomyślenia,taka decyzja nie mieści mi się w głowie.
Dorotko, a ja uwazam, ze powinnas wylozyc "kawe na lawe", bo bardzo trudno dyskutowac to "zjawisko", jak sie nie wie w jakim srodowisku kulturalnym, politycznym i religijnym sie to stalo. Nasze oburzenia nie maja zadnego sensu nie mogac ogarnac klimatu w jakim zyje matka blizniakow.
Oczywiscie, ze ja tez jestem poruszona do rdzenia kregoslupa!!!!!
Nie wiem tineczko. Wydaje mi sie, ze wystarczajaco wyjasnilam sytuacje w moim drugim poscie. Obawiam sie , ze jesli podam konkretna nazwe kraju to zacznie sie dyskusja typu: "bo to u nich", "bo oni maja taka czy inna religie, taka czy inna kulture", "Oni sa be a my cacy". Zaezy mi na uniknieciu takiego rozpatrywania gdyz nawet prawo tych rozniacych sie od nas kulturowo krajow przyznaje opieke nad dzieckiem zwykle jego rodzicowi. Na pewno i tam ta sytuacja oddania blizniaka tylko dlatego, ze jest "nieprawy" do domu dziecka nie budzi aprobaty spolecznej. Nie jest to kraj na tyle "zacofany" by mialo to az takie znaczenie ze wzgledu na radykaliznm czy cos podobnego.
W takiej sytuacji byłabym w stanie popełnić cieżka zbrodnie. Tylko jeszcze nie wiem na kim. Bo nie rozumiem ani matki ani ojca ani prawa! I tylko jedno mam ochotę wykrzyczeć: "O tempora! O mores!"
Zamieniła dziecko na starego - ot co :-(
Jakże łatwo, osądzać wydawać wyroki. Tak wynika z treści wypowiedzi, a i jedna z Was napisała to wyraźnie, sama osądzając męża owej kobiety.
Łatwo jest NAM stojącym z boku ferować wyroki, osądzać, czyli robić to czego sami sobie zakazujemy w innych wypowiedziach.
Czy faktycznie tenże człowiek chciał sie pozbyć , za jednym zamachem żony i dziecka???!!! Przepraszam ale coś tu nie bardzo chyba zrozumiałem.
Można zrozumieć panią, że skakała z łoza do łoża jak dziwka(!) okłamywała męża przez parę lat, że "... tylko on, nikt inny, był i jest wybrankiem jej serca...",
ale nie można zrozumieć , że momentalnie zawalił się męzczyźnie świat na łeb: ...ONA okłamała mnie i przez wszystkie lata ... właśnie jaka byla: w domu przy nim zona, w nocy kochanka, w dzień gospodyni ...ale czy tylko ...CO ON MIAL MYSLEĆ...gdy dowiedział się, że był, a moze cały czas ... rogaczem.
Nie osądzajcie jego. Spróbujcie wejśc w jego duszę , mysli, rozważania ... czy może jej ufać?.
Oddanie jednego dziecka to wyłacznie JEJ wina: jest matką OBU BLIŹNIAKÓW jesli ON nie chcial obojga dzieci traktować jak swoje ONA powinna odejść z dziećmi.
Jego nie osądzam, z prostej przyczyny ... sam nie wiem co bym zrobił ale nie pozwoliłbym (jako matka) na rozdzielenie dzieci, nie one są winne ze ich matka ...
Nie on ale ona poświęciła jedno dziecko dla własnej wygody. Niestety tak trzeba stwierdzić.
Zaraz zaraz Kazik - oczywiscie, ze informacje podane przez Dorote nie sa pelne i nie moga dawac podstaw do jednoznacznych osadow. Tym niemniej - nawet doskonale rozumiejac SZOK tatusia-meza to zwrocilbym Ci uwage, na to co napisala wlasnie Dotota - ze NA ZYCZENIE MEZA (co prawda z zastrzezeniem - ZDAJE SIE) zatrzymano "prawowitego" dzieciaka (wac mac - co znaczy "prawowity"??????). Dotatkowo - badania wykazaly to co wykazaly kiedy dzieci mialy 3 lata - to jak to- jak tatusiek-maz traktowal te dzieci przez 3 lata?? Wiedza o nieswoim plemniku sprawila, ze pozbyc sie chcial dziecka jak zuzytego przedmiotu??? Racja - ona delikatnie rzecz ujmujac - swobodnie sie prowadzila, ale nie zmienia to faktu, ze tego pseudofaceta, bazujac na informacjach skapych osobiscie okreslam jako SKURWIELA.
Kaziu zanim osadzisz ta kobete a usprawiedliwisz jej meza poczytaj moj post nr 3. Bo jak zwykle trzeba wziasc ood uwage obie strony medalu.
Kraj patrialchalny
malrzenstwo bylo "ulozone" czy zeswatane Nigdzie nie napisalam ze byla to milosc
Tak byla i zdrada i pewnie klamstwa ze strony zony co trudno pochwalic ale i nie sposob osadzic nie znajac blizej osob(artykul nie wspomina o uczuciach meza ani o jakosci malzenstwa jako takiego)Ja bym zrozumiala to, ze maz odsunalby sie emocjonalnie od nieswojego dziecka - co uwazam za wystarczajaco straszne ale nie rozumiem tego ze zyjac z tym dzieckiem trzy lata pod jednym dachem MA SERCE odeslac je do domu dziecka...Czyli pozbawic nie tylko milosci swej ale i rodzenstwa i matki. Przypominam w owym kraju decyduja meuzczyzni...Nie mowiac juz nawet o prawie (?) do tego.
Kobieta ma male szanse by odejsc z dzieckiem i z dzieckiem POZOSTAC gdyz kraj jest krajem w miare nowoczuesnym ale mimo to patrialchalnym. Musiala by sie riozstac przynajmniej z jednym z dzieci a majac pecha nawet z obojgiem.
Sumujac: nie chodzi o to kto kogo zdradzil i dlaczego gdyz wiadomosci na ten temat sa minimalne. Jak by nie bylo nawet w tym kraju istnieje mozliwosc ze dzieckiem oddanym mogl sie zaopiekowac ojciec biologiczny. Gdzie jest odpowiedzialnosc TEGO pana?
Dorotko, jak sama chyba zauważyłas, że podanie większej ilości informacji, a przynajmniej grupy społeczno-wyznaniowej, KRAJU w jakim zdarzenie to miało miejsce, sytemu społeczno-religijnego mogłoby nam rozjaśnić nieco zależności nawet te dotyczące małżeństwa; przykładowo w Chinach...zostaje dziewczyna "sprzedana w malżeństwo"(chociaż rzekomo rząd walczy z tym;)), tak samo dzieje się w krajach muzułmańskich, czy azjatyckich niektórych, przy czym jest to nawet karane kamieniowaniemn w niektórych przypadkach i faktycznie kobieta jest niewolnicą.
Teraz ...opiniując postępowanie jednej czy drugiej strony: napisałem POSTAWMY SIĘ W JEGO sytuacji-położeniu gdy dostaje "młotkiem w łeb" (Marinik to i do Ciebie odpowiedź) po trzech latach i nie wie co robić, a i system społeczny taki czy inny ptresja rodziny tak jednej jak i drugiej dochodzi do tego.
Problem jest naprawdę złożony.
Napisałem, że ona sobie ułatwiła życie, teraz dowiadujemy się (Dorotko podałaś ten fakt) że kobieta w tym społeczeństwie jest "niższym gatunkiem człowieka" (proszę o ZROZUMIENIE TEGO zdefiniowania w kontekście mojej wypowiedzi, a nie jako określenie kobiety jako takiej!!!).
Określanie mężczyzny tak jak i kobiety w tym przypadku może być krzywdzące. Nie można wykluczyć, że rodzina kazała jej "wybrać: innego aniżeli jej serce wybrało i oddała się pełna miłości, temu którego kochała na parę godzin przed zawarciem właściwego małżeństwa.
Nie mówmy więc źle ani o niej, ani o nim. Jeśli religia (fanatyzm religijny raczej) którą oni wyznają jest tak "aspołeczna, antyludzka" (!!!) ... to nie mozemy nawet ich osądzać, ba nawet krytykować(!!) , a tylko możemy mówić o "prawie" panującym w danym społeczeństwie.
Wątek ten i temat jest tak samo drażlliwy jak i niedawny wątek Lubczyka69, nie podanie wszystkich faktów mających istotne znaczenie do dyskusji powoduje właśnie ... "nieporozumienia". Jednoznaczej opini nie można w tym przypadku wydać, każda będzie tylko subiektywna.
Nie bronię faceta, nie nazywajmy go "skurwielem", nie mówmy też źle o niej...może tak było jak podałem wyżej, jako przykład/przypuszczenie.
Zbyt łatwo POWTARZAM , zbyt łatwo osądzamy innych utożsamiejąc się TYLKO(!) z nimi ...ale to nie nasze zycie, nie my tego doswiadczamy ...
By odczuć ból, trzeba zostać uderzonym.
"Czy faktycznie tenże człowiek chciał sie pozbyć , za jednym zamachem żony i dziecka???!!! Przepraszam ale coś tu nie bardzo chyba zrozumiałem." No własnie ja tez nie rozumiem. Podałam tylko przykład, jedną z wielu ewentualności bez oceniania czy Tatuś postąpił słusznie czy nie, nie oceniam Pani mającej naraz 2 partnerów ani jej nie bronię. Nie moja sprawa.
Ale skoro obrzucamy błotem mamusię, to może należałoby się zastanowić dlaczego taką decyzję podjęła druga strona? Przeciez każdy kij ma dwa końce.
Poza tym nie mamy prawa nikogo oceniać.
Bea ;)
Każdy kij ma JEDEN koniec ;) - ten drugi- to początek ;)
A poza tym to się z Tobą zgadzam :)
Hmmm tylko gdzie koniec a gdzie początek? :)Tego sie chyba nie ustali :))
Są też kije , które mają trzy końce;) lub idąc tropem Agik dwa końce i jeden początek a może dwa początki i jeden koniec? Mam tu na myśli widełki od procy;)) Niby kij a jednak jakiś taki nie typowy .
Przekombinowałeś ;)
Proca to nie kij, tylko rozkraka ;)
Nic nie przekombinowałem i w piersi się biję
Wszak rozkraka też może być kijem ;)
Moim zdaniem ta para rowniez dlugo razem nie pozyje....ojciec pewnie nie byl w stanie patrzec codzieneie na owoc zdrady zony...ale dziwie sie rowniez i jest to dla mnie nie do pomyslenia, bo przeciez przez te 3 lata kochal chyba dziecko jak swoje...chyba, ze ten ojciec w ogole jest niezdolny do kochania..i na to wlasnie to wyglada...ale jak ta kobieta pozwolila na rozdzielenie dzieci? Moze bylaby bez srodkow do zycia? Moze jest uzalezniona w jakis sposob od meza...