Forum

Rozmowy wolne i frywolne

do tych 'po rozwodzie'...

  • Autor: f-K Data: 2010-02-08 22:00:19

    Pytanie kieruje do tych, ktorzy doswiadczyli rozpadu wielolotniego zwiazku. Nie mam na mysli spraw formalnych, ale te natury psychicznej.
    Skad wiadomo, ze to wlasnie 'teraz' nadszedl ten moment, kiedy trzeba odejsc?
    Jak dlugo mozna sie ludzic, ze jeszcze wszystko da sie naprawic?
    Ponoc nadzieja umiera ostatnia...

  • Autor: f-K Data: 2010-02-08 22:01:33

    Nie oczekuje porad, lecz chcialabym, abyscie podzielili sie doswiadczeniem i przemysleniami...

  • Autor: Duniasza Data: 2010-02-08 22:11:08

    "Należy rozwieść się nie wtedy jak znajdzie się pierwszy powód do rozwodu, ale rozwieść się gdy upadnie OSTATNI powód do bycia razem..." (cytat z pewnego forum).

     

     

  • Autor: ewka63 Data: 2010-02-08 22:24:05

    mądre

  • Autor: Dorota zza plota Data: 2010-02-09 08:17:40

    Podpisuje sie obiema rekami.To jest cala kwintesencja bo nikt nie rozwodzi sie (o ile kochal) w 5 minut. Pewnie ze jedni podejmuja decyzje szybciej a inni zwlekaja ale kazdy chyba stara sie wpierw porozmawiac i "uleczyc" partnerstwo. Niestety to mozna tylko osiagnac jesli obojgu zalezy i oboje tego chca...

    Jesli chodzi o psychike to rozwod jest podobny do...doznan zwiazanych ze smiercia osoby bliskiej. Podobnie przezywa sie zalobe, zlosc, zal  jak po stracie kogos bliskiego. Podobnie ale nie tak samo gdyz jesli sa dzieci to trzeba czy powinno sie zachowac kontat i ze soba wspolpracowac. To niestety jest trudne o ile oboje lub jeden z partnerow kontakt ten wykorzystuje by dokopac "EX" nawet nie baczac na to ze wykorzystuje do tego dziecko...

  • Autor: Almira Data: 2010-02-08 22:32:21

    Łudzić nie należy się nigdy, mieć nadzieję- owszem. Bywa krzepiąca. Dla różnych osób, ten "moment" przychodzi w innych okolicznościach, oczywiście. Dla każdego też, inny powód staje się przyczynkiem do rozstania. Jeden nie może wybaczyć zdrady, inny zatajenia prawdy w jakiejkolwiek sprawie.

    Ze swojej strony mogę powiedzieć, że zabierałam się do rozwodu 3 lata, a po nim cierpiałam kolejne 3. Nawet teraz, zdarza mi się mieć doła z tej przyczyny, choć od lat jestem z innym partnerem. Jedno jest pewne, tutaj nie ma wygranych! Da się przez to przejsć,ale jest to jedno z trudniejszych doświadczeń, jakimi częstuje nas los. Zwłaszcza jeśli są dzieci i nie można tak naprawdę odciąć się od przeszłości. Pozdrawiam

  • Autor: bahus Data: 2010-02-08 23:03:56

    Słuchajcie a co znaczy "rozwód"? Bo jak nieśmiało (i z pewną dozą nadzieji) pytam o to żony, to puka się w czoło....To pewnie coś bardzo niemądrego? Prawda?....
    Bahus

  • Autor: Almira Data: 2010-02-08 23:05:53

    Bahusie, rozwód jest wtedy, jak już nie możesz bezkarnie zakładać spódnicy żony:P

  • Autor: tineczka Data: 2010-02-08 23:18:46

    Hehehe, niesmialo i z "pewna doza nadzieji"??????  pytasz sie zony co to znaczy rozwod??? A Ona Zona puka sie w czolo:) Powinna Ona Zona popukac w Twoje czolo ale nie palcem............hihi

  • Autor: Kazik45 Data: 2010-02-08 23:16:51

    Powiem Ci jako facet: wstrząs, osiwiałem w ciągu jednego dnia(!) dni, (chociaż powinienem, mieć oczy otwarte wcześniej, ale jeśli ktoś sam tego nie robi to myśli naiwnie, że druga strona ...), decyzję podjąłem w ciągu godziny.
     Dowiedziałem się wszystkiego od kogoś komu mogłem zaufać, szczególnie w tym przypadku.
     Dzięki temu mam teraz RODZINĘ z Wiedźmami, a z poprzedniej "odzyskałem" Córkę.

  • Autor: Olciaa Data: 2010-02-09 11:29:26

    a ja sie wypowiem jako dziecko rozwiedzionych rodziców

    nie mozna przetrzymywac na sile małżenstwa bo dziecko to widzi i czuje,
    ale uczucie jakie pozostaje w dziecku po rozwodzie rodziców jest nie do opisania( ja juz z tym zyje 11 lat), jezeli jest szansa na uratowanie małżeństwa trzeba je ratowac, oczywiscie nie na sile,sa jakies granice, tylko pamietajcie potem ze dziecko cierpi bardziej niz Wy.

    rozpada mu sie dom, rodzice, ciepło, bezpieczeństwo....caly swiat. i nie "wyrasta" z tego jak stanie sie dorosłe, bedzie sie to cale zycie za nim ciągnąć. taka jącząca sie rana na serduchu, najpierw tym malutkim serduszku a potem tym duzym-dorosłym.

    i dziecko zawsz bedzie miedzy młotem a kowadłem,miedzy drzwiami a futryna, miedzy kochana mama a kochanym tata.

  • Autor: Dorota zza plota Data: 2010-02-09 12:38:08

    Olciu przykro mi daj sie przytulic! Jednak to co opisujesz, jak sama wiesz, jest tak samo albo i gorzej w malrzenstwach utrzymywanych na sile. Tam gdzie rodzice sie nie kochaja, ba, nawet nie szanuje. Tam, gdze dziecko codzien nasiaka "zla atmosfera" takiego zwiazku... Czesto rowniez i to ksztaltuje bardzo negatywnie psychike...
    Jak wiec widac jak bedzie zalezy od rodzicow. Im mniej wojny beda prowadzic ze soba ty, lepiej dla dzieci. Czasem warto zostac, czasem "czysto" sie rozstac...

  • Autor: boroweczka25 Data: 2010-02-09 12:45:15

    Czytam i myślę o własnym życiu. Dla mnie rozwód po kilkunastu latach gehenny to było zbawienie i wielka ulga, dla dzieci również. Myślę, że za długo się zastanawiałam a rozwód należało wziąć jeszcze przed ślubem.

  • Autor: Dorota zza plota Data: 2010-02-09 12:59:13

    I tak nieraz bywa. Chyba nie ma zlotego srodka jesli chodzi o dzieci - bo "za wczesnie" gdy dzieci nie rozumieja konfliktu na przyklad dlatego, ze on nie skupia sie na nich istniejac tylko miedzy malzonkami.Albo nikt dzieci nie przygotuje nie rozmawa z nimi a one czuja "ze cos sie dzieje" i czesto sobie przypisuja wine... Za pozno gdy zbyt sie "napatrza", zbyt wiele negatywnego wyniosa...

    Nie nalezy sztucznie "chowac wszystkiego pod dywan" wyskakujac potem z rozwodem jak "Filip z konopii". Gdy zle sie dzieje trzeba z dziecmi rozmawiac i wytlumaczyc im ze ten stress nie ma nic wspolnego z dzieckiem i tym czy jest ono takie czy inne. Trzeba wytlumaczyc ze czasem tak jest, iz dorosli przestaja sie kochac ze  sa nieszczesliwi mieszkajac razem jednoczesnie gwarantujac, ze mama i tata beda zawsze kochac dzieci. Na zawsze sa mama i tata -  nawet wtedy jak sie rozstana...NIGDY dziecko nie powinno byc pucharem przechodnim miedzy rodzicami. NIGDY srodkiem nacisku, NIGDY szpiegiem , NIGDY zastepca partnera, poslem czy rycerzem zobowiazanym bronic tylko jednej ze stron... To jest najgorsze i najbardziej niszczace co mozna uczynic dziecku!

  • Autor: Olciaa Data: 2010-02-09 13:57:48

    macie duzo teorii jak powinno to wygladac dla dziecka a jak nie.

    ja wiem poprostu jak czuje sie takie dziecko.duzo ze mna rozmawiano na temat rozwodu,pytano mnie o zdanie,niczego przedemna nie kryło, wtedy to wszxystko rozumialam, tzn tak mi sie wydawalo, teraz keidy mam wlasna rodzine, patrze na to inaczej.oczywiscie nie chcialabym w razie W przetrzytmywac na sile małżeństwa(szczegolnie takiego jakie mieli moi rodzice) ale wiedziala bym juz jak postapic z dzieckiem aby mialo jak najmniej bólu z tego powodu.

    wybczaylam rodzicom ze zabrali mi moj ukochany dom, idealny dom- mimo picia,bicia i krzyków, idealny bo byl moj! mam z nimi super kontakt, na slubie przy podziekowaniach ryczałam jak bóbr dziekujac im za wszystko, absolutnie nie chcialabym zeby byli razem, ale chcialabym zeby zrozumieli jaka krzywde mi wyrzadzili swoim niby dorosłym zachowaniem.

    i zeby kazdy kto sie rozwodzi choc na chwile postawil sie na miejscu dziecka, choc chyba zadne z Was nie bedzie potrafilo, bo przy rozwdzie kieruja Wami uczucia zemsty, zniszczenia drugiej osoby, własnej wygranej i zmieszania drugiej osoby z blotem.

    moi rodzice rozstali sie w zgodzie,mama zostawila wszystko i poszlysmy. zawsze mieli dobry kontakt, pomagali sobie nawzajem. tylko nie mogli razem zyc,ja to rozumiem i rozumialam wtedy,szkoda tylko ze rana została do dzis.

    jezeli juz nie uda sie przetrwac kryzysów w małżenstwie, jezeli niektore problemy sa nie do przeskoczenia, jezeli jest nałóg, dzieje sie krzywda i jest źle trzeba skonczyc zwiazek, ale nie mowcie ze robicie to dla dobra dziecka, bo dobro dla dziecka to oboje rodzice w domu, bo na moim przykladzie wiem ze dziecko mowi co innego a co innego ma w sercu.

  • Autor: Dorota zza plota Data: 2010-02-09 14:58:26

    i zeby kazdy kto sie rozwodzi choc na chwile postawil sie na miejscu dziecka, choc chyba zadne z Was nie bedzie potrafilo, bo przy rozwdzie kieruja Wami uczucia zemsty, zniszczenia drugiej osoby, własnej wygranej i zmieszania drugiej osoby z blotem.
    Olciaa To bylo do mnie? To bardzo przepraszam ale ...wypraszam sobie! Dziewczyno, nie znasz mnie ani moich powodow do rozwodu, nie wiesz jaki mialam rozwod wiec prosze nie podciagaj mnie pod jakis osad. Ja Ciebie nigdzie nie osadzilam i ani Ciebie ani Twoich Rodzicow nie potepilam. Skoro tesknisz za , jak piszesz domu z piciem i biciem, masz prawo. Ja rozumiem - dla kazdego dziecka dom to dom i jak nie zna innego to i pieklo bedzie domem. Jezeli teraz uwazasz, ze zycie w takim domu byloby dla Ciebie lepsze niz decyzja jaka podjeli Twoi Rodzice to szanuje to, ale to sprwa miedzy Toba i Twoimi Rodzicami. Nie znam Twojej sytuacji wiec sie nie wypowiem. Prosze tylko MI nie zarzucac wzgledow, pobudek i powodow ktorych nie mialam rozwodzac sie z mezem!
    Ja (ani moje juz dorosle dzieci) nie uwazaja by u nas bylo lepiej gdybym zostala. Chociaz oczywiscie rozwod BOLI i RODZICOW i przede wszystkiom DZIECI. Zaden rozsadny czlowiek nie rozwodzi sie dla widzimisie i zabawy, mysle. Sczegolnie gdy dzieci sa.

    I dla Twojej informacji: nasze dzieci maja dobry stosunek i ze mna i z ich Tata. Nigdy nie jatrzylam i nie nastawalam dzieci przeciwko Rodzicielowi ani nie bronilam kontaktow z Nim. Nigdy nasz rozwod ni byl "zemsta" - przynajmniej nie z mojej strony.

    Z drugiej strony znam tez Dzieci ktore przeklinaja swych Rodzicow za to, ze zostali oni razem, Dzieci ktore wyniosly ogromny bagaz zla i bolu wlasnie dlatego, ze ich Rodzice sie nie rozeszli w pore. Synow ktorzy zeszli na droge kryminalna a nawet zbili Ojca broniac Matki przed Jego szalem. Corki i Synow ktorzy po takim "domu rodzinnym" maja ogromny problem ze zwiazkani i bliskoscia, nie potrafia ulozyc sobie zycia.

    Kazdy przypadek jest inny, kazda tak ciezka decyzja ma swoje dobre ale i zle strony, plusy i minusy...Kazda odbie sie w taki czy inny sposob na zyciu zainteresowanych. WIEC PROSZE bardzo NIE UOGOLNIAC. Nie tu latwych decyzji ani czarno-bialych schematow. Czasem zapomina sie chetnie to co bylo zle w przeszloscui i buduje i hoduje mity... Czasem patrzy trzezwo...

  • Autor: Dorota zza plota Data: 2010-02-09 15:17:54

    edycja sie skonczyla:-)
    Olciu nie wiem czy mi uwierzysz ale ja nie znam Rodzicioow ktorych decyzja o koniecznosci rozwodu nie byla poprzedzona biciem sie z myslami, bezsennymi nocami, probami wytrzymania zwiazku czy ratowania go za wszelka cene oraz  troska o przyszlosc,  przede wszystkich przyszlosc i szczescie dzieci...

  • Autor: as Data: 2010-02-09 15:38:09

    mi się wydaje, że Olcia Cię nieatakowana tylko odpowiedziała o sobie odpowiadając na posta którego ty do niej napisałaś. 

  • Autor: Olciaa Data: 2010-02-09 15:40:38

    nie bylo to bezpośrednio do Ciebie,tak sie podpieła wiadomosc bo czytam wszystko po kolei, zwykły błąd i przepraszam ze odebralas to do swojej osoby,pisalam ogólnikowo. zwróce wieksza uwage na to przy której odpowiedzi klikam na ODPOWIEDZ

  • Autor: Dorota zza plota Data: 2010-02-09 16:33:36

    W takim razie i ja przepraszam :-) Widocznie zle Cie zrozumialam Olciu ale motywy ktore podalas w Twoim poscie jako motywy rozwodzacych sie rodzicow NIGDY nie byly moimi :-) ani tez nie zabraklo u mnie zastanowienia sie nad tym jak odbieraja rozwod dzieci.

    Nie ulega dyskusji, ze czesto, a moze i zawsze,  dzieci rozwod odbieraja zupelnie inaczej niz dorosli  do czego maja jak najbardziej prawo...Wiadomo tez, ze dzieci nic nie sa winne niezgodzie rodzicow choc one rowniez ponosza konsekwencje wyborow doroslych. Nie jest to sprawiedliwe, niestety ale...taka jest natura takich decyzji. Wszystko jedno jaka decyzje podejma rodzice...

  • Autor: mysha2006 Data: 2010-02-09 18:26:23

    Piszesz, że "mamy dużo teorii" a nie wiemy jak się czuje dziecko. Skąd to wiesz?? Może poza Tobą są też tu dzieci, których rodzice się rozwiedli. Uogólniasz tylko do swoich odczuć a nie jesteś jedynym dzieckiem, których rodzice się rozwiedli. Jeżeli tęskniłaś za domem, w którym było picie, bicie i krzyki to naprawdę  współczuję Ci. "Byle jaki byle był"-nie potrafię tego zrozumieć. Dla mnie dom to miejsce ciepła, miłości, partnerstwa.
    Większą część swojego dzieciństwa żałowałam, że moi rodzice nie potrafią się rozwieść. Wolałabym żeby żyli osobno, patrzyłam jak się ze sobą męczą. A ja nie jestem egoistką i dla mnie było też ważne ich szczęście, nie tylko moje.

  • Autor: agik Data: 2010-02-09 18:43:12

    Mysiu, myslę identycznie, jak Ty.
    Gdyby moja mama rozwiodła się, tak jak kiedyś chciała, ja dziś nie wycierałabym stołków w poczekalni psychiatry i nie oczekiwałabym na termin u psychoterapeuty. A moja mama nie rozwiodła się "dla dobra dzieci", szkoda, że jej ktoś mądry wtedy nie powiedział, jak to "dobro" wygląda z bliska. I rodzice tez ułozyliby sobie życie...

    Pozdrawiam serdecznie.

  • Autor: Almira Data: 2010-02-09 19:19:24

    Agik, zgadzam się z Tobą, jak nigdy z nikim! Gdyby moja matka potrafiła myśleć o czymś więcej niż swoim bezpieczeństwie, to zadbałaby również o mnie. Dupa! Pił, bił, ale był. I jest! Szkoda, że mnie tak bardzo nie ma.

  • Autor: bea39 Data: 2010-02-09 19:23:06

    Marzyłam,żeby moi rodzice się rozwiedli. Miałam dość bycia tarczą dla mamy. Zawsze chowała się za mnie, licząc że mnie ojciec nie uderzy, a miałam wtedy niespełna 10 lat, potem juz się nie chowała, potem to my byliśmy bici.Ojciec próbował mnie bić nawet jak byłam już żoną i matką. Niesamowicie odbiło się to na moim życiu, płacę za ich "bycie razem dla dobra dzieci".Ogromną cenę.

  • Autor: tineczka Data: 2010-02-09 19:06:55

    , moi rodzice sie rozwiedli i to bylo najlepsze co zrobili dla mnie i mojego brata. Kocham ich za ta madra decyzje, zostali jednak najleprzymi przyjaciolmi do smierci Ojca i za to ich szanuje. Rozwod byl spowodowany "rozwojem" w rozne strony. Pod koniec malzenstwa zyli pod jednym dachem jak brat i siostra. Moje dzieci 13 i 16 lat zadecydowaly o koniecznosci mojego rozejscia sie z ich ojcem, po 3 probach zejscia sie po rozwodzie. W moim przypadku powodem rozwodu byl alkoholizm meza i brak odpowiedzialnosci za zalozona rodzine. Nie bylo u nas przemocy fizycznej, na to nigdy bym nie pozwolila! Dzisiaj moje dzieci sa dosyc dobrze ulozonymi mlodymi ludzmi. Z wlasnym ojcem i jego toksyczna rodzina niestety nie mialy ochoty utrzymywac kontakt w czym nie ma kompletnie mojego wplywu.
    Ja tez nie jestem w stanie zrozumiec zeby "dom" mogl byc dobrym "domem" dla dziecka w ktorym picie, bicie i krzyki sa mianem szczesliwej rodziny, radze takiemu "dziecku" jak najszybciej zaczac leczenie psychiatryczne.

  • Autor: bea39 Data: 2010-02-09 12:58:28

    Moje dzieci po rozwodzie odetchneły z ulgą. Czuły że mimo bycia razem jesteśmy osobno, mimo,że oszczędzone im były kłótnie i wypominki.Owszem były obwiniane przez ojca,że to przez nie, bo musze się nimi zajmowac, bo nie mam czasu dla siebie, bo...
    Moja córka, miała wtedy 15 lat powiedziała,że dobrze zrobiłam, bo byłam nieszczęsliwa a nieszczęsliwy rodzic nie jest dobrym rodzicem.
    I nawet to,że były mąż szkalował mnie w oczach dzieci, nic nie zmieniło w ich stosunku do mnie, natomiast zaczeły inaczej patrzeć na swojego ojca. Kiedy zachorował córka dziwiła się,że pomimo  tych wszystkich złych słów byłam przy nim do końca, jako jedyna w najgorszych chwilach.

  • Autor: onlyred Data: 2010-02-09 14:58:27

    Ja sie nie wypowiem, bo wzięłam rozwód po 3 latach "małżeństwa".

  • Autor: DorDa Data: 2010-02-09 16:27:23

    Dla mnie rozwód był najszczęśliwszym dniem w życiu. Poczułam, że mogę swobodnie oddychać, że to koniec poniżania i upokarzania, że nie muszę się już bać. I nie uwierzę, że można zachować zdrowe rodzinne relacje będąc w chorym związku.

  • Autor: Kazik45 Data: 2010-02-09 23:39:58

      Szkoda że "chłopaków" głosów nie ma w tym wątku, tak ze spojrzeniem dziecka jak i tej drugiej strony, tej "porozwodowej".
    Standardem jest podana przyczyna: ojciec pijak awanturnik etc.etc. dzieci widzące zło o podłożu siły i alkoholu (tatuś), a nic o mamusiach i przyczynach czasem przez nie powodowanych ... Które z powodów rozwodu bardziej "wchodzą" w psychikę dziecka, które bardziej wypaczają jego pojęcie o RODZINIE?    Tak samo nie ma reguły, są różne powody, które jednym wypaczą to pojęcie, innym dadzą przykład jak nie należy postępować w partnerskim życiu, a doświadczenia ich też nie zawsze wpływają jednakowo na ich rodziny, które same założą.
     Ciężko jest pisać prawdę gdy jednak jest się już "znanym", a bez obrazy, róznych wymyślonych przykładów można by podawać.
    Czasem powody są bez alkoholu, przemocy ... gdzie nie ma sensu ratowanie małżeństwa, bo to bardziej wykrzywia psychikę dziecka. Bezwolnie bierze ono przykład ten zły z jednego rodzica, z tego który "przekupuje" dziecko (nie koniecznie finanse, czasem większy luz jest "walutą"). Dopiero po wielu latach dziecko widzi zło jemu wyrządzone, tam gdzie kiedyś cieszyło  się z tego pozornego "dobra"...luzu, "większej wolności", tolerancji etc.etc.

  • Autor: f-K Data: 2010-02-10 22:41:22

    a co jesli dzieci nie ma? Ale jadna strona egoistycznie wykorzystuje druga, ktora nie potrafi odejsc...?

  • Autor: Dorota zza plota Data: 2010-02-11 08:59:14

    To ta osoba ktora czuje sie wykorzystana a odejc nie potrafi powinna sie zastanowic: dlaczego? Moze tu wytepowac emocjonalne co-uzaleznienie jak w rodzinach alkoholikow. Wskazywalo by na chore relacje miedzy partnerami. Moze byc tez rodzaj wygodnictwa, kompleksow, szukanie milosci" za wszelka cene" czesto zachowanie wyniesione z dziecinstwa, domu rodzinnego, strach przed samotnoscia... To nalezy rozgryzc wtedy i rozstanie stanie sie mozliwe...

  • Autor: Dorota zza plota Data: 2010-02-11 12:29:46

    Moge temu komus z wlasnego doswiadczenia (i doswiadczenia mego Polowka- rozwod zwiazku bezdzietnego u niego) tylko powiedziec ze dojrzec do decyzji trzeba ale...pozniej czesto se czlowiek siebie pyta dlaczego nie zrobilem tego wczesniej? Temu komus trzýmam kciuki by podjal wlasciwa decyzje!

  • Autor: CZOS Data: 2010-02-11 10:48:36

    To się nazywa współuzależnienie. Taką przypadłość da się wyleczyć, a nawet trzeba. Powodzenia

  • Autor: agik Data: 2010-02-11 11:08:59

    Z całym szacunkiem Czosie, ale to się nie nazywa wspóluzaleznienie.
    Jak już to syndrom kochania za bardzo.
    I nie jestem pewna, czy to dobry pomysł na podstawie strzępów informacji diagnozować kogos przez internet.

    Pozdrawiam ciepło.

  • Autor: CZOS Data: 2010-02-11 11:40:11

    Nie napisałem: jesteś współuzależniona!
    W ten sposób takie objawy określił kiedyś gość naszego Radia Zachód- psycholog.
    Pozdrawiam z całym szacunkiem.

  • Autor: agik Data: 2010-02-11 11:51:34

    Nie słuchałam audycji w Radio Zachód, wiec nie wiem, w jakim kontekscie zostało użyte to stwierdzenie. Ale niemożność skończenia niesatysfakcjonującego związku niekoniecznie jest związana ze wspóluzaleznieniem, choć może tak być.

    F-k bardzo Cię przepraszam, że zachciało mi się pociągnać akademicką dyskujsę w temacie, w którym prosisz o pomoc.
    Czosie- jeśli zechcesz jeszcze odpowiedzieć- to prosze przenieśmy dyskusję albo do innego wątku, albo na jakąś inna płaszczyznę, bo zaraz w ferworze dyskusji stracimy z oczu F-K, która być może zwija się z bólu...

  • Autor: Dorota zza plota Data: 2010-02-11 12:10:14

    szczerze mowiac ja troche nie rozumiem czemu wziecie pod uwage takiej mozliowosci (mozliwosci ale przeciez nie KONIRCZNOSCI wspoluzaleznienia) mialoby jakos wstrzasnac F-K. Tym bardzej, ze to on sam zapytal sie tutaj co moze ktos taki zrobic. Ktos gdyz nawet nie wiemy (i nie musimy wiedziec) kto. Ktos kto zyje w zwiazku w ktorym czuje sie wykorzystany a mimo to nie potrafi, nie moze odejsc, bo pewnie chce skoro sie pyta o rade. Ot sytuacja z zycia wzieta.

    Wydaje mi sie, ze jednym z krokow potrzebnych do rozwiazania tego dylematu jest wlasnie zastanowienie sie dlaczego tak sie dzieje. Moze to pomoc - czesto odpowiedz lezy bowiem w nas samych i nie chodzi tutaj o wywolanie poczucia winy. Chodzi tylko o wzbudzenie swiadomosci, odkrycie mechanizmow ktore komus w takiej sytuacji moga "stac na drodze" do podjecia wlasciwej dla niego decyzji.

  • Autor: f-K Data: 2010-02-11 18:46:50

    Dyskusja jak najbardziej wskazana. Wszelkie sugestie pomagaja przeanalizowac sprawe pod roznymi katami.

  • Autor: CZOS Data: 2010-02-11 17:10:40

    Na wszelki wypadek podję link dot. współuzależnienia. Sama ocenisz, czy Ci się przyda ta informacja.
    Bardzo wielu ludzi nie zdaje sobie sprawy z istnienia czegoś takiego jak współuzależnienie.

    http://pl.wikipedia.org/wiki/Wsp%C3%B3%C5%82uzale%C5%BCnienie

  • Autor: agik Data: 2010-02-11 17:16:08

    Dokładnie Czos!
    Dzieki za zrozumienie.

Przejdź do pełnej wersji serwisu