Zaciekawiona witaminą, o której wspomniałaś, a o której wcześniej nie słyszałam, wpisałam w wyszukiwarce i na długo zatrzymałam się przy pierwszym otworzonym artykule. przeczytałam go jednym tchem, a to z powodu, iż choroba o której tam mowa nie jest mi obca z powodu bliskich osób.
Przyznam, że artykuł wzbudził we mnie duże emocje. Do tej pory wbijano do głowy, że te substancje są trujące. Moja mama zawsze lubiła zjadać jadra z wymienionych pestek i wszyscy na nią najeżdżali, że to trujące, a ona i tak jadła i nic jaj aż do tej pory...nie zatruła się, a potrafiła zjeść sporo. Jeszcze nie wiem co o tym myśleć, ale na pewno głębiej się w to wgryzę, gdyż temat bardzo mnie zainteresował. Dzięki Tobie trafiłam na coś nowego i przyznam, że brzmi dość przekonująco. Muszę poczytać jeszcze inne artykuły na ten temat.
Rety, jestem w szoku...jeszcze trochę poczytam, bo jak narazie nie chce mi się w to wszystko wierzyć. Do tej pory zawsze słyszałam żeby uważać i nie połknąć przypadkiem pestki z jabłka, bo jest trująca...szok, normalnie szok.
O takich rzeczach powinno się głośno mówić i dać ludziom wybór - takie jest moje zdanie.
"W organizmie rozkłada się na glukozę, aldehyd benzoesowy i cyjanowodór. " "Systematyczne badania naukowe dowiodły braku jakiegokolwiek działania antynowotworowego amigdaliny, natomiast jej stosowanie bez nadzoru lekarskiego może prowadzić do poważnych zatruć cyjanowodorem".
To już homeopatia jest lepsza. Też nie leczy ale przynajmniej nie truje.
Użytkownik peggy83 napisał w wiadomości: > Użytkownik jareksz napisał w wiadomości: > .To już > homeopatia jest lepsza. Też nie leczy ale przynajmniej > > nie truje. > No nie wiem, czy nie leczy, mojemu dziecku pomogła. I o efekcie placebo nie > ma tu mowy - co możnaby podejrzewać ewentualnie u dorosłych.
A moja babcia umarła. Mimo, że oprócz pestek leczyli ją specjaliści. Remis. BTW Za leczenie raka pestkami powinien być prokurator.
Wiesz, właściwie na takie "dictum" nie bardzo wiadomo co powiedzieć. Spór o homeopatię trwa praktycznie od czasów Hahnemanna. Dla mnie homeopatia jest Leczeniem przez duże "L", jest Sztuką Medyczną. Żeby jednak w tej dziedzinie się wypowiadać trzeba mieć przynajmniej elementarną wiedzę w temacie. Słusznie zauważyłeś, że ta metoda leczenia nie szkodzi (chociaż w historii homeopatii znane są i takie pojedyńcze przypadki) w odróżnieniu od metody alopatycznej, która co roku przyprawia o śmierć tysiące ludzi. Homeopatia jest nie do końca zbadaną metodą leczenia w tym sensie, że "szkiełkiem i okiem", a nawet wyszukanymi metodami laboratoryjnymi nie można znaleźć "czynnika leczącego". Sama homeopatia uznaje, że wraz z przyjmowanym preparatem, organizm otrzymuje pewną informację, na którą odpowiada. Z nieustalonych przyczyn, około 30% populacji nie reaguje na to leczenie - i tę wiedzę należy uwzględnić przy tym leczeniu. Po prostu dla tej części ludzi homeopatia nie jest odpowiednia. Co do amigdaliny - podobnie jak i w wielu innych przypadkach - to ilość czyni lek lub truciznę. Ta zasada ma zastosowanie w każdej innej sytuacji. Znany jest przypadek śmierci z powodu wypicia za dużej ilości zwykłej wody (sprawa stosunkowo niedawno nagłaśniana). A trudno przecież uznać wodę za truciznę. Witamina B17 jest jednym z elementów, dość licznych zresztą, leczenia problemów onkologicznych metodami nietoksycznymi (czyli bez trucizn chemicznych). Trzeba też w końcu pamiętać, że człowiek jest śmiertelny i są sytuacje kiedy organizm jest na tyle słaby, zanieczyszczony czy dobiegł kresu swojego życia, że żadne metody leczenia nie będą skuteczne.
Dla mnie vit b17 nie jest problemem. Problem to cała dieta. Nie da się być zdrowym jedzęc wyrywkowo jedynie suplementy. Jeżeli potrzebujemy suplementów to świadczy o złym odżywianiu. Przy zbilansowanej diecie suplementy są zbyteczne. Ten temat pokazuje nam jedynie co się dzieje, jak jakiś element wycofamy z diety lub jest go za mało. Samochó pojedzie tylko wtedy, gdy będzie kompletny. :)
Ja całe życie jadłam pestki moje dzieci również a jakoś nie otrułam się a jeżeli te pestki są tak niebezpieczne to może zakazać jedzenia owoców? No i co z naleweczką na pestkach też truje?
Co kraj to obyczaj. Moi dziadowie utrzymywali, że pestek się nie je, bo są trujące. Choć kończyli po kilka klas i o amigdalinie w życiu nie słyszeli. Na zdrowie. Tylko nie wmawiajcie ludziom, że to coś wyleczy. Była huba, był torf, był Kaszpirowski teraz są pestki.
Pestki jabłek mają dużo jodu, a wspomniana witamina zawarta zdaje się jest w specjalnej odmianie moreli, aha.Dla Jarkasz polecam lekturę Polki z Australii Marianny Zioło-Markus ,,Nova oka", gdzie wspomina o tej witaminie, podaje przykłady wyleczeń z całego świata, bo jeździ wszędzie i wyszukuje przykłady ozdrowień.Fajnie się ją czyta, chociaż zawiera sporo błędów, ale przecież tyle lat poza krajem...Ściągnęłam z ,,Chomika".Nie straszmy prokuratorem, bo wiele jest rzeczy niezbadanych na tym świecie.
Czy ktoś spotkał się z artykułami na temat tej witaminy i co o tym sądzicie?
Jest sporo w necie na ten temat.
Zaciekawiona witaminą, o której wspomniałaś, a o której wcześniej nie słyszałam, wpisałam w wyszukiwarce i na długo zatrzymałam się przy pierwszym otworzonym artykule. przeczytałam go jednym tchem, a to z powodu, iż choroba o której tam mowa nie jest mi obca z powodu bliskich osób.
Rety, jestem w szoku...jeszcze trochę poczytam, bo jak narazie nie chce mi się w to wszystko wierzyć. Do tej pory zawsze słyszałam żeby uważać i nie połknąć przypadkiem pestki z jabłka, bo jest trująca...szok, normalnie szok.
O takich rzeczach powinno się głośno mówić i dać ludziom wybór - takie jest moje zdanie.
"W organizmie rozkłada się na glukozę, aldehyd benzoesowy i cyjanowodór. "
"Systematyczne badania naukowe dowiodły braku jakiegokolwiek działania antynowotworowego amigdaliny, natomiast jej stosowanie bez nadzoru lekarskiego może prowadzić do poważnych zatruć cyjanowodorem".
To już homeopatia jest lepsza. Też nie leczy ale przynajmniej nie truje.
Użytkownik jareksz napisał w wiadomości:
> .To już homeopatia jest lepsza. Też nie leczy ale przynajmniej
> nie truje.
No nie wiem, czy nie leczy, mojemu dziecku pomogła. I o efekcie placebo nie ma tu mowy - co możnaby podejrzewać ewentualnie u dorosłych.
Użytkownik peggy83 napisał w wiadomości:
> Użytkownik jareksz napisał w wiadomości: > .To już
> homeopatia jest lepsza. Też nie leczy ale przynajmniej
> > nie truje.
> No nie wiem, czy nie leczy, mojemu dziecku pomogła. I o efekcie placebo nie
> ma tu mowy - co możnaby podejrzewać ewentualnie u dorosłych.
A moja babcia umarła. Mimo, że oprócz pestek leczyli ją specjaliści. Remis.
BTW Za leczenie raka pestkami powinien być prokurator.
Rozumiem Twoją sytuację. Tez bym się wkurzyła...Te pestki również mi się nie podobają, od dzieciństwa byłam uczona że szkodzą.
Ale z homeopatią mam dobre doświadczenia :)
Pozdrawiam.
Wiesz, właściwie na takie "dictum" nie bardzo wiadomo co powiedzieć. Spór o homeopatię trwa praktycznie od czasów Hahnemanna. Dla mnie homeopatia jest Leczeniem przez duże "L", jest Sztuką Medyczną. Żeby jednak w tej dziedzinie się wypowiadać trzeba mieć przynajmniej elementarną wiedzę w temacie. Słusznie zauważyłeś, że ta metoda leczenia nie szkodzi (chociaż w historii homeopatii znane są i takie pojedyńcze przypadki) w odróżnieniu od metody alopatycznej, która co roku przyprawia o śmierć tysiące ludzi. Homeopatia jest nie do końca zbadaną metodą leczenia w tym sensie, że "szkiełkiem i okiem", a nawet wyszukanymi metodami laboratoryjnymi nie można znaleźć "czynnika leczącego". Sama homeopatia uznaje, że wraz z przyjmowanym preparatem, organizm otrzymuje pewną informację, na którą odpowiada. Z nieustalonych przyczyn, około 30% populacji nie reaguje na to leczenie - i tę wiedzę należy uwzględnić przy tym leczeniu. Po prostu dla tej części ludzi homeopatia nie jest odpowiednia. Co do amigdaliny - podobnie jak i w wielu innych przypadkach - to ilość czyni lek lub truciznę. Ta zasada ma zastosowanie w każdej innej sytuacji. Znany jest przypadek śmierci z powodu wypicia za dużej ilości zwykłej wody (sprawa stosunkowo niedawno nagłaśniana). A trudno przecież uznać wodę za truciznę. Witamina B17 jest jednym z elementów, dość licznych zresztą, leczenia problemów onkologicznych metodami nietoksycznymi (czyli bez trucizn chemicznych). Trzeba też w końcu pamiętać, że człowiek jest śmiertelny i są sytuacje kiedy organizm jest na tyle słaby, zanieczyszczony czy dobiegł kresu swojego życia, że żadne metody leczenia nie będą skuteczne.
Dla mnie vit b17 nie jest problemem. Problem to cała dieta. Nie da się być zdrowym jedzęc wyrywkowo jedynie suplementy. Jeżeli potrzebujemy suplementów to świadczy o złym odżywianiu. Przy zbilansowanej diecie suplementy są zbyteczne.
Ten temat pokazuje nam jedynie co się dzieje, jak jakiś element wycofamy z diety lub jest go za mało.
Samochó pojedzie tylko wtedy, gdy będzie kompletny. :)
Nie witamina a amigdalina. Związek chemiczny rozkładający się w organiźmie na cyjanowodór czyli kwas pruski. Zasłynął w postaci Cyklonu B.
Ja całe życie jadłam pestki moje dzieci również a jakoś nie otrułam się a jeżeli te pestki są tak niebezpieczne to może zakazać jedzenia owoców? No i co z naleweczką na pestkach też truje?
Co kraj to obyczaj. Moi dziadowie utrzymywali, że pestek się nie je, bo są trujące. Choć kończyli po kilka klas i o amigdalinie w życiu nie słyszeli.
Na zdrowie. Tylko nie wmawiajcie ludziom, że to coś wyleczy. Była huba, był torf, był Kaszpirowski teraz są pestki.
we wszystkich przepisach na nalewkę, zaznaczone jest, że pestki są szkodliwe. Ja robie nalewkę bez pestek. Wisnie same w sobie mają pestkowy smak.
Pestki jabłek mają dużo jodu, a wspomniana witamina zawarta zdaje się jest w specjalnej odmianie moreli, aha.Dla Jarkasz polecam lekturę Polki z Australii Marianny Zioło-Markus ,,Nova oka", gdzie wspomina o tej witaminie, podaje przykłady wyleczeń z całego świata, bo jeździ wszędzie i wyszukuje przykłady ozdrowień.Fajnie się ją czyta, chociaż zawiera sporo błędów, ale przecież tyle lat poza krajem...Ściągnęłam z ,,Chomika".Nie straszmy prokuratorem, bo wiele jest rzeczy niezbadanych na tym świecie.
pestki jabłek zawierają dużo cynku
co do wit. dla mnie coś nowego