Takie cudeńko mój mąż ostatnio przyniósł do domu!! Bez mojej zgody! Dzieciaki od znajomego z pracy molestowały biednego zwierzaka więc mój mąż(Matka Teresa z Kalkuty) zabrał go ze sobą do domu!! I tak zostałam właścicielką koszatnika! Mam pytanie czy wiecie coś o tym zwierzaczku??? Czy jest łatwy w utrzymaniu?? A może ktoś ma takiego koszatniczka??? Troszke czytałam o tym zwierzaku ale nie ukrywam że liczę na waszą pomoc:)))
Zwierzak jak zwierzak...bardzo towarzyski....Podobno inteligencją nie grzeszy... z obserwacji w zasadzie mogę się z tym zgodzić. Generalnie sympatyczny i obserwacja sprawia wiele radości...
To zwierzę, które powinno żyć w parach - nie koniecznie różnopłciowych (wtedy pojawiają sie problemy z prokreacją). Samodzielne jest smutne, apatyczne i nie żyje zbyt długo. Nie wiem jak jest w przypadku samców, ale najlepszy dobór to samica plus córka - wtedy się nie rozmnożą - i doskonale sie dogadują
Kiedys mialam koszatniczke. Dostalam ja dokladnie w taki sam sposob jak Ty- maz przyniosl z pracy;) Zwierzatko mile, bardzo sie przywiazuje, nie robi klopotow. Nie drapie w nocy jak chomik, nie rosnie wielkie, nie smierdzi (samo tez dba o swoja higiene - co zreszta super wyglada) I pamietaj by co jakis czas wypuscic je z klatki. Ja robilam to na korytarzu, zamykalam wszystkie pokoje i siedzialam z nia. Kupilam tez taki piasek (chyba dla szynszyli), wsypalam do miski i zwierzak sie w nim 'kapal'. I ponoc najwazniejsze - choc nie wiem czy to prawda bo znadania slyszalam rozne - dowiedzialam sie od kogos kto te zwierzaki wiecznie hodowal, ze koszatniczka nie moze biegac w metalowych kolkach (tych specjalnych montowanych w klatkach). W sklepie zoologicznym potwierdzili mi. podobno cos moze sie jej stac z kregoslupem. Ale czy to prawda - nie wiem. Moze znajdzie sie na forum jakis ekspert i odpowie.
Miałam koszatniczkę (Muniek, Muniuś), moja siostra również - kupilysmy w sklepie zoologicznym rodzeństwo i je rozdzieliłyśmy. Jak sie póżniej dowiedziałysmy, był to wielki bład, gdyż bardzo żle znoszą samotność. Ja ze swoja bardzo się zaprzyjażniłam i poświęcałam jej wiele czasu. Wypuszczalam ją z klatki, ale musiałam ją nieustannie miec na oku, bo psotnik z niej był i wszystko brała na ząb. Mój połówek wybudował jej taki specjalny wybieg, gdzie układaliśmy jej rózne kanały, tory przeszkód i gozdinami mogliśmy ja obserwować jak tam buszuje.
Niestety mój maluszek żył zaledwie 2 lata, a mojej siostry niewiele dłużej. Obie się rozchorowały i bardzo cierpiały. Są to bardzo delikatne, wrażliwe zwierzątka. Samotność sprawia,że staja sie jeszcze bardziej poddatne na choroby (szkoda, że tak pozno się o tym dowiedziałam), podobno najlepiej czują się w większych gromadkach. Ogromną rolę odgrywa właściwa dieta. One nie mają prawa dostawać cukru, nawet takiego w owocach (gdy maiłam koszatniczkę, nie miałam internetu i wierzyłam w słowa Paniusi ze sklepu zoologicznego, w swej naiwności wierzyłam, że ona trochę sie na tym zna i dobrze radzi). Podkarmialam go więc róznymi smakolykami z zoologicznego (gdzie często był cukier) a także jabłuszkiem , marchewką...chcialam dobrze, a bardzo zaszkodziłam. Moje maleństwo dostało cukrzycy, oślepło, ale dzielnie sobie radziło, niestety byliśmy stałymi bywalcami u weterynarza. W końcu zaczęly się kłopoty z wątrobą. Walczył mój maluszek, ale w końcu tak bardzo cierpiał, że za radą weterynarza zgodziliśmy się na uśpienie go. Z koszatniczką mojej siostry było dokładnie tak samo, ra same choroby i w koncu uśpeinie.
Poczytaj w necie o nich jak najwięcej, byście mogli dobrze sie nimi zaopiekować/ Uważam,że to wspaniałe zwierzątka o dużej inteligencji. Godzinami mogłabym opowiadać o jej sztuczkach i psotach. Nam przyniosły wiele radości. Bardzo chciałabym jeszcze keidys je mieć, ale jedynie większe stadko.
To kilka fotek naszego Muniusia.W takiej pozycji najczęściej spał
Witam ,ja rowniez posiadam juz trzeci rok koszatniczke Ule , no coz jest to gryzon wiec kabelki poszly w ruch ,gdyz czesto biegala luzem .Zwierzatko szybko przyzwyczaja sie do ludzi i reaguje na swoje imie i slowa typu ,masz , nie wolno , nie jest to za bardzo inteligientne zwierze , ale bardzo rozkoszne .Jak najbardziej polecam piasek do kapieli , gdyz w ten sposob ona dba o swoja higiene . Bardzo tez lubi zielona trawe i galazki brzozy,orzeszki jak i chlebek posmarowany maslem , a ogolnie to gotowe pokarmy suche dla koszatnikow , pozdrawiam
Takie cudeńko mój mąż ostatnio przyniósł do domu!! Bez mojej zgody! Dzieciaki od znajomego z pracy molestowały biednego zwierzaka więc mój mąż(Matka Teresa z Kalkuty) zabrał go ze sobą do domu!! I tak zostałam właścicielką koszatnika! Mam pytanie czy wiecie coś o tym zwierzaczku??? Czy jest łatwy w utrzymaniu?? A może ktoś ma takiego koszatniczka??? Troszke czytałam o tym zwierzaku ale nie ukrywam że liczę na waszą pomoc:)))
Wspomniałaś, że czytałaś trochę o tym zwierzaku, ale jakoś kusi mnie żeby wstawić ten link, bo napisane w nim informacje z pewnością są przydatne. Jesli nie czytałaś, to polecam: http://www.koszatniczka.lunar.com.pl/go.php?lang=&pid=PlusyMinusy
i http://www.koszatniczka.lunar.com.pl/
Ten pierwszy link jest rozwinięciem tego drugiego.
Zwierzak jak zwierzak...bardzo towarzyski....Podobno inteligencją nie grzeszy... z obserwacji w zasadzie mogę się z tym zgodzić. Generalnie sympatyczny i obserwacja sprawia wiele radości...
To zwierzę, które powinno żyć w parach - nie koniecznie różnopłciowych (wtedy pojawiają sie problemy z prokreacją). Samodzielne jest smutne, apatyczne i nie żyje zbyt długo.
Nie wiem jak jest w przypadku samców, ale najlepszy dobór to samica plus córka - wtedy się nie rozmnożą - i doskonale sie dogadują
Kiedys mialam koszatniczke. Dostalam ja dokladnie w taki sam sposob jak Ty- maz przyniosl z pracy;)
Zwierzatko mile, bardzo sie przywiazuje, nie robi klopotow. Nie drapie w nocy jak chomik, nie rosnie wielkie, nie smierdzi (samo tez dba o swoja higiene - co zreszta super wyglada) I pamietaj by co jakis czas wypuscic je z klatki. Ja robilam to na korytarzu, zamykalam wszystkie pokoje i siedzialam z nia. Kupilam tez taki piasek (chyba dla szynszyli), wsypalam do miski i zwierzak sie w nim 'kapal'.
I ponoc najwazniejsze - choc nie wiem czy to prawda bo znadania slyszalam rozne - dowiedzialam sie od kogos kto te zwierzaki wiecznie hodowal, ze koszatniczka nie moze biegac w metalowych kolkach (tych specjalnych montowanych w klatkach). W sklepie zoologicznym potwierdzili mi. podobno cos moze sie jej stac z kregoslupem. Ale czy to prawda - nie wiem. Moze znajdzie sie na forum jakis ekspert i odpowie.
Miałam koszatniczkę (Muniek, Muniuś),
moja siostra również - kupilysmy w sklepie zoologicznym rodzeństwo i je rozdzieliłyśmy. Jak sie póżniej dowiedziałysmy, był to wielki bład, gdyż bardzo żle znoszą samotność. Ja ze swoja bardzo się zaprzyjażniłam i poświęcałam jej wiele czasu. Wypuszczalam ją z klatki, ale musiałam ją nieustannie miec na oku, bo psotnik z niej był i wszystko brała na ząb. Mój połówek wybudował jej taki specjalny wybieg, gdzie układaliśmy jej rózne kanały, tory przeszkód i gozdinami mogliśmy ja obserwować jak tam buszuje.
Niestety mój maluszek żył zaledwie 2 lata, a mojej siostry niewiele dłużej. Obie się rozchorowały i bardzo cierpiały. Są to bardzo delikatne, wrażliwe zwierzątka. Samotność sprawia,że staja sie jeszcze bardziej poddatne na choroby (szkoda, że tak pozno się o tym dowiedziałam), podobno najlepiej czują się w większych gromadkach. Ogromną rolę odgrywa właściwa dieta. One nie mają prawa dostawać cukru, nawet takiego w owocach (gdy maiłam koszatniczkę, nie miałam internetu i wierzyłam w słowa Paniusi ze sklepu zoologicznego, w swej naiwności wierzyłam, że ona trochę sie na tym zna i dobrze radzi). Podkarmialam go więc róznymi smakolykami z zoologicznego (gdzie często był cukier) a także jabłuszkiem , marchewką...chcialam dobrze, a bardzo zaszkodziłam. Moje maleństwo dostało cukrzycy, oślepło, ale dzielnie sobie radziło, niestety byliśmy stałymi bywalcami u weterynarza. W końcu zaczęly się kłopoty z wątrobą. Walczył mój maluszek, ale w końcu tak bardzo cierpiał, że za radą weterynarza zgodziliśmy się na uśpienie go. Z koszatniczką mojej siostry było dokładnie tak samo, ra same choroby i w koncu uśpeinie.
Poczytaj w necie o nich jak najwięcej, byście mogli dobrze sie nimi zaopiekować/ Uważam,że to wspaniałe zwierzątka o dużej inteligencji. Godzinami mogłabym opowiadać o jej sztuczkach i psotach. Nam przyniosły wiele radości. Bardzo chciałabym jeszcze keidys je mieć, ale jedynie większe stadko.
To kilka fotek naszego Muniusia.
W takiej pozycji najczęściej spał 
Witam ,ja rowniez posiadam juz trzeci rok koszatniczke Ule , no coz jest to gryzon wiec kabelki poszly w ruch ,gdyz czesto biegala luzem .Zwierzatko szybko przyzwyczaja sie do ludzi i reaguje na swoje imie i slowa typu ,masz , nie wolno , nie jest to za bardzo inteligientne zwierze , ale bardzo rozkoszne .Jak najbardziej polecam piasek do kapieli , gdyz w ten sposob ona dba o swoja higiene . Bardzo tez lubi zielona trawe i galazki brzozy,orzeszki jak i chlebek posmarowany maslem , a ogolnie to gotowe pokarmy suche dla koszatnikow , pozdrawiam
Dziękuje za podpowiedzi:)) Na dzień dzisiejszy mogę powiedzieć że ugrysł mnie w palec
Ajajaj BOLAŁO